Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą samorząd. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą samorząd. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 października 2025

Głosy nieważne

 

przedruk - wybrane fragmenty opracowania z 2015 roku




Hipotezy głosów nieważnych w wyborach powszechnych w Polsce po 1989 r.


Przemysław Śleszyński
Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN,
ul. Twarda 51/55, 00-818 Warszawa




4. Model powstawania głosów nieważnych


Powstanie głosu nieważnego może wpływ wynikać z wielu przyczyn związanych z faktem, że między decyzją wyborcy, a ogłoszeniem wyników przez Państwową Komisję Wyborczą istnieje wiele etapów pośrednich mogących warunkować to zjawisko.

Co więcej, niektóre z przyczyn bezpośrednio wpływają – świadomie lub nieświadomie – na etapy wcześniejsze. 

Na przykład Państwowa Komisja Wyborcza zatwierdza wzory kart do głosowania, których wygląd, układ itp. mogą przyczyniać się do określonych zachowań wyborczych. Wynika to z ordynacji wyborczej, ale tak że ze statutowych obowiązków PKW. Jest to zatem wpływ świadomy i akceptowany politycznie, chociaż nie wszystkie jego skutki da się przewidzieć przy stanowieniu prawa. 

Istnieje też wpływ o odwrotnym kierunku, związany z faktem, że opinia społeczna, czyli wyborcy, może poprzez różnego rodzaju naciski wpływać na decyzje związane z funkcjonowaniem komisji wyborczych różnych szczebli, pomimo zasady niezależności tych organów. 

Ogólny model powstawania głosów nieważnych ma zatem postać przedstawioną na rycinie 4. (patrz oryg. dokument - MS)

W modelu tym istotnym elementem jest karta do głosowania, która jest za równo podmiotem w sensie decyzji wyborczej wyborcy, jak też przedmiotem w sensie procedury klasyfikacji i liczenia głosów oraz podawania wyników. Karty i głosy z kart w komisjach obwodowych są zliczane do protokołów, a te są dalej przekazywane do komisji okręgowych. Równolegle powstaje zapis cyfrowy. 

W końcowej fazie istnieje w zasadzie tylko zapis cyfrowy. 

Co więcej, karty do głosowania są po pewnym czasie, zgodnie z ordynacją, niszczone i po jakimś czasie nie ma możliwości porównania zapisu cyfrowego ze źródłowym oryginałem. 


Poszczególne etapy, na których może „wytwarzać się” głos nieważny, mogą być objaśniane różnymi koncepcjami z zakresu psychologii i socjologii (zwłaszcza teorii wyboru, wpływu społecznego), informatyki (przetwarzaniem danych, błędami informatycznymi), matematyki (teorią prawdopodobieństwa, rozkładem liczb losowych), statystyki (współwystępowaniem, korelacją) i geografii (trendem powierzchniowym w przypadku prawidłowości przestrzennych).









5.3. Hipoteza techniczna 

Hipoteza techniczna dosyć ściśle wiąże się z hipotezą kompetencyjną, gdyż kwestię nieważności głosu warunkuje cechami fizycznymi kart do głosowania i sposobami zapisu treści oraz techniką głosowania.

Składają się na to: forma i formaty tych kart oraz wszelkie kwestie graficzne i typograficzne (kroje pisma, wielkość czcionek, rozłożenie elementów typograficznych itd.). W rezultacie karta do głoso wania jest mniej lub bardziej czytelna i zrozumiała dla wyborcy, a zatem warunkuje różny przebieg procesów poznawczych i decyzyjnych. 

Podobnie trudność postawienia określonego znaku lub znaków dokumentujących wybór wymaganej liczby kandydatów i w odpowiednim miejscu na karcie do głosowania może być powodem braku oddania głosu. 

W tym kontekście jeszcze częstsza wydaje się możliwość skreśleń w niewłaściwym miejscu lub zbyt licznych tych skreśleń.


W dotychczasowej praktyce głosowania w Polsce istniały trzy podstawowe formy kart do głosowania:

(1) pojedyncza zwykła karta do głosowania (kartka papieru w formacie B5, A4 lub zbliżonym), 
(2) karta pojedyncza, ale składana (w przypadku szczególnie dużych rozmia rów, określana pejoratywnie jako „płachta”), 
(3) karta zbroszurowana (według ordynacji wyborczej „wielostronicowa” lub wielokartkowa karta do głosowania), zwana w skrócie „broszurą” lub „książeczką”; 

ta ostatnia forma zasługuje na szczególną uwagę, gdyż może różnie przyczyniać się do powstawania głosów nieważnych, a nawet wypaczania wyników wyborów. 

Zbroszurowana forma karty do głosowania może determinować kilka rodzajów zachowań przy urnie wyborczej. 

Po pierwsze, może zniechęcać do samego od dania głosu z powodów kompetencyjnych (wyborca nie wie, jak poprawnie oddać głos – na jednej stronie, czy na wszystkich), jak też z powodu samej nieakceptowalnej dla części wyborców formy (przyzwyczajenia, przekonania o nadmiernej obszerności i liczebności nazwisk lub list). 

Po drugie, może negatywnie wpływać na odnalezienie kandydata (którego się zna i chce nań zagłosować), ze względu na wspomnianą mnogość nazwisk i list komitetów. 

Po trzecie, forma broszurowa może wypaczać faktyczne wyniki wyborów poprzez głosowanie tylko na pierwszej stronie. 









Wykazał to J. Flis (2015), argumentując, że w wyborach samorządowych w 2014 r. z powodu wystąpienia na pierwszej stronie broszury listy PSL, ta swoista premia wyniosła 5,8 punktu procentowego (p.p.), w tym 2,1 p.p. w powiatach grodzkich. 

Podobną „premię” wykrył J. Flis w wyborach do rad powiatów w przypadku PSL i PiS, które w różnych powiatach kraju miały listy na pierwszej stronie „książeczek”. Najbardziej dotychczas spektakularnym przypadkiem wpływu formy karty do głosowania na wyniki wyborów jest głosowanie do sejmików wojewódzkich w wyborach samorządowych w 2014 r.

Obowiązująca wówczas w całym kraju broszura miała wprowadzać w błąd wyborców i determinować częstsze stawianie głosów na listę tam zamieszczoną, tj. listę Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jak wspomniano, J. Flis (2015) tę premię oszacował empirycznie za pomocą równań regresji na niecałe 6% głosów. 

Warto jednak zwrócić uwagę, że w wyborach niesamorządowych, w których również stosowano „książeczki”, nadzwyczaj zwiększonego poparcia dla list na pierwszych stronach nie stwierdzano, a przynajmniej nie są znane opracowania na ten temat. 







[Sejmiki w pewnym sensie dublują władzę Wojewody - czy istnieją po to, by "w odpowiednim momencie" niekóre z nich mogły opowiedzieć się za oderwaniem Ziem Odzyskanych? A może chodzi o to, by mieć odpowiednio prawnie uposażone struktury, którym można "ułatwić decyzję" gdy zaczną nas cisnąć... - MS]




Głosowanie samorządowe nie musi być jednak porównywalne z parlamentarnym, gdyż może akumulować różne grupy wyborców o różnych kompetencjach i wyrobionych sposobach podejmowania decyzji wyborczych. Na rzecz pozytywnej weryfikacji hipotezy technicznej mogłyby świadczyć rozkłady przestrzenne głosów nieważnych w wyborach samorządowych w 2010 r., a zwłaszcza dotyczące postawienia dwóch albo liczniejszych głosów „X”. 

Zaobserwowane wówczas silnie wyróżniające się granice województwa mazowieckiego mogły być tam spowodowane zastosowaniem broszury, w odróżnieniu od innych województw. 

Wydatnie podwyższony odsetek głosów z więcej dwoma lub liczniejszy mi znakami „X” nie był wówczas jednak obserwowany w całym województwie, w gminach podwarszawskich i samej Warszawie odsetek głosów nieważnych nie był bowiem wysoki. 

Argument broszury nie tłumaczy również wysokich odsetków w innych gminach w całym kraju, zwłaszcza w jego części zachodniej i północno-zachodniej. 

Nie wiadomo też, dlaczego we wcześniejszych wyborach samorządowych zaistniał fenomen granic województw, np. mazowieckiego w 2006 r. oraz lubuskiego, dolnoślą skiego, kujawsko-pomorskiego i mazowieckiego w 2002 r. (Śleszyński 2011). 

Aby to bardziej jednoznacznie ustalić, byłoby konieczne zebranie informacji na temat form kart do głosowania we wszystkich wyborach stosowanych w poszczególnych okręgach wyborczych. Takie opracowanie dotychczas nie powstało, a mogłoby być one kluczowe w wyjaśnieniu zróżnicowań przestrzennych we wszystkich wyborach samorządowych, w których obserwowano zastanawiające pokrywanie się podwyższonych odsetków głosów „2+X” z granicami województw i okręgów wyborczych (1998, 2002, 2006, 2010). 

Co więcej, należałoby zbadać, czy i w jakiej formie stosowano broszury w głosowaniach do rad powiatów, w przypadku których również obserwowano wysokie w stosunku do obszarów otaczających odsetki głosów nieważnych, np. w powiecie złotowskim w 1998 r., poznańskim, garwolińskim i nowotarskim w 2002 r., bolesławieckim w 2006 r. i generalnie w powiatach północno zachodniej Polski w 2010 r. 

Ogólnie badania pomocne do ustalenia wpływu powyższych uwarunkowań na liczbę głosów nieważnych są zasadniczo takie same jak w przypadku hipotezy kompetencyjnej. Dodatkowo można wskazać lingwistykę, kognitywistykę i prakseologię jako dyscypliny nauki predysponowane do badań w tym zakresie. Niezależnie od pomocy w wyjaśnianiu powstawania głosów nieważnych mogłoby się to przyczynić do lepszego zaprojektowania kart do głosowania w przyszłości.



5.4. Hipoteza interpretacyjna 

Ważność głosu w wyborach powszechnych określa kodeks wyborczy. Na jego podstawie przygotowuje się szczegółowe instrukcje (szkolenia członków komisji wyborczych), według których poszczególne komisje obwodowe dokonują interpretacji tego, które głosy są ważne, a które nieważne. W historii wyborów w Polsce kodeks wyborczy był zmieniany wielokrotnie; podobnie zmieniały się zasady interpretacji tego, co jest głosem ważnym, co zaś nieważnym.

Nie powstała dotychczas na ten temat żadna kompleksowa analiza, która byłaby przydatna dla rozpoznania znaczenia tej hipotezy w powstawaniu głosów nieważnych. 

Według hipotezy interpretacyjnej, dochodzi do różnic klasyfikacji głosów na ważne i nieważne z powodu odmiennej interpretacji tych samych sposobów wypełnienia głosu. 

Nie chodzi tu bynajmniej o „zwykłe” pomyłki i przeoczenia (które za pewne też się zdarzają, ale są zawsze marginalne), ale o kwalifikację głosu na podstawie cech skreślenia tj. miejsca postawionego specjalnego znaku, a nawet jego kształtu. 

W ordynacjach wyborczych jest to dość ściśle określone, łącznie z tym „specjalnym” znakiem, który jest dwiema liniami przecinającymi się w obrębie kratki. Ma to kształt litery „X”, a wszelkie inne znaki („ptaszek” w postaci litery „v”, zamazanie kratki itp.) nie są dopuszczalne. 

W przypadku karty zbroszurowanej pojawia się kwestia klasyfikacji głosu, gdy podczas wpisywania poprawnie skonstruowanego znaku „X” pod wpływem nacisku przebija on na drugą stronę w postaci odciśnięcia. 

Podobnie prawidłowo zapisany znak „X”, ale z przecięciem linii poza kratką jest uznawany za nieważny. 

Warto tu zwrócić uwagę, że może mieć na to wpływ wielkość kratki i związana z tym łatwość (trudność) poprawnego wpisania znaku. Przykładowo w wyborach parlamentarnych w 2015 r. wprowadzono kratkę o wielkości 6x6 mm, wskutek czego pojawiły się komentarze, że może ona być zbyt słabo rozpoznawalna dla osób starszych i niedowidzących.


Drugą grupą interpretacyjnych czynników różnicowania głosów nieważnych mogą być różne wytyczne co do klasyfikacji głosów na ważne i nieważne w komisjach okręgowych, względnie różna tego praktyka, pomimo jednolitych wytycznych PKW. Może to dotyczyć wyżej opisanych kwestii klasyfikacji, np. odciśniętych znaków na kolejnych stronach „książeczek”. 

Ta hipoteza mogłaby tłumaczyć pokrywanie się podwyższonego odetka głosów wielokrotnych w wyborach samorządowych w 2014 r. z granicami województwa mazowieckiego, tj. zasięgu kompetencyjno kontrolnego jednej z komisji okręgowych. 

Dzięki tej hipotezie nadal jednak nie wiadomo, dlaczego w większości gmin położonych na Obszarze Metropolitalnym Warszawy poziom głosów nieważnych był znacznie niższy niż w pozostałych częściach województwa. 

Wydaje się, że aby bardziej jednoznacznie zweryfikować hipotezę interpretacyjną, konieczne byłoby przeprowadzenie dokładniejszych badań wypełnionych kart do głosowania w różnych województwach, o ile takie karty gdzieś się zachowały. Badania takie na podstawie wyborów samorządowych z 2014 r. miał przeprowadzić zespół powołany przez Fundację Batorego, który w maju 2015 r. podpisał w tej sprawie porozumienie o współpracy z Naczelną Dyrekcją Archiwów Państwowych (Wybory… 2015).





5.5. Hipoteza informatyczna 


Hipoteza informatyczna zasadza się na możliwości zaistnienia błędów w algorytmach obliczeniowych oraz założenia, że z tego powodu wyniki udostępniane przez PKW nie odzwierciedlają faktycznych wyników głosowania z powodu nie zgodności na etapach wprowadzania lub przetwarzania komputerowego.

Skutkiem takich błędów mogłyby być wówczas znacznie podwyższone, np. o rząd wielkości, dane dotyczące zmiennych wyborczych:
liczby kart wydanych, 
oddanych głosów, 
struktury przyczyn nieważności głosów, a nawet 
samej liczby głosów oddanych na poszczególne listy. 

W zależności od umiejscowienia, błąd w algorytmie i programie komputerowym mógłby spowodować zmianę faktycznego wyniku na poziomie kraju lub okręgów i przyczynić się do znanych rozkładów przestrzennych głosów nie ważnych odzwierciedlających granice województw.

Za tą hipotezą mogłyby świadczyć ujawnione w wyborach samorządowych w 2014 r. możliwości ingerencji zewnętrznej w przesył danych oraz generalnie problemy ujawnione w tych wyborach, związane z fatalną jakością przygotowania i wdrożenia oprogramowania i systemów informatycznych.

Wskutek wykorzystania wadliwego oprogramowania, wyniki byłyby obarczone błędem systematycznym w zliczaniu (przeliczaniu) danych cząstkowych z poszczególnych komisji, ujawniają cym się na przykład w znanych rozkładach przestrzennych nawiązujących do granic województw-okręgów wyborczych. 

Przeciw tej hipotezie świadczy potencjalna skala nieprawidłowości. 

Otóż systematyczna niezgodność tysięcy protokołów z zapisem cyfrowym istniejącym w PKW (KBW) byłaby łatwa do wykrycia i bardzo trudna do wyobrażenia. Wystarczyłby bowiem alarm zaledwie w jednej z tych wielu tysięcy komisji, która porównałaby zapis cyfrowy na stronie PKW z własnym odręcznym protokołem, aby zauważyć, że wystąpiły jakieś niezgodności z zapisem cyfrowym.



Przeciw pozytywnej weryfikacji hipotezy informatycznej świadczy też analiza P. Paczosa (2015) dotycząca zabezpieczenia informatycznego w wyborach samorządowych w 2014 r. Wykazał on, że w procedurze informatycznej było bardzo wiele etapów wprowadzania i sprawdzania danych napływających z komisji obwodowych, a kontrola na różnych poziomach sytemu informatycznego między innymi poprzez sumy kontrolne w zasadzie wykluczała zaistnienie błędów obliczeniowych.

Podobnie nierealistyczne byłoby świadome zmienianie („poprawianie”) wyników, gdyż w obsłudze informatycznej brało udział zbyt wiele niezależnych od siebie komórek informacyjnych i aby miało to oczekiwany skutek, wszystkie musiałyby być ze sobą w zmowie. 

[zmowa, to zmowa, a zdalna kontrola umysłu tzw. "opętanie"? - MS]


Niemniej jednak J. Oleński (2015) zwraca uwagę, że brak jest zewnętrznej kontroli opracowywania wyników powyżej poziomu obwodów wyborczych.

Przy okazji omówienia hipotezy informatycznej, istotne jest też zwrócenie uwagi na zaufanie społeczne do wykorzystania systemów informatycznych, gdyż przeciętny wyborca nie musi wiedzieć, jak wielka jest skala logistyczna stosowanych rozwiązań i że wyborczy system informatyczny nie jest „czarną skrzynką”, do której można się „włamać” i bez zauważenia żadnej z dziesiątek tysięcy osób biorących udział w jego obsłudze zmienić wyniki. 

Brak tego zaufania szczególnie ujawnił się pod postacią legendy „ruskich serwerów” (w listopadzie 2015 r. wyszukiwarka Google zwraca około 15 000 stron internetowych z występowaniem tego określenia). Jednakże, ponieważ zaufanie społeczne w procesie wyborczym jest najważniejsze, w przyszłości należy sugerować wprowadzenie dodatkowych rozwiązań, które to nadwątlone – zwłaszcza po wyborach samorządowych 2014 r. – zaufanie informatyczne by odbudowały.

W szczególności należy wskazać obowiązek niezwłocznego po obliczeniu głosów w komisjach obwodowych wywieszania odręcznych protokołów w widocznych miejscach oraz ich fotografowanie i magazynowanie na lokalnych serwerach (np. urzędów gmin), aby każdy wyborca mógł porównać ten pierwotny protokół z zapisem cyfrowym w PKW.



5.6. Hipoteza falsyfikacyjna 


Hipoteza falsyfikacyjna podważa uczciwość i bezstronność przeprowadzenia wyborów, formułując zarzut związany z intencjonalnym sfałszowaniem ich wyników. 


J. Oleński (2015) wymienia w tym kontekście techniki dotyczące zarówno czasu (okresu) przewidzianego na oddanie głosu (dosypywanie głosów, „syndrom ostatniego kwadransa”, „zacieranie śladów”), fazy liczenia głosów przez członków komisji obwodowych (błędne selekcjonowanie kart, niepoprawne zliczanie głosów, unieważnianie głosów przez dostawianie dodatkowego znaku „X”), jak też etapu przepisywania głosów z protokołu odręcznego do informatycznego i sumowania głosów w komisjach okręgowych.

Formułowane przez opinię publiczną zarzuty, zwłaszcza w stosunku do wyborów samorządowych, dotyczyły różnych etapów procesu wyborczego, przede wszystkim wspomnianej możliwości dostawiania drugich krzyżyków na karcie do głosowania przez członków komisji wyborczych podczas zliczania głosów. Takie skreślenie powodowałoby, że głos byłby uznawany za nieważny. Unieważnianie miałoby dotyczyć głosów oddanych na kandydatów i listy, których szanse wyboru chciałaby pomniejszyć osoba zasiadająca w komisji wyborczej, zwiększając tym samym szanse innego lub innych kandydatów i list. 

Osoba dopuszczająca się takich czynów działałaby z własnej intencji albo w zmowie z innymi osobami. J. Flis (2014b) zauważa, że do komisji wyborczych zgłaszają się osoby nie tylko o wyraźnych i wy robionych poglądach politycznych, ale także mogące się kierować poczuciem krzywdy, które „wymaga nadrobienia poprzez dodanie dodatkowych głosów partii, co do której uważa się, że została skrzywdzona” (Flis 2014b: 22).

Byłoby naiwnością sądzenie, że opisane wyżej przypadki nie zdarzają się, gdy oddaje się miliony głosów w kilkudziesięciu tysiącach komisji wyborczych. Kluczowe jest tu stwierdzenie, czy są to przypadki incydentalne, czy masowe. 

Istotą hipotezy falsyfikacyjnej jest bowiem założenie o powszechności fałszowania głosów przez dostawianie drugich krzyżyków. 

Opinie takie często pojawiały się po odkryciu pokrywania się podwyższonego odsetka głosów nieważnych z powodu postawienia więcej niż jednego znaku X w wyborach samorządowych w województwie mazowieckim w 2010 r., a następnie po wyborach samorządowych w 2014 r. 

Dosyć wysoka korelacja znacznego udziału głosów nieważnych z granicami województwa mazowieckiego w 2010 r. (a ściślej z jego niemal całym obszarem) jest jednak argumentem zdecydowanie bardziej przeciwnym hipotezie falsyfikacji w obwodowych komisjach wyborczych niż aprobatywnym. 

Bardzo trudna do wyobrażenia byłaby sytuacja, w której we wszystkich sąsiadujących ze sobą około 2500 komisji obwodowych (poza Warszawą i innymi powiatami grodzkimi) dokonano by nie tylko masowego fałszerstwa, ale także fałszerstwa o podobnych procentowo rozmiarach.

Jeśli podwyższone odsetki głosów nieważnych miałyby świadczyć o nadużyciach, to raczej należałoby szukać tych komisji, które wybijają się na tle otoczenia. Na podstawie publikowanych map na różnych obszarach kraju można jednak wskazać tylko pojedyncze gminy, które takie warunki spełniają.


Najbardziej wiarygodnym i skutecznym sposobem weryfikacji hipotezy o dostawianiu krzyżyków byłoby sprawdzenie poszczególnych kart do głosowania. Jeśli okazałoby się, że na kartach uznanych za nieważne z powodu postawienia więcej niż jednego znaku X istnieją korelacje między występowaniem tych znaków na listach przypisanych do określonych ugrupowań i kandydatów, zazwyczaj konkuru jących ze sobą, można byłoby przypuszczać, że taki proceder mógł się zdarzyć. Udowodnienie jednak takiego przestępstwa w sensie procesowym nie jest możliwe, gdyż trudno za dowód w sprawie brać pod uwagę korelację statystyczną, jest to zatem tylko pewna poszlaka. Pewniejsze byłoby porównywanie środka barwiącego (tuszu), jaki pozostawił ślad na kartce podczas skreślania na różnych listach lub stro nach karty do głosowania, ale takie metody kryminalistyczne są bardzo czasochłon ne i technicznie trudne do przeprowadzenia na dużej próbie kart do głosowania. W tym przypadku wartość procesowa byłaby prawdopodobnie tylko trochę większa, gdyż teoretycznie jest możliwe posługiwanie się przez wyborcę kilkoma rodza jami narzędzi do pisania. 

[sympatyczny tusz w długopisach lokalu wyborczego, który można usunąć płomieniem zapalniczki - lub inna podobna, ale nieznana metoda - wszyscy członkowie komisji musieliby być w zmowie - lub "opętani" - MS]


Wspomnianym już wyżej sposobem pośrednim uzyskania informacji o większym prawdopodobieństwie nadużyć są metody statystyczne, szeroko wykorzystywane w tego typu analizach (Rzążewski i inni, 2014; Gawron i inni, 2015). 


Przeprowadzone analizy J. Szklarskiego (2015) wskazują na pewne korelacje między udziałem głosów nieważnych a poparciem dla niektórych ugrupowań politycznych, ale nie wiadomo, czy tego typu koincydencja nie wynika z działania wspólnego czynnika, np. specjalizacji funkcjonalnej obszarów, determinującej zarówno większe poparcie polityczne (miasta – partie liberalne, wieś – partie chłopskie itd.), jak też zachowania opisane w hipotezie kompetencyjnej i awersyjnej. 

A. Sułkowska (2015) stosuje natomiast prawo Benforda i stwierdza brak normalnego rozkładu liczb udziałów poparcia (czyli zauważa pewną niezgodność), ale nie wiąże tego bezpo średnio z głosami nieważnymi. 

P. Gawron i inni (2015) nie zauważają natomiast żadnych szczególnych zależności między frekwencją a udziałem głosów nieważnych, ale wykazują dodatnią korelację głosów nieważnych z głosami oddanymi na PSL. 

Ci sami autorzy nie stwierdzają potencjalnych nieprawidłowości na podstawie analizy z wykorzystaniem prawa Benforda. W przypadku wyborów samorządowych w latach 1998-2010 warto byłoby zbadać, czy w tych województwach, w których istniały karty zbroszurowane, obserwowano korelacje między wynikiem wyborczym a miejscem na liście. Potwierdzenie tej hipotezy ugruntowałoby argumentację na rzecz wyjaśnienia wysokiego wyniku Polskiego Stronnictwa Ludowego w wyborach do sejmików wojewódzkich w 2014 r. 


5.7. Hipoteza konwersyjna


Hipoteza konwersyjna jest w zasadzie odmianą hipotezy falsyfikacyjnej, ale wyróżniono ją ze względu na szczególną możliwość powstawania nieprawidłowości. Polega ona na tym, że głosy puste wskutek działań osób w komisjach obwodowych są „uważniane” przez dokonane prawidłowo skreślenie. To postawienie znaku X jest intencjonalne i dokonane w interesie określonego kandydata lub listy. Innymi słowy, istnieje „drugie życie” niewypełnionej karty: naturalny poziom głosów pustych jest wysoki, a obserwowany niższy od tła odsetek głosów „pustych” wynika z ich za miany na głosy ważne.



Obecnie najbardziej obiecująca i mająca już pewne uzasadnienia empirycznie jest hipoteza awersyjna, związana z głosami pustymi. 

W przypadku głosów 2+X na uwagę zasługuje hipoteza techniczna, dotycząca zastosowania w niektórych wyborach i okręgach wielostronicowych broszur. 

W jej przypadku nie oznacza to jednak pełnego wyjaśnienia, nadal nie wiadomo bowiem, dlaczego wysokie odsetki charakteryzują obwody wyborcze, gminy i jeszcze większe obszary położone poza okręgami wyborczymi, na których zastosowano broszury. 


Podobnie nie wiadomo, dlaczego na mapie kraju wyróżniały się województwa i okręgi wyborcze w wyborach samorządowych w latach 1998-2006. 


Innymi słowy, nadal nie jest wyjaśnione, dlaczego

- w obrębie jednego zasięgu terytorialnego komisji oraz
- na obszarach podobnych pod względem funkcjonalnym 

dochodzi do bardzo dużych różnic poziomu oddawania głosów nieważnych, w tym zwłaszcza głosów wielokrotnych.




No i trzeba jeszcze wyjaśnić, gdzie podziało się 2 miliony Niemców "zaginionych" w czasie ostatniej wojny...






socialspacejournal.eu/10%20numer/Przemysław%20Śleszyński%20-%20%20Wybory.pdf






niedziela, 8 grudnia 2024

Zarządzanie miastem




I w końcu propaganda stała się rzeczywistością





Ku przemyśleniu!








przedruk



Turystyczna degradacja Torunia (II)












Tekst pt. Turystyczna degradacja Torunia (I), opublikowany w 2019 r., okazał się niestety spełnionym proroctwem. Toruń został zdegradowany i zdetronizowany z funkcji lidera turystycznego województwa kujawsko-pomorskiego. Jednym z elementów i wskaźników to dokumentujących jest niższa w Toruniu dynamika wzrostu udzielonych noclegów w hotelach w okresie 2011-2022 wg danych GUS w porównaniu z dynamiką w Bydgoszczy. Ostatecznie fakt ten doprowadził w 2018 r. do tego, że pierwszy raz w historii liczba udzielonych noclegów w hotelach w Bydgoszczy była wyższa niż w Toruniu.

W okresie 2011-2022 wzrost liczby udzielonych noclegów w hotelach w Toruniu nastąpił o 50%, podczas gdy w Bydgoszczy o 103%. Pozwoliło to Bydgoszczy przebić Toruń i osiągnąć w 2018 r. pozycję lidera z liczbą udzielonych noclegów w wysokości 402 tys. Toruń natomiast spadł wtedy na drugą pozycję z liczbą 401,6 tys. W kolejnych latach jest już tylko gorzej dla Torunia i ostatecznie w 2022 r. liczby te wynoszą: dla Torunia: 421,6 tys., dla Bydgoszczy: 440 tys.

Liczba udzielonych noclegów w hotelach jest dobrym wskaźnikiem pokazującym kondycję miasta. Kondycję całościową, bo przecież z noclegów korzystają turyści, a więc osoby przybywające tu w celach każdych poza podjęciem stałej pracy zarobkowej. Są to więc cele krajoznawcze, kulturalne, zdrowotne, biznesowe itp. W każdym z tych obszarów Toruń, owszem, rozwija się, jednak dynamika tego rozwoju jest niższa niż w miastach konkurencyjnych, co w konsekwencji prowadzi do degradacji Torunia. W bilansie nie ma więc rozwoju, jest degradacja, bo paradoksalnie mimo rozwoju coraz bardziej zostajemy w tyle za miastami konkurencyjnymi.

W badanym okresie 2011-2022 dynamika liczby udzielonych noclegów w hotelach wynosiła wg GUS:


dla Torunia: 49,7 %
dla Poznania: 64,7 %
dla Łodzi: 78,7 %
dla Warszawy: 79,7 %
dla Katowic: 85,9 %
dla Wrocławia: 89,7 %
dla Bydgoszczy: 102,9 %
dla Rzeszowa: 155,1 %
dla Lublina: 175,5 %
dla Gdańska: 201,7 %


Turystyka, biznes, kultura

- są nierozłączne i każde z tych trzech na siebie wzajemnie oddziałuje. Jeśli rozwija się w mieście biznes i kultura, to automatycznie rozwija się turystyka, bo ludzie przyjeżdżają do miasta w sprawach biznesowych, kulturalnych i automatycznie klasyfikowani są jako turyści, korzystają z tutejszych nie tylko noclegów, gastronomii, ale walorów i atrakcji turystycznych, krajoznawczych.

W 2011 r. spośród wszystkich miast wojewódzkich Toruń był na 9. pozycji pod względem liczby udzielonych noclegów w hotelach, a w 2022 r. spadł na 12. miejsce; jednak przede wszystkim stracił status odwiecznego lidera turystycznego w województwie kujawsko-pomorskim, gdzie miasto konkurencyjne rozwijało się w tym względzie dwukrotnie szybciej niż Toruń. Rozwijało się szybciej pod względem nie tylko infrastruktury i markietungu turystycznego, ale też pod względem gospodarczym, biznesowym. Stopień rozwoju gospodarczego wprost wpływa na stopień rozwoju turystycznego.

Wiele osób - w tym też wielu decydentów miejskich - niestety żyje w Toruniu stereotypem, ułudą, że Toruń jest potęgą turystyczną, miastem turystycznym o wysoko rozwiniętej gospodarce, przepełnionym, zatłoczonym turystami, bo gotyk, piernik i Kopernik to wyraziste marki, same z siebie zapewniające rzekomo sukces. W konsekwencji tego myślenia jest niby Toruń samograjem, samonakręcającym się "produktem turystycznym", silną marką, która w związku z tym nie potrzebuje ciągłej, rzetelnej, profesjonalnej i regularnej promocji, marketingu, dbałości o swój potencjał, swój wizerunek, swoją markę, swoją pozycję.

To nieprawda! Już nieprawda.

Odpowiedzialne za kształtowanie pozytywnego wizerunku oraz promocję władze miasta Torunia siadły na laurach uznając chyba, że Toruń w aspekcie turystyki ma (rzekomo) już tak silną pozycję, że nie trzeba się starać, nie trzeba systematycznej, długofalowej, spójnej, intensywnej promocji, rozwoju, bo jego ranga jest nienaruszalna i niezagrożona. Jednak nie jest.

Taka mentalność lekceważenia doprowadziła do faktu - którego zapewne wielu nie będzie chciało przyjąć do wiadomości, a wręcz będą jemu zaprzeczać i podważać - strącenia Torunia z jego pozycji lidera w województwie kujawsko-pomorskim. Wskaźnik liczby udzielonych noclegów w hotelach w Toruniu jest już niższy od wskaźnika bydgoskiego! Po raz pierwszy w historii!


Intensywna promocja Bydgoszczy oraz rozwój infrastruktury i potencjału gospodarczego, biznesowego i turystycznego w Bydgoszczy przy jednoczesnej słabej promocji Torunia i osłabianiu potencjału turystycznego Torunia, doprowadziły w ostatnich latach do znacznego wzrostu dynamiki wskaźnika (liczby udzielonych noclegów w hotelach) w Bydgoszczy i niewielkiego wzrostu w Toruniu.

Konsekwencją tego jest właśnie wspomniana tu degradacja.





Powyższy wykres, pokazujący wzrost nowoczesnych powierzchni biurowych w miastach jest kolejnym przykładem degradacji Torunia, a jednocześnie dowodem na to, że rozwój biznesu wpływa na rozwój turystyki i odzwierciedla się w jej rozwoju. Nie wspominając już o wpływie na rangę, potencjał i znaczenie miasta.


Jeszcze w 2014 r. łączna powierzchnia biurowa w Toruniu była wyższa niż w Bydgoszczy, a już w 2021 r., na skutek słabszego rozwoju branży usług wspólnych BSS/SCO w Toruniu, Bydgoszcz też w tym gospodarczym względzie prześcignęła Toruń.




Klucz do rozwoju leży m.in. w promocji, w marketingu, w propagandzie


Klucz ten wykorzystał m.in. marszałek województwa umiejscawiając biuro Kujawsko-Pomorskiej Organizacji Turystycznej (K-POT) nie w Toruniu - największym wtedy ośrodku turystycznym województwa, będącym jego najbardziej rozpoznawalną i najbogatszą w walory i atrakcje marką, udzielającą jeszcze wtedy najwięcej noclegów - ale w Bydgoszczy. 

W konsekwencji tego K-POT od początku swego istnienia (2006 r.) lansuje w swych materiałach na pierwszym miejscu Bydgoszcz, nie Toruń, jako najznaczniejszy ośrodek turystyczny, zarówno pod względem zabytków, dziedzictwa, kultury, jak i ruchu turystycznego. Turysta przeglądający publikacje wydawane przez K-POT (szereg wydawnictw drukowanych oraz stronę internetową kujawsko-pomorskie.travel) dowiaduje się, że to wcale nie Toruń jest pierwszym, największym i wiodącym ośrodkiem turystycznym skupiającym najważniejsze walory, atrakcje i największy ruch turystyczny tego regionu, że nie Toruń jest wizytówką i najbardziej rozpoznawalną marką tego województwa, ale jest nią Bydgoszcz (>>>).


I w końcu propaganda stała się rzeczywistością - w 2018 r. po raz pierwszy w Bydgoszczy rzeczywiście udzielonio więcej noclegów w hotelach niż w Toruniu. W 2020 r. Bydgoszcz otrzymała tytuł European Best Destination (Toruń nie był nominowany do tego nigdy), a ostatnio tytuły renomowanych czasopism krzyczą: „Polska Wenecja” podbija serca zagranicznych turystów. Ogromny wzrost zainteresowania - i jest to o Bydgoszczy, nie o Toruniu.


Nasze województwo jest jedynym kuriozalnym wyjątkiem, gdzie regionalna organizacja turystyczna nie funkcjonuje w głównym turystycznie mieście. Tu zapewne tkwi źródło deprecjonowania rangi Torunia i skuteczna próba lansowania nowego głównego i centralnego ośrodka turystycznego - Bydgoszczy. Wobec niedorozwoju Torunia jako regionalnego ośrodka administracyjnego, dziennikarskiego, wojskowego, komunikacyjnego, kulturalnego czy BPO/SSC okazuje się teraz, że nawet w kwestii turystycznej Toruń nie pełni już roli najważniejszego centrum...

Nie do wyobrażenia jest, aby działalność regionalnej organizacji turystycznej np. w województwie pomorskim nie odbywała się w Gdańsku, a np. w Gdyni, w województwie małopolskim nie w Krakowie, a np. w Tarnowie itp. Nie do wyobrażenia jest, aby np. małopolska regionalna organizacja turystyczna eliminowała Kraków jako główne miasto turystyczne tego regionu na rzecz np. Tarnowa, a pomorska organizacja wykluczała Gdańsk na rzecz np. Gdyni itp. W K-POT natomiast propaganda tego typu ma miejsce.

Nie tylko K-POT działa na korzyść Bydgoszczy kosztem Torunia. Robią to też władze miasta Bydgoszczy, o czym m.in. pisano w prasie: "Tak oto po bydgosku realizuje się manipulacje".



Fikcją i pułkownikami są też w większości niemało kosztujące dokumenty w serii "strategia rozwoju turystyki w Toruniu", bo w znacznej części nie są realizowane i wcielane w życie zawarte tam idee.
Strategia Rozwoju Turystyki dla Torunia z roku 2006 określała wizję Torunia jako: Toruń to jeden z trzech najbardziej znanych polskich ośrodków turystyki kulturowej, zarówno na arenie krajowej jak i w Europie.

Atrakcyjna oferta turystyczna Torunia, rozwinięta współpraca z samorządami w regionie, powiązanie oferty miasta z pozostałymi atrakcjami regionu, sprawiają że Toruń jest centrum turystycznym Regionu (serce regionu) oraz skutecznie absorbuje i zatrzymuje ruch turystyczny skierowany w północną część kraju, samodzielnie stanowiąc atrakcyjną destynację turystyczną.

Żadna z tych wizji nie została osiągnięta, a raczej oddaliliśmy się od nich.

Niejednokrotny brak udziału Torunia na renomowanych targach turystycznych ITB w Berlinie, przy jednoczesnym udziale Bydgoszczy i Gdańska - miast, które jak podają powyższe statystyki - notują bardzo duży wzrost liczby udzielanych noclegów - jest kolejnym dowodem na indolencję i ignorancję władz toruńskich, co bezpośrednio wpływa na - będącą treścią tego tekstu - turystyczną degradację Torunia.

10 lat temu, w 2014 r. Toruń - pomimo oczywistego i obiektywnego faktu występowania tu jednych z najlepszych i najwybitniejszych architektonicznie przykładów europejskiego gotyku ceglanego - wystąpił z europejskiego stowarzyszenia Europejski Szlak Gotyku Ceglanego (ESGC)! Poprzez swoją nieobecność Toruń sam siebie wyklucza z grona, sam sobie szkodzi, sam nie dba o swoją promocję (więcej o tym tutaj).


Mało tego! Okazuje się, że dbałością o promocję Torunia bardziej zainteresowana jest dyrektor ESGC, niż władze Torunia. W wysłanym do urzędu miasta w Toruniu 26 października 2023 r. piśmie dyrektor biura dr Edith Kowalski odnosi się do podjętej przez toruńską radę miejską decyzji o wycofaniu i zachęca do ponownego dołączenia Torunia do ESGC. Czy nastąpiła jakaś reakcja na to zaproszenie?


Potencjał Torunia jest degradowany

Potencjał Torunia jest nie tylko niewykorzystany i leży odłogiem, ale wręcz jest bezpowrotnie niszczony. Wiele konkretnych przykładów na to można wskazać. Wiele z podejmowanych w Toruniu decyzji inwestycyjnych oraz ich realizacja nie uwzględnia poszanowania zasobów historycznych i kulturowych miasta, a co więcej - wiele z tych inwestycji wprost bezpowrotnie niszczy i likwiduje zasoby dziedzictwa historycznego Torunia. 


Wiele nie uwzględnia np. postulatów Nowej Karty Ateńskiej, wg której:

- "miasto zachowuje bogactwo i zróżnicowanie kulturowe wynikające z jego długiej historii i umiejętnie łączy swą terażniejszość i przyszłość z przeszłością"

- "w miastach XXI wieku dbać się będzie o zapewnienie wszystkim [...] kontaktu ze starannie utrzymywanymi elementami kulturowego i przyrodniczego dziedzictwa, takimi jak: urokliwe krajobrazy, wykopaliska archeologiczne, i inne zabytki [...]"




Czy np. rozbudowa Szosy Chełmińskiej, która doprowadziła do masowej zagłady historycznego Przedmieścia Chełmińskiego spełnia te postulaty z Nowej Karty Ateńskiej, albo czy spełnia postulaty "realizacji [inwestycji] z poszanowaniem zasobów historycznych i kulturowych miasta" zawarte w Programie rozwoju turystyki dla miasta Torunia do 2030 r.? 

Czy może spełnia je wyburzanie historycznej zabudowy pod nijakie stylistycznie blokowiska (np. na miejscu historycznej architektury zakładów mięsnych na Jakubskim Przedmieściu), albo pod stworzenie tzw. trasy staromostowej, albo pod poszerzanie ulic w centrum Torunia (Grudziądzkiej, Podgórnej i in.)? Pod tym względem jest Toruń coraz bardziej zacofany. Albo może aktualnie trwająca przebudowa nabrzeża na Wisłą spełnia ww postulaty?


Mnóstwo przykładów braku wykorzystania oraz degradowania potencjału historycznego i turystycznego Torunia można wskazać.






turystyka.torun.pl/art/2076/turystyczna-degradacja-torunia.html











czwartek, 11 lipca 2024

Poszukiwania

 


Wciąż nie udało się odnaleźć 31-letniej Jowity Zielińskiej, która zaginęła w sobotę 6 lipca w okolicach Rojewa niedaleko Rypina. W poniedziałkowy wieczór 8 lipca w poszukiwania zaangażowali się nie tylko policjanci i strażacy, ale także myśliwi i mieszkańcy gminy Rogowo. Zaginionej szuka około 200 osób!


No właśnie.


Jeżeli rocznie zaginięciu ulega ok. 12 tysięcy osób, to średnio wychodzi - oczywiście to niezgodne z rzeczywistością, ale chodzi mi o uchwycenie skali - 

przy 16 województwach - powiedzmy - 1000 osób na jedno województwo rocznie, 

przy 314 powiatach w całej Polsce, wychodzi zaginionych 38 na jeden powiat rocznie


co daje - 3 osoby zaginione co miesiąc na 1 powiat!


Nie zdawałem sobie z tego sprawy.


Wydaje mi się w ogóle, że to jest wielkość astronomiczna - tym bardziej - że nie licząc Iwony Wieczorek, w zasadzie wszystkie te sprawy są dla mnie anonimowe, dopiero teraz w epoce fejsbuka od czasu do czasu coś się gdzieś tam wyświetla.


I teraz tak.

Nie wiem jaki jest stan faktyczny, ale czy policja w tej sprawie podjęła ze społeczeństwem jakieś działania?


Chodzi mi o to, że policja spotyka się z mieszkańcami na jakimś pikniku, przy okazji jakiejś imprezy, pokazuje radiowozy czy coś, chodzi do szkoły na pogadanki z uczniami, poucza o ruchu drogowym, konfiskuje ludziom samochody za jazdę po pijanemu - 200 sztuk TYGODNIOWO, nakłada drakońskie kary za brak odblasków, ale nigdy nie słyszałem, żeby policja organizowała spotkania z mieszkańcami powiatu, by omówić z nimi ten problem i przygotować ludzi do pomocy w zakresie poszukiwania osób zaginionych, gdyby taka sytuacja wystąpiła w rejonie.


Mają dosyć ludzi na stanie?


Tak samo samorząd umawia sie z policją np. na częstsze patrole w jakiś miejscach, ale dlaczego by nie zmobilizować mieszkańców do pomocy w zakresie poszukiwań tj. przeczesywania terenu?


Chodzi o to, by było to przedsięwzięcie systemowe, czyli takie spotkania w całej Polsce, niemal dosłownie z każdym możliwym człowiekiem, z podziałem na spotkania w dzielnicach, osiedlach, wsiach itd. 


Byłoby to krótkie omówienie problemu, praktyczne wskazówki na co się nastawiać podczas udziału w tyralierze, ile czasu to zabierze, jak się ubrać, w co zaopatrzyć, komunikacja itd. 


Myślę, że wiele osób byłoby chętnych pomóc i w razie potrzeby pojawiłoby się na zbiórce. 


3 osoby MIESIĘCZNIE w jednym powiecie?


Nie wiem jak to wygląda w policyjnych statystykach, jak to policja robi, ale jeżeli osoba, pomimo przeczesywania terenu, nie zostaje odnaleziona w jakimś rejonie - to czy ona zostaje "sklasyfikowana" jako zaginiona, czy jako PORWANA?


Uważam, że jest to znaczna różnica.

Jeżeli ktoś np. porywa kobiety w celu handlu ludźmi, to takie pospolite ruszenie może mogłoby bandytów zniechęcić ?  



A może w ogóle powinniśmy mówić o osobach porwanych, a nie zaginionych?

Takie ujęcie sprawy wiele zmienia.






Samorząd też może wyjść z taką inicjatywą do policji i przygotowac ludzi na taką ewentualność.

Pewnie są w Polsce na to przykłady.











Czyli co?

Ktoś czekał na nią na ostatnim kilometrze przed domem?






Zaginięcie Jowity Zielińskiej. Policja z Rypina prosi o nagrania z monitoringów i wideorejestratorów | Rypin Nasze Miasto

W gminie Rogowo koło Rypina trwają poszukiwania Jowity Zielińskiej. Mamy zdjęcia | Gazeta Pomorska

Policja konfiskuje 200 aut tygodniowo. Pijani nie boją się przepisów - Motoryzacja w INTERIA.PL

Lista powiatów w Polsce – Wikipedia, wolna encyklopedia

Prawym Okiem: Ukrainopolin (maciejsynak.blogspot.com)

czwartek, 30 maja 2024

Woda




2 maja 2024


Swego czasu pisząc o W i spacerując po opłotkach tak sobie myślałem....

I dzisiaj bym zawołał: A nie mówiłem??!!


Zaniedbania są i to w wielu dziedzinach, albowiem bierząca walka pomiędzy "alfami" i kombinowanie jak tu nie wyjść na frajera są ważniejsze.

Tak czy nie??






przedruk





Najwyższa Izba Kontroli w marcu tego roku opublikowała raport, z którego wynika, że polskie gminy w ogóle nie zapewniają bezpieczeństwa zaopatrzenia w wodę w sytuacjach kryzysowych.

I.K.: - Tak, ten raport stanowił dla nas ważny impuls. Niestety jego wyniki są druzgoczące - pokazały, że jesteśmy nieprzygotowani do sytuacji kryzysowych i to zarówno pod względem prawnym, jak i praktycznym. Cytując raport, „w skontrolowanych gminach nie zagwarantowano bezpiecznego zaopatrzenia w wodę na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowych. Nie zidentyfikowano aktualnych potrzeb i nie zaplanowano kompleksowych działań na wypadek zdarzeń mogących w istotny sposób ograniczyć możliwość zaopatrzenia mieszkańców w wodę. Nie zabezpieczono również zasobów niezbędnych do ich realizacji. Zaplanowane działania na wypadek sytuacji kryzysowych w gminach były nieprawidłowe. Zasoby przeznaczone na dostawy nie zawsze były dostępne w sytuacjach kryzysowych, a ich ilość nie była dostosowana do potrzeb.” To wręcz niewyobrażalne. Należy zwrócić uwagę na fakt, że to tylko zaledwie 10 skontrolowanych gmin.

Podczas spotkań z samorządowcami i prezesami spółek wod.-kan, informowano nas, że nie ma w naszej branży takich inicjatyw, które kompleksowo podejmowałyby temat ochrony kinetycznej przedsiębiorstw wod.-kan., jak i cyberbezpieczeństwa. Zainspirowało nas to do organizacji, zaplanowanej na 18-20 czerwca, konferencji „Branża wod.-kan. - ochrona i bezpieczeństwo infrastruktury krytycznej”; transsektorowej i wielopodmiotowej konferencji, na której będzie można dyskutować, wymieniać się doświadczeniami - działać i zadawać pytania - czy tak wygląda sytuacja w całej Polsce. A może są gminy przygotowane, które mogą pochwalić się procedurami w tym zakresie?


D.G-K.: - Wyniki kontroli NIK tylko utwierdziły nas w przekonaniu, że podjęcie tematu jest wręcz dramatycznie pilne, szczególnie dla branży wod.-kan., w której od wielu lat pracujemy. Jak już pani wspomniała, systemy zaopatrzenia w wodę to infrastruktura krytyczna. Oznacza to, że konieczne jest ciągłe monitorowanie, czy zachowane są podwyższone standardy bezpieczeństwa. Konieczna jest czujność i wypracowanie odpowiednich praktyk i zachowań. To wymaga nie tylko przygotowania teoretycznego, ale praktyki. Życie to praktyka i tylko powtarzanie wypracowanych schematów pozwoli nam zachować spokój w momencie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. Musimy jednak pamiętać, że zagrożenie znane jest tylko sprawcy. Zatem konieczne jest wdrożenie takich rozwiązań, które pozwolą w momentach krytycznych podejmować właściwe decyzje.



Przedsiębiorstwa wdrażają Plany Bezpieczeństwa Wody (PBW). To za mało?

I.K.: - PBW to temat-rzeka - już duża część przedsiębiorstw wodociągowych jest świadoma, co je tak naprawdę czeka w kontekście nieuchronnych zmian legislacyjnych dotyczących wdrożenia nowej dyrektywy w sprawie jakości wody. PBW mają nie tylko usprawnić pracę systemu zaopatrzenia w wodę, ale także, a może przede wszystkim, pełnić rolę dobrego gospodarza, który nie tylko zarządza, ale przezornie przewiduje i jest mądry przed szkodą, a nie po niej. Wiemy, że branża wod.-kan. chce czynnie uczestniczyć w transpozycji i wdrażaniu tych dyrektyw. Nie jest to jednak zadanie proste, szczególnie w kontekście realizacji inwestycji. Wzrost kosztów energii elektrycznej oraz gazu przy równoczesnym niezmienionym poziomie taryf stanowił duże wyzwanie. Cieszymy się, ponieważ są teraz perspektywy, że to się zmieni.

D.G-K.: - Do tej pory sporo mówiło się o atakach hakerskich na branżę wod.-kan., a temat ochrony fizycznej obiektów, mienia, ludzi pozostawał w cieniu. Paradoksalnie, stan świadomości i zabezpieczeń wzrósł wraz z pandemią. Wodociągi - szczególnie te duże i średnie - mają doświadczenia doby covidowej, kiedy musiały swoich pracowników skoszarować. Zapewnić im zapasy żywności, leków, miejsce do odpoczynku wyposażone w łóżka polowe czy materace. Potrzebne są jednak szkolenia z zakresu pierwszej pomocy, z negocjacji z terrorystami, potrzebny jest dostęp do sprzętu takiego, jak drony, systemy monitoringu czy alternatywna łączność. Na to wszystko potrzebne są pieniądze.



portalsamorzadowy.pl/gospodarka-komunalna/w-kranach-moze-zabraknac-wody-sytuacja-jest-powazna,541131.html

poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Eska

 

Co zauważyłem... chamstwo...antypolonizmy... 


rzeczy, które podawane są jako TEZY,


tezy, to coś oczywistego istniejącego...




JESTEŚ CHAMEM Z URODZENIA, CZY Z PRZYPADKU??



10 stycznia 2024




ponadto chcą koniecznie dzielić Polskę - ale my nie pozwalamy im na to...

zakaz dzielenia!!



11 stycznia 2024



12 stycznia 2024



13 stycznia 2024



13 stycznia 2024






8 kwietnia 2024





A tu wg tego, co podawałem na fb

zrzuty zrobione przed chwilą, kolejność od 2 kwietnia (?) do 11 stycznia


w sumie wychodzi mi, że tę informację powtórzono jakieś 8 razy - lub więcej - w ciągu 3 miesięcy, wynika mi to z powiadomień, jakie otrzymałem na telefon, więc mówienie, że informacja była udzielana na różne lokalne oddziały radia jakby nie ma znaczenia, 

liczy się powtarzalność i ilość wyświetleń w wiadomościach na telefonie..


To co na Portalu Samorządowym podawano jako "propozycję" tu traktuje się jako coś istniejącego.


Czy to pranie mózgu??

















Przypomnę tylko, że artykuł na ten temat ukazał się 23 października 2023 roku - tydzień po przegranych przez PiS wyborach ... na portalu .... samorządowym..



Wspominałem o tym we wpisie z 9 stycznia

Prawym Okiem: Separatyzm ? (maciejsynak.blogspot.com)














P.S.

tu jeszcze 5 kwietnia..





11 kwietnia 12:49

własnie zauważyłem na telefonie... Tarnów opisane jako 2 dni temu 





i po sprawdzeniu na stronie - popatrzcie na datę i godzinę publikacji

To już będzie 10 razy? Pewnie więcej...




9 kwietnia też Tarnów




















---------


I jeszcze taka ciekawostka, kolorystyka na Portalu Samorządowym - prywatnej stronie internetowej PTWP-ONLINE Sp. z o.o. 2024, przypomina tę ze strony wybory.gov.pl.

Jest też i stylizowana głowa orła.













PTWP S.A. jest m.in.:

wydawcą magazynu gospodarczego "Nowy Przemysł"
wydawcą czasopisma "Rynek Spożywczy"
wydawcą czasopisma "Rynek Zdrowia"
organizatorem spotkań biznesowych, konferencji i szkoleń
realizatorem programu promocyjnego "Zmieniamy polski przemysł"
wydawcą dorocznego tematycznego wielobranżowego katalogu firm "Raport Specjalny"



Poprzez spółkę PTWP-ONLINE Sp. z o.o. wydaje portale biznesowe:

www.wnp.pl 
www.portalspozywczy.pl
www.rynekzdrowia.pl
www.dlahandlu.pl
www.rynekaptek.pl
www.portalsamorzadowy.pl
www.farmer.pl
www.propertynews.pl
www.gieldarolna.pl



Tak więc medium bardzo szerokie i trzeba przyznać zrobione profesjonalnie, strona .wnp.pl wydała mi się szczególnie ciekawa, niestety po wyborach 2023 okazało sie, że politycznie bardzo przypomina to mainstream, więc już nie zaglądam






portalsamorzadowy.pl/o-ptwp.html

Nowe pomysły na podział Polski. Jednym redukcja liczby województw (portalsamorzadowy.pl)




W Polsce może powstać nowe województwo. To małopolskie miasto zostanie jego stolicą - Tarnów, ESKA.pl

Nowy podział administracyjny Polski, tylko 12 województw. Powstanie kujawsko-mazowieckie? - Kraśnik, ESKA.pl





niedziela, 17 marca 2024

Woda - sytuacje specjalne






przedruk
samo

17 marca 2024 09:40
Radio Maryja


W Polsce są problemy z wodą i są one bardzo widoczne – zwracają uwagę eksperci. Skutki susz są coraz bardziej dotkliwe. Jednym z kierunków, w jakim powinniśmy pójść – według naukowców – jest tworzenie zwłaszcza małej retencji.

Prof. Paweł Rowiński z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk wskazał w Polskim Radiu, że problemem jest również zły stan wód.


– Jakość wody w polskich rzekach, w polskich jeziorach i statystyka, która mówi, że 99 proc. rzek – to są dane GUS – nie spełnia warunków dobrej jakości wody, jest problemem do rozwiązania natychmiast i na co dzień, bo dotyczy to nas wszystkich. Mamy często spektakularne wydarzenia, jak to, co wydarzyło się na Odrze. To nami wszystkimi wstrząsnęło, ale my z tym problemem mamy właściwie do czynienia na co dzień, bo nie mamy dobrej polityki. My się zwykle nie przygotowujemy na sytuacje specjalne. One się zdarzają – zaznaczył prof. Paweł Rowiński.

Eksperci zaapelowali, by każdy z nas oszczędzał wodę. Przed domem można zbierać deszczówkę, z kolei w mieszkaniu w bloku można montować perlatory na kranach ograniczające przepływ wody.

We wtorek NIK opublikował wyniki kontroli, która wykazała, że samorządy nie są przygotowane na zaopatrywanie mieszkańców w wodę podczas sytuacji kryzysowych.





Eksperci alarmują: W Polsce widoczne są problemy z wodą – RadioMaryja.pl












poniedziałek, 27 listopada 2023

Konsolidacja wokół spraw ważnych





przedruk







PREZYDENCI LUBUSKICH MIAST

PRZECIWNI POMYSŁOM LIKWIDACJI WOJEWÓDZTWA



27 listopada 2023 12:39

Radio Maryja


Prezydenci Gorzowa Wlkp., Zielonej Góry i Nowej Soli zorganizują konferencję pt. „Nowe Porozumienie Paradyskie”. To ich reakcja na pojawiające się pomysły dot. zmiany podziału administracyjnego kraju mogące skutkować m.in. likwidacją woj. lubuskiego – poinformował rzecznik UM Gorzowa Wlkp., Wiesław Ciepiela.

Jak wskazano w komunikacie, lubuscy prezydenci chcą wskazać na zagrożenia dla woj. lubuskiego oraz porozmawiać o przyszłości, konsolidować się wokół spraw ważnych dla całego regionu w kolejnych latach, na przykład działań na rzecz równomiernego rozwoju komunikacyjnego regionu.


„Ostatnio w przestrzeni publicznej pojawiają się mapy z nowymi propozycjami podziału administracyjnego. Nie można wykluczyć, że poza czyjąś aktywnością jest to jakaś forma prezentacji, swego rodzaju testowanie możliwych do przyjęcia w przyszłości rozwiązań. W ramach tych propozycji województwo lubuskie przestanie istnieć i zostanie przyłączone do nowych powstających dużo większych niż obecne województw” – powiedział cytowany prezydent Gorzowa Wlkp., Jacek Wójcicki.

Dodał, że takie rozwiązanie jest absolutnie nie do zaakceptowania i wraz z prezydentami Zielonej Góry, Januszem Kubickim, oraz Nowej Soli, Jackiem Milewskim, chcą podjąć próbę zwrócenia uwagi na te plany nie tylko przez mieszkańców woj. lubuskiego, ale także wszystkich Polaków.

Jacek Wójcicki przypomniał, że woj. lubuskie – utworzone z województw gorzowskiego i zielonogórskiego – funkcjonuje od początku 1999 r., ale jego powstanie poprzedziły ustalenia gorzowskich i zielonogórskich parlamentarzystów w Gościkowie-Paradyżu, których efektem był list w sprawie utworzenia woj. lubuskiego skierowany 13 marca 1998 r. do ówczesnego premiera Jerzego Buzka. Ten list określany jest mianem Umowy paradyskiej.

Prezydent Gorzowa podkreślił, że prezydenci trzech największych lubuskich miast na zapowiadanej konferencji będą także chcieli zwrócić uwagę na fakt, iż samorząd od chwili swojego powstania jest nadmiernie przeciążony obowiązkami, za którymi nie idą wystarczające środki do ich realizacji.

„Pora zerwać z tą złą tradycją. Skoro stać nas na monumentalne inwestycje centralne, to również powinno być nas stać na faktyczne, a nie pozorne, finansowanie zleconych działań. Chcemy też konsolidować ludzi sprzyjających równomiernemu rozwojowi województwa, sprzyjających samorządności, rozumiejących, jak ważny dla rozwoju kraju jest rozwój miast, gmin i regionów” – zaznaczył Jacek Wójcicki.

Konferencja pn. „Nowe Porozumienie Paradyskie” została zaplanowana na 7 grudnia br., w pocysterskim zespole klasztornym w Gościkowie-Paradyżu. Na konferencję zostaną zaproszeni lubuscy wójtowie, burmistrzowie, starostowie i prezydenci, parlamentarzyści i politycy, również ci, którzy podpisywali pierwsze Porozumienie paradyskie – zapowiedział Wiesław Ciepiela.







Prezydenci lubuskich miast przeciwni pomysłom likwidacji województwa – RadioMaryja.pl






sobota, 11 marca 2017

Bunt samorządowców w Gdańsku. "Czas wyjść na ulice"



Bunt samorządowców w Gdańsku. "Czas wyjść na ulice"

 Krzysztof Katka

 - Będziemy protestować do upadłego, aby odwrócone zostały propozycje PiS dotyczące samorządów - mówił prezydent Gdańska Paweł Adamowicz podczas pomorskiej konwencji samorządowców. - Nie możemy już czekać, nie możemy odpuścić żadnej formy protestu - dodawał prezydent Sopotu Jacek Karnowski.

 

Konwencja w obronie samorządności” – przeciwko realizowanej przez PiS centralizacji i zapowiadanemu ograniczeniu kadencji do dwóch z uwzględnieniem minionych – odbyła się w południe w piątek w sali Amber Expo w Gdańsku. Uczestniczyło w niej ponad 150 osób: kilkudziesięciu wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, radni, urzędnicy i grupa młodzieży licealnej. Swoich przedstawicieli przysłała co najmniej jedna trzecia samorządów Pomorza. Spotkanie miało profesjonalną oprawę. Na podświetlonej scenie ustawiono wielki ekran. Całość wyglądała niemal jak inauguracja nowego ruchu politycznego, który jednak nie został nazwany. Wyeksponowano hasła „niezależna samorządność” i „wspólnie”.

„Odrzućcie małą stabilizację”

– Nie możemy iść jak barany na rzeź, nie możemy cicho siedzieć. Jeśli my nie upomnimy się o prawa samorządu, to nie oczekujmy, że obywatele się o nie upomną – mówił organizator i gospodarz spotkania prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. – To my musimy ludzi zmotywować do oporu. Nie może być tak, że jeden wywiad w „Gazecie Polskiej” czy Telewizji Trwam ma zastąpić proces legislacyjny. Nie może być tak, że jedna wizyta w ośrodku telewizji Kurskiego ma skutkować zmianą ustroju.
Adamowicz zaapelował do zebranych, aby odrzucili „małą stabilizację życiową” i „myślenie, że jakoś to będzie”. – Niektórzy mogą nie chcieć się narażać. Nie myślcie jednak, że jak się przypodobacie, to dostaniecie [od rządu] kilka euro więcej. Dzisiaj nie ma miejsca na obojętność. Dzisiaj idzie o obronę samorządu terytorialnego – mówił prezydent Gdańska. – Będą protesty w wielu miastach aż do momentu, kiedy zostaną odrzucone pomysły niszczące samorządność. Bądźmy razem, bo zaprzepaścimy dorobek 27 lat samorządu terytorialnego. Jak trzeba będzie, to wspólnie wyjdziemy na ulicę, będziemy protestować do upadłego, aby odwrócone zostały te propozycje – dodał.
Wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) mówił o przejmowaniu przez PiS kolejnych obszarów państwa. – My was sami nie obronimy, musicie obronić się sami – zwrócił się do samorządowców. – Będziemy was wspierać. Pamiętajcie, że broniąc siebie, bronicie też praworządności, ponieważ nie można ludziom odbierać prawa do bycia wybieranym przez zaliczanie kadencji wstecz. O co chodzi PiS-owi w zmianach? Przecież nie o usprawnienie samorządów, ale o ich przejęcie. A do tego droga prowadzi przez zmiecenie was, osób, które byłyby nadal wybierane. Dotyczyć to będzie nie tylko was, ale i rzeszy urzędników samorządowych, bo wiadomo, co z nimi PiS zrobi po opanowaniu samorządów – przekonywał Borusewicz.

„Zapamiętamy nazwiska tych, którzy demolują”

Marszałek województwa Mieczysław Struk (PO) rozwinął długą listę z nazwiskami:
– Oni mówią o stanowiskach, koteriach i synekurach w samorządach, oto lista stanowisk, które przejęli tylko na Pomorzu. Tempo obsadzania jest tak szalone, że łatwo sobie wyobrazić, co się będzie działo w samorządach, jeśli je zdobędą – mówił Struk. – Państwo jest targane konwulsjami. Jarosław Kaczyński mówi, że Donald Tusk nie ma prawa nosić biało czerwonej flagi. Jakim prawem to mówi?
– Skandal! Uzurpator! [Kaczyński] – odezwał się z sali Adamowicz.
– Mylą się ci, którzy mówią, że to obrona stołków – kontynuował Struk. – To obrona prawa mieszkańców do dokonywania wolnych wyborów. Mówimy nie dla "partii panów” – podkreślił marszałek.
Wezwał, aby zapamiętać nazwiska polityków, którzy „demolują Polskę” oraz nazwiska prokuratorów i funkcjonariuszy służb specjalnych realizujących ich polecenia. – O każdym z imienia i nazwiska trzeba pamiętać, a nasi mieszkańcy muszą dowiedzieć się, jakie są konsekwencje prowadzenia polityki centralistycznej – zaznaczył marszałek.
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski namawiał do radykalniejszych działań: – Nadszedł czas, żeby powtórzyć za kardynałem Wyszyńskim słowa "non possumus" (nie możemy). Nie możemy już dłużej czekać, nie możemy odpuścić żadnej formy protestu. Nadszedł czas, żeby wyjść na ulice i organizować referenda, bo tylko tego ta władza się boi. A jeśli komukolwiek z nas stanie się coś złego, to wtedy musimy wszyscy pojechać do jego miejscowości i nie zastanawiać się, czy zarzuty są słuszne, tylko stanąć za nim murem. Bo będą chcieli udowodnić, że jesteśmy źli – mówił Karnowski.

Adwokatura jest z wami

Andrzej Zwara, były prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, zapewnił samorządowców, że „adwokatura jest z nimi”. – Przekazuję w imieniu obecnego prezesa Jacka Treli, że dopóki konstytucja RP z roku 1997 r. nie zostanie zmieniona, to adwokaci będą jej wierni. Zapewniam, że nie będziecie w swej walce osamotnieni. Samorządność jest filarem demokracji. Dla nas nie jest to dziś spór między jedną a drugą partią, to debata o kształcie demokracji – podkreślił Andrzej Zwara.
Na konwencji nie było przedstawiciela Gdyni. Trudno ocenić, do ilu spośród obecnych samorządowców trafią apele kierowane przez Adamowicza, Karnowskiego i Struka. – Dla mnie ważne jest, żeby samorządów nie upolityczniać – komentował Ryszard Kalkowski, wójt gminy Szemud.
Według Kazimierza Koralewskiego, przewodniczącego klubu radnych PiS w Gdańsku i doradcy wojewody pomorskiego, inicjatywa nie odniesie sukcesu. – Rządzący gminami nie będą chcieli wchodzić w spór polityczny z rządem, mając świadomość, że wiele programów rozwojowych zależy od rządu – ocenia Koralewski.
– Jestem przekonany, że przekaz z konwencji trafia do wszystkich samorządowców. To jest wspólna sprawa i wszędzie czujemy, że jest szykowany zamach na nasze podstawowe prawa, nie tylko samorządowców, ale i mieszkańców – mówi Janusz Wróbel (PO), burmistrz Pruszcza Gdańskiego. – Musimy wyjaśnić mieszkańcom, czy chcą, by rządzili nimi Misiewicze, ludzie z nadania, którzy będą robić czystki i zwalniać pracowników – dodaje.
Było to drugie spotkanie samorządowców „w obliczu ataku PiS na samorządy”. Na początku lutego blisko 70 osób w Europejskim Centrum Solidarności wystosowało apel w obronie wolności wyboru i niezależności społeczności lokalnych. 16 marca krajowa konwencja samorządów odbędzie się w Warszawie.


http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,21482475,bunt-samorzadowcow-w-gdansku-czas-wyjsc-na-ulice.html

 

wtorek, 8 grudnia 2015

Co nowy rząd zrobi z samorządem?



Przedruk z mojego bloga na Nowym Ekranie - tekst uzupełniłem 1 maja 2025.





wtorek, 8 grudnia 2015, 13:12:39

liczba wyświetleń: 977
3.00 (2)

Argonauta

Wszystko co chcesz jest możliwe. Patrz tylko na to, czego nie widać....



Komentarz dr Rafała Matyi



Brak oficjalnych deklaracji dotyczących reformy samorządowej wcale nie oznacza, że rząd Beaty Szydło zrezygnował z istotnych korekt, zapowiadanych w kampanii wyborczej. Możemy być pewni odejścia od lansowanego przez PO polaryzacyjno-dyfuzyjnego modelu rozwoju. Choć kierunek zmian jest znany, ich szczegóły wciąż pozostają niewiadomą.


Fakt, że w expose premier Beaty Szydło zabrakło sformułowania koncepcji polityki przestrzennej czy regionalnej oraz odniesienia do spraw samorządu terytorialnego nie oznacza, że rząd PiS nie będzie jej prowadził. Co więcej, że nie dokona w tej sferze ważnych korekt. Z poprzednich lat zapamiętaliśmy przecież ciekawy konflikt merytoryczny dotyczący lansowanej w pewnym momencie przez PO polaryzacyjno-dyfuzyjnej wizji rozwoju (np. podczas kampanii prezydenckiej w roku 2010) − już od jakiegoś czasu PiS krytykuje proces „zwijania się” państwa w wymiarze lokalnym. W kampanii wyborczej ze strony partii rządzącej padły zapowiedzi dotyczące możliwych zmian podziału administracyjnego. W tych kwestiach ciekawe są jednak przede wszystkim detale.


Zasadą dobrego rządzenia jest dokonanie przez nową Radę Ministrów pewnej rekapitulacji programu wyborczego i określenie zamiarów na nowo. Zasada ta jest ważna szczególnie tam, gdzie warunkiem realizacji programu jest współpraca z podmiotami niezależnymi od rządu. Dotyczy to w szczególności samorządu terytorialnego, i to w czterech obszarach.


Po pierwsze, w sferze planów rządu są projekty, w których samorząd albo będzie odgrywał istotną rolę (np. obsługa programu 500 zł na dziecko czy odwrócenie procesu „zwijania się państwa” np. w zakresie sieci szkolnej), albo poniesie bezpośrednie koszty wprowadzanych zmian, tak jak będzie to miało miejsce w przypadku podwyższenia kwoty wolnej od podatku.


Drugą kwestią jest określenie zamiarów rządu w kwestii zapowiedzi o charakterze ustrojowym – z jednej strony sformułowanego w programie z 2014 roku wzmocnienia „Polski powiatowej” i „Polski gminnej”, a z drugiej opracowania mechanizmu poprawy sytuacji finansowej samorządu. Jest to ważne szczególnie w kontekście powracających – także w wypowiedziach sojuszników PiS – postulatów likwidacji powiatów. Być może powiatom należy się poważna ustrojowa korekta, może taka, która wzmocni rozwojowe szanse „Polski powiatowej” w sposób inny niż czynią to środki europejskie. Prawdopodobnie dziś nie ma na ten cel środków, ale warto wskazać kierunek pożądanych przez rząd zmian.


Podobnie rzecz ma się ze sferą trzecią, czyli zapowiadanymi zmianami podziału administracyjnego kraju. Zwłaszcza, że zapowiedź utworzenia województwa środkowopomorskiego i podziału województwa mazowieckiego uruchomiła spekulacje dotyczące kolejnych podziałów – m.in. województwa śląskiego. Ten ostatni wątek nie jest wyłącznie faktem prasowym. Oficjalnie podejmował go jeden z posłów PiS, postulując podczas posiedzenia Sejmu, przywrócenie województwa częstochowskiego, zlikwidowanego przez „kosmopolityczne i liberalne elity władzy”. Premier Beata Szydło powiedziała wprawdzie na konferencji prasowej, iż rząd nie zajmuje się w tej chwili tymi kwestiami, ale takie tymczasowe zapewnienie należałoby możliwie szybko uzupełnić jasną deklaracją opisującą czasowy horyzont i zakres możliwych zmian.


Czwarta i ostatnia zapowiedź PiS dotyczy sposobu tworzenia polityki samorządowej. W programie z 2014 roku pojawiła się zapowiedź „przywrócenia” funkcji Pełnomocnika Rządu do spraw Samorządu Terytorialnego. Ponieważ ten sam dokument formułował spełnione idee stworzenia Ministerstwa Energetyki czy Gospodarki i Rozwoju, należy sądzić, że nie były to słowa rzucone na wiatr. Personalny pomysł na takiego Pełnomocnika może określić w istotny sposób główny kierunek polityki rządu oraz rangę, przywiązywaną do tej problematyki. Jak na razie jednak takiej osoby w nowym gabinecie premier Szydło nie ma.


Ponadto, PiS powinno określić gotowość do dokonania przeglądu założeń strategicznych, sformułowanych przez poprzedników w licznych „strategiach” i „politykach”, w szczególności zaś w uchwalonej stosunkowo niedawno Krajowej Polityce Miejskiej. Ponieważ nie można skonfrontować tez tego dokumentu z wypowiedziami programowymi PiS, pomijającymi zagadnienia polityki miejskiej – warto sformułować kilka zasadniczych zadań stojących przed nowym rządem:


(a) określenie zakresu ingerencji rządu w działania jednostek samorządu terytorialnego oraz stworzenie mechanizmów współpracy w kwestiach, które mogą być przedmiotem współdziałania,


(b) sformułowanie polityki wobec miast średnich – w szczególności dużych stolic województw zlikwidowanych w 1998 roku,


(c) zdefiniowanie stosunku rządu i nowej większości parlamentarnej do postulatów mających na celu zwiększenie partycypacji mieszkańców w decyzjach dotyczących wspólnot lokalnych.



Podsumowując, rząd Beaty Szydło, chcąc przeprowadzić zmiany w państwie, nie ucieknie od problematyki samorządowej, nawet jeśli dziś głównym frontem działań jest Trybunał, media publiczne czy system podatkowy. Warto przy tym podkreślić, że sformułowanie polityki samorządowej nowego gabinetu jest ważne nie tylko z perspektywy zmian i relacji z partnerami. Polityka taka pozwala też osłabić logikę resortową, która dławi spójność działań podejmowanych przez ministerstwa i osłabia zdolność osiągania pożądanych rezultatów. Paradoksalnie zatem, polityka samorządowa może stać się ważnym instrumentem wzmacniania centrum rządu w jego relacjach ze strukturami resortowymi.


http://cakj.pl/wp-content/uploads/2015/12/RMatyja26081005bw-140x110.jpg

dr Rafał Matyja


Wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, współpracownik miesięcznika "Nowa Konfederacja"



http://cakj.pl/2015/12/06/co-nowy-rzad-zrobi-z-samorzadem/


https://pl.wikipedia.org/wiki/Reforma_administracyjna_w_Polsce_%281975%29




argo.neon24.net/post/127909,co-nowy-rzad-zrobi-z-samorzadem