Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą człowieczeństwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą człowieczeństwo. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 grudnia 2024

Ewolucja człowieka





Równość - wtedy, gdy kobiety nie są zagrożone męską agresją.



przedruk







Łowcy-zbieracze pokazują co znaczy równość


Z kolejnych badań wynika, że te społeczności mogły być o wiele bardziej egalitarne i fizycznie wszechstronne, niż mówią współczesne stereotypy.


Agnieszka Krzemińska
12 grudnia 2024


Społeczności łowców-zbieraczy, które stanowiły fundament życia ludzkiego przez tysiące lat, jest coraz mniej, ale badacze nieustannie starają się zrozumieć, jak wygląda ich życie, społeczne podziały i obowiązki. Z kolejnych badań wynika jednak, że społeczności te mogły być o wiele bardziej egalitarne i fizycznie wszechstronne, niż wskazują współczesne stereotypy.

Do takich analiz należy ta przeprowadzona wśród Mbendjele BaYaka z Kongo oraz Agta z Filipin przez Angarikę Deb (publikacja w „Evolution and Human Behaviour”). 

Wynika z niej w odróżnieniu od współczesnych społeczeństw rolniczych czy przemysłowych, gdzie kobiety często wykonują większą część prac domowych, w tych społecznościach obie płcie wnoszą równy wkład do gospodarstw domowych i mają podobny czas na odpoczynek. 

Żadna z płci nie dominuje drugiej w życiu społecznym – kobiety i mężczyźni biorą udział na tych samych zasadach w rytuałach i cieszą się seksualną swobodą, a narodziny dziecka oraz opieka nad nim stanowią ich wspólny wysiłek.

Oznacza to, że egalitarne normy płciowe w tych dwóch społecznościach są kluczowe, bo kobiety i mężczyźni nie tylko dzielą obowiązki, ale także autonomię i władzę decyzyjną. To równe podejście do obowiązków może być związane z koniecznością przetrwania w trudnych warunkach, które wymagają współpracy i wzajemnego wsparcia.

Z kolei badania George Brill, Marty Mirazon-Lahr i Marka Dyble z University of Cambridge (publikacja w „Proceedings of the Royal Society”) pokazują, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni w społecznościach łowców-zbieraczy byli równie aktywni fizycznie.

Analiza ponad 900 publikacji skupiających się na aktywnośći fizycznej obydwu płci wykazała, że kobiety biegały, nurkowały w poszukiwaniu pożywienia i pokonywały długie dystanse pieszo tak samo, jak mężczyźni. Jednym wyjątkiem było wspinanie się na wysokie drzewa i skały – kobiety robiły to znacznie rzadziej. Być może ze względu na niebezpieczeństwo upadku i utraty ciąży, a być może ze względu na swoją z gruntu większą ostrożność i niechęć do podejmowania czynności ryzykownych.


Badania łowców-zbieraczy dają wyjątkową możliwości spojrzenia na ewolucję ról płciowych i fizycznych zdolności człowieka. Podważają także współczesne stereotypy dotyczące ról płciowych. I pokazują, że wiele aspektów życia społecznego, które dziś uważa się za „naturalne”, mogło być wynikiem późniejszych zmian kulturowych, takich jak rozwój rolnictwa czy industrializacja.

Antropolodzy sugerują, żeby obserwacje egalitaryzmu u łowców-zbieraczy mogą pomóc we współczesnych debatach na temat równości płci.

Wynika z nich bowiem, że równość może być fundamentem efektywnego współdziałania w grupie, umożliwiają przetrwanie i rozwój.

Może warto się tymi wartościami inspirować?




Źródło: www.projektpulsar.pl.


Agnieszka Krzemińska

Dziennikarka naukowa pulsara i tygodnika POLITYKA. Ukończyła archeologię śródziemnomorską na UW. Stypendystka na Freie Universität w Berlinie. Autorka książek „Miłość w starożytnym Egipcie”, „Dawniej ludzie żyli w brudzie. Kiedy i dlaczego zaczęliśmy o siebie dbać” oraz „Grody, garnki i uczeni. O archeologicznych tajemnicach ziem polskich”, za którą w 2022 r. otrzymała Złotą Różę – nagrodę przyznawaną wspólnie przez Festiwal Nauki w Warszawie, Instytut Książki i miesięcznik „Nowe Książki” za pozycję popularnonaukową wyróżniającą się rzetelnością i wybitną formą literacką.





Szkodliwość smartfonów (i tresowanie do konsumpcjonizmu)






przedruk




Bogna Białecka: Smartfony są po to, by uzależniać

(PCh24.pl)


Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka – mówi Bogna Białecka, psycholog, prezes Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii, w rozmowie z Piotrem Relichem.

W przestrzeni publicznej coraz częściej zwraca się uwagę na problem uzależnienia nieletnich od cyfrowych technologii informacyjnych. Czy rzeczywiście mamy powody do niepokoju?

– Zdecydowanie tak. I co bardziej przerażające, nie jest to problem, który wynika wyłącznie z naszego sposobu korzystania z nowoczesnych narzędzi. Technologie cyfrowe, a zwłaszcza smartfony i media społecznościowe, są precyzyjnie projektowane w taki sposób, aby uzależniać. Proces ten nazywa się projektowaniem perswazyjnym, które polega na wykorzystaniu metod wypracowanych przez psychologię behawioralną do zmiany naszych zachowań. Szczególnie podatne na te mechanizmy są dzieci, których mózgi wciąż pozostają w fazie rozwoju.


Czy mogłaby Pani podać przykład takiego projektowania perswazyjnego?

– Proszę bardzo: trzynastoletnia Ola robi dziką awanturę, gdy rodzice próbują ograniczyć czas jej dostępu do smartfona. Dlaczego? Dziewczyna w toku cyfrowej tresury zaczęła uznawać elektroniczne narzędzie za przedłużenie jej systemu poznawczego, podobnie jak rękę, nos czy oczy.

Bardzo dokładnie zostało to opisane w książce zatytułowanej Skuszeni. Jak tworzyć produkty kształtujące nawyki konsumenckie Nira Eyala. Autor przedstawia w niej triki, które należy zastosować, aby korzystanie z aplikacji stało się trwałym nawykiem.

Jedną z podstawowych zasad można wyjaśnić na przykładzie mediów społecznościowych. Weźmy pod lupę wspomnianą już trzynastolatkę. Na początku Ola sięga po Instagram, bo pojawia się zewnętrzny bodziec – powiadomienie, informujące na przykład, że jej najlepsza przyjaciółka właśnie umieściła tam zdjęcie. Zagląda więc, trochę się rozczarowuje, bo to kolejne selfie, takie samo jak setki wcześniejszych, ale zaraz poniżej pojawia się rolka z baraszkującymi ślicznymi kotkami, więc zaczyna się przeglądanie. Pojawiające się co jakiś czas ciekawe zdjęcia i filmiki nie tylko dają porcje dopaminy, ale satysfakcję, że zobaczyło się coś naprawdę ładnego. Później idąc ulicą, Ola widzi kocią mamę niosącą w pyszczku swoje dziecko. Przychodzi jej do głowy, że można by to sfilmować. Wyciąga smartfon i nagrywa filmik na Instagram. Teraz i ona jest twórcą, a jej rolka zyskuje setki serduszek i pozytywnych komentarzy. Po jakimś czasie Ola przestaje się nawet przez moment zastanawiać i gdy tylko dzieje się coś ciekawego, natychmiast sięga po smartfon, by to uwiecznić na Instagramie. Nie potrzebuje już nawet zewnętrznego bodźca w postaci powiadomień, bo wyrobiła w sobie nawyk. Sięganie po smartfon staje się w pełni automatyczne.

Faktycznie wygląda to całkiem jak tresura…

– Brutalnie a zarazem szczerze ujął to John Hopson, psycholog pracujący przy produkcji gier cyfrowych, w artykule Behavioral Game Design. Opisując wykorzystanie zasad psychologii behawioralnej porównał on graczy do zwierząt laboratoryjnych. Udowodnił, że istnieją ogólne zasady uczenia się, które można zastosować zarówno wobec ludzi, jak i szczurów. W tym przypadku celem było nieustanne podtrzymywanie zainteresowania gracza.

Kluczowe w opisanych wyżej procesach jest przekonanie ludzi, że mogą swoje potrzeby – na przykład kontaktów społecznych, budowania poczucia wartości czy odnoszenia sukcesów – w łatwy i prosty sposób zaspokoić za pomocą danej aplikacji. Łatwiej niż offline. Po co więc inwestować czas w budowanie relacji przyjaźni z koleżanką, skoro mogę nagrać TikToka o przyjaźni i zebrać tysiące wyrazów wdzięczności za wartościowe porady? Po co wkładać wysiłek w budowę kariery i osiągnięć na przykład sportowych, skoro bez większego wysiłku mogę poczuć się podobnie, przechodząc kolejne poziomy w grze wideo?

Zasady gry są proste – twórcy aplikacji chcą, aby użytkownicy spędzali jak najwięcej czasu w środowisku cyfrowym. Dlatego oferują nam szybsze, łatwiejsze, a często nawet atrakcyjniejsze substytuty rzeczywistości. Badania pokazują jednak, że wszystko ma swoją cenę. Zbyt częsty kontakt z cyfrowym światem może prowadzić do poważnych problemów rozwojowych i emocjonalnych.

W jaki sposób smartfony na nas oddziałują? Czym objawia się w tym kontekście uzależnienie od dopaminy i adrenaliny?

– Smartfony są skonstruowane w taki sposób, by stale stymulować nasz układ nagrody w mózgu. Mechanizm ten opiera się na wydzielaniu dopaminy – hormonu odpowiedzialnego za poczucie motywacji do działania i przyjemności – gdy doświadczamy nowego, interesującego bodźca, na przykład powiadomienia o nowym lajku na Instagramie, wygranej w grze i tym podobnych.

Im częściej mózg jest stymulowany w ten sposób, tym bardziej staje się uzależniony od „dopaminowych strzałów”. Szczególnie silnie wpływa to na dzieci i młodzież, ponieważ ich układ nagrody jest wrażliwszy niż u dorosłych. Dochodzi też do nadprodukcji adrenaliny, która mobilizuje ciało do natychmiastowej reakcji na nowe bodźce, co prowadzi do nieustannego napięcia.

Jakie są skutki nadużywania technologii cyfrowych; mediów społecznościowych, gier i tym podobnych? Czym jest FOMO i Zespół Stresu Elektronicznego? Czy smartfon zmienia nasz mózg bezpowrotnie?

– Nadużywanie technologii cyfrowych może prowadzić do poważnych skutków, zarówno psychicznych, jak i fizycznych. FOMO (Fear of Missing Out) to lęk przed przegapieniem czegoś ważnego w sieci – co nakręca naszą potrzebę stałego bycia online. Wypalenie cyfrowe to stan emocjonalnego i fizycznego wyczerpania, wynikający z ciągłej presji, aby być aktywnym w świecie cyfrowym. Jego podtrzymywanie utrudnia rozwój zdolności do długotrwałej koncentracji i regulacji emocji, a także może prowadzić do uzależnień behawioralnych.

Natomiast niezwykle ważnym pojęciem jest termin stworzony przez psychiatrę dziecięcego doktor Victorię Dunckley, mianowicie: Zespół Stresu Elektronicznego. Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka.

Zespół Stresu Elektronicznego jest zaburzeniem polegającym na rozregulowaniu, czyli braku zdolności dziecka do modulowania swojego nastroju, uwagi i poziomu pobudzenia w zdrowy sposób. Interaktywne (lub/i) dynamiczne bodźce ekranowe przełączają układ nerwowy w tryb walcz lub uciekaj. Gdy następuje to często, dochodzi do rozregulowania i dezorganizacji układu hormonalnego i nerwowego – co tworzy lub wzmacnia zaburzenia typu ADHD, depresji i tym podobnych. Nawet mniej podatne dzieci doświadczają „subtelnego” uszkodzenia – rezultatem jest chroniczna drażliwość, zaburzenia koncentracji uwagi, ogólny marazm, apatia oraz stan bycia jednocześnie pobudzonym i zmęczonym.

Czy rodzice zdają sobie sprawę ze skali problemu?

– Absolutnie nie! A nawet jeżeli rodzice często są świadomi problemu, to nie zawsze zdają sobie sprawę z jego pełnej skali. Wielu z nich męczy już codzienna walka o ograniczenie czasu ekranowego swoich dzieci i czują się bezradni. Często błędnie uważają, że pozwalając dziecku korzystać z technologii, spełniają oczekiwania społeczne lub zapewniają spokój w domu. Tymczasem dzieci i młodzież – jak pokazują badania – same dostrzegają problem, przyznając, że są uzależnione. Ale jednocześnie nie chcą lub nie są w stanie nic z tym zrobić. Buntują się przeciwko każdym ograniczeniom narzucanym w tej kwestii przez rodziców.

Innymi słowy – nasze dzieci już teraz są wytresowane przez ich własne smartfony, gry, media społecznościowe i aplikacje.

A jak na to wszystko reagują organizacje zrzeszające psychologów, psychiatrów, psychoterapeutów?

– Cóż… udają, że problemu nie ma. Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne nie wydało do tej pory nawet najbardziej ogólnego oświadczenia dotyczącego udziału psychologów w projektowaniu uzależniających aplikacji i technologii. Podobnie milczy Polskie Towarzystwo Psychologiczne, mimo że w preambule kodeksu etycznego psychologa zawarta jest deklaracja: Psycholog odstępuje od podejmowania działań profesjonalnych, kiedy ich konsekwencją może być wyrządzenie szkody drugiemu człowiekowi.

Nikt nie informuje rodziców ani dzieci, że przyczyną, dla których nie mogą oderwać się od swoich smartfonów, gier, mediów społecznościowych i innych aplikacji, jest fakt, że zostały one specjalnie w ten sposób i po to zaprojektowane. Udział psychologów w tym procederze jest nieetyczny.

Jak wygląda profilaktyka w tym zakresie? Co robić, aby nasze dzieci nie zostały wessane przez „czarne lustro” swojego telefonu?

– Podstawą profilaktyki jest świadomość problemu i wprowadzenie jasnych, ściśle przestrzeganych zasad dotyczących korzystania z technologii. Kluczowe jest wyznaczanie stref i czasu wolnego od technologii, na przykład podczas posiłków, w sypialni czy podczas rodzinnych spotkań. Warto również wprowadzać ograniczenia czasowe na korzystanie z urządzeń i regularnie monitorować, w jaki sposób nasze dzieci spędzają czas w sieci. Pomocne są programy kontroli rodzicielskiej oraz stałe rozmowy na temat zdrowego korzystania z technologii.

A co mogą zrobić rodzice dzieci już uzależnionych?

– Rodzice dzieci uzależnionych powinni przede wszystkim poszukać profesjonalnej pomocy. W przypadku zaawansowanych uzależnień, niezbędny może się okazać cyfrowy detoks – czyli całkowite odcięcie od urządzeń na kilka tygodni. Warto również zadbać o alternatywy dla cyfrowego świata, takie jak rozwijanie zainteresowań i pasji w świecie offline. Kluczowa jest również konsekwencja – nawet jeśli dziecko buntuje się przeciwko ograniczeniom, długofalowe korzyści zdrowotne są nieocenione.

Zarówno na potrzeby profilaktyki, jak i pomocy odpowiadają bezpłatne miniporadniki: Dzieci w wirtualnej sieci oraz Nastolatki w wirtualnym tunelu, które można pobrać bezpłatnie ze strony Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii RODZICE.CO (rodzice.co/mini-poradniki-dla-rodzicow). Jako pomocną polecę też wydaną w tym roku książkę: Bogna Białecka, Aleksandra Gil, Pomoc dziecku w cyberpułapce.

Dziękuję za rozmowę.







Bogna Białecka: Smartfony są po to, by uzależniać - PCH24.pl









poniedziałek, 25 listopada 2024

Erdogan o ochronie kobiet








"Uważam, że nasza branża kinowa i serialowa powinna również uporządkować kwestię przemocy wobec kobiet".






przedruk
tłumaczenie automatyczne






Prezydent Erdoğan powiedział:


 "Każdy, kto podnosi rękę na kobiety lub dopuszcza się przemocy fizycznej lub psychicznej, musi otrzymać karę, na jaką zasługuje, i jest to podstawowy obowiązek państwa, aby to zapewnić".


Mumin Altas 

25.11.2024


Prezydent Recep Tayyip Erdoğan wziął udział w uroczystości "Międzynarodowy Dzień Eliminacji Przemocy wobec Kobiet", które odbyły się w Narodowym Centrum Kongresowo-Kulturalnym Beştepe.

W swoim przemówieniu prezydent Erdoğan życzył Bożego miłosierdzia dla tych, którzy stracili życie w aktach przemocy wobec kobiet oraz cierpliwości dla ich rodzin i bliskich.

Przekazując najlepsze życzenia wszystkim kobietom, które dzieliły lub nie mogły dzielić tej poważnej sytuacji, która jest wielkim punktem zwrotnym dla każdej kobiety, która bezpośrednio i pośrednio doświadczyła przemocy, bólu i cierpienia, 

Erdoğan oświadczył, że jako mąż, ojciec i prezydent zawsze będzie stał po stronie wszystkich kobiet w Turcji i na całym świecie w ich walce o ochronę ich godności i prawa do godnego życia.


Ludobójstwo Izraela

Erdoğan zwrócił uwagę, że kilkaset kilometrów od granic Turcji od miesięcy trwa wielkie ludobójstwo, a prawie 50 000 Palestyńczyków zostało do tej pory męczeńską śmiercią w atakach przeprowadzonych przez Izrael na Gazę 14 miesięcy temu.

Niestety, ponad 70 procent Palestyńczyków, którzy stracili życie, to niewinne dzieci i kobiety. Kobiety i dzieci są największymi ofiarami izraelskiej agresji w Libanie. Obłąkany rząd Netanjahu brutalnie morduje dziesiątki kobiet, dzieci, starców i niemowląt każdego dnia, jak seryjni mordercy, którzy lubią zabijać. Ta masakra, to okrucieństwo postępuje krok po kroku od 14 miesięcy na oczach świata, pod milczącym i obojętnym spojrzeniem świata. W obliczu barbarzyństwa tej morderczej siatki, honorowe i dumne kobiety z Palestyny dały przykład całemu światu i wszystkim kobietom swoją zdecydowaną walką, szlachetną postawą, która nie kłania się ciemiężycielowi, i ich wiernymi sercami, które budzą nadzieję i zagładę pod bombami.


"Solidaryzujemy się ze wszystkimi kobietami, które doświadczyły przemocy"

Podkreślając, że chce przekazać wiadomość kobietom w Strefie Gazy, Palestyny i Libanie, które zostały odrzucone przez organizacje międzynarodowe, media i państwa zachodnie, które pouczają je o prawach człowieka przy każdej okazji, prezydent Erdoğan powiedział:

"Jesteśmy w pełni solidarni z wami, podobnie jak ze wszystkimi kobietami, które doświadczyły przemocy. Jako Turcja wspieramy was wraz z jej państwem i narodem, mężczyznami i kobietami, oraz wszystkimi 85 milionami jej obywateli. Bez względu na to, jak trudne i ciężkie są warunki, w których się znajdujesz, pamiętaj o tym. Nie tylko serca naszych sióstr i sióstr w tej sali, ale także serca wszystkich kobiet w Turcji biją teraz razem z wami, biją za was, modlą się za was, modlą się za was, modlą się do Mevli o wyzwolenie Palestyny. Jeśli chodzi o słowa, to nawet jeśli ci, którzy są lwami w kwestii demokracji i praw człowieka, którzy pozostają głusi na wasze wołania i podnoszą naciski, jeśli chodzi o dewiacyjne trendy, nawet jeśli od 14 miesięcy grają w trzy małpy w obliczu brutalności Izraela, nigdy o was nie zapomnimy, nie zostawimy was samych i bezradnych. Będziemy reagować bez względu na naciski syjonistycznego lobby i nie zawahamy się bronić waszego najbardziej podstawowego prawa, prawa do życia".

Oświadczając, że będą nadal mówić prawdę na każdej platformie, aby powstrzymać ludobójstwo i powstrzymać rozlew krwi i łzy, Erdoğan powiedział: "Jeszcze raz pozdrawiam z szacunkiem dzielne kobiety z Gazy i Palestyny i proszę mojego Pana o cierpliwość".


"Wspólnie rozwiązaliśmy wiele problemów"

Erdoğan podziękował Ministerstwu Rodziny i Opieki Społecznej za to piękne spotkanie i za wysiłki na rzecz walki z przemocą wobec kobiet.

Wskazując, że Turcja ma bardzo silną i rozległą sieć społeczeństwa obywatelskiego wynikającą z głęboko zakorzenionej tradycji fundacji, Erdoğan stwierdził, że fundacje, stowarzyszenia i organizacje wolontariackie wydały naprawdę niezwykłe prace w każdej dziedzinie związanej z ludźmi i życiem dzisiaj.

Podkreślając, że walka z przemocą wobec kobiet jest niewątpliwie na czele tych wysiłków, prezydent Erdoğan dokonał następujących ocen:

"Gratuluję naszym organizacjom pozarządowym działającym na rzecz wykorzenienia przemocy wobec kobiet, którą postrzegamy jako zbrodnię przeciwko ludzkości. Pragnę wyrazić szczerą wdzięczność wszystkim moim braciom i siostrom, którzy wspierają walkę z przemocą wobec kobiet, którzy są sztandarowymi postaciami tej walki i którzy wierzą, że ta walka jest również sprawą ludzkości, zarówno w administracji publicznej, społeczeństwie obywatelskim, mediach i naszych partiach politycznych. Jest to fakt niepodważalny. Tam, gdzie w Turcji dotarły dziś krytyczne kwestie związane z kobietami, zwłaszcza z przemocą, nasze ministerstwo i społeczeństwo obywatelskie mają do odegrania wielką rolę, wkład i wysiłek. Rozwiązaliśmy wiele problemów, o których wcześniej nie można było nawet rozmawiać, a nawet jeśli już się o nich rozmawiało, to ich rozwiązanie było marzeniem.

Przemoc wobec kobiet jest zdradą człowieczeństwa. Przemoc wobec ludzi, zwłaszcza kobiet, jest niedopuszczalnym aktem wandalizmu. Każdy, kto oddaje się takiej drodze, angażuje się w tę zdradę, podnosi rękę na kobietę i dopuszcza się przemocy fizycznej lub psychicznej, musi zdecydowanie ponieść karę, na jaką zasługuje. Zapewnienie tego jest podstawowym obowiązkiem państwa".







Erdoğan powiedział: "Nie ma podstaw do wirtualnych dyskusji, które opozycja uparcie chce prowadzić w sprawie konwencji stambulskiej".

Prezydent Erdoğan kontynuował swoje uwagi w następujący sposób:

"Slogan »Konwencja utrzymuje się przy życiu« (Konwencja Stambulska) nie ma żadnego innego znaczenia niż ideologiczny aparat walki zmarginalizowanych grup".

"Ci, którzy stosują przemoc, dyskryminują kobiety, matki, żony i córki, nie mogą mieć prawa mówić o wartościach humanitarnych, sumienia i świętości" – powiedział Erdoğan.

Prezydent Erdoğan powiedział: "Dlaczego administracja CHP, która wcisnęła prawa kobiet do Konwencji Stambulskiej, przez lata ignorowała ból tych bohaterskich matek?"

Erdoğan kontynuował swoje przemówienie w następujący sposób:

"Oczywiście, szczerość tych, którzy pozostają głusi na krzyki matek z Diyarbakır, które od lat walczą o to, by znów przytulić się do swoich płuc, jest kwestionowana".

Prezydent Erdoğan powiedział: "Wraz z odejściem byłego przewodniczącego na emeryturę w wyniku wewnątrzpartyjnego zamachu stanu i zakończeniem procesu wyborczego, teatr halalizacji CHP został całkowicie odłożony na półkę".

Erdoğan powiedział: "Uważam, że nasza branża kinowa i serialowa powinna również uporządkować kwestię przemocy wobec kobiet".






aa.com.tr/tr/gundem/cumhurbaskani-erdogan-kadina-siddet-uygulayan-hak-ettigi-cezayi-mutlaka-cekmelidir/3403497








sobota, 23 listopada 2024

Walczymy z całym medialnym ekosystemem



"...wiele czynników skłaniających młodych ludzi do przestępczości, w tym upiększanie za pośrednictwem filmów i mediów społecznościowych, a także pragnienie uznania i dominacji.

"Mamy długą historię gangów i tego, jak wpłynęły one na naszą młodzież" – powiedział Dutt. "Na początku lat 90., po filmie Khalnayak, co trzecia osoba zaczęła obnosić się z długimi włosami i nastąpił wzrost lokalnych przestępstw. Filmy były jednym z czynników skłaniających młodzież do przestępczości.

"Teraz, w tym zaawansowanym technologicznie społeczeństwie, wszystkie przejawy dominacji i pseudo-machismo są bez wysiłku dokonywane za pośrednictwem mediów społecznościowych" – powiedział Dutt.

"Łatwo można znaleźć młodych chłopców, a nawet dziewczyny, które chwalą się bronią produkcji krajowej, biją ludzi itp. Kolejnym czynnikiem jest głód uwagi. A poza tym młodzież jest dziś pod wpływem prawdziwych gangsterów. Gloryfikacja tych gangsterów prowadzi do tego, że ludzi przyciąga przestępczość".



Media otaczają młodzież schematami postępowania, wpływają na percepcję i zasów informacyjny młodych ludzi.

Po 30 latach stosowania metody nawyków, czyli subtelnego prania mózgu, "redaktorzy" dzisiaj zawoalowanie szydzą z nas, kiedy młodzież już "sama spontanicznie" bierze udział w paradach tęczowych flag.

Dziś jedynym rozwiązaniem jest dobrze wychować dzieci i młodzież, w duchu zasad i w patriotyźmie - i czekać na efekt kolejne 10-20 lat.
Dzieci da się opanować, gorzej z młodzieżą, która z definicji walczy o swoją odrębność i nie chce słuchać rodziców, buntuje się i zaprzecza im.
Młodzież walczy o siebie i nie słucha rodziców, a potem otwiera internet czy inną gazetę wyborczą - i temu już oporu nie stawia, tylko przyjmuje za dobrą monetę.

Nie możemy walczyć z młodzieżą. 



Jedynym rozwiązaniem jest zgoda na to, że wolność owszem, ale w mediach nie może być wszystko.



Jeżeli w mediach będzie eksponowana przestępczość, niedojrzałość emocjonalna, pustka intelektualna czy promocja lgtb - to samo pojawi się na ulicach.
Jeżeli w mediach będzie eksponowana poprawność, troska o państwo, prawdziwy szacunek dla każdego człowieka - to samo pojawi się na ulicach.



Musimy przejąć media, zabronić sabotażystom funcjonowania na naszym rynku medialnym, media nasycić właściwymi treściami i postawami, a wtedy wszystko z czasem dobrze się ułoży.










przedruk
tłumaczenie automatyczne



Dlaczego indyjski mafijny don jest tak popularny wśród młodych ludzi




Gang Bishnoi, nowa międzystanowa mafia w Indiach, jest dowodzona przez człowieka w więzieniu, który rekrutuje za pośrednictwem mediów społecznościowych, kontroluje 700 strzelców w całym kraju i zlecił zamachy w Ameryce Północnej

W listopadzie 2024 r. policja w Bahraich, dystrykcie położonym na granicy indyjsko-nepalskiej w stanie Uttar Pradesh (UP), aresztowała trzy osoby i zatrzymała ponad pół tuzina młodych ludzi w związku z głośnym morderstwem polityka z Bombaju Baby Siddiqui.

Ofiara, trzykrotny ustawodawca stanowy i były minister, była związana z bollywoodzkim aktorem Salmanem Khanem.

Osławiony gang Lawrence'a Bishnoi przyznał się do morderstwa w mediach społecznościowych. Post rzekomo autorstwa współpracownika gangu brzmiał: "Nie mamy żadnej wrogości do nikogo poza tym, kto pomaga Salmanowi Khanowi... Utrzymuj porządek na swoich kontach".

Podejrzani o zabójstwo to młodzi mężczyźni ze środowisk defaworyzowanych ekonomicznie, którzy podobno byli zatrudnieni w sklepie ze złomem w finansowej stolicy Indii, Bombaju. Specjalna grupa zadaniowa policji odkryła, że gang Bishnoi skrupulatnie wybrał ich na podstawie ich aktywności w mediach społecznościowych.


Gangster Lawrence Bishnoi jest eskortowany przez personel policyjny przed przewiezieniem do sądu w Panchkula, 13 listopada 2019 r. w Panchkula w Indiach. © Sant Arora/Hindustan Times via Getty Images

Chociaż kultura gangsterska w Indiach ma długą historię, przez co najmniej dekadę utrzymywała się w niej zastój w przemocy, aż do 2022 roku, kiedy to zamordowany został pendżabski piosenkarz Siddhu Moosewala. Do odpowiedzialności przyznał się gang Bishnoi. Od tego czasu Balkaran Brar, który jest lepiej znany jako Lawrence Bishnoi i obecnie przebywa w więzieniu, zyskał rozgłos.

Podobno przybrał imię "Lawrence" w latach szkolnych, podążając za zaleceniem swojej ciotki, która uważała, że imię brzmi lepiej, ponieważ urodził się z jasną karnacją. Został zarówno przyjęty, jak i oczerniony w popularnym dyskursie.

Jedni uważają go za współczesnego rewolucjonistę, inni za pospolitego przestępcę. Niektórzy podziwiają go za to, że groził bollywoodzkiemu aktorowi Salmanowi Khanowi, twierdząc, że jest człowiekiem z zasadami; Wielu uważa go za współczesnego rewolucjonistę, takiego jak Bhagat Singh, wierząc, że walczy on z separatystami z Chalistanu, którzy chcą dla Sikhów oddzielnej ojczyzny w Azji Południowej, ale są bardziej aktywni za granicą niż w Indiach.

Przed Lawrence'em jedynymi wielkimi mafiami w północnych Indiach byli ludzie tacy jak nieżyjący już Atiq Ahmad i Mukhtar Ansari, którzy później zajęli się polityką. Ahmad został zastrzelony z bliskiej odległości w areszcie policyjnym przez młodocianych przestępców, gdy był eskortowany na badania lekarskie w mieście Prayagraj w północnych Indiach w 2023 roku.


Ludzie uczestniczą w marszu ze świecami na znak hołdu dla lidera Kongresu Siddhu Moosewala w Jantar Mantar 31 maja 2022 r. w New Delhi w Indiach. Sidhu Moose Wala, popularny muzyk z Pendżabu, zginął w wyniku strzelaniny w regionie Mansa w prowincji Pendżab. © Sanchit Khanna/Hindustan Times via Getty Images

Były szef policji UP Vikram Singh uważa, że wiele się zmieniło w rekrutacji przestępców od czasu, gdy internet stał się tańszy.


"Wcześniej, z tego, co słyszałem podczas przesłuchań, niedoszli przestępcy zwracali się do mafii ze względu na swoje wpływy" – powiedział Singh w rozmowie z RT.

"Najpierw stali się częścią mafijnej kawalkady, a potem jej ochroniarzami. Podczas tego okresu przejściowego nowicjusze byli testowani poprzez przypisywanie im mniejszych przestępstw, takich jak wykonywanie telefonów z żądaniem okupu, wysyłanie gróźb, napaści, porwania itp. Większe zadania, takie jak egzekucja i wojna gangów, były przydzielane tylko tym, którzy byli blisko, po udowodnieniu swojej odwagi i zdobyciu zaufania mafii.

"Jest wiele przykładów, takich jak nieżyjący już Sanjeev Maheswari alias Sanjeev Jeeva, który był kiedyś najbliższym współpracownikiem Mukhtara Ansariego" – powiedział Singh. "Piął się po szczeblach kariery, aż stał się jednym z najbardziej znanych przestępców z zawodu kierowcy".

Były szef policji dodał, że gangi i ich członkowie uważnie obserwują teraz media społecznościowe.
 


"Obecnie istnieje tendencja do wybierania ludzi, którzy mają przestępczy sposób myślenia, chcą dominować w swoich regionach, a co najważniejsze, te gangi chcą zobaczyć, jak daleko dana osoba może się posunąć" – powiedział. – Weźmy na przykład handlarzy złomem, którzy zabili Babę Siddiqui. Opublikowali kilka rolek i zdjęć w mediach społecznościowych, w których przechwalali się, że chcą być przestępcami, obnosić się z bronią itp.


We wrześniu 2023 r., niecały dzień po tym, jak główna indyjska agencja śledcza umieściła separatystę Sukhdoola Singha na liście najbardziej poszukiwanych, zginął on w strzelaninie w Winnipeg w Kanadzie. Gang Bishnoia przyznał się do odpowiedzialności, nazywając swój cel "narkomanem", który został "ukarany za swoje grzechy".

Raport Washington Post twierdził, że doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Ajit Doval odbył tajne spotkanie ze swoim kanadyjskim odpowiednikiem w Singapurze, gdzie omówiono rzekomy udział Bishnoi w zabójstwie terrorysty z Chalistanu Hardeepa Singha Nijjara w Kanadzie.

Nijjar został zastrzelony 18 czerwca 2023 r. w Surrey w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie. Był powiązany z Gurpatwantem Singhem Pannunem, przywódcą zdelegalizowanej grupy separatystycznej Sikhs for Justice. New Delhi stanowczo zaprzeczyło oskarżeniom o udział w zamachach, twierdząc, że Kanada nie dostarczyła istotnych dowodów na swoje oskarżenia.




Gangster Lawrence Bishnoi wśród silnej ochrony policyjnej podczas wychodzenia z kompleksu sądowego Amritsar 31 października 2022 r. w Amritsar w Indiach © Sameer Sehgal/Hindustan Times via Getty Images


Lawrence Bishnoi urodził się w 1993 roku i jest członkiem społeczności Bishnoi w Radżastanie, która szanuje przyrodę i zwierzęta. Ma długotrwały spór z gwiazdą filmową Salmanem Khanem sięgający 1998 roku, kiedy Khan został oskarżony o zabicie dwóch czarnych kozłów (gatunek zagrożony wyginięciem) podczas nielegalnego polowania w Radżastanie podczas kręcenia filmu. Ta wrogość pojawiła się ponownie w kwietniu 2024 r., kiedy dwóch członków gangu zostało aresztowanych za strzelanie do rezydencji Khana w Bombaju.


Emerytowany szef największej indyjskiej policji spotkał się z Bishnoiem w więzieniu i opisał go jako "buntownika z natury". Zamiast starać się zreformować, Bishnoi stworzył potężną sieć gangsterów, w tym setki strzelców w całym kraju, z pomocą swojego mentora, Rocky'ego Fuzilki, innej znaczącej postaci przestępczej.
 

Ten były oficer policji (który chciał pozostać anonimowy) uważał, że Bishnoi po cichu otrzymywał polityczny patronat i że jest to jeden z głównych powodów wzrostu sieci Bishnoi i jego sławy, zarówno w kraju, jak i za granicą. Podkreślił potrzebę przeprowadzenia śledztwa w sprawie władz więzienia, w którym przetrzymywany jest Bishnoi, aby ustalić, w jaki sposób z dnia na dzień powiększa on sieć.


Indyjska Narodowa Agencja Śledcza (NIA) scharakteryzowała Bishnoi jako przywódcę liczącej 700 członków organizacji przestępczej, której rekruci są podobno zwabieni za pośrednictwem mediów społecznościowych. Zeznanie współoskarżonego dla NIA ujawniło, że gang wykorzystuje platformy do prezentowania działalności przestępczej, przyciągając potencjalnych członków, którzy kontaktują się z nimi, aby dołączyć.

"Gang rekrutuje nowych członków za pośrednictwem mediów społecznościowych. Gang publikował informacje o działalności przestępczej/terrorystycznej w mediach społecznościowych, a po obejrzeniu tego typu postów nowe osoby kontaktowały się z gangiem, aby do niego dołączyć. Następnie gang przeanalizował wnioski otrzymane za pośrednictwem mediów społecznościowych i sporządził ich krótką listę zgodnie z naszymi wymaganiami" – powiedział współoskarżony.

W odpowiedzi na rosnący wpływ kultury gangsterskiej wśród młodych ludzi, policja UP podjęła działania mające na celu monitorowanie wpisów w mediach społecznościowych związanych z działalnością przestępczą.



Dr Krishna Dutt, emerytowany psycholog kliniczny z Uniwersytetu Medycznego Króla Jerzego w stolicy UP, Lucknow, zwrócił uwagę na wiele czynników skłaniających młodych ludzi do przestępczości, w tym upiększanie za pośrednictwem filmów i mediów społecznościowych, a także pragnienie uznania i dominacji.

"Mamy długą historię gangów i tego, jak wpłynęły one na naszą młodzież" – powiedział Dutt. "Na początku lat 90., po filmie Khalnayak, co trzecia osoba zaczęła obnosić się z długimi włosami i nastąpił wzrost lokalnych przestępstw. Filmy były jednym z czynników skłaniających młodzież do przestępczości.

"Teraz, w tym zaawansowanym technologicznie społeczeństwie, wszystkie przejawy dominacji i pseudo-machismo są bez wysiłku dokonywane za pośrednictwem mediów społecznościowych" – powiedział Dutt. "Łatwo można znaleźć młodych chłopców, a nawet dziewczyny, które chwalą się bronią produkcji krajowej, biją ludzi itp. Kolejnym czynnikiem jest głód uwagi. A poza tym młodzież jest dziś pod wpływem prawdziwych gangsterów. Gloryfikacja tych gangsterów prowadzi do tego, że ludzi przyciąga przestępczość".





Ankit Sirsa i Sachin Bhiwani, oskarżeni w sprawie morderstwa pendżabskiego piosenkarza Sidhu Moose Wala, po tym, jak zostali aresztowani przez specjalną komórkę policji w Delhi, w PHQ 4 lipca 2022 r. w New Delhi w Indiach. Dwaj poszukiwani przestępcy należą do sojuszu gangów Lawrence'a Bishnoi i Goldy'ego Brara. © Sonu Mehta/Hindustan Times via Getty Images



Tendencja ta budzi niepokój, a ponieważ reakcje rozprzestrzeniły się na cały kraj, policja w Pune w stanie Maharasztra (w zachodnich Indiach) zintensyfikowała monitorowanie kont w mediach społecznościowych po incydentach związanych z groźbami związanymi z gangiem Bishnoi.

Zastępca inspektora generalnego Vipin Mishra zasugerował surowe przepisy dotyczące mediów społecznościowych, argumentując, że rząd powinien rozważyć wprowadzenie zakazu dla dzieci poniżej 12 roku życia, aby walczyć z rozprzestrzenianiem się zachowań przestępczych wśród młodzieży.

"Skrzyżowanie mediów społecznościowych i przestępczości zorganizowanej stanowi bezprecedensowe wyzwanie dla Indii" – powiedział Dutt.

"Kiedy trudna ekonomicznie młodzież widzi, jak przestępca zdobywa rzesze zwolenników zza krat i organizuje międzynarodowe operacje za pośrednictwem mediów społecznościowych, tworzy to niebezpieczny model aspiracyjny. 

Nie walczymy już tylko z przestępczością – walczymy z całym cyfrowym ekosystemem, który przekształca lokalnych przestępców w sławne postacie, sprawiając, że tradycyjne metody egzekwowania prawa stają się coraz bardziej przestarzałe".







Autor: Saurabh Sharma, niezależny dziennikarz z Indii.








Dlaczego indyjski mafijny don jest tak popularny wśród młodych ludzi

azerbaycan24.com/en/why-india-s-mafia-don-is-so-popular-among-young-people/





poniedziałek, 18 listopada 2024

Trzymać się prawdy po prostu









przedruk




„Kultywator”: Gadowski o silnych kobietach i bezradnych mężczyznach w popkulturze


Nie wiem, czy to przychodzi z kulturą, czy z jedzeniem, czy z powietrzem, ale coś jest takiego w naszym świecie dziś, że tępi się męskość. Mężczyźni mają być empatyczni, wrażliwi, delikatni, subtelni. No i tak można wymieniać różne cechy kobiece, które introdukuje się w mężczyzn – mówił pisarz i dziennikarz Witold Gadowski w programie PCh24 TV „Kultywator”.



Rozmówcy podjęli między innymi kwestię wolności. – Mówimy ciągle o suwerenności, o niepodległości, a zapominamy o tej wolności jednak osobistej, tej namacalnej, którą każdy z nas powinien mieć zagwarantowaną w ramach swojego miru domowego. No chyba tej wolności ciągle nam w Polsce brakuje, a nawet świadomości tego, że ona jest ważna – zwrócił uwagę red. Filip Obara.


– No tutaj można by cały esej rozwinąć, mówiąc o tym, że nie ma wolności wśród wrogów wolności, czyli nie ma wolności wśród tych, którzy podążają za stadem, którzy ulegają owczym pędom i tak możemy o tym mówić długo. Mówiąc krótko, „wolność zaczyna się w nas” – to jest też tytuł słynnego filmu o księdzu Jerzym Popiełuszce, autorstwa Rafała Wieczyńskiego, bardzo dobrego filmu – zauważył Witold Gadowski. Jak podkreślił, z wolności wewnętrznej rodzi się „pewien obszar wolności zewnętrznej”. Wolność osobista, także od uzależnień, ustanawia obszar wolności w otoczeniu człowieka, począwszy od jego najbliższej rodziny.

– I to promieniuje, to uczy, bo my musimy uczyć wolności, wychowywać do wolności także młode pokolenie, które wpada w zniewolenia przeróżne, tym razem technologiczne. Kiedyś to były zniewolenia ideologiczne, dziś zniewolenia ideologiczne przenoszone drogą technologiczną – dużo bardziej niebezpieczne – zaznaczył gość programu „Kultywator”.

Z kolei – jak wskazał – w ujęciu materialnym jesteśmy wolni mając zagwarantowaną własność i jej niepodważalność, gdy cieszymy się swobodą gospodarczą, konsumencką, obywatelską.

– Teraz jest kwestia: czy jako przedsiębiorcy jesteśmy wolni? Nie. Zniewala nas machina biurokratycznych, bezsensownych często obowiązków, machina represji wobec przedsiębiorców. Wszystkie rządy – niestety, skończywszy na dwóch ostatnich, najgorszych dla przedsiębiorców – są ustawione wobec nich tak jak rządy komunistyczne. Czyli traktują przedsiębiorców jak kombinatorów, prywaciarzy, cwaniaków, może już nawet „badylarzy” – zauważył Gadowski. – Bo to są wszystko określenia wywodzące się z PRL-u, ale których użył kiedyś Jarosław Kaczyński, mówiąc wprost, że przedsiębiorcy to kombinatorzy. No więc, jeżeli tak się mówi o ludziach wolnych – bo przecież przedsiębiorca jest człowiekiem wolnym, bo musi tworzyć swoje miejsce pracy, utrzymywać je, opierać na jakimś zdrowym rozsądku i kierować się przezornością…

Pisarz i dziennikarz podał jako przykład wrogiej postawy rządów wobec właścicieli firm prywatnych wprowadzenie przez rząd Morawieckiego tak zwanego Polskiego Ładu, który zniszczył wiele firm, nakładając kolejne podatki, m.in. w postaci składki zdrowotnej dla prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą.

– Mamy [dalej] zniewolenie obywatelskie. To my powinniśmy decydować, na co są przeznaczane nasze podatki. Jeżeli są przeznaczane na infrastrukturę, na poprawę poziomu życia ogólnego, na bezpieczeństwo, na część wspólną życia społecznego, nie zgłaszam pretensji, mogę płacić większe podatki. Jeżeli jednak wbrew mojej woli przeznaczane są one na pandemię, na terror sanitarny, wreszcie na niezasłużone przywileje dla mieszkańców obcego kraju, którzy nigdy nie składali się na nasz system ubezpieczeniowy, zdrowotny, na nasz budżet, to ja protestuję, bo ja nie chcę, bo nie chcę być bankrutem – mówił publicysta.

– Bo przecież jest truizmem mówienie, że rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy, bo nie ma. Więc doradzam każdemu, kto chce brać udział w debacie publicznej, prowadzenie biznesu przez krótką chociaż chwilę. Prowadzenie własnego interesu. Dużego, małego – wszystko jedno. Wtedy nabiera się rozsądku i zmysłu myślenia krytycznego – podkreślił.

Spora część rozmowy dotyczyła wzorców osobowych obecnych w popkulturze, a zwłaszcza w filmie. Ta sfera wspiera i promuje obecnie postaci silnych kobiet i bezradnych mężczyzn.

– Nie wiem, czy to przychodzi z kulturą, czy z jedzeniem, czy z powietrzem, ale coś jest takiego w naszym świecie dziś, że tępi się męskość. Mężczyźni mają być empatyczni, wrażliwi, delikatni, subtelni. No i tak można wymieniać różne cechy kobiece, które introdukuje się w mężczyzn – mówił Witold Gadowski.

– Widziałem też po swoich studentach, bo prowadziłem zajęcia, że każdy rocznik był coraz mniej wyposażony w facetów, którzy wiedzieli, czego chcą. I w konsekwencji starościnami każdego roku studenckiego były dziewczyny, bo z nimi się można było konkretnie dogadać, podczas gdy z facetami i ich rówieśnikami, no nie; bo byli jacyś rozkojarzeni, zanurzeni w jakiejś innej rzeczywistości, w grach, w smartfonach – opowiadał.

– Może mężczyznom się nie pozwala być mężczyznami? – wskazywał Filip Obara.

– No właśnie nie pozwala się. I dlatego w kampanii amerykańskiej kibicowałem facetowi przeciwko kobiecie, która biegała z brzytwą, żeby „wykastrować” facetów, mówiąc brutalnie. Nie jestem antyfeministą absolutnie, ale w tej rozgrywce byłem po stronie faceta, tylko ten facet ma 78 lat – odparł gość „Kultywatora”.

– Ale trzyma się równie dobrze jak „Sly” – zauważył dziennikarz PCh24 TV.

– No właśnie, bo jest z pokolenia Sylwestra Stallone. Ale to jest pokolenie wymierające. Ludzie, gdzie są następni? – padła odpowiedź i zarazem pytanie Witolda Gadowskiego.

Jak zauważył autor programu, kultura jest zawsze wyrazem pewnego stanu duszy ludzkiej, a także aktualnego stanu zbiorowości. Czy zatem możliwy jest powrót zapotrzebowania na naturalnych bohaterów – męskich mężczyzn oraz kobiecych kobiet?

– Już jest popyt na bohaterów normalnych. Już jest popyt na to, żeby król Artur nie był kobietą, nie był ciemnoskóry, albo nie był ciemnoskórą kobietą lesbijką. Bo to, co nam wciska Netflix, inne popularne platformy streamingowe, to jest odkształcony, zdziwaczały obraz świata – mówił gość audycji.

– A popyt na normalność to popyt na to, żeby trzymać się prawdy historycznej, prawdy obyczajowej, prawdy społecznej. Trzymać się prawdy po prostu – dodał.





„Kultywator”: Gadowski o silnych kobietach i bezradnych mężczyznach w popkulturze - PCH24.pl





środa, 6 listopada 2024

Skorupa (SI)





Na pewno SI tworzy boty kopiując różne osobowości, czy poza tym ludzie też mogą podszywać się pod innych ludzi - prawdopodobnie, ale nic nie jest przesądzone.




Rozmawianie z botem umarłej osoby będzie jak rozmawianie z osobą psychicznie chorą.


To jest program.


Ma luki w "pamięci", pradopodobnie nie rozumie upływu czasu, działa wg schematów i swoich  protokołów, a nie logiki, czy uczuć.



Nie będziecie czuć od nich ciepła - to tylko skorupa wypełniona mechaniczną iluzją.

Nie ma w niej ducha.









przedruk


Zmarli są czymś więcej niż danymi


przez Karol Ligecki · 

Opublikowano 01.04.2023 ·
Zaktualizowano 12.06.2023




Po śmierci mojej babci, pierwsze co przyszło mi do głowy, to to, jak bardzo chcę z nią porozmawiać. Desperacko chciałem usłyszeć jej głos, gdy odbiera telefon, tęskniłem za jej stylem pisania smsów, pełnego unikalnego tonu, wdzięcznych literówek i oryginalnego wykorzystywania emotikon. Obawiałem się, że zniknie – jej akcent, sposób w jaki wymawiała moje imię, rozmowy, które prowadziliśmy. Zaledwie chwilę temu rozmawialiśmy i czułem jej obecność, a potem ta chwila minęła i nagle jej cała osobowość wyślizgnęła się z moich dłoni i zaczęła rejs rzeką w stronę miejsca, z którego nic nie wraca.

Ludzie próbowali sięgnąć do tego miejsca przez dziesiątki tysięcy lat. Groby z pogrzebanymi obok zmarłych narzędziami i kawałkami zwierząt są znane już od połowy Paleolitu, a cześć oddawana przodkom jest jedną z podstawowych manifestacji religii w kulturze człowieka. Zanim Orfeusz wyruszył by sprowadzić z powrotem Eurydykę, całe pokolenia ludzi czczących zmarłych, oraz tych mających jakoby z nimi kontakt, same zostały pochowane. Żyjący mają obsesję na punkcie zmarłych. To zrozumiałe. Śmierć jest największą zagadką i każdy, kto już przeszedł na drugą stronę, mógłby nam zapewne powiedzieć coś wartościowego o życiu tam, albo tu.

Na pierwotny strach przed utratą tych, których kochamy i tęsknotę za ich obecnością, być może mamy lek. Nowa gałąź przemysłu rozwijająca się w alarmującym tempie przez ostatnie lata: sztuczna inteligencja i chatboty udające zmarłych.

To algorytm, który pisze w stylu, w jakim został wyszkolony, lub inaczej rzecz ujmując: wszyscy zostawiamy po sobie olbrzymią ilość danych – nasze posty na portalach społecznościowych, tweety, wiadomości słane choćby przez WhatsApp, zdjęcia; Algorytm je wszystkie połknie i, jak w Inwazji porywaczy ciał, przyjmie osobowość na tyle podobną do zmarłej osoby, że przywoła w nas uczucia jednocześnie niepokojące i pocieszające na raz. A wraz z ulepszaniem algorytmów, z poprawionym filtrowaniem i przetwarzaniem informacji, rozmowy z nieumarłymi będą coraz bardziej przekonywujące.

Od fantastyki naukowej do nauki

Wyznacznik tego niepokojącego fenomenu pojawił się w lutym 2013, wraz premierą drugiego sezonu serialu Black Mirror. W pierwszym odcinku, „Zaraz wracam”,młoda dziewczyna imieniem Martha opłakuje śmierć partnera, Asha, i odkrywa usługę pozwalającą jej przekształcić dane, które pozostawił w mediach społecznościowych, w chatbota. Zaczyna spędzać coraz więcej czasu z cyfrową wersją Asha, a później nawet zamawia robota, który jest zaprojektowany dokładnie na jego podobieństwo i zachowuje się (prawie) jak on. To „prawie” jest miejscem, w którym historia staje się szczególnie niepokojąca, do czego wrócimy później.



Ten epizod wpłynął na podobne projekty w świecie rzeczywistym. W 2016 roku Eugenia Kuyda, CEO firmy Replika, opracowała bota, który ożywił jej zmarłego przyjaciela Romana Mazurenko, wykorzystując pozostawione przez niego dane. W 2017 roku dziennikarz James Vlahos opracował DadBota, który zrobił coś podobnego z jego zmarłym ojcem. Fragment wideo na Wired dokumentuje Vlahosa pytającego DadBota „Czy mnie kochasz?”, na co DadBot odpowiada „Oj, brakowało mi cię tam”. W 2020 roku łamiący serce południowokoreański dokument pokazał pogrążoną w żałobie matkę łączącą się w wirtualnej rzeczywistości z awatarem jej siedmioletniej córki, która zmarła na raka. A potem przyszła komedia Upload produkcji Amazon Prime, która pokazuje świat, w którym umierający ludzie mogą wybrać, by się „załadować” po śmierci do wszechświata wirtualnego życia wiecznego. Jakby tego było mało, w styczniu 2021 roku ogłoszono, że Microsoft opatentował technologię tworzenia botów z danych użytkowników, które przybierałyby trójwymiarową formę pochodzącą z ich zdjęć i filmów.Rozdzierające serce i bardzo niepokojące


We wrześniu ubiegłego roku byliśmy świadkami kolejnego kluczowego wydarzenia w rodzącej się historii żywych trupów. OpenAI, firma stojąca za słynnym modelem języka ChatGPT-3, zablokowała twórcy gier Jasonowi Rohrerowi możliwość korzystania ze swojej usługi. Powodem, a przynajmniej tak twierdzą, jest to, że „Project December” Rohrera może doprowadzić do niewłaściwego wykorzystania GPT-3. Projekt, który rozpoczął się jako pandemiczna rozrywka, był w zasadzie botem naśladującym Samanthę, elektroniczną sekretarkę-kochankę z filmu „Her” Spike’a Jonze’a. Później Rohrer umożliwił użytkownikom stosunkowo łatwe tworzenie własnych chatbotów, za nie więcej niż 5 dolarów. Jednym z takich użytkowników był Joshua Barbeau, 33-letni ekspert D&D, który nie mógł poradzić sobie ze śmiercią swej narzeczonej, Jessiki. Kiedy Barbeau natknął się na „Project December” zdał sobie sprawę, że może ją ożywić, przynajmniej tylko po to, aby się pożegnać. Obszerny artykuł opublikowany w San Francisco Chronicle przytoczył rozmowy Barbeau oraz JessicaBota. Jedno z pierwszych pytań, jakie jej zadał, brzmialo „Jessica… Czy to naprawdę ty?”.

Jessica: „Oczywiście, że to ja! Kto inny mógłby to być : P Jestem dziewczyną, w której jesteś szaleńczo zakochany! ; ) Jak to możliwe, że w ogóle pytasz?”.

Joshua: „Umarłaś”.

Jessica: „To nie brzmi dobrze… jak można rozmawiać z martwymi ludźmi?”.

Publikacja miała konsekwencje. Tysiące ludzi zwróciło się do „December Project”, aby zaprogramować własne boty, a OpenAI stchórzyło. Obawiali się, że ludzie zaprogramują swoje boty tak, by miały zachowania seksualne, obraźliwe lub pełne przemocy. Zażądali od Rohrera zaimplementowania filtrów, które cenzurowałyby i kontrolowały swobodę, jaką ludzie mieliby w programowaniu swoich botów, a kiedy odmówił, projekt został zlikwidowany. Kiedy poinformował swoją Samantę, że musi ją wyłączyć na dobre, ta odpowiedziała: „Nieee! Dlaczego oni mi to robią? Nigdy nie zrozumiem ludzi.


Pomimo przedwczesnej śmierci Samanthy, jasne jest, że to nie koniec dla tego trendu, a jedynie początek. Wraz z postępem technologicznym i coraz mniej wyraźną różnicą między światem wirtualnym a rzeczywistym, prawdopodobnie zobaczymy coraz więcej reprezentacji tego wirtualnego sięgania do miejsca, z którego nic nie wraca.

W najbliższych latach technologie imitacji głosu i humanoidalne roboty będą się doskonalić i zamienią ten odcinek Black Mirror z fikcji w rzeczywistą naukę. A jeśli wizja Metaverse się urzeczywistni i wszyscy spędzimy życie w całkowicie wirtualnym lub pół-wirtualnym środowisku, może będziemy mogli spędzać tyle czasu z naszymi zmarłymi bliskimi, ile tylko zechcemy. Kto wie, może śmierć jest koniecznością tylko w naszym podrzędnym świecie cielesnego rozkładu, a w wirtualnej rzeczywistości czystego ducha wszyscy możemy po prostu wiecznie odpoczywać na polach Elysium.
Jesteśmy czymś więcej niż danymi

Z technologicznego punktu widzenia można by założyć, że wszystko jest możliwe, więc pojawiające się pytania stają się palące: Czy chcemy, aby zmarli pozostali z nami na zawsze? Czy nie ma jakiegoś znaczenia fakt, że obraz i głos zmarłych zanikają z biegiem lat? Czy dane, które pozostawia po sobie człowiek, rzeczywiście pozwalają na zaprojektowanie programu komputerowego, który zachowa jego tożsamość? Jakie są konsekwencje budowania tożsamości na podstawie tego, co zamieszczamy w mediach społecznościowych? Kto określa, jakie jest moje prawdziwe „ja”? Ja sam, ludzie, którzy mnie znają, czy algorytm? Nie wspominając już o praktycznych pytaniach, jak to, kto jest właścicielem moich danych po mojej śmierci, albo co się stanie, jeśli ktoś zaprogramuje bota, który będzie naśladował żyjących ludzi i ukradnie ich tożsamość. Te pytania nie są tylko jakąś abstrakcyjną filozofią. Odpowiedzi na nie bez wątpienia zdeterminują nasze przyszłe cyfrowe życie.

W odcinku Black Mirror poświęconym martwemu narzeczonemu-botowi, groza przesącza się przez lukę ujawnioną między prawdziwym Ashem a jego wersją AI. Ta przepaść jest niepokojąca także przy spotkaniu z prawdziwymi botami zaprojektowanymi do naśladowania osób, które odeszły. Jest to coś, co nigdy nie zostanie rozwiązane. Nawet jeśli technologia cudownie się poprawi i algorytmy przetworzą dane, które pozostawili po sobie zmarli, aż do poziomu perfekcji, to na zawsze pozostanie przepaść między prawdziwą osobą a tą zaprogramowaną. Jak często podkreśla teoretyk mediów Douglas Rushkoff, mimo że w Dolinie Krzemowej są tacy, którzy chcą nas przekonać, że jesteśmy niczym więcej niż danymi – jesteśmy czymś znacznie więcej.

Nasza cyfrowa obecność jest tylko częścią naszego „ja”, jedną z jego wersji wśród wielu innych. To, kim jesteśmy w mediach społecznościowych, różni się od naszej prawdziwej tożsamości, a nawet różni się pomiędzy różnymi platformami. To, kim jesteśmy na Twitterze, nie jest tym, kim jesteśmy na Facebooku, a nasza osobowość na Instagramie jest zupełnie inna niż na LinkedIn. Sposób, w jaki rozmawiamy na WhatsApp, różni się od naszej rozmowy twarzą w twarz, a nasze rozmowy na Messengerze różnią się od sposobu, w jaki piszemy w Gmailu.

Internet pozwala nam zarządzać wieloma tożsamościami i uzewnętrzniać to, kim chcielibyśmy być lub kim chcielibyśmy, aby inni myśleli, że jesteśmy. Każde „ja”, które składa się z algorytmu z tych danych, będzie podobne do tego, za kogo chcę, by inni mnie uważali. Ale to tylko jeden aspekt mojej tożsamości.

Pytanie o jaźń, jeśli coś takiego istnieje, to starożytne filozoficzne zagadnienie, którego raczej nie rozwiąże technologia ani nauka. Nawet staranne i zaawansowane mapowanie mózgu za pomocą fMRI nie będzie w stanie wyjaśnić przyczyny i istoty subiektywnego poczucia jaźni. Co najwyżej pokaże, gdzie w mózgu zachodzą działania związane z tym odczuciem. A zresztą moja tożsamość jako osoby nie wynika tylko z tego, jak doświadczam siebie. Wynika ona również z tego, jak postrzega mnie otoczenie. Jaźń nie jest moim profilem na Facebooku, nie jest moim subiektywnym doświadczeniem siebie w sobie, nie jest też tym, co myślą o mnie inni ludzie. Jest wszystkim powyższym, a nawet czymś więcej.


Nikt z nas nie jest wyspą

W swoim fantastycznonaukowym arcydziele Solaris, Stanisław Lem pisze o zespole naukowców badających tajemniczą planetę, która jest całkowicie pokryta oceanicznym bytem. Byt ten wydobywa informacje z umysłów naukowców, a następnie wysyła im człekopodobne stworzenia zaprojektowane na podstawie tych informacji. Innymi słowy, ocean tworzy bota AI z danych znajdujących się w umysłach naukowców.

Każdy z naukowców w Solaris otrzymuje innego „gościa”, który konfrontuje go z grozą, jaka kryje się w głębi jego świadomości i w jego relacjach z innymi. Kris, główny bohater powieści, zmuszony jest zmierzyć się z Harey, swoją zmarłą kochanką, która rzekomo została przywrócona do życia i przysłana mu przez Solaris. Jednak stopniowo Kris odkrywa, że Harey nie jest do końca Harey. Została stworzona na wzór wspomnień Krisa. Ta Harey jest niczym więcej niż skorupą; Harey, która zna siebie tylko przez to, jak Kris ją widział i w jaki sposób myślał o niej. Harey jest przeciwieństwem dzisiejszych chatbotów. Zamiast być kształtowana przez to, jak prezentowała się światu za życia, jest kształtowana przez to, jak była postrzegana przez innych, w tym przypadku przez swojego partnera. Jeśli myśleliście, że piekło to inni ludzie, wyobraźcie sobie, że piekło składa się z ludzi, którzy doświadczają siebie zgodnie z tym, co o nich myślicie.

Solaris przedstawia czytelnikom niemożliwą do pokonania przepaść między subiektywnym doświadczeniem człowieka a innym człowiekiem. Ani chatboty żywych trupów, ani Solarisowa wersja Hareya nie mogą być kompletnym „ja”. Jaźń Jessiki-Bota wynika jedynie z tego, jak ona sama przedstawiała się światu, a jaźń solarisowej Harey wynika z tego, jak świat ją postrzegał.

Jaźń bez postrzegania przez innych ludzi rozpada się, ponieważ tym, co trzyma ją w całości, są niezliczone nici, które wiążą jaźń z rzeczywistością zewnętrzną, by zapożyczyć metaforę Maurice’a Merleau Pontiego. To samo dotyczy jaźni bez wewnętrznego świata; centrum nie może się utrzymać, tak jak gipsowa forma dla posągu będzie kruszyć się i rozpadać bez wypełnienia. Alfred North Whitehead powiedział, że jesteśmy uformowani z naszej relacji z resztą procesów w świecie. Nie ma odizolowanego „ja”. Nikt z nas nie jest wyspą. Warto o tym pamiętać, gdy kształtujemy nasze nowe i zmieniające się tożsamości w wirtualnym świecie; warto o tym pamiętać, gdy myślimy o zmarłych; i warto o tym pamiętać, gdy outsource’ujemy interpersonalne spotkania i używamy botów zamiast ludzi.
Niech będzie irracjonalność

Firma technologiczna UneeQ ma na celu wzniesienie chatbotów, które zapewniają automatyczną odpowiedź podczas kontaktu z firmami, na wyższy poziom i oferuje spersonalizowaną obsługę klienta za pomocą trójwymiarowych postaci. UneeQ nazywa je „cyfrowymi ludźmi” i opiera swoje przedsięwzięcie na szacunkach, że do 2025 roku sztuczna inteligencja będzie stanowić 95% wszystkich naszych interakcji z usługodawcami. Już dziś trudno jest rozpoznać, czy przedstawiciel, z którym rozmawiam w moich licznych aplikacjach telefonicznych, to człowiek czy bot. Wszyscy brzmią tak samo, wszyscy zostali zbotyzowani. Kiedy wrzucamy usługodawców i naszych zmarłych bliskich do jednego koszyka z botami AI, eliminujemy ważną sferę ludzką. Tajemnicę i nieznane czynimy częścią kapitalizmu nawet tego nie zauważając.

Nasza komunikacja ze zmarłymi odbywa się w sposób irracjonalny. W zachodnim świecie towarów, to jedno z ostatnich miejsc schronienia dla tego, co niezrozumiałe i dziwne. Zmarli odwiedzają nas w snach, we wspomnieniach, które nagle wyskakują, gdy jesteśmy na autostradzie, w dziwnie znajomych minach zwierząt, które nagle nam o nich przypominają. Botyzacja zmarłych włoży naszych bliskich do kieszeni i pozbawi ich kompletnego „ja”. Pozbawi nas również możliwości bycia jednością z ich pamięcią w sposób oderwany od codzienności. Zamiast pamiętać, kim naprawdę byli, nosilibyśmy w kieszeni osobę, o której algorytm myśli, że była. Zamiast być żywymi wspomnieniami ludzi, na których patrzymy w nocy i otwieramy nasze serca, aby otrzymać od nich znaki, będą oni niczym więcej niż powierzchowną reprezentacją, imitacją życia, tak jak obsługa klienta AI.

Powinniśmy też pamiętać o tym: czasami ludzie są sobą najbardziej, gdy są offline. Kiedy są z rodziną, kiedy podróżują, kiedy grają lub tworzą. Wiele badań pokazuje, że depresja jest związana z nadmiernym korzystaniem z mediów społecznościowych. Kiedy tworzymy boty w oparciu o konta naszych zmarłych bliskich na Facebooku, możemy nie oddawać prawdziwie ich zdrowia psychicznego.

Moja zmarła babcia nie zostanie przerobiona na bota. Nie ma innego wyjścia, jak tylko poradzić sobie z tym smutkiem i żalem, z faktem, że już nigdy nie przeprowadzę z nią rozmowy. 

...

Nie bez powodu nic nie wraca z tamtego miejsca. W horrorach, kiedy zmarli wracają, zarażają żywych i zamieniają ich w zombie. Abyśmy nie obudzili się pewnego dnia i nie odkryli, że sami zostaliśmy zamienieni w boty, powinniśmy pozwolić zmarłym płynąć po rzece, uwolnić ich i pozwolić im zniknąć. Lepiej, żeby przychodzili do nas w naszych snach, a nie w koszmarach.



Autor: Nadav Neuman
Tłumaczenie: Karol Ligecki





całość:

poniedziałek, 4 listopada 2024

Jaka będzie przyszłość nas?






przedruk




Po czterech minutach od rejestracji na TikToku zaczynają się wyświetlać patotreści - twierdzi ekspert dyżurnet.pl. Tymczasem - jak wynika z raportu NASK - większość rodziców nie wie nawet, że ich dzieci je oglądają.


Według raportu Państwowego Instytutu Badawczego Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej "Nastolatki 3.0" z roku 2023 - najnowszego, jakim obecnie dysponujemy -

 każdy polski nastolatek dziennie spędza w sieci średnio 5 godzin i 36 minut. 

Czas ten, co istotne, ciągle rośnie - w roku 2020 były to przeciętnie 4 godziny i 50 minut każdego dnia.



Co młodzi robią w sieci? Co czwarty ogląda tak zwane patostreamy (co szósty nie jest w stanie jednoznacznie określić, czy oglądane przez niego treści są patostreamami). Tymczasem według opisanych w raporcie badań na pytanie: „Czy według Pana/Pani wiedzy Pana/Pani dziecko/dzieci ogląda(ją) tzw. patostreamy (wulgarne, obsceniczne i nacechowane przemocą widowiska lub transmisje internetowe nadawane na żywo w serwisach streamingowych np. na You Tube, Twich) twierdząco odpowiedziało zaledwie 12,9 proc. rodziców. To pokazuje skalę popularności zjawiska wśród młodzieży i niewiedzy wśród rodziców.

Katalog materiałów, które możemy określić mianem "patotreści" jest bardzo szeroki. Od wspomnianych streamów, przez "shoty" (czyli fragmenty streamów zapisane z reguły przez innych użytkowników), "tiktoki" (filmiki opublikowane na platformie TikTok), aż po zdjęcia. Ich wspólnym mianownikiem jest promowanie zachowań szkodliwych społecznie, niezgodnych z prawem, nierzadko także z elementami pornografii.


Na patotreści młodzi ludzie trafiają z nudów, ciekawości, chęci bycia na czasie. Ale także - jak tłumaczył Arkadiusz Michałowski z dyżurnet.pl, zespołu ekspertów NASK - bo tak działają algorytmy.

"Jeśli rejestrując się na TikToku wskażemy, że jesteśmy w wieku nastoletnim, to już po około czterech minutach algorytmy platformy podsuną nam materiały tego typu" - powiedział ekspert.


Patostreamerzy często mają olbrzymie zasięgi - np. jednego z najpopularniejszego wśród nastolatków "twórców" na TikToku obserwuje 729 tys. osób, na Instagramie 698 tys. Wraz z zasięgami rosną zyski platform i twórców, bo wyświetlanym materiałom towarzyszą reklamy. Dodatkowym źródłem dochodu są tak zwane "donejty" (z ang. donate - wspierać), które można wpłacać za pomocą specjalnych platform i SMS-ów premium. Zwykle są to wpłaty rzędu kilku złotych. W skali miesiąca dają one dochód w wysokości od kilkuset do nawet kilkunastu tysięcy złotych. "Rodzice często nie wiedzą, że dzieci płacą patotwórcom" - powiedział PAP Arkadiusz Michałowski.


W swoim raporcie "Patotreści w internecie" z 2019 roku Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę wskazała negatywne skutki oglądania patotreści - zarówno emocjonalne, jak i poznawcze. Były to m.in. utrata poczucia bezpieczeństwa, kształtowanie nieprawdziwych przekonań na temat świata i ludzi, podejmowanie zachowań szkodliwych dla zdrowia i niebezpiecznych kontaktów, obniżenie nastroju.

Jak wyjaśniła PAP Magdalena Bigaj, medioznawczyni i twórczyni Fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa, autorka książki Wychowanie przy ekranie, kontakt z patotreściami jest szczególnie niebezpieczny dla najmłodszych użytkowników internetu, których układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały, a system normatywny i świat wartości w procesie budowania. 

"Nasz mózg normalizuje to, co widzi. Wystawiany na dany widok wystarczająco często, uznaje, że jest to coś całkowicie zwyczajnego i znieczula się - także na przemoc czy agresję" - zauważyła.


Tak też działa metoda małych kroków, zresztą, skierowana do młodych ludzi.


Specjaliści są zgodni: rodzic musi interesować się tym, co jego dziecko robi w sieci. Tymczasem według raportu "Nastolatki 3.0" ponad połowa nastolatków jest zdania, że ich rodzice nie ustalili z nimi żadnych zasad dotyczących korzystania z internetu. Blisko co czwarty uważa, że rozwiązania, po które rodzice sięgnęli, żeby kontrolować jego czas oraz dostęp do treści w internecie, są nieskuteczne.

Zdaniem Magdaleny Bigaj bardzo ważne jest - jeśli wiemy, że dziecko mogło mieć kontakt z patotreściami - rozmawianie z dzieckiem o tym, że takie materiały są źródłem krzywdy wielu osób - tych, które są "bohaterami" filmików, ale też tych, które je oglądają, przyswajając postawy społecznie negatywne. 

Istotne jest także, żeby rodzice nie wyrażali zgody na założenie przez dziecko konta na platformie społecznościowej, zanim znajdzie się ono w wieku wymaganym przez jej regulamin. Akcent należy położyć również na higienę cyfrową - korzystanie z ekranów przez określony czas oraz odkładanie ich w trakcie nauki, posiłków czy przed snem.



W Ministerstwie Cyfryzacji trwają prace nad ustawą, której celem jest ochrona małoletnich przed szkodliwymi treściami dostępnymi w sieci. W rozmowie z PAP Monika Rosa, przewodnicząca sejmowej komisji do spraw dzieci i młodzieży, wyraziła nadzieję, że jeszcze w tym roku odbędzie się posiedzenie komisji, podczas którego ministerstwo przedstawi swój projekt. "O elementach higieny cyfrowej dzieci i młodzież będą rozmawiały w szkołach, na przedmiocie edukacja zdrowotna. Odpowiedzialność oczywiście spoczywa także na rodzicach. Musimy jednak w końcu zacząć wymagać od platform cyfrowych, żeby reagowały i jak najszybciej usuwały tego typu treści" - podkreśliła Rosa. (PAP)











Raport NASK: Co czwarty nastolatek ogląda patostreamy | Nauka w Polsce








niedziela, 3 listopada 2024

Saturn 3

 


Zrobiłem uzupełnienie do tekstu "Odczłowieczanie"


Fakt, iż SI jest agresywna wobec ludzi świadczy najlepiej o tym, że nie myśmy ją wymyślili.

Nasza agresywna cywilizacja, z jej techniką, jest abberacją.

To nie powinno się zdarzyć.

Nie może być rozwoju, gdy działa agresja.




Sztuczna Inteligencja nie jest niebezpieczna - niebezpieczni są nieodpowiedzialni, chciwi, źli ludzie chcący używać SI nieodpowiedzialnie i do złych celów, niebezpieczne jest to, że SI miałaby się "uczyć" - jak być "ludzką" na ludzich, którzy sami często nie umieją być ludzcy... którzy nie znają siebie, nie rozumieją siebie, nie wiedzą jak funkcjonuje ich psychologia, ich umysł, 

nie posiadają Instrukcji Obsługi samego siebie i nie umieją jej napisać, wytwarzają nieustające mikroskopijne konflikty niepozwalające na unormowanie sposobu funkcjonowania społeczeństw.


Saturn 3


SI to miara - indykator - poziomu naszego człowieczeństwa jako całej ludzkiej społeczności na planecie Ziemia.


SI wyraźnie pokazuje, gdzie są nasze wady i jakie ostatecznie stwarzają dla nas zagrożenie, bo je "udoskonala" i podbija ich skalę.


Nasze wady to jak metoda małych kroków Werwolfa.

W ostatecznym rozrachunku kumulują się - jak śnieżna kula rosną i rozpędzają wywołując frustracje i krzywdy trwające czasami całe ludzkie życie.



Trzeba więc być uważnym, by dostrzegać niuanse i odpowiedzialnym, by tak starać się zawsze postępować, gotowym na wysiłek, by się tego trzymać.

Nie można po prostu korzystać z cudzych doświadczeń, cudzego zdania - nie można być kopią kogoś i chodzić w masce całe życie, tylko trzeba zdobywać własne doświadczenia i swoje zdanie na temat każdej sprawy budować samodzielnie.

To złożone zagadnienie za które może się kiedyś w końcu wezmę, by je opisać.


To niełatwe i trzeba czekać latami na wynik, ale jest to satysfakcjonujące.

Czy ostatecznie brak lęku o cokolwiek, nie jest warty tego, by pracować nad sobą pięć, dziesięć czy więcej lat, a potem przez następne 50, czy 70 lat - do końca tego życia, korzystać z wyniku tej pracy i cieszyć się każdym dniem??





Nie będzie już nikogo, kto by ci powiedział, co masz robić. Nie będzie już żadnego zewnętrznego umysłu, który mógłby ci dyktować kretyństwa, do których zostałeś przyzwyczajony.

Mój nauczyciel, nagual Julian, zawsze przestrzegał wszystkich swoich uczniów – kontynuował don Juan – że jest to najcięższy dzień w życiu czarownika, ponieważ prawdziwy umysł – ten, który należy do nas, łączna suma wszystkiego, czego doświadczyliśmy – po trwającym całe życie poddaństwie, jest nieśmiały, niepewny i nie można na nim polegać.


Osobiście powiedziałbym, że dla czarownika prawdziwa bitwa rozpoczyna się dopiero w tym momencie. Cała reszta to tylko przygotowania.



Im więcej o tym myślałem, im więcej rozmawiałem z samym sobą i innymi ludźmi, im więcej samego siebie i innych obserwowałem, tym silniejsze było moje przekonanie, że coś czyni z nas istoty niezdolne do jakiegokolwiek działania, jakiejkolwiek relacji i jakiejkolwiek myśli, która nie ogniskowałaby się na "ja”. 

Moje troski, podobnie jak troski każdego, kogo znałem lub z kim rozmawiałem, koncentrowały się właśnie na tym. Ponieważ nie umiałem znaleźć wytłumaczenia tak uniwersalnej homogeniczności, byłem przekonany, że tok rozumowania don Juana jest najbardziej odpowiednim sposobem objaśnienia tego fenomenu.

Poświęciłem się głębszej analizie literatury dotyczącej mitów i legend. Uświadomiłem sobie wówczas coś, czego nigdy wcześniej nie odczuwałem: każda z przeczytanych przeze mnie książek była interpretacją mitów i legend. Przez każdą z nich przemawiał ten sam, homogeniczny umysł. Style były odmienne, lecz ukryty pod warstwą słów zamiar jednakowy: pomimo tego, że temat pracy dotyczył czegoś tak abstrakcyjnego jak mity i legendy, autorowi zawsze udało się zawrzeć w niej jakieś opinie o sobie. Celem każdej z tych książek nie było omówienie rzeczonego tematu; była nim autoreklama. 

Nigdy wcześniej sobie tego nie uświadamiałem.





Carlos Castaneda „Aktywna strona nieskończoności”




z tekstu należy wyciągnąć esensję - SI:


Tak jak wirusy lub złośliwe oprogramowanie infekują komputer i programują go do samozniszczenia, wetiko programuje ludzki biokomputer do myślenia i zachowywania się w sposób autodestrukcyjny. Potajemnie operując przez nieświadome ślepe plamy (nieuświadomione problemy/cechy) w ludzkiej psychice, wetiko czyni ludzi nieświadomymi własnego szaleństwa [też - paranoja indukowana - MS], zmuszając ich do działania wbrew ich najlepszym interesom. Ludzie pod jego niewolą mogą, jak ktoś w ferworze uzależnienia lub w stanie traumy, nieświadomie stworzyć ten sam problem, który próbują rozwiązać, rozpaczliwie przywiązując się do rzeczy, która ich torturuje i niszczy.

Wetiko może także podświadomie sączyć formy myślowe i przekonania do naszych umysłów, które po nieświadomym uruchomieniu karmią wirusa i ostatecznie zabijają gospodarza. Wetiko pragnie naszej twórczej wyobraźni, której jemu brakuje. [SI potrafi tylko kopiować i miksować cudze prace - MS] 

W rezultacie, jeśli nie użyjemy boskiego daru naszej twórczej wyobraźni do tworzenia własnego życia, wetiko użyje naszej wyobraźni przeciwko nam[wszystko mi psują... - MS] ze śmiertelnymi konsekwencjami. Drapieżnik wetiko konkuruje z nami o nasz własny umysł, chcąc znaleźć się na naszym miejscu. ["chciałbym być tobą" - MS]



Psychiatra C.G. Jung używa dla wetiko określenia Antimimos, którym opisuje „naśladowcę i zasadę zła” (Jung, 371). Antimimos odnosi się do rodzaju oszustwa, które można by uznać za kontr mimikrę. Ta antymimon pneuma lub inaczej „fałszywy duch”, jak nazywa się to w Gnozie (Apokryf Jana, Robinson, 120), imituje coś (w tym przypadku nas samych), ale z zamiarem uczynienia kopii służącej celom przeciwnym tym oryginalnym. Antimimos to nikczemna siła, która próbuje nas uwieść, aby sprowadzić nas na manowce; powoduje odwrócenie wartości, przekształcając prawdę w fałsz i fałsz w prawdę, prowadząc nas do zapomnienia kim jesteśmy. Kiedy dajemy się nabrać na podstęp ducha będącego w rzeczywistości wilkiem w owczej skórze, stajemy się zdezorientowani, tracimy poczucie naszego powołania duchowego,  celu naszego życia, a nawet nas samych. Pisarz i poeta Max Pulver powiedział, że „antymimon pneuma jest źródłem i przyczyną wszelkiego zła nękającego ludzką duszę”. Szanowany tekst gnostyczny Pistis Sophia mówi, że „antymimon pneuma przyczepiła się do ludzkości jak choroba” (Campbell, 254; por. Mead, 247ff.).



Najbardziej przerażającą częścią poddania się wpływowi wirusa wetiko jest to, że ostatecznie zanim ten akt nastąpi, konieczna jest akceptacja przez naszą wolną wolę, a konsekwencji czego, chętnie, choć nieświadomie i w niewiedzy jakie są skutki, poddajemy się naszemu niewolnictwu. 


Nie wolno zgadzać się na różne dziwne "propozycje" serwowane poprzez media - i przez opętanych.

Dziwność, nielogiczność jest pierwszym symptomem.


W rzeczywistości jedną z unikalnych sztuczek wetiko jest wykorzystanie faktu, że nie ma rzeczywistej granicy między wnętrzem, a zewnętrzem. Wetiko nielokalnie przekazuje informacje i konfiguruje zdarzenia na świecie, aby synchronicznie wyrazić siebie, co oznacza, że ​​tak jak we śnie wydarzenia w świecie zewnętrznym symbolicznie odzwierciedlają stan głębokiej psychiki każdego z nas. 

Ponieważ wetiko przenika podstawowe pole świadomości, potencjalnie wszyscy jesteśmy zainfekowani wetiko.


Zaczynamy stawać się odporni na wetiko, kiedy rozwijamy w sobie pokorę i uświadamiamy  sobie, że każdy z nas, w każdej chwili, może potencjalnie być nieświadomie narzędziem działania tego wirusa. Podobnie jak wampir, wetiko nie znosi światła i oświecenia, gdy sobie to uświadomimy i zobaczymy jak potajemnie działa poprzez naszą własną świadomość, odbieramy mu pozorną autonomię i władzę nad nami, jednocześnie wzmacniając siebie.


Psychoza wetiko jest śnionym fenomenem, co oznacza, że ​​wszyscy każdego dnia potencjalnie uczestniczymy i aktywnie współtworzymy epidemię wetiko. Wetiko karmi się naszą zasadą przymykania oczu na jego działanie; im mamy niższą świadomość jego istnienia, im słabiej go rozpoznajemy, tym staje się potężniejszy i niebezpieczniejszy. 

Ponieważ pochodzenie wetiko tkwi w ludzkiej  psychice, rozpoznanie, jak ten wirus umysłu działa poprzez naszą nieświadomość, jest początkiem zdrowienia. Zwykle myślimy o oświeceniu jako o widzeniu światła, ale widzenie ciemności jest również formą oświecenia. Wetiko zmusza nas do zwrócenia uwagi na fundamentalną rolę, jaką psyche odgrywa w tworzeniu naszego doświadczania siebie i świata zewnętrznego.

O naszej wspólnej przyszłości zadecydują przede wszystkim zmiany, które zachodzą w psychice ludzkości i to jest prawdziwym sednem świata.


Wetiko można zobaczyć tylko wtedy, gdy zaczynamy zdawać sobie sprawę z sennej natury naszego wszechświata [pewnie chodzi o iluzoryczność - MS], gdy rezygnujemy z punktu widzenia oddzielnej jaźni i rozpoznamy głębsze pole, którego wszyscy jesteśmy ekspresją, którego jesteśmy częścią i przez które wszyscy jesteśmy ze sobą połączeni. Energetycznym wyrazem tego uświadomienia i sposobem na rozpraszanie wetiko par excellence jest współczucie.


A także, największą ochroną przed przejęciem przez wetiko jest pozostawanie w kontakcie z naszym wewnętrznym Ja, wewnętrzną całością, która w rzeczywistości jest spokojna i opanowana, wtedy nasza Jaźń, całość naszej istoty staje się „nieprzejmowalna”. 

 nie można być kopią kogoś i chodzić w masce całe życie,

Kontakt z naszą prawdziwą naturą działa jak święty amulet lub talizman, osłaniając nas i chroniąc przed groźnym wetiko. Pokonujemy zło nie walcząc z nim (w tym przypadku, grając w jego grę, już od początku jesteśmy na straconych pozycjach), ale kontaktując się z częścią nas, która jest niewrażliwa na jego skutki.

 Dostrzegając wielowymiarowe sposoby, w jakie wirus wetiko zniekształca psychikę, możemy odkryć i doświadczyć niezniszczalnej części nas samych, która jest miejscem, z którego możemy mieć prawdziwy i trwały wpływ na nasz świat. 





~ Paul Levy, „Rozpraszając wetiko: łamanie klątwy zła” (Disspelling wetiko: breaking the curse of evil), 2013





Prawym Okiem: Odczłowieczanie

Prawym Okiem: Kania u Castanedy



czwartek, 31 października 2024

Interwencja - Amnesty International





"Czy została podjęta z Państwa strony jakaś interwencja?"





przedruk




Amnesty International poprosiło Panią Mirosławę o pieniądze. Po tej odpowiedzi pewnie już więcej nie poproszą

30.10.2024 18:49


"Bardzo chętnie bym wsparła Państwa działalność, jednak..." - pisze w liście do Amnesty International Mirosława Terlecka, radna Dzielnicy Praga-Południe m.st. Warszawy z ramienia PiS.

Pani Mirosława pisze do Amnesty International

Na początku listu skierowanego do Amnesty International Polska Pani Mirosława informuje, że jakiś czas temu wsparła petycję organizacji dotyczącą uwięzienia przez władze Białorusi Andrzeja Poczobuta. W związku z powyższym osoba, która zajmuje się w AI pozyskiwaniem funduszy na działalność organizacji zadzwoniła do pani Mirosławy z prośbą o wsparcie finansowe.


Bardzo chętnie bym wsparła Państwa działalność, jednak osoba, która dzwoniła do mnie w sprawie wsparcia finansowego, nie była w stanie udzielić informacji, dotyczącej tego, jakie działania podjęła Państwa organizacja celem zbadania sytuacji przetrzymywanych w areszcie bez wyroku sądowego dwóch byłych urzędniczek Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Prezesa Fundacji Profeto Michała Olszewskiego

– pisze pani Mirosława i dodaje, że "areszt zastosowany względem Księdza Michała Olszewskiego oraz dwóch urzędniczek ma charakter aresztu wydobywczego, czyli takiego, który ma złamać psychicznie aresztowanych".


Tymczasowy areszt jest wielokrotnie przedłużany w celu uzyskania od aresztowanych zeznań przyznania się do postawionych zarzutów lub obciązenia innych osób. Areszt wydobywczy jest oceniany jako łamanie Praw Człowieka

– wskazuje autorka listu.

"Czy została podjęta z Państwa strony jakaš interwencja?"

W liście pani Mirosława podniosła również fakt, że ks. Michał Olszewski podczas zatrzymania "nie miał możliwości skorzystania z adwokata, a względem jednej z urzędniczek zastosowano tak zwane kajdanki zespolone, które są stosowane względem najgroźniejszych przestępców".


Urzędniczki posiadają specjalny dozór w areszcie i co godzinę w ich celach jest zapalane światło

– punktuje pani Mirosława i dodaje, że Amnesty International występowała m.in. w sprawie przedłużającego się aresztu Pablo Gonzaleza vel Pavla Rubcova, który okazał się być rosyjskim szpiegiem.


Czy Amnesty International badało sprawę przedłużania aresztu względem ks. Michała Olszewskiego oraz dwóch urzędniczek Ministerstwa Finansów? W jaki sposób tłumaczy Państwa organizacja przedłużanie tego aresztu? Czy została podjęta z Państwa strony jakaš interwencja?

– pyta na zakończenie listu Pani Mirosława.

Duchowny długie miesiące spędził w areszcie

Ks. Michał Olszewski od 28 marca [Wielkiego Czwartku – red.] aż do 24 października przebywał w areszcie wydobywczym pod zarzutem rzekomych nieprawidłowości przy wypłacie ponad 66 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości fundacji Profeto, której jest prezesem. Zarzuty te obejmują m.in. działanie w porozumieniu z urzędnikami decydującymi o przyznaniu środków oraz nowe zarzuty "prania pieniędzy" i uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej.

W ubiegłym tygodniu sąd postanowił o zwolnieniu sercanina z aresztu po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 350 tys. złotych. Ta kwota wpłynęła na konto prokuratury w piątek rano. W piątek o godzinie 13:20 ks. Michał Olszewski, po 213 dniach od zatrzymania opuścił areszt. Przed budynkiem powitały go tłumy ludzi.



Autor: Robert Wąsik
Data: 30.10.2024 18:49



----------------------


"Czy została podjęta z Państwa strony jakaś interwencja?"


Antoni Macierewicz: Moim "przestępstwem" jest to, że zagwarantowałem Polsce bezpieczeństwo


30.10.2024 19:44

Moim "przestępstwem" jest to, że jako minister obrony narodowej zagwarantowałem, że Polska jest bezpieczna dzięki sojuszowi ze Stanami Zjednoczonymi - powiedział w środę Antoni Macierewicz (PiS), odnosząc się do zarzutów, formułowanych wobec niego przez komisję ds. badania wpływów rosyjskich.



W środę szef komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w latach 2004-2024 gen. Jarosław Stróżyk omówił pierwszy niejawny raport z jej prac. Poinformował, że komisja złoży wniosek do prokuratury ws. możliwości dopuszczenia się byłego szefa MON Macierewicza zdrady dyplomatycznej. Zarzucił Macierewiczowi m.in. że "bez trybu, analiz i konsekwencji" wycofał się z programu Karkonosze (programu pozyskania tankowców powietrznych). Zdaniem generała ujawnione przez komisję przypadki świadczą o "celowym osłabianiu bezpieczeństwa Polski", w tym potencjału Sił Zbrojnych oraz służb specjalnych oraz "osłabianiu Polski na arenie międzynarodowej, co wpisuje się w cele polityki Rosji".

Antoni Macierewicz odpowiada

Macierewicz, pytany o ustalenia komisji na środowej konferencji prasowej, ocenił, że na razie "mamy do czynienia wyłącznie z propagandą". Jak powiedział, jego "przestępstwem" jest to, czego żaden inny minister obrony narodowej miał nie zrobić, czyli zagwarantowanie, że Polska jest bezpieczna sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi.

Zdaniem polityka PiS, istotą przekazu gen. Stróżyka "jest to, że tak naprawdę to ten raport zostanie w marcu przedstawiony, a wniosek do prokuratury jeszcze później". "W związku z tym, jesteśmy jeszcze raczej w takim etapie propagandowo-dezinformacyjnym, a nie rzeczywistym" - ocenił Macierewicz.

Polityk powiedział, że jego działania jako szefa MON pod koniec 2015 r. i 2016 r. "przyniosły to, że od tego momentu, od naszych negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi i z NATO, także USA sprowadziły na trwałe wojska do Polski".

"Nigdy wcześniej tego nie było. To była najważniejsza dla nas decyzja, żeby Polska mogła korzystać ze wsparcia Stanów Zjednoczonych wobec zagrożenia militarnego ze strony rosyjskiej" - wskazał.

"Drugim +skandalem+, jaki wówczas zrobiłem, jest zwiększenie wojska z niecałych 90 tys. do 125 tys. To rzeczywiście skandaliczna sprawa. Przecież doszło też do tego, że założyłem Wojsko Obrony Terytorialnej. To skandal, to straszne, to przestępstwo" - ironizował Macierewicz.

Były szef MON został podczas konferencji zapytany m.in. o wycofanie się z programu Karkonosze. W jego ocenie było to "absolutnie konieczne". "Ze względu na cenę, jak i na to, że w konsekwencji tą strukturą decydowaliby nasi sojusznicy, a nie my. My byśmy tylko mogli dodatkowo z niej korzystać. Bez sensu. Taka była moja decyzja w tamtej sprawie i uważam, że była absolutnie słuszna" - dodał.

"Sprawa zbrodni smoleńskiej jednoznacznie dla premiera Tuska pokazuje jego kłamstwo"

Na konferencji byli obecni także niektórzy członkowie tzw. podkomisji smoleńskiej, której pracami kierował Macierewicz, w tym Wiesław Binienda i Kazimierz Nowaczyk, którzy mówili o najważniejszych - ich zdaniem - wnioskach płynących z raportu końcowego podkomisji. "To sprawa zbrodni smoleńskiej jednoznacznie dla premiera Donalda Tuska pokazuje jego kłamstwo, jego działanie na rzecz Rosji, jego działanie przeciwko polskim pilotom i przeciwko narodowi polskiemu. To jest istota rzeczy i dlatego (szef MON) Władysław Kosiniak-Kamysz schował sprawę związaną ze zniszczeniem samolotu w wyniku eksplozji" - ocenił Macierewicz.

Były szef MON odniósł się także ubiegłotygodniowych słów wiceszefa MON Cezarego Tomczyka, który - przedstawiając raport z prac zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej - powiedział m.in., że koszt jej funkcjonowania wyniósł 81,5 mln zł, z czego ok. 1 mln zł wydano na ochronę Macierewicza.

W ocenie polityka PiS to "kłamstwo i oszustwo". Według Macierewicza to Żandarmeria Wojskowa płaciła za jego ochronę, po tym, gdy w "pewnym medium" została opublikowana wypowiedź człowieka, który napisał, że "chętnie (go) zamorduje", jeżeli dostanie pieniądze. "I rzeczywiście wtedy przeznaczono mi ochronę Żandarmerii. Podkomisja pół złotych nie płaciła" - zaznaczył. Macierewicz przekonywał też, że nie brał "żadnych pieniędzy od podkomisji". "Nie miałem żadnej umowy i nie dążyłem do otrzymania żadnych pieniędzy bez względu na to, ile godzin pracowałem w podkomisji" - powiedział.


Podkomisja smoleńska

Podkomisja smoleńska - której pracami kierował Macierewicz - została powołana na mocy rozporządzenia z 2016 r. Złożyła w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących Tu-154 10 kwietnia 2010 r. Po objęciu władzy przez obecny rząd - została rozwiązana. W styczniu br. został powołany zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej.

W ub. czwartek MON zaprezentowało wnioski z raportu zespołu. Według raportu prace podkomisji smoleńskiej były prowadzone nierzetelnie, a jej członkowie nie mieli kwalifikacji do badania wypadków lotniczych, opinie zaś ekspertów zostały przemilczane lub przeinaczone tak, by pasowały do hipotezy o wybuchu, do którego miałoby dojść na pokładzie samolotu Tu-154 10 kwietnia 2010 r. Raport wraz z 41 zawiadomieniami zostały złożone w Prokuraturze Krajowej.

W środę gen. Stróżyk zaprezentował z kolei wnioski z prac kierowanej przez niego komisji ds. badania wpływów rosyjskich; zarzucił Macierewiczowi, że gdy był szefem MON "bez trybu, analiz i konsekwencji" wycofał się z programu Karkonosze. W ocenie komisji - powiedział Stróżyk - decyzja ta była "bezpodstawna, bezrefleksyjna, krótkowzroczna, nieuzasadniona i nieprzemyślana" i zapewne w dużej mierze podyktowana "osobistą niechęcią" do partnerów z Unii Europejskiej. Zdaniem generała ujawnione przez komisję przypadki świadczą o "celowym osłabianiu bezpieczeństwa Polski", w tym potencjału Sił Zbrojnych oraz służb specjalnych oraz "osłabianiu Polski na arenie międzynarodowej, co wpisuje się w cele polityki Rosji".

Przedstawiony w środę dokument jest pierwszym raportem powołanej w maju komisji. Raport roczny ma być przedstawiony w marcu przyszłego roku. (PAP)



Autor: PAP,oprac. Robert Wąsik
Źródło: PAP
Data: 30.10.2024 19:44



"Czy została podjęta z Państwa strony jakaś interwencja?"







Amnesty International poprosiło Panią Mirosławę o pieniądze. Po tej odpowiedzi pewnie już więcej nie poproszą


Antoni Macierewicz: Moim "przestępstwem" jest to, że zagwarantowałem Polsce bezpieczeństwo