Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

poniedziałek, 17 maja 2021

Cywilne lotniska jako infrastruktura wojskowa?

przedruk - tłumaczenie przeglądarkowe, trochę słabe


NATO przygotowuje się do prawdziwej wojny i uspokaja nas, że jest to teraz niemożliwe. Opinię tę opublikował na swoim kanale Telegram badacz z Instytutu Filozofii Narodowej Akademii Nauk Białorusi, politolog Aleksiej Dzermant, komentując słowa pierwszego zastępcy szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Białorusi Igora Korola o poprawie infrastruktury wojskowej NATO w sąsiednich krajach - informuje BelTA.

"Nie chcę być kanciarzem, ale oni przygotowują się do prawdziwej wojny. Chcą uderzyć w taki sposób, żeby nie można było na nie odpowiedzieć. Aby od razu zburzyć władzę w Rosji i na Białorusi bez specjalnych strat dla siebie. Próbują nas usypiać faktem, że dziś to niemożliwe i że nie zdecydują się na taką wojnę. Odważą się, tam od dawna nie ma hamulców ”- zaznaczył analityk.

W przeddzień audycji STV Pierwszy Zastępca Szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych generał Igor Korol powiedział, że w ciągu ostatnich czterech lat infrastruktura wojskowa NATO na sąsiednim terytorium znacznie się poprawiła.

„Ciągle trwają prace nad stworzeniem nowych i ulepszeniem starych obiektów. 

Dziś na terenie Polski zakończono modernizację pięciu lotnisk, trwają prace modernizacyjne na sześciu lotniskach w Polsce i krajach bałtyckich.  Ponadto obecnie lotniska te mogą przyjmować dowolne typ samolotów i są w stanie pomieścić, pomieścić do 200 samolotów obcych krajów. W ten sam sposób ulepszane są porty, bazy morskie w Polsce, krajach bałtyckich - u naszych najbliższych sąsiadów. Celem jest stworzenie wyspecjalizowanej infrastruktury, która umożliwi przerzuty wojsk z kontynentalnych Stanów Zjednoczonych do Europy i rozmieszczenie zgrupowań ”- powiedział Igor Korol.

-----


Lotniska były budowane od kilku lat, więc jeśli cywilne lotniska miały służyć tak naprawdę lotnictwu wojskowemu - to zwróć uwagę od jak dawna to planowano. Pomimo kryzysów i problemów gospodarczych, bezrobocia, niedożywionych dzieci itd itd...


Mięso armatnie.

A nie mówiłem?

Oby nie...



Warszawskie lotniska. O co tu chodzi?

MAREK SERAFIN

12 MAJA 2021



Zacznijmy od lotniska najmniejszego, ale za to najbardziej kosztownego - przynajmniej obecnie - czyli Radomia. Minister Horała potwierdził oczywistość: Radom "być może będzie mieć kilka trudnych lat". Ten zwrot „być może” to niewątpliwie figura retoryczna łagodząca ostrość wypowiedzi.

Dla każdego, kto choć cokolwiek rozumie z rynku lotniczego, jest oczywiste - te trudne lata będą polegały na tym, że pracownicy lotniska po jego otwarciu zajmą się łapaniem na pasie startowym zajęcy, a samoloty nie będą im w tym przeszkadzać.

Horała usprawiedliwiał tu siebie i swoich kolegów stwierdzając, że przed wybuchem pandemii nie dysponowali wehikułem czasu i nie mogli przewidzieć dramatycznego rozwoju sytuacji.

Niestety, nie wyjaśnił dlaczego inwestycja była i jest kontynuowana również w sytuacji, gdy stało się jasne, że kryzys na rynku lotniczym będzie wieloletni i bardzo głęboki, a nowe lotnisko – położone ponad 100 km od wielkiej aglomeracji – nikomu do niczego nie będzie potrzebne.

Szkoda też, że nikt nie spytał go, dlaczego nie poddano ponownej analizie decyzji o tej inwestycji jeszcze przed wybuchem pandemii.

Rozważanie tego tu, jak i w wielu innych przypadkach, nie ma sensu i do niczego sensownego nas nie doprowadzi. Tak jak nic nam nie da próba zrozumienia, dlaczego PPL po rozpoczęciu inwestycji w Radomiu pozostał udziałowcem w konkurencyjnym Modlinie.

Chyba nie po to, aby utrudniać mu życie?

Przecież obie spółki są własnością publiczną. Przy Radomiu warto tylko jeszcze wspomnieć o jednej, przemilczanej, a bardzo smutnej kwestii. Mieszkańcy Radomia śpią spokojnie. Nie wiedzą, poza garstką bardzo nielicznych aktywistów, że w ostateczności kredyt zaciągnięty na budowę lotniska spłacać będzie ich samorząd, gdyż prawdopodobnie słabe wyniki rozbudowanego portu nie pozwolą na jego spłatę. I to on będzie musiał pokrywać koszty funkcjonowania niepotrzebnej infrastruktury.


Wiemy, że nasza administracja blokuje póki co jakiekolwiek próby ratowania tego portu. Przegania francuskich inwestorów branżowych, nie siląc się na podanie, jakichkolwiek powodów. Nie zgadza się na kredyty, konieczne do podtrzymania jego płynności finansowej - oczywiście takie, które nie ona by żyrowała. A według ministra Horały: „Być może (Modlin) kiedyś przestanie działać, ale może też sobie być obok CPK”. 

Czyli jest to takie nie bardzo rozgarnięte i niezbyt potrzebne dziecko, ale póki, co niech tam się gdzieś sobie plącze. Jednak przedsiębiorstwo PPL, reprezentant Skarbu Państwa i Administracji Centralnej, w spółce Modlin ma najwyraźniej nieco inne spojrzenie na sytuację i po prostu odmawia dziecku najprostszej strawy. A może w tej kwestii ogłosiło insurekcję i prowadzi własną, niezależną politykę?


Niektórzy moi koledzy, po ostatnich decyzjach i zaniechaniach PPL–u, ukuli teorię, że w topieniu Modlina chodzi o desperacką próbę ratowania Radomia. Bo, jak nie będzie Modlina, to pojawią się samoloty w tym nowym porcie.

Obecną bezradność decydentów w przedstawieniu choćby zdawkowego uzasadnienia rynkowo-biznesowego potwierdza stwierdzenie, że być może Baranów nie będzie obsługiwał 45 mln pasażerów, ale 30 mln. Widzimy tu, czarno na białym, że żadnych aktualnych analiz i prognoz po prostu nie ma. Czyli najzwyczajniej nie ma nic. Poza niegasnącą chęcią kontynuowania projektu, czyli wydawania pieniędzy. Zauważmy: 30 mln pasażerów może obsługiwać Lotnisko Chopina po relatywnie niewielkich inwestycjach. 

A wciąż mamy jeszcze lotnisko w Modlinie, które po dofinansowaniu może obsługiwać nawet do 10 mln pasażerów. Tymczasem ryzyko, że planowany nowy port będzie obsługiwał zdecydowanie mniej pasażerów, niż pierwotnie planowano, jest ogromne. 

Właściwie to po prostu pewnik. Wraz z nim ryzyko, że mega hub będzie przez wiele lat deficytowy. I co wtedy? Oczywiście, na żadne z tak postawionych pytań minister nie odpowie.


--------------


Shchekin: 

za sugestią ideologów NATO kraje Europy Wschodniej zostają wciągnięte w orbitę odrodzenia nazizmu


Białoruś stała się ostatnią placówką na drodze agresywnej polityki amerykańskiej podboju i kolonizacji Rosji. 

Nikolai Shchekin, kandydat nauk filozoficznych, kierownik Zakładu Socjologii Administracji Publicznej Instytutu Socjologii Narodowej Akademii Nauk Rosyjskiej Akademii Nauk, podzielił się tą opinią z korespondentem BelTA.

„Oświadczenie Pierwszego Zastępcy Szefa Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych, generała dywizji Igora Korola, że ​​w ciągu ostatnich czterech lat infrastruktura wojskowa NATO na sąsiednim terytorium znacznie się poprawiła, świadczy 


po pierwsze, że w stosunkach z kolektywem na Zachodzie jesteśmy w punkcie krytycznym, 

po drugie, że Białoruś okazała się nie na pierwszej linii w wojnie hybrydowej wypowiedzianej państwu związkowemu i naszemu krajowi, 

ale po trzecie, że sam charakter NATO zmienił się w kierunku aktywnej ekspansji poprzez operacje wojskowe i rozbudowa infrastruktury ”- zauważył analityk.



Według niego nie ma alternatywnych propozycji budowy suwerennego państwa dla naszego kraju. 

„Demokracja kolektywnego Zachodu stała się ideologicznym wirusem, a technologia jej promowania stała się okupacją kolonialną. Pod tym względem NATO stało się najbardziej toksyczną organizacją międzynarodową na świecie.

Utworzenie i działalność NATO to całkowita porażka Europy w dążeniu do roli siły geopolitycznej Nie trzeba zapominać, że Sojusz Północnoatlantycki powstał przede wszystkim w opozycji do roszczeń kolonialnych Francji i Wielkiej Brytanii, a kolejne zadania koncentrowały się na konfrontacji z ZSRR

Dziś NATO zajęło całą Europę, nie broniąc jej, ale ściśle kontrolując ją - mówi Nikołaj Szczekkin.

- Bądźmy realistami: NATO jako instrument wojskowo-politycznej kontroli nad Europą i bezpośrednio nad Niemcami, a także, jako antyradziecki baran, spełniał swoją funkcję. Dziś NATO stało się prawdziwym mechanizmem podziału świata na dwa obozy. Blok istnieje z jednej strony dla siebie jako system biurokratyczny, a z drugiej jako presja na Europę, aby nigdy nie stała się niezależna we wszystkich sferach życia oraz jako narzędzie promowania prowokacyjnej polityki i interesów USA ”.

Ekspert jest przekonany, że Polska i państwa bałtyckie świadczą obecnie usługi infrastrukturalne dla NATO, począwszy od rozbudowy zdolności baz morskich, a skończywszy na stworzeniu specjalistycznej infrastruktury do transferu i rozmieszczenia korpusu mobilnego USA do Europy.

„Zadam sceptykom pytanie: w jakim celu w pobliżu granic Białorusi rozmieszczone są potężne bazy wojskowe ze strategiczną bronią wojskową? Czy Białoruś jest zagrożeniem dla przynajmniej jednego kraju na świecie? Odpowiedź jest oczywista” - mówi Nikołaj. Schekin.

„Dziś Białoruś stała się ostatnim przyczółkiem na drodze agresywnej polityki amerykańskiej podboju i kolonizacji Rosji.

Europa Wschodnia niestety okazała się słaba psychicznie i nie mogła obronić swojej suwerenności. Co więcej, za sugestią ideologów NATO kraje Europy Wschodniej zostały wciągnięte w orbitę odrodzenia ideologii nazizmu i erozji narodowych i kulturowo-historycznych tradycji, poprzez dehumanizację całych narodów europejskich. 


Na podstawie ogłoszonych planów Stanów Zjednoczonych i NATO przygotowano dla Białorusi kilka scenariuszy: los Jugosławii lub, w optymalnym dla nich planie, wersję ukraińską. 

Dlatego trudno przecenić rolę OUBZ, Państwa Związkowego, w kwestiach bezpieczeństwa oraz ochrony suwerenności i niezależności. To kwestia przetrwania kraju. ”





całość tutaj:

https://www.pasazer.com/news/45727/opinie,warszawskie,lotniska,o,co,tu,chodzi.html?fbclid=IwAR3zcrYiO08ORqVAzUDwkpG36FH_Q6Dj4KbCrncnXvP989eMofKKHYuJ2WE

https://www.belta.by/society/view/dzermant-ob-aktivnosti-nato-u-belorusskih-granits-oni-gotovjatsja-k-realnoj-vojne-441660-2021/


https://www.belta.by/politics/view/schekin-s-podachi-ideologov-nato-strany-vostochnoj-evropy-vtjanuty-v-orbitu-vozrozhdenija-natsizma-441683-2021/




Masz prawo zwymiotować

 

Wątek powstał w ramach tekstu Bachus, ale zasługuje na osobne potraktowanie.

W tekście powyższym będzie też o polowaniu na ludzi, albo już jest.

----------------


A jak to się stało, że TW Bolek trafiał odpowiednie sumy w totka, akurat wtedy, gdy potrzebował pieniędzy??


Duchy mu podpowiedziały??



Wiara w gusła zaczyna przybierać postać przepisów.

Bo jak inaczej nazwać wiarę w to, że odblaski ratują życie?



To jest zrobione w myśl zasady - "Jak się kogoś traktuje, tak on się zachowuje"

Traktowanie wymusza na ludziach określone zachowanie - taka jest psychologia człowieka.

Ponadto zachowanie to dodatkowo wymusza się poprzez ustawowe nałożenie wysokich kar dla nieprzestrzegających tych przepisów.

Ludzie nie chcą łamać prawa, więc będą zakładać odblaski.

Zakładając odblaski nawykowo (bo "wszystko" jest nawykiem) będą stosować się do stwierdzenia: "odblaski ratują życie", "odblaski sprawiają, że jesteś widoczny na drodze" -

 I NIE BĘDĄ SCHODZIĆ Z DROGI WIDZĄC NADJEŻDŻAJĄCE AUTO!

"przecież nikt wam nie zakazał uciekać przed samochodem - kazaliśmy wam tylko nosić plastikowy odblask"


Psychologia.







Ze strony policji:


Pamiętajmy:

1. W czasie złej widoczności, gdy pieszy ubrany jest w ciemną odzież i nie ma na sobie elementów odblaskowych, kierowca dostrzega go z dużym opóźnieniem.

2. W ciemnościach pieszy widzi reflektory samochodu nawet z odległości kilku kilometrów, ale kierowca dostrzeże pieszego dopiero wtedy, gdy zauważy sylwetkę człowieka w zasięgu świateł samochodu.

3. Po ciemku, bez elementów odblaskowych, jesteśmy widoczni z odległości zaledwie 20 – 30 metrów. Jeśli kierowca jedzie prędkością 90 km/h, to nie ma szans na jakąkolwiek reakcję gdy zauważy na swojej drodze pieszego.

4. Jeśli jednak pieszy wyposażony jest w element odblaskowy odbijający światła samochodu, kierowca spostrzeże go już z odległości około 150 metrów, czyli 5-10 razy szybciej ! To może uratować pieszemu życie.



Ja się pytam: a dlaczego mam iść ciemną drogą, gdy jestem niewidoczny, kiedy widzę, że z przeciwka nadjeżdża samochód?

Policja zachowuje się tak, jakby pieszy nie miał rozumu i musiał stać na ciemnej drodze choćby nie wiem co!


Widzę, że jedzie samochód – schodzę z drogi – mam 100% pewności, że we mnie nie uderzy.

Idę drogą i liczę, że kierowca zobaczy odblask – mam 50% szans na to, że we mnie uderzy – po prostu - zobaczy mnie, albo nie...



Po co dywagować – 20-30 metrów, a może 150 metrów...? Niech on sobie jedzie, ja na chwilę mu ustąpię z drogi, nie ma problemu.


Po co to jest?? Co to jest?

Gra w ruletkę?? W rosyjską ruletkę??


Gdyby to były niemieckie służby to bym powiedział – „aha, tradycyjnie pomijają wątki, które są im niewygodne.”


Odblaski nie ratują życia – to co proponuje policja to stwarzanie zagrożenia życia – szczególnie dla najmłodszych, które WSZYSTKO PRZYJMUJĄ NA WIARĘ.


Co ty tak naprawdę wiesz?

Nic - ty tylko myślisz, że wiesz.


Pieszy nie jest w niebezpieczeństwie – no chyba, że zostanie na drodze sądząc, że odblask go obroni przed uderzeniem samochodu, niczym jakaś pole siłowe z Gwiezdnych wojen.


Mnie to przypomina wiarę w talizmany, albo, że czosnek jest najlepszy na wampiry.

Widzieliście kiedyś u Polańskiego albo gdzie - jak facet idzie i trzyma przed sobą warkocz z czosnkiem, a wampir co na niego pędzi – nagle staje jak wryty, a potem ucieka z dzikim wrzaskiem??


Czy odblaski tak właśnie działają na samochody?



Idzie dziecko ciemną zamgloną drogą.


Widzi nadbiegające z przeciwka światła, wyciąga przed siebie rękę z odblaskiem – odważnie stawia kroki i szepce:


 odejdź, odejdź, odejdź....





niedziela, 16 maja 2021

Łużyce pod nazizmem i po wojnie

 

przedruk - tłumaczenie przeglądarki


Także o tym, jak przesiedlenia po wojnie zniszczyły kulturę łużycką w Niemczech.



PARADOKSY ŁUŻYCKIEGO ZWYCIĘSTWA NAD NAZIZMEM


Przez: Lukáš Novosad

8 maja 2020 r


„Śmiem twierdzić, że II wojna światowa zginęła w Hórkach, bo atak feldmarszałka Schörnera był ostatnim bezsensownym atakiem armii Hitlera. Jej naczelny dowódca zastrzelił się w międzyczasie w Berlinie.

Dziś obchodzimy Dzień Zwycięstwa, dzień zakończenia II wojny światowej, dzień upadku nazizmu. Po raz 75. Jednak wbrew obserwacjom Kocha, Serbowie łużyccy przez większość tych lat znaleźli się na spalonym: choć z reżimem nazistowskim mieli niewiele wspólnego i byli przez niego uciskani, jako obywatele kraju, który rozpoczął i przegrał wojnę, byli oficjalnie mogli cieszyć się obchodami III Rzeszy. 

Do 1965 roku w Niemieckiej Republice Demokratycznej, do której padły Łużyce, obchodzono 8 maja Tag der Befreiung ( Dzień Wyzwolenia ). Później obchody odbywały się tylko dwa razy w okrągłe rocznice: czterdziestego w 1985 r. Ponownie 8 maja pod ustaloną nazwą, trzydziestego w 1975 r. Dzień później pod nagłówkiem Tag des Sieges(Dzień zwycięstwa). Inaczej nigdy, od zjednoczenia Niemiec w 1990 roku.

Dopiero w tym roku, w 75. rocznicę powstania, jeden z krajów związkowych postanowił przynajmniej raz oficjalnie poświęcić Dzień Wyzwolenia jako święto, aby podziękować aliantom za oderwanie się od ich własnego fanatyzmu - stolicy Berlina. W swoim komunikacie prasowym z 6 maja burmistrz Michael Müller  powiedział o obchodach:

„Najmroczniejszy rozdział w historii Niemiec zakończył się trzy czwarte wieku temu. Zbrodniczy rząd nazistowskiej dyktatury, miliony mordów na europejskich Żydach, niekończące się cierpienia II wojny światowej - wszystko to zaczęło się w Berlinie w 1933 roku i zakończyło interwencją aliantów 8 maja 1945 roku. Razem nas wyzwolili. Pod koniec wojny Berlin pozostał w kurzu z niepewną przyszłością, gruzami pełnymi głodnych i wystraszonych ludzi. Z tych gruzów pozwolono nam zbudować wolny, pokojowy i zjednoczony kraj. Dziś Berlin jest międzynarodowym zwolennikiem demokracji, wolności, tolerancji i otwartości na świat. Zważywszy na kontekst historyczny, naszym nieustannym wysiłkiem jest przyczynianie się, jako europejskiej metropolii, do pokojowego i sprawiedliwego współistnienia w XXI wieku.

8 maja przypomina nam, co może się stać, jeśli zapomnimy o tej lekcji. Pokój i wolność to wartości, o które musimy nieustannie walczyć i których musimy bronić. 8 maja jasno pokazuje nam, że nie spadną nam po prostu na kolana. Pod tym względem Dzień Wyzwolenia jest również nieustającym wyzwaniem dla zachowania i promowania pokoju, wolności i demokracji, zarówno w państwie, jak i na arenie międzynarodowej, poprzez rozsądną i proporcjonalną politykę z poczuciem szacunku, szacunku i odpowiedzialności. Nasza bolesna historia nałożyła na nas ten obowiązek i honorujemy go. Nigdy więcej wojny, nigdy więcej dyktatury ”.

W atmosferze tak uroczystej autorefleksji oficjalne wspomnienie zakończenia II wojny światowej mogło cieszyć się także przyjaciółmi łużycko-serbskimi, wielu z nich po raz pierwszy w życiu.


Nazizm na serbskich Łużycach

Stanowisko to jest naprawdę paradoksalne: światowe kino i światowa literatura utrwaliły już historię II wojny światowej, ale niewiele wiadomo z Serbii na Łużycach, choć byłby wart świetnego filmu. Ale mamy tylko krótkometrażowy sen byłego ucznia FAMU, Rainera J. Nagela, uhonorowany nagrodą Jaroslava Kučera Camera Prize.





Od 1933 do 12 lat naród łużycko-serbski był narażony na systematyczne zastraszanie przez reżim nazistowski, który  do nadzorowania działalności kulturalnej i politycznej łużycko-serbskich działań kulturalnych i politycznych wykorzystywał wydział policji stanowej Wendenabteilung - utworzony w 1920 r. W Republice Weimarskiej. Represje były bezkompromisowe: zakazanymi publikacjami (przedostatnim czasopismem łużyckim, które pozwolono budować, był  pisany odręcznie dziennik Gmejnska Heya , który w czerwcu 1938 r. Wydał pozostałym studentom w Pradze; ostatnim uaktywnionym tygodnikiem łużyckim był Kurier Katolski., wydany do 1939 r. dzięki konkordatowi z Watykanem), wstrzymano działalność federalną, zmuszano ludzi do germanizacji swoich dzieci, które przestrzegały, były materialnie wspierane przez państwo, które odmawiały, były prześladowane.

Z Łużyc wysyłano nauczycieli i pastorów na tereny czysto niemieckojęzyczne, natomiast Łużyce pochodziły ze sprawdzonych kadr, nie znających słowa łużycko-serbskiego. Dla lepszego wyobrażenia atmosfery epoki przytoczmy kilka nagłówków z dwóch numerów  Gazety Łużycko-Serbskiej z 1937 roku: w pierwszym numerze „Usunięto ostatnie pozostałości nauczania języka łużycko-serbskiego w Budziszynie”, „Łużycki -Serbskim nauczycielom nie wolno mówić w języku ojczystym ”lub„ Łużycko-serbski region nauczycielski ”; w dziewiątym numerze czytamy: „Łużycko-serbskie głoszenie Ewangelicznej spowiedzi zabronione”, „Społeczeństwa łużyckie ucichły” lub „Studenci łużycko-serbscy nie mogą studiować”.

Przecież słowo zakaz było bodajże najczęstszym w ówczesnych numerach czasopisma, które nie szczędziło kolorowych opowieści. Przypomniał na przykład los łużyckiego studenta Uniwersytetu Karola, który został aresztowany na granicy podczas próby powrotu do Pragi na studia. Albo trudność proboszcza, który posłusznie wyrzekł się swojego języka ojczystego i zaczął z oddaniem głosić niemiecki, po czym jego parafianie wpadli w gniew i zaczęli masowo dojeżdżać do sąsiednich parafii, gdzie rozmawiali w języku łużycko-serbskim, znowu zgodnie z życzeniem parafii. Ale opiszmy bardziej szczegółowo cierpienia łużyckie za nazizmu:

Marja Grólmusec była ścigana jako komunistka (także za współpracę z Czechami i Polakami) iz powodu przekonań politycznych (nie narodowości) trafiła do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, gdzie zmarła 6 sierpnia 1944 r. Z powodu powikłań po późnym guzie nowotworowym. chirurgia i ogólne cierpienie; spędziła dziesięć lat w więzieniu. Alojs Andricki - pierwszy błogosławiony Serb łużycki od 13 czerwca 2011 r. - został aresztowany w styczniu 1941 r., Ponieważ jako kapłan głosił w kościele przeciwko nazizmowi (czyli został uciszony za krytykę katolicką, a nie za denacjonalizację). Poeta Jurij Czeczka był już aresztowany w 1939 r. I badany przez gestapo, ale później został wcielony do wojska i zaciągnięty na front; zaginął w 1944 roku w Serbii, próbując uciec przed partyzantami. Urzędnicy Domowiny zostali wydaleni z Łużyc, a część z nich trafiła do więzienia, głównie za kontakty z czeskim i polskim ruchem oporu.




Niektórzy Serbowie łużyccy przystąpili nawet do NSDAP - aczkolwiek z pobudek mesjańskich. Na przykład nauczycielka i pisarka Marja Kubašec, której po wojnie nie pozwolono ponownie uczyć z powodu swojej skorupy. Poetka Mina Witkojc była kilkakrotnie badana przez gestapo, ale nie została fizycznie zniszczona, ale została zesłana na wygnanie do Erfurtu; na ten pobyt i doświadczenia wyzwolenia odpowiedziała wierszem  Wspomnienia Erfurtu , który ukazał się po czesku przed łużyckim. Hafciarka Pawlina Krawcowa była obserwowana „za jej świadomą i świadomą propagandę kulturową sztuki ludowej łużycko-serbskiej” - pisze autorka swojego motta w biografiskem Teraz k stawiznam a kulturje Serbow; w 1938 r. po powrocie z Pragi została aresztowana przez gestapo i zwolniona trzy lata później, „chora na śmierć” - i wkrótce zmarła w domu.

Podsumowując, epoka nazizmu wywołała w pokoleniach łużycko-serbskich, które doświadczyły tego w pełni, trwający całe życie odruch bania się mówić publicznie po łużycko-serbsku. Znamy niedawne historie ludzi leżących dwa i pół metra od siebie w jednym pokoju w starym domu, nie wiedzących nic o sobie, odmawiających komunikacji z personelem placówki i uznanych za przestarzałe, zanim okazało się, że to Serbowie łużyccy, bojący się pokazać. do góry. Serbski (a Niemiec nie chciał). Niemieccy pracownicy nie sądzili, że mogą to być Serbowie łużyccy na Łużycach, więc wszystko stało się jasne dopiero wtedy, gdy do domu weszła łużycko-serbska pielęgniarka, która śpiewała łużycko-serbską na oczach milczących mieszkańców, po czym rozmawiali, zdziwili się, że sąsiad leżący w łóżku jest również Serbem łużyckim.


A jak nazizm doszedł do władzy na Łużycach? 

Przed wyborami w 1933 roku partia miała namalowane piękne plakaty z Serbami łużyckimi w tradycyjnych strojach wzywających do poparcia Adolfa Hitlera; zrobił sobie zdjęcie z kobietą w stroju z Dolnej Serbii. 

W gazetach z epoki można przeczytać, że były nawet flagi łużycko-serbskie z haczykami (swastyką?-MS), ale zdjęcia takiego batalionu nie znalazłem (i nie znam też żadnego z kolegów). Kilka lat później Serbowie łużyccy jako obywatele Rzeszy oczywiście służyli standardowo w Wehrmachcie i walczyli na froncie; Księgę ich wspomnień z tego serwisu zebrał poeta Beno Budar w tytule  Tež ja mějach zbožo (ja też miałem szczęście).





Wiosna Łużycka 1945

Po dwunastu latach nazistowskiego szumu nadeszła wiosna 1945 roku i kolejny niezwykły etap w życiu Łużyc. Płaski kraj był idealnym miejscem dla sowieckiej inwazji i przeniesienia się do Berlina, ofensywa rozpoczęła się zimą. Wiosną wojska dotarły w głąb Łużyc, była Wielkanoc. Według zachowanych wspomnień (na przykład w książce Alfonsa Frencela The  Crusader ), wielkanocni jeźdźcy, znani wówczas jako Crusader lub Crusaders (tylko starzy mężczyźni i chłopcy w tym roku, ponieważ mężczyźni odeszli), wyruszyli, aby pobłogosławić pola, podczas gdy Nad głowami latały radzieckie bombowce. Gdy ktoś się zbliżył, jeźdźcy odskoczyli na bok, aby nie tworzyć stada i potencjalnego celu, a po przelocie nad samolotem zjednoczyli się i kontynuowali głoszenie zmartwychwstania Chrystusa. To są mocne obrazy filmowe.



Nawiasem mówiąc, po raz pierwszy jěchalski rekordzista wśród křižery , weterynarz Petro Brezany Sušec, którego miał jako trzynastoletniego chłopca, otrzymał zwolnienie, ponieważ jazda może być od czternastu; ale ktoś musiał skończyć parę, ponieważ nikt nie mógł być dziwny w procesji, a Brúzan był pod ręką. Dr Brězan został pominięty po raz pierwszy od tego czasu, kiedy przejażdżki zostały odwołane z powodu pandemii koronawirusa. Jechał siedemdziesiąt cztery razy na koniu wielkanocnym i zgodnie z jego słowami, które w raporcie radia łużycko-serbskiego powiedział o nastrojach krzyżowców po zniesieniu przejażdżek wielkanocnych, zamierza jechać dalej, aż wdrapie się do siodło.

Polski szlak na Łużycach jest silnie związany z wiosną 1945 r., Kiedy działały tam wojska polskie i sowieckie. Pod koniec kwietnia doszło do walk w tzw. „Dolinie Śmierci” pomiędzy wsiami Halštrow, Pančica i Hórki, gdzie 2 Armia Wojska Polskiego gen. Karola Świerczewskiego starła się z wojskami niemieckimi feldmarszałka Ferdynanda Schörnera. Dwustu Polaków upadło, bo Niemcy uwięzili ich w dolinie i nie oszczędzili; atakowali też z powietrza, nawet na oznaczonym transporcie ciężko rannych żołnierzy (Polacy wrócili wówczas, bo 8 maja zdobyli Budziszyn jako decydującą siłę). Również w tym starciu z przepięknej doliny z samego centrum katolickich Górnych Łużyc utrwalone są na piśmie wspomnienia naocznych świadków - na przykład Yuri Suchý, sześcioletni chłopiec tej wiosny  (zarejestrowany w serbskich Protyce w 2017 r.). A Yuri Koch pisze o niej również w The Blue Crow w opowiadaniu Footprint :

„Słyszę trzask silnika. Dźwięk nadchodzi. Przewraca się po naszym niskim dachu. Brat za oknem. Nasz kanarek. Szkło się trzęsie. Moja mama żegna się i wciąga mnie do domku. Widzę, jak obalany jest płot mojego sąsiada. Na całej długości. Czołg, mniejszy niż sobie wyobrażałem, pędzi przez przewody. Posty odbijają się. Czołg wbija się w wilgotną łąkę. Jego łańcuchy wyrywają darń z ziemi i wysadzają ją w powietrze. Nic nie stoi mu na przeszkodzie. Dotknie naszego ogrodu. Kamień graniczny znika pod jego kołami. Następnie czołg toczy się po łące Šustr. Będzie przysięgał, panu, będzie przysięgał. Šuster nie dał gwarancji, ponieważ ma powóz, samochody i samochody. I tak patrzy, jak blizny rosną na jego łące. To jak drapanie czyjejś twarzy…



Sekwencja obrazów przyspiesza. Kula światła unosi się teraz ze zbiornika. W biały dzień na niebie są naprawdę piękne rumieńce. Konie! Jeźdźcy! Po raz pierwszy widzę konia na łące. Jadą do Hůrky. Boże, zmiłuj się nad nami! mówi matka. To Kozacy… Kozacy albo Ukraińcy albo Mongołowie albo Polacy. Wchodzą do naszego domu i znowu z niego wychodzą. Budujemy pod naszymi drzwiami. Żółty ptak leży martwy w piasku… Ślad zbiornika wypełnia się wodą na łące. Przez łąkę biegną dwa srebrne pasy. Pewnego popołudnia na początku maja kobieta krzyczy: Znowu nasi! A gdy tylko to powie, karabiny zaczynają strzelać. Armaty. Schörner się zbliża, feldmarszałku Schörner.

Przychodzi ze swoimi wściekłymi żołnierzami. Polują na Polaków i Ukraińców z pociągu szpitalnego, mężczyzn z jedną ręką, jedną nogą, otulonych, rannych, czołgających się, skaczących, żołnierzy w koszulach. Kiedy wbiegają do lasu, bandaże ciągną się za nimi i fruwają w powietrzu jak białe sztandary. Żołnierze Schörnera strzelają tam setkami rannych, od tyłu, z przodu, gdy ktoś zbliża się do ich rany. Oglądamy cięcie, oglądamy, przyciśnięte do ściany sąsiada. Niemcy oszczędzają amunicję, bijąc ich łopatami polowymi. Słyszymy głośne uderzenia do nas. I ryk żołnierzy. Ktoś zakryje mi oczy. Kobiety stojące z nami pod ścianą przestały się modlić. Kiedy następuje apokalipsa, jest już za późno, by prosić Boga o pomoc ”.


Na wieczną pamiątkę bitwy między trzema łużycko-serbskimi wioskami w Chrósćicach postawiono dwa pomniki poległych (kolejny pomnik Polaków znajduje się w Rakece) i do dziś 28 kwietnia zawsze przybywa polska delegacja, aby złożyć hołd. kwiaty dostarczyli tylko Marko Kliman, burmistrz Chrósćic, Zala Cyžowa, przewodnicząca powiatu "Michał Hórnik" Kamjenc i Dawid Statnik, prezes Domowiny).




Pierwszy, mniejszy pomnik pochodzi z 1967 roku i jest dwujęzyczny - w języku polskim, łużycko-serbskim i niemieckim widnieje napis „Pamięci bohaterów polskich poległych w kwietniu 1945 roku w walce z faszyzmem. Niech ich ofiara będzie dla nas wieczną naganą ”, uzupełnioną freskami wykonanymi przez smutną matkę, umierającego żołnierza i złożoną przysięgę. Ponieważ jednak Polacy nie wydawali się adekwatnie dopasować do znaczenia poprzednich wydarzeń, w 1980 roku podarowali drugi pomnik, znacznie większy, w postaci skrzydła orła. W jego uroczystym odsłonięciu wzięło udział cztery tysiące miejscowych, polskich oficerów i kombatantów lub polityków obu państw. Nawet kard. Karol Wojtyła z Krakowa, późniejszy papież Jan Paweł II, przybył do Chrósćic 20 września 1975 r., Aby upamiętnić smutne bitwy o Dolinę Śmierci. (W tamtych czasach wizyta w mediach nie rozmazała się zbytnio, dziś dumnie upamiętnia ją tablica pamiątkowa na ścianie kościoła Chrosic).






Ale wracając do wiosny 1945 roku na Łużycach. To musiało być szaleństwo, ponieważ łużycko-serbscy świadkowie wciąż mówią, że naziści zachowywali się okropnie, ale to, co zrobili wtedy Sowieci, było znacznie gorsze. Znane są znaki, że Serbowie łużyccy wieszali na drzwiach swoich domów i na których napisano cyrylicą: Mieszkają tu Słowianie, a nie Niemcy. To nie pomogło - wielu zostało zabitych i zgwałconych.

Przerażające wspomnienia Armii Czerwonej są zapewne logiczne, bo między ich pracą a pracą niemiecką istniała różnica: Niemcy byli w domu, nie zajmowali terenu, nie pracowali na nim, nie gwałcili, podczas gdy Armia Czerwona tak zrobiła, ponieważ przyszła zemścić się. Co więcej, w chaosie wojny nikt zdawał się nie patrzeć na to, kto jest kim i czy ktoś mówi bliższym lub odległym językiem. Przecież Armia Czerwona nie wiedziała, że ​​Słowianie mogą być na Łużycach; przecież kto by się ich spodziewał po przejechaniu setek kilometrów śląskiego terytorium niemieckiego.


Z drugiej strony wspomnienia pokazują, że kiedy Rosjanie dowiedzieli się, że miejscowymi można mówić w języku słowiańskim, ich zachowanie zmieniło się na lepsze (niż pili i dalej gwałcili). Z drugiej strony Polacy byli zachwyceni spotkaniem z katolikami, więc modlili się z nimi i często ich okradali. Były też wypadki; na przykład siostra Jurija Chěžki zakończyła się smutno: ubrana w męskie buty, które patrzyły na nią spod bram farmy, przez przechodzące wojska uważane była za czającego się męskiego wroga - i dlatego została zastrzelona.





(Wiemy wiele z tych rzeczy, ponieważ Beno Budar opublikował drugą książkę ze wspomnieniami o fatalnych latach. Drugą była historia kobiet łużycko-serbskich wiosną 1945 r., Nazywa się Sym měła tajki strach lub Przeżyliśmy wiele strach. Sam Budar jest dzieckiem związku łużycko-serbskiego. Czternaście lat temu jego dziadek już dawno odszukał rodzinę swojego biologicznego ojca i napisał opowiadanie Jak znalazłem mojego ojca o swoich poszukiwaniach,  przetłumaczone na język czeski Milana Hrabala, który również przygotował komisję z obu pamiętników Budara pod tytułem  It Were Bad Times  .).


Czesi i Łużyce po drugiej wojnie światowej

Łużyce po przejściu frontu były krajem zupełnie zubożałym, wszędzie był głód, wszędzie byli martwi. Rosalia Jelínková w zeszłym roku w Seminarium Łużyckim w rocznicę bitwy o Dolinę Śmierci wspominała, że ​​„każdego dnia dziesiątki ludzi udawały się z Drezna do Łużyc, aby żebrać na farmy, a ci składający petycje byli gotowi oddać całe resztki złota, które znaleźli w domu. za kawałek chleba. Na próżno, bo rolnicy nie mieli jeszcze nic do zaoferowania ”. Kosztowności straciły na wartości.

W tym momencie ponownie pojawia się silny czeski ślad, nudny w czasie wojny ze zrozumiałych powodów, w porównaniu z zaczynem lat 20. i 30. XX wieku. Jako kraj o twardym froncie Czesi, praktycznie nietknięci i zniszczeni, unikali małego głodu. Dlatego wielu młodych Serbów łużyckich wyjechało do Czech do pracy - dziewczęta często wyjeżdżały do ​​pracy w miastach, inne były zakotwiczone jako robotnice w fabrykach włókienniczych na Pogórzu Szluknowskim, gdzie w zachowanych fabrykach brakowało ludzi do obróbki. Wielu wtedy zostało, ale niestety nie przekazali dzieciom języka; wręcz przeciwnie, oni sami nadal starali się je doskonalić w języku czeskim, tak że nawet w Czechach Serbowie łużyccy szybko się asymilowali.

Tak więc silna emigracja łużycka do Czech po wojnie była motywowana przede wszystkim ekonomicznie, a nie tylko narodowo, jako ostateczna ulga od Niemców po doświadczeniach nazizmu, gdyż emigracja ta była powszechnie interpretowana w przeszłości (chociaż znajdowano imigrantów narodowych lub politycznych, np. polityk i sekretarz generalny Łużycko-Serbskiej Rady Narodowej w Pradze Jurij Cyz). Dodajmy jako perełkę, że dzięki tej emigracyjnej fali mamy łużycko-serbskiego mistrza republiki w boksie Michała Michałka.



Stabilność gospodarcza Czech przyczyniła się wkrótce do powstania pierwszego na świecie gimnazjum Łużycko-Serbskiego w północnych Czechach. Rodzice łużycko-serbscy lubili posyłać tam swoje dzieci, ponieważ byli pewni, że będą pod dobrą opieką (dzieci te nie zasymilowały się, wręcz przeciwnie, utworzyły następnie - logicznie silnie bohemy - filar swojego narodu w druga połowa XX wieku). I podczas gdy kolekcje flag protektoratu odbywały się wśród pracowitych mieszkańców, które zostały wysłane do Łużyc z wyjaśnieniem, że szkoda ich niszczyć, gdy tylko je obrócą, a flaga Łużyc wkrótce zniknie z flagi, wybuchła walka, jeśli Łużyce pozostaną demokratyczne lub skłaniają się ku komunizmowi. Demokratyczni politycy łużycko-serbscy przebywający w Pradze przegrali tę dwuletnią bitwę z przeciwnikami w Budziszynie, a potem z oczywistych względów nie pozwolono im długo o tym rozmawiać, nie mówiąc już o nauce.

Potem wszystko poszło na raz, wypędzenie Niemców z Czechosłowacji i Polski oznaczało, że ludzie musieli gdzieś iść. Nasi Niemcy przeważnie wyjeżdżali do Bawarii, Ślązacy często byli przesiedlani do Łużyc. Stalin interesował się serbami łużyckimi tak samo, jak Hitler. Wsie mieszały się, ludność się mieszała - przynajmniej na papierze. W rzeczywistości, gdzie do końca wojny wieś była w większości łużycko-serbska, nagle stała się bardziej niemiecka, aw następnych dziesięcioleciach często była w pełni zgermanizowana. Można powiedzieć, że imigracja Niemców ze Śląska na Łużyce była największą narodową katastrofą - pod względem bezwzględnej i względnej utraty osób mówiących językiem w ciągu jednego pokolenia.

Podczas gdy hitlerowcy celowali w szkoły, kulturę i instytucje niszcząc życie łużycko-serbskie, mniej ingerowali w życie na wsi (dzięki czemu Serbowie łużyccy doświadczyli praktyczności swojego języka w porozumiewaniu się z rosyjskimi i polskimi jeńcami wojennymi przydzielonymi do pracy na Łużycach). folwarkach), tym razem dotarł on do Niemiec bezpośrednio na wieś i z jego nietolerancją, zwłaszcza na terenach ewangelickich, bardziej przychylnych obcokrajowcom niż katolikom, wyeliminował publicznie serbów łużyckich. Germanizator nie był już urzędnikiem miejskim ani członkiem NSDAP, ale zwykłym chłopem i sąsiadem. Później mieszane małżeństwa i presja czysto niemieckich rodziców, zwłaszcza ojców, że na niemieckim rynku pracy nie ma sensu uczyć dzieci łużycko-serbskich (o czym świadczą opowiadania Měrki Mětow), dopełnił wówczas katastrofy.



Do dziś powojenny przyjazd Niemców wysiedlonych na Łużyce jest tematem tabu, w ogóle się o nim nie mówi (w tradycyjnie silnie rodzinnym społeczeństwie problemem jest coś takiego otworzyć, bo dziadkowie często jeszcze żyją ). Czeskie środowisko przetworzyło wypędzenie naukowo, literackie, filmowe, radiowe w ciągu ostatnich dwóch dekad, ale to wciąż tylko połowa historii - to historia wyjazdu, podczas gdy historia przybycia, druga połowa, pozostaje nieznana. I tak dochodzimy do paradoksu życia łużycko-serbskiego w XX wieku u boku Niemiec: ucisk nazistowski był przerażający, a Serbowie łużyccy byli słusznie wolni od obaw o życie z innymi, obcymi Niemcami. I tak jest do dziś.

Tylko dzisiejsze pokolenie potomków przybywających Niemców czuje się na Łużycach jak w domu, ale ze względu na słabą znajomość historii zapominają, że u siebie był inny naród, taki jak niemiecki - a mianowicie łużycko-serbski. (Wyjaśnienie innych przyczyn asymilacji łużycko-serbskiej w XX wieku, takich jak pogłębianie węgla w wioskach łużycko-serbskich, prześladowania komunistyczne, zwłaszcza na Dolnych Łużycach, ogromny profesjonalizm społeczeństwa w czasach komunizmu, hermetyzacja społeczeństwa, współczesna nieelastyczność audiowizualnego przekazu łużycko-serbskiego edukacja., pomińmy dziś.)

„Bez zakończenia wojny i klęski faszystowskiego systemu, który dążył do zniszczenia całego łużycy, nie bylibyśmy dzisiaj. W tym sensie dzisiejszy dzień jest dniem wyzwolenia i przetrwania narodu ”- powiedział dziś prezydent Domowina, Dawid Statnik. Tak piękny dzień zwycięstwa, przyjaciele łużycko-serbskie. W tym roku po dłuższym czasie przynajmniej raz jeszcze trochę offiko.


Lukáš Novosad

(Chciałbym podziękować alfabetycznie za pomoc w przygotowaniu tekstu: Zdeněk Blažek, Radek Čermák, Tereza Hromádková i Stanislav Tomčík. 



Całość z odnośnikami tutaj:


http://www.luzice.com/2020/05/08/paradoxy-luzickosrbskeho-vitezstvi-nad-nacismem/?fbclid=IwAR0mfUB5xMsXMBis1zQP0EsHDOhqPQMLuGSB9LBoyQvOKhqpE9gdELlJzdE







sobota, 15 maja 2021

"bóg" w Kazaniu

 przedruk - tłumaczenie przeglądarki


Skoro wyobrażał sobie, że jest "bogiem" to może zaoferowano mu transfer osobowości w inne ciało w zamian za dołączenie do sitwy i walkę z ludzkością.


Albo Ilnaza Galyavieva już tam w środku nie ma.



W PRZYPADKU MORDERCY DZIECI W WIEKU SZKOLNYM MOŻE POJAWIĆ SIĘ CAŁA SEKTA Z UDZIAŁEM DOROSŁEGO PRZYWÓDCY


W przypadku mordercy uczniów w Kazaniu może pojawić się cała sekta z udziałem dorosłego przywódcy. Atak na szkołę został sfałszowany?

Tak więc 19-letni Ilnaz Galyaviev mógł być pod czyimś wpływem, gdy przygotowywał zbrojny atak, a następnie zaatakował gimnazjum nr 175.

Mieszkaniec Kazania, Natalia, opowiedziała o swoim synu, 17-letnim Daniilu, który również studiował na wydziale programowania w TISBI, również dystansował się od rodziny i wyobrażał sobie, że jest „bogiem”, jak Ilnaz. . 

Jednak nie zaczął strzelać do niewinnych ludzi. 

Daniil popełnił samobójstwo dzień przed atakiem Galyavieva na szkołę, pisze gazeta Moskiewski Komsomolec , której korespondentowi udało się porozmawiać z matką Daniila.

Gdy tylko kobieta zgłosiła te dziwne zbiegi okoliczności w sieci społecznościowej, została natychmiast przesłuchana przez funkcjonariuszy organów ścigania.

Badacze chcą narysować paralelę. Myślę, że istnieje. Kiedy usłyszałem, jak (Galyavieva) krzyczy „Jestem Bogiem”, przez głowę przemknęła mi myśl:

          jeden do jednego, mój syn wykrzyknął dokładnie te same słowa - zauważyła.


Natalia zauważyła, że ​​Daniil na krótko przed śmiercią rozmawiał z jakimś 40-letnim mężczyzną na czacie w grze komputerowej. Rodzice nie byli w stanie dowiedzieć się, jakim był człowiekiem, ponieważ komputer syna był chroniony hasłem. Matka Daniela nie wyklucza, że ​​jej syn i Galyaviev mogli dostać się do jakiejś lokalnej sekty.


Przypomnijmy, że 11 maja Ilnaz Galyaviev wpadł z bronią do swojej dawnej szkoły w Kazaniu i otworzył ogień. W rezultacie zginęło dziewięć osób - dwóch nauczycieli i siedmioro dzieci. Z artykułu „Zabójstwo dwóch lub więcej osób” wszczęto sprawę karną. Śledczy nie wykluczają możliwości ponownego zakwalifikowania sprawy do artykułu „Atak terrorystyczny”.



P.S.

"bóg" w Kazaniu - jakoś tak wyszło.... może miało tak wyjść?


P.S.2 

a czy fakt, że on nazywał ludzi "biomasą" nie jest głosem za tą opcją, że to sztuczna inteligencja??



https://tsargrad.tv/news/v-dele-ubijcy-shkolnikov-mozhet-pojavitsja-celaja-sekta-s-uchastiem-vzroslogo-lidera_355410




„Nasz naród jest w wielkim niebezpieczeństwie."

 

Po Francuzach - Amerykanie


„Nasz naród jest w wielkim niebezpieczeństwie. Toczymy walkę o przetrwanie Republiki Konstytucyjnej, jak nigdy dotąd od naszego powstania w 1776 roku ”

- napisała grupa 124 emerytowanych generałów i admirałów.


„Nie można ignorować stanu psychicznego i fizycznego Naczelnego Wodza. Musi być w stanie szybko podejmować trafne decyzje dotyczące bezpieczeństwa narodowego, dotyczące życia i zdrowia, w dowolnym miejscu, w dzień i w nocy ”- piszą w nawiązaniu do prezydenta Bidena

„Niedawne zapytania przywódców Demokratów dotyczące procedur związanych z kodeksem nuklearnym wysyłają niebezpieczny sygnał bezpieczeństwa narodowego do przeciwników uzbrojonych w broń jądrową, wywołując pytanie, kto tu rządzi. Zawsze musimy mieć niekwestionowany łańcuch dowodzenia”.

Grupa Flag Officers 4 America nazywa siebie „emerytowanymi przywódcami wojskowymi, którzy zobowiązali się wspierać i bronić Konstytucji Stanów Zjednoczonych przed wszystkimi wrogami, zagranicznymi i krajowymi”.


-------------


i fragment z rosyjskiej strony - słabe tłumaczenie przeglądarki

[...]

To zdanie jest dwojakie, jeśli nie nawet potrójne. Pierwsza i oczywista: dziadek Bidena jest tak szczerze nieadekwatny, że staje się pośmiewiskiem nawet dla tych w Ameryce, którzy niedawno na coś liczyli. 

Powiedzmy, jak to było kiedyś: 

prezydent światowej potęgi atomowej zgubił maseczkę. Prezydent światowej potęgi atomowej szukał jej wszędzie, we wszystkich gazetach i teczkach, wezwał swoją żonę i otaczających go ludzi o pomoc. W rezultacie maska ​​została znaleziona w kieszeni prezydenta światowej potęgi atomowej.

I wszystko to publicznie.


Czyli oni, generałowie, są po prostu nieśmiali?

Nie. Albo nie tylko.

Drugie znaczenie przytoczonych wersetów wywodzi się z naprawdę potencjalnie niebezpiecznej sytuacji, gdy demokratyczna administracja, która wygrała wybory, ale nie uzyskała jeszcze legalnie władzy (a raczej ktoś za nią, skoro administracja jeszcze nie powstała), pospieszyła z wnioskiem o procedury kodów jądrowych. 

Pod obecnym Naczelnym Wodzem! (Trumpem - MS)

Który do dnia inauguracji nowego szefa Białego Domu nadal był u władzy.


Stąd pytanie: kto był wtedy chętny do kodów nuklearnych? 

A kto ma je dzisiaj w swoich rękach, jeśli obecny Naczelny Wódz jest bardzo nieadekwatny i nie pamięta ani siebie, ani tego, że jest prezydentem?


A trzecie znaczenie jest głębsze, ale też straszniejsze: 

kto w rzeczywistości rządzi stanem zwanym Stanami Zjednoczonymi Ameryki?

Komu podporządkowany jest system państwowy?


I!

Jeśli nie jest to jasne dla INNYCH potęg jądrowych - to czego się po nich spodziewać ?!


Generałowie nie mają odpowiedzi na to pytanie. Ale mają dwa stwierdzenia, które prawdopodobnie wskazują na najważniejsze w ich liście.

Nasz naród jest w głębokim niebezpieczeństwie. Bardziej niż kiedykolwiek od momentu powstania w 1776 r. Walczymy o przetrwanie jako republika konstytucyjna.
Bardziej niż kiedykolwiek walczyliśmy o przetrwanie jako republika konstytucyjna od czasu naszego powstania w 1776 roku. Bez uczciwych i uczciwych wyborów, które trafnie odzwierciedlałyby wolę obywateli, możemy pożegnać się z naszą republiką konstytucyjną.

A więc: Stany Zjednoczone, zdaniem emerytowanych generałów amerykańskich, są dziś na etapie przetrwania. Przetrwanie w Twoim historycznym organizmie państwowym. Wybory czy nie, uczciwe czy nie, nie ma znaczenia - ważne, żeby nadeszła chwila pożegnania z państwem amerykańskim.

Jeśli oczywiście nie zaczniesz go ratować.

Ale czy można to uratować?

Czy też należałoby postawić szerzej: czy ratuje go wojsko?






Całość tutaj:


https://kresy.pl/wydarzenia/120-amerykanskich-emerytowanych-oficerow-sprzeciwia-sie-lewicowej-polityce-w-usa/

https://tsargrad.tv/articles/v-ssha-vojsko-vzbuntovalos-govorjat-prezident-nenastojashhij_354652

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/05/przetrwanie-naszego-kraju-jest-zagrozone.html





Rozbita szyba TIE fighter

 

Nowa Nadzieja?

Tak, to tytuł filmu fantastycznego z 1977 roku znanego bardziej jako:   Gwiezdne wojny.



Zauważam, że to co przypomina rozbitą szybę o konturach Polski - na tym zdjęciu, bardzo przypomina pojazd z tego filmu: Tie fighter






Czy to są jakieś żarty??

Nasz program to fantastyka?



Aluzja??




Słowo ŁAD podkreślone jest biało-czerwoną linią.

Dobrze widzę, że nad białym paskiem jest bardzo wąski czarny pasek - jak tutaj:



Polski ład??  Polnisze wirszaft?? 


Mamy tu gwiezdne wojny?





Blokada - to sabotaż.



Polska jest teraz TIE fighter - maszyną Ciemnej Strony Mocy??


Przeciwko komu będzie używana???





Może ten tekst powinien być zatytułowany:


A nie mówiłem (5)?




https://www.polonianews.com/2021/05/polands-new-deal-more-health-spending.html?fbclid=IwAR01YkAuKTQakAQz7IPLI0GhTO1Hy_T4aaZfIngoqRRnFYjiCHTefFE1n88

https://tvn24.pl/polska/polski-lad-premier-mateusz-morawiecki-przedstawil-plan-dla-emerytow-5095156

https://dorzeczy.pl/opinie/185008/maria-koc-ujawnia-kiedy-wejdzie-w-zycie-polski-lad.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed



środa, 12 maja 2021

Wierzchowiec antropomorficzny

 

Bucefał - koń Aleksandra Wielkiego

Bucefalos (Bucefał) (gr. Βουκέφαλος Bukefalos – „byczogłowy”; łac. Bucephalus) – ulubiony ogier tesalski Aleksandra Wielkiego. W potocznym słownictwie synonim narowistego wierzchowca, ognistego rumaka.

Pliniusz w Historii naturalnej (VIII 154, 1) podaje, że imię to pochodziło od znamienia na łopatce w kształcie byczej głowy; wyjaśnienie to powtarza Pseudo-Kallistenes. Spotykane są również inne wyjaśnienia (m.in. od dzikości konia, od kształtu jego łba). Skąpe wiadomości o Bucefale pochodzą ze szczegółów biografii Aleksandra zawartych w pismach autorów antycznych (także Plutarcha, Arriana, Solinusa, Diodora Sycylijskiego, Kurcjusza Rufusa, Eliana).

Według przekazu Plutarcha konia początkowo zamierzał nabyć ojciec Aleksandra, Filip II, lecz zrezygnował uznawszy, że jest on nieujarzmiony i zbyt niebezpieczny. Kiedy małoletni wówczas Aleksander oświadczył, że potrafi okiełznać rumaka, ojciec obiecał, że jeśli mu się to uda, w nagrodę dostanie go w prezencie, jeśli zaś nie – musi go sobie sam kupić. Aleksander wygrał zakład, gdy zauważył, że zwierzę boi się swojego cienia, więc obrócił je głową ku słońcu i wtedy dosiadł. Filip zmuszony był kupić konia za wygórowaną cenę 13 talentów.

Jeden z późniejszych przekazów mówi, że kiedy portret konny zamówiony przez Aleksandra u sławnego Apellesa nie wywołał uznania króla, malarz polecił sprowadzić do pracowni Bucefała, który na widok własnej podobizny zarżał – wobec czego malarz stwierdził: „Widzisz, królu, że koń zna się na sztuce o wiele lepiej od ciebie”. Inna relacja opowiada, że podczas wyprawy azjatyckiej koń został w odwecie skradziony przez rozbójniczych Mardów, przeciw którym sprowokowany wcześniej Aleksander poprowadził ekspedycję karną. Po przekazaniu im wiadomości, że „ziemie ich zostaną spustoszone, a mieszkańcy wycięci w pień”, spiesznie odesłano Bucefała wraz z darami i przeprosinami delegacji starszyzny plemiennej.

Aleksander dosiadał Bucefała we wszystkich swych kampaniach wojennych. Dotarł na nim aż do Indii, gdzie koń (dożył podobno 30 lat) w 326 p.n.e. padł ze starości i ran nad Hydaspesem i w tej okolicy miał zostać pochowany. Aleksander wyprawił mu uroczysty pogrzeb, w którym osobiście prowadził kondukt żałobny. Na jego cześć jedno z założonych miast władca nazwał Bukefala (właśc. Alexandria Bukefalia; przypuszczalnie dzisiejsze Phalia lub Dźhelam w pakistańskim Pendżabie).



Incitatus (łac. szybki, galopujący) − ulubiony koń wyścigowy cesarza Kaliguli.

O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w swoich Żywotach Cezarów. Według niego Incitatus jako koń wyścigowy miał prawo do spokoju i odpoczynku. Nad tym, by w noc przed wyścigami nikt mu nie przeszkadzał, czuwali pretorianie uciszając nocne hałasy. Poza tym rumak miał mieszkać w marmurowej stajni, chodzić okryty purpurą i w uprzęży ozdobionej drogimi kamieniami, jadać ze żłobu z kości słoniowej. W końcu koń dostał umeblowany dom i służbę, żeby zaproszeni w jego imieniu goście mogli wygodniej ucztować.

Inny pisarz, Kasjusz Dion, dodaje, że konia karmiono "złotym jęczmieniem" (gr. χρυσαῖ κрιθαί, być może jęczmieniem wymieszanym z płatkami złota, a może jakąś szczególnie wyselekcjonowaną i drogą odmianą jęczmienia, która się tak nazywała). Incitatus regularnie uczestniczył w ucztach wydawanych przez Kaligulę: przy tej okazji cesarz wznosił toasty za zdrowie rumaka. Mianował go też kapłanem. Obaj pisarze podają, że Kaligula miał zamiar uczynić Incitatusa konsulem. Śmierć Kaliguli i zmiana na cesarskim tronie zniweczyła te plany.


Biografie wielkich rzymskich żołnierzy i władców wspominają często o ich przywiązaniu do swoich wierzchowców.

Być może znać w tym echa legendy Aleksandra Macedońskiego i jego Bucefała, który, z nałożonym rzędem królewskim nie pozwalał komu innemu usiąść w siodle. Podobną cechą odznaczał się bowiem koń Juliusza Cezara, śnieżnobiały ogier, który – jak zgodnie podają i Pliniusz, i Swetoniusz – przednie nogi miał mieć podobne do ludzkich, tj. kopyta porozdzielane na kształt palców.

Cezar postawił mu pomnik przed świątynią Wenus Rodzicielki.


Także Oktawian August wystawił swemu zmarłemu koniowi pomnik nagrobny i ułożył na jego cześć tren żałobny.


Piękne epitafium poświęcił swemu koniowi cesarz Hadrian:

„Borystenes / koń ze stajni cesarza / pędził przez wody i bagna / i przez wzgórza Etrurii / polując na dzika Panonii / tryskał pianą i śliną / aż po koniec ogona, / kiedy ścigał odyńca / nikt nie ważył się z nim zmierzyć / nawet dzik o białych kłach, / jak to się czasem zdarza, / zmarł w swoim czasie / wiecznie młody, / zachowując niepołamane kości”.  


(Józef Flawiusz z opisu oblężenia Jerozolimy):

Jeden z jeźdźców kohorty imieniem Pedanius zajechał przeciwnikowi drogę w pełnym pędzie i porwał jednego z uciekających nieprzyjaciół, młodzieńca zresztą silnie zbudowanego i uzbrojonego, chwyciwszy go za nogę przy kostce. Musiał się mocno wychylić i to z konia w pełnym galopie, ale i okazać niemałą siłę ramienia i w ogóle ciała, a do tego mistrzowskie opanowanie jazdy konnej. Przywiódł tedy owego jeńca do cezara jakby zdobył jakiś cenny skarb. Tytus wyraził podziw dla siły tego, który go pochwycił.



Bolesław Śmiały - syn Marsa... wilcze szczenięcie



Królom wybaczano wiele, ale nawet najbardziej wyrozumiałych poddanych musiał zgorszyć związek Bolesława z... klaczą. Paweł z Krosna na początku XVI wieku zarzucał mu małżeństwo z ukochanym zwierzęciem: „Bolesław Śmiały wybrał zwierzęcy żywot, pokochał klacz i wziął ją za żonę". Autor „Kroniki Wielkopolskiej" opisał, jak król ubierał swoją wybrankę:

„dokądkolwiek król szedł, kazał za sobą prowadzić bydlę juczne zamiast żony, ozdobione purpurą i bisiorem, którego używał w znaczeniu odrażającym".

Jan Długosz dodawał, że zabierał ją nawet do kościoła: „Tak wielkie było zapomnienie Bolesława o swym stanie, iż klacz, z którą się zwykł wdawać, odziewał oponami jedwabnymi, ciągle uczęszczał na nabożeństwa do kościołów, a bydlę, którego używał jako nieprzyjaciel natury, w najozdobniejsze purpury odziane, stawiał publicznie pod drzwiami tychże kościołów".

Wielu historyków wątpi jednak, czy te opisy są zgodne z prawdą. Uważają, że liczne kochanki i kochankowie króla oraz seks z klaczą to wymysły duchowieństwa. W ten sposób próbowano skompromitować władcę, który skazał na okaleczenie krakowskiego biskupa Stanisława, doprowadzając go do śmierci. Tego nie mogli mu wybaczyć ani dostojnicy kościelni, ani bogobojni poddani.

Początek sporu i jego powody nie są znane. Być może biskup dopuścił się zdrady, kolaborując z wrogami Bolesława, którzy chcieli na tronie jego brata, Władysława Hermana. Średniowieczni kronikarze, z reguły duchowni, którzy nie chcieli widzieć w dostojniku kościelnym zdrajcy, sugerują, że okaleczenie miało być karą za krytykowanie księcia. Biskupowi miało się podobno nie podobać bezwzględne traktowanie poddanych.

Okrucieństwem wymyślanych przez Bolesława kar był też oburzony Jan Długosz: „Wieloletnie wojny doprowadziły do rozprzężenia moralnego w kraju bez mężczyzn; żony rycerzy zaczęły żyć ze służbą. Wtedy król Bolesław dla pomszczenia nierządnych czynów, których się dopuściły, każe do ich piersi przystawić szczenięta". Twierdzi, że kobiety, które zapomniały o dobrych obyczajach i splamiły swe łoże, oddając się sługom, podczas gdy ich mężowie wojowali, nie są godne żywić swym mlekiem dzieci ludzkich, ale szczenięta.

Kronikarz pisze również, że gniew Bolesława wywołało okaleczenie jego klaczy. Stanisław nie zamierzał biernie przyglądać się wizytom króla w kościele w asyście czworonogiego obiektu pożądania, więc: „z klaczy (...) ubranie wszelkie zdzierając, dla objawienia hańby królewskiej, nozdrza i całą paszczękę własną ręką uciął i bydle już samo przez siebie szpetne, jeszcze szpetniejszym uczynił, tym samym czynem okazując zapał religii Boskiej. Rzecz ta zwiększyła natychmiast dzikie króla szaleństwo i zarazem zuchwalstwo".





podwójny pojedynek - jednocześnie walczył i z człowiekiem i ze zwierzęciem

w dodatku człowiek ów - nie wiedział co robi


Nie wiemy, czy Piast Kołodziej też nie posiadał jakiegoś zmyślnego wierzchowca.

Na pewno miał na podorędziu zmyślną kozę...










https://wielkahistoria.pl/czy-boleslaw-szczodry-byl-homoseksualista/

https://www.wrozka.com.pl/niezwykli-niezwykle/biografie-slaw/7737-jak-kobylka-kochanka-zostala

https://pl.wikipedia.org/wiki/Incitatus

https://imperiumromanum.pl/artykul/konie-w-starozytnym-rzymie/

https://www.miesiecznik.znak.com.pl/6372008michal-bardelbestiarium-pliniusza-czyli-o-relacji-ludzi-i-zwierzat-w-starozytnym-rzymie/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bucefa%C5%82





wtorek, 11 maja 2021

Spisek drugowojenny

Tekst napisałem w 2020 roku na jesieni i w sumie - jest nieskończony, brakuje odniesienia do obecnej sytuacji politycznej na świecie i do covida.

Udziela mi się tutaj jakby słomiany zapał, który wynika zapewne z nieustającego stresu spowodowanego wieloletnim osaczeniem przez ABW.


---------------


Teza:


II wojna światowa miała dwa cele:

  • odzyskać kontrolę nad Polską

  • masakra Rosjan jako forma przygotowania pod kolejną wojnę - z Rosją



Cele te postawiła sitwa, która potajemnie steruje państwami, której zbrojne i gospodarcze ramię stanowi ludność, biznes i administracja tzw. Zachodu.



Niemcy są państwem frontowym, tj. graniczą bezpośrednio z Polską, a atak jest po prostu przeprowadzany z najbliższego terytorium.


Po zagarnięciu Polski kolejne ataki – na wschodnich Słowian - miałyby następować z jej terytorium z udziałem jej ludności. Czyli po Niemcach Polska staje się krajem frontowym.


Brały w tym udział:


Niemcy, jako terytorium graniczne z Polską - Niemcy ponoszą koszta wojny: finansowe,i ludnościowe i pijarowe.


tzw. Alianci Zachodni - sterowani zakulisowo przez sitwę, którzy dali niemcom kredyty na wojnę i ułatwili sytuację polityczną.


ZSRR – w 1939 roku zagarnia polskie Kresy zgodnie z umową z Niemcami i morduje selektywnie - wykształcone elity, kadrę państwową – min. robi miejsce pod Werwolf. Czy również sterowany z Zachodu?



Hitler poszedł za ciosem i zaatakował Kraj Rad. Wiemy, że zaraz po Polsce w tej wojnie najwięcej procentowo zginęło obywateli ZSRR. Można uznać, że to część planu.

Druga część – ZSRR spycha niemców z powrotem nad Łabę – i przejmuje kontrolę nad Polską.


Tu zwracam uwagę na pewną ewentualność – na Bałtyku radzieckie łodzie podwodne zatopiły 3 niemieckie okręty (Steuben, Goja, Gustloff) z – w wersji oficjalnej - niemieckimi uchodźcami.


Wydaje mi się to podejrzane i sądzę, że na pokładzie mogli się znajdować Polacy, których usunięto z Pomorza, Warmii i Mazur – wsadzono ich na statki i zatopiono przy udziale ZSRR. Miejsce Polaków zaś zajęli niemcy, teraz z polskimi papierami.


Dwie sprawy.


Podobno niemcy „masowo” wieszali się na wieść o zbliżającej się Armii Czerwonej.

Wydaj mi się to mało prawdopodobne, jak ktoś robił listy prosprykcyjne, głosował walnie na Hitlera, brał udział w Selbshulzu i mordował w lesie polskich obywateli, to nie sądzę, by miał jakieś zgryzoty i sobie życie odbierał (ponadto – niemcy oczekiwali, że wunderwaffe w ostatniej chwili przyniesie im zwycięstwo). Raczej uciekali lub podszywali się pod Polaków, a w tych dworach to na sznurze wisieli właśnie Polacy poprzebierani za niemieckich panów.

Oczywiście trudno to dzisiaj zweryfikować, ale wiemy, że wiele wiosek wymordowano w całości lub prawie w całości. To sugeruje, że możliwy był plan „z większym rozmachem” – na otwartym morzu hurtowo, jak w obozach śmierci.


Mord na Bałtyku. Niemcy są zorganizowani i skrupulatni, są rzeczy ścisłe i nieścisłe i one właśnie każą domyślać się ukrytej zbrodni na Polakach.


Ostatnio zresztą wyłowiono z morza maszynę szyfrującą Enigma – tak sobie leżała na dnie i tak ją nurkowie sobie znaleźli - podczas sprawdzania, o co to zaczepiają rybackie sieci. No i proszę – Enigma... Wyobrażacie to sobie?? Oceany niezgłębione, morza nie zbadane, tysiące mil, flora i fauna morska nieodkryta – a oni od tak sobie Enigmę jak z rękawa wyciągają. Prawie na pewno była ona przeniesiona z jakiegoś wraku – może z jednego z tych trzech.... To, że są rozszabrowane to więcej niż pewne.


Podobny przykład: samolot prezydencki rozbija się w Rosji – w rocznicę Hołdu Pruskiego – eliminując rywali pruskiej platformy do władzy.


Ale też tak jak z generalskim samolotem, który spadł do morza po starcie z Gibraltaru...


Pamiętamy: Hindenburg w 1914 roku broniąc swoich rodowych włości zadał klęskę armii Samsonowa i tym sposobem przypadkowo ocalił Niemcy od zguby.

W nagrodę uczyniono go prezydentem Niemiec, zaś jego zwycięstwo w bitwie zwanej „pod Tannenbergiem” potraktowano jako REWANŻ za 1410 rok.... Oto pamięć niemiecka.... 500 lat minęło... Pamiętamy również defilady i przenoszenie zdobycznych pod Grunwaldem chorągwi do Malborka w 1939 roku....


A teraz Hołd Pruski przykryty nową rocznicą – smoleńską, a jeszcze 500 lat nie minęło....




Opowieści o Bitwie Warszawskiej, że zatrzymała cały potok Armii Czerwonej na Zachód itp. to niepotwierdzone dyrdymały. Mogłoby się okazać, że AC zatrzymała by się w Polsce, albo pod Berlinem.


Fakt, że w czasie IIWŚ AC doszła do Berlina, może tylko potwierdzać moje przypuszczenia. To było przecież starannie skalkulowane, gdzie kto dotrze ze swoją armią.


Oczywiście, niemcy w 1941 roku zerwali się ze smyczy i chcieli więcej niż Zachód potrzebował.

Jak widać – dało się Niemcy zatrzymać w 1945 roku, dało by się zatrzymać i ZSRR w 1920 roku.


To jest w ogóle ciekawe – że zwycięstwo osiągnięto w Berlinie, stolicy Niemiec, a nie dajmy na to, gdzieś w górach. To takie...medialne. I ta flaga na Reichstagu – to znany zabieg pijarowy.... Powtórka była w latach 90tych w Iraku, kiedy obalali pomnik Saddama Huseina w Bagdadzie akurat w czasie wieczornych wiadomości ok. 19:00...


Hitler do ostatniej chwili liczył na cudowną broń (nie wiadomo jaką), ale z Berlina nie wyjechał - przynajmniej oficjalnie. Nie przemieszczał się z miejsca na miejsce, żeby zyskać na czasie, nie okopał się gdzieś w Alpach austriackich, nie myszkował po kanałach, bunkrach, ani lasach. Nie zorganizował sobie obrony w Sudetach, choć sztolnie były tam budowane już w 1938 roku (kłamliwa wiki sugeruje 1943) – a więc co najmniej 6 lat było na to, by urządzić tam ostatni bastion obrony. Do dzisiaj połowa korytarzy nie została odkryta – i nikt się tym nie interesuje... Inna sprawa, że niemcy w Sudetach niczego nie budowali, tylko szukali wejścia....


Może więc faktycznie uciekł do Argentyny, a trup w Berlinie to tylko pozorant...


Co w takim razie leży w rosyjskich archiwach? 

To są szczątki Hitlera, czy szczątki jego pozoranta?

To wiedzą tylko Rosjanie.



I teraz – cel osiągnięty – co dalej?


Po wojnie - stracono nielicznych winnych Niemców, nie przeprowadzono denazyfikacji i już na początku lat 50tych przywrócono nazistów do państwowej administracji niemieckiej - bo Alianci „nie chcieli upadku gospodarczego Niemiec.”


A nie lepiej było wtedy Niemców wykupić za grosze na pniu i uczynić z nich swych ekonomicznych niewolników?

W 1990 roku to się dało.... Słowian za żelazną kurtyną obłupić....


W Polsce przetrzebiono kadry urzędnicze, kierownicze, wykształcone – jakoś się tym Alianci nie przejęli.

ZSRR zorganizował na naszym terenie nabór do kadr i sam obsadził rozmaite stanowiska, a przede wszystkim – obsadził UB swoimi ludźmi, szpiegami niemieckimi, zdrajcami, kryminalistami i polskojęzycznym gestapo z Pomorza.


Jak mówi raport do Londynu z Pomorza i Koszalina w 1945 roku, administracja radziecka lepiej odnosiła się do Niemców niż do swoich sojuszników – Polaków. Na przykład osadników polskich na Pomorzu z dokumentami, przydziałami itd. wyrzucali z pociągów i nakazywali odwrót z powrotem.


Krótki przykład:

Przeważa typ taktyki (komend radzieckich - MS), dążący do zachowania najlepszych pozorów, obiecujący wszystko, a nie dotrzymujący niczego.”


Z Belgradu (Białogard - MS) dochodziły wieści o komendancie, który odbierał Polakom przyznane już warsztaty i przedsiębiorstwa, jeśli zgłaszał się dawny właściciel - Niemiec. Ze Szczecinka - komendant otworzył kino i teatr dla Niemców.


Jak oświadczył, Polacy winni samorzutnie, nie bacząc na olbrzymie trudności, znaleźć się w Szczecinie, gdyż Niemcy masowo wracają i władze radzieckie pozwoliły im utworzyć własne urzędy i administrację, odmawiając tego Polakom.”


Więcej w linku na koniec artykułu.





W Niemczech po wojnie – państwie, które rozpętało najkrwawszą wojnę w historii świata - trzon ideologiczny pozostał.


„ w pierwszym parlamencie NRD ponad 70 proc. posłów stanowili byli żołnierze i oficerowie Wehrmachtu”


27 lutego 1953 podczas konferencji w Londynie umorzono Niemcom 55% długów, w tym przedwojenne. Długi były zaciągnięte, jak wiemy, na poczet łupów w Polsce.


Sześć dni później (lub raczej od 2-4 dni) nagłą śmiercią odszedł Stalin.



W 1954 roku pierwszy sekretarz KPZR, Ukrainiec Nikita Chruszczow zdecydował jednocześnie o objęciu amnestią banderowców i administracyjnym włączeniu Krymu do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Był to punkt zwrotny w sferze stosunku do zbrodni popełnianych przez banderowców i nazistów podczas II wojny światowej oraz przestępstw banderowców i CIA na początku zimnej wojny.


Niemcy wywieźli z Polski tysiące wagonów z najróżniejszymi dobrami. Polska kultura i skarb poniosły ogromne straty.

To w jakiej skali obrabowano polskich obywateli z ich prywatnej własności jest prawdopodobnie niepoliczalne.

Żołnierze niemieccy przez całą wojnę wywozili i wysyłali do Niemiec złoto, kosztowności, antyki, dzieła sztuki – wszelkie dobro, jakie się dało zrabować polskim obywatelom. Co się nie dało – to niszczono.


Te dobra po 1945 roku obywatele niemieccy spożytkowali we własnym interesie. Nikt im tego nie odebrał, nie zapłacili z tego tytułu żadnego stosownego odszkodowania.


„jak dotąd (2019 r.) Niemcy wypłaciły ok. 80 mld euro indywidualnych odszkodowań. Najwięcej – ok. 35 mld euro otrzymali obywatele Izraela; pozostała część przypadła głównie mieszkańcom krajów zachodnich, takich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Francja.”


Polakom – ochłapy.


Tymczasem w 2015 roku Niemcy sprzeciwiły się, by umorzyć dług Grekom.

Niemieckie gazety szyderczo proponowały, by Grecy w ramach spłaty długu oddali swoje wyspy.


Niektórzy twierdzą, że takie porównanie jest nie na miejscu, bo Grecy „wydawali pieniądze na socjal”.


A Niemcy nie??


Tu właśnie taki kłamliwy artykuł o umarzaniu długów Niemcom w 1953 r.:


https://forsal.pl/artykuly/850244,bershidsky-niemcy-zasluzyly-na-umorzenie-dlugu-grecja-nie.html


Niemcy oczywiście były same sobie winne, jednak kraj nie był już rządzony przez nazistów.[no właśnie, że był, pisze o tym A. Wahl w książce „Druga historia nazizmu w federalnych Niemczech po 1945 roku” - MS]

Władze robiły, co mogły, by odpokutować swoją przeszłość. Starania te trwają do dziś i to właśnie definiuje naturę dzisiejszego przywództwa Niemiec w Europie. Wierzyciele mieli poczucie, że muszą wspomóc ten wysiłek.”


Dokładnie wiemy, że kraj był rządzony przez nazistów – przez byłych nazistów, którzy wrócili na swoje stanowiska w administracji państwowej od 1951 roku.

To, że oni przestali mówić, że są nazistami nic nie znaczy.


Zachód zadbał o to, by Niemcy Zachodnie same się rządziły i by ich gospodarka nie upadła.




Niemcy dzisiaj kwestionują prawo Polski do Ziem Odzyskanych.


Nie wiem, jaki jest stan prawny w tej kwestii, ale posłuchajmy co oni mówią.



„Jak twierdzi w rozmowie z german-foreign-policy.com prof. Christoph Koch, przewodniczący Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia Federalnej Republiki Niemiec , strona niemiecka zobowiązała się w traktacie granicznym z 14 listopada 1990 roku zaledwie do rezygnacji z przemocy w stosunku do swego wschodniego sąsiada. 

Jego zdaniem, Polska miała wówczas ,,niepowtarzalną historyczną szansę" przeforsowania w sojuszu z członkami koalicji antyhitlerowskiej bezwarunkowego uznania swej zachodniej granicy. Bonn miał zaś ,,z zimną krwią wykorzystać" brak zgody między Warszawą a aliantami.”




Polska została ubezwłasnowolniona w 1945 roku, kiedy Armia Czerwona rozlokowała się w granicach kraju. Pod przymusem odebrano nam Kresy Wschodnie, ale też, wygląda na to, że sprawa Ziem Odzyskanych nie została do końca prawnie zamknięta.


Kto twierdzi, że Ziemie Odzyskane dostaliśmy w ramach rekompensaty za odebrane Kresy – przyznaje, że zostaliśmy obrabowani przez ZSRR – ale i przy udziale Aliantów.


W 2014 roku:

Przewodniczący Związku Wypędzonych Bernd Fabritius powiedział tak:

żaden Polak nie będzie musiał dziś opuścić gospodarstw, które kiedyś należały do wypędzonych Ślązaków".


Dziś nie...


Abstrahując od tego, co Ślązacy mają wspólnego z niemczyzną...


Także w 2014 roku:

Decyzją Prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego, Polska przekazała do niemiec zarządzanie przestrzenią powietrzną nad Szczecinem i wyspą Wolin. Jako organ kierujący ruchem lotniczym wskazano Bremę.


70 lat nie trzeba było, każdy sobie radził – i teraz po co to zrobiono??



I tylko zapytam jeszcze: 

gdzie Brema, a gdzie Szczecin?


O co tu chodzi??




2017 rok:


„Niemcy żądają Gdańska - tzw. „rząd Wolnego Miasta Gdańsk na uchodźctwie”:


Jak stwierdza w oficjalnym stanowisku nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych: Uchwały Konferencji Poczdamskiej zakładały, że ostateczne ustalenie zachodniej i północnej granicy Polski nastąpi w ramach konferencji pokojowej, której zorganizowanie w przyszłości przewidywały wielkie mocarstwa.


Z uwagi jednak na rozwój sytuacji międzynarodowej po II wojnie światowej, a zwłaszcza ze względu na okres „zimnej wojny”, który rozpoczął się niedługo po zakończeniu Konferencji Poczdamskiej, konferencja pokojowa nie odbyła się.”


Zaś Rada Miasta Gdańska wydaje dziwne komunikaty – o WMG pisze w czasie teraźniejszym.


Fragment mojego tekstu z 2017 roku:


„W treści uchwały z 1945 roku użyto sformułowania

"terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska"
"Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska"

,a  w    o ś w i a d c z e n i u     Rady Miasta Gdańska -

 "określa sytuację prawną na terenie Wolnego Miasta Gdańska"

Czy to znaczy, że Wolne Miasto Gdańsk istnieje??”



W 2016 roku Prezydent Niemiec Joachim Gauck powiedział:


"Ponad 70 lat upłynęło od czasu, gdy 14 mln Niemców zostało wypędzonych ze swojej ojczyzny lub musiało z niej uciec" - powiedział Gauck w przemówieniu do przedstawicieli niemieckich ziomkostw obchodzących swoje doroczne najważniejsze święto, Dzień Stron Ojczystych (Tag der Heimat).

"Wciąż jeszcze nie zostały zaleczone wszystkie rany, nie zostały naprawione wszystkie krzywdy" - zaznaczył prezydent dodając, że mimo upływu siedmiu dekad "przeszłość jeszcze się definitywnie nie zakończyła".


I jeszcze min. :


"Polski Wrocław nie jest prawnym następcą niemieckiego Breslau"



Podobnie to samo co przy Oświadczeniu RM Gdańsk.


A więc mamy najwyższego niemieckiego oficjela, który publicznie stwierdza, że nie ma ciągłości prawnej pomiędzy tym co było, a tym co jest. Czyli wg niego Wrocław nadal jest niemiecki.


Niemcy twierdzą, że istnieje bałagan prawny.


I ten ewentualny bałagan prawny jest prawdopodobnie spowodowany przez działalność ZSRR w Polsce i oczywiście dywersję Werwolfa czyli min. UB, a potem SB.


Oczywiście wynika on również z postawy Aliantów.





Wschodnia granica Polski – dlaczego Stalin odtworzył starą granicę cesarstwa niemieckiego?



Wygląda to tak, jakby zaplanowano, że te sprawy pozostaną niezamknięte, co ułatwi niemcom – po zdominowaniu przez Werwolf państwa polskiego – przywrócenie Niemiec z granicami jak w pakcie Ribbentrop-Mołotow.... z małymi korektami:


Stalin oddał tereny białostocczyzny, a w zamian zabrał Królewiec z przyległościami – ciekawe, jak by się to dokładnie powierzchniowo zbilansowało...


Wiki kłamliwa:


„Ostatnią słabą próbą ratowania przynajmniej Lwowa dla Polski było spóźnione wystąpienie prezydenta Roosevelta podczas konferencji jałtańskiej. Amerykanie poniewczasie w okresie od października/listopada 1944 roku, w obliczu kampanii prezydenckiej w USA łudzili się, że powiedzie się im uzyskać od Stalina wariant „B” linii Curzona oraz być może jakieś fragmenty Wileńszczyzny, odwołując się li tylko do „wspaniałomyślności” dyktatora. Gest ten miał zjednać im głosy amerykańskiej Polonii w zbliżających się wyborach. Stalin jednak wybrnął z sytuacji, wysuwając kontrargument, że ustąpił w kwestii Białostocczyzny, zgadzając się na przekazanie jej części Polsce. W ten sposób Stalin mimowolnie zdradził swe intencje, że prawdziwą podstawą do wyznaczenia granicy między Polską a ZSRR była nie linia Curzona, a linia granicy demarkacyjnej między ZSRR a III Rzeszą z 28 września 1939 roku, która zostawiała Białystok po stronie sowieckiej.”



Zupełnie, jakby wódz radziecki podobnie jak Lenin pozostawał na usługach niemieckiej agentury... Wróg pokonany, a zwycięzca obdarza go wpływami, jakie sobie wcześniej obiecali w pakcie Ribbentropp- Mołotow. Zamiast go obłupić ze skóry i samemu wszystko wziąć...



Wojska radzieckie wyszły z polski w 1992 roku, gdy władzę przejęła niemiecka agentura, po blisko 50 latach powolnego zawłaszczania państwa i nasycania kraju 5 kolumną.


Czy to możliwe, by to był tylko zbieg okoliczności??


Zupełnie jakby w tej wojnie, nie chodziło o napaść Zachodu na ZSRR, gdzie Polska stała po drodze. Tylko o Polskę chodziło. O zachowanie status quo.


9 maja 2021 – okazuje się, że w czasie wojny zginęło nie 27 milionów obywateli ZSRR – ale 41 milionów. Wojna ta ewidentnie była okazją do zmniejszenia populacji rosyjskiej – bo im mniejsza populacja, tym łatwiej nasycić ją własnymi ludźmi i łatwiej opanować.

Była to kontynuacja terroru z lat 20-tych.

Dopiero w dobie pieriestrojki i po upadku ZSRS na podstawie wielu ujawnionych dokumentów archiwalnych historycy sowieccy oraz rosyjscy zaczęli powoli wyjaśniać podstawowe przyczyny tych druzgocących porażek w warunkach zdecydowanej liczebnej i technicznej przewagi Armii Czerwonej nad wrogiem.


Dane o stratach wojsk sowieckich w początkowym okresie wojny są przerażające.


Tylko w ciągu trzech pierwszych miesięcy wojny wojska sowieckie straciły 15,5 tys. czołgów, 66,9 tys. armat i moździerzy, ok. 10 tys. samolotów.


Te liczby co najmniej trzykrotnie przewyższają uzbrojenie biorących udział w agresji na ZSRS armii niemieckich.


Historyk rosyjski Mark Sołonin widzi przyczyny tego zjawiska w samej istocie reżimu stalinowskiego: „20 lat okrutnego niszczenia wszystkich norm moralności i prawa, wszystkich pojęć o honorze i godności przyniosło zatrute żniwo. W żadnym kraju, który padł ofiarą hitlerowskiej agresji, nie było tak powszechnego moralnego rozkładu, masowej dezercji, tak masowej współpracy z okupantem”. Na oczach Stalina jego „niezwyciężona”, doskonale uzbrojona armia w ciągu kilku dni, tygodni przemieniła się w bezwolną grupę uzbrojonych ludzi, dążącą jedynie do uratowania własnego życia.


A ja widzę to w sabotażu.





ZSRR był zbyt duży by go obalić, jeśli niemiecka agentura przetrwała, to zadbała o to, by nowa Rosja zawsze kulała, zaś Rosjanie - wymierali...


Polska była dla nich za wielka – odcięli Ukrainę, a w 1945 roku pozostałe Kresy. Teraz jątrzą – na Śląsku postulaty separatystyczne wygłasza RAŚ, pseudokaszubi wspomagani przez internetowych trolli sieją antypolski ferment i nawołują do autonomii Kaszub, niemcy w Gdańsku nazywani najczęściej „gdańszczanami” wraz z oficjelami z UM mniej lub bardziej jawnie wzywają do separacji od „rządów warszawskich”, podobnie internetowa agentura w Szczecinie – drwią z państwa Polskiego i wyrażają swoje plany.



Na moim blogu znajdziecie cały przekrój … nie nie, cały , bo nie kontroluję całego internetu i na pewno nie wskazałem na wszystkie publikacje w mediach, blogi i strony w internecie mówiące o tym, że państwo polskie prowadzi politykę proniemiecką.

Znajdziecie na moim blogu wiele artykułów – czystych „przedruków” innych autorów, którzy wskazują na objawy, że państwo polskie jest sterowane przez niemców i dryfuje w kierunku niemieckich raf.



31 grudnia 2020 roku minie 10 lat od kiedy założyłem bloga.


Przez te 10 lat opublikowałem ponad 1000 artykułów – lwia część z nich dotyczy polityki Niemiec wobec Polski i jej dominacji w naszym kraju.


Wiele spośród nich to czyste przedruki innych autorów, część to większe i mniejsze analizy własne, procent to teksty na inne tematy.


Blog jest jakby notatnikiem w którym starałem się zebrać dane na te tematy.

Nie jest to wszystko – w pewnym momencie wiele lat temu przestałem czytać wiodące portale, więc „dowodów” na dominacje niemiecką w Polsce jest na pewno więcej.


Także po sprawdzeniu i zweryfikowaniu, czy dana strona, forum, blog, czy fanpejdż na fb kwalifikuje się, jako „miłujące niemczyznę”, z reguły odstępowałem od dokładnej obserwacji.


Było tego po prostu zbyt wiele na jednego człowieka..


Niemcy cały czas liczyli się z przegraną stąd:


zastosowano bardzo przemyślny system finansowania kosztów wojny przez okupowane kraje. Także rabunek mienia dzięki doświadczeniom z aryzacją mienia żydowskiego w Niemczech w 1938 roku polegał na ciekawym tricku, który dzisiaj pozwala wymigać się od wszelkiej odpowiedzialności. Przeprowadzano bowiem wszystkie te transakcje przez pozostawione przy życiu banki danych krajów, a dopiero potem sumy te składały się na całą kontrybucję.


To nie ja powiedziałem – to Gauck powiedział.


To nie chodzi o to, że ja coś twierdzę, że werwolf istnieje – to fakty tak mówią – ja tylko to obserwuję opisuję i podaję wam dalej.

To nie ja powiedziałem, że WMG istnieje – to w gazetach tak napisali, że są ludzie w Niemczech, którzy tak twierdzą.


To nie ja stosuję proniemiecką propagandę w internecie – to robią trolle niemieccy – ja to tylko opisuje i podaje wam do sprawdzenia – czy się zgadzacie, że to oni są?





trwa metoda nawykow, trwa urabiani przeciwnika...



O tę Polskę, gdzie Piekarski na mękach mówił





Oczywiście, może być też tak, że wszyscy oni zostali bardziej lub mniej trwale opętani, i cały spisek dokonał się w wąskim gronie, z czego sporo ludzi władzy nawet nie zdała sobie sprawy.


To są jednak sprawy trudne do udowodnienia...




Zestaw cytatów jako uzupełnienie do tego tekstu, całość w linkach poniżej.



Niemiecki historyk mówi o Wehrmachcie tak:


GÖTZ ALY: – [...] Carl Dirks z pomocą Janssena z tygodnika „Die Zeit” w oparciu o znalezione przez siebie na strychu dokumenty archiwalne udowadnia, że już od 1923 roku w największej tajemnicy kilkunastu oficerów tzw. Reichswehry bardzo precyzyjnie obliczało i montowało fundamenty pod przyszłą siłę Wehrmachtu.


Już w 1932 roku Niemcy znajdowały się na drodze do państwa militarnego, a w 1933 Wehrmacht z radością powitał Hitlera i narodowych socjalistów. Plany z lat 1923-5 zakładały siłę Wehrmachtu na 2,8 milionów pod wodzą 252 generałów. I tak też dokładnie było w momencie napaści na Polskę we wrześniu 1939. Z dokumentów wynika, że to ci – znani dzięki tej publikacji z imienia i nazwiska „spiskowcy” wymyślili tzw. milicję ludową – wiadomo: układ wersalski zmuszał do nadzwyczajnej ostrożności – która przerodziła się wkrótce potem w SA.


Na długo zanim Hitler miał coś nakazywać, plany napaści na Zachód i Wschód Europy leżały gotowe w szufladach. Wygląda na to, że spotkały się – nazwijmy to sarkastyczne, lecz precyzyjnie – grupy interesów. Przy dzisiejszym stanie naszej wiedzy na ten temat powtarzanie niczym mantry zdania „To nie my, to Hitler” nie robi chyba na nikim poza Niemcami specjalnie wrażenia…
– […] Większość niemieckiej inteligencji w latach 1920-40 zajmował głównie temat: „Jak zrobić to następnym razem lepiej?”. I to we wszelkich dziedzinach. Mówię o tym w swojej książce. I kiedy człowiek tak to zsumuje, to to ma swoją wymowę. Na przykład: jak to urządzić z pieniędzmi podczas wojny.”


Dla całego otoczenia Hitlera i jego samego druga wojna światowa miała być tylko przedłużeniem pierwszej po dłuższym, niż to zwykle bywa, zawieszeniu broni i reorganizacji. Hitler powtarzał: „Chodzi nam o zakończenie wojny”. Miał na myśli oczywiście pierwszą wojnę.


– Wojna światowa to nie jest indywidualne przedsięwzięcie pojedynczych państw, można się przecież łatwo przy tym wzbogacić. […] Ale mam na myśli źródła mówiące o finansowaniu przemysłu ciężkiego Niemiec przez zagraniczne banki, w tym szczególnie amerykańskie. Sferę koncernów i banków zostawił pan w swojej książce przezornie na boku. Komu bał się pan narazić?
GÖTZ ALY: – Na ten temat mówiło się i pisało przez cały czas bardzo dużo. Że Henry Ford sympatyzował z Hitlerem, że Rockefeller Foundation wspierał niemieckich rasistów, że niemiecki przemysł wspierał reżym Hitlera. Ja skupiłem się dla odmiany na czym innym. Mianowicie, jak w takim szaleńczym przedsięwzięciu utrzymana zostaje stabilność wewnętrzna.”



„GÖTZ ALY: – Podczas pierwszej wojny żołnierze i ich rodziny byli bardzo źle potraktowani przez rząd. 21 lat później wszystkie te błędy naprawiono z nawiązką. Poborowi i oficerowie otrzymali nie tylko podwyżki żołdu, ale daleko idącą pomoc „mającą utrzymać uprzedni poziom życia”; rząd spłacał za nich pobrane uprzednio kredyty, w tym nawet kredyty budowlane i obciążenia hipoteczne, ubezpieczenia,a nawet abonamenty za zamówione wcześniej gazety. Rodziny żołnierzy również dostawały znaczną pomoc. Wszystkie urzędy zostały odgórnie zobowiązane do tego by szybko i niebiurokratycznie „umacniać dobry nastrój narodu, w pierwszym rzędzie szerokich mas ludowych”.


W październiku 1939 gazety doniosły, że na żądanie Goeringa „narodowosocjalistyczny rząd uwalnia wszystkich żołnierzy na froncie od troski o rodziny”. Co znaczyło, że oprócz wszelkich apanaży, ubezpieczeń społecznych, przydziałów węgla i kartofli oraz rozlicznych przywilejów także czynsz został całkowicie przejęty przez państwo.


Tym sposobem kupiono serca pozostałych w domu kobiet: żon, sióstr i matek żołnierzy. Tym bardziej że żołnierzom ma froncie wypłacano 15 proc. żołdu netto, a całą resztę wskazanym przez nich członkom rodziny. Spowodowało to nagłą niezależność kobiet, bo żony i matki dysponowały w ten sposób pozostałymi 85 proc., czyli w praktyce niezłą gotówką i nie musiały się ze sposobu jej wydawania tłumaczyć.


Do tego rząd płacił za wszystkie ekstra wydatki, np. za sprzątaczki lub opiekę do dzieci wielodzietnych rodzinach, a nawet kosztowne wykształcenie dzieci. Tym sposobem biedne do niedawna robotnice nie musiały iść do fabryki. Zamiast tego szły do fryzjera. Według danych liczbowych rodziny niemieckich żołnierzy otrzymywały prawie dwa razy tyle netto, co rodziny amerykańskich lub brytyjskich żołnierzy. Ten rodzaj polityczno-socjalnego przekupstwa trzymał mocno w garści ludowe państwo Hitlera.”


„Półki z bagażami w pociągach do Rzeszy wypełnione są pod sam sufit ciężkimi walizami, wypchanymi torbami i nieforemnymi tobołami. Zdumiewające, co można znaleźć w bagażach wysokiej rangi oficerów i urzędników: futra, złoto, zegarki, lekarstwa i buty – a wszystko to w niewyobrażalnych ilościach”.



GÖTZ ALY:

– Nie tylko to. Już przed wojną wskutek pełnego zatrudnienia i stałego podnoszenia kosztów socjalnych i masowych ubezpieczeń niepomiernie wzrosło negatywne saldo w budżecie Rzeszy. Jednocześnie wzrosła siła nabywcza społeczeństwa przy cofnięciu się produkcji dóbr konsumpcyjnych na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Zrobiono więc wszystko, aby nieuniknioną inflację przenieść na tereny okupowane. Do tego kosztami okupacji obciążano okupowane kraje.
Nazywało się to „danina na rzecz obrony” – Wehrbeitrag.
Taka Polska , konkretnie wówczas Generalna Gubernia, nie była oficjalnie okupowana, lecz znajdowała się „pod ochroną militarną” i musiała za to słono płacić. Gdy np. ustalona przez ministra finansów Rzeszy danina za rok 1941 w wysokości 150 mln. złotych nie starczyła, zmuszono GG do spłaty wiosną 1942 daniny za poprzedni rok w dodatkowej wysokości 350 mln. Czyli w sumie 500 mln. zł.
Na rok 1942 ustalono kontrybucję w wys. 1,3 miliarda złotych, a w roku 1943 minister zażyczył sobie 3 miliardy. Dodatkowo Wehrmacht wystawiał Generalnej Guberni rokrocznie rachunki za swą służbę i utrzymanie stacjonujących żołnierzy. Np. za rok 1942 rachunek opiewa za 400 tysięcy żołnierzy na 100 mln. Złotych miesięcznie, choć faktycznie w GG znajdowało się „tylko” 80 tys. żołnierzy. Bank emisyjny w Polsce musiał każdy gram złota oddać bankowi Rzeszy. Wartość złota była następnie poświadczana pro forma na papierze. To samo dotyczyło wszelkich dewiz. Aby pokryć rosnące koszty komunalne GG gubernator Frank podniósł podatki od nieruchomości. Dotyczyło to tylko Polaków.
Żyjący w GG Niemcy do granicy 8 400 zł dochodów rocznie nie płacili żadnych podatków. Także i pod tym względem żyło się Niemcom na terenach polskich znacznie bardziej komfortowo aniżeli w Rzeszy.
W każdym razie zastosowano bardzo przemyślny system finansowania kosztów wojny przez okupowane kraje. Także rabunek mienia dzięki doświadczeniom z aryzacją mienia żydowskiego w Niemczech w 1938 roku polegał na ciekawym tricku, który dzisiaj pozwala wymigać się od wszelkiej odpowiedzialności. Przeprowadzano bowiem wszystkie te transakcje przez pozostawione przy życiu banki danych krajów, a dopiero potem sumy te składały się na całą kontrybucję.


 


GÖTZ ALY: – Piszę obszernie i podając ścisłe liczby, jak robotnicy przymusowi niezależnie od swych niewolniczych zarobów bez własnej wiedzy byli obdzierani ze składek na fundusz rentowy i ubezpieczenia. Tak więc powojenni niemieccy renciści oraz kasy chorych korzystali przez lata także ze składek niewolników Rzeszy.
Gdyby się o tym dowiedzieli, to po wojnie ci, co przeżyli, mieliby prawo doliczyć sobie lata pracy dla Niemców do stażu pracy, a odszkodowania powinny im zapłacić nie tylko koncerny przemysłowe, ale i fundusze rentowe oraz kasy chorych.
GÖTZ ALY: – Osobiście uważam, że każdy obywatel Niemiec do dzisiaj korzysta z ograbienia całej Europy, każdy więc powinien złożyć się choćby drobną sumą na refundację, gdyby chciał być moralnie w porządku.



  • Pomimo tej bezprzykładnej wojennej grabieży pisze pan w wielu miejscach, że wojna się Rzeszy nie opłaciła, że ludowe państwo Hitlera na długo przed 8 Maja 1945 poniosło ekonomiczną plajtę. Prawdę mówiąc, nie chce mi się w to wierzyć. A te gigantyczne koncerny? Czy one nie płaciły podatków?
    GÖTZ ALY: – Proszę nie zapominać, że wielki przemysł nie miał zaufania do Hitlera. Przez cały czas wyprowadzano za granicę gigantyczny kapitał… Koncerny były bardzo sceptyczne wobec narodowych socjalistów. Nie ufały Hitlerowi i nie chciały inwestować w pożyczkę narodową. Tym bardziej po Stalingradzie, kiedy już było wiadomo, że klęska jest nieuchronna. Podobnie było z indywidualnymi obywatelami, tyle że później. Na wiosnę 1945 nagle wszyscy zaczęli podejmować na gwałt gotówkę złożoną w banku. Zaufanie i lojalność prysły, kiedy okazało się, że niewiele da się z tego państwa wycisnąć.
    Pozwoli pan, że zacytuję na koniec jeden z akapitów (str. 359-360):
    [quote]…Kiedy Trzecia Rzesza została wreszcie niemal pokonana przez aliantów i tonęła w gruzach, Fritz Reinhardt (minister finansów, odpowiedzialny za zrabowane Żydom złoto – przyp. JMW) przedstawił 16 stycznia 1945 ostatni rzut oka na straconą przyszłość. Rząd przeznaczy w przyszłości ponad 5 miliardów Reichsmark rocznie na pomoc szkolną dla dzieci. Suma ta według ówczesnych miar była ponad wszelką miarę wysoka. „Następnym krokiem w odciążeniu rodzin – tłumaczył – będzie zniesienie kosztów wykształcenia, opłat za naukę i przybory do nauczania”. W ten sposób miały powstać „silne, upolitycznione, gospodarczo i finasowo zdrowe Wielkie Niemcy jako pierwsze opiekuńcze państwo na ziemi” (podkr. JMW)…[/quote]



Nie tylko w tym miejscu, choć w tym szczególnie, czytelnik uzmysławia sobie, ile socjalnych udogodnień i przywilejów przetrwało do obecnych czasów i są one lub już zostały zlikwidowane przez rząd socjaldemokratów. A z czego finansowano to wszystko przez 60 lat? Niech to pytanie wisi w powietrzu, bo chyba ani Pan, ani nikt nie jest w stanie na nie odpowiedzieć. Dziękuję Panu za rozmowę, a czytelnikom polskim życzę, aby Pana książka jak najszybciej do nich trafiła.


Rozmowa z niemieckim historykiem Götzem Aly ukazała się w „Odrze” 9/2005



https://maciejsynak.blogspot.com/2016/11/kazdy-obywatel-niemiec-do-dzisiaj.html




PODOBNO - prawnie nie uregulowano przejęcia przez Polskę Prus, niemieckiej części Śląska i Pomorza (podobnie Kaliningrad i cały obwód), ponadto odebrano bezprawni Polsce Kresy Wschodnie - czyli pomniejszyli kraj czyniąc go strawniejszym do pożarcia w przyszłości - i to wszystko pod patronatem Aliantów. To Alianci posłali Niemców do Polski i wynagrodzili im to podnosząc po wojnie ich gospodarkę.


Niemcy nie zapłaciły odszkodowania Polsce za napaść.



W latach okupacji (1941-1944) naziści przeprowadzili na Białorusi ponad 140 dużych operacji karnych. W tym okresie spalili ponad 9 tysięcy wiosek i wsi, ponad 5 tysięcy z nich zostało zniszczonych wraz z całą lub częścią ludności. W wyniku nazistowskiej polityki ludobójstwa i „spalonej ziemi” na Białorusi zginęło ponad 2 miliony ludzi w ciągu trzech lat okupacji.  


https://www.belta.by/interview/view/v-muzee-istorii-vov-rasskazali-ob-eksponiruemyh-predmetah-iz-sozhzhennyh-fashistami-dereven-7771/




https://dorzeczy.pl/historia/99125/zakonczenie-ii-wojny-swiatowej-straty-zwiazku-radzieckiego.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2014/01/jeszcze-o-granicach.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2013/09/nasz-danzingich-gdansk.html

https://maciejsynak.blogspot.com/p/pliki.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2017/01/deputowany-litewskiego-sejmu.html

https://www.focus.pl/artykul/kto-sponsorowal-lenina-i-hitlera?page=4

https://maciejsynak.blogspot.com/2015/07/niech-grecy-zapaca-dug.html

https://forsal.pl/artykuly/850244,bershidsky-niemcy-zasluzyly-na-umorzenie-dlugu-grecja-nie.html

https://pl.qaz.wiki/wiki/London_Agreement_on_German_External_Debts

https://maciejsynak.blogspot.com/2016/11/kazdy-obywatel-niemiec-do-dzisiaj.html

https://www.tvp.info/42176765/niemcy-wyplacily-ok-80-mld-euro-reparacji-polska-dostala-ochlapy

https://maciejsynak.blogspot.com/p/dodano-2012-03-01-pomorze-i-koszalin.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2014/12/zaden-polak-nie-bedzie-musia-dzis.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2014/09/polska-przestrzen-powietrzna-pod.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2017/04/niemcy-chca-zwrotu-gdanska.html

https://www.lantidiplomatico.it/dettnews-lagarde_lo_ha_ammesso_la_macelleria_sociale_in_grecia_era_evitabile/33397_38283/?fbclid=IwAR3lBh3Vuy7KzyilsY8cCTMad0fHfHTa2fhEDoanOY9ps7LlZkcmKKK8tzY


https://maciejsynak.blogspot.com/2016/09/konsekwencje-braku-traktatu-pokojowego.html?fbclid=IwAR3DvD8iuqXJbb9ekbZbP4uQsHMfz6EIlX6KBV_5uvkTm2NxxtEGnuoP6AI


https://maciejsynak.blogspot.com/2015/07/skarb-hitlera-skarb-forstera.html?fbclid=IwAR1-XBznl0Aepr6toqnYB7eGIYpzKMTsRzoBAZibKobVL2DrKg9FeEovvgk


https://maciejsynak.blogspot.com/2016/09/przeszosc-jeszcze-sie-definitywnie-nie.html?fbclid=IwAR2L6NLNhEYsotW_-uQz1xEV8d494PB-9WpJ6bG6Hv5Rjv1ZmkoX2kX2GQo


https://maciejsynak.blogspot.com/2017/02/samozwanczy-senat-wolnego-miasta-gdansk.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Linia_Curzona#Przyczyny_poparcia_Stalina_dla_linii_Curzona




W uzupełnieniu:


https://myslpolska.info/2022/06/14/meyssan-polska-i-ukraina/