Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 15 kwietnia 2017

Zniekształcanie polskich nazwisk








Zniekształcanie polskich nazwisk

W książce: Kronika miasta i powiatu Tarnowskie Góry. Najstarsze dzieje Śląska ziemi Bytomsko - Tarnogórskiej. Dzieje pierwszego górnictwa w Polsce, którą napisał Jan Nowak, księgarz tarnogórski w roku 1927 i którą zadedykował: Jaśnie Wielmożnemu Panu Prezydentowi Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej Ignacemu Mościckiemu poświęca Jan Nowak obywatel Tarnowskich Gór, Wolnego Miasta Górniczego, na stronie 94 znajduje się podrozdział pt.: Zniekształcanie polskich nazwisk, gdzie autor napisał — oddaję mu głos:
"W naszem mieście (tj. Na Śląsku w Tarnowskich Górach/Tarnowitz/ — przyp. Ślązaczka), odbyła się dnia 10 listopada 1743 roku rejestracja mieszkańców przez pruskich komisarzy i od tego czasu zaczyna się głównie przekręcanie i zniekształcenie pisowni polskich nazwisk.
Przytaczam n.p. nazwisko Stefański; widziałem czarno na białem własnoręczny podpis w bezbłędnej pisowni, lecz na tej samej karcie zapis pruskiego urzędnika w sposób najordynarniejszy "Stephainsky", więc jednym zamachem w pięknem polskiem nazwisku aż pięć błędów. Nie koniec na tem: w dalszym ciągu protokółu już zmienił całe nazwisko i pisze już całkiem krótko "Stephan".
Tak z Polaka powstał Niemiec. Niektóre polskie nazwiska przekręcano do niezapoznania n.p. zamiast Szedoń napisał urzędnik Schädler, zamiast Rajczyk zaś Reitzig i samowolnie przechrzcił Polaków na „rodowitych Niemców". Nazwiskom kończącym się na „a" lub "ek", chętnie dodawano końcowkę „e" lub "ke", przez co powstały nazwiska o brzmieniu niemieckiem, n.p. Hanke, Kloske, Koske, Benke, Wanke, Kolitschke, Gurike i.t.d. Wypadków takich można na setki wyliczyć".
Tyle tarnogórski księgarz pan Jan Nowak...
Tak… Przykłady rzeczywiście można by mnożyć...
Opowiadał mi kiedyś pewien staruszek, że w czasach „hitlerowskich" było podobnie. Ludzie na Śląsku byli zmuszani do zmiany nazwiska, jeśli w nazwisku był chociaż cień, iskierka, zalążek polskości. Tak było w jego przypadku. Jako rodowity Ślązak posiadał śląskie nazwisko, które brzmiało: Furgoł. Nieślązaków informuję, że po śląsku „furgać" znaczy fruwać, latać. Kazano mu to nazwisko zmienić na niemieckie, gdyż Niemcy uważali je za polskie. Nie chciał, bo to rodowe, po ojcu, ale zmusili go i zmienili na Fliegler (niem. Flieger- samolot, fliegen — latać). Kiedy go poznałam, nazywał się znowu Furgoł — po wojnie natychmiast zmienił nazwisko na prawdziwe, rodowe, jego zdaniem — na polskie, choć ja sądzę, że Polacy nie wiedzą, że Furgoł, to polskie nazwisko, a hitlerowcy wiedzieli...
Zdaję sobie sprawę, że przeciwnicy polskości Śląska i zniemczonych nazwisk na Śląsku będą próbowali mnie zakrzyczeć swoimi racjami, że tak samo działo się po II wojnie światowej tylko w drugą stronę... Ślązaków zmuszano do zmiany imion, z niemieckich na polskie oraz nazwisk. To wszystko prawda. Ale nie do końca...
Władza w Polsce po II wojnie światowej nie była polską władzą, a sowiecką, przyniesioną na ruskich bagnetach, zdalnie z Moskwy sterowaną i wykonywaną przez ruskie matrioszki i komunistycznych, prymitywnych zdrajców. A Polska i Polacy do dzisiaj niesłuszne noszą piętno i odpowiedzialność za tamte czasy i zmusza się ich by posypali głowy popiołem między innymi za:
  • powojenne obozy na Śląsku dla Ślązaków
  •  za powojenną wywózkę Ślązaków na Sybir
  •  za „nieludzkie warunki" powojennego przesiedlania Niemców za Odrę
  •  za „Akcję Wisła"
  •  za „pogrom kielecki"
  • za powojenną zmianę imion i nazwisk na Śląsku
  •  i za wiele innych...
A moim zdaniem, Polacy są narodem bardzo tolerancyjnym, szczególnie w stosunku do mniejszości narodowych. Może są to echa dawnej wielokulturowej i tolerancyjnej I Rzeczypospolitej? Chyba tak… W żadnym kraju aż tak bardzo nie pielęgnuje się i nie dogadza swoim mniejszościom jak w Polsce (vide odwrotności — na Litwie, Ukrainie — w stosunku do Polaków, czy Niemców — do Serbołużyczan).
Z czego to wynika? Moim zdaniem z nadmiernej tolerancji i niedoceniania, niedoszacowania własnego państwa i lekceważenia zagrożeń z tego płynących.
Ale wracając do tematu głównego:
10 listopada 1945 roku Krajowa Rada Narodowa wydała dekret o zmianie i ustalaniu imion i nazwisk. Dekret zezwalał na zmianę imienia i nazwiska m.in. w wypadku posługiwania się w okresie od 1 września 1939 do 9 maja 1945 roku innym nazwiskiem niż rodowe (...) gdy wnioskodawca używał innego nazwiska celem uchronienia się przed aktami gwałtu najeźdźcy niemieckiego lub jego popleczników.
Osoby pragnące pozostać przy nazwisku przybranym w czasie okupacji, musiały złożyć odpowiedni wniosek do 31 grudnia 1947 roku. Dekret stwarzał również możliwość zmiany imienia i nazwiska, jeżeli miały one brzmienie niepolskie. Dekret został zastąpiony ustawą z dnia 15 listopada 1956 roku, w której pozostawiono zapis o zmianie niepolsko brzmiących nazwisk.



W tym okresie faktycznie dochodziło na Śląsku do wielu nieprawidłowości. Miejscowa władza powołując się na powyższy zapis prawny, zmuszała Ślązaków do zmiany niemieckich imion i nazwisk na polskie. Ale jak wspomniałam, choć były to władze polskojęzyczne, nie były to władze polskie, gdyż państwo polskie nie było wtedy krajem niepodległym i suwerennym, tylko okupowanym przez sowietów.
Nie rozumiem więc na przykład niejakiego pana Kuca/Kutza, który nie tylko zmienił swoje polsko brzmiące nazwisko Kuc, na Kutz, choć nie musiał, ale chciał, tłumacząc, że to z sentymentu, bo rodowe...
Trzeba by dojść od nitki do kłębka, co było najpierw, jajko czy kura, czyli czy był najpierw Kuc, czy Kutz?
Być może jego pradziad został „przechrzczony" z Kuca na Kutza w tamtym pamiętnym roku 1743, gdy władze pruskie zniemczyły wszystkie polskobrzmiące nazwiska, o czym pisał księgarz Jan Nowak?
Tego nie jestem pewna, ale podejrzewam, że tak mogło być. A nie chcę podejrzewać, że zniemczenie nazwiska nastąpiło w okresie niemieckiej okupacji...
Nie rozumiem też pana Kuca/Kutza, gdy oskarża Polaków o zakładanie po wojnie obozów dla Ślązaków na Śląsku. Powtarzam więc jeszcze raz. To nie niepodlegli, suwerenni i niezależni Polacy w niepodległym kraju zakładali te obozy ale polskojęzyczni sowieci w okupowanej przez sowietów Polsce!




https://www.racjonalista.pl/kk.php?s=10107&k=3&PHPSESSID=khckutji2ra49hi8lq43t7tj82

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz