Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hitlerowcy w SB. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą hitlerowcy w SB. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 września 2024

Stutthof cz. 5 (Wyspa Sobieszewska)

 


Wiosną 2024 roku, z okazji wznowienia publikacji Janiny Grabowskiej pt. „Marsz Śmierci. Ewakuacja piesza więźniów KL Stutthof i jego podobozów. 25 stycznia - 3 maja 1945” pracownicy Muzeum Stutthof odbyli kilka spotkań promocyjnych w terenie, min. w miejscach, w których miejscowa ludność pielęgnuje pamięć o Marszach Śmierci. Miałem okazję być na takim spotkaniu i tam usłyszałem szokującą informację, że - jak to zapamiętałem -  teren obozu Stutthof nigdy nie został przebadany archeologicznie.

Część przedmiotów prezentowanych podczas spotkania, jak podkreśliła prelegentka, zostało znalezionych właściwie przypadkowo, podczas prac porządkowych w obozie.

Jest to wg mnie kuriozalne, że tak ważna sprawa pozostała niesprawdzona przez 80 lat po wojnie - przecież tam wciąż mogą leżeć kości ofiar, może jakieś nowe dowody zbrodni niemieckich, a może nawet jakieś ukryte dokumenty??

Dziwne to - i nie pierwszy już raz odnotowane, że wydawałoby się, instytucje powołane do ochrony dziedzictwa historycznego - ignorują tak podstawowe czynności.

Jednak nie znam dokładnie przyczyny, dla której terenu obozu nigdy nie przeszukano, więc może swój komentarz odłożę w czasie - do maja przyszłego 2025 roku.


Temat obozu Stutthof pojawił się przy okazji pisania tekstu pt. "Egzekucja na Biskupiej Górce", wtedy zostawiłem go sobie na kiedy indziej, tj. na - "po ABW".


Informacja pozyskana na spotkaniu sprawiła, że przejrzałem internet i - zacząłem notować...



Post poniżej jest to w istocie luźny zbiór informacji znalezionych w internecie plus fotki, zrzuty ekranów itp. - zebrałem co znalazłem, celem poźniejszej analizy; post dotyczy głównie domu niemieckiego bandyty Forstera na Wyspie Sobieszewskiej.


Tekst powstawał etapami, wprowadzałem poprawki np.:

14 sierpnia 2024
25 sierpnia 2024
 5 września 2024

Jest to pierwszy post dotyczący Stutthof i pierwotnie nosił tytuł:  Stutthof cz.1



notatka z dnia: 21 kwietnia 2024




przedruk



z 29 lipca 2017




Aktualizacja: wernisaż wystawy „Odezwała się ziemia” będzie miał miejsce w Muzeum Miasta Gdyni, 23 marca 2018 r, o godz. 18:00. 


 Wystawa będzie czynna do końca czerwca.

 „Szokujące odkrycie w Sztutowie”,
”Wygląda to jak dywan ze starych butów”, 
„Setki par butów więźniów niemieckich obozów znalezione w lesie.” 

– To tylko niektóre nagłówki informacji prasowych, telewizyjnych czy internetowych z października 2015 roku.*

Co zatem wydarzyło się jesienią 2015 roku? 

Dzisiejsze Muzeum Stutthof zajmuje zaledwie 20 ha dawnego KL Stutthof, tj. 1/6. Obóz rozciągał się na obszarze 120 ha. 

Olbrzymie połacie nigdy niezbadanej ziemi. 

We wrześniu ’39, kiedy przyjechały pierwsze transporty więźniów, było to tylko pół hektara.

Więźniowie spali w wojskowych namiotach, ale w maju 1940 były to już 4 ha i 10 ogrodzonych drutem baraków. W grudniu ’44 fabryka śmierci osiągnęła rozmiar 120 ha. 

Oprócz więziennych baraków stały tu: budynek komendantury, biuro obozowe, kuchnia, kwatery dla załogi SS, psiarnia, komora gazowa i krematorium. 

Był to pierwszy i najdłużej działający obóz koncentracyjny na obecnych ziemiach polskich. 

Po wojnie wywieziono stąd większość baraków, mienie zaczęło znikać. W 1962 r. powołano do życia Muzeum i zajęło ono wspomniane 20 ha. Reszta zarosła lasem. 


Poniższy szkic przedstawia plan całego obozu. Część zajmowana przez Muzeum koncentruje się wokół placu apelowego.
















I otóż jesienią 2015 roku jakiś człowiek przypadkowo natknął się w sztutowskim lesie na pozostałości skórzanych elementów (w tym butów, podeszew i pasków). Stało się jasne, że w lesie nadal znajdują się rzeczy przynależące do obozu i że jest kwestią czasu, kiedy zostaną wykopane przez handlarzy starociami, militariami i przedmiotami związanymi z tragicznym życiem obozowym. 

W związku z tym dyrektor Piotr Tarnowski zdecydował się na kompleksową akcję poszukiwawczą w okolicznych lasach – do współpracy zaprosił pracownię archeologiczną „Signum” oraz Fundację „Bowke”. 

Zadaniem archeologów jest znalezienie, wydobycie, wstępna ocena i zabezpieczenie najcenniejszych rzeczy dla historii obozu. Nad przebiegiem prac czuwa Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków.

Pozwolenie na prowadzenie prac archeologicznych ważne jest do końca 2018 roku. Wiadomo już, że prace zakończą się ekspozycją muzealną i wiele instytucji jest zainteresowanych jej wystawieniem. Te przedmioty, które nie trafią na wystawę, zostaną odpowiednio zabezpieczone.

Czy buty należały do więźniów? Raczej nie. Więźniowie chodzili w drewniakach. 

W maju i czerwcu 1945 roku na terenie obozu pracowały dwie sowieckie komisje dokumentujące zbrodnie niemieckich nazistów. Z tego okresu pochodzi zdjęcie pokazujące ogromny stos obuwia zalegający między dwoma barakami. Było to 460 m3 obuwia – 410 000 par butów. Podobne stosy znajdowano również w innych miejscach. 

Razem ok. 500 000 par.


Buty pochodziły z całej Europy. W obozie istniały warsztaty szewskie i Niemcy zwozili je tu w celu naprawy i powtórnego użycia – dla niemieckiej armii. Naprawiano również paski, kabury, siodła, etui itp. Część obuwia pochodziła od ewakuowanych w 1945 cywilów z Prus Wschodnich.

Jak wiadomo, więźniowie opuścili obóz w styczniu 1945, potem baraki zajęła ludność uciekająca przed sowiecką armią. Po utworzeniu muzeum część obuwia stała się eksponatami, ale część wyprowadzono poza muzeum bez śladu w dokumentacji. 

Reszta rzeczy z obozu dosyć szybko znikła. Potraktowano ją bardzo utylitarnie. 

Marcin Owsiński w książce „Naznaczeni” pisze, że powojenne dzieje obozu Stutthof to szybki i dobitny przykład całkowitej dewastacji miejsca pamięci.

Prace wykopaliskowe rozpoczęto już w grudniu 2015 roku. Prace trwają do dzisiaj. Archeolodzy i poszukiwacze nie tylko zmagają się z leśnym terenem (ochrona lasu), ale przede wszystkim ze śmieciami. Jednak praktycznie każda godzina pracy przynosi nowe odkrycia.



pas ok. 620 m x 18 km










Dziennik Bałtycki 30 VIII 1994







-----------------------------



Dom na Wyspie Sobieszewskiej 

- ok. 4 km od Wisły
- ok. 18 km od Stutthofu



Drewniany dom w lesie, wraz z zapleczem, zbudowany dla niemieckiego bandyty Alberta Forstera, naczelnika okręgu NSDAP na Gdańsk, dodajmy, dom ten przez polskojęzycznych Niemców jest z lubością nazywany - "forsterówką", co naiwni zresztą często bezrefleksyjnie kopiują.


W wikipedii, na określenie tej drewnianej chaty wraz z osobną stołówką i schronem używa się gloryfikującego - 
"rezydencja", czy "leśna kwatera gauleitera".


U nas takie domki nazywało się "poniatówką", albo po prostu domem, czy chatą, bo przecież jest to dom z bali drewnianych. Do dzisiaj są one w użytku (są w sumie jeszcze dość powszechne na wsiach w Borach Tucholskich czy na Podlasiu), obok często jest jakaś szopa, garaż, piwniczka - ale nikt tego nie nazywa rezydencją...






Termin rezydencja  SUGERUJE miejce wypoczynku, a to było przecież miejsce planowania - i nadzorowania? - wielkich zbrodni...



Może jeszcze zwróćmy uwagę na miłe sformułowanie:

>>Szczególni goście na terenie „leśnej kwatery gauleitera”<<

czyli zbrodniarze i bandycie to wg wikipedysty: "goście", a nawet "Szczególni goście"


Cały czas widzimy tu gloryfikację zbrodniarzy.


Zwracam uwagę, jak zastosowano cudzysłowia...

Dla autora słów 
Szczególni goście to naprawdę szczególni goście - bez cudzysłowia, co ciekawe, jednak "leśna kwatera" na cudzysłów już zasłużyła...

Na pewno chodzi o to, że powinno być na odwrót  - "Szczególni goście" powinno być w cudzysłowiu, jako rodzaj przytyku, a "leśna kwatera" już nie - jako stwierdzenie faktu.

Czemu jest na odwrót?

Może żeby optycznie się to Czytelnikowi pomieszało i źle odczytał intencje autora....






Termin "gauleiter”, też tak często używany i brzmiący "po pańsku" to nic innego jak "naczelnik okręgu" w nomenklaturze nazistowskiej partii. 

Jeszcze raz - to nie jest tytuł niemieckiego urzędnika państwowego.

To jest tytuł naczelnika okręgu partyjnego NSDAP.


[na przykład w polskiej partii Prawo i Sprawiedliwość używa się sformułowania "pełnomocnik okręgowy", a w Platformie Obywatelskiej widzę nazwę "szefowie regionów", co prawda chyba w SLD używało się nieoficjalnie terminu "baronowie" - MS]







wg wiki:



"Budowę rozpoczęto wiosną 1933. Pewne wskazówki w postaci projektu plastycznego stylizowanych swastyk, wyrzeźbionych następnie na belkach stropowych sali kominkowej, wniósł Adolf Hitler."

być może jest aluzja, że plan eksterminacji Polaków w Stuttofie nakreślił osobiście Hitler, ale niekoniecznie, zwróćmy uwagę na słowa:

- "sali kominkowej" - rebus na spalanie trupów?

- "wskazówki w postaci projektu plastycznego stylizowanych"


ciekawe, co za "wikipedysta" napisał te słowa i skąd je wziął

osoba Hitlera została przywołana tylko po to, by móc użyć tego zdania, głównym jego składnikiem jest

" projektu plastycznego stylizowanych".





Czyli sprawy związane ze Stutthofem nadzorowane były z tego miejsca

 od 1933 roku do 27 marca 1945 r.




wg wiki:


W sąsiedztwie rezydencji gauleitera, od 1935 rozbudowywano ośrodek rekrutacyjno-szkoleniowy NSDAP, w którym w latach 1936-1939 prowadzono szkolenie dla formacji SA i SS z terenu WMG.

Zlokalizowano tu również jedną z nowo tworzonych jednostek wartowniczych gdańskiej SS-Heimwehry, z której rekrutowano następnie załogę wartowniczą obozu koncentracyjnego w Stutthofie.

Zespół d. Ośrodka Rekrutacyjno-Szkoleniowego gdańskiej NSDAP składał się z:

budynku koszar (późniejszy lazaret),
domu oficerów – instruktorów wojskowych,
schronu przeciwlotniczego (obecnie niedostępny – zasypany),
baraków magazynowych na sprzęt wojskowy (fundamenty),
strzelnicy polowej (teren na północ od Góry Mew)



W okresie lata 1939 prowadzono na polowej strzelnicy ośrodka szkolenie dla wydzielonych grup SS-Wachsturmbann Eimann, w zakresie przygotowania i prowadzenia masowych egzekucji leśnych. 

W latach 1941-1944 ośrodek pełni funkcję szpitala i sanatorium dla żołnierzy rannych na froncie wschodnim.


Czy to jasne?
Jaśniej nie trzeba.




----

Ze wspomnień wynika, iż wybudowano tam również w 1941 schron na ok. 150 osób. Znajdował się on w części wschodniej terenu ośrodka, pod masywną zalesioną obecnie wydmą o wysokości ponad 30 m n.p.m., o nazwie "Mewia Góra" (Möwe Berg). Schron został po wojnie prawdopodobnie wysadzony przez Rosjan i zasypany. 

Na początku marca 1945 pełnił on także funkcje magazynu tranzytowego dla wywożonych z Gdańska cenniejszych dokumentów urzędów niemieckich i części depozytów muzealnych. Następnie wywieziono je przez Świbno i Hel do Niemiec.

[?? - czyżby zachowała się dokumentacja obozu? - MS]

Pod koniec działań wojennych, na początku kwietnia 1945, na terenie rezydencji rozlokował się sztab 4 dywizji pancernej gen. Clemensa Betzela, który poległ 27 marca 1945 w obronie Gdańska i został pochowany w pobliżu domku myśliwskiego.

Po wojnie dawny ośrodek szkoleniowo-rekrutacyjny NSDAP pełnił przez kilka lat funkcję ośrodka wypoczynkowego PZPR, a następnie do 2003 ośrodka Funduszu Wczasów Pracowniczych Mewa.

W 2000 r. kilkadziesiąt metrów od "Forsterówki", w kierunku południowo-wschodnim, natrafiono na masową mogiłę ponad 220 osób, w której znaleziono szczątki ludzkie w zachowanych mundurach: SS, grenadierów pancernych, policji gdańskiej oraz spadochroniarzy z elitarnej dywizji "Hermann Göring". Większość czaszek w mogile posiadało ślady postrzałów w potylicę. W 2001 ich szczątki przeniesiono na Cmentarz Garnizonowy w Gdańsku.

Czy w mundurach byli Niemcy, tego nie wiemy.
W każdym razie widać, że teren po wojnie przez 55 lat nie był przeszukany.

Ale...



W 2010 kompleks przejął Dom Pojednania i Spotkań Ojców Franciszkanów w Gdańsku, w celu utworzenia miejsca spotkań, Młodzieżowego Ośrodka Pojednania Polsko-Niemieckiego. Kompleksowi została nadana nowa nazwa Wyspa św. Franciszka, dla podkreślenia jego nowej roli.

Po 10 letniej dzierżawie teren wraz z budynkami dzierżawca (zakon franciszkański) zwrócił gminie Gdańsk.




Forster zbudował sobie bazę do nadzorowania mordów w KL Stutthof w lesie 20 kilometrów od obozu - w 1933 roku. 

A więc plany eksterminacji były opracowywane co najmniej 6 lat.

Tyle, ile trwała sama wojna.

6 lat.






Forster wygłaszał takie przemówienia:

Musicie być nieubłagani i zniszczyć wszystko, co jest nieniemieckie.



W Wejherowie:

W wasze ręce oddaje Polaków, możecie z nimi robić, co się wam podoba.



W Lipnie:



Na tym rynku słowa polskiego nikt nie usłyszy. Za dziesięć lat ani jeden Polak nie zostanie na tej ziemi.














Wie pan, na Pomorzu jak i na Śląsku, mamy dużo pasjonatów historii, oni na pewno by coś odkryli.

Skoro nie odkryli - widocznie nic nie ma.


W 2000 r. kilkadziesiąt metrów od "Forsterówki", w kierunku południowo-wschodnim, natrafiono na masową mogiłę ponad 220 osób.....

W każdym razie widać, że teren po wojnie przez 55 lat nie był przeszukany.

Tak samo teren obozu.























Posty z cyklu STUTTHOF:






Stutthof cz. 4 (Autostrada czy wojna?)


Stutthof cz. 6 (Ziemia faluje) - data publikacji - 28 maja 2025 r.

Stutthof cz. 7 (Dziadek z wehrmachtu) - data publikacji - 10 listopada 2024 r.

Stutthof cz. 8  - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 9 (Analiza) - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 10 (Święta Ziemia) - data publikacji - maj 2025 r.

















Prawym Okiem: EGZEKUCJA NA BISKUPIEJ GÓRCE (maciejsynak.blogspot.com)



www.bibliotekacyfrowa.eu/Content/55924/56792.pdf

Piotr Tarnowski – Wikipedia, wolna encyklopedia

Romuald Drynko nie żyje - Sztutowo.com

Niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof / German Concentration Camp Stutthof: Romuald Drynko (1955 – 2016) (stutthofmuseum.blogspot.com)

Mirosław Gliński – Wikipedia, wolna encyklopedia

Muzeum Stutthof w Sztutowie – Wikipedia, wolna encyklopedia


KL Stutthof - odezwała się ziemia - Gdańsk Strefa Prestiżu (gdanskstrefa.com)

gdanskstrefa.com/kl-stutthof-odezwala-sie-ziemia/

Forsterówka – Wikipedia, wolna encyklopedia


Jak remontować, jak budować na Podlasiu? Powstaną wzorniki, Aktualności, Wiadomości Białystok Online Portal Miejski Białystok (Bialystok) (bialystokonline.pl)

Głodowo Kościerskie – Wikipedia, wolna encyklopedia



https://ipn.gov.pl/download/1/32109/1-21158.pdf


Krzysztof Dunin - Wąsowicz - "Oboz Koncentracyjny Stutthof" - Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1966 r.

Prawym Okiem: Operacje specjalne (maciejsynak.blogspot.com)

rcin.org.pl/ihpan/Content/44800/PDF/WA303_57570_A237-9-1965-NDPII_Madajczyk.pdf


pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Pomordowanych_Żydów_Europy


Prawo i Sprawiedliwość (pis.org.pl)



środa, 31 lipca 2024

Stutthof cz. 2 (Głodowo)

 

data notatki: 7 maja 2024




Zastanawia mnie fakt, dlaczego Niemcy zdecydowali się usuwać ludzi z Pomorza do Generalnego Gubernatorstwa koleją przez stację Głodowo, a nie z Dziemian.

Czy przypadkiem jakaś część ludności nie została wywieziona do Stutthofu?

Kompetnie nie znam tematu wysiedlonych do GG.



Ale czy kiedykolwiek ktoś zadał takie pytanie?





Madajczyk:

"Polityka narodowościowa władz hitlerowskich na Pomorzu" 

(całość w linku na końcu artykułu)


  








Krzysztof Dunin - Wąsowicz:

 "Oboz Koncentracyjny Stutthof" 















J. Borzyszkowski:
"Dzieje Brus i okolicy"










Mordowano całe rodziny.





J. Borzyszkowski:
"Lipusz - Dziemiany"







Do Generalnego Gubernatorstwa?

Przez Głodowo i Skarszewy??




Głodowo na mapie Polski - dlaczego nie z Dziemian przez Chojnice - Bydgoszcz do GG?





Trzebuń, Kalisz, Dywan, Lipusz, Dziemiany, Piechowice.

To są wszystko miejscowości skupione wokół Dziemian - dużej wsi, która miała kolejowe połączenie z Kościerzyną, ale i południem Polski - przez Chojnice.


Ponadto - w Kościerzynie od 1933 roku funkcjonowała już magistrala kolejowa z Gdyni na Śląsk.



Przewieźli ich do Wysina, tj. ok. 23 km na wschód od Kościerzyny, a 6 km od granicy z Wolnym Miastem Gdańsk.

Z Dziemian do Wysina jest blisko 50 km.




Wysin i Głodowo na mapie Polski - żółtym kolorem - przybliżona granica z WMG



Wysin to niewielka wieś licząca dzisiaj 622 mieszkańców, położona w północno-wschodniej części gminy Liniewo. Wieś ta usytuowana jest pośród wzniesień, w niezalesionej okolicy.


Dlaczego na bierząco nie wysyłano ich bezpośrednio z Dziemian na południe przez Chojnice i Bydgoszcz - lub Tczew i Działdowo - do Generalnego Gubernatorstwa, tylko wożono najpierw do Wysina??


Popatrzmy na mapę etnograficzną z 1913 roku






Berent to Kościerzyna, a
Schoneck to Skarszewy





Wg opisu mapy

"kolor zielony oznacza dobra pruskiej komisji kolonizacyjnej i niemieckie domeny państwowe"
"Ansiedlungen" to są osady niemieckie.


Mapa ta wykonana jest zadziwiająco dokładnie, jeśli chodzi o położenie miejscowości względem siebie.


Dla jasności opisu kolorem czerwonym zaznaczyłem Kościerzynę i Skarszewy.

mapa etnograficzna z 1913 r.



Mapa "Koslin" - Postleitkarte 2  Masssblat 1: 450 000 wydana w 1931 roku


żółta linia - granica Wolnego Miasta Gdańska

Dzimianen - Dziemiany

Neukrug - Nowa Karczma
Groflipschin - Lubieszyn
Lienfelde - Liniewo

Wischin - Wysin
Gladau - Głodowo



A tutaj: nałożenie na siebie obydwu fragmentów map.
Jak widać, pasują niemal idealnie.


Kolor zielony na zachód od Wysina, obejmuje

Liniewo, Lubieszyn i Nową Karczmę.

 
Trzeba przypomnieć, że Niemcy z tych terenów zostali wysiedleni po 1945 roku, ale nie wiem jakie zmiany narodowościowe zaszły na tym terenie po 1920 roku, mimo wszystko to zadziwiająca zbieżność i nie jest wykluczone, 

że powodem, dla którego sprowadzono w ten rejon 13 tysięcy wypędzonych Polaków, Kaszubów, było to, że na tym terenie dominowali Niemcy - więc taka ilość ludzi "nie rzucała się w oczy" polskim mieszkańcom Pomorza.


Patrz też uwagi historyków nt. niepomagania przez mieszkańców WMG więźniom Stutthofu w tzw. marszach śmierci w 1945 roku.

---------------

Nie wykluczone, że taka lokalizacja ma związek z faktem, że w pobliżu Skarszew w majątku Modrowo i Bączek mieszkała rodzina Modrow..

wikipedia dla Polaków:

Głównym inspiratorem i wykonawcą polityki terroru był jednak Günther Modrow – okupacyjny starosta i kierownik powiatowej organizacji NSDAP w Kościerzynie, który znany był z wprost fanatycznej nienawiści do Polaków. 

Modrow, potomek starej junkierskiej rodziny, był właścicielem majątku ziemskiego w Bączku pod Skarszewami. Przed wojną organizował struktury Jungdeutsche Partei na terenie powiatu kościerskiego, przez co popadał stale w konflikty z miejscowym środowiskiem polskich narodowców. Uniknąwszy powołania do polskiej armii Modrow ukrył się w pierwszych dniach wojny, aby szybko powrócić do Kościerzyny wraz z oddziałami Wehrmachtu. 

W pierwszej połowie września wziął udział w tajnej naradzie pomorskiego kierownictwa NSDAP, zorganizowanej przez gdańskiego gauleitera Alberta Forstera, podczas której ten ostatni polecił zgromadzonym „usunąć” z Pomorza wszystkich „niebezpiecznych” Polaków, wszystkich Żydów oraz polskich duchownych.*

Aresztowanych w powiecie kościerskim Polaków kierowano przede wszystkim do aresztu policji bezpieczeństwa w Skarszewach. Modrow każdorazowo zbierał listy aresztowanych z poszczególnych gmin i osobiście dokonywał selekcji, dopisując przy poszczególnych nazwiskach „tak” lub „nie”. „Tak” oznaczało wyrok śmierci. Osoby wskazane przez Modrowa były bowiem rozstrzeliwane przez Selbstschutz lub policję w lasach pod Skarszewami.


* - źródło informacji: Dieter Schenk: Albert Forster.... op.cit., s. 212. - tytuł zapewne: "Albert Forster - gdański namiestnik Hitlera : zbrodnie hitlerowskie w Gdańsku i Prusach Zachodnich" wyd. 2002 r.

Ale...

Krzysztof Dunin-Wąsowicz - "Obóz koncentracyjny Stutthof" strona 31, o Forsterze, że powiedział:
"za 10 lat nie będzie w Gdańsku ani na Pomorzu ani jednego Polaka"


Forster w Lipnie:
"Na tym rynku słowa polskiego nikt nie usłyszy. Za dziesięć lat ani jeden Polak nie zostanie na tej ziemi."


To "wszystkich", czy "wszystkich „niebezpiecznych”" ???



Ciekawe, wydaje mi się, że te dwa indywidua posiadały wpis na swój temat w wikipedii - obecnie czegoś takiego nie ma...



18 maja, 2021
Autor: Eugeniusz Cherek

Wieś Bolesławowo leżąca koło Skarszew została nazwana na cześć Bolesława Bieruta. Dziwne, ale dzisiaj nie zachodzi potrzeba zmiany tej nazwy, gdyż w naszej bogatej historii Bolesławów nie brakowało. Można się powołać na Chrobrego, albo co bardziej pasuje na Krzywoustego. W historycznych czasach miejscowość nosiła nazwę Nugut, Nigut Nygut. Od końca XIX wieku do 1945 roku miejscowość nosi nazwę Modrowo. Pochodząca od nazwiska właściciela majątku.

W 1880 roku Georg Modrow wraz z żoną Gertrudą zakupił majątek ziemski w dzisiejszym Bolesławowie i tu wybudował okazały pałac. Brat Georga zakupił majątek w pobliskim Bączku.

W okresie międzywojennym mieszkało tutaj już drugie pokolenie Modrowów. W Bolesławowie - Werner Modrow, w Bączku - Ernst Ginter Modrow. 

Winter i Ernst byli kuzynami.

Dzięki zabiegom familii Modrow linia kolejowa Starogard Skarszewy nie ominęła Bolesławowa i Bączka. 

Werner należał do loży masońskiej, już przed wojną krążyły pogłoski o niebywałych, nadprzyrodzonych, wręcz czarnoksięskich jego umiejętnościach. Jedna z nich mówiła o miejscowym złodziejaszku, który wkradł się do parku, a na widok Wernera znieruchomiał. Wernera podejrzewano o zdolności unieruchamiani i przesuwania przedmiotów. 
W pałacu odbywały się liczne imprezy w których uczestniczyli niemieccy właściciele okolicznych majątków. Goszczono uczestników wielu polowań. Dyskutowano o interesach gospodarczych, polityce. Z większym zainteresowanie zaczęto dyskutować po 1933 roku, gdy do władzy doszedł Adolf Hitler. Proces faszyzacji szczególnie widoczny był w Bączku. Ernst wstąpił do NSDAP w Kościerzynie, po wojnie oskarżono go o współudział w mordach na ludności gminy Skarszewy. Ernst uciekł do Niemiec. Od odpowiedzialności uratowało go samobójstwo, które popełnił w 1948 roku.

Oskarżano o ludobójczą działalność także Wernera, określając go nawet szefa V kolumny na Pomorzu. Prawdy tej nigdy nie dowiedziono. Tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Bolesławowa, Modrow zdecydował się na samodzielne rozwiązanie swoich wewnętrznych wyrzutów sumienia. Miał dwóch synów i córkę. Starszy syn zginął na froncie wschodnim. Pełnoletnia córka Marie-Luise w styczniu 1945 roku opuściła rodziców i udała się z wujkiem Ernstem do Niemiec. Werner 6 marca 1945 roku podjął szaloną decyzję.

Tragiczny Finał

W jednym z salonów dworku, gdzie dzisiaj jest jedna z klas Zespołu Szkół Rolniczych, zastrzelił ulubionego psa, potem żonę, następnie 9 letniego synka Rydgera. Opuścił pałac i na drodze i strzelił sobie w głowę. Pracownicy majątku, przed wkroczeniem radzieckich żołnierzy z honorami pochowali Modrowów w przypałacowym parku. W 1966 roku dokonano ekshumacji i przeniesiono prochy na cmentarz ewangelicki istniejący w Bolesławowie.

Dosyć prawdopodobnym wydaja się być opowiadania pracowników dworu o tym, że tuż przed śmiercią Werner ukrył na terenie przypałacowego parku rodzinne kosztowności w konwiach po mleku. Bolesławowo po wojnie odwiedziła córka Marie-Luisa, która w Niemczech wyszła za mąż za Kurta Nudsena, angielskiego jeńca wojennego. Przyjazd Marie- Luisy był kolejną sensacją, podejrzewano, że przyjechała w poszukiwaniu ukrytych rodzinnych kosztowności i zabrania ich do Niemiec. Być może skarby Modrowa zostały już znalezione, a ten kto je sobie przywłaszczył rozgłaszał takie opowiadania.


Niebywałą ciekawostka Bolesławowa jest wpis w księdze „Polskich Rekordów i Osobliwości” w dziale pomniki zwierząt umieszczono na pierwszej pozycji kamienny nagrobek konia „Bobbiego”, pochowanego na majątku. Tak uczcił swojego wierzchowca oficer pruski Georg von Modrow, ojciec Wernera. Na froncie koń i jego pan nieraz wzajemnie ratowali sobie życie, aby po zakończeniu pierwszej wojny światowej wrócił do Bolesławowa, gdzie siwek żył do 1925 r.





-------------


Ryszard Kuźma, 5 listopada 2022


Jeśli wyruszymy starą drogą z Gdańska do Starogardu Gdańskiego, to w Godziszewie zauważymy zjazd w prawo na Skarszewy. Trzy kilometry przed tym miasteczkiem leży miejscowość Bolesławowo. Po lewej stronie drogi widać zabudowania dworskie otoczone wysokimi drzewami, tworzącymi stary park, o którym się mówi, że zalicza się do najbardziej interesujących na Kociewiu. Turyści rzadko zatrzymują się w tej miejscowości, chociaż już sama jej nazwa jest intrygująca. Bowiem 15 lutego 1950 roku władze miejscowości Modrowo postanowiły zamienić jej nazwę na Bolesławowo, aby uczcić imię ówczesnego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i I sekretarza KC PZPR Bolesława Bieruta. Ów budowniczy Polski Ludowej zmarł w 1956 roku w Moskwie, ale nikt nie pomyślał, aby przywrócić starą nazwę miejscowości, chociażby na Modrowo. Bolesławowo zostało więc Bolesławowem.


Od średniowiecza, a dokładnie od roku 1341, aż do roku 1905 – jak wspominają dokumenty – dzisiejsze Bolesławowo nosiło różne, ale zbliżone do siebie nazwy: Nugut, Nigut, Nygut. Ta najstarsza historia wsi nie jest zbyt dobrze znana. Wiadomo tylko, że od drugiej połowy XV w. należała do starostów skarszewskich. Po I wojnie polsko-szwedzkiej, dość krótko, bo w latach 1626–29, w Nygucie rezydowali wojewodowie pomorscy. Kiedy ziemie Kociewia znalazły się w zaborze pruskim, czyli po 1772 r., wieś została sprzedana Niemcom. W 1890 r., w niektórych zapisach jest to rok 1880, właścicielem wsi została niemiecka rodzina Modrow. Ponoć Georg Modrow, pruski oficer, wraz z żoną Gertrudą kupili w 1889 r. Nygut od majora von Knoblaucha. Od tego czasu miejscowość Nygut zaczęto nazywać Modrowem.
Werner Modrow, syn Georga i Gertrudy, uchodził za dobrego gospodarza, specjalizował się w produkcji mleka i zbóż. Wraz z żoną Marion byli pozytywnie odbierani przez miejscowych, gdyż dbali o pracowników, o ich potrzeby i bezpieczeństwo. Dzieci Modrowów bawiły się z dziećmi folwarcznymi. Dzięki tej rodzinie powstała nieistniejąca już dzisiaj linia kolejowa Starogard – Skarszewy z przystankiem w Bolesławowie. Modrowowie mieszkali w majątku do 1945 r. i tam pozostali na zawsze. Nie chcąc wyjeżdżać do Niemiec [chcemy, nie chcemy? - MS] (poza ich córką, starszy syn zginął na froncie) i obawiając się sowieckiej niewoli, zdecydowali się popełnić zbiorowe samobójstwo. Werner i jego żona Marion oraz ich młodszy syn zmarli 6 marca 1945 r. Tuż przed śmiercią przygotowali dla pracowników koperty z kompletnymi rozliczeniami. Pochowano ich w przypałacowym parku, ale w 1966 r. po ekshumacji ich prochy przeniesiono na cmentarz ewangelicki znajdujący się ok. 500 metrów od majątku. Do dzisiaj na dawnym cmentarzu zachował się kamienny pomnik rodziny Modrow, a ktoś zostawia tam kwiaty i zapala znicze.


Georg Modrow w 1902 r. wybudował na terenie posiadłości neoklasycystyczny (jak miejscowi mówią) pałac, który w rzeczywistości jest dużym dworem i zachował się do dzisiaj. Jest to spora, trzykondygnacyjna budowla na planie prostokąta, nakryta czterospadowym dachem. Wygląda tak, jakby do jej korpusu z kolumnowym gankiem dobudowano dwie, nieco niższe, ale również trzykondygnacyjne oficyny z portykami i osobnymi dachami. Ponoć budynek, jak na ówczesne czasy, był bardzo nowoczesny, gdyż miał własną windę, centralne ogrzewanie… Nad wejściem do dworu znajdował się napis „Nihil sine laboris” – „Nic bez pracy”.

Dwór usytuowany jest w pięknym, zadbanym parku, gdzie rosną różne odmiany drzew i krzewów: graby, buki, modrzewie, jesiony, świerki… W niedużej odległości znajdują się pochodzące z końca XIX w. i z początków XX w. zabudowania gospodarcze

Po wojnie, a dokładnie w grudniu 1949 r., założenie dworsko-parkowe wraz z folwarkiem, czyli zabudową gospodarczą i ziemią rolną (ok. 200 ha; jest to 1/3 pierwotnego majątku), przekazano pod zarząd Szkoły Rolniczej. 

Ponoć ostatni właściciele majątku, zanim popełnili samobójstwo, zebrali wszystkie swoje kosztowności i gdzieś je ukryli. Ludzie mówią, że ów skarb schowano w 40-litrowych kankach po mleku na terenie domu. Inni uważają, że został zakopany w lesie pod jakimś kamieniem. Może pod głazem narzutowym nad jeziorem Rokitki, który nazwano Kamieniem Skarbów?







II wojna światowa szybko odsłoniła swoje okrutne oblicze mieszkańcom Skarszew i okolic. To właśnie tutejsze lasy były świadkami wielu zbrodni. Ważną postacią w morderczej machinie był Günther Modrow – okupacyjny starosta kościerski i szef miejscowego NSDAP, który sprawował nadzór nad tymi ziemiami, a kiedyś był po prostu sąsiadem i kolegą. Teraz mordercze skłonności Günthera mogły wyjść na światło dzienne. To on decydował, kto ma zostać zabity, a kto ma przeżyć. Jeżeli jakaś osoba była ważna w lokalnej społeczności, miała trochę większy majątek albo w jakikolwiek sposób naraziła się nazistom – nie mogła liczyć na litość.

Do jednej z wielu zbrodni doszło w Jaroszewach. Okolicznych rolników, dorosłych mężczyzn, naziści zaprosili na spotkanie. Mieli rozmawiać o bieżących sprawach. To był jednak tylko pretekst. Wszystkich zaciągnięto do lasu i rozstrzelano, a kilku Niemców znęcało się nad umierającymi mężczyznami. Zbrodnia prawie doskonała – był tylko jeden świadek. Nastolatek, który był za młody, by uczestniczyć w spotkaniu, a że akurat wtedy był w lesie widział jak sąsiedzi mordują sąsiadów.

Günther Modrow nigdy kary nie poniósł. W latach 50-tych, co prawda został aresztowany, ale nie usłyszał wyroku. W celi popełnił samobójstwo. Jego brat – Hans, miał równie sadystyczną naturę. Zwany był Bestią z Jastrzębia. Również uniknął kary i dożył sędziwego wieku.

Samobójczą śmiercią zginął również inny z rodu Modrow –Werner. Wielu twierdzi, że miejscowej ludności pomagał. Gdy do ówczesnej miejscowości o nazwie Modrowo zbliżała się Armia Czerwona, mężczyzna wziął broń i zastrzelił psa, syna, żonę i na końcu siebie samego. W pałacu rodziny Modrow utworzono Zespół Szkół Rolniczych. Zmieniono także nazwę. Modrowo stało się Bolesławowem (by przypodobać się Bolesławowi Bierutowi).

--------------------



Akty terroru w Jaroszewach nie był jednak domeną niemieckiego wojska, lecz sąsiadów, którzy jeszcze niedawno witali się ukłonem. Oddziały Selbschutzu i SS, będącej wtedy przybudówką partii rozpoczęły swoje działanie zaraz po wkroczeniu Wehrmachtu. Tak wspominała Wanda Pilch z Jaroszew: "5 września 1939 roku do naszego domu przyszło sześciu Niemców z Selbschutzu pytając o mojego brata (...) Później wieczorem brat wrócił. Był cały zakrwawiony. Okazało się, że u gospodarza Gdańca spotkał go Niemiec Kurth Truhn. To on tak urządził Józefa. Po dwóch dniach przyszli do nas Otto Rebischke i Fritz Golembiowski. Był z nimi jakiś Niemiec. Zmusili brata by wyszedł z nimi do ogrodu, gdzie tłukli go drewnianymi pałkami po głowie. Zbitemu do nieprzytomności przebili jeszcze twarz bagnetem. Całego we krwi pobitego i rannego pozostawili pod płotem."

W okresie września-października miejscowi Niemcy sporzadzili listę proskrypcyjną. Do miejscowej szkoły zostało "zaproszonych" 39 mężczyzn w wieku od 18 do 70 lat. "Zebranie" trwało godzinę i nie wiadomo co sie na nim działo. Na podwórze przyjechało w tym czasie 30 członków SS i SA. Dowodził nimi Günther Modrow, właściciel pobliskiego majątku. Był on okupacyjnym starostą i kierownikiem powiatowej organizacji NSDAP w Kościerzynie. Karierę otworzyła mu fanatyczna misja tępienia polskości i nienawiść do Polaków. To on dowodził późniejszą egzekucją, w której w lesie zamordowano wszystkich 39 Polaków. By ukryć miejsce straceń Niemcy popędzili kolumnę w głąb, dół zasypali i przykryli ściółką. Przez następne tygodnie wejścia do lasu strzegli żandarmi.

Był jednak przypdadkowy świadek - 15 letni pastuch leśniczego, który z drzewa oglądał sceny. Jak wspominał przed rostrzelaniem usłyszał donośnny głos Leona Justki: "Erich daruj mi życie, przecież byliśmy kolegami."

Brzydki

O zbrodni pozornie zapomniano - pozostałych Polaków przeniesiono do Generalnego Gubernatorstwa, zaś w ich miejsce sprowadzono bałtyckich Niemców. Dopiero w 1943 roku Władysław Wysiecki pije wódkę ze służącym w wojsku Reichardem Bartzem. Ten mu wyjawia swój sekret, którego gożko żałuje. Wspomniał też o zachowaniu Friedricha Bohlke, który skakał z radości i dobijał kolbą straconych.

Wtedy w Skarszewach zaczyna rządy "brzydki" Niemiec - Robert Engler Modrow, kuzyn "złego" Ernsta. Co prawda są dowody, że reszcie i piwni­cach sądu torturowano i katowano Polaków, jednak nie była to do końca jurysdykcja burmistrza Skarszew. Jego postać - nie był uważany za fanatycznego nazistę - wymaga dalszych badań.

Dobry

Początek 1945 roku to dla Skarszew i okolic wyzwolenie i Armia Czerwona, która w wielu przypadkach zachowywała się zupełnie nie jak przyjaciel. Odkopano część zwłok w dołach (część prawdopodobnie spalili Niemcy w obawie przed wykryciem zbrodni) i rozpoczęto badanie mordu w Jaroszewie. 

Zanim jednak Armia Czerwona wkroczyła do miasta Werner Modrow z Modrowa zastrzelił żonę, syna i siebie. Ten "dobry" Niemiec był przeciwny nazistom - uważany był za starego dobrego junkra. Jego żona pomagała matkom z okolicznych wsi, zaś sam Modrow pewnego razu sprowadził z Niemiec kopaczkę wirnikową, zademonstrował jak działa, po czym schował ją i nigdy nie użył, gdyż wtedy straciłoby pracę kilka osób. Maszyna wykonywałaby pracę za nich i byliby już niepotrzebni. Zabezpieczał również swoich pracowników na okres zimy, przydzielając im deputat żywnościowy i opałowy. Nie miał jednak szans na zachowanie majątku i wybrał samobójczą śmierć.

Ten sam rodzaj ucieczki wybrał też jego kuzyn, Gunther Mo­drow z Bączka, który popełnił samobójstwo w RFN w 1958 roku - nigdy nie skazany za zbrodnie przeciwko narodowi Polskiemu. Samo Modrowo zaś w akcie kary 13 lutego 1950 zmieniło nazwę na "brzydką" Bolesławowo. Celem tego działania było uczczenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, I sekretarza KC PZPR Bolesława Bieruta.

Po rodzie Modrow pozostały dwa dworki - w jednym mieści się szkoła, zaś drugi należy do prywatnego właściciela. Teraz tylko one i dokumenty są świadkami zniknięcia tej rodziny z losów Pomorza.

Piotr Celej






Las skarszewski – Zbrodnia pomorska

Data zbrodni:październik i początek listopada 1939 r.


Ofiary:nauczyciele ze Skarszew, Janina, Bożego Pola, Nowej Karczmy, Liniewa, Grabowca, Rekownicy i Brus; księża z Lipusza i Rekownicy; rolnicy z Bożego Pola, Więckowych i Nowego Wiecu

kupcy, restauratorzy, rzemieślnicy, robotnicy, urzędnicy, adwokat, zegarmistrz, aptekarz, naczelnik poczty. Wielu zamordowanych należało do Polskiego Związku Zachodniego. 

mózgiem operacji był Ernst Günther Modrow, w czasie okupacji starosta i kierownik powiatowej organizacji NSDAP w Kościerzynie. 

aresztowani w ramach Direkte Aktion (pol. akcji bezpośredniej) obywatele polscy z większości miejscowości powiatu kościerskiego byli gromadzeni w areszcie w Skarszewach. Stamtąd wywożono ich ciężarówkami do pobliskiego miejsca straceń. Okoliczne lasy, w tym znajdujący się w nich cmentarz żydowski, stały się największym w powiecie kościerskim miejscem zbrodniczego „odpolszczania” (Entpolonisierung) Pomorza. Większość więźniów – szacuje się, że ponad 240 osób – zamordowano w październiku i na początku listopada 1939 r.


Warte odnotowania:

Kreisleiter Ernst Günther Modrow był potomkiem starej junkierskiej rodziny i właścicielem znajdującego się w okolicy zasobnego majątku Bączek. Przed wojną na terenie powiatu kościerskiego organizował struktury Jungdeutsche Partei (Partii Młodoniemieckiej), popadając w konfliktu z lokalną polską administracją. Wcielenie Pomorza do Rzeszy było czasem rewanżu. 

Lasy, w których dokonano zbrodni, leżały na gruntach należących do majątku Modrowa. Po wojnie mieszkał w Niemczech. W 1957 r., wraz z sześcioma członkami Selbstschutzu z okolic Skarszew, został aresztowany. Nie czekając na proces, popełnił samobójstwo. Niemiecki sąd uniewinnił pozostałych – uznał, że działali oni pod przymusem i nie byli w stanie ocenić, czy rozkaz zabijania Polaków był sprzeczny z prawem.


Bibliografia:

Wardzyńska M., Był rok 1939. Operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce. Intelligenzaktion, Warszawa 2009.

Schenk D., Albert Forster. Gdański namiestnik Hitlera. Zbrodnie hitlerowskie w Gdańsku i Prusach Zachodnich, tłum. i przyp. opatrzyli W. Tycner, J. Tycner, Gdańsk 2002.


Autor: Maciej Adamczyk



Najbardziej kompletna wydaje się opowieść z czasopisma Naji Goche: tu tylko fragment o zbrodni w Karpnie pod Lipuszem: tu zabito wszystkich...

bibliotekacyfrowa.eu/Content/473/2006-06_2007-01.pdf


































Głodowo Kościerskie

Nieczynny przystanek kolejowy w Głodowie

Linia kolejowa Pszczółki-Kościerzyna na której znajduje się stacja Głodowo powstała w 1885 w ramach budowy Królewskiej Kolei Wschodniej.

Linia 233, aż do 1930 była najkrótszą trasą łączącą Kościerzynę z Gdańskiem, a potem z Trójmiastem.



Przez Głodowo i Skarszewy do Starogardu, Tczewa i przez Bydgoszcz ??

Przez Hohenstein (Pszczółki) i Gdańsk (ewentualnie Tczew - Malbork) do Stutthofu?







Od Pszczółek do Giemlic prowadziła linia cukrownicza wąskotorowa.





  • #1 113 (2023-05-27 09:18:10)
    Kiedy linia została zamknięta i rozebrana? 
  • #2 (odp. na #1) Paweł Skup (2023-05-27 10:51:27)
    Zależy. Pszczółki - Koźliny - Steblewo przetrwał do połowy lat '50. Odcinek do Giemlic zamknięto znacznie wcześniej, w 1916 roku. Tak podaje A. Ciechański.
    Z własnego zgłębiania tematu, już jakiś czas temu pamiętam, że sprawa jest dość skomplikowana, było tam jakieś przekazywanie odcinków, zmiana rozstawu 780=>750, dodatkowe odnogi (np. Krzywe Koło, cegielnia Giemlice i in.), linia "dwutorowa" z dwoma rozstawami, każdy po swojej stronie drogi itp. Ogarnięcie tego to temat na poważne studia :) Lektura "Kolei wąskotorowych Polski Północnej" Pokropińskiego również pozostawia wrażenie, że Autor okroił temat. Jest jeszcze "Die Westpreussischen Kleinbahnen Aktiengesellschaft" R. Richtera https://www.google.c… , ale po niemiecku, no i tam na mapce w ogóle brakuje odcinka Koźliny-Giemlice...
     








Nieistniejący odcinek, w razie potrzeby można było odtworzyć, tak jak pod koniec wojny zbudowano wąski tor ze Stutthofu do Krynicy Morskiej.

(na pewno pod koniec wojny???)





Posty z cyklu STUTTHOF:






Stutthof cz. 4 (Autostrada czy wojna?)


Stutthof cz. 6 (Ziemia faluje) - data publikacji - 28 maja 2025 r.

Stutthof cz. 7 (Dziadek z wehrmachtu) - data publikacji - 10 listopada 2024 r.

Stutthof cz. 8  - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 9 (Analiza) - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 10 (Święta Ziemia) - data publikacji - maj 2025 r.








rcin.org.pl/ihpan/Content/44800/PDF/WA303_57570_A237-9-1965-NDPII_Madajczyk.pdf

Prawym Okiem: Operacje specjalne (maciejsynak.blogspot.com)


Prawym Okiem: EGZEKUCJA NA BISKUPIEJ GÓRCE (maciejsynak.blogspot.com)


www.bibliotekacyfrowa.eu/Content/55924/56792.pdf

Piotr Tarnowski – Wikipedia, wolna encyklopedia

Romuald Drynko nie żyje - Sztutowo.com

Niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof / German Concentration Camp Stutthof: Romuald Drynko (1955 – 2016) (stutthofmuseum.blogspot.com)

Mirosław Gliński – Wikipedia, wolna encyklopedia

Muzeum Stutthof w Sztutowie – Wikipedia, wolna encyklopedia


KL Stutthof - odezwała się ziemia - Gdańsk Strefa Prestiżu (gdanskstrefa.com)

gdanskstrefa.com/kl-stutthof-odezwala-sie-ziemia/

Forsterówka – Wikipedia, wolna encyklopedia

Jak remontować, jak budować na Podlasiu? Powstaną wzorniki, Aktualności, Wiadomości Białystok Online Portal Miejski Białystok (Bialystok) (bialystokonline.pl)


Głodowo Kościerskie – Wikipedia, wolna encyklopedia



https://ipn.gov.pl/download/1/32109/1-21158.pdf



Krzysztof Dunin - Wąsowicz - "Oboz Koncentracyjny Stutthof" - Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1966 r. - strony od 30 do 37

J. Borzyszkowski: "Dzieje Brus i okolicy" wyd.  ZKP Chojnice - Gdańsk 1984 r. 

strony od 384 do 387 i 393

J. Borzyszkowski: "Lipusz - Dziemiany" monografia, wyd. ZKP Gdańsk 1994 r.

strony od 341 do 343


Prawym Okiem: Operacje specjalne (maciejsynak.blogspot.com)



Madajczyk:

"Polityka narodowościowa władz hitlerowskich na Pomorzu"  1965 r. 

całość tutaj:

rcin.org.pl/ihpan/Content/44800/PDF/WA303_57570_A237-9-1965-NDPII_Madajczyk.pdf



Generalne Gubernatorstwo – Wikipedia, wolna encyklopedia

Polskie Koleje Państwowe (II RP) – Wikipedia, wolna encyklopedia

mapa_wybrzeza_baltyku.jpg (7825×9787) (eksploracja.pl)

koslin_postleitkarte_1931.jpg (4628×5626) (eksploracja.pl)

Powrót północnych Kaszub do Polski i pierwsze lata w II RP (trojmiasto.pl)

Mapa etnograficzna Pomorza i Poznańskiego wydana w r. 1913 przez "Ostmarkenverein" - Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania PAN (rcin.org.pl)

Romer_Polacy_BRomer_Polacy_B.jpg (3850×3385) (wikimedia.org)jpg (3850×3385) (wikimedia.org)

Wysin – Wikipedia, wolna encyklopedia

mapa narodowościowa pomorze - Szukaj w Google




Linia Giemlice – Pszczółki Wąskotorowe (bazakolejowa.pl)

„Wąskotorówką” do Krynicy Morskiej - Historia Wysoczyzny Elbląskiej (historia-wyzynaelblaska.pl)

marienburg.pl/publikacje/kleinbahnen_teil_1.pdf


pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Skarszewach

kociewie24.eu/skarb-modrowa/

solidarnosc.gda.pl/po-godzinach-z-solidarnoscia/cudze-chwalicie-swego-nie-znacie/boleslawowo-wies-z-ukrytym-skarbem/

zamki.rotmanka.com/portfolio/baczek-eklektyczny-palac-rodu-modrow/

strefa.agro.pl/czarownice-i-swiatynie-budowane-w-1-dzien/

strefahistorii.pl/article/3258-dobry-zly-i-brzydki-czyli-rzecz-o-zbrodni-sprzed-77-lat

ph.muzeum1939.pl/las-skarszewski-zbrodnia-pomorska,273,pl

trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,5912398,trudne-lata-kaszubow.html



Z inicjatywy prof. Joanny Mączkowskiej, na lekcji wiedzy o kulturze (7. stycznia 2013 r.), odbyło się spotkanie z Mariuszem Garbaczem - studentem historii Uniwersytetu Szczecińskiego, który opowiadał o rodzinie Modrow, związanej z historią gminy Kalisz Pomorski. Do 1945 roku byli oni właścicielami okolicznych majątków ziemskich w Śliźnie (Julianowie) oraz Jasnopolu.


Opowieść o bogatych ziemianach wzbogaciła interesująca prezentacja multimedialna, złożona w dużej mierze ze zdjęć pozyskanych od przedwojennych, zwykłych mieszkańców Pomierzyna i Giżyna. Ich głównym zajęciem była oczywiście praca na roli. Zobaczyliśmy tych dawnych rolników podczas świąt, wykopów, kopania torfu, a także podczas jazdy na lodowisku i na dożynkowych festynach.

Giżyno zostało zakupione przez rodzinę Neumann z powiatu choszczeńskiego, spokrewnioną z Modrowami. Starą siedzibę właściciela dóbr przebudowano na wspaniały pałac, który po wojnie mieścił dyrekcję PGR, a kilka lat temu rozebrano go, gdyż straszył zamieniony w opuszczoną ruinę.

Uczniowie dowiedzieli się, że Neumanowie posiadali największy majątek ziemski w naszej okolicy. Natomiast członkowie rodu Modrow słynęli z przykładnego zarządzania swoimi gospodarstwami. Wyhodowali m.in. własną odmianę ziemniaków, dającą dobre plony na kaliskich glebach. Dzisiaj ta rodzina posiada wśród siebie znanych w Europie polityków, aktorów i naukowców.

???


fb

Majątek Ślizno, 1938 rok. Ernst-Gunter Modrow z synem Joachimem na rękach, obok pochowany w 1942 roku w Pomierzynie dziedzic na Śliźnie, Ernst Modrow.






serwer1437112.home.pl/projekt/index.php?option=com_content&view=article&id=161&Itemid=55


-----

fb

Gałdowo


21 lipca 2024 ·


Piękny dzień. Jakoś bez planu, historycznie wyszło.
 
Gwiździny.
 
Rodzina Modrow (spokrewniona z Modrowami z Babięt), miała swój majątek również w Gwiździnach k. Nowego Miasta. Dziedzicem był niejaki Henryk Ernst Otto August Modrow, który zarządzał majątkiem od 1925 roku do 1945. Majątek miał 500 ha, gorzelnię, pałacyk, pomieszczenia gospodarcze i dla służby. Henryk Modrow specjalizował się w hodowli bydła i uprawie ziemniaków odmiany „modrow”, warzyw i owoców. 

Wcześniej Gwiździny należały do jego ojca Wilhelma Jana Fryderyka Modrowa, który był ich właścicielem od 1910 r. do 1925 roku. Wilhelm zmarł w 1926 roku i został pochowany w swojej posiadłości.

Henryk miał 12 dzieci – dwoje z pierwszego małżeństwa z niemiecką tancerką Else i 9 z drugą (Imgrad) oraz nieślubną córkę ze służącą – Henrykę.
 
W majątku Modrowa urządzony był oddział obozu dla kobiet. Więźniarki zakwaterowane były w barakach wykonanych z dykty, których było od 9 do 25, usytuowanych na niewielkiej powierzchni, a teren otoczony był drutem kolczasty. W jednym baraku mieszkało około 50 osób.
 
Komendantem obozu był SS-Lagerführer Krüger z Gdańska. Wraz ze swoim zastępcą SS Müllerem kwaterowali w pałacyku majątku Gwiździnki. Załoga obozu, składająca się z kilkunastu esesmanów, zajmowała jeden z baraków.

21 stycznia do Gwiździn wkroczyły wojska radziecka i wyzwoliły obóz.
Nasza okolica obfituje w wiele interesujących miejsc.

http://bibliotekacyfrowa.eu/Content/473/2006-06_2007-01.pdf
file:///C:/Users/user/Downloads/Drawsko_Pomorskie_i_okolice_poprzez_wiek.pdf, i inne źródła


------------



O Hansie Joachimie Modrowie, właścicielu majątku w Jastrzębiu koło Drzycimia, najstarsi okoliczni mieszkańcy mówią jako o bestii w ludzkiej skórze.


W 1874 roku 1000-hektarowy majątek w Falkenhorst (Sokole Gniazdo), jak wówczas nazywano po niemiecku Jastrzębie, kupił Albert Heinrich. Jego córka jedynaczka, Hildegarda, w 1900 roku wyszła za mąż za Victora Wilhelma von Detmeringa, syna pruskiego generała, który w uznaniu zasług otrzymał tytuł szlachecki. Victor - służył jako porucznik pułku artylerii w Grudziądzu.



Po śmierci teścia w 1907 roku odziedziczył majątek w Jastrzębiu. W latach 1910-1912 zbudował urokliwy pałac z charakterystyczną graniastą wieżą, niczym w średniowiecznym zamku.

Victor Detmering doczekał się dwóch synów i córki. Zmarł w 1936 roku w wieku 62 lat. Jego dzieci nie przeżyły zbyt długo ojca, a jeden z synów odszedł z tego świata nawet wcześniej, niewykluczone że za sprawką… swojego szwagra.

Na początku lat 20. XX wieku w kręgu rodziny Detmering pojawił się Hans Joachim Modrow, potomek starej junkierskiej rodziny z Pomorza. Był kuzynem Franza von Gordona, właściciela majątku w Laskowicach. Gdyby Victor wiedział, że właśnie wpuszcza wilka do swojej spokojnej i sielskiej owczarni, pewnie pogoniłby go na cztery wiatry. Podobnie by pewnie zrobiła jego córka Hildegarda Louise Anna Maria, która wraz ze swoimi czterema imionami (pierwsze naturalnie po matce) - i zapewne niemałym wianem - wyszła za Modrowa w 1922 roku w wieku 20 lat.

Zaczęło się od śmierci - w niejasnych okolicznościach - 27-letniego Victora Paula, najstarszego z trójki potomstwa. W 1928 roku wybrał się na polowanie do lasu w okolicach Zalesia Szlacheckiego (obecnie w gminie Lniano). Według oficjalnych źródeł został zastrzelony przez kłusownika, według nieoficjalnych - przez swojego szwagra Hansa Joachima Modrowa.

Dziś trudno dociec czy był to wypadek, czy też między szwagrami iskrzył ostry konflikt i dlatego podejrzenie okolicznych mieszkańców padło na Modrowa.


To, co na pewno łączyło rodziny Modrow i Detmering, to niechęć do Polaków i odrodzonego państwa polskiego. Oto artykuł, jaki ukazał się 4 września 1925 roku w „Dzienniku Bydgoskim” pod wiele mówiącym tytułem „Bezczelność niemiecka”:

Na torze kolejowym Jastrzębie (na torze Laskowice-Chojnice) wydarzył się zeszłego tygodnia wypadek, wysoce obrażający uczucia polskie. Otóż przed nadejściem pociągu osobowego pojawiło się trzech niemiaszków, a byli oni z majątku Jastrzębie: właściciel tegoż Detmering, pewien kowal i kołodziej, koło dworca śpiewając sobie „Deutschland über alles”. Z wagonu II klasy tegoż pociągu wezwano dozorcę stacji, ażeby im zakazał śpiewać, co też po odjeździe pociągu uczynił, zwracając się do zarządcy majątku, ażeby owym osobom podobne postępowanie zabroniono. W czasie, gdy dozorca znajdował się przed wejściem do budynku stacyjnego, przypadli do niego owi Niemcy wyzywając go od ,,dummer Polak” i mówiąc, że to ich własność. Skoro zaś dozorca wezwał ich do spokoju i opuszczenia terenu kolejowego, hakatyści rzucili się na niego i jeden z nich uderzył go w twarz!


Po śmierci Victora-seniora majątkiem zarządzała nominalnie jego żona Hildegarda, ale w rzeczywistości Modrow, który odkupił go od teściowej, podobno za pomocą rozmaitych matactw. W 1942 roku w wieku 40 lat zmarła jego żona (podobno między małżonkami nie układało się najlepiej), a trzy lata później najmłodsze z dzieci Victora i Hildegardy Detmeringów, 41-letni Wolfgang.

Sadystyczna natura Modrowa i jego nienawiść do Polaków znalazły ujście po wybuchu II wojny światowej. Został hauptsturmführerem SS (odpowiednik kapitana w Wehrmachcie) i członkiem miejscowego Selbstschutzu, formacji paramilitarnej, w skład której wchodzili mieszkający w Polsce Niemcy.

Na przełomie 1939 i 1940 roku Hans urządził obóz w zabudowaniach majątku w Jastrzębiu. Według ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej, przetrzymywano tam setki Polaków, w większości mieszkańców powiatu świeckiego. Byli przesłuchiwani i torturowani. Część z nich wykorzystywano do prac polowych w majątku. Około 600 zabito w pobliskim lesie. Część wyroków wykonywał osobiście Modrow.

Jaka była ich wina? Wystarczył donos Niemca, który chciał przejąć gospodarstwo polskiego sąsiada, służba w polskim wojsku podczas kampanii wrześniowej, albo rzucona przed wojną uwaga do Niemca, żeby mówił po polsku. Każdy pretekst był dobry, by zabijać.


Po wojnie znaleziono pięć masowych mogił i kilka pojedynczych, ale nie udało się ustalić dokładnej liczby ofiar, bo Niemcy pod koniec wojny wykopywali zwłoki i palili je.


Hans miał od kogo czerpać wzorce. Jego brat Günther był okupacyjnym starostą i kierownikiem powiatowej organizacji NSDAP w Kościerzynie na Pomorzu. Na terenie jego majątku ziemskiego rozstrzelano 250 polskich nauczycieli, urzędników, księży. Günther Modrow stał też za serią zbiorowych mordów dokonanych przez SS i Selbstschutz w lasach wokół Skarszew. Zginęły w nich setki Polaków i Żydów. W 1957 roku został aresztowany w Niemczech Zachodnich. Popełnił samobójstwo zanim rozpoczął się proces.

Jego brat miał więcej szczęścia. Pod koniec wojny uciekł do Niemiec. W latach 60. opublikował nawet wspomnienia „Dom nad Wisłą w ​​Prusach Zachodnich 1920-1939” (w wolnym tłumaczeniu). Naturalnie nie wspomniał w nich ani słowem o swoich zbrodniach.


Hans Joachim Modrow nigdy nie stanął przed sądem. Zmarł prawdopodobnie w 1983 roku.







extraswiecie.pl/historia/hans-modrow-bestia-z-jastrzebia-2/