trochę przedruków, trochę refleksji, trochę uwag...
Przed lekturą należy najpierw zaznajomić się z postem: Głosy nieważne
Tekst był gotowy już 8 listopada, po tej dacie robiłem tylko krótkie dopiski.
czytaj uważnie
toto lotek
wybory są jak toto lotek
Bolek też grał w totka
za fb:
Laboratorium PsychoedukacjiOto 20 zasad rozsądnego życia w świecie, który traci rozum:
W czasach powszechnego kłamstwa mówienie prawdy jest aktem rewolucyjnym.
Język kształtuje świadomość – kto kontroluje język, kontroluje myślenie.
Totalitaryzm zmusza ludzi do odrzucenia dowodów własnych oczu i uszu. Ufaj swoim obserwacjom.
Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość. Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość.
Celem wojny nie jest zwycięstwo, ale utrzymanie społeczeństwa w stanie strachu.
Partia nigdy się nie myli – dlatego kwestionuj każdą ideologię, która twierdzi, że jest nieomylna.
Wolność to prawo do stwierdzenia, że dwa plus dwa równa się cztery.
Władza dla samej władzy jest największą pułapką.
Ubóstwo jest utrzymywane sztucznie, aby ludzie byli zajęci przetrwaniem.
Nie wystarczy, że ludzie są posłuszni – muszą także kochać Wielkiego Brata.
Prawdziwa kontrola to moment, gdy nawet we własnych myślach nie czujesz się wolny.
Banalna rozrywka utrzymuje masy w uległości.
Rewolucje nie są dla wolności – są dla władzy.
Władza potrzebuje wroga, aby usprawiedliwić swoje istnienie.
System może zmusić cię do zaakceptowania tego, co wczoraj wydawało się nie do pomyślenia.
Najskuteczniejszy sposób na zniszczenie ludzi to wymazanie ich historii.
Nawet inteligentni ludzie mogą wierzyć w oczywiste absurdy.
Wolność to walka, która nigdy się nie kończy.
Strach sprawia, że ludzie akceptują każde zniewolenie.
Jeśli istnieje nadzieja, to jest ona w zwykłych ludziach.
George Orwell (1903-1950), właściwie Eric Arthur Blair, był brytyjskim pisarzem, dziennikarzem i krytykiem, jednym z najważniejszych myślicieli społecznych XX wieku. Jego najsłynniejsze dzieła – "Rok 1984" i "Folwark zwierzęcy" – stały się klasyką literatury antyutopijnej, demaskującą zagrożenia totalitaryzmu.
Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość. Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość.
Czyli - kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przyszłość.
Kto po prostu kontroluje rzeczywistość - wpływa na przyszłość.
--------------
Cztery etapy podbijania państwa:
1. Demoralizacja – 15-20 lat
2. Destabilizacja – 2-5 lat
3. Kryzys – ok. 2 miesięcy
4. „Normalizacja” (przez obce wojska, „lidera-zbawcę”)
----------
Najpierw przypadkiem zakupiłem czasopismo Najwyższy Czas.
Były tam rzeczy denerwujące, jak felietony Michałkowica, ale dużo testów było odkrywczych i zacząłem dość regularnie czytać to pismo.
Po kilku latach postanowiłem iść na spotkanie gdańskiego UPR - było to bodajże w 2006 roku.
Po różnych perypetiach zacząłem się angażować w życie partii - wtedy też dowiedziałem się, że za "kanapowość" UPR odpowiada nie kto inny jak sam jej lider, który w okresie wyborczym robił, albo mówił coś głupiego - no i poparcie w sondażach nie przekładało się na wynik wyborczy.
Zorientowałem sie również, że fanatyczni jego zwolennicy w partii wcale nie są fanatyczni, tylko takich udają, żeby zniechęcać ludzi do UPR.Tak więc partia polegała na tym, że była, przyciągała do siebie ludzi o zdrowym programie gospodarczym - i sabotowała ich.
To się nazywa KONTROLA.
Spotkałem jednak tam ludzi myślących podobnie do mnie i zaangażowałem się w odzyskanie partii.
Wobec tego przyjąłem funkcję prezesa Okręgu pomorskiego, zacząłem organizować spotkania i zaangażowało się w to kilka nowych osób - pierwszym celem było pozbyć się "leśnych dziadków" odpowiedzialnych za paraliż partii.
Odzyskiwaliśmy władzę w UPR na raty.
Były dwa pamiętne głosowania: jedno w siedzibie na Nowym Świecie w Warszawie i drugie - to chyba było w Kazimierzu Dolnym.
O wyniku tego ostatniego głosowania zdecydowaly 4 głosy - przegłosowaliśmy "leśnych" i Mikke stracił wpływ na partię. Tak "odzyskaliśmy" UPR.
Używam cudzysłowia.
Refleksja przyszła dopiero kilka miesięcy później, po kilku rozmowach, a szczególnie po uświadomieniu sobie, co zaszło podczas głosowania na Nowym Świecie.
Na końcu sali siedzieli młodociani kamracimikkego i pili alkohol, co jakiś czas jeden z nich wznosił jakieś dramatyczne okrzyki - prymitywne zachowanie - dzisiaj bym powiedział: typowe dla ubeckich przedsięwzięć.
Te dramatyczne okrzyki były w istocie szydercze, bo oni wiedzieli, że mają w naszych szeregach odwody i tak naprawdę nic nie uzyskamy.
Po kilku miesiącach nicniedziania się na szczeblu centralnym, koledzy na spotkaniu okręgu zignorowali mnie i to było moje ostanie spotkanie partyjne.
Karol Rabenda za jakiś czas pojawił się w PiS, a moja partia po kilku latach i w nieco innej konfiguracji - ale z Mikke na pokładzie - odnotowała sukces wyborczy.
Dziwne?
Teraz już nie.
----------
20 listopada 2025
Od 30 (?) lat 5 kolumna kształtuje poprzez treści w internecie stosunek polskiej młodzieży do własnej Ojczyzny i do niemczyzny - metodą małych kroków oswaja ludzi z planami kolejnego rozbioru Polski, kształtuje postawę bierności i akceptacji dla niemieckich planów - czy to znaczy, że oni mogą sobie robić, co chcą dopóki nie napiszą czegoś "radykalnego"?? Mogą sobie to pisać tak długo, aż "wychowają" nowe pokolenia Polaków, które mają biernie patrzeć jak im się zabiera kraj??
Udawanie głupich to ulubiona metoda Werwolfu...
----------------------------
Niezwykły przypadek.
17.10.2010 12:52
Izrael: Ta sama "szóstka" wygraną w lotto w odstępie miesiącaNiezwykły przypadek czy usterka w maszynie losującej? Dokładnie sześć tych samych liczb okazało się wygraną w lotto w Izraelu w odstępie miesiąca - poinformował w niedzielę dziennik internetowy Y-Net.
Niezwykły przypadek czy usterka w maszynie losującej?
Dokładnie sześć tych samych liczb okazało się wygraną w lotto w Izraelu w odstępie miesiąca - poinformował w niedzielę dziennik internetowy Y-Net. Liczby: 13, 14, 26, 32, 33 i 36 oraz numer dodatkowy "1" wygrały losowanie 16 października i miesiąc wcześniej 21 września. Dziennik podkreśla, że taki wynik jest statystycznie bardzo mało prawdopodobny. Kierownictwo izraelskiego totalizatora najpierw sądziło, że chodzi o błąd związany z usterką techniczną, lecz po weryfikacji, potwierdziło ten niezwykły przypadek. (PAP)
lotto.pl/mapa-wygranych
"Wszystkie lata" to tak naprawdę od 1996 roku, Totalizator Sportowy powstał w 1955 roku, to już będzie 70 lat...
Jak sobie klikniemy jakąś pinezkę, możemy zobaczyć ile było wygranych I stopnia w danym mieście i tak, np. w Sopocie były 3 wygrane, w Gdyni 19 wygranych, a w Gdańsku - 25 - przez 29 lat. No, a w Kamienicy Królewskiej - ZERO ... i w Wierzchucinie i Salinie i nawet w Lęborku.
Mówię do mojego brata:
- słuchaj, gdybym 29 lat codziennie grał w totka w Lęborku, to nigdy bym nie trafił szóstki, ale gdybym wysyłał losy w Gdańsku, to kto wie, może to ja bym trafił jedną z tych 25 wygranych??
- nie, to nie tak, to określa rachunek prawdopodobieństwa...
- co?? no ale jak, przecież widzisz jak na dłoni - w Sopocie były tylko 3 wygrane, a w Gdańsku 25
- nie, to jest zupełnie nie tak, TO JEST RACHUNEK PRAWDOPODOBIEŃSTWA, ROZUMIESZ??, każdy ma szansę wygrać, a nie tylko ci, co mieszkają w Gdańsku
- ja nie mówię, że mieszkaniec Gdańska jeździ do Kartuz i tam wygrywa, albo do Bożepola i po drodze kupuje losy, tylko, że w samym Gdańsku lepiej grać...
- nie, nie, nie - TO JEST RACHUNEK PRAWDOPODOBIEŃSTWA!!
- no, ale jakbym grał w Gdańsku to tak trochę bym "pomógł" temu rachunkowi prawdodudydunkowieństwa.. Wałęsa grał w Gdańsku i on coś wygrywał! zobacz, od razu widać, że szóstka pada po głównych trasach, tam gdzie najwięcej ludzi jeździ - a nie na paryferiach...
- NIE NIE NIE, TO NIE TAK !!!!!
TO JEST RACHUNEK PRA-WDO-PO-DO-BIEŃSTWA!!!!
ROZUMIESZ!!!???
RACHUNEK PRA-WDO - PO-DO-BIEŃSTWA!!!!!!!
A wy co o tym myślicie?
Czy w Izraelu i Gdańsku rachunek prado..prawo... pra... no - MATEMATYKA - inaczej tam działa??
----------------
fb:
nie znam osoby, ale uwagi ma ciekawe
jest także na portalu Nowy Ekran
werka1321
Hmm. Chrześcijanka, hołdująca Wolnej Woli czyli możliwości wyboru w sposób nieprzymuszony. Miłością życia: Polska i wszystko to, co się z polskością wiąże.
Magdalena Barbara Markiewicz ·Obserwuj
W Polsce od 30 lat widzimy protesty, które wyglądają na spontaniczne, ale w rzeczywistości: są bezpiecznym wentylem dla niezadowolenia społecznego – pozwalają ludziom „wykrzyczeć się”
ale nie dotykają fundamentów systemu (podatki, mechanizmy zadłużania, polityka unijna, własność narodowa).
są tematycznie neutralne dla rządzących – nigdy nie uderzają w prawdziwe źródło problemów (np. system podatkowy czy bankowy). W zamian dostajemy protesty w stylu: „więcej przywilejów dla tej grupy”, „więcej dotacji”, „więcej z budżetu”. To systemowi nie szkodzi, bo nie podważa samej struktury zniewolenia.
Dlaczego nie ma protestów:
- przeciwko lichwie bankowej,
- przeciwko podatkowemu haraczowi,
- przeciwko wyprzedaży majątku narodowego,
- przeciwko podporządkowaniu się Brukseli i Berlinowi.
Takie marsze byłyby realnym zagrożeniem dla elit polityczno-finansowych, a więc są blokowane w zarodku albo ośmieszane.
**********************
Inżynieria społeczna w Polsce przejawia się przede wszystkim w umiejętnym sterowaniu myśleniem i emocjami społeczeństwa. Tworzy się złudzenie wolności, gdzie obywatel może wyjść na ulicę i głośno protestować, lecz jednocześnie wyznacza się granice tego protestu. Tematy naprawdę zagrażające władzy – jak wysokie podatki, grabież własności przez banki i korporacje, dramat bezdomności czy zależność od Unii Europejskiej – nigdy nie stają się osią żadnej masowej manifestacji.
W to miejsce podsuwa się kwestie zastępcze, które odwołują się do emocji, ale nie naruszają fundamentów systemu. Media i organizatorzy dbają, aby bunt miał kierunek bezpieczny dla elit. To powoduje, że Polacy mają poczucie uczestnictwa w czymś ważnym, w walce o sprawiedliwość, lecz w rzeczywistości jest to tylko kontrolowany upust gniewu.
Mechanizm ten działa na kilku poziomach.
Po pierwsze, emocje gniewu i niezadowolenia są kanalizowane w protesty o ograniczonej treści.
Po drugie, myślenie Polaków zostaje zawężone – zamiast pytać o prawdziwe przyczyny biedy, bezrobocia czy utraty suwerenności, skupiają się na tematach podanych przez liderów.
Po trzecie, całość wzmacnia narracja medialna, która nadaje tym wydarzeniom pozory autentycznego ruchu społecznego.
W efekcie mamy do czynienia z mistrzowskim majstersztykiem inżynierii społecznej.
Zamiast realnego oporu wobec systemu, pojawia się kontrolowana „wentylacja” emocji. Polacy są przekonani, że walczą o swoje, a w istocie uczestniczą w mini-teatrze, który niczym nie zagraża systemowi.
Jak długo jeszcze?
-------
obserwacja innych państw jest ważna, ale fakt - brakuje w mediach narracji prowadzącej do powstania inicjatywy - dlaczego?
bo to partia ma mieć koncesję na działanie ?
Współczesne media w Polsce coraz częściej przedstawiają informacje w sposób, który kieruje uwagę odbiorców na działania obcych mocarstw, zamiast na własną strategię i sprawczość kraju.
Doskonałym przykładem jest nagłówek z wypowiedzią prof. Grochmalskiego: „Berlin musi zdusić wolną Polskę. Dlatego w Polsce zainstalowany jest Tusk”.
Tego typu narracja koncentruje się na zagrożeniu zewnętrznym i sprawia wrażenie, że wszystkie wydarzenia polityczne w Polsce są wynikiem działań innych państw. Rzadko natomiast pojawiają się tytuły typu
„Zdusić ekonomiczną zależność od Niemców”, które koncentrowałyby się na polskiej strategii i możliwościach wzmocnienia własnej suwerenności.
Głównym mechanizmem tego zjawiska jest odwracanie uwagi społeczeństwa. Kiedy media informują, że „Berlin chce zdusić wolną Polskę”, odbiorca skupia się na przeciwniku, a nie na własnej odpowiedzialności. Powstaje wrażenie, że wszystko dzieje się poza kontrolą narodu, a jego rola ogranicza się jedynie do obserwacji. Takie podejście wzmacnia poczucie bezsilności i zależności od obcych wpływów, zamiast pobudzać refleksję nad własnymi decyzjami i działaniami strategicznymi.
Drugim istotnym elementem jest selekcja języka medialnego. Nagłówki i artykuły wybierają słowa neutralne lub „bezpieczne”, które nie mobilizują odbiorców do działania, a jednocześnie nadają pozór obiektywności i eksperckiej analizy. Frazy takie jak „w Polsce zainstalowany jest Tusk” są sformułowane w tonie faktu, nie zaś wezwania do działania. Natomiast tytuły typu „zdusić ekonomiczną zależność od Niemców” byłyby wyraźnie konfrontacyjne i wymagałyby ujawnienia realnych planów politycznych oraz działań wewnętrznych, co jest dla mainstreamu niewygodne.
W efekcie media kreują narrację, w której uwaga społeczeństwa koncentruje się na tym, co robi przeciwnik, a nie na tym, co powinien robić kraj samodzielnie. To nie tylko ogranicza dyskusję publiczną do poziomu emocjonalnego, ale także tłumi realną debatę nad polską strategią gospodarczą i polityczną. Polacy zamiast analizować, jak wzmocnić własną suwerenność, skupiają się na działaniach innych państw i czują się zależni od zewnętrznych decyzji.
Tymczasem istotą efektywnej strategii narodowej jest skupienie się na własnej sprawczości.
Zamiast reagować jedynie na zagrożenia, państwo i obywatele powinni określać własne cele, budować samodzielność gospodarczą i decydować o kierunku rozwoju kraju.
Tylko wtedy możliwe jest uniknięcie zależności, która sprawia, że polityka i gospodarka stają się podporządkowane interesom innych państw. W tym kontekście nagłówki medialne powinny koncentrować się na własnych możliwościach i działaniach, a nie tylko na przewidywanych planach obcych mocarstw.
Podsumowując, obecny sposób kreowania narracji w mediach w Polsce jest wynikiem świadomego kierowania uwagi społeczeństwa na działania innych państw i odwracania jej od realnych problemów i strategii kraju. Zamiast zajmować się własną sprawczością, odbiorcy zostają wciągnięci w pasywną obserwację, co ogranicza potencjał rozwoju i samodzielności narodu. Jedynym sposobem na zmianę tego stanu rzeczy jest skoncentrowanie się na własnych decyzjach i strategiach, a nie na planach obcych mocarstw.
******************************
Warto także zauważyć, że około 70% mediów w Polsce znajduje się w rękach niemieckich lub niemieckich inwestorów. Ten fakt wyjaśnia, dlaczego tak rzadko pojawiają się tytuły koncentrujące się na polskiej sprawczości, suwerenności gospodarczej czy ograniczeniu zależności od Niemiec. Media kontrolowane przez obce podmioty naturalnie kierują uwagę społeczeństwa na działania „zagrożenia zewnętrznego”, podkreślając narracje, które utrwalają poczucie zależności Polski od silniejszych państw, zamiast mobilizować odbiorców do refleksji nad własną strategią.
Poszerzając wcześniejsze rozważania, można stwierdzić, że dominacja obcych właścicieli mediów w Polsce sprawia, iż
narracja publiczna jest selektywna i dostosowana do interesów właścicieli, nie zaś do interesu narodowego. Stąd zamiast artykułów typu „Zdusić ekonomiczną zależność od Niemców”, pojawiają się treści o tym, że „Berlin chce zdusić wolną Polskę”, co odwraca uwagę od polskiej sprawczości i możliwości działania.
Tam jest złe sformułowanie, powinno być:
Poza reagowaniem na zagrożenia, państwo i obywatele powinni określać własne cele, budować samodzielność gospodarczą i decydować o kierunku rozwoju kraju.
skąd taki błąd ? hmmmm....
i dalej u tej pani:
Kamil BugajskiOdbudowa Homeostatu Narodowego: Cybernetyka Społeczna w Służbie Odrodzenia Polskich Elit
Polska jako system cybernetyczny
W cybernetyce społecznej państwo to nie tylko terytorium i administracja. To sieć informacji, kompetencji i wartości, które pozwalają narodowi adaptować się do wyzwań. Homeostat narodowy to zdolność społeczeństwa do samoregulacji: wychodzenia z kryzysów, odbudowy po porażkach, tworzenia nowych struktur w odpowiedzi na zmiany zewnętrzne.
Kiedy elita zostaje zniszczona, homeostat przestaje działać prawidłowo. Państwo może istnieć formalnie, ale nie funkcjonuje jako żywy system zdolny do samopodtrzymania. Mechanizmy regulacyjne zawodzą, a społeczeństwo staje się podatne na manipulację z zewnątrz.
W 1939 roku polityka III Rzeszy wobec Polski była jasna: zniszczyć naród przez eliminację jego elit – intelektualnych, kulturalnych i duchowych. Choć dokładny cytat przypisywany Hitlerowi, „Polska nie może mieć inteligencji i własnej elity”, nie znajduje potwierdzenia w źródłach historycznych, intencja ta była realizowana z brutalną precyzją w ramach Intelligenzaktion, masowych egzekucji i wywózek do obozów takich jak Auschwitz czy Katyń.
Rozbiory, powstania, okupacja, przymusowa emigracja, a później komunistyczna inżynieria społeczna w PRL oraz współczesna transgraniczna propaganda UE – wszystko to systematycznie osłabiało polski „homeostat społeczny”. W cybernetyce społecznej, nauce o sterowaniu systemami społecznymi, homeostat to mechanizm samoregulacji, który pozwala organizmowi (lub narodowi) przetrwać i zachować tożsamość. Jak pisał polski cybernetyk Józef Kossecki, „homeostat to system samoregulacji, który utrzymuje organizm przy życiu".
Dlaczego homeostat został złamany?
Historia Polski to seria zabiegów zewnętrznych i wewnętrznych mających na celu osłabienie systemu:
Rozbiory (1772–1795) – eliminacja własnej władzy centralnej i likwidacja zdolności do niezależnej decyzji.
Powstania narodowe (XIX w.) – represje wobec liderów, inteligencji i duchowieństwa, które były rdzeniem systemu autoregulacji.
Okupacja niemiecka i sowiecka (1939–1945) – eksterminacja inteligencji, przesiedlenia, niszczenie struktur społecznych.
Emigracja i diaspora (po 1945 r.) – wyprowadzanie elity poza granice kraju, co osłabiało lokalny homeostat.
Trepanacja polskiej inteligencji przebiegła burzliwie ale skutecznie. W XXI wieku zamiast brutalnej siły używane są różnego rodzaju narzędzia soft-power. Propaganda komunistyczna przeszła płynnie w europejską indoktrynację. Dziś zamiast zsylek na Sybir Polacy sami wybierają pracę na Zachodzie. Dekontaminacja żywiołu narodowego jest caly czas aktualna.
Każdy z tych zabiegów działał jak w cybernetycznym eksperymencie: ograniczenie informacji, zmniejszenie kompetencji sterujących, destabilizacja mechanizmów feedback
Dziś, zamiast prawdziwych elit, mamy często „kadry zarządzające” – zależne od zagranicznych interesów, korporacji czy grantów. Odbudowa homeostatu narodowego wymaga stworzenia nowych elit, niezależnych od systemu, zdolnych do strategicznego myślenia i działania.
Cybernetyka społeczna wskazuje na trzy kluczowe procesy, które mogą to umożliwić:
1. **Edukacja kontrsystemowa**
Kluczowe jest wychowanie ludzi, którzy myślą niezależnie – strategicznie, historycznie i duchowo. Nie chodzi o dyplomy, ale o rozumienie własnej tożsamości i misji. Jak podkreśla cybernetyka, systemy społeczne potrzebują autonomicznych sieci informacyjnych, odpornych na manipulację zewnętrzną. W praktyce oznacza to rozwój alternatywnych szkół, homeschoolingu, kręgów dyskusyjnych i samokształcenia.
Przykłady? Oddolne inicjatywy edukacyjne, takie jak niezależne wydawnictwa czy platformy e-learningowe, które promują polską historię i kulturę bez mainstreamowego filtra.
2. **Kapitał społeczny i gospodarczy**
Homeostat nie działa bez zasobów. Elity muszą mieć niezależność ekonomiczną, opartą na lokalnej przedsiębiorczości, bankach spółdzielczych czy wspólnotowych projektach. Cybernetyka społeczna uczy, że systemy społeczne funkcjonują najlepiej, gdy mają wewnętrzne sprzężenia zwrotne – lokalna gospodarka wzmacnia społeczność, a ta z kolei wspiera elitę. Bez tego elita staje się podatna na korupcję lub uzależnienie od zewnętrznych funduszy. Przykłady takich działań w Polsce to rosnąca popularność spółdzielni, lokalnych biznesów czy crowdfundingu na niezależne projekty.
3. **Duchowa suwerenność**
Elita bez fundamentu duchowego jest pusta – łatwo ją kupić lub zastraszyć. Jak pisał Marian Mazur, twórca polskiej cybernetyki, równowaga duchowa jest kluczowa dla stabilności systemu społecznego.
Nowa elita musi łączyć rozum, kulturę i serce – być gotowa działać bez lęku o utratę pozycji. To odrodzenie inteligencji jako warstwy duchowej, która czerpie siłę z polskiej tradycji, wiary i wartości.
Wnioski
Historia pokazała, że Polska bez elity i samoregulacji staje się rezerwuarem taniej siły roboczej i polem do eksperymentów politycznych innych państw. Odbudowa homeostatu to proces długofalowy – wymaga wysiłku pokoleniowego, koncentracji na edukacji, niezależności gospodarczej i duchowej. Odpowiedzią jest organiczna praca u podstaw w cieniu aktualnego systemu.
W praktyce oznacza to tworzenie sieci niezależnych liderów, samowystarczalnych struktur i kultury odpornej na zewnętrzne manipulacje. Dopiero wtedy Polska będzie systemem zdolnym do samoistnego rozwoju i obrony własnych interesów, a nie tylko terytorium przemarszu.
Krystalizacja homeostatu narodowego już trwa – w małych grupach, niezależnych mediach, oddolnych inicjatywach. Cybernetyka społeczna pokazuje, że społeczeństwa z silnym homeostatem są odporne na kryzysy. Polska ma szansę odzyskać tę siłę, jeśli zaczniemy od siebie – od ludzi myślących, niezależnych i zjednoczonych wokół wspólnej wizji.
Magdalena Barbara Markiewicz

W Polsce mówi się, że mamy demokrację.

W teorii oznacza to, że wybieramy ludzi, którzy mają nas reprezentować. Ale co z tymi, którzy nie oddali głosu na żadnego polityka?
1. Brak zgody = brak reprezentacji
Jeżeli ktoś nie głosował, to znaczy, że nie zgodził się, aby ktokolwiek podejmował decyzje w jego imieniu. Taka osoba reprezentuje samą siebie. Nikt nie ma prawa powoływać się na jej mandat, bo go nie dostał.
2. Fikcja reprezentacji
System jednak zakłada coś odwrotnego. Przyjmuje się, że skoro część ludzi zagłosowała, to wybrani politycy mogą podejmować decyzje za wszystkich, również za tych, którzy nie głosowali. To fikcja, bo w rzeczywistości: miliony Polaków nie oddały głosu na żadnego polityka, nikt ich nie pytał o zgodę na konkretne ustawy, prawo tworzy wąska grupa ludzi powiązana z biznesem, a nie cały Naród.
3. Dlaczego to działa?
To proste: Państwo ma aparat przymusu – policję, sądy, urzędy. Obywateli od dziecka uczy się, że „prawo obowiązuje wszystkich”. Ludzie podporządkowują się często nie z przekonania, ale ze strachu przed karą.
4. Moralność kontra system
Z punktu widzenia etyki – jeśli ktoś nie oddał głosu na żadnego polityka, to nikt nie ma moralnego prawa go reprezentować ani narzucać mu decyzji - prawa.
Z punktu widzenia systemu – przepisy i tak będą egzekwowane, bo taki jest mechanizm władzy.( tyrania oparta o przymus ).
Z punktu widzenia logiki i etyki prawo ustanowione przez polityków nie obowiązuje jednostki, która nie oddała głosu na żadnego polityka.
Bo jeśli: nie wyraziła zgody, aby ktoś ją reprezentował, nie podpisała żadnej umowy, że podporządkuje się decyzjom wybranych, nie brała udziału w procedurze wyboru, to nie istnieje żaden moralny ani umowny fundament, na którym można by oprzeć obowiązek posłuszeństwa.
Problem polega na tym, że system państwowy nie uznaje logiki jednostkowej, tylko narzuca swoją fikcję: traktuje brak głosu jak milczącą zgodę, uzurpuje sobie prawo do „reprezentacji wszystkich”, egzekwuje posłuszeństwo aparatem przymusu (policją, sądami, urzędami).
Dlatego w praktyce jednostka, choć moralnie nie jest związana prawem polityków, to systemowo i tak podlega przymusowi – bo prawo w obecnym rozumieniu nie jest oparte na umowie społecznej z każdym obywatelem, tylko na monopolu państwa na przemoc.
-------
Magdalena Barbara Markiewicz
Pracuję obecnie u niemieckiej rodziny. Ostatnio zmarł mąż mojej podopiecznej. Mieli wspólne konto bankowe. I co zrobił
bank? Zablokował jej dostęp do pieniędzy, mimo że przez lata razem gromadzili te środki. Dlaczego? Bo są dzieci, które również są „w kolejce” do spadku. Ale nikt nie patrzy na to, że ta kobieta została bez środków do życia, nie ma za co zapłacić rachunków, kupić jedzenia, przeżyć kolejnego tygodnia.
W Niemczech nie zapłacisz gotówką za prąd, czynsz, podstawowe opłaty. Gotówka już praktycznie nie istnieje. Wszystko jest kontrolowane. Jeżeli konto zablokowane – człowiek nie ma żadnych możliwości. Nawet dzieci nie chcą zapłacić za matkę rachunków, bo urząd skarbowy natychmiast potraktuje to jako darowiznę i zażąda podatku.
I tak oto kobieta, która miała pieniądze, zostaje skazana na łaskę i niełaskę opieki społecznej. Bo tak działa niemiecki system. Bezduszny. Nieludzki. Zautomatyzowany.
Jako Polak, jako narodowiec i wolnościowiec, mam w sobie bunt. Bo ten przypadek to ostrzeżenie – bardzo realne i bardzo bliskie. Nie możemy dopuścić, by taki system przeniknął do Polski. Nie możemy pozwolić, by nasze rodziny były rozbijane przez przepisy. By nasze konta mogły być blokowane w imię "procedur". By nasze dzieci bały się pomóc rodzicom, bo fiskus będzie ich ścigał. To choroba cywilizacji, a nie postęp.
Dlatego mówię jasno: trzeba zamknąć granice informacyjne, kulturowe i systemowe na takie zachodnie „rozwiązania”. Nie chcę niemieckiego porządku, który kończy się tym, że człowiek nie może sam decydować o swoim życiu i pieniądzach. Nie chcę cyfrowych kagańców, e-waluty, podatków od pomocy rodzinnej, cyfrowego identyfikatora, który mówi ci, czy możesz przeżyć ten miesiąc.
My, Polacy, mamy inne DNA. U nas rodzina znaczy więcej niż urząd. Pomoc znaczy więcej niż paragraf. Wolność znaczy więcej niż procedura. Mamy jeszcze gotówkę. Mamy jeszcze sąsiedzką pomoc. Mamy jeszcze duszę.
Ale to wszystko może zostać zniszczone, jeśli nie postawimy tamy temu systemowi. Dlatego musimy budować nasz własny, polski model życia. Oparty na rodzinie, niezależności, współczuciu, duchowości i wolności.
To nie Niemka jest tu ofiarą. To my jesteśmy na celowniku. I tylko od nas zależy, czy pozwolimy, by ten toksyczny system przeniknął do naszego kraju. Ja się na to nie zgadzam.
-------------
toto lotek
wybory są jak toto lotek
Bolek też grał w totka
Polacy zapytani o reparacje od Niemiec. Jest sondaż
28.09.2025 18:34
Zdecydowana większość Polaków popiera reparacje wojenne od Niemiec – wynika z najnowszego sondażu SW Research dla Wirtualnej Polski.
59,1% ankietowanych popiera reparacje wojenne od Niemiec.
39,1% mówi "zdecydowanie tak", a
20,0% "raczej tak".
17,9% jest przeciw (w tym
6,4% "zdecydowanie nie").
23,0% badanych pozostaje niezdecydowanych.
Polacy zapytani o reparacje od Niemiec
Z badania SW Research dla Wirtualnej Polski wynika, że łącznie 59,1% respondentów popiera wypłatę reparacji wojennych od Niemiec.
Największą grupę stanowią osoby głęboko przekonane o słuszności roszczeń: odpowiedź "zdecydowanie tak" wskazało 39,1% badanych. Kolejne 20,0% wybrało opcję "raczej tak".
Są także przeciwnicy pomysłu
Łącznie 17,9% ankietowanych uważa, że Niemcy nie powinny płacić. W tej grupie
11,5% skłania się ku "raczej nie", a
6,4% jest "zdecydowanie przeciwnych".
Spory odsetek niezdecydowanych
Aż 23,0% respondentów wybrało odpowiedź "Nie wiem/trudno powiedzieć".
Metodologia badania
Badanie przeprowadzono 16–17 września 2025 r., metodą CAWI, na reprezentatywnej próbie n=824 dorosłych Polaków. Zleceniodawcą była Wirtualna Polska.
Autor: Kacper Pawowicz
Źródło: wp.pl
Data: 28.09.2025 18:34
Debaty >>Morawiecki – Ziobro<< jednak nie będzie?
"Boi się jak diabeł święconej wody"
24 września 2025
Ze słów współpracownika byłego szefa rządu wynika, że na debatę nie ma co liczyć. – Zbigniew Ziobro niech zmierzy się z kilkoma innymi liderami partii i poważanymi dziennikarzami w długich rozmowach. Zamiast tego wybiera drogę na skróty – usłyszał dziennikarz "SE" od osoby z otoczenia Mateusza Morawieckiego. Według niego, takie "zagrywki" Zbigniewa Ziobry służą jedynie Konfederacji. To zaś, jak podkreślił, podważanie strategii wytyczonej przez Jarosława Kaczyńskiego.
Takie stanowisko ze strony stronników Morawieckiego nie dziwi tzw. ziobrystów. Niewymieniona z nazwiska osoba z bliskiego otoczenia byłego ministra sprawiedliwości stwierdziła wprost, że
Morawiecki "boi się takiego starcia jak diabeł święconej wody".–Mentzen był łatwym przeciwnikiem, bo wielu rzeczy nie wie.
Dyskusja z kimś kto zna fakty i dokumenty byłaby dla Morawieckiego śmiertelnie niebezpieczna – dodał rozmówca gazety.
We wpisie na platformie X Zbigniew Ziobro odniósł się do zarzutów stawianych przez Morawieckiego. "Mateuszu, powiedziałeś, że byliśmy w głębokim sporze. To prawda" – przyznał.
"W przeciwieństwie do Ciebie nigdy nie zgadzałem się na Zielony Ład, w tym zaostrzenie pakietu klimatycznego, kastrację reform sądownictwa, mechanizm warunkowości – czyli mechanizm szantażu wobec Polski. Nie zgadzałem się też na KPO z unijnymi podatkami i »kamieniami u szyi« naszej gospodarki. Wielokrotnie przestrzegałem Cię przed dramatycznymi skutkami ulegania Brukseli. Zawsze odrzucałeś te apele i w kluczowych chwilach zgadzałeś się na brukselskie szaleństwa. Dziś nagle odcinasz się od polityki, którą sam jako premier forsowałeś, a winę za porażkę wyborczą znów próbujesz zrzucać na mnie i Suwerenną Polskę" – oznajmił były minister sprawiedliwości.
Sondaże robione przez kogoś będą teraz decydować, czy wszczynać wojny, czy nie?
Większość Polaków popiera zestrzeliwanie rosyjskich samolotów, które naruszają przestrzeń powietrzną NATOZgodnie z wynikami sondażu 72,3% respondentów uważa, że rosyjskie samoloty naruszające przestrzeń powietrzną NATO powinny zostać zestrzelone.
Wczoraj, 6 października, na stronie internetowej radia opublikowano wyniki badania przeprowadzonego przez Instytut Badań Rynku IBRiS na zlecenie Radia ZET, w którym zapytano respondentów, czy uważają, że rosyjskie samoloty wojskowe naruszające przestrzeń powietrzną NATO powinny zostać zestrzelone.
Ogólnie 72,3% respondentów popiera zestrzelenie rosyjskich samolotów, w tym 38,1% "zdecydowanie" za, a 34,2% "raczej" za. 4,6 proc. respondentów jest "jednoznacznie" przeciw takim decyzjom, a 12,1 proc. jest "raczej" przeciw. 11% respondentów nie potrafiło jednoznacznie wyrazić swojej opinii.
"Co ciekawe, z badania wynika, że
odpowiedzi różnią się w zależności od poglądów politycznych. Wyborcy Koalicji Obywatelskiej, partii Polska 2050 i PSL mają podobne stanowisko w kwestii zestrzeliwania rosyjskich samolotów.
65% respondentów, którzy w ostatnich wyborach parlamentarnych zadeklarowali, że głosowali na Koalicję Obywatelską (CC) i
60% tych, którzy poparli koalicję Trzecia Droga, uważa, że samoloty powinny być zestrzeliwane.
20 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej i 36 proc. wyborców "Trzeciej Drogi" twierdzi, że nie jest to konieczne – zauważa Radio ZET.
[raz literami, raz symbolem "%" ? - MS]
Najbardziej kategoryczne opinie mają jednak wyborcy lewicowi, z których ok. 95 proc. popiera zestrzelenie rosyjskich samolotów nad terytorium Polski i innych państw NATO, a tylko ok. 4 proc. jest "raczej" przeciw.
Jeśli chodzi o wyborców prawicowych, to jak wskazuje Radio ZET,
77 proc. zwolenników PiS popiera likwidację łamiących prawo, a 14 proc. jest temu przeciwnych. Wśród wyborców Konfederacji
67% popiera zestrzeliwanie rosyjskich samolotów, podczas gdy około 10% jest temu przeciwnych.
źródło: Ukraińska Służba Polskiego Radia
To nie jest moje odkrycie, ale jedna telewizja to pokazała, krytykując drugą - czy jakoś tak, to było lata temu, w każdym razie, było to mniej więcej tak:
Ryszard Petru (?) dawał kiedyś wywiad na rynku chyba we Wrocławiu - w wiadomościach jak to pokazali, to na ekranie był właśnie on tak otoczony dziennikarzami, jakby autobusem ich wieźli ściśnionych jak sardynki, a potem ktoś pokazał ujęcie zrobione z daleka - widzimy tłum dziennikarzy, zgromadzonych na środku pustego placu, a samego Petru nawet nie widać, bo jest tak szczelnie zasłonięty - po co ci ludzie gniotą się jeden na drugim na pustym placu?
-----------
25.10.2025, 07:54
Życie chwilą prowadzi do utraty tożsamości! – głos prof. Andrzeja Nowaka
W czasie jednej z debat w trakcie konwencji programowej PiS głos zabrał prof. Andrzej Nowak. Ma ów wielki historyk niezwykłą cechę: umiejętnie wychwytuje w dziejach naszych najważniejsze procesy polityczno-historyczne, tożsamościowe, cywilizacyjne. Niczym najwięksi z jego poprzedników piszących o historii – potrafi ocenić i zdefiniować to, co w istocie najważniejsze dla narodu i ojczyzny, przede wszystkim w momentach trudnych.
Autor: Tomasz Łysiak
„Jeżeli nie będziemy mieli pamięci, jeżeli będziemy żyli tylko chwilą, to utracimy zakorzenienie. Życie chwilą, bez myśli o przeszłości i przyszłości, prowadzi do utraty tożsamości”– powiedział profesor w Katowicach. Mówił także o tym, iż w istocie toczy się obecnie w Polsce (a myślę, że na całym świecie)
walka o obronę cywilizacji Zachodu i tego wszystkiego, co owa cywilizacja na przestrzeni tysięcy lat wykuła w marmurze tożsamościowym – wartości wywiedzionych ze starożytnej Grecji i Rzymu, a potem obleczonych w całokształt przez chrześcijaństwo. Bo przecież mamy obecnie do czynienia ze starciem z potężnymi siłami „antycywilizacji”. „Wydaje mi się, że dążenie tej fazy antycywilizacji, którą teraz w tej chwili przeżywamy
nie sprowadza się tylko do zakwestionowania państw, tożsamości narodowych. W istocie chodzi o wyemancypowanie człowieczeństwa od samego człowieczeństwa. Prezydent Lech Kaczyński sformułował proste zdanie, które warto wciąż powtarzać: «Warto być Polakiem»” – mówił prof. Nowak.
I rzeczywiście – najważniejszymi sprawami, którymi obecnie powinna żyć polityka, muszą być kwestie cywilizacyjne. Wszystkie bieżące sprawy przecież de facto wpisują się w ów spór cywilizacji Zachodu z antycywilizacją: czy dotkniemy kwestii zagrożeń imigracyjnych, napływu do Europy muzułmanów, czy też ochrony życia (nie tylko poczętego, ale też życia w ogóle, w tym życia osób starszych i chorych), czy wreszcie rodziny, albo historii, to wszędzie tam mówić będziemy o potrzebie ochrony naszej cywilizacji przed barbaryzacją.
A rzecz dotyczy nie tylko Unii Europejskiej. Czy nie z tymi samymi problemami borykają się Brytyjczycy (flaga narodowa była tam ostatnio oceniona jako „rasistowski symbol” bo jest w nią wpisany krzyż)? Czy nie ta sama walka toczy się za oceanem – w Stanach Zjednoczonych?
Aby tę cywilizację ochronić musimy być dumni z tego, że jesteśmy Polakami, być dumni z naszej przeszłości i umieć odważnie patrzeć w przyszłość – dlatego tak ważne jest byśmy „nie żyli chwilą”! Do tego zachęca prof. Nowak. Warto go posłuchać.
27.10.2025, 23:47
Obajtek: Tusk i trójmiejski układ to niemieccy separatyści? „Dulkiewicz na radę miasta mówi parlament” (FILM)
Sensacyjna rozmowa z Danielem Obajtkiem w Wywiadzie z chuliganem cieszyła się wczoraj ogromną popularnością w Telewizji Republika, zdobywając aż 9,82 procent udziałów w rynku!
- Oni dążą do separatyzmu. To nie ja mówiłem, to oni mówili! Pani prezydent Gdańska radę miasta nazywa parlamentem. Polski parlament jest w Warszawie. Gdy polska spółka Orlen przejmowała Lotos i Energę, to oni uznawali, że ja przejąłem „ich” własność. Planowane przeze mnie przejęcie niemieckiej rafinerii byłoby ważne ze strategicznego punktu widzenia. Ale oni tego teraz nie potrafią zrobić – mówił gość o mateczniku Tuska w rozmowie z Piotrem Lisiewiczem. Głośny wywiad obejrzeć można pod tym tekstem.
Autor: Magdalena Nowak
Dzięki działaniom Obajtka wartość giełdowa Orlenu to dziś około 100 miliardów złotych.
- A to tylko dlatego, że zrobiliśmy wszystkie procesy połączeń, procesy inwestycyjne, które cały czas były krytykowane. I były pogróżki, że za to grozi mi 25 lat więzienia – mówił były prezes Orlenu.
Jak Rosjanie mieli ukraść Orlen i Lotos
W rozmowie pojawiło się wiele sensacyjnych wątków. Obajtek opisał mechanizm, dzięki któremu Orlen i Lotos miały zostać przejęte przez spółki powiązane z Rosją za pieniądze wypracowane przez… Orlen i Lotos. Jak to możliwe?
