Poniżej 3 teksty traktujące o II Wojnie Światowej - raport z 1945 r. i dwa współczesne teksty rosyjskie - i krótki komentarz.
>>Jak oświadczył, Polacy winni samorzutnie, nie bacząc
na olbrzymie trudności, znaleźć się w Szczecinie, gdyż Niemcy
masowo wracają i władze radzieckie pozwoliły im utworzyć własne
urzędy i administrację, odmawiając tego Polakom.<<
>>Władysław był więc zszokowany, gdy dowiedział się,
że w Muzeum Historii II Wojny Światowej nie ma wzmianki o udziale
wojsk rosyjskich w klęsce Hitlera. Jej mąż odpowiedział
spokojnie: Oto zupełnie inna historia.
Ogólnie rzecz biorąc, „nie Rosjanie wygrali Wielką Wojnę
Ojczyźnianą” w opinii mieszkańców Niemiec XXI wieku<<
Kto wygrał II Wojnę Światową?
Jeśli niemcy uważają, że ZSRR nie wygrało z nimi wojny - to kto wygrał?
Niemcy?
Może jednak naród i jego władze to są dwie odrębne sprawy?
Może było tak, że niemiecka agentura sprawująca władzę nad narodem radzieckim wygrała tę wojnę?
Cywilizacja Śmierci, Cywilizacja Wojny przejmuje prawie wyłącznie elity władzy mające wpływ na cały naród i zachowując nad nim kontrolę - poniekąd realizuje jego (narodu) wytyczne i broni jego interesów, ale... w ostatecznym rozrachunku, dba wyłącznie o taki rozwój wydarzeń, który jest zgodny z jej polityką. Realizuje swoje interesy, nawet jeśli efekty przychodzą po 100 latach.
Chcąc zachować pozory przed wszystkimi musiała pokonać Niemcy - jednak w Polsce pozostawiła niemców u władzy (Werwolf - UB - SB) i nie rozliczyła sojuszników niemiec.
To samo strona zachodnia - musieli zachowując pozory przed swoimi narodami pokonać Niemcy, lecz nie dokonali rozliczeń z nazistami. Była Norymberga, lecz kary, nie licząc wąskiej grupy, były symboliczne.
Humanitaryzm, ale dlaczego wobec agresorów?
przedruk, tłumaczenie automatyczne
Spojrzenie
z Niemiec: nie-Rosjanie pokonali Hitlera
24
września 2019 r
Niemcy,
najbogatszy kraj w Unii Europejskiej, są często wymieniane jako
przykład dla Rosjan jako standardu życia na Zachodzie. Czy
wszystko jest naprawdę gładkie, nasz rodak Vladislava, która
poślubiła Niemca, powiedziała portalowi Ru_Open i
mieszkała i studiowała w Niemczech w ostatnich latach.
Funkcje
lokalne
Po 21
godzinach handel ustaje: wszystkie sklepy i apteki są
zamknięte. Jeśli coś masz, poczekaj do rana. Nie
zaopatrzyli się na czas, a żołądek wzdryga się z głodu - kiedy
następnym razem pójdziesz do supermarketu. Nawiasem mówiąc,
podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, bez recepty od lekarza, w
aptece nie ma nic do kupienia oprócz aspiryny i tabletek na kaszel.
O Niemcach
Stereotypy
w tym zakresie nie kłamią, Niemcy pługują w pracy jak konie. Bez
przerw, bez motywacji „przerwy na kawę”. Wszyscy są bardzo
uprzejmi i uśmiechnięci. Idąc do baru lub innego ponurego
miejsca, zwykle wita się wszystkich, wychodząc - pożegnaj się. Ale
jednocześnie Niemiec może z łatwością zadzwonić na policję,
jeśli jego zdaniem sąsiad ma zbyt głośny telewizor. Vladislava próbuje ustalić różnicę między Niemcami a Rosjanami:
Jaka jest
różnica między rosyjskim a niemieckim? Rosjanie żyją według
koncepcji, Niemcy zgodnie z prawem. Przestrzegają litery prawa,
znają swoje prawa, a pojęcie ludzkości jest dla nich ogólnie
nieobecne.
Różnice kulturowe
Główne
święta rosyjskie - Nowy Rok, 8 marca i 23 lutego - nie są tutaj
przychylne. 2 stycznia wszyscy już idą do pracy. Jeśli
Niemiec zaprosił gościa na swoje miejsce, nie powinieneś liczyć
na to, że zostanie nakarmiony i upity. Wszystko, co jesz i
pijesz, musi być zabrane ze sobą.
Stosunek do Rosjan i
Putina
Większość
Niemców ma normalne podejście do gości z Rosji, ale niektórzy z
nich w prawidłowej formie zaczynają unikać późniejszej
komunikacji. Duży wpływ ma wpływ antyrosyjskiej propagandy
skoncentrowanej na osobowości prezydenta Putina. Po
wydarzeniach w 2014 r. Mieszkańcom Niemiec (i nie tylko)
powiedziano, co Putin jest złym, prawie najgorszym człowiekiem na
Ziemi, z powodu którego są tylko kłopoty. Jednak stopniowo w
Niemczech program się zmieniał. Teraz media wyjaśniają, że
rosyjski prezydent robi wiele dobrego dla Niemiec, a ogólna postawa
z negatywnej zmieniła się w szacunek.
Prawda o Wielkiej
Wojnie Ojczyźnianej
Wszyscy
Rosjanie wiedzą, że Trzecia Rzesza została pokonana przez ZSRR, i
to czerwona flaga wisiała nad Reichstagiem. Ale współcześni
Niemcy myślą inaczej. Władysław był więc zszokowany, gdy
dowiedział się, że w Muzeum Historii II Wojny Światowej nie ma
wzmianki o udziale wojsk rosyjskich w klęsce Hitlera. Jej mąż
odpowiedział spokojnie:
Oto zupełnie
inna historia.
Ogólnie
rzecz biorąc, „nie Rosjanie wygrali Wielką Wojnę Ojczyźnianą”
w opinii mieszkańców Niemiec XXI wieku.
Niewygodna prawda
W
Niemczech jest wielu migrantów. We wszystkim mają
pierwszeństwo przed miejscowymi. Na przykład, jeśli w szkole
jest miejsce, dziecko z rodziny migrantów, ale nie Niemcy, będzie
pierwszym, które je otrzyma. Tolerancja
Jeszcze bardziej
zaskakujące jest obalenie mitów o powszechnych luksusowych
europejskich emeryturach autorstwa Vladislava:
Bez względu na
to, co powiedziano nam w Rosji o tym, że w Europie i na całym
świecie wszyscy ludzie mają emerytury i że emeryci mogą
podróżować itd., Teraz ludzie nie mogą nawet płacić za niektóre
podstawowe i niezbędne rzeczy.
Ciekawe
jest również to, że zdecydowana większość obywateli niemieckich
nie ma własnego mieszkania, preferując wynajmowane mieszkanie.( tu kojarzę dziwną szokującą rozmowę jaką miałem z pewnym zasiedleńcem TBSu w Gdańsku gdzieś chyba w 2009 roku, który usiłował mnie przekonać, że po co komu mieszkanie własnościowe, skoro można wynajmować - miałem mocne podejrzenie, że to Werwolf, który sieje niezdrową propagandę między ludźmi... - MS)
Przyjemne chwile
Ale
Niemcy nie byłyby Niemcami, gdyby nie było tu markowego
„ordnung”. Ulice są czyste, za wyrzucony niedopałek
papierosa grzywna w wysokości 100 euro. Wszędzie znajdują się
bezpłatne toalety, specjalne automaty, w których hodowcy psów mogą
zabrać torby, aby posprzątać swoje zwierzęta.
Widział to
nasz rodak we współczesnych Niemczech. Według niej nauczyła
się od Niemców, że wszystko musi być osiągnięta samodzielnie, a
nie szukać łatwych sposobów obejścia tego problemu.
00:27 09/26/2019
Bułgaria
wpadła w międzynarodowy skandal, odmawiając uznania wydarzeń z
1944 r. Za wyzwolenie od nazistów. I zazwyczaj się z nimi
zgadzam.
Ale
nie z tego powodu, że zgadzam się z ich antyradziecką i
antyrosyjską interpretacją historii, ale wręcz przeciwnie.
Adolf Hitler i bułgarski król Brice III. Kwiecień 1941 r
Przypomnę,
że termin „wyzwolenie” ma ściśle określone znaczenie. Jest
to czyszczenie terytorium lub kraju agresora agresora. Termin
ten jest całkowicie nieodpowiedni dla krajów, które były
sojusznikami agresora.
Podczas
drugiej wojny światowej sojusznikami niemieckiego agresora były
Włochy, Hiszpania, Finlandia, Słowacja, Węgry, Rumunia i Bułgaria.
Ofiarami
kraju agresora i jego sojuszników były Grecja, Polska, Republika
Czeska, Jugosławia, Dania, Belgia, Holandia, Francja, Norwegia i
ZSRR.
Opierając
się na ścisłym znaczeniu tego słowa, podczas pokonania wroga ZSRR
uwolnił swoje terytorium od najeźdźców, a jednocześnie ziemie
Polski, Czech, Jugosławii, Austrii, a częściowo Danii i Norwegii.
Wszyscy
inni sojusznicy Niemiec, w tym Finlandia, Rumunia, Węgry i Bułgaria,
zostali częściowo przez nas pokonani lub zmuszeni do pokoju. Tak
więc, być może, nie wydaliśmy ich w politycznym znaczeniu tego
słowa. Uwolnij ofiary agresora, a nie sojuszników
agresora. Bułgaria była sojusznikiem agresora i została
zmuszona do pokoju, podobnie jak wszystkie inne niemieckie satelity.
Skąd
się wzięło pojęcie „wyzwolenie” w odniesieniu do tych
krajów? Po prostu Związek Radziecki hojnie wybaczył ich pomoc
i sojusz z Niemcami i użył politycznie poprawnego terminu
„wyzwolenie”. Wiele reparacji nie zostało nawet nałożonych
na wiele z tych krajów, chociaż ZSRR miał w tym zakresie pełne
prawo moralne i międzynarodowe. Cóż, teraz, kiedy staliśmy
się sojusznikami i ludami braterskimi, a sojusznicy i przyjaciele
nie są obrażani ani przypominani o ich niestosownej
przeszłości. Związek Radziecki był humanitarny!
Nie
można tego powiedzieć o byłych sojusznikach Hitlera, którzy teraz
stale obrażają nas i naszą pamięć historyczną. To powinna
być dla nas lekcja: rzeczy powinny zawsze nazywać się własnymi
nazwami.
Dodano:
2012-03-01
Pomorze
i Koszalin - 1945. Raport do Londynu
I.
SPRAWY POLITYCZNE
1.
Stosunki sowiecko-polskie
Jak
wynika ze sprawozdań, składanych na Pierwszym Zjeździe
Pełnomocników Obwodowych Pomorza Zachodniego (pierwsza dekada
czerwca), stosunki z komendantami wojennymi zależne są -
zewnętrznie biorąc - od indywidualności i postawy poszczególnego
komendanta. Przeważa typ taktyki, dążący do zachowania
najlepszych pozorów, obiecujący wszystko, a nie dotrzymujący
niczego.
Z
Belgradu (1) dochodziły wieści o komendancie, który odbierał
Polakom przyznane już warsztaty i przedsiębiorstwa, jeśli zgłaszał
się dawny właściciel - Niemiec. Ze Szczecinka - komendant otworzył
kino i teatr dla Niemców.
Około
10.VI. odbyła się w Bydgoszczy - jak donosiliśmy - w sztabie
frontu odprawa wszystkich komendantów wojennych, na której podobno
dostali oni nowe instrukcje, nakazujące dobre stosunki z Polakami.
Podobno komendanci dostali instrukcję przekazywania
administracyjnych spraw władzom polskim. Dotąd wiadomo tylko, że w
efekcie konferencji Polakom przekazano sprawę aprowizacji Niemców,
a więc obciążenie. Fakty wrogie naszej polityce zachodniej nie
ustają.
W
Koszalinie wydział aprowizacji uzyskał od komendanta wojennego
prawo używania młyna. Zarządzający młyna - Rosjanin - nie
przyjął jednak zboża do przemiału. Po interwencjach województwa
(łącznikiem między rządem wojewódzkim a władzami rosyjskimi
jest pp[o]r. Sobieszczański (2) rozmowy i czekanie tak w tej, jak i
w innych sprawach ciągną się w nieskończoność. Najchętniej
załatwiają oni sprawy przy kieliszku, a raczej przy szklance wódki.
Zapraszają gościnnie i trudno się wykręcić. Nie chcesz pić, to
wznoszą toast na cześć Armii Polskiej, albo czerwonej, albo
Stalina - trudno odmówić. Ostatecznie w sprawie młyna uzyskano ów
młyn bardzo pilnie potrzebny, ale po przyjęciu okazało się, że...
brak jest 2,5 m skórzanego pasa transmisyjnego.
Stosunek
marsz. Rokossowskiego i jego politycznego zastępcy gen. Subotina do
Polaków uważa się na ogół w kołach administracji polskiej za
przychylny. Pełnomocnik (wojewoda zachodniopomorski) płk Borkowicz
(3) ma zresztą z nimi dobre stosunki osobiste.
W
czasie pobytu władz województwa w Szczecinie zaszedł wypadek, że
pijani żołnierze i oficerowie rosyjscy weszli w nocy do gmachu
urzędu szukając kobiet. Zwymyślał ich za to mjr. Morozowicz
(inwalida, bez nogi, wielki raptus). Rosjanie pobili go i dotkliwie
pokaleczyli. Tego dnia sztab frontu przeniósł się do Szczecina. W
czasie wizyty u Rokossowskiego wojewoda żalił się na ten wypadek,
na liczne podpalania domów, napady i grabieże. Rokossowski
telefonicznie zwymyślał komendanta, zapowiedział sprowadzenie
specjalnego pułku do zaprowadzenia porządku. Wojewodzie założono
telefon polowy, łączący go bezpośrednio ze sztabem. Podobno
sprawcy pobicia mjr. Morozowskiego (4) zostali ujęci i rozstrzelani.
Na mieście pojawiły się bardzo liczne patrole, legitymujące co
kilkadziesiąt metrów wszystkich: żołnierzy i cywilów. Pożary,
których przed tym bywało ponad 20 dziennie (tak że straż ogniowa,
licząca około 50 ludzi, upadała ze znużenia i wyjeżdżała tylko
do pożarów, które groziły większej ilości domów lub ważnych
obiektów), ustały raptownie całkiem. Po wyjeździe władz polskich
ze Szczecina (5) zaczęły się podobno na nowo.
2.
Sprawa Szczecina
Zgodnie
z naszą informacją podaną poprzednio, w dniu 9 bm., ze Szczecina
przybył do Poznania wysłannik Komitetu Opieki nad Polakami (6)
(zarządu ani władzy administracyjnej polskiej nie ma już w
Szczecinie) z prośbą o wysyłkę jak największej liczby Polaków.
Jak oświadczył, Polacy winni samorzutnie, nie bacząc na olbrzymie
trudności, znaleźć się w Szczecinie, gdyż Niemcy masowo wracają
i władze radzieckie pozwoliły im utworzyć własne urzędy i
administrację, odmawiając tego Polakom.
Zorganizowano
z tego powodu specjalny pociąg dla 580 osadników. Pociąg wyruszył
dnia 21.VI. o godz. 9-ej rano z Poznania pod eskortą uzbrojonej
milicji i 5-ciu konwojentów. Mimo że każdy osadnik miał dokument
przesiedleńczy, uznany przez naczelne władze rosyjskie, mimo
rozkazu podróży w języku polskim i rosyjskim i wydanym przez
wojewodę zachodniopomorskiego, pociąg został w Choszcznie
(Amswalde) (7) zatrzymany i w sposób kategoryczny cofnięty z
powrotem do Poznania. Ogólnie, jak zeznają powracający osadnicy,
władze wojskowe rosyjskie nie wpuszczają Polaków na Pomorze
Zachodnie i w sposób barbarzyński obchodząc się z nimi. Kradzieże
i gwałty są na porządku dziennym.
Dla
przykładu podobna sprawa z wyjazdem do Lignicy (8). Grupa
przesiedlonych w liczbie 300 osób wyruszyła z Ostrowa w dniu 15.VI.
do Lignicy. Na stacji kolejowej w Rawiczu Rosjanie wyrzucili
wszystkich osadników z pociągu i nakazali wracać z powrotem do
domu. Komendant wojenny Rawicza, mimo interwencji organizatorów
transportu, kategorycznie nakazał powrót.
3.
Stosunek Niemców do Polaków
W
większości wypadków, przy zetknięciu się przypadkowym z
Niemcami, napotyka się z ich strony potulność, skwapliwość do
usług. Łatwo jest dostać kobiety do usług w domu, zgłaszają się
chętnie - za poświadczenie pracy i wyżywienie. Te na ogół
pracują dobrze i chętnie. Niemcy, brani do pracy dorywczo, pracują
kiepsko, trzeba nad nimi stać; narzekają na złe odżywianie,
buntują się, uciekają z pracy do domu. Gdy im się mówi, że
Niemcy traktowali Polaków i karmili gorzej - nie wierzą, udają, że
nic o tym nie wiedzieli.
W
swoim buntowniczym stosunku do Polaków liczą na poparcie Rosjan.
Zwykle je znajdują.
Oficer
rosyjski, przydzielający Niemców do pracy dla wojewódzkiego
urzędu, robi urzędnikowi przyjmującemu robotników awanturę -
wobec stojących w szeregu Niemców - że Polacy źle się z nimi
obchodzą, że ich biją (!) "Nie wolno bić, nie wolno
wymyślać! Jeżeli tak będzie, przestaniemy przydzielać wam
Niemców do pracy!" Potem, bez świadków rozmawia z tymże
urzędnikiem uprzejmie, zaprasza na wódkę. Widocznie chodziło o
demonstrację wobec Niemców, że Sowieci biorą ich w opiekę przed
Polakami.
Gdy
jedziemy autem, pracujące na szosie kobiety często - licząc na to,
że auto się zatrzyma - pokazują języki, wykrzywiają się itp.
W
Koszalinie Niemcom przydzielona została dzielnica mieszkalna,
Polakom do niej chodzić nie wolno.
Generalnie
można stwierdzić, że na Pomorzu Zachodnim faktyczną władzę
sprawiają sowieccy komendanci wojenni, którzy rozstrzygają w
ostatniej instancji. Urzędnicy polscy żalą się, że np.
komendanci sowieccy z władzami polskimi uzgadniają pewne sprawy,
następnie jednak po zażyciu alkoholu jednostronnie zmieniają
uzgodnione uprzednio decyzje.
Ostatnio
w Złotowie, podczas pewnej uroczystości, komendant wojenny usiłował
zastrzelić starostę (9) i wicewojewodę pomorskiego, Felczaka (10),
którzy z trudem wyszli z opałów.
4.
Organizacje polityczne
Formalnie
istnieją na Pomorzu Zachodnim wszystkie cztery partie, ale
działalności nie ujawniają poza tym, że w skład różnych
komitetów i komisji powołuje się ich przedstawicieli (Komisje
Osadnicze, Mieszkaniowe itp.).
W
każdym mieście, do którego kolejno zjeżdża urząd wojewódzki
(Piła, Szczecin, Starogard (11), Koszalin), mieszczą się
reprezentacyjne gmachy i dużo mieszkań, zajętych przez PPR. Poza
tym działalności ich się nie odczuwa. Przemówienia na jakichś
zebraniach. W Pile PPR urządziło akademię 1-Majową. Na akademii
jednak 3 Maja jako przedstawiciel partii przemawiał prezes PSL (12).
5.
Prasa i propaganda
Poziom
personelu Urzędu Propagandy i Informacji jest po prostu
zastraszający. Głównym ich zainteresowaniem jest "szaber".
Z 52 pracowników, jakich "Propaganda" miała w Szczecinie,
pozostało później 20 - reszta odpłynęła z "szabrem".
Działalność polega na rozklejaniu nadsyłanych afiszów
propagandowych "Głosu Nadodrzańskiego". Ukazały się
dotąd trzy numery - jeden około 15 maja, drugi - około 15 czerwca.
Drukuje się w Poznaniu.
Poza
tym wychodzi Biuletyn Informacyjny, odbijany na powielaczu. Wychodzi
niezbyt regularnie. Przynosi wiadomości spóźnione, przedrukowywane
z nadchodzących opóźnionych gazet. Serwisy radiowe - mimo że
Propaganda ma radioodbiornik - nie są wykorzystane. Poza tym -
trochę wiadomości z terenu.
Moment
"liczenia się" z Propagandą, który tu jednak istnieje
(to samo zresztą można powiedzieć o partiach, szczególnie PPR),
przywieziony został chyba ze "starej" Polski. Bo miejscowa
Propaganda osobistymi zasługami go nie zdobywa. Ma ogólnie kiepską
opinię.
6.
Bezpieczeństwo
Urząd
Bezpieczeństwa podlega tu Pełnomocnikowi, co powściąga ich
szaleństwa. Płk Borkowicz potrafi zwymyślać i przykrócić im
cugli. Charakterystycznym wypadkiem było aresztowanie kierownika
transportu w czasie przeprowadzki województwa ze Starogrodu (13) do
Koszalina. Pokłócił się on z oficerem bezpieczeństwa, nie chcąc
im dać siódmego wagonu na urządzenie w drodze dancingu. W odwet
został aresztowany pod zarzutem, że w czasie wojny był konfidentem
Gestapo w Smewnie (14). Nie pomogły świadectwa ludzi znających go
od kilku lat z Warszawy. Przesiedział całą drogę w wagonie,
szykanowany drobnymi przykrościami. Dopiero po przybyciu do
Koszalina zawiadomiono wojewodę, który nakazał zwolnienie
aresztowanego, a za to aresztowanie i oddanie pod sąd polowy dwu
milicjantów, którzy wystąpili z fałszywymi oskarżeniami.
7.
Personalia (15)
Wojewoda
(pełnomocnik Rządu) płk Leonard Borkowicz
Zastępcy: Kaniewski
(16) i Lemański
Naczelnik Wydziału Ogólnego - mgr Modurowicz
(17)
Naczelnik Wydziału Samorządowego - E. Kreid (18)
Inspekcja
Starostw - dr Put (19)
Naczelnik Wydziału Osadnictwa - Cybiński
(20)
Kierownik Urzędu Ziemskiego - Okołowicz
Naczelnik
Wydziału Przemysłowego - inż. J. Pilich
Naczelnik Aprowizacji i
Handlu - B. Cmela
Naczelnik Kultury i Sztuki - S. Czapelski
(21)
Kierownik Urzędu Informacji i Propagandy - Pawłowski
Łącznik
z Władzami Sowieckimi - kpt. Sobieszczański (22)
W.U.S.
(samochody) - inż. Ulatowski
Tymczasowy Zarząd Nieruchomości -
Węgrzynowski
Kurator Szkolny - dr S. Helsztyński (23)
II.
OSADNICTWO I REPATRIACJA
1.
Osadnictwo wiejskie
Pomorze
Zachodnie jest krajem bardzo słabo zaludnionym. Osiedla rozrzucone
rzadko. Na ogół ubogie. Ziemia w większości powiatów licha -
wymaga dużo pracy i fachowości rolniczej. Dotąd utrzymana była w
dobrej kulturze - żyta np. słabe, ale czyste, bez chwastów.
Na
ogół dotąd przybywa element nieodpowiedni, nie dający gwarancji,
że się tu zadomowi, że wytrzyma. Naczelnik wydziału osadnictwa
chce utrzymać zasadę, żeby przynajmniej 15-20% osadników
pochodziło z Wielkopolski i Pomorza. Ci, żyjący i gospodarujący w
warunkach podobnych do tutejszych, najlepiej się tu nadadzą, będą
elementem urabiającym, podnoszącym polskie osadnictwo. Jak dotąd
wieś wielkopolska nie kwapi się zbytnio do osadnictwa. Za element
pożądany uważa on synów gospodarzy średnich, którzy, aby
uniknąć podziału ojcowego gospodarstwa między zbyt liczne
rodzeństwo, wędrują szukać dla siebie nowych terenów pracy. Jest
to materiał ludzi zdrowy, dobrze odżywiony (a przynajmniej nie
zabiedzony), znający się na gospodarstwie. Najmniej wydajnym
elementem są bezrolni - materiał ludzki słaby, nieprzyuczony do
samodzielnego gospodarowania. Nie powinno się przekroczyć 50% przy
rozdawnictwie ziemi temu elementowi. Szczegóły w punkcie "Ostatnie
informacje z Pomorza Zachodniego".
III.
SPRAWY SPOŁECZNO-KULTURALNE
1.
Związek Walki Młodych zajął w Koszalinie gmach "Kösliner
Zeitung" bardzo okazały. Na pierwsze na Zachodnim Pomorzu
uroczystości zapowiadano zebranie organizacyjne ZWM. Przybył
wojewoda w licznej asyście urzędników, przedstawiciele wszystkich
czterech partii, Informacji i Propagandy itd., itd., ale za to bardzo
mało młodzieży. Było to tak rażące, że wszyscy mówcy
podkreślali to z żalem w przemówieniach. Z dużym patosem o
"historii" ZWM od powstania w r. 1945 (?) mówiła
instruktorka Puchalska (w spodniach). Po uroczystych przemówieniach
sprawy organizacyjne odłożono... na później.
2.
Odczyty
Pełnomocnik
płk Borkowicz zapowiedział cykl odczytów pt. "Wojna i pokój".
Pierwszy odczyt pt. "Kulisy wojny" okazał się odczytanym
artykułem W. Bednarczuka w "Odrodzeniu" pt. "Tragedia
pomyłek". Na odczycie było ok. 180 osób.
Naczelnik
Cybiński wygłosił odczyt pt. "Osadnictwo polskie na Pomorzu
Zachodnim". Mimo że temat powinien był wywołać duże
zainteresowanie u "pionierów", na odczycie było około 20
osób. Ponieważ referent miał niewiele materiału o obecnym stanie
osadnictwa, wypełnił odczyt dziejami Pomorza itd., zaczerpniętymi
zresztą z broszury Instytutu Zachodniego "Odra-Nissa"
(24).
Dla
charakterystyki zainteresowań kulturalnych Polaków trzeba
stwierdzić, że wszystkie imprezy artystyczne cieszą się
zasadniczo powodzeniem, ale występy lekkiego gatunku są przyjmowane
z większym zadowoleniem niż koncerty poważne, choć o wysokim
poziomie.
IV.
SPRAWY GOSPODARCZE
1.
Stosunki aprowizacyjne
Każdy,
kto przyjeżdża na Pomorze Zachodnie i zgłasza się w Urzędzie
Pracy, otrzymuje wyżywienie w stołówkach:
P[aństwowego]U[rzędu]R[epatriacyjnego], Czerwonego Krzyża,
urzędnicy itp. Na śniadanie i kolacje - przeważnie kawa z chlebem
(lub zupa) - na obiad zupa lub kartofle z mięsem. Wyżywienie jest
na ogół nieświetne, ale wystarczające. Dla pracujących Niemców
otwarto ostatnio stołówkę. Wyżywienie w niej jest niewiele gorsze
niż w stołówkach polskich. Wyżsi urzędnicy (oficjalnie "wydajnie
pracujący"), względnie tacy, którzy pracują w województwie
od początku, a nie tak jak wielu - "przelotnie", jadają w
osobnej sali, gdzie obiady są zawsze (w sali ogólnej czasem) z dwu
dań, na śniadania i kolacje dodatki - masło czy wędlina itp.
Oddzielny pokój jako instytucja niedemokratyczna robi dużo złej
krwi u niedopuszczanych doń. Niektóre wydziały i urzędy pobierają
suchy prowiant i prowadzą dla swych pracowników oddzielne stołówki.
Na ogół pracujący nie są przekarmiani, ale nie mają powodu do
oficjalnych skarg.
Rzeczywiście
niedemokratyczne było urządzenie w czasie Zjazdu Pełnomocników
bankietu na 100 osób, którego budżet układano na 200 tys.
złotych, z koniakami, winem, likierami, tortami itd. Ponieważ
liczba zaproszonych była ograniczona - starostowie i wyżsi
urzędnicy - w reszcie pracujących burzyło się niezadowolenie.
W
terenie wszelkie zapasy żywności objęte są w zasadzie przez
Rosjan. Komendanci według osobistego uznania przydzielają go
polskim władzom administracyjnym.
Podobnie
jak przy rozdawnictwie koni, bydła czy innego rodzaju dóbr,
komendanci na ogół mają zasadę: wszystko tu jest poniemieckie, a
więc jako łup należy do nas; my wam coś niecoś możemy z łaski
oddać.
V.
OSTATNIE INFORMACJE Z POMORZA ZACHODNIEGO (i częściowo Śląska).
Problem
niemiecki nie został w minimalnym nawet stopniu rozwiązany ani
przez władze radzieckie, ani też przez "administrację
lubelską", która go zupełnie nie docenia, nie zna i nie czyni
żadnych najmniejszych poczynań w tym kierunku. Ilościowo
przedstawia się stan ludnościowy polsko-niemiecki następująco (z
braku danych statystycznych podamy procentowo): w powiatach
przygranicznych w pasie między województwem zachodniopomorskim i
śląskim jest 30% Polaków, 70% Niemców, w pasie od Bałtyku do
województwa poznańskiego 20% Polaków, 80% Niemców i w pasie
śląskim 15% Polaków i 85% Niemców.
W
poszczególnych miastach na podstawie danych uchwytnych z grubsza
liczbowo: w Szczecinie 40 000 Niemców - 1500 Polaków, w Gorzowie
(Landsberg) 20 000 Niemców, 3000 Polaków, w Skwierzynie (Schwerin)
2000 Niemców, 1500 Polaków, w Lignicy 10 000 Niemców, 2000
Polaków, we Wrocławiu 25 000 Niemców, 1800 Polaków (?), w
Świebodzinie 2000 Niemców, 800 Polaków, w Gryfinie 1500 Niemców,
400 Polaków, w Zagórzu 1800 Niemców, 600 Polaków.
Inne
miejscowości liczbowo nie dadzą się na razie ująć.
Jak
z tego wynika, Polacy są w przytłaczającej mniejszości.
Traktowanie
też Polaków przez Rosjan (na podstawie donosów), np. w Lignicy,
Szczecinie, Świebodziniu [Świebodzinie], Wrocławiu, Skwierzynie,
Kołobrzegu i Międzyrzeczu jest gorsze niż Niemców. W Lignicy np.
nie wolno żadnemu Polakowi zająć mieszkania poniemieckiego. W
dwóch wypadkach wyrzucił lignicki komendant wojenny z gospodarstw
opuszczonych przez Niemców po 1,5-miesięcznej pracy Polaków i
osadził Niemców (zeznanie protokólarne wyrzuconych).
Ten
sam komendant wojenny oficjalnie wydał zarządzenie, że nie wolno
wywłaszczać żadnego Niemca, nie wolno rekwirować własności po
niemieckiej. Mimo interwencji osadników administracja polska
oświadczyła, że jest dla niej niezrozumiałe, dlaczego Polacy np.
z Wielkopolski przybywają na teren Lignicy i Olszowy.
Zachowanie
milicji jest skandaliczne. Nauczona postępowaniem Rosjan i
zdemoralizowana ich kradzieżami, grabi Polaków przybyłych z
żywności, odzieży i wyrzuca z zajętych placówek.
Jak
zachowują się Niemcy przy takim stanie rzeczy? Ogólnie
sprawozdawcy stwierdzają coraz większą butę. Są oni w stałym
kontakcie z komendanturą rosyjską i skarżą się jej i szukają
tam opieki.
Na
terenie Lignicy przy takim stanie rzeczy z 100 osób wysłanych
osiedliło się 25 - reszta wróciła z powrotem. Nie lepiej jest w
innych miejscowościach. Oficjalnie marsz. Rokossowski zgodził się
na osiedlanie w Szczecinie i okolicy. Pierwszy transport złożony z
328 osób został w Starogardzie [Stargardzie] zatrzymany, obrabowany
i zmuszony do usuwania gruzów. Do Szczecina przedostało się tylko
38 osób, z tych 20 nocą uciekło.
Konferencja
odbyta 10.VI. przez Rokossowskiego z komendantami wojennymi n[a]
t[emat] stosunku do Polaków i administracji polskiej - dotąd nie
przyniosła zmiany na lepsze.
W
samym Szczecinie jest 40 000 Niemców, zajmujących najlepsze
mieszkania, aprowizacji nie ma żadnej. Zwrócono się po przydziały
żywnościowe do Poznania.
W
Koszalinie odbył się dnia 19.VI. pod przewodnictwem płk.
Borkowicza zjazd starostów z Pomorza Zachodniego. Na zakończenie
zjazdu odbył się raut, na którym - jak opowiada uczestnik -
uginały się stoły od zastaw i napojów. Były wyszukane pieczywa,
bawiono się świetnie. Wynik zjazdu żaden. Przemawiano tylko, nawet
pułkownik rosyjski rozrzewnił się nad przyjaźnią
polsko-radziecką, witał przybywających Polaków i zapewnił
poparcie osiedlanym. Podczas zjazdu szefowi osadnictwa z P.Z.Z.
skradli Rosjanie 60 litrów benzyny, a w dzień potem rozbili drugi
transport do Szczecina. Nikt z uczestników nie przedstawił
faktycznego stanu rzeczy, wzajemnie się gloryfikowano, wznoszono
toasty, a w oddalonym o 500 m baraku dla repatriantów zza Bugu
leżało chorych 60 osób bez opieki, od 4 dni bez chleba i
zawszawieni.
Rząd
Tymczasowy nie czyni nawet tego starania, aby zbadać sprawę na
miejscu, lecz opiera się na fałszywych sprawozdaniach. W takim
stanie rzeczy osadnictwo słabnie gwałtownie, a tymczasem Rosjanie
wywożą wszystko, ostatnio nawet szyby z okien pakują do skrzyń.
Gospodarstwa puste, żywca nie ma, np. w powiecie gorzowskim na około
100 gospodarstw jest 5 koni mało wartościowych i 10 krów.
Społeczeństwo
zaczyna się burzyć. Stale w wydziale osadniczym słyszy się
krytykę, oburzenie, w obecnym momencie terroru i zakłamania jeszcze
bojaźliwą, lecz z drugiej strony pełną rozpaczy i zrezygnowania.
Jeżeli
fatalny jest stan gospodarstw rolnych, to jeszcze gorszy jest stan w
przemyśle i handlu. Maszyny wszystkie (dosłownie) są już
wywiezione. W powiecie gorzowskim na 4 młyny jeden maleńki ma
niepełne urządzenie i jest również nieczynny.
PRZYPISY:
(1)
Białogard.
(2) Ppor. Jarosław Sobieszczański.
(3) Leonard
Borkowicz, działacz KPP, potem PPR, oficer Armii Czerwonej, a od
1943 r. I Dywizji im. T. Kościuszki, zastępca komendanta głównego
MO, w kwietniu 1945 został mianowany pełnomocnikiem Rządu
Tymczasowego na Okręg Pomorze Zachodnie, będąc już wcześniej
pełnomocnikiem tegoż rządu przy I Froncie Białoruskim.
(4) Tak
w tekście.
(5) Połowa maja 1945.
(6) Komitet Pomocy Polakom -
utworzony 19 VI 1945 na bazie polskiego Zarządu Miejskiego
Szczecina.
(7) Arnswalde.
(8) Legnica.
(9) Bronisław
Thomas.
(10) Zygmunt Felczak.
(11) Stargard Szczeciński.
(12)
W czerwcu 1945 r. prezesem PSL na Pomorzu Zachodnim był Jan
Cybiński.
(13) Stargard Szczeciński.
(14) Tak w tekście.
(15)
Zweryfikowane na podstawie: K. Kozłowski, Między racją
stanu a stalinizmem. Pierwsze dziesięć lat władzy politycznej na
Pomorzu Zachodnim 1945-1955, Warszawa-Szczecin 2000, passim.
(16)
Jan Kaniewski, działacz PPS, po zjednoczeniu w PZPR.
(17)
Władysław Madurowicz, naczelnik Wydziału Planowania i Koordynacji,
prawa ręka Borkowicza.
(18) Eugeniusz Kreid, działacz SL.
(19)
Dr Stanisław Put, naczelnik Wydziału Ogólnego, w okresie
przedwojennym był m.in. inspektorem starostw w Urzędzie Wojewódzkim
w Poznaniu.
(20) Jan Cybiński, naczelnik Wydziału Osiedleńczego,
prezes Zarządu Wojewódzkiego SL.
(21) Stanisław Czapelski.
(22)
Por. przypis 2.
(23) Dr Stanisław Helsztyński.
(24) M.
Kiełczewska, A. Grodek, Odra-Nisa najlepsza granica Polski,
Poznań 1945.
Tekst dokumentu źródłowego na podstawie: Biuletyn
Instytutu Pamięci Narodowej nr 9-10/2005 - Aleksandra
Pietrowicz - "Ziemia odzyskana nie-obiecana". Dokument
pochodzi z Archiwum Akt Nowych, Delegatura Rządu RP na Kraj,
202/III/36, k. 151-210; część E - k. 205–210. Przypisy do
tekstu, pochodzą z Biuletynu.
DELEGATURA RZĄDU NA KRAJ - tajny naczelny organ władzy
administracyjnej w okupowanej Polsce, utworzony w 1940 r.,
składający się z departamentów. Na jej czele stał Delegat
Rządu na Kraj, podporządkowany Rządowi RP na uchodźstwie, a od
1944 wicepremier w tym rządzie. Delegatura kierowała pracą pionu
cywilnego Polskiego Państwa Podziemnego. Jej zadaniami było
utrzymanie ciągłości instytucji państwowych, zapewnienie
normalnego funkcjonowania państwa, przygotowanie do przyjęcia
kontroli nad krajem po zakończeniu wojny, rejestracja poczynań
okupantów i dokumentacja zbrodni wojennych, ochrona i ratowanie
zagrożonych dóbr kultury.
Na czele Delegatury Rządu na Kraj
stał Delegat Rządu na Kraj, przedstawiciel Rządu RP na
uchodźstwie w okupowanym kraju (od 1944 roku będący
równocześnie wicepremierem w Rządzie RP na
uchodźstwie).
Delegatami Rządu na Kraj byli kolejno: Jan
Skorobohaty-Jakubowski, Cyryl Ratajski, Jan Piekałkiewicz, Jan
Stanisław Jankowski, Stefan Korboński, Jerzy Braun.
Na
podstawie Wikipedii.
RZĄD RP NA UCHODŹSTWIE -
rząd Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1939-1990 będący
legalną kontynuacją władz II RP, zmuszonych opuścić Polskę po
agresji III Rzeszy i ZSRR na Polskę we wrześniu 1939 i okupacji
całego terytorium Polski przez agresorów. Siedzibą rządu był
Paryż, później Angers, a od końca czerwca 1940 (kapitulacji
Francji) – Londyn. Władze RP na uchodźstwie zakończyły
działanie po wyborze i zaprzysiężeniu Lecha Wałęsy na
prezydenta Polski i przekazaniu mu insygniów prezydenckich przez
prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego.
6 lipca 1945 dotychczasowi
sojusznicy Rzeczypospolitej, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone
wycofały uznanie dyplomatyczne Rządu RP na uchodźstwie, uznając
powołanie Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej z
udziałem Stanisława Mikołajczyka za wykonanie postanowień
konferencji jałtańskiej w kwestii powołania rządu polskiego
uznawanego przez wszystkie państwa tzw. Wielkiej Trójki (Wielką
Brytanię, USA i ZSRR). 25 czerwca 1945 rząd Tomasza Arciszewskiego
w nocie przekazanej zwycięskim mocarstwom odrzucił postanowienia
konferencji w Teheranie i Jałcie, stwierdzając, że swoje
uprawnienia konstytucyjne przekazać może tylko rządowi
wyłonionemu w wolnych wyborach w kraju.
Pierwszym premierem,
ministrem spraw wojskowych i ministrem spraw wewnętrznych był
Władysław Sikorski, aż do żmierci w katastrofie gibraltarskiej 4
lipca 1943.
POLSKI KOMITET WYZWOLENIA NARODOWEGO (PKWN) -
istniał od 21 lipca 1944 do 31 grudnia 1944. Samozwańczy
tymczasowy organ władzy wykonawczej w Rzeczypospolitej Polskiej,
działający na obszarze wyzwalanym spod okupacji niemieckiej -
pomiędzy przesuwającą się linią frontu sowiecko-niemieckiego a
Linią Curzona. PKWN został powołany w Moskwie (zob. rząd
marionetkowy) i funkcjonował pod polityczną kontrolą Józefa
Stalina. Zdominowany był przez komunistów polskich i realizował
politykę ZSRR w Polsce. Ogłosił Manifest PKWN, rządził za
pomoca dekretów. Uznawany wyłącznie przez ZSRR. Kierownictwo,
m.in.: Edward Osóbka-Morawski (przewodniczący PKWN), Wanda
Wasilewska (wiceprzewodnicząca PKWN), Stanisław Radkiewicz (resort
bezpieczeństwa publicznego), gen. broni Michał Żymierski (resort
obrony narodowej), Bolesław Drobner (resort pracy, opieki
społecznej i zdrowia).
RZĄD TYMCZASOWY RZECZYPOSPOLITEJ
POLSKIEJ (Rząd Tymczasowy RP) - istniał od 31 grudnia
1944 do 28 czerwca 1945. Powołany przez Krajową Radę Narodową
(KRN, ciało polityczne utworzone 1 stycznia 1944 w charakterze
samozwańczego polskiego parlamentu) w miejsce PKWN. Przemiana miała
znaczny ciężar gatunkowy. Polscy komuniści działający pod
patronatem ZSRR oficjalnie powołali swój własny rząd,
konkurencyjny wobec legalnego i powszechnie uznawanego na forum
międzynarodowym Rządu RP na uchodźstwie i przejmujący
faktyczną władzę nad zajmowanymi przez Armię Czerwoną ziemiami
polskimi leżącymi na zachód od Linii Curzona. Było to ze strony
Józefa Stalina polityczne przygotowanie przed zimową ofensywą
Armii Czerwonej, która miała przynieść zajęcie reszty ziem
polskich w granicach sprzed wojny. Jednocześnie był to dowód
usztywnienia stanowiska sowieckiego wobec Anglosasów w kwestii roli
przedstawicieli Rządu RP na uchodźstwie w kształtowaniu
powojennych władz Polski poprzez stworzenie faktu dokonanego.
W
lutym 1945 na konferencji w Jałcie, Wielka Trójka ustaliła że
nowy rząd Polski powstanie przez uzupełnienie składu Rządu
Tymczasowego (na jego bazie), poprzez wprowadzenie do niego
indywidualnych "Polaków z kraju i zagranicy" - całkowicie
przemilczano istnienie Rządu RP na emigracji jako podmiotu prawa
międzynarodowego. 28 marca 1945 zaproszeni przedstawiciele
Polskiego Państwa Podziemnego z Delegatem Rządu na Kraj Janem
Stanisławem Jankowskim, komendantem głównym Armii Krajowej
Leopoldem Okulickim, przewodniczącym RJN Kazimierzem Pużakiem i
całym składem Krajowej Rady Ministrów, udali się do Pruszkowa w
celu negocjacji dotyczących wejścia do rządu "jedności
narodowej". Po przybyciu na umówione miejsce zostali
aresztowani przez NKWD i wywiezieni samolotem na moskiewską
Łubiankę. Sądzeni później w Procesie szesnatu (18-21 czerwca
1945).
Do końca wojny (8 maja 1945) Rząd Tymczasowy ustanowił
swoją administrację na całym powojennym terytorium Polski z
wyjątkiem Szczecina, pozostającego pod bezpośrednią wojskową
administracją sowiecką do zakończenia konferencji w Poczdamie w
lipcu 1945 r. Kierownictwo, m.in.: Edward Osóbka-Morawski (prezes
Rady Ministrów), Władysław Gomułka (wiceprezes Rady Ministrów),
Stanisław Radkiewicz (minister bezpieczeństwa publicznego), gen.
broni Michał Żymierski (minister obrony narodowej), Hilary Minc
(minister przemysłu).
TYMCZASOWY RZĄD JEDNOŚCI NARODOWEJ
(TRJN) - istniał od 28 czerwca 1945 do 8 lutego 1947 (do
czasu powstania Sejmu Ustawodawczego i powolania pierwszego rządu).
Rząd Rzeczypospolitej Polskiej powołany w Warszawie przez
prezydenta Krajowej Rady Narodowej Bolesława Bieruta na podstawie
porozumienia zawartego na konferencji w Moskwie odbytej 17-21
czerwca pomiędzy politykami KRN i Rządu Tymczasowego RP a częścią
polityków emigracyjnych skupionych wokół byłego premiera
Stanisława Mikołajczyka, częścią polityków PPS (Zygmunt
Żuławski),części polityków krajowego SL-Roch (Władysław
Kiernik), przedstawicieli środowisk intelektualnych z kraju
(profesor Stanisław Kutrzeba, profesor Adam Krzyżanowski, doktor
Henryk Kołodziejski). Rząd zgodnie z ustaleniami jałtańskimi
powstał na bazie Rządu Tymczasowego RP, również Prezesem Rady
Ministrów (premierem) rządu pozostał były członek KC RPPS
Edward Osóbka-Morawski.
Powołanie TRJN było realizacją
postanowień jałtańskich przewidujących rekonstrukcję Rządu
Tymczasowego RP na szerszej podstawie politycznej oraz spełnieniem
poczynionych w maju i czerwcu 1945 uzgodnień dyplomacji ZSRR z
dyplomacją USA i Wielkiej Brytanii zgodnie z którymi akceptujący
porozumienia jałtańskie politycy emigracyjni i niereprezentowani
dotąd w Rządzie Tymczasowym i KRN politycy krajowi popierający
Stanisława Mikołajczyka mieli otrzymać 25% tek ministerialnych,
odpowiednią liczbę wiceministrów oraz reprezentację w KRN,
administracji państwowej, dyplomacji i w samorządzie terytorialnym
zaś tak zrekonstruowany rząd Polski miał zostać uznany przez
mocarstwa zachodnie.
29 czerwca 1945 roku Tymczasowy Rząd
Jedności Narodowej został uznany przez Szwecję i Francję, 5
lipca przez USA i Wielką Brytanię, uznawały go także inne
państwa koalicji antyhitlerowskiej, m. in. Chiny, Włochy, Kanada.
TRJN 16 października 1945 podpisał Kartę Narodów Zjednoczonych,
przez co Polska stała się członkiem założycielem ONZ. Delegacja
TRJN uczestniczyła w lipcu 1945 w konferencji poczdamskiej, na mocy
postanowień konferencji przejęła od radzieckich komendantur
wojskowych administrację pozostałej części Ziem Zachodnich i
Północnych m.in Szczecin.
Kierownictwo, m.in.: Edward
Osóbka-Morawski (prezes Rady Ministrów, minister spraw
zagranicznych), Władysław Gomułka (I wiceprezes Rady Ministrów),
Stanisław Mikołajczyk (II wiceprezes Rady Ministrów, minister
rolnictwa i reform rolnych), Władysław Kiernik (minister
administracji publicznej), Stanisław Radkiewicz (minister
bezpieczeństwa publicznego), marszałek Polski Michał Żymierski
(minister obrony narodowej), Czesław Wycech (minister oświaty),
Mieczysław Thugutt (nominalnie minister poczt i telegrafów),
Hilary Minc (minister przemysłu), Wincenty Rzymowski (minister
spraw zagranicznych).
Oprac. na podstawie Wikipedii.