dr Jerzy Jaśkowski
Był absolwentem Akademii Medycznej w Gdańsku. W 1973 r. rozpoczął pracę jako lekarz w I Klinice Chirurgii Ogólnej. W późniejszych latach, do 2000 r. pracował jako nauczyciel akademicki w Katedrze i Zakładzie Fizyki i Biofizyki.
Zmarł 17.01.2025.
Dr Jerzy Jaśkowski
Polska
2014-03-12
Ukraińskie zamieszanie, czy brak elementarnej wiedzy. Pojęcie Naród, początki. #1
„Czas nazywać rzeczy po imieniu”.
Od dłuższego czasu obserwujemy zamieszanie, jakie media głównego nurtu dezinformacji pokazują w związku z tzw. problemem ukraińskim. Brylują w tym oczywiście korporacje zagraniczne, ale również na blogach zajmujących się polityką rodzimą widzimy, w uchodzących za polskie, czy prawicowe, zupełne pomieszanie z poplątaniem.
Od ładnych paru lat staram się podzielić swoimi obserwacjami, dotyczącymi upadku oświaty w Polsce. Upadek ten dotyczy zarówno młodego pokolenia, jak i starszego. Jak wiadomo, z wiekiem się zapomina, a ludzi wykształconych przed wojną już nie ma, przynajmniej czynnych zawodowo. Przez pierwsze 20 lat po roku 1944, oświata była całkowicie w rękach obcych, a potem w wytresowanych „rodzimych”.
W tym konkretnym przypadku problem dotyczy braku semantyki w „polskiej” szkole. Różni autorzy, posługują się różnym pojęciami, w zupełnie dowolny i tylko dla siebie zrozumiały sposób.
Przechodząc do konkretów. Co oznacza pojęcie UKRAINA? Jest to nazwa geograficzna. I tak była używana przez ok. 500 ostatnich lat. Dopiero w 1990 roku stworzono pod tym pojęciem nazwę polityczną, nadając ją organizmowi całkowicie sztucznemu, utworzonemu na podobieństwo państw afrykańskich, za stolikami londyńskiego City.
Nigdy w ciągu ostatnich 2000 lat nie było żadnego organizmu państwowego o nazwie UKRAINA. Na jakiej więc podstawie ludziska wypowiadający się o tym tworze politycznym, usiłują napisać jego historię? Przecież w tym momencie wykazują swoją ignorancję w sposób tak przejrzysty, że aż niepodobna uwierzyć, że ktoś może się tak obnażać. To jest gorsze, aniżeli występy tego zespołu gołych bab, opłacanych przez CIA, na Majdanie, czy gdzieś tam.
Poza tym zupełnie niezrozumiałe jest mieszanie pojęcia geograficznego, z nacjami zamieszkującymi te tereny. Czyżby w Polsce nie było już nikogo, kto by odróżniał teren geograficzny, od nazw plemion zamieszkujących go? Przykładowo, Syberię zamieszkiwało około 140 plemion i nikt ich nie wymieniał zbiorowo, tylko po nazwie. Ale Sybirakami nazywano tylko zesłańców, a nie Burłaków, Ingusów itd..
Ad rem.
Jeżeli spojrzymy na tereny naddnieprzańskie, czyli dawne polskie województwa brasławskie, kijowskie i stanisławowskie, tereny do Morza Czarnego, to mniej więcej 1500 lat temu zamieszkiwały je plemiona Chazarskie, czyli lud pochodzenia tureckiego. Plemiona te przyjęły ok. VII/VIII wieku judaizm. Stąd właśnie tyle ludzi wyznania mojżeszowego, ale pochodzenia mongolskiego, było na terenach południowo - wschodnich Polski. Jeszcze moja śp. Babcia straszyła mnie jak byłem niegrzeczny, że przyjdzie Wielki Żydowina i mnie ukarze. Nie robiło to na mnie wielkiego wrażenia, ponieważ pojęcie to zrozumiałem dopiero w ok. 40 lat później. Ale to właśnie napady Chazarów i branie niewolników wyludniały te tereny.
Dopiero kneź Kijowa, Światosław I, rozbił Chazrów w 956 roku. Pojęcie kneź, czy spolszczone kniaź, wcale nie oznacza księcia. Kneź, to dowódca siły zbrojnej miasta, czy okręgu. W owym czasie kupcy, stanowiący patrycjat miasta, wynajmowali drużyny Waregów, do eskortowania karawan handlowych i zapewniania spokoju w okolicy. Dawniejsze wojny wcale nie toczyły się o zajmowanie terenu, tylko o wymuszenie udogodnień do handlu. Przez Kijów przechodził szlak handlowy do Azji, zwany jedwabnym szlakiem. Wiadomo, że cała masa bandytów stepowych chciała się wzbogacić na rabowaniu karawan. Dlatego w interesie kupców było zapewnienie swobodnego handlu i spokoju na tym odludnym stepie. Jednym z wynajmowanych plemion byli Rusowie, stąd nazwa Rusi.
Owszem, często dowództwo przechodziło z ojca na syna, ale w każdej chwili patrycjat mógł takiego wodza zdymisjonować i wybrać nowego. W walkach z Chazarami wspomagano się nawet normandzkimi rycerzami. Rozbici Chazarzy częściowo schronili się w górach Kaukazu i do dzisiaj noszą nazwę Górskich Żydów, lub Czeczenów.
Po Chazarach stepy te zawojowali Pieczyngowie - związek plemion grupy oguzyjskiej, a następnie Połowcy, zwani inaczej Tumanami, lud pochodzenia ałtajskiego. Pieczyngowie zostali rozbici w 1036 roku przez Jarosława Mądrego. To wcale nie znaczy, że Chazarzy, czy Pieczyngowie, po rozbiciu zostali wymazani ze świata żywych. Rozbiciu uległa struktura państwowa - kaganat, ale ludzie zostali i dalej zamieszkiwali step. Połowcy zostali rozbici przez króla węgierskiego Władysława I w roku 1089. Podobnie Pieczyngowie, czy Połowcy, przyprowadzając licznego jeńca, nie mordowali starych mieszkańców, ale osiedlali się obok.
Ten teren zawsze cierpiał na niedostatek ludzkich rąk do pracy. Sama ziemia nie miała wartości, dopiero praca ludzka czyniła ją wartościową. Jeszcze w 1000 lat później, taki Wiśniowiecki, czy Brasławski, zachęcając osadników do osiedlania się w swoich włościach, dawał im po osiedleniu okres 30 lat bez podatku. Jak się to nazywało na „zagospodarowanie”. On wiedział, że sprzedając plony chłop musi je oddać jemu, ponieważ sam nie ma mocy „przerobowej” przewiezienia do „miasta”.
Po Połowcach, w XIII wieku na tereny te wpadli na okres ok. 100 lat Mongołowie z Czingis-chanem na czele. Oni także pozostawiali swoje geny. Jeszcze, jak opisują to kronikarze, w 1282 roku w czasie najazdu, uprowadzono w jasyr z terenów małopolski ok. 100 000 kobiet. To znaczy, że mniej więcej tyle samo chłopów wymordowano, a ile dzieci? Świadczy to jednoznacznie o deficycie rąk do pracy na tych terenach. Ale świadczy także o mieszaniu się genów. Przecież te kobiety nie były potrzebne tylko do prania. Czym więcej dzieci, tym bogatszy był właściciel.
Z Mongołami przybyło na te tereny plemię syberyjskie - Tatarzy. Lud spokrewniony z Połowcami i Kipczakami. Pojęcie TATAR stało się dla ludów Europu Zachodniej synonimem Mongołów. To właśnie Tatarzy podbili „księstwa” ruskie i ustanowili Moskwę głównym poborcą swoich podatków. Pozwoliło to Moskwie uzyskać przewagę nad innymi państewkami i po ok. 200 latach, stworzyć carstwo Moskiewskie.
To plemię - Tatarzy - jako pierwsze po Chazarach, założyło struktury państwowe, zwane chanatem.
Tatarzy stanowili elitę, coś w rodzaju szlachty, ale ich armia była mieszaniną wszystkich ludów zamieszkujących te tereny. Np. idąc na Polskę w 1241 Mongoły gnały przed sobą nie tylko Tatarów, ale i Rusinów, posiłki kijowskie itd. Po stronie Henryka Pobożnego walczyli bawarczycy i frankowie.
Można powiedzieć, że to było pierwsze fizyczne stracie cywilizacji. Mongoły, idąc komunikiem, w ponad 100 000 koni szli na Węgry, ponieważ w owym czasie było to potężne królestwo, z kopalniami złota. Zwykła taktyka wojskowa wymagała, aby taka olbrzymia grupa nie chodziła 2 razy po tych samych śladach, z powodu braku paszy. Stare przysłowie mówiło: „Gdzie Tatar przejdzie, trawa nie wyrośnie”. Jest to zrozumiałe i każdy, kto jeździł konno wie, jak wygląda ścieżka po przejściu tabunu rumaków.

Podobnie samo pojęcie „car”, wywodzi się od mongołów i nie ma nic wspólnego z cesarzem, co nagminnie usiłowali wprowadzić do szkół politrucy komunistyczni, przez ostatnie 50 lat. Tak więc wyludnione stepy południowo-wschodnie stanowiły łakomy kąsek zarówno dla Węgrów, jak i Małopolan.
Pragnę przypomnieć, że taki ród Toporczyków, zamieszkujący okolice Dunajca, potrafił wystawić ok. 1000 pancernych. To kosztowało ok. 25 000 dukatów, a budżet państwa, nawet za Zygmunta Starego to ok. 75 000. Podawane na różnych stronach internetowych mapy, pokazujące granice poszczególnych organizmów państwowych, są wykonywane obecnie i niewiele mają wspólnego z prawdą.
Dlatego też Kazimierz Wielki, idąc za podpuszczeniem panów małopolskich, stracił Śląsk, a zajął Podole i Wołyń.
Królestwo węgierskie już traciło na znaczeniu. A Polska właśnie się rozrastała. Przykładowo, na prezentowanych w Polsce obecnie mapach, granice księstwa LITUVY, są ok. 10 razy większe, aniżeli możliwości tego plemienia do zagospodarowania terenu. Stare podręczniki historii, opierające się na kronikach, opisują jak to Lituvacy uciekali na przednówku do państwa krzyżackiego z powodu głodu, jeszcze 100 lat później. Nie umiała Lituva uprawiać roli w takim zakresie, aby przetrwać zimę. Ludność tego plemienia żyła z rabunku, jak zjedli, lub przepili to, co zrabowali, to umierali na przednówku z głodu. Jeszcze w XV - XVI wieku, jak chłop chciał sobie babę wybrać, czy to do łóżka, czy do pracy, to szedł na targ i kupował. Już samo podawanie na mapie przed XVI wiekiem nazwy „Wielkie Księstwo Litewskie” jest fałszerstwem, ponieważ nazwa Litwa powstała dopiero po 1569 roku.
Dzięki dzikim polom i brakom ludności, tereny te nadawały się doskonale do wypasu bydła. Jak wiadomo, w tamtych czasach ani kolei, ani TIRów nie było i cały handel musiał odbywać się wodą. Wszelkie drogi wodne biegną do Morza Czarnego. Polska miała dwa porty na Morzu Czarnym, obsługujące handel zbożem i mięsem. Na tym powstawało bogactwo ludzi tam zamieszkujących. Stąd nazwa „od morza do morza”.
Już Bolesław Śmiały, przez okres kilku lat, rządził Polską z Kijowa. Kijów prawa miejskie dostał od króla polskiego Aleksandra, w 1492 roku, a nie od cara moskiewskiego, czy chana tatarskiego. Ludność, która zamieszkiwała te tereny, zarówno Rusini, Polacy, jak i Chazarzy, Tatarzy itd, stanowili obywateli jednego, federalnego państwa - Polski. W Kamieńcu Podolskim pełno śladów tatarskich widzi się szczególnie u płci pięknej. Na jednym rynku są kościoły: katedra katolicka, greko-katolicka, zbór żydowski i meczet muzułmański. Nikomu to nie przeszkadzało. Każda nacja miała także własny rynek, czyli po turecku majdan.
Chadzybej - twierdza nad Morzem Czarnym - dzisiaj Odessa
Polska prowadziła handel z całym basenem Morza Śródziemnego przez kilkaset lat. I nikomu to nie przeszkadzało. Dopiero polityka Habsburgów i Wenecji, zagrożonych przez Imperium Osmańskie, doprowadziła do wojen polsko - tureckich i utraty tych terenów.
To Wazowie, lennicy Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, tajnymi układami, między innymi z Wenecją, zbroili i napuszczali kozaków na Turka, prowokując wojny. To nasi kupcy sprzedawali Turkom broń na potrzeby wojenne. Między innymi szable, użyte w czasie bitwy pod Lepanto w 1572 roku, były robione w Polsce. Ile to nasi zarobili na 60 000 szabel?
Wystarczy popatrzeć na mapy XVI - XVII wieku, aby ocenić siły i wielkość poszczególnych wojsk. W żadnym razie nie leżało w interesie Polski wszczynanie awantury tureckiej, podobnie jak obecnie arabskiej, ale pieniądze Wenecji i zbrojenia kozaków doprowadziły do walk. Skończyły się one dla nas beznadziejnie, bo upadkiem państwa.
P.S. Zawsze się dziwię, że osoby prezentujące się jako narodowości polskiej używają pojęć oderwanych od naszego Kraju. Jeżeli w 1990 roku otwartym tekstem powiedziano, ze pomiędzy 1944 a 1990 byliśmy pod dominacją Sowietów to dlaczego „Polacy” używają pojęcia np. prezydent Bierut? Przecież to był płk NKWD - B. Bielak alias Birkowski alias Iwaniuk alias Wagner alias.... facet oddelegowany do trzymania za przysłowiowy pysk tubylczą ludność.
Jeżeli My sami nie zaczniemy używać poprawnych pojęć to kiedy nasze wnuki się ich nauczą?
Ukraińskie zamieszanie, czy brak elementarnej wiedzy. Pojęcie Naród, początki.#2[fragmenty]
[...]
"Współczesne narody nie są ludami, lecz zwycięskimi oddziałami plebsu"
Nicolas Gomez Davila
Kozacy, do którch to tradycji nawiązują obecni politycy Ukrainy, to był rodzaj takiej Legii Cudzoziemskiej. Wojsko wynajmujące się każdemu, kto płacił więcej. Oczywiście, odbywało się to po uzgodnieniach z opiekunami. Kozacy - Lisowczycy [1614] - walczyli nawet nad Atlantykiem. Ich część, stosunkowo nieliczna, stanowiła stałe załogi pogranicza. Świadczyło to o w miarę spokojnym terenie. Proszę zauważyć, że w polskich podręcznikach pojawia się miasto Kijów już w 1018 roku, kiedy to król Bolesław Chrobry wjeżdżał do tego grodu, a potem dopiero nazwa ta występuje w związku z Cecorą 1621. Te 600 lat usłużni „historycy” wymazali z kart.
Ale teren zaludniony był przez mieszankę rozmaitych ludów. I tak naprawdę to nie owi, obecnie gloryfikowani kozacy, mieli jakieś znaczenie, ale właśnie prawdziwi mieszkańcy, budujący te miasta i miasteczka kresowe, prowadzący gospodarkę. Proszę sobie wyobrazić np. przechodzenie na szlaku spędu bydła, od maja do września, co najmniej 300 sztuk bydła dziennie. 300 sztuk na jednym szlaku, jednej komorze celnej! Trzeba to było zabić, wypatroszyć, zapakować do beczek, zasolić i odtransportować do Wielkopolski, czy na Śląsk. Ile to pracy!
Zupełne między bajki włożyć można opowiadania H. Sienkiewicza o tym, że jakiś tam Chmielnicki, po awanturze o kobietę, uciekł ze skargą do Kozaków i prośbą o pomoc. W obozie kozackim baby mogły być co najwyżej markietankami, podającymi wino lub piwo. Gdyby taki chłop przyszedł zapłakany po utracie kobity, to nimby skończył opowiadać, zostałby posiekany na kawałki jako mazgaj. Chmielnicki przyszedł z pieniędzmi na budowę czajek i zakup broni. Łodzie potrzebne były do ataków na Turka. Chodziło przecież o sprowokowanie Turka i odwrócenie jego uwagi od Wiednia. Po to przyjeżdzał na Siczy poseł wenecki. Stare kroniki klasztorne wspominają o jakiś burdach w 1648 roku, w jakimś powiecie na Ukrainie, ale w klasztorze w Warszawie, nikt o niczym poważnym, z wyjątkiem tego hultajstwa, nie słyszał. No, oprócz najazdu Moskwicina.
Z niewiadomych względów, albo właśnie wiadomych, przez ostatnie 60 lat wymazywano z polskiej świadomości fakt wojny z Moskwicinem. Już na 4 lata przed awanturą Chmielnickiego, zwaną obecnie nie wiadomo dlaczego powstaniem, wojska Moskwicina w sile ok. 200 000 zaatakowały Polskę. Tereny te znajdowały się w XVII wieku już w domenie wpływów Moskwy, a właściwie Kompani Moskiewskiej, czyli Anglików. Stąd pieniądze. Przysłowie mówi wyraźnie, że Anglicy będą walczyli do ostatniego żołnierza zaciężnego. A przysłowia są ponoć mądrością narodów.
Tenże Pol-Pot XVII wieku, Chmielnicki, wymordował jak podają, ok. 100 000 czerni, czyli chłopstwa i mieszczan z małych miasteczek, czyli prawdziwych obywateli dzisiejszej Ukrainy oraz 100 000 żydów, czyli potomków Chazarów. Żeby było śmieszniej, jest uważany obecnie za bohatera narodowego tego tworu, zwanego Ukrainą. Może dane odnośnie rzezi mieszkańców kresów są przesadzone, ale w bitwach z Moskwicinem, po obu stronach stawały armie po 20 000 - 40 000 żołnierzy, a w walkach ze Szwedami po kilkaset do paru tysięcy. Od razu pokazuje to, gdzie tkwił ciężar walki. Jakie siły musiała Rzeczpospolita wystawić do walki z Moskwicinem.
A generalnie, chodziło o zniszczenie polskiego handlu przez Morze Czarne i przejęcie go przez Anglię. Anglia już w XVII wieku szykowała się do przejęcia całego handlu ze wschodem.
Tak więc na skutek działania pieniędzy Kompanii Moskiewskiej, zdrady i przekupstwa kozaków [czyli ówczesnej Legii Cudzoziemskiej], utraciliśmy zarówno tereny tych trzech województw w 1658 roku ostatecznie, a zaraz potem na skutek dalszej realizacji polityki Habsburgów, przez kolejnego amatora na tronie polskim - J. Sobieskiego, straciliśmy 20% tych ziem i odcięcie handlu. Doprowadziło to do upadku Rzeczpospolitej. Przecież tzw. królowie z dynastii saskiej także byli poddanymi cesarza Habsburga!
Wracając do ludności. Przywleczona przez Sobieskiego i Turków zaraza zdziesiątkowała ludność zamieszkującą Podole, Wołyń, całą Małopolskę Wschodnią. Stąd po latach napływ nowych mieszkańców i przesiedleńców carskich. Wybiegając trochę do przodu, zasiedlenia terenów Dzikich Pól ludnością innej narodowości, zaczęły się od razu po przejęciu terenów przez Moskwicin.
Jak podaje historia żydowska, carat realizując starą rzymską zasadę „divide et impera” [dziel i rządź], zaczął od 1783 roku osiedlać na Krymie Żydów z całej Rosji. Żydzi byli elementem obcym kulturowo, a wiec trudnym do łączenia się z Tatarami. Jednocześnie nawiązywali do swojego Chazarskiego pochodzenia i praw, a więc było to coś w rodzaju powrotu na stare ziemie. Podobnie w 200 lat później wracali do Palestyny.
Po 1920 roku, pod wpływem Żydów amerykańskich i za finanse Wspólnego Komitetu Dystrybucyjnego, Sowieci utworzyli nawet w 1923 roku Autonomiczny Region Żydowski na Krymie. Byłoby to więc już trzecie państewko żydowskie, po Amurskim, Palestynie i uprzednio Argentynie. Jak wiadomo, w ubiegłym roku Żydzi, ponownie chcąc się osiedlić w Argentynie, wykupili ponad milion kilometrów kwadratowych, całą Patagonię.
Pomiędzy 1924 a 1938 rokiem Joint Distribution Comittee, poprzez spółkę zależną American Jewish Joint Farmer Corporation i przy finansowym wsparciu amerykańskim, np. Juliusa Rosenwalda, wspierał zakładanie żydowskich kołchozów na Krymie. Wyrastały całe dzielnice żydowskie w miastach. Trzeba pamiętać, że jednym z głównych prowokatorów tzw. rewolucji bolszewickiej był Lejba Bronstein zwany Trockim, żyd Amerykański, który z ok. 10 000 byłych żołnierzy rosyjskich przyjechał do Petersburga w 1917 roku. Więcej w książce pt. „Zbrodnia na Morzu Białym 1940”.
Żona Mołotowa, z domu Polina Zhemchuzina [jej siostra wróciła do Izraela] z południa Ukrainy, bardzo energicznie popierała te akcje. Moskwicin przejmując te tereny zapewniał sobie handel przez Morze Czarne, bez specjalnych dodatkowych opłat celnych i o to chodziło.
Tak więc, wymieniając w kolejności historycznej, na terenach obecnej Ukrainy, do resztek Chazrów, Połowców, Tatarów, Polaków i Niemców, doszli Żydzi przesiedlani z carstwa. Pod pojęciem narodowości kryje się nie tylko język, ale i wytwarzanie szeroko rozumianej kultury, a ta pozostała głównie w rękach polskich. Żaden z królów polskich nie był niestety na takim poziomie intelektualnym, aby budować szkoły wyższe na tych terenach. Pierwsze uniwersytety powstały po rozbiorach polskich, w czasie niszczenia w Polsce oświaty, a przenoszenia zbiorów na tereny Ukrainy i Czarnomorza. Car wydawał ok. 10 razy więcej na oświatę w swoich guberniach, aniżeli w na terenach Królestwa Kongresowego.
Szanowny Czytelniku, musisz sobie przyswoić i zapamiętać, że od czasu tzw. schizmy protestanckiej, uniwersytety służyły i służą, głównie indoktrynacji społeczeństwa. Władca po to utrzymywał szkoły wyższe, aby łatwiej mu było kierować ludnością.
Tego nie rozumieli królowie w Polsce, otaczając się cudzoziemcami: Piastowie i Jagiellonowie, a potem, ci tzw. wybierani, generalnie już byli obcokrajowcami. Nie reprezentowali więc polskiej racji stanu.
Skutki znamy. Polską historię przez ostatnie dwa wieki pisali cudzoziemcy na potrzeby państw okupacyjnych [rozbiorowych].
W XIX wieku zaczynają się kolejne pogromy ludności. Realizując plan Rothschilda stworzenia latyfundiów żywnościowych, po wielkim głodzie w Irlandii, przystąpiono pod koniec XIX wieku, do organizacji migracji żydów do Ameryki. No, ale jaki chłop rzuci swoje gospodarstwo i przeniesie się na nieznane. Zorganizowano więc tzw. pogromy. Odpowiednia propaganda robiła swoje. W kronikach kościelnych znajdują się zapiski księży mówiące, że po wsiach chodzą nieznane typki nawołujące do emigracji. Nawet dobrzy gospodarze sprzedawali ziemię za połowę ceny i wyjeżdżali. Ktoś więc musiał te „biura turystyczne” organizować. Ktoś musiał te statki przygotować. Ktoś musiał zadbać o całą logistykę. Tylko bardzo naiwni mogą przyjmować informację o spontaniczności takiego procesu. Inna sprawa, że Hameryka wcale nie chciała tak żydów przyjmować. Znany jest przypadek śmierci z pragnienia ok. 5000 żydów na redzie Nowego Jorku pod pretekstem kwarantanny w 1905 roku. Komisja emigracyjna, złożona głównie z Żydów, nie chciała tej hałastry i konkurencji ze wschodu wpuścić na ląd.
Kolejny ubytek rodzimych mieszkańców tych terenów spowodowała I Wojna Światowa. Ludzie ginęli z powodu poboru do wojska i głodu, który z tego powodu [wojny], wybuchł w 1916/1917 roku. Wyraźnie trzeba podkreślić straty rdzennej, czyli gospodarującej tymi terenami od wielu pokoleń, ludności polskiej. Doskonale opisuje to Zofia Kossak-Szczucka, np. w POŻODZE. Szacuje się, że straty ludności wynosiły kilka milionów. Kolejne kilkumilionowe straty, to lata 1920 -1923.
Dekret Kominternu o przenoszeniu fabryk z Ukrainy za Ural z 1930 roku, a wraz z tym przenoszenie robotników i chłopo-robotników, doprowadził do Wielkiego Głodu w 1932/33. Szacuje się, że kolejne 8 do 10 milionów zmarło. Zaraz potem zaczęła się II Wojna Światowa i kolejne 4/5 milionów mieszkańców tych ziem zginęło. Doliczyć trzeba masowe wysiedlenia ludności polskiej i ludobójstwo UPA. To także strata najbardziej czynnej zawodowo i świadomej społecznie części mieszkańców tych terenów. Potem był jeszcze głód 1946/7 i czystki Stalina w 1953 r.
Między bajki należy włożyć wszelkie opowiadania o historii UPA i ONU. Rzekomo jakiś tam człowieczek napisał jakiś tam program, który to program, masowo przyjęty przez ludność, doprowadził do LUDOBÓJSTWA. To tak, jakby powiedzieć, że Wałęsa napisał konstytucję Rzeczypospolitej, lub Postulaty Stoczniowe.
Zdziwienie budzi wiec tego rodzaju dezinformacja, pojawiająca się w poważnych, dokumentalnych opracowaniach. Troszkę ta sprawa przypomina inną, jaka pojawiła się po Drugiej Wojnie. Do lat 70-tych ubiegłego wieku wszyscy wiedzieli, że wojnę wywołali Niemcy i Niemcy mordowali w obozach koncentracyjnych. No, może nie takie ilości, jak podawali komuniści, ale przecież nie mogli się przyznać w owym czasie, że oni też mordowali Polaków. Tak więc wrzucono te wszystkie mordy do jednego, tj. niemieckiego worka. Otóż od lat 70-tych pojawili się jacyś niezidentyfikowani naziści. Kto, czy co to za cholera, nikt nie wie, ale nawet zdawałoby się wykształceni i wiarygodni autorzy, a na forach używają pojęcia naziści! A na mapie nie mogą ich wskazać!
Cała sprawa zmiany orientacji i indoktrynacji mieszkańców Podola i Wołynia wywodzi się od planów Bismarcka z 1871 r., stworzenia terenów rolniczych dla wielkich Niemiec.
Za pieniądze otrzymane z kontrybucji francuskiej, powstały między innymi konsulaty niemieckie w Kijowie i Odessie. Odessa jeszcze w latach 1905- 1910 w niemal 80% mówiła po polsku.
Długoletnia i konsekwentna praca niemiecka doprowadziła do zmiany orientacji części ludności zamieszkującej te tereny.
Jak wiadomo, pieniądz robi swoje. Widać to także obecnie. Niemieckie plany, realizowane częściowo przez Piłsudskiego, prowadziły do próby stworzenia buforowego państwa zwanego Ukrainą, którego szefem miał być książę Skorobogacki.
Plany te pokrzyżowała nawała bolszewicka, idąca w kierunku Morza Czarnego i na Wiedeń „ku chwale Rewolucji Światowej”. Stąd uderzenie wyprzedzające gen. Sikorskiego na Kijów w roku 1920. Obrońcą Kijowa był znany i doświadczony niemiecki gen Keller, a nie żaden sowiecki komisarz.
Po pokoju brzeskim Niemcy zostawili na tych terenach ok. miliona żołnierzy.
O zaciętości walk świadczy śmierć tego generała na polu bitwy. Generałowie na ogól rzadko giną na polu bitwy, szczególnie w XX wieku. Wypada przypomnieć, że jeden z pierwszych dekretów Lenina, nadawał każdemu niemieckiemu żołnierzowi, który chce pozostać w Sowietach, stopień wyżej i rentę. To kolejny, niemiecki element ludności na kresach. To także wyjaśnia szybkość mobilizacji Armii Czerwonej.
Niemcy po traktacie w Rappalo w 1922 roku, nadal prowadzili poligony na terenach, obecnie nazywanych Ukrainą, aż do 1939 roku.
Stąd kontakty z miejscową ludnością.
Bandera był szkolony przez Gestapo w Gdańsku, a Mielnik przez Abhwerę w Wiedniu.
To żaden „ukraiński” patriota, tylko najemnik.
Gestapo i NKWD współpracowały już od 1935 roku. Znane są spotkania pułkownika NKWD, w Polsce zwanego Bierutem alias B.Bielak alias Birkowski alias Iwaniuk alias Wagner, z gaulajterem Forsteterem, w 1935 roku w Oliwie, w posiadłości przy ul. Piastowskiej 32.
Nie można zapomnieć, że Niemcy w 1942 roku użyli armii kozackiej do walki na Bałkanach w Jugosławii. Jak wiadomo, chociażby z opisów Józefa Mickiewicza, oddziały kozackie wędrowały z kobietami i dziećmi. A wymordowane zostały przez aliantów, głownie Anglików, na terenach Austrii w 1945 roku.
Tak więc na obszar obecnie nazywany Ukrainą, znów napływała ludność z całego Sowietu. Policzmy: obecnie ludność Ukrainy to ok. 45 milinów.
W ciągu ostatnich 100 lat zginęło:
pogromy 1905 - kilka milionów
1914-1918 - kilka milionów
1920-23 - kilka milionów
1933 -8 -10 milionów
1940-44 -8 -10 milionów
1946/7 - kilka milionów
1954 - kilka milionów
W sumie to ok. 35 - 40 milionów ludzi zginęło, lub zostało przesiedlonych. Tak więc nie ma rodziny na tych terenach, której 3 pokolenia mieszkałyby w jednym miejscu i mówienie o jakimś narodzie, w tej sytuacji, jest fikcją.
Obecna Ukraina, ok. 45 milionów mieszkańców, to twór polityczny, z całkowicie pomieszaną ludnością, z całego niemal świata.
Nawiązywanie do tradycji kozackich również nie jest niczym usprawiedliwione. Trudno więc mówić o jakimś narodzie ukraińskim. Przypomnę, że wg encyklopedii, pojęcie naród oznacza „wspólnotę o podłożu etnicznym, gospodarczym, politycznym, społecznym i kulturowym, wytworzoną w procesie dziejowym, przejawiającą się w świadomości swoich członków”. Zamieszkująca obecnie te tereny ludność nie ma żadnej świadomości jedności. W Kamieńcu Podolskim spokojnie w kawiarni można rozmawiać z gośćmi mówiącymi, że tych z Wołynia trzeba oddzielić, bo niczego nie rozumieją i będzie spokój.
Z kolei na Wołyniu i Podolu ludzie indoktrynowani, szkoleni i opłacani przez Niemców tworzą coś, co się nazywa Organizacją Nacjonalistów Ukraińskich.
Jeszcze w latach 1970-tych przesiedleńcy z Mazur [studenci], jeździli do Monachium do siedziby zarówno UPA, jak i Gehlena, na „naukę języka”.
Tak się to nazywało w dokumentach paszportowych. IPN posiada spore archiwa na ten temat. Nie zapominajmy, że Bandera, agent niemiecki, został zamordowany właśnie w Monachium w 1959 r. Stał się już niewygodny. Nowe czasy nadchodziły.
Również opowiadanie bajek, pisanych w nowomowie, z pojęciami typu „oligarchia”, kompromituje piszącego, czy mówiącego o tym. Wiadomo, że żadna oligarchia nie mogła powstać przy wynagrodzeniu ok. 20 - 30 dolarów miesięcznie. To, co dzisiaj przedstawia nam się, jako rzekomą oligarchię, to wydmuszki służb specjalnych, szczególnie GRU [branża paliwowa, stalowa, bankowa]. Żenujące jest więc używanie tego pojęcia przez polskich intelektualistów. Powinno się pisać: „pan ataki to a taki, czasowo oddelegowany do reprezentowania służb na stanowisku jawnym”.
Mówienie o świadomości narodowej, ludności przebywającej na tych terenach, jest mało poważne. Świadomość narodową, to miała polska ludność, przed wymordowaniem w masowym procesie ludobójstwa w latach 1939 - 54. Obecnej jest wszystko jedno, kto nią rządzi. Byle by był spokój i można było godziwie żyć.
Trzeba zawsze mieć na uwadze, że wszelkie zamieszki, plakaty, ulotki kosztują i to sporo. Brednie, że ludzie składają się i ze składek kupują materiały propagandowe, nie znajdują żadnego dowodu w praktyce. Tzw. dobrowolne, spontaniczne składki, przy obecnym wynagrodzeniu w Polsce, czy tym bardziej na Ukrainie, nie pozwalają na kupno ciastek w dniu dziecka.
Mamy pewne doświadczenie w temacie składek. Pomieszczenia Muzeum „Sybir pro memento”, istniejącego od 2003 roku, wymagają remontu, po 10 latach eksploatacji. To jest kilkanaście kubłów farby, trochę gipsu itd. I od 9 miesięcy nie możemy zebrać tej kwoty. A co tydzień, co najmniej kilkadziesiąt osób przychodzi na spotkania. Dla porównania, zamieszki na majdanie w samym Kijowie kosztowały w ciągu miesiąca 5 miliardów dolarów. To podała prasa amerykańska. Trudno więc mówić o spontaniczności i wysłuchiwać tej żenującej propagandy w mass mediach. Jedyną reakcją Polaków powinno być zaniechanie kupowania takiej „prasy”. Zaraz zastrzegam się, że o żadnym bojkocie tu nie piszę, ale PT Radni samorządowi powinni się zastanowić, co prenumerują.
Czytający gazety i oglądający telewizję, czy sprawozdania w internecie, powinien także pomyśleć, jak to możliwe, że w obecnie sytuacji, rzekomo samodzielnie, z Polski jedzie sobie osobnik z pomocą dla „Ukraińców” z, jak to wspomina jeden z internautów, 60 000 gotówki i kupuje szczoteczki do zębów „chłopcom” na Majdanie. Nie należy również zapominać, że już w czasie awantury bałkańskiej, roty ukraińskie współpracowały z NATO w zapewnianiu ładu i pokoju. Czyli historia rewolucji się powtarza, podobnie jak w 1905 roku. Przecież doświadczenie po to się zdobywa, aby być mądrzejszym i je wykorzystywać.
Prawdziwą historię terenów Wołynia i Podola ostatnich 150 lat, a generalnie Małopolski Wschodniej, będzie można poznać po otwarciu archiwów niemieckich.
Tak się dziwnie jednak składa, że żadnemu historykowi z terenów nad Wisłą nie uśmiecha się ta praca. I proszę zauważyć, ani w komunizmie, kiedy to mieliśmy bardzo dobre stosunki z NRD, ani obecnie, kiedy to Platforma ma wspaniałe stosunki
z Niemcami, żadnemu intelektualiście nie chce się wyjaśniać tych problemów. Nadal wolą bezmyślnie powtarzać propagandę czasów Bismarka i Franza Jozefa, wykładaną w uniwersytetach małopolskich przez hrabiów galicyjskich.
P.S. Jest to bardzo zabawna sprawa, że pomimo tych wszystkich dyskusji i faktów, społeczeństwo nadal uważa polityków za poważnych ludzi. Zdecydowana większość z pośród nich, to aktorzy mający rozpisane role. Podobnie, jak to swego czasu Urban i Michnik-Szehter prowadzili ostrą dyskusję w TV, a potem razem wsiadali do samochodu, nabijając się w kułak z telewidzów. Prawdziwi rozdawcy ról i reżyserzy wcale nie muszą mieć aplauzu widowni telewizyjnej.
P.S.2 Zawsze się dziwię, że osoby prezentujące się jako narodowości polskiej używają pojęć oderwanych od naszego Kraju. Jeżeli w 1990 roku otwartym tekstem powiedziano, ze pomiędzy 1944 a 1990 byliśmy pod dominacją Sowietów to dlaczego „Polacy” używają pojęcia np. prezydent Bierut?
Przecież to był płk NKWD - B.Bielak alias Birkowski alias Iwaniuk alias Wagner alias.... facet oddelegowany do trzymania za przysłowiowy pysk tubylczą ludność. Jeżeli My samo nie zaczniemy używać poprawnych pojęć to kiedy nasze wnuki się ich nauczą?
[dokładnie - tak naprawdę ci co tak mówią, nieświadomie biorą udział w dezinformacji - MS]
P.S.3 Co jakiś czas znajdujemy w mediach sformułowania „polska racja stanu”. Nieodparcie nasuwa się pytanie, a przez kogo opisana czy sformułowana została ta rzekomo polska racja stanu? Przecież praktycznie od 1920 roku nie ma takowej.
Przewrót majowy w 1925 roku dokonał się za pieniądze wywiadu angielskiego. Te 800 000 funtów ówczesnych, Józef Piłsudzki - Ginet - Selman pokwitował i 200 000 niewykorzystanych funtów zwrócił, na co pokwitowanie znajduje się w Brytyjskim Ministerstwie.
Tamta „polska racja stanu" poniosła kompromitację całkowitą w 1939 roku. Po 1945 do 1990 byliśmy republiką i wypełnialiśmy polecenia Sowietów. Po 1990 - 2006 nikt nie opracował „polskiej Racji”.
Chyba nikt poważnie nie traktuje wysyłania chłopców do krajów arabskich jako polskiej racji stanu. A wiec powtarzam w cywilizacji łacińskiej mówimy ja, moim zdaniem... w cywilizacjach azjatyckich mówimy my......Polacy powiedzieli, Polacy zrobili itd.
Kontakt do autora: jjaskow@wp.pl
http://www.prisonplanet.pl/polityka/ukraiskie_zamieszanie,p1658554933
wpis uzupełniłem o dane dr. Jaśkowskiego dnia 25 marca 2025.
gumed.edu.pl/83379.html
część pierwsza:prisonplanet.pl/polityka/ukraiskie_zamieszanie,p435458701
Dodam, że Stany Zjednoczone Unii Europejskiej (SZUE), mają być jednym z dwóch filarów NWO.
Jednocześnie należy zastanowić się dlaczego proces ten tak nagle zaczął przyśpieszać?
Czego oni się boją?
Pozdrawiam.