- My od czasów komunizmu przez kilkadziesiąt lat nie oderwaliśmy się od nabywania gazu i ropy z kierunku rosyjskiego, od firm pośredniczących w tym handlu, od różnych układów mafijnych. Istniały pewne firmy pośredniczące wywodzące się z Szwajcarii, niektóre z korzeniami rosyjskimi i to one miały kupić Orlen i Lotos. Za co? Za pieniądze wypracowane… w Orlenie i Lotosie. Po prostu one sprzedawały gaz z dodatkową marżą, robiąc potężny kapitał. By za ten kapitał nabyć w przyszłości te spółki.
Ile polskich partii założyły służby specjalne?
Według wiedzy Obajtka, wiele polskich partii politycznych założyły służby specjalne.
- To tak działało, że jak służby chciały, żeby jakaś partia powstała, to ona powstawała. I ją bardzo mocno kryły, a szczególnie kryły jej finansowanie.
Prowadzący wywiad Piotr Lisiewicz zapytał w tym kontekście o SLD, która otrzymała moskiewską pożyczkę czy PO, która według Pawła Piskorskiego otrzymywała niemieckie marki w reklamówkach.
- A z czego te pieniądze były? Misiu Gogo przyniósł im na Mikołaja? Czy Dziadek Mróz, jeśli w niego wierzą? Nie, to były pieniądze, którymi tak naprawdę opłacano polityków za różne rzeczy. Za długoterminowe umowy gazu, ropy, za dziką prywatyzację spółek, za rozłożenie majątku narodowego – mówił Obajtek. To co stało się ze Stocznią Gdańską ocenił:
- To było złodziejstwo, kalkulacja, dzika prywatyzacja za czapkę gruszek.
Dlaczego w takim systemie nie był możliwy właściwy rozwój spółek Skarbu Państwa?
- Silna polska spółka, z kapitałem państwa, jest zagrożeniem dla innych, prywatnych biznesów. No więc prezesi z nadania rządu siedzieli w państwowych spółkach po to, by nie narazić się swoim kolegom politycznym, których finansowali różni panowie, uprawiający dziwny biznes. I były dyspozycje w rodzaju: doprowadźcie spółkę do takiego stanu, że ja ją kupię za czapkę gruszek.
„Moi rodzice nie byli ubekami”
Jak działały to złodziejskie mechanizmy?
- Była taka polska komedia, gdzie pewien pan nie wiedział, że jest właścicielem dworca w Poznaniu i sprzedał go za 100 dolarów. Oni właśnie tak robili. Te firmy sprzedawali za przysłowiowe 100 dolarów, gdzie one były warte zdecydowanie więcej. Ale uznawali, że sprzedają coś, co nie jest ich i nie przywiązywali się.
- Moi rodzice nie byli ubekami i nie całowałem w rękę warszawskich salonów – mówił Obajtek o swoim rodowodzie biznesowym. Zabawne fragmenty rozmowy dotyczyły zarzutów mediów, że Obajtek jako uczeń technikum nocował w siedzibie samorządu szkolnego… pijanych absolwentów.
-----------
wpolityce.pl/polityka/744431-laudacja-jacka-karnowskiego-na-czesc-karola-nawrockiego
Prezydent Karol Nawrocki został uhonorowany tytułem Człowieka Wolności 2024 Tygodnika „Sieci”. Laudację na cześć laureata wygłosił Jacek Karnowski, redaktor naczelny Telewizji wPolsce24 i tygodnika „Sieci”. Wskazywał na rangę wyborczego zwycięstwa Karola Nawrockiego.
„To zwycięstwo wykraczało poza logikę gry politycznej. Ono w ramach tej logiki, tej fizyki polityki, było po prostu niemożliwe.
Ono wyrosło z woli uratowania Polski. Ono wyrosło z mocy, tej duchowej i tej fizycznej. Ono wyrosło z modlitwy” - mówił Jacek Karnowski.
1 czerwca 2025 roku, kilkadziesiąt sekund po godzinie 21-ej, pracownie badania opinii publicznej ogłaszają wyniki badania exit poll, które przyznają zwycięstwo kandydatowi obozu władzy Rafałowi Trzaskowskiemu. Wówczas na scenę w teatrze Mała Warszawa na warszawskiej Pradze wchodzi obywatelski kandydat na prezydenta Karol Nawrocki. I zwraca się do zebranych, wątpiących, także przerażonych, być może już pogodzonych z klęską, takimi oto słowami:
„Jeżeli upokorzy się lud mój, nad którym zostało wezwane imię moje i będą błagać i szukać mego imienia i odwrócą się od złych dróg swoich, ja im wybaczę, a kraj ich ocalę”.
ja pier..... tego nie wiedziałem, nie oglądałem tego
To oczywiście cytat z Pisma Świętego, z drugiej Księgi Kronik, rozdział siódmy, werset czternasty
— tak Jacek Karnowski przypomniał wieczór wyborczy po drugiej turze wyborów prezydenckich.
"Parę minut po godzinie 23-ej poznaliśmy wyniki drugiego badania, opartego już na danych z wybranych komisji wyborczych. I stało się jasne, że prezydentura Rafała Trzaskowskiego to dwugodzinny epizod, cenny dla kabareciarzy, a prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej zostanie Karol Nawrocki. Powiedzmy to jasno: to nie było zwykłe zwycięstwo jednego kandydata nad drugim, jednej opcji nad drugą.
Stawka była znacznie wyższa: domknięcie systemu politycznego, które otworzyłoby drogę do radykalnej przebudowy Polski— mówił redaktor naczelny Telewizji wPolsce24.
Hmmm... a PiS przestrzegał przed "domknięciem systemu"...
Ranga tego zwycięstwa, w mojej opinii, przypomina nieco wielkie średniowieczne bitwy: bywało, że po klęsce znikały całe państwa, całe narody. My tego losu uniknęliśmy. A mieliśmy już miecz na gardle. Oczywiście, to nie koniec tego boju, on w pewnym sensie nie skończy się nigdy, ale mamy dziś szansę na pełne zwycięstwo, na trwanie polskiej niepodległości i polskiej wolności. Bez pierwszego czerwca tej szansy by nie było
— zaznaczył Jacek Karnowski.
I powiedzmy też wyraźnie: to zwycięstwo wykraczało poza logikę gry politycznej. Ono w ramach tej logiki, tej fizyki polityki, było po prostu niemożliwe. Ono wyrosło z woli uratowania Polski. Ono wyrosło z mocy, tej duchowej i tej fizycznej. Ono wyrosło z modlitwy, bo jak powiedział mi pewien duchowny, „pan, panie redaktorze, nawet nie wie ilu ludzi modliło się i pościło w tej intencji”. Ono wyrosło - to także trzeba powiedzieć - z odwagi tych, którzy na mało znanego kandydata postawili, na niego wskazali, wbrew niemal wszystkim. Mam tu na myśli przede wszystkim prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego
— dodał.
Postawmy też pytanie: skąd tyle siły w tym człowieku, który po ciężkiej, wielomiesiecznej kampanii, już po zwycięstwie, zdecydował się na parę dni odpoczynku tylko i wyłącznie pod wpływem presji rodziny i lekarzy? Odpowiedź jest prosta: Karol Nawrocki jest człowiekiem, którego siła wyrasta z miłości: do Polski, do polskiej historii, do własnego narodu, do własnej wspólnoty, do sportu. To tworzy potężną energię, która dziś wzmacnia, ocala naszą wspólnotę. A wiemy przecież, że jeśli ta wspólnota upadnie, skończy się również nasza wolność. Bo przypadek Polski jest szczególny: Polska, niepodległa Polska, będzie istniała tylko wówczas, gdy Polacy będą bardzo chcieli, by istniała. Bez tego presje zewnętrzne, ta międzynarodowa fizyka, zmiażdżą nasze państwo w ciągu najdalej pokolenia
— powiedział redaktor naczelny Telewizji wPolsce24.
„Wzmacnia polską wolność”
Wiemy także, że konflikt polityczny w Polsce jest tak gorący, że bardzo osłabia nasze państwo. Wiemy, kto wybrał tę drogę, kiedy, i dlaczego wciąż trzyma się tego fatalnego kierunku, ale świadomość, że zasadnicza część winy leży po drugiej stronie, nie zwalnia nas z odpowiedzialności. Jeżeli nie zasypiemy głębokich podziałów, kreowanych przez wrogów Polski, nasze państwo nie przetrwa, i umrze także nasza wolność. Budując jedność, prezydent Karol Nawrocki wzmacnia polską wolność. A robi to naprawdę skutecznie: cieszy się zaufaniem większości polskiej młodzieży, zajmuje pierwsze miejsce w rankingu zaufania
— zauważył dziennikarz.

Wspomniałem już o historii, tu rozumianej jako dyscyplina naukowa. Nie będę opisywał całej drogi Karola Nawrockiego jako historyka. Lista funkcji, które pełnił, lista pomników, które wzniósł, i tych które zburzył - jest naprawdę bardzo długa. Ale nie mogę nie wspomnieć o heroicznym boju o włączeniu do ekspozycji stałej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku bohaterów narodowych: ojca Maksymiliana Kolbego, Rotmistrza Witolda Pileckiego i rodziny Ulmów. To był jedno z tych starć, które decydują o tym, czy o nich zapomnimy, czy zachowamy w pamięci i uczcimy w sposób godny? To był moment, w którym decydowało się, czy spadnie na nas hańba zgody i milczenia, czy jednak obronimy ich godność, a tym samym naszą własną godność? Udało się. Pomimo przejęcia Muzeum II Wojny Światowej przez nowe władze, ojciec Kolbe, rotmistrz Pilecki i rodzina Ulmów pozostali. Męczennicy walki o wolność, męczennicy wyrastającej z chrześcijaństwa miłości bliźniego - są na wystawie głównej. I wszyscy wiedzą, że w Polsce pamięci bohaterów się broni. Panie prezydencie, bardzo za ten wysiłek dziękujemy!
— mówił Jacek Karnowski.
Jeszcze słowo o tych zburzonych pomnikach, sowieckich pomnikach. To było kilkadziesiąt operacji specjalnych. Patrzyliśmy na to w naszej redakcji z najwyższym podziwem. Przyjeżdżali, razem z koparką i jakąś maszyną do burzenia, rozstawiali ten obwoźny kramik, szybko burzyli, prezes Instytutu Pamięci Narodowej stawał na beczkę, czy też jakąś skrzynkę, wygłaszał krótkie przemówienie, potem ładowali gruz, i odjeżdżali. A przedtem jeszcze proponowali władzom wsi czy miasteczka nowy, polski, patriotyczny pomnik. To była konieczna desowietyzacja naszej przestrzenie publicznej, naszej sfery pamięci, ale także coś, co jest znakiem szczególnym prezydenta Karola Nawrockiego: to było przełamanie imposybilizmu, tej niemożności, która tak często nas paraliżuje, ciągnie w dół, zniechęca.
Obrona naszej wolności wymaga takiej właśnie postawy. Wymaga pomysłów, odwagi, ale i wielkiej, niezłomnej konsekwencji— powiedział dziennikarz.
25 czerwca 2025 roku, równo tydzień przed II turą wyborów prezydenckich, w trakcie Marszu za Polską, podczas przemówienia na placu Zamkowym, powiedział pan: „Jestem taki jak wy, jestem jednym z was”. Z Polaków. To prawda. To był klucz do zwycięstwa. My, w naszej redakcji, przekonaliśmy się o tym już godzinę później, gdy przyjechał pan do naszej redakcji na wywiad. Coś mnie tknęło, i zapytałem wcześniej pana współpracownika: a może kandydat Karol Nawrocki coś u nas zje? Może kebaba? Dobrze się złożyło, bo w redakcji była moja rodzina i żona postanowiła nakarmić chłopców właśnie kebabami. Pana asystent powiedział: to świetny pomysł, Karol chyba rzeczywiście nic dziś jeszcze nie jadł. A była godzina 15-a! No i kupiliśmy kebaby, pan zjadł, i powiedział: świetny kebab, dziś rzeczywiście zjadłem niewiele, tylko jakieś - wszyscy to pamiętamy - zmiażdżone prince polo. Później, już po wyborach, opowiedziałem o tym właścicielowi punktu z kebabami, przy ulicy Francuskiej w Warszawie, niedaleko skrzyżowania z ulicą Lipską. Mówię: pana kebaba zjadł prezydent Nawrocki. I bardzo chwalił. Nie wiem, czy mi uwierzył, czy może sądził, że żartuję. Ale jeśli kebab był naprawdę dobry, zapraszamy ponownie, panie prezydencie
— przywołał anegdotę dziennikarz.
II tura wyborów odbyła się 1 czerwca, a nie 1 lipca - dlaczego redaktor nie sprostował wypowiedzi kolegi? Może to jakiś szyfr??
W czasie tego przemówienia, 25 maja na placu Zamkowym, gdy emocje sięgały zenitu, gdy los naszej niepodległości wisiał na włosku, także przywołał pan Pismo Święte, znany psalm, w zmienionej formie: „Choćbym szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo wy jesteście ze mną!”. Ja powiem tak:
to trzeba również odwrócić, bo to było sprzężenie zwrotne. Pan, panie prezydencie, nie bał się, ponieważ Polacy byli z panem. Ale Polacy przestali się bać, nie dali się ani zastraszyć, ani ogłupić, ani oszukać, bo pan szedł na czele, bardzo odważnie, bardzo dzielnie, i także bardzo mądrze, roztropnie. I dziś wiemy to wszyscy: tylko Pan mógł poprowadzić polski obóz patriotyczny do tego nieprawdopodobnego sukcesu. Do zwycięstwa, które ocaliło polską wolność. Proszę państwa - prezydent Karol Nawrocki, człowiek wolności tygodnika „Sieci”! Prezydent Karol Nawrocki - prezydent polskiej wolności
— zakończył laudację Jacek Karnowski.
"Polska będzie istniała tylko wówczas, gdy Polacy będą bardzo chcieli, by istniała"
Dlatego rozwadnianie Polskości w mediach, żonglowanie nieprzypadkowymi słowami ambasadora Rose, albo słowami prezydenta Dudy, walka ze szkołą i demografią Polaków...
uderzanie w młodzież - w edukację, w szkołę, ale też telefonami i tym... no wiecie czym.... propagandą tęczowatą - i to jest od dawna zaplanowane i realizowane!
CZY OPOZYCJA KOPIUJE PROGRAM PIS?
17 maj 2023
youtube.com/watch?v=j6fD9hGLyDY
Tusk kontynuuje politykę PiS-u. To wielka klęska Kaczyńskiego
7 czerwca 2024
Proces „pisizacji” retoryki Koalicji Obywatelskiej zbiega się z równoległą ostrą kampanią „depisizacji” państwa. Można nawet odnieść wrażenie, że im więcej Tusk czerpie od PiS-u, tym silniejsza jest jego krytyka Kaczyńskiego.
Ci, którzy przyglądają się polityce lidera Koalicji Obywatelskiej wnikliwie, wiedzą, że przejmowanie pisowskich diagnoz, a coraz częściej także rozwiązań, staje się znakiem rozpoznawczym premiera po powrocie do polskiej polityki.
Precedens 500+
Pierwszym spektakularnym zwrotem w działaniach Platformy Obywatelskiej było odejście od liberalnej polityki gospodarczej zwieńczone pełną akceptacją 500+. Nie był to dla tej partii proces ani łatwy, ani przyjemny.
Początkowa krytyka „pisowskiego rozdawnictwa” była bardzo silna i konsekwentna. Długo zajęło politykom zrozumienie, że przedstawienie alternatywy wobec propozycji PiS-u nie ma żadnego sensu, bo w tym obszarze ludzie jej po prostu nie potrzebują. Po prostu ten program zaakceptowali.
Mało tego, odejście od neoliberalnego paradygmatu w ekonomii stało się istotnym światowym trendem, co dodatkowo legitymizowało politykę rządów Szydło i Morawieckiego. W efekcie po dłuższym okresie walenia głową w mur Platforma zdecydowała, że 500+ zaakceptuje.
Zmiany zaszły jednak na głębszym poziomie. Koalicja Obywatelska po okresie wyparcia zaczęła konsekwentnie deklarować utrzymanie wszystkich pisowskich transferów, co symbolizował słynny bon mot: „Nic, co dane, nie będzie odebrane”.
W kolejnych kampaniach Platforma zadeklarowała wprowadzenie własnych świadczeń, aby jeszcze mocniej uciec przed oskarżeniem o bezduszny neoliberalizm. Zmiana ta wynikała z przyjęcia pisowskiej diagnozy społecznej.
Jej politycy z Tuskiem na czele zdali sobie sprawę, że utrzymanie status quo będzie tworzyło elektorat wierny, ale liczbowo ograniczony. Musieli więc przyjąć pisowską wizję za swoją i zneutralizować najgroźniejszy dla PO zarzut: że to partia hasła: „Pieniędzy nie ma i nie będzie”.
Dla nawet umiarkowanych wolnorynkowców od lat głosujących na ugrupowanie Donalda Tuska zapowiedzi podwyżki dla nauczycieli były jeszcze znośne, ale wprowadzenie „babciowego” czy przyspieszenie 800+ mogły budzić niesmak. Ich rozczarowanie lider wliczał jednak w koszty.
Słusznie zdawał sobie sprawę, że antypisowscy wyborcy i tak zagłosują na najbardziej wiarygodny antypis, nawet jeśli gospodarczo nie będzie spełniał ich oczekiwań. W tej kalkulacji Tusk się nie pomylił.
Bezpieczeństwo, Rosja, Ukraina, Unia
Zgoda na większe transfery była jednak dopiero początkiem procesu „pisizacji” Platformy Obywatelskiej. Od objęcia rządów Donald Tusk próbuje rywalizować z PiS-em na polu, na którym wydawało się, że Kaczyński jest nie do ruszenia. Premier konsekwentnie buduje siebie jako stawiający na bezpieczeństwo Polaków i główny gwarant pokoju w niespokojnych czasach.
Częste wizyty zagraniczne, właśnie z agendą bezpieczeństwa jako najgłośniej komunikowaną, mają neutralizować zarzut, że PO to może jest znośny wybór, ale na spokojne czasy, podczas gdy w okresie wichur i sztormów lepiej wybrać „twardy” PiS.
Premier dobrze odczytał społeczne nastroje, które pokazują, że po pandemii, gospodarczym kryzysie, wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie i rosnącym zagrożeniu ze strony Rosji Polakom brak jest poczucia twardego gruntu pod nogami. Celnie zidentyfikował oddolny popyt na rolę szeryfa.
Dlatego Tusk niemal jawnie deklaruje stosowanie push backów na granicy polsko-białoruskiej. Manifestacyjnie odrzuca pakt migracyjny. Osobiście zapowiada budowę „tarczy Wschód”. Jest to wyraźny ukłon w stronę tych wyborców, którzy w niepewnych czasach odrzucają bądź zamrażają liberalne odruchy.
Lider Koalicji zdaje sobie sprawę, że zwolennikami budowy muru na granicy z Białorusią byli nie tylko wyborcy PiS-u, ale w istotnym stopniu także niechętny mu elektorat. Dlatego premier odpowiada na ich potrzeby, a nie na oczekiwania liberalnych salonów.
Wejście w pisowskie buty stało się nawet ostentacyjne i bezczelne, kiedy Tusk zaczął grać w „ruską onucę” i oskarżać PiS o działania sprzyjające Rosji.
Znamienny był też jego wywiad dla sieci europejskich gazet, gdzie wyrażał tezy na kontrze wobec unijnego mainstreamu, uciekał od dyskursu gorliwego euroentuzjasty i przywdziewał szaty chłodnego eurorealisty.
Także na polu polityki zagranicznej różnica między obecną polityką a tą z lat 2007–2015 jest zasadnicza. Nowy rząd kontynuuje politykę „jastrzębią” wobec Rosji, także dlatego, aby zamazać w społecznej pamięci okres „resetu”. Ale podobieństw do PiS-u jest dużo więcej. Duże rozczarowanie zmianą władzy w Polsce jest obecne w Kijowie.
Końcówka rządów PiS-u była okresem dużych napięć z administracją prezydenta Zełenskiego, która miała nadzieję na korzystne zmiany po objęciu władzy przez Tuska. Okazało się jednak, że oskarżający PiS o zdewastowanie polsko-ukraińskich relacji nie tylko kontynuują twarde stanowisko w sprawie importu ukraińskiego rolnictwa do Polski, ale jeszcze aktywnie zabiegają o zwiększenie protekcjonizmu wobec Ukrainy na forum UE.
Wreszcie, Tusk czuje, że nastroje zmieniły się nie tylko w relacjach z Ukrainą, ale i wobec UE. Platforma ewidentnie dystansuje się od Europejskiego Zielonego Ładu. Tusk podkreśla także, że nie jest zwolennikiem zmian traktatowych.
„Metapolityczny” sukces, realna porażka
Proces „pisizacji” Platformy jawi się na pierwszy rzut oka paradoksem, bo zbiega się z równoległą ostrą kampanią „depisizacji” państwa. Można nawet odnieść wrażenie, że im więcej Tusk czerpie od PiS-u tym silniejsza jest jego krytyka Kaczyńskiego. Paradoks jest jednak tylko pozorny.
Kolejne badania pokazują, że Polacy w swojej masie chcą polityki PiS-u, choć niekoniecznie przez PiS realizowanej. Przywołajmy tylko kilka przykładów z ostatnich dni. Według raportu „Krytyki Politycznej” większość Polaków chce natychmiastowego odrzucenia Europejskiego Zielonego Ładu.
Wedle badania dla „Rzeczpospolitej” w swojej większości badani odrzucają pomysł zdejmowania krzyży w warszawskich urzędach. Nawet jeśli mowa o przywróceniu handlowych niedziel, to zgodnie z sondażem dla „Wirtualnej Polski” Polacy zaakceptowali zamknięte sklepy.
Na poziomie „metapolitycznym” to ogromny triumf Kaczyńskiego. W tym ujęciu nie ma bowiem większego sukcesu niż ten, kiedy twój kierunek działania staje się punktem odniesienia i niekwestionowanym standardem, który następcy są zmuszeni kontynuować.
Można pokusić się o tezę, że jeszcze nigdy w historii Polski nie rządziła partia, której liczne narracje byłyby tak dopasowane do oczekiwań przeciętnego wyborcy. PiS dysponował najlepszą diagnozą i słuchem społecznym, a doskonałym tego potwierdzeniem jest dezercja Tuska z kreowania autorskiej agendy na rzecz naśladownictwa swojego głównego rywala. Polityka Platformy w swej istocie bazuje bowiem na pisowskich diagnozach i działaniach z jedynie lekkim, umiarkowanie liberalnym tuningiem.
Jednocześnie ten „metapolityczny” obraz ukazuje też fundamentalną porażkę formacji Kaczyńskiego na gruncie polityki realnej, wyborczej. W obliczu takiej skali sukcesu nie powinno dziwić, że PiS rządził pełne dwie kadencje.
Zaskakujące jest jednak, że mając po swojej stronie tak dobre rozpoznanie oczekiwań Polaków, władzę spektakularnie stracił.
****
Dlatego pamiętajmy – jeżeli coś idzie źle - powodem jest to, że tak ma być. Ktoś zadecydował , że tak ma być.
werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page.html
To działa też w drugą stronę - jeżeli jest dobrze - widocznie ktoś zdecydował, że ma być dobrze. Ta opcja nazywana jest: normalnością... - MS
****
Oczywiście antypisowski komentariat sprawy widział inaczej. Od dawna stawiał tezę, że poparcie dla PiS-u jest sztucznie wykreowane
[każdy patrzy po sobie - po co 10 kwietnia ogłaszać stan alarmowy Alfa, przecież wiemy, że NIKT OBCY nas nie napadł - MS]
i wynika z intensywnej propagandy w mediach publicznych, wykorzystywania publicznych zasobów do promocji partii oraz przekupywania Polaków transferami.
Ostatnie wybory samorządowe pokazały jednak, że poparcie dla PiS-u będącego w opozycji i bez dostępu do państwowych zasobów było na takim samym poziomie, jak wtedy, gdy rządził.
Obaliło to antypisowskie mity i potwierdziło, że poparcie dla tej partii jest „autentyczne” i konsekwentne. Liberalny komentariat nie chce się z tym pogodzić, ale Polska jest państwem, gdzie centrum jest na centroprawicy.
Poparcie Polaków dla kierunku polityki PiS-u zdecydowanie bowiem przekraczało to wobec samej partii. Gdyby PiS potrafił w pełni wykorzystać swoje możliwości, to wynik na poziomie poparcia Viktora Orbána na Węgrzech byłby w jego zasięgu. Być może w grę wchodziłaby większość konstytucyjna, która umożliwiłaby PiS-owi realizację celów bez naruszania konstytucji.
Dlaczego tak się nie stało? Otóż poparcie dla PiS-u było poniżej potencjału z powodu licznych patologii, jakie partia generowała.
Państwowe koszty większe od partyjnych zysków
W powszechnym dyskursie przyjmuje się, że PiS jest teflonowy i żadne afery nie są w stanie zachwiać jego wysokim poparciem. Dowodem miało być właśnie duże poparcie dla PiS-u, które trwa do dziś. Nie jest to prawda.
Liczne patologie spowodowały, że wielu Polaków sympatyzujących z pisowskimi narracjami albo na PiS nie głosowało nigdy, albo odwróciło się od Zjednoczonej Prawicy po 2019 r. PiS rządził więc przez osiem lat, ale gdyby nie liczne grzechy, byłby to dłuższy okres.
Można powiedzieć, że Kaczyński miał potencjał, aby na dekadę zdominować polską politykę, a rywali zepchnąć trwale do narożnika. Ale na własne życzenie tego nie wykorzystał. Nie tylko przyzwolił na zachowania, które wcześniej krytykował. Czasy rządów Zjednoczonej Prawicy to także czasy, kiedy niektóre standardy zostały obniżone.
Chcąc zaspokoić apetyty pisowskich działaczy, wygenerował koszty, które okazały się dużo większe niż realne korzyści z tytułu utrzymania posłuchu w partii.
Pierwszym kosztem byli wyborcy, którzy PiS-owi zawsze się przyglądali, ale z powodu licznych „wad fabrycznych” tej formacji nigdy na oddanie na nią swojego głosu się nie zdecydowali. Ale nawet bez nich Kaczyński był w stanie samodzielnie rządzić.Drugim – i poważniejszym – była szybka utrata tych, którzy mimo wątpliwości w końcu zdecydowali się dać prawicy szansę przy urnie. Problem pojawił się wtedy, kiedy PiS stracił „drugi rzut” wyborców, czyli tych, którzy w 2015 i 2019 r. zdecydowali się zaufać Kaczyńskiemu, ale na dłuższą metę nie byli w stanie tolerować patologii i niszczenia standardów. To ich utrata sprawiła, że PiS może co najwyżej zadowalać się nagrodą pocieszenia w postaci roli silnego ugrupowania opozycji.
Lista fauli była na tyle długa, że będzie utrudniała powrót formacji Kaczyńskiego do władzy. Ostatnie afery związane z Funduszem Sprawiedliwości oraz Red is Bad dobitnie pokazują, że konsekwencje złych praktyk wykraczają poza okres sprawowania władzy. Dostęp do dokumentów pozwala Tuskowi stale dostarczać widowiskowych igrzysk i nic nie wskazuje, aby po pół roku nowego rządu miały się one skończyć.
Trudno bowiem założyć, że nowa ekipa już się wystrzelała ze wszystkich nabojów. Wydobywane w ramach procesu „depisizacji” przez obecną koalicję kolejne nieprawidłowości wydłużają społeczną pamięć o poprzedniej władzy. Jednocześnie pozwalają obecnej koalicji ukryć deficyt programowych sukcesów.
Na nic więc się zdadzą kolejne raporty zespołu Morawieckiego, które wykazują programową bierność nowego rządu.
Dla wielu wyborców pisowskie grzechy są zbyt poważne, aby szybko puścić je w niepamięć. W dodatku reakcja prawicy jest daleko od jakiejkolwiek skruchy.
Nie widać refleksji sygnalizującej świadomość, że w wielu miejscach jechano po bandzie, a w niektórych nawet za nią wyleciano. W efekcie niechęć do PiS-u pozostaje dla rzeszy potencjalnych wyborców tej formacji podzielających jej diagnozy na tyle duża, że wielu woli u władzy koalicyjną podróbkę niż pisowski oryginał.
A jeśli jest inaczej? Badania - te utajnione - pokazują, że od lat rośnie stronnictwo patriotyczne propolskie i że jest ono w dużej mierze propisowskie? To poparcie ROŚNIE i rośnie i rośnie i ta tendencja jest stała - dlatego utrzymywanie przy życiu PO z ich programem jest bezsensu.
No bo z jakiego powodu PO kopiują program PiS??
Siła, która kontroluje sytuację (wszyscy aktorzy w różnych mediach mówią to samo) uznała, że nie da rady - trzeba grać tak, jak na to pozwala przeciwnik - czyli Naród.
Moim zdaniem wybory nie pokazują prawdziwego poparcie dla partii politycznych.
A już na pewno sondaże.
*****
Cały czas pamiętam, co mi pisali komentatorzy strony fb: Geograficzno - polityczny atlas Polski odnośnie "przewidywania" preferencji wyborczych Polaków:
Już wcześniej miałem uwagi do twórczości na tej strony, odpowiedzi autorów na moje zapytania były sztampowe, pełne entuzjastycznego zaangażowania i sugerujące - żadnych argumentów, ponadto włączyły się do dyskusji osoby broniące autorów strony.
Odpowiedzi uczestników dyskusji oscylowały wokół prognozowania wyborów, że niby po to dokonuje się takich rozważań z granicami, co uważam za bzdurę.
Stwierdzam, że takie zaangażowanie obcych osób komentujących na jakimś fb jest na pewno nietypowe, bo to się nigdy nie zdarza, żeby obca osoba traktowała nieznajomych jak jakie bożyszcze. To są trole.
Krótko mówiąc - ktoś pilnuje preferencji wyborczych i od lat pracuje nad tematem...
*****
Szczególnie w ostatnich miesiącach mamy co chwila jakiś sondaż.
Czyż już nie zaakceptowaliście tego? Czyż już nie jesteście - nie zostaliście CELOWO - przyzwyczajeni do sondaży? Czyż nie uważacie, że sondaże to normalność? Element życia? W mediach redaktorzy i politycy dyskutują na te tematy notorycznie i każdy z nich traktuje to coś jako pewnik - niepodlegający dyskusji.
Ich zachowanie wpływa na odbiór sondaży przez społeczeństwo.
Na pewno uważają tak młodzi ludzie, bo kiedy oni zaczęli się interesować polityką, to już sondaże były stałym elementem (stronnictwem?) w przestrzeni medialnej. Proces gotowania żaby jest jednak długi i bardzo subtelny.
Właśnie młodzi wyborcy i ich - lubienie lub nie - staje się ostatnio tematem w publicystyce.
Pamiętamy - celem propagandy jest młodzież, a nie dorośli. Oni wychowują, czyli przyzwyczajają młodzież do zachowań, jakich oczekują od nich w przyszłości - gdy będą już dorośli.
1. Proszę kontynuować.
2. Eksperyment wymaga, aby to kontynuować.
3. Proszę kontynuować, to jest absolutnie konieczne.
4. Nie masz innego wyboru, musisz kontynuować.
Jeśli pierwszy nakaz nie był skuteczny, stosowano drugi, dopiero potem trzeci i czwarty. Jeśli po czwartym zdaniu badany nie był posłuszny, przerywano eksperyment. Jeśli po którymś zdaniu nauczyciel podporządkowywał się i stosował kolejny wstrząs, to przy następnym zawahaniu lub pytaniu „eksperymentator” miał wypowiadać kolejne zdania od pierwszego do czwartego.
Gdy nauczyciel pytał, czy uczniowi może stać się krzywda, eksperymentator odpowiadał: „Wstrząsy mogą być bolesne, ale nie powodują uszkodzenia tkanek”.
Jeśli nauczyciel mówił, że uczeń nie chce kontynuować, eksperymentator mówił: „Czy to się uczniowi podoba czy nie, musisz kontynuować, aż on powtórzy poprawnie wszystkie pary słów”. Eksperymentator był pewny siebie i mówił
zawsze stanowczym głosem, ale nie był niegrzeczny.
Po co Tusk kopiuje program PiS?
Żeby podmienić PiS?
Żeby gazety mogły napisać, że Tusk wygrał, bo obiecał program PiS bez obrzydliwego PiSu?
Żeby gazety mogły napisać, dlaczego Tusk wygrał?
Żeby gazety mogły napisać, dlaczego Tusk wygrał??
Dlaczego wygrał?
[pamiętamy - wybory w 2023 r. WYGRAŁ PiS, ale nie otrzymał dość głosów, by móc rządzić]
Dlaczego Tusk wygrał?
Moim zdaniem wybory nie pokazują prawdziwego poparcie dla partii politycznych.
Co robią szachraje, kiedy ich partia "wygrywa", bo oni mają na to nielegalny wpływ?
Aby to zasłonić (ale też i po prostu - kontrolować sytuację) potrzebne są małe partyjki.
I nagle po tylu latach Mikkelele zagościł na salonach...
jeżeli coś idzie źle - powodem jest to, że tak ma być. Ktoś zadecydował, że tak ma być.
Skoro można latami zatrudniać tłum ludzi w całej Polsce by ściśle kontrolować pozasejmową partię kanapową z poparciem 1%, to czy kontroluje się partię, która ma 6% poparcia, 10% poparcia, 18% poparcia albo 35%? Czy takim się "odpuszcza"??
W przedwojennej Austrii przed wchłonięciem przez Niemcy urzędnicy austriaccy sabotowali swoje państwo - i było źle w Austrii, a kiedy "przyszedł Hitler" to nagle wszyscy odzyskali rozum i po miesiącu urzędy działały jak należy. Czyli robiły swoją normalną robotę...
Najwyraźniej: Ktoś zadecydował, że tak ma być.
Żeby kontrolować sytuację trzeba zawczasu wytworzyć POWÓD zaistnienia jakieś partyjki.
Znamy wszyscy lewicę, raz są, raz ich nie ma.... i tak dalej.
Można też wykreować [albo jak to mówi góró prawicy - Mr. Michałkowiczowicz - "wystrugać z banana" (tak, tak, on z was szydził)] nowego lidera albo zapotrzebowanie np. na obronę "uciśnionych", albo inne mniejszości, które domagają się dla siebie jakiś nadzwyczajnych praw - wiemy o co chodzi....
POWÓD zawsze można wynaleźć.
No i wtedy jest wytłumaczenie: PiS nie dostał głosów, bo....
G. Jankowski staje po stronie młodych ludzi, po stronie młodych wyborców? Czego się po nich spodziewa za dwa lata?? Że wytną PiS??? Wytną, czy wytnom?
System powtarza za mną: niech was to jednak nie zwiedzie!
System jak widać "przechodzi na naszą stronę", co oznacza - poparcie dla ideii patriotycznych jest tak duże, że utrzymywanie dłużej fikcji jest niezwykle trudne - sterowanie wynikami wyborów, sondami musi być jakoś skorelowane z rzeczywistością, więc produkują "rzeczywistość": są to małe partie, którym "się pomaga" osiągnąć sukces wyborczy, i dzięki którym można wpływać na układ sił w parlamencie - "no widzisz pan, PiS nie rządzi, bo wyborcy powiedzieli - chcemy Tuska, chcemy Chochownie, chcemy Biedronki, chcemy Czarczaste, chcemy Wencemy, chcemy Mikego - i dla PiSu nie starczyło głosów!! Oto wytłumaczenie!!"
Czyli PiS zrobił miliardy tylko dlatego, że ktoś im na to pozwolił?
A w środku był ktoś, kto tego pilnował?
PiS przez 8 lat rządów zarobił dla kraju miliardy - ale co z tego, skoro teraz zostało to wszystko "odrobione" z nadkładem, jakiego jeszcze Polska nie widziała?
W tym samym czasie banki osiągają rekordowe zyski.
Mateusz Morawiecki chce podatku od nadmiarowych zysków dla banków. Co na to Nawrocki?
opracował Eryk Kielak 29 sierpnia 2025, next.gazeta.pl/next/7,151003,32211937,nowy-podatek-mateusz-morawiecki-goraco-rekomenduje-prosze.html
Myślałem, że w biznesie sky is the limit i nie ma czegoś takiego jak: zyski nadmiarowe
«przekraczający wymaganą ilość lub liczbę, większy niż potrzeba»
sjp.pwn.pl/slowniki/nadmiarowy.html
taki, którego jest za wiele; zbytecznysjp.pl/nadmiarowe
nadmierny, którego jest zbyt wielepl.wiktionary.org/wiki/nadmiarowy
Banki zarobiły więcej niż im potrzeba?? I to mówi bankowiec...
Pan Morawiecki twierdzi, że te zyski są "nadmiarowe" - czy to znaczy, że te zyski... osiągnięto... no wiecie... sposobami... "wykraczającymi poza logikę gry"?
Czy jak?
"nadmiarowe zyski"... zyski większe niż potrzebują banki, zyski zbyteczne dla banków, zyski nie dla banku, zyski, których banki nie .... chcą....?? Nie chcą ... ??






Jak PiS zarabiał dla Polski to... inni... nie zarabiali wtedy?
.... chyba musieli znaleźć jakiś sposób, co?
Kto kontroluje naszą rzeczywistość - wpływa na naszą przyszłość.
Można to doprecyzować:
kto kontroluje młodzież, decyduje o przyszłości całego narodu
I dlatego:
"Kluczowe jest wychowanie ludzi, którzy myślą niezależnie – strategicznie, historycznie i duchowo. Nie chodzi o dyplomy, ale o rozumienie własnej tożsamości i misji. Jak podkreśla cybernetyka, systemy społeczne potrzebują autonomicznych sieci informacyjnych, odpornych na manipulację zewnętrzną. W praktyce oznacza to rozwój alternatywnych szkół, homeschoolingu, kręgów dyskusyjnych i samokształcenia."
Tak, młodzież jest najważniejsza - w tym sensie, że należy jej dostarczać dobre wzorce, by w przyszłości byli sprawnymi myślącymi ludźmi i prawidłowo kierowali państwem - przecież z nich będą kadry urzędnicze, policyjne, polityczne, naukowe np. badające statystyki, wyznaczające normy itd...
I tak właśnie zauważyłem, że ostatnio młodzież stała się "modna", twierdzi się, że ma takie a takie preferencje wyborcze (nawet prezydent Nawrocki chodzi na kebaba z młodzieżą) i co nie tylko... redaktor Jankowski i redaktor Karnowski i inni redaktorzy - wszyscy się interesują młodymi wyborcami.
A może chodzi o to, żeby młodzi poczuli sympatię do mediów i dali się prowadzić za rękę? Albo za kołnierz?
Siła, która kontroluje sytuację (wszyscy aktorzy w różnych mediach mówią to samo) uznała, że nie da rady - trzeba grać tak, jak na to pozwala przeciwnik - czyli Naród.
Zgodnie z logiką systemu, powinniśmy obserwować teraz przebudowę sceny politycznej - i przetasowania w strukturach partyjnych. Ale może to już się dzieje od LAT, tylko tego nikt nie zauważa? To by oznaczało, że ten patriotyzm narasta lawinowo od.. 8 lat? 10ciu lat?
Z drugiej strony - czy jest to potrzebne jeśli ma się wpływ na wyniki lotka?
Tak, ponieważ chodzi o to, by rozwadniać patriotyzm by móc do woli hasać w budżecie państwa, no i żeby nie nastąpiła wymiana przy tajemnym pulpicie kierowniczym - to znaczy: "żeby nasze dzieci tera tam zasiadały... jestem z tych tajnych z dziada pradziada można żec..."
Zauważ - od paru ... lat - poparcie w wyborach prezydenckich kształtuje się w układzie niemal ideanie 50:50 procent.
No do cholery.... nie dość, że mamy Tuska na karku, to jeszcze społeczeństwo podzielone jest niemal dokładnie na pół - jedni chcą gofry, a drudzy zapiekanki!?
Co oznacza 50:50 ?
Permanentny klincz.
Porównaj to do sondaży wyborczych - prawica nie ma siły przeciwstawić się KO.
No wiadomo panie! Przecież społeczeństwo jest podzielone pół na pół, nie widział pan wyborów na prezy..... OŻŻŻŻEEEŻ TY!! Tera rozumiem!!
A teraz tak sobie myślę... jak to jest, że takie coś się nam przydarza w tych czasach?
To jakaś fatalna kumulacja? Ktoś rzucił na nas czary? Zły urok?? Fatum... ?
A na przykład ci dziennikarze, co tam na PUSTYM rynku we Wrocławiu otoczyli szczelnie pana Petru.. czemu oni nie podzielili się dokładnie 50:50?
Skoro społeczeństwo jest dokładnie podzielone pół na poł, a dziennikarstwo to emanacja społeczeństwa, to 50% dziennikarzy powinno stać w szeregu naprzeciw wywiadowanego, a 50% powinno mu skakać na plecy, nieprawdaż? No to dlaczego tak nie było???
Ja ci powiem dlaczego.
Ponieważ pan Petru nie miał poparcia w społeczeństwie - i dlatego to poparcie wykreować. Kiedy oglądasz telewizję i widzisz faceta osaczonego przez tłum z mikrofonami - i widzisz to, jak "każdy" chce się dopchać do niego i jak emocjonalnie zadają pytania - to ich zachowanie, ich natarczywość odczytujesz sobie jako - to musi byc jakaś ważna sprawa, jakiś ważny facet...
WZORZEC.
Albo nawet i nie. Po prostu - pretekst. Bo wystarczy 5%, albo coś koło tego...
Żeby "zabrać" pisowicom 14 - to temu damy pieńć, a tamtemu siedem, a tamtym dwóm - po jeden...
I faktycznie, w naszych czasach
upolitycznienie prywatnych - intymnych - spraw pewnej grupy ludzi doprowadziło do wytworzenia w społeczeństwie dodatkowych nazwijmy to - "zasobów", które zostały przekształcone w poparcie dla: politycznej wspólnoty
- i wprowadzenie jej do Sejmu - Lewica, formacja w ostatnich latach wyraźnie schodząca z politycznej sceny, w wyborach w 2023 roku zdobyła ok. 1,9 mln głosów.
Ta "dodatkowa siła" wchodząc do Sejmu uzyskała 26 mandatów i tym samym stała się języczkiem u wagi "Koalicji 13 grudnia" - a w konsekwencji zdecydowała o jej powodzeniu w głosowaniu przeciwko PiS.
Zwróćmy uwagę - partia "Polska 2050" za chwilę nie będzie istnieć, a otrzymała 33 miejsc w Sejmie. Obietnice, obietnice i po 2 latach w koalicji rządzącej - nie ma ich. A jaki jest skutek ich - i Lewicy - popularności? Albo "popularności"?
Żadnej odpowiedzialności oni nie ponoszą!
I jak widać - "ruska inwazja" o której słychać od 30 lat i która skutecznie skupiała waszą uwagę - nie ma z tym rozwalaniem nic wspólnego.
Widzimy więc, że np.: ruchy ekologiczne, "pasjonaci historii", jacyś internetowi klikacze, twórcy memów, fani pikaczu, zawodowe płaczki telewizorne, ale i mniejszości narodowe, religijne, sekciarskie, ukryta mniejszość narodowa podszywająca się pod Polaków, inne ruchy społeczne - mogą (choć nie muszą) zostać przekształcone w poparcie lub w samą polityczną wspólnotę i wykorzystane w walce politycznej jako dodatkowe stronnictwa.
Co mówisz?
Że to nie to samo co wybory prezydenckie?
Bo jest dwóch kandydatów i ludzie są albo przeciw albo za... i dlatego....

Taaakkk.... uproszczenie, prawda?
Skoro są dwa stronnictwa, to musi być 50:50?
Nie musi, ale jak media będą ci ciągle powtarzać, że sondaże to, sondaże tamto... to w końcu przestaniesz reagować. Oni już co tydzień podają nowe sondaże?
Faktem jest, że tak też bywa (50:50) w np. w USA i innych krajach też. No i jeszcze układ dwupartyjny. Ale czy to jest naturalne zjawisko? Czy sterowane WSZĘDZIE? Są tacy, co twierdzą, że nie ma różnicy między jedną partią, a drugą... nawet w Polsce już tak jest - tj. tak mówią:
A na pewno łatwej kontrolować sytuację, mając dwóch liderów (dwie partie), które się całe lata okładają i np. rządzą na zmianę... Ale na pewno da się i więcej liderów kontrolować.
Dlaczego nikt nie wyjaśnia tych rzeczy:
2015 r.:
>> [...] nadal nie wiadomo bowiem, dlaczego wysokie odsetki charakteryzują obwody wyborcze, gminy i jeszcze większe obszary położone poza okręgami wyborczymi, na których zastosowano broszury. Podobnie nie wiadomo, dlaczego na mapie kraju wyróżniały się województwa i okręgi wyborcze w wyborach samorządowych w latach 1998-2006.
Innymi słowy, nadal nie jest wyjaśnione, dlaczego
- w obrębie jednego zasięgu terytorialnego komisji oraz
- na obszarach podobnych pod względem funkcjonalnym
dochodzi do bardzo dużych różnic poziomu oddawania głosów nieważnych, w tym zwłaszcza głosów wielokrotnych <<
Źródło: Hipotezy głosów nieważnych w wyborach powszechnych w Polsce po 1989 r. - Przemysław Śleszyński, Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN
Ludzie potrafią głosować w wyborach do Sejmu, Senatu i w prezydenckich, ale do Sejmiku i rad powiatu to już nie?
Nie umieją?? To możliwe? Indolencja bywa czasowa i jest ograniczona granicą województwa??
Pamiętasz jak media powtarzały frazę, że "Polacy łykają tabletki jak cukierki"?
Cukierki łykają dzieci - czyli oni na Polaków mówią, że to są dzieci, prawda?
Robią to - mówią to - tylko nie wprost. Ale zostaje w mózgu? Że Polacy to dzieci i na przykład - nie umieją się sobą rządzić?? Albo nie potrafią oddać głosu?
Hę?
I jeszcze ta baba z telepotwora, co mówi do ciebie, jakbyś był słodkim dzidziusiem...
Nic się nie dzieje bez przyczyny - szczególnie w telewizorze... chodzi o to, by zagnieździć ludziom w głowach określone skojarzenia i by SAMI sobie potem dopowiedzieli, dlaczego jest źle w kraju i "kto tak głosował..."
Pamiętamy sprawę pana ambasadora. Pan Rose coś mówi za oceanem, a media w Polsce idą mu w sukurs i dorabiają drugą część komunikatu - i wtedy jest on zrozumiały, prawda? Media tak pracują, mówią ci jak masz myśleć - trochę mówią ci, trochę tamci, raz do lewego ucha, raz do prawego... rozumiesz? To jest jak jeden organizm!!
JEDEN ORGANIZM!!!
25.06.2025
Wszczęto pierwszych sześć śledztw w sprawie nieprawidłowości wyborczych. Prokurator generalny Adam Bodnar zwraca uwagę, że potwierdzone anomalie dotyczą znacznie większej liczby komisji, dlatego będzie domagał się ponownego przeliczenia głosów w około tysiącu z nich. Według posła KO Romana Giertycha kilkanaście komisji wyborczych, gdzie miało dojść do nieprawidłowości przy liczeniu głosów w II turze wyborów prezydenckich, to nie przypadek czy pomyłka. Zdaniem Giertycha mieliśmy do czynienia z fałszerstwem, nie znamy tylko jego skali. Pojawiają się sugestie, że należałoby przeliczyć od nowa wszystkie głosy.
Gość radiowej Jedynki podkreślił, że do ponownego przeliczenia wszystkich głosów nie ma podstawy formalnoprawnej. - Te wszystkie pomysły są efektem szoku po klęsce, której doznała Platforma Obywatelska - powiedział Zbigniew Bogucki.
Poseł PiS przypomniał, że było
250 tys. członków komisji i mężów zaufania z różnych środowisk politycznych, którzy patrzyli sobie na ręce. - I dzisiaj Giertych ze swoją ekipą chce powiedzieć, że ci wszyscy ludzie są oszustami? Ci wszyscy ludzie nie potrafią liczyć? - dociekał. Przyznał, że pomyłki się zdarzają, ale mają charakter incydentalny. Wskazał, że każdy mógł złożyć protest wyborczy, a jeśli tego nie zrobił, to znaczy, że nie miał podejrzeń.
Zbigniew Bogucki ocenił, że przeliczanie głosów, które
w workach bez żadnej pieczy znajdują się w samorządach, to "oddanie w ręce Tuska możliwości sfałszowania tych wyborów". Jego zdaniem Giertych "nie wierzy w to, co mówi". -
On kieruje przekaz, żeby nakarmić po wielkiej smucie, po klęsce wyborczej, najbardziej twardy elektorat. - To jest przeznaczone na to, żeby dzisiaj tych ludzi nakarmić hejtem tak naprawdę i podważać legitymizację wyboru nowego prezydenta - podkreślił. Dodał, że nawet koalicjanci Tuska mówią, że to jest "podpalanie państwa". - I ja uważam, że to jest podpalanie państwa - podsumował.
No, jak zrobili z tego taki cyrk to na pewno nikt nie będzie się zastanawiał nad sprawdzaniem... CYRK z koniem na przedzie...
"250 tys. członków komisji i mężów zaufania z różnych środowisk politycznych" - ale nadal nie wyjaśniono skąd takie słupki w tabeli powyżej, słupki sobie...
To jest jakaś zasada, że musi być 50:50?
Jak to możliwe, jest przecież tyle zmiennych:
- różnie nasilona propaganda medialna
- ilość czasu antenowego danej partii
- przekonania polityczne redaktorów i ich różne odcienie
- różnorodność stacji tv też prawicowych
- programy polityczne
- ładne i brzydkie gemby polityków - i dziennikarzy...
- ładne i brzydkie zachowania polityków - i dziennikarzy...
- system wyborczy i jego broszurki lub płachty
- Metoda D'Hondta - liczenia głosów
- wydarzenia polityczne różnego rodzaju
- każdy człowiek - widz, słuchacz radia - jest inny, każdy ma inne zdanie... co krok to inny "indywidualista", a jest nas 29 milionów uprawnionych wyborców
i to wszystko sprowadza się do relacji 50:50 ????
To nie jest 500 ludzi, czy 1000 - to są miliony opcji!
W 2025 roku w II turze głosowało prawie 21 000 000 ludzi i oddali głosów niemal idealnie po równo???
To się tak da???
Co na to rachunek prawdo... co na to matematyka!?
Trafiłeś kiedyś milion w totka?
Podobno Wałęsa trafiał za każdym razem jak potrzebował kasy, może nie milion, ale coś trafiał... może niedostatecznie pragniesz kasy, że ty nie trafiasz, co??
Przy sondażach partyjnych z kwietnia 2025 r - 52,9% dla KO - 41% dla reszty - i 6% w zapasie...
No i co?
Ci z KO poparli Nawrockiego w ilości 3%, a "trudno powiedzieć" i "inna partia" dali mu 6%??
I się matematyka zgadza???
Hahahahahahahahahahahaha.....
Nie sądzisz, że to jest głupie???!!
I partia, która rozpiepsza kraj cały czas przez dwa lata ma najwyższe notowania w sondażach???
I żadnych drastycznych odchyleń? Wszyscy respondenci to redaktorzy? Popatrz co się dzieje w Niemczech albo Wielkiej Brytanii - Francji - rządzący notują najniższe poparcie w swojej karierze!! I tego nie piszą "oszołomy" tylko Onet! Rzeczpospolita! Interia!
Sto dni kanclerza Merza: niskie notowania i problemy w partii
Kolejny przywódca w Europie jest osłabiony. Kanclerz Friedrich Merz słabnie wyjątkowo szybko i to w wyjątkowym momencie dla Ukrainy i całego kontynentu.
13.08.2025
W Niemczech zaś Alternatywa dla Niemiec
(AfD) zrównuje się w sondażach z rządzącą Unią Chrześcijańsko-Demokratyczną.W najnowszym sondażu [6 listopada] partyjnym instytutu Forsa prowadzi AfD z wynikiem 26 proc. Na drugim miejscu jest
[rządząca] CDU/CSU z poparciem na poziomie 24 proc.
Kolejne miejsca zajmują socjaldemokratyczna SPD (14 proc.), Zieloni (12 proc.) oraz Lewica (12 proc.). To ostatnie ugrupowanie jest
popularne wśród młodych Niemców - chęć głosowania na nie wyraża 39 proc. uczniów i studentów.
[w Niemczech jak w Polsce... - MS]
Emmanuel Macron z niechlubnym rekordem. Najniższe poparcie w historii V Republiki
Poparcie dla prezydenta Francji wyraziło 11 proc. respondentów. 31 października 2025
Historyczny spadek poparcia dla premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera. 29 października 2024
Poparcie dla brytyjskiego przywódcy
spadło o 49 pkt proc. zaledwie kilka miesięcy po miażdżącym zwycięstwie Partii Pracy w lipcowych wyborach. Zaledwie kilka miesięcy po objęciu urzędu, lider brytyjskiej Partii Pracy osiąga poparcie na poziomie — 38
[UWAGA! chodzi o "minus 38", a nie "38"!! poparcie spadło z "plus 11" na "minus 38" - pod zerem... - MS]
Oznacza to gwałtowny spadek o 49 pkt proc. w porównaniu z oceną +11, którą Starmer uzyskał tuż po tym, jak Partia Pracy odniosła miażdżące zwycięstwo w wyborach powszechnych w lipcu br. Starmer jest obecnie gorzej oceniany niż były premier i lider Partii Konserwatywnej Rishi Sunak, którego notowania od czasu wyborów nieznacznie wzrosły z -37 do -31.
w Wielkiej Brytanii partia Reform UK, kierowana przez Nigela Farage'a, wyprzedza obecnie zarówno Partię Pracy, jak i Konserwatystów. To znacząca zmiana w kraju, gdzie te dwie partie dominowały przez ostatnich sto lat - podkreśla "WSJ".
Tylko Tuska wszyscy lubią!??? W Polsce od 2 lat stabilne większościowe poparcie dla koalicji rządzącej!!
JAKIM CUDEM!!!!????
JAKIM CUDEM!!!!????
JAKIM CUDEM!!!!????
Nie wiem, jak do tego dochodzi, ja mówię, że:
50:50 oznacza permanentny klincz - jak to możliwe, że w naszej sytuacji w dodatku mamy w polityce klincz?
"Nie udało się! No może za 4 lata wam się uda..."
A Tusk w tym czasie rozpierdala państwo.
W jakim celu WSZYSCY redaktorzy na rynku we Wrocławiu biorą udział w takim spektaklu?
Skąd ta SYNCHRONIZACJA?
Gdzie podział się obiektywizm?
Kiedykolwiek był?
Obiektywizm - to się teraz tak mówi na obojętność...
Pamiętam jak bracia Karnowcy pojawili się w mediach, to krótko potem nagrał ktoś z nimi taki film - jakby reportaż.
Oni tam występowali, opowiadali o sobie i takie tam. Była tam taka scena - będę to opisywał tak, jak to zapamiętałem.
Karnowski (nie pamiętam który) siedzi, coś opowiada, patrzy się chyba przed siebie, tak jakby pogrążony we własnych myślach, uśmiecha się do tych swoich myśli i mówi o polityce.
Mówi, że polityka jest jak ciasto z lukrem.
A dziennikarze - zdejmują ten lukier "warstwa po warstwie" i pokazują ludziom prawdę o polityce.
Mówi to powoli, z takim namaszczeniem, z fascynacją. Uśmiecha się.
To jest ciekawe, bo jest to bardzo trafna ilustracja, tyle, że taka: na odwrót.
Moim zdaniem, to nie polityka jest ciastem - tylko Polska.
A redaktórzy nie zajmują się ściąganiem lukru z ciasta, tylko smarowaniem tego ciasta lukrem właśnie.
Otwierasz telewizor czy radio i widzisz jak redaktór nakłada lukier na ciasto.
Warstwa po warstwie - przez całe lata, całe 35 lat... codziennie nowa warstwa lukru... a nawet kilka warstw dziennie...
Tam, gdzie na cieście napisane jest - "polskie pieśni ludowe" tam redaktórwy smarują lukier z napisem: "piosenka biesiadna"
tam, gdzie na cieście jest "kocham Polskę" tam kładą lukier z napisem "Europa da sie lubić"
tam, gdzie jest "Polska jest najważniejsza" tam smarują: "biznes jest ważny"
tam, gdzie napis "obiektywizm" oni go zasłaniają lukrem z napisem: "obojętność"
tam, gdzie napis "ludzie są skłóceni", tam oni smarują: "jesteś indywidualistom..."
tam, gdzie napis "dzieci przyszłością narodu" tam oni "chlorek potasu je lepszy" - a na to jeszcze jedną warstwę lukieru: "psiecko da ci szczenście", a na to "lggg rzondzom"
tam, gdzie napis "dziecko to żywa istota" oni smarują: "mój brzuch moja sprawa"
tam, gdzie Pospieszalski woła "ale dziecko ma ojca!" tam oni smarują "płynna zmiana tematu"
tam, gdzie napis "Polska Kolebką i Centrum Świata" tam oni smarują: "Europa Środkowo - Wschodnia"...
tam, gdzie "ratować polski biznes" oni smarują "a gdzie obiektywizm!? bońć uczciwy!!"
I tak warstwa po warstwie - że już prawie nie widać co to za ciasto pod tym lukrem jest, a smak ? - sam cukier!!
I oni tak smarują to ciasto i smarują - tak długo, aż dorośnie kolejne pokolenie, które smakuje tego ciasta i mówi:
"obojetność i prawa lggcoś som ważne - oto prawdziwa Polacy - ale w sumie nudy... gdzie by tu wyjechać... łat de fak"
Skąd ta SYNCHRONIZACJA?
Czy jeżeli aktorzy na różnych kanałach mówią to samo - to czy ktoś za tym stoi i każe im tak?
Czy jeżeli wpadamy w klincz 50:50 - to czy ktoś za tym stoi?
Czy jeżeli brakuje patriotom głosów - to czy ktoś tego pilnuje?
Po co Tusk kopiuje program PiS?
Żeby podmienić PiS?
Żeby gazety mogły napisać, że Tusk wygrał, bo obiecał program PiS bez obrzydliwego PiSu?
Żeby gazety mogły napisać, dlaczego Tusk wygrał?
Żeby gazety mogły napisać, dlaczego Tusk wygrał??
Dlaczego wygrał?
Skoro można na rynku we Wrocławiu uprawiać fikcję w biały dzień przed kamerami i mikrofonami - to może po kryjomu tym bardziej można?
I wszyscy redaktorzy się na to patrzą i powtarzają jak mantrę: sondaże to, sondaże tamto - we wszystkich gazetach i telewizjach - tych prawoicowych też!!
Kto całe swe życie siedział wpatrzony w telewizor - niech zacznie lepiej podejrzewać u siebie pranie mózgu...
za niezlaenza.pl
Słaby wynik PiSu w 2023 roku był zaskoczeniem nie tylko dla nich, ale dla wielu ludzi.
Dzisiaj różni mądrale tłumaczą, czemu PiS "został ukarany przez wyborców", a bo coś tam, coś tam... nie.
To za mało by stracić władzę. To były lata dobrze zapowiadające przyszłość.
I nagle krach... a co zrobione, zaoszczędzone - to zostało rozpiepszone.... to nie może być przypadek.
Samoloty z prezydentami na pokładzie nie spadają sobie z nieba bez przyczyny. Taki był plan.I teraz już wiesz czemu tak nalegają na cyfryzację - oni się wtedy uśmiechną i powiedzą: "ale cały czas wybory były z komputerami..."
"W końcowej fazie istnieje w zasadzie tylko zapis cyfrowy.
Co więcej, karty do głosowania są po pewnym czasie, zgodnie z ordynacją, niszczone i po jakimś czasie nie ma możliwości porównania zapisu cyfrowego ze źródłowym oryginałem."
"to teraz wszystko będzie przez komputery i na serwerach, a nie w papierach".To jest bardzo proste - wejść tam i zrobić co się chce. To jest PROGRAM. W programie może być każda rzecz, jaką chcesz - każdy algorytm. Kto to sprawdził? Nasi? Ci od stanu alarmowego Alfa??
Nie ma żadnych dokumentów. Jest tylko zapis na dysku!
Kto był/ jest takim zagorzałym fanem cyfryzacji? Z PiSu też tam byli...
Od partii i od aktórów w mediach - nie zależą losy Polski - jej los od ciebie zależy i od blisko 30 milionów Polaków - czy reagujesz, czy się angażujesz, czy wnikasz, czy się interesujesz, czy się organizujesz...
Ich jest trochę i są we wrażliwych miejscach, ale nas nadal jest o wiele więcej.
Pamiętaj:
- młodzież - wychowanie i dobre wzorce
- media - każde uważnie monitorować i zadawać pytania- samodzielnie szukać różnych źródeł informacji i porównywać zastanawiać się
- demografia - wspierać mocno, bo wasze dzieci was obronią na starość
- udzielać się społecznie politycznie
- dziennik z notatkami dla siebie i pytaniami
Jeszcze raz:
Po co Tusk kopiuje program PiS?
Żeby podmienić PiS?
Żeby gazety mogły napisać, że Tusk wygrał, bo obiecał program PiS bez obrzydliwego PiSu?
Żeby gazety mogły napisać, dlaczego Tusk wygrał?
Żeby gazety mogły napisać, dlaczego Tusk wygrał??
Dlaczego wygrał?
P.S.
09.11.2025, 18:30
Niebawem PiS wróci do władzy? Sądzi tak nawet część wyborców koalicji rządzącej
Według nowego sondażu United Surveys by IBRiS większość Polaków uważa, że Prawo i Sprawiedliwość ma szansę wrócić do władzy po wyborach parlamentarnych w 2027 r. Takie zdania jest ponad 67 proc. ankietowanych. Co ciekawe w utrzymanie władzy przez obecnie rządzącą koalicję wątpią nawet jej wybory.
Sondaż został przeprowadzony na zlecenie Wirtualnej Polski. Badani zostali zapytani, czy Prawo i Sprawiedliwość ma szansę powrócić do władzy po wyborach parlamentarnych w 2027 roku.
Łącznie opcję „tak” wybrało 67,5 proc. badanych.
Największą grupę stanowiły tu osoby, które wskazały „raczej tak” (47,7 proc.). „Zdecydowanie tak” zaznaczył niemal co piąty ankietowany (19,8 proc.). Innego zdania w sprawie powrotu PiS do władzy jest łącznie 22,2 proc. ankietowanych (17,9 proc. wybrało „raczej nie”, a 4,3 proc. - „zdecydowanie nie”). Ponad 10 proc. badanych Polaków nie miało zdania.
Niepewność wyborców koalicji rządzącej
Mimo sprawowania władzy znaczna część wyborców koalicji rządzącej nie jest pewna trwałości obecnego układu. Na pytanie, czy PiS może wrócić do władzy za dwa lata, 57 proc. pytanych wyborców koalicji wskazało, że tak (3 proc. - „zdecydowanie tak”, 54 proc. - „raczej tak”). 32 proc. respondentów jest bardziej skłonnych powiedzieć, że PiS nie wróci do władzy (23 proc. odpowiedziało „raczej nie” i 9 proc. „zdecydowanie nie”). 11 proc. nie ma zdania - wynika z sondażu.
Podkreślono, że w elektoracie opozycji dominuje przekonanie o możliwości odzyskania władzy przez poprzedni rząd. 81 proc. (39 proc. „zdecydowanie tak” i 42 proc. „raczej tak”) wierzy w powrót PiS w 2027 roku. 15 proc. nie widzi takiej szansy (14 proc. ankietowanych odpowiedziało „raczej nie” i 1 proc. „zdecydowanie nie”) . Wśród pozostałych partii sytuacja wygląda jeszcze inaczej. 54 proc. uważa, że PiS ma szansę na powrót (5 proc. uznało, że „zdecydowanie tak”, 49 proc. - „raczej tak”). 23 proc. uważa, że to niemożliwe (19 proc. odpowiedziało „raczej nie”, 4 proc. - „zdecydowanie nie”). 23 proc. nie ma zdania.
Badanie United Surveys by IBRiS dla Wirtualnej Polski zostało przeprowadzone 24–26 października 2025 r. metodą CATI&CAWI na próbie 1000 dorosłych Polaków.
To "tajne badanie", że zostało ogłoszone po 2 tygodniach?
Komunikat zależy od tego, kto i po co robi badanie - co chce uzyskać.
- na jaką partię oddasz głos? - liczenie głosów
- czy PiS ma szansę przejąć władzę? - czyli "co sądzisz o sytuacji w kraju"? odpowiedź: "jest tak zła, że PiS zabierze władzę KO, dużo ludzi zagłosuje na PiS"
To jak opinia ma się do słupków sondaży?
Skoro wcześniej PiS wygrywał w sondażach, a potem KO, to widać "doszło" do przepłynięcia elektoratu z PiS do KO. Skoro 68% respondentów wskazuje, że "ludzie wybiorą PiS", to znaczy, że odpowiada elektorat, który przepływa z powrotem z KO do PiS, tak? To czemu słupki inaczej wyglądają?
Tu na przykład, mamy sondaż przeprowadzony 3-5 listopada, a ogłoszony 7 listopada - 2 dni później, a nie 2 tygodnie:
businessinsider.com.pl/polityka/mijanka-na-prawicy-staje-sie-faktem-nowy-sondaz-wyborczy/sfyecev
Jak zapisałem na wstępie - mój tekst (jego zasadnicza treść i wnioski) był gotowy 8 listopada, a 9ego o 18:30 (na 1,5 godziny przed moją publikacją) ukazało się badanie, zrobione 2 tygodnie temu. Rzadko się zdarza, żebym publikował tekst natychmiast po napisaniu, z reguły daję sobie kilka godzin, dzień albo więcej na refleksję i dopiski.
W poście maciejsynak.blogspot.com/2025/11/swiata-na-niebie.html pisałem, że pod koniec października dokonałem arcyważnego odkrycia.
Nie chodzi o wybory, na razie nie ujawniam tej sprawy.
-----------
Tu gdzieś po 40 minucie o młodzieży...
youtube.com/watch?v=I0aRs0wRtlw
tysol.pl/a147083-polacy-zapytani-o-reparacje-od-niemiec-jest-sondaz
klubjagiellonski.pl/2024/06/07/tusk-kontynuuje-polityke-pis-u-to-wielka-kleska-kaczynskiego/
dorzeczy.pl/kraj/783354/co-z-debata-morawiecki-ziobro-smiertelnie-niebezpieczna.html
monitor-press.info/uk/news/24156-bilsist-polyakiv-pidtrimuyut-zbittya-rosiiskix-litakiv-yaki-porusuyut-povitryanii-prostir-nato
niezalezna.pl/polityka/rzad-tuska-zadluza-nas-na-potege-morawiecki-prognozy-po-prostu-sfalszowano/554538
niezalezna.pl/media/obajtek-tusk-i-trojmiejski-uklad-to-niemieccy-separatysci-dulkiewicz-na-rade-miasta-mowi-parlament-film/555252
niezalezna.pl/polska/zycie-chwila-prowadzi-do-utraty-tozsamosci-glos-prof-andrzeja-nowaka/555045
tvn24.pl/polska/sondaz-partyjny-opinia24-kwiecien-2025-spory-spadek-jednej-partii-st8417708
maciejsynak.blogspot.com/2025/08/to-kto-wygra-wybory.html
Prawym Okiem: Petent, nie klient
Prawym Okiem: Separatyzm ?
Prawym Okiem: Geograficzno-polityczny atlas Polski
Prawym Okiem: Ślązacy - o "losach państwa"
Prawym Okiem: Głosy nieważne
Prawym Okiem: Demo...kracja.... czy SONDAŻE?
youtube.com/watch?v=63PsH79kOM0&si=xf78YlvcxQoXzzka
youtube.com/watch?v=63PsH79kOM0
argo.neon24.net/post/71940,guru-jadowicie-szydzi-sobie-z-nas
/maciejsynak.blogspot.com/2025/03/jeszcze-uwagi-do-niemieckich-map.html
maciejsynak.blogspot.com/p/pomorski-upr.html
klubjagiellonski.pl/2025/11/04/demografia-jest-dla-pis-u-nieublagana-kaczynski-moze-zapomniec-o-czworce-z-przodu/
money.pl/gospodarka/pierwsza-taka-sytuacja-w-europie-prawica-zdominowala-sondaze-w-najwiekszych-krajach-7195259174448032a.html
wiadomosci.onet.pl/swiat/poparcie-dla-macrona-rekordowo-niskie-niepokoj-na-francuskiej-scenie-politycznej/95km8le
wiadomosci.onet.pl/politico/starmer-traci-zaufanie-brytyjczykow-najwiekszy-spadek-w-historii/tnsynbd
rp.pl/polityka/art42850851-sto-dni-kanclerza-merza-niskie-notowania-i-problemy-w-partii
wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-czarne-chmury-nad-kanclerzem-niemiec-sondaz-nie-pozostawia-w,nId,22451526
money.pl/archiwum/wiadomosci_agencyjne/pap/artykul/izrael;ta;sama;szostka;wygrana;w;lotto;w;odstepie;miesiaca,210,0,694226.html
jedynka.polskieradio.pl/artykul/3542306,Ponowne-liczenie-głosów-w-wyborach-prezydenckich-Giertych-nie-wierzy-w-to-co-mówi