Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 7 lutego 2015

Jaceniuk: nie ma zgody na pokój za wszelką cenę



Kliczko: zaraz Niemcy zażądają części Polski


Dzisiejsze info nie nastraja optymistycznie.
Wojenne werble grają coraz głośniej i coraz częściej.
Podsumowanie dnia - 9 informacji z dzisiaj + dwie z 2 lutego.

 
Jaceniuk jak agent niemiecki Beck: "nie ma zgody na pokój za wszelką cenę" wkręca Ukrainę w samobójczą wojnę. Kolejny cytat, w jakim lubują się niemcy.

W czasie okupacji niemieckiej w latach 40tych wydawano w GG pismo, niby antyhitlerowskie, które miało udawać opozycję i ściągać uwagę Polaków przeciw ZSRR, nazywało się Nowy Czas (nie mylić z Najwyższym Czasem!  (ale może jednak... październik 2020 - MS), zaś niemiecka agencja zajmująca się produkowaniem kłamstw dla Polaków nazywała się Telepress (nie mylić z Telexpressem).(ale może jednak...)

Niemcy poprzez Kliczkę wypowiadają na głos swoje żądania, przygotowując polską opinię publiczną na szok. Tymczasem wysyłają do Polski swoje wojsko, pod nową nazwą - szpica.


Zapewne szybko pobrata się z Werwolfem z tutejszej armii, Werwolf zresztą TERRORYZUJE od dłuższego czasu polską opinię publiczną - masowe podpalenia samochodów, obrzucanie pociągu kamieniami, no i wypuszczenie sześciu czy siedmiu morderców na wolność - wszystko oczywiście w swoim przedwojennym mateczniku, czyli GDAŃSKU.

Aha. Zapomniałem o "tajemniczych" niewytłumaczalnych samobójstwach. 
Coraz więcej blogerów NE - filozofów, dociekliwych obserwatorów, reporterów, ludzi cichych, uprzejmych i ceniących wysoką kulturę - zaczyna używać krzykliwego obelżywego języka -znaczy,  już ich między nami nie ma, zostały tylko nicki przejęte przez terrorystyczne niemieckie bandy...


Wyjaśniło się skąd pomysł na wykreowanie kiboli (maczety i "nożownicy" z Krakowa itd itd) - kiedy zdesperowani ludzie zaczynają strajkować i wygrażać władzy przed urzędami, kopalniami i na drogach, redaktor z tv tłumaczy:

 do protestów dołączyli kibole, szukający okazji do wzniecania zamieszek

Bambus, vel poliż obozy koncentracyjne przyznaje, że na Ukrainie USA dokonały zamachu stanu, ruscy ostrzegają, że dywersji nie pozostawią bez odpowiedzi.

 
"Polskie" F-16 prowadziły w zeszłym roku ćwiczenia z bronią jądrową NATO.



Arsenij Jaceniuk: nie ma zgody na pokój za wszelką cenę
Ukraina nie zgodzi się na takie uregulowanie sytuacji w swoich wschodnich obwodach, które naruszałyby jej jedność terytorialną - oświadczył premier Arsenij Jaceniuk na wspólnej konferencji prasowej z sekretarzem stanu USA Johnem Kerrym. 

Ukraina potrzebuje pokoju, ale nigdy nie będziemy rozpatrywali wariantów, które naruszałyby jedność terytorialną i europejską przyszłość kraju - powiedział szef ukraińskiego rządu po spotkaniu z amerykańskim politykiem. 

- Prezydent Barack Obama rozpatruje wszystkie możliwości pomocy Ukrainie. Jedną z nich jest przekazanie Ukrainie pomocy obronnej - powiedział John Kerry

 
Aamerykański szef dyplomacji poinformował, że dzień wcześniej rozmawiał o tym z Hollande'em. - Rozmawialiśmy o tym, co otrzymali od prezydenta Putina. Jest tam kilka pomysłów, ale nie przeanalizowaliśmy w pełni propozycji, które nadeszły z Moskwy. Teraz zobaczyliśmy te propozycje, zapoznaliśmy się z tekstem, lecz dopiero dziś po południu oświadczyli oni, że przedstawią swoją ofertę. Na razie jeszcze z nimi o tym nie rozmawialiśmy - przekazał Kerry.

Kliczko: zaraz Niemcy zażądają części Polski

Władimir Kliczko (63-3, 53 KO) jest mocno zaniepokojony konfliktem na Ukrainie. W środę poruszył ten temat podczas spotkania z dziennikarzami w Nowym Jorku, wyrażając obawę, że w ślad za Rosjanami pójdą inne kraje. - Jak tak dalej pójdzie, Niemcy stwierdzą, że do nich należy część Polski - powiedział. 
Działania zbrojne w ojczyźnie mistrza wagi ciężkiej trwają już od niemal roku, pochłaniając coraz więcej ofiar. Na ich temat wielokrotnie wypowiadał się starszy brat Ukraińca, Witalij, który od dłuższego czasu zaangażowany jest w politykę. Władimir również reaguje, licząc, że jego rodacy nie pozostaną sami z problemem. 

- Świat musi zwracać uwagę na to, co się dzieje. To nie jest problem lokalny, tylko światowy. Pojawiają się sankcje, cierpi gospodarka. To okropne. I nikt nie wie, do czego to doprowadzi, co będzie następne. Może się okazać, że to będzie przykład dla innych mocarstw. Może Chiny stwierdzą niedługo, że do nich należy Syberia. Albo Niemcy, że część Polski jest ich, czy znowu Rosja, że jej własnością jest część Kazachstanu. Złamano międzynarodowe zasady, to nieakceptowalne. Takie postępowanie może rodzić nowe problemy - stwierdził. 

Kliczko pozostanie w najbliższych tygodniach w Stanach Zjednoczonych, gdzie będzie się przygotowywać do kolejnego występu - 25 kwietnia w Madison Square Garden zmierzy się z Bryantem Jenningsem (19-0, 10 KO). 

bokser.org 


Niemcy chcą bronić Polski przed Rosją

Niemcy wyślą na manewry do naszego kraju jeden z największych kontyngentów wśród państw NATO. W tym roku w Polsce będzie ćwiczyło 1700 niemieckich żołnierzy. To precedens w historii III RP - pisze "Rzeczpospolita". 

Inicjatywa RFN wpisuje się w szerszy, bezprecedensowy program zacieśnienia współpracy wojskowej z Polską w obliczu rosyjskiego zagrożenia - podkreśla "Rz". 

Dotychczas Berlin z uwagi na wojenną przeszłość i pacyfizm społeczeństwa unikał wysyłania żołnierzy zagranicę. Ale konflikt na Ukrainie radykalnie zmienił podejście Niemiec do Rosji. Kanclerz Angela Merkel uznała, że trzeba wzmocnić gwarancję bezpieczeństwa dla Polski. 

Szczegóły udziału niemieckiej armii w manewrach na terenie Polski wciąż są dopracowywane, ale wiadomo, że Niemcy przyłączą się do wielkich ćwiczeń NATO "Saber Strike" w Drawsku Pomorskim w czerwcu. 

Udział prawie 2 tys. żołnierzy z Niemiec w ćwiczeniach na polskiej ziemi, to tylko jeden z elementów nowej strategii - twierdzi "Rz" i zapowiada: na wzór francusko-niemieckiej brygady powstanie polsko-niemiecka jednostka, a polsko-niemiecko-duńskie dowództwo w Szczecinie zostanie wzmocnione. 
(ah)



Rosja ostrzega USA. "Poważne zaniepokojenie"

Dzisiaj, 5 lutego (17:35)
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej oświadczyło w czwartek, że ewentualne dostarczenie przez USA broni Ukrainie zagrozi bezpieczeństwu Rosji. Przestrzegło też Waszyngton przed przerzucaniem na Ukrainę broni wycofywanej z Afganistanu.


- Plany te wywołują u nas poważne zaniepokojenie. Mając na uwadze rewanżystowskie zamiary 'partii wojny' w Kijowie, grozi to nie tylko eskalacją konfliktu na południowym wschodzie Ukrainy, ale także zagraża FR, której terytorium niejednokrotnie było ostrzeliwane ze strony ukraińskiej - oznajmił rzecznik prasowy MSZ Rosji Aleksandr Łukaszewicz na konferencji prasowej w Moskwie.
Łukaszewicz ostrzegł, że "takie posunięcie może wyrządzić kolosalną szkodę stosunkom rosyjsko-amerykańskim". - Tym bardziej, jeśli mieszkańcy Donbasu będą zabijani z amerykańskiej broni – dodał.

Rzecznik MSZ FR również oświadczył, że "działania Waszyngtonu prowadzą relacje rosyjsko-amerykańskie w ślepy zaułek, z którego bardzo trudno będzie znaleźć wyjście". Oznajmił, że istota polityki USA jest prosta: zaszkodzić naturalnym procesom integracji na obszarze WNP. - W budżecie USA zarezerwowano 640 mln dolarów dla Mołdawii, Gruzji i Ukrainie na cele 'przeciwdziałania Rosji' – wskazał.

- Jeśli USA w swoim budżecie zaczyna uwzględniać specjalne dotacje na przeciwdziałanie Rosji, to proces zaszedł za daleko. Rosja nie ma wątpliwości, że Biały Dom jest nastawiony konfrontacyjnie - powiedział.
Łukaszewicz zauważył, że Waszyngton "rozpoczął bezsensowną grę w sankcje, a teraz chodzi o finansowanie dywersyjnych działań przeciwko Rosji, co wynosi napięcie w stosunkach rosyjsko-amerykańskich na nowy poziom".

 

 

Szpica NATO w Polsce. "Jesteśmy gotowi"

Dzisiaj, 5 lutego (16:29)
Aktualizacja: Dzisiaj, 5 lutego (18:23)

Wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak oświadczył dzisiaj w Brukseli, że "Polska jest gotowa być tzw. państwem ramowym sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości NATO, czyli tzw. szpicy". Roczny polski dyżur miałby wypaść w trzecim lub czwartym roku istnienia tych sił.


W czwartek w Kwaterze Głównej NATO trwa spotkanie ministrów obrony Sojuszu, pierwsze od szczytu NATO w Newport w Walii we wrześniu 2014 r. Zdecydowano tam o reformie Sił Odpowiedzi NATO - w ich ramach mają powstać tzw. połączone siły zadaniowe bardzo wysokiej gotowości (ang. Very High Readiness Joint Task Force, VJTF), nazywane często szpicą.
"Gotowi jesteśmy robić dużo na rzecz tych sił VJTF, gotowi jesteśmy gościć ich ćwiczenia w Polsce. Też gotowi jesteśmy podjąć się roli państwa ramowego pośród kilku sojuszników. To podkreśla, jak wielką wagę do tego przedsięwzięcia przywiązujemy" - powiedział polskim dziennikarzom Siemoniak.

Państwa ramowe odpowiadają za sformowanie oddziału, a następnie utrzymywanie go na odpowiednim poziomie gotowości i dowodzenie nim podczas rocznego dyżuru. Według Siemoniaka Polska będzie trzecim lub czwartym państwem ramowym, choć tu szczegóły są jeszcze do ustalenia.

Trzeci lub czwarty rok istnienia VJTF oznaczałby dyżur w 2019 lub 2020 r., bowiem początkowo ustalono, że VJTF będą gotowe od początku 2017 roku. Polska chce jednak, żeby stało się to wcześniej. "Naszą ambicją jest to, żeby te terminy nie były takie, jak wcześniej planowano, tzn. nie początek 2017 r., ale żeby w czasie szczytu w Warszawie (w 2016 r. - PAP) już siły natychmiastowego reagowania były w pełni gotowości" - powiedział wicepremier.
"Decydując się na rolę państwa ramowego oczekujemy tego, że tak jak my będziemy kontrybuować do szpicy przez te lata, tak i inni będą w roku naszego dyżuru aktywni" - podkreślił Siemoniak. Jak dodał, nie miałoby sensu, gdyby siły VJTF podczas polskiego dyżuru miałyby być wystawione tylko przez nasz kraj.

Siemoniak zadeklarował też gotowość do przedsięwzięć związanych z wysoką gotowością sił VJTF, jak np. niezapowiedziane ćwiczenia dwa razy w roku oraz rozmieszczenie infrastruktury i sprzętu. "Jest to jedno z najbardziej fundamentalnych dla nas przedsięwzięć w NATO, więc chcemy w nie inwestować i pokazywać, że bardzo poważnie je traktujemy" - zaznaczył wicepremier.

Pytany, czy częścią VJTF mogłaby być grupa bojowa Unii Europejskiej tworzona przez kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polskę, Czechy, Słowację i Węgry), która podejmie dyżur w 2016 r., Siemoniak powiedział, że Polska oczekuje od sojuszników, by wydzielając siły do VJTF nie wiązali tego z innymi przedsięwzięciami. "Nie mieszamy tych dwóch rzeczy. Osobnym przedsięwzięciem wojskowym są grupy bojowe UE, osobnym nasza kontrybucja, i innych sojuszników, do VJTF" - powiedział Siemoniak.

W Kwaterze Głównej NATO podkreśla się, że rolę krajów ramowych powinny wziąć na siebie największe kraje Sojuszu, tylko one bowiem dysponują wymaganym doświadczeniem. W 2017 r. takim krajem ma być Wielka Brytania. Nieoficjalnie mówi się, że tego zadania po niej podejmą się Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy.
Czwartkowe spotkanie ministrów jest poświęcone implementacji przyjętego w Newport planu działań na rzecz gotowości (ang. Readiness Action Plan, RAP), który ma być odpowiedzią na wyzwania bezpieczeństwa zarówno na wschód, jak i na południe od granic Sojuszu. Reforma Sił Odpowiedzi NATO (NATO Response Force, NRF) to jeden z elementów RAP. Plan ten obejmuje też m.in. podniesienie gotowości dowództwa Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie, który ma odpowiadać za dowodzenie siłami NATO, jeśli zostaną użyte w tej części Europy. Częścią planu są rotacyjne ćwiczenia sił lądowych Sojuszu w Europie Środkowej i Wschodniej.

"W tych wszystkich obszarach, na których nam bardzo zależy, przede wszystkim na tworzeniu sił natychmiastowego reagowania, tzw. VJTF, w kwestiach, które dotyczą ciągłej rotacyjnej obecności sojuszników na terytorium Polski i roli korpusu w Szczecinie, z satysfakcją odnotowuję, że prace przebiegają dobrze. Te decyzje dzisiaj podejmowane potwierdzają taki kształt tych sił, tzw. szpicy, na jakim nam zależy" - ocenił Siemoniak.
Rano ministrowie obrony NATO spotkali się z przedstawicielami Gruzji. Sojusz m.in. potępił ostatnie działania Rosji, która zmierza do pogłębienia integracji wojskowej z Abchazją i Osetią Południową, regionami oderwanymi od Gruzji po wojnie w sierpniu 2008 r. NATO tworzy w Tbilisi centrum treningowe. W tym roku mają się tam odbyć NATO-wskie ćwiczenia, a w kolejnych latach manewry mają być już regularne i wpisane do planu ćwiczeń Sojuszu.
"Polska jest zaangażowana we wsparcie przede wszystkim w obszarze wojsk specjalnych, w obszarze żandarmerii. Gotowi jesteśmy delegować kolejne osoby do misji NATO w Tbilisi. Myślę, że to są istotne dla Gruzji rzeczy, wyróżniające nas też na tle sojuszników" - podkreślił Siemoniak.

Podczas wizyty w Brukseli wicepremier Siemoniak spotkał się z odchodzącym ze stanowiska sekretarzem obrony USA Chuckiem Hagelem oraz ministrami obrony Kanady, Bułgarii, Gruzji, Niemiec i Danii.
VJTF mają liczyć kilka tysięcy żołnierzy, co odpowiada powiększonej brygadowej grupie bojowej. VJTF mają być siłami połączonymi, a więc obejmującymi komponenty lądowe, powietrzne, morskie i specjalne, a także zdolnymi do radzenia sobie z pełnym spektrum zagrożeń, łącznie z cybernetycznymi. Siły te mają być utrzymywane w około siedmiodniowej gotowości do działania, którą będzie można jeszcze skrócić.

W grudniu Siemoniak powiedział PAP, że VJTF mają się składać z 5-7 tys. żołnierzy, będących w 5-7-dniowej gotowości do przemieszczenia. Z VJTF wydzielane będą siły do wielkości jednej batalionowej grupy bojowej (ok. 650 żołnierzy), pozostające w gotowości do przerzutu w ciągu dwóch-trzech dni.
VJTF mają osiągnąć wstępną gotowość operacyjną na początku 2016 roku, a pełną - rok później. Zanim tak się stanie, przewidziano utworzenie sił natychmiastowej odpowiedzi (ang. Immediate Response Force, IRF). W ich skład mają wejść przede wszystkim żołnierze z Niemiec, Holandii i Norwegii. Polski wkład to m.in. batalion pancerny.
Z kolei tzw. siły do użycia w dalszej kolejności (Initial Follow-On Forces Group, IFFG), których powołanie też przewidziano w Newport, mają być tworzone przez dwie dodatkowe brygadowe grupy bojowe, jedną w 30-dniowej gotowości, drugą - w 45-dniowej.
Z Brukseli Rafał Lesiecki

 

 

Udział polskich F-16 wyszedł na jaw; brały udział w ćwiczeniach nuklearnych


 

 
Wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak w rozmowie z RMF FM potwierdził, że Polska uczestniczyła w zeszłym roku w ćwiczeniach jądrowych Sojuszu Północnoatlantyckiego. 

Siemoniak w rozmowie z RMF FM potwierdził udział polskich F-16 w zeszłorocznych ćwiczeniach z procedur użycia głowic nuklearnych. W tego typu ćwiczeniach jądrowych Polska uczestniczyła po raz pierwszy w historii. Nie oznacza to, że broń atomowa pojawi się na naszym terytorium. 

- Ja bym to traktował jako ocenę naszych umiejętności, jeżeli chodzi o samoloty F-16 i umiejętności naszych pilotów, bo to już są zadania najwyższego zaufania. I pokazują, że tym aspektem działalności Sojuszu jesteśmy zainteresowani - mówił Tomasz Siemoniak
Do tej pory nie było oficjalnego potwierdzenia naszego udziału w tych ćwiczeniach. Nie ma o nich także informacji na stronach MON. Polskie samoloty po prostu zostały sfotografowane podczas manewrów przez miłośników lotnictwa i dlatego sprawa udziału Polski wyszła na jaw. Pisała o tym między innymi europejska agencja prasowa Agence Europe. 

Zazwyczaj w ćwiczeniach nuklearnych biorą udział tylko oddziały z krajów, gdzie stacjonuje broń atomowa, a więc z Belgii, Niemiec, Holandii, Turcji czy Włoch. Zeszłoroczne ćwiczenia, które odbyły się od 20 do 24 października na północy Włoch w de Ghedi były właśnie wyjątkowe z powodu udziału polskich samolotów z bazy w Łasku. Według Agence Europe, polskie samoloty ćwiczyły eskortowanie samolotów przenoszących głowice nuklearne.

 

Rosyjskie strategiczne wojska rakietowe postawione w stan gotowości bojowej


 
Około 700 jednostek techniki wojskowej, w tym mobilne wyrzutnie pocisków balistycznych, postawiono w stan gotowości bojowej i wysłano na patrol w ramach ćwiczeń rosyjskich strategicznych wojsk rakietowych - podała rosyjska agencja informacyjna TASS. 

Jednostki wyruszyły ze swoich baz i zajęły pozycje w sześciu rosyjskich regionach - obwodach iwanowskim, twerskim, irkuckim, kirowskim oraz w Kraju Ałtajskim i Republice Mari El. W ćwiczeniach udział biorą mobilne wyrzutnie międzykontynentalnych pocisków balistycznych Topol, Topol-M i Jars - czytamy w komunikacie TASS.
Dwa miesiące w terenie 

 
Rzecznik Wojsk Rakietowych Przeznaczenia Strategicznego pułkownik Igor Jegorow poinformował, że tegoroczny zimowy patrol bojowy został przedłużony do prawie miesiąca, co oznacza, że w przekroju całego roku każda jednostka rakietowa spędzi w terenie ok. 60 dni.

Pociski 
Topol oraz Topol-M to rakiety z trzystopniowym napędem na paliwo stałe. Ciekawostką jest, że Topol był pierwszym na świecie przyjętym do służby międzykontynentalnym pociskiem balistycznym umieszczonym na mobilnej platformie samochodowej. Jego wersja rozwojowa może być również umieszczana w silosach.

Z kolei RS-24 
Jars to jedna z nowszych rosyjskich konstrukcji. Są to pociski cięższe niż Topol-M i do służby weszły w ostatnich latach. Mogą przenosić co najmniej cztery głowice jądrowe, a niepotwierdzone informacje mówią nawet o dziesięciu.
Uderzenie z ukrycia
Rosja już w czasach Związku Radzieckiego przykładała szczególną wagę do mobilnych wyrzutni pocisków balistycznych, które w teorii łatwiej jest ukryć na jej ogromnym terytorium, tym bardziej, że dużą jego część pokrywają lasy. I właśnie na tym polegają patrole bojowe - jednostki wyruszają z baz w teren, gdzie w ukryciu oczekują na rozkaz odpalenia pocisków.

Warto pamiętać, że po zakończeniu zimnej wojny Moskwa nawet w czasach największego kryzysu dbała o podtrzymanie i rozwój swojego arsenału jądrowego. 
Broń nuklearna w rosyjskiej doktrynie wojennej pozostaje podstawowym narzędziem odstraszania, a niektórzy analitycy oceniają, że Kreml dopuszcza nawet możliwość prewencyjnego uderzenia jądrowego.

Według planów rosyjskiego ministerstwa obrony w 2015 roku do służby w siłach strategicznych ma wejść aż 50 nowych pocisków balistycznych. 

 

 


SZ: Rosja to dla Polski groźny sąsiad
Dzisiaj, 5 lutego (15:46)
Polacyboją się Rosji i kryzys ukraiński wzmógł jeszcze tylko ten strach, pisze "Sueddeutsche Zeitung" w specjalnym międzynarodowym dodatku europejskim, szkicując aktualne nastroje w Europie.
Adam Leszczyński, jako autor "Gazety Wyborczej" współtworzącej dzisiejszy dodatek europejski SZ, wyjaśnia niemieckim czytelnikom, że strachPolakówprzed Rosją ma podłoże historyczne. Od 200 lat myślenie Polaków o kwestiach bezpieczeństwa zawsze krążyło wokół zagrożenia ze strony Rosji. Zawsze panowało tam przekonanie, że Rosja bez liczebnej ludnościowo, żyjącej dostatnio Ukrainy nie zdołałaby zagrozić Polsce.

  "Ale jeżeli Ukraina znajdzie się pod panowaniem Rosji, potem przyjdzie kolej na Polskę - zawsze tak było". Z tego powodu postawa Zachodu w konflikcie ukraińskim wywołuje strach i frustrację. Polska prasa z niedowierzaniem donosi o sondażach w Niemczech, z których wynika, że prawie połowa Niemców jest gotowa zaakceptować zagarnięcie Krymu przez Rosję.

Wierzą w dyplomatyczne rozwiązanie

W Polsce wciąż żywa jest pamięć o tym, że Zachód w podobny sposób już raz sprzedał Polskę Rosji. Z niedowierzaniem odnotowuje się także, że zachodni politycy uważają prezydenta Władimira Putina za racjonalnego polityka, z którym można się porozumieć. WiększośćPolaków, jak przyznają oni w sondażach, nie wierzy w to. Jednocześnie 2/3 Polaków jest przeciwna temu, by polska armia brała udział w konflikcie ukraińskim.

  "Mają nadzieję i czekają na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu przez UE i Stany Zjednoczone", pisze SZ.

 

Wielka Brytania wysłała do Europy Wschodniej ok. 1000 żołnierzy

Wielka Brytania wysłała około 1000 żołnierzy i cztery wielozadaniowe myśliwce Typhoon do krajów Europy Wschodniej. Mają one być oddelegowane do sił szybkiego reagowania NATO. Zjednoczone Królestwo przejmie również dowodzenie nad tymi siłami w 2017 roku – powiedział brytyjski minister obrony Michael Fallon.
Zgodnie z jego słowami, żołnierze będą stacjonować w Polsce i Rumunii.

 W Brukseli w czwartek odbywa się posiedzenie ministrów obrony krajów członkowskich NATO. Omawiają oni plan formowania sił szybkiego reagowania i tworzenie centrów dowodzenia.

Rada Najwyższa Ukrainy zatwierdziła ustawę, która w szczególności zezwala wojskowym na użycie broni przeciwko dezerterom w przypadkach, „jeśli nie ma innego sposobu, aby powstrzymać ich przestępcze działania”. Odpowiedni dokument opublikowano na stronie parlamentu.

 Autorami projektu ustawy są deputowani weterani Andriej Teteruk i Jurij Bereza, a także były szef administracji prezydenta Siergiej Paszynski. Zgodnie z notą wyjaśniającą, ustawa jest potrzebna do „zachowania porządku w szczególnym okresie”.

 Barack Obama: Byliśmy pośrednikiem w przekazaniu władzy na Ukrainie


Barack Obama przyznał rolę Stanów Zjednoczonych w zamachu stanu, który miał miejsce na Ukrainie w lutym 2014 roku. Wyznanie zabrzmiało w wywiadzie prezydenta Stanów Zjednoczonych dla kanału telewizyjnego CNN: „Byliśmy pośrednikiem w przekazaniu władzy na Ukrainie”, - powiedział Obama. W wywiadzie dla CNN Barack Obama wyraził również pogląd, że realny konflikt zbrojny między USA a Rosją nie byłby mądrą decyzją, jednak zagroził „podjęciem działań wojskowych w celu obrony sojuszników”.

Odpowiadając na pytanie o skuteczność amerykańskiej polityki wobec Rosji, Barack Obama wyraził opinię, że jest ona skuteczna i powiązał ją ze „złymi decyzjami pana Putina”. Włączenie Krymu w skład Rosji prezydent USA nazwał „niekorzystnym” dla Federacji Rosyjskiej. Jednak zauważył, że Stany Zjednoczone „mają ograniczenia interwencji wojskowej”, „biorąc pod uwagę wielkość rosyjskiej armii” i to, że „Ukraina nie jest członkiem NATO”. Dlatego Waszyngton jest zmuszony tylko „starać się, aby Rosja poniosła coraz cięższe straty” i „wywierać nacisk dyplomatyczny na Moskwę”.

 Nie sądzę, aby realny konflikt zbrojny między USA a Rosją był mądrą decyzją dla Ameryki i całego świata” - przyznał Barack Obama. Zauważył jednak, że Waszyngton „zajmuje się wzmocnieniem państw na granicy z Rosją, które są członkami NATO”. „Jasno dałem do zrozumienia, że tej linii nie można przekraczać, ponieważ będziemy musieli podjąć działania wojskowe w celu ochrony naszych sojuszników - o tym mówi artykuł 5 Karty NATO” - pogroził prezydent Stanów Zjednoczonych. Opowiedział także o dalszych planach Białego Domu - „Będziemy trzymać się podobnego „dwukierunkowego” kursu - zwiększenie nacisku na Rosję i wzmacnianie Ukrainy”.

 W wywiadzie dla RT oświadczenie Baracka Obamy skomentował ekspert wojskowo-polityczny, były szef izraelskiego wywiadu, Jakow Kedmi, zauważając, że Waszyngton już nie waha się mówić o swoich zamiarach i próbach zmiany niewygodnych władz w krajach na całym świecie. „Oni ostatnio niezbyt się krępują. Całkiem spokojnie mówią i robią to niemal otwarcie” - zaznaczył Kedmi. Podkreślił, że w czasie istnienia ZSRR obowiązywała zasada nieingerencji w sprawy wewnętrzne innych państw i to przynajmniej próbowano ukrywać.

 Co do Ukrainy, to zdaniem Jakowa Kedmi zmiana władzy nie była tam celem samym w sobie. Trzeba było osłabić Rosję, która w USA jest uważana za jedno z zagrożeń dla ich hegemonii na świecie:

 Chiny i Rosja stają się dla nich poważnym zagrożeniem, bo nie pozwalają na istnienie ich przyszłej hegemonii wojskowo-politycznej i gospodarczej. W związku z tym trzeba wybić to ogniwo, które one obecnie uważają za najsłabsze - czyli Rosję.”

 Kedmi uważa, że właśnie Ukrainę Stany Zjednoczone wybrały dla swoich działań, ponieważ jej przystąpienie do Unii Celnej znacząco wzmocniłoby jej gospodarkę, otworzyło możliwość przystąpienia innych krajów i doprowadziłoby do zmniejszenia wpływów Waszyngtonu w Europie:

 Przedstawienie Rosji jako zagrożenia daje im możliwość zachowania kontroli nad Europą, tłumacząc to tym, że zagraża jej Rosja. Taki stan chcą właśnie zachować”.Komentując słowa Baracka Obamy o tym, że USA będą zmuszone do obrony sojuszników z NATO, Jakow Kedmi podkreślił: „Jest wyraźna wypowiedź - „będziemy bronić tylko kraje NATO”. Czyli ci, którzy nie są członkami NATO, niech pokładają nadzieję w Bogu. Jest to jasne wyjaśnienie dla Ukrainy - „nikt za was nie będzie walczyć”.


 














 

KOMENTARZE





http://argo.neon24.pl/post/118753,jaceniuk-nie-ma-zgody-na-pokoj-za-wszelka-cene



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz