Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Auschwitz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Auschwitz. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 grudnia 2024

Niemiecka metoda.





Obóz zagłady przypominał mi fabrykę, w której jedna osoba przykręca śruby, a druga montuje błotnik. Auto jest ich wspólnym produktem, tak jak ludzkie popioły były wspólnym >>produktem<< esesmanów.

– mówił prokurator. 

Wszyscy pracujący w obozie byli „trybikami w maszynerii służącej mordowaniu”




Tak właśnie działa Werwolf, tak się nęka ludzi - każdy tylko dotknie twojego ramienia, ale milion dotknięć wywołuje stały ból....

Tę metodę stosuje się na mnie, ale zaobserwowałem ją też ... gdzieś indziej.







przedruk






Skazano ok. 50 strażników obozów koncentracyjnych – z niemal 10 tysięcy




Niemiecki prokurator Thomas Walther, który przez wiele lat ścigał byłych nazistowskich zbrodniarzy, w wywiadzie dla dziennika „Tageszeitung” krytykuje wymiar sprawiedliwości w Niemczech i ocenia, że ze względu na wiek sprawców temat jest zakończony. 

Wyrok sądu okręgowego w Itzehoe z grudnia 2022 r., potwierdzony dwa lata później przez niemiecki Trybunał Federalny, skazujący byłą sekretarkę komendanta obozu koncentracyjnego Stutthof, Irmgard Furchner, na dwa lata więzienia w zawieszeniu, był zdaniem Walthera ostatnim orzeczeniem w sprawach dotyczących zbrodni III Rzeszy.



Śmierć, demencja i niedołężność położyły w 2024 r. kres ściganiu nazistowskich zbrodniarzy. „W sprawie (obecnie 99-letniej Furchner) niemiecki sąd po raz ostatni wydał wyrok w sprawie zbrodni nazistów” – powiedział Walther.


Przepracowanie zbrodni?

W minionych 15 latach 81-letni prokurator wdrożył wiele postępowań przeciwko osobom, które pełniły służbę w niemieckich obozach koncentracyjnych. Walther był wiodącą postacią zainicjowanego w 2009 r. okresu nazwanego przez historyków „późną fazą prawnego przepracowania zbrodni nazistowskich”.

Wydarzeniem, które rozpoczęło ten okres, był proces pochodzącego z Ukrainy Iwana Demianiuka, strażnika niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze. Demianiuk zastał uznany za winnego współudziału w zamordowaniu ponad 28 tys. osób. Sąd w Monachium skazał go na pięć lat więzienia. Demianiuk zmarł przed uprawomocnieniem się wyroku, jednak treść orzeczenia stanowiła punkt zwrotny w ściganiu zbrodniarzy.


Udowodnić „bezpośredni udział"

Do tego czasu w Niemczech obowiązywał wyrok Trybunału Federalnego z 1969 r. stanowiący, że sama służba w obozie nie wystarcza do skazania za współudział w morderstwie, lecz konieczne są dowody na „bezpośredni udział”. Udowodnienie bezpośredniego udziału było bardzo trudne. Większość potencjalnych świadków nie żyła, a nieliczni żyjący byli więźniowie nie byli w stanie po latach zidentyfikować jednolicie umundurowanych esesmanów.

W rezultacie z prawie 10 tys. strażników w obozach koncentracyjnych i zagłady do 2000 r. skazano zaledwie 48 osób. Walther należał do prokuratorów, którzy postanowili zmienić spojrzenie na istotę i sposób funkcjonowania obozów.


Obóz zagłady przypominał mi fabrykę, w której jedna osoba przykręca śruby, a druga montuje błotnik. Auto jest ich wspólnym produktem, tak jak ludzkie popioły były wspólnym >>produktem<< esesmanów.

– mówił prokurator. 

Wszyscy pracujący w obozie byli „trybikami w maszynerii służącej mordowaniu” – podkreślił.



Wyrok skazujący Demianiuka był ocenił jako punkt zwrotny. Walther, wówczas prokurator w Centralnym Urzędzie Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu, zidentyfikował 50 osób związanych z Auschwitz w latach 1940-1945. Część z nich przebywała za granicą, inni z powodu złego stanu zdrowia byli niezdolni do stanięcia przed sądem. Do właściwych prokuratur w Niemczech skierowano w końcu 30 spraw. Większość z nich została umorzona z powodu śmierci lub choroby podejrzanych.

Kary pozbawienia wolności otrzymali jedynie Reinhold Hanning – skazany w 2016 r. na pięć lat pozbawienia wolności za współudział w zamordowaniu co najmniej 170 tys. osób – oraz rok wcześniej Oskar Groening, skazany na cztery lata więzienia za służbę na rampie w Auschwitz i zarządzanie mieniem zamordowanych. 

Postępowania dotyczyły także personelu z obozów Stutthof i Sachsenhausen. Po procesie Demianiuka wyroki skazujące otrzymało pięć osób.


„Oskarżeni najczęściej wypierają swoje czyny ze świadomości” – powiedział Walther. Jak dodał, twierdzą oni, że nie mogą sobie przypomnieć, czy byli w Auschwitz, wymyślają przeróżne historie.

Walther krytycznie ocenił postępowanie niemieckiego wymiaru sprawiedliwości ze zbrodniami z czasów wojny.

W maju 2024 r. niepowodzeniem zakończyło się postępowanie prowadzone przeciwko byłemu strażnikowi z KL Sachsenhausen. Rzeczoznawca stwierdził, że 100-letni oskarżony jest niezdolny do udziału w procesie. W związku z tym Sąd Krajowy w Hanau odmówił rozpoczęcia rozprawy.







Skazano ok. 50 strażników obozów koncentracyjnych – z niemal 10 tysięcy | Niezalezna.pl





wtorek, 25 lutego 2020

Przepisywania historii dokonują przede wszystkim Niemcy





Okno Overtona w akcji: Niemcy przepisują historię wyzwolenia Auschwitz?






Niektórzy zachodni politycy niedawno stwierdzili, że nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz nie został wyzwolony przez ZSRR, ale przez siły alianckie. Czeski analityk Martin Koller jest pewien, że tylko jeden kraj potrzebuje takiego przepisywania historii - Niemcy, które podobno chcą uniknąć odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. „Okno Overtona w akcji” - komentarz w sieci.

Czeski analityk bezpieczeństwa Martin Koller przyjął raczej nieoczekiwane i dwuznaczne założenie, że przepisywania historii wyzwolenia Auschwitz dokonują przede wszystkim Niemcy - przecież najwyższą Unię Europejską, wyróżniającą się skandalicznymi uwagami, reprezentuje ten kraj (Ursula von der Lajen prowadziła Komisję Europejską w koniec zeszłego roku).
Koller na stronach publikacji  Parlamentní listy twierdzi, że w rzeczywistości obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau nie był nazistowski, ale niemiecki, dlatego przywódcy UE tak obsesyjnie próbują zmienić oficjalną wersję wydarzeń.
Zdaniem autora dowodzą tego ostatnie wypowiedzi Wysokiego Komisarza i dwóch innych przywódców tego instytutu, którzy w swoich wystąpieniach na temat Holokaustu twierdzili, że wyzwoliciele jeńców w Auschwitz nie byli żołnierzami rosyjskimi, ale siłami sprzymierzonymi.
Koller twierdzi, że państwo hitlerowskie było oficjalnie nazywane nie „nazizmem”, ale Trzecią Rzeszą narodu niemieckiego, to właśnie państwo to wynalazło i zorganizowało obozy śmierci, dlatego błędem jest nazywanie ich nazistami. Ponadto Auschwitz można również nazwać „Banderą”, pisze autor, ponieważ oprócz Niemców jako ochroniarzy pracowało około 200 Ukraińców.
Analityk przypomina również, że ówczesna niemiecka gospodarka osiągnęła znaczne zyski z niemieckich obozów koncentracyjnych: oprócz darmowej siły roboczej Niemcy otrzymali ogromne bogactwo w postaci osobistej własności Żydów, w tym nawet złotych zębów. Wszystko to pomogło Niemcom w walce, uważa autor.
Koller jest pewien, że niemieccy przywódcy Unii Europejskiej nie porzucą prób zmiany oficjalnej historii, aby stopniowo wymazać niemieckie zbrodnie II wojny światowej z pamięci świata.
Rosyjska społeczność internetowa spokojnie zareagowała na publikację:
„Zawsze zazdroszczą Rosjanom po prostu. Jesteśmy do tego przyzwyczajeni - nie martw się”, pisze Viktor Volkov.
„Okno Overtona w akcji” - podsumowuje Oksana Belyaeva.