Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 1 października 2024

Potęga Chin - polecam







"Zachód to po prostu cywilizacja złodziei!"








przedruk
tłumaczenie automatyczne




Czy Azja przejmie kontrolę nad światem?!





Zdecydowana większość ludzi nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić, co dzieje się w Azji, a w Chinach w szczególności.



Finansowe centrum świata, ale także centrum wywiadowcze, przenosi się do Azji.



Do tej pory ponad 90% wielkich wynalazków świata należało do ludzi Zachodu, którzy byli pierwsi w wyścigu po odkrycia, innowacje, ale to się właśnie zmienia na naszych oczach.

Dolina Krzemowa (Kalifornia, USA) jest nadal znana jako wiodące na świecie centrum innowacji dla firm technologicznych; Mówię "to jest nadal wiadome", ponieważ chińskie firmy "milczą i robią", a robią dużo i dobrze w Chinach i we wszystkich krajach świata.

Na przykład w samym Shenzen znajduje się Hi-Tech Park z 600 000 programistów, gdzie średnio mieszkanie kosztuje 1,6 miliona dolarów, a średnia pensja wynosi 8 000 dolarów.
W Shenzhen płacisz 2,000 USD miesięcznie czynszu za mieszkanie. To szaleństwo.
Swoje biura mają tam wszystkie wielkie światowe korporacje.
Uważa się, że "Nie jesteś obecny w Shenzen, nie istniejesz globalnie".


W Chinach matura chińska odbywa się w czerwcu.
Matura w Chinach jest "najstraszniejszym egzaminem dojrzałości" na świecie.

Za oszukiwanie grozi kara do 7 lat więzienia!

Studenci są badani za pomocą dronów i skanują żyły w palcach.
Dwa dni, 3 egzaminy dziennie, każdy po 2,5 godziny.
Na terenie całego kraju wstrzymane są wszelkie działania, które mogą zakłócić przebieg egzaminu.
Za każdy hałas, który przeszkadza w maturze, grzywna wynosi 2,000 USD.

Rywalizacja i pragnienie odniesienia sukcesu wśród chińskich dzieci są na takim poziomie, że europejskie dziecko poniosłoby porażkę psychiczną.


Jest to obraz kraju, który rzeczywiście na pierwszym miejscu stawia edukację i edukację.
Są chińskie wydziały z 2000 kandydatów na jedno miejsce, a poziom inteligencji jest niewiarygodnie wysoki.

Rywalizując z Chinami, "nowoczesny" świat przegra w przyszłości wszelkie spory, zarówno ze względu na edukację, jak i systemy edukacji.

Przyszłość rysuje się w naprawdę ponurych barwach dla krajów, w których do uzyskania dyplomu wystarczy uiszczenie opłat i fizyczna obecność na egzaminach.

Jest jeszcze jeden bardzo ważny czynnik: podczas gdy w wielu krajach ludzie mają obsesję na punkcie pieniędzy bez pracy, Chińczycy są fanatykami pracy.

Wiem, że wielu osobom trudno w to uwierzyć, ale chińscy pracownicy są gotowi pracować za darmo, jeśli zajdzie taka potrzeba i mają wyznaczony cel.

Na przykład pracownicy Huawei ogłosili, że są gotowi pracować za darmo przez dwa miesiące, aby pomóc firmie przezwyciężyć ewentualny impas. Huawei to chińska międzynarodowa firma produkująca sprzęt telekomunikacyjny, zatrudniająca ponad 210 000 pracowników oddanych dobrze wykonanej pracy, z przychodami sięgającymi setek miliardów dolarów rocznie, której produkty i usługi są sprzedawane w ponad 170 krajach, w tym w 45 z 50 największych operatorów telekomunikacyjnych na świecie. A dzięki sieciom, liczącym ponad 1500 na całym świecie, jej produkty docierają do ponad jednej trzeciej światowej populacji.

Kiedy Azją wstrząsnął krach finansowy w 1997 roku, Koreańczycy z Południa dobrowolnie rzucili się do banków, "aby zdeponować swoje złoto i klejnoty, aby uzupełnić skarbiec Banku Centralnego i uratować gospodarkę.

Coś takiego nigdy nie przydarzy się narodom wynarodowionym w procesie globalizacji.

Inni robią odwrotnie: utrzymują lenistwo; płacą dużo pieniędzy za małą i źle wykonaną pracę; oddają się prymitywnej biurokracji; toleruje rażące oszustwa związane z pieniędzmi publicznymi; promuje zwyrodnieniowy tryb życia itp.

Konkurencję z Chinami przegrywa każdy kraj, który prowadzi taką politykę gospodarczą i społeczną.

Edukacja i fanatyzm Azjatów są trudne do zrozumienia dla ludzi Zachodu, którym wyprano mózgi przez globalizację, flower power, transgenderyzmy i tęcze.

W obliczu "chińskiego cudu" jedyną szansą świata zachodniego, aby się z nim zmierzyć, jest:
reforma systemu edukacji;
popieranie pracy zgodnie z prawdziwymi kryteriami osobistych zasług i wartości pracy;
stawianie wynalazków i innowacji w centrum swoich zainteresowań.

Zamiast śmiać się i wyśmiewać Azjatów za to, że "są fanatykami pracy", powinniśmy wyciągnąć wnioski, które zapewniły im sukces i zastosować je w praktyce.

Ale takie lekcje są coraz trudniejsze do zastosowania w kraju, który od dziesięcioleci promuje politykę społeczną utrzymującą lenistwo; za małą i źle wykonaną pracę płaci się dużo pieniędzy; Biurokracja jest prymitywna; tolerowane jest rażące nadużycia finansowe w odniesieniu do pieniędzy publicznych; promowany jest zwyrodnieniowy tryb życia itp.

Dlaczego?...

Ponieważ Zachód zbudował swoje bogactwo i dobrobyt na (1) niewolnictwie i kradzieży istot ludzkich z Afryki oraz (2) kradzieży bogactwa materialnego i żywej siły roboczej z wielu krajów na całym świecie, przez stulecia, nie płacąc nic.


Belgijski dziennikarz Michel Collon powiedział: "Zachód to po prostu cywilizacja złodziei!".


[a dokładnie - zachodem steruje Wędrująca Cywilizacja Śmierci, czyli złodzieje i bandyci... - MS]

Jeśli Hiszpania i Francja wzbogaciły się w ciągu 17 wieków, to dlatego, że ukradły złoto i srebro, nie płacąc nic. Francja, Anglia i Stany Zjednoczone wzbogaciły się na niewolnictwie i kradzieży ludzi z Afryki, nie płacąc za nic. Podobnie Belgia i Holandia były bardzo bogate przez 19 wieków, ponieważ kradły surowce z Afryki i Azji. Przez ostatnie 500 lat nasze zachodnie społeczeństwa plądrowały bogactwa Trzeciego Świata bez płacenia. Możemy zrobić wykresy dla wszystkich biednych krajów w Afryce i pokazać, kto je okradł i w jaki sposób. Krótko mówiąc, jesteśmy – a raczej – niektórzy z nas są, złodziejami i dlatego staliśmy się bogatymi krajami kosztem innych! To jest prawda!".

Ponieważ upadek Zachodu jest dodatkowo przyspieszany przez rosnącą troskę o dobrobyt poprzez grabież innych krajów.

Ponieważ ogromne bogactwo, zdobyte poprzez kradzież, zaczyna korumpować cywilizację. Egoizm, chciwość i próżność wykorzeniają cnoty poświęcenia, poświęcenia i obowiązku, które są normą w społeczeństwie opartym na uczciwej i dobrze wykonanej pracy.

Zamiast postrzegać pieniądze jako produkt ciężkiej pracy i cnotliwych działań, coraz więcej ludzi żyje bez pracy, jako "na zasiłku".

Pierwszym kierunkiem, w którym bogactwo szkodzi cywilizacji, jest kierunek moralny...

Celem młodych ludzi nie jest już praca, sława dzięki osobistym zasługom, honor, ale pieniądze w jakikolwiek sposób i rozrywka pełna nałogów.

W krajach, które wzbogaciły się na rabunkach, dostęp do luksusu, przyjemności i wygód jest obfity nawet wśród zwykłych ludzi, którzy doszli do tego, że żyją dobrze bez pracy i oddają się nałogom.


Zepsute społeczeństwo zaczyna gnić w środku.

Przyzwyczajając się zarówno do dobrego życia, jak i bez pracy, a także do nałogów, ludzie nie akceptują już ani pracy, ani dyscypliny, coraz bardziej wkraczając na drogę zwyrodnienia.

Dobrobyt dojrzał do zasady rozkładu.


Ponieważ po wiekach kolonializmu wyzyskiwani przejmą kontrolę nad światem.


Przykłady Chin, Japonii, Korei Południowej, Tajwanu, Singapuru, Malezji, Indii itd. są pod tym względem pouczające.



Wynika to również z faktu, że:

1) podczas gdy Zachód jest zaniepokojony niszczeniem korzeni, które przyniosły mu kulturalno-naukową i duchową wielkość, coraz bardziej jest zaniepokojony promowaniem degeneracyjnego stylu życia, takiego jak transgenderyzm, rodzina homoseksualna, zmiana płci, nauczanie seksu oralnego i analnego od szkoły podstawowej,

2) Azjaci troszczą się o pracę, o zachowanie historycznej moralności społecznej i o zachowanie tak zdrowych tradycji; Działają, nie mają czasu na zajmowanie się odkrywaniem nowych, płynnych płci [płynna płeć to płeć, która zmienia się w czasie lub w zależności od sytuacji, która zawsze może być męska, żeńska lub neutralna (lub nawet zerowa, bezpłciowa) lub jakakolwiek inna niebinarna tożsamość, lub kombinacja tożsamości].

Co robić?...

Jedynym ratunkiem dla Zachodu będzie powrót zarówno do tradycyjnych wartości (porzucony, renegat), jak i do wychowania i nauczania, które przyczyniają się do rozwoju życia ludzkiego i społecznego.

Jest to jednak niemożliwe w obecnej sytuacji globalizacji, która dąży do zaniku tożsamości osobowych, tożsamości narodowych i naturalnych istot ludzkich, tak jak zostały one pozostawione przez Boga.





Artykuł powstał w większości w formie kompilacji, z następujących źródeł:



Jon Coja. "Azja przede wszystkim", na https://ioncoja.ro/asia-prima/

"Matura chińska, 'najbardziej przerażający egzamin dojrzałości' na świecie", na https://cotidianonline.ro/bacalaureatul-din-china-cel-mai-inspaimantator-examen-al-maturitatii-din-lume/

Michel Collon: "Zachód to tylko cywilizacja złodziei!", o https://www.cotidianul.ro/michel-collon-occidentul-este-doar-o-civilizatie-a-hotilor/

Logo Ion Coja. "Jak Zachód się wzbogacił?", na https://ioncoja.ro/-a-ajuns-bogat-occidentul/

"Zachód to tylko cywilizacja złodziei!!", na https://www.infobrasov.net/occidentul-este-doar-o-civilizatie-a-hotilor/






Kilka cytatów związanych z omawianym tematem



Edukacja i edukacja

"Edukacja jest najpotężniejszą bronią, jakiej możemy użyć, aby zmienić świat". (Nelson Mandela)

►"Zniszczenie jakiegokolwiek narodu nie wymaga bomb atomowych ani międzykontynentalnych pocisków balistycznych.

Wystarczy obniżyć jakość kształcenia i przyzwolić na oszustwa na egzaminach studentów.
Pacjenci giną z rąk takich lekarzy.
Budynki zawalają się, również są budowane przez inżynierów.
W rękach takich ekonomistów przepadają pieniądze.
Sprawiedliwość wyparowuje w rękach takich sędziów.
Krach edukacji jest krachem narodu".


Cytat ten (w którym podkreślenie moje), który krąży już od wielu lat w wielu językach, wywieszony jest na tablicy Uniwersytetu Stellenbosch w Południowej Afryce. Pozostaje pod wrażeniem prawdy, którą opowiada, w najpiękniejszym wyrażeniu, o znaczeniu jakości edukacji w każdym społeczeństwie.




"Bez kreatywności nie ma rozwiązań problemów, nie ma wizji przyszłości, nie ma znajdowania możliwości i ich wykorzystywania, nie ma alternatyw, nie ma wyrażania pełnego potencjału człowieka." (Pera novacovici, Odkryj swoje powołanie).


"Robisz głupich przywódców, a potem zastanawiasz się, skąd się bierze katastrofa!" (Winston Churchill).

"Wszędzie tam, gdzie zlekceważono edukację, państwo otrzymało za to śmiertelny cios". (Arystoteles)

"Bez szkoły nikt nie oczekuje ani dobrych rodziców, ani dobrych synów, a więc i dobrze zorganizowanego, dobrze rządzonego i pasterza państwa". (Ion Heliade Radulescu)

"Jeśli uważasz, że edukacja jest droga, spójrz na to, jak kosztowna jest ignorancja". (Derek Bok).

"Analfabetą przyszłości nie będzie już ten, kto nie umie czytać, ale ten, który nie umie rozumieć". (Alvin Toffler).

"Powtarzanie tylko tego, co powiedzieli inni, jest równoznaczne z intelektualną ułomnością". (Pompiliu Marcea)

"Dobre wychowanie młodości jest najpewniejszą gwarancją szczęścia państwa". (Oxenstierna).

"Czymże jest człowiek bez wykształcenia? Wspaniały niewolnik, dzikus rozumu". (Józef Addison)

"Los całego kraju zależy od wykształcenia jego mieszkańców". (Benjamin Disraeli, O edukacji, przeznaczeniu)

"Imperia przyszłości będą imperiami umysłu". (Winston Churchill)

"Wszystko, czym jesteśmy, jest wynikiem tego, co myśleliśmy. Umysł jest wszystkim. Stajemy się tym, kim myślimy". (Budda)





Praca


"Hierarchia społeczna nie powinna być niczym innym jak hierarchią pracy". (Mihai Eminescu)

"Praca jest jedyną rzeczą, która nadaje sens życiu." (Albert Einstein)

"Budżet musi być zrównoważony,
Skarb musi zostać uzupełniony,
Dług publiczny musi zostać zmniejszony,
Arogancja urzędników służby cywilnej musi być łagodzona i kontrolowana,
Pomoc udzielana innym krajom musi zostać wyeliminowana, aby Rzym nie zbankrutował.
Ludzie muszą na nowo nauczyć się pracować, zamiast żyć na plecach państwa".

(Cyceron, 55 p.n.e.).



"Nie mamy ani bogactwa, ani krewnych i/lub przyjaciół, którzy by nam pomogli. Mamy tylko jedną szansę: być uczciwym, uczyć się sam, pracować, zwiększać możliwości wynalazcze naszych mózgów, które są nieograniczone i które z dnia na dzień staną się najcenniejszym, najbardziej twórczym dobrem każdego człowieka, jedynym, który jest w stanie zapewnić dobrobyt i bezpieczeństwo w dowolnym miejscu na świecie. (N. Grigorie Lăcriţa).

"Młody człowieku! Nie urodziłeś się po to, by pracować; Ale żeby żyć, trzeba pracować". (Pitagoras Pitagoras. Prawa moralne i polityczne).




Kiedy upadają państwa


"Państwa giną, gdy nie są w stanie odróżnić zła od dobra". (Antystenes do Diogenesa Laertiosa, 6, 1, 5)

"Pracujemy niewiele, ale i tak żyjemy dobrze, zwiększając zadłużenie i sprzedając majątek. Po grudniu Rumunia jest w ciągłej partii, pozostawiając kalkulację rachunku przyszłym pokoleniom. Długi i wydatki obniżą standard życia naszych potomków i sprawią, że rumuńskie firmy będą miały coraz mniejszy wpływ i znaczenie w sprawach światowych. (Opracowanie N.Grigorie.Lăcriţa wg Benjamina M. Friedmana – Dzień rozrachunku).

"Niegodziwość nielicznych jest nieszczęściem dla wszystkich". (Syrus)

"Nasze czasy to czas bylejakości, braku uczuć, pasji z powodu braku kultury, lenistwa, niemożności zabrania się do pracy i pragnienia, by wszystko było gotowe". (Fiodor Michajłowicz Dostojewski)




Zbyt długo propaganda zwycięzców była przedstawiana jako historia pokonanych.


Lenistwo


"Nic tak nie męczy i nie rujnuje człowieka jak wieczne lenistwo." (Arystoteles)

"Nie musisz nawiązywać przyjaźni, chyba że wśród ludzi, którzy pracują. Człowiek leniwy jest niebezpieczny dla swoich przyjaciół, ponieważ nie ma nic do roboty i mówi o tym, co robią i czego nie robią jego przyjaciele, wtrąca się w sprawy innych i staje się nieodpowiedni: dlatego musimy być na tyle mądrzy, aby związać się tylko z ludźmi, którzy pracują. (Friedrich Nietzsche, Przyjaźń)

"Ludzie muszą na nowo nauczyć się pracować, zamiast żyć na plecach państwa". (Cyceron, 55 p.n.e.).

"Ineptokracja to system rządów, w którym ci, którzy są najbardziej niezdolni do rządzenia, są wybierani przez tych, którzy są najbardziej niezdolni do produkcji i którzy, wraz z innymi członkami społeczeństwa, którzy są najmniej zdolni do utrzymania się, są nagradzani dobrami i usługami, które zostały opłacone przez konfiskatę bogactwa i pracy stale malejącej liczby producentów". (za Jean d'Ormesson: Nowe słowo w słowniku języka francuskiego Larousse'a).

"Zostaw na jutro to, czego nigdy nie chcesz robić". (Pablo Picasso)

"Czymże jest człowiek, gdy jego czas jest tylko snem i pokarmem, bydłem i niczym więcej". (William Szekspir)

"Leniwi mają wielką przewagę: śmierć zastaje ich w spokoju". (Vasile Ghica)

"Leniwa młodość, starość jak". (przysłowie rumuńskie)

"Leniwy człowiek jest bratem żebraka". (przysłowie szkockie)

"Dawanie jałmużny leniwemu jest podpisywaniem certyfikatu lenistwa". (Charles Spurgeon)








Autor: N. Grigorie Lăcrița


Bank Angli sfinansował Hitlera. COOO??!!!!






przedruk
tłumaczenie automatyczne






Dan Diaconu: 

Dziwne ścieżki historii



To, co przedstawia się jako historię, jest fałszywe. Już to wiesz, stało się to powszechne. Tyle, że pomimo tego, że możemy się zgodzić z tym, że żyjemy w głębokim kłamstwie, wiele osób nie wie, gdzie szukać prawdy. I to nawet wtedy, gdy mamy dane przed oczami. Musimy tylko trochę otrząsnąć się z kurzu i mamy możliwość poznania prawdy. Albo zbliżyć się do niego.

Wielu normalnych ludzi po prostu nie rozumie, jak to się stało, że Hitler awansował tak szybko i tak wysoko. Pomyślmy o tym: Hitler stał się znany w 1924 roku, ale dopiero dziewięć lat później udało mu się przejąć władzę. Od czasu dojścia do władzy do popełnienia samobójstwa minęło 12 lat. Przejęte przez niego Niemcy były katastrofą gospodarczą, bez żadnych cech charakterystycznych dla w miarę normalnego kraju. Jednak w ciągu zaledwie 12 lat Hitlerowi udało się podnieść ją ekonomicznie i militarnie do poziomu, na którym do jej pokonania potrzebny był światowy sojusz. Czy to jednak nie dużo? Który człowiek byłby w stanie podnieść armię od zera do poziomu, na którym zrewolucjonizuje wojnę? Fakt, że Polacy wyszli z kawalerią, by stawić czoła niemieckim "czołgom", pokazuje niebywałą różnicę między Niemcami a innymi sąsiadami w tamtym czasie. Jak to się stało, że z dnia na dzień można było wziąć wszystko od zera i stać się wielką potęgą?

W biografii Hitlera jest sporo niewiadomych, na temat których toczyły się intensywne spekulacje. Na przykład, istnieje wiele głosów, które mówią o jego straszliwej przemianie, gdzieś przed początkiem jego błyskawicznego wzrostu. [??? opętanie? - MS] Nie będę się jednak odnosił do tamtych wydarzeń, bo nawet jeśli pojawią się świadectwa i pisma, to zostaną one obalone pozornie równie trudnymi "argumentami". W związku z tym pozostaniemy na terytorium pewnych faktów, które można dość solidnie udowodnić, za pomocą dokumentów, które ujrzały światło dzienne dopiero niedawno. A jeśli od czasu wojny nie zostały one upublicznione, jasne jest, że zrobiono to ze względów bezpieczeństwa. Strach przed potrząśnięciem przeszłością, a ponadto chęć zamaskowania prawdy o dojściu Hitlera do władzy, sprawiły, że do przestrzeni publicznej dopiero teraz wkraczają dokumenty, które odsłaniają przed nami prawdę. I tym razem też nie do końca!

Zacznijmy więc od roku 1932. To, co wiemy na pewno – także z oficjalnej historii – to to, że w 1932 r. partia nazistowska zdobyła najwięcej miejsc w Reichstagu, ale nie była w stanie stworzyć większości niezbędnej do dojścia do władzy. W lipcu 1932 roku, na podstawie wyników wyborów, Hitler bezpośrednio ubiegał się o stanowisko kanclerza, ale nie osiągnął żadnych rezultatów w negocjacjach z prezydentem Hindenburgiem. Tak więc nowa runda wyborów rozpoczyna się w listopadzie, kiedy to partia nazistowska – uwaga! – dostaje nieco mniej miejsc, malejąc o 4 proc. (z 37 proc. do 33 proc.). Prezydent forsuje i mianuje na stanowisko kanclerza Kurta von Schleichera, który zastąpił konserwatystę Franza von Papena. Wszystko jest zapisane w książce w oficjalnej historii. Pomija jednak epokowe wydarzenie, które miało miejsce na początku 1932 roku.

Otóż 4 stycznia 1932 roku dochodzi do spotkania Montagu Normana, prezesa Banku Anglii z Adolfem Hitlerem i... Franz von Papen Jaki jest cel spotkania? Finansowanie partii nazistowskiej! Brzmi niesamowicie, prawda? Ale to absolutna prawda. W spotkaniu uczestniczyli również wpływowi bracia Dulles (Allen i Foster). Są oni teraz mniej znani, ale wystarczy zrozumieć ich wpływ, jeśli powiem wam błahą sprawę: w 1953 roku Allen Dulles został piątym szefem CIA, po tym jak w 1951 roku został mianowany zastępcą szefa CIA. Dojście Allena Dullesa na stanowisko szefa CIA nastąpiło w wyniku politycznego trzęsienia ziemi, wywołanego w 1949 roku przez tzw. "Raport Dullesa-Jacksona" na temat Korei, raport, który doprowadził do upadku ówczesnego kierownictwa CIA. Dodałem to w nawiasie, żeby zrozumieć, że bracia Dulles mieli bezpośredni wpływ na amerykańską politykę.

Dziwaczność spotkania między Muntagu Normanem i braćmi Dulles z jednej strony, a Hitlerem i von Papenem z drugiej, musi dać nam do myślenia. Czego szukali obok prezesa Banku Narodowego, dwóch wpływowych amerykańskich polityków, którzy rozmawiali z niemieckim konserwatystą (von Papenem) i przedstawiciela partii, która miała zaledwie 18% głosów? Wiemy natomiast, że w czerwcu 1932 roku von Papen został kanclerzem Niemiec. Hitler czekał, po wspomnianym spotkaniu, rok, aby osiągnąć kluczowe stanowisko, do którego dążył. Dokładniej rzecz ujmując, 30 stycznia 1933 r. został mianowany kanclerzem [1933 to rok, kiedy Forster przystąpił do planu Stutthoff - MS] , po poparciu ... Franz von Papen, ten, który przekonał Hindenburga do mianowania go kanclerzem. Tylko, że przed tym wydarzeniem mamy jeszcze jedno tajne spotkanie, które również odbyło się w milczeniu. 14 stycznia 1933 roku odbyło się nowe spotkanie z udziałem barona Kurta von Schroedera, von Papena, Hitlera i jego doradcy ekonomicznego, Wilhelma Kepplera. 

Podczas tego spotkania sfinalizowano program gospodarczy Hitlera, dając zielone światło dla jego nominacji na kanclerza. Barona Kurta von Schroedera należy rozumieć jako ambasadora Anglo-Amerykanów z poprzedniego spotkania, a jego rolą było sfinalizowanie ostatecznych szczegółów poprzedniego porozumienia. 

Cały program rządu Hitlera został "wyciągnięty" za granicę, ponieważ zawierał masowe prywatyzacje i inne elementy, które obecnie widzimy wdrażane przez MFW. 

W rzeczywistości to, co musisz zrozumieć, to element, który jest oczywisty, ale na który oficjalna historia nie nalega: chociaż ZSRR i Niemcy są przedstawiane jako śmiertelni wrogowie, ideologia obu krajów była w dużej mierze taka sama.

Jedyna różnica między stalinowskim komunizmem a hitlerowskim faszyzmem polegała na kontroli własności: podczas gdy w bolszewickim ZSRR cała własność należała do państwa, w nazistowskich Niemczech cała własność była skoncentrowana w rękach prywatnych megakorporacji, które działały tak centralnie i planowo, jak komunistyczne przedsiębiorstwa Stalina.

Przyszedł czas na spotkanie z kolejną ciekawą postacią: Hjalmarem Schachtem. Mężczyzna był szefem Reichsbanku (niemieckiego banku centralnego) od 1923 do 1930 roku. Został ponownie zainwestowany przez Hitlera 17 marca 1933 roku. Zaczyna się robić ciekawie: ten, który finansowo rządził katastrofalnym losem Republiki Weimarskiej, zostaje mianowany przez Hitlera na najbardziej newralgiczne stanowisko w państwie, z celem podniesienia kraju. 

Trzeba znać jeszcze jeden szczegół: Schacht był bliskim przyjacielem Muntagu Normana, a przyjaźń ta wynikała również z przynależności tych dwóch do tego, co nazywam "ponadnarodową mafią"[Wędrująca Cywilizacja Śmierci, albo Światowa Sitwa ?  - MS]. Na razie mogę państwu powiedzieć, że po ponownym mianowaniu na stanowisko szefa Reichsbanku, Schaht został oficjalnie zaproszony do... USA, gdzie spotkał się z prezydentem Rooseveltem, a z amerykańskiej podróży nie wrócił z pustymi rękami, ale z pożyczkami w wysokości ponad 1 miliarda dolarów, co strasznie pomogło ustabilizować gospodarkę Niemiec! Rozumiecie więc, bez wątpienia, że cała kariera Hitlera była anglo-amerykańską sprawą wspieraną przez to, co nazywam "ponadnarodową mafią".

Nadszedł więc czas, aby cofnąć się w czasie do 1939 roku. Kiedy naziści zajęli Pragę, ich pierwszą wyprawą było... Bank Narodowy (to właśnie zrobili w Rumunii w czasie I wojny światowej, kiedy nakazali transfer rumuńskiego złota z Rosji do Niemiec!). Tutaj, pod groźbą użycia broni, kazali urzędnikom dokonać dwóch transferów. Pierwszy przelew polegał na przeniesieniu 23,1 ton złota posiadanego przez Bank Republiki Czeskiej na rachunek Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) na rachunek BIS Reichsbanku. Konta BIS znajdowały się fizycznie w Londynie, a złoto było zdeponowane w Banku Anglii. Drugi rozkaz wysłany przez czeskich urzędników pod groźbą śmierci dotyczył przeniesienia 27 ton złota – tym razem z konta otwartego w Banku Anglii – na konto Reichsbanku otwarte w tej samej instytucji. Innymi słowy, zlecenia polegają na przeniesieniu ilości złota de facto do wewnątrz Banku Anglii.

Kwestia przeniesienia złota przybrała nieprzyjemny obrót. Jeśli chodzi o złoto znajdujące się w depozycie BIS, to zostało ono płynnie przetransferowane na konto Reichsbanku, czyli Niemiec. Jednak gdy złoto znajdowało się w posiadaniu Banku Anglii, sprawy stały się siarkowe, ponieważ kilku polityków wkroczyło do akcji i wywołało skandal. Nawet Churchill publicznie zastanawiał się, jak rząd może domagać się poboru obywateli, skoro Bank Anglii akceptuje tak dziwne posunięcie finansowania hitlerowskich nazistów. I tak złoto trzymane na rachunkach BIS zostało przeniesione, podczas gdy złoto trzymane w Banku Anglii zostało zablokowane w wyniku energicznej interwencji angielskich polityków. W tym przypadku sytuacja była wręcz komiczna, ponieważ Czechosłowacja umieściła część złota w BIS, ponieważ była przekonana, że biorąc pod uwagę neutralny status tej instytucji, złoto tam umieszczone będzie bezpieczne.

To, czego Czesi nie wiedzieli i czego świat nie wie do dziś, to jak powstał BIS. Jeśli spojrzysz na ich romantyczną historię, okaże się, że BIS pojawił się jako konieczność i inne bla-bla. Niesłusznie, towarzysze! Projekt Banku Banków Centralnych był starszy, ale za każdym razem politycy sprzeciwiali się podporządkowaniu działalności ich banków narodowych przez instytucję zewnętrzną. Po I wojnie światowej, aby ułatwić powstanie BIS, mówiło się o instytucji, za pośrednictwem której miałyby być wypłacane reparacje wojenne. W lipcu 1927 r. gdzieś na Long Island odbyło się spotkanie zerowego stopnia, w małym gronie, na którym parafowano utworzenie BIS. Wzięli w nim udział: Montagu Norman, Benjamin Strong (szef Fedu), Hjalmar Schacht i Charles Rist (zastępca prezesa Banku Francji). Podam Wam jeszcze jedną ciekawą informację: Montagu Norman był ojcem chrzestnym jednego z wnuków Schachta. Czy widzisz, jak mały jest świat?

W rzeczywistości rola Schachta w architekturze władzy nazistowskiej polegała na nadzorowaniu realizacji planu. Ale plany Hitlera nie szły w tym samym kierunku, tak jak plany Stalina nie szły w kierunku wyznaczonym przez międzynarodową mafię. Schacht był nie tylko szefem Banku Centralnego Niemiec (w latach 1933-1939), ale także ministrem gospodarki w latach 1934-1937! Zmierzch Schachta w obszarze władzy nazistowskiej nastąpił w momencie, gdy Hitler podjął decyzję o dozbrojeniu Niemiec. Stanowiąc pogwałcenie zobowiązań, które prawdopodobnie wziął na siebie Hitler, Hjalmar Schacht zareagował i w związku z tym został odwołany ze stanowiska szefa Reichsbanku. Mimo to pozostał na stanowisku ministra bez teki do 1943 roku.

Wróćmy teraz do BIS-u. Naziści uważali tę strukturę za "swój bank", za pośrednictwem którego przeprowadzano wiele operacji państwa niemieckiego pod przywództwem Hitlera. Wiadomo bowiem, że po wojnie Hjalmar Schacht został oskarżony o zbrodnie wojenne. Mimo stawianych mu zarzutów wykazywał się niezwykłym dystansem. Co więcej, mówi się, że Schacht powiedział innym oskarżonym bankierom: "Nie martwcie się, ci ludzie nie wieszają bankierów!". Zmarł spokojnie, w 1970 roku, w swoim łóżku, nie ruszając niczego z jego integralności.

W rzeczywistości nie miał się czego obawiać, biorąc pod uwagę, że BIS, przy współudziale Schachta, finansował również wysiłek wojenny Anglii. Jak? Reichsbank nie wstrzymał wypłat odsetek na rzecz BIS, więc pieniądze Niemiec poszły w formie dywidend, które zbierali akcjonariusze. A udziałowcami byli Anglicy, Francuzi i Amerykanie.

Aby lepiej zrozumieć fenomen Hitlera, muszę przedstawić wam inną postać, a mianowicie Thomasa Harringtona McKittricka. Osoba ta była prezesem BIS w czasie II wojny światowej. Chociaż McKittrick był czołowym bankierem, w rzeczywistości był marionetką w rękach Allena Dullesa, swojego prawdziwego szefa z operacyjnego punktu widzenia. Jego działalność na szczycie BIS była dziwna, jeśli spojrzeć na nią z zewnątrz. McKittrick był w stałym kontakcie z wielkimi niemieckimi biznesmenami, tymi, którzy utrzymywali machinę wojenną Hitlera. Jednak za pośrednictwem "interfejsu McKittricka" – który w rzeczywistości był nadzorowany w swojej pracy przez Departament Stanu – położono podwaliny pod powojenne ustalenia. Niemieccy biznesmeni otrzymali pewien immunitet, jeśli grają tak, jak są rozgrywani. W rzeczywistości relacje McKitricka z Emilem Puhlem, który został skazany w Norymberdze za zbrodnie wojenne, ale kilka miesięcy później (21 grudnia 1949 roku) został zwolniony za ... dobre zachowanie. Ahhhh, co Hjalmar Schacht powiedział o bankierach?

Uważnie studiując dokumenty znajdujące się w szarej strefie działania, odkrywamy, że cała działalność Hitlera była starannie nadzorowana przez aliantów. Jest – jak wspomniałem na początku artykułu – sporo danych na temat niesamowitej przemiany Hitlera, dokonanej przez tajemnicze postacie w niejasnym do dziś kontekście. Możemy to zignorować, ale nie możemy ignorować elementów, które wyglądają jak kawałki układanki. Niewielu rozumie dziś stawkę traktatu podpisanego przez Titulescu z ZSRR, podobnie jak niewielu rozumie stawkę sojuszu francusko-sowieckiego. Któż teraz rozumie znaczenie gorzkiego proroctwa Petaina "Nous ne tarderons pas à le regretter" ("Wkrótce będziemy tego żałować"), po parafowaniu paktu o wzajemnej pomocy między Francją a Związkiem Radzieckim i sposobie, w jaki ten dokument, na który dziś już się nie nalega, naruszył kruchą równowagę po pierwszej wojnie światowej?

Czy to nie dziwne, że po zakończeniu II wojny światowej wciąż istnieją tajne dokumenty, których struktury wywiadowcze nie ujawniają? 

Wiemy już wystarczająco dobrze, w jaki sposób Wall Street sfinansowała tak zwaną rewolucję bolszewicką (w rzeczywistości zamach stanu, finansowany z książki). Dowody, które wciąż wychodzą na światło dzienne, sugerują, że nazizm był finansowany w ten sam sposób. 

W ten sposób dwie przeciwstawne ideologie – z marksizmem jako punktem wyjścia i Wall Street jako podstawą finansową – stworzyły historię XX wieku. A najdziwniejsze jest to, że dla pragmatycznych amerykańskich biznesmenów rzucanie dużych pieniędzy na "ruchy rewolucyjne o nieoczekiwanym zakończeniu" jest szaleństwem nieuzasadnionym przez żadne podstawy ekonomiczne. A jednak dowody wskazują na to, że te środki finansowe zostały zrealizowane. Jaki był tego powód? To są dziwne ścieżki historii.

Być może skusiłabym się na myślenie – jak sugeruje oficjalna historia – że ruchy te należy rozpatrywać w pewnym kontekście i że nie powinniśmy ich kwalifikować jako źródeł pierwotnych. Po prostu, widząc upór, z jakim USA finansują ukraiński nazizm, widząc absolutnie obrzydliwy sposób, w jaki ignoruje się symbole i ideologie, na których opiera się walka Ukraińców z Rosjanami, nie mogę nie patrzeć przez pryzmat dowodów, które wciąż wychodzą na światło dzienne. Nawet jeśli minęło już tyle czasu, nawet jeśli ten obszar jest nadal zamazany przez brakujące elementy, nie oznacza to, że powinniśmy ignorować elementy, które dopiero teraz wychodzą na światło dzienne. W istocie, biorąc pod uwagę wydłużony czas, w którym byli przetrzymywani "w więzieniu", nadszedł czas, aby poświęcić im należytą uwagę i z chłodną oceną tego, co się stało.




Autor: Dan Diaconu



O dyskryminacji większości




Bardzo dobry tekst.





przedruk



30 września 2024

Łukasz Warzecha: 

O dyskryminacji większości


29 września przez Warszawę przewalił się Maraton Warszawski, z rozmachem blokując siedem dzielnic miasta przez większość dnia. Wieczorem idąc ulicą Myśliwiecką spostrzegłem znaki, zapowiadające zakaz zatrzymywania się tamże w kolejną niedzielę – tym razem z powodu biegu „Biegnij Warszawo” – następnej wielkiej masowej imprezy sportowej.

Choć „wielkość” dotyczy tutaj raczej rozmiaru utrudnień, a nie uczestnictwa. Mimo zaklęć organizatorów na trasach tego typu biegów (piszę na podstawie własnego doświadczenia) na ogół są pustki i kibiców brak, poza jakimiś odosobnionymi pasjonatami, a liczba uczestników stanowi w skali miasta ułamek liczby mieszkańców. W Maratonie Warszawskim wzięły udział 7184. Doliczmy jeszcze uczestników biegu na 10 km – 5354 osoby. Razem mamy około 12,5 tys. ludzi. To 0,7 proc. ludności miasta. A przecież ogromna część uczestników nie ma z Warszawą nic wspólnego.

Zwolennicy organizowania maratonów w środku miasta mają od lat te same argumenty.

Po pierwsze – że to zyski dla miasta. Jakie? Tego nigdy nie są w stanie wskazać. Jaki jest zysk z tego, że przy pozamykanych ulicach 12 tys. ludzi przebiegnie się w ciągu paru godzin po Warszawie?

Po drugie – że to promocja zdrowego stylu życia. Pomijając fakt, że bieganie po asfalcie jest wybitnie niezdrowe, jest to kolejne całkowicie nieweryfikowalne stwierdzenie. Ile osób konkretnie zmieniło swój styl życia na zdrowszy pod wpływem blokady miasta z powodu maratonu? O ile oczywiście odliczymy tych, którzy musieli zafundować sobie Dzień Pieszego Pasażera, ponieważ nie mogli poruszać się ani samochodem, ani transportem publicznym. Zakładałbym raczej, że konsekwencje maratonu dla zwykłych mieszkańców będą ich prędzej odrzucać od biegania niż do niego zachęcać.

Po trzecie – że to takie samo korzystanie z przestrzeni publicznej jak w przypadku demonstracji czy uroczystości religijnych (tutaj zawsze pojawia się absurdalna opozycja: maraton kontra procesja Bożego Ciała). To oczywiście nieprawda. Demonstracje polityczne czy uroczystości religijne (te ostatnie zresztą bez porównania mniej uciążliwe niż maratony miejskie) są korzystaniem z wolności zagwarantowanych w konstytucji. Imprezy masowe – bynajmniej. Ma to zresztą swoje odzwierciedlenie w aktach prawnych, które rozróżniają zgromadzenia (ustawa Prawo o zgromadzeniach) i imprezy masowe (Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych). Impreza masowa (bieg, koncert, zawody sportowe) nie należy do tego, co można nazwać esencją demokracji. To rozrywka, tylko i wyłącznie. Rozrywka jednych nie może rażąco utrudniać życia innym.

Dla porządku dodać trzeba, że w Warszawie masowych imprez sportowych – nie każda oczywiście jest tak uciążliwa jak maraton – jest w ciągu roku dobrze ponad sto.

Po czwarte – że „na Zachodzie też tak jest”. Jak wiadomo, argument z powszechności jakiegoś zjawiska nie ma żadnej wartości przy jego ocenie. Poza tym maratony – również te o wiele większe niż warszawski – są w różnych miejscach organizowane w różny sposób, a też i różne są w tych miejscach warunki. Jeśli dla przykładu weźmiemy Nowy Jork albo Londyn, wystarczy rzut oka na siatkę połączeń metra w obu miastach, żeby zrozumieć, że transport publiczny będzie tam z powodu biegu zakłócony w znacznie mniejszym stopniu niż w polskiej stolicy.

Tyle trwający od lat spór. Ale warto w tym kontekście zwrócić uwagę na zasadę bardziej ogólną. Sprawa maratonów organizowanych w wielu miastach Polski jest jedynie przykładem jej zastosowania: większość jest regularnie terroryzowana na potrzeby mniejszościowych grupek. Stoi za tym podniesiona do rangi dogmatu i wypaczona zasada poszanowania praw mniejszości. Zastanówmy się nad tym przez chwilę.

Poszanowanie mniejszości polega na ich tolerowaniu. Tolerowanie oznacza znoszenie, zgodę na istnienie – nie wychwalanie czy radosną apologię tychże, a już na pewno nie dostosowywanie się do nich. Tolerare znaczy „znosić”. We współczesnej demokracji to „znoszenie” to brak dyskryminacji, ale brak dyskryminacji we właściwym znaczeniu tego słowa oznacza jedynie tyle, że tym grupom muszą przysługiwać identyczne prawa jak wszystkim pozostałym. Ani mniej, ani też więcej.

Weźmy najbardziej budzący emocje przykład: małżeństwo. To, że Polska nie uznaje czegoś takiego jak „małżeństwa homoseksualne” nie jest przykładem dyskryminacji, bo przecież instytucja małżeństwa jest dostępna absolutnie dla każdego – o ile mówimy faktycznie o małżeństwie: związku kobiety i mężczyzny, potwierdzonym odpowiednim sakramentem albo cywilnym aktem prawnym. Nikt nie broni wziąć ślubu panu Robertowi Biedroniowi, ale domaganie się, żeby mógł wziąć ślub z mężczyzną ma taki sam sens jak domaganie się, żeby niewidomy mógł zrobić prawo jazdy. Tak jak do prawa jazdy potrzebny jest względnie sprawny wzrok, tak do małżeństwa potrzebni są kobieta i mężczyzna.

Problem zatem zaczyna się wówczas, gdy marginalne grupki zaczynają żądać, aby dla ich widzimisię przebudowywać cały system i aby większość dostosowała się do ich potrzeb. Tak właśnie działa sprawa z maratonami. Nikt przecież nie zabrania nikomu biegania. Ba, nikt nie zabrania wręcz fanatyzmu biegowego. Przy naszym systemie ochrony zdrowia można sobie nawet kompletnie rozwalić stawy na koszt podatnika, uprawiając biegactwo (swoją drogą ciekawe, że te same osoby, które twierdzą, iż dodatkowo za swoje problemy zdrowotne powinni płacić na przykład palacze, nie mają identycznego postulatu w przypadku zaprzysięgłych biegaczy miejskich, których na bank czekają poważne problemy ortopedyczne). Tyle że nikt nie ma prawa domagać się, żeby na potrzeby jego hobby ustawiać pół miasta i utrudniać życie setkom tysięcy ludzi.

Chcecie biegać po mieście? Proszę bardzo. Wytyczcie sobie trasy po parku czy stadionie. Chcecie, żeby wasz homoseksualny partner miał prawo wglądu w waszą dokumentację medyczną? Proszę uprzejmie, istnieją procedury, które to umożliwiają – wystarczy odpowiednie upoważnienie. Ba, nie potrzeba go nawet potwierdzać u notariusza. Nikt tu nikogo nie dyskryminuje.

Za to najbardziej dyskryminowana jest milcząca niestety większość.



Łukasz Warzecha








Łukasz Warzecha: O dyskryminacji większości - PCH24.pl










poniedziałek, 30 września 2024

Potoczność




Krótki wywiad z aktorką Jodie Foster.

Przypominam, że jest ona osobą homoseksualną.



przedruk
tłumaczenie automatyczne


Jodie Foster: Praca z pokoleniem Z może być "naprawdę irytująca"

środa, 2 stycznia 2024


Charlotte Gallagher




Zdobywczyni Oscara, aktorka Jodie Foster, powiedziała, że praca z pokoleniem Z może być "naprawdę irytująca".


W wywiadzie dla The Guardian  Foster powiedziała, że czasami trudno było jej zrozumieć podejście do pracy, z którym się zetknęła.


Pochwaliła jednak jedną z gwiazd pokolenia Z, Bellę Ramsey, nazywając 20-latka przykładem aktora wyłaniającego się w nowym "wektorze autentyczności".

Foster, która sama była dziecięcą gwiazdą, zanim rozpoczęła błyskotliwą karierę na ekranie, powiedziała, że czuła się zobowiązana do pomocy młodym aktorom w znalezieniu ich ścieżki, "ponieważ dorastanie było trudne".

"Trochę ograniczające"


Mówiąc o pokoleniu Z – terminie powszechnie używanym do opisania osób urodzonych pod koniec lat 90. i na początku 2000 roku – 61-letni Foster zażartował: "Są naprawdę irytujący – zwłaszcza w miejscu pracy.

"Mówią: »Nie, nie czuję tego dzisiaj, przyjdę o 10.30«.

"Albo, na przykład, w e-mailach, powiem im, że to wszystko jest gramatycznie niepoprawne, czy nie sprawdziłeś swojej pisowni?


"A oni na to: 'Dlaczego miałbym to robić, czy to nie jest pewnego rodzaju ograniczenie?' "


Mówiąc o radzie, której udzieliłaby młodym ludziom z branży, powiedziała: "Muszą nauczyć się, jak się zrelaksować, jak nie myśleć o tym tak dużo, jak wymyślić coś, co jest ich.

"Mogę pomóc im to odnaleźć, co jest o wiele przyjemniejsze niż bycie bohaterem tej historii, z całą presją, która się za tym kryje".

Jodie Foster powiedziała, że Bella Ramsey jest przykładem aktora, który wyłania się w nowym "wektorze autentyczności"

Foster wyróżniła niebinarnego brytyjskiego aktora Ramseya za pochwałę, wspominając, jak po raz pierwszy spotkała gwiazdę The Last of Us i Gry o tron podczas uroczystości Elle's Women in Hollywood.

Foster opisał to jako "wspaniałe wydarzenie", ale zauważył, że wszyscy uczestnicy "nosili obcasy i rzęsy".

"Są inne sposoby bycia kobietą i bardzo ważne jest, aby ludzie to widzieli. A Bella, która wygłosiła najlepszą mowę, miała na sobie najdoskonalszy garnitur, pięknie skrojony, z przedziałkiem na środku i bez makijażu.

Foster dodała, że kiedy była młoda, nie byłaby w stanie ubierać się jak Ramsey w garnitur i bez makijażu na imprezie showbiznesowej.

– Bo nie byliśmy wolni. Bo nie mieliśmy wolności. I miejmy nadzieję, że to jest to, co oferuje wektor autentyczności, który się dzieje - możliwość prawdziwej wolności" - dodała.


Foster, która jest typowana do kolejnej nominacji do Oscara za rolę w filmie "Nyad", opowiedziała również o swoich dwóch synach i ich stosunku do kobiet.

Wyjaśniła, że chociaż teraz są "super feministyczne", w pewnym momencie jej starszy syn uważał, że musi być nieprzyjemny dla kobiet, aby być chłopcem.


Aktor dodał: "A ja na to, że nie! To nie jest to, co to znaczy być mężczyzną! To jest to, co nasza kultura sprzedaje ci przez cały ten czas".




-------------



– Bo nie byliśmy wolni. Bo nie mieliśmy wolności


to raczej problem z samoakceptacją

gdyby osoby lgtb same siebie akceptowały, to nie miałyby problemu z brakiem akceptacji od innych ludźmi

to psychiczne uzależnienie




"Albo, na przykład, w e-mailach, powiem im, że to wszystko jest gramatycznie niepoprawne, czy nie sprawdziłeś swojej pisowni?
"A oni na to: 'Dlaczego miałbym to robić, czy to nie jest pewnego rodzaju ograniczenie?'"

pisanie zgodnie z ortografią jest ograniczające... ?

a to przypadkiem nie w związku z tą "wolnością", która teraz jest i o której mówi aktorka??

zasady ortografi krępują ich "wolność", prawda?


Anna Zagajewska -  "Praktyka pisarska Polaków wobec normy ortograficznej"

 str. 9

"Sprawność ortograficzna to jedna z umiejętności, które mają duży wpływ na sposób postrzegania człowieka przez jego środowisko. Poprawne i sprawne posługiwanie się językiem, czyli dążenie do mówienia i pisania zgodnego z przyjętymi w pewnej społeczności normami językowymi, jest czynnikiem kształtującym kulturę językową społeczeństwa, współcześnie coraz częściej – czynnikiem postrzeganym jako część kultury ogólnej. 

Jan Tokarski pisał kiedyś, że „w odczuciu społecznym błąd ortograficzny traktowany jest jako oznaka braku elementarnej kultury, gorzej niż np. pomyłka w mnożeniu czy pomieszanie ważnych nazwisk lub dat historycznych”"


Ha!
Kultura!

"Norma jest jednym z warunków funkcjonalnej sprawności wypowiedzi, pośrednio – sprawności całego systemu językowego."

jw. str. 17


język i komunikacja jest podstawą wszystkiego, a ortografia normuje zasady zapisu języka,
bez precyzji w języku zagubimy sens w komunikacji

np. wymiana rz-r, ż-g, czy ó-o (np. malarz - malarski) pokazuje nam związki pomiędzy wyrazami 

stosując ortografię pokazujemy, że przykładamy wagę do komunikacji, do precyzji wypowiedzi, że ROZUMIEMY co się do nas komunikuje, i że sami potrafimy czytelnie przekazać informację

na blogu nie raz pokazywałem, jak język polski kaleczą zawodowi pismacy z największych polskojęzycznych portali internetowych

podtrzymywanie kultury języka, trzymanie się zasad ortografi pokazuje, że nie lekceważymy komunikacji - nie lekceważymy Czytelnika, że przykładamy do tego wagę

co o tym sądzą zawodowi pismacy i co z tego wynika, wiemy też z bloga


zwracam uwagę - czasami nie stosuję wielkiej litery ani kropki na końcu zdania, ponieważ chcę w ten sposób przekazać ton mojej wypowiedzi, 

wielka litera i kropka jakby zamykają zdanie, zamykają kontekst, a ja tutaj serfuję pomiędzy zdaniami wyrwanymi z kontekstu i komentuję je całościowo tj. w odniesieniu do całości tekstu

wydaje mi się, że wtedy przekaz jest ciągły, pomimo poszarpanych kontekstów, że lepiej to się czyta

podobnie stosuję przerwy między liniami tekstu, zwracanie na to uwagi ma duże znaczenie przy wygodzie czytania, dłuższa przerwa, także pomaga zaakcentować pewne zapisy, podkreślić ich ważność lub optycznie rozdzielić zagadnienia

zapis zdań musi wzrokowo "dobrze wyglądać", żeby wygodnie czytać i lepiej się komunikować - i mam nadzieję, że moje zasady, jakie tu stosuję, zdają egzamin

miał być krótki tekst, krótkie komentarze i się znowu rozpisałem


"Nasza ortografia jest efektem pracy wielu pokoleń. Proces stabilizowania się polskiej pisowni do obecnej postaci trwał ponad osiem stuleci."

jw. str. 38

jest to więc też podtrzymywanie ciągłości historycznej z przeszłymi pokoleniami i z historią  - kulturą całego narodu

ponadto - tu uwaga na czasie - gdyby nie było norm ortograficznych, kto wie - może doszłoby do bałaganu prawnego, ponieważ przepisy byłyby różnie zapisane i interpretowane w różnych dokumentach





a to?:


To nie jest to, co to znaczy być mężczyzną! To jest to, co nasza kultura sprzedaje ci przez cały ten czas".


dokładnie

w młodych ludziach jest coraz większa agresja, a chodzenie na siłownię zwiększa ich pewność siebie

muszą być agresywni, no bo jak trzeba będzie ratować świat i dajmy na to -  przyłożyć w morde Deceptikonom, czy coś... no po prostu muszą być w pełnej gotowości!





zwróćmy jednak na to większą uwagę

co mówi kobieta, osoba ze szczytów showbiznesu związanego z twórczością, z kulturą, z zawodem intelektualnym:

wg niej współczesna "kultura" namawia do bycia nieprzyjemnym dla kobiet


widać, zmieniła się w czasach współczesnej "wolności" definicja kultury

tradycyjnie, kultura to ...

Teoretycy i historycy kultury w zasadzie zgodnie uznają, że pojęcie kultura pochodzi od łacińskiego słowa „cultura agri”, co oznaczało uprawę i uszlachetnianie roli. 

W I wieku p.n.e. pisarz rzymski Cicero termin ten przeniósł na teren humanistyki dla określenie nim uprawy i uszlachetnienia życia duchowego.



a teraz kulturą nazywamy min. nasz sposób bycia, czy raczej: 

powszechny sposób funkcjonowania społeczeństwa

ale skąd to się bierze?
trudno to określić, ale to bardzo ważne, by to wiedzieć - skąd się to bierze


"To jest to, co nasza kultura sprzedaje ci przez cały ten czas".


ten sposób funkcjonowania bierze się z mediów, zajmujących się zwyczajowo kulturą, nie tylko z filmów, ale też 

tak jest?







powszechność, potoczność to coś, co jest celem dla Werwolfu tj. 

celem jest odpowiednie ukształtowanie ludzi poprzez wpływanie na potoczność zachowań , czy przekonań

nazywam to po prostu - potocznością
potoczność decyduje o losach całej ludzkości

POTOCZNOŚĆ


dlatego w mediach potrzebne są odpowiednie, dobre WZORCE


pamiętajcie o tym








Jodie Foster: Praca z pokoleniem Z może być "naprawdę irytująca" (bbc.com)



repozytorium.uwb.edu.pl/jspui/bitstream/11320/11912/1/A_Zagajewska_Praktyka_pisarska_Polaków_wobec_normy_ortograficznej.pdf




Odblaski sobie... a potop sobie..

 


"przychodziły te komunikaty RCB, na które już nikt nie zwraca uwagi, bo one przychodzą przy każdym deszczu bądź wietrze."


DOKŁADNIE TAK SAMO SOBIE POMYŚLAŁEM!


Byle silniejszy wiatr oni od razu wysyłają esemesy. Że jest wiatr to każdy sam widzi (i wie co zrobić jak potrzeba) to i nikt tych smesów nie traktuje poważnie.


Ludzie przestali zwracać uwagę, bo robią "z igły widły".

 


 
A oni ...... pokazują.... jak     ....jak się troszczą...      ...o nas....


mandaty za prędkość ... coraz wyższe nam wlepiają....    odblaski każą nam nosić.... ...





odblaski sobie... a potop sobie...







przedruk

29.09.2024 12:46


Dyrektor zniszczonej szkoły w Lądku-Zdroju ujawnia: "Nie mówiono nam wprost, czego mamy się spodziewać..."


"Mieliśmy sygnały, że idą deszcze i też słyszeliśmy, że w Czechach są już - nawet ewakuacje. Uważam, że powinien być to już przyczynek, aby działać mocniej. U nas nie było paniki, nie było komunikatów, że nadchodzi katastrofa. Raczej ze spokojem czekaliśmy aż przyjdzie deszcz... Dopiero w niedzielę przekonaliśmy się o rozmiarach katastrofy" - opowiadała na antenie Republiki, jak doszło do tragedii w Lądku-Zdrój dyrektor zniszczonej szkoły, Lidia Achrem.



Lądek-Zdrój to kilkutysięczne miasto to znana miejscowość uzdrowiskowa w Kotlinie Kłodzkiej. 14 września Biała Lądecka zalała tam kilka ulic. Kataklizm przyszedł w niedzielę. W położonym powyżej Lądka Stroniu Śląskim pękła tama i wielka woda, około południa, spustoszyła uzdrowiskową miejscowość.

Przed kilkoma dniami, szef wydawców TV Republika, Jarosław Olechowski, przekazał w mediach społecznościowych, że dzięki hojności widzów stacji, Fundacja Republika odbuduje zniszczoną przez powódź Szkołę Podstawową nr 1 w Lądku-Zdroju.

Trzy dni temu Tomasz Sakiewicz przekazał - na ręce burmistrza Lądka-Zdroju, Tomasza Nowickiego, i dyrektor placówki, Lidii Achrem - czek na niebagatelną sumę 3 mln złotych!

Redaktor naczelny TV Republika przyznał, że pieniądze na pomoc dla powodzian udało się zebrać w bardzo krótkim czasie.


- Brakuje nam słów, żeby wyrazić wdzięczność. Wychodzę z założenia, że nawet na największym dramacie, może rodzić się dobro. To dobro rodzi się każdego dnia, dokonuje się także dzięki hojności widzów TV Republika

– mówił, mocno wzruszony, burmistrz Tomasz Nowicki.


"To dopiero początek"

Lidia Achrem, dyrektor zniszczonej szkoły, rozmawiała się z Tomaszem Sakiewiczem w programie "Polityczna Kawa". Apelowała o dalsze wsparcie - nie tylko jej szkoły - ale także całej miejscowości, której turystyka, wskutek powodzi, z pewnością ucierpi.

Ujawniła także, potwierdzając doniesienia, że działania samorządu nie były opierane na rządowych komunikatach, bo te... nie docierały.
 
"Do mnie, dobę wcześniej, czyli w sobotę, dotarł telefon od p. burmistrza, aby przygotować liceum do ewakuacji. W związku z czym, zarządziłam dyżur. Panie cały czas były w szkole, aby ta szkoła była otwarta dla wszystkich, którzy będą tego potrzebowali. To trwało od soboty do niedzieli do godz. 10:00. Wtedy jeszcze ewakuacji nie było. Ewakuacja rozpoczęła się około godziny 10-11, a o 12 przyszła już największa fala. Co słyszeliśmy wcześniej? Niewiele"

– wskazała na antenie Republiki.


I kontynuowała:

 "przychodziły te komunikaty RCB, na które już nikt nie zwraca uwagi, bo one przychodzą przy każdym deszczu bądź wietrze. Mieliśmy sygnały, że idą deszcze i też słyszeliśmy, że w Czechach są już - nawet ewakuacje".


"Uważam, że powinien być to już przyczynek, aby działać mocniej. U nas nie było paniki, nie było komunikatów, że nadchodzi katastrofa. Raczej ze spokojem czekaliśmy aż przyjdzie deszcz... Dopiero w niedzielę przekonaliśmy się o rozmiarach katastrofy"


– dodała.


Nie było żadnego kontaktu ze służbami czeskimi?
Nie ma z nimi współpracy na wszelki wypadek?

Wygląda na to, że nie mamy szpionów ani donosicieli za południowo granico....

A gdziekolwiek mamy?


Że w Polszcze to ja wiem....



Czasami jak idę miastem i widzę młode małżeństwa jak spacerują i tych ludzi, spokojnych, zrelaksowanych, ułożonych z życiem, pewnych jutrzejszego dnia, zupełnie nieświadomych....


To naprawdę nie mogę wyjść ze zdziwienia.





Wygląda na to, że alarmom powodziowym i ruskim manewrom nikt się nie przygląda:


 tajemnicze światła były widoczne przez kilkadziesiąt minut nad Bałtykiem w piątek, 20 września 2024 r.

O sprawę zapytaliśmy wówczas zarówno wojsko, służby, jak i specjalistów od astronomii. 


Nikt nie był w stanie nam odpowiedzieć, co mieszkańcy Trójmiasta, ale też Helu czy Władysławowa, mogli oglądać tego dnia na niebie.




ale odblaski musicie nosić!

Będziemy sprawdzać!


A co z to paczko na Bugu??
Gesslerowa już jo sprawdziła?





MILICJA!!!

MILICJAAAA!!!!





Ruscy cały czas mówią, że monitorują ćwiczenia sojuszu i że NATO symuluje walkę z Rosją, że szykuje sie do napaści na Rosję,  to czemu NATO nie mówi, że obserwuje manewry Rosji i że Rosja ćwiczy atak na NATO, albo chociaż, że "wrogo szczerzy kły" czyjakiś inny słowny zawijas, co nic nie oznacza i za który się nie ponosi odpowiedzialności...

To by się przynajmniej logicznie wpisywało w propagandę, że Rosja chce nas napaść - a oni mówią, że nie wiedzą, co to za światła...

Gdzie tu logika?

To Rosja jest wroga i się ją cały czas monitoruje, czy nie jest i nie trzeba się jej przyglądać??


Abstrahując od tego, że nawet gdyby nie była uznana za wroga, to trzeba się temu przyglądać na wszelki wypadek, albo po prostu - bo to interesujące co oni tam stosują, jakie chwyty opracowali, coś, cokolwiek...

Od czego są "służby", jak nie od zapewniania nam bezpieczeństwa?

Ale może "służby" bezpieczeństwo Polaków mają w dupie, tylko czemu wtedy sześciu ludzi przychodzi łapać młodego człowieka z Kłodzka, za ostrzegający wpis na facebooku ?




Hę?



„Po Lądku, Stroniu i okolicznych wsiach chodzą uzbrojeni szabrownicy, ludzie boją się wyjść z psami na dwór, brakuje policji, wojska, ciężkiego sprzętu i przede wszystkim pomocy od państwa” - post o takiej treści miał pojawić się na facebookowej grupie „Kłodzko 998 Alarmowo”. Teraz nie tylko wpisu na grupie (publicznej) już nie zobaczymy, ale okazuje się, że osobę, która go zamieściła, czeka odpowiedzialność karna za… „utrudnianie akcji ratowniczej” (z art. 172 KK). Profil „Glina po godzinach” na platformie X zwraca uwagę, że ten artykuł dotyczy fizycznych, namacalnych przeszkód - np. blokowania straży pożarnej dojazdu do miejsca zdarzenia; a nie wpisów w social mediach.

Służby i władze przestrzegają przed dezinformacją wokół sytuacji powodziowej w Polsce. Pamiętając, jak Michał Kołodziejczak (skądinąd - dziś poseł na Sejm RP i członek obecnego rządu) w pierwszych dniach rosyjskiej agresji na Ukrainę wywołał panikę na stacjach paliw, jesteśmy w stanie się zgodzić.

Ale czy jeden wpis na portalu społecznościowym, nawet nieprawdziwy, rzeczywiście może utrudnić służbom akcję ratunkową, a jego autor - popełnić przestępstwo, za które grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności?


Na szczęście prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa... ale co będzie, jak się w końcu kiedyś dopatrzy?


Na to mają oczy, na to mają ludzi, by reagować, mandaty umieją wlepiać - i podwyższać, wymyślać "morderstwo drogowe" czy coś, ale żeby ostrzegać o powodzi czy szpiegować manewry przygraniczne, patrzeć, czy czasami

jaka rakieta nie zboczy z kursu (jak w Przewodowie) i nie wleci pani Dulkiewicz (tfu, tfu, tfu) przez okno, to już nie.



To kto jest dla nich przeciwnikiem?










P.S.



przedruk
tłumaczenie automatyczne



Rumunia.


Wysokiej jakości prasa informuje nas o katastrofalnych powodziach z lat 70-tych. Co jeszcze jest tam pokazane, przez pomyłkę:

"Po katastrofie z 1970 r. rozpoczęto prace w kilku obszarach, aby zapobiec przyszłym katastrofalnym powodziom. Sporządzono plany zagospodarowania basenów hydrograficznych, prowadzono również zakrojone na szeroką skalę prace związane z zapór i regulacją dużych cieków wodnych. Skutki były widoczne pięć lat później, kiedy pojawiły się nowe poważne powodzie, ale podjęto znacznie lepsze działania".


Mhm, słyszysz je, plany zagospodarowania terenu, tamy, uregulowania – uff... Myślę, że były tam jakieś zagraniczne firmy, prawdopodobnie, jakieś europejskie fundusze, jakieś japońskie zaawansowane technologie, które udało im się zrobić.

I nie tylko odnieśli sukces, ale także mieli wyniki, to znaczy, rozumiecie, nie tylko pracowali nad celami, ale także je oceniali.

W międzyczasie i teraz - nikt nie, dlaczego "władze" nie robią nawet tych podstawowych, podstawowych rzeczy, zanim zapowiedziały ulewne deszcze: sprawdzenia mostów, kanalizacji, kanalizacji. 

Przynajmniej tyle. 

Ale tego też się nie robi, bo dlatego na drogach i miejscami przy każdym rodzaju deszczu widzimy kałuże. Nie wspominając już o nieco gorszej pogodzie. W takim razie niech Bóg zmiłuje się.



Prezydent Chin - epoka wymaga bohaterów




przedruk
tłumaczenie automatyczne



Honorując wzorce do naśladowania, Xi wzywa do wzmocnienia Chin


Źródło: Xinhua

2024-09-29 16:46:15





Pekin, 29 września (Xinhua) – Prezydent Chin Xi Jinping przyznał w niedzielę najwyższe odznaczenia państwowe przed Świętem Narodowym, wzywając naród do uczenia się od bohaterów i wzorów do naśladowania, aby połączyć siły w celu zbudowania silnych Chin.

Xi, który jest również sekretarzem generalnym Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin (KPCh) i przewodniczącym Centralnej Komisji Wojskowej, wręczył medale osobom odznaczonym medalami narodowymi i tytułami honorowymi podczas ceremonii zorganizowanej przed 75. rocznicą powstania Chińskiej Republiki Ludowej, która przypada 1 października.

Cztery osoby, w tym weteran wojenny Huang Zongde i naukowiec medyczny Wang Zhenyi, zostały odznaczone Medalem Republiki. Dziesięć osób, w tym funkcjonariuszka straży granicznej Bayika Kalidibek, technik Xu Zhenchao i uznana aktorka Tian Hua, otrzymało krajowe tytuły honorowe.

Dilma Rousseff, była prezydent Brazylii i prezes Nowego Banku Rozwoju, otrzymała Medal Przyjaźni.

Przemawiając podczas ceremonii w Wielkiej Hali Ludowej, Xi powiedział, że KPCh przewodzi narodowi chińskiemu w tworzeniu bliźniaczych cudów: szybkiego wzrostu gospodarczego i długoterminowej stabilności społecznej.

Dodał, że kraj ten znajduje się obecnie w kluczowym okresie dla budowy wielkiego, nowoczesnego kraju socjalistycznego pod każdym względem i osiągnięcia narodowego odrodzenia poprzez chińską modernizację.

"Wszyscy członkowie partii i ludzie ze wszystkich grup etnicznych powinni brać przykład z bohaterów i wzorów do naśladowania, zjednoczyć się i dążyć do stworzenia potężnej siły, która zbuduje silne Chiny" – stwierdził Xi.

Xi podkreślił, że należy pamiętać o ambicji uczynienia kraju większym. 

"Powinniśmy być lojalni wobec kraju, kochać kraj, integrować cele rozwoju osobistego z ogólnym rozwojem narodowym i zdawać sobie sprawę z osobistej wartości w wypełnianiu obowiązków dla kraju i służeniu ludziom" – powiedział.

Zachęcał Chińczyków do doskonalenia swoich umiejętności i przyczyniania się do budowy silnych Chin.

Wezwał ich, aby dążyli do nadzwyczajnych osiągnięć na zwykłych stanowiskach pracy i przyczyniali się do pokonywania wyzwań związanych z rozwojem i reformami, przy jednoczesnym zachowaniu harmonii i stabilności społecznej.

"Wspaniała epoka wymaga bohaterów i wychowuje bohaterów. Plejada bohaterów wyłaniająca się z pokolenia na pokolenie zapewni trwały sukces partii i sprawy ludu" – zaznaczył Xi.


Chwaląc Rousseff jako wybitną przedstawicielkę starych i dobrych przyjaciół Chin, Xi powiedział, że naród chiński nigdy nie zapomni o międzynarodowych przyjaciołach, którzy wnieśli znaczący wkład w rozwój kraju i przyjaźń między Chińczykami a obcymi narodami.

Dodał, że naród chiński jest gotowy do współpracy z ludźmi z różnych krajów, aby chronić pokój na świecie i promować wspólny rozwój.

Przemawiając podczas ceremonii, 93-letni Huang Zongde powiedział, że honor ten należy się każdemu członkowi ludowych sił zbrojnych i wszystkim bohaterom, którzy poświęcili swoje życie za niepodległość narodową Chin, wyzwolenie ludzi i dążenie do uczynienia Chin zamożnymi i silnymi.

W swoim przemówieniu Rousseff powiedziała, że medal napełnia ją ogromnym zaszczytem, zobowiązując się do kontynuowania wysiłków na rzecz wzmocnienia wzajemnie korzystnej współpracy między Brazylią a Chinami.

Około 1000 osób, w tym wysocy rangą przywódcy Li Qiang, Zhao Leji, Wang Huning, Ding Xuexiang, Li Xi i Han Zheng, wzięło udział w ceremonii, której przewodniczył Cai Qi.















Pracownikom Poczty Polskiej nie opłacono ZUS-u.






przedruk




30.09.2024 07:37

Chaos w Poczcie Polskiej. Pracownikom spółki Skarbu Państwa nie opłacono ZUS-u. „Jesteśmy w szoku”

Na kontach ZUS pracowników Poczty Polskiej nie odprowadzono składek ubezpieczeniowych za lipiec. Sierpniowe są dużo niższe. Jak twierdzi, Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej, pracownicy spółki Skarbu Państwa są zszokowani sytuacją.


O sprawie pisze "Fakt". Gazeta podała, że za 2023 r. "spółka odnotowała 620 mln zł straty, a teraz szykuje się na zmiany mające poprawić jej działanie"

"Wszyscy jesteśmy w szoku. Pracuję na poczcie ponad 20 lat i nigdy taka sytuacja się nie zdarzyła"

– mówi Faktowi Piotr Saugut, przewodniczący NSZZ Listonoszy Poczty Polskiej. Jak twierdzi, "pracownicy, a nawet związki zawodowe nie są na bieżąco informowane".


Skąd wzięły się zaległości w składkach wytłumaczyło w odpowiedzi na pytania "Faktu" biuro prasowe Poczty Polskiej.


"W związku z przyjęciem w marcu Planu stabilizacji płynności finansowej na rok 2024 Zarząd Poczty Polskiej podjął decyzję o złożeniu w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych w sierpniu br. wniosku o rozłożenie na raty części składek ubezpieczeniowych za miesiąc lipiec i kilka kolejnych miesięcy br.”

– poinformowało biuro prasowe Poczty Polskiej.



"Wniosek jest rozpatrywany w zakładzie. Brakujące składki mają zostać opłacone, a przesunięcie tych przelewów ma nie wpływać na świadczenia wypłacane przez ZUS" - podał "Fakt"








Jeżeli ludzi o tym nie uprzedzono i zrobiono to wbrew ich wiedzy - to 
to już jest naprawdę niebezpieczne.


To jest niebezpieczne, że robią cos w ukryciu przed ludźmi, a potem stawiają ich przed ścianą.

Zresztą, czy inaczej było w latach 90tych?





Niszczą wszystko.

Tego nawet PiS się nie spodziewał, założę się.


Może być jeszcze gorzej niż rozpieprzona gospodarka, od tego tylko się zaczyna.












Nie wiemy, skąd idziemy - elity.




Brak elit, czy też ich kondycja, to w głównej mierze efekt II Wojny Światowej.

Urazy psychiczne, trauma, groza wojny, niedożywienie - to wszystko odbija się do dzisiaj w polskim społeczeństwie, z ludzi powojennych przeszły one na młodsze pokolenia, a to co było najlepsze przed wojną, przez te wszystkie lata uległo osłabieniu, zatarciu, zapomnieniu, wymarciu...

Po tragedii "nowych czasów" lat 90tych społeczeństwo jako wspólnota jeszcze bardziej dostało w kość niż za systemu komunistycznego, kiedy ludzie zaczęli pracować ponad miarę i nie zajmować się wychowywaniem dzieci, kiedy ich rolę przejęły podejrzane media.



Tę sprawę - powojenne skarłowacenie - w moim odczuciu nigdy nie załatwiono, ani nie omówiono, ani systemowo nie starano się naprawić.

Trzeba do tego wrócić, szczegółowo zanalizować i omówić ten temat z całym społeczeństwem, wtedy poszukać rozwiązań.

Podobnie - dlaczego przegraliśmy wojnę - zdefiniować możliwe przyczyny, otworzyć śledztwo i uczulić społeczeństwo, na polityczne i poza polityczne realia.


Musi być   Czas Otwarcia   i   Czas Zamknięcia,   a wtedy -   Czas Nowego Otwarcia   i   Plan Odnowy...

Czas Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.


To jest ta sama sytuacja, co z Werwolfem:

Dopiero po zdefiniowaniu:
  • kto za tym stoi
  • dlaczego to robi
  • i jak to robi

będziemy mogli dać im skuteczny odpór.



Dopiero wtedy, kiedy sprecyzujemy struktury, określające siebie jako Wrogowie Polaków, będziemy mogli zaplanować działania blokujące.
Dopiero wtedy, kiedy będziemy wiedzieli o co chodzi – będziemy mogli przystąpić do działania z zapałem.



Albowiem, kiedy nie wiemy po co mamy się angażować – nie będziemy się angażować.

Kiedy nie wiemy przeciwko komu mamy się angażować – nie będziemy się angażować.

Kiedy nie wiemy, jak ten Wróg Polski działa – też nie będziemy się angażować.




Co jest nie tak?

Skoro podróż starannie zaplanowaliśmy, a nie dotarliśmy do celu – może mieliśmy niewłaściwą mapę?

A może nie do końca zdajemy sobie sprawę, że rozpoczynamy swą podróż z innego miejsca niż nam się wydaje?


Aby być pewnym, że dojdziemy tam, dokąd chcemy dojść, musimy się upewnić – skąd idziemy.



Nie wiemy, skąd idziemy, t
j. nie wiemy jaki był stan społeczeństwa po wojnie, a więc nie mogliśmy temu zaradzić systemowo, także ze względu na władzę ZSRR w Polsce, ale to trzeba w końcu ustalić - nie uciekniemy od tego - i nie tylko na auli  uniwersytetu, o tym trzeba rozmawiać z całym społeczeństwem, bo wszyscy muszą się tym interesować i dokładać swoją cegiełkę, do Planu Odnowy.

Stąd potrzeba nam konkretnej Obrony Cywilnej, systemowych rozwiązań państwowych, w tym socjalnych i kulturowych.


Mężczyźni, którzy idą na wojnę  i boją się strzelać do przeciwnika - nie mają motywacji, są słabym ogniwem państwa i nawet w czasie szczęśliwego pokoju są nadal słabym ogniwem państwa, bo będą uciekać przed odpowiedzialnością, a podążać za wygodą.

Nie są wytrenowani w patriotyźmie, nie są świadomi społecznie i politycznie i może nie obchodzi ich los państwa.

To mężczyźni mają mięśnie i agresję zdolną do obrony domu i delikatnych kobiet, dlatego kobiety i potomstwo - idą za mężczyznami, im bardziej chwiejni, niezdecydowani, im słabsi mentalnie mężczyźni, tym słabsza obrona i słabsza odpowiedzialność za utrzymanie rodziny i opiekę nad dzieckiem - tym słabsze społeczeństwo i słaby kraj.


I nad tym trzeba pracować, organizować się, tak jak teraz w Czasach Potopu ludzie okazują sobie pomoc. 

Społeczeństwo musi być skonsolidowane, musi się ze sobą nawzajem i z władzami każdego szczebla - skutecznie komunikować.


Potrzebne są media nie od rozrywki i od zarabiania na reklamach, tylko media, które konkretnie podniosą istotne społeczne i polityczne tematy i będą je omawiać publicznie na okrągło, do skutku - do znalezienia rozwiązania.

Do znalezienia rozwiązania, a nie po prostu do zajmowania anteny i brania pieniędzy za prowadzące do niczego wieczne kłapanie paszczą.


Nie potrzeba nam gazet i dziennikarzy, mediów, które nie interesują się łamaniem prawa przez polityków, nie przejmują się rozpadem przedsiębiorstw, a za to zajmują się rozrywką, politykierstwem, pluciem na ludzi, manipulowaniem czy fałszowaniem słupków poparcia, mentalnymi problemami mnieszości seksualnych i zagadnieniami małej skali, podczas gdy mamy Wielkie Sprawy do omówienia, do załatwienia i do wdrożenia.


Nie potępiam elit, które posiadamy, czy polityków, jest ich tyle, ile jest, jako społeczeństwo i jako ludzie, jesteśmy tacy, jacy jesteśmy i mamy to co mamy - trzeba jednak starać się podnieść poprzeczkę i wielu jest takich, co stara się to robić. Każdy, kto się do tego przykłada, niezależnie od jego wad - jest cenny i należy go wspierać.


Ale są jeszcze inne problemy obiektywne - nierozliczone polskojęzyczne Gestapo, zbóje okresu komunistycznego i ich współczesne pochodne, profesjonalne i słodkie, TAJNIE STEROWANE zwyrodniałe wrogie media i wiele innych.

Jest wiele spraw do załatwienia i nie czas na tańce i zabawy - sytuacja w Europie jest groźna.

A wróg  siedzi nam na piersi....









przedruk







Nasze elity są peryferyjne: dlaczego cały czas tracą one szacunek Polaków?

29.09.2024 08:24



– U Émile’a Ciorana słowo „elita” występuje rzadko. W „Zeszytach 1957–1972” znalazłem takie zdanie: „Kiedy mój rozmówca prawi mi o elitach, to wiem, że mam do czynienia z kretynem”. Rumuński filozof odrzucał solenny ton rozpraw o dziejowym powołaniu elit, o ich wyjątkowości. Wolał rozmawiać o aniołach, świętych albo o upadku w czasie. Czemu rozmowy o elitach są takie trudne?

– To nic nowego pod słońcem. Od dawna mówi się o elitach z dużą dozą szyderstwa i z coraz mniejszym uznaniem dla ich dokonań i sądów. Często daje się to słowo w cudzysłów albo mówi się pogardliwie „elyty”. Nie ulega wątpliwości, że żyjemy w dobie załamania pewnego ustalonego porządku, a elity tracą swoją prawomocność. Cioran był Rumunem, musiał zatem doskonale zdawać sobie sprawę z różnic między centrum i peryferiami. W latach siedemdziesiątych André Gunder Frank pisał o powstaniu „lumpenelit” i „lumpenburżuazji” w Ameryce Łacińskiej, czyli na peryferiach. Polska jest krajem peryferyjnym, to znaczy zależnym, nasza suwerenność jest ograniczona. Polskie elity są, można powiedzieć, symptomatyczne dla tego, co określa istotę peryferyjności.
Rola elit

– Jaka jest rola elit w peryferyjnym porządku?


– Są odpowiedzialne za legitymizowanie porządku politycznego i ekonomicznego. Muszą wskazywać powody, dla których z peryferyjności nie można się wydobyć.

– Czym charakteryzuje się polska peryferyjność?

– Gorszymi warunkami życia, niższymi wynagrodzeniami, fikcyjnością niektórych praw, choćby martwy artykuł 68 konstytucji o równym dostępie do ochrony zdrowia. Pomimo zapewnień, że „doganiamy Zachód”, wskaźniki dotyczące warunków życia pozostają niskie w stosunku do centrum. Na peryferiach elity są odpowiedzialne za pacyfikowanie społeczeństwa. Tworzą swojego rodzaju „socjodyceę”.

– Teodycea miała za zadanie tłumaczyć, że ból i cierpienie wpisują się w idealny porządek świata…

– … a „socjodycea” tłumaczy nam, jakie są powody cierpienia społecznego. Elity przekonują społeczeństwo, że jego rewindykacje i żądania są nieusprawiedliwione. Współczesne polskie elity porównałabym do przyjaciół Hioba, ponieważ przekonywali oni „męża sprawiedliwego i bogobojnego”, że nieszczęścia, które go dotknęły, są sprawiedliwą karą za jego grzechy. Teraz jesteśmy w szczególnym momencie, pewnego zniecierpliwienia – ileż można doganiać Zachód? To po pierwsze. Po drugie zaś widzimy, że warunki życia na Zachodzie się pogarszają. Sytuacja się odwraca – to społeczeństwa zachodnie doganiają nas.


W tej sytuacji dominujące niegdyś narracje peryferyjne załamują się. We Francji i w Niemczech daje się już przynajmniej od dekady słyszeć to, co elity mówiły w Polsce na początku transformacji ustrojowej: jesteście ludzkimi zerami – leniwi, rozrzutni, nieinnowacyjni i nieprzedsiębiorczy. Słowem, jesteście społeczeństwem, które nie zasługuje na dobrobyt. W tej chwili cała Europa się peryferyzuje.

– Jak w takiej sytuacji zachowują się elity?

– Elity intelektualne dostarczają elitom politycznym narracji, które usprawiedliwiają złe decyzje i brak kompetencji polityków. Można mówić o niepisanej umowie między elitami politycznymi, medialnymi i intelektualnymi. W państwach peryferyjnych współpracują one, by skutki globalnej hierarchii i dominacji uczynić winą lokalnych społeczeństw.

W Polsce w zasadzie nie słyszy się, że globalizacja jest programem narzucanym państwom peryferyjnym. Globalizacja to program wytwarzania i utrwalania kondycji peryferyjnej. Bogate centrum dla siebie zachowuje politykę protekcjonistyczną. 

Wzrost potęgi Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych był możliwy przecież w wyniku stosowania polityk protekcjonistycznych. Kiedy kraje te osiągnęły wysokie uprzemysłowienie i zapewniły sobie dominację ekonomiczną i polityczną, to dopiero wtedy wprowadzały liberalizację handlu. Jak prowadzi się politykę suwerenną, pokazał Charles de Gaulle, który po II wojnie światowej odrzucił propozycję wprowadzenia dolara oraz zaczął rozwijać niezależność energetyczną, tworząc elektrownie atomowe.


– Wróćmy jednak do elit. O ile dobrze rozumiem, elity na peryferiach tłumaczą porażki pola politycznego, ale również mają za zadanie legitymizowanie władzy.

– Proszę zwrócić uwagę, jakich instrumentalnych użytków dokonywano z socjologii Maxa Webera. Protestancki etos pracy był według niego źródłem kapitalizmu i bogactwa państw zachodnich. W ten sposób wyjaśniano peryferyjność Polski – brak etosu pracy czy – jak później się mówiło – gorszy kapitał ludzki.

– Pani wizja elit kłóci się z intuicyjnym myśleniem o wyjątkowości i samodzielności elity intelektualnej. W moim przeświadczeniu intelektualista to wieczny dysydent, bywa co prawda krnąbrny, ale niepodległy w swoim myśleniu. Jules Romain napisał: „Elity prawią o ideach, średniaki o wydarzeniach, a miernoty obgadują ludzi”. O czym prawią polskie elity?


– Intelektualista dysydent, o którym Pan mówi, już nie istnieje. Często, gdy mówi się o polskich elitach, pojawia się słowo „romantyzm”. Przeświadczenie o wyjątkowej, państwowej i kulturotwórczej misji. Moim zdaniem to nie jest „romantyzm”, lecz raczej „autyzm polityczny”.[efekt II WŚ - MS]

– Jakie są symptomy tej przypadłości?

– Polski intelektualista jest przeświadczony, że widok z jego okna to cała rzeczywistość. Uważa, że z jego dylematów da się wnioskować o problemach wszystkich Polaków. Ponadto elity w państwach peryferyjnych są ofiarami tego, co Pierre Bourdieu nazywał „nadidentyfikacją”:
mocno identyfikują się z elitami globalnymi z braku rozpoznawalności, władzy i własnego zredukowania do roli bieżących komentatorów. [KULTURA!! - MS]

Mówią o „homo sovieticusie”, o „brudnym społeczeństwie”, o „zacofanych dewotkach biegających z różańcami wokół szyi”, o upodobaniu do autorytaryzmu, teorii spiskowych, radykalizmu, przerośniętego indywidualizmu czy braku kapitału społecznego. 

Przypomnę, że na początku tzw. transformacji winą polskiego społeczeństwa miał być kolektywizm, dzisiaj zaś przerośnięty indywidualizm i niezdolność do zbiorowego działania. Warto pamiętać, że centrum ma zapotrzebowanie na objaśnienia, bo potwierdzają, że bogactwo jest sprawiedliwie rozdzielone, a eksploatacja i upokarzanie peryferii czymś naturalnym.

Przypomnę taką kąśliwą uwagę Jeana Baudrillarda z początku lat dziewięćdziesiątych, wyłożoną na stronach nieprzetłumaczonej – co znamienne – książki „Złudzenie końca”: póki skąpe były informacje o tym, co się dzieje za żelazną kurtyną, można było sobie wyobrażać, że chodząc po ulicach Europy Wschodniej, dało się słyszeć dobiegający z mieszkań intelektualistów stuk maszyn do pisania.

Upadek Muru Berlińskiego pokazał mizerię wschodniego świata intelektualnego. To było, pisał Baudrillard, jak przejście z kina niemego do kina dźwiękowego. Wiadomo, że wielu utalentowanych aktorów kina niemego nie potrafiło się odnaleźć w nowej rzeczywistości i ich kariera się zakończyła. Baudrillard pisze, że takimi nagle zgasłymi gwiazdami byli Lech Wałęsa i Václav Havel. Dopóki nie wiedzieliśmy, co mówią, byli bohaterami, natomiast gdy przemówili, Zachód się rozczarował. Poza tym wszystkie dysfunkcje systemu komunistycznego, niczym promieniowanie po katastrofie w Czarnobylu – jak pisał ten autor – rozeszły się po całej Europie.

– Moim zdaniem figurą wiecznego intelektualnego dysydenta par excellence był Aleksander Sołżenicyn. Opluwany, więziony i cenzurowany za podważanie „wiecznej szczęśliwości” w Związku Radzieckim, ale i niezwykle krytyczny wobec Zachodu, gdy zamieszkał w Stanach Zjednoczonych. W słynnym wykładzie na Harvardzie w 1978 roku oskarżał liberalnych intelektualistów o brak odwagi i odrzucenie metafizyki.

– Zgoda. Ale nie uważam, że dziś za nonkonformizm nic nie grozi. Można przecież wyrzucić z pracy, nie posłać dzieci do lepszych szkół, do lepszego lekarza albo nie wydać książki. Są inne formy represji, owszem, o wiele mniej dotkliwe niż w Związku Radzieckim, ale jednak. Czy dziennikarze zajmują się Julianem Assangem? Z jakiś powodów polska elita dziennikarska omija temat szerokim łukiem. Boi się konsekwencji. Poświęcić siebie i dobrobyt swojej rodziny jest przecież bardzo trudno.


Polaryzacja

– Czy współczesne elity są odpowiedzialne za dzisiejszą polaryzację? Nawiązuję do wyświechtanego sloganu o walce dwóch plemion. W tej walce intelektualiści wiodą prym. Ba! Przystępują do plemion i coraz śmielej oddają hołd plemiennym wodzom.

– Pozbawienie w taki czy inny sposób środków potrzebnych na przeżycie to powszechnie stosowany w kapitalizmie i komunizmie sposób uciszania ludzi. Siebie można jeszcze poświęcić, ale są bliscy – starzy, schorowani rodzice, rodzeństwo i dzieci. Wszyscy ci bliscy ludzie, których się kocha, potrzebują dachu nad głową, leków, rehabilitacji czy wkładek ortopedycznych. Jeśli ze skomplikowanym złamaniem ma się czekać do 2026 roku, to konformizm jest oczywistym wyborem życiowym.

Media lubią omawiać tzw. eksperymenty społeczne z człowiekiem leżącym na ulicy. „Przyjaciele Hioba” grzmią wówczas o braku empatii, bo żaden z przechodniów nie zatrzymał się, nie zapytał leżącego, co mu dolega. Jest to przykład popularnej analizy o „polskiej znieczulicy społecznej”. Kiedy jednak ktoś dostaje skierowanie do lekarza na 2026 rok, to nie mówi się o znieczulicy elit, ale o tym, że Polacy są roszczeniowymi hipochondrykami, że źle się odżywiają, mało się ruszają, a ochrona zdrowia to worek bez dna. Nie trzeba być psychoanalitykiem, żeby zrozumieć, że na skierowaniu wyznaczającym wizytę u lekarza za dwa lata, jest napisane w istocie „odczepcie się”. Elitom wydaje się, że społeczeństwem można rządzić za pomocą apelowania, wzniosłych przemówień, pouczania i strofowania.


Zachodnie elity zapewniły społeczeństwom ochronę zdrowia i edukację nie z dobroci serca. Wiedziały, że instytucje te są niezbędną częścią architektury państwa i że bez nich po II wojnie światowej nie da się zapewnić pokoju społecznego. Na szacunek mogą liczyć tylko takie elity, które walczą z cierpieniem społecznym, a nie z własnym społeczeństwem.








Dr hab. Małgorzata Jacyno, prof. UW – socjolog kultury, pracuje na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka m.in. „Kultury indywidualizmu” oraz „Iluzji codzienności. O teorii socjologicznej Pierre’a Bourdieu”.


Autor: Marcin Darmas
Źródło: Tygodnik Solidarność








Financial Times o ukraińskich rekrutach (teraz)

"some guys freeze [because] they are too afraid to shoot the enemy, and then they are the ones who leave in body bags or severely wounded.”


„Niektórzy faceci nieruchomieją jak sparaliżowani [ponieważ] zbyt boją się strzelać do wroga, a potem  trafiają do worków na ciała lub są poważnie ranni”.




Nie chcemy wojny, chcemy pokojowego, godnego i szczęśliwego wspóistnienia na tej planecie.

Ale kiedy wróg na nas napadł - musimy, chcemy i będziemy się bronić - do zwycięstwa.





Wygrajmy w końcu tę wojnę, wygrajmy wojnę z Niemcami.









Nasze elity są peryferyjne: dlaczego cały czas tracą one szacunek Polaków? (tysol.pl)

Werwolf (werwolfcompl.blogspot.com)

ft.com/content/b9396112-585a-4f7e-9628-13d500c99d93




sobota, 28 września 2024

Wewnętrzna siła zewnętrzna?





przedruk





25 września 2024

O groźbie Tuska

Kiedy człowiek słucha premiera Donalda Tuska, robi mu się i śmieszno, i straszno. Do tej pory najwięcej komentarzy, w tym mój własny, wywołały jego słowa o demokracji walczącej. Jednak uwagę powinny przykuć w nie mniejszym stopniu inne rozważania polskiego polityka”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.

Chodzi o słowa: „Nie chciałbym, byśmy my, w Polsce, znaleźli się kiedykolwiek w takiej sytuacji, że siła zewnętrzna będzie niezbędna, żeby zagwarantować nasz ład konstytucyjny. Byłaby to tragedia. Ja dalej będę takie decyzje podejmował z pełną świadomością ryzyka, że nie wszystkie będą odpowiadały kryterium pełnej praworządności”.

Publicysta zastanawia się „czym jest i na czym polega” owa „zewnętrzna siła”, która miałaby „zagwarantować nasz ład konstytucyjny”? Czy chodzi mu o Rosję, którą Tusk i jego koalicjanci i „wyznawcy” straszą od początku wojny na Ukrainie, czy może o jakąś „siłę z Zachodu”


„Nie wydaje się, żeby mogło chodzić o którąkolwiek z zaprzyjaźnionych armii. Bundeswehra z różnych powodów do tej roli się nie nadaje, podobnie jak francuska Legia Cudzoziemska, a europejska armia, mimo nadziei, którą pokładają w niej niektórzy, jest w powijakach. Czy premier miał na myśli armię amerykańską? Też trudno mi w to uwierzyć, nawet przyjąwszy, że po zwycięstwie, na szczęście mniej prawdopodobnym, pary Kamala Harris i Tim Walz władze w Waszyngtonie z nowym zapałem zabrałyby się do wprowadzania rewolucji aborcyjno-genderowej w państwach sojuszniczych”, relacjonuje autor „Epoki antychrysta”.

Według redaktora naczelnego „Do Rzeczy” Tuskowi najprawdopodobniej chodziło o następujący scenariusz: „nasza”, polska byłaby realna siła, czyli wojsko, policja, służby, a „zewnętrzne” byłoby poparcie płynące głównie z Zachodu, który stanąłby po stronie „wspólnych wartości”.


„Wydaje się to prawdopodobne. Słowa Tuska stanowiłyby zatem w pierwszym rzędzie groźbę zwróconą do opozycji: uważajcie, bo mam za sobą tak mocne wsparcie liberałów i lewicy z Zachodu, że gotów jestem użyć siły. Byłoby to skądinąd logiczne, bo w umyśle premiera, a także jego zwolenników nasz ład konstytucyjny to taki ład, w którym nie ma miejsca dla PiS, a na pewno nie ma miejsca dla PiS, który mógłby wybory wygrać i władzę przejąć”, podsumowuje Paweł Lisicki.









Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”



"Siła zewnętrzna będzie niezbędna, żeby zagwarantować nasz ład konstytucyjny". Paweł Lisicki o "logicznej" groźbie Tuska - PCH24.pl


Horror blisko obok-nad przy-przepaścią





przedruk




27.09.2024 22:08




Ten fragment uzasadnienia robi piorunujące wrażenie. 

- Jeżeli starzy sędziowie będą uchylać orzeczenia nowym sędziom, a nowi sędziowie będą podważać im status i nowi sędziowie będą podważać status starych sędziów, to stracimy własne państwo. To to państwo przestanie działać w zakresie wymiaru sprawiedliwości - mówił dziś w uzasadnieniu uchwały Sądu Najwyższego Prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego sędzia Zbigniew Kapiński. Później ostrzegł tych, których działania podyktowane są "specjalnymi czasami".

Przywrócenie ze stanu spoczynku i powołanie Dariusza Barskiego na prokuratora krajowego w 2022 roku miało wiążącą podstawę prawno-ustrojową i było prawnie skuteczne - wynika z piątkowej uchwały Izby Karnej Sądu Najwyższego.

Prezes Izby Karnej Sądu Najwyższego sędzia Zbigniew Kapiński w uzasadnieniu uchwały ocenił, że doszło do "instrumentalnego wykorzystania prawa" przy odsunięciu Dariusza Barskiego ze stanowiska szefa PK. "Ta sprawa pokazuje, do jakich skutków może prowadzić opieranie się na opiniach prawnych" - ocenił.

W sieci popularność zdobywa jednak inny fragment uzasadnienia sędziego. Brzmi jak proroctwo, które może się ziścić, jeśli w wymiarze sprawiedliwości dalej będzie trwać pat.

- Jeżeli starzy sędziowie będą uchylać orzeczenia nowym sędziom, a nowi sędziowie będą podważać im status i nowi sędziowie będą podważać status starych sędziów, to stracimy własne państwo. To to państwo przestanie działać w zakresie wymiaru sprawiedliwości

- ostrzegł sędzia Kapiński.



Czy pan potrafi podać jakie liczby w środę w totka wypadną?

Nie.

To po co tak pisać?!