Stadler i Alstom pytają: Czym różnimy się od Pesy i Newagu?
Michał Szymajda 12.04.2017
Dużo rozmawia się
ostatnio o patriotyzmie gospodarczym, przedstawiając konieczność
wsparcia polskich firm produkujących tabor kolejowy jako priorytet. –
Czy Stadler i Alstom, firmy wytwarzające w Polsce pociągi i
zatrudniające tu setki ludzi, nie są czasami polskimi firmami i czy nie
należy im się takie traktowanie – pytali podczas przedstawiciele obu
producentów posłów zebranych na sejmowej Komisji Infrastruktury.
Spotkanie
w sejmie poświęcone było perspektywom rozwoju eksportu polskich
pojazdów kolejowych i rozwiązań, które ułatwią ich sprzedaż poza
granicami. Swoje wystąpienie miał na nim bydgoski poseł Piotr Król,
który prezentował sukcesy Pesy i Newagu w rozmaitych krajach
europejskich i nakreślił problemy, z którymi się zmagają. Przeciwko
takiej definicji polskiego eksportu zaprotestował Arkadiusz Świerkot,
członek zarządu Stadler Polska odpowiedzialny za sprzedaż.– Z prezentacji przedstawionej przez posła Króla wynika, że Stadler Polska nie jest polskim producentem, albo gdzieś umknęło to w prezentacji. Jesteśmy polską firmą, zatrudniamy 700 osób w Siedlcach i 100 w Poznaniu (po przejęciu tramwajowej części Solarisa – dop. red.), to w Polsce płacimy podatki – wyjaśnił Świerkot. Dodał, że w zeszłym roku Stadler wyeksportował 67 elektrycznych zespołów trakcyjnych Flirt, czym nie może się pochwalić żaden inny producent w Polsce. Ich wartość to 1 miliard zł.
Alstom: My także jesteśmy z Polski
Podobnie energicznie zareagował Nicolas Halamek, dyrektor zarządzający Alstomu w Polsce. – W Chorzowie zatrudniamy 1300 pracowników i planujemy zatrudnić kolejnych. Być może fakt działania naszej firmy i zatrudniania takiej liczby osób umknął Państwu, ponieważ produkujemy wyłącznie na eksport, ale proszę o nas pamiętać. Chorzowski zakład udało nam się tak wyspecjalizować, że uchodzi za jeden z najlepszych w całym koncercie Alstom – powiedział Halamek.
Głos w ciekawej dyskusji na temat mniej lub bardziej polskich producentów zabrał Tomasz Zaboklicki, prezes Pesy. – Z wielki szacunkiem dla Alstomu i Stadlera, tym różnimy się od Was, że nasze pojazdy są w Polsce projektowane, budowane i testowane. Oprócz monterów, techników, spawaczy zatrudniamy także w dziale badań i rozwoju najlepszych inżynierów – powiedział.
Kto jest "bardziej polski"?
Odniósł się do tego przedstawiciel Alstomu, który stwierdził, że jego firma również posiada biuro badań i rozwoju. Z kolei Arkadiusz Świerkot odwdzięczył się stwierdzeniem, że Stadler zamawia silniki trakcyjne z łódzkiej firmy ABB, gdy tymczasem Pesa kupuje je w Hiszpanii.
– Chcieliśmy i chcemy, aby jak najwięcej elementów do Darta i innych naszych pociągów było produkowanych w Polsce i rzeczywiście tak się dzieje. W przypadku Darta okazało się jednak, że z jakichś powodów nie możemy liczyć na niektórych z krajowych poddostawców, realizujących zamówienia dla innych producentów taboru. Zupełnie inaczej ich chęć współpracy z nami przedstawia się w tym momencie. Podkreślam jednak, że większość podzespołów pojazdu jest wytwarzanych w Polsce, pieniądze zostają przy polskiej myśli technicznej – wyjaśnił Tomasz Zaboklicki.
http://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/stadler-i-alstom-pyta-czym-roznimy-sie-od-pesy-i-newagu-81213.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz