Pozostali Niemcy bardzo często pogardzali Prusakami,
jednak to ci ostatni doprowadzili do zjednoczenia kraju w 1871 r. Pruski
Berlin podniesiony został do rangi ogólno-niemieckiej stolicy. Można to
uznać za swego rodzaju paradoks, gdyż zjednoczenia dokonał kraj, w
którym przeważała ludność pochodzenia słowiańskiego. Wtedy, jak i
później, często to negowano, trudno też było znaleźć przekonywujące
argumenty w tym sporze. Dzisiaj dostarczają je najnowsze badania
genetyczne.
Dla zrozumienia fenomenu Prus, istotna jest znajomość losów
zachodniosłowiańskich plemion, przede wszystkim Słowian Połabskich i
Pomorzan. Władcom Polski nigdy nie udało się na trwałe ich
podporządkować, a to właśnie ich ziemie stały się – obok Prus Wschodnich
– rdzeniem późniejszego państwa pruskiego. Jego zalążka należy szukać w
księstwie plemiennym Stodoran ze stolica w Brennej, położone nad dolną
Hawelą i Łabą. Tak jak inne księstwa Słowian Połabskich zachowało ono
niezależność od państwa polskiego, ale wkrótce musiało uznać dominującą
pozycję sąsiednich Niemiec. Ostatni władca Stodoran Przybysław, sam
bezpotomny, zmuszony został do wyznaczenia swego następcy. Został nim
niemiecki margrabia Albrecht Niedźwiedź, który przejął władzę w
księstwie w 1150 r. i uznał zwierzchnictwo Rzeszy. W ten sposób powstała
Marchia Brandenburska, gdyż wkrótce – pod wpływem języka niemieckiego –
nazwa Brenna zmieniła się na Brennaburg, a później Brandenburg. Jej
władcy prowadzili politykę ekspansji terytorialnej w kierunku wschodnim i
północnym, przyłączając do marchii kolejne ziemie zamieszkane przez
Słowian. W zdobytym Księstwie Kopanickim (plemię Sprewian) założono
miasto Berlin, do którego w 1417 została przeniesiona stolica
Brandenburgii. Około 1250 r., w wyniku ekspansji na wschód, granice
Marchii zaczęły przekraczać Odrę, gdzie powstała Nowa Marchia (okolice
Gorzowa Wielkopolskiego).
Inne obszary Słowiańszczyzny Połabskiej także weszły w skład Rzeszy
Niemieckiej, choć w nieco innych okolicznościach, i w ramach innych
władztw terytorialnych. W niektórych udało się przetrwać rodzimym
dynastiom. W orbitę wpływów niemieckich weszły również pierwotne Prusy
(miedzy Wisłą a Niemnem) oraz Śląsk. W tych pierwszych powstało państwo
Zakonu Krzyżackiego, które wkrótce opanowało także Pomorze Gdańskie. Ten
drugi – związany początkowo z Polską – uznał wolą swych książąt z
dynastii Piastów zwierzchnictwo królów czeskich, którzy sami byli
lennikami Rzeszy.
Germania slavica
W niemieckiej literaturze historycznej obszar Słowiańszczyzny Zachodniej podporządkowany Rzeszy nosi nazwę
Germania Slavica
(czyli Słowiańskie Niemcy). O jej politycznym i kulturowym charakterze,
prócz dominacji ludności słowiańskiej i przynależności do Rzeszy,
zdecydował również napływ kolonistów niemieckich: rycerstwa,
duchowieństwa, mieszczan i chłopów. Nigdzie nie zdobyli oni liczebnej
przewagi, ale przyspieszali proces germanizacji ludności rodzimej.
Ziemie te zachowały jednak wiele cech różniących je od właściwych
Niemiec a upodobniających do sąsiednich krajów słowiańskich: Polski i
Czech. Należały do nich dominująca pozycja stanu szlacheckiego (tzw.
junkrów), poddaństwo chłopów (pańszczyzna), słabość mieszczaństwa i
długotrwała dominacja rolnictwa w gospodarce. Zachowany został również
dawny system osadniczy (z charakterystyczną zabudową typu owalnicy na
wsi), słowiańskie nazwy miejscowe (powierzchownie tylko zgermanizowane:
Rostock – Roztoka, Dresden – Drezdno, Stettin – Szczecin, itd.),
słowiańskie nazwiska dużej części mieszkańców (również lekko tylko
zgermanizowane: Sydow, Janke, Miarke, Kulke, itd.), oraz około 3000
słowiańskich pożyczek słownikowych w powstałych na wschodzie dialektach
niemieckich. O słowiańskości tych ziem świadczyły również pozostałości
niezgermanizowanej ludności słowiańskiej, nazwanej Wendami (
Wenden) lub rozwodnionymi Polakami (
Wasserpolen).
Po rozbiorach Rzeczpospolitej do ziem poddanych wzmożonemu
oddziaływaniu kultury niemieckiej dołączyła także Wielkopolska, ze
znacznym udziałem (30%) ludności niemieckojęzycznej. Uformowany w ramach
Królestwa Polskiego i Rzeczpospolitej naród polski stał się jednak
skuteczną zaporą przed dalszą germanizacją.
czytaj też:
Genetycy na tropie Piastów
Można zaryzykować tezę, że Słowianie Zachodni, zwani niekiedy
Lechickimi, obrali dwie alternatywne drogi rozwojowe. Część zachodnia
weszła w skład Rzeszy Niemieckiej, i zachowując liczne odrębności,
zaczęła być utożsamiana z Niemcami. Część wschodnia zachowała
niezależność w stosunku do Rzeszy, formując własne państwo (Polskę),
naród i zachowując swój odrębny język. Zróżnicowanie to wzmocnione
zostało różnicami wyznaniowymi. O ile germanizujący się Słowianie
przyjęli w trakcie reformacji w zdecydowanej większości protestantyzm,
to Polacy pozostali wierni Kościołowi katolickiemu.
Lechici zachodni, choć zniemczeni, również uzyskali możliwość
uformowania własnego, odrębnego od Niemiec bytu politycznego. Władcy
Brandenburgii ze stulecia na stulecie wzmacniali swoją pozycję w Rzeszy i
na arenie europejskiej. Wykorzystując duży w porównaniu do innych
władztw niemieckich potencjał terytorialny i ludnościowy swego państwa,
dorobek cywilizacji niemieckiej, oraz władzę nie skrępowaną przywilejami
stanowymi, mogli z powodzeniem wprowadzać reformy administracji,
gospodarki i wojska. Wzrost potęgi szedł w parze ze ekspansją
terytorialną. Do władztwa elektorów brandenburskich włączono Prusy
Książęce (1618 r.), Księstwo Pomorskie (1637 r.), Śląsk (1742 r.). A
więc większość obszarów Niemieckiej Słowiańszczyzny.
Istotnym krokiem na drodze politycznej emancypacji władców
Brandenburgii było uzyskanie suwerenności w Prusach Książęcych (1657
r.), dające w dalszej perspektywie koronowania się i przybrania tytułu
króla pruskiego (1701 r.). Stopniowo całe państwo zaczęto nazywać
Prusami a ich mieszkańców Prusakami. Niektórzy niemieccy historycy
uważają, że państwo pruskie ukształtowało się pomiędzy Niemcami a
Polską, wykorzystując osłabienie władzy centralnej w obu państwach.
Symbolicznym podkreśleniem nieniemieckich tradycji może być nazwa
państwa i społeczeństwa nawiązująca zarówno do podbitego przez Krzyżaków
bałtyckiego plemienia Prusów, jak również do nazwy prowincji Królestwa
Polskiego z lat 1466-1772.
Dopiero na Kongresie Wiedeńskim (1815 r.) Prusy uzyskały znaczące
nabytki terytorialne w rdzennej części Niemiec: Nadrenię i Westfalię.
Ich katoliccy mieszkańcy, nigdy jednak nie utożsamili się w pełni z
tradycją pruską, podejrzliwie patrząc na przybywających ze wschodu
urzędników i oficerów o dziwnych nazwiskach. Z pruskim panowaniem nie
chcieli się również pogodzić mieszkańcy Królestwa Hanoweru i Hesji,
które w wyniku podboju włączono w skład monarchii w 1866 r. Za prawdziwe
Prusy uważano jedynie prowincje położone na wschód od Łaby. W wyniku
postanowień Kongresu Wiedeńskiego ta część państwa uległ znacznemu
powiększeniu. Do Prus włączono wówczas północną część Saksonii oraz
ziemie odebrane Polsce: Prusy Królewskie (nazwane Zachodnimi) i
zachodnią Wielkopolskę (Wielkie Księstwo Poznańskie). Pod względem
politycznym kraj znajdował się częściowo w ramach Związku Niemieckiego
(Brandenburgia, Saksonia, Śląsk, Pomorze), częściowo jednak poza jego
strukturami (Poznańskie, Prusy Wschodnie i Zachodnie).
Mapa. Królestwo Prus w okresie apogeum rozkwitu
Bardzo często słowiańskość Prus, była i jest podważana. Potwierdziły
ją jednak najnowsze badania genetyczne. Analiza ok. 400 próbek DNA (baza
danych portalu Family Tree DNA) pobrany od potomków dawnych mieszkańców
Królestwa Prus, wyraźnie wskazują, że niemieckojęzyczni Prusacy byli w
większości słowiańskiego pochodzenia. Świadczy o tym struktura
genetyczna męskiej populacji na zgermanizowanych obszarach, w której
dominuje haplogrup y-dna R1a, charakterystyczna dla ludów słowiańskich.
Przewaga nosicieli haplogrupy R1a była w Prusach niższa niż w Polsce,
ale podobna do tej obserwowanej w Czechach. Gdyby uwzględnić jeszcze
polską cześć Prus (Poznańskie, Prusy Zachodnie, Górny Śląsk), w które
zniemczona ludność także stanowiła znaczny odsetek, udział haplogrupy
R1a w całym kraju sięgnąłby prawdopodobnie 40%. Ten dominujący udział
widać we wszystkich prowincjach położonych na wschód od Łaby: od
Brandenburgii po Prusy Wschodnie. Jedynie w prowincji Saksonia
dominowała „germańska” haplogrupa R1b. Należy jednak pamiętać, że
znaczna część tej prowincji (dziś land Saksonia-Anhalt) znajdowała się
po zachodniej, a więc pierwotnie niemieckiej stronie Łaby. W Prusach
Wschodnich dochodziła dodatkowo domieszka bałtycka (prusko-litewska), z
charakterystyczna dla niej dużym udziałem haplogrupy N, wskazującym, że
około 50% mieszkańców tej prowincji było tego właśnie pochodzenia.
Słowiańskość Prus (na wschód od Łaby) i całej Niemieckiej
Słowiańszczyzny widać na tle całych Niemiec (R1a tylko 16%), Niemiec
Zachodnich (R1a 10%), a jeszcze bardziej na tle tych społeczności
zachodniogermańskich (Holandia, Szwajcaria), które rozwijały się w
izolacji od Słowian (R1b ok. 50%, R1a tylko 5%).
Tab. Struktura genetyczna Prus na tle sąsiadów
haplogrupa y-dna |
Polska |
Czechy |
Zniemczone Prusy |
Dzisiejsze Niemcy |
Holandia/
Szwajcaria |
R1a |
57,5 |
34,0 |
35,8 |
16,0 |
3,8 |
R1b |
12,5 |
22,0 |
22,6 |
44,5 |
50,0 |
I1 |
8,5 |
11,0 |
13,3 |
16,0 |
18,3 |
I2 |
7,5 |
13,0 |
4,9 |
6,0 |
10,0 |
N |
4,0 |
0,5 |
5,3 |
1,0 |
0,5 |
inna |
10,0 |
19,5 |
18,0 |
16,5 |
17,5 |
Tab. Struktura genetyczna zniemczonych prowincji Prus
haplogrupa y-dna |
Prusy Wschodnie |
Pomorze |
Dolny Śląsk |
Brandenburgia |
Saksonia |
R1a |
39,1 |
45,8 |
42,6 |
38,9 |
16,3 |
R1b |
13,0 |
24,0 |
20,4 |
22,2 |
32,6 |
I1 |
14,1 |
15,6 |
9,3 |
13,3 |
16,3 |
I2 |
4,3 |
5,2 |
1,9 |
6,7 |
7,0 |
N |
20,7 |
0,0 |
1,9 |
4,4 |
1,2 |
inna |
8,7 |
9,4 |
24,1 |
14,4 |
26,7 |
Ktoś mógłby powiedzieć, iż ludność pochodzenia słowiańskiego
dominowała liczebnie, ale elity pruskie, czy szerzej
wschodnioniemieckie, były pochodzenia germańskiego. Do dziś jednak
istnieje ród słowiańskich władców Meklemburgii, którzy panowali tam do
1918 r. (głową rody jest obecnie książę Borowin zu Mecklemburg).
Pomorzem Szczecińskim do 1637 r. władali słowiańscy Gryfici. Elity
szlacheckie Niemieckiej Słowiańszczyzny, od władców, przez arystokracje,
po zwykłe ziemiaństwo, były bowiem w dużym stopniu rodzimego
pochodzenia. To z tej warstwy wywodzili się politycy i dowódcy wojskowi
będący podporą kolejnych władców i rządów.
Słowiańskie korzenie
Bohaterem pruskim z czasów wojen napoleońskich stał się feldmarszałek
Ludwik Yorck von Wartenburg (1759-1830), którego przodkowie wywodzący
się spod Łeby, używali nazwiska Jark-Gostkowski. Kolejnym przykładem
może być słynny ród von Moltke (nazwisko wywodzone jest od słowa
„moltek”, czyli młotek), pochodzący z Meklemburgii, lecz osiadły w
Prusach, gdzie wydał na świat wielu znanych wojskowych i polityków, w
tym feldmarszałka Helmuta von Moltke (1800-1891). Z bliższych nam czasów
wspomnieć można o naczelnym dowódcy niemieckich wojsk lądowych z lat
1938-1942, feldmarszałku Walterze von Brauchitsch (1881-1948), którego
pierwszym znanym przodkiem (XIII w.) był dolnośląski rycerz Wielisław z
Chróstnika. Eryk von Manstein (1887-1973), uznawany za najwybitniejszego
dowódcę niemieckiego czasów II wojny światowej, w rzeczywistości
nazywał się von Lewinski, i wywodził się z polsko-kaszubskiego rodu
Royk-Lewińskich herbu Brochwicz, którego gniazdem rodzinnym była wieś
Lewino, położona w powiecie wejherowskim. Słowiańskie korzenie miał też
Heinz Guderian (1888-1954), uważany za twórcę pancernej potęgi III
Rzeszy. Niektórzy genealodzy wywodzą jego ród z pierwotnie słowiańskiej
wschodniej Brandenburgii (Nowa Marchia), lecz już co najmniej od XVII
stulecia (a także i dziś) występuje on przede wszystkim Wielkopolsce i
na Kujawach, gdzie wielu jego przedstawicieli używało (używa) nazwiska
Guderski/Gudarski. Wśród niemieckich dowódców o słowiańskim rodowodzie
najbardziej znany w Polsce jest chyba generał SS Eryk von Zelewski
(1899-1972), dowódca sił likwidujących Powstanie Warszawskie, którego
ród podobnie jak Yorcków i von Lewinskich wywodził się ze szlachty
polsko-kaszubskiej.
Nie ma dowodów by wspomniane osoby były nosicielami haplogrupy R1a,
choć jej brak nie przekreśla oczywiście słowiańskiego pochodzenia. Nawet
u współczesnych Polaków, jej odsetek sięga „jedynie” 50-60%. Ostatnio
potwierdzono jednak, że nosicielami tej haplogrupy są przedstawiciele
rodu von Amsberg, do którego należy również obecny król Holandii
Wilhelm-Aleksander (ur. 1967 r.). Ten przykład może wydawać się nie na
miejscu, ale tylko pozornie. Ród ten wywodzi się bowiem z tej części
Pomorza Przedniego (Vorpommern), które od 1815 r. wchodziło w skład
państwa pruskiego.
Nie trzeba jednak sięgać daleko w czasie i przestrzeni by udowodnić
zaznaczającą się rolę potomków zgermanizowanych Słowian w dziejach Prus
czy Niemiec. Znane są polskie korzenie Angeli Mekel, której ojciec
urodził się jeszcze jako Horst Kaźmierczak, bo później rodzina zmieniła
nazwisko na Kasner. W wywiadzie dla „Die Zeit” A. Merkel powiedziała:
Mam polskie korzenie poprzez dziadka. Gdy jestem w melancholijnym nastroju, myślę sobie, że odzywa się we mnie słowiańska dusza.
To jednak tylko cześć prawdy, gdyż słowiańskie korzenie odnaleźć można
także u matki pani kanclerz. Dziadek z tej strony, Wilhelm Jentzsch,
pochodził z części Saksonii wcielonej do Prus, gdzie szczególna
koncentracja nazwiska Jentzsch występuje na słowiańskich Łużycach.
Babcia zaś, Gertrud Drange, choć urodzona w Elblągu (to oczywiście
również Niemiecka Słowiańszczyzna), wywodzi się z rodu od pokoleń
związanego z wielkopolską Kargową.
Opisane przypadki pozwalają zrozumieć, dlaczego mieszkańcy Niemiec
zachodnich i południowych nie uważali Prusaków za stuprocentowych
Niemców. W tym przekonaniu, prócz pochodzenia i innych cechy
wyróżniających pruskich Niemców, utwierdzała także obecność reliktów
ludności słowiańskiej (Pomorze, Prusy Wschodnie, Śląsk, Łużyce) oraz
dominacja ludności polskiej w nowych nabytkach na wschodzie. W Prusach
na wschód od Łaby Polacy stanowili 20% ogółu mieszkańców. Nawet Bismarck
uważał Prusy za kraj niemiecko-słowiański. W tym kontekście może się
wydać paradoksem, iż to właśnie Prusy pod przywództwem Bismarcka
doprowadziły do zjednoczenia Niemiec w 1871 r. Niejeden mógłby w tym
fakcie dopatrzeć się swego rodzaju triumf Słowiańszczyzny (Lechitów) nad
ludami germańskimi, którzy niegdyś podporządkowani i zmuszeni do
przyjęcia kultury niemieckiej, teraz podporządkowali sobie resztę
Niemiec i utworzyli nowoczesne państwo niemieckie. Nie można jednak nie
dostrzec, że potencjał zgermanizowanych Słowian posłużył budowani potęgi
imperialnych Niemiec, dla których przeciwnikiem stały się m.in. narody
słowiańskie. To nie przypadek, że właśnie po powstaniu II Rzeszy
nasiliła się polityka germanizacyjna wobec Polaków, Serbów Łużyckich i
Litwinów Pruskich. Dlatego bardziej niż o spruszczeniu Niemiec, powinno
się chyba mówić o zniemczeniu Prus. Zjednoczenie, choć dokonane rękami
państwa najmniej osadzonego staroniemieckich tradycjach, było
urzeczywistnieniem marzeń niemieckich nacjonalistów. Nie tylko w
kontekście zjednoczenia kraju, ale także ekspansji w kierunku wschodnim.
Triumf Prusaków okazał się więc początkiem końca ich odrębności, jako
kraju między Niemcami a Polską. Końcem szans na uformowanie odrębnego
narodu o rodowodzie słowiańskim, zniemczonego, ale posiadającego własne
państwo i kulturę (analogicznie do zanglicyzowanych Irlandczyków lub
Szkotów).
Ostateczny kres Prus przyniosły dwudziestowieczne kataklizmy polityczne.
Najpierw w wyniku I wojny światowej utraciły one swe polskie prowincje.
W 1933 r. narodowi socjaliści zlikwidowali polityczną odrębność
wszystkich krajów związkowych, w tym Prus. Klęska III Rzeszy przyniosła
kolejne ciosy. Impet zwycięskiej Armii Czerwonej uderzył przede
wszystkim w rdzeniowy obszar Prus: od Prus Wschodnich, przez Pomorze i
Śląsk po Brandenburgię. Następnie przyłączono do Polski większą część
dawnych ziem pruskich, a ich zniemczonych mieszkańców wysiedlono na
zachód. Zdominowani liczebnie przez ludność Niemiec Zachodnich zatracili
swoje odrębne cechy. Dodatkowo alianci odtwarzając związkowy charakter
państwa niemieckiego, nie dopuścili do utworzenia landu Prusy.
Triumf słowiańszczyzny
Długotrwałe zmagania polsko-pruskie o dominację nad Zachodnią
Słowiańszczyzną zakończyły się niespodziewanym sukcesem Polski.
Przesunięta wolą Stalina na zachód, w dużym stopniu zajęła w
przestrzeni politycznej Europy miejsce dawnych Prus, dziedzicząc po nich
część ludności: Pomorzan (w tym Kaszubów), Poznaniaków, Ślązaków.
Wysiedloną ludność niemiecką zastąpiła zaś pokrewna jej pod względem
genetycznym ludność polską.
Reliktem Słowiańskich Niemiec stały się wschodnie regiony powojennych
Niemiec, które na kilka dziesięcioleci uczyniono podstawą terytorialną
rządzonej przez komunistów Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Była to
ostatnia, jak dotąd, próba podtrzymania odrębności politycznej ziem
zamieszkanych przez zniemczonych Słowian. Nie miała jednak szans
powodzenia, gdyż podjęta została wbrew woli miejscowej ludności i mogła
trwać jedynie tak, jak długo Związek Sowiecki zachowywał status
mocarstwa. Ponowne zjednoczenie Niemiec, tym razem pod dyktando ich
zachodniej części, przekreśliło możliwość utrwalenia
wschodnioniemieckiej państwowości. Z drugiej jednak strony, samo
zjednoczenie umożliwiło ponowne ujawnienie się różnic pomiędzy Niemcami z
zachodu (
Wessie), a mieszkańcami zgermanizowanego wschodu (
Ossie).
Tłumaczy się je najczęściej pięćdziesięcioletnim okresem życia w osobny
państwach i systemach. Zapomina się, że i wcześniej społeczeństwo
Niemiec nie było monolitem, lecz dzieliło się na mieszczański i rdzennie
germański zachód, oraz szlachecko-chłopski, pierwotnie słowiański
wschód. Istnienie dwóch państw niemieckich jedynie utrwaliło te różnice.
Przeciętny Niemiec nie utożsamia ich jednak ze słowiańskim dziedzictwem
wschodu. Przez wiele dziesięcioleci, czy nawet stuleci, Słowiańszczyzna
była bowiem postrzegana jako coś mało atrakcyjnego, zapóźnionego w
stosunku do Niemiec, do czego nie warto było się przyznawać. Nie można
jednak wykluczyć, że nadejdą czasy, gdy pochodzenie słowiańskie stanie
się powodem do dumy. Wtedy być może mieszkańcy Brandenburgii,
Meklemburgii i Saksonii, a może i potomkowie słowiańskich emigrantów
mieszkający w innych regionach Niemiec przypomną sobie o swych
słowiańskich korzeniach. Kto wie, czy sukcesy Prus – choć początkowo
wykorzystany przez Niemcy – nie były właśnie pierwszymi przejawami
wzrastania znaczenia Słowiańszczyzny w na arenie międzynarodowej.
Mariusz Kowalski