przedruk
Największy z fresków w Paradnej Sali ratusza w Landshut przedstawiający wjazd orszaku ślubnego Jadwigi Jagiellonki i Jerzego Bogatego
Oto do prawej krawędzi dzieła zbliża się brodacz w spiczastym kołpaku na głowie i z kołczanem na plecach, natomiast konie z pióropuszami prowadzi wąsacz w orientalnym kaftanie. Są i damy – jedna, w turkusowej sukni i rogatym czepcu, podąża wierzchem, druga, stojąca niżej w hierarchii, sunie pieszo, drocząc się przy okazji z halabardnikiem.
Ale wszyscy oni są tylko tłem dla oblubieńców.
Ona, to polsko-litewska księżniczka, Jadwiga Jagiellonka (1457‒1502), córka Kazimierza Jagiellończyka i siostra Zygmunta Starego. Swego czasu o jej rękę ubiegali się najważniejsi kawalerowie Europy, a zgodę na słynne zaślubiny – ze względu na bliskie pokrewieństwo młodych – musiał wydać papież. On, to Jerzy Wittelsbach (1455‒1503), książę Bawarii-Landshut, w stroju mieniącym się klejnotami, z czapką w dłoni, zapewne zdjętą podczas ukłonu, na czarnym, narowistym ogierze, patrzy w jednym kierunku ‒ ku złotej karecie ozdobionej czerwonym sztandarem z białym orłem w koronie, w której zasiadła królewna w złotej sukni. Zza zasłony bogactw i przepychu postać zdradza niezdecydowanie.
Freski na ścianach bocznych w Paradnej Sali ratusza w Landshut
Landshut – inspiruje i łączy
Scena nad wyraz malownicza, choć trudno nie zapytać, jak to się stało, że możemy ją podziwiać w jednym z miast Bawarii, w Landshut właśnie. Na dodatek owo dzieło, z symbolem narodowym Polaków w centrum, znajduje się w siedzibie miejskich władz i to w najbardziej z reprezentacyjnych sal. Pozornie wyjaśnienie tego jest proste.
W drugiej połowie XIX w. uznano, że trzy połączone ze sobą gotyckie kamienice zasługują na przebudowę i gospodarze Landshut scalili je w jeden neogotycki ratusz. Wnętrza wymagały oprawy i zaproszono artystów związanych z monachijską akademią sztuk pięknych: Augusta Spießa, Rudolfa Seitza, Ludwiga Löfftza i Konrada Weiganda. Wszyscy mieli w dossier cykl dzieł wpisujących się w historyzm. Zlecono im zilustrowanie wesela w Landshut z 1475 r., czyli wydarzenia z czasów prosperity miasta. Wówczas pretendowało ono do roli głównego ośrodka Bawarii, swoje bogactwa czerpiąc m.in. z pobliskich kopalń srebra. Początek XVI w. przyniósł wojnę domową (tzw. zatarg bawarski) o sukcesję w księstwie Bawarii-Landshut, a w konsekwencji upadek miasta. Znamienne, że zagrożeni konfiskatą dóbr mieszczanie i szlachta znaleźli schronienie w polskim Łańcucie, który zakładali ich dziadowie. Przypomnijmy, że nazwa Łańcut jest spolszczoną wersją niemieckiej „strażnicy kraju”, a więc Landshut. Wojny toczone nad Izarą zaprzeczały narracji o wielkości miasta, a o tym przecież chcieli opowiedzieć dziwiętnastowieczni włodarze. Nic więc dziwnego, że ich wybór padł na zaślubiny księcia Jerzego Bogatego z rodu Wittelsbachów z królewną Jadwigą. Na początku lat 80. XIX w. cyklem fresków oraz witraży odwołujących się do tego właśnie wydarzenia ozdobiono Salę Paradną ratusza.
Ratusz w Landshut
Ślub Jadwigi Jagiellonki według malarzy bawarskich
Bawarscy artyści mogli czerpać z różnych dzieł, my zwróćmy uwagę na jedno – portret Jadwigi. Znajduje się on w Landshut w muzeum Zamku Trausnitz i jest dziełem artysty, zwanego Mairem. Powstał przed 1502 r. i przedstawiona na nim królewna pogodnie spogląda w dal, trzymając w dłoniach gołębia. Twórcy fresków zgłębiali również niemieckie i polskie kroniki, poznając w ten sposób kontekst wydarzenia.
Idąc ich śladem, dowiemy się, że dzieje zaślubin rozpoczęły się w początkach lat 70. XV w., gdy książę Bawarii-Landshut, Jerzy Bogaty zaczął rozglądać się za królewską oprawą dla swych politycznych aspiracji i zwrócił się do władcy Polski. Oddanie córki takiemu kandydatowi, z perspektywy Kazimierza Jagiellończyka, miało znamiona mezaliansu, choć z drugiej strony mariaż niósł korzyści i król liczył m.in. na to, że pan na Landshut wesprze rządzącego w Czechach brata Jadwigi, Władysława. Pertraktacje długo się ciągnęły i dopiero w Boże Narodzenie 1474 r., w Radomiu monarcha i książę dobili targu.
