Czytamy uważnie.
przedruk
Skąd się wzięło Gotenhafen, okupacyjna nazwa Gdyni? Nowe fakty
Jan Daniluk
17 września 2023 (artykuł sprzed 1 roku)
W dzisiejszej siedzibie Urzędu Miasta Gdyni także w czasie wojny także urzędowała administracji miasta (Stadtverwaltung Gotenhafen). Lata II wojny światowej. Zbiory prywatne.
Podczas II wojny światowej Gdynia nosiła nazwę "portu Gotów", a więc Gotenhafen. Dokument, odkryty przez autora kilka dni temu w berlińskim archiwum, rzuca nowe światło na to, jak tę nazwę wybierano i jakie jeszcze propozycje brano pod uwagę.
Przemianowanie Gdyni na Gotenhafen nastąpiło 19 września 1939 r., specjalnie z okazji przyjazdu Adolfa Hitlera do Gdańska i Sopotu. Führer odwiedził także Gdynię, ale dopiero dwa dni później - 21 września (często można spotkać się z pomyłką w tej kwestii).
Dodajmy jednak, dla porządku, że przemianowanie było bezprawne, a sam proces zmiany nazwy nie został zresztą odpowiednio sformalizowany.
Jak powstała nazwa Gotenhafen? Nowy trop
Wspomniany na samym początku dokument to rodzaj notatki, która pozwala wyjaśnić przynajmniej część wątpliwości, które do tej pory funkcjonowały odnośnie pojawienia się nazwy Gotenhafen. Po pierwsze dowiadujemy się, że między 14 a 18 września 1939 r., tj. od dnia, kiedy Gdynię zajęły wojska niemieckie (poza Kępą Oksywską, gdzie bronili się jeszcze Polacy) do wigilii przyjazdu Adolfa Hitlera, Albert Forster wystosował prośbę do Ericha Keysera, by ten zaproponował nowe nazwy dla zajętego właśnie polskiego miasta.
Zanim przejdziemy dalej, warto zatrzymać się, i przypomnieć, kim były obie wymienione osoby.
Gauleiter-zbrodniarz i jego zaufany historyk
Albert Forster to postać doskonale znana. Niemiecki polityk, narodowy socjalista, zbrodniarz wojenny. Był wieloletnim gauleiterem gdańskiego okręgu NSDAP, a po wybuchu wojny - rozszerzonego na cały, nowy Okręgu Rzeszy Gdańsk-Prusy Zachodnie, obejmującego m. in. większość z ziem międzywojennego województwa pomorskiego. Stal na czele nie tylko struktur partyjnych, ale i administracji cywilnej (jako namiestnik Rzeszy).
(foto i opis)
Niemiecki polityk, narodowy socjalista, zbrodniarz wojenny Albert Forster - to prawdopodobnie on jest autorem okupacyjnej nazwy Gdyni - Gotenhafen. Po wojnie został skazany na karę śmierci. Egzekucję wykonano w Warszawie.
Wcześniej, tj. we wrześniu i październiku 1939 r. pełnił funkcję szefa administracji cywilnej w tymczasowych strukturach administracji wojskowej. Jako taki tworzył struktury administracji na podbitych terenach polskich. Mógł - i wszystko wskazuje, ze miał - bezpośredni wpływ także na nadanie nowej nazwy dla zajętej Gdyni.
Erich Keyser to też osoba znana, choć zapewne mniej. To z całą pewnością najważniejszy historyk niemiecki w Gdańsku w okresie międzywojennym, zagorzały zwolennik Deutsche Ostforschung, czyli zaangażowanej politycznie humanistyki, na czele z historią i archeologią. Te dziedziny nauki były wprzęgnięte w działalność propagandową, mającą na celu udowodnienie wyższości narodu i dziedzictwa niemieckiego.
(foto i opis)
Niemiecki historyk Erich Keyser.
To on, na prośbę Forstera, opracował propozycje nowych nazw dla będącej pod niemiecką okupacją Gdyni.
Należał do NSDAP. Od 1926 r. stał na czele Krajowego Muzeum Historii Gdańska (otwartego w marcu 1927 r.), które swoją siedzibę miało w Pałacu Opatów. W latach II wojny światowej placówka ta została przekształcona w Okręgowe Muzeum Historii Prus Zachodnich.
Pierwsza (i zwycięska) koncepcja: Goci
Na prośbę Forstera Keyser przygotował cztery propozycje - nie tyle konkretnych nazw, co raczej inspiracji dla nich (z jednym wyjątkiem, o czym dalej). Prośba była najpewniej pilna - notatka jest dość krótka, uzasadnienia lakoniczne.
Pierwsza inspiracja jest tą, która ostatecznie zwyciężyła. Keyser zasugerował nawiązanie do obecności w dawnych czasach na Pomorzu Gdańskim Gotów, których ślady obecności były już wówczas znane (dziś są to artefakty czy wykopaliska identyfikowane z kulturą wielbarską). Gotów uznawano (i uznaje dziś nadal) za jedno z plemion wschodniogermańskich. Przypomnienie Gotów miało więc wyraźny wymiar propagandowy.
Herb miasta Gdynia (Gotenhafen) w latach okupacji niemieckiej
(foto i opis)
Nagłówek papeterii nadburmistrza Gdyni (Gotenhafen) w latach II wojny światowej. Po lewej widoczny herb - normański, srebrny drakkar w błękitnym polu (BArch, NS 1/2417).
(foto i opis)
Nagłówek papeterii nadburmistrza Gdyni (Gotenhafen) w latach II wojny światowej. Po lewej widoczny herb - normański, srebrny drakkar w błękitnym polu (BArch, NS 1/2417).
Podobne intencje przyświecały Keyserowi w formułowaniu trzech pozostałych propozycji, choć z dzisiejszej perspektyw wydają się zaskakujące.
Pomysł drugi: jedyna niemiecka nazwa
Wskazał na Kamienną Górę (Steinberg), cytując historyka - "w istocie jedyną nazwę niemiecką na terenie Gdyni", a ponadto dotyczącą terenu "ważnego militarnie i krajobrazowy".
Pomysł trzeci: nawiązanie do Wikingów
Kolejny pomysł dotyczył Oksywia (Oxhöft). Keyser przypomniał, że to najstarsza część Gdyni, a ponadto "jej nazwa pochodziła z czasów wikingów".
Na marginesie ciekawostka: w polskich kręgach decyzyjnych w latach 20. XX w. pojawiła się koncepcja, by planowane miasto nazwać nie od osady Gdynia, ale właśnie od większej (posiadającej własny kościół), choć położonej zdecydowanie dalej, wsi Oksywie.
Pomysł czwarty: Miasto Zatoki
Wróćmy jednak do Keysera. Najbardziej egzotyczną wydaje się czwarta koncepcja ówczesnego dyrektora muzeum historii Gdańska. Wskazał na nazwę Zatoki Puckiej (Putziger Wiek), która też miała rzekome pochodzenie normańskie (wikińskie). Tym samym można było nawiązać. W tym wypadku jedyny raz sam Keyser pokusił się o zaproponowanie konkretnej nazwy: Gdynię miano przemianować na Wiekstadt lub Wiekort.
Kto wymyślił "Gotenhafen"?
Jak wspomniano, Keyser jedynie przygotował na szybko, by nie powiedzieć - "na kolanie" - krótką notatkę, w której wskazał możliwe rozwiązania. Gdyni nie przemianowano jednak na Gotenstadt czyli Miasto Gotów, lecz na Gotenhafen - Port Gotów.
Kto był więc bezpośrednim pomysłodawcą tej nazwy? Nie wiadomo, choć moim zdaniem wiele wskazuje na samego Forstera.
Na marginesie: początkowo mylono zapis nowej nazwy. W pierwszych tygodniach okupacji niejednokrotnie pojawiał się zapis w postaci Gotenhaven, zbliżony do nazwy innego, ważnego dla Kriegsmarine (podobnie, jak Gdynia) miasta - Wilhelmshaven.
Trudne miasto Gdynia
Na koniec warto się zastanowić, dlaczego Niemcy - mając przecież do dyspozycji w jęz. niemieckim nazwę dla Gdyni, czyli Gdingen - zdecydowali się na wprowadzenie nowej.
Podobne kroki poczynili także dla innych miast polskich: kilka miesięcy później dla Łodzi i Brzezin (odpowiednio: Litzmannstadt i Löwenstadt), a w 1941 r. dla Płocka (Schröttersburg). W przypadku Gdyni zaskakuje jednak szybkość tej decyzji (tym można tłumaczyć m. in. początkowo rozbieżność w zapisie) i jej symboliczność.
Wymienione wcześniej przykłady Łodzi, Brzezin i Płocka odnosiły się jednak do konkretnych osób, które - mniej lub bardziej bezpośrednio - wiązały się z historią tych miast. W przypadku Gdyni sięgnięto po nieco abstrakcyjnych Gotów.
Powód jest znany: Gdynia jako miasto powstałe praktycznie od podstaw i z gwałtownie rozwijającym się portem była (mimo jej licznych mankamentów) jednak sukcesem II RP. Sukcesem, wizytówką, z którą niezwykle trudno było się zmierzyć niemieckiej administracji.
W przeciwieństwie np. do Bydgoszczy, Torunia czy Grudziądza, które rozwijały się w XIX w. w ramach Królestwa Prus, w Gdyni propaganda niemiecka miała niewiele "punktów zaczepienia", by nie tyle uzasadnić (tego i tak nie musiała robić), ile by usankcjonować okupację i oswoić miasto dla jej nowych, niemieckich mieszkańców.
Jak walczono z dziedzictwem polskiej Gdyni
Stąd poza takimi zabiegami, jak niszczenie śladów polskości (likwidacja pomników, polskich nazw ulic itd.), Niemcy zasadniczo przyjęli dwie, podstawowe strategie propagandowe.
Po pierwsze starano się nie tyle akcentować niemieckie dziedzictwo z XIX w. czy początku XX w. (praktycznie go nie było), ile podkreślać chaotyczny i niekontrolowany rozwój Gdyni w ramach II RP, po czym przeciwstawiać go szeroko zakrojonym (choć niezrealizowanym nawet w połowie!) zamierzeniom niemieckich planistów.
O autorze
Jan Daniluk
- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).
Pomysł drugi: jedyna niemiecka nazwa
Wskazał na Kamienną Górę (Steinberg), cytując historyka - "w istocie jedyną nazwę niemiecką na terenie Gdyni", a ponadto dotyczącą terenu "ważnego militarnie i krajobrazowy".
Pomysł trzeci: nawiązanie do Wikingów
Kolejny pomysł dotyczył Oksywia (Oxhöft). Keyser przypomniał, że to najstarsza część Gdyni, a ponadto "jej nazwa pochodziła z czasów wikingów".
Na marginesie ciekawostka: w polskich kręgach decyzyjnych w latach 20. XX w. pojawiła się koncepcja, by planowane miasto nazwać nie od osady Gdynia, ale właśnie od większej (posiadającej własny kościół), choć położonej zdecydowanie dalej, wsi Oksywie.
Pomysł czwarty: Miasto Zatoki
Wróćmy jednak do Keysera. Najbardziej egzotyczną wydaje się czwarta koncepcja ówczesnego dyrektora muzeum historii Gdańska. Wskazał na nazwę Zatoki Puckiej (Putziger Wiek), która też miała rzekome pochodzenie normańskie (wikińskie). Tym samym można było nawiązać. W tym wypadku jedyny raz sam Keyser pokusił się o zaproponowanie konkretnej nazwy: Gdynię miano przemianować na Wiekstadt lub Wiekort.
Kto wymyślił "Gotenhafen"?
Jak wspomniano, Keyser jedynie przygotował na szybko, by nie powiedzieć - "na kolanie" - krótką notatkę, w której wskazał możliwe rozwiązania. Gdyni nie przemianowano jednak na Gotenstadt czyli Miasto Gotów, lecz na Gotenhafen - Port Gotów.
Kto był więc bezpośrednim pomysłodawcą tej nazwy? Nie wiadomo, choć moim zdaniem wiele wskazuje na samego Forstera.
Na marginesie: początkowo mylono zapis nowej nazwy. W pierwszych tygodniach okupacji niejednokrotnie pojawiał się zapis w postaci Gotenhaven, zbliżony do nazwy innego, ważnego dla Kriegsmarine (podobnie, jak Gdynia) miasta - Wilhelmshaven.
Trudne miasto Gdynia
Na koniec warto się zastanowić, dlaczego Niemcy - mając przecież do dyspozycji w jęz. niemieckim nazwę dla Gdyni, czyli Gdingen - zdecydowali się na wprowadzenie nowej.
Podobne kroki poczynili także dla innych miast polskich: kilka miesięcy później dla Łodzi i Brzezin (odpowiednio: Litzmannstadt i Löwenstadt), a w 1941 r. dla Płocka (Schröttersburg). W przypadku Gdyni zaskakuje jednak szybkość tej decyzji (tym można tłumaczyć m. in. początkowo rozbieżność w zapisie) i jej symboliczność.
Wymienione wcześniej przykłady Łodzi, Brzezin i Płocka odnosiły się jednak do konkretnych osób, które - mniej lub bardziej bezpośrednio - wiązały się z historią tych miast. W przypadku Gdyni sięgnięto po nieco abstrakcyjnych Gotów.
Powód jest znany: Gdynia jako miasto powstałe praktycznie od podstaw i z gwałtownie rozwijającym się portem była (mimo jej licznych mankamentów) jednak sukcesem II RP. Sukcesem, wizytówką, z którą niezwykle trudno było się zmierzyć niemieckiej administracji.
W przeciwieństwie np. do Bydgoszczy, Torunia czy Grudziądza, które rozwijały się w XIX w. w ramach Królestwa Prus, w Gdyni propaganda niemiecka miała niewiele "punktów zaczepienia", by nie tyle uzasadnić (tego i tak nie musiała robić), ile by usankcjonować okupację i oswoić miasto dla jej nowych, niemieckich mieszkańców.
Jak walczono z dziedzictwem polskiej Gdyni
Stąd poza takimi zabiegami, jak niszczenie śladów polskości (likwidacja pomników, polskich nazw ulic itd.), Niemcy zasadniczo przyjęli dwie, podstawowe strategie propagandowe.
Po pierwsze starano się nie tyle akcentować niemieckie dziedzictwo z XIX w. czy początku XX w. (praktycznie go nie było), ile podkreślać chaotyczny i niekontrolowany rozwój Gdyni w ramach II RP, po czym przeciwstawiać go szeroko zakrojonym (choć niezrealizowanym nawet w połowie!) zamierzeniom niemieckich planistów.
O autorze
Jan Daniluk
- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).
Skąd się wzięło Gotenhafen, okupacyjna nazwa Gdyni? Nowe fakty
facebook.com/gotenhafen.eu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz