Gauck: mimo upływu 70 lat krzywdy wypędzonych nie są naprawione
publikacja: 03.09.2016
aktualizacja: 03.09.2016, 15:39
Prezydent Niemiec Joachim
Gauck powiedział w sobotę podczas Dnia Stron Ojczystych w Berlinie, że
choć ponad 70 lat minęło od zakończenia II wojny światowej, nie zostały
naprawione wszystkie krzywdy doznane przez przymusowo wysiedlonych.
"Wciąż jeszcze nie zostały zaleczone wszystkie rany, nie zostały naprawione wszystkie krzywdy" - zaznaczył prezydent dodając, że mimo upływu siedmiu dekad "przeszłość jeszcze się definitywnie nie zakończyła".
Gauck przypomniał, że dopiero w zeszłym roku Bundestag przyznał odszkodowania niemieckim cywilom, których po drugiej wojnie światowej deportowano do ZSRR lub internowano w Polsce i Czechosłowacji, gdzie byli wykorzystywani do pracy przymusowej. Jego zdaniem symboliczne odszkodowania są ważnym sygnałem zainteresowania dla ludzi, którzy byli przez miesiące, a czasami lata wykorzystywani jako "ludzkie reparacje wojenne".
Od 1 sierpnia byli niemieccy robotnicy przymusowi i ich spadkobiercy mogą starać się o jednorazowe odszkodowanie w wysokości 2,5 tys. euro.
Prezydent skrytykował lewicowe i liberalne środowiska w RFN, które - jak mówił - "ze względu na politykę odprężenia z krajami Europy Wschodniej marginalizowały ofiary przymusowych wysiedleń". Utrata ojczyzny była w latach 70. i 80. w Niemczech Zachodnich powszechnie akceptowana jako "zbiorowa kara za popełnione przez Niemców zbrodnie" - mówił prezydent.
Jak podkreślił Gauck, po upadku żelaznej kurtyny byli przesiedleńcy mogą bez żadnych ograniczeń utrzymywać kontakty z miejscami, z których pochodzą. Za "godne uwagi" prezydent Niemiec uznał zabiegi Wrocławia o zachowanie w tym mieście śladów niemieckiej historii.
Gauck nawiązał do kryzysu uchodźczego zaznaczając, że Niemcy muszą wywiązać się z "prawnego i moralnego obowiązku ochrony prześladowanych", a równocześnie nie narazić na szwank stabilności państwa i spoistości społeczeństwa.
Jak podkreślił, obecna sytuacja jest trudniejsza niż 70 lat temu, gdyż do Niemiec napływają ludzie mówiący innym językiem, wyznający inną religię i pochodzący z innego kręgu kulturowego. "Nie wolno ukrywać - mówił - że napływ uchodźców związany jest z ryzykiem nieznanym po 1945 roku".
"Żaden kraj przyjmujący osoby poszukujące schronienia nie może całkowicie wykluczyć, że wśród uciekinierów znajdą się osoby pragnące wyrządzić temu krajowi krzywdę lub że po przyjęciu się zradykalizują" - powiedział Gauck.
Prezydent dodał, że napływ imigrantów zmieni Niemcy, ale kraj pozostanie tym, czym jest obecnie, ponieważ proces integracji będzie sterowany przez państwo.
Szef Związku Wypędzonych (BdV) Bernd Fabritius wezwał do nadrobienia opóźnień przy budowie ośrodka politycznymi informacyjno-dokumentacyjnego poświęconego przymusowym wysiedleniom w XX wieku. Wspierana przez ziomkostwa placówka w Berlinie miała powstać w bieżącym roku, obecnie jej otwarcie jest przewidywane za dwa lata.
Od początku podejrzewałem, że za terminem "gdańszczanie", albo "wrocławianie" czai się głębsza myśl.
Chodzi o to by nie pisać, że w tych miastach mieszkają Polacy (chwyt podobny do "naziści" zamiast "niemcy"), a poza tym - jak się zaczną plebiscyty, to "wrocławianie", czyli Werwolf opowiedzą się za ...niemcami?
Czy może po prostu dojdzie do poprawienia wyników wyborów jak to ma ostatnio miejsce.
Czy wtedy "przeszłość zakończy się definitywnie"?
P.S.:
"Polski Wrocław nie jest prawnym następcą niemieckiego Breslau" - znowu to samo co przy Oświadczeniu RM Gdańska
Niemcy i niemiecka 5 kolumna z Gdańska negują prawa Polski do tych terenów.
http://www.rp.pl/Polityka/160909732-Gauck-mimo-uplywu-70-lat-krzywdy-wypedzonych-nie-sa-naprawione.html#ap-1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz