Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Białoruś. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Białoruś. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 listopada 2022

Jeszcze raz - jak powstała Białoruś




Takie zestawienie ze strony sb.by.

Jak widać, już na oficjalnej stronie internetowej właściwie wprost przyznaje się, że BSRR nie powstała by bez zachodnich pieniędzy i niemieckiej agentury w rodzaju Lenina.

Idee niepodległego państwa białoruskiego nie miały poparcia w masach ludu.

To był tylko pretekst, by po raz kolejny okroić osłabić państwo polskie.

Rozumiem, że pan Volfovich potępia odebranie Polsce jej wschodnich ziem przez ZSRR oraz pochwala pokojowe rozwiązania, takie jak Traktat Ryski.

Proszę odstąpić od ruszczenia Białorusinów i przystąpić do rozmów ze stroną polską.




przedruk
tłumaczenie automatyczne

autor bloga potępia komunizm, bolszewizm oraz nazizm, post nie ma na celu propagowania tych idei, lecz jedynie informować o politycznej sytuacji w kraju sąsiednim





Jaką rolę w tworzeniu państwowości białoruskiej odegrała Rewolucja Październikowa i okres sowiecki?

Nasz kraj pozostaje prawdopodobnie jedynym na świecie, który nadal obchodzi 7 listopada na poziomie państwowym, Dzień Rewolucji Październikowej, który miał miejsce w 1917 roku. Warto zapytać: dlaczego? Chodzi o ogromny wpływ, jaki wydarzenia historyczne sprzed stu lat wywarły na losy Białorusi. W tym materiale przedstawimy pięć, naszym zdaniem, najistotniejszych konsekwencji tej wielkiej rewolucji.



Państwowość

Władimir Uljanow-Lenin określił rozwiązanie kwestii narodowej jako jedno z głównych zadań rewolucji, obok kwestii władzy, pokoju i ziemi. Do października 1917 r. białoruski ruch narodowy znajdował się w bardzo opłakanym stanie. Nie spotkała się z dużym poparciem ludności, praktycznie nie była reprezentowana we władzach. Próba Romana Skirmunta (w 1917 r. stał na czele Białoruskiego Komitetu Narodowego – red.) i jego zwolenników, by zadowolić Rząd Tymczasowy ich żądań, całkowicie nie powiodła się. Białoruskie partie i ugrupowania polityczne przegrały wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego w druzgocący sposób.

Bolszewicy okazali się jedyną wpływową siłą polityczną gotową do rozwiązania kwestii białoruskiej. Józef Stalin, Michaił Frunze i Lenin osobiście odegrali w tym dużą rolę.


Wziąwszy władzę w swoje ręce, bolszewicy dali zielone światło do zwołania Kongresu Wszechbiałoruskiego, przeznaczyli pieniądze na jego utrzymywanie. Rozproszenie zjazdu przez grupę Myasnikov-Knorin-Lander spotkało się z surową naganą ze strony Piotrogrodu. W odpowiedzi utworzono tam Białoruski Komisariat Narodowy. Nawet fiasko projektu BNR nie zachwiało determinacją władz sowieckich w zapewnieniu narodowego samostanowienia narodu białoruskiego. Tak więc w styczniu 1919 pojawiła się BSRR.

Ale budowanie narodu na tym się nie skończyło. W latach 1924 i 1926 powiększono terytorium republiki. Obejmował obwód witebski, obwód mohylewski i obwód homelski. W tych samych latach dwudziestych rozwinęła się polityka białoruizacji. A bolszewicy przeprowadzili to swoimi typowymi, ostrymi metodami. 

Ostatecznie dopiero dzięki polityce stalinowskiej jesienią 1939 roku Zachodnia Białoruś została zjednoczona z BSRR. A potem przywódca narodów konsekwentnie odrzucał propozycję Chruszczowa, by oddać Polesie Ukrainie i pomysł Malenkowa o przeniesieniu obwodu połockiego do RSFSR.

Jesteśmy dumni, że BSRR stała się jednym z założycieli Związku Radzieckiego, którego stulecie będziemy obchodzić wkrótce. W tej wielkiej potędze Białorusini czuli się pełnoprawnymi obywatelami.







Opublikowany:13:36


Volfovich ostrzegł Polskę: w przypadku agresji na Białoruś wojna wybuchnie w całej Europie Wschodniej
Militaryzacja Polski i jej agresywne zamiary budzą niepokój na Białorusi. Poinformował o tym dziennikarzy sekretarz stanu Rady Bezpieczeństwa Białorusi Aleksander Volfovich po wynikach 10. spotkania sekretarzy rad bezpieczeństwa państw członkowskich WNP, które odbyło się dziś w Moskwie, informuje BiełTA .

Alexander Volfovich powiedział:

- Białoruś, jako placówka we wschodnioeuropejskim regionie zbiorowego bezpieczeństwa, dziś niestety doświadcza wszystkich wyzwań i zagrożeń, które wpływają na bezpieczeństwo. Przede wszystkim niepokoją nas kwestie związane z obecnością wojskową na terytorium naszych sąsiednich państw oraz retoryka wojskowa rozbrzmiewająca u naszych sąsiadów. Przede wszystkim niepokojąca jest militaryzacja Polski i jej agresywne zamiary: ze szkodą dla interesów gospodarczych swojego kraju postawili na militaryzację, wzrost liczebności sił zbrojnych, sprzętu, nikt nie myśli o zwykłym polskim ludzi i dlaczego jest to konieczne. Ale to, co jest konieczne, jest jasne: rozpętać agresję. Uwolnić agresję wobec kogo? Oczywiście najbliżej jest Republika Białorusi. Ale polskie kierownictwo musi zrozumieć, że jeśli rozpęta agresję, wojna dotknie nie tylko terytorium Białorusi, ale wybuchnie na całym terytorium Europy Wschodniej. Cierpią na tym pokojowi ludzie Polski i innych krajów, którzy nie wybaczą swoim przywódcom politycznym tego, co dziś próbują zrobić.

Zwrócił też uwagę na to, że kraje sąsiadujące z Białorusią nie chcą negocjować. „Konieczne jest rozwiązywanie problemów w pokojowy, cywilizowany, demokratyczny sposób, zasiadanie do stołu negocjacyjnego, omawianie problemów, znajdowanie wspólnej płaszczyzny. traktaty, zamykając się swego rodzaju żelazną kurtyną” – powiedział sekretarz stanu.

„Ten mur berliński, który kiedyś został zniszczony na terenie Niemiec, dziś został przeniesiony na teren Puszczy Białowieskiej. Zbudowano pięciometrowe ogrodzenia, rozpięto drut kolczasty zarówno na terenie Polski, jak i na terenie Polski. krajów bałtyckich. A kierownictwo tych krajów nie zgadza się na żadne kontakty i nie będzie dyskutować o problemach. To smutne, przerażające i złe - podkreślił Aleksander Volfovich.






https://www.sb.by/articles/volfovich-predupredil-polshu-v-sluchae-agressii-protiv-belarusi-voyna-polykhnet-po-vsey-vostochnoy-e.html



https://www.sb.by/articles/krasnyy-den-kalendarya-istoriya.html?fbclid=IwAR2FfwCCXp8Kijk-zPO21J7uZoU89eyiGpN9-_q8aTWzx8gwoQHjfctPFGE


......


post zapisał się w  wersji ostatecznej, dopiero po edycji linków




wtorek, 14 czerwca 2022

Nazistowskie korzenie barw białoruskiej opozycji



Poniższy tekst jest ze strony internetowej czasopisma "Myśl Polska".

Strona ta jest obecnie blokowana, więc jeśli chcesz poczytać, co polecam, zastosuj bezpłatny VPN lub przeglądarkę Opera, która posiada VPN wbudowany - po instalacji trzeba go osobno kliknąć, aby zadziałał



Jak widać, niemcy nie tylko tworzyli i podsycali ukraiński nacjonalizm - a potem tożsamość i państwowość, ale również białoruski... ale przecież nie z miłości do Słowian....



przedruk



.



Przestrzeń publiczna w Polsce zapełniła się symboliką przyjętą przez antyłukaszenkowską opozycję białoruską. Wynikać taki stan rzeczy ma z faktu, iż polski rząd deklaruje poparcie dla emigracyjnej prezydent Białorusi Swietłany Cichanouskiej, która obecnie prowadzi całkiem komfortowe życie w opłacanej przez polskich podatników posiadłości w Warszawie. Nie jest jednakże największym problemem to, iż polskie elity polityczne nie chcą utrzymywać stosunków z legalnym rządem białoruskim Aleksandra Łukaszenki. Okazuje się bowiem, iż przyzwalamy na stosowanie na terenie naszego kraju symboliki naszych oprawców i wrogów.
Jagiellonizm czy nazizm?

Oficjalnie wmawia się polskiemu odbiorcy, iż biało-czerwono-biała flaga, którą celebruje opozycja białoruska ma pochodzenie jagiellońskie. Jakże przyjemnie brzmi to dla złaknionego komplementów polskiego „narodowego” ucha. Niektórym Polakom bowiem wydaje się, że mieszkają w państwie o ambicjach mocarstwowych czy wręcz już będącego mocarstwem środkowoeuropejskim, pod przewodnictwem którego upośledzone, narody zamieszkujące zachodnie okrainy niegdyś przynależące do ZSRR będą maszerowały ku świetlanej przyszłości. Majaki jagiellońskie jako choroba przewlekła naszych umysłów została zatem wykorzystana do uzasadniania tolerancji społecznej wobec powiewających gdzieniegdzie flag biało-czerwono-białych. Ba, powiewających niekiedy na budynkach fundowanych z kieszeni drenowanego niemiłosiernie polskiego podatnika. Otóż prawda jest znacznie bardziej brzydka i złożona.

Pochodzenie jagiellońskie, czy grunwaldzkie – precyzyjniej ujmując – barw białoruskiej opozycji, spokrewnione jakoby z herbem litewskiej Pogoni jest wyjątkowo mgliste. Nie ma bowiem żadnych dowodów a nawet znaczących poszlak na prawdziwość tej hipotezy. Twardymi dowodami, jakimi dysponujemy są natomiast powiązania między symboliką biało-czerwono-białą a podległą hitlerowskiej III Rzeszy Białoruską Obroną Krajową i Białoruską Centralną Radą. Zarówno formacja BOK (z niem. Weißruthenische Heimwehr) jak również BCR legitymowały się barwami właśnie biało-czerwono-białymi. Pozyskiwaniem Białorusinów przeciwko ZSRR natomiast zajmował się hitlerowski publicysta i wieloletni działacz NSDAP Wilhelm Kube. Po agresji Niemiec na ZSRR miał on z woli Adolfa Hitlera zostać Gauleiterem Moskwy, jednakże odepchnięcie hitlerowskiej armii spod radzieckiej stolicy spowodowało, iż Kube musiał zadowolić się stanowiskiem szefa Okręgu Generalnego „Białoruś”. Rozpoczął on na terenie okupowanej Białorusi zdecydowaną akcję białorutenizacyjną sięgającą nawet życia kościelnego. Powołał bowiem on m.in. Białoruski Autokefaliczny Narodowy Kościół Prawosławny z nakazem eliminacji jakichkolwiek weń rosyjskich wpływów. Należy w tym miejscu zestawić tego typu działalność z niedawnym powołaniem podobnej Autokefalicznej Cerkwii Prawosławnej na terenie Ukrainy, co niosło ze sobą ryzyko powstania wojny religijnej nad Dnieprem. Metody zatem stosowane przez Hitlera przetrwały i cieszą się powodzeniem do dziś. Działalność Kubego zasługuje na odrębną publikację, gdyż przypomina ona w niezwykle wysokim stopniu tę forsowaną przez obecną białoruską opozycję. Siłowe rugowanie z dusz Białorusinów pierwiastka radzieckiego czy rosyjskiego, wbrew elementom naturalnie występującym na najbardziej zsowietyzowanym obszarze ZSRR, jakim była Białoruska SRR, ma swe korzenie w zabiegach administracji III Rzeszy.
Białoruskie rezerwy Waffen-SS

Hitlerowskie mundury Białoruskiej Obrony Krajowej (formacji wojskowej, będącej rezerwą dla 30. Dywizji Grenadierów Waffen-SS), walczyły z Polakami m.in. pod Monte Cassino. Stanowić miały one trzon tworzącej się armii nowego państwa białoruskiego tworzonego pod patronatem III Rzeczy. Również i żołnierze BOK z dumą nosili wstążki biało-czerwono-białe jako element dystynktywny dla swej formacji. Można obejrzeć je m.in. na filmie propagandowym z hitlerowskich parad wojskowych, dostępnym na platformie YouTube.

Flaga biało-czerwono-biała była oficjalną flagą hitlerowskiej Białoruskiej Centralnej Rady, zaś jej kierownikiem był białoruski działacz narodowo-społeczny Radosław Ostrowski. Podjął on bowiem współpracę z niemieckim okupantem zaraz po ataku III Rzeszy na ZSRR. Wprawdzie niedługo później Kube zdysmisjonował go za jego przedwojenną współpracę z ugrupowaniami komunistycznymi, jednakże Hitler zaopiekował się swym antyradzieckim podopiecznym bardzo troskliwie. Po II wojnie światowej (podobnie jak czołowi działacze banderowscy) został ewakuowany do Zachodnich Niemiec, a stamtąd do USA, gdzie kontynuował swoją działalność publicystyczną i społeczno-polityczną dożywszy niemal stu lat. W sylwestra 1947 roku wydał on odezwę w sprawie utworzenia Centralnego Przedstawicielstwa Białoruskiego. Działał jako reprezentant Białorusinów w kierownictwie niejakiego Antybolszewickiego Bloku Narodów, którego podwaliny utworzono z inicjatywy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Takie zasługi patrona białoruskich ideologów ze współczesnej opozycji antyłukaszenkowskiej prawdopodobnie są mniej znane naszym polskim działaczom na rzecz przez nikogo zagranicą nie traktowanej poważnie Cichanouskiej.

Prezydent Łukaszenko z powodu hitlerowskich konotacji owej symboliki kazał zrezygnować ze stosowania biało-czerwono-białej flagi. Okazuje się bowiem w świetle wyżej przytoczonych faktów, iż radziecka w swych korzeniach stylistyka obecnie obowiązującej flagi Białorusi nie jest niczym, co mogłoby nawiązywać do zbrodniczej wobec m.in. naszego narodu III Rzeszy. Należy jednocześnie przypomnieć, iż podobnie jak miało to miejsce wobec nacjonalistów ukraińskich czy formacji utworzonych na Kaukazie, z których czerpała np. dudajewowska Czeczenia, Hitler wmawiał nacjonalistom białoruskim, iż są oni pochodzenia aryjsko-nordyckiego a nie słowiańskiego. Należy przy tym zadać sobie pytania: czy należy dopuszczać w naszej przestrzeni publicznej do umieszczania takiej symboliki i w jakim stopniu dzisiejsza białoruska opozycja identyfikuje się z ideologią BOK jeśli wybrała sobie tego typu barwy reprezentacyjne? Dostrzegalna jest jednocześnie wysokiego stopnia kompatybilność podanych znaczeń z postępującą banderyzacją naszego życia społecznego i politycznego.

Sylwia Gorlicka




przypominam, że flaga opozycji "białoruskiej" nawiązuje do flagi, którą posługiwali się niemieccy kolaboranci - a która jest podobna do flagi I Rzeczpospolitej - z tym, że ma zamienione kolory:

- flaga niemieckich kolaborantów  była biało-czerwono-biała

- flaga I RP była czerwono - biało - czerwona 


To podobieństwo jest zapewne nieprzypadkowe i celowo nawiązuje do tradycji Unii Polski i Litwy - podobnie, jak było z nazwami nowych tworów państwowych, jak: Germania (nazwa od pieszych wojowników słowiańskich), Polacy (Po-Lachy), Prusy (od Prus pogańskich), Ukraina (od terminu "województwa ukraińskie", tj. leżące u kraja państwa) ...






Flaga I RP



 Współcześnie Austria ma podobną flagę..





https://maciejsynak.blogspot.com/2021/07/polska-wiki-dla-niemcow.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/05/biaoruska-flaga-opozycja.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/08/etymologia-sowa-polacy.html



https://myslpolska.info/2022/06/14/gorlicka-nazistowskie-korzenie-barw-bialoruskiej-opozycji/


W uzupełnieniu:


https://www.belta.by/interview/view/vasiljev-prestupnyj-mir-na-territorii-ukrainy-podnjal-golovu-i-beschinstvuet-8234/






poniedziałek, 13 czerwca 2022

Białoruś - odkryto nowe groby masowe - 38 tyś ofiar

 

przedruk

tłumaczenie automatyczne





13 CZERWCA 2022, 19:11


Jak powiedział dziennikarzom Siergiej Szykunets, zastępca szefa Dyrekcji Nadzoru dochodzeń w Szczególnie Ważnych Sprawach Karnych Prokuratury Generalnej, Siergiej Szykunets mógł pochować ponad 38 tysięcy cywilnych ofiar nazistów.


„Według danych archiwalnych zajętych w trakcie śledztwa w sprawie karnej, na terenie traktu Uruchche, w rejonie 9 km znajduje się siedem grobów dołowych, w których pochowanych jest ponad 38 tysięcy zabitych cywilów Studiując dokumenty archiwalne, przesłuchując świadków, naocznych świadków, udało nam się zainstalować właściwie dwa doły-groby. Pod koniec zeszłego roku - pierwszy, to dół o wymiarach 19m na 4,5m i głębokości do 5m, w nim więcej ponad 8 tysięcy zabitych obywateli. praca i zakładanie kolejnych grobów. Dziś jest to prawdopodobnie drugi grób z siedmiu znajdujących się na terenie traktu - powiedział Siergiej Szykunets.


Nowe miejsce masowej zagłady ludności cywilnej podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej odkryto w maju podczas śledztwa w sprawie karnej dotyczącej ludobójstwa. Znaleziono liczne szczątki szkieletu, drut (prawdopodobnie z nadgarstka ofiary), fragmenty podeszwy oraz łyżkę. Obecnie toczy się tutaj postępowanie.


Śledztwo w sprawie karnej w sprawie ludobójstwa trwa, zauważył Sergey Shikunets. Do zbadania jest jeszcze ogromna warstwa dokumentów archiwalnych. Planowana jest ogromna liczba czynności dochodzeniowych. Tylko w tym roku zaplanowano 27 miejsc we wszystkich zakątkach kraju, w których prowadzone będą prace poszukiwawcze. „Połowa z tych działań została już przeprowadzona. Niestety wyniki prac poszukiwawczych potwierdzają tragiczne fakty zagłady ludności cywilnej. Odnaleziono szczątki kości. Wszystkie są poddawane badaniom sądowym, medycznym i kryminalistycznym” powiedział.







Jak wyjaśnił zastępca naczelnika wydziału, 27 miejsc przewidzianych do oględzin to w większości nieznane dotychczas masowe groby. „Co najmniej 27. Śledztwo trwa, coraz więcej nowych faktów jest ujawnianych. Naprawiamy je, dokumentujemy, a jeśli są podstawy, plan poszukiwań jest korygowany. Takie prace będą kontynuowane” – powiedział.

Eksperci są kategoryczni w swoich wnioskach, podkreślił Siergiej Szykunets. Według niego śmierć z reguły następowała w wyniku strzału w głowę osoby, która w tym momencie znajdowała się poniżej strzelca. Tłumaczy się to tym, że do dołów wrzucano żywych ludzi i strzelano z góry.

W sprawie o ludobójstwo przesłuchano już ponad 15 000 świadków. Połowa z nich to więźniowie obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Przeprowadzono ponad 3000 kontroli: dokumentów archiwalnych, nieznanych wcześniej miejsc masowej eksterminacji obywateli, miejsc przymusowego przetrzymywania ludności.


Mówiąc o czasie przeprowadzenia śledztwa w sprawie karnej, Siergiej Szykunets podkreślił: „Będziemy prowadzić dochodzenie, dopóki nie ujawnimy wszystkich faktów masowej eksterminacji obywateli, dopóki nie potwierdzimy absolutnie wszystkich faktów okrucieństw na naszym terytorium, świadczących o ludobójstwie narodu białoruskiego, który miał miejsce”. Wyniki śledztwa zostaną podane do wiadomości publicznej – dodał.

Siergiej Szykunets powiedział również, że naziści używali kwasu do podbijania grobów lub ukrywania śladów zbrodni. "Było to szczególnie praktykowane w okresie wyzwolenia naszego terytorium i odejścia faszystowskich najeźdźców. Tak, rzeczywiście ustalono następujące fakty: otwierali wcześniej wypełnione doły i używali kwasu. W ten sposób niszczono resztki kości W regionie stwierdziliśmy, że faszystowscy najeźdźcy, wycofując się, wykorzystując pracę jeńców wojennych, otwierali grób zniszczonych wcześniej cywilów, rękoma niszczyli ślady mordów na ludności cywilnej, a następnie pochowali wojskowych, którzy wykonał te prace w tym dole” – powiedział.


Jeśli chodzi o dwa miejsca masowej zagłady odkryte na traktach Uruchcza, to tam pochowani są głównie cywile. Znaleziono szkielety dzieci, co potwierdza zagładę całych rodzin. Są też jeńcy wojenni: w pobliżu znajdowały się jednostki wojskowe, a podczas okupacji żołnierze Armii Czerwonej zostali schwytani.




W białoruskiej wikipedi nie ma o tym jeszcze ani słowa.




Wg wiki:




Nazwa Uruchcha związana jest z położeniem osady w pobliżu źródła wody. Na zachodnim krańcu dawnej wsi kiedyś wypływała rzeka Slyapianka, dopływ Świsłoczy. Było też nieprzebyte bagno, które wiosną zamieniło się w szerokie jezioro. Strumień ten płynął wzdłuż dzisiejszego wąwozu wzdłuż ulicy. Szugajew, dalej wzdłuż parku Uruchcza i do Kopiszcze. Ślady tej rzeki są nadal widoczne. Na mapie obwodu mińskiego z 1800 roku nazywa się „Uluchcha”. Nie ma tu sprzeczności: „popraw” od starożytnego Rosjanina - zakola rzeki.

Od 1620 do 1669 właścicielem ziemi (obecna dzielnica „Uruchcha”) był książę Bogusław Radziwiłł , syn Janusza. Następnie majątkiem zarządzała córka Bogusława (1669-1744) i dwie córki księżnej Karoliny (1744-1762). Następnie ziemia przeszła w ręce księcia Michaiła Kazimierza Rybanki (co miało miejsce w latach 1762-1790). Kolejnym właścicielem został w latach 1790-1812. Karol Stanisław (Pan Kochanek). W 1800 r. wieś Ureche ( ros . Уречье ), 2 podwórka, 19 mieszkańców. Od 1812 r. panował tu książę Dominik Radziwiłł i jego żona Teofilia Morawska. W 1815 r. dzierżawił go A. Vankovich.

Większość parafian ostatniej unickiej parafii Zmartwychwstania w Mińsku znajdowała się w Uruchczy.

W 1858 r. wieś Urucha ( ros . Уруче ), własność księcia Piotra Lwowicza Wittgensteina . Według spisu z 1870 r. w Uruchczy było 12 jardów. Wśród mieszkańców było 5 żołnierzy w stanie spoczynku. W 1897 r. wieś Uruchcha z Wołoszczy Astraszycko-Gorodeckiej liczyła 16 jardów i 119 mieszkańców; także jedna wioska Shafarnya-Urechcha, podwórko, 7 mieszkańców. W 1909 r. było 14 podwórek i 118 mieszkańców. W 1917 r. wieś znajdowała się w okręgu astraszycko-grodockim obwodu mińskiego ; 19 jardów, 151 mieszkańców.



W czasach sowieckich

Po rewolucji wieś została przydzielona do rady wiejskiej Slyapyan, od 1959 r. - do Zelenalug.

Do początku lat osiemdziesiątych teren przyszłej dzielnicy mieszkalnej Uruchcza był pagórkowatym, częściowo bagnistym terenem, ograniczonym od wschodu kompleksem obozów wojskowych, z których pierwszy pojawił się tu przed II wojną światową. Wieś Uruchcza (na północ od alei) i wieś Uruchcha (na południe od niej) znajdowały się w rejonie współczesnego skrzyżowania Alei Niepodległości oraz Szafarniańskiej i Rusianawskiej. W 1940 r. gospodarstwa zostały przymusowo przeniesione do nowo powstałych osiedli. Gospodarstwa z traktu Uruchcza zostały przeniesione w nowe miejsce, naprzeciw starej wsi Uruchcha, która znajdowała się po drugiej stronie szosy moskiewskiej. W nowym miejscu powstały dwie ulice. Jedna ulica nazywała się Postępowa i była zamieszkana przez chłopów, którzy wstępowali do kołchozu, któremu kołchoz pomagał w przesiedleniach. Kolejna ulica nosiła nazwę Fizkulturnaya. Mieszkali w nim chłopi, którzy odmówili wstąpienia do kołchozu. Kołchoz nie pomógł im w przeprowadzce do nowego miejsca zamieszkania, a działacze kołchozów zmusili chłopów do przyspieszenia przesiedlenia na wszelkie możliwe sposoby.

W 1941 roku 40 jardów, 150 mieszkańców.

W latach okupacji we wsi stacjonowała niewielka jednostka niemiecka. Wieś miała wielu mieszkańców, którzy pomagali partyzantom. W 1944 roku zostali zdradzeni przez zdrajcę, wszyscy związani z partyzantami zostali aresztowani, a następnie zniszczeni w Trostyanets.

W 1978 roku została włączona do miasta Mińska, zanim została przyłączona do gminy Borovlya . Po włączeniu do miasta, ulice wsi zostały przemianowane na Piłkarzy Ulicy i Lane. Wieś została doszczętnie zniszczona podczas budowy dzielnicy Uruchcha w latach 80-tych.


Z dawnej wsi zachowało się wzniesienie z cmentarzem. Dziś cmentarz Uruchcza w Mińsku ma ograniczoną nadzieję, co pozwala pochować tylko bliskich krewnych. Nie ustalono roku otwarcia tego cmentarza, ale wiadomo, że liczba pochowanych tu osób zbliża się do tysiąca. 

Na samym cmentarzu Uruchcza zachowały się zabytki, m.in. z ubiegłego wieku. Tak, najstarsze groby znalezione na tym cmentarzu pochodzą z lat 1878, 1884, 1898, 1899 i 1904. Na grobach tych widnieją następujące imiona i nazwiska: Praskovya Shirinskaya, Grigory Shirinsky, Foma Shirinsky, Felix Markovsky i Elena Markovskaya. Jest też drewniany krzyż z nowoczesnym napisem Shalimo Ivan żył umysłem 25 lat. 1840 Język pomników jest rosyjski, ale odczuwalne są wpływy białoruskiego: Szyrinskaja (zamiast Szyrinskiej), Ekoteryna (zamiast Jekateryny),

Główne nazwiska na cmentarzu to Shilimo, Shirinsky, Sandovich, Klimovich, Yerachhovets, Romanovsky, które pochodzą z XIX wieku. XX wiek do dzisiaj. Według niektórych doniesień w pobliżu tego grobowego wzgórza odbywały się egzekucje NKWD


















be.wikipedia.org/wiki/Уручча_(жылы_раён)







piątek, 10 czerwca 2022

Mińsk







10 czerwca, Mińsk /Michaił Matiewski - BELTA/. Władze państwowe i organizacje publiczne muszą widzieć inicjatywy obywateli, wtedy nie pojawią się stronnicze organizacje non-profit. O tym powiedział prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko na republikańskim seminarium „Aktualizacja metod i form pracy z ludnością na szczeblu lokalnym”, dowiedział się BiełTA.

„Być może my, menedżerowie, czasami nie dostrzegamy inicjatyw ludności, nie wiemy, jak włączyć je w proces budowania państwa, nie dajemy ludziom możliwości odczucia ich zaangażowania, bycia użytecznym. Ale tam jest żądaniem” – powiedział Aleksander Łukaszenko.

Prezydent przyznał, że władze, a także stowarzyszenia społeczne (Belaja Ruś, Białoruski Republikański Związek Młodzieży, Białoruski Związek Kobiet) w pewnym momencie przeoczyły tę prośbę ludności. Na tym polu kwitły różne pozarządowe organizacje marginalne.



10 czerwca, Mińsk / Corr. BELTA/. W regionach jest wystarczająco dużo zdolnych, patriotycznych, profesjonalnie wyszkolonych ludzi - powiedział dziennikarzom szef Administracji Prezydenta Igor Siergiejenko podczas seminarium-spotkania "Aktualizacja metod i form pracy z ludnością na szczeblu lokalnym" - dowiedział się BiełTA.

Według niego komunikacja z ludnością w regionach jest m.in. okazją do poszukiwania kadr, gdyż tam skoncentrowany jest silny potencjał kadrowy.

"Są takie przykłady. A my wybieramy ludzi, m.in. do pracy w Administracji Prezydenta" - powiedział Igor Sergeenko. "Wymaganiem głowy państwa jest znalezienie w regionach zdolnych, kreatywnych, patriotycznych, profesjonalnie przygotowanych ludzi i zaproszenie ich do pracy, tworzenia warunków. Czasem ci ludzie to prawdziwi profesjonaliści, ciężko pracujący są skromni i wielu z nich nie zauważamy”.


Szef administracji podkreślił, że są różne formy. – Nie tylko szukanie, przygotowywanie, tworzenie rezerwy, sprawdzanie człowieka w akcji w jednej, drugiej, trzeciej sekcji. I powiem, że coś się układa. Ale jest też sporo niedociągnięć – dodał.



https://www.belta.by/society/view/sergeenko-v-regionah-dostatochno-sposobnyh-patriotichnyh-professionalno-podgotovlennyh-ljudej-507040-2022/

https://www.belta.by/president/view/lukashenko-mestnoj-vlasti-nado-videt-initsiativy-grazhdan-togda-i-ne-budut-pojavljatsja-507046-2022/





czwartek, 5 maja 2022

O społeczeństwie




przedruk
tłumaczenie automatyczne



04 MAJ 2022, 17:45


Andriej Sawinicho


Czy Białorusini osiągnęli porozumienie w społeczeństwie?



Rok 2021 został ogłoszony Rokiem Jedności Narodowej Białorusi. Z mojego punktu widzenia można to postrzegać jako próbę zwrócenia uwagi na idee i wartości, które jednoczą obywateli Białorusi, zachęcają do bycia społeczeństwem, a nie tylko określoną liczbą osób czy chaotycznie uformowanym zbiorem grup społecznych współpracujących i/lub skonfliktowanych ze sobą wyłącznie na podstawie interesów grupowych.


Czy osiągnęliśmy te cele? To bardzo ważna kwestia, która w przyszłości będzie miała poważny wpływ na trajektorię rozwoju naszego kraju.


Zalety i korzyści płynące z jedności są oczywiste. Społeczeństwo tworzone jako całość jest zawsze większe i silniejsze niż prosta suma jego członków. W literaturze naukowej ukuto nawet określenie na to zjawisko - emergentne właściwości systemu społecznego. Ta nabyta zdolność systemowa może mieć kluczowe znaczenie dla ochrony przed globalnymi wstrząsami.

Dlaczego w praktyce czasami nie wykorzystujemy w pełni tego wzorca dla dobra wszystkich?

Pewne idee i podejścia można zaczerpnąć z historycznego doświadczenia ludzkości.

Nawet Cyceron pisał: „Społeczeństwo to współistnienie znacznej liczby ludzi, których łączy wspólne porozumienie dotyczące prawa, praw i moralności, a także chęć cieszenia się owocami i dobrodziejstwami współistnienia”.


Oczywiste jest, że każde społeczeństwo musi zdefiniować wspólne normy etyczne lub wartości, które spajają to społeczeństwo i odróżniają je od innych.
Ale żadne społeczeństwo nie może być wolne od konfliktów społecznych. Nawet osiągnąwszy wysoki poziom jedności, składa się z różnych grup społecznych, których interesy się ścierają.


To pierwszy i bardzo ważny wniosek, którego trzeba się nauczyć – społeczeństwo nie może istnieć bez wewnętrznych konfliktów społecznych.


To jest nieuchronność, która pozwala nam się rozwijać. Zgodnie z prawami dialektyki, które działają równie nieuchronnie jak prawo powszechnego ciążenia, konflikty są zawsze początkową przyczyną i bodźcem do zmiany. Z tego wynika drugi oczywisty wniosek. W imię rozwoju naszego społeczeństwa musimy nauczyć się wykorzystywać pojawiające się konflikty przede wszystkim po to, by były możliwe do opanowania i ostatecznie służyły dobru społeczeństwa.

Zaprzeczenie nieuchronności konfliktów, pragnienie zewnętrznej, często formalnej harmonii jest sprzeczne z prawami rozwoju społecznego. Całkowity brak konfliktów widać tylko na cmentarzu (w dosłownym tego słowa znaczeniu). Społeczeństwo pozbawione konfliktów jest również pozbawione przyszłości.
Ale jeśli konflikty i związane z nimi problemy są nieuniknionymi towarzyszami społeczeństwa, to społeczeństwo musi mieć narzędzia, aby je rozwiązać! Czym są te narzędzia?
Doświadczenia krajów, które nauczyły się skutecznie zarządzać tymi procesami, mówią nam, że na pierwszym miejscu należy postawić instytucje polityczne, które są tworzone i wykorzystywane jako mechanizmy rozwiązywania konfliktów i sprzeczności społecznych.
Dla naszego kraju takimi instytucjami politycznymi są instytucja prezydentury, parlamentu, sądownictwa, rzeczywiste partie polityczne i masowe stowarzyszenia społeczne, a także wiele innych mechanizmów i procedur interakcji obywateli, w tym różne inicjatywy społeczne.


Poziom złożoności, wzajemnych powiązań, a nawet współzależności instytucji politycznych determinuje stopień rozwoju systemu politycznego społeczeństwa.

Takie podejście może mieć wiele przydatnych akcentów. Cyceron mówił o ogólnej moralności. Ale można też na to spojrzeć w ten sposób - moralność wymaga zaufania, zaufanie wymaga przewidywalności, a przewidywalność wymaga form zachowania gwarantowanych przez instytucje polityczne dla wszystkich. I dla wszystkich bez wyjątku!

Instytucje polityczne nie eliminują konfliktów, ale łagodzą je i ułatwiają ich rozwiązywanie.

Z tego wynika co najmniej kilka właściwości tkwiących w wysoko rozwiniętym systemie politycznym:


1. Rozwinięte instytucje polityczne umożliwiają minimalizowanie wpływu na społeczeństwo interesów wpływowych grup społecznych, zmuszając je do ograniczania potrzeb prywatnych w celu osiągnięcia wspólnych celów lub formułowania tych celów w taki sposób, aby były jak najbardziej zgodne z cele społeczeństwa.
2. Rozwinięte instytucje polityczne pozwalają także zminimalizować rolę przymusu w zarządzaniu społeczeństwem.
3. Rozwinięte instytucje polityczne chronią społeczeństwo przed wpływem sił zewnętrznych, które mogą próbować narzucić suwerennemu państwu własne, często egoistyczne interesy.


Okazuje się, że stabilność społeczeństwa i jego jedność determinuje współzależność instytucji politycznych, a także ich umiejętność wykazywania równego (!) stosunku do interesów każdego obywatela, małych grup społecznych, bez tworzenia fałszywej hierarchii interesy publiczne i prywatne oraz bez przyznawania nikomu ukrytych, niewidocznych dla innych przywilejów.

Ważną cechą stabilności społeczeństwa jest również zdolność instytucji politycznych do obniżania poziomu relacji rentowych, które mają na celu redystrybucję już ukształtowanych przepływów materialnych i finansowych między różnymi grupami społecznymi, a tym samym przełączenie energii społecznej obywateli na tworzenie nowa wartość dodana lub nowe bogactwo. Jak pokazuje światowa praktyka, takie podejście ma najistotniejszy pozytywny wpływ na wzrost dobrobytu społecznego.

Nie wolno jednak zapominać, że społeczeństwo czasami znajduje się w sytuacji, w której procesy koordynacji i harmonizacji nie działają, a instytucje polityczne są bezradne. W wielu krajach możemy osobiście obserwować takie procesy lub ich państwa graniczne. Taki stan można nazwać wojną społeczną.

Wojna społeczna zaczyna się, gdy grupy społeczne powstają w społeczeństwie, które postrzegają się nawzajem jako nieprzejednanych wrogów.

To jest bardzo niebezpieczne. W takich wojnach nie ma i nie może być zwycięzców, obie strony przegrywają, a najsłabsi ulegają zniszczeniu.

Najlepszą szczepionką przeciwko „grze o sumie ujemnej” jest tradycja państwowości i samorządności.

Najbardziej martwi mnie to, czy zdaliśmy ten egzamin? A może główne testy dopiero nadejdą?






https://www.belta.by/opinions/view/belorusy-dostigli-soglasija-v-obschestve-8165/





czwartek, 9 września 2021

Warto się sobie przyjrzeć 2

 



Poniżej rozbiór logiczny kolejnego tekstu ze strony sb.by na temat Polski.

Autorem jest niejaki Maxim Osipow.


Przedruk tekstu, a potem analiza - odnoszę się do automatycznego tłumaczenia przeglądarki, trzeba mieć to na uwadze, nie przeszkadza to jednak wykazać, że tekst ten jest po prostu manipulacją. Nie odnoszę się do wszystkich pseudozarzutów, bo nie do wszystkich posiadam źródła.



18-letni pobyt Zachodniej Białorusi pod polską jurysdykcją spowodował kolosalne szkody, ale nie złamał ducha Białorusinów


Po podpisaniu traktatu ryskiego najważniejszym zadaniem dla Polski była „integracja” terytorium Zachodniej Białorusi. W związku z tym jeden z przywódców polskiego prawicowego obozu politycznego, S. Grabski, zwrócił uwagę, że problem ten można rozwiązać przez asymilację narodową - utworzenie polskiej większości narodowej na wszystkich ziemiach państwa. Co więcej, nie powinny pojawić się problemy z asymilacją, uważał, ponieważ „naród ukraiński nie istnieje… Naród białoruski jest jeszcze mniej”. Postanowieniami tymi w istocie kierowały się polskie władze w swojej polityce na „kresach”. Jednak szkody wyrządzone przez nich na ziemiach zachodniobiałoruskich nie ograniczają się do wskaźników narodowych.

Niszczenie narodu

Docent Katedry Historii Białorusi, Archeologii i Specjalnych Dyscyplin Historycznych Grodzieńskiego Uniwersytetu Państwowego, kandydat nauk historycznych Władimir Jegoryczew przypomina, że ​​terytorium Zachodniej Białorusi stanowiło prawie jedną czwartą przedwojennej Polski - 24 proc.:

- I 13 mieszkał tam procent ludności. Ale udział produkcji przemysłowej sięgał zaledwie 3 proc. Na Polesiu 3 tys. ziemian, w większości Polaków, posiadało dwie trzecie całej powierzchni ziemi. Około jedna trzecia rodzin chłopskich w ogóle nie miała ziemi i była zmuszana do pracy robotniczej.

Historyk zauważa też, że białoruska część ludności „kresaku uschodnych” przez 18 lat przynależności do Polski prawie całkowicie straciła inteligencję narodową:

- W latach 30. ubiegłego wieku w województwie poleskim (jest to mniej więcej obecny obwód brzeski) wśród inteligencji było nie więcej niż 3 proc. Białorusinów, a ich udział nieubłaganie zbliżał się do zera. 

W latach 1937, 1925 w gimnazjach na Polesiu uczyło się 16 osób, w tym Białorusinów 16. W 1935 r. w całej Polsce było ok. 200 uczniów białoruskich - znikomy procent. Szczególnie nie ukrywano, że prowadzona jest polityka celowego niszczenia narodu białoruskiego.

Jednocześnie Władimir Jegoryczew podkreśla, że ​​w ZSRR i na sowieckiej Białorusi – BSRR – nikt nie naruszył praw Białorusinów ani politycznie, gospodarczo, ani społeczno-kulturowo.

„A” i „B”: cyniczny alfabet Warszawy

Na tę ostatnią okoliczność zwraca uwagę Siergiej Tretiak, kandydat nauk historycznych, kierownik Katedry Historii Współczesnej Białorusi w Instytucie Historii Narodowej Akademii Nauk:


- Jeśli na Białorusi sowieckiej lata 20.-1930 minęły pod znakiem modernizacji socjalistycznej, to na Białorusi Zachodniej faktycznie realizowano politykę kolonialną. Sami ekonomiści polscy przyznali, że jest Polska „A” i Polska „B” (Polska „A” i „B”. – przyp. autora)


Duże inwestycje poczyniono w Polsce „A”, powstały tam nowoczesne zakłady produkcyjne. Są to Polska Środkowa i Zachodnia. A surowce zostały wyprowadzone z zachodniobiałoruskich ziem Polski „B”. Jeśli powstawały tam nowe zakłady produkcyjne, to tylko na potrzeby Polski „A”.


Naukowiec zwraca uwagę, że jeśli spojrzy się na to, jak przeprowadzono reformy rolne na Zachodniej Białorusi, ich kolonizacyjny charakter staje się oczywisty:

- Ziemie etnicznych Polaków nie podlegały przycinaniu, latyfundia miejscowych magnatów ziemskich zostały uznane za kulturowe. gospodarstw rolnych i nie podlegały podziałowi. Utworzono specjalny fundusz ziemi do przydziału ziemi do oblężenia. Co więcej, wielu zachodniobiałoruskich chłopów, którzy wrócili z uchodźców w latach 1921-1923, okazało się bezrolnymi: do czasu ich powrotu ziemie te zostały uznane za fundusz ziemski i podlegały sprzedaży.

Jak pan bedzie katolikiem...

Jak zauważa historyk brzeski Aleksander Wabiszewicz w swojej monografii „Ziemie zachodnioukraińskie i zachodniobiałoruskie w przededniu II wojny światowej” , przez cały okres międzywojenny władzom polskim nie udało się zapewnić ziemom zachodniobiałoruskim obiecanego przełomu cywilizacyjnego:

- Ten region w państwie polskim pozostał zacofany i drugorzędny. Zachodnia Białoruś nie otrzymała możliwości pełnego rozwoju narodowego i kulturalnego. Wskaźnik likwidacji analfabetyzmu w latach 1921-1931 wynosił 10 proc. 

W 1931 roku 43 procent ludności Zachodniej Białorusi w wieku powyżej 10 lat było analfabetami. 



To była ważna nierozwiązana kwestia społeczna. Po ostatecznej likwidacji szkół białoruskich władze polskie do września 1939 r. nie były w stanie zapewnić powszechnego polskojęzycznego szkolnictwa podstawowego. Na Zachodniej Białorusi nadal istniały „obszary bez szkoły”. W 1936 r. w województwie poleskim na 236 tys. dzieci w wieku szkolnym 53 tys. nie uczęszczało do szkoły podstawowej. W okręgu szkolnym wileńskim 21,6 proc. dzieci nie było zapisanych. 

Na ziemiach zachodniobiałoruskich w roku szkolnym 1938/39 ponad 100 tys. dzieci nie uczęszczało do szkoły. Obecny system edukacji utrudniał dostęp do instytucji szkolnictwa zawodowego i wyższego. W całym okresie międzywojennym udział Białorusinów wśród studentów Uniwersytetu Wileńskiego im. S. Batorego nie przekraczał trzech procent. 

W tym samym czasie Aleksander Vabishchevich zauważył:


- Pomimo tego, że władze polskie nie uznały kwestii białoruskiej za zagrożenie dla bezpieczeństwa militarno-strategicznego kraju, to jednak w  latach 1936-1938 przeprowadziły cały szereg środków przemocy: przeprowadziły ostateczną likwidację kilka białoruskich szkół, organizacji, gazet, rozpoczęło derusyfikację i polonizację cerkwi, zwiększyło kontrolę nad życiem publicznym. Zgodnie z planem likwidacji wszystkich legalnych organizacji białoruskich, opracowanym przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych RP, 2 grudnia 1936 r. burmistrz Wilna zakazał Stowarzyszeniu Szkoły Białoruskiej (TBS) za „prowadzenie działalności wywrotowej” i na dwa tygodnie później inna organizacja kulturalno-oświatowa - Białoruski Instytut Gospodarki i Kultury.


W latach 1937-1938 działalność praktycznie wszystkich białoruskich partii i organizacji społecznych została zakazana na terenie Zachodniej Białorusi.


Profesor nadzwyczajny Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, kandydatka nauk historycznych Walentyna Teplowa określa:

- Polska, która odbudowała swoją państwowość po rewolucji październikowej 1917 r., postrzegała Zachodnią Białoruś raczej jako zasób materialny, gdzie jest ziemia i tania siła robocza. Stanowisko to jawnie manifestowało się w okresie międzywojennym od 1921 do 1939 roku poprzez polonizację. Zwłaszcza w edukacji, religii i praktyce prawa do pracy. Prawie wszystkie szkoły były prowadzone w języku polskim. Z zachowanych wspomnień znamy przypadki karania uczniów za mowę białoruską lub rosyjską. Warunki były jednak takie, że niewiele osób studiowało po czwartej klasie: aby przeżyć, dzieci z reguły szły do ​​​​pracy. Białoruscy prawosławni słyszeli: „Jak pan bedzie katolikiem, to pan bedzie miec prace”.

Polakom jednak nie udało się złamać naszego kodu narodowego. Polski polityk Julian-Balthazar Markhlevsky wspominał: „Mieliśmy świadomość, że burżuazyjna Polska nigdy nie będzie w stanie utrzymać dominacji nad białoruskim chłopem”.

TYLKO FAKTY

♦ Na zjeździe pracowników Wydziału Rolniczego Województwa Poleskiego 16 kwietnia 1937 r. wysunięto żądanie zakazu sprzedaży ziemi prawosławnym: „Lojalny Poleshuk lub Tutejszik to Polak. Każdy, kto w oświadczeniu wskaże narodowość białoruską, ukraińską lub żydowską, nie może kupować ziemi”.

♦ Latem 1937 r. wojewoda nowogródzki Adam Korwin-Sokołowski zaproponował na zjeździe starców powetowych podjęcie szeregu środków przemocy w dziedzinie kultury i oświaty: całkowite zlikwidowanie szkół posługujących się językiem białoruskim, zwolnienie wszystkich nie-Polaków nauczyciele, rozwiązują krajowe grupy amatorskie.

♦ 13 października 1937 r. wojewoda poleski Václav Kostek-Bernatsky powiedział: „Polesie powinno stać się polskie, pomimo tamtejszego dialektu i religii ogromnej większości mieszkańców”. Starszym povetom nakazano uznać miejscową ludność za wyłącznie polską.

♦ W 1937 r. Biuro Badawcze Okręgu Wilno-Nowogródek Obozu Jedności Narodowej zaproponowało opracowanie „racjonalnych metod” asymilacji narodowej. Białorusini nie byli uznawani za odrębny naród, uważano ich za odgałęzienie Polski, przepisywano im alfabet łaciński.

♦ Pod koniec lat 30. w niektórych miejscowościach uznawano za niebezpieczne występy ludowe i przedstawienia teatralne, których organizatorów zaliczano do działaczy komunistycznych. Piosenki na uroczystości lub uroczystości rodzinne uważano za wywrotowe.

♦ Wojewoda białostocki Henryk Ostashewski pisał w czerwcu 1939 r.: „Nasz stosunek do Białorusinów można określić następująco: jednego pragniemy i uporczywie domagamy się, aby ta mniejszość narodowa myślała po polsku, nic w zamian nie dawała i nie robiła w innym kierunku”.

CAŁKOWITA LUDOBÓJSTWO

Już w 1923 r. rozstrzelano w Polsce 109 białoruskich patriotów. Do 1927 roku w lochach Zachodniej Białorusi marnowało się 3000 osób. Więzienia i obóz koncentracyjny w Berezie-Kartuzskiej były przepełnione, według najbardziej niepełnych danych przeszło przez ten ostatni 10 tysięcy Białorusinów, Żydów, Litwinów, Polaków, Rosjan i Ukraińców.

Wyrafinowane tortury i rażące łamanie podstawowych zasad sprawiedliwości, praw człowieka i obywatela – w tym wszystkim II Rzeczpospolita mogłaby z powodzeniem konkurować z najbardziej totalitarnymi reżimami XX wieku. 

[...]

Ale jaki porządek panował w grodzieńskim więzieniu, gdzie kwitło także polityczne ludobójstwo. Więźniowie mówili: „Bili mnie za najmniejsze przewinienie i nieposłuszeństwo, a własnymi rękami szef więzienia. Chłopaki są zmuszeni do podpisywania deklaracji, że nie należą do gminy (KPZB. - przyp. autora), nie uznają przedstawicieli, nie należą i nie będą należeć do KPZB, że są Polakami, a nie Białorusinami. Za nieposłuszeństwo wlewają wodę przez nos, umieszczają je w celi karnej, do połowy wypełnionej wodą ”.


NIECH TO BĘDZIE TY, PANOVA...

W 2017 roku przewodniczący rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosław Kaczyński po raz kolejny ogłosił zamiar zażądania od Niemiec naprawienia szkód wyrządzonych Polsce podczas II wojny światowej. Podobno Berlin jest Warszawie winien 48,8 mld dolarów. Niemiecki rząd odrzucił roszczenie. Posłowie polskiego Sejmu poszli jednak dalej i postanowili zażądać od Rosji reparacji – za 30 mln rubli w złocie niezapłaconych na mocy układu radziecko-polskiego w 1922 r. oraz za „włączenie zachodniej Ukrainy i Białorusi do ZSRR” w 1939 r. „Z moralnego punktu widzenia jasne jest, że nie otrzymaliśmy rekompensaty za straty w wyniku zarówno ataku niemieckiego na Polskę, jak i sowieckiego, rosyjskiego” – wyjaśnił ówczesny szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski. Urojone idee Warszawy.

Jednak jest też całkiem jasne, że że Polska nie otrzyma żadnej rekompensaty. Znowu z moralnego punktu widzenia. A także historyczny. Przecież do 1939 roku było to „dla pana – pleban, a dla chłopa – pop”.

Całkowite przedrukowywanie tekstu i fotografii jest zabronione. Cytowanie częściowe jest dozwolone pod warunkiem istnienia hiperłącza.



Analiza


„Po podpisaniu traktatu ryskiego najważniejszym zadaniem dla Polski była „integracja” terytorium Zachodniej Białorusi.”

To akurat przesada – było wiele takich spraw, Polska była podzielona na trzy zabory – posiadała trzy różne systemy i ważne było scalenie ich w jeden – przywrócenie stanu sprzed rozbiorów.



„naród ukraiński nie istnieje… Naród białoruski jest jeszcze mniej”. 



Tereny Polski na południowym wschodzie nazywano ukrainą, co oznacza tyle, co „u kraja” - czyli „skrajne”. Podobne znaczenie ma nazwa Krajna – region na styku Wielkopolski i Pomorza.

Nie ma i nigdy nie było żadnego narodu, który by się nazywał „skraja”. Mieszkała tam ludność Polska, a nie żadna Skraja.

Na ten temat już tutaj pisałem: 

https://maciejsynak.blogspot.com/2013/12/jak-niemcy-stworzyli-ukraine-i-w-jakim.html



Zaś co do języka białoruskiego – w latach dwudziestych była to gwara i dopiero potem ktoś zdecydował o „podniesieniu gwary białoruskiej do statusu języka”.

Przypuszczalnie w Średniowieczu Polacy mówili nieco różnie w różnych okolicach, ale te różnice nie tworzyły dialektów obejmujących większe zwarte obszary. 

Sytuacja była podobna do tej, jaka panowała na przykład w Słowacji jeszcze w XIX w., a na Białorusi jeszcze około 1920 r., zanim tam i tu zdecydowano się podnieść jeden dialekt do rangi języka ogólnonarodowego. 

Jerzy Krasuski - "Językowe podłoże podziału Europy."

PRZEGLĄD ZACHODNI 1995, nr 1  

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/06/o-waznosci-jezyka.html



Ale udział produkcji przemysłowej sięgał zaledwie 3 proc. Na Polesiu 3 tys. ziemian, w większości Polaków, posiadało dwie trzecie całej powierzchni ziemi. Około jedna trzecia rodzin chłopskich w ogóle nie miała ziemi i była zmuszana do pracy robotniczej.


I to jest prawda. Nie licząc olbrzymich bagien Polesia, były to tereny rolnicze, a nie przemysłowe. W dużej mierze była to prywatna własność magnatów polskich i to oni decydowali o tym jak rozwijają się te tereny. Potem nastał czas zaboru rosyjskiego i ziemie te pod carem rosyjskim nadal pozostawały zacofane gospodarczo i komunikacyjnie.





Jak, że to tereny rolnicze – więc pracowali tam chłopi, którzy byli poddanymi magnatów, a potem caratu. Nie posiadali oni ziemi, bo nie mieli na to pieniędzy – dzisiaj również tak jest – jak ktoś nie ma pieniędzy, to nie ma własnego mieszkania czy domu – stąd taka popularność kredytów. Współcześnie, bez kredytu większość młodych Polaków nie posiadała by mieszkania. Ok. 60% transakcji na rynku mieszkaniowym to zakupy na kredyt.



Historyk zauważa też, że białoruska część ludności „kresaku uschodnych” przez 18 lat przynależności do Polski prawie całkowicie straciła inteligencję narodową:



Ta ludność w głównej mierze składała się z chłopstwa. Miast, a więc mieszczan, kupców było mniej niż w pozostałej części Polski.

Najwyraźniej autor tekstu udaje, że nie wie – statystycznie rzecz biorąc, dzieci z rodzin chłopskich czy robotniczych rzadziej sięgają po wykształcenie niż dzieci biurokratów, inteligencji czy kiedyś szlachty i magnaterii.

Chłopów i robotników nie stać było na wysłanie dzieci do szkół – inna sprawa – czy dziecko takie chciało iść do szkoły, czy rodzice chcieliby posłać je do szkół – prawdopodobnie woleliby mieć w nich pomoc w gospodarstwie. Dzisiaj również tak często jest.


Pan o tym nie wie?



- W latach 30. ubiegłego wieku w województwie poleskim (jest to mniej więcej obecny obwód brzeski) wśród inteligencji było nie więcej niż 3 proc. Białorusinów, a ich udział nieubłaganie zbliżał się do zera. 



No dokładnie. Szlachty, a potem inteligencji było mniej na tych terenach niż chłopstwa – zresztą tak jest wszędzie i od zawsze.

Właściwie, to Polska była wyjątkowa na tle Europy, bo u nas szlachta stanowiła ok. 10% ludności – a na zachodzie – 2%.

Podczas zaborów szczególnie państwo niemieckie kładło nacisk na wykształcenie obywateli – ale Niemców, nie Polaków. Polaków wyzyskiwano ekonomicznie i tylko germanizowano.



W latach 1937, 1925 w gimnazjach na Polesiu uczyło się 16 osób, w tym Białorusinów 16. W 1935 r. w całej Polsce było ok. 200 uczniów białoruskich - znikomy procent. Szczególnie nie ukrywano, że prowadzona jest polityka celowego niszczenia narodu białoruskiego.
Uwagi jak wyżej – chłopów nie było stać na posłanie dziecka do szkoły, przyuczano je do pracy na roli – to schemat znany na całym świecie – dzieci często obierają zawód rodziców, stąd całe rody kaletników, lutników, szewców, cukierników, rolników szczycących się długoletnią tradycją z dziada pradziada właśnie.

 

Szczególnie nie ukrywano, że prowadzona jest polityka celowego niszczenia narodu białoruskiego.


Obecne władze na Białorusi tępią nadmierne przejawy działania mniejszości narodowych – obowiązkiem każdej władzy jest nie dopuścić do rozłamu w państwie. Co to za zarzut? Jakby dziecko miało pretensje.


Jednocześnie Władimir Jegoryczew podkreśla, że ​​w ZSRR i na sowieckiej Białorusi – BSRR – nikt nie naruszył praw Białorusinów ani politycznie, gospodarczo, ani społeczno-kulturowo.


Wg polskiej nauki – to nieprawda. Białorusini byli tępieni przez władzę radziecką, podobnie jak Ukraińcy – czy autor zaprzecza, że był Wielki Głód na Ukrainie?


  • Jeśli na Białorusi sowieckiej lata 20.-1930 minęły pod znakiem modernizacji socjalistycznej, to na Białorusi Zachodniej faktycznie realizowano politykę kolonialną. 


Uwagi jak wyżej.



Duże inwestycje poczyniono w Polsce „A”, powstały tam nowoczesne zakłady produkcyjne. Są to Polska Środkowa i Zachodnia. A surowce zostały wyprowadzone z zachodniobiałoruskich ziem Polski „B”. Jeśli powstawały tam nowe zakłady produkcyjne, to tylko na potrzeby Polski „A”.


Zakłady produkcyjne powstawały tam, gdzie była rozwinięta infrastruktura transportowa i potencjał ludnościowy. Wschodnie tereny Polski, obecnie administrowane przez Białoruś, były najmniej zaludnionymi terenami w całym kraju, a sieć drogowa - kolejowa była tam najskromniejsza – nic dziwnego, więc, że były one mało doinwestowane. Kraj zbierał siły po 123 letniej niewoli i inwestował tam, gdzie było to w pierwszej kolejności właściwe i niezbędne.







Tak więc uwagi pana są co najmniej nie na miejscu.



Jakie surowce?


Torf?

Sosna?

Świerk?

Miód?

Potaż?


Zakłady produkcyjne służyły całej gospodarce Polski, a nie tylko wydzielonym województwom.


Autor prawie cały czas posługuje się faktami, ale sytuuje je w niewłaściwym kontekście. To nieprawdopodobne i kłamliwe przedstawienie sytuacji w Polsce tamtych czasów.



przez cały okres międzywojenny władzom polskim nie udało się zapewnić ziemom zachodniobiałoruskim obiecanego przełomu cywilizacyjnego:


to prawda! 

20 lat międzywojnia to było za mało, żeby nadgonić cywilizacyjnie np. Niemcy. To polityka zaborców – Niemiec, Rosji i Austrii przyczyniła się do zapóźnień w tym temacie, szczególnie polityka Niemiec i Rosji na tym zaważyły.



- Ten region w państwie polskim pozostał zacofany i drugorzędny. Zachodnia Białoruś nie otrzymała możliwości pełnego rozwoju narodowego i kulturalnego. Wskaźnik likwidacji analfabetyzmu w latach 1921-1931 wynosił 10 proc. 

W 1931 roku 43 procent ludności Zachodniej Białorusi w wieku powyżej 10 lat było analfabetami. 

 

To prawda, te tereny były najbardziej zacofane gospodarczo, komunikacyjnie co za tym idzie - kulturalnie. Pamiętajmy, że Polesie to w zasadzie olbrzymie bagno – ludzi tam było mało również dlatego, że to teren trudno dostępny.
Analfabetyzm największy był właśnie tam – na bagnie poleskim.

 


 

Trzeba też zauważyć, że ziemie te - wschodnie województwa - dały Polakom największych poetów, pisarzy, naukowców i twórców polskiej kultury jako takich.


władze polskie do września 1939 r. nie były w stanie zapewnić powszechnego polskojęzycznego szkolnictwa podstawowego. Na Zachodniej Białorusi nadal istniały „obszary bez szkoły”. W 1936 r. w województwie poleskim na 236 tys. dzieci w wieku szkolnym 53 tys. nie uczęszczało do szkoły podstawowej. W okręgu szkolnym wileńskim 21,6 proc. dzieci nie było zapisanych. 

Na ziemiach zachodniobiałoruskich w roku szkolnym 1938/39 ponad 100 tys. dzieci nie uczęszczało do szkoły. Obecny system edukacji utrudniał dostęp do instytucji szkolnictwa zawodowego i wyższego. W całym okresie międzywojennym udział Białorusinów wśród studentów Uniwersytetu Wileńskiego im. S. Batorego nie przekraczał trzech procent. 

Ale co było tego przyczyną? Uwagi jak wyżej.


W latach 1937-1938 działalność praktycznie wszystkich białoruskich partii i organizacji społecznych została zakazana na terenie Zachodniej Białorusi.


Najwyraźniej dostrzeżono w nich niebezpieczeństwo – pewnie agitację radziecką dążącą do oderwania tej połaci kraju od macierzy poprzez stworzeniu ruchu narodowego podobnego do tego na Ukrainie. To nie przypadek, że państwa narodowe zaczęły się tworzyć w tamtym okresie – to efekt działań zachodniej agentury w całej Europie.


    Polska, która odbudowała swoją państwowość po rewolucji październikowej 1917 r., postrzegała Zachodnią Białoruś raczej jako zasób materialny, gdzie jest ziemia i tania siła robocza. 


Tak należy postrzegać państwo, by efektywnie wykorzystać wszystkie jego zasoby, kierując się dobrem jego mieszkańców.


Prawie wszystkie szkoły były prowadzone w języku polskim. Z zachowanych wspomnień znamy przypadki karania uczniów za mowę białoruską lub rosyjską. 


Słusznie pan prawi - „za mowę”. A mówiąc dokładnie - za mówienie gwarą. W państwie obowiązywał język urzędowy i każdy obywatel miał obowiązek znać ten język, by mógł w tym państwie funkcjonować. Przypadki karania uczniów za mówienie gwarą mogły się oczywiście zdarzyć, jeśli nauczyciel wymagający – było to jego obowiązkiem nauczyć dzieci mówić literacką polszczyzną. Tak jak i dzisiaj.


Pan na siłę szuka dziury w całym.



Warunki były jednak takie, że niewiele osób studiowało po czwartej klasie: aby przeżyć, dzieci z reguły szły do ​​​​pracy.


No właśnie. Tak jak pisałem powyżej - i dlaczego autor tym nie wie? 

Udaje, że nie wie, bo przecież cytuje tę wypowiedź.



♦ Na zjeździe pracowników Wydziału Rolniczego Województwa Poleskiego 16 kwietnia 1937 r. wysunięto żądanie zakazu sprzedaży ziemi prawosławnym: „Lojalny Poleshuk lub Tutejszik to Polak. Każdy, kto w oświadczeniu wskaże narodowość białoruską, ukraińską lub żydowską, nie może kupować ziemi”.


I co z tym żądaniem było? Wdrożone je? Na pewno nie, bo gdyby tak było, to by pan to napisał. A wie pan ile i jakie żądania mają ludzie w całej Polsce? Za głowę by się złapał! Co człowiek to idea.


♦ Latem 1937 r. wojewoda nowogródzki Adam Korwin-Sokołowski zaproponował na zjeździe starców powetowych podjęcie szeregu środków przemocy w dziedzinie kultury i oświaty: całkowite zlikwidowanie szkół posługujących się językiem białoruskim,....


i też nic z tego nie wdrożono.

Tylko wtedy po co pan to pisze? Uwagi jak wyżej.



wojewoda poleski Václav Kostek-Bernatsky powiedział: „Polesie powinno stać się polskie,


jak wyżej


co do reszty tego, co autor nazwał: „tylko fakty” - uwagi jak wyżej



Już w 1923 r. rozstrzelano w Polsce 109 białoruskich patriotów



Co to znaczy białoruskich patriotów? Nie było państwa białoruskiego dlaczego więc białoruskich?? Jakieś fakty poproszę, nazwiska okoliczności.



 Do 1927 roku w lochach Zachodniej Białorusi marnowało się 3000 osób. Więzienia i obóz koncentracyjny w Berezie-Kartuzskiej były przepełnione, według najbardziej niepełnych danych przeszło przez ten ostatni 10 tysięcy Białorusinów, Żydów, Litwinów, Polaków, Rosjan i Ukraińców.

Wyrafinowane tortury i rażące łamanie podstawowych zasad sprawiedliwości, praw człowieka i obywatela – w tym wszystkim II Rzeczpospolita mogłaby z powodzeniem konkurować z najbardziej totalitarnymi reżimami XX wieku.



Brak konkretów – czy pan pisze o złodziejach, rabusiach, mordercach, czy o kim?

Bereza Kartuska powstała bezpośrednio z rozkazu Piłsudskiego i podobieństwo metod tam stosowanych do metod niemieckich wydaje mi się nie przypadkowe.

To więzienie było pomyślane jako miejsce odosobnienia dla osób szczególnie niebezpiecznych dla państwa – tzw. współpracowników obcych służ dążących do obalenia państwa Polskiego. Twierdzi pan, że ludzie posługujący się mową białoruską nastawali na istnienie Polski?? Bardzo to możliwe, że tacy tam byli.



Berlin jest Warszawie winien 48,8 mld dolarów.


Pan masz nieaktualne dane - żądamy około biliona złotych, tj. ok. 260 mld dolarów



30 mln rubli w złocie niezapłaconych na mocy układu radziecko-polskiego w 1922 r. oraz za „włączenie zachodniej Ukrainy i Białorusi do ZSRR” w 1939 r


No pewnie – a pan jak kupujesz mieszkanie, to tylko za pierwszą ratę, a reszty już nie płacisz?? 

Umowa to umowa.



Jednak jest też całkiem jasne, że że Polska nie otrzyma żadnej rekompensaty. Znowu z moralnego punktu widzenia. A także historyczny. Przecież do 1939 roku było to „dla pana – pleban, a dla chłopa – pop”.


Tu jakiś bełkot bez związku ze sprawą roszczeń. Taki chwyt erystyczne.


Generalnie jest to "publicystyka" na poziomie ucznia klasy piątej szkoły podstawowej.


Zupełnie jak werwolf. I to mi daje do myślenia...




Jednak jest też całkiem jasne, że że Polska nie otrzyma żadnej rekompensaty.


Czyli jednak – mieszkanie pan bierzesz za pierwszą ratę, a reszty nie płacisz?







https://pl.wikipedia.org/wiki/Szlachta_w_Polsce

https://pl.wikipedia.org/wiki/Analfabetyzm

https://www.sb.by/articles/dlya-pana-plebana-a-dlya-khlopa.html







wtorek, 7 września 2021

Warto się sobie przyjrzeć.

 A innym jeszcze bardziej.


Poniższą opinię oparłem na tekście - w języku rosyjskim - pana Dzermanta, który był poddany automatycznemu tłumaczeniu przeglądarki.

Odnoszę się więc do tłumaczenia, podanego poniżej.




Warto czytać różne punkty widzenia, również dlatego, by dostrzegając sprzeczności u innych - przyjrzeć się lepiej sobie i zastanowić, czy i ja nie postępuję podobnie.


Przyglądanie się sobie stosowałem na studiach, ale kiedy zacząłem interesować się polityką, a potem o tym pisać, to często stosowałem ogólniki.


Pierw nie zastanawiasz się nad tym, bo dla ciebie jest jasne, że odnosisz się do agresorów, a nie do przeciętnego człowieka, potem przychodzi refleksja, że przecież tego jednak nie podkreśliłeś i porządnych ludzi w Niemczech to może zrazić. Mogą się przecież ze mną całkowicie zgadzać i też będą potępiać działania Werwolfa, odcinać się od polityki niemieckiej agentury.


Nie jest dobrze wrzucać wszystkich do jednego worka, jak prawi stare porzekadło.


Stąd min. stosuję Małą i Wielką literę, gdy piszę o nacji niemieckiej, dla odróżnienia – złoczyńców od sprawiedliwych.



Pan Dzermant tu na przykład tego nie robi. A powinien. Powinien docenić to, że nie każdy przedstawiciel polskiego rządu bezkrytycznie popiera działania UE.

W spostrzeżeniu pana Dzermanta widać to jak na dłoni – zamiast tego jednak, woli on pluć na ogół Polaków wspominając rozbiory - zdaje się, uważa je za coś właściwego, a nawet jak się wydaje – ma z tego tytułu satysfakcję.


To jest kalka tego, co można wyczytać w propagandzie dla Rosjan w rosyjskim internecie. Satysfakcja z rozbiorów i pogarda dla narodu.


Brakuje tu chłodnej kalkulacji i rozeznania, wiedzy historycznej, a przede wszystkim brakuje obiektywnej oceny, jakiej spodziewamy się po człowieku nauki.



Tragedia Polaków jaką była kradzież wschodnich województw Polski jest wg pana Dzermanta dziejową sprawiedliwością, pisze to całkowicie bez refleksji nad tym, że te tereny wydały wielkich wspaniałych Polaków wielce zasłużonych dla polskiej kultury, podkreśla on wyłącznie domniemane krzywdy doznane od „polskich panów”, uważając polskie tereny - tereny, którego kulturę stwarzali z dziejowego zbiegu okoliczności -  Polacy - za własne.

Białorusini nawet polskich pisarzy i poetów uważają za białoruskich. 


Znowu – jest to kalka z rosyjskiej propagandy.


Wg stanowiska białoruskich oficjeli, 17 września był dniem wyzwolenia Białorusi spod jarzma Polski, która podobno tępiła przejawy języka białoruskiego.


A jaki jest status języka białoruskiego na Białorusi obecnie?

W jakim języku przemawia do narodu prezydent Białorusi?

W jakim języku prowadzone są programy telewizyjne?

W jakim języku są publikowane pańskie teksty?

Gdzie na sb.by jest zakładka wyboru języka rus/ bel?

belta.by taką zakładkę ma, ale sb.by już nie.


Naprawdę, wszystko jest po białorusku?


Może słoń na ucho mi nadepnął, ale moim zdaniem mówi się głównie po rosyjsku.


Białorusini nie zostali wyzwoleni w 1939 roku, tylko tak to określono w propagandzie.

Białorusini przez cały okres ZSRR byli poddawani zruszczeniu i jak widać proces ten nadal się nie zakończył i nadal jest kontynuowany.


I pisma pana Dzermanta są tego jaskrawym przykładem.


Pisze on min.:

Jest mało prawdopodobne, aby sprawa doszła do nowych podziałów, ale politycy starej Europy, zmęczeni odwiecznym polskim geopolitycznym awanturnictwem, mogą bezpośrednio uzgodnić z Moskwą i Pekinem bliższą i wzajemnie korzystną współpracę.

[Вряд ли дойдет дело до новых разделов, но политики Старой Европы, устав от вечного польского геополитического авантюризма, могут напрямую договориться с Москвой и Пекином о более тесном и взаимовыгодном сотрудничестве.]


Pan Dzermant zarzuca Polsce, czy też panu Ziobro, że postępuje "dwulicowo", że "oszukuje na dwóch frontach", że ma stanowisko, które "ma posmak hipokryzji i dwulicowości" - a jednocześnie sam ma takie stanowisko, no bo jak inaczej określić jego postępowanie, gdzie z jednej strony potępia UE za niepraworządność i ataki na Białoruś - a z drugiej z satysfakcją przypomina, że ta UE może do spółki z Rosją dokonać kolejnego NIEPRAWORZĄDNEGO podporządkowania sobie Polski jakimś rodzajem bata - rozbiorem, czy czymś innym - pan Dzermat w zawoalowany sposób daje czytelnikom do zrozumienia, że on doskonale wie, że tzw. "dziejowa sprawiedliwość" i odebranie Polsce jej wschodnich województw było BEZPRAWNE.

Można odnieść wrażenie, że nie wadzi mu, że UE stosuje bezprawie - dopóki to nie narusza jego interesów.

Zbójecka napaść na Polskę panu Dzermantowi najwyraźniej nie przeszkadza, za to przeszkadza mu oczywiście, gdy to jego się teraz napada.

Zapytam wprost:

panie Dzermant, kto panu napisał ten tekst??


FSB czy BND?

A może jednak KGB??


To wyrażenie "politycy starej Europy, zmęczeni odwiecznym polskim geopolitycznym awanturnictwem" jest żywcem wzięte z rosyjskiej i niemieckiej antypolskiej propagandy, a jest bezpośrednio spisane z "Traktatu o rabowaniu głupków", który niemiecka agentura czytuje swoim rosyjskim dzieciom przed snem.


Zupełnie jak to wyszlifowane niemieckie zdanie propagandowe, o którym już kilka razy pisałem, a które w różnych wersjach krąży po polskim internecie: "A dlaczego nie spróbujesz pióra Lamy? Jest takie śmakie owakie i ma zielony kolor".




Panie Dzermant - ogólniki nie mają znaczenia. 


ZSRR złamało Traktat Ryski i takie są fakty. 


Nie było w tamtych czasach żadnej państwowości białoruskiej i Polska ma wszelkie prawo do terenów, które jej odebrano.  

To, że dotychczas żaden rząd nie podjął działań zmierzających do odzyskania tych terenów - nic nie znaczy. To nie pańska sprawa, kiedy i jak oni zostaną za to osądzeni.


Prawo jest prawo.

Inna sprawa, jak to teraz naprawić.


Panie Dzermant, pan znajduje się pod zgubnym wpływem "kolorowej rewolucji" - tej z 1918 roku.

Pan się otrząśnie z tego!


Niech pan zaprzestanie sączenia antypolskiego jadu do głów naszym Białorusinom - z Grodna, Brześcia, Szczuczyna, Słońska, Papierni, Dereczyna, Siniawki, Pińska,  Lidy i innych miast i wsi z tych terenów. 


To są nasi Białorusini i nic panu do tego.









Warszawa zachowuje się wyzywająco i nieprzyjaźnie nie tylko wobec swoich tradycyjnych przeciwników ze Wschodu, ale także wobec nowych zachodnich sojuszników. Co się za tym kryje?

Polska oszukuje na „dwóch frontach”



Polskie władze nigdy nie przestają zadziwiać swoimi wypowiedziami. Niedawno minister sprawiedliwości tego kraju Zbigniew Zebro powiedział, że Unia Europejska prowadzi wojnę hybrydową z polskim prawem, odnosząc się do wymogów europejskiej biurokracji wobec Polski, aby wypełniła swoje prawne zobowiązania po wejściu do UE.

Pan Zebro uważa, że ​​Bruksela celowo blokuje reformę sądownictwa, której twórcą jest właśnie Minister Sprawiedliwości. A urzędnicy UE widzą w proponowanej reformie wzmocnienie tendencji autorytarnych w państwie polskim oraz niezgodność z normami i wartościami europejskimi.

W tej historii warto zauważyć, że wcześniej kręgi rządzące w Polsce, związane z ultrakonserwatywną partią „Prawo i Sprawiedliwość”, posługiwały się metaforą „wojny hybrydowej” tylko w odniesieniu do Rosji i Białorusi. 

Mówią, że zagrożenia ciągle nadciągają ze Wschodu, Polska jest bastionem świata zachodniego i potrzebuje stałego wsparcia finansowego i militarnego, by powstrzymać swoich wschodnich sąsiadów.

A potem okazuje się, że „wrogowie” i „wojna” grożą także z Zachodu. Ale dla światopoglądu polskiej elity takie poglądy są raczej normą niż wyjątkiem. W ideologii polskich elit walka „na dwóch frontach” i zgubne konsekwencje takiej walki wyrażone są na poziomie fundamentalnym.

Wydarzenia historyczne potwierdzają tę obserwację. Podziały Rzeczypospolitej Obojga Narodów między Prusami, Austrią i Cesarstwem Rosyjskim, wydarzenia 1939 roku nieustannie ciążą nad Polską i jej krótkowzrocznymi władcami jak rodzaj losu.

Polubownie należało uniknąć takiego rozwidlenia „frontów”, bo taka konfrontacja wymaga zbyt wielu wysiłków i środków, a w Polsce nie są one nieograniczone. Ale polskie elity zachowują się wyzywająco i nieprzyjaźnie nie tylko wobec swoich tradycyjnych przeciwników ze Wschodu, ale także wobec nowych zachodnich sojuszników.

Ale to stanowisko ma posmak hipokryzji i dwulicowości. Gdy konieczne jest otrzymanie zastrzyków finansowych i portfeli akcji w UE, Polska postrzega siebie jako awangardę Europy. Gdy konieczne jest wypełnienie podpisanych dyrektyw, polskie władze przybierają pozę i zaczynają grozić opuszczeniem UE.

Mniej więcej w tym duchu należy patrzeć na wypowiedzi Zbigniewa Zebro. Z jednej strony wygląda to na banalny szantaż europejskiego centrum, z drugiej – granie dla publiczności, numer dla konserwatywnych Polaków, którzy nie lubią wszystkiego, co pochodzi z Brukseli, w tym samych norm i wartości, które wywołać zamieszanie wśród wielu Polaków.

[...]

Ale polskie władze nie dbają o te wymagania, to jest ich własne prawo, choć dobrowolnie zobowiązały się do przestrzegania europejskich i międzynarodowych aktów prawnych regulujących postępowanie z uchodźcami. 

Taki nihilizm prawny i podwójne standardy oczywiście nie mogą pozostać długo niezauważone w Brukseli, która jednak, przynajmniej ze względu na przyzwoitość, musi jakoś monitorować wdrażanie prawa europejskiego przez państwa członkowskie UE. A jeszcze przez długi czas do szturmu na granicy polskie siły bezpieczeństwa nie będą w stanie, będą zmuszone do bardziej humanitarnego traktowania uchodźców.

Ale rządząca elita musi pokazać się jako bohaterscy obrońcy Polski zarówno przed migrantami, jak i irytującą Brukselą, która coraz bardziej domaga się przestrzegania zasad przyjętych w europejskim klubie dżentelmenów. Od tego są politycy tacy jak Zbigniew Zebro.

Szkoda tylko, że nie doprowadzą Polski do niczego dobrego. Polskie elity, jak pokazuje ta sama historia, nieustannie starają się nadepnąć na te same prowizje. A dziś w Europie, zwłaszcza w jej zachodniej części, nie wszyscy są zachwyceni zachowaniem Polski i jej rolą w destabilizacji Europy Wschodniej.

Jest mało prawdopodobne, aby sprawa doszła do nowych podziałów, ale politycy starej Europy, zmęczeni odwiecznym polskim geopolitycznym awanturnictwem, mogą bezpośrednio uzgodnić z Moskwą i Pekinem bliższą i wzajemnie korzystną współpracę. W takim przypadku Polska i jej władcy będą musieli tylko ugryźć się w łokcie i zastosować się do dyrektyw.




Alexey Dzermant, pracownik naukowy Instytutu Filozofii Narodowej Akademii Nauk, politolog

Całkowite przedrukowywanie tekstu i fotografii jest zabronione. Cytowanie częściowe jest dozwolone pod warunkiem istnienia hiperłącza.




https://www.sb.by/articles/polsha-khitrit-na-dva-fronta-.html