Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 24 grudnia 2024

Muzeum Prus Górnych w Morągu [ A nie mówiłem? (31) ]

 

3 grudnia 2024




Tak, Muzeum im. J. G. Herdegera w Morągu od 1 grudnia 2024 roku zmieniło swoją nazwę na Muzeum Prus Górnych w Morągu.


Wiadomość ta, podana na fb, zilustrowana jest widokiem zimowym (o zmierzchu? czy o świcie??) Zamku Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, pobudowanym na wzór zamków krzyżackich.


Jasno po stronie "zachodniej", ciemności jakby po "wschodniej"... ktoś światło zgasił?







Tekst zacząłem pisać 3 grudnia, a 12ego ukazała się na stronie taka informacja (tekst także poniżej obrazka):








Muzeum Prus Górnych w Morągu, oddział Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.

Nazwa określa kontekst geograficzno-historyczny przestrzeni kulturowej, jak również potencjalny obszar zainteresowania i profil morąskiego oddziału Muzeum Warmii i Mazur.
 
Muzeum w Morągu, zlokalizowane w byłym pałacu Dohnów, leży na ziemiach określanych od XV wieku mianem Prus Górnych (łac./niem. Hockerlandia, niem. Oberland) – jednej z trzech krain historycznych regionu dawnych Prus w granicach Polski. Termin ten, upowszechniony w polskiej historiografii m.in. za sprawą profesorów Mariana Biskupa i Gerarda Labudy, odnosi się do międzyrzecza Dolnej Wisły i Pasłęki, to jest obszaru położonego pomiędzy Warmią, Dolnym Powiślem a definiowanymi etnograficznie Mazurami. Jest on ze wszech miar poprawny i uzasadniony, bywa często w przestrzeni publicznej zastępowany przez określenia typu „Mazury Zachodnie” lub wg kryterium podziałów plemion pruskich: Pomezania, Pogezania, Sasinia.
 
Zakres pojęcia „Prusy Górne” jest wart przywrócenia do pamięci i świadomości zbiorowej. Ekspozycje w Muzeum Prus Górnych będą prezentowały eksponaty, w dużej mierze związane geograficznie i historycznie z Prusami Górnymi. W oddziałach naszego Muzeum tj. na Zamku Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, na zamku Kapituły Warmińskiej w Olsztynie oraz Muzeum Dom „Gazety Olsztyńskiej” pokazujemy wystawy silnie podkreślającej tożsamość historyczną polskiej Warmii.

W Muzeum Prus Górnych pokażemy te interesujące zjawiska, które miały miejsce na terenach obecnego województwa Warmińsko-Mazurskiego, ale poza Warmią, z silnym podkreśleniem historii Morąga i okolic. To będzie szczególne miejsce, gdzie swój dom, miejsce równie godne jak przed laty, znajdą najcenniejsze zbiory sztuki związanej z dziedzictwem kulturowym regionu.




Wracając do mojego opracowania z 3 grudnia...



*******************************

tytułem wstępu:

wiki:

W XIX i na początku XX wieku Prusy Górne dzielono pod względem etnograficznym na dwa obszary:

Niemieckie Prusy Górne (niem. Deutch Oberland) – gdzie przeważała ludność niemiecka. Jego północno-wschodnia część, czyli ścisła Hockerlandia (obejmująca Pasłęk, Młynary, Miłakowo, Morąg, Godkowo, Łuktę i Małdyty), była niemal wyłącznie niemieckojęzyczna, z niewielkimi enklawami holenderskojęzycznymi. 

Natomiast zachodnia część (obejmująca Iławę, Susz, Prabuty, Zalewo, Kwidzyn, Kisielice, Gardeję i Biskupiec) wraz z dawną ziemią malborską bez Żuław (obejmującą Malbork, Sztum, Dzierzgoń, Elbląg i Tolkmicko), stanowiła ściśłe Powiśle, zamieszkiwane również przez mniejszość polską.


Polskie Prusy Górne
(niem. Polnisch Oberland) – zamieszkiwane były w większości przez ludność polską, czyli Mazurów pruskich (Szczytno, Wielbark, Miłomłyn, Nidzica, Działdowo, Dąbrówno, Olsztynek i Ostróda), stąd obecnie obszar zwykle zalicza się do zachodniej części Mazur.









Słownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, tom VII, str. 322 (Warszawa, 1886).



Płynną granicę między tymi obszarami wyznacza dawny zasięg gwar: mazurskiej i ostródzkiej, używanych przez mazurów pruskich i uważanych przez językoznawców za pochodną dialektu mazowieckiego języka polskiego. 

Z kolei mniejszość polska Powiśla posługiwała się na obszarze ziemi malborskiej gwarą malborską, a na pozostałych obszarach gwarami: kociewską oraz chełmińsko-dobrzyńskimi. Wraz z upływem lat wpływ języka polskiego był coraz mniejszy, zwłaszcza w miastach.

Niemiecka ludność Prus Górnych używała dialektu wysokopruskiego (niem. Hochpreußisch), jednego z dialektów języka wysokoniemieckiego.

Obecność dialektu wysokopruskiego wskazywała, że niemiecka ludność Prus Górnych wywodziła się w dużej mierze od osadników ze Śląska, którzy przybywali do tego regionu Prus od XIII wieku. Gwara tego dialektu używana w Prusach Górnych (zwana Oberländisch, gwara oberlandzka lub górnopruska) jest spokrewniona ze śląską odmianą języka niemieckiego. Wyróżniało to ludność niemieckojęzyczną Prus Górnych od niemieckojęzycznych mieszkańców pozostałych rejonów Prus, którzy w większości posługiwali się dialektem dolnopruskim (niem. Niederpreußisch). 

Linia benracka rozgraniczająca oba dialekty pokrywała się w przybliżeniu z granicą pomiędzy Prusami Górnymi a ziemiami: malborską i chełmińską.


w oryginalnym tekście wiki są linki do poszczególnych gwar


Linia benracka (niem. Benrather Linie) – izoglosa dzieląca trzy główne grupy dialektów germańskich: dialekty dolno- i wysokoniemieckie i dolnofrankońskie; przebiega od Benrath (od 1929 dzielnica Düsseldorfu) do Frankfurtu nad Odrą



Linia benrath (maken–machen) i spiryjska (Appel–Apfel), główne izoglosy kontynentalnych języków zachodniogermańskich


W językoznawstwie niemieckim linia Benratha (niem. Benrather Linie) jest izoglosą maken–machen: dialekty na północ od linii mają oryginalne /k/ w maken (robić), podczas gdy te na południu mają nowatorskie /x/ (machen). 

Linia biegnie od Akwizgranu na zachodzie przez Benrath (na południe od Düsseldorfu) do wschodnich Niemiec w pobliżu Frankfurtu nad Odrą w rejonie Berlina i Dessau oraz przez dawne Prusy Wschodnie, dzieląc dialekt dolnopruski i dialekt górnopruski

Nazywa się ją linią Benrath, ponieważ Benrath jest miejscem, w którym przecina Ren.

Wysokoniemieckie przesunięcie spółgłosek (od III do IX w. n.e.), w którym (północne) dialekty dolnoniemieckie w większości nie brały udziału, wpłynęło na południowe odmiany kontinuum dialektów zachodniogermańskich. Ta zmiana jest tradycyjnie postrzegana jako odróżnienie odmian wysokoniemieckich od innych języków zachodniogermańskich.

Wpływ wysokoniemieckiego przesunięcia spółgłosek wzrasta stopniowo w kierunku południowym. Linia Benratha nie wyznacza najbardziej wysuniętego na północ efektu przesunięcia spółgłosek wysokoniemieckich, ponieważ linia Uerdingen, ik–ich isogloss, leży nieco dalej na północ; a niektóre zmiany peryferyjne związane z tym przesunięciem dotknęły dolnoniemieckiego.


Izoglosa, zwana również heteroglossą, to granica geograficzna pewnej cechy językowej, takiej jak wymowa samogłoski, znaczenie słowa lub użycie jakiejś cechy morfologicznej lub składniowej.
 






Hockerlandia

Pogezania (niem. Pogesanien, prus. *Pagude) – dawne terytorium plemienne w historycznych Prusach.
Większość terytorium Pogezanii, która stała się częścią Prus Górnych w Prusach Książęcych (pokrzyżackich), znana jest jako Hockerlandia (od imienia legendarnego księcia pruskiego Hoggo). 


W Prusach Królewskich (polskich) znalazły się natomiast: północny fragment Pogezanii z miastami: Elbląg i Tolkmicko, stanowiący część historycznej ziemi malborskiej (obejmującej terytorium województwa malborskiego I Rzeczypospolitej), zaś etnokulturowo należący do Powiśla, a także ziemia Gudikus z miastami Orneta i Dobre Miasto, która przynależy zarówno historycznie jak i etnokulturowo do Warmii.



Tak więc Morąg był miastem niemal wyłącznie niemieckojęzycznym.


***********************************


Ze strony muzeum:




Johann Gottfried Herder — pisarz i filozof historii, wielki obywatel Morąga (1744-1803) — wystawa stała   2010-07-14 00:00:00 (ost. akt: 2023-07-28 14:38:39)


Ekspozycja Biograficzna Johanna Gottfrieda Herdera, najznakomitszego mieszkańca Morąga, tu urodzonego, zmarłego w Weimarze prezentowana jest w dwóch dużych salach I piętra. 

W Morągu spędził Herder pierwszych 18 lat swego życia.


Wystawę przygotowały Nationale Forschungs- und Gedenkstätten der Klassischen Deutschen Literatur w Weimarze, obecnie Stiftung Weimar Klassik. Zasadniczą jej osnowę stanowią główne etapy i miejsca dłuższego pobytu humanisty.

Etapy rozwoju myśli Herdera ilustrowane są eksponatami przedstawiającym cały dorobek pisarski, uzupełnione obiektami artystycznymi. Przedstawiono kilka portretów Herdera, wize­runki małżonki, ważniejszych osób, mających osobisty bądź duchowy związek z filozofem. Wśród nich Immanuela Kanta i Wolfganga Gothego Szczególne miejsce zajmuje tu Goe­the. 

Prezentowane są także eksponaty etnograficzne, ilustrujące jedne z ważniejszych dokonań Herdera: przekłady i wydania pieśni ludowych różnych ludów Europy i świata mające kapitalny wpływ na literaturę romantyczną w Niemczech i Europie. 

Zaaranżowano także pokój-gabinet uczonego z czasów weimarskich, przybliżając klimat, w jakim powstały najważniejsze jego dzieła. Studiował filozofię i teologię w Królewcu. Duży wpływ na niego wywarli Immanuel Kant i Johan Georg Hamann. Pracę duszpasterską i nauczycielską rozpoczął w Rydze. Tam też wydał pierwsze prace pisarskie. Wkrótce wyjechał do Francji, aby "poznać świat i odnaleźć siebie" - jak pisał. 

W Strasburgu spotyka młodego Goethego, na którego herderowska "Rozprawa o pochodzeniu języka" wywarła ogromny wpływ. Mianowicie skierowała uwagę przyszłych romantyków na rolę starożytnej poezji greckiej, staroceltyckiej czy staronordyckiej. Po krótkim pobycie w Bückeburgu osiadł na prawie trzydzieści lat w Weimarze, zajmując wysokie urzędy kościelne. 

Tam powstały jego największe dzieła m.in. "Myśli o filozofii dziejów" oraz głosy narodów w pieśniach". 

Dla Polaków i wszystkich Słowian istotną okazała się rozprawa o Słowianach w jednym z tomów "Myśli o Filozofii", gdzie opisuje z wielką sympatią kulturę i obyczaje tego ludu.









wikipedia dla Polaków



Johann Gottfried von Herder (ur. 25 sierpnia 1744 w Morągu, zm. 18 grudnia 1803 w Weimarze) – niemiecki filozof, pastor i pisarz, którego poglądy wpłynęły znacząco na późniejszy rozwój idei narodu (koncepcja Volk) oraz filozofii i historii kultury. Był jednym z klasyków weimarskich.




Herder był jedną z pierwszych osób, które twierdziły, że język wpływa na kształtowanie logiki oraz wzorców myślenia, jakimi posługują się społeczności używające danych języków*. Twierdził on, że język jest „organem wyrażania myśli”. Spotykało się to jednak z częstym niezrozumieniem. Ani Herder, ani inny wielki filozof języka, Wilheim von Humboldt, nie twierdzili, że język determinuje myśli.

Twierdzili oni raczej, że język anektuje zewnętrzny świat w obrębie ludzkiego umysłu poprzez określone symbole (merkmale). Swoją argumentację podpierał przykładem z prac Mojżesza Medelssohna oraz Thomasa Abbt.

W swoich domysłach snuł on narrację o ludzkich korzeniach, w ramach której język wprawdzie nie determinował myśli, ale jednak pierwsi ludzie wiązali ze sobą owce oraz ich beczenie lub inny obiekt oraz powiązany merkmale. Dla naszych ancestorów owca była beczeniem, a beczenie było owcą.

Herder posuwał się w swoich twierdzeniach nawet dalej, twierdząc, że skoro aktywne odbicie (besonnenheit) oraz język pozostają w ludzkiej świadomości, to ludzki impuls do nadawania znaczenia jest nieodzownie powiązany z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością gatunku ludzkiego.


Dokonania Herdera wciąż mają wpływ na myślicieli, lingwistów i antropologów. Od zawsze uważano je za esencjonalne dla hipotezy Sapira-Whorfa oraz twierdzeń Franza Boasa, a także – co stanowi świeższy historycznie przykład – antropologicznych studiów Della Hymesa. Zaangażowanie Herdera w studia nad językiem i tradycjami kulturowymi, jako czynnikami, które definiują naród, obejmowały również folklor, tańce i muzykę ludową, a także sztukę, co stanowiło czynnik inspirujący dla braci Grimm do stworzenia ich antologii germańskich opowieści ludowych. Chyba największym ze spadkobierców refleksji Herdera jest Wilhelm von Humboldt. Najbardziej istotnym wkładem Humbolta jest rozwinięcie idei Herdera, według której język jest organem myśli, we własne przekonanie, wedle którego język dyktuje spojrzenie na świat.

Szczególną uwagę przywiązywał Herder do idei narodu oraz patriotyzmu, twierdząc, że „ten kto utracił swojego patriotycznego ducha, zatracił również siebie”.

Twierdził on również, że w narodzie istnieje wyłącznie jeden stan – ludność, do której zaliczał się każdy włącznie z królem. Postrzegając naród jako jedność, wskazywał on jednak wyraźne bariery pomiędzy konkretnymi narodami. 

Odmienności te dyktowane były przez edukację, tradycję oraz kulturowe dziedzictwo. Herder doceniał prymitywne plemienia, pisząc „dzikusy, rozkoszujące się własnym życiem, swoją żoną oraz dziećmi w spokojnej radości, ograniczając się do funkcjonowania wyłącznie w obrębie swojego plemienia są prawdziwszymi ludźmi niż Ci, którzy próbują w swoim funkcjonowaniu realizować kulturowe dziedzictwo całej ludzkości”.


W następstwie swojej podróży na Ukrainę, Herder napisał w swoim dzienniku przypuszczenie, według którego narody słowiańskie pewnego dnia staną się dominującą siłą w Europie, co wynikać miałoby z tego, że w przeciwieństwie do krajów zachodnich pozostaną oni wierni swojej kulturze, wierze oraz ideałom. 

