Strony wciąż aktualne...
- Kraków trzecim Rzymem
- OPÓR
- WERWOLF
- upr.kartuzy.pl
- Pomorski UPR
- Wciąż aktualne
- Germanofilia
- Hydra
- FOTO
- Pochodzenie nazwy Tatry
- Zakazana książka
- 50 pytań
- Dokugyodo
- 1945. Raport do Londynu
- Eksperyment Calhouna
- Manipulacja i indoktrynacja młodzieży szkolnej lat...
- Lista postów
- Bertrand Russell - Myśli
- Pięć eksperymentów
- Manipulacja - metody
- Kolorowe rewolucje
- Pliki
- WSPARCIE bloga
Maciej Piotr Synak
Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.
wtorek, 26 marca 2019
czwartek, 21 marca 2019
Lepsze miejsce
Myślałem,
że w końcu zaprzestano wtrącania się do mojego prywatnego życia,
niestety, ten najmądrzejszy, chętny w dawaniu rad, nie
wytrzymał i znowu się odezwał. A już miałem nadzieję, że
zmądrzał.
W
sumie, to i tak już podjąłem decyzję.
Co
do reszty... Świętoszek przestawił swoje graty na drugą stronę,
szykując się do kolejnego skoku na łeb – stamtąd będzie miał
bliżej, będzie bliższa okazja. Czy tylko ja to zauważyłem?
A
może najpierw zaprzyjaźnić się z przyjaciółką, blisko coraz
bliżej do wyznaczonego celu...
Tutaj
decyzję również podjąłem i to dawno temu, jeszcze zanim się
ujawnił w zeszłym roku.
Pisałem
już o tych osobach. Nie zmieniłem zdania.
Ostatnio
prosiak łaził za mną – niczym ten na lotnisku w Bergamo –
wiążąc mi ręce. Kto na to zwrócił uwagę? Pewnie nikt, ale każdy ma coś do
powiedzenia...
Dzisiaj
z kolei druga osoba z tandemu ze Świętoszkiem, weszła w drogę,
choć nie powiem, po niewczasie, ale jednak...
Przeszkodziłaby
– czy to przypadek, że to była akurat ona?
Czy
to lepsze miejsce?
Nie
rozumiem, czemu ludzie biorą mnie za jakąś inną osobę i lepiej
ode mnie wiedzą, czego chcę. To pokłosie tej trzeciej osoby?
Mam
swoje wady, ale nie jestem aż taką osobą, za jaką mnie się
uważa, to raczej zbitka tendencyjnych powierzchownych ocen, wg
której kieruje się do mnie niewłaściwe komunikaty, często
wprowadzające mnie w błąd.
Nie
znacie mojego życia. Ani ja ani nikt inny nie potrzebuje waszych
sądów na mój temat.
No i
dochodzą do tego oczywiście – sprzeczne komunikaty, jak w piątek
i poniedziałek...
Wszyscy
wiemy, że jestem wyjątkową osobą, ale niewielu lub nikt zdaje
sobie sprawę z tego, że ta wyjątkowość przekłada się na inne
myślenie (lub odwrotnie – myślenie spowodowało wyjątkowość?),
które nigdy nie będzie takie, jak u osób, które nie wyróżniają
się w społeczeństwie tak znacznie jak ja.
Znajduję
rozwiązania abstrakcyjnych problemów, ponieważ myślę
wielowymiarowo, zaś przeciętni ludzie myślą dwuwymiarowo – żeby
to zobrazować.
Dla
mnie wszystko jest możliwe, dlatego jak powiesz coś wieloznacznego
– to podam ci od razu 5 możliwych scenariuszy. Każdy wg mnie jest
możliwy – i jeden czy dwa na pewno są możliwe wg drugiej strony.
Grunt to zacząć od właściwego.
A do
tego dochodzi agentura, która niezwykle komplikuje każdą opcję
razy dwa, albo razy pięć.
Masz
więc 10 opcji. Albo 25.
Która
jest właściwa?
Której
myśli mam się uchwycić? Która myśl jest właściwa? Która myśl
odpowiada za reakcję otoczenia? Ta pierwsza, ta druga, ta trzecia,
czy ta co godzinę temu była? I tak nie ma to znaczenia, bo myśli
nie można przewijać jak nagrania z taśmy i tak ich już nie
pamiętam..
Z
innej dziedziny - podam ci od razu 5 możliwych scenariuszy – w tym
te, na które nikt by nie wpadł, a które są rozwiązaniem
abstrakcyjnego problemu.
Albo
masz ciastko, albo zjesz ciastko.
Masz
wyjątkowość ze specyfiką, albo masz przeciętność.
To
jest krzyż.
Nie,
to nie jest krzyż. To piktogram wyrażający w uproszczeniu pewną
skomplikowaną ideę. To coś zupełnie innego niż myślisz.
COŚ
ZUPEŁNIE INNEGO.
To
jest swastyka, zwana swarzycą.
Jeden
powie – symbol niemieckiego faszyzmu, drugi - tzw. rodzimowierca –
że to symbol słońca, buddysta też dorzuci swoje – i wszyscy oni
się mylą.
TO
JEST COŚ ZUPEŁNIE INNEGO.
To
wykracza poza twoje myślenie, ponieważ myślisz schematami.
Siedzisz w jaskini platońskiej i kiedy ci mówię o gwiazdach na
zewnątrz, pukasz się w głowę...
Jesteście
świetni w myśleniu schematami, jesteście prawdziwymi specjalistami
w tym zakresie, ja tak się nie znam, dla mnie każde rozwiązanie na
tym poziomie jest prawdopodobne, a nie tylko jedno dwa.
Trzeba
mnie pouczyć, jak mam myśleć.
No
to wtedy będę taki jak wszyscy. Wtedy zniknie wartość dodana.
Albo
będę wyjątkowy – albo albo.
Jak
bym był taki jak wszyscy – to nie byłbym wyjątkowy. I cała ta
sprawa nie miałaby miejsca, bo schematyczne myślenie inaczej by
mnie poprowadziło, inną drogą... No i nie byłoby tej wartości
dodanej, o którą tu przecież cały czas chodzi...
Po
co się więc denerwować? Trzeba szukać rozwiązania, porozumienia.
Nie
pojmuję, że ludzie nie potrafią tego zrozumieć. I przynajmniej
nie wtrącać się. Nie zaburzać mojego spokoju i nie wprowadzać
sprzecznych informacji.
Nigdy
nie będę pracował dla jakiś służb, bo to się nie mieści w
normach mojego postępowania.
O,
gdybym był zwyczajnym orangutanem, to niewykluczone, że byłbym
pospolitym ubekiem – ale raczej niepospolitym ubekiem. Ale nie
jestem orangutanem tylko genialnym wolnomyślicielem - myślę wolno
i nieskrępowanie, a światopogląd otoczenia obalam w piętnaście
minut, bez znaczenia, kto ma jaki.
Wystarczy
mi kilka map i kilka książek i w piętnaście minut robię miazgę
z waszej umysłowości, w piętnaście minut udowadniam czarno na
białym, że całe życie żyliście w błędzie.
Jak
się prawda rozleje, to ludzie będą z wrażenia robić pod siebie –
że tacy byli ślepi.
I to
dopiero będzie.. co?? MA – SA - KRA.
Czy
ja komuś ubliżam, że jest jaki jest? Czy ja kogoś pouczam?
Nie,
nie robię tego, bo rozumiem proces i mechanizm jaki tym zarządza –
i akceptuję was takim, jacy jesteście.
Tak
po prostu.
Cały
czas znoszę inwektywy, dobre rady, ponieważ chcę rozwiązania i
muszę przeczekać, aż otoczenie da mi spokój (skończy się chaos)
i dojdzie w końcu do zrozumienia, że ja stoję na tym stanowisku co
trzeba, ale być może semantyka was bardziej zajmuje. To może mylić
i prowadzić do niewłaściwego wniosku, że ja jednak jestem taką
osobą, za jaką mnie niektórzy mają. Dlatego zamiast zwrotnej
informacji dostaję kijem.
No i
cały czas mam w głowie taką myśl, że na drugi dzień wszyscy
wszystko wiedzą....
…...............................
?
Taka
prosta sprawa, ale jak 10 ludzi zaczyna komentować to i tamto, to
wychodzi na to, że to jakaś skomplikowana sprawa.
Ilu
ludzi, tyle recept. No, ale po co tyle gęgać...
Czyżby
wszyscy zapomnieli, że ja sprawy stawiam jasno i wprost?
Przecież
wiecie o tym – od początku – przecież wiecie o tym, na długo
zanim powstał tzw. komitet, więc skąd skrajne iluzje o mnie w
komitecie??
Więc
o co chodzi? A jeśli nie wiecie - jak to możliwe, że nie wiecie,
skoro wy wszystko podobno wiecie?
Ja
nie twierdzę, że wszystko wiem - dlatego nie wkładam na wagę
ludzi, bo nie znam ich życia.
Nawet
wilków nie wkładam na wagę, bo jak wiadomo
Ja
nie jestem osobą publiczną, a mój spokój jest nieustannie
zakłócany - i nie życzę sobie tego.
Ja
nikomu nie ubliżam, a na pewno nie specjalnie, jeśli ktoś uważa
inaczej, z każdym rozmawiam grzecznie bez podtekstów i odnoszę się
z szacunkiem, choć bez przesady, po prostu normalnie – i proszę
mi odpowiadać tym samym.
Wielu
to stosuje, niektórzy tylko jeszcze nie pojęli.
---
Czy
zniszczenie niemieckich band jest możliwe?
Wielu
powie, że to niemożliwe.
Ustalmy
fakty - jak bardzo jest to niemożliwe?
Czy
tak bardzo jak – dajmy na to – telepatia, albo nawet - telepatia
przez telewizję?
Jeśli
nastąpi precedens i jedna z tych rzeczy stanie się możliwa, to
może druga też jest możliwa?
W
sumie to precedens już nastąpił – setki lat temu ogół uważał,
że Ziemia jest płaska. Za niemożliwe uważano pomysł, że Ziemia
jest okrągła. Jak wiemy – mylono się w swoich rachubach.
Tak
więc generalnie - niemożliwe jest możliwe.
Oczywiście
możliwość zjawisk uzależniona jest od sposobu postępowania\
myślenia danych ludzi.
Jeśli
ja twierdzę, że niemożliwe jest bym pracował dla służb – to
tak jest. Bo to dotyczy bezpośrednio mojej osoby, a ja siebie znam.
Zależnie
od sytuacji można powiedzieć, że niektóre możliwe rozwiązania
spraw niemożliwych są nieakceptowane, i tyle.
„myślę
wolno i nieskrępowanie” - no, takie mam poczucie humoru i dystans
do siebie, wiem, że nie rozumiecie tej figury, to tylko gra słów,
pomiędzy waszą opinią, a rzeczywistością...
Autor:
Maciej Piotr Synak
o
02:33
wtorek, 12 marca 2019
Kocioł - osoba A osoba B
idę na rozmowę, ale kiedy nadchodzi moja
kolej, na mój telefon dzwoni osoba B – dokładnie precyzyjnie w czas –
wyłączam ją.
Rozmowa z osobą A nie przynosi
rozwiązania.
Wracam do siebie, znowu dzwoni B. Mam
problem z zasięgiem, w końcu słyszę: „o,teraz cię słyszę..”
rozmawiamy krótko, coś jej tłumaczę, słyszę jak mówi do mnie,
ale też jakby do kogoś innego, słyszę jak powtarza swoje
słowa....
Kiedyś już mi raz to zademonstrowano
– to był specjalnie „gniewny” telefon, frazy puszczane z
nagrania powtarzały się trzy razy....
Tak właśnie agentura daje znać o
sobie – tajne służby wszystko robią tajnie – lub prawie
tajnie...
A więc rebus dotyczy osoby A.
Czy to sugestia, że osoba A wykonuje
polecenia służb?
Cofnijmy czas...
Agentura wykorzystuje fluktuację uczuć
wskazanej osoby, by sugerować na ich podstawie określone jej
zachowania. Gorzej, jeśli otoczenie wpadnie na pomysł, który jest
zbieżny.
Wtedy otrzymujesz informację z
różnych źródeł, w tym od agentury, i to są nieprzyjemne
informacje, złe informacje, a powtarzalne. Stąd już łatwo wpaść
w zły nastrój, szczególnie, kiedy otoczenie chce ci dopiec, bo się
mu wydaje, że to pomaga.... Co za ludzie....
Łazi za tobą jakiś prosiak i rzuca
sugestiami, bębni palcami o blat itd. itp....
Nic to.
Dezinformacja w pewnym momencie zjada
własny ogon.
Kiedy jesteś zanurzony po szyję w
dezinformacji, przestajesz na nią reagować.
A do tego - ludzie kłamią i potęgują
chaos.
Agentura posługuje się kłamstwem
sugestiami i tak samo jak oszukuje całe społeczeństwa, tak samo
jak indukuje społeczeństwu paranoje, tak samo indukuje – próbuje
zaindukować – pojedynczej osobie.
Otacza cię sugestiami z każdej
strony, a żeby postronni nie zorientowali się w tym, że agentura
mówi, to agentura mówi językiem gestów i symboli.
Idziesz do osoby C i jej relacjonujesz
właśnie taki kalambur – tam, na dole zdarzyło się coś dziwnego,
opowiadasz co to było, C zgadza się z tobą, że to dziwne, to
śmierdząca sprawa...
Kiedy złych sugestii nie mówi
człowiek, mogą je sugerować zdarzenia. Dziwne niewytłumaczalne
charakterystyczne zdarzenia. Takie, które można jedynie wytłumaczyć
ingerencją techniczną, ingerencją zakulisową.
Jednak już po paru dniach C zmienia
swoje zachowanie – dołącza do chóru chcącego przekonać cię,
że te złe sugestie – to prawda.
A więc.... no cóż, telefon to
niebezpieczna rzecz, bo zawsze zachowuje się jak podsłuch... i
musisz go ze sobą nosić.
Można powiedzieć, że sam na siebie
donosisz.
Wszystko wiedzą, nawet to, że masz w
kieszeni 20 złotych.
Dlatego to wszystko jest takie trudne,
nawet banalna rzecz staje się stromą górą....
Agentura uznaje, że celowo opowiadam C
te rzeczy, by uświadomić jej jak działa agentura, jak się
porozumiewa, jak ingeruje w rzeczywistość.
Co w takiej sytuacji – trzeba C wziąć
pod buta i niech teraz dołączy do ekipy ze złymi sugestiami....
Dołącza.
….
20 godzin trwa wmawianie mi złych
sugestii (indukowanie paranoi), a ponieważ nieustannie nic sobie z
nich nie robię – tak na rozum nawet to biorąc, więc na koniec
słyszę już zawoalowane groźby.
Cóż oznaczają groźby, jak nie to, że
słusznie nie wierzę w złe sugestie?
Dezinformacja zjada własny ogon.
Skala nieprawdy jaką cię otaczają
jest tak wielka, że nie ma sensu się nad nią zastanawiać.
Agentura kłamie, manipuluje, by nie
musieć ingerować w tkankę społeczną wokół mnie, bo to oznacza
rozlewanie się wiedzy o zakulisowych działaniach agentury – i
ludzie wtedy zaczynają rozumieć, że ja nie konfabuluję w swoich
publikacjach.
Kto kłamie, ten jest niewiarygodny.
Z drugiej strony – skoro ludzie
dodatkowo sobie kłamią (i nie rozumieją konsekwencji chaosu jaki
wprowadzają) to powstaje totalna dezinformacja – nic nie jest
pewne.
Nawet złe wiadomości nie są pewne.
Po co więc wnikać, czy dana osoba
postąpiła względem mnie źle, bez szacunku, skoro i tak jest to
nie do ustalenia – właśnie dlatego, że ludzie mają czelność
okłamywać cię, by zrealizować swoją wizję sytuacji.
Kto raz skłamał, może kłamać
znowu.
Jak ustalić, kiedy kłamie i z jakiego
powodu, co go do tego skłania, skoro nie znam szczegółów sprawy,
zaś otoczenie kłamie lub unika powiedzenia mi prawdy?
No i kiedy osoba sama przekonuje mnie,
że źle postąpiła – to może kłamie, bo agentura każe jej mnie
okłamywać, a wcale źle nie postąpiła?? Przecież agentura cały
czas przekonuje mnie – poprzez sugestie i dziwne sformułowania w
jej ustach – że ta osoba wykonuje jej polecenia.
To tylko kłamstwo, żeby przetrzymywać
mnie w stanie permanentnej niepewności - i w przykrości.
No i co? Dezinformacja zjada własny
ogon.
Nic nie jest pewne, nawet to, a może
przede wszystkim to, co twierdzi agentura swoimi sugestiami.
Wybieram rozwiązanie dobre dla mnie w
danej chwili. W miarę możliwości, bo muszę się stosować do
tego, co dana osoba mi powie.
Dlatego bardzo ważne jest mnie nie
okłamywać.
Jaki będzie efekt końcowy nie do
końca zależy ode mnie, zależy też od otoczenia, które ma (każde)
swoją wizję sytuacji, a wtrącanie się ich prowadzi do chaosu...
Ale przede wszystkim zależy od tej
drugiej osoby.
Tak więc agentura sugeruje, że osoba
A pracuje dla agentury i że ona szpetnie nabiera mnie, by wymusić
na mnie ujawnienie tajemnic.
Nawet jeśli tak jest, jest to
całkowicie bezcelowe, ponieważ stawka jest większa niż życie...
Agentura zresztą doskonale to wie, że
już nic ode mnie nie dostanie, stąd min. pomysły wysłania mnie za
granicę, im już tutaj tylko zależy na tym, żebym usunął swoje
wpisy o Werwolfie, czego oczywiście nigdy nie zrobię...
Na razie mogę tylko tak sobie siedzieć i patrzeć się na to, co zwyrodnialec (jakże podobny) z wami wyprawia...
Autor:
Maciej Piotr Synak
o
22:22
Subskrybuj:
Posty (Atom)