Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

niedziela, 2 marca 2025

metody są różne

 








Prawo (Polanie)
MACIEJSYNAK.BLOGSPOT.COM
Prawo (Polanie)

Prawo (Polanie)

  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Udostępnij
  • Usuń podgląd
Grzegorz Wasil
Maciej Synak z tego tekstu wynika, że gdyby nie było kroniki Galla Anonima, to by historycy twierdzili, że czeska księżniczka skundliła się z jakimś "brudasem". Przecież nawet takie małżeństwo Dobrawy z Mieszkiem jest pośrednim dowodem na to, że wcześniej musiało istnieć prężne i bitne państwo na terenie przedchrześcijańskiej Polski.
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Udostępnij
Sławek Witek
Autor
Administrator
+2
Grzegorz Wasil niekoniecznie państwo, na pewno bardzo silny związek plemienny, z którym się liczyły Czechy, jak np Wieleci
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Udostępnij
Grzegorz Wasil
Sławek Witek a Czechy, czy też Morawianie, byli wtedy państwem, czy takim samym związkiem, jak państwo Mieszka?







Neonaziści w wydarzeniach AfD





przedruk
tłumaczenie automatyczne

czynne linki i zdjęcia - pod oryginalnym linkiem








Neonaziści regularnie uczestniczyli w wydarzeniach AfD w okresie poprzedzającym wybory w Niemczech


Niemiecka skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) uzyskała w wyborach parlamentarnych w Niemczech, które odbyły się 23 lutego, historyczne 20,8 procent głosów. Zdjęcia pokazują, że wielu neonazistów brało udział w wydarzeniach organizowanych przez partię przez cały okres jej kampanii, co potwierdza bliskie powiązania partii z najbardziej skrajnym odłamem prawicy.


Data wydania: 28/02/2025 - 19:33
Czas trwania: 10 min



Skrajnie prawicowi nacjonaliści uczestniczyli w wydarzeniach AfD przez całą kampanię.


Przez:Zespół obserwatorów


Podczas gdy partia AfD, na czele której stoi Alice Weidel, odnotowała wzrost poparcia w całym kraju, największe zwycięstwa odniosła w Niemczech Wschodnich, gdzie zagłosowało na nią 32 procent populacji – bezprecedensowy odsetek.

W międzyczasie partia zacieśnia swoje więzi z najbardziej skrajnym odłamem prawicy – neonazistami. W dużej mierze symboliki, którą przyjęła AfD, można dostrzec wpływy neonazistowskie. Na przykład slogan "Alice für Deutschland" ("Alicja dla Niemiec") był krytykowany za podobieństwo do sloganu używanego przez nazistowskich szturmowców. Jednak powiązania te stały się naprawdę jasne, gdy neonaziści zaczęli brać udział w kampanii.

Jednym z przykładów jest spotkanie AfD w Turyngii, które odbyło się 22 lutego, kiedy tamtejsze oddziały świętowały zakończenie kampanii. Członkowie AfD w tym kraju związkowym są znani jako najbardziej radykalni w partii. Uczestniczyli w nim przywódcy partyjni Björn Höcke i Stefan Möller.

Kiedy przeanalizowaliśmy zdjęcia ze spotkania, które zostały zamieszczone w Internecie, zauważyliśmy szereg oznak wskazujących na obecność neonazistów. Niektóre z tych zdjęć znaleźliśmy na stronie internetowej PixelArchiv, która archiwizuje zdjęcia osób obecnych na skrajnie prawicowych protestach w Niemczech. Na zdjęciu zrobionym 22 lutego w Erfurcie widać mężczyznę ubranego na czarno, w tym koszulkę z napisem "Kampf der Nibelungen".


Mężczyzna w środku ma na sobie koszulkę (oznaczoną żółtym prostokątem), która nawiązuje do klubu MMA silnie powiązanego z ruchem neonazistowskim. © Archiwum pikseli


Koszulka nawiązuje do turnieju MMA i marki ubrań ściśle związanych z neonazizmem. Turniej, który powstał w 2013 roku, został zakazany przez sąd w Dreźnie w 2019 roku ze względu na ryzyko przemocy.

Sąd uznał, według niemieckiego dziennika "Der Spiegel", że turniej miał na celu "przygotowanie walki politycznej". Gmina Ortiz, w której miał się odbyć turniej, stwierdziła, że turniej stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego.

Analizując zdjęcia z wydarzeń AfD, odkryliśmy również, że wiele osób nosi ubrania marek takich jak Thor Steinar, również kojarzonych z ruchem neonazistowskim. Marka ta znana jest z jednoznacznych deklaracji i z tego, że jest ulubieńcem niemieckich neonazistów.




Ten skrajnie prawicowy demonstrant, na zdjęciu rozmawiający z policją, ma na sobie akcesorium wyprodukowane przez neonazistowską markę odzieżową Thor Steinar. © Archiwum pikseli



"Oddział w Turyngii jest bez wątpienia najbardziej radykalnym odłamem AfD"

Nierzadko na spotkaniach AfD w regionie można dostrzec oznaki neonazistowskiej przynależności. Niemcy Wschodnie zawsze były podatnym gruntem dla tworzenia skrajnie prawicowych ugrupowań radykalnych.

Valérie Dubslaff, która wykłada na francuskim uniwersytecie Rennes 2 i specjalizuje się w niemieckiej skrajnej prawicy, mówi, że cała AfD zmierza w kierunku neonazizmu:


Najbardziej radykalne odłamy AfD znajdują się w Niemczech Wschodnich. Na przykład oddziały w Brandenburgii, Saksonii i Turyngii są pod nadzorem Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji [przyp. red.: Niemieckie służby wywiadowcze].

Oddział w Turyngii jest bez wątpienia najbardziej radykalnym odłamem AfD. Wystarczy zwrócić uwagę, że szef tego oddziału, Björn Höcke, jest wyraźnie neonazistą. Przykład: sądy odrzuciły wszystkie skargi o zniesławienie, które oddział złożył przeciwko przeciwnikom, którzy twierdzili, że jest faszystą.


Kampania pod ochroną neonazistowskich aktywistów

W trakcie kampanii działacze neonazistowscy regularnie pojawiali się na imprezach AfD. Powiązania te zostały udokumentowane przez specjalne grupy badawcze, często powiązane z ruchami antyfaszystowskimi.

W Erfurcie "Recherchegruppe Erfurt", grupa śledczych powiązanych z ruchem antyfaszystowskim, zidentyfikowała niedawno zdjęcia przedstawiające neonazistów na stoiskach AfD. Na jednym ze zdjęć kandydat AfD Alexander Claus pozuje z neonazistami obok jednej z trybun partii.


Na zdjęciu po lewej, kandydat AfD Alexander Claus (po lewej) pozuje z protestującym neonazistą (po prawej). © X / Recherchegruppe Erfur

Neonazista, który pozował z Clausem na zdjęciu, odniósł się do Trzeciej Rzeszy w mediach społecznościowych, jak podaje Rechercheportal Jena-SHK, inna lokalna grupa śledcza powiązana z ruchem antyfaszystowskim.

Na swoim osobistym koncie na Instagramie ten neonazistowski aktywista opublikował zdjęcie, na którym wykręca palce w cyfrę 8, co jest odniesieniem do liczby 88, kodu sloganu "Heil Hitler". Wyraźnie zdając sobie sprawę z nazistowskich konotacji z tą liczbą, napisał ironiczny podpis: "88 lat to ile mam lat" wraz ze śmiejącymi się uśmiechniętymi buźkami.

????

Na tym zdjęciu neonazistowski bojownik wykręca ręce w symbol Trzeciej Rzeszy. © Rechercheportal Jena-SHK


To zdjęcie zostało później usunięte przez właściciela konta, ale na jego Instagramie można znaleźć inne ślady jego neonazistowskiego zaangażowania. Na zdjęciu opublikowanym 11 stycznia młody mężczyzna robi znak "OK". Nie są to jednak litery, które on wymawia. Gest ten jest szeroko stosowany w kręgach białych suprematystów do reprezentowania "WPO" dla białej siły, zgodnie z witryną indextreme.fr.



Młody mężczyzna tworzy palcami symbol "ok" na tym zdjęciu opublikowanym 10 stycznia 2025 roku. W kręgach białej władzy gest reprezentuje "WPO" lub białą siłę. © Obserwatorów



"Chcą w pełni zintegrować młodzieżówkę z partią, aby uchronić ją przed ewentualnym rozwiązaniem"

Neonazista na zdjęciu ma bliskie powiązania z Junge Alternative, według śledczych z Rechercheportal Jena-SHK. Felix Steiner, członek Mobit, grupy z Turyngii, która walczy ze skrajną prawicą, wyjaśnił, że Junge Alternative, która została teraz rozwiązana, była grupą, w której wykuli się liderzy AfD:


Junge Alternative była organizacją młodzieżową AFD. Członkowie ci są czasami uczniami szkół średnich lub uniwersytetów. W ramach grupy młodzi ludzie uprawiają sport, uczestniczą w konferencjach i chodzą po górach. Organizacja ta jest często postrzegana jako dość radykalna.


Organizacja została rozwiązana przez AFD w celu jej reorganizacji. Chcą w pełni zintegrować młodzieżówkę z partią, aby uchronić ją przed ewentualnym rozwiązaniem lub represjami.



Urzędnik miejski AfD powiązany z neonazistami

Niektórzy kandydaci AfD utrzymują długie relacje z działaczami neonazistowskimi w regionie. Tak jest w przypadku Ronny'ego Kupfa, wybranego z ramienia AfD w Magdeburgu. Kumpf pojawiła się na zdjęciu z 2022 roku, pozując z Andym Hoffmannem, byłym liderem młodzieżówki neonazistowskiej partii NPD (obecnie partii Die Heimat), według śledczych z Lsa rechtsaussen.


Ronny Kumpf, urzędnik miejski AfD w Magdeburgu (ubrany w koszulę zapinaną na guziki) pozował obok Andy'ego Hoffmanna (ubranego w białą koszulkę). Kumpf jest byłym działaczem neonazistowskiej partii NPD. To zdjęcie, opublikowane na Instagramie w 2022 roku, nie jest jedynym zdjęciem, na którym dwaj mężczyźni pozują obok siebie. © Lsa-rechtsaussen.net


"Ludzie z ruchu neonazistowskiego są teraz członkami AfD"

To tylko jeden z przypadków, który ilustruje bliskie powiązania między grupami neonazistowskimi a AfD. Steiner mówi, że zwolennicy obu grup na ogół pochodzą z tych samych środowisk:


Są ludzie z ruchu neonazistowskiego, którzy są teraz członkami AFD. Mamy na przykład attaché parlamentarnych i komunikatorów AFD, którzy wywodzą się bezpośrednio ze sceny neonazistowskiej.

W Turyngii AFD jest szczególnie radykalna ze względu na fakt, że jej lider Björn Höcke ma ważne powiązania ze sceną neonazistowską, a także z ruchem tzw. Nowej Prawicy.

Ta radykalna grupa spiskowa 

[Od redakcji: Niektórzy z jej członków zostali aresztowani za terroryzm w 2023 r., kiedy planowali wtargnąć do niemieckiego parlamentu, Bundestagu i porwać polityków. Członek tej grupy był również politykiem AfD] 

uważa, że Republika Federalna Niemiec jest tylko marionetkowym państwem kontrolowanym przez światową elitę – jest to teoria z gruntu antysemicka.


Ruch szczególnie zbliżył się do AFD podczas demonstracji przeciwko lockdownowi i szczepieniom.

Obecność bardziej radykalnych ugrupowań, czy to neonazistów, czy Reichsbürgerów, jest dla AfD niezbędna.

Są to ruchy, które zapewniają większość protestujących podczas wieców partii; Są one niezwykle przydatne do wprowadzania liczb. W Turyngii nie ma granicy między AfD a resztą skrajnej prawicy, ponieważ są one częścią tej samej sieci.


Neonazistowski raperzy na spotkaniach AfD

Nawet jeśli powiązania między radykalnymi grupami a AfD są oczywiste, nie musi to oznaczać, że grupy czysto neonazistowskie mają bezpośredni wpływ na linię polityczną AfD, zwłaszcza w Turyngii.


Nie ma co się oszukiwać, radykalne ugrupowania niekoniecznie mają wpływ na strategiczne wybory AFD. Głównym wpływem Björna Höckego jest ruch "Nowej Prawicy", którego najwierniejszym przedstawicielem jest francuski intelektualista Alain de Benoist. To inny nurt, ale bliski scenie neonazistowskiej.

Björn Höcke wielokrotnie odwołuje się do włoskiego teoretyka marksizmu Antonio Gramsciego. Gramsci mówi o znaczeniu sfery kulturowej w dążeniu do władzy. Ma duży wpływ na francuską Nową Prawicę, a tym samym na Höckego.




pamiętamy: 


Gramsci: "Droga do zmiany nie prowadzi poprzez rewolucyjny przewrót, lecz wymaga długotrwałego okresu tworzenia kulturowej hegemonii – wspólnej platformy wyobrażeń i idei łączącej intelektualistów z ludem."

Ale to przecież brzmi podobnie, jak to o Herderze...

Najbardziej podstawowym etapem jest percepcja zmysłowa i intuicyjna, która poprzez rozwój może stać się samoświadoma i racjonalna.


Inaczej mówiąc - jest to metoda małych kroków, metoda nawyków, stosowana przez Niemcy - pamiętamy termin: "wspólna świadomość narodowa"

Prawym Okiem: Muzeum Prus Górnych w Morągu




Już w swoim przemówieniu z 2018 roku Höcke nawoływał do zdobycia hegemonii kulturowej, niekoniecznie opierając się na klasycznej wojowniczości. [...] Z tego powodu partia opiera się na szeregu bardziej radykalnych formacji, które mogą umożliwić jej rekrutację i prowadzenie walki kulturowej.

Zarówno dla neonazistów, jak i dla AfD scena kulturalna jest integralną częścią działań politycznych.

Na przykład te grupy neonazistowskie postrzegają muzykę jako sposób na szerzenie swoich idei, a neonazistowski działacze kulturalni często pojawiają się na imprezach AfD. Na przykład nacjonalistyczni raperzy Kavalier i Skeptika, którzy zostali sfotografowani 22 lutego przed stadionem AfD w Löbau w Saksonii.


Niemiecki raper Kavalier (po prawej) i Skeptika (drugi od prawej) pojawiają się na zdjęciu zrobionym 22 lutego 2025 roku. Obaj są członkami tej samej neonazistowskiej wytwórni muzycznej Neuer Deutscher Standard. © Na Instagramie


Ci dwaj "artyści" są sygnowani neonazistowską etykietą "Neuer Deutscher Standard". Wszyscy artyści w tej wytwórni są bliscy ruchowi nacjonalistycznemu. Kavalier i Skeptika są czasami bezpośrednio promowani przez grupy ultranacjonalistyczne, jak pokazuje ta historia opublikowana na koncie na Instagramie z linkami do neonazistowskiej grupy Junge Nationalisten.


W tej historii opublikowanej 24 lutego, to konto na Instagramie, które dzieli się regionalnymi wiadomościami o ruchu, identyfikuje rapera Kavaliera. © Instagram / Widerstand_im_huegealnde

Raper był również widziany u boku innych radykalnych grup, takich jak Nationale jugend Goerlitz czy platforma wymiany informacji Pforzheim revolte.



Nie jest niczym nowym

Bliskie związki między neonazistami a skrajną prawicą nie są niczym nowym. W niektórych poprzednich wyborach AfD utworzyła komisję wyborczą z Die Heimat, wcześniej znaną jako NPD. Tak było podczas wyborów samorządowych w 2024 r. w miejscowości Lauchhammer, która znajduje się w powiecie Oberspreewald-Lausitz w Brandenburgii.


W proteście zorganizowanym 21 lutego 2025 r. wzięli udział członkowie partii Heimat (dawniej NPD). © Telegram / Heimat2023

Według komunikatu Die Heimat, zbliżeniu między grupami przewodził szef AfD Tino Churpalla, który "niedawno oświadczył, że na szczeblu miejskim nie będzie żadnych barier z innymi partiami". Innymi słowy, Churpalla przyznaje, że możliwe jest tworzenie sojuszy z innymi partiami na szczeblu miejskim, w tym z partiami na prawo od partii.

Dla naszego eksperta, Dubslaffa, te grupy mają długą historię:


AfD jest historycznie rywalką NPD. Te dwie partie rywalizowały ze sobą w niektórych wyborach, takich jak wybory w Saksonii w 2014 r. i Meklemburgii – Pomorzu Przednim.

NPD nie była jednak w stanie stać się czymś więcej niż marginalnym ugrupowaniem, więc część jej zwolenników przeszła do AfD. Zmiana ta miała miejsce podczas ruchu PEGIDA w 2010 roku. Była to platforma, która pozwalała spotykać się różnym grupom. Służyła również radykalizacji osób, których pierwszym doświadczeniem politycznym była PEGIDA. Höcke regularnie pojawiał się na scenie w tym ruchu.

Badacz twierdzi, że AfD stała się bardziej radykalna:


W trakcie tej kampanii partia zradykalizowała się i wydaje się, że chce iść w kierunku Höckego. Wszyscy liderzy AfD, którzy chcieli uczynić partię bardziej strawną, zostali wyrzuceni. Tak więc teraz najbardziej radykalne skrzydło ma największą władzę w partii, ponieważ Höcke stał się tam najbardziej wpływowym liderem.








observers.france24.com/en/neo-nazis-germany-elections-attended-afd-events

Prawym Okiem: Muzeum Prus Górnych w Morągu [ A nie mówiłem? (31) ]







Angielski językiem urzędowym USA






przedruk
tłumaczenie automatyczne






Trump podpisał dekret prezydencki, na mocy którego angielski stał się językiem urzędowym Stanów Zjednoczonych 


Data aktualizacji: 02.03.2025 07:32





Prezydent USA Donald Trump podpisał w sobotę dekret ustanawiający angielski jako oficjalny język Stanów Zjednoczonych, w celu "promowania jedności" kraju. 

"W interesie Ameryki jest wyznaczenie jednego języka urzędowego i tylko jednego" - czytamy w podpisanym przez Trumpa tekście, według AFP, przejętym przez Agerpres. 

"Nakaz ten oddaje hołd długiej tradycji poliglotycznych obywateli amerykańskich, którzy nauczyli się języka angielskiego i przekazywali go swoim dzieciom dla przyszłych pokoleń" – napisano w rozporządzeniu wykonawczym, które 


ma na celu

 "promowanie jedności i utrzymanie amerykańskiej kultury wspólnej dla wszystkich obywateli" kraju.



Stany Zjednoczone do tej pory nie uznały języka urzędowego. 

Zarządzenie republikańskiego biznesmena uchyla inną ustawę z 2000 r. podpisaną przez prezydenta Billa Clintona, która miała na celu poprawę dostępu do usług publicznych dla "osób z ograniczoną znajomością języka angielskiego". 

W szczególności agencje federalne nie będą już zobowiązane do świadczenia usług w językach innych niż angielski, chociaż nadal będą do tego upoważnione. Problem ustanowienia języka urzędowego w Stanach Zjednoczonych jest powracającym problemem w życiu politycznym tego kraju. W ciągu ostatniego stulecia wiele projektów ustaw na ten temat nie przeszło przez Kongres. W Stanach Zjednoczonych 43 miliony ludzi mówi po hiszpańsku w domu, według statystyk Urzędu Spisu Ludności z 2023 roku, pisze również AFP.






Trump podpisał dekret prezydencki ustanawiający angielski językiem urzędowym Stanów Zjednoczonych | Digi24 powiedział:




Koniec UE

 




Właśnie jesteśmy świadkami końca Unii Europejskiej.


Tworzy się nowa struktura w Europie, w której koniecznie musimy zająć czołowe miejsce.












Przywódczyni francuskiej prawicy Marine Le Pen oświadczyła w sobotę, że Francja nie powinna dzielić się swoim odstraszaniem nuklearnym. Wcześniej prezydent Emmanuel Macron powiedział, że jest gotów „otworzyć dyskusję” na temat europejskiego odstraszania nuklearnego.

– Francuskie odstraszanie nuklearne powinno pozostać francuskie – oznajmiła Le Pen, dodając, że „nie powinno się go dzielić, a tym bardziej go delegować”.

Skomentowała też publiczny spór między prezydentami USA i Ukrainy, Donaldem Trumpem i Wołodymyrem Zełenskim, w Białym Domu. Oświadczyła, że to „normalne”, iż mogą pojawić się starcia między przywódcami i uznała za „oczywiste”, że Stany Zjednoczone „są sojusznikiem Francji”.













Marine Le Pen: nie powinniśmy dzielić się naszym odstraszaniem nuklearnym - PCH24.pl




sobota, 1 marca 2025

7 pramatek
















Zdecydowana większość Polaków pochodzi od siedmiu "pramatek Europy"


Kamil Szubański

27.05.2019










Niemal połowa Polaków wywodzi się z żeńskiej linii genetycznej Helena, nazwanej tak od imienia jednej z "pramatek Europy". Linia ta występuje najczęściej w Europie Zachodniej, a szczególnie w Hiszpanii i w Portugalii.


Najnowsze badania Pracowni Biobank Katedry Biofizyki Molekularnej Uniwersytetu Łódzkiego wykazały, że populacja polska, podobnie jak europejska, pochodzi od siedmiu głównych żeńskich linii genetycznych (haplogrup). W książce prof. Bryana Sykes’a linie te zostały umownie określone jako "pramatki Europy": Urszula, Xenia, Helena, Katarzyna, Tara, Velda oraz Jaśmina.

Poziom zróżnicowania populacji polskiej jest niski i jest ona dosyć jednorodna pod względem genetycznym. Najwięcej Polaków – ok. 43 proc. - wywodzi się z linii genetycznej zwanej Heleną - wynika z badania łódzkich naukowców, którzy wyniki swojej pracy opublikowali w prestiżowym czasopiśmie „European Journal of Human Genetics”.

Badania Pracowni Biobank UŁ dotyczyły określenia różnorodności mitochondrialnego DNA, czyli dziedziczonego po linii żeńskiej w populacji polskiej. Ich celem było określenie udziałów poszczególnych linii genetycznych mtDNA w populacji, a także zobrazowanie genetycznych powiązań między Polakami.

Dr Justyna Jarczak z Pracowni Biobank UŁ przypomina, że w DNA zapisana jest informacja nie tylko o tym jak wyglądamy i jak funkcjonuje nasz organizm, ale też o naszych przodkach. Możemy dowiedzieć się, z jakiej linii genetycznej, a w uproszczeniu, jakiej grupy pierwszych mieszkańców Europy się wywodzimy.


„Warto podkreślić, że za pomocą mitochondrialnego DNA możemy określić żeńską linię genetyczną, ponieważ ten rodzaj DNA jest przekazywany prawie wyłącznie przez kobiety. Co więcej, zmiany zachodzą w nim bardzo rzadko a więc możemy cofnąć się w czasie o wiele pokoleń, do czasów bardzo odległych” – dodaje dr Jarczak.

Badania łódzkich naukowców po raz pierwszy zostały przeprowadzone na tak licznej grupie osób (5852) reprezentujących wszystkie województwa i zdecydowaną większość powiatów. Dodatkowo zastosowano podział na tak zwane klastry, które mniej lub bardziej odpowiadały regionom geograficznym czy regionom etnograficznym. To pozwoliło nałożyć wyniki różnic genetycznych na tło historyczne i kulturowe.

Wiadomo, że 95 proc. dzisiejszych Europejczyków pochodzi z siedmiu żeńskich linii genetycznych.

Z badań łódzkiego Biobanku wynika, że najwięcej Polaków – ok. 43 proc. - wywodzi się z linii genetycznej H (Helena). Występuje ona najczęściej w Europie Zachodniej, a najwyższe frekwencje tej haplogrupy są obserwowane w Hiszpanii i Portugalii. Z kolei na północnych krańcach Europy, wśród Lapończyków, występuje ona z bardzo niską częstością - od 0 do 7 proc. „Uważa się, że pierwsze grupy ludzi należące do tej linii genetycznej pojawiły się w Europie ok. 20 tys. lat temu na terenach południowej Francji” - dodała badaczka.

Inne dość częste linie genetyczne w Polsce to U (Urszula) - ok. 20 proc. oraz J (Jaśmina) - ok. 10 proc.

Haplogrupa U jest najstarszą linią genetyczną mtDNA zidentyfikowaną na terenie Europy. Jej pierwsze ślady pochodzą sprzed 45 tys. lat z terenów dzisiejszej Grecji. Haplogrupa J natomiast pojawiła się w Europie stosunkowo niedawno - ok. 8 tys. lat temu. „Najwyższe częstości występowania obserwowane są na Bliskim Wschodzie i na Bałkanach i tam prawdopodobnie pojawiła się na naszym kontynencie po raz pierwszy” - wyjaśniła dr Jarczak.

Pozostałe linie genetyczne występują już rzadziej: T (Tara) – 9 proc., HV – 4,5 proc. (jedna z haplogrup, występująca m.in. w Europie i na Bliskim Wschodzie), K (Katarzyna) – 4 proc.; W – 2,4 proc., I - ok. 2 proc. oraz V (Velda) – 1 proc.

W polskiej populacji zdarzają się też haplogrupy rzadkie wskazujące na udział linii genetycznych pochodzenia innego niż europejskie. Są to haplogrupy pochodzenia azjatyckiego (C, D, R, A, G, Z, B, F) oraz afrykańskiego (N, L, M). Jednak ich frekwencja w populacji jest bardzo niska i nie przekracza 1 proc.

Po raz pierwszy naukowcy przedstawili także rozkład haplogrup mtDNA z podziałem na regiony Polski. Wyniki badań wskazują, że poziom zróżnicowania w obrębie populacji polskiej jest niski, a sama populacja polska dosyć jednorodna pod względem genetycznym.

Zaobserwowano jednak, że mieszkańcy niektórych regionów geograficznych naszego kraju wykazują pewne zróżnicowanie genetyczne. Zwłaszcza województwo łódzkie i świętokrzyskie różnią się od średniej populacji polskiej.


„Zróżnicowanie to można wyjaśnić historią procesów demograficznych w Polsce, takich jak przesiedlenia i migracje ludności lub relatywnie słabsza urbanizacja i wyższy wskaźnik zatrzymania ludności wiejskiej w niektórych regionach” - dodała dr Jarczak.

Pracownia Biobank Uniwersytetu Łódzkiego prowadzi badania naukowe z zakresu genetyki człowieka z wykorzystaniem metod biologii molekularnej. Posiada kolekcję próbek DNA pozyskanych od prawie 10 tys. ochotników z całej Polski. Połączenie najnowocześniejszych technik molekularnych z możliwością wykorzystania próbek z danej populacji pozwala na prowadzenie badań z zakresu genetyki populacyjnej.


„Za pomocą badań populacyjnych możemy na przykład oceniać stan zdrowia ludzi z danego terenu, możemy sprawdzać wpływ różnych czynników na występowanie chorób, a tym samym wpływać na rozwój profilaktyki i leczenia chorób cywilizacyjnych” - wyjaśnił dr Dominik Strapagiel, kierownik Pracowni Biobank.

Badania populacyjne umożliwiają także prześledzenie historii danej populacji. „Dzięki wynikom takich badań możemy poznać jej strukturę genetyczną czy też pokusić się o wskazanie ważnych momentów w istnieniu danej populacji, które znajdują odzwierciedlenie w genach” - podsumował dr Strapagiel.

PAP - Nauka w Polsce, Kamil Szubański





naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C77221%2Czdecydowana-wiekszosc-polakow-pochodzi-od-siedmiu-pramatek-europy.html



Wzywam moich rodaków by przejrzeli na oczy i zrozumieli o co toczy się ta gra.





Andrzej Duda: Wzywam Polaków, aby przejrzeli na oczy!

01.03.2025 13:28


– Nie myślcie sobie, że nie ma tych, którym niewygodne jest istnienie wolnej, niepodległej Polski – powiedział w sobotę Andrzej Duda w trakcie uroczystości z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Prezydent zaapelował ponadto, by wybierać polityków, którzy realizują polskie interesy.








Andrzej Duda / Przemysław Keler/ prezydent.pl


1 marca, w rocznicę rozstrzelania przywódców IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", w całym kraju obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W sobotnich uroczystościach na "Łączce" na stołecznych Wojskowych Powązkach wziął udział m.in. prezydent Andrzej Duda, czy prezes Instytutu Pamięci Narodowej Karol Nawrocki.


Prezydent podczas przemówienia zaapelował, by 

nie myśleć sobie, że "nie ma tych, którym niewygodne jest istnienie wolnej, suwerennej, niepodległej Polski. Tych, którzy chcieliby władać tą ziemią. Którzy chcieliby na niej położyć swoją brudną łapę. Którzy chcieliby czerpać z niej zasobów i wysysać krew z naszego narodu, tak jak już to było wiele razy w naszej historii".


Nie myślicie sobie, że kiedy w Polsce wielkie inwestycje są zatrzymywane, to jest przypadek. 
Nie myślicie sobie, że kiedy ktoś spowalnia budowę gazoportu w Świnoujściu i buduje go przez osiem lat, a można go zbudować w dwa, to to jest przypadek. 
Nie myślicie sobie, że kiedy ktoś zatrzymuje wielkie inwestycje potrzebne do tego, by umożliwiać przerzut żołnierzy sojuszniczych ze Stanów Zjednoczonych i z zachodu Europy do Polski na wypadek napaści, to to jest przypadek. 

To nigdy nie jest przypadek

– wskazał prezydent. 


Dodał, że gdy Polska 

"każdego dnia walczy, by zatrzymać pochód cywilizacji śmierci, która chce zniszczyć rodzinę, zniszczyć człowieka, budować człowieka nowego, niszcząc całą tradycję, w której przez lata byliśmy wychowani (...) to nie robi tego przez przypadek".


Wzywam moich rodaków by przejrzeli na oczy i zrozumieli o co toczy się ta gra. Ta gra się toczy o wolną, suwerenną, niepodległą Polskę. O jej istnienie. Weźcie sobie podręcznik do historii Polski. Zobaczcie, ile razy była w zagrożeniu


– mówił Andrzej Duda. 


Podkreślał, że 

"trzeba czynić wszystko, aby nikt więcej nie musiał oddawać życia za istnienie Polski". Żeby tak było, mówił, 

potrzebna jest "mądra, patriotyczna polityka ukierunkowana na realizację polskich interesów".



Proszę, byście takich polityków wybierali.
Mówię to, kończąc swoją prezydencką służbę, ale mówię to nie przechodząc na emeryturę, bo jeżeli kiedyś jeszcze uznacie, że jestem Polsce potrzebny, to będę zawsze do waszej dyspozycji

– zadeklarował prezydent.



Dodał, że Polsce potrzebni są politycy, którzy pamiętają o bohaterach narodowych oraz o tym, dlaczego zginęli. Jak mówił, tacy właśnie politycy "są tutaj, oddając hołd i pamięć na Warszawskiej Łączce 1 marca i w innych miejscach w Polsce, kultywując pamięć historyczną i prawdziwe patriotyczne postawy".


Oni zawsze będą wiedzieli co trzeba uczynić by wolna Polska trwała. Oni zawsze będą wiedzieli gdzie są przyjaciele, a gdzie są wrogowie, także ci ukryci


– podsumował prezydent.


 
Wybory prezydenckie

Już 18 maja odbędą się w Polsce wybory prezydenckie. Głównymi kandydatami są Rafał Trzaskowski, obecny prezydent Warszawy, reprezentujący rządzącą Koalicję Obywatelską, oraz Karol Nawrocki, historyk i dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej, kandydat obywatelski popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. Swoje poparcie dla Nawrockiego wyraziła także NSZZ Solidarność. Wśród innych kandydatów znajdują się Szymon Hołownia z Polski 2050 czy Sławomir Mentzen z Konfederacji.



Jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad 50% głosów w pierwszej turze, druga tura planowana jest na 1 czerwca 2025 roku. Większość sondaży wskazuje, że dojdzie do II tury i spotkają się w niej Rafał Trzaskowski z Karolem Nawrockim.











tysol.pl/a136327-andrzej-duda-wzywam-polakow-aby-przejrzeli-na-oczy




Bracia Grimm








przedruk




Biblioteki niezwykłe: Książki z niezwykłej biblioteki braci Grimm





tekst: Joanna Jodełka


11 lutego 2025



Stare księgi mają niesamowite historie, skrywają wiele tajemnic i można z nich wyczytać znacznie więcej, niż się wydaje. Wędrują jak ludzie z miejsca na miejsce, czasami tylko przywiązują się na dłużej do którejś z półek. Należą do jednego właściciela lub są własnością całych społeczeństw. Stanowią część prywatnego księgozbioru lub są wpisane do katalogu publicznej biblioteki.


Przynależność często decyduje o ich dziejach. Księgozbiory prywatne z reguły rozpierzchują się po śmierci właściciela, zasoby bibliotek są bardziej spójne i trwalej ze sobą związane, ale i one poddają się nieprzewidywalnym kolejom losu. Zdarza się, że podczas wojen całymi wagonami podróżują to za jedną to za drugą granicę. Rozproszone i pogubione rzadko odnajdują się po latach.


Tym bardziej wyjątkowa i nieprawdopodobna jest historia wspaniałego księgozbioru, który nazywany był przez właścicieli „ukochaną biblioteką”. Tak bardzo ważne były książki, które przez całe życie zbierali bracia – Wilhelm Karl i Jacob Ludwig Karl Grimmowie. Dla Niemców bracia Grimm to naukowcy, pisarze, językoznawcy, twórcy filologii niemieckiej. Dla dorosłych – ci, dzięki którym baśnie ludowe stały się klasyką literatury, a dla dzieci nazwisko na okładce książek gwarantujące spotkanie z Czerwonym Kapturkiem, Jasiem i Małgosią, Roszpunką, Złotą Rybką, Kotem w Butach czy Śpiącą Królewną.

Bracia Grimm, którzy w pierwszej połowie XIX wieku „szukali bajek i opowieści” z różnych części Niemiec i krajów ościennych, nie robili tego, chodząc lasami, polami od jednego niemieckiego księstewka do drugiego, jakby się to mogło wydawać. Działo się to zupełnie inaczej. Z reguły spisywali zasłyszane opowieści, siedząc przy biurkach, a ich źródeł szukali na półkach, wśród regałów z książkami. Regałów, które nie były zbyt wysokie, by zawsze można było z nich szybko sięgnąć tom. Jak wyglądała ich pracownia, wiem dokładnie z zachowanej akwareli Moritza Hoffmanna.


Bracia Grimm odnosili się do swojego zbioru książek z uwielbieniem i niezwykłym szacunkiem. Przede wszystkim jednak traktowali go niezwykle użytkowo. Podkreślali pojedyncze słowa, całe zdania i większe interesujące ich fragmenty. Następnie na końcu książki spisywali indeks pozaznaczanych stron, by łatwiej było je odnaleźć. W przypadku baśni chodziło o poszukiwanie najstarszych wzorców, powtarzających się motywów, źródeł poszczególnych tekstów.


Dziś dla grimmologów zaznaczenia, podkreślenia, notatki Wilhelma i Jacoba są wyjątkowym kluczem, który pozwala badać źródła pozyskiwanych informacji, a dzięki temu doszukiwać się proweniencji i inspiracji dla stworzonych treści. A czasami dowiedzieć się nawet, z czyich ust bracia Grimm usłyszeli opowiastkę, którą potem spisali.

Grimmowie zbierali książki przez dziesięciolecia. Po śmierci braci spadkobierca Herman Grimm przekazał zbiór 8 tysięcy woluminów Uniwersytetowi Berlińskiemu. Dziś ten księgozbiór – szczegółowo opisany i opracowany – jest skarbem berlińskiej Biblioteki Uniwersyteckiej. W opracowaniach uwzględniono również pozycje, które uznano za zaginione w czasie wojny. 

Ale ku niezwykłej radości badaczy okazało się, że 34 tytuły z księgozbioru braci Grimm znalazły się w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu. Ostatnie odkrycie, czyli 28 woluminów zawdzięczamy badaczkom pani prof. Elizie Pieciul-Karmińskiej i Renacie Wilgosiewicz-Skuteckiej.


JJ: O tym, że w poznańskiej bibliotece uniwersyteckiej znajdują się zaginione księgi z prywatnego księgozbioru Wilhelma i Jacoba Grimmów, poinformował w 2002 roku prof. Wiesław Wydra. Opisał on sześć woluminów. Jak do tego doszło, że dwadzieścia lat później postanowiły panie przeprowadzić prace badawcze i poszukiwania, których efektem było odkrycie kolejnych pozycji.

RWS: Pracując z prof. Wydrą, wiedzieliśmy o woluminach z księgozbioru braci Grimm, ale w naszych zbiorach jest ponad 70 tysięcy ksiąg! Od kiedy opracowujemy stare druki w katalogu komputerowym, oprócz tradycyjnych opisów dzieł, ich tytułów i autorów, gromadzimy też informacje o dawnych właścicielach ksiąg.

To niezwykle interesująca praca, badamy wszystkie znaki własnościowe, rękopiśmienne wpisy, ekslibrisy i superekslibrisy, pieczęcie, nalepki tytułowe i sygnaturowe. Staramy się poznać historię każdego woluminu. Zadanie jest ciekawe, ale też niezwykle trudne i pracochłonne, mamy przebadanych dopiero około 10 % starych druków.


W czasie tych analiz udało nam się znaleźć kolejnych pięć tytułów z księgozbioru Grimmów, ale dopiero kontakt z prof. Elizą Pieciul-Karmińską, jej zainteresowanie naszymi badaniami, jej wiedza i pasja, a także perspektywa, że wyniki tych prac zaowocują współpracą polskich i niemieckich naukowców, sprawiły, że w 2023 roku podjęliśmy prace całkowicie skierowane na odnalezienie woluminów z biblioteki Jacoba i Wilhelma.

JJ: Na czy one polegały?

RWS: Podstawą był katalog księgozbioru Grimmów opracowany przez Ludwiga Deneckego, w którym brakujące książki zaznaczono słowem „Verlust”. Sprawdzaliśmy wszystkie tytuły w katalogu, a potem na półkach. W stojących tam woluminach szukaliśmy najpierw charakterystycznego ekslibrisu „Kœnigliche Universitæts Bibliothek zu Berlin. Aus der Bibliothek der Brüder Jacob und Wilhelm Grimm, 1865”, a kiedy go nie było – innych znaków, które wskazywały na przynależność do księgozbioru Jakuba i Wilhelma. Czasem były to odręczne zapiski jednego z braci, czasem charakterystyczne podkreślenia, czasem numer akcesyjny, który sprawdzałam w katalogu Deneckego. W ten sposób przejrzeliśmy wiele książek i udało się odnaleźć kolejnych dwadzieścia woluminów.

JJ: Większość starych druków z księgozbioru braci Grimm znalazło się w Bibliotece Uniwersyteckiej w wyniku zawirowań II wojny światowej, ale to nie jedyna droga…


RWS: Część książek została przywieziona z Berlina do Poznania pod koniec XIX wieku jako dar berlińskiej Biblioteki Uniwersyteckiej dla powstającej tutaj Kaiser-Wilhelm-Bibliothek.


Zostały one oznaczone ekslibrisem „Kaiser-Wilhelm-Bibliothek-Posen. Geschenk der Kgl. Universitäts-Bibliothek, Berlin. 1898–1899”. Wśród nich odnalazłam dwa druki należące wcześniej do księgozbioru Grimmów. Pokazuje to, jak bardzo w ciągu wieku zmienił się nasz stosunek do tych woluminów.

Sto lat temu zostały potraktowane jak wszystkie inne książki i jako dublety przekazane do zbiorów powstającej książnicy. Dzisiaj już nikt by tych książek nie oddał – są wydzielonym księgozbiorem i skarbem biblioteki Uniwersytetu Humboldtów.

Zbiory Kaiser-Wilhelm-Bibliothek w roku 1919 stały się podstawą biblioteki polskiego Uniwersytetu tworzonego w Poznaniu i w całości przeszły do naszego księgozbioru.

JJ: Trzeba mieć niezwykłe wyczucie, doświadczenie i odwagę, by móc odnaleźć ukryty ekslibris Grimmów.

RWS: Ekslibris z 1865 jest najczęściej łatwy do odnalezienia. Jeśli książka nie miała zmienionej oprawy, jest on widoczny na wewnętrznej wyklejce przedniej okładziny. Zagadka pojawia się, kiedy wolumin stracił dawną oprawę w czasie różnych zawirowań lub gdy okładzina została zmieniona, a introligator nie zachował dawnego ekslibrisu.


Pozostaje wówczas śledzenie innych znaków proweniencyjnych: podkreśleń, odręcznych zapisków, numerów akcesyjnych. Najbardziej spektakularnym odkryciem była dziewiętnastowieczna książka przekazana z Berlina do Kaiser-Wilhelm-Bibliothek. Nie było w niej odręcznych notatek ani podkreśleń braci Grimm i żeby móc potwierdzić lub wykluczyć przynależność do ich księgozbioru, poprosiłam specjalistów z Pracowni Konserwacji Książki o fachowe odklejenie ekslibrisu Kaiser-Wilhelm-Bibliothek.

Intuicja nie zawiodła, pod ekslibrisem KWB znajdował się jeszcze starszy – berliński z informacją, że druk pochodzi z księgozbioru Grimmów. Mieliśmy zatem odnaleziony kolejny druk stojący niegdyś na półce w gabinecie Jakuba i Wilhelma.

JJ: Na mnie największe wrażenie zrobił biały kruk, łotrzykowska powieść z XVII wieku – „Simplicissimus”. To rzadki i przepiękny starodruk, cenny sam w sobie, ale z odręcznymi notatkami braci Grimm, może wyjaśnić niejeden motyw z późniejszych bajek…

RWS: Odnaleziony „Simplicissimus” to pierwsze wydanie książki „Der Abentheuerliche Simplicissimus Teutsch” autorstwa Hansa Jakoba Christoffela von Grimmelshausena, opublikowanej w 1669 jeszcze pod pseudonimem German Schleifheim von Sulsfort, z fikcyjną nazwą wydawcy i miejsca wydania. Ma urok starego druku, ale nie nazwałabym go przepięknym wydaniem.


O wartości woluminu decyduje duża ilość śladów lektury Jakuba i Wilhelma, liczne podkreślenia, a przede wszystkim odręczne notatki na przednich i tylnych kartach ochronnych. Profesor Eliza Pieciul-Karmińska, która przebadała te zapiski, mówi, że można tu znaleźć odwołania do motywu zabicia „siedmiu za jednym zamachem”, który jest ważnym elementem fabuły „O dzielnym krawczyku”.

Książka ta została już zdigitalizowana, udostępniona w Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej i jest przedmiotem badań polskich i niemieckich grimmologów.

JJ: Niezwykły jest również tak zwany klocek introligatorski, czyli oprawione w jedną trzy książki, w tym przypadku trzy opowieści rycerskie wydane w Lyonie w XVI wieku. Też zawiera wiele odręcznych notatek…

RWS: Mam do tego tomu ogromny sentyment, bo to pierwszy wolumin z księgozbioru Grimmów, który odnalazłam wiele lat temu. To przykład druków, które były wydawane w stosunkowo dużych nakładach, ale ponieważ jest to literatura popularna, nie trafiała do bibliotek uniwersyteckich czy klasztornych i najczęściej ulegała zaczytaniu. Znajdujące się w tym klocku druki powstały w lyońskich typografiach i zawierają wiele drzeworytowych rycin, które same w sobie mogą być ciekawym przedmiotem badań. Ale dla grimmologów to przede wszystkim kolejny egzemplarz z licznymi śladami lektury Jakuba i Wilhelma, np. z wielokrotnie zaznaczonym wątkiem konia Bayarda, który musiał interesować braci.



JJ: Jak mogą pomóc one w pracach nad twórczością Wilhelma i Jacoba Grimmów?

RWS: To pytanie należy skierować do badaczy twórczości Grimmów. Mogę jednak powiedzieć, że obecnie, kiedy zyskaliśmy dostęp do kolejnych książek z prywatnego księgozbioru braci, możliwe jest dalsze prześledzenie związków między konkretnymi pisemnymi źródłami a ich śladami w dziełach Grimmów.


Nie byłoby to możliwe bez analizy dzieł stojących niegdyś na półkach w gabinecie braci. Duże poruszenie, jakie nasze znalezisko wywołało w mediach, nie tylko polskich i niemieckich, pokazuje, jaką siłę oddziaływania ma wciąż nazwisko baśniopisarzy, jak duże jest zainteresowanie dorobkiem i działalnością braci Grimm, chociaż od ich śmierci minęło już ponad 150 lat.

JJ: Odnalezione pozycje są bardzo cenne i z tej przyczyny dostępne tylko badaczom. Które z nich można zobaczyć w bibliotece cyfrowej? Czy każdy może zerknąć na to, co podkreślali, zaznaczali, notowali bracia Grimm?

RWS: W Wielkopolskiej Bibliotece Cyfrowej zostały udostępnione dwa woluminy z biblioteki Grimmów: „Gesta Romanorum” (1489) i wspomniany „Simplicissimus” (1669).


Można je przeglądać strona po stronie, chociaż czytanie notatek to naprawdę trudne zadanie. W prezentowanym egzemplarzu „Simplicissimusa” można znaleźć dość dużo podkreśleń i zapisków, można też zobaczyć berliński ekslibris z 1865 roku. Planowane jest prezentowanie kolejnych woluminów na platformie WBC.

JJ: Czy możliwe jest odnalezienie kolejnych książek, które stały kiedyś na półce w biblioteczce braci Grimm?

RWS: To dobre pytanie, ale odpowiedź na nie jest bardzo trudna. W katalogu Ludwiga Deneckego jest ponad 200 pozycji zaznaczonych jako dzieła zaginione. Jeżeli biblioteka berlińska wysyłała swoje dublety również do innych książnic, które powstawały na przełomie XIX i XX wieku, to i tam można szukać książek Grimmów. Trzeba też mieć nadzieję, że badania proweniencyjne prowadzone obecnie w różnych bibliotekach przyniosą nowe, ciekawe odkrycia.















































Ukochana, ale biblioteka






Gabinet Jakuba przy Linkstrasse 7. Akwarela Moritza Hoffmanna, Deutsche Digitale Bibliothek












Przy ul. Ratajczaka






fot. M. Adamczewska
















fot. M. Adamczewska






fot. M. Adamczewska



















//kulturaupodstaw.pl/biblioteki-niezwykle-ksiazki-z-niezwyklej-biblioteki-braci-grimm/




piątek, 28 lutego 2025

Zatrzymać propagandę lgtb!

 


przedruki




Wystąpienie aktywistki LGBT+ oburzyło konsula Ukrainy w Szczecinie.
 „Byłem zdegustowany”


3 dni temu
poniedziałek, 24 lutego 2025 21:06


Zgrzyt na manifestacji zorganizowanej w związku z trzecią rocznicą wybuchu wojny w Ukrainie. Jedną z występujących była prezeska stowarzyszenia Lambda Polska, Monika Pacyfka-Tichy. 
Jej przemówienie nie spodobało się Konsulowi Honorowemu Ukrainy Henrykowi Kołodziejowi, który stwierdził, że aktywistka „pomyliła wydarzenia”, a on odebrał dużo telefonów od obywateli Ukrainy, którym nie podobały się słowa „Pacyfki”.


Wystąpienie aktywistki LGBT+ to „niepotrzebne wtrącanie się”

Wydarzenie koordynowało stowarzyszenie Mi-Gracja, na miejscu głos zabrali przewodnicząca sejmiku Teresa Kalina, Konsul Honorowy Ukrainy w Szczecinie Henryk Kołodziej oraz… aktywistka LGBT+ Monika Pacyfka-Tichy.


W porannej rozmowie Radia Super FM Henryk Kołodziej, Konsul Honorowy Ukrainy w Szczecinie wyraził oburzenie słowami, które padały ze sceny.


– Byłem zdegustowany tym, że część manifestacji wspierającej Ukrainę przybrała całkiem inny obraz. Odczuwam to, że Ukraińcy wiedzą, o co walczą, a niektórzy się podłączyli politycznie – powiedział Henryk Kołodziej. 
– Wyjście z flagami LGBT to niepotrzebne wtrącanie się pani, która nie miała nic do powiedzenia. Prezydent i minister spraw zagranicznych starają się, jak mogą, by pomóc Ukrainie, a słowa tej pani były niesmaczne i niepotrzebne.


Podczas niedzielnej manifestacji przedstawicielka Stowarzyszenia Lambda Polska skomentowała obecną sytuację polityczną i mówiła, jak społeczność LGBT traktowana w Europie, szukając analogii do bieżących zdarzeń w Ukrainie.


– To całe narzekanie na 800+ na dzieci z Ukrainy jest hipokryzją i chamstwem, bo dzieci bohaterów zasługują, żeby w Polsce żyć godnie – mówiła Pacyfka-Tichy.





Aktywistka zdziwiona pretensjami konsula. „Wiele osób dziękowało mi za moje wystąpienie”




W rozmowie z portalem wSzczecinie.pl aktywistka odniosła się do zarzutów konsula Henryka Kołodzieja.

– Panu konsulowi chcę przypomnieć, że wojna pełnoskalowa w Ukrainie jest pierwszą wojną, która została oficjalnie uzasadniona tym, że istnieje grupa społeczna osób homoseksualnych i transpłciowych.

Były słowa patriarchy Kiryłła, który uzasadniał wojnę zgnilizną tęczową z Zachodu. Ta wojna miała uchronić ludność przed zepsuciem moralnym i takie słowa ze strony Putina się pojawiały, więc flaga tęczowa na takiej manifestacji jest jak najbardziej na miejscu – tłumaczy Pacyfka-Tichy.

 – To nie ja to wymyśliłam. Straszy się nami, a Putin to robi od 2012 roku, gdy wydał dekrety zakazujące „homopropagandy”. Każdy reżim, który wykorzystuje demokratyczne mechanizmy, by wprowadzić autorytaryzm atakował grupy homoseksualne.

– Wiele osób dziękowało mi za moje wystąpienie. Temat nie jest polityczny, temat dotyczy praw człowieka – przekonuje aktywistka.





Do wszystkiego wtrącają trze grosze o swoich problemach tożsamościowych - teraz widać,  już przy każdej okazji.







24 lutego 2025

Rekordowa liczba Amerykanów identyfikujących się jako osoby LGBTQ. 

Szokujące badania Instytutu Gallupa.



Na taką identyfikację wpływ miała m.in. „pandemia” oraz znacząca konsumpcja treści pornograficznych.

Instytut Gallupa poinformował, że najnowsze badania wskazują na wzrost liczby osób utożsamiających się z akronimem LGBTQ, które żyją na terenie Stanów Zjednoczonych. 

Odsetek dorosłych Amerykanów, którzy uważają się za osoby z grupy LGBTQ wzrósł aż do 9,3 proc. To oznacza wzrost o blisko 2 proc. w porównaniu z badaniami z 2023 roku. Warto odnotować, że jeszcze w 2012 roku statystyki mówiły o identyfikacji jako LGBTQ na poziomie 3,5 proc.

Jak wskazano w najnowszym badaniu Instytutu Gallupa, identyfikacja Amerykanów jako osoby LGBTQ rośnie wraz z wchodzeniem w dorosłość młodszych pokoleń obywateli USA, którzy znacznie częściej niż starsze pokolenia twierdzą, że nie są już tylko heteroseksualni.


Więcej niż jeden na pięciu dorosłych z „pokolenia Z” – urodzonych w latach 1997-2006, którzy w 2024 r. byli w wieku od 18 do 27 lat – identyfikuje się jako osoba LGBTQ. 

Każde starsze pokolenie dorosłych, od milenialsów zaczynając, ma kolejno niższe wskaźniki identyfikacji schodząc aż do poziomu 1,8 proc. wśród najstarszych Amerykanów, urodzonych przed 1946 rokiem.



Instytut Gallupa zauważył, że wzrost jest również widoczny wśród dorosłych z „pokolenia Z”. 

Tam zaobserwowano wzrost:
z 18,8 proc. odnotowanych w latach 2020-2022 do aż
22,7 proc. w latach 2023-2024. 


Jak wskazuje portal LifeSiteNews.com, najnowsze wyniki opierają się na badaniach przeprowadzonych na grupie 14 tys. dorosłych Amerykanów.


Każdy respondent jest pytany, czy identyfikuje się jako osoba heteroseksualna, homoseksualna lub biseksualna. Ankieta pozwala również zadeklarować się jako osoba transpłciowa lub „queer”. 

Ogólnie rzecz biorąc, 85,7 proc. twierdzi, że jest heteroseksualna. 

Natomiast 5,2 proc. badanych Amerykanów uważa się, że jest biseksualna. Wśród odpowiedzi mamy również 2 proc. mężczyzn oraz 1,4 proc. kobiet deklarujących się jako homoseksualiści. 1,3 proc. dorosłych Amerykanów twierdzi, że jest transpłciowa. Niecały 1 proc. badanych uznaje się za osoby panseksualne, aseksualne lub queer.

Portal LifeSiteNews.com podaje interpretację danych Instytutu Gallupa. Identyfikacja jako LGBTQ stała się rzekomo popularną oznaką statusu społecznego. Wielu Amerykanów ma bowiem uważać się za osoby wpisujące się w grupę LGBTQ ze względu na identyfikację z tym stylem życia, a nie jakimikolwiek zaburzeniami w sferze ludzkiej seksualności.

W analizie portalu LifeSiteNews.com wskazano również niektóre powody, dlaczego tak wielu Amerykanów uważa się za osoby LGBTQ. 

Wśród nich wymieniono uzależnienie od pornografii, które nasiliło się w czasie tzw. „pandemii koronawirusa”. Młodzi ludzie są narażeni na treści pornograficzne – także homoseksualne – które mają wpływ na ich późniejsze wybory życiowe i tożsamościowe. 

Instytut Gallupa zauważa również korelację z poglądami politycznymi i wpływem ideologii. 

21 proc. liberałów identyfikuje się jako osoby LGBTQ w porównaniu z 
8 proc. umiarkowanych i tylko 
3 procentami „konserwatystów”.



Instytut Gallupa w swojej konkluzji doszedł do wniosku, że wzrost identyfikacji jako osoby LGBTQ, który „prawie potroił się” w ciągu 12 lat od rozpoczęcia badań – jest w dużej mierze spowodowany „zmianą pokoleniową”.


Jednak znaczący udział w tym procederze ma dominacja „kulturowa” ruchu LGBT w Stanach Zjednoczonych, która trwa od wielu lat.

dokładnie!


----



"Młodzi ludzie są narażeni na treści pornograficzne – także homoseksualne – które mają wpływ na ich późniejsze wybory życiowe i tożsamościowe"

"ze względu na identyfikację z tym stylem życia"



To jest urobienie kulturowe - dzieci i młodzież wzrastają w dobie powszechnej seksualizacji i "reklamy" lgtb, 

za każdym razem jak otwierasz internet, telewizję czy radio, narażasz siebie i innych, że zostaniesz bez uprzedzenia skonfrontowany z tematem lgbt.

 

To wszystko przez media.




Należy pilnie zatrzymać propagandę lgtb w mediach!









Rekordowa liczba Amerykanów identyfikujących się jako osoby LGBTQ. Szokujące badania Instytutu Gallupa - PCH24.pl

wszczecinie.pl/wystapienie-aktywistki-lgbt-oburzylo-konsula-ukrainy-w-szczecinie-bylem-zdegustowany/50507



Bandyci w CIA sami się ujawniają?






bardzo dziwne





przedruk


26 lutego 2025

Zdegenerowani agenci CIA, którzy mają stracić pracę, grożą sprzedażą tajemnic wrogom USA




Wrogo nastawieni do obecnej administracji i obawiający się zwolnienia z pracy agenci CIA próbują szantażować Biuro Dyrektora Wywiadu Krajowego (DNI), nadzorującego wszystkie agencje wywiadowcze w kraju. Grożą sprzedażą tajemnic wrogom USA. Szefowa DNI Tulsi Gabbard komentuje: „oni się właśnie ujawniają”.



Gabbard we wtorkowym programie Fox News odpowiadała na pytania dotyczące doniesień na temat funkcjonariuszy Centralnej Agencji Wywiadowczej, którzy rozważają sprzedaż tajemnic państwowych zagranicznym przeciwnikom.



Część agentów ma być niezadowolonych z planowanych czystek w CIA. Już w trakcie kampanii wyborczej prezydent Donald Trump zapowiadał, że zaprowadzi tam porządek i sporo ludzi zostanie wyrzuconych.

Trump był niezadowolony z różnych działań agentów wymierzonych w jego osobę, ale także w społeczność konserwatywną w USA. Agencja sprzyjała Demokratom.

Gabbard była pytana o to, co zrobi w związku z groźbami, iż agenci niezadowoleni z działalności Departamentu Efektywności Rządowej mogą zaangażować się w szpiegostwo na rzecz wroga.

Szefowa DNI mówiła m.in. o wykorzystywaniu przez agentów powiązań medialnych, np. z CNN i stwarzaniu pośredniego zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego. Dodała, iż z pewnością nie pomoże im w utrzymaniu pracy ujawnianie tajemnic. Pokazują bowiem w ten sposób brak lojalności wobec Ameryki.

Gabbard podkreśliła, że te działania agentów zdradzają nie tylko zaufanie narodu amerykańskiego, ale także podstawowe zasady Konstytucji. Jednak, jak zapewniała, nawet „nie chodzi o naród amerykański ani Konstytucję”. 

– Chodzi o nich samych, a to są dokładnie tacy ludzie, których musimy się pozbyć, aby patrioci, którzy pracują w tej dziedzinie, którzy są oddani naszej podstawowej misji, mogli się na tym skupić – zaznaczyła.


Przyznała również, że w związku z zapowiedziami czystek w agencji, zgłasza się bezpośrednio do niej coraz więcej osób, wskazując obszary, którymi DNI powinno się zająć.

– Muszę przyznać, że jednym ze skutków ubocznych tego, co dosłownie dzisiaj zobaczyłam, jest natychmiastowe działanie w zakresie przejrzystości i rozliczalności. Mam ludzi ze społeczności wywiadowczej, którzy zwracają się do mnie osobiście i bezpośrednio, mówiąc: „Hej, musisz o tym wiedzieć”; „Musisz spojrzeć tutaj”. 


Nagle się obudzili?? A co z zasadą numer jeden: "Gówna się nie tyka" ??


Ludzie wychodzą naprzód, ponieważ wszyscy są na pokładzie misji oczyszczania domu i ponownego skupienia się na naszej podstawowej misji służenia amerykańskiemu narodowi – zaznaczyła.

Poważnie??

W związku z „oczyszczaniem” agencji wywiadowczych z niewłaściwych ludzi, największe zwolnienia od prawie pół wieku przewidziano w CIA. Mają być usunięci wszyscy funkcjonariusze zajmujący się inicjatywami na rzecz tak zwanych różnorodności, równości i inkluzji (DEI; jest ono częścią programów związanych z raportowaniem pozafinansowym zrównoważonego rozwoju – ESG). Szczegóły dotyczące dokładnej liczby dotkniętych pracowników pozostają niejasne.

Centralna Agencja Wywiadowcza przeszła już w swej historii gruntowne czystki. W 1977 roku ówczesny dyrektor agencji Stansfield Turner zwolnił 198 funkcjonariuszy tajnych służb. Obecnie, zgodnie z rozporządzeniem Trumpa, CIA rozwiązała kilka grup skupionych na DEI.

Warto odnotować, że na początku lutego instytucja przedstawiła wszystkim swoim pracownikom ofertę ośmiomiesięcznej odprawy. Gabbard zapowiedziała także zwolnienie wszystkich agentów, którzy brali udział w „obscenicznych, pornograficznych i jawnie seksualnych” czatach w agencji. Agenci zafascynowani ideologią gender rozprawiali między innymi na temat szczegółów związanych ze „zmianą płci”, fetyszy, orgii itp.

W jednej z dyskusji pracownicy obrazili Gabbard, nazywając ją rosyjską agentką, która należy do „sekty” MAGA i „gorliwe przeciwstawia się queerom”.

We wtorek szefowa wywiadu odpowiedziała na raport o sprawie. Poinformowała o wydaniu notatki z prośbą o informacje umożliwiające identyfikację pracowników w celu ich zwolnienia i odebrania im wszelkich uprawnień bezpieczeństwa. „Notatka została wysłana. Wiemy, kim są. Podejmowane są działania” – napisała na platformie społecznościowej X.

Gabbard wcześniej złożyła długie oświadczenie potępiające obsceniczne czaty. „To zachowanie jest niedopuszczalne, a osoby zaangażowane w nie BĘDĄ pociągnięte do odpowiedzialności” – zaznaczyła.

We wtorek szefowa DNI miała podjąć działania zmierzające do zwolnienia ponad 100 osób, które niewłaściwe wykorzystały wewnętrzną tablicę ogłoszeń agencji do „dzielenia się swoimi fantazjami seksualnymi pod pozorem różnorodności, równości i inkluzji (DEI)”.


Nikt wcześniej tego nie widział??


Wiadomości były częścią grup przypisanych do kadr skupionych na DEI. Pracownicy działów zasobów ludzkich prowadzili szkolenia o takich tytułach, jak: „Przywilej”, „Świadomość sojuszników”, „Duma” i „Integracja społeczności transpłciowej”.

Źródła: dailycaller.com, foxnews.com

AS