wesoła wersja niemiecka
przedruk
tlumaczenie automatyczne
Czy Związek Radziecki został oszukany?
30 marca 2022 19 :48
Czy Związek Radziecki został oszukany?
30 marca 2022 19 :48
Posłuchaj artykułu
12 września 1990 r. Republika Federalna Niemiec, NRD i cztery zwycięskie mocarstwa II wojny światowej podpisały w Moskwie "Traktat dwa plus cztery". 4 marca 1991 roku Związek Radziecki był ostatnim z państw-sygnatariuszy, które go ratyfikowało, a jedenaście dni później traktat wszedł w życie. To, czy Kreml został oszukany w negocjacjach kontraktowych, jest do dziś przedmiotem zaciekłego sporu.
autorstwa Nilsa Wernera
Czy były to starannie zaplanowane pułapki, czy też było to tylko nieporozumienie? Jeśli chodzi o Władimira Putina i jego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, sprawa jest jasna: dla nich 12 września 1990 r., data podpisania traktatu, symbolizuje "zdradę Zachodu". Złamana obietnica. W tym czasie, zgodnie z ich interpretacją, zachodni alianci praktycznie uzyskali rosyjską aprobatę dla niemieckiego projektu jedności. Z ustnym zapewnieniem, że NATO nie posunie się na wschód ani o cal bez zgody Kremla. Władimir Polenow brał udział w rokowaniach w 1990 roku i dziś mówi:
"Błędem było nie dać Związkowi Radzieckiemu tych zapewnień, że NATO nie zostanie rozszerzone na wschodzie. To był bardzo duży błąd. Teraz musimy wylać zupę łyżką i pogodzić się z konsekwencjami tego błędu".
Negocjacje dwa plus cztery - walka o jedność Niemiec
To, czy były to realne zapewnienia, czy po prostu dyskutowano w rozmowach o różnych podejściach do rozwiązań, jak twierdzi do dziś były sekretarz stanu USA James Baker, było przedmiotem gorących debat przez dziesięciolecia. Dopiero otwarcie amerykańskich archiwów w 2017 roku ujawniło nowe fakty. Z pewnością odegrały one decydującą rolę w tym, że wielu z zaangażowanych wówczas dyplomatów otwiera teraz swoje wcześniej zapieczętowane usta. W filmie dokumentalnym MDR "Negocjacje dwa plus cztery - walka o jedność Niemiec" po raz pierwszy szczegółowo wypowiadają się na ten temat. A ich wspomnienia lub korekty innych wspomnień w znacznym stopniu przyczyniają się do wyjaśnienia.
Preludium, czyli nabożeństwo przyjaźni niemiecko-amerykańskiej
Kiedy 28 listopada 1989 r. Helmut Kohl niespodziewanie ogłosił swój dziesięciopunktowy plan dla Niemiec (w wyniku nieudanej inicjatywy sowieckich dyplomatów), w Foreign Office rozległy się telefony. W Paryżu i Londynie ludziom "nie jest do śmiechu" ten niezapowiedziany awans – nie wspominając już o Moskwie. Kiedy minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher przybył tam kilka dni później, aby uspokoić atmosferę i promować wizję nowych, zjednoczonych Niemiec, jego delegacja była świadkiem wściekłego przedstawienia, które Dieter Kastrup, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w latach 1990-1995 i szef delegacji Republiki Federalnej Niemiec na negocjacje w sprawie traktatu dwa plus cztery, zapamiętał w następujący sposób:
Nigdy nie brałem udziału w rozmowie politycznej, w której rozmówca pozwoliłby, by jego gniew wypłynął tak niekontrolowanie. Gorbaczow oskarżył kanclerza o ingerencję w wewnętrzne sprawy NRD. Po tej rozmowie było dla mnie nie do pomyślenia, aby Związek Radziecki mógł zgodzić się w dającej się przewidzieć przyszłości na proces, który zakończyłby się zjednoczeniem naszego kraju w dającej się przewidzieć przyszłości.Dieter Kastrup
W tym momencie rząd niemiecki otrzymał pełne wsparcie wyłącznie od rządu USA za prezydentury George'a Busha. Szybko bowiem dostrzega się tu niepowtarzalną okazję do umocnienia własnej roli lidera w Europie ze zjednoczonymi Niemcami. I tak, podczas wizyty Hansa-Dietricha Genschera w Waszyngtonie na początku lutego, sztab sekretarza stanu USA Jamesa Bakera opracował już własny plan walki.
Kanclerz Kohl: Niemcy muszą być członkiem NATO
Z amerykańską pomocą możliwe będzie faktycznie odrzucenie wszelkich roszczeń innych państw, które naciskają na udział w tym procesie. O tym, w jakich okolicznościach zakończy się powojenny porządek – co jasno stwierdzają Stany Zjednoczone – decydują wyłącznie zwycięskie mocarstwa: USA, Wielka Brytania, Francja i Związek Radziecki, a także rząd federalny i młodsi partnerzy z NRD, którzy właśnie się opierzyli.
Oczywiście nie ma tak dużego wsparcia za darmo. Kohl i Genscher mogą liczyć na zaangażowanie Waszyngtonu tylko wtedy, gdy sami zaakceptują i będą bronić założenia: nowe, zjednoczone Niemcy muszą być członkiem NATO – co stanowi ogromne brzemię dla nadchodzących negocjacji z Kremlem. Gorbaczowa Mały przypływ wściekłości w Moskwie pokazał wreszcie, jak wielką suwerenność zwycięskie mocarstwo jest gotowe przyznać Niemcom w kwestii niemieckiej.
Strategiczne interesy Związku Radzieckiego najwyraźniej mają być brane pod uwagę
Będąc jeszcze w Waszyngtonie, Hans-Dietrich Genscher opracował taktykę dywersyjną. Wraz z sekretarzem stanu USA zapowiada, że Zachód będzie oczywiście brał pod uwagę strategiczne interesy Związku Radzieckiego we wszystkich nadchodzących negocjacjach i rozmowach. "Zgodziliśmy się, że nie ma zamiaru rozszerzać obszaru obronnego NATO na wschód" – wspominał później Genscher. "Nawiasem mówiąc, nie dotyczy to tylko NRD, której nie chcemy włączać, ale dotyczy to ogólnie".
Kilka dni później, podczas wizyty w Moskwie, James Baker powróci do tego zapewnienia. On i jego pracownicy wiedzą, że jest to jedyny sposób, aby w pierwszej kolejności otworzyć drzwi do negocjacji. I ich strategia działa. Jack Matlock, 1990 r., ambasador USA w Moskwie: "Pamiętam słowa Bakera: 'Nie musisz odpowiadać od razu, ale pomyśl o tym. Zakładając, że NATO nie rozszerzy się dalej na wschód, ani o cal: czy nie byłoby lepiej dla przyszłej stabilności świata, gdyby Niemcy zostały zintegrowane z NATO, a Ameryka nadal była obecna militarnie w Europie? Gorbaczow odparł: "Jakiekolwiek rozszerzenie NATO na wschód byłoby oczywiście nie do przyjęcia. Ale rozumiem, co masz na myśli. I chcę się nad tym dobrze zastanowić".
Pomoc finansowa dla Związku Radzieckiego
Wydaje się więc, że droga jest już przetarta, gdy 5 maja przedstawiciele sześciu krajów spotkają się po raz pierwszy w Bonn. Ale na miejscu jest jasne, że Sowieci są jeszcze daleko od połknięcia "ropuchy" NATO. Minister spraw zagranicznych Eduard Szewardnadze podkreśla natomiast, że neutralność polityczna i wojskowa Niemiec jest niezbędna do zawarcia porozumienia. Dwie plus cztery strony schodzą ze sceny, na razie bez żadnego namacalnego rezultatu.
Wygląda na to, że waszyngtońskie gry symulacyjne są na nic. Ale w Bonn są pewni siebie. Bo coś się dzieje za kulisami. Zaledwie dzień przed rozpoczęciem rokowań w Bonn ten sam Eduard Szewardnadze zwrócił się telefonicznie do Republiki Federalnej Niemiec o pomoc finansową. Tę samą prośbę - cóż za gorzką ironię losu - skierowano również do premiera małego byłego socjalistycznego satelity NRD, Lothara de Maizière'a: "Szewardnadze powiedział: 'W przyszłym miesiącu będziemy niewypłacalni. A jeśli tak się stanie, Gorbaczow nie zostanie ponownie wybrany na zjeździe partii na początku lipca. A wtedy nie będziemy w stanie zawrzeć z tobą tej umowy'".
14 maja kanclerz RFN Helmut Kohl wysyła do Moskwy swojego zaufanego Horsta Teltschika wraz z przedstawicielami największych niemieckich banków. W jego bagażu znajdowało się zobowiązanie pożyczkowe w wysokości pięciu miliardów marek. Teltschik sugeruje, że pomoc płynnościowa jest "częścią ogólnego pakietu" dla rządu federalnego. Innymi słowy, oczekuje się, że Michaił Gorbaczow pójdzie na ustępstwa w kwestii NATO.
14 dni później Gorbaczow i Szewardnadze są w Waszyngtonie. Również w tym przypadku chodzi o pakiety pomocowe. Ponownie wracamy do ogólnego pakietu politycznego. Jedyna różnica: Amerykanie wykazują znacznie mniej skrupułów w kwestii dokręcania skrzydełkowych. James Baker, ówczesny sekretarz stanu USA:
Pamiętam dyskusję w sali konferencyjnej Białego Domu. Zadajemy Gorbaczowowi pytanie: Czy uważa Pan, że każdy kraj może wybrać, do którego sojuszu bezpieczeństwa chce przystąpić? A on na to: Tak, oczywiście.Jamesa Bakera
Bob Zoellick, główny strateg w Departamencie Stanu USA, wspomina to w następujący sposób: "Wysłałem prezydentowi Bushowi notatkę z prośbą o powtórzenie tego punktu. Powtórzył więc tę kwestię. I Gorbaczow go zaakceptował. Ale jednocześnie widać było, jak wiele niepokojów powstało po sowieckiej stronie stołu. To był jeden z najbardziej niezwykłych momentów dyplomatycznych, jakie kiedykolwiek przeżyłem. Widać było, jak jego delegacja, Szewardnadze i generałowie, dosłownie tonęli w tym posunięciu".
Zwycięzcy i przegrani
Od tego momentu wydaje się, że wszystko idzie dobrze. Podpis Gorbaczowa na pakcie: czysta formalność. A jednak nic z rozmów i zobowiązań nie wychodzi na jaw.
Powód: rząd USA, a także jego sojusznicy w Bonn wiedzą, że szefa Kremla czekają gorące tygodnie w Moskwie. Komunistyczni twardogłowi nękają kierownictwo od dłuższego czasu. Z drugiej strony radykalni reformatorzy, tacy jak Borys Jelcyn, wzywają do całkowitej transformacji systemu politycznego.
Na XXVIII Zjeździe Partii KPZR, zaplanowanym na początek lipca, pewne jest tylko jedno: Gorbaczow znajdzie się tam w ciasnym uścisku. A to może być ciasne dla niegdyś uznanego człowieka na szczycie. Zwłaszcza, jeśli ktoś dowie się o jego tajnych ustępstwach na rzecz Amerykanów.
Z poważnymi obrażeniami, ale ponownie wybrany przez dwie trzecie z 4600 delegatów, Michaił Gorbaczow po raz kolejny wyłania się jako zwycięzca tej walki o władzę. I upragnioną władzę, która doprowadzi do zakończenia negocjacji w sprawie traktatu "dwa plus cztery".
Negocjacje dwa plus cztery - walka o jedność Niemiec
To, czy były to realne zapewnienia, czy po prostu dyskutowano w rozmowach o różnych podejściach do rozwiązań, jak twierdzi do dziś były sekretarz stanu USA James Baker, było przedmiotem gorących debat przez dziesięciolecia. Dopiero otwarcie amerykańskich archiwów w 2017 roku ujawniło nowe fakty. Z pewnością odegrały one decydującą rolę w tym, że wielu z zaangażowanych wówczas dyplomatów otwiera teraz swoje wcześniej zapieczętowane usta. W filmie dokumentalnym MDR "Negocjacje dwa plus cztery - walka o jedność Niemiec" po raz pierwszy szczegółowo wypowiadają się na ten temat. A ich wspomnienia lub korekty innych wspomnień w znacznym stopniu przyczyniają się do wyjaśnienia.
Preludium, czyli nabożeństwo przyjaźni niemiecko-amerykańskiej
Kiedy 28 listopada 1989 r. Helmut Kohl niespodziewanie ogłosił swój dziesięciopunktowy plan dla Niemiec (w wyniku nieudanej inicjatywy sowieckich dyplomatów), w Foreign Office rozległy się telefony. W Paryżu i Londynie ludziom "nie jest do śmiechu" ten niezapowiedziany awans – nie wspominając już o Moskwie. Kiedy minister spraw zagranicznych Hans-Dietrich Genscher przybył tam kilka dni później, aby uspokoić atmosferę i promować wizję nowych, zjednoczonych Niemiec, jego delegacja była świadkiem wściekłego przedstawienia, które Dieter Kastrup, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w latach 1990-1995 i szef delegacji Republiki Federalnej Niemiec na negocjacje w sprawie traktatu dwa plus cztery, zapamiętał w następujący sposób:
Nigdy nie brałem udziału w rozmowie politycznej, w której rozmówca pozwoliłby, by jego gniew wypłynął tak niekontrolowanie. Gorbaczow oskarżył kanclerza o ingerencję w wewnętrzne sprawy NRD. Po tej rozmowie było dla mnie nie do pomyślenia, aby Związek Radziecki mógł zgodzić się w dającej się przewidzieć przyszłości na proces, który zakończyłby się zjednoczeniem naszego kraju w dającej się przewidzieć przyszłości.Dieter Kastrup
W tym momencie rząd niemiecki otrzymał pełne wsparcie wyłącznie od rządu USA za prezydentury George'a Busha. Szybko bowiem dostrzega się tu niepowtarzalną okazję do umocnienia własnej roli lidera w Europie ze zjednoczonymi Niemcami. I tak, podczas wizyty Hansa-Dietricha Genschera w Waszyngtonie na początku lutego, sztab sekretarza stanu USA Jamesa Bakera opracował już własny plan walki.
Kanclerz Kohl: Niemcy muszą być członkiem NATO
Z amerykańską pomocą możliwe będzie faktycznie odrzucenie wszelkich roszczeń innych państw, które naciskają na udział w tym procesie. O tym, w jakich okolicznościach zakończy się powojenny porządek – co jasno stwierdzają Stany Zjednoczone – decydują wyłącznie zwycięskie mocarstwa: USA, Wielka Brytania, Francja i Związek Radziecki, a także rząd federalny i młodsi partnerzy z NRD, którzy właśnie się opierzyli.
Oczywiście nie ma tak dużego wsparcia za darmo. Kohl i Genscher mogą liczyć na zaangażowanie Waszyngtonu tylko wtedy, gdy sami zaakceptują i będą bronić założenia: nowe, zjednoczone Niemcy muszą być członkiem NATO – co stanowi ogromne brzemię dla nadchodzących negocjacji z Kremlem. Gorbaczowa Mały przypływ wściekłości w Moskwie pokazał wreszcie, jak wielką suwerenność zwycięskie mocarstwo jest gotowe przyznać Niemcom w kwestii niemieckiej.
Strategiczne interesy Związku Radzieckiego najwyraźniej mają być brane pod uwagę
Będąc jeszcze w Waszyngtonie, Hans-Dietrich Genscher opracował taktykę dywersyjną. Wraz z sekretarzem stanu USA zapowiada, że Zachód będzie oczywiście brał pod uwagę strategiczne interesy Związku Radzieckiego we wszystkich nadchodzących negocjacjach i rozmowach. "Zgodziliśmy się, że nie ma zamiaru rozszerzać obszaru obronnego NATO na wschód" – wspominał później Genscher. "Nawiasem mówiąc, nie dotyczy to tylko NRD, której nie chcemy włączać, ale dotyczy to ogólnie".
Kilka dni później, podczas wizyty w Moskwie, James Baker powróci do tego zapewnienia. On i jego pracownicy wiedzą, że jest to jedyny sposób, aby w pierwszej kolejności otworzyć drzwi do negocjacji. I ich strategia działa. Jack Matlock, 1990 r., ambasador USA w Moskwie: "Pamiętam słowa Bakera: 'Nie musisz odpowiadać od razu, ale pomyśl o tym. Zakładając, że NATO nie rozszerzy się dalej na wschód, ani o cal: czy nie byłoby lepiej dla przyszłej stabilności świata, gdyby Niemcy zostały zintegrowane z NATO, a Ameryka nadal była obecna militarnie w Europie? Gorbaczow odparł: "Jakiekolwiek rozszerzenie NATO na wschód byłoby oczywiście nie do przyjęcia. Ale rozumiem, co masz na myśli. I chcę się nad tym dobrze zastanowić".
Pomoc finansowa dla Związku Radzieckiego
Wydaje się więc, że droga jest już przetarta, gdy 5 maja przedstawiciele sześciu krajów spotkają się po raz pierwszy w Bonn. Ale na miejscu jest jasne, że Sowieci są jeszcze daleko od połknięcia "ropuchy" NATO. Minister spraw zagranicznych Eduard Szewardnadze podkreśla natomiast, że neutralność polityczna i wojskowa Niemiec jest niezbędna do zawarcia porozumienia. Dwie plus cztery strony schodzą ze sceny, na razie bez żadnego namacalnego rezultatu.
Wygląda na to, że waszyngtońskie gry symulacyjne są na nic. Ale w Bonn są pewni siebie. Bo coś się dzieje za kulisami. Zaledwie dzień przed rozpoczęciem rokowań w Bonn ten sam Eduard Szewardnadze zwrócił się telefonicznie do Republiki Federalnej Niemiec o pomoc finansową. Tę samą prośbę - cóż za gorzką ironię losu - skierowano również do premiera małego byłego socjalistycznego satelity NRD, Lothara de Maizière'a: "Szewardnadze powiedział: 'W przyszłym miesiącu będziemy niewypłacalni. A jeśli tak się stanie, Gorbaczow nie zostanie ponownie wybrany na zjeździe partii na początku lipca. A wtedy nie będziemy w stanie zawrzeć z tobą tej umowy'".
14 maja kanclerz RFN Helmut Kohl wysyła do Moskwy swojego zaufanego Horsta Teltschika wraz z przedstawicielami największych niemieckich banków. W jego bagażu znajdowało się zobowiązanie pożyczkowe w wysokości pięciu miliardów marek. Teltschik sugeruje, że pomoc płynnościowa jest "częścią ogólnego pakietu" dla rządu federalnego. Innymi słowy, oczekuje się, że Michaił Gorbaczow pójdzie na ustępstwa w kwestii NATO.
14 dni później Gorbaczow i Szewardnadze są w Waszyngtonie. Również w tym przypadku chodzi o pakiety pomocowe. Ponownie wracamy do ogólnego pakietu politycznego. Jedyna różnica: Amerykanie wykazują znacznie mniej skrupułów w kwestii dokręcania skrzydełkowych. James Baker, ówczesny sekretarz stanu USA:
Pamiętam dyskusję w sali konferencyjnej Białego Domu. Zadajemy Gorbaczowowi pytanie: Czy uważa Pan, że każdy kraj może wybrać, do którego sojuszu bezpieczeństwa chce przystąpić? A on na to: Tak, oczywiście.Jamesa Bakera
Bob Zoellick, główny strateg w Departamencie Stanu USA, wspomina to w następujący sposób: "Wysłałem prezydentowi Bushowi notatkę z prośbą o powtórzenie tego punktu. Powtórzył więc tę kwestię. I Gorbaczow go zaakceptował. Ale jednocześnie widać było, jak wiele niepokojów powstało po sowieckiej stronie stołu. To był jeden z najbardziej niezwykłych momentów dyplomatycznych, jakie kiedykolwiek przeżyłem. Widać było, jak jego delegacja, Szewardnadze i generałowie, dosłownie tonęli w tym posunięciu".
Zwycięzcy i przegrani
Od tego momentu wydaje się, że wszystko idzie dobrze. Podpis Gorbaczowa na pakcie: czysta formalność. A jednak nic z rozmów i zobowiązań nie wychodzi na jaw.
Powód: rząd USA, a także jego sojusznicy w Bonn wiedzą, że szefa Kremla czekają gorące tygodnie w Moskwie. Komunistyczni twardogłowi nękają kierownictwo od dłuższego czasu. Z drugiej strony radykalni reformatorzy, tacy jak Borys Jelcyn, wzywają do całkowitej transformacji systemu politycznego.
Na XXVIII Zjeździe Partii KPZR, zaplanowanym na początek lipca, pewne jest tylko jedno: Gorbaczow znajdzie się tam w ciasnym uścisku. A to może być ciasne dla niegdyś uznanego człowieka na szczycie. Zwłaszcza, jeśli ktoś dowie się o jego tajnych ustępstwach na rzecz Amerykanów.
Z poważnymi obrażeniami, ale ponownie wybrany przez dwie trzecie z 4600 delegatów, Michaił Gorbaczow po raz kolejny wyłania się jako zwycięzca tej walki o władzę. I upragnioną władzę, która doprowadzi do zakończenia negocjacji w sprawie traktatu "dwa plus cztery".
Margaret Thatcher fauluje przy linii bocznej
Traktat "dwa plus cztery" ma zostać ostatecznie podpisany w Moskwie 12 września 1990 r. – to symboliczny gest uznania dla (byłego) zwycięzcy historii. Z poczuciem, że okrążyli wszystkie klify, uczestnicy docierają na miejsce poprzedniego wieczoru. I przeżyj zupełnie zaskakujący pojedynek. To nie Sowieci wywołują zamieszanie zwrotem, ale Brytyjczycy nagle zastawiają pułapki, które grożą upadkiem całego projektu.
Margaret Thatcher, która nigdy do końca nie ukrywała swojej niechęci do dużych, zjednoczonych Niemiec, nowego "supermocarstwa w Europie", każe swojej delegacji ogłosić: Wielka Brytania może podpisać ten traktat tylko wtedy, gdy jego zapis zapewni, że brytyjscy żołnierze będą mogli być również rozmieszczeni na terytorium Niemiec Wschodnich w ramach manewrów NATO. Jako zwycięskie mocarstwo II wojny światowej Brytyjczycy w żadnym wypadku nie mogli zrzec się tego specjalnego prawa, do którego byli uprawnieni. Afront wobec gospodarzy, którzy grożą zerwaniem rozprawy. Po raz kolejny stawką jest wszystko.
Niemcy są suwerenne
Do samego rana dyplomaci starają się znaleźć rozwiązanie. Na koniec do traktatu dodano notatkę protokolarną: Dopóki wojska radzieckie znajdują się na terenie NRD, nie będą tam stacjonować żadne wojska NATO – z wyjątkiem Bundeswehry.
Wyczerpani, ale z ulgą, sześciu mężczyzn złożyło swoje podpisy pod umową, która zawiera zaledwie dziesięć artykułów. Ale z tymi dziesięcioma artykułami wynika, że powojenny porządek w Europie jest już historią. A Niemcy po prawie pół wieku odzyskują pełną suwerenność państwową.
Traktat "dwa plus cztery" ma zostać ostatecznie podpisany w Moskwie 12 września 1990 r. – to symboliczny gest uznania dla (byłego) zwycięzcy historii. Z poczuciem, że okrążyli wszystkie klify, uczestnicy docierają na miejsce poprzedniego wieczoru. I przeżyj zupełnie zaskakujący pojedynek. To nie Sowieci wywołują zamieszanie zwrotem, ale Brytyjczycy nagle zastawiają pułapki, które grożą upadkiem całego projektu.
Margaret Thatcher, która nigdy do końca nie ukrywała swojej niechęci do dużych, zjednoczonych Niemiec, nowego "supermocarstwa w Europie", każe swojej delegacji ogłosić: Wielka Brytania może podpisać ten traktat tylko wtedy, gdy jego zapis zapewni, że brytyjscy żołnierze będą mogli być również rozmieszczeni na terytorium Niemiec Wschodnich w ramach manewrów NATO. Jako zwycięskie mocarstwo II wojny światowej Brytyjczycy w żadnym wypadku nie mogli zrzec się tego specjalnego prawa, do którego byli uprawnieni. Afront wobec gospodarzy, którzy grożą zerwaniem rozprawy. Po raz kolejny stawką jest wszystko.
Niemcy są suwerenne
Do samego rana dyplomaci starają się znaleźć rozwiązanie. Na koniec do traktatu dodano notatkę protokolarną: Dopóki wojska radzieckie znajdują się na terenie NRD, nie będą tam stacjonować żadne wojska NATO – z wyjątkiem Bundeswehry.
Wyczerpani, ale z ulgą, sześciu mężczyzn złożyło swoje podpisy pod umową, która zawiera zaledwie dziesięć artykułów. Ale z tymi dziesięcioma artykułami wynika, że powojenny porządek w Europie jest już historią. A Niemcy po prawie pół wieku odzyskują pełną suwerenność państwową.
.mdr.de/geschichte/zeitgeschichte-gegenwart/politik-gesellschaft/zwei-plus-vier-verhandlungen-deutsche-einheit-nato-osterweiterung-putin-100.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz