Przedruk z mojego bloga na Nowym Ekranie - tekst uzupełniłem 8 maja 2025
Odrodzenie Polski w 1815 roku.
poniedziałek, 9 listopada 2015, 17:03:30
liczba komentarzy: 13
liczba wyświetleń: 1503
4.43 (7)

200 rocznica powstania Królestwa Polskiego (kongresowego)
przedruk
Niestety, brak ujęcia wpływów niemieckiej 5 kolumny.
A może zamiast słowa masoneria winno paść słowo niemcy??
Aleksandra I przygoda z Polską
http://www.mysl-polska.pl/gif/aleks%20I.jpg
Nasi rusofobi mają jedną ciekawą cechę – bardziej nienawidzą władców Rosji, którzy byli nam przychylni od tych, którzy w stosunku do Polski stosowali politykę knuta. To z ich punktu widzenia logiczne – skoro Polska ma być w wiecznym konflikcie z Rosją nie można dopuścić do żadnego kompromisu, nawet dla naszych interesów korzystnego.
Ojcem tej politycznej paranoi jest Maurycy Mochnacki, nie wiedzieć czemu uznawany u nas za geniusza. Owszem, był to geniusz, ale obłędu. Mając to na uwadze lepiej zrozumieć nasz stosunek do najbardziej propolskiego cara w historii – do Aleksandra I (1777-1825)- na zdjęciu wyżej w polskim mundurze. Ponieważ nie można zaprzeczyć, że prowadził on politykę dla nas korzystną, to najlepiej albo ją zohydzić jako „chytrą grę” i zgoła „pułapkę”, albo zwyczajnie przemilczeć. Dlatego w tym roku milczano w Polsce na temat 200. rocznicy utworzenia w 1815 roku (na Kongresie Wiedeńskim) Królestwa Polskiego, tak samo jak będzie się milczeć w roku przyszłym, kiedy będziemy obchodzić 200. rocznicę utworzenia Uniwersytetu Warszawskiego. Ta wielce zasłużona uczelnia powstała „niestety” z nadania Aleksandra I, wówczas króla Polski.
Najnowsza biografia Aleksandra I autorstwa jednego z najwybitniejszych rusycystów Andrzeja Andrusiewicza jest pracą znakomitą. Nie tylko dlatego, że napisana jest świetnie, łącząc walory naukowe z lekkością narracji, ale przede wszystkim dlatego, że autor jednoznacznie przeciwstawia się dominującym w Polsce tendencjom w nauce i publicystyce. Autor nie czyni intelektualnych wygibasów i uników, nie szuka dziury w całym, nie próbuje za wszelką cenę pomniejszyć zasługi Aleksandra I dla Polski. Pisze jasno, że racją stanu narodu polskiego było utrzymać to co otrzymaliśmy od Aleksandra w 1815 roku.Tymczasem u nas wynajduje się sztuczne problemy, rozdmuchuje się do niebotycznych rozmiarów incydenty i epizody nie mające wielkiego znaczenia, maluje się obraz Królestwa niemal jako państwa terroru. Ta propaganda, bo inaczej tego nazwać nie można, ma swoje źródła w tamtych latach.
http://www.mysl-polska.pl/gif/okl%20aleksander.jpg
Autor pisze:
„Krytycy Aleksandra powoływali się na rzekomą wypowiedź Mikołaja I, który miał oznajmić, że postępowanie jego brata wobec Polaków było polityczną komedią. W Królestwie narastała konspiracja niepodległościowa, a wraz z nią nienawiść do Rosji i niechęć do tej formy państwowości polskiej, która była dziełem polityki Aleksandra. Postulat niepodległościowe łączono z powstańczymi (rewolucyjnymi). Aleksander obawiał się spiskującego Królestwa i prób przenoszenia polskiej rewolucyjności. Liberalne Królestwo zakresem autonomii górowało nad Księstwem Warszawskim, pod naciskiem jednak „postępowej” części elit i ulicy, wbrew stanowisku konserwatywnej i umiarkowanej opinii, rozpoczął się proces demontażu Królestwa, który zakończył się jego faktyczną samolikwidacją poprzez zakwestionowanie legalizmu kongresu wiedeńskiego i detronizację cara (1831). Zniszczenie Królestwa było jednym z największych błędów polityki polskiej w XIX w., zaprzepaszczeniem szansy dziejowej”.
Jasno powiedziane i precyzyjnie. Autor odpowiada także na pytanie – jak to się mogło stać? Na początku panowania Aleksandra I był on uwielbiany, wręcz czczony, to na jego cześć Alojzy Feliński napisał „Boże coś Polskę”, na jego cześć pisano wiersze i poematy, wreszcie wybudowano kościół na Placu Trzech Krzyży, gdzie ponoć po dziś dzień za ołtarzem wisi jego obraz. Ogromna część opinii była przekonana, że Królestwo jest wielką wartością, jednak w chwili próby nie znalazł się nikt, kto siłą stłumiłby rewoltę. Najbliższy był napoleoński weteran Wincenty Krasiński, ojciec Zygmunta, ale i on nic nie wskórał i ledwie uszedł z życiem. Ten paraliż woli Lech Mażewski uznał za przejaw działania tzw. powstańczego szantażu, w którym mała grupa spiskowców w imię gromkich haseł patriotycznych narzuca swoją wolę większości, która uważa, że jest to szaleństwo.
To jest materiał na analizę psychologii narodu polskiego. Ale w tej sprawie jest też jeden bardzo ważny konkret. Opinia publiczna jest jak chorągiewka, kto ma na nią wpływ, ten panuje nad wydarzeniami. A w Królestwie dokonał się w latach 20. XIX wieku swoisty przewrót umysłowy. Kto za nim stał? Autor książki nie ma wątpliwości – wszystkie antycarskie a potem także antyrosyjskie hasła mają swoje źródło w masonerii. Wtedy była to siła potężna. Początkowo popierała Aleksandra jako władcę „postępowego”, ale kiedy ten, pod wpływem ojca Fotija, dokonał zwrotu ku prawosławiu i uderzył w masonerię – zaczęła się bezwzględna wojna.
Autor pisze: „Zróżnicowanie ideowe rosyjskiej masonerii było ogromne. Poszczególne loże sytuowały się na przeciwstawnych biegunach – od deizmu, racjonalizmu, po reformę prawosławia i mistycyzm. Wpływy wolnomularstwa były tak wielkie, że żaden dokument kancelarii carskiej nie nabierał mocy urzędowej, jeżeli nie przybito na nim pieczęci masonów. W rzeczywistości powstały dwa rządy: jawny — pozbawiony realnej władzy, i tajny — wszechpotężny. Cała Rosja została pokryta siecią lóż, działały one w pięćdziesięciu miastach. Aż czterdzieści cztery organizacje kulturalne (towarzystwa literackie, artystyczne, naukowe) znajdowały się pod wpływem ideowym tego ruchu.
Powstała sytuacja paradoksalna. Mająca poparcie Aleksandra masoneria stała się państwem w państwie. Działała bezpośrednio (ludzie władzy) i pośrednio, przejmując kontrolę nad różnymi sferami życia społecznego, kulturalnego, naukowego, przenikając do wojska i Cerkwi.
To im Fotij wydał walkę. Nalegał na Aleksandra, by podjął antymasońską interwencję. Tak bardzo nienawidził wolnomularzy, że usiłował wmówić cesarzowi, iż każdej loży przewodniczy sam diabeł, który doprowadzi do upadku Cerkwi i zastąpienia jej Kościołem masońskim. Jeszcze groźniej brzmiały ostrzeżenia Metternicha, który w masonerii widział siłę zdolną skutecznie wichrzyć i zburzyć porządek Świętego Przymierza. Na kongresie w Opawie przekonywał Aleksandra, że w Europie istnieje tajna siatka spiskowa zarządzana przez centralę w Paryżu”.
Masoneria uruchomiła ogromną machinę propagandową mającą na celu zdyskredytowanie polityki Aleksandra I, a w następnym etapie doprowadzenie do rewolucji i zabicia cara.Nie ulega wątpliwości, że to wtedy mamy do czynienia z genezą rewolucji 1917 roku. W tej grze rola Królestwa była kluczowa – to Polacy mieli być zaczynem buntu. Inspiracja zewnętrzna była ewidentna. Oddajmy raz jeszcze głos autorowi książki:
„Największa tajna organizacja masońsko-spiskowa w Królestwie, Towarzystwo Patriotyczne, nie umiała się porozumieć z analogicznymi stowarzyszeniami w Rosji. Tylko w jednej sprawie panowała zgodność poglądów: należy wywołać powstanie w Polsce i w Rosji w tym samym czasie. Społeczeństwo Królestwa nie angażowało się w akcje antyrosyjskie tak dalece, jak niektórzy czynni politycy czy loże masońskie i pozostający pod ich wpływem publicyści i poeci. W łonie polskiej szlachty dokonywała się właśnie zmiana pokoleniowa, a wraz z nią także głęboka zmiana mentalna. Jej przesiąknięci duchem staroszlacheckim przedstawiciele stali już nad grobem, a szeregi tej warstwy uzupełniała młodzież, która miała zgoła inne przekonania, inne pragnienia i czuła potrzebę szerszej działalności publicznej. Wielu młodych należało do lóż masońskich i stamtąd czerpało inspirację do zemsty za rozbiory. Nie wszyscy spiskowcy — młodzi oficerowie, ludzie kultury — byli masonami, ale wszystkich łączyło głębokie uczucie patriotyzmu. Szydzono i naśmiewano się z Aleksandra — chochla, jak go nazwał wileński spiskowiec Jan Czeczot. Salonowi malkontenci kreowali się na męczenników „sprawy Niepodległości” i ustawicznie narzekali na „petersburskiego tyrana”.
Nienawiść do Rosji i jej monarchy zaczęła uchodzić za najwyższą cnotę, za wyraz postawy patriotycznej. O lojalistycznych Polakach mówiono z pogardą: „gente Polonus, natione Moscoviensis”, potępiano ich za to, że „z Polaka przeszli na Moskala, [a] raz stawszy się Moskalem, nim pozostaną”. W tym czasie większość warstw oświeconych uznawała politykę antyrosyjską za sprzeczną z interesem państwowym, niszczącą polskie aspiracje międzynarodowe, a młodych spiskowców rwących się do buntu traktowano jak szkodliwych maniaków, naiwnie wierzących w odbudowanie Polski przez Francję. Poniżanie Aleksandra, a w jego osobie Rosji, dało początek zgubnemu procesowi przekreślania zdobyczy Królestwa. Odłam odrzucający politykę cesarza był niewielki, ale istniał, miał znaczące wpływy i szedł ręka w rękę z antyrosyjskimi kołami politycznymi na Zachodzie, bezwiednie stając się rzecznikiem obcych interesów”.
Jak wiemy zwieńczeniem tego było nieszczęsne powstanie listopadowe i likwidacja samodzielności Królestwa i jego armii. Nastąpiło to już po śmierci Aleksandra (1825). Jest pewne, że wybuch powstania był inspirowany przez międzynarodowe węglarstwo i masonerię. Polski ruch irredentystyczny w XIX wieku stał się w ten sposób filią międzynarodowego obozu rewolucji, a Polska zakładnikiem w tej wojnie między nim a Rosją.
***
Prof. Adam Zamoyski,w wywiadzie dla dodatku historycznego „Do Reczy” powiedział: „Polska zaś znowu przez kolejne kilkadziesiąt lat była natchnieniem lewicy. Karol Marks uważał naród polski za naród rewolucyjny. Za bojowników o nowy wspaniały świat uwolniony z oków monarchii, ucisku klasowego i religijnego. Polacy udowadniali to na polach bitew. Można ich było znaleźć w szeregach rewolucjonistów całego świata. Bili się na Węgrzech, w Meksyku, pod komendą słynnego Simóna Bolívara „wyzwalali” Amerykę Południową spod władzy monarchii hiszpańskiej”.
Polska była – jak powiedział – Che Guevarą Europy. Na marginesie, kiedy kilka lat temu tenże Adam Zamoyski napisał, że Aleksander I zasługuje na co najmniej popiersie w Warszawie – rzucili się na niego „patrioci” uznając to za niemal zdradę.
Aleksander I jest polskim wyrzutem sumienia, ale jest także ilustracją naszego podejścia do historii. Polega on na negowaniu faktów oczywistych, kreowaniu rzeczywistości alternatywnej i zwyczajnych fałszach. Unosi się nad tym oportunizm świata nauki, który zachowuje się tak jak wymaga tego „opinia”. Znany jest przypadek znanego profesora, znawcy epoki, o której mowa, który 30 lat temu pisał coś zupełnie innego o polityce Aleksandra I niż uczynił to teraz, w nowym wydaniu swojej poprzedniej książki „poprawionej” i przystosowanej do obecnie panującej wykładni politycznej. Dlatego tym bardziej należą się słowa uznania dla prof. Andrzeja Andrusiewicza za to, że nie dołączył do tego grona i napisał książkę ważną nie tylko o Aleksandrze I, ale i o nas.
Jan Engelgard
A. Andrusiewicz, „Aleksander I. Wielki gracz – car Rosji i król Polski”, Kraków 2015, ss. 626.
Myśl Polska, nr 45-46 (8-15.11.2015)
Dla porównania:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kr%C3%B3lestwo_Polskie_%28kongresowe%29
Argo
poniedziałek, 9 listopada 2015, 17:03:30
liczba komentarzy: 13
liczba wyświetleń: 1503
4.43 (7)
4.43
liczba ocen: 7
Komentarze
Notki z tej samej kategorii
Jan Paweł
poniedziałek, 9 listopada 2015, 20:08:54
bardzo dobrze, że Pan zwrócił uwagę na tą ważną książkę. Tym bardziej, że...
jak widać, znowu jesteśmy wkręcani w te antyrosyjskie nastroje, całkowicie niezgodne z polską Racją Stanu. I znowu Polacy, jak widać, dają się wkręcać przez jakichś tam antypolskich wichrzycieli.
link
nadużycie
Jan Paweł
poniedziałek, 9 listopada 2015, 20:09:53
z całą pewnością...
kupię tą książkę
link
nadużycie
Repsol
poniedziałek, 9 listopada 2015, 20:27:45
@Jan Paweł 21:09:53
Ja też . Pzdr.
link
nadużycie
nikander
poniedziałek, 9 listopada 2015, 20:58:39
@Jan Paweł 21:09:53
Faktem jest, że Aleksander I testował na Polakach czy Rosją da się zarządzać przy pomocy konstytucji. Konstytucja, która wyszła spod ręki zespołu, którym kierował książe Konstanty - według wielu - była lepsza od tej z 3 maja. Gospodarka kierowana przez Druckiego-Lubeckiego rozwijała się znakomicie. Gdyby nie kilku pojebów z podchorążówki stolica imperium mogłaby być w Warszawie.
link
nadużycie
kfakfa
poniedziałek, 9 listopada 2015, 21:14:03
@nikander 21:58:39
Nie ma obawy,kolejni nadchodzą,CHe na czele MON .
link
nadużycie

programista
wtorek, 10 listopada 2015, 06:55:02
@Autor
Gdyby tak zamiast Aleksander I wpisać wszędzie Angela Merkel to mamy idealny opis dotyczący obecnej sytuacji Polski, która jest tak intensywnie zwalczana na NEonie.
Warto wobec tego zwrócić uwagę na sposób opisu tych, którzy 200 lat temu zwalczali Aleksandra I i przyrównać do tych atakujących obecny układ.
link
nadużycie
alek.san
wtorek, 10 listopada 2015, 14:55:24
@programista i inni
Ówczesne wydarzenia miały wiele przyczyn, a problem nie był wcale aż tak jednowątkowy, jakim wielu z was chce go widzieć.
Przede wszystkim- należało zadecydować o dalszym losie Narodu.
Oczywiście, najpraktyczniej byłoby zaakceptować status quo i realizować przyszłość Kraju nad Wisłą - bo już nie Polski, w ramach Imperium Rosyjskiego i cieszyć się nowymi możliwościami, dzisiaj nazwalibyśmy je - biznesowymi.
Ale to oznaczałoby zezwolenie na stopniowe wtapianie się Polaków w żywioł rosyjski, czego konsekwencją byłaby utrata świadomości narodowej w ciągu co najwyżej trzech pokoleń.
Tak właśnie stało się w zaborze pruskim, gdzie żywioł polski w wielu miejscach praktycznie zanikł w ciągu XIX stulecia.
Na Dolnym Śląsku, który nawet nie był w granicach przedrozbiorowej Polski, wieś jeszcze w pierwszych dekadach XIX w mówiła w większości po polsku. Po likwidacji podległości Diecezji Wrocławskiej pod Gniezno, w 1820 roku, wystarczyły dwa pokolenia, aby tamtejsza ludność zaczęła deklarować się jako Niemcy. Jeszcze bardziej nasilony proces wynarodowiania trwał na ziemiach włączonych do Prus po upadku Polski.
Nie było tam ani terroru, ani powstań, wystarczyła konsekwentna i obliczona na odsunięty w czasie efekt, polityka.
Powstania w zaborze rosyjskim na pewno, z praktycznego punktu widzenia, nie były najszczęśliwszym rozwiązaniem, ale przyczyniły się do przetrwania polskiej świadomości narodowej, oraz objęcia nią również niższych klas społecznych.
Gdyby nie one, nie byłoby Polonia Restituta w 1918 roku, a Polacy podzieliliby los Czechów, którzy musieli odtwarzać nie tylko państwowość czeską, ale nawet język, po kilku stuleciach ich nieistnienia.
Mój prapradziad uczestniczył w kolejnym z powstań - Styczniowym, co kosztowało go konfiskatę majątku i tylko szybka ucieczka do Galicji zapobiegła jego wywózce na Sybir.
Jego wnuk, czyli mój dziadek, mówił że on jednak nigdy tego nie żałował, choć w sensie materialnym powodziło mu się znacznie gorzej.
To powstanie wywołało bowiem wzrost polskiej świadomości narodowej, we wszystkich trzech zaborach, czego efektem było masowe tworzenie polskich towarzystw przemysłowych, rzemieślniczych, towarzystw studenckich, itp.
Dzięki temu, że własność środków produkcji była w większości w polskich rękach, a wykształcone elity miały polską świadomość narodową, kiedy przyszedł na to czas po I WŚ, mogliśmy szybko odbudować polską państwowość.
Gdyby nie powstania, nie byłoby Polski, przynajmniej w obecnym kształcie i wielkości.
To jest najważniejszy efekt tego, co działo się 200 lat temu.
Co do Merkel i niemieckiej UE, to realizują oni stary niemiecki plan, znany pod nazwą Mitteleuropa.
Jeśli im się uda, efekt będzie taki sam, jak z polskimi ziemiami pod zaborem pruskim. Tyle, że teraz nie trzeba będzie aż trzech pokoleń.
Polacy się jednak częściowo przebudzili i zobaczymy co z tym faktem uczynią rządy PIS.
Tak na marginesie, to nieco dziwię się, że tak propolski bloger, jak pan Synak, wydaje się nie rozumieć roli powstań w procesie historycznym, który doprowadził do odzyskania niepodległości.
Masoneria zaś nie była jakąś scentralizowaną organizacją, tylko składała się z wielu niezależnych od siebie lóż, których interesy były niejednokrotnie przeciwstawne.
link
nadużycie

Argo
wtorek, 10 listopada 2015, 16:41:18
@alek.san 15:55:24
"stopniowe wtapianie się Polaków w żywioł rosyjski, czego konsekwencją byłaby utrata świadomości narodowej w ciągu co najwyżej trzech pokoleń. "
a tak grozi nam (już się dzieje od dawna) stopniowe wtapianie się Polaków w żywioł "europejski", czyli anglicyzacja języka drogą ku germanizacji narodu, czego konsekwencją byłaby utrata świadomości narodowej w ciągu co najwyżej trzech pokoleń.
Rola powstań?
Upuszczenie polskiej patriotycznej krwi z obcego podjudzenia.
Dzisiaj montuje się portale jakoby opozycyjne i patriotyczne, dzięki którym wyławia się i identyfikuje patriotów.
link
nadużycie

Argo
wtorek, 10 listopada 2015, 16:41:37
@programista 07:55:02
Dokładnie.
link
nadużycie
alek.san
wtorek, 10 listopada 2015, 20:35:29
Komentarz usunięty administracyjnielink
alek.san
wtorek, 10 listopada 2015, 20:42:06
@Maciej Piotr Synak 17:41:18
Zapomina pan, że gdyby polskość nie przetrwała do naszych czasów, wówczas nie miałby kto się zastanawiać nad współczesnym anglizowaniem Polaków.
A tak stałoby się niechybnie, gdyby nasi przodkowie nie postanowili o polskość zawalczyć.
Wcale nie neguję, że na naszych oczach rozgrywa się "europeizacja", która obecnie polega na masowym upuszczaniu krwi Narodu i to bez wyraźnego obcego podjudzania.
Wystarcza konserwacja biedy, skutecznie zapewniana przez tzw. wrogie państwo opiekuńcze i, cytując S. Michalkiewicza - kompadorski kapitalizm. Sprzedajność tzw. elit zawsze była u nas dość spora, co byśmy nie powiedzieli o heroizmie zwykłych Polaków.
Cóż, mogą mnie wyłowić i zidentyfikować.
Ta choroba rozwija się na tyle szybko, że ustalenie jej pojedynczych ognisk nikomu nic nie da.
Lawina już ruszyła, do czego również przyczyniła się pańska działalność.
Werwolf zmusił sporo ludzi do myślenia.
Tylko błagam, niech pan teraz tego nie psuje nadmiernym rusofilstwem.
Wojować z nimi nie trzeba, kiedy nie ma takiej potrzeby, ale trzeba też widzieć, że ich interesy są niekoniecznie tożsame z naszymi.
link
nadużycie

Argo
wtorek, 10 listopada 2015, 22:35:10
@alek.san 21:42:06
Wystarcza konserwacja biedy,
Nie no zgoda, wymienianie wszystkich czynników przy każdej dyskusji jest przesadą...
"Sprzedajność tzw. elit zawsze była u nas dość spora, co byśmy nie powiedzieli o heroizmie zwykłych Polaków."
Pytanie ilu się sprzedało, a ilu po prostu maskowało z pochodzeniem realizując niepolskie interesy.
Sądzę, że więcej niż pan myśli, nie wspominając o przeciętnych Polakach np. wielbicielach piłsudskiego.
Rusofilem nie jestem, bez przesady, dobrze wiem, że oni mają swoje interesy, a my swoje, wyznaję, wie pan, zasadę, że wszystko musi być wyważone....
Harmonia i proporcje są ważne nie tylko w sztuce, ale w każdej dziedzinie...
link
nadużycie
Jabo
środa, 11 listopada 2015, 12:57:24
@Maciej Piotr Synak 23:35:10
Niestety panie Macieju, nie wielu jest takich myślących jak pan. Nawet w niektórych komentarzach widać jak poprzez wciskanie nam różnych mitów wielu Polakom zrobiono wodę z mózgu. Jednym z tych mitów jest twierdzenie, że to tylko dzięki zrywom zbrojnym ocalała polskość na ziemi nad Wisłą. Ale to jest fałsz. Fałsz potrzebny pewnym siłom, aby mieć w Europie Polaka-rewolucjonistę, którego łatwo podpuścić, żeby wykonał zadanie ewidentnie szkodliwe dla jego narodowych interesów. Znikoma jest w myśleniu Polaków świadomość jak ważne w zachowaniu prawdziwej wolności są podstawy materialne. Kto wie, czy nie więcej dla zachowania polskości od wielu walczących z bronią w ręku zrobili ci, którzy jak między innymi część mojej rodziny osiadłej na Pomorzu, mimo prześladowań ze strony niemieckich sąsiadów wytrwali dając świadectwo polskości tych ziem.
argo.neon24.net/post/127228,odrodzenie-polski-w-1815-roku