Portret Jadwigi Jagiellonki pędzla Maira z Landshut / Peter Gertner: „Jerzy Bogaty”, ok. 1532
Inscenizacja „Wesele w Landshut”
Ślub zaplanowano na październik kolejnego roku, ale nie obyło się bez zgrzytów. Jerzy nie spotkał orszaku w Wittenberdze, co król odebrał jako afront, a gdy już załagodzono konflikt, okazało się, że na trasie są ogniska epidemii i trzeba nadkładać drogi. W końcu 14 listopada 1475 r. Polacy stanęli na obrzeżach Landshut, gdzie witał ich nie tylko narzeczony, lecz także sam cesarz Fryderyk III. Dopiero wówczas osiemnastoletnia Jadwiga pierwszy raz zobaczyła przyszłego męża. Spotkanie dało asumpt do rozpoczęcia uroczystości, których rozmach kronikarze zilustrowali liczbami. Niemal 10 tys. gości bawiło się przez kilka dni i w tym czasie skonsumowanych zostało: „323 woły, 11,5 tys. gęsi, 40 tys. kurczaków, 194 345 jaj, 140 funtów rodzynek, 730 funtów fig, trzy wiadra miodu, 1,5 kwintala szafranu, 338 funtów pieprzu, 75 tys. krabów”. Relacje z wesela mają też szersze, źródłoznawcze znaczenie. Wybitny historyk, Karol Szajnocha, wysnuł z nich wniosek, że w drugiej połowie XV w., wbrew wcześniejszym przekonaniom, szabla była już popularnym orężem polskiego rycerstwa.
Ślub Jadwigi Jagiellonki – inscenizacje wesela w Landshut
Ratuszowe freski rozbudzały ludzką wyobraźnię. W 1903 r. karczmarz Georg Tippel z piekarzem Josephem Linnbrunnerem zorganizowali inscenizację historycznego wesela. W pierwszej rekonstrukcji wzięło udział 248 aktorów i od razu ta swoista gra miejska okazała się wielkim sukcesem. Postanowiono ją wznawiać co cztery lata; w ostatniej, zorganizowanej w 2017 r. wzięło udział aż 2 tys. mieszkańców, natomiast, bagatela, 600 tys. widzów przyglądało się całemu cyklowi wydarzeń rozłożonemu na trzy wakacyjne tygodnie.
Ze względu na pandemię COVID 19 inscenizację z 2021 r. przełożono na 2023 r. Już dziś zatem szykujmy się do udziału w tym przedsięwzięciu, traktując go jako trzeci, po freskach i portrecie, polonik związany z Jadwigą. Nie wyczerpuje to jednak spuścizny po jagiellońskiej królewnie. Ostatnim z poloników jest symboliczna tablica nagrobna w klasztorze cystersów w Raitenhaslach w górnobawarskim Burghausen.
Zamek Burghausen, panorama, 2013, fot. Martin Falbisoner
Płyta nagrobna Jadwigi Jagiellonki w Reitenhaslach
Zdaniem Adama Krzemińskiego, publicysty, zajmującego się tematyką niemiecką, „Wanda, co nie chciała Niemca” „od XVI w. stała się niemal mitem założycielskim sarmackiej Rzeczpospolitej”. Jadwiga byłaby więc jej przeciwieństwem, nie dzieli lecz łączy, i w tej aktywności przewodzi całkiem pokaźnej liście królewien, księżniczek i zwykłych Polek, które zgodziły się na mariaż z zachodnimi sąsiadami. Ich losy rzecz jasna potoczyły się i toczą rozmaicie, choć wiadomo, że córka Kazimierza Jagiellończyka nie była szczęśliwa w małżeństwie.
Jerzy okazał się tyleż bogaty co rozwiązły i po dekadzie odesłał polską żonę, aby mu nie przeszkadzała, do odległego o 80 km zamku Burghausen. Osamotniona spędziła tam ostatnie siedemnaście lat i w tajemniczych okolicznościach zmarła w 1502 r. Pochowano ją w pobliskim klasztorze cystersów w Reitenhaslach. Nagrobek jagiellońskiej królewny został zniszczony w 1800 r i dziś jedynym śladem jej pośmiertnej bytności jest symboliczna płyta nagrobna. I to ona będzie tym czwartym i zarazem ostatnim polonikiem. Stojąc nad tablicą, pomyślmy, jak Jadwiga Jagiellonka cieszyłaby się z naszych odwiedzin.
Herb Jerzego Bogatego i Jadwigi Jagiellonki na bramie zamku Burghausen, 2007
Chronologia: fresk – ok. 1880 r., obraz – między 1485 a 1502 r., inscenizacja – od 1903 r., płyta nagrobna – bd.
Lokalizacja: Niemcy
Twórca: fresk – August Spieß, Rudolf Seitz, Ludwig Löfftz, Konrad Weigand, obraz – Mair z Landshut, inscenizacja – Georg Tippel, Joseph Linnbrunner, płyta – bd.