Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 11 stycznia 2014

„Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” – kto kogo ograł?


reblogged





Wiele wskazuje na to, że Niemcy od samego początku zastawili pułapkę na polskich biskupów. Dlaczego tak sądzę?


          Spadło to jak grom z jasnego nieba: władzę komunistyczną ogarnęła furia, a zwykli Polacy spoglądali po sobie z niedowierzaniem. Arcybiskup Karol Wojtyła ledwo zjechał z Soboru Watykańskiego do Krakowa, w wypełnionym po brzegi kościele św. Anny wygłosił kazanie, w którym próbował wyjaśnić wiernym ideę „Listu biskupów polskich do niemieckich” z 18 listopada 1965 r. Nadaremnie. Tłum opuścił świątynię niepocieszony.

           W tekście tym dotykam sprawy ze wszech miar trudnej, ale niezwykle istotnej dla każdego, kto próbuje objąć wzrokiem cały proces uzależniania się polityki polskiej od Berlina. Słowa „polityka” użyłem tu z pełną świadomością, gdyż orędzie polskich biskupów i niemiecka na nie odpowiedź miały właśnie taki charakter. A skoro w III Rzeczypospolitej o całej tej sprawie można mówić dobrze lub wcale, warto się jej bliżej przyjrzeć. Od razu lojalnie ostrzegam: w swoich dociekaniach przymnożyłem tylko znaków zapytania.

           Na dobrą sprawę niczego tu nie wiemy na pewno. Pomysł listu powszechnie przypisywany jest arcybiskupowi wrocławskiemu, rodowitemu Ślązakowi, ks. Bolesławowi Kominkowi. To on miał zredagować rzeczony dokument od razu w języku niemieckim i – obok ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego i arcybiskupa krakowskiego, ks. Karola Wojtyły – wywrzeć największy wpływ na jego treść. Z politycznego punktu widzenia największy ciężar gatunkowy listu zawierał się w słowach: przebaczamy i prosimy o przebaczenie. Według dominującej dziś wykładni biskupi polscy liczyli na to, że w swojej odpowiedzi biskupi niemieccy wyrażą poparcie dla granicy na Odrze i Nysie. Przeliczyli się.

           Datowana na 5 grudnia 1965 r. replika okazała się politycznym majstersztykiem. Biskupi niemieccy (pamiętajmy, że był to dokument wspólnie podpisany przez hierarchów z NRF i NRD!) nawet słowem nie zająknęli się o nowych granicach zręcznie wyrażając nadzieję, że nieszczęsne skutki wojny przezwyciężone zostaną w rozwiązaniu wszechstronnie zadowalającym i sprawiedliwym. Niestety, to nie wszystko. Umiejętnie podkreślono ogrom niemieckich ofiar II wojny światowej i nieszczęść, jakie dotknęły ten naród: miliony Niemców musiały opuścić swoje rodzinne strony, w których żyli ich ojcowie i pradziadowie. Stąd już tylko logiczny krok do sformułowania kolejnej mistyfikacji, której skonsumowanie odbywa się na naszych oczach: ilekroć ci Niemcy mówią o „prawie do rodzinnych stron", to nie ma w tych słowach - pomijając nieliczne wyjątki - agresywnych zamiarów. Nasi Ślązacy, Pomorzanie i mieszkańcy Prus Wschodnich pragną przez to wyrazić, że w swoich starych stronach rodzinnych mieszkali prawnie i że nadal pozostają z nimi związani. Wisienką na erystycznym torcie można nazwać zaproszenie polskich biskupów na uroczyste obchody... niemieckiego biskupstwa w Meissen (Miśni, wówczas na terenie NRD)! Na zakończenie swojego listu niemieccy biskupi zacytowali słynne już słowa polskich dostojników kościelnych zawierające prośbę o przebaczenie. Błyskotliwie zwieńczyli w ten sposób cały wywód mieszczący się – w obowiązującej do dziś – doktrynie politycznej swojego państwa.

           Polscy biskupi poczuli gorycz porażki. Najdobitniej obrazują ją słowa Prymasa Wyszyńskiego do Przewodniczącego Episkopatu Niemiec, ks. kardynała Juliusa Döpfnera: Muszę Jego Eminencji się przyznać całkiem szczerze, że odpowiedź niemieckiego episkopatu na nasze orędzie rozczarowała nie tylko Polaków, ale i opinię światową. Nasza tak serdecznie podana dłoń została przyjęta nie bez zastrzeżeń. Sprawę próbował ciągnąć arcybiskup Kominek: Byłoby być może lepiej, gdyby nasi niemieccy współbracia gwoli wyjaśnienia raz jeszcze zabrali głos, gdyby niedwuznacznie wyrazili swoje zrozumienie dla naszego prawa do istnienia nad Odrą i Nysą. Nikt go już wtedy jednak nie słuchał. Mleko się rozlało. Strona polska poniosła dyplomatyczną i propagandową klęskę, a jej echa rozniosły się po całym świecie.

           Wiele wskazuje na to, że Niemcy od samego początku zastawili pułapkę na polskich biskupów. Dlaczego tak sądzę? Otóż treść polskiego listu była konsultowana przez dłuższy czas z niemieckimi hierarchami i środowiskami opiniotwórczymi. Co to oznacza? Ano nic innego niż to, że strona niemiecka miała zapewne wpływ na ostateczny kształt listu z dnia 18 listopada 1965 r. A to właśnie swoim zaskoczeniem a później zagubieniem listu (!) i w konsekwencji brakiem wystarczająco długiego czasu na gruntowne przemyślenie swojej odpowiedzi (obie strony pragnęły, by korespondencja zamknęła się w przedziale czasowym obrad Soboru Watykańskiego II) Niemcy tłumaczyli się rozgoryczonym Polakom.

           Zastanawiać musi, jak wielki chaos panował podczas podpisywania listu przez polskich biskupów, skoro aż trzech z nich podpisało się na nim... dwukrotnie?!!! I dalej (mając w pamięci presję na dotrzymanie terminu soborowego): czy układ podpisów pod dokumentów nie świadczy czasem o tym, że większość z hierarchów podpisała dokument nie widząc go i nie znając jego treści? Wszak redagowany był po niemiecku, a trudno uwierzyć, by wszyscy hierarchowie tak biegle znali ten język, by uchwycić wszystkie polityczne niuanse listu? I w końcu: dlaczego oficjalna literatura tego tematu z uporem podaje, że polską korespondencję podpisało 34 biskupów, skoro na oficjalnym dokumencie widnieje 36 nazwisk???

           Dużo tych niejasności. Jak dla mnie – zbyt dużo. Chciałoby się rzec, że znów poszli nasi w bój bez broni. Naiwność to tylko, czy może coś więcej? Kiedyś na to pytanie z pewnością odpowiemy. Dziś możemy tylko patrzeć na to, jak niemieckie delegacje składają kwiaty pod pomnikiem abp. Kominka i łamaną polszczyzną, z wielką satysfakcją odczytują umieszczone u jego stóp słowa: „PRZEBACZAMY I PROSIMY O PRZEBACZENIE”.


KOMENTARZE

Komentarz został zapisany. Będzie widoczny w ciągu kilku minut.
  • Biskupi niemieccy (...)nawet słowem nie zająknęli się o nowych granicach zręcznie wyrażając nadzieję, że nieszczęsne skutki woj
    Tutaj sobie biskupi dwóch różnych państw układaja listy a są tacy, którzy będą bezczelnie dowodzić, że KRK ZAWSZE I WIERNIE popierał i popiera Polska Rację Stanu.
    Może tym matołom, agentom, zagubionym, oczadziałym, niekumatym, nierozgarniętym (*) łuski z oczu opadną.

    (*) niepotrzebne skreślić (albo dopisać).
  • @SpiritoLibero 17:48:17
    Podkreślam, że komentowany tekst napisał klerykał.
  • @Krzysztof Zagozda 17:51:33
    Nie musi sie pan tak asekurować :)

    Nawet wielu duchownych widzi doskonale pewne sprawy, zwłaszcza te po SV II.
    Kościół w sprawach politycznych należy traktować tak jak inne podmioty.
    I nie mieszać do tego Ewangelii.
  • @SpiritoLibero 18:01:24
    Ale Ewangelię do polityki już tak, nieprawdaż? :))
  • @Eugeniusz Sendecki 18:11:50
    Toć właśnie ja drążę parę ciekawych tematów właśnie z myślą o dobru Kościoła!
  • A MYŚLI NASZE BIEGNĄ DO UMIŁOWANEJ SIOSTRY NASZEJ I MATECZKI O PSEUDONIMIE "CIRC" VEL "CIRCONSTANCE"... ALIAS "KATOGORIA", CZYLI
    Która zapewne już się naszykowuje do jakiejś kolejnej niepotrzebnej szarży w obronie Kościoła Świętego, Matki Naszej... hehehe!
    [oczyma wyobraźni widzi ją w szyszaku, z kopią i muszkietem, tęgą dosiadającą kobyłę!]
    Już ona nam da, żeśmy się pomyśleć ośmielili wątpiąco, czy aby nasi umiłowani hierarchowie czasem się aby nie mylą w swoich strategiach! Już ona nas wybatoży cierpkim słowem, od sowietów zaczynając i na psach niewiernych kończąc!
  • ------ coś mi się wydaje,że mamy JUŻ ! za krótkie rączki
  • @
    "Kościół w sprawach politycznych należy traktować tak jak inne podmioty."

    Oto najnowsze oświadczenie Watykanu w wiadomej sprawie:
    "Arcybiskup Józef Wesołowski, były nuncjusz na Dominikanie odwołany przez papieża Franciszka po oskarżeniach o pedofilię, jako obywatel Watykanu podlega jego wymiarowi sprawiedliwości - oświadczył rzecznik Stolicy Apostolskiej ksiądz Federico Lombardi."

    Co do tamtej sprawy, Jeżeli ktoś znał ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego na pewno przyzna mi racje iż jeżeli przyszła by zgroza wybierać pomiędzy Polską a Watykanem, idąc do Częstochowy na bosaka z łzami w oczach i modlitwą o przebaczenie wybrał by Polskę!

    Pomijając już fakt ze nie była to sprawa kościoła, Biskupi działali tylko w dobrej wierze gdyż byli Polakami i chcieli dobra dla kraju. Jednak Szwaby
    jak zawsze odwdzięczyli się perfidią i przebiegłością za nasze dobre serce.

    (Czy wiecie ze gdyby chciano postawić el. atomowa na Bugu w Gąsiorowie jak planowano Zuzela i cała pamięć z dzieciństwa ks.Wyszyńskiego mogła by przestać istnieć? Za blisko do elektrowni).
  • @Krzysztof Zagozda 18:03:49
    "Ale Ewangelię do polityki już tak, nieprawdaż? :))"

    No jasne! Ewangelia powinna być punktem odniesienia i podstawą WSZELKICH działań.
  • @Stara Baba 18:28:38
    Nie wątpię, że ze strony naszych biskupów było max dobrej woli i dbałość o polskie interesy.
    Ale ich niemieccy koledzy mieli inne zdanie i też dbali o interesy swego kraju.
    I to jest właśnie jaskrawy przykład, że Kośció jako instytucja nie może byc postrzegany jako gwarant polskich interesów. Ani żadnego innego kraju. Kosciół to kościół.
  • @Eugeniusz Sendecki 18:14:41
    Zapomniał Pan, Panie doktorze Sendecki o jeszcze jednej "siostrze naszej i mateczce".
    Tamta jest chyba jeszcze groźniejsza.
    Cyrkówka co najwyżej sobie nieobyczajnie warknie w szewskim stylu ale tamta... Dziurę w brzuchu wyboruje :(
  • @SpiritoLibero 18:45:18
    Kościół nigdy nie będzie gwarantem idei politycznych. Takie założenie jest z gruntu antykościelne.

    Co do tematu: jeżeli założymy pełną naiwność polskich biskupów w 1965 r. (czyli wykluczymy zależność choćby jednego z nich od czynników pozakościelnych), to raczej za pewnik musimy przyjąć, że po drugiej stronie bezwiednie mieli za "partnera" ludzi z niemieckich służb.
  • @SpiritoLibero 18:45:18
    Problem polega na tym ze nigdy w historii takim gwarantem dla nas nie był.
    (Oprócz w bardzo dawnych czasach Mazowsza)
    Są jednak ludzie chcący to zmienić i pisać inną historie. Przykładem jest
    Rzeczpospolita która była ostoją wolności religijnej. Jednak wciska się
    ludziom kit ze była katolicka na zasadzie jednolitej. Bzdura. Dla tego
    Rzeczpospolita była wielka gdyż religijnie była "wolna". Gdy chciano ją religijnie jednolicie stłamsić przestała odgrywać role sobie przeznaczoną.

    Oczywiście nie mówimy tu o wierze lecz instytucji kościelnej.
  • @Krzysztof Zagozda 18:50:34
    Niekoniecznie.
    Kierowali sie prawdopodobnie, tak jak nasi biskupi, dobrze pojętym, własnym interesem.

    Redakcja tego dokumentu razem z Niemcami faktycznie budzi jednak poważne watpliwości. Ale to juz sprawy służb a nie polityki Watykanu.
    Ta jest zawsze podporządkowana interesom Kościoła. A, że czasami jest zbieżna z racjami pojedynczego państwa ? Przypadek.
  • @Stara Baba 19:01:36
    Gwarancja to złe słowo w odniesieniu do Kościoła. Zresztą o jakąkolwiek gwarancję w świecie brutalnej polityki niezmiernie trudno.
  • @Krzysztof Zagozda 18:50:34
    To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz.
  • @Stara Baba 19:01:36
    Powiedz to Rebeliantce & Co.
    Będe stał w bezpiecznej odległości i sie przyglądał :D)))
  • @Krzysztof Zagozda 19:05:37
    ...ale w dawnych czasach właściwe!
  • @SpiritoLibero 19:07:29
    Ja już raz psem zostałem. :-) Nie... dziękuje!
  • @Stara Baba 19:10:17
    I ta "psiowatość' jeszcze ci nie przeszła ? :))

    Ale po prawdzie to nie R. wymysliła tylko cyrkówka.
  • @SpiritoLibero 19:13:37
    Właśnie wtedy zostałem chwilowo zarażony i zacząłem niepotrzebnie warczeć! :-)
  • @Stara Baba 19:21:15
    Skoro potrafisz warczeć to z pewnością możesz też pomachać ogonem :D))))
  • @Krzysztof Zagozda 18:50:34
    to jest poszukiwanie dziury w całym. pan nie rozumie chrześcijaństwa,do którego istoty należy przebaczenie, miłość nieprzyjaciół. każdy katolik codziennie powtarza: ''i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom'' . to był ze strony polskich biskupów akt heroicznego wyznania wiary przez który otwarli nasz naród na chrześcijańskie przezwyciężenie dziejowej tragedii. to jest właśnie nasza wielkość. co by nie miało miejsca w historii, chrześcijanie niemieccy są naszymi braćmi w obliczu Boga. nazizm był antychrześcijańską, masońską ideologią. zwykli niemcy mieszkali na naszych ziemiach zachodnich setki lat i uważali je za swoje strony ojczyste, tak jak my wilno, nowogródczyznę, wołyń. taka sama sytuacja. niemieckie prześladowanie polskości było dziełem głównie protestanckich prus. kultura bizantyńska przeciw łacińskiej i protestantyzm przeciw katolicyzmowi
  • Czy ktoś uwierzy, że
    przez ostatnie 1000 lat, musieliśmy ciągle walczyć z Niemcami o być, albo nie być. Kto uwierzy po tylu latach i takich latach w nawet najszczersze intencje strony zza Odry? Ja nie wierzę. Być może Biskupi mieli nadzieję, być może się łudzili, jednak odpowiedź ze strony Niemiec nie pozostawia żadnych złudzeń, zarówno wczoraj jak i dziś.

    "Póki świat światem, nie będzie Niemiec Polakowi bratem".
    Pozdrawiam.
  • @Autor
    Biskupi polscy w tym liście Polskie Ziemie Odzyskane nazwali - "ziemiami poczdamskimi" - to skandal !!!
  • @Bibrus 19:39:05
    ... i na tym trzeba poprzestać. Malować slupy graniczne aby Szwaby
    nie zapomnieli gdzie się znajdują i w końcu zapomnieć ze jakieś
    granice są nierozstrzygnięte. Po pierwsze one oficjalnie są uzgodnione
    a po drugie żadna granica nie jest na stale dla tego trzeba jej strzec!
    Jak na razie to "przewracamy" wszystkie graniczne słupki, nawet brytyjskie.
  • @Bibrus 19:39:05
    to nie jest prawda. owszem, żywioł germański jest bardzo ekspansywny. skandynawia to germanie, frankowie to germanie, holendrzy to germanie i nawet anglosasi to germanie. ale największe problemy zafundowaliśmy sobie sami raz przez sprowadzenie krzyżaków, a drugi raz przez shołdowanie prus, zamiast ich aneksji, co byłoby wtedy łatwe - zygmunt stary zdecydował się na hołd powodowany nepotyzmem. a trzeba też umieć zobaczyć, że powstanie styczniowe było katalizatorem zjednoczenia niemiec.
  • @SpiritoLibero 19:07:29
    A może po prostu Watykan i niemieccy biskupi wymusili ten list, a że nasi biskupi go podpisali, to też świadczy o nich, że sprawy polskie są im bez znaczenia.
    Po prostu niebacznie się odkryli.
  • @oleg 19:59:44
    towarzyszu oleg, co ma piernik do wiatraka? chrzścijaństwo nie jest po to, żeby dawać przykrywkę ekspansji państwowej. pomyliło wam się towarzyszu z waszym prawosławiem, które służy carowi
  • @nobody44 19:54:38
    Mam rozumieć, że po krwawej historii ostatnich 1000-lat, nagle Niemcy zmienili zdanie? To absurd. Nawet statystycznie się to nie trzyma kupy. To naród do bólu konsekwentny w działaniach, bez względu na koszty. Historia, jako najlepsza nauczycielka życia, nie popiera Twoich sądów.Pozdrawiam.
  • ------------MEMENTO
  • @Bibrus 20:09:52
    nie było tysiąca lat. i mieszko i chrobry walczyli z niemcami, ale byli też niemieckimi sojusznikami. w pewnym okresie chrobry był nawet bardziej w niemczech popularny niż cesarz henryk. niemcy mają dwa oblicz. jedno reprezentują np. ottonowie z ich uniwersalnym cesarstwem, w którym chrobry stoi na czele sławiańszczyzny, a drugie to są ich pograniczi watażkowie. gdybyśmy nie popadli w rozdrobnienie dzielnicowe, niemcy nie posunęliby się poza odrę. naszym największym błędem było sprowadzenie krzyżaków. to nasza wina nie niemców, że dopuściliśmy do powstania prus. a geopolityczną racją stanu prus było zniszczenie polski. sami to sobie zafundowaliśmy. nie jest winą lisa, że się go wpuszcza do kurnika. poza prusami i naszym rozdrobnieniem dzielnicowym nie ma żadnych przyczyn rzekomej niemieckiej straszności i jakiegoś determinizmu drang nach osten. przecież i maleńka litwa podbiła milion kilometrów kwadratowych ziem ruskich, kisdy ruś była w kryzysie. czy ktoś ma do niej o to pretensje?

Barroso straszy wojną - albo Stany Zjednoczone Europy, albo będzie wojna.

reblogged


Stany Zjednoczone Europy? Głosowanie już na wiosnę!

 
Wyborcy europejscy wiosną tego roku będą musieli zadecydować, czy są za czy przeciw Stanom Zjednoczonym Europy – zadeklarowała ostatnio wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, Viviane Reding.

 


Szef Reding, José Manuel Barroso w Atenach ogłosił, iż UE wykorzysta stulecie wojny światowej, aby ostrzec przed eurosceptycyzmem i prawicowymi partiami, które „mogą ponownie sprowadzić wojnę do Europy”.


Czyli trzeba się im postawić - MPS



Europejscy politycy, będący zwolennikami ściślejszej integracji przygotowują – jak się wyraził korespondent The Daily Telegrpah z Brukseli, Bruno Waterfield – bezprecedensową kampanię, która „ma trafić do serc i umysłów wyborców”. [A jak nie trafi, to i tak się "integrację" przeprowadzi - admin]

Propagowanie idei Stanów Zjednoczonych Europy ma być – wg wiceprzewodniczącej KE, Viviane Reding – najlepszą bronią przeciwko eurosceptykom.

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, najdłużej sprawująca funkcję komisarza unijnego, wezwała do stworzenia „prawdziwej unii politycznej”. Szczegółowa wizja tej unii zostanie zaprezentowana podczas wiosennej kampanii poprzedzającej wybory do Parlamentu Europejskiego zaplanowane na 22 maja.

- Musimy zbudować Stany Zjednoczone Europy z Komisją jako rządem i dwiema izbami: Parlamentem Europejskim oraz Senatem państw członkowskich – powiedziała.
Zgodnie z koncepcją Reding, podzielaną przez unijnych polityków, w miejsce dotychczasowej UE ma powstać superpaństwo, w którym parlamenty i rządy państw członkowskich pełniłyby rolę samorządów. Kompetencje krajowych władz miałyby być przekazane instytucjom unijnym, przy czym największą władzę miała by mieć Komisja Europejska.

Rada Europejska złożona z przywódców państw członkowskich miałaby pełnić wyłącznie funkcję organu konsultacyjnego, bez większego znaczenia.
Wysocy rangą urzędnicy unijni przygotowali bezprecedensową kampanię wyborczą, w której zamierzają wykorzystać setną rocznicę wybuchu I wojny światowej do straszenia przed eurosceptykami i prawicowymi partiami.

Eurokratów niepokoją sondaże we Francji, Holandii i Grecji, w których partie antyunijne prowadzą. Wysocy rangą politycy UE zamierzają wyciszyć debatę dot. sytuacji gospodarczej i kondycji eurostrefy, a skupić się na promowaniu wizji „wielkiej Europy”.

- Ta debata już teraz wchodzi w decydującą fazę. Już za cztery miesiące obywatele w całej Europie będą musieli dokonać wyboru, w jakiej Europie chcą żyć – przekonywała wiceszefowa KE. – Jest dużo do stracenia. Wyniki tych wyborów zadecydują o kształcie Europy w najbliższych latach. Dlatego też głosowanie ma kluczowe znaczenie – dodała.

Wg Reding, najlepszą bronią przeciwko eurosceptykom, będzie uświadomienie wyborcom, że ich głos jest naprawdę ważny.

Przemawiając w Atenach, José Manuel Barroso zasygnalizował, iż UE wykorzysta stulecie wojny światowej, aby ostrzec przed eurosceptycyzmem i prawicowymi partiami antyeuropejskimi, które mogą sprowadzić wojnę do Europy. – Żadna inna konstrukcja polityczna dotychczas nie okazała się lepszym sposobem życia, pozwalającym zmniejszyć zagrożenie wystąpienia zorganizowanego barbarzyństwa w tym świecie – mówił w Atenach.

- Ważne jest, aby przypomnieć to szczególnie w tym roku, w którym przypada setna rocznica rozpoczęcia pierwszej wojny światowej. Nigdy nie wolno nam brać pokoju, demokracji i wolności za pewnik – dodawał. I dalej: – Szczególnie ważne jest, aby przypomnieć to w maju, kiedy narody Europy będą brać udział w wyborach europejskich.


Źródło: The Daily Telegraph, AS.


http://wyszperane.neon24.pl/post/104554,stany-zjednoczone-europy-glosowanie-juz-na-wiosne

http://www.pch24.pl/stany-zjednoczone-europy--glosowanie-juz-na-wiosne-,20383,i.html





Balonik dla każdego posła.





Zapraszam do lajkowania strony


Balonik dla każdego posła.
Niebezpieczeństwo na drogach sprawia, że każdy obywatel powinien wozić ze sobą alkomat - to go na pewno uchroni...
Wypadki na drogach dotyczą rocznie 5 tyś. osób.

Złe prawo - dotyka 38 milionów ludzi.


Dlatego każdy poseł, który chce wejść na salę obrad powinien wcześniej obowiązkowo zostać sprawdzony alkomatem na obecność alkoholu we krwi!




Pośle - zawsze przed pracą upewnij się, że jesteś trzeźwy!!

Dmuchaj balonik!!


 Pomysł jest taki - zebrać poparcie i wystosować petycję o obowiązkowe badanie posłów alkomatem przed każdorazowym wejściem na salę obrad.

Niech się zastanowią.




 Proszę też o propozycje ws. grafiki.
A może ktoś stworzy jakąś grafikę specjalnie dla strony??

  Proszę admina o lepsze potraktowanie postu i chociaż małe zapromowanie...



KOMENTARZE

  • @Autor
    Bardzo cenna inicjatywa.

    Pozdrawiam.

    Ps.

    Szkoda, że link jest nie aktywny.
  • @AdNovum 07:21:20
    Poprawiłem, dzięki za zwrócenie uwagi
  • @Maciej Piotr Synak 09:59:29
    Proszę wziąć pod uwagę, że od 01.01.2008 r. w Polsce za sprawa Pana Waldemara Pawlaka alkomaty nie podlegają prawnej kontroli metrologicznej, w tym nie podlegają zatwierdzeniu typu, co jest sprawą najważniejszą. Wprowadzono obowiązek wzorcowania alkomatów, który otworzył drogę do wzorcowania każdego alkomatu, w tym gadżetów lub zabawek, które można kupić już za kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset złotych. Na szczęście Policja używa profesjonalnych alkomatów, które kosztują 5 - 8 tysięcy złotych. Wzorcowanie zabawek będzie większym błędem niż brak legalizacji, który powoduje także to, że pomiary wykonane alkomatem wzorcowanym są fałszywe. Fałszywe dlatego, że NIKT nie interpretuje wyników pomiarów. NIKT nie uwzględnia błędów analizatora wydechu oraz niepewności ich wyznaczenia, które są podane w świadectwie wzorcowania - wydanym za 400 zł raz na pół roku (obowiązek). Rozporządzenie Pana ministra Pawlaka wygenerowało metrologiczne kłamstwo założycielskie w obszarze badania trzeźwości. Dotyczy ono wszystkich pomiarów, ale największe znaczenie ma dla wartości granicznych 0,2 promila i 0,5 promila, bo zmienia kwalifikację czynu. W zależności od wartości błędu trzeźwy może stać się pijanym i odwrotnie. A do tego jeszcze niepewność (parametr metrologiczny ze świadectwa wzorcowania), która powoduje że wartość pomiaru powinna być przedstawiona w postaci przedziału wartości, w którym może znajdować się też wartość graniczna. Oznacza to wówczas z jednakowym prawdopodobieństwem, że np. kierowca jest trzeźwy lub nietrzeźwy. Krótko mówiąc wzorcowane przyrządy pomiarowe nadają się do laboratorium, a nie na drogę. Dlatego niezbędne jest przywrócenie prawnej kontroli metrologicznej alkomatów. Reasumując, wzorcowane zabawki dadzą kierowcy pewność, że może jechać, a podczas kontroli lub wypadku ta pewność zostanie mu odebrana przez fałszywy pomiar wykonany wzorcowanym, ale profesjonalnym urządzeniem. Ciekawe kto będzie winien, zabawka, przepis prawa, czy profesjonalny alkomat? No bo chyba nie kierowca? Ps. Proponuję obowiązek wyposażenia samochodu w 0.5l wódki. Nie psuje się pod wpływem zmian temperatury (co najwyżej może nie smakować na ciepło), zawsze ma ten sam skład. Procedura powinna być następująca: kierowca, który nie jest pewien, czy może jechać wypija 100-kę i po konsumpcji jest pewien, że jest "pod wpływem". Zamyka samochód, oddaje kluczyki pierwszemu napotkanemu przechodniowi i udaje się w dalszą podróż pieszo.
  • Pił i jedzie...
  • Kiedy zlikwiduja alkohol w sejmowej restauracji ? wszak w sejmie sa w pracy ! ! !.

O roli przepowiedni we współczesnym świecie. Albo – kto otruł Popiela?





Albo – kto otruł Popiela?

Kiedy zmarł Jan Paweł II to wielu młodych ludzi przeżyło rodzaj załamania, który najczęściej określany był słowami: „ on zawsze był”.

Otóż to – on był „od zawsze”, bo był już na świecie, funkcjonował jako papież w chwili ich narodzenia, dzieciństwa, życia dorosłego.

Oto skaza postrzegania.
„Wydaje się”, że był zawsze.

Młodzi ludzie nie znają już świata bez komputerów i telefonów komórkowych.




Czy można prawidłowo oceniać rzeczywistość bez świadomości o przeszłości, o historii??

Opiszę tutaj mechanizm tzw. przepowiedni, które są niczym innym jak starym zastanym kłamstwem, z którym nowe pokolenie nie może sobie dać rady.

Kłamstwo jest stare jak świat.
Przypomnijmy sobie legendę o Popielu, którego podobno pożarły myszy.

Popiel, a może król Pompiliusz (wg Kroniki Lechitów i Polaków z XIII w.), za namową swojej teutońskiej żony zaprosił na ucztę swoich dwudziestu stryjów – czyli wszystkich książąt (wojewodów?) wandalskich (polskich) - i otruł ich. Trupy zaś kazał porzucić bez pochówku, aby pognębić ich nawet po śmierci (niepochowani nie mieli dostępu do WyRaju).
Ze zwłok wylęgły się myszy, które pożarły złego Popiela, jego żonę i synów.

Ładna bajka.

Oczywiście było inaczej.
Po co Pompiliuszowi mordować swoich wojewodów, skoro był ich królem?

Polscy książęta nie byli głupi i zapewne bardzo pilnowali, aby na uczcie pić te same trunki co gospodarz, z tej samej beczki czy dzbana.
Siłą rzeczy, jeśli żona Pompiliusza chciała ich wytruć, musiała również otruć swego męża.

I tak się stało – pytanie tylko, czy za otruciem stała tylko jego żona, czy czasem nie był to jakiś teutoński szpicel, który dokonał mordu bez jej wiedzy, a więc i ona uległa otruciu.

Czy przeżyła ucztę, czy została później zabita mieczem przez rodziny otrutych – to nie ma znaczenia.


Popiel był ofiarą otrucia, a nie zdrajcą i mordercą swoich wojewodów.
Porzucenie zwłok bez pochówku, aby upokorzyć Lechitów, to też złośliwość w stylu niemieckim.
No, chyba że na zamku otruci zostali prawie wszyscy możni, co może tłumaczyć zaleganie zwłok bez pogrzebu.


Ważne było, żeby ukryć prawdziwych wykonawców mordu.
Stąd min. takie białe plamy w polskiej historii - "nie wnikajcie, bo za dużo sztuczek rozpoznacie.."
Do tego posłużyła też legenda o królu Popielu....


Oczywiście w tamtych czasach zdawano sobie sprawę, że to nie Popiel zabił polskich wojewodów, ale już wtedy też zaczęto rozgłaszać legendy jakie znamy dzisiaj.


To był plan obliczony na wiele dziesięcioleci, a mówiąc precyzyjnie – pokoleń.

Aktywna propaganda, wojny, kolejne morderstwa, a w końcu zniszczenie za Piastów kronik pism lechickich sprawiły, że pamięć o tym wydarzeniu uległa zatarciu.

Na tron wprowadzono Piasta – ponoć chłopa – którego „cudownie zwiastowało dwóch nieznanych mężów – zapewne Aniołów”....
Nowy władca z nadania swych teutońskich „aniołów stróżów” pozbył się niewygodnych świadków, zniszczył wszelkie zapisy pod hasłem walki z pogaństwem. Cyrylo – metodianizm zastąpił łacińskim (niemieckim) chrześcijaństwem – po co?
Ponieważ to oznaczało przychody w żywej gotówce do skarbca w Passau, ponieważ oznaczało to zwierzchnictwo niemiec nad Polakami.

>>Hierarchia niemiecka twierdziła, że Karol Wielki zostawił jej Wschód, w którym miała ustanowić swoje władztwo. Tymczasem bracia lozańscy wydarli im obszary na Morawach.
Charakterystyczne, że okładając batogiem Metodego na synodzie biskupów niemieckich w r.870, Hermanrich biskup Passau,nie oskarżył go o herezje, ale pozbawienie hierarchii niemieckiej dochodów, jakie dawały im obszary słowiańskie.<<

Bogomilcy w Polsce”, Frank Kmietowicz

Klasyczna podmianka władzy – czy ktoś kojarzy Mierosławiec? A Smoleńsk??
Kto był winien – pilot? A może Lech Kaczyński??
Zamach????? Pan jesteś niepoważny, to są teorie spiskowe, albo bajki, idź się pan leczyć...

Tak, to bardzo interesująca historia, godna innej opowieści.
W każdym razie –wszystko już było, tylko my o tym nie pamiętamy.

Metody są te same, zmieniają się tylko okoliczności.


Jednak legendę o myszach podtrzymano – czyż nie dlatego, że to była idealna opowiastka dla dzieci – czyli dla nowego pokolenia?

Mówiąc o werwolfie używamy terminu – wielkie bezczelne kłamstwo. To nie ja jestem autorem tego sformułowania, ukuto je dawno temu, kiedy jeszcze o werwolfie nie myślałem.

Wielkie bezczelne pogardliwe kłamstwo – to była legenda o myszach, która stała się samopowtarzalną atrakcyjną klechdą, wieczorową porą małym dzieciom opowiadaną...

Mord strywializowano i zamieniono w bajeczkę.

Tak wychowano nowe pokolenia.





W każdej przepowiedni tkwi element magiczny.

Magia – cokolwiek to znaczy (jeszcze nikt mi nie potrafił wytłumaczyć co oznacza ten termin) – dodaje smaczku, niesamowitości – cudowności do danej opowieści.

Przyciąga uwagę.

A jednocześnie sprawia, że nie ma z czym polemizować – no bo jak walczyć na argumenty z opowieścią o Aniołach, czy myszach??

Nie da się.

Wszystko staje się wytłumaczalne - bo cudowne źródełko, albo złote jabłko załatwiło sprawę...


Trzeba sprawę zbadać od podszewki, domyśleć się, po co ktoś wymyślił historyjkę.
Mamy taką okazję.


Każda przepowiednia ma pewną cechę immanentną – odnosi się do jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości.

Jeżeli zaszczepić w ludziach wiarę, że jakieś anioły z przyszłości, albo rycerz na białym koniu ocali nas z opresji, to najczęściej sprowadza się to do czekania.
No bo po co się angażować w walkę, skoro to jakiś Generał nas ocali, po co coś robić, skoro to nie ja jestem tym Generałem, i tak wszystko będzie dobrze – tylko nie wiadomo dokładnie kiedy.


My czekamy, więc nie angażujemy się w życie swojego kraju, a w międzyczasie w naszej obecności, inni, krok po kroku rozwalają i okradają nasz dom – ojczyznę.

Legendy ukrywały fakty z przeszłości, a przepowiednie mają pracować na teraźniejszość i przyszłość.


Służby już dzisiaj przygotowują sobie grunt pod przyszłą rozgrywkę.



Na stronie   www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=55795&start=50
pracowicie snuje swoje opowiastki niejaki Arteuza vel Atraktor vel K. Frzysiak.

No, cóż – każdemu wolno pisać w internecie różne historyjki, każdemu wolno udawać w internecie kogoś innego, każdy może myśleć, że naprawdę jest nowym Nostradamusem – taki ma po prostu sposób na nudę, albo zapewnienie sobie przyjaciół. Wolno mu, to nie jest karalne.

Na podstawie tego przypadku omówię hipotetyczną próbę wprowadzenia do obiegu nowych „przepowiedni”.


Otóż mamy nieznane w Polsce przepowiednie Nostradamusa, które autor jakoby zakupił we Francji w jakimś antykwariacie. Tajemnicza książeczka, przywieziona z dalekiego kraju, nikomu (tylko w Polsce) nieznana... historyjka jak z filmu...

Nota bene – często gęsto na takich forach potępia się żydów za różne niecne pomysły, np. z NWO.
A jednak ci sami ludzie bezrefleksyjnie ekscytują się „przepowiedniami” Nostradamusa, który przecież sam był żydem... Tu jakoś nie dostrzegają kłamstw – taka jest siła „cudownych” magicznych historyjek...


Autor sam tłumaczy teksty na polski, od czasu do czasu ogłaszając swoje nowe odkrycie, skojarzenia w nowych czterowierszach.
W pewnym sensie staje się powiernikiem tajemniczej wiedzy zawartej w „przepowiedniach, w dodatku – w „nieznanych”.
Jest pośrednikiem, pomiędzy książeczką, a nami – tylko on ma dostęp do książeczki, tylko on ma dostęp do wiedzy. A więc jest ważny, może nawet arcyważny. Bez niego pobłądzimy w meandrach nostradamusowych wywodów.



Ma wokół siebie kilka osób, które dzielnie sekundują mu w tych odkryciach. Szczególnie osoba o ps. „dmox” traktuje go niemal jak wyrocznię, zadając mu w kółko różne pytania. Trochę jak czteroletnie dziecko pyta się mamy: a co jest?? Pytania sformułowane na zasadzie interakcji uczeń – nauczyciel.

Mamy więc tu mitologizowanie Arte-traktora.



Co chwilę zasypuje nas nowinami, które jednak się nie sprawdzają - bez żenady kontynuuje bełkot.

Jego główne przepowiednie dla świata i III wojny światowej mają się ziścić za około 12 lat.

Wg ekonomistów, jak Pani prof Ancyparowicz, gospodarka polska może się skończyć w roku 2019 – 2020, czyli za 5-6 lat. Jeśli nic się nie zmieni w polskiej gospodarce, może nastąpić krach i zostaniemy wykupieni tudzież wchłonięci przez właścicieli naszych długów – czyli niemców i amerykanów, bo inne nacje pozbędą się takich czy innych aktywów drogą wymiany.




Nie ważne więc będą przepowiednie Arte-traktora – chodzi o nic nie robienie.
Oczywiście nie każdy czyta to forum, ale trzeba myśleć perspektywicznie.

Osoba Generała – może jest gdzieś tam w strukturach przygotowany taki Generał, który ze swoim zapleczem przejmie władzę za kilka lat w Polsce? Jak się pojawi, to będzie jasne, że "przepowienia" mówiła prawdę...
Atraktor straszy nas, że Generał ma żonę mahometankę i wprowadzi w Polsce islam – będą burzyć kościoły itd. itd.

A może plan jest taki, że w ostatnim momencie Generała zastąpi jakiś inny Generał, który ocali nas od bliskiej islamizacji?
Może ten nowy Generał będzie miał jeden feler - Polacy może z chęcią zostaną niemcami, zamiast mahometanami??

Kto wie co za plany ma dla nas agentura, której nie chce się jeździć na zachód, aby obić mordę jakiemuś pismakowi od tzw. polskich obozów.... Kto wie....


Twórczość Arte-traktora da się wykorzystać także po śmierci autora.

Media za 20 - 30 lat wynajdą pasjonatów internetowego „wieszcza” i wylansują zapomniany temat, precyzyjnie selekcjonując „przepowiednie”.

Przepowiednie wieszcza stopniowo będą ewoluować i zawierać elementy planu jaki mają dla nas anglosasi.


Jeśli bez problemów będą go realizować, nic dziwnego, że wieszcz będzie stawał się coraz bardziej wiarygodny.

Kto dzisiaj jest w stanie udowodnić, że przepowiednia z Tęgoborzy czy Nostardamusa – wybitnie dwuznaczny bełkot - ma osadzenie w rzeczywistości? Nikt.


I tego się trzymajmy – nie ma żadnych przepowiedni, jest tylko polityka i inżynieria społeczna.



Proszę o rozpowszechnianie strony
http://werwolfcompl.blogspot.com/


http://kruszwicka.blogspot.com/2013/04/popiel-ii-zapomniany-wadca-sowianskiego.html
http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/prof-ancyparowicz-ofe-to-wielkie-oszustwo,8783240208



KOMENTARZE

  • Magię można określić
    Magia

    ==Magia – cokolwiek to znaczy (jeszcze nikt mi nie potrafił wytłumaczyć co oznacza ten termin==

    Wbrew pozorom pojęcie magii da się precyzyjnie określić.

    Wystarczy przyjrzeć się różnym pierwotnym ludom.
    Miały one świadomość istnienia różnych bytów duchowych; dobrych i złych. I ludy te próbując uzyskać pożądane reakcje tych duchów starały się albo przebłagać te złe, albo skłonić do przychylności te dobre.
    Niektórzy starali się wpłynąć na współpracę tych złych, aby np. komuś zaszkodzić.
    Stąd określenia;
    - czarna magia, gdy się chce osiągnąć złe, szkodzące skutki,
    - biała magia, gdy chce się osiągnąć dobrą pomoc.

    Okazuje się, że w obu rodzajach magii stosuje się podobne działania;
    - wypowiadanie tajemnych tekstów, regułek, zaklęć,
    - noszenie amuletów zabezpieczających przed złem, albo sprzyjających dobru, powodzeniu,
    - wykonywanie gestów rękami, nogami, rytuałów, znaków, tańców,
    - posługiwanie się galanterią magiczną w celu ułatwienia uzyskania celu; koraliki, różdżki, spalanie określonych substancji w określony sposób, posługiwanie się wodą, produktami spożywczymi, pisanie kredą na drzwiach, tatuaże,
    - odwiedzanie szczególnych miejsc sprzyjających uzyskania efektu; "święte" góry i wzgórza, gaje, jaskinie, groty, zaaranżowane dekoracje z głazów, kamieni,
    - posługiwanie się wyrobami rzemiosła; obrazy, kukły, totemy, malowane klocki drewniane, posągi z naturalnego kamienia i ceramiki.
    W tym przypadku albo takie totemy są w miejscach stałego zamieszkania, albo koczownicy przemieszczają je do nowych miejsc zamieszkania, albo są na wyposażeniu pojedynczych rodzin, czy pozornie szczególnych miejsc kultowych.
    Bywają takie przedmioty używane w trakcje spacerów, obrzędów kultowych w miejscu zamieszkania, albo jako wyposażenie wędrownych grup kultowych na dłuższych wycieczkach.
    Niektóre z tych wyrobów przyciągają rzesze wycieczkowiczów liczących na uzyskanie oczekiwanego wpływu poprzez zbliżenie się do kultowego obiektu.

    Na podstawie powyższych opisów możemy spróbować określić, zdefiniować: czym jest magia.

    Widzimy, że magią jest wypowiadanie tekstów, wykonywanie gestów, posługiwanie się różnymi przedmiotami, odnoszenie się do różnych przedmiotów, odwiedzanie szczególnych miejsc, wykonywanie szczególnych rytuałów, posiadanie różnych przedmiotów z nadzieją, z wiarą, że te powyższe czynności same w sobie posiadają praktyczną zdolność, możliwość, wywołania pożądanego skutku, osiągnięcia oczekiwanego celu.

    Niewątpliwie nasuwa się pytanie; a jak odnieść się do rzeczywistych efektów uzyskiwanych przy okazji magii?
    W końcu po pewnej analizie możemy stwierdzić, że w wielu przypadkach mamy do czynienia z różnymi relacjami opisującymi nawet nadnaturalne wydarzenia mające miejsce w związku ze stosowaniem magicznych zabiegów.

    Dla przeciętnego chrześcijanina obeznanego z Pismem Świętym wiadomym jest, że są dwa zasadnicze źródła nadnaturalnego działania.
    Pierwszym jest Bóg, czy współpracujące z Bogiem duchy – aniołowie.
    Drugim są złe duchy, szatan i jego demony, zbuntowane anioły.