Ponadto wysnuł on przypuszczenie, jakoby naród węgierski miał z czasem zostać wcielony przez graniczące z nim kraje słowiańskie; domysł ten spotkał się z bardzo wyrazistą reakcją na Węgrzech i aż po dziś dzień bywa regularnie cytowany.






angielska wiki:


Urodził się w Mohrungen (obecnie Morąg) w Królestwie Prus, jego rodzicami byli nauczyciel Gottfried Herder (1706–1763) i jego żona Anna Elizabeth Herder, z domu Peltz (1717–1772) wychowywała się w ubogiej rodzinie, ucząc się na Biblii i śpiewniku ojca. W 1762 roku, jako 17-letni młodzieniec, zapisał się na Uniwersytet w Królewcu, około 100 km na północ od Mohrungen, gdzie został uczniem Immanuela Kanta. W tym samym czasie Herder stał się intelektualnym protegowanym Johanna Georga Hamanna, królewieckiego filozofa, który kwestionował twierdzenia czystego świeckiego rozumu.

Wpływ Hamanna skłonił Herdera do wyznania żonie w późniejszym okresie życia, że "mam za mało rozumu i za dużo idiosynkrazji", ale Herder może słusznie twierdzić, że założył nową szkołę niemieckiej myśli politycznej.

 [!!! - MS]

Chociaż sam był osobą nietowarzyską, Herder wywarł ogromny wpływ na współczesnych. Jeden z przyjaciół napisał do niego w 1785 roku, wychwalając jego dzieła jako "natchnione przez Boga". Różnorodna grupa teoretyków znalazła później inspirację w kusząco niekompletnych ideach Herdera.

A varied field of theorists were later to find inspiration in Herder's tantalizingly incomplete ideas.

W 1769 roku Herder udał się statkiem do francuskiego portu Nantes, a następnie do Paryża. Zaowocowało to zarówno relacją z jego podróży, jak i zmianą jego własnej koncepcji siebie jako autora. W 1770 roku Herder wyjechał do Strasburga, gdzie poznał młodego Goethego. 

Wydarzenie to okazało się kluczowym momentem w historii literatury niemieckiej, ponieważ Goethe został zainspirowany krytyką literacką Herdera do wypracowania własnego stylu. Goethe was inspired by Herder's literary criticism to develop his own style. Można to uznać za początek ruchu Sturm und Drang


Pod koniec swojej kariery Herder poparł rewolucję francuską, co przyniosło mu wrogość wielu kolegów. Jego niepopularne ataki na filozofię Kanta były kolejnym powodem jego izolacji w późniejszych latach.


W 1772 roku Herder opublikował Traktat o pochodzeniu języka i posunął się w tej promocji języka dalej niż jego wcześniejszy antyfrancuski nakaz, aby "wypluć brzydki szlam z Sekwany. Mów po niemiecku, o ty Niemcu".



1772 r. to data pierwszego rozbioru, kiedy Prusy odebrały nam Pomorze Gdańskie z Warmią



Morąg w Prusach w 1772 roku leżał niedaleko granicy z Warmią należącą do Królestwa Polskiego (Warmia uwidoczniona na mapie z miastem Lidzbark)


Nie możesz w pierwszym podejściu znaleźć w internecie "normalnej" mapy I Rzeczpospolitej - zawsze albo jest pokawałkowana kolorami na województwa, albo wyszczególniono Litwę osobnym kolorem, albo jest z dopiskiem: "oraz ziemie później utracone". Normalnej nie ma. Ale jak wpiszesz Polish–Lithuanian Commonwealth, to coś znajdziesz...




Ziemie zagarnięte przez Prusy w 1772 r. 





Filozofia Herdera była głęboko subiektywna, kładła nacisk na wpływ okoliczności fizycznych i historycznych na rozwój człowieka, podkreślając, że "trzeba wejść w epokę, w region, w całą historię i wyczuć swoją drogę do wszystkiego". Historyk powinien być "odrodzonym współczesnym" przeszłości, a historia nauką jako "narzędzie najprawdziwszego ducha patriotycznego".

Niemcy nie posiadali państwa narodowego aż do XIX wieku. Ci, którzy mówili językami germańskimi, żyli w politycznie niezwiązanych krajach i grupach.

Herder był jednym z pierwszych niemieckich intelektualistów, którzy stworzyli podstawy niemieckiego zjednoczenia kulturowego i niemieckiej świadomości narodowej opartej głównie na niemieckim języku i literaturze. 

Podczas gdy racjonalność była podstawową wartością filozofów Oświecenia, odwoływanie się Herdera do sentymentu sytuuje go w niemieckim romantyzmie. 

Dał Niemcom nową dumę z ich pochodzenia, modyfikując dominację szacunku przypisywaną sztuce greckiej (greckiemu odrodzeniu), wychwalaną m.in. przez Johanna Joachima Winckelmanna i Gottholda Ephraima Lessinga. 

Zaznaczył, że chciałby urodzić się w średniowieczu i zastanawiał się, czy "czasy cesarzy Szwabów" "nie zasługują na to, by je ukazać w swoim prawdziwym świetle, zgodnie z niemieckim sposobem myślenia?". 

Herder utożsamiał Niemców z gotykiem i faworyzował Dürera i wszystko, co gotyckie. 

Podobnie jak w sferze sztuki, także w sferze języka głosił przekaz narodowy. Znalazł się na czele linii niemieckich autorów wywodzących się od Martina Opitza, który w 1617 r. napisał po łacinie Aristarch, sive de contemptu linguae Teutonicae, nakłaniając Niemców do chlubienia się ich dotąd pogardzanym językiem. Obszerne zbiory poezji ludowej Herdera zapoczątkowały w Niemczech wielkie szaleństwo na ten zaniedbany temat.



Herder był jednym z pierwszych, którzy twierdzili, że język przyczynia się do kształtowania ram i wzorców, za pomocą których każda społeczność językowa myśli i czuje. 



Dla Herdera język jest "organem myśli". Jest to jednak często błędnie interpretowane. Ani Herder, ani wielki filozof języka, Wilhelm von Humboldt, nie twierdzą, że język (pisany lub ustny) determinuje myślenie. 
Język był raczej zawłaszczeniem świata zewnętrznego w ludzkim umyśle za pomocą znaków wyróżniających (merkmale). 

Formułując swoje argumenty, Herder przeformułował przykład z dzieł Mojżesza Mendelssohna i Thomasa Abbta. W swojej hipotetycznej narracji o pochodzeniu człowieka Herder argumentował, że chociaż morfemy językowe i logogramy nie determinowały myślenia, pierwsi ludzie postrzegali owce i ich beczenie, czyli poddanych i odpowiadających im Merkmale, jako jedno i to samo. 

To znaczy, że dla tych domniemanych przodków owce były beczącymi owcami i na odwrót. Stąd też myśl przedjęzykowa nie figurowała w dużej mierze w herderowskich narracjach przypuszczalnych.

Herder wyszedł nawet poza swoją narrację o pochodzeniu człowieka, twierdząc, że jeśli aktywna refleksja (besonnenheit) i język przetrwały w ludzkiej świadomości, to ludzkie impulsy do oznaczania były immanentne w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości ludzkości. 

Avi Lifschitz przeformułował następnie cytat Herdera o "organie myśli": "Zrównanie słowa i idei, języka i poznania, przez Herdera, skłoniło do dalszego ataku na jakiekolwiek przypisywanie pierwszych słów naśladownictwu naturalnych dźwięków, fizjologii narządów głosowych lub konwencji społecznej... [Herder argumentował] za językowym charakterem naszego poznania, ale także za kognitywną naturą ludzkiego języka. 

Nie można było myśleć bez języka, jak twierdzili różni myśliciele Oświecenia, ale jednocześnie nie można było właściwie mówić bez postrzegania świata w sposób specyficznie ludzki... 

Człowiek nie byłby sobą bez języka i aktywnej refleksji, a język zasługuje na swoją nazwę tylko jako poznawczy aspekt całego człowieka. 

[pamiętamy germanizację i walkę z językiem polskim pod zaborami - MS]

W odpowiedzi na krytykę tych twierdzeń, Herder opierał się opisywaniu swoich odkryć jako "przypuszczalnej" przeszłości, przedstawiając swoje argumenty na rzecz niedostatku poznania u ludzi i "problemu pochodzenia języka jako kwestii synchronicznej, a nie diachronicznej". 


I w tym sensie, kiedy Humboldt twierdzi, że wszelkie myślenie jest myśleniem w języku, utrwala tradycję Herdera. Herder dodatkowo rozwinął wybrane koncepcje niezliczonych "autentycznych" koncepcji Völk i jedności jednostki i prawa naturalnego, które stały się pożywką dla jego samozwańczych uczniów w XX wieku. Idee herderowskie nadal wywierają wpływ na myślicieli, językoznawców i antropologów, i często są uważane za kluczowe dla hipotezy Sapira-Whorfa i połączenia lingwistyki porównawczej i partykularyzmu historycznego Franza Boasa z neokantowskim/herderowskim czteropolowym podejściem do badania wszystkich kultur, a także, ostatnio, badań antropologicznych Della Hymesa. 


Herder przywiązywał wyjątkową wagę do pojęcia narodowości i patriotyzmu – "ten, kto utracił ducha patriotycznego, traci siebie i całe światy wokół siebie", nauczając jednocześnie, że "w pewnym sensie wszelka doskonałość ludzka jest narodowa".

Herder doprowadził teorię ludową do skrajności, twierdząc, że "w państwie jest tylko jedna klasa, lud ludowy (nie motłoch), a król należy do tej klasy tak samo jak chłop". Wyjaśnienie, że Volk nie był motłochem, było nowatorską koncepcją w tej epoce, a w przypadku Herdera pojawienie się "ludu" można postrzegać jako podstawę do wyłonienia się bezklasowego, ale hierarchicznego ciała narodowego.


Naród był jednak indywidualny i odrębny, wyróżniający się dla Herdera klimatem, wykształceniem, obcymi stosunkami, tradycją i dziedzicznością. Chwalił Opatrzność za to, że "cudownie oddzielała narodowości nie tylko lasami i górami, morzami i pustyniami, rzekami i klimatami, ale przede wszystkim językiem, skłonnościami i charakterami". 

Herder chwalił plemienny światopogląd, pisząc, że "dziki, który kocha siebie, swoją żonę i dziecko cichą radością i promienieje ograniczoną aktywnością swojego plemienia jak o własne życie, jest moim zdaniem istotą bardziej realną niż ten wykształcony cień, który jest zachwycony cieniem całego gatunku", odizolowany, ponieważ "każda narodowość zawiera w sobie swoje centrum szczęścia; jak pocisk środek ciężkości". 

Po podróży na Ukrainę Herder zapisał w swoim dzienniku przepowiednię (Journal meiner Reise im Jahre 1769), że narody słowiańskie pewnego dnia staną się prawdziwą potęgą w Europie, podczas gdy zachodni Europejczycy odrzucą chrześcijaństwo i zgniją, podczas gdy narody Europy Wschodniej zachowają swoją religię i swój idealizm i w ten sposób staną się potęgą w Europie. 

Mówiąc dokładniej, chwalił "piękne niebo, beztroski temperament, talent muzyczny, żyzną glebę itp. Kiedyś obudzi się tam kulturalny naród, którego wpływy będą się rozszerzać... na całym świecie".


Czyli zanim "kiedyś" się obudzi, to póki co, jest tam beztroski ogarnięty idealizmem niekulturalny motłoch, który można okraść?? 

Chodzi o uwiązane do ziemi chłopstwo ukraińskie? 

Rzeczpospolita była wówczas u szczytu swych osiągnięć terytorialnych, więc czy to była zapowiedź rozbiorów? Bo dlaczego "prawdziwą potęgą"?? 

Polska była (już) potęgą.

Na 3 lata przed I rozbiorem o ludach I RP pisze, że "kiedyś" pewnego dnia staną się prawdziwą potęgą w Europie. 

Może pisze to o Niemczech (Prusach)- w nawiązaniu do tego, co zobaczył na Ukrainie? 

Może chodzi o to, że samodzielnie zaobserwował tam - ale raczej ktoś mu o tym powiedział  i to pokazał - pierwsze sterowane przez niemców działania kierowane celem utworzenia "narodu ukraińskiego" - ruchy separatystyczne, które miały pokawałkować Rzeczpospolitą?

Nie była to więc żadna "przepowiednia" tylko wiedza o potajemnych działaniach Niemiec na polskiej ukrainie.



A pamiętacie, że od początku swojej działalności zwracałem uwagę na różne "przepowiednie" w internecie co do przyszłości Polski i Europy??

Teraz widać tę metodę jak na dłoni. 


I dalej...



Jedną z jego przepowiedni było to, że naród węgierski zniknie i zostanie zasymilowany przez otaczające go ludy słowiańskie; Proroctwo to wywołało na Węgrzech spore oburzenie i jest szeroko cytowane do dnia dzisiejszego. 


A to z kolei może się odnosić do planów Niemiec wobec Polski, a nie Węgier, że to Polacy znikną, jak mówił potem Forster - "Za dziesięć lat ani jeden Polak nie zostanie na tej ziemi."






20 listopada 2024 - znikające muzum??
Zamiana na niemiecki sklep??





Pytanie to zostało dodatkowo rozwinięte przez lament Herdera, że Marcin Luter nie ustanowił kościoła narodowego, oraz jego wątpliwość, czy Niemcy nie kupiły chrześcijaństwa za zbyt wysoką cenę, jaką jest prawdziwa narodowość. 



A nie mówiłem!?

"prawdziwa narodowość" czytaj: "własne interesy"


Ponieważ "cena" była zbyt wysoka, stąd złagodzenie "trudów" (chociażby spore wydatki, poświęcony czas, czy dość częste posty - w tamtych czasach odmawianie sobie jedzenia mięsa na pewno osłabiało organizm) chrześcijaństwa w postaci protestantyzmu!

Sitwa zachodnia traktowała chrześcijaństwo jako metodę podboju. 

W pierwszym etapie był to zapewne łatwiej przyswajalny dla Słowian cyrylo-metodianizm (i bogomilcy), potem na wschodzie przekształcony w kościół prawosławny. 

Teutoni udając chrześcijan mieczem narzucili Słowianom swoją wersję zasad (PRAWO), jakie Słowianie kultywowali w swoim życiu od wieków, a które zapewne dostali bezpośrednio od Jana Stwórcy. 


PRAWO - za wiki:

Zakon Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie (łac. Ordo domus Sanctae Mariae Theutonicorum, niem. Orden der Brüder vom Deutschen Haus Sankt Mariens in Jerusalem),

Zakon (hebr. תורה (tora), gr. νόμος (nomos), czyli Prawo) – biblijne określenie Prawa nadanego Żydom przez Boga. Słowo Zakon jest archaizmem używanym w niektórych przekładach Pisma Świętego.
Słowo Zakon w nowych przekładach zostało zastąpione słowem Prawo. 

etymologia słowa zakon:
zakon, ‘reguła’; o ‘mnichach’, wedle ich reguły (»zakon dominikański«); zakonny, ‘regularis’, zakonnik, zakonniczy; zakon tłumaczy i ‘Testament’ (starozakonny, o księgach i ludziach); już w prasłowiańskiem ze znaczeniem ‘prawa’, to jest tego, co za konu (t. j. ‘początku’), bywa, po koniec;
Zakon i pokon stoją obok siebie, jak zacząć, zaczątek, i począć, początek; pokonnik tyle co ‘naczęlnik’ (naczelnik) w prastarem tłumaczeniu Apostoła; wszystko od kon, ‘początek’ (i ‘koniec’).


prawo to coś, co określa od początku do końca, 
to coś, co jest na początku, aż po koniec


Prowe – bóstwo połabskie opisane przez Helmolda. Wedle relacji kronikarza, Prowe miał być czczony na ziemi starogardzkiej w Wagrii wraz z Siwą i Radogostem, stanowiąc jedno z najpierwszych i najważniejszych bóstw.

Poświęcony mu był otoczony ogrodzeniem święty gaj dębowy, gdzie co poniedziałek odbywały się sądy. Helmold wyraźnie podkreśla, że Prowe w przeciwieństwie do innych bóstw nie posiadał swojego posągu


Czyli oszust Helmold przerobił słowiańskie PRAWO na bożka PROWE (dzięki za tę uwagę pch.24.pl !), który:

- nie miał posągu, bo to był zbiór zasad, a nie postać
- PRAWO było "czczone", czyli poważane, jako najważniejszy zbiór zasad życia we wspólnocie
- sądy mały własne miejsce - święty, czyli bardzo ważny gaj dębowy, gdzie rozsądzano na podstawie PRAWA
- PRAWO było najważniejsze!

Dzisiaj świat i porządek międzynarodowy też dzieli się dwojako, na:

 "porządek międzynarodowy oparty na zasadach"
 "porządek międzynarodowy oparty na prawie"

 ... tak jest?




Charakterystyczne, że okładając batem Metodego na synodzie biskupów w 870 roku, Hermanrich, biskup Passau, nie oskarżał go za wprowadzenie języka słowiańskiego do liturgii,
 ale pozbawienie hierarchii niemieckiej dochodów, jakie dawały obszary słowiańskie.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        Kraków trzecim Rzymem




I to wszystko w ramach PRAWA, a więc krzyżacy pruli mieczem nieposłusznych, bo przecież sami byli PRAWO, czyli ZAKON.... tak? Tak było?



Kiedy udawanie chrześcijan nie było już potrzebne, Krzyżacy ogłosili się państwem świeckim, a po rozbiorze Rzeczpospolitej - otwarcie skasowali, zlikwidowali klasztory zagarniając przy okazji ich mienie. 

Jeżeli ktoś uważa, że się mylę, to proszę mnie sprostować w komentarzu.


I dalej:



Patriotyzm Herdera graniczył niekiedy z narodowym panteizmem, domagając się jedności terytorialnej, ponieważ "zasługuje na chwałę i wdzięczność ten, kto stara się promować jedność terytoriów Niemiec poprzez pisma, manufaktury i instytucje" i brzmiał jeszcze głębszym wezwaniem:

Ale teraz! Znowu płaczę, moi niemieccy bracia! Ale teraz! Resztki wszelkiej prawdziwej myśli ludowej staczają się w otchłań zapomnienia z ostatnim, przyspieszonym impetem. Przez ostatnie stulecie wstydziliśmy się wszystkiego, co dotyczy ojczyzny.


W dziele Idee filozofii i dziejów ludzkości napisał: "Porównajmy Anglię z Niemcami: Anglicy są Niemcami i nawet w ostatnich czasach Niemcy przecierali szlaki dla Anglików w największych rzeczach".



Herder, który nienawidził absolutyzmu i pruskiego nacjonalizmu, ale był przesiąknięty duchem całego niemieckiego Volk, a jednak jako teoretyk historii odwrócił się od idei XVIII wieku. 

Starając się pogodzić swą myśl z tą wcześniejszą epoką, Herder starał się zharmonizować swe pojęcie uczucia z rozumowaniem, według którego wszelka wiedza zawarta jest w duszy; Najbardziej podstawowym etapem jest percepcja zmysłowa i intuicyjna, która poprzez rozwój może stać się samoświadoma i racjonalna. Dla Herdera rozwój ten jest harmonizacją prawdy pierwotnej i pochodnej, doświadczenia i inteligencji, uczucia i rozumowania.

Herder jest pierwszym z długiego szeregu Niemców zaabsorbowanych tą harmonią. Poszukiwania te same w sobie są kluczem do zrozumienia wielu niemieckich teorii tamtych czasów; 

Herder rozumiał jednak i obawiał się skrajności, do których mogła zmierzać jego teoria ludowa, i dlatego wydał konkretne ostrzeżenia. 

Twierdził, że Żydzi w Niemczech powinni cieszyć się pełnią praw i obowiązków Niemców, i że nie-Żydzi na świecie mają dług wobec Żydów za wieki znęcania się, i że dług ten może być spłacony tylko poprzez aktywną pomoc tym Żydom, którzy tego chcą, w odzyskaniu suwerenności politycznej w ich starożytnej ojczyźnie Izraelu.

Herder odmówił trzymania się sztywnej teorii rasowej, pisząc, że "niezależnie od różnorodności formy ludzkiej, na całej ziemi istnieje tylko jeden i ten sam gatunek człowieka".

Oznajmił też, że "chwała narodowa jest zwodniczym uwodzicielem. Gdy osiągnie określoną wysokość, chwyta głowę żelazną opaską. Zamknięty nie widzi we mgle nic prócz swojego własnego obrazu; Nie jest podatny na żadne obce wrażenia".


Upływ czasu miał pokazać, że podczas gdy wielu Niemców miało znaleźć wpływ na przekonania i wpływy Herdera, mniej osób zwróciło uwagę na jego zastrzeżenia.

Herder podkreślał, że jego koncepcja narodu zachęca do demokracji i swobodnego wyrażania tożsamości ludu. Ogłosił poparcie dla Rewolucji Francuskiej, co nie przysporzyło mu sympatii rodziny królewskiej. Różnił się również z filozofią Kanta, która nie umieszczała rozumowania w kontekście języka. Herder nie uważał, że rozum sam w sobie może być krytykowany, ponieważ nie istnieje on inaczej, jak tylko jako proces rozumowania. Proces ten był zależny od języka. Odwrócił się też od ruchu Sturm und Drang, by powrócić do wierszy Szekspira i Homera.

Aby promować swoją koncepcję Volk, publikował listy i zbierał pieśni ludowe. Te ostatnie zostały opublikowane w 1773 roku jako Głosy ludów w ich pieśniach (Stimmen der Völker in ihren Liedern). Poeci Achim von Arnim i Clemens von Brentano wykorzystali później Stimmen der Völker jako sample do Magicznego rogu chłopca (Des Knaben Wunderhorn).


Herder propagował również ideał indywidualności osoby. Chociaż od samego początku był orędownikiem indywidualności kultur – na przykład w swoim dziele This Too a Philosophy of History for the Formation of Humanity (1774) – bronił również indywidualności osób w obrębie kultury; na przykład w jego O pismach Thomasa Abbta (1768) i O poznaniu i czuciu duszy ludzkiej (1778).

W dziele O pismach Thomasa Abbta Herder stwierdził, że "dusza ludzka jest Jednostka w sferze umysłów: odczuwa zgodnie z indywidualną formacją i myśli zgodnie z siłą swoich organów mentalnych. ... Moja długa alegoria odniosła sukces, jeśli udało jej się przedstawić umysł człowieka jako indywidualne zjawisko, jako rzadkość, która zasługuje na to, by zajmować nasze oczy.



-----

komentarz do powyższego


Ogłosił poparcie dla Rewolucji Francuskiej, co nie przysporzyło mu sympatii rodziny królewskiej. 

no tak, to była masakra w ramach przejmowania władzy - patrz holokaust na Słowianach




Poszukiwania te same w sobie są kluczem do zrozumienia wielu niemieckich teorii tamtych czasów

coś mi się zdaje, że wpłynął on bardzo na powstanie i charakter, metody niemieckiego nazizmu:

Herder rozumiał jednak i obawiał się skrajności, do których mogła zmierzać jego teoria ludowa, i dlatego wydał konkretne ostrzeżenia. 

Twierdził, że Żydzi w Niemczech powinni cieszyć się pełnią praw i obowiązków Niemców, i że nie-Żydzi na świecie mają dług wobec Żydów za wieki znęcania się, i że dług ten może być spłacony tylko poprzez aktywną pomoc tym Żydom, którzy tego chcą, w odzyskaniu suwerenności politycznej w ich starożytnej ojczyźnie Izraelu.

Herder odmówił trzymania się sztywnej teorii rasowej, pisząc, że "niezależnie od różnorodności formy ludzkiej, na całej ziemi istnieje tylko jeden i ten sam gatunek człowieka".

Oznajmił też, że "chwała narodowa jest zwodniczym uwodzicielem. Gdy osiągnie określoną wysokość, chwyta głowę żelazną opaską. Zamknięty nie widzi we mgle nic prócz swojego własnego obrazu; Nie jest podatny na żadne obce wrażenia".

I dokładnie to zostało wykorzystane przez nazistów w ich oficjalnej retoryce.

Upływ czasu miał pokazać, że podczas gdy wielu Niemców miało znaleźć wpływ na przekonania i wpływy Herdera, mniej osób zwróciło uwagę na jego zastrzeżenia.

Czyżby Herder celowo w zawoalowany sposób podsuwał Niemcom metody podboju?

Zastanawiało mnie to, dlaczego w Morągu jest muzeum jego imienia, wiedziałem, że to jakiś filozof i poeta związany z tą ziemią, ale do dzisiaj nie sprawdziłem kim był i co prezentował w swoich pismach.

A byłby to pierwszy nazista...  ejjj... zaraz.....  



Lata temu czytałem artykuł, w którym autor dowodził, że w powstaniu światowego komunizmu wielki wkład miał mało znany włoski komunista Antonio Gramsci (żyjący w latach 1891-1937), którego to teorie ostatecznie zdały egzamin w ustanowieniu ZSRR i .... UE:

Gramsci: "Droga do zmiany nie prowadzi poprzez rewolucyjny przewrót, lecz wymaga długotrwałego okresu tworzenia kulturowej hegemonii – wspólnej platformy wyobrażeń i idei łączącej intelektualistów z ludem."

Ale to przecież brzmi podobnie, jak to o Herderze...

Najbardziej podstawowym etapem jest percepcja zmysłowa i intuicyjna, która poprzez rozwój może stać się samoświadoma i racjonalna.


Inaczej mówiąc - jest to metoda małych kroków, metoda nawyków, stosowana przez Niemcy - pamiętamy termin: "wspólna świadomość narodowa"? (link na końcu posta)

"wspólnej platformy wyobrażeń i idei łączącej" Polaków z Niemcami 

a w wiki powyżej:

Herder był jednym z pierwszych niemieckich intelektualistów, którzy stworzyli podstawy niemieckiego zjednoczenia kulturowego i niemieckiej świadomości narodowej opartej głównie na niemieckim języku i literaturze. 

Werwolf stara sie wpływać na ludzi, wpływając na ich potoczne myślenie o rzeczywistości (na potoczność) poprzez zawłaszczenie przekazu medialnego i kulturowego - media łącznie z internetem i jego wikipedią oraz proniemieckimi forami, a nawet kontrolowanie - plotek, tego co ludzie między sobą mówią, jak się traktują, co o sobie sądzą...  

stąd oddziaływanie na: percepcja zmysłowa i intuicyjna wspólnej platformy wyobrażeń i idei .

odnoszę do tego termin szeroko pojętej  "potoczności" - o czym będzie dalej.


Wygląda na to, że faktycznie - pisma Herdera wpłynęły na powstanie (?)  i rozwój nazimu jako specyficznej formy niemieckiego nacjonalizmu.

Uwagi Herdera zastosowano do opracowywania metod podboju kulturalnego.


Niewykluczone, że Gramsci także korzystał z jego pism.










-----------


Komentarze pod postem Muzeum informującym o zmianie.










Wersja edytowalna elaboratu jednego z komentujących...

Te same wątki co zwykle w proniemieckich tekstach na różnych forach - stylizowany na sentymentalność bełkot, naszpikowany krótkimi treściami, które mają się zapisać w mózgu - to po prostu klasyczne niemieckie pranie mózgu 



Mariusz Siwierski

A tak dla przypomnienia historia Morąga nie zaczyna się od 1945 roku, dzieje losu i ludzi sprawiły że na tych ziemiach zmieniały się zarówno granice, narody, wyznania, czy państwa.
Żyjąc w czasach teraźniejszych, szanować trzeba to co przeszłe, związane z tymi ziemiami, z ich historią, tradycjami, kulturą, odcinając się od tego co złe, przymusowe, ale musimy przyznać prawdę historii, że takie zdarzenia miały miejsce, może są one niechlubną pamiątką, ale nawet wymazując je, nie sprawimy, że będzie tak, że one nigdy nie istniały tutaj, nie miały miejsca. Bo nawet to co zniszczone, zatarte istniało, bo gdy nawet nie ma tego w rzeczywistości, żadnego śladu fizycznego, to gdzieś w oddali znajdzie chociażby zapis o tym fakcie, nawet gdyby już on był tylko legendą....

Historia zna takie przypadki - na przykład Ogrody Babilonu, czyli siedem Cudów Świata...
Historia sprawiła że dzisiaj my jesteśmy gospodarzami tych ziem, ale to nie oznacza że o poprzednich gospodarzach trzeba tylko mówić źle lub o nich całkowicie zapomnieć. Bo jeżeli odrzucimy uprzedzenia i nacjonalizm, a popatrzymy na to co inne narody tutaj wniosły to mamy bogactwo historii i tradycji, która jest uniwersalna, chociaż ma swoją specyfikę i kształt.
Kiedyś to co dzisiaj teraźniejsze, będzie przeszłością i zapewne byśmy chcieli żeby to cośmy my zbudowali, stworzyli, pozostawili - inne pokolenia czy narody uszanowały i dbały o to by dziedzictwo kulturowe przetrwało dla innych.

Dlatego dba się o zabytki, kulturę , która nie ma przy ocenie, (co zachować a co nie) w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych. Nie kieruje się emocjami, zapisuje pewne wydarzenia, czas, dzieło. Emocje i zachwyt jest dziełem ludzi i także oceny historii, która widzi co jest zwykłym a co nadzwyczajnym, wybitnym dziełem.
Skupia się więc na tym, co dzieło historii ma do powiedzenia, przekazania - o ludziach i czasach w których żyli.

Dlatego fascynuje nas Starożytny Rzym, ale i skanseny , szukamy skarbów by znalazły się one w muzeum, interesujemy się historią Majów i Inków a także naszą historią.
Najgorsze jest, co może się wydarzyć, gdy ktoś próbuje wymazać część lub całość historii, z różnych przyczyn, jak na przykład pewien malarz akwarelii z Austrii.

Oczywiście historia pokazuje że gdy ludzie niszczą inne kultury, poprzez niszczenie, usuwanie zabytków, dokumentów, ludzi, nazw historycznych to nic w tym dobrego. To barbarzyństwo.... Bo nie można budować dalszej historii, usuwając jej początek, bo to będzie obraz nie prawdziwy, będzie brakującym, istotnym elementem, bez którego wszystko inne nie ma smaku.
Historia nie jest łatwa, ona zapisuje wydarzenia ale też gromadzi to co było. Można by wymyśleć na nowo, nazwę tych ziem, ale równie dobrze trzeba by było wtedy zmienić nazwę wszystkich miejscowości, które w większości są tłumaczeniem na język polski z poprzedniej nazwy , w języku niemieckim. Dlatego że do roku 1945 były tu ziemie niemieckie....

To trudne i bolesne doświadczenie dla każdego narodu, który traci swą ojczyznę, swą kulturę, swe miejsce na ziemi....

Poprzedni mieszkańcy stracili te ziemie i musieli opuścić tę miejsce. Wojny zawsze niosą ze sobą zniszczenia, na wszelkich płaszczyznach. My też w swojej historii mamy podobne doświadczenia, jak chociażby Kresy Wschodnie, też utraciliśmy tam ziemię, która była ojczyzną dla wielu narodów, pokoleń, swoją kulturę, dziedzictwo, zabytki, wiarę,itd. Każdy naród nawet jeżeli już go nie ma, na dawnych swych ziemiach, che by ta część wspólnej, nowej historii pozostała, nie została zniszczona, ale była dobrem wspólnym, była tym co jest częścią losu i wydarzeń tych minionych, współczesnych i przyszłych...




ale musimy przyznać prawdę historii, że takie zdarzenia miały miejsce - bełkot

 i zapewne byśmy chcieli żeby to cośmy my zbudowali, stworzyli, pozostawili - inne pokolenia czy narody uszanowały - pan prorokuje, że inny naród tu będzie??


przykładowe pranie mózgu:

Dlatego dba się o zabytki, kulturę , która nie ma przy ocenie, (co zachować a co nie) w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych. Nie kieruje się emocjami, zapisuje pewne wydarzenia, czas, dzieło. Emocje i zachwyt jest dziełem ludzi i także oceny historii, która widzi co jest zwykłym a co nadzwyczajnym, wybitnym dziełem.


Dlatego dba się o zabytki, kulturę , która nie ma przy ocenie, (co zachować a co nie) w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych - usunę z tego zdania, zbędne słowa... :

Dlatego dba się o kulturę , która nie ma przy ocenie, w sobie aprobaty dla takich czy innych zachowań, wyborów ideologicznych - wybielanie niemców


Najgorsze jest, co może się wydarzyć, gdy ktoś próbuje wymazać część lub całość historii, z różnych przyczyn - zawoalowana groźba? nie pierwszy raz takie coś widzę, najpierw lista trupów, a potem zawoalowane ostrzeżenie w komentarzu do niej.....

i tak dalej bełkot o tym, dlaczego mamy pielęgnować niemczyznę


Historia nie jest łatwa, ona zapisuje wydarzenia ale też gromadzi to co było. Można by wymyśleć na nowo, nazwę tych ziem, ale równie dobrze trzeba by było wtedy zmienić nazwę wszystkich miejscowości, które w większości są tłumaczeniem na język polski z poprzedniej nazwy , w języku niemieckim. Dlatego że do roku 1945 były tu ziemie niemieckie....
To trudne i bolesne doświadczenie dla każdego narodu, który traci swą ojczyznę, swą kulturę, swe miejsce na ziemi....

pan daje nam konkretne zadanie dla nas, łopatologicznie do słowiańskiego łba każe nam:

wymyśleć na nowo, nazwę tych ziem,  dobrze by było wtedy zmienić nazwę wszystkich miejscowości, z poprzedniej nazwy

wyraża też współczucie dla nas:

To trudne i bolesne doświadczenie dla każdego narodu, który traci swą ojczyznę, swą kulturę, swe miejsce na ziemi....

że to w jego opini my tracimy ojczyznę, kulturę i  SWE  MIEJSCE  NA  ZIEMI i dodaje, że jak będziemy stawiać opór, to ...

Wojny zawsze niosą ze sobą zniszczenia, na wszelkich płaszczyznach. 


i dalej

utraciliśmy ziemię, która była ojczyzną dla wielu narodów, pokoleń, swoją kulturę, dziedzictwo, zabytki, wiarę,itd. 

wiarę też utraciliśmy? czy dopiero utracimy??
i dwuznaczne:


Każdy naród nawet jeżeli już go nie ma, na dawnych swych ziemiach, che by ta część wspólnej, nowej historii pozostała, nie została zniszczona, ale była dobrem wspólnym, była tym co jest częścią losu i wydarzeń tych minionych, współczesnych i przyszłych...




naród - już go nie ma, na dawnych swych ziemiach, 
che by  nie została zniszczona, ale była dobrem wspólnym, była tym co jest częścią losu i wydarzeń 


czyli: "was już w zasadzie nie ma, ale nie chcecie być zniszczonym i chcecie chociaż stać się częścią tego, co ma być tu wspólne i częścią polityki kreowanej przez niemcy w przyszłości"


 łopatologicznie do słowiańskiego łba




Pałac Dohnów w Morągu - obecnie Muzeum Prus Górnych w Morągu





Czym jest ta potoczność, o której piszę?



Przypomnijmy sobie scenę z filmu "Sami swoi", kiedy Wicia kupuje kota na rynku.


Najpierw sprzedawca mówi, że kot pochodzi z centralnej Polski.


Jak popatrzymy na mapę II RP, to centralna Polska wypadałaby gdzieś w okolicach Radzynia Podlaskiego, albo Lublina. I tak tę kwestię padającą z ekranu w 1967 roku mogli sobie odczytywać ludzie przedwojenni, tj. dorastający w II RP i mający w pamięci taki stan państwa.


W tle tej sceny rozmowa, że "wybrać nie można - wybierać będziesz na wyborach", co może być aluzją do jednostronnej decyzji aliantów odnośnie odebrania nam Kresów Wschodnich.


I po jakiejś chwili pada stwierdzenie, że kot "z miasta Łodzi pochodzi" co zmienia nam od razu geografię Polski na powojenną - bo teraz okolice Łodzi sytuowane są centralnie na mapie Polski.

A więc tekst dotyczy realiów PRL, a nie II RP.


Nie wprost, tak "przy okazji" zabawnej sceny w filmie (kultura) podsuwa się ludziom pewne treści, co do których ludzi chce się"przyuczyć". Umacnia się w narodzie - celowo - pewne fakty, by ludzie traktowali te fakty jako coś oczywistego.


Dla mnie, chłopaka z lat 80tych było to już normalne, że centralna Polska to okolice Łodzi, a dla ludzi w latach 50tych to była abberacja.

Ta wymiana zdań w filmie na pewno nie była przypadkowa i znalazła się tam dokładnie po to, by właśnie upowszechniać takie przekonanie, że centralna Polska to miasto Łódź.


Tego dotyczy właśnie potoczność.
Rozumiemy, o co mi chodzi?

Centrum Polski dla jednych to Radzyń, a dla innych to Łódź. I chodzi o upowszechnianie przekazu o Łodzi, tak, aby wymazać z pamięci nowych pokoleń to, co im mówią rodzice dziadkowie, że Polska to coś więcej niż PRL.



Jest to ten sam zabieg, co Manifest PKWN, czyli

odezwa do narodu polskiego ogłoszona z datą 22 lipca 1944 roku. Jako miejsce ogłoszenia podano miasto Chełm.



I nawet wikipedia powiela tę metodę jak widać w cytacie powyższym.

Powinna być tam uwaga, że ogłoszono to w mieście Chełm celowo, aby to się zapisało ludziom w pamięci, ponieważ wyzwolenie Polski powinno zacząć się na przykład w Tarnopolu, albo we Lwowie, bo to były przedwojenne polskie miasta wpierw "wyzwolone", przed Chełmem.. Wikipedysta jednak ignoruje ten fakt. A może on działa pod wplywem metody?


Był tam oczywiście zapis o Kresach, ale Manifest pomyślany był jako obiekt propagandowy, wykorzystywany później bez wnikania w szczegóły.


Ja uczyłem się z podręcznika historii i atlasu, w których było zaznaczone, NAPISANE, że pierwszym wyzwolonym przez Armię Czerowną polskim miastem był Chełm.

Jeszcze wojna trwała, a oni już ustalali co jest polskie, a co nie. 

Wymazywano w ten sposób ze świadomości fakt istnienia innych granic Polski przed konfliktem drugowojennym, a działało to tak jakby na zasadzie "przy okazji", nie wprost, jako coś oczywistego.




Jak wyżej zauważyłem, wikipedia także zamieszcza mapy Królestwa Polskiego pokawałkowane na województwa, albo z podziałem na Koronę i Litwę - też celowo (?),  a w każdym razie pasuje to do metody, by ludzie w Polsce nie myśleli o wielkości państwa, o tym jak dużą była powierzchniowo Polska, i tak dalej co z tego wynikało, jaka to była kiedyś potęga.



Tego dotyczy właśnie potoczność.

Wiem, że to za mało wytłumaczone, sam zastanawiam się jeszcze jak to ująć.
















www.youtube.com/watch?v=0DLoaIkEMEA



* Herder był jedną z pierwszych osób, które twierdziły, że język wpływa na kształtowanie logiki oraz wzorców myślenia, jakimi posługują się społeczności używające danych języków.

porównaj do:   Prawym Okiem: Teoria mediów



Jeszcze o mieście Morąg - wikipedia dla Polaków



Morąg (niem. Mohrungen) – miasto w północnej Polsce, w woj. warmińsko-mazurskim, w powiecie ostródzkim. Siedziba gminy miejsko-wiejskiej Morąg.


Około 1280 komturzy elbląscy rozpoczęli tu budowę drewnianej strażnicy, nad osuszonym później Jeziorem Morąskim. Zamek wzniesiono prawdopodobnie na miejscu dawnej pruskiej osady.


angielska wiki:
W średniowieczu w tym miejscu istniała staropruska osada pod nazwą Mawrin, Maurin lub Morin.  Nowe miasto zostało zbudowane na jego miejscu przez najeźdźców krzyżackich po zniszczeniu pierwotnej osady pod koniec XIII wieku.



Budowę kościoła zakończono w 1331, w 1370 drewnianą strażnicę przebudowano w murowaną twierdzę. Na środku rynku zbudowano ratusz (gotycki, najprawdopodobniej już w XV w.).

W 1410 Morąg został zajęty przez wojska Władysława Jagiełły, które spod Grunwaldu kierowały się na Malbork. W czasie wojny polsko-krzyżackiej (nazywanej „głodową”), w 1414 miasto zostało spalone.

Od 1440 Morąg był członkiem antykrzyżackiego Związku Pruskiego. W 1454 Związek Pruski wypowiedział posłuszeństwo Zakonowi i poddał Prusy królowi polskiemu. Związkowcy opanowali zamek w Morągu przed 22 lutego 1454, a w czerwcu tego roku w Elblągu miasto złożyło hołd Kazimierzowi Jagiellończykowi. Jednak w 1461 miasto zajęte zostało przez wojska Zakonu.

Po wojnie trzynastoletniej, od 1466, miasto pozostało w Prusach Zakonnych, które stanowiły lenno Polski. W 1470 w Morągu (prawdopodobnie na morąskim zamku) zmarł wielki mistrz zakonu krzyżackiego Henryk VI Reuss von Plauen.

Po sekularyzacji w 1525 Morąg należał do Prus Książęcych, które do 1657 stanowiły lenno Polski.

Położenie Morąga na szlaku komunikacyjnym oraz bliskość Polski, spowodowała napływ ludności polskiej do miasta już od wieku XVI. W wieku XVII Bramę Ostródzką zwano także Bramą Polską, natomiast przedmieście, które powstała za tą bramą (wzdłuż drogi do Ostródy i Olsztyna) nazywane było Polskim Przedmieściem.

angielska wiki:
Po bitwie pod Grunwaldem w 1410 roku zwycięskie wojska polsko-litewskie zajęły miasto i zamek bez walki. W czasie polsko-krzyżackiej wojny głodowej w 1414 roku Mohrungen uległo doszczętnemu spaleniu. W 1440 roku miasto przystąpiło do antykrzyżackiego Związku Pruskiego, na wniosek którego król Kazimierz Jagiellończyk podpisał w 1454 roku akt przyłączenia regionu do Królestwa Polskiego. 

Na początku kolejnej wojny trzynastoletniej obywatele opowiedzieli się po stronie Polski i 11 czerwca 1454 roku w Elblągu (Elbląg) miasto złożyło przysięgę wierności królowi polskiemu. Miasto walczyło przeciwko Zakonowi Krzyżackiemu w wojnie od 1454 do 1466 roku. Odbite przez elbląskiego komtura Heinricha Reußa von Plauena w 1461 roku, miasto stało się jego siedzibą jako zastępcy wielkiego mistrza. 

Dowództwo nad miastem powierzono Ertmanowi von Kirchbergowi, który gnębił mieszkańców.  Po traktacie pokojowym podpisanym w Toruniu w 1466 r. miasto znalazło się w granicach Polski jako lenno krzyżackie.

W czasie wojny polsko-krzyżackiej w latach 1519–21 Morąg został ponownie zdobyty przez Polskę w 1520 roku, po tym jak miejscowy dowódca, czeski zaciężny Wurgel Drahnicky, który chciał bronić zamku, został zmuszony do poddania się Polakom przez mieszczan i własne wojska. 
Po reformacji protestanckiej i sekularyzacji państwa zakonnego w 1525 r. stało się ono częścią Prus Książęcych, pozostając lennem polskim do 1657 r. 

Posiadłości należały do pułkownika Petera von Dohna (1483–1553), pana na Schlobitten, którego syn Achatius von Dohna (1533–1619) kazał wznieść zamek. Wnuk Piotra, Christopher von Dohna (1583–1637), zasłynął jako uczony i gubernator Księstwa Oranii podczas wojny trzydziestoletniej. Odbudowany w stylu barokowym na początku XVIII wieku pałac Dohna jest dziś używany jako muzeum.

Mohrungen zostało ponownie zdewastowane podczas wojny polsko-szwedzkiej w 1626 roku. Od 1701 roku wchodził w skład Królestwa Prus pod panowaniem króla Fryderyka I. Od 1752 r. pozostawał siedzibą lokalnej administracji, powiatu Mohrungen (powiat Morąg). Pomimo tego, że od 1657 r. znajdowało się poza polskim zwierzchnictwem, w XVIII wieku miasto i jego okolice zamieszkiwali jeszcze Polacy, a swój rozkwit miasto zawdzięczało szlakom handlowym łączącym się z Polską.  Miasto znajdowało się w niewielkiej odległości otoczone terytorium polskiego.

W czasie II wojny światowej część wypędzonych Polaków z Mazowsza została przez Niemców zatrudniona na roboty przymusowe w okolicach miasta. Był okupowany przez siły sowieckiej Armii Czerwonej 2 Frontu Białoruskiego podczas ofensywy wschodniopruskiej 23 stycznia 1945 roku. Po II wojnie światowej pozostała ludność została wysiedlona, a miasto stało się częścią odrodzonej Rzeczypospolitej na mocy układu poczdamskiego, od której nadano historyczną polską nazwę Morąg. W mieście mieścił się garnizon Wojska Polskiego.



W Morągu pracował jako nauczyciel polski duchowny luterański, ks. Wawrzyniec Rast

Tu urodził się, mieszkał i tworzył Johann Herder, wybitny pisarz i filozof niemiecki. 
W Morągu urodził się także Carl Leopold Lohmeyer, niemiecki farmaceuta, autor pierwszego drukowanego przewodnika po Tatrach (wydanego w Nysie w 1842).

Bywał tu również Józef Ignacy Kraszewski, najpłodniejszy polski pisarz, autor Starej Baśni, który w Morągu umieścił akcję wielu swoich książek historycznych. 

Zmarły w Morągu Zbigniew Nienacki nawiązywał w swoich powieściach do miasta, w morąskim Ratuszu rozgrywa się ważny wątek powieści Pan Samochodzik i Niewidzialni. 

Reinhold von Thadden, prostestant, członek kościoła wyznajęcego, założyciel powojennego Kirchentag urodził się w Morągu.







Muzuem działa min. na podstawie Regulaminu organizacyjnego.


"Zgodnie z obowiązującym od 1 grudnia 2024 roku Regulaminem Organizacyjnym Muzeum Warmii i Mazur nasz Odział zmienił nazwę "








Kto zdecydował o zmianie nazwy Muzem? 

Tego nie wiem.

Zastanawiam się póki co, czy obiektywnie rzecz biorąc, ta nowa nazwa daje się obronić, czy nie.


Jak widać po komentarzach, nie tylko mi nazwa Prusy kojarzy się przede wszystkim z niemczyzną - czyli kojarzy się źle...


Na podstawie spostrzeżeń z tego posta na pewno można powiedzieć, że rezygnacja z J. G. Herdegera jako patrona Muzeum to bardzo dobry ruch.


Widać, że ta postać źle zapisała się w historii Polski, ale oczywiście trzeba by przeprowadzić sumienne badania, by to jednoznacznie wykazać, a przynajmniej - wzmocnić poszlaki uwidocznione powyżej przeze mnie.


Myślę, że pojęcie Prusy, pomimo że istniały przecież Prusy Królewskie - jako część Polski, każdemu kojarzy się z niemczyzną, dlatego upowszechnianie tej nazwy widzałbym wyłącznie w przypadku:

- zlikwidowania Werwolfu

- zlikwidowania państwa Niemieckiego


i to w sposób ostateczny


tak, aby raz na zawsze pogrzebać związek Prus i Niemiec, a przede wszystkim zagrożenie niemiecką agresją - wtedy będzie można swobodnie powracać do pojęcia Prusy Górne itd...


O polskich Prusach Królewskich mówimy w mediach za mało, a niemczyzna przyklejona do Prus tak bardzo obciąża ten termin... 




Raz jeszcze Muzeum:

Zakres pojęcia „Prusy Górne” jest wart przywrócenia do pamięci i świadomości zbiorowej. Ekspozycje w Muzeum Prus Górnych będą prezentowały eksponaty, w dużej mierze związane geograficznie i historycznie z Prusami Górnymi. W oddziałach naszego Muzeum tj. na Zamku Biskupów w Lidzbarku Warmińskim, na zamku Kapituły Warmińskiej w Olsztynie oraz Muzeum Dom „Gazety Olsztyńskiej” pokazujemy wystawy silnie podkreślającej tożsamość historyczną polskiej Warmii.

W Muzeum Prus Górnych pokażemy te interesujące zjawiska, które miały miejsce na terenach obecnego województwa Warmińsko-Mazurskiego, ale poza Warmią, z silnym podkreśleniem historii Morąga i okolic. To będzie szczególne miejsce, gdzie swój dom, miejsce równie godne jak przed laty, znajdą najcenniejsze zbiory sztuki związanej z dziedzictwem kulturowym regionu.



No cóż, zobaczymy....





Na kanwie tego "prusaczenia" chciałem jeszcze przypomnieć pewną "przepowiednię"...


Odbudują wbrew przepowiedni

Także Malbork ma niezwykłą legendę dotyczącą klątwy. Na Zamku Wysokim we wnęce wschodniej elewacji kościoła Najświętszej Matki Boskiej, znajdowała się ogromna, wysoka na osiem metrów figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem na ręku, wykonana ze stiuku. Postać pokryta była mozaiką, którą wykonali mistrzowie z Wenecji i - gdy odbijały się od niej promienie słoneczne - świeciła wszystkimi kolorami tęczy.

- Figura powstała w 1340 roku i od początku była symbolem Zakonu Najświętszej Marii Panny oraz miasta Malborka - opowiada przewodnik i pomysłodawca odbudowy figury Piotr Topolski.

 - Mówiono, że ten kto podniesie rękę na Zakon oraz figurę Najświętszej Marii Panny straci życie. Przykładem jest historia puszkarza. Ponoć, gdy w 1410 roku po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem armia polska oblegała twierdzę, puszkarz Jagiełły wycelował bombardę w figurę Madonny. Nie zdołał jednak odpalić armaty, bo nagle oślepł.

Stara przepowiednia, głosiła, że tak długo, jak długo figura stoi, na tych ziemiach panował będzie język niemiecki, a tereny te pozostaną pod niemiecką kontrolą. Przepowiednia wypełniła się pod koniec drugiej wojny światowej, kiedy to zawaliła się wieża Zamku Wysokiego, a amunicja tam złożona eksplodowała uszkadzając figurę i... skończyło się panowanie niemieckie.

Przed pięcioma laty przewodnicy malborscy założyli stowarzyszenie Mater Dei, które stara się doprowadzić do odbudowania figury, co ma kosztować około miliona złotych. Jak na razie w jej miejscu umieszczono banner i... nic złego się nie zdarzyło.




Figura Mater Dei znowu stanęła "na swoim miejscu", a więc "przepowiednia wypełniła się", bo śledząc ten blog wiemy o działaniach Werwolfu i domyślamy się ich planów, w których .... tereny te pozostaną pod niemiecką kontrolą.


Sądzę, że ktoś wiedział o Werwolfie - oni sami - i wymyślił "starą przepowiednię" do swoich potrzeb - do prania mózgu Polakom, ale i ku własnej uciesze...







A poza tym... 


to wcale nie jest Matka Boska










----------------------




Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie działa na podstawie:

Ustawy z dnia 21 listopada 1996 r. o muzeach (Dz. U. z 2012 r. poz. 987), zwane dalej ustawą o muzeach;

Ustawy z dnia 23 lipca 2003 r. o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (Dz. U. z 2003 r. Nr 162, poz. 1568, z późn. zm.);

Ustawy z dnia 25 października 1991 r. o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej (Dz. U. z 2012 r. poz. 406);

Statutu Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie;

Regulaminu organizacyjnego Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie.





Załączniki

Statut Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
format: pdf, rozmiar: 125.08 KB, data dodania: 31-01-2022 12:00:00
Struktura organizacyjna Muzeum
format: pdf, rozmiar: 71.79 KB, data dodania: 01-12-2024 22:08:17


Regulamin Organizacyjny Muzeum
format: pdf, rozmiar: 622.42 KB, data dodania: 01-12-2024 22:08:17




bipmwim.warmia.mazury.pl/attachment/informacja/2606/cbd4c210e01cce5ed69b7462b501bd6ccc72bd38.html

bipmwim.warmia.mazury.pl/5004/status-prawny.html




Regulamin organizacyjny

Muzeum Warmii i Mazur W Olsztynie


Rozdział 6

Postanowienia końcowe § 26.


1. Szczegółowy zakres zadań pracowników określają indywidualne zakresy czynności pracowników. 

2. Organizacja i porządek pracy oraz związane z tym prawa pracodawcy i pracowników określa Regulamin Pracy ustanowiony przez Dyrektora w drodze Zarządzenia. 

3. Zmiana postanowień Regulaminu może nastąpić w trybie obowiązującym dla jego ustaleń.

4. Regulamin Organizacyjny wchodzi w życie z dniem nadania go przez Dyrektora, po zasięgnięciu opinii Organizatora oraz zakładowej organizacji związkowej.







*swego czasu Muzeum im. Herdegera "odwiedzał" Pan Samochodzik, bohater książek Zbigniewa Nienackiego - czyli geneza muzeum to lata 60te...


*dzisiaj ekologia drenuje ludzkie kieszenie - wiadukty dla zwierząt na autostradach, "zielone" źródła energii....


Tekst pisany etapami:

3 grudnia
6 grudnia
12 grudnia
13 grudnia



P.S. 29.12.2024

Metoda Gramsciego - Herdera:

"Komunizm jest totalitarny, dąży do zniszczenia wszystkiego. Totalitaryzm nie może pozostawiać enklaw starego porządku, w przeciwnym razie nie będzie totalitaryzmem. Dlatego właśnie komuna upadła! – bo nie udało jej się, zwłaszcza w Polsce, być totalitarną. Zawsze były enklawy, w których ludzie się mogli chronić. Jeżeli takie enklawy istnieją, to oznacza to śmierć ustroju totalitarnego. I tak się stało z komunizmem. 

Właśnie dlatego nowy komunizm w swym długim marszu przez kulturę usiłuje zlikwidować wszystkie enklawy kulturowe, religijne, z którymi nie poradził sobie pierwszy komunizm, przez co upadł. Ten drugi komunizm, postkomunizm, jest „mądrzejszy” i traktuje kulturę nie jako mało ważną nadbudowę, tak jak – wedle wskazań Marksa – robili to Lenin, Stalin i cała reszta. 

Traktuje za to kulturę jako bazę, co oznacza, że kultura musi być przekształcona. Wtedy cała reszta – czyli nadbudowa – da się łatwo zmodyfikować, co zresztą widać po dzisiejszym świecie."





pch24.pl/czy-korona-bez-krzyza-to-nadal-korona-prof-tomasz-panfil-o-komunistycznych-i-masonskich-symbolach-w-polskim-godle/




pl.m.wikipedia.org/wiki/Prusy_Górne

en.wikipedia.org/wiki/Sturm_und_Drang

pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_krzyżacki

pl.wikipedia.org/wiki/Zakon_(Biblia)

pl.wikisource.org/wiki/Słownik_etymologiczny_języka_polskiego/zakon



Johann Gottfried Herder — pisarz i filozof historii, wielki obywatel Morąga (1744-1803) — wystawa stała | morag.muzeum.olsztyn.pl

Zamek Biskupów Warmińskich w Lidzbarku Warmińskim – Wikipedia, wolna encyklopedia

Johann Gottfried Herder – Wikipedia, wolna encyklopedia

Linia benracka – Wikipedia, wolna encyklopedia

Linia Benratha – Wikipedia, wolna encyklopedia

Isogloss – Wikipedia, wolna encyklopedia

Benrath Line – Wikipedia, wolna encyklopedia

Morąg – Wikipedia, wolna encyklopedia



Strona Muzeum na Facebooku

pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Żuchowski



Plik:Polish-Lithuanian Commonwealth in 1772.PNG – Wikipodróże, wolny przewodnik turystyczny

Rozbiory Polski – Wikipedia, wolna encyklopedia

I rozbiór Polski – Wikipedia, wolna encyklopedia



Prawym Okiem: Kraków trzecim Rzymem

pl.wikipedia.org/wiki/Manifest_PKWN

pl.wikipedia.org/wiki/Front_wschodni_(II_wojna_światowa)



"wspólna świadomość narodowa":

Prawym Okiem: Bachus

Prawym Okiem: Strach

Prawym Okiem: Potoczność

pl.wikipedia.org/wiki/Antonio_Gramsci

Chiny w ONZ: NATO i niektóre państwa powinny przyjrzeć się własnym problemom







Rok 1941


14 grudnia 2024




Film - autor potwierdza tezę, że jesienią 1941 roku Niemcy wiedzieli, że przegrają wojnę.


Trzeba założyć, że liczyli się z tym od początku.

I od początku prowadzili plan B - na wypadek przegranej.




Fragment tekstu "Dziadek z wehrmachtu" :



Operacja w Stutthof trwała dokładnie dwa lata - od września 1939 do października 1941 roku.

Dwa lata - tak jakby zaplanowano, dano sobie czas - równo dwa lata.

TO BARDZO DŁUGI OKRES CZASU.




Profesor Steyer:

"Jego początkowo lokalny charakter [...], czyli obóz dla jeńców cywilinych) uległ później zmianie, na co istotny wpływ miała inspekcja dokonana w listopadzie 1941 roku przez R SS H. Himmlera, ktory zaakceptował formalne przekwalifikowanie Stutthofu do rangi obozów koncentracyjnych i zatwierdził plany jego rozbudowy.

Obóz stał się wówczas miejscem deportacji nie tylko polskiej ludności z Pomorza, ale i aresztowanych z innych regionów Polski

Dostępna jest prawie kompletna ewidencja za okres od października 1941 do kwietnia 1943 oraz fragmenty z 1939 roku i lat 1941 - 1944."



Wtedy obóz stał się "normalnym" obozem jak wszystkie inne niemieckie obozy koncentracyjne.

Dlatego nie ma dokumentacji z tego okresu.


Przez 2 LATA do obozu zwożono jedynie ludzi z Pomorza.



Ewidencja obozu za pierwsze 2 lata została skrupulatnie zniszczona albo wywieziona i ukryta (do najdrobniejszych szczegółów obmyślana), a pozostała została specjalnie w jakiejś formie porzucona, aby Polacy mieli co do roboty i by myśleli, że coś wiedzą.

Tym min. sposobem - tajemnica pozostała tajemnicą.



Mieli na to 6 lat przed wojną i 2 lata od 1939 roku.


-----------


Od 1941 roku zaczęli maskować swoje działania na Pomorzu czyniąc ze Stutthofu "normalny" obóz, albo ...

czy to oznacza, że kaźń faktycznie miała trwać aż do całkowitego wymordowania Polaków na tych terenach???


Forster obiecał Hitlerowi, że:

 "za 10 lat nie będzie w Gdańsku ani na Pomorzu ani jednego Polaka",







Patrzmy też na współczesne czasy.

"Katastrofa trwa"















www.youtube.com/watch?v=OjOiWe9MHNk


Prawo (Polanie)


11 listopada 2024
13 grudnia 2024 


Fragment mojego tekstu "Celtowie" z 26 października 2020



„Wg zapisów rzymskich Celtowie uprawiali rytualne królobójstwo.”

A może po prostu karali tak królów zdrajców, hę??


Historia z rytuałami, świętym bagnem i rytualnym królobójstwem ma zasłonić fakt, że nie każdy chciał przystać do Rzymian i zdrajców – a szczególnie królów - karano śmiercią: „Chciałeś złota?? Żryj śliwki dziadu!!”

A Rzymianie nie uprawiali czasami rytualnego królobójstwa??

Kto wie, czy tak Celtowie nie pisali w swoich kronikach, zanim je siepacze rzymscy nie spalili...


„A rzymskie plemnię to są straszliwi zbóje i mąciciele. Bogów oni mają wielu i królów swoich w okrutny sposób mordują na chwałe owych bożków. 

Kaligusa niejakiego w świątyni zwanej   T E A T R U M   zabili. Gajusa Cezarusa – u stóp bałwana   P O M P E I U S A,   Tyberiusa rytualnie udusili. Klaudiusowi osobiście truciznę podała żona jego, szalona dewota Agrypinnnda, Neronus zaś sam przebił swą szyją rytualnym kindżałem... 

Ci trzej tylko króle ubici byli ku czci wielkiego bożka rzymskiego zwanego   D E M O K R A C Y A ...”


No i co? Kto tu jest królobójcą, hę??








przedruk







10 listopada 2024

Polska przedchrześcijańska nie istniała! Dla oświecenia pogan – pasjonatów




W ateizującej się Polsce rośnie moda na publikacje odkrywające niechrześcijańskie tradycje narodowe, szczególnie słowiańskie i pogańskie. Wiele mówi ona o uwiądzie nie tylko duchowym, ale i intelektualnym kraju. Nawet maturzysta z lekcji historii powinien wiedzieć, że czegoś takiego jak Polska przedchrześcijańska nie było. Literatura na temat Słowian ma charakter fantastyki naukowej i nie odkrywa ich wierzeń, tylko je wymyśla. O religii Słowian nie wiadomo właściwie nic. Nawet tego czy w ogóle istniała.

Dysponujemy dość obszerną wiedzą na temat religii Greków i Rzymian, którzy zbudowali cywilizację na setki lat przed przyjęciem chrześcijaństwa i zostawili źródła pisane. Z racji podboju przez imperium rzymskie ludów celtyckich oraz jego sąsiedztwa z Germanami zachowały się też informacje o ich wierzeniach i obyczajach. Niepiśmienne ludy słowiańskie ani nie zostawiły własnych zapisków, ani nie zostały zauważone przez pisarzy starożytnych. Jednoznaczne informacje o ich istnieniu pochodzą dopiero z VI w., kiedy wtargnęły w bałkańskie prowincje Cesarstwa Bizantyjskiego.

Polski nie dotyczy nawet to. 

Aż do połowy X w. brak jest w zasadzie wzmianek o ludności naszych ziem. Szczątkowe źródła z czasów pogańskich nie wspominają nawet o istnieniu plemienia Polan, z którego miała narodzić się Polska. Na arenie dziejów państwo Polan pojawia się nagle w 965-6 r. ślubem księcia Mieszka I z księżniczką czeską Dobrawą i przyjęciem przez niego Chrztu św. O czasach Mieszka i następnym stuleciu historia zna zaledwie garść faktów. Jeszcze z XII wieku zachowało się zaledwie około 30 dokumentów pochodzących z Polski.[1]

Pierwsza kronika dziejów Polski została napisana dopiero między 1111 r. a 1116 r. przez cudzoziemskiego mnicha zwanego Gallem Anonimem. W jej wstępie Gall zawarł niewielkie wzmianki o czasach pogańskich aż do legendarnego Piasta. Zanotował z nich tylko historię o gościnie wędrowców u Piasta Oracza na postrzyżynach jego syna (nie wyjaśniając nawet znaczenia tego obyczaju) oraz o obaleniu księcia Popiela. Wymienił, bez dalszych informacji, imiona trzech potomków Piasta, którzy objęli tron: Siemowita, Leszka i Siemomysła, oraz podał, że syn Siemomysła Mieszko urodził się niewidomy, ale po 7 latach odzyskał wzrok, a gdy objął władzę odprawił pogańskie żony, przyjął chrześcijaństwo i poślubił księżniczkę Dobrawę.

Druga po Gallu kronika bp. Wincentego Kadłubka pochodzi już z 1190-1208 r. Znana jest z tego, że jej autor w pierwszym rozdziale wymyślił bajeczne przedpiastowskie dzieje Polski, w których Lechici toczą epickie boje z Aleksandrem Wielkim, czy Juliuszem Cezarem. A jednak, mimo że Kadłubek chciał nadać Polakom wielkie zamierzchłe dzieje a sam jako Polak powinien mieć większą od Galla wiedzę o rodzimej przeszłości, nie podał o czasach pogańskich pierwszych Piastów niczego poza zdawki z kroniki Galla. W XIII-XIV w. pojawia się kilka kolejnych kronik i spora liczba zachowanych dokumentów. Dzięki temu dalsze dzieje polityczne Polski są o wiele lepiej oświetlone. Nie dotyczy to jednak spraw społecznych, czy kulturowych (z częściowym wyjątkiem spraw kościelnych). O pogańskich bogach wspomina w swojej monumentalnej kronice Jan Długosz. Tyle, że pisał on 500 lat po chrzcie Mieszka I. Trudno podejrzewać, by jego uwagi były czymś więcej niż tylko jego domysłami.



Kronikarska pustka

Z rodzimych źródeł nic więc się nie dowiemy o pogańskim świecie polskich przodków. Już w średniowieczu przepadł on w mrokach niepamięci. Badacze próbują wypełniać tę zupełną pustkę informacjami z kronik cudzoziemskich o religii innych ludów słowiańskich. Opierają się na niesprawdzalnym założeniu, że wszystkie one wyznawały mniej więcej tę samą religię. Jest to naukowo wielce ryzykowne, biorąc pod uwagę, że od VI w. rozproszyły się od Wołgi po Łabę i Grecję, zaś o starożytnym pogaństwie wiadomo tyle, że często w każdym sąsiednim państwie-mieście czczono innego bożka, a kulty te się ze sobą mieszały, zmieniały i nie miały stałej doktryny.

Problem w tym, że pierwsze kroniki naszych słowiańskich sąsiadów – czeska kronika ks. Kosmasa oraz rusińska „Powieść minionych lat” mnicha Nestora powstały dokładnie w tych samych latach co kronika Galla Anonima i zawartością są niewiele „bogatsze” od polskich. Upłynęło już wówczas 250 lat od przyjęcia chrztu przez Czechów i 130 lat od chrystianizacji Rusi.

Kosmas sięgał pamięcią o przodkach Czechów znacznie dalej niż Gall Anonim i Wincenty Kadłubek o Lechitach – być może nawet do VIII w., sądząc z długości jego listy legendarnych władców. Jednakże i on prawie nic nie wiedział o pogańskiej religii przodków. Wspomniał wprawdzie, że były pośród nich czarownice i wróżki, których przepowiedniom i obrzędom zabobonnie się oddawali oraz napomknął, że do jego czasów liczni wieśniacy, jak poganie czcili źródła, ognie, gaje, albo kamienne posążki. Gdy jednak odnosił się do czasów pogańskich, nadawał bogom imiona bogów rzymskich. Być może nie znał już nawet imion bóstw słowiańskich.

Uważana za cenne źródło „Powieść minionych lat” zawiera tylko kilka zdawkowych konkretów – wyrywek o pogrzebowym obyczaju palenia przez Słowian zwłok i składaniu prochów do urn.

Wymienia bogów rusińskich, na których książę Oleg zaprzysięgał traktat pokojowy (Peruna i Wołosa), którym książę Włodzimierz Wielki stawiał drewniane posągi w Kijowie i którym składał ofiary z dzieci (Peruna, Chorsa, Dadźboga, Strzyboga, Simargła i Mokosza), a które zniszczył po chrzcie świętym (Peruna). Ponadto w niejasnym fragmencie nazywa egipskiego boga Teosta (Hefajstosa) Swarogiem, a jego syna Słońce Dadźbogiem. Imiona wspomnianych bożków pojawiają się jeszcze w poemacie rusińskim „Słowo o wyprawie Igora”, ale jest to źródło o niepewnej autentyczności, odkryte w kopii dopiero w XVIII w.

MAPA 1: siedziby Słowian w okresie VII-IX w.



Revilo1803, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons



Strzępki z kronik germańskich

Z kronik niesłowiańskich pozostała z VI w. półstronicowa wzmianka historyka bizantyjskiego Prokopiusza z Cezarei o tym, że naddunajscy Słowianie czczą niewymienionego boga piorunów, jako jedynego boga (jednego z bogów?), a oprócz niego rzeki i nimfy oraz oddają się wróżbom. 

Z XI i XII w. zachowało się kilka fragmentów z kronik niemieckich, dotyczących obyczajów Słowian Zachodnich – Wieletów i Obodrzyców, którzy żyli na terenie dzisiejszej Brandenburgii i Meklemburgii, trwając jako ostatni w pogaństwie do połowy XII w., zanim nie zostali podbici przez Niemców i Duńczyków. 

Kronika biskupa Merseburga Thietmara z lat 1012-18 podaje o nich krótkie wzmianki, że czcili źródło wodne i mnóstwo bożków. Wspomina, że w czasie wojny nosili wizerunki bożków a w czasie wyprawy przeciw Mieszkowi I ok. 990 r. złożyli im w ofierze wziętego do niewoli dowódcę grodu. O pogańskich czasach Polan nadmienia o paleniu zwłok zmarłych i zabijaniu z nimi ich żon. Opisuje krótko znaczącą świątynię bogów wieleckich w Radogoszczy, w tym głównego Swarożyca, i tamtejsze wróżby. Imię Swarożyca jako jednego z bogów Wieletów pojawia się też w liście św. Brunona z Kwerfurtu, krytykującym sojusz z nimi cesarza Henryka II przeciw Polsce.

Najobszerniejsze (o ile to adekwatne słowo) są wzmianki z pisanej w latach 70-tych XI w. kroniki ks. Adama z Bremy i kontynuującej ją kroniki ks. Helmolda z lat 60-tych XII w., a więc z czasu ostatecznego podboju i zaniku Słowian Połabskich. 

Wspominają one o dominującej między Łabą a Odrą świątyni Radogosta w mieście Retra i znajdującym się tam pozłacanym posągu, a także nadmieniają o nieznanych z innych źródeł bożkach Prowe – bogu ziemi starogardzkiej (dziś Szlezwik-Holstein) Siwa – bogini Połabia, Czarnobogu, nie wyjaśniając rangi i roli tych bogów (z wyjątkiem złego Czarnoboga). Potwierdzają ogólne informacje o czczeniu przez Słowian gajów, źródeł, duchów domowych oraz ich wróżbiarstwie i składaniu ofiar ze zwierząt i ludzi. Helmold wspomina też o drugiej po Retrze najważniejszej świątyni Świętowita w Arkonie na Rugii, zdobytej i zniszczonej w 1168 r. przez Duńczyków, co położyło kres ostatniemu pogańskiemu kultowi Słowian. 

Upadek Arkony został jeszcze uwieczniony w islandzkiej Knytlinga saga oraz dość obszernej relacji z duńskiej kroniki Saxo Grammaticusa. Zawiera ona jedyny bliższy 2-stronnicowy opis drewnianej zdobionej świątyni Świętowita i jego czterogłowego posągu. Ostatnie wzmianki o kulcie pogańskim pochodzą z trzech XII-wiecznych żywotów św. Ottona z Bambergu, który od 1124 r. chrystianizował pomorze, świeżo podbite dla Polski przez księcia Bolesława Krzywoustego. Żywoty te relacjonują usuwanie przez św. Ottona kultu Trzygłowa ze Szczecina i Wolina. Jest to jedyna nazwa bóstwa, którego kult odnotowany był na terenach, obecnie należących do Polski. Oprócz tego pojawiła się kolejna nazwa bóstwa z Połabia – Jarowita. Kilka czerpiących ze wspólnego zaginionego źródła urywków z kronik arabskich dodaje do tego obrazu informację o rodzaju biesiady przy prochach zmarłego w rocznice jego śmierci.

Nie wiadomo w zasadzie nic

Na tym w zasadzie wyczerpują się wszelkie źródła pisane na temat religii i obrzędów Słowian. Gerard Labuda zestawił je w większości na zaledwie kilkunastu stronach książki.[2] 

Nie zawierają one żadnych informacji o kosmologii, czy teologii Słowian. Nie wymieniają żadnego ich święta religijnego, a krótko opisują jedno i wzmiankują cztery. 

Podają ledwie cztery ich obyczaje: postrzyżyn chłopców u Polan, palenia zwłok zmarłych i zabijania ich żon oraz biesiadowania przy prochach. 

Zawierają jeden dłuższy i dwa krótkie opisy świątyń, jeden opis świętego dębu. Nie ma w nich praktycznie nic na temat rangi, roli, wzajemnych powiązań i zasięgu kultu różnych bóstw. 

Prawie wszystkie te relacje dotyczą jednego małego obszaru zamieszkanego przez Słowian Połabskich i tylko z końcowego okresu ich istnienia w XI i XII w. 

Nie sposób ustalić, na ile stałe w czasie były różne kulty, a na ile zmieniały się przez pokolenia i adaptowały cudze bóstwa i obrzędy, co mogło być powszechną praktyką znaną z pogańskich religii starożytności (szczególnie, że np. Rusowie – założyciele Rusi Kijowskiej, byli skandynawskimi najeźdźcami, którzy podbili Słowian Wschodnich, a z kolei Helmond twierdził, że kult Świętowita był zafałszowanym kultem św. Wita, którego kaplica miała istnieć na Rugii w IX w.).

Nawet imiona różnych słowiańskich bóstw wymieniane w każdym ze szczątkowych źródeł są inne i prawie nie mają ze sobą punktów stycznych. Z 8 imion podawanych w „Powieści lat minionych” dotyczących kultu Rusinów z Kijowa żadne nie pojawia się w kronikach niemieckich traktujących o wymarłych Słowianach Połabskich. Te z kolei podają rozbieżne imiona bożków pogańskich nawet na niewielkim obszarze Połabia, zaś żywoty św. Ottona jeszcze inne dla sąsiedniego Szczecina i Wolina.

Nawet samych tych imion nie możemy być pewni. Są one zafałszowane i to potrójnie (!), chociaż składają się z zaledwie kilku liter. Zapisane są głównie w średniowiecznym alfabecie łacińskim, którego litery nie oddają wszystkich dźwięków języków słowiańskich, przez autorów germańskich, którzy jako cudzoziemcy zniekształcali mowę Słowian. Na dodatek w różnych rękopisach różnią się zapisem literowym. Polskie brzmienia tych imion są tylko rekonstrukcją dopasowującą rozbieżne i nieścisłe zapisy łacińskie do naszego języka.

Naszą wiedzę w małym stopniu uzupełniają badania archeologiczne, odkrywające szczątki miejsc kultu, narzędzi, ubrań. Nie powiedzą one prawie nic o treści wierzeń i rytuałów. Nawet na polu archeologii odkrycia na temat kultu Słowian są znikome. Spośród dwóch opisanych w kronikach świątyń połabskich Radogoszcz w ogóle nie została zlokalizowana.

[na blogu - Radogoszcz odnaleziona? ]

Klif, na którym stała świątynia w Arkonie, został zaś pochłonięty przez morze bałtyckie. Na górze Ślęża pod Wrocławiem, o której Thietmar w dwóch zdaniach podał, że była miejscem pogańskich obrzędów, prace archeologiczne niewiele odkryły. Na Łysej Górze w górach świętokrzyskich, która w Polsce uchodzi (bez żadnych źródeł) za drugie miejsce dawnych kultów słowiańskich, nie znaleziono żadnych ich jasnych śladów. Archeologia dysponuje zaledwie dwoma dużymi nadniszczonymi drewnianymi posągami słowiańskich bożków połabskich oraz jednym kamiennym posągiem zbruckim z Ukrainy, którego autentyczność i pochodzenie są sporne.[3] [4]

[wg mnie autentyczny zabytek i to dość "powszechny"... - Od Zbrucza do Włoch ]

Wyrób wiedzo-podobny

Jakim więc cudem powstają publikacje traktujące o mitologii, obrzędach, świętach, demonologii Słowian – o rzekomej pradawnej rodzimej tradycji? Badania religii Słowian wynalazły wypełniacz źródłowej pustki w postaci metody językowo-porównawczej oraz etnografii.

Pierwsza z nich opiera się na założeniu, że wszystkie ludy indoeuropejskie rozproszone od Atlantyku po Indie, łączyła w czasach prehistorycznych na stepach Azji wspólnota nie tylko językowa, ale i religijna i że wierzenia Słowian można odtworzyć, porównując słownictwo odnoszące się do ich religii i obrzędów z innymi językami i religiami indoeuropejskimi. Szkopuł, w tym, że o samych Pra-indoeuropejczykach też nic nie wiadomo, a religie Celtów, Germanów, Rzymian i Greków, Persji oraz Indii nie są ze sobą zgodne, tak jak ich mitologie. Materiał do porównania stanowi zaś głównie kilkanaście pozbawionych treści imion słowiańskich bożków – prawie w całości jednoźródłowych, niepewnych co do autentyczności i zniekształconych w brzmieniu.

W zależności od fantazji i zamiłowań mitologicznych badacza, można sobie swobodnie dopasowywać strzępki danych o Słowianach do dowolnej z różnych religii starożytności. Miłośnik Greków i Rzymian może dopatrzyć się w imieniu Peruna – władcy piorunów słowiańskiego odpowiednika Zeusa – króla bogów, a pasjonat skandynawskich opowiadań albo komiksów o Avengersach równie dobrze widzieć w nim Thora syna Odyna, zaś religię Słowian jako analogiczną do sąsiednich Germanów. 

Zły Czarnobóg z kroniki Helmolda może wraz z domniemanym przeciwnym mu „Białobogiem” tworzyć słowiański manichejski dualizm dobra i zła, zbliżony do wierzeń perskich. A wzmianka Prokopiusza z Cezarei o kulcie wśród Słowian tylko jednego naczelnego boga piorunów służyć za dowód, że byli pół-monoteistami. Za niejasną wypowiedzią Nestora można dojść do wniosku, że egipski bóg słońca Helios to Dadźbog, a za podobieństwem imienia Chorsa do perskiego słowa xores – słońce, że to on był Heliosem. 


Może pod świętym dębem Wieleci sprawowali sądy w imieniu boga Prowe, 

a może Helmold w kronice źle zapisał i chodziło o sądy w imieniu prawa i żadnego boga Prowe nie było. 

[pisałem o bożku DEMOKRACYA, ale, że Prowe to prawo.... na to nie wpadłem...nie byłem na bierząco z tematem Prowe - MS] 

Może z kilku różnych zapisów imienia bogini połabia najbliższy właściwemu brzmieniu jest Siwe (może to odpowiednik hinduskiego Sziwy?), a może Synna (prawie jak islamska sunna).

Równie twórcza jest druga metoda – etnograficzna. Wychodzi ona z założenia, że religia Słowian przetrwała w wierzeniach, bajkach i obrzędach prostego ludu i można ją odtworzyć, zgłębiając kulturę słowiańskich wsi. Problem w tym, że kronikarze nie interesowali się życiem chłopów aż do oświecenia i mało notowali na jego temat. Etnografia jako nauka rozwinęła się dopiero w XIX w. Pamięć o słowiańskich bożkach zatarła się u wykształconych i oczytanych kronikarzy już w średniowieczu. Jakim cudem miałaby przetrwać u niepiśmiennych chłopów prawie tysiąc lat. [tu da się działać - MS] Skąd przekonanie, że kultura ludowa to pozostałość religii Słowian a nie ukształtowana po chrystianizacji zwyczajna obrzędowość rolna, rozbudowująca chrześcijańskie święta o świeckie tradycje. Aby to naukowo ocenić, trzeba by ją porównać z wcześniejszą religią Słowian.

A ta właśnie jest zupełnie nieznana. Nawet nie wiadomo czy w ogóle istniała, czy tylko każdy gród i szczep wyznawał na swój sposób własnych bożków. Metoda etnograficznego poznania religii Słowian przypomina wyciąganie się samemu z bagna za własne włosy. Nie ma punktu podparcia dla założenia, na którym się w całości buduje. Odkrywa przedchrześcijańskie korzenie obyczajowości ludowej, nie dlatego że one są przedchrześcijańskie tylko dlatego, że z góry je za takie uznaje.

Wymyślanie pogańskiego pochodzenia chrześcijańskim świętom

Nie jest to jednak tylko nieszkodliwa daremna próba poznania. To etnograficzne odkrywanie dawnego pogaństwa ma toksyczny wpływ na powszechną świadomość Polaków. Od dłuższego czasu rozpowszechnia jako rzekomo naukową wiedzę fałszywe przekonanie, że chrześcijańskie święta, to schrystianizowane przez Kościół pradawne pogańskie święta Słowian. Co prawda trzeba reprezentować poziom umysłowy neo-pogańskiego posła PO M. Józefaciuka, żeby twierdzić, że Boże Narodzenie (obchodzone w Kościele 25 grudnia od co najmniej IV w.), zostało zapożyczone od Słowian, których istnienie chrześcijańscy kronikarze zauważyli dopiero w VI w.

Niemniej niektórzy wraz z Magdaleną Środą są przekonani, że dzień św. Jana, to schrystianizowana pogańska noc kupały. Wprawdzie żadne źródła nie mówią nic o istnieniu jakiegokolwiek Kupały, ani w ogóle nie zapisały żadnego pogańskiego święta Słowian.

[czyżby więc wiedza o słowianskich obyczajach to wiedza potoczna, która przetrwała tysiąclecia? prawdopodobnie - MS]

Nawet badacze religii Słowian podają, że bożek Kupała to wymysł XVII-wiecznych pisarzy, którzy przeinaczyli ludowy obrzęd kupałów[5], czyli kąpieli w czas św. Jana Chrzciciela. Zarazem jednak nie wiadomo w oparciu o co twierdzą, że te kąpiele mają prawdopodobnie przedchrześcijańskie pochodzenie, chociaż prędzej należałoby podejrzewać, że to po prostu ludowa zabawa nawiązująca do chrztów, jakich udzielał Jan Chrzciciel w Jordanie.

[no i tu raczej na odwrót - podobnie jak ze ścianiem kani - i wiele innych... - MS]

Już natomiast mnóstwo chrześcijan zaczęło wierzyć, że Dzień Wszystkich Świętych, to zastąpiony przez Kościół słowiański kult zmarłych, czyli uwiecznione przez A. Mickiewicza białoruskie dziady.

Tymczasem kult świętych męczenników rozwijał się jeszcze wśród pierwszych chrześcijan. Święto Wszystkich Świętych zostało w kalendarzu liturgicznym wyznaczone na 1 listopada we wczesnym średniowieczu, kiedy w Rzymie zapewne nawet nie wiedziano o istnieniu jakiejś Rusi. [wiedziano, bo przecież kłamstwa tworzyli w jakimś celu, to wynika z wielu rzeczy i wymaga pracy, by opisać - MS]

Skądinąd po co Kościół Rzymski miałby wprowadzać powszechne święto, żeby chrystianizować obrzędy jakichś odległych pogańskich [w szkole mówili co innego... - MS] Rusinów, skoro przyjęli oni dopiero w X wieku chrześcijaństwo w obrządku greckim, a nie rzymskim. Tymczasem akurat u prawosławnych nie ma 1 listopada Dnia Wszystkich Świętych. 

Thietmar w kronice pisanej do 1018 r. ze wstrętem wzmiankował o pogańskich kultach sąsiednich Słowian. Do głowy by mu nie przyszło, że kilka razy wspomniany przez niego Dzień Wszystkich Świętych, który obchodził 1 listopada, to tylko słowiańskie Dziady, zapożyczone z Rusi, o której trochę słyszał, że leży na wschód od państwa Polan. Niestety Thietmar, jako prosty katolicki biskup, nie czerpał wiedzy od współczesnych etnografów, więc nie znał naukowych faktów.

[Thietmar to kłamca, jak i inni "kronikarze" - przecież powyżej autor sam zwraca uwagę, że Prowe to "prawo" - czyż nie? - MS]



Neopogańska pseudotradycja

Źródłowe strzępki może nie dają szans na naukowe poznanie Prasłowian. Wystarczą jednak do tworzenia dla potrzeb zblazowanego wykorzenionego post-polaka publikacji z pogranicza fantastyki naukowej albo zgoła komiksów. Pozwalają wychowanemu na hollywoodzkich produkcjach poczuć, że poznaje rodzimą wersję filmowego Herkulesa albo Thora, zamiast słuchać nudnego wstecznego polskiego Kościoła.

Jak się taki historyczny ignorant bardziej zapasjonuje „pradawną rodzimą tradycją”, to może za radą Magdaleny Środy w ramach „przeżycia duchowego” wyjedzie w wolny weekend z grupką korpoludków poza wielkomiejski beton do lasu. 

Tam w „noc kupały”, skacząc przez ognisko i pływając w rzeczce jako odrodzony Słowianin, złoży za pośrednictwem feministycznej kapłanki czarownicy w ofierze Swarożycowi albo Perunowi sałatkę wegańską, zamiast preferowanej dawniej przez „bogów” krwi cieląt lub dzieci. A nawet napaliwszy trawki wywróży sobie z oparów jakąś strzygę albo wywoła z lasu rusałkę.

Jedyne polskie dziedzictwo to chrześcijaństwo

W świecie faktów innej Polski niż chrześcijańska natomiast nie znajdzie. Nie ma jej nie tylko dlatego, że wierzeń Słowian nie da się już odtworzyć a na kartach historii Polska pojawia się ślubem Mieszka I z Dobrawą i jego chrztem. Przede wszystkim Polska fizycznie ukształtowała się dopiero po tym chrzcie. 

W 966 r. państwo Mieszka obejmowało tylko tereny dzisiejszej Wielkopolski i zachodniego Mazowsza. Nawet nazwa Polska pojawiła się w źródłach dopiero w czasach Bolesława Chrobrego. 

[nazwa Polska - Polanie ma genezę co najmniej 10 tysięcy lat - co najmniej, ale może znacznie starszą... mówią o tym dane naukowe, trzeba to tylko opisać - MS]


Do niedawna dedukowano z listy czterech legendarnych przodków Mieszka, że państwo Piastów powstało w II połowie IX w. Jednakże nowatorskie badania dendrologiczne wskazały, że wielka akcja budowy grodów piastowskich nastąpiła nagle dopiero około 940 r. 

Starsze grody zlokalizowano na niewielkim obszarze w promieniu 40 km od Gniezna. Możliwe, że jeszcze w czasie narodzin Mieszka istniał tylko zalążek zalążka państwa na obszarze 2 % dzisiejszej Polski. Mieszko I zjednoczył tereny, które stanowiły Polskę piastowską dopiero po 966 r., kiedy zdobył Pomorze i pod koniec życia około 990 r. odebrał Śląsk i Małopolskę Czechom.



MAPA 2: formowanie się Państwa Polan za Mieszka I



Pedros.lol, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Kolorem niebieskim zaznaczony przypuszczalny obszar państwa Polan około 940 r.
Kolorem pomarańczowym zaznaczony przybliżony obszar państwa Mieszka I w 966 r.




Duszę tego państwa ukształtowało dopiero chrześcijaństwo. Nie tylko poprzez to, że przekazało mu prawdziwą Wiarę w miejsce zabobonnego wróżbiarskiego czczenia drzew, kamieni, żywiołów i składania ofiar ze zwierząt i ludzi. [no nie! to autor jednak daje wiarę tietmarom???! - MS]

Nie ma śladów, by wcześniejsze pogańskie wierzenia stanowiły element jednoczący setki miejscowości i szczepów, wyznających różne bożki[no nie!! ZNOWU ???! - MS]

To przyjęcie chrześcijaństwa i ustanowienie odrębnego misyjnego biskupstwa poznańskiego w 968 r. ukształtowało wewnętrzną wspólnotę duchową (początkowo tylko elity państwa, z czasem również warstw niższych). Zarazem dało jej poczucie odrębności od innych narodów chrześcijańskich poprzez to, że polska hierarchia kościelna nie podlegała innym państwom, a bezpośrednio papieżowi, któremu Mieszko I w słynnym dokumencie Dagome Iudex przed śmiercią oddał państwo pod opiekę.

To biskup Wincenty Kadłubek w najgłębszym średniowieczu w swoich bajecznych dziejach Polski sformułował pierwszą ideę polityczną Polaków, jako wspólnoty cnoty i wolności przed tyranią.

W czasach XIII-wiecznego rozbicia dzielnicowego, kiedy nie tylko okrajane przez sąsiadów państwo Piastów, ale i sam naród polski o mało nie zanikł na skutek masowej imigracji gospodarczej osadników niemieckich w ramach lokacji miast i wsi, to kult św. Stanisława zaczął pierwszy szerzyć ideę ponownego zjednoczenia Polski, a polscy biskupi pod przywództwem abp Jakuba Świnki zgromadzeni na synodzie łęczyckim w 1285 r. pierwsi przed książętami piastowskimi podjęli się oporu przed germanizacją kraju.

To chrześcijaństwo pozwoliło się uformować narodowi polskiemu, wykształcić jego odrębną kulturę i przetrwać do dziś, w przeciwieństwie do już dawno wymarłych i zapomnianych pogańskich Obodrzyców i Wieletów. Wbrew temu, co uczy się w szkołach, Mieszko I nie przyjął chrześcijaństwa pod groźbą niemieckiego podboju, ale ze swobodnego wyboru. Pozostał przy nim nawet, gdy Wieleci i Obodrzyce w 983 r. zrzucili niemieckie jarzmo i powrócili na 150 lat do pogaństwa.

Nic dziwnego, że współcześni zateizowani post-polacy, pasjonujący się pogaństwem, zarazem wrogo odnoszą się do polskiej kultury i tradycji a najchętniej rozpuściliby Polskę w jakimś ponadnarodowym kosmopolitycznym tworze. Wyczuwają, że prawdziwej polskości nie da się oddzielić od nienawistnej im religii chrześcijańskiej, więc by pozbyć się tej drugiej, gotowi są zlikwidować i tę pierwszą.

Jacek Laskowski



TABELE














PRAWO


Msza św. za władców z dynastii Piastów.

Abp Gądecki: Wyraz troski o ich życie wieczne
Dodano: dzisiaj 12:09


Metropolita poznański przewodniczył w niedzielę uroczystej Mszy św. za władców Polski z dynastii Piastów, pochowanych w poznańskiej katedrze.



Mszę św. poprzedziło wprowadzenie pocztów sztandarowych w asyście Wojska Polskiego. Do katedry przybyli przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, parlamentarzyści, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, Wojska Polskiego, Policji, Państwowej Straży Pożarnej i harcerze oraz delegacje poznańskich szkół.

W homilii metropolita poznański podjął refleksję nad naturą władzy, a także przypomniał dzieje Bolesława Chrobrego. W przyszłym roku minie 1000 lat od jego koronacji.

– Jest sprawą oczywistą, że każda ludzka społeczność w sposób konieczny potrzebuje władzy. Ponieważ Bóg stworzył ludzi jako istoty ze swej natury społeczne, żadna społeczność nie może istnieć, jeśli w niej ktoś jeden nie posiada władzy zwierzchniej i nie nakłania skutecznie jednostek do działania na rzecz wspólnego celu, dlatego polityczna społeczność ludzka musi mieć władzę, która sprawuje w niej rządy – przekonywał abp Stanisław Gądecki.

Podkreślił, że "to nie konkretny władca pochodzi od Boga, lecz od Boga pochodzi sama konieczność władzy. Konieczność rządzenia jest chciana przez Boga".



Prawo ludzkie i prawo wieczne

Abp Gądecki zwrócił uwagę, że władcę obowiązuje to samo prawo Boże, któremu podlegają wszyscy obywatele.

 – Prawo ludzkie ma o tyle istotne znamiona prawa, o ile jest zgodne z prawym rozumem. Wówczas jest jasne, że pochodzi od prawa wiecznego. O ile zaś nie jest zgodne z rozumem, nazywa się prawem niegodziwym. W takim bowiem przypadku nie ma istotnych przymiotów prawa, ale jest raczej jakąś formą przemocy [mandaty za przekraczanie "dozwolonej" prędkości!!!!  - MS] tłumaczył metropolita poznański.

Przywołując słowa św. Augustyna na temat władców szczęśliwych, czyli takich, którzy rządzą sprawiedliwie, wskazał na ich cechy. To tacy, którzy m.in. "swoją władzę czynią służebnicą Bożego majestatu, zwłaszcza aby rozszerzać kult Boży; Boga się boją, kochają Go i czczą; ociągają się z karą i łatwo zapominają winy; wymierzają karę, dlatego że wymaga tego rządzenie i zachowanie państwa, a nie dla zaspokojenia swoich nienawiści; okazują łaskawość w nadziei na poprawę, a nie żeby niegodziwość pozostawić bezkarną; często zmuszeni do decyzji przykrych, wyrównują to łagodnością miłosierdzia i hojnością w świadczeniu dobrodziejstw".



Bolesław Chrobry – pierwszy koronowany władca

Abp Gądecki przypomniał także postać i dzieje Bolesława Chrobrego.

Metropolita poznański zwrócił uwagę, że Bolesław Chrobry od początku wspierał chrystianizację Polski oraz wyprawy misyjne Wojciecha Sławnikowica, biskupa praskiego, oraz Brunona z Kwerfurtu. Podkreślił, że męczeńska śmierć św. Wojciecha w 997 r. i jego szybka kanonizacja stały się powodem zorganizowania zjazdu gnieźnieńskiego w roku 1000, podczas którego utworzono metropolię kościelną w Gnieźnie oraz biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu.

– Najważniejszym aktem dokonanym podczas zjazdu gnieźnieńskiego była symboliczna koronacja Bolesława Chrobrego na króla, dokonana poprzez nałożenie na jego skronie diademu cesarskiego – mówił ks. arcybiskup.

Bolesław Chrobry tuż przed śmiercią (w 1024/1025 roku), koronował się na pierwszego króla Polski. 

– Trwa spór co do daty koronacji. W świetle tekstu z epitafium władcy symboliczny akt włożenia diademu cesarskiego na głowę polskiego władcy przez Ottona III w roku 1000 nie był przez współczesnych uznawany za prawdziwą koronację – stwierdził metropolita poznański. Podkreślił, że źródła proweniencji niemieckiej jednoznacznie potwierdzają, że Bolesław, korzystając z krótkiego bezkrólewia w Niemczech po śmierci Henryka II, kazał się koronować w 1025 roku.

Poznańska katedra jest najstarszą nekropolią pierwszych królów i książąt polskich. W jej podziemiach pochowani są: Mieszko I, Bolesław Chrobry, Przemysł II, Mieszko II, Kazimierz Odnowiciel, Władysław Odonic, Bolesław Pobożny i Przemysł I, a także księżna Dobrawa.






I pozwolę sobie jeszcze wtrącić...





angielska wiki
tłumaczenie automatyczne


Polanie (starorus. Полѧне, Polęnie) – plemię wschodniosłowiańskie zamieszkujące od VI do X wieku oba brzegi środkowego Dniepru.

Profesor Paul Bushkovitch z Uniwersytetu Yale sugeruje pierwotną nazwę poli, bez przyrostka -anie, *pole → poli → Polanie (w angielskim oryginale Poliane), podobnie jak *derevo → derevli → Derewlanie (w oryginale derevliane), czy sever → severe (u Łowmiańskiego Siewiera) → Siewierzanie (severiane)


Początkowo, do IX wieku, ziemie te podlegały władztwu Chazarów i zamieszkująca je ludność zobowiązana była płacić daninę. Z tego okresu wywodzi się wiele kurhanów polańskich. W latach 60. IX wieku Waregowie przeprowadzili z terytorium Polan zwycięskie kampanie przeciwko Bizancjum, Połowcom i Pieczyngom. 

Około 880 roku Polanie zostali podbici przez księcia nowogrodzkiego Olega Mądrego, a ich ziemie stały się centrum nowego państwa: Rusi Kijowskiej. Największymi miastami polańskimi były Kijów i Perejasław. 

W wieku X nazwa Polanie zanikła; ostatni raz wymienia ją latopis Powieść minionych lat w 944 roku.







Polanie w Powieści minionych lat

Autor latopisu – prawdopodobnie Nestor – napisał, że Polanie zamieszkiwali wydzielone terytorium na wzgórzach nad Dnieprem, wywodzili się od Słowian i żyli w zgodzie z plemionami Drewlan, Siewierzan, Radymiczów (pochodzących od Lachów), Wiatyczów (pochodzących również od Lachów) oraz Chorwatów. 

Podkreślił ich szacunek dla starszych oraz przestrzeganie obyczajów małżeńskich z formalnymi obrzędami, w przeciwieństwie do Radymiczów, Wiatyczów oraz Siewierzan, którzy ponoć żyli i mieli zwyczaje jak zwierzęta.

W innym miejscu Nestor cofnął się do czasów, gdy nad Dunajem żyli Słowianie, i stwierdził, że od tych Słowian wywodzą się Morawianie, Czesi i Lachowie, a także Polanie nazywani Rusią.



Polanie nad Wisłą i Dnieprem

Nestor wspomina, że od Słowian naddunajskich wywodzą się Lachowie, którzy osiedli nad Wisłą i od których wywodzą się Polanie, Pomorzanie, Mazowszanie i Lutycy. Pisze dalej, że wywodzą się od nich także osiadli nad Dnieprem Polanie. Z tekstu wynika, że Polanie znad Wisły mają coś wspólnego z tymi znad Dniepru.




Polanie lub Polacy (ukr. Поляни, zromanizowane: Poliany; rosyjski: Поляне, zromanizowany: Polyane; polski: Polanie; Starosłowiański: Полѧне, zromanizowany: Poljane),

znany również jako Polanowie, Polaniacy i Polanie Wschodni, byli plemieniem wschodniosłowiańskim między VI a IX wiekiem, które zamieszkiwało oba brzegi Dniepru od Liubech do Rodnia, a także w dół dolnych biegów rzek Ros', Sula, Stuhna, Teteriów, Irpień, Desna i Prypeć.

Wyraźni zachodni Polanie we wczesnym średniowieczu byli plemieniem zachodniosłowiańskim, przodkami Polaków.



Fibuła wschodnich Polan (II - III wiek). Słowiańska osada w pobliżu wsi Tajmanawa w rejonie mohylewskim na Białorusi.


Historia

Nazwa wywodzi się od starosłowiańskiego słowa поле, które oznacza "pole", ponieważ według Kroniki Pierwotnej mieszkali na polach (занеже в поле седяху). 

W pewnym momencie Polanie zostali podbici przez Chazarów.

Ziemia Polan znajdowała się na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych i terytoriów zamieszkałych przez różne plemiona wschodniosłowiańskie (m.in. Drevlian, Radimichów, Drehovianie i Sewerowie) i łączyła je wszystkie arteriami wodnymi. 

Ważny szlak handlowy, Droga od Waregów do Greków, przebiegała wzdłuż Dniepru przez ziemie Polan i łączyła Europę Północną z Morzem Czarnym i Cesarstwem Bizantyjskim. Położenie geograficzne Polan pozwoliło im odegrać organizacyjną rolę w konsolidacji plemion wschodniosłowiańskich. 

W IX i X wieku Polanie prowadzili dobrze rozwiniętą uprawę ziemi ornej, hodowlę bydła, łowiectwo, rybołówstwo, pszczelarstwo ulowe oraz różne rzemiosła, takie jak kowalstwo, odlewnictwo, garncarstwo, złotnictwo itp. Tysiące kurhanów (pre-polańskich), znalezionych przez archeologów w regionie Polan, wskazują, że ziemie te mogły utrzymywać stosunkowo dużą gęstość zaludnienia.

Polanie mieszkali w małych rodzinach w półziemiankach ("domach ziemnych"), nosili samodziałowe ubrania i skromną biżuterię. Przed nawróceniem się na chrześcijaństwo mieszkańcy palili swoich zmarłych i wznosili nad nimi wały przypominające kurhany.

W latach sześćdziesiątych XIX wieku przybyli Waregowie (Wikingowie) i zorganizowali kilka udanych kampanii wojskowych przeciwko Cesarstwu Bizantyjskiemu, które ostatecznie pokonało ich i zawarło pokój z nimi, Pieczyngami i Połoczanie

Od IX wieku Polacy zaczęli być znani jako Rusini[4], a region, który zamieszkiwali, jako ziemia Ruś[5], którą to nazwę prawdopodobnie przejęli od Waregów.

Kroniki wielokrotnie odnotowują, że stosunki społeczno-gospodarcze w społecznościach Polan były bardzo rozwinięte w porównaniu z sąsiednimi plemionami. Według Kroniki Pierwotnej, na czele plemienia Polan stanęli trzej bracia - Kij, Szczek i Chorow, którzy położyli podwaliny pod Kijów, który stanie się centrum plemiennym.

Za pierwszych władców Kijowa uważa się dwóch Waregów, Askolda i Dira. W latach osiemdziesiątych XX wieku Oleg Mądry podbił ziemie Polan, od tego momentu zamieszkiwane przez nich terytorium stało się politycznym, kulturalnym i gospodarczym centrum Rusi Kijowskiej.

Według kronikarskich legend największymi miastami wschodnich Polan były Kijów, Perejasław, Rodnia, Wyszhorod, Biłogród Kijowski (obecnie wieś Biłohródka nad rzeką Irpieniem) i Kanów. 

W X wieku termin "Polanie" wyszedł praktycznie z użycia, zastąpiony nazwą "Ruś", a wschodni Polanie jako plemię są ostatnio wymienieni w kronice z 944 roku.




Polanie wschodni i zachodni to ta sama "nacja", jak wszystko zresztą...








Internetowa Encyklopedia Ukrainy:


Polacy (poliany). Plemię słowiańskie (sojusz plemienny, według Mychajła Brajczewskiego), które zamieszkiwało prawy brzeg środkowego biegu Dniepru, między dopływami Ros i Irpienia. 

Wspomina się o nich we wczesniejszym, niedatowanym fragmencie Kroniki Pierwotnej Rusi jako żyjących na wzgórzach kijowskich wzdłuż szlaku wareskiego do Greków. Ostatnia wzmianka o nich pochodzi z 944 roku, gdzie są wymieniani jako jedni z wojowników księcia Ihora. 

Ich nazwa pochodzi od pól (polia), które zamieszkiwały. Położenie terytorium Polianów na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych przyczyniło się do ich rozwoju gospodarczego i kulturalnego jako organizatorów państwa Rusi Kijowskiej. 

Już w IX i X wieku byli znani jako Rusi, a nazwa ta wkrótce została zastosowana do wszystkich plemion tworzących Ruś Kijowską. Głównym miastem Poliańczyków był Kijów. 

Innymi ważnymi ośrodkami były Biłgorod, Bohusław, Wyszhorod i twierdza Zwienihorod (obwód kijowski). Dowody archeologiczne i kroniki wskazują, że Polacy zajmowali się rolnictwem (posługiwali się motyką i pługiem), hodowlą zwierząt, polowaniem, pszczelarstwem i rybołówstwem oraz byli wykwalifikowanymi rzemieślnikami. Kroniki podają, że byli oni bardziej zaawansowani społeczno-gospodarczo niż sąsiednie plemiona słowiańskie.


BIBLIOGRAFIA
Hruszewski, M. Istoriia Ukraïny-Rusy, t. 1 (Lwów 1904; Kijów 1913; Nowy Jork 1954)
Tret'iakov, P. Vostochnoslavianskie plemena, 2nd edn (Moskwa 1953)
Bibikov, S. (red.). Narysy starodavn'oï istoriï Ukraïns'koï RSR (Kijów 1959)
Mezentseva, H. Kanivs'ke poselennia polian (Kijów 1965)
Rusanova, I. Kurgany polian X–XII vv. (Moskwa 1966)
Braichevs'kyi, M. Pokhodzhennia Rusi (Kijów 1968)















SPIS ŹRÓDEŁ HISTORYCZNYCH (notatka Pch24.pl)

– Gall Anonim „Kronika” w tłumaczeniu Z.Komarnickiego, Drukarnia Józefa Sikorskiego, Warszawa 1873 r.

– Helmold z Bozowa „Kronika Słowian”, PWN, Warszawa 1974

– Kosmas „Kronika Czechów”, edycja komputerowa

– Nestor „Powieść minionych lat” edycja komputerowa

– Prokopiusz z Cezarei „Historia wojen. Tom II”, Towarzystwo Wydawnicze „Historia Iagiellonica”, Kraków 2015

– Thietmar „Kronika biskupa merseburskiego”, edycja komputerowa

– Wincenty Kadłubek „Kronika polska”, edycja komputerowa

Fragmenty źródeł dotyczące religii Słowian zaczerpnięte z Labuda Gerard „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna…”:

– Adam z Bremy „Kronika” Gesta Hammaburgensis Ecclesiae Pontificum

– Saxo Grammaticus „Gesta Danorum”

– „Żywot św. Ottona biskupa bamberskiego” mnicha Ebo

– „Dialog o życiu św. Ottona z Bambergu” mnicha Herborda

– „Żywot św. Ottona z Bambergu” mnicha z Prufening

– Ibn Rosteh „Księga kosztownych klejnotów”

– Ibrahim Ibn Jakub „Relacja z podróży do krajów słowiańskich

– pismo św. Bonifacego do króla anglosaskiego Elthibalda

BIBLIOGRAFIA:

– Kajkowski Kamil, Kuczkowski Andrzej „Religia Pomorzan we wczesnym średniowieczu, Wydawnictwo Jasne, Pruszcz Gdański 2010

– Labuda Gerard „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna. Antologia tekstów źródłowych.”, Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk & Wydawnictwo Sorus, Poznań 1999

– Lewicki Tadeusz „Źródła Arabskie do Dziejów Słowiańszczyzny. Tom 2, część 2”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław oddział w Krakowie, 1977

– Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 1”, Biały Kruk Sp. z o.o., Wydanie I, Kraków 2014

– Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 2”, Biały Kruk Sp. z o.o., Wydanie I, Kraków 2015

– Strzelczyk Jerzy „Mity, Podania i Wierzenia Dawnych Słowian”, Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Wydanie II poprawione i uzupełnione, Poznań 2007

– Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wydawnictwo, Wrocław 1991

ARTYKUŁY:

– „Absurdalne wywody nowego posła KO. Józefaciuk: Boże Narodzenie nie jest typowo chrześcijańskim świętem. Obchodzę wydarzenie z rodziną”, 22.11.2023

(za https://wpolityce.pl/polityka/671741-jozefaciuk-boze-narodzenie-nie-jest-chrzescijanskim-swietem)

– Środa Magdalena „W noc kupały liczmy na siły nadprzyrodzone”, 18.06.2019

(za https://wyborcza.pl/7,75968,24910985,w-noc-kupaly-liczmy-na-sily-nadprzyrodzone.html)



[1] Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 2”, str.12,

[2] Labuda G. „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna”, rozdział IX, str. 170-181, 208-10, 212-13

[3] Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, str. 67-68

[4] Strzelczyk Jerzy „Mity, Podania i Wierzenia Dawnych Słowian”, str. 36, 71, 204-5

[5] Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, str. 181









Prawym Okiem: Celtowie

Polska przedchrześcijańska nie istniała! Dla oświecenia pogan - pasjonatów - PCH24.pl

pl.wikipedia.org/wiki/Polanie_(plemię_wschodniosłowiańskie)

en.wikipedia.org/wiki/Polans_(eastern)

Poznań: Mszy św. za władców z dynastii Piastów




do przemyślenia:

Prawym Okiem: Bezpieczeństwo

Prawym Okiem: Rowy przeciwczołgowe przy DW 222



Prawym Okiem: Kodeks drogowy (Rumunia)

Prawym Okiem: "Wydział jest zastraszony"

Prawym Okiem: Uzbrojenie obywateli

Prawym Okiem: Odblaski sobie... a potop sobie..

Prawym Okiem: Odblaski na niebie - i na wodzie...



encyclopediaofukraine.com/display.asp?AddButton=pages%5CP%5CO%5CPolianians.htm