Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 13 lipca 2021

Praca przez cztery dni w tygodniu

 

Na początek proponuję przypomnieć sobie moje przemyślenia z 2013 roku o systemie 8 godzin x 4 dni w tygodniu...



przedruk


Korporacje w USA zaczynają wprowadzać 4-dniowy tydzień pracy.

To może być rewolucja



Katie Canales

BusinessInsider.com

4 lipca



Praca przez cztery dni w tygodniu? Czwarteczek zamiast piąteczku? Marzenie wielu pracowników coraz częściej staje się faktem. Kolejne firmy testują bądź planują eksperyment z czterodniowym tygodniem pracy. Zmiana ma być odpowiedzią na negatywne skutki pandemii oraz wyrazem troski o dobre samopoczucie pracowników.


Wypalenie zawodowe wśród pracowników jest zjawiskiem jak najbardziej prawdziwym. Pandemia zmotywowała niektórych do podjęcia dyskusji o tym, jakim zmianom powinno ulec dzisiejsze środowisko pracy.

Jednym z najczęściej podnoszonych postulatów jest wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy.

Zwolennicy tego rozwiązania twierdzą, że trzydniowy weekend korzystnie wpływa na produktywność i zadowolenie z pracy

Część firm, m.in. japoński oddział Microsoftu, zaimplementowała ten pomysł jeszcze przed pandemią. O eksperymencie firmy z połowy 2019 r. zrobiło się głośno m.in. dlatego, że nowy tryb funkcjonowania spowodował wzrost produktywności jej pracowników o 40 proc.

W ostatnim czasie zainteresowanie koncepcją pracy przez cztery dni w tygodniu wzrosło. Rzeczywistość pandemiczna negatywnie wpłynęła na zdrowie psychiczne pracowników, uskarżających się na zwiększony stres i coraz powszechniejsze poczucie wypalenia zawodowego.

Czterodniowy tydzień pracy może stać się kolejną, nieuniknioną zmianą na rynku pracy, twierdzi amerykański miesięcznik "The Atlantic". Wdrożenie koncepcji weekendu, którą wymyślono na początku XX w., w tamtym czasie spotkało się z oporem pracodawców. Ich głównym argumentem było to, że dwa wolne dni w tygodniu rozpieszczą pracowników i "podważą" znaczenie pracy. Dzisiaj wolny weekend stanowi nieodłączną część naszego życia.

Oto firmy i podmioty, które albo testowały czterodniowy system pracy, albo od marca 2020 r. pozwoliły swoim pracownikom na pracę tylko przez cztery dni w tygodniu.

Niedawno anglojęzyczna platforma crowdfundingowa Kickstarter oznajmiła, że w 2022 r. zamierza zacząć wdrażać czterodniowy tydzień pracy. Nie wiadomo czy ta zmiana obejmie wszystkich, czy tylko część pracowników.

"To, czego doświadczyliśmy w trakcie ostatnich osiemnastu miesięcy, odbija się na naszym życiu prywatnym i zawodowym" - powiedział w rozmowie z serwisem"Axios" prezes firmy Aziz Hasan.

Buffer jest jednym z prekursorów czterodniowego tygodnia pracy w czasach pandemii

Buffer, producent oprogramowania do zarządzania kanałami w social mediach, przekazał w czerwcu 2020 r., że zamierza na próbę zezwolić swoim 89 pracownikom na pracę przez cztery dni w tygodniu do końca 2020 r. Decyzja ta zapadła po przetestowaniu tego systemu pracy miesiąc przed ogłoszeniem tej decyzji.

Jednocześnie władze firmy zadeklarowały, że w związku ze zmianą nie zamierzają obniżać płac.

Zarząd Buffera zauważył, że krócej pracujący pracownicy firmy wypełniali swoje obowiązki równie efektywnie, a nawet sprawniej. Jednocześnie odnotowano wzrost zadowolenia z pracy i obniżenie poziomu stresu wśród pracowników.

Jak wskazuje "The Atlantic", eksperyment firmy nie został jeszcze zakończony. "To było dla nas jak dar niebios" - mówi Essence Muhammad, pracownik ds. obsługi klienta w Buffer.



W listopadzie 2020 r. potentat rynku produktów FMCG ogłosił, że 81 pracowników firmy z Nowej Zelandii do grudnia 2021 r. będzie pracować przez cztery dni w tygodniu. Ich wypłaty będą takie same jak w przypadku pracy przez pięć dni.

Unilever zamierza przyjrzeć się ewentualnym korzyściom płynącym ze zmiany systemu pracy oraz ocenić, czy znajdzie on zastosowanie w przypadku 155 tys. pozostałych pracowników firmy.

Elephant Ventures skurczyło tydzień pracy do czterech dni

Pochodzący z Nowego Jorku producent oprogramowania w sierpniu ubiegłego roku rozpoczął dwumiesięczny eksperyment polegający na działaniu w formule czterodniowego tygodnia pracy. Ta decyzja była odpowiedzią na wywołany przez pandemię wzrost poczucia wypalenia zawodowego wśród pracowników firmy oraz wrażenie zatarcia się granicy między życiem prywatnym a zawodowym.



W odróżnieniu od innych podmiotów testujących pracę przez cztery dni w tygodniu Elephant Ventures postanowiło utrzymać model 40-godzinnego tygodnia pracy. Od poniedziałku do czwartku dzień pracy trwał więc po 10 godzin.

Jak donosi CNN, dostosowanie się pracowników do wydłużonych godzin pracy zajęło trochę czasu, niemniej większość osób zatrudnionych w firmie przyjęła zmiany z entuzjazmem.

"Czas na wypełnienie zadań uległ skróceniu, projekty były realizowane sprawniej i nie trzeba było ich zawieszać i ponownie wznawiać" - przekazał w rozmowie z CNN założyciel firmy Art Shectman.

Hiszpania zamierza niedługo zacząć testowanie czterodniowego tygodnia pracy. Eksperyment ma potrwać trzy lata

Jak donosił w marcu "The Guardian", hiszpański rząd zgodził się na refundację kosztów w firmach, które wezmą udział w programie testowym 32-godzinnego tygodnia pracy. Płace osób zatrudnionych w tych przedsiębiorstwach mają pozostać niezmienione.

Wielomilionowy program ma objąć około 200 pracodawców. Oznacza to, że z krótszego tygodnia pracy będą mogły skorzystać tysiące pracowników. Start programu jest planowany na jesień tego roku.

Zwolennicy tego pomysłu mają nadzieję, że dzięki eksperymentowi badacze zbiorą dostatecznie dużo informacji, które pozwolą na stworzenie rekomendacji dotyczących wdrażania zmian w systemach pracy w firmach na całym świecie.


Awin zamierza na stałe zezwolić pracownikom na pracę przez cztery dni w tygodniu

Wchodząca w skład koncernu Axel Springer berlińska firma zajmująca się marketingiem afiliacyjnym ogłosiła w lutym, że na stałe wprowadza czterodniowy tydzień pracy.

"Mając na uwadze dobre samopoczucie naszych pracowników, postanowiliśmy przetestować nowoczesne podejście do środowiska pracy, skupiające się przede wszystkim na efektywności, a nie ilości wkładanej pracy, jak miało to miejsce w przeszłości"- powiedział Adam Ross, prezes Awin.

Unito planuje dać pracownikom wybór: praca w tygodniu lub w weekendy

W październiku 2020 r. montrealskie przedsiębiorstwo oferujące usługi związane z optymalizacją procesów w firmie zamierza zaoferować swoim pracownikom wybór tego, czy chcą pracować przez cztery dni w tygodniu. Co więcej, osoby zatrudnione w Unito będą mogły wybrać czy wolą pracować w tygodniu, czy raczej w weekendy.

"W ten sposób staramy się wyjść naprzeciw i dostosować do potrzeb naszych pracowników, ich sytuacji rodzinnej oraz zainteresowań" - powiedział prezes firmy Marc Boscher.



Tłumaczenie: Adam Hugues



Czy czeka nas 4-dniowy tydzień pracy? Zaskakujące efekty testów nowego systemu


Część korporacji wprowadziła w swoich firmach czterodniowy tydzień pracy. Ma to zapobiec szybkiemu wypaleniu zawodowemu jej pracowników.


Okazuje się, że marzenia wielu pracowników o długim weekendzie każdego tygodnia mają szansę w przyszłości stać się faktem. Firmy poszukują nowych sposobów walki z wypalaniem zawodowym, a pandemia dla wielu rynkowych gigantów była dobrym momentem, do zastanowienia się w jaki sposób warto przeorganizować pracę. Jednym z najczęściej pojawiających się pomysłów jest czterodniowy tydzień pracy.

Amerykański miesięcznik "The Atlantic" twierdzi, że wprowadzenie trzydniowego weekendu jest zmianą, której rynek pracy już nie uniknie. Jedną z pierwszych firm testujących takie rozwiązanie, był japoński oddział Microsoftu. O eksperymencie stało się głośno w światowych mediach po tym, jak okazało się że w efekcie wprowadzonego nowego systemu produktywność pracowników wzrosła o 40%.

Zaskakujące wnioski

Jednym z prekursorów czterodniowego tygodnia roboczego w czasie pandemii była produkująca oprogramowanie firma Buffer. W czerwcu 2020 roku jej władze ogłosiły, że do końca roku pozwoli 89 pracownikom na pracę przez 4 dni w tygodniu przy zachowaniu swej dotychczasowej pensji.

Na koniec okresu próbnego zarząd Buffera odkrył, że krótszy tydzień pracy pozytywnie wpłynął na produktywność pracowników. Jednocześnie wśród załogi odnotowano obniżony poziom stresu i wzrost zadowolenia z pracy. Pracownicy również nie kryli zadowolenia z nowego systemu.”To było dla nas jak dar niebios” –twierdził jeden z pracowników działu obsługi klienta.

"The Atlantic" podkreśla, że eksperyment w Bufferze nie został jeszcze zakończony.

Podobny testy trwają w firmie Unilever. Tam do grudnia 2021 roku 81 pracowników pracuje w skróconym wymiarze czasowym. Korporacja zapewnia, że po okresie próbnym dokona dokładnej analizy eksperymentu i zadecyduje, czy dłuższym weekendem będą mogli w przyszłości cieszyć się wszyscy jej pracownicy.

Hiszpański rząd zapłaci za długie weekendy?

"The Guardian" podał w marcu, że hiszpański rząd zgodził się na refundacje kosztów tych firm, które zgodzą się przetestować 32-godzinny tydzień pracy. Mechanizmem ma być objętych ok. 200 pracodawców, co może oznaczać dużą życiową zmianę dla tysięcy ludzi. Początek programu jest na jesień tego roku.

Entuzjaści krótszej pracy liczą na to, że wielomilionowy program realizowany w Hiszpanii pozwoli badaczom opracować zalecenia dotyczące zmian w organizacji pracy dla firm na całym świecie.





https://maciejsynak.blogspot.com/2020/12/4-dniowy-tydzien-pracy.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2015/10/szesc-zamiast-osmiu-godzin-pracy.html



https://dorzeczy.pl/ekonomia/190310/czy-czeka-nas-4-dniowy-tydzien-pracy-zaskakujace-efekty-testow.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed


https://businessinsider.com.pl/twoje-pieniadze/praca/korporacje-w-usa-zaczynaja-wprowadzac-4-dniowy-tydzien-pracy/c2n2r71?fbclid=IwAR1n3i0tqs6ciuD1JTNBar2r8MCi7DS0Ok2DbYbEHZCQcR2vO4nY69UfQ9k



https://maciejsynak.blogspot.com/2013/11/8x4.html


Dagestańskie dywany


info z Białorusi

tłumaczenie przeglądarki



Głównym bogactwem narodu białoruskiego jest jego duchowość i niezwykle piękna dusza. Opinię tę wypowiedział korespondentowi BelTA przedstawiciel delegacji Republiki Dagestanu, artysta dywanów Sabir Shikhov.

"Bardzo szanujemy naród białoruski" - mówi rozmówca. "Zachowałeś to, czego inni praktycznie nie mieli: ludzkość, ciężką pracę, czystość duszy i wzajemne zrozumienie. Najważniejsze, żeby nie stracić tych cech. Jesteś bogaty w tym i różnią się od pozostałych”.

Według rzemieślnika, szczególne wrażenie zrobiła na nim czystość i znośność białoruskich ulic i dróg, a także piękno pól i malownicza przyroda naszej przyrody. Duchowość i wielka miłość do ojczyzny jest odczuwalna we wszystkim, podkreślił Sabir Shikhov.





Po raz pierwszy mistrzowie z Dagestanu prezentują swoje dziedzictwo ręcznie tkanych dywanów podczas święta Kupalye (Aleksandria Zbiera Przyjaciół). Zgromadzono tu ponad 30 produktów, a każdy z nich ma swój cel i historię powstania.

„Istnieje takie pojęcie, jak język dywanu – mówi rzemieślnik. – W końcu dywany istniały bardzo długo, jeszcze przed pojawieniem się pisma, i były jedną z metod komunikacji obrzędowej:

dywany były utkane o wszystkich wydarzeniach z cyklu życia człowieka. Na przykład męskie dywany, które zostały przekazane wojownikom, chroniły ich przed ranami i śmiercią na polu bitwy. Wierzono, że takiego produktu nie może utkać tylko jedna kobieta - w przeciwnym razie byłyby kłopoty ”.

Do dziś głównym znaczeniem dywanu w Dagestanie nie jest oczywiście dekoracyjne. Służy głównie jako talizman dla swoich właścicieli. Kiedy kobieta pracuje na dywanie, zawiązując każdy węzeł, składa życzenia. „Tak więc dywan, który nazywamy „safar”, wnosi do domu dobro, radość, zdrowie i dobrobyt. Ponadto nie straci swojego pierwotnego wyglądu za kilkadziesiąt lat i, jak dobre wino, z roku na rok staje się tylko lepszy i bardziej wartościowe ”.

Piękno, energia i przyjazność dla środowiska takich produktów kiedyś zyskały wielką sławę daleko poza granicami Związku Radzieckiego. Przy tworzeniu dywanów Tabasaran pracowało w tym czasie około 12 tysięcy robotnic i wyeksportowano tysiące egzemplarzy chronionych prawem autorskim.




https://www.belta.by/society/view/umelets-iz-dagestana-glavnoe-bogatstvo-belorusskogo-naroda-ego-neobyknovenno-krasivaja-dusha-449889-2021/




Wysoki koszt rozpadu rodzin i małżeństw

 

przedruk



Dr Furman:

Koszt rozpadu rodzin i małżeństw w Polsce jest bardzo wysoki


– W 2019 roku koszt rozpadu rodziny w Polsce w wyniósł niemal 5,7 mld złotych. Sama ta kwota stanowi wydatek niebagatelny z perspektywy budżetu naszego kraju. Jednak, co istotne, wskazana przez nas kwota jest kwotą minimalną. W rzeczywistości koszt jest z pewnością wielokrotnie większy – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl dr Filip Furman, ekspert Instytutu Ordo Iuris.

Jakie wnioski wynikają z raportu pt. „Koszty rozpadu rodzin i małżeństw w Polsce”?

Dr Filip Furman: Pierwszym i, z punktu widzenia systemowego, najważniejszym wnioskiem jest informacja, że procesy i instytucje społeczne, zwłaszcza tak kompleksowe instytucje jak rodzina, mają olbrzymią wartość nie tylko z perspektywy aksjologicznej, ale także dającą się mierzyć i obliczać wartość ekonomiczną. Dla polityków, zwłaszcza odpowiedzialnych za politykę rodzinną, finansową i rozwojową, jest to informacja nie do przecenienia. Podobnie dla inwestorów i innych podmiotów gospodarczych planujących rozwój w perspektywie dłuższej niż kilka najbliższych lat. Jako taka, rodzinna powinna stać w centrum zainteresowania podczas projektowania działań opiekuńczych, a także wszelkiej infrastruktury państwowej – od fizycznej infrastruktury, tego jak wyglądają nasze ulice czy budynki użyteczności publicznej, po infrastrukturę prawną, podatkową czy związaną z prowadzeniem działalności gospodarczej.

Drugie najważniejsze ustalenie naszej pracy badawczej jest takie, że koszt rozpadu rodzin i małżeństw w Polsce jest bardzo wysoki – co, biorąc pod uwagę pierwszy wskazany wniosek, jest zjawiskiem negatywnym z perspektywy rozwoju gospodarczego, społecznego i demograficznego Polski. W 2019 roku koszt rozpadu rodziny w Polsce w wyniósł niemal 5,7mld złotych! Sama ta kwota stanowi wydatek niebagatelny z perspektywy budżetu naszego kraju. Jednak, co istotne, wskazana przez nas kwota jest kwotą minimalną. W rzeczywistości koszt jest z pewnością wielokrotnie większy. Dlaczego? Otóż w przeprowadzonych przez nas wyliczeniach skoncentrowaliśmy się na wydatkach ponoszonych z budżetu państwa bezpośrednio na obsługę świadczeń związanych z rozpadem rodziny.


Zidentyfikowane przez nas kategorie wydatków to:

wydatki na rodziny zastępcze (1,498 mld zł), wydatki na placówki opiekuńczo-wychowawcze (1,437 mld zł), świadczenia wypłacone z Funduszu Alimentacyjnego (1,136 mld zł), wysokość wypłaconych dodatków do zasiłku rodzinnego z tytułu samotnego wychowywania dziecka (203,7 mln zł), wydatki na wspieranie rodziny (165,6 mln zł), wydatki na świadczenia dla osób usamodzielnianych (96,7 mln zł), koszty działań podejmowanych wobec dłużników alimentacyjnych (40,1 mln zł), wydatki na ośrodki adopcyjne (38,3 mln zł), obsługa wypłaty świadczeń Funduszu Alimentacyjnego (35,1 mln zł), skutek opodatkowania w sposób preferencyjny jako osoba samotna wychowująca dzieci (702 mln zł), potencjalny koszt wynikający z ponadprzeciętnie częstego korzystania przez osoby rozwiedzione z usług ochrony zdrowia w zakresie kosztów leczenia psychiatrycznego, uzależnień, szpitalnego oraz podstawowej opieki zdrowotnej (203,3 mln zł), utrzymanie infrastruktury sądów okręgowych w części przypadającej na prowadzenie postępowań rozwodowych (65,1 mln zł), koszty postępowań rodzinnych toczących się po rozwodzie (59,5 mln zł), koszty spraw rozwodowych netto (18 mln zł). Warto w tym miejscu podkreślić, że – choć fałszywie przedstawia to narracja skrajnej lewicy – nie omawialiśmy kosztów rozwodów, a znacznie szerszego, społecznego zjawiska, którego rozwody są jedynie częścią. Co więcej, były to koszty bezpośrednie.

Wiemy jednak, że kosztów pośrednich jest jeszcze więcej. Bowiem rodzina pełni bardzo wiele funkcji w różnych dziedzinach. Rodzina to ważny podmiot gospodarujący, wytwarzający realne dobra i usługi, zarazem obdarzony potencjałem tworzenia kapitału ludzkiego i społecznego. Ponadto rozpad rodziny to uderzenie m.in. w fundament cywilizacyjnego istnienia państwa – rozwój demograficzny; liczebność społeczeństwa w dużej mierze stanowi bowiem o możliwościach gospodarczych kraju. Rodzina to naturalne i najlepsze środowisko dla rodzenia i wychowania dzieci, zapewnia stabilność społeczną i ekonomiczną, sprzyja także wyższej dzietności – rozpad rodziny nieuchronnie więc wiąże się ze spadkiem dzietności.

W klasycznej wizji państwa, gdzie rodzina, a nie jednostka, stanowi podstawową komórkę społeczną, to właśnie ona jest źródłem bezpieczeństwa i stabilności, również w sensie ekonomicznym. W sytuacji, gdy tego naturalnego otoczenia i wsparcia brakuje, jednostka zostaje pozostawiona sama sobie i ostatecznie znacznie częściej potrzebuje pomocy państwa. Nie chodzi więc oczywiście o to, by zmniejszać tę pomoc, ale o to, by skoncentrować wysiłki na przeciwdziałaniu sytuacjom, które w konsekwencji prowadzą do konieczności udzielania tej pomocy.

O tych kosztach niewiele się mówi w dyskusji publicznej. Dlaczego?

Wydaje się, że do tej pory po prostu nikt nie próbował „ugryźć” tematu od tej strony. Rozpoczynając badania w gronie interdyscyplinarnym – w zespole składającym się z ekonomistów, socjologa, demografa, kulturoznawcy – takie ujęcie wydało nam się wręcz narzucać. A było tak z jednego prostego powodu: chcieliśmy posłużyć się językiem uniwersalnym, zrozumiałym dla każdej strony dyskursu publicznego. Rozpad rodziny dla ludzie podzielających naszą aksjologię jest w sposób oczywisty czymś negatywnym sam w sobie, nie wymaga to dalszych uzasadnień. Choć można nad tym ubolewać, nie dla wszystkich jednak jest to tak oczywiste. Język ekonomiczny, jak nam się wydaje, stwarza szersze możliwości dyskusji. Co więcej, nasza praca jest nowatorska. Do tej pory podobne, systemowe opracowania ukazały się jedynie w USA, Wielkiej Brytanii i Australii. Spodziewam się jednak kolejnych edycji oraz przeprowadzania analogicznych badań w innych krajach. Należy też zrozumieć, że zjawisko ma charakter dynamiczny, a dynamikę tę można opisać, stosując porównanie fizyczne, jako generalnie ruch jednostajnie przyspieszony. Osiągnęliśmy po prostu etap, na którym efekty tego ruchu zaczęły być widoczne.

Dla wielu uczestników dyskursu publicznego, zwłaszcza ze strony skrajnej lewicy, temat jest także po prostu „niewygodny”. Kłóci się bowiem z ich fałszywą wizją świata, w której ideałem jest „wyzwolona” jednostka. W istocie bowiem osoba pozbawiona rodziny nie jest jedynie wyzwolona od odpowiedzialności, która wiąże się z budowaniem trwałej relacji, ale także pozbawiona szans i opieki, którą taka relacja daje. Szczególnie widać to na przykładzie sytuacji, w jakiej po rozpadzie rodziny znajduje się wiele kobiet. W literaturze przedmiotu ukuto wręcz termin „feminizacji biedy” – w sytuacji rozpadu rodziny ubóstwo znacznie częściej bowiem dotyka kobiet, które po rozwodzie lub rozstaniu kohabitującej pary w większości przypadków przejmują opiekę nad dziećmi i związane z nią obciążenia i obowiązki.

Ponadto kultura popularna usiłuje promować styl życia, który opisałbym takim anglicyzmem jak „singlizm”. Można domniemywać, że wielkie, światowe korporacje mogą korzystać z takiego zjawiska – osoba samotna, ale już dojrzała, aspirująca do statusu materialnego i stylu życia „gwiazd” jest bardziej podatna na wpadnięcie w ostentacyjną konsumpcję niż osoba ustatkowana i odpowiedzialna za rodziną, a w związku z tym zyski ze sprzedaży produktów takiej osobie mogą być wyższe. Jest to jednak strategia bardzo krótkoterminowa. W dłuższym okresie rodzina nie tylko jest większym producentem dóbr, ale i większym konsumentem – wydatki związane z utrzymaniem i codziennym życiem ponoszone przez rodziny są po prostu wyższe, choć być może nie tak widoczne. Tak więc rozpad rodziny i zmniejszona dynamika zawiązywania trwałych związków to nie tylko zmniejszenie potencjału ekonomicznego kraju, ale także spadek jego atrakcyjności inwestycyjnej.

Jak ocenia Pan obecne rozwiązania prawne pod kątem sprzyjania trwałości małżeństw i rodzin? Co powinno się zmienić?

Trudno mi wyobrazić sobie, by rozwiązania prawne jako takie, bezpośrednio korespondowały z trwałością rodzin. Wielokrotnie fałszywie przypisywano nam postulat zakazu rozwodów. To oczywiście pomysł, który należy uznać za niepoważny. Choć jednocześnie nie można rozwodu rozpatrywać w innych kategoriach niż osobistej tragedii. Jordan Peterson, kanadyjski psycholog kliniczny, z wielkim doświadczeniem, obecnie chyba jeden z najbardziej wpływowych intelektualistów cywilizacji zachodniej, w jednym z wywiadów przytaczał kiedyś wniosek ze swojej praktyki, jakim była myśl, że jeśli w związku są dziesiątki tysięcy nierozwiązanych konfliktów może rozwód jest najlepszym rozwiązaniem – co nie oznacza, że był najlepszym rozwiązaniem od samego początku. Dlatego można zastanawiać się np. czy rola posiedzenia pojednawczego nie jest w obecnej sytuacji za bardzo niedoceniona. Nie wydaje mi się jednak, że rozwiązania prawne to metoda, którą można zapewnić trwałość instytucji społecznej. Rozwiązaniami prawnymi można jednak zbudować otoczenie, które rodzinom ułatwi funkcjonowanie. Tu wymienić można chociażby system podatkowy uczciwie rozpoznający wkład rodzin w gospodarkę i społeczeństwo, traktujący rodziny, zwłaszcza rodzin wielodzietne w sposób sprawiedliwy. Zastanowić się można nad dystrybucją środków i sposobem ich dystrybucji – czy wsparcie powinno być udzielane poprzez instytucje, czy środki na wsparcie trafiać powinny bezpośrednio do rodzin? Ja opowiadałbym się za tą drugą możliwością. Odpowiednia polityka rodzinna to temat na osobną rozmowę, z tego miejsca mogę odesłać bardziej zainteresowanych czytelników do naszego raportu sprzed kilku lat „Jakiej polityki rodzinnej potrzebuje Polska?”.

Jakie zagrożenia dostrzega Pan w realizacji tych celów?

Głównym zagrożeniem jest brak zrozumienia wagi problemu lub odkładanie go na plan dalszy, na rzecz problemów, które wydają się bardziej bieżące. Odwrócenie negatywnych trendów społecznych, zwłaszcza trendów demograficznych, to nie jest zadania na kilka, a na kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Z tego punktu widzenia horyzont czasowy ogłoszonej niedawno przez rząd Strategii Demograficznej 2040 jest rozsądny. Kluczowe będzie jednak szybkie rozpoczęcie działań i konsekwentne ich kontynuowanie w całym okresie, a także poza nim. Ewentualny brak takiej konsekwencji, ciągłości rozpoczętej obecnie polityki prorodzinnej również jest zagrożeniem. Kolejne zagrożenie to idea, o której fałszywości już teraz przekonują się kraje zachodu Europy, mówiąca, że braki ludnościowe uzupełnić można poprzez imigrację. Wiemy, że strategia taka jest nie tylko nieskuteczna, ale też stwarza zagrożenia dla kulturowej tożsamości państwa. Ostatnim, choć być może najważniejszym, zagrożeniem może być niedocenienie ekonomicznej funkcji rodziny, a co za tym idzie nie stworzenie przyjaznych rodzinie rozwiązań finansowych, podatkowych, kredytowych itd. Jeśli chodzi o to ostatnie zagrożenie, to mam nadzieję, że raport „Koszty rozpadu rodzin i małżeństw w Polsce” będzie takim, chociażby niewielkim, wkładem w oddalenie tego zagrożenia.





https://dorzeczy.pl/opinie/190965/dr-furman-koszt-rozpadu-rodzin-w-polsce-jest-bardzo-wysoki.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed








Dziesiątkowanie

 

przedruk

tłumaczenie przeglądarki



Decimatio: okrutna kara armii rzymskiej

autorstwa ANDREI VITTORII APOSTOLO




W starożytnym Rzymie armia była podstawową organizacją społeczeństwa. Ponad połowa męskiej populacji wykonywała zawód żołnierza, a fundamenty rzymskiego legionisty sięgały od męstwa i odwagi w bitwie po honor i dyscyplinę.

Ta ostatnia miała fundamentalne znaczenie w zarządzaniu tak złożonym i licznym organem, jakim jest armia, i często była wpajana i utrzymywana przez surowe kary, które mogły być wymierzane bez procesu lub w sposób całkowicie arbitralny, tak że może służyć za przykład także innym żołnierzom.

Kary w armii rzymskiej różniły się w zależności od powagi popełnionej zbrodni. Drobna nieskuteczność lub lekka niezdyscyplinowanie skutkowała grzywnami, podczas gdy poważniejsze wykroczenia były karane uciążliwą lub upokarzającą pracą, przenoszeniem oddziałów, degradacją, niehonorowym zwolnieniem i chłostą.

W przypadku działań uznanych za wyjątkowo poważne przewidziano karę śmierci, którą można było zastosować w różnych formach. Jedna z nich sięga starożytnej i krwawej tradycji, której początki zaginęły w pamięci, ale której z powodu brutalności i okrucieństwa obawiali się zarówno legioniści, jak i sami przywódcy armii: dziesiątkowanie.


„Decimatio”

Słowo „dziesiątkowanie” pochodzi od łacińskiego „decimatio”, którego dosłowne znaczenie brzmiało „usunięcie dziesiątej części” lub „wyeliminowanie jednego na dziesięć”.

Decymacja był niezwykły środek, który został wzięty tylko w przypadkach ekstremalnych grawitacji, dla których nie było możliwe zastosowanie fustuarium , kara śmierci armii rzymskiej. Decymacja był w rzeczywistości wdrożonego karania przestępstw zbiorowych.




W szczególności tę straszliwą karę można było zastosować w przypadku buntu – gdy żołnierze masowo odmawiali wykonania rozkazów lub poszanowania dyscypliny – oraz zbiorowego buntu. Miał również na celu ukaranie masowych dezercji i tchórzostwa na polu bitwy, gdy legioniści jednej lub więcej kohort okazywali się tchórzami lub uciekali przed wrogiem.

Stosowanie decimatio w tych przypadkach wynikało z niemożności zadania fustuarium całej kohorcie lub więcej niż jednej jednostce armii, ponieważ wyrok śmierci na tak wielu żołnierzy nieuchronnie zniszczyłby samą armię.

Procedura dziesiątkowania polegała, jak sama nazwa wskazuje, na wyeliminowaniu jednej dziesiątej mężczyzn z danego wydziału.

Najpierw zidentyfikowano kohortę, która była winna zbrodni buntu, buntu lub tchórzostwa. Cała kohorta – zwykle składająca się z około 480 żołnierzy – została następnie podzielona na grupy dziesięciu legionistów.

W każdej grupie prowadzono następnie losowanie: dziesięciu żołnierzy musiało wybrać słomkę lub kawałek sznura z pęczka, albo kazano im łowić z worka zawierającego dziewięć czarnych kamieni i jeden biały.
Zamierzoną ofiarą był ten, kto narysował najkrótszą nić lub biały kamień.

Pozostałych dziewięciu legionistów zostało zmuszonych do zebrania się w kręgu wokół wylosowanego żołnierza, który został pozbawiony zarówno zbroi, jak i broni.
Dziewięciu ocalałych żołnierzy otrzymało kamienie, włócznie lub częściej drewniane kije: ta broń była ogólnie mało szanowana w armii rzymskiej, w związku z czym śmierć z ich rąk była uważana za haniebną.

Po sygnale startowym dziewięciu legionistów musiało uderzyć dziesiątego żołnierza, atakując go kijami: ofiara została zmasakrowana przez towarzyszy.

Dziesiątkowanie było uważane za najokrutniejszą karę armii rzymskiej i jako takie było stosowane tylko w wyjątkowych przypadkach i nigdy z lekkim sercem: nie tylko dlatego, że doprowadziłoby do zmniejszenia dziesiątej części siły armii, ale także dlatego, że wylosowani żołnierze mogą nie być jedynymi ofiarami kary.

Dziewięciu legionistów z każdej grupy, którzy przeżyli decimatio , zostało w rzeczywistości dodatkowo ukaranych: po spożyciu posiłku na bazie jęczmienia - pokarmu o nieprzyjemnym smaku i bardzo ubogiej kaloryczności, z pewnością nieprzystosowanego do diety mężczyzn przyzwyczajonych do ciężkiego treningu , który musiałby zejść na pole bitwy – zamiast racji pszenicy żołnierze byli zmuszeni spędzić jedną lub więcej nocy na zmianę poza vallum , czyli zaporą obronną chroniącą obóz lub granicę.

Spędzenie nocy poza vallum oznaczało nie tylko cierpienie z powodu zimna i złej pogody, ale także narażenie na niezliczone niebezpieczeństwa: w rzeczywistości samotność na wrogim terenie, bez możliwości powrotu do obozu lub możliwości liczenia na pomoc towarzyszy żołnierz był potencjalną ofiarą zasadzek i ataków wrogów.


Decymacja zatem kara że przeprowadzono tylko w bardzo ciężkich przypadków, a nie tylko dla materiału uszkodzenia wynikającego z utraty dziesiątej grupie, do którego dodano potencjalne śmierć żołnierzy na zewnątrz przestrzeni Vallum .

Do tych szkód materialnych doszła jeszcze jedna: ta kara została uznana za okrutną nie tylko za brutalność, z jaką ginęli wybrani w losowaniu żołnierze, ale także za silny wpływ psychologiczny, jaki wywarła na całą armię.

Legioniści byli poddawani dziesiątkowaniu niezależnie od ich rangi wojskowej, lat służby w wojsku, wartości wykazanej w poprzednich wyczynach, a nawet ich domniemanej winy lub niewinności w zbrodni zarzucanej kohorcie. Oznaczało to, że każdy mógł zostać wciągnięty i zabity, a nawet jeśli przeżyli, czekałaby noc, która może okazać się śmiertelna.

Decymacja zatem umieszczone legionistów pod silnym stresem emocjonalnym, poważnego również przez silną koleżeństwa, że generalnie istniały w ramach kohorty. Legioniści rzymscy byli bowiem zjednoczeni głębokim poczuciem wzajemnej lojalności i nie było niczym niezwykłym, że przez lata służby wojskowej rodziły się i utrwalały relacje szacunku, szacunku i przyjaźni.

W konsekwencji, ponieważ losowanie w decimatio było nieodwołalne, mogło się zdarzyć, że żołnierz zostałby zmuszony do zabicia na śmierć własnego syna, ojca, brata lub bliskiego przyjaciela. Trauma, która może zniszczyć człowieka.


Zdziesiątkowanie Krassusa

Z tych powodów generałowie uciekali się do decimatio tylko w ostateczności, by ukarać armię, w związku z czym w historii Rzymu niewiele jest przypadków, w których ten przepis został wdrożony. Równie brutalnym, ale mniej ostrym wariantem pod względem utraty życia była centesimatio , która polegała na zabiciu jednego żołnierza na stu.

Źródła rzymskiej historiografii sugerują, że dziesiątkowanie było charakterystycznym elementem epoki republikańskiej, a następnie wyszło z użycia w okresie cesarstwa.

Najsłynniejszy decymacja został popełniony przez Marek Licyniusz Krassus podczas Powstanie Spartakusa, między 73 a 71 pne

Krassus, któremu powierzono stłumienie buntu Spartakusa , został postawiony na czele ogromnej armii złożonej z ośmiu legionów i liczącej około 40 000 żołnierzy. Armia okazała się jednak mało zdyscyplinowana i mało skłonna do walki ze zbuntowanym niewolnikiem, którego szeregi składały się głównie z gladiatorów, celtyckich wojowników i byłych legionistów: ludzi znających się na sztuce wojennej, wyszkolonych w walce, a zatem zagrożenie beton na polu bitwy.

Podczas jednego ze starć z buntownikami jednostka armii Krassusa postanowiła nie posłuchać rozkazów i wycofać się, porzucając broń i uciekając z bitwy.

Krassus postanowił wzorowo ukarać ten akt tchórzostwa, przywracając starożytną karę, która według Plutarcha nie została wymierzona w armii rzymskiej od lat.
Krassus uciekł się więc do decimatio dla żołnierzy jednostki, która uciekła z pola bitwy, a jako ostrzeżenie zmusił do pomocy także resztę armii. Nie jest znana liczba żołnierzy, którzy stracili życie w wyniku zdziesiątkowania Krassusa, ale źródła podają od minimum pięciuset ofiar do maksymalnie dziesięciu tysięcy.



Zdziesiątkowanie okazało się przerażające, zdenerwowane i głęboko zaniepokoiło legionistów, ale Krassus osiągnął swój cel: żołnierze zaangażowali się w walkę ze Spartakusem z odnowionym duchem wojny, owocującym nie odwagą, lecz przerażeniem.

W rzeczywistości legioniści walczyli, nie obawiając się już Spartakusa, ale raczej rozczarowania swojego generała, ponieważ Krassus okazał się „bardziej niebezpieczny niż wróg”.




APOSTOŁ ANDREA VITTORIA

URODZONA I WYCHOWANA W PIEMONCIE, UKOŃCZYŁA PSYCHOLOGIĘ KLINICZNĄ I NEUROPSYCHOLOGIĘ W MEDIOLANIE. OBECNIE MIESZKA I PRACUJE W MANCHESTERZE. ZAWSZE WIERZYŁ, ŻE KAŻDE MIEJSCE ZASŁUGUJE NA ODKRYCIE I ŻE KAŻDA HISTORIA JEST WARTA OPOWIEDZENIA



https://www.vanillamagazine.it/la-decimatio-la-crudele-punizione-dellesercito-romano/?fbclid=IwAR0KSMH-gdubKOkEltT2W7-5lCxyF2u9_OmVKlfzzrX6dAfbZVqwfADAalI






niedziela, 11 lipca 2021

Wołyń

 

Dziś rocznica kulminacyjnego momentu rzezi wołyńskiej.


Czy to przypadek, że ten mord największą skalę uzyskał na Wołyniu właśnie – tam, gdzie znajdowało się największe skupisko mniejszości Niemieckiej we wschodniej Polsce?








Powiaty Łuck i Równe.






https://www.techpedia.pl/index.php?str=tp&no=23662


https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:German_language_frequency_in_Poland_based_on_Polish_census_of_1931.PNG


http://free.of.pl/w/wolynskie/mapki/mapa_administracyjna_wolynia_1933.jpg





Wilk

 


Jeśli coś wygląda jak wilk...

...pisze jak wilk, kłapie paszczą jak wilk i jego znajomi mają wilcze obyczaje.... to prawie na pewno jest to wilk.







https://maciejsynak.blogspot.com/p/kaczka.html



piątek, 9 lipca 2021

Gilgamesz - groch z kapustą

 

Enkidu - zły władca tego świata, syn prostytutki, włochaty zwierz

Gilgamesz - „w dwóch trzecich bogiem, w jednej trzeciej człowiekiem” -  nazywany jest dodatkowo dość enigmatycznie tym, którego „ojciec był duchem” - zapewne Stwórca lub jego awatar

Mitra też zabija byka, podobnie jak Tezeusz.


Historię piszą zwycięscy, a więc to wersja Enkidu.




Enkidu, "przyjaciel" Gilgamesza. 

Z Ur w Iraku. 2027-1763 p.n.e. Muzeum Iraku



Basmala (arab. ‏بسملة‎) – formuła „w imię Boga miłosiernego litościwego” (‏بِسْمِ ٱللّٰهِ ٱلرَّحْمَٰنِ ٱلرَّحِيم‎, Bi-ismi Allāhi Ar-Raḥmāni Ar-Raḥīm) rozpoczynająca prawie każdą surę Koranu, którą praktykujący muzułmanin rozpoczyna każdą ważniejszą czynność i która świadczy o przynależności do ummy[1].



https://pl.wikipedia.org/wiki/Basmala




Enkidu ( sumeryjski : ?￰メニᅠ? EN.KI.DU 10 ) [6] był legendarną postacią w starożytnej mitologii mezopotamskiej , towarzysz wojenny i przyjaciel Gilgamesza , króla Uruk . Ich wyczyny zostały skomponowane w sumeryjskich poematów iw akadyjskiej Epos o Gilgameszu , napisany podczas 2 tysiąclecia pne . Jest najstarszym literackim przedstawieniem dzikiego człowieka , powracającym motywem w przedstawieniach artystycznych w Mezopotamii iw literaturze starożytnego Bliskiego Wschodu . Pojawienie się Enkidu jako człowieka prymitywnego wydaje się być innowacjąWersja starobabilońska (1300 - 1000 pne), ponieważ pierwotnie był sługą-wojownikiem w wierszach sumeryjskich.

Pojawiły się sugestie, że może on być „człowiekiem byka” pokazanym w sztuce mezopotamskiej, mającym głowę, ramiona i ciało człowieka oraz rogi, uszy, ogon i nogi byka. [7] Następnie seria interakcji z ludźmi i ludzkich sposobów zbliżyła go do cywilizacji, czego kulminacją był mecz zapaśniczy z Gilgameszem, królem Uruk . Enkidu ucieleśnia dziki lub naturalny świat. Choć dorównuje Gilgameszowi siłą i postawą, działa w pewien sposób jako przeciwieństwo kulturalnego, miejskiego króla-wojownika.


Nazwa Enkidu jest sumeryjska i na ogół zapisuje się w tekstach w tym języku ciągiem znaków en.ki.du10 . Fraza ki.du10 ( dobre miejsce ) jest dobrze poświadczona we wczesnodynastycznych imionach osobistych, a nazwa en.ki.du10.ga ( Pan dobrego miejsca ) jest cytowana na tabliczkach Fary. Brak dopełniacza lub jakiegokolwiek elementu gramatycznego był powszechny aż do późnego trzeciego tysiąclecia. [12] Jednak alternatywne tłumaczenie zostało zaproponowane jako Stworzenie Enki .

W eposie jego imię poprzedza znak określający boskość dingir ?, co oznacza, że ​​postać ta została uznana za istotę boską.


Stworzenie Enkidu 

Gilgamesz, król Uruk, maltretuje swój lud. W odpowiedzi na skargi obywateli bogini Aruru tworzy na stepie Enkidu. Obficie włochaty i prymitywny, żyje wędrując ze stadami oraz pasąc się i pijąc z rzek ze zwierzętami. Pewnego dnia myśliwy obserwuje, jak Enkidu niszczy pułapki, które zastawił na zwierzęta. Łowca informuje ojca, który wysyła go do Uruk, by poprosił Gilgamesza o pomoc. Król wysyła Szamhat , świętą prostytutkę, który uwodzi i uczy Enkidu. Po dwóch tygodniach z nią staje się człowiekiem, inteligentnym i wyrozumiałym słowem, jednak bestie uciekają, gdy go widzą. Szamhat przekonuje Enkidu do walki z tyranem Gilgameszem. Tymczasem w Uruk król ma dwa sny przepowiadające przybycie wroga.

Enkidu spotyka Gilgamesza

Enkidu uczy się zachowywać jak człowiek, gdy pasterze jedzą, piją i bronią ich nocą przed wilkami i lwami. Po dotarciu do Uruk, Enkidu zamyka drogę Gilgameszowi, który szedł spać z nowożeńców. Rozwścieczeni walczą brutalnie, aż oboje są zmęczeni, ale w końcu oboje doceniają swoją siłę i postanawiają zostać przyjaciółmi. Enkidu jest przygnębiony porzuceniem swojego starego dzikiego życia, któremu Gilgamesz proponuje wyprawę do Cedrowego Lasu, by zabić Humbabę. Ale jego przyjaciel wyjaśnia, że ​​znał las, gdy był dziką istotą, i że wyprawa jest niebezpieczna. Na koniec Gilgamesz postanawia maszerować bez strachu, decyzja jest doceniana przez mieszkańców Uruk, ale nie przez starszyznę i doradców. W obliczu lekceważenia Gilgamesza, starsi powierzają Enkidu ochronę ich króla.



https://en.wikipedia.org/wiki/Enkidu


Gilgamesz.

We wczesnych tekstach mezopotamskich (2 poł. III tys. p.n.e.), m.in. w sumeryjskich eposach o tym władcy, występuje on pod imieniem Bilgamesz[3] (sum. dgiš-bil/bil2-ga-mes). Imię to, które – jak się wydaje – nie jest imieniem nadanym mu podczas narodzin, lecz w chwili objęcia tronu[4], tłumaczone jest przez niektórych badaczy jako „starzec jest młodzieńczy”[5]. Zdaniem innych uczonych mamy tu do czynienia z imieniem pochodzącym z innego języka, którego brzmienie starano się oddać fonetycznie w języku sumeryjskim[6]. Począwszy od okresu starobabilońskiego (XVIII w. p.n.e.) w tekstach zaczyna pojawiać się inny sumeryjski zapis imienia tego władcy – dgiš, będący bez wątpienia skróconą wersją formy dgiš-bil/bil2-ga-mes[7]. Taki właśnie zapis tego imienia występuje w starobabilońskiej wersji Eposu o Gilgameszu. W powstałej kilkaset lat później, najprawdopodobniej w XIII w. p.n.e.[8], tzw. wersji standardowej Eposu o Gilgameszu spotykamy jeszcze inny sposób zapisywania tego imienia – dgiš-gin2-maš, będący być może kolejną próbą zapisu pierwotnego brzmienia imienia tego władcy[7]. O tym, jak brzmiało to imię w języku akadyjskim, wiadomo dzięki odkryciu pewnego dwujęzycznego, sumeroakadyjskiego tekstu, który stwierdza, iż sumeryjskiemu dgiš-gin2-maš odpowiada akadyjskie Gilgameš[9]. To właśnie od akadyjskiego Gilgameš pochodzi imię, pod którym znamy tego władcę obecnie – Gilgamesz.



Według tzw. wersji standardowej Eposu o Gilgameszu władca ten miał być „w dwóch trzecich bogiem, w jednej trzeciej człowiekiem”[10], synem bogini Ninsun i Lugalbandy, ubóstwionego króla miasta Unug (akadyjskie Uruk). W Sumeryjskiej liście królów Lugalbanda i Gilgamesz występują odpowiednio jako trzeci i piąty władca I dynastii z Uruk, aczkolwiek bez zaznaczenia, iż chodzi tu o ojca i syna[2][1]. Pomiędzy nimi Lista ta umieszcza władcę o imieniu Dumuzi, o którym Epos o Gilgameszu milczy. Sam Gilgamesz nazywany jest w Liście dodatkowo dość enigmatycznie tym, którego „ojciec był duchem”. W sumeryjskich eposach o Gilgameszu wspomniane są jego dwie siostry: starsza o imieniu Enmebaragesi[11] i młodsza o imieniu Pesztur[12]. Nie znamy imienia żony/żon Gilgamesza, wiadomo jednak, iż miał on syna o imieniu Urlugal i wnuka o imieniu Utulkalama. Sumeryjska lista królów czyni ich kolejno szóstym i siódmym władcą I dynastii z Uruk[2].



Najpóźniejszy znaleziony do tej pory fragment Eposu o Gilgameszu datowany jest na I w. p.n.e.[19] Wraz z wyjściem pisma klinowego z użycia Epos ten popadł na niemal dwa tysiące lat w zapomnienie, a postać samego Gilgamesza wzmiankowana jest bardzo rzadko w późniejszych źródłach.

Pierwsza możliwa wzmianka o Gilgameszu znajduje się w datowanej na I w. p.n.e. aramejskiej Księdze Gigantów odkrytej pośród zwojów z Qumran[20]. Wymienionych jest w niej dwóch gigantów o imionach glgmys/š i hwbbš. Zdaniem niektórych badaczy chodzi tu o Gilgamesza i Humbabę.

W pochodzącym z II w. n.e. dziele antycznego autora Aeliana „O naturze zwierząt” (De Natura Animalium) występuje identyfikowany z Gilgameszem władca o imieniu Gilgamos[21]. W jednej ze znajdujących się w tym dziele opowieści „król Babilończyków Seuechoros” zostaje ostrzeżony przez swoich magów, iż syn zrodzony przez jego córkę przywłaszczy sobie jego tron. Gdy córka zachodzi w ciążę i rodzi syna, zostaje on jej odebrany i zrzucony w przepaść ze szczytu wzgórza. Spadające dziecko ratuje przelatujący orzeł, który zabiera je do ogrodu. Tam odnajduje je stróż, który postanawia je wychować. Dziecko to, które potem stało się królem, nazwano Gilgamosem.

Ostatnia możliwa wzmianka o Gilgameszu pochodzi z jednego z pism żyjącego w VII w. n.e. egzegety Theodora Bar Qoni, który w swej liście władców mających żyć przed potopem wymienia króla o imieniu Ganmagos[22].


-----

Gilgamesz ( sumeryjski : ?￰メトム?￰メツᄉ?￰メフヒ?￰メフヒ , romanizowana:  Gilgameš ; pierwotnie sumeryjski : ?￰メノヒ?￰メネᄅ , romanizowana:  Bilgamesh ) [a] był głównym bohaterem w starożytnej mezopotamskiej mitologii i bohaterem Epos o Gilgameszu , z poematu napisanego w akadyjsku późną 2. tysiącleciu PNE. Był prawdopodobnie historyczny król sumeryjskiego miasta-państwa z Uruk , który został pośmiertnie deified. Jego rządy prawdopodobnie miałyby miejsce na początku okresu wczesnodynastycznego (Mezopotamia) (odtąd ED), chociaż stał się główną postacią w legendzie sumeryjskiej podczas trzeciej dynastii Ur ( ok.  2112  – ok.  2004 pne ).

Opowieści o legendarnych wyczynach Gilgamesza są opowiadane w pięciu zachowanych sumeryjskich wierszach . Najwcześniejszym z nich jest prawdopodobnie „Gilgamesz, Enkidu i Netherworld” [11], w którym Gilgamesz przychodzi z pomocą bogini Inannie i odpędza stworzenia zamieszkujące jej drzewo huluppu . Ona daje mu dwa nieznane obiekty, a mikku i pikku , która traci. Po śmierci Enkidu jego cień opowiada Gilgameszowi o ponurych warunkach w Zaświatach . Wiersz „Gilgamesz i Agga” opisuje bunt Gilgamesza przeciwko jego władcy królowi Agdze. Inne sumeryjskie wiersze opowiadają o pokonaniu przez Gilgamesza gigantycznego Huwawy i Byku Niebios , podczas gdy piąty, słabo zachowany wiersz opowiada o jego śmierci i pogrzebie.


W eposie Gilgamesz jest półbogiem o nadludzkiej sile, który zaprzyjaźnia się z dzikim człowiekiem Enkidu . Razem wyruszają w wiele podróży, najsłynniej pokonując Humbabę (sumeryjski: Huwawa) i Byka Niebios , którego zaatakowała ich Isztar.(Sumerian: Inanna) po tym, jak Gilgamesz odrzuca jej ofertę, by został jej małżonkiem. Po tym, jak Enkidu umiera na chorobę zesłaną jako karę od bogów, Gilgamesz obawia się własnej śmierci i odwiedza mędrca Utnapisztima , ocalałego z Wielkiego Potopu , mając nadzieję na nieśmiertelność . Gilgamesz wielokrotnie przegrywa próby, które przed nim stawiano i wraca do domu, do Uruk, zdając sobie sprawę, że nieśmiertelność jest poza jego zasięgiem.


„Gilgamesz, Enkidu i zaświaty” 

W tym okresie wokół Gilgamesza narosło wiele mitów i legend. [14] [23] [24] [25] : 95 Do dziś przetrwało pięć niezależnych sumeryjskich wierszy opowiadających o różnych wyczynach Gilgamesza. [14] Gilgamesz po raz pierwszy pojawił się w literaturze prawdopodobnie w sumeryjskim wierszu „Gilgamesz, Enkidu i zaświaty”. [26] [19] [27] Narracja zaczyna się od drzewa huluppu – być może, według sumerologa Samuela Noah Kramera , wierzby [28] rosnącej na brzegach rzeki Eufrat . [28] [19] [29]Bogini Inanna przenosi drzewo do swojego ogrodu w Uruk z zamiarem wyrzeźbienia go na tronie, gdy już dorośnie. [28] [19] [29] Drzewo rośnie i dojrzewa, ale wąż „nie znający uroku”, ptak Anzû i Lilitu , demon z Mezopotamii , wszyscy zamieszkują w drzewie, powodując płacz Inanny smutek. [28] [19] [29]

Gilgamesz, który w tej historii jest przedstawiany jako brat Inanny, pojawia się i zabija węża, powodując ucieczkę ptaka Anz and i Lilitu. [30] [19] [29] Towarzysze Gilgamesza ścinają drzewo i rzeźbią z niego łoże i tron, które oddają Inannie. [31] [19] [29] Inanna odpowiada przez kształtowaniu się pikku i mikku (prawdopodobnie bębna i podudzie odpowiednio, choć dokładne identyfikacje są niepewne), [32] [19] , które ona daje Gilgameszu jako nagrodę za jego bohaterstwo. [33] [19] [29] Gilgamesz traci pikku imikku i pyta, kto je odzyska . [34] Enkidu schodzi do Zaświatów, aby ich znaleźć, [35] ale nie przestrzega surowych praw Zaświatów i dlatego musi pozostać tam na zawsze. [35] Pozostała część wiersza to dialog, w którym Gilgamesz zadaje cieniu Enkidu pytania o Zaświaty. [14] [34]



„ Gilgamesz i Agga ” opisuje udany bunt Gilgamesza przeciwko jego zwierzchnikowi Agdze , królowi miasta-państwa Kisz . [14] [36] „Gilgamesz i Huwawa” opisuje, jak Gilgamesz i jego sługa Enkidu , wspomagani przez pięćdziesięciu ochotników z Uruk, pokonują potwora Huwawę , ogra wyznaczonego przez boga Enlila , władcę bogów, jako opiekun Lasu Cedrowego . [14] [37] [38] W „Gilgamesz i Byk Niebios” Gilgamesz i Enkidu zabijają Byka Niebios , który został wysłany, by zaatakować ich przez boginięInanna . [14] [39] [40] Fabuła tego wiersza różni się znacznie od odpowiadającej mu sceny w późniejszej akadyjskiej epopei o Gilgameszu . [41] W sumeryjskim wierszu Inanna nie wydaje się prosić Gilgamesza, aby został jej małżonkiem, jak robi to w późniejszym akadyjskim eposie. [39] Co więcej, podczas gdy zmusza swojego ojca An, by dał jej Byka Niebios, zamiast grozić, że wskrzesi zmarłych do zjedzenia żywych, jak to robi w późniejszym eposie, po prostu grozi, że wyda „okrzyk”, że dotrze do ziemi. [41] Wiersz znany jako „Śmierć Gilgamesza” jest słabo zachowany, [14] [42]ale wydaje się opisywać ważny pogrzeb państwowy, po którym nastąpił przybycie zmarłego do Zaświatów. [14] Możliwe, że współcześni uczeni, którzy nadali wierszowi tytuł, mogli go błędnie zinterpretować, [14] a wiersz może w rzeczywistości dotyczyć śmierci Enkidu. [14]



W eposie Gilgamesz jest przedstawiony jako „w dwóch trzecich boski i w jednej trzeciej śmiertelny”. [48] Na początku wiersza Gilgamesz jest opisany jako brutalny, opresyjny władca. [14] [48] Jest to zwykle interpretowane jako oznaczające albo zmuszanie wszystkich swoich poddanych do pracy przymusowej [14], albo ucisk seksualny wszystkich swoich poddanych. [14] Jako karę za okrucieństwo Gilgamesza, bóg Anu tworzy dzikiego człowieka Enkidu. [49] Po oswojeniu przez prostytutkę o imieniu Szamhat , Enkidu udaje się do Uruk, by skonfrontować się z Gilgameszem. [44] Na drugiej tabliczce dwaj mężczyźni zmagają się i chociaż Gilgamesz ostatecznie wygrywa mecz,[44] jest pod takim wrażeniem siły i uporu przeciwnika, że ​​stają się bliskimi przyjaciółmi. [44] We wcześniejszych tekstach sumeryjskich Enkidu jest sługą Gilgamesza, [44] ale w eposie o Gilgameszu są towarzyszami o równej pozycji. [44]



Na tablicach od III do IV Gilgamesz i Enkidu podróżują do Lasu Cedrowego, którego strzeże Humbaba (akkadyjska nazwa Huwawy). [44] Bohaterowie przechodzą przez siedem gór do Cedrowego Lasu, gdzie zaczynają ścinać drzewa. [50] W obliczu Humbaby, Gilgamesz wpada w panikę i modli się do Szamasza (wschodniosemicka nazwa Utu), [50] który wydmuchuje osiem wiatrów w oczy Humbaby, oślepiając go. [50] Humbaba błaga o litość, ale mimo to bohaterowie odcinają mu głowę. [50] Tablica VI zaczyna się od powrotu Gilgamesza do Uruk, [44], gdzie Isztar(akadyjskie imię Inanny) przychodzi do niego i żąda, by został jej małżonkiem. [44] [50] [51] Gilgamesz odrzuca ją, twierdząc, że maltretowała wszystkich swoich dawnych kochanków. [44] [50] [51]

W zemście Isztar udaje się do swojego ojca Anu i żąda, by dał jej Byka Niebios [52] [53] [41], który wysyła, by zaatakować Gilgamesza. [44] [52] [53] [41] Gilgamesz i Enkidu zabijają Byka i ofiarowują jego serce Szamaszowi. [54] [53] Kiedy Gilgamesz i Enkidu odpoczywają, Isztar staje na murach Uruk i przeklina Gilgamesza. [54] [55] Enkidu odrywa prawe udo Byka i rzuca nim w twarz Isztar, [54] [55] mówiąc: „Gdybym mógł położyć na tobie ręce, to powinienem ci to zrobić i smagać wnętrzności po twojej stronie." [56][55] Isztar zwołuje „karbowane kurtyzany, prostytutki i nierządnice” [54] i nakazuje im opłakiwać Byka Niebios. [54] [55] Tymczasem Gilgamesz świętuje porażkę Byka Niebios. [57] [55]

Tablica VII zaczyna się od Enkidu opowiadającego sen, w którym widział Anu, Ea i Szamasza, którzy deklarują, że Gilgamesz lub Enkidu muszą umrzeć jako kara za zabicie Byka Niebios. [44] Wybierają Enkidu i Enkidu wkrótce zachoruje. [44] Ma sen o Zaświatach, a potem umiera. [44] Tablica VIII opisuje niepocieszony smutek Gilgamesza po śmierci przyjaciela [44] [58] oraz szczegóły pogrzebu Enkidu. [44] Tablice od IX do XI opowiadają, jak Gilgamesz, kierowany żalem i strachem przed własną śmiertelnością, pokonuje wielką odległość i pokonuje wiele przeszkód, aby znaleźć dom Utnapisztima , jedynego ocalałego zWielki Potop , który został nagrodzony przez bogów nieśmiertelnością. [44] [58]


odróż do Utnapisztim obejmuje serię epizodycznych wyzwań, które prawdopodobnie powstały jako główne niezależne przygody [58], ale w eposie sprowadzają się do tego, co Joseph Eddy Fontenrose nazywa „dość nieszkodliwymi incydentami”. [58] Najpierw Gilgamesz spotyka i zabija lwy na przełęczy. [58] Po dotarciu na górę Maszu Gilgamesz spotyka człowieka-skorpiona i jego żonę; [58] ich ciała błyszczą przerażającym blaskiem, [58] ale kiedy Gilgamesz mówi im o swoim celu, pozwalają mu przejść. [58] Gilgamesz wędruje przez ciemność przez dwanaście dni, zanim w końcu wyjdzie na światło.[58] Odnajduje piękny ogród nad morzem, w którym spotyka Siduri , boską służebnicę . [58] Początkowo próbuje uniemożliwić Gilgameszowi wejście do ogrodu, [58] ale później próbuje przekonać go, by zaakceptował śmierć jako nieuniknioną i nie podróżował poza wody. [58] Kiedy Gilgamesz odmawia tego, kieruje go do Urshanabi , przewoźnika bogów, który przewozi Gilgamesza przez morze do ojczyzny Utnapisztima. [58] Kiedy Gilgamesz w końcu przybywa do domu Utnapisztima, Utnapisztim mówi Gilgameszowi, że aby stać się nieśmiertelnym, musi przeciwstawić się śnie. [44]Gilgamesz nie robi tego i zasypia na siedem dni bez przebudzenia. [44]

Następnie Utnapisztim mówi mu, że nawet jeśli nie może uzyskać nieśmiertelności, może przywrócić młodość za pomocą rośliny o mocy odmładzania. [44] [29] Gilgamesz zabiera roślinę, ale podczas pływania zostawia ją na brzegu, a wąż ją kradnie, wyjaśniając, dlaczego węże mogą zrzucać skórę . [44] [29] Przygnębiony stratą Gilgamesz wraca do Uruk, [44] i pokazuje swoje miasto przewoźnikowi Urshanabi. [44] W tym momencie epos przestaje być spójną narracją. [44] [29] [59] Tablica XII jest dodatkiem do sumeryjskiego poematu Gilgamesza, Enkidu i ZaświatówOpisując utratę pikku i mikku . [44] [29] [59]



Powell zauważa, że ​​początkowe wiersze Odysei wydają się przypominać początkowe wiersze Eposu o Gilgameszu . [48] Fabuła Odysei również wykazuje wiele podobieństw do eposu o Gilgameszu . [69] [70] Zarówno Gilgamesz, jak i Odyseusz spotykają kobietę, która potrafi zamienić ludzi w zwierzęta: Isztar (dla Gilgamesza) i Kirke (dla Odyseusza). [69] W Odysei , Odyseusz oślepia ogromnego Cyklopa o imieniu Polifem , [62] incydent, który nosi podobieństwo do zabicia Humbaby przez Gilgamesza w Eposie o Gilgameszu. [62] Zarówno Gilgamesz, jak i Odyseusz odwiedzają Zaświaty [69] i oboje czują się nieszczęśliwi, żyjąc w nieziemskim raju w obecności atrakcyjnej kobiety: Siduri (dla Gilgamesza) i Kalipso (dla Odyseusza). [69] Wreszcie obaj bohaterowie mają szansę na nieśmiertelność, ale tęsknią za nią (Gilgamesz, gdy traci roślinę, i Odyseusz, gdy opuszcza wyspę Kalipso). [69]

W zwoju z Qumran znanym jako Księga Gigantów (ok. 100 pne) imiona Gilgamesza i Humbaby pojawiają się jako dwaj przedpotopowi olbrzymy [71] [72] oddane (w formie spółgłoskowej) jako glgmš i ḩwbbyš . Ten sam tekst był później używany na Bliskim Wschodzie przez sekty manichejskie , a arabska forma Gilgamish / Jiljamish przetrwała jako imię demona według egipskiego duchownego Al-Suyuti ( ok. 1500). [71]



https://en.wikipedia.org/wiki/Gilgamesh






niedziela, 27 czerwca 2021

Wariaci kształtują nasz świat

 

Czy ty też jesteś świrem??

Czy przyjmując bezkrytycznie cudzą wizję świata nie narażasz się na postępowanie jak osoba psychicznie chora?

Paranoja indukowana rządzi...


Paranoja indukowana (paranoja udzielona, obłęd udzielony; fr. folie à deux) – stan, w którym osoba blisko związana z chorym zaczyna traktować bezkrytycznie paranoiczne myśli chorego. Objawy mają tendencję do ustępowania po oddzieleniu od osób dotkniętych paranoją.

Kryteria diagnostyczne

  • Dwie lub większa liczba osób podziela to samo urojenie lub system urojeniowy i wspierają się wzajemnie w tym przekonaniu.

  • Osoby te pozostają w niezwykle bliskim związku.

  • Są dowody wynikające z powiązań czasowych lub kontekstu wydarzeń, że urojenie zostało indukowane u biernego członka (członków) lub grupy w wyniku kontaktu z członkiem aktywnym.




przedruk

trochę słabe tłumaczenie przeglądarki


Zaburzenia psychiczne, które dały nam nowoczesną architekturę

08.22.2017


Jak powstała nowoczesna architektura? Jak tak szybko ewoluowaliśmy od architektury, która miała ornamenty i detale, do budynków, które często były puste i pozbawione szczegółów? Dlaczego wygląd i styl budynków zmienił się tak dramatycznie na początku XX wieku? Historia utrzymuje, że modernizm był idealistycznym impulsem, który wyłonił się z fizycznych, moralnych i duchowych szczątków I wojny światowej. Chociaż działały również inne czynniki, to wyjaśnienie, choć niewątpliwie prawdziwe, przedstawia niepełny obraz.

 

Ostatnie postępy w neuronauce wskazują na inny ważny czynnik:

jednym z powodów, dla których nowoczesna architektura wyglądała tak inaczej niż wcześniejsze konstrukcje, było to, że jej kluczowi twórcy z XX wieku dosłownie nie widzieli świata w „typowy” sposób. Nie mogli. Ich mózgi zostały albo fizycznie zmienione przez wojenną traumę, albo, jak Le Corbusier, mieli genetyczne zaburzenie mózgu. 

I podczas gdy ich zalecenia dotyczące „dobrego projektu” – nowego świata, czystej karty – z pewnością odzwierciedlały ich talent, ambicję i motywację, ich środki zaradcze odzwierciedlały również specyficzne zaburzenia ich mózgu .

 W ostatnich latach kilku autorów i lekarzy określiło ojca modernizmu, Le Corbusiera (1887-1965), architekta szwajcarsko-francuskiego, jako autystę. Pisarze, tacy jak krytyk i psychiatra Anthony Daniels oraz biograf Nicholas Fox Weber , doszli do wniosku, że szwajcarsko-francuski architekt spełnił kryteria diagnostyczne zaburzeń ze spektrum autyzmu (ASD) . Opisywali jego zaburzoną komunikację społeczną, powtarzające się zachowania, nienormalne fiksacje (w tym fascynację betonem) i pozorny brak zainteresowania innymi.

„Mimo całego swojego geniuszu Le Corbusier pozostał całkowicie niewrażliwy na pewne aspekty ludzkiej egzystencji” – pisze Weber w Le Corbusier: A Life (Knopf 2008). „Jego żarliwa wiara we własny sposób widzenia zaślepiła go na pragnienie ludzi, aby zachować to, co najbardziej cenią (w tym tradycyjne budynki) w swoim codziennym życiu”.




Śledzenie wzroku osób z autyzmem może pomóc nam zrozumieć, dlaczego Le Corbusier pozostawał ślepy na poglądy innych — dosłownie nie mógł normalnie przetwarzać bodźców wzrokowych . A diagnoza autyzmu może również pomóc nam lepiej zrozumieć, dlaczego jego architektura okazała się taka, jak się okazało. To bardzo ważne. Okazuje się bowiem, że osoby ze spektrum często borykają się nie tylko z relacjami społecznymi, ale także z przeciążeniem wizualnym określanym jako hiperpobudzenie. 

Nic więc dziwnego, że Le Corbusier uprościł willę Savoye, zbudowaną pod Paryżem na początku lat 30. (powyżej, po lewej), do tego stopnia, że ​​wygląda jak pudełko na palach, a nie tak, jak było: wiejskie ustronie zamożnej pary. 

Nic dziwnego, że jego Narodowe Muzeum Sztuki Zachodniej w Tokio w Japonii, ukończone jakieś dwie dekady później (po prawej), zawierało tyle czystego betonu. Projekty Le Corbusiera są prawdopodobną odpowiedzią na jego nietypowy mózg; starał się ograniczyć stymulację, walczył, by uspokoić szum mózgu.



Osoby z pewnymi zaburzeniami mózgu, w tym ASD, reagują na bodźce wzrokowe w bardzo wyraźny sposób. Na powyższych zdjęciach po lewej stronie widzimy „typowy” mózg patrzący na kotka; po prawej, jeden z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (ASD). Narzędzia do śledzenia wzroku mierzą nieświadome i świadome ruchy gałek ocznych iw tym przypadku tworzą ciemny cień tam, gdzie ludzie patrzą najbardziej. Obrazy te pokazują, jak typowy widz skupia się bezpośrednio na oczach i centralnym obszarze twarzy, podczas gdy mózg na widmie przyjmujący przeciwne podejście, prawie całkowicie unika oczu i centralnej części twarzy. Te tendencje przekładają się na to, jak różne mózgi przyjmują budynki:

 



Zwróć uwagę, jak osoba ze spektrum autyzmu, po prawej, unika szczegółów, takich jak okna (które mogą sugerować oczy), podczas gdy typowy mózg instynktownie idzie prosto na nią, bez świadomej świadomości. (Na powyższych obrazach dane śledzenia wzroku tworzą „mapy cieplne”, które świecą najbardziej czerwono tam, gdzie widzowie patrzą najbardziej).

W Wieku Biologii , jak nazywa się XXI wiek, mamy nowe wyjaśnienia, dlaczego ludzie z ASD lubią upraszczać scenę; mają dosłownie zbyt wiele połączeń w mózgu (lub hiperplastyczność ). To przeciążenie sprawia, że ​​mają problemy z regulacją emocjonalną lub po prostu utrzymaniem stabilności w ciągu dnia. Nie bez powodu Le Corbusier pisał o nienawiści do zgiełku zatłoczonych paryskich chodników. „Musimy zabić ulicę” – wymusza w "Ku nowej architekturze" (1931). Jego wizja miasta przyszłości zawiera odizolowane wieże, autostrady i w ogóle nie widać ludzi; z perspektywy autyzmu ta oczyszczona, mniej szczegółowa wizja jest po prostu łatwiejsza do przyjęcia. Biorąc pod uwagę cechy zaburzenia, staje się ona prawie przewidywalna.

Być może równie ważne, że Corbu zyskał na znaczeniu w niezwykle destrukcyjnym czasie w historii świata, lata po I wojnie światowej, co dało mu wyjątkowy wpis, Anthony Daniels, emerytowany lekarz medycyny, argumentuje: „Myślę, że jego kariera byłaby możliwa tylko w po I wojnie światowej, z jej straszliwym przemieszczeniem i utratą zaufania do cywilizacji, której wydawało się być wydarzeniem kulminacyjnym”.

Wpływ I wojny światowej okazuje się być dość znaczący również dla innych założycieli współczesnych architektów – z różnych powodów osobistych. Zarówno Walter Gropius (1883-1969), który wprowadził nowoczesny program nauczania do Graduate School of Design w Harvardzie w latach 30., jak i Ludwig Mies van der Rohe (1886-1969), który zrobił to samo dla Illinois Institute of Technology, prawdopodobnie cierpieli z powodu postu. -zespół stresu pourazowego (PTSD), czyli uszkodzenie mózgu spowodowane wieloletnim poborem do armii niemieckiej, która straciła ponad dwa miliony mężczyzn w czteroletnim konflikcie.

Dzisiejsi specjaliści od traumy wiedzą, że „ciało trzyma punkt”, jak lubi mawiać dr Bessel van der Kolk, założyciel Centrum Urazowego Brookline MA i światowej sławy ekspert od PTSD. (Wydał z New York Times bestsellerowej książki o tym samym tytule w 2014 roku) 

Przedłużone narażenie powtarzane do bliskiej śmierci doświadczenia zmieniają mózg rzeczywiście kurczy się, fMRI pokazuje badawcze . Osoby, które przeżyły, tracą zdolność interpretowania bodźców środowiskowych w normalny lub „neurotypowy” sposób i podobnie jak autyzm, zaburzenie to może znacząco osłabić ich zdolność rozumienia i empatii z innymi. Osoby cierpiące na PTSD mają tendencję do unikania kontaktu wzrokowego , czegoś, co osoby zdrowe psychicznie od zawsze poszukują regulacji emocjonalnej. 


 

Doświadczenia wojenne Gropiusa były szczególnie przerażające; ciężko ranny na froncie zachodnim, przeżył też lot samolotem, w którym pilot został zastrzelony. Tak więc, kiedy dwie dekady później zbudował swój własny dom na przedmieściach Bostonu (w Lincoln, MA, 1938) i trzy tysiące mil od miejsca, w którym widział działania militarne , postawił go na odległym wzgórzu, z dala od ulicy. Jego frontowa fasada i ogólna forma sugerują betonową budkę na pigułki lub kaczą żaluzję, z płaskim dachem, ukrytymi drzwiami i szczelinowymi oknami, z których lepiej strzelać. Jego domowe biuro ma frontowe okno z parapetem ponad metr nad podłogą – nikt nie mógł go zobaczyć z zewnątrz, a on mógł patrzeć na zewnątrz tylko wtedy, gdy wstał (podobnie jak wykop z I wojny światowej). Mózg weterana wojennego może na zawsze mieszać przeszłość z teraźniejszością, walcząc o bezpieczeństwo na zawsze; sterroryzowane podkorowe części jego mózgu, tkwiące z przodu, kierujące każdym ruchem projektu.

Znowu, biorąc pod uwagę zaburzenie, jego polecenie dla studentów, aby „zacząć od zera” w procesie projektowania lub odrzucenie historii architektury jako całkowicie nieistotnej, staje się skutecznie refleksyjne, ponieważ unikanie przeszłości jest reakcją na zespół stresu pourazowego.

„Nie mógł spać w nocy”, mówi docent podczas niedawnej wycieczki po swoim domu w Lincoln w stanie Massachusetts, obecnie należącym do lokalnej organizacji non-profit; bezsenność też jest przewidywalnym zachowaniem PTSD.  

Podczas gdy poborowy, który został Miesem van der Rohe, nie widział akcji na froncie, należał do młodego pokolenia niemieckich mężczyzn zdewastowanych przez to. Trzynaście procent niemieckich mężczyzn urodzonych w latach 1880-1899 umrze w ciągu 48 miesięcy; miliony zostałyby ranne. 

Bycie świadkiem śmierci przyjaciół i rówieśników również powoduje PTSD, zgodnie z Diagnostic Statistical Manual of Mental Disorders , v5. Na PTSD cierpi się znacznie łatwiej niż początkowo sądzono. Choroba nie została wpisana do Podręcznika Diagnostycznego i Statystycznego Zaburzeń Psychicznych, DSM, aż do 1980 roku (dziesięć lat po śmierci ojców współczesnego założyciela), ale eksperci, w tym Van der Kolk, nazywają ją teraz „cichą epidemią”.

Dlaczego miałoby to mieć znaczenie, że ludzie, którzy dali nam nowoczesną architekturę w XX wieku, mieli traumatyczne uszkodzenia i zaburzenia mózgu? Po pierwsze, informacje zmieniają nasze rozumienie tego, jak powstała nowoczesna architektura. Teraz możemy lepiej zrozumieć, przynajmniej częściowo, dlaczego nowoczesne budynki wyglądają tak inaczej niż starsze lub tradycyjne: ludzie o kompromisach relacyjnych z nietypowymi „fiksacjami” i regulacją emocjonalną wymyślili podejście architektoniczne, wspomagane przez zraniony świat pędzący, by pogrzebać przeszłość i struktura władzy gospodarczej zbyt chętna do czerpania z niej korzyści.

Naukowcy zajmujący się kognitywizmem lubią mówić „fiksacje napędzają eksplorację” i to stwierdzenie jest prawdziwe niezależnie od tego, czy nasze mózgi kierują nasze oczy na reklamy czy architekturę; to, na co nasz mózg skłania nas do nieświadomego patrzenia (lub skupiania się na nim) jest tym , na czym  skupimy się świadomie; dzięki biometrii możemy po raz pierwszy w historii „zobaczyć”, jak ludzie z zaburzeniami mózgu, takimi jak autyzm i PTSD, nie fiksują ani nie przyjmują rzeczywistości w sposób normatywny. Możemy zatem również stwierdzić, że architekci z tymi zaburzeniami nie mogli zostać wezwani do stworzenia szablonu budynków, które ludzie muszą zobaczyć, poczuć i być w jak najlepszej formie.

Odkrywcze jest również rozważenie tego, jak ludzie często czują się nieprzywiązani w otoczeniu nowoczesnych budynków i miejskich scenerii, co jest odzwierciedleniem tego, jak ludzie z zespołem stresu pourazowego i ASD często mają dystans do innych . Kiedy się nad tym zastanowić, to wszystko ma sens: ludzie, którzy są skompromitowani w relacjach, nie mogą wymyślić architektury, która promuje relacje.

A jednak cała leżąca u podstaw neuronauka sugeruje coś jeszcze nowego, ekscytującego i pozytywnego – drogę naprzód dla architektury w XXI wieku. Zrozumienie, że nasz mózg jest artefaktem 3,6 miliarda lat ewolucji, wyznacza ten nowy kierunek, podobnie jak zaakceptowanie prawdy, że nieświadoma aktywność mózgu kieruje naszym świadomym zachowaniem. Uznanie, że ludzka percepcja jest relacyjna, przystoi gatunkom społecznym, wypełnia te nowe ramy dla architektury, która promuje ludzkie zdrowie i dobrostan społeczny.

Jak powiedział kiedyś Steve Jobs: „Im szersze rozumienie ludzkiego doświadczenia, tym lepszy projekt będziemy mieli”. Rzeczywiście, jeśli ta wiodąca zasada może doprowadzić Apple do stratosferycznego sukcesu, wyobraź sobie, co może zrobić jako podstawa do budowy ludzkich siedlisk?

 


Ciekawe, co po tym artykule powiedzieli by ci, co na co dzień cmokają w udawanym zachwycie nad modernizmem.

Tak, udawanym, bo to cmokanie to nic innego jak tylko inna odsłona chęci uchodzenia w społeczeństwie za mędrca, za tego, co się zna itd. itd ... 


Jak wam nie wstyd małpować bez sensu cudze zdanie??!



Ann Sussman jest autorką, architektką i badaczką, pełni funkcję prezesa organizacji non-profit Human Architecture + Planning Institute Inc (theHapi.org). Jej najnowsza książka, Cognitive Architecture, Designing for How We Respond to the Built Environment, wyd. (2021), którego współautorem jest Justin B Hollander, zawiera 40 obrazów architektury śledzonej wzrokiem. Więcej informacji na: annsussman.com oraz na blogu geneticsofdesign.com.

Katie Chen jest świeżo upieczoną absolwentką Boston College na wydziale psychologii stosowanej. Mieszka w Nowym Jorku.


Wszystkie zdjęcia autorstwa Ann Sussman, chyba że zaznaczono inaczej.


P.S.: To "wariaci" w tytule to oczywiście celowe przejaskrawienie, współczuję osobom po traumatycznych przeżyciach, sam je znam doskonale.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Paranoja_indukowana

https://commonedge.org/the-mental-disorders-that-gave-us-modern-architecture/



What Neuroscience Says About Modern Architecture Approach | ArchDaily








Jak budynki nas kształtują

 

polecam generalnie stronę w linku - do przemyśleń


przedruk

trochę słabe tłumaczenie przeglądarki


21.09.2020


W niedawno opublikowanym eseju Common Edge „ My kształtujemy budynki, ale czy budynki naprawdę nas kształtują? ”, architekt i autor Richard Buday odpowiedział nieco niechętnie: „Sama architektura może wpływać na nasze decyzje, ale nie może prowadzić do długoterminowej zmiany zachowania, przynajmniej nie bez uprzedniej zmiany przekonań, intencji i postaw”.

Nie zgadzam się. A ja oferując inny sposób ujmowania jak budynki czy nas kształtują, głęboko i jak robią w rzeczywistości, zmienić nasze zachowania, zarówno w perspektywie krótkoterminowej i przez wiele pokoleń później. 

Piszę, ponieważ Richard jest tak bardzo szanowany i wniósł tak wiele wkładu w nasze rozumienie architektury. Ale mam nadzieję, że jego wpływ nie zniechęci młodych architektów do myślenia, że ​​mogą pomóc w dokonywaniu zmian w życiu ludzi, przekonania, które od tysięcy lat inspiruje i motywuje projektantów.

Treść eseju Richarda wydaje się mieć sens. Wskazuje, że przekonania architektów o „mocy projektowania” do kształtowania zachowań „wypiekają się w głowach projektantów w szkole architektonicznej”, a następnie przeradzają się w nieefektywny „determinizm środowiskowy” w praktyce. Chociaż architekci mogą chcieć, aby ich budynki pomagały rozwiązywać problemy społeczne, argumentuje, że po prostu nie mają odpowiednich kwalifikacji, ponieważ „większość problemów społecznych, które architekci chcieliby, aby kształtowały ich budynki, ma charakter behawioralny, a nie architektoniczny”. Włączył do zespołu projektowego psychologów lub, jak we własnym przypadku, wyszkolonego psychologicznie myślenia. (Dobry pomysł.)

Twierdzę jednak, że architektura nigdy nie jest postrzegana jako „architektura sama w sobie”, nawet przez architektów. Jest nierozerwalnie związany z naturalnym lub miejskim otoczeniem oraz z działalnością człowieka w nim i wokół niego. Ale co ważniejsze, zajmujemy się architekturą, tak jak robimy każde inne środowisko społeczne, intelektualne czy naturalne , w kontekście osoby, którą jesteśmy w tym czasie. Obejmuje to „przekonania, intencje i postawy”, o których tutaj wspomniano, ale także nasze uczenie się, umiejętności, wspomnienia, oczekiwania i wyjątkową osobowość lub „ja” nagromadzone przez całe życie – wszystkie utajone w świadomości lub więcej często na nieświadomych poziomach, dopóki nie zostaną zmobilizowane przez wydarzenia, emocje lub chemię naszego ciała w danej chwili. 

Innymi słowy, doświadczamy architektury przez „soczewkę” nas samych, „nas”, których budynki mogą dalej „kształtować”. A fizjologiczne procesy kształtowania, które mają miejsce, są zasadniczo we wzorcach sieci neuronowych w mózgu i ciele. Struktura tych sieci nieustannie się zmienia przez całe życie, ponieważ na tym polega uczenie się. Neuronaukowcy nazywają to „ plastycznością ” mózgu , ponieważ nasze pierwotne dziedzictwo biologiczne dostosowuje się z dnia na dzień do presji naszego rzeczywistego środowiska życia.

 Klasycznym tego przykładem są eksperymenty neuronaukowe przeprowadzone na mózgach londyńskich taksówkarzy (2011), które wykazały znacznie powiększony hipokamp ze względu na stałą nawigację przestrzenną. Po rygorystycznym szkoleniu i rozległym doświadczeniu w przekształcaniu się w niezawodne systemy „pozycjonowania geograficznego”, sposób, w jaki taksówkarze doświadczali budynków i tras, zmienił się i rozszerzył, aby uwzględnić zintegrowane wzorce obu. Kiedy zdobyli to, co nazwali „ Wiedzą ”, całe miasto budynków ukształtowało ich, sieci w ich mózgach, na całe życie.

Widzimy to wokół nas. Dorastając, stajemy się częścią kultury i zwykle jednej lub więcej subkultur opartych na geograficznych, etnicznych, zamożnych lub klasowych. Poznajemy jego języki i tradycje, a także nieuchronnie kształtują nas charakterystyczne sposoby budowania domów i osiedli. . Szacunek architektów i pasja społeczności lokalnych do zachowania lub wkomponowania nowych budynków w architekturę regionalną i jej tradycje sugerują powszechne przekonanie, że doświadczanie budynków w rzeczywistości ukształtowało sieci neuronowe w ludziach tam mieszkających i że ma to znaczenie .


Ponadto, może on być wbudowany środowisko, sam , który z kolei kształtuje nasze „przekonania, intencje i postawy.” Dopiero po tym , jak entuzjastycznie budowaliśmy, a następnie żyliśmy z rzeczywistością nieudanych projektów mieszkaniowych i mil nadbrzeżnych autostrad i ramp, zmieniliśmy zdanie i radośnie wysadziliśmy je dynamitem. Albo mówimy, że stajemy się „inną osobą”, gdy na przykład jesteśmy w naszych miejscach kultu zanurzeni w ich „boskim świetle” lub w prywatnym odosobnieniu, jak „miejsce na wsi”. I przez całe życie robimy bardzo duże inwestycje naszego czasu i pieniędzy, aby zostać przekształconym przez architekturę tego miejsca.

Dziesięciolecia perswazyjnych eksperymentów wykazały, że środowiska zbudowane mogą być czynnikiem kształtującym nas w sposób, który ma znaczące długoterminowe implikacje, w zakresie wyników edukacyjnych lub w miejscu pracy, a także naszego zdrowia fizycznego i psychicznego oraz dobrego samopoczucia. Chodzi o to, że architektura, integralna część zasadniczo wszystkich kultur, jest jednym z wielu wzajemnie oddziałujących czynników kulturowych — takich jak rozrywka i marketing, polityka, systemy wierzeń lub charyzmatyczne jednostki — które razem, na duże i małe sposoby, są zaangażowane w kształtowaniu zachowań i kim jesteśmy przez całe życie.

Ale czy architektura naprawdę „prowadzi do długoterminowej zmiany zachowań?” Ponownie, krótka odpowiedź na skomplikowane pytanie brzmi: tak. Wielu uważa, że ​​ich długość życia jest długa. Ale zmiany mogą też trwać przez pokolenia. W tym miejscu zaczerpnę ze słów dwóch wybitnych kreatywnych ludzi, którzy łączą architekturę z dzisiejszą szybko rozwijającą się nauką: czołowego neurobiologa Michaela Arbiba , który podsumował lata swojej pracy w nadchodzącej książce When Brains Meet Buildings (wydany jeszcze w tym roku); i wybitny profesor architektury Harry Mallgrave, którego książka Mózg architekta: neuronauka, kreatywność i architektura (2010) opisuje istotę jego wieloletnich badań.

Oboje mówią tak: Żyjemy w świecie, który został masowo zmieniony przez poprzednie pokolenia. I tak jak nasze projekty zmieniły nasze środowiska zbudowane, tak życie, dzień po dniu i rok po roku, w tych środowiskach zmieniało konfigurację każdego z nas. To, co jest rekonfigurowane, to działanie lub „ekspresja” genów, powodująca z kolei zmiany na poziomie komórkowym, neurologicznym, emocjonalnym, percepcyjnym i poznawczym, które kształtują zarówno nasze przekonania, jak i zachowanie. Innymi słowy, ewolucja człowieka jest zarówno kulturowa, jak i biologiczna. Wraz z kształtowaniem się i zmianą środowiska zbudowanego w naszej kulturze, my również ewoluujemy. 

Pozostałą kwestią we wniosku Richardsa jest to, że architektura może zmienić długoterminowe zachowanie, ale tylko po „pierwszej zmianie przekonań, intencji i postaw”. Wydaje mi się jednak, że są nierozłączne, jednoczesne i nieustannie oddziałują na siebie. Architektura, fizyczne środowisko budowlane, jest kluczową częścią „zamiaru” i decyzji o budowie, w której koszty i korzyści są zrównoważone, a podejmowane są śmiałe decyzje. To arena bitew o aprobatę rządu. I to jest jego rola, ponieważ wraz z ludzkimi powiązaniami architektura dostarcza namacalnych dowodów, znaczenia w czasie rzeczywistym „przekonań, intencji i postaw” oraz innych abstrakcji.

Wreszcie, nieodłącznym elementem eseju jest kolejna ważna kwestia, którą warto powtórzyć: architekci, podobnie jak przedstawiciele każdego innego zawodu, mają przesadzoną wizję swojej roli w kulturze. W ten sposób kształci się profesjonalistów i promuje siebie, indywidualnie i poprzez stowarzyszenia, jako przedsiębiorstwa, ekspertów lub artystów. A to nawykowe przesadzanie jest jednym z czynników podważających wiarygodność architektów. Spójrzmy prawdzie w oczy: mężczyźni i kobiety, którzy są oddani opuszczeniu świata lepiej, niż go odkryli, często wybierają karierę projektanta. Jednak ludzkie ograniczenia nieuchronnie wprowadzają do gry filozoficzne „prawo instrumentu”, zwykle wyrażane jako: „Kiedy masz tylko młotek, każdy problem wygląda jak gwóźdź”. 

Wynik? Architekci nie są wykwalifikowani, aby rozwiązać wiele problemów, które chcą rozwiązać lub których rozwiązania oczekuje od nich nasze społeczeństwo. . Porównując tradycyjny „młotek” architektów z ogromem problemów społecznych, ekonomicznych, środowiskowych lub behawioralnych, będziemy nadal nie radzić sobie, dopóki nie będziemy mieli zespołów projektowych, które wiedzą i wiedzą, jak zastosować, znacznie więcej na temat problemów społecznych, które możemy chcieć rozwiązać (tyle, ile wiemy o technicznych). I dopóki nie dowiemy się więcej o sobie i o tym, jak faktycznie doświadczamy środowiska zbudowanego.


Robert Lamb Hart jest architektem, obecnie emerytowanym prezesem Hart Howerton, multidyscyplinarnej firmy z biurami w Nowym Jorku i San Francisco. Jego niedawno opublikowana książka nosi tytuł A New Look at Humanism – in Architecture, Landscapes and Urban Design.


https://commonedge.org/how-buildings-shape-us/