    W sytuacji gdy Boże Słowo zakazuje magii, guseł, czarów, to wszelkie dążenia do uzyskania skutków za pomocą magii są złe.
    Pozostaje pytanie o sposoby weryfikacji; czy dana nadnaturalność jest z Boga, czy z diabła.

    Jeżeli zwracamy się do Boga w sposób określony przez Boga i jest oczekiwany przez nas skutek, to możemy wierzyć, że to Bóg współdziała ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują na zasadzie ojca, który czy da kamień, gdy go dziecko prosi o chleb?
    Natomiast w przypadku, gdy wykonujemy jakieś działania, czy wypowiadamy teksty sprzeczne z wolą Boga objawioną w Bożym Słowie, gdy działamy na zasadzie magii, a pojawia się nadnaturalne, to wniosek jest prosty: za tym działaniem nie stoi Bóg. Za magią stoją złe duchy.

    A biała magia? Gdy biała magia czyni dobro, gdy np. uzdrawia?
    Magia jest grzechem i prowadzi do piekła. Musimy pamiętać, że najważniejszym i priorytetowym celem złych duchów jest doprowadzenie człowieka do wiecznego potępienia. I jeżeli na krótko przed piekłam człowiekowi zły duch popuści trochę w chorobie, w cierpieniu, i gdy zamiast Bogu dany zwiedziony będzie wdzięczny kultowemu miejscu, dekoracji kultowej, galanterii religijnej, ceremonii religijnej, duchowi zmarłej osoby, to złe duchu przez krótkotrwałe poluźnienie w cierpieniu uzyskały wieczne cierpienie. A więc osiągnęły swój cel.
    Gdy natomiast człowiek w potrzebie zwraca się o pomoc bezpośrednio do Boga, stroniąc jednocześnie od wszelkich magicznych czynności, to pomoc będzie od Boga. No i jest szansa, że coraz bardziej ufający Bogu człowiek w końcu odbierze od Boga także zbawienie.

    Innym zagadnieniem byłaby próba sklasyfikowania tych wielu czynności Polaków, którzy - najczęściej nieświadomie, uprawiają magię. A co gorsza w wielu przypadkach postrzegają swoją magię jako pobożność.
  • @von Finov 00:04:25
    Obszerny komentarz, bardzo dziękuję



Po co ktoś takie rzeczy opowiada...





Wielki Szwindel jeszcze w tym roku??

Żydzi oczekują zaplanowanego Mesjasza - jak dojdzie do ujawnienia informacji, to odetną Szarona od respiratora?
No i jak tu nie wierzyć w "proroctwa" bankierów??
Przecież oni lepiej wiedzą...


Tymczasem warto przygotować ludność do spektakularnego oszustwa...


Podczas lotu nad Wielką Brytanią samolot A320 Airbus prawie zderzył się z UFO – oświadczył pilot statku powietrznego. Do zdarzenia doszło w ubiegłym roku, lecz jego szczegóły zostały ujawnione dopiero teraz, gdy agencja UK Airprox Board podała wyniki swoich badań do wiadomości publicznej.
W dokumentach śledztwa podano, że w chwili incydentu samolot znajdował się 20 mil od lotniska Heathrow na wysokości około 10 km. Jak powiedział pilot, po lewej stronie od kabiny pilotów pojawił się duży obiekt, który szybko zbliżał się do samolotu. W celu uniknięcia zderzenia pilot ostro skręcił w lewo, po czym obiekt zniknął z pola widzenia.

W strefie naziemnej i powietrznej lotniska w niemieckiej Bremie ogłoszono alarm z powodu niezidentyfikowanego obiektu latającego. Jako pierwsi duży świecący się punkt zauważyli kontrolerzy lotów. Z ich wieży wyraźnie było widać, jak zawisł on nad obszarem portu lotniczego. Odnotowały go również radary. Przez dwie godziny, podczas których niezidentyfikowany obiekt był ścigany przez policyjny śmigłowiec, lotnisko wstrzymywało loty i przekierowywało samoloty do sąsiednich miast.
Tymczasem w internecie pojawiło się wideo pochodzące rzekomo od świadków naocznych. Jest ono intensywnie omawiane na blogach, badają je również policjanci. Śledztwo prowadzone jest w sprawie stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego, a za to przestępstwo niemiecki kodeks karny przewiduje co najmniej cztery lata więzienia.


http://polish.ruvr.ru/2014_01_09/Samolot-nad-Wielka-Brytania-prawie-zderzyl-sie-z-UFO/
http://polish.ruvr.ru/2014_01_09/Alarm-na-lotnisku-w-Bremie-na-niebie-pojawil-sie-niezidentyfikowany-obiekt/




KOMENTARZE

  • ------------- błąd w myśleniu
    -- sąsiadka -STARUSZECZKA Ślązaczka bogobojna Pani -rzeczowa !!! opowiada b.ciekawe rzeczy np. po zapadnięciu zmroku drogę z pola do domu oświetlały jej 2 świecące kule , lecące 2m nad ziemią -albo !! widziała talerz latający , wiszący nad pustym lotniskiem --a tak w ogóle to latające świecące kule były zaprzyjaznione z jej wsią :)) -- a przed wojną ?? oo tu dopiero działo się -z każdym dniem Pani coraz więcej ciekawych rzeczy przypomina sobie .....
  • @ninanonimowa 19:23:17
    to były "świecoki" . moi przodkowie mieli pełno takich opowieści...nie wiadomo na ile było to prawdą a na ile opowiastką dla straszenia dzieci.
  • @prawi co wiec 19:43:02
    ---Pani mówi,że dużą grupą wracali a ona widział je od dziecka do dorosłości

sobota, 4 stycznia 2014

Niemiecka Mordownia

Große Schlachtung, Große Mord, Niemiecka Mordownia




http://alfabet.neon24.pl/post/104222,gro-e-schlachtung-gro-e-mord-niemiecka-mordownia


Kłamstwo co do faktycznego statusu Polski w latach 1939 - 1989, to kłamstwo założycielskie Okrągłego Stołu. Przecież powiedzenie PRAWDY oznaczało odebranie stronie „rządowej” wszelkich praw do udziału w sprawowaniu władzy.



W poprzednim artykule „Czy niemiecką mordownię z lat 1939-45 można nazywać okupacją?” wskazałem powody dla których Polacy nie powinni nazywać niemieckiej administracji na terenach zajętych przez III Rzeszę niemiecką okupacją. Nie wolno nam niemieckiej mordowni nazywać okupacją ze względu na szacunek dla ofiar oraz ze względu na przyszłe pokolenia Polaków.


Hitler nie pozostawiał podwładnym wątpliwości jak ma wyglądać przyszłość Polski i Polaków, 22 sierpnia 1939 roku powiedział


Zniszczenie Polski jest na pierwszym planie. Zadaniem naszym jest zniszczenie sił żywych nieprzyjaciela, a nie dotarcie do określonej linii. Nawet gdyby wojna wybuchła na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być zasadniczym celem. Decydować się trzeba szybko z powodu pory roku. Dam propagandzie powód dla uzasadnienia wybuchu wojny, mniejsza o to, czy wiarygodny czy nie. Nikt nie będzie pytał później zwycięzcy, czy mówił prawdę, czy nie. W wojnie nie decyduje słuszność, ale zwycięstwo. Nie miejcie w sercach litości. Bądźcie brutalni. 80 milionów ludzi musi otrzymać to, do czego ma prawo. Ich istnienie musi być zabezpieczone. To silniejszy ma rację. Bądźcie twardzi.”


Powyższy cytat pochodzi z dokumentu 1014-PS (zobacz załączniki). Dokument ten w języku niemieckim jest też dostępny TUTAJ. Dziwię się, że Instytut Pamięci Narodowej nie udostępnił Polakom tego oraz szeregu innych ważnych dokumentów (często cytowanych) na swoich stronach internetowych (oczywiście w oryginale i w tłumaczeniu na język polski). Staje się to sprawą nie cierpiącą zwłoki, bowiem za 30$ można bez trudu kupić książkę: Der Tod sprach polnisch: Dokumente polnischer Grausamkeiten an Deutschen 1919-1949


Wracając do problemu właściwych słów, zauważamy, że to głównie w interesie sowieckiego okupanta leżało wytworzenie sytuacji, w której Polacy nie mieli odpowiednich słów, aby opisywać rzeczywistość. Niestety ten stan jest ciągle utrzymywany, bowiem żyjemy w świecie pozorów zafundowanych nam przez okrągłostołowe elity. Kłamstwo co do faktycznego statusu Polski w latach 1939 - 1989, to kłamstwo założycielskie Okrągłego Stołu. Przecież powiedzenie PRAWDY oznaczało odebranie stronie „rządowej” wszelkich praw do udziału w sprawowaniu władzy. Ta prawda z trudem przebija się do świadomości społeczeństwa, zaś jednym ze sposobów blokowania tej prawdy jest likwidacja właściwych słów.

Zauważmy, że od 1939 roku miały miejsce następujące wydarzenia:

1939-1945 - niemiecka mordownia Polski (Große Schlachtung[1])
1939-1956 - sowiecka okupacja Polski
1957-1989 - Polska jest sowiecką kolonią o nazwie PRL

Wiem, że wiele osób zaprotestuje przeciwko takiemu podziałowi. W społeczeństwie nie ma zrozumienia dla faktu, że normalny okupant jakim był ZSRS, jest ZAINTERESOWANY rozwojem okupowanego terytorium i przekształceniem go w kolonię. Podporządkowana kolonia pracuje na potrzeby metropolii. Polskę spotkał los wyjątkowy w Europie XX wieku, ale zauważmy, że ten sam schemat stosowały kraje zachodnie podbijając kraje w Afryce, a ich afrykańskie kolonie wcale nie znikały z mapy świata, lecz rozwijały się zgodnie z zapotrzebowaniem metropolii. Możemy nawet powiedzieć, że kraje te rozwijałyby się dużo wolniej, gdyby nie zostały skolonizowane.


Kolejnym i ważnym przykładem na to, jak sowiecki okupant blokował rozumienie rzeczywistości poprzez eliminację właściwych słów jest używane jeszcze dziś słowo „radziecki” (np. Związek Radziecki, Kraj Rad). Słowo "radziecki" pochodzi od słowa "rada". Niestety rady (np. robotnicze) w ZSRS nie miały realnej władzy i były jedynie ozdobnikami systemu, dlatego właściwe jest nazywać je sowietami. Ujmując inaczej: rady (robotnicze) w ojczyźnie proletariatu były radami w sensie takim, że na ich określenie w polskim słowniku zabrakło słowa. W przedwojennej Polsce uczyniono więc to, co w tej sytuacji należało uczynić: zapożyczono słowo jakim były określane w kraju gdzie zaistniały (совет – rada). Stąd mamy sowiety i Związek Sowiecki (zobacz np.: Rady Delegatów Robotniczych, Żołnierskich i Chłopskich - Советы рабочих, солдатских и крестьянских депутатов – po 1918 fasadowe instytucje Rosji Sowieckiej).



Chciałbym też wszystkich poinformować, że w dniu 22.12.2013 roku skierowałem pismo do pana Prezesa IPN, dr. Łukasza Kamińskiego z apelem, aby IPN zajął się problemem właściwego nazewnictwa. Czytelników proszę o wsparcie tej inicjatywy, podaję dane adresowe (e-mail)


Prezes Instytutu Pamięci Narodowej
dr Łukasz Kamiński

Instytut Pamięci Narodowej
ul. Wołoska 7
02-675 Warszawa

tel (22) 581-87-78/77/76
e-mail: sekretariat.ipn@ipn.gov.pl



Henryk Dąbrowski



[1] Słowo „Schlachtung” zaproponowała blogerka izaluka (Salon24)



Załączam tłumaczenie na język angielski mowy Hitlera wygłoszonej w Obersalzbergu 22 sierpnia 1939 roku. Dokument 1014-PS -czy ktoś zna tłumaczenie (lub mógłby przetłumaczyć) z języka niemieckiego na język polski?

Czytelnik zechce zwrócić uwagę na to, jak jest nazwany plik:

A-Hitler-08-22-1939-at-Obersalzberg-on-extermination-of-the-Armenians.pdf










TRANSLATION OF DOCUMENT 1014-PS
Office of U.S. Chief of Counsel.

SECOND SPEECH BY THE FÜHRER ON 22 Aug '39.

It may also turn out differently regarding England and France. One cannot predict it with certainty. I figure on a trade-barrier, not on blockade, and with severance of relations. Most iron determination on our side. Retreat before nothing. Everybody shall have to make a point of it that we were determined from the beginning to fight the Western powers. Struggle for life or death. Germany has won every war as long as was united. Iron, unflinching attitude of all superiors, greatest confidences, faith in victory, overcoming of the past by getting used to heaviest strain. A long period of peace would not do us any good. Therefore it is necessary to expect everything. Manly searing. It is not machines that fight each other, but me. We have the better quality of men. Mental factors are decisive. The opposite camp has weaker people. In 1918, the Nation fell down because the mental prerequisites were not sufficient. Frederic the Great secured final success only through his mental power.

Destruction of Poland in the foreground. The aim is elimination of living forces, not the arrival at a certain line. Even if war should break out in the West, the destruction of Poland shall be the primary objective. Quick decision because of the season.

I shall give a propagandistic cause for starting the war, - never mind whether it be plausible or not. The victor shall not be asked, later on, whether we told the truth or not. In starting and making a war, not the Right is what matters but Victory.

Have no pity. Brutal attitude. 80 million people shall get what is their right. Their existence has to be secured. The strongest has the Right. Greatest severity.

Quick decision necessary. Unshakable faith in the German soldier. A crisis may happen only if the nerves of the leaders give way.

First aim; advance to the Vistula and Narew. Our technical superiority will break the nerves of the Poles. Every newly created Polish force shall again be broken at once. Constant war of attrition.

New German frontier according to healthy principle. Possibly a protectorate as a buffer. Military operations shall not be influenced by these reflections. Complete destruction of Poland is the military aim. To be fast is the main thing. Pursuit until complete elimination.

Conviction that the German Wehrmacht is up to the requirements. The start shall be ordered, probably by Saturday morning.
---------------------------------------------------------
CERTIFICATE OF TRANSLATION
OF DOCUMENT NO. 1014-PS.
12 Oct. 1945.
I, FRED NIEBERGALL, 2nd Lt. Inf 0-133 55 67, hereby certify that I am thoroughly conversant with the English and German languages; and that the above is a true and correct translation of Document No. 1014-PS.

FRED NIEBERGALL
2nd Lt. Inf.
0-133 55 67.