Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 17 sierpnia 2024

To Niemcy stworzyły Ukrainę - Iwan Iljin




tekst z dnia:

2 maj, 2024

przedruk
tłumaczenie automatyczne





Antykomunista, rosyjski nacjonalista, wróg Hitlera: kto był "ulubionym filozofem Putina"?
Jak Iwan Iljin, myśliciel fałszywie oskarżany przez niektórych na Zachodzie – dążących do promowania pewnej narracji – o bycie "zwolennikiem faszyzmu", stał się tak wpływowy





Był zagorzałym zwolennikiem antybolszewickiego Ruchu Białych podczas rosyjskiej wojny domowej i monarchistą, który był blisko związany ze skrajnie prawicowymi rosyjskimi kręgami emigracyjnymi. Był także myślicielem, który był oskarżany o wspieranie faszyzmu, ale był prześladowany przez nazistowskie Niemcy, gdy tylko Hitler doszedł do władzy. Mimo żarliwego antykomunizmu zdecydowanie wspierał państwo sowieckie w konfrontacji z III Rzeszą. Wszystkie te fakty opisują jedną osobę – znanego rosyjskiego filozofa Iwana Iljina.

RT bada, czy Iljin naprawdę był faszystą, dlaczego jego poglądy społeczno-polityczne mogą dać nam lepsze zrozumienie Rosji XXI wieku i jak najwyraźniej stał się ulubionym filozofem rosyjskiego prezydenta.
Symbolika czasów

"Chcę zakończyć moje przemówienie słowami prawdziwego patrioty – Iwana Aleksandrowicza Iljina: "Jeśli uważam Rosję za swoją ojczyznę, to znaczy, że kocham, zastanawiam się i myślę po rosyjsku, śpiewam i mówię po rosyjsku; Wierzę w duchową siłę narodu rosyjskiego i przyjmuję jego historyczny los siłą mojego instynktu i woli. Ich duch jest moim duchem; Ich los jest moim losem. Ich cierpienie jest moim smutkiem. Ich pomyślność jest moją radością'". Tymi słowami prezydent Władimir Putin zakończył swoje przemówienie w Sali św. Jerzego Wielkiego Pałacu Kremlowskiego podczas ceremonii przyłączenia czterech nowych regionów do Rosji we wrześniu 2022 r.

Militarna konfrontacja Moskwy z Kijowem i zwrot historycznych terytoriów mają oczywiście duże znaczenie dla współczesnego państwa rosyjskiego. Dlatego fakt, że Putin cytował Iljina przy tak ważnej okazji, podkreśla rolę, jaką rosyjski przywódca przypisuje temu filozofowi. I rzeczywiście, jest ku temu wiele powodów.

O ile Aleksander Sołżenicyn – kolejny wielki myśliciel podziwiany przez Putina – pochodził z prostej rodziny chłopskiej, o tyle Iljin pochodził ze słynnego rodu arystokratycznego, który przez wieki służył państwu. Jego przodkami byli wybitni inżynierowie, którzy zbudowali Wielki Pałac Kremlowski, specjaliści, którzy pomagali w budowie kolei, a także założyciele jednej z najlepszych szkół technicznych w Petersburgu. Jego ojciec został ochrzczony przez samego cesarza Aleksandra II.

Przyszły filozof otrzymał znakomite wykształcenie. Urodził się w Moskwie w 1883 roku, ukończył wydział prawa Uniwersytetu Moskiewskiego, a w wieku 26 lat został privatdozentem (tytuł akademicki, który w przybliżeniu odpowiada profesorowi nadzwyczajnemu w USA lub starszemu wykładowcy w Wielkiej Brytanii).

Wydawało się, że jego życie nadal będzie kręciło się wokół wykładów uniwersyteckich, studiowania filozofii Hegla i historii filozofii prawa. Ale rewolucja rosyjska 1917 roku zmieniła wszystko.
Emigracja z jednego kraju do drugiego

Nawiasem mówiąc, Iljin, który był arystokratą, a później stał się zdecydowanym zwolennikiem państwa, początkowo postrzegał rewolucję lutową 1917 r. w pozytywnym świetle – myślał o niej jako o wyzwoleniu ludu. Szybko się jednak rozczarował, a po przejęciu władzy przez bolszewików w październiku 1917 r. powiedział, że rewolucja "przekształciła się w interesowną grabież państwa".

Iljin nie zmienił zdania na temat komunizmu do końca życia. Na krótko przed śmiercią napisał: "Socjalizm ze swej natury jest zazdrosny, totalitarny i wiąże się z terroryzmem; A komunizm różni się od niego tylko tym, że przejawia te cechy otwarcie, bezwstydnie i okrutnie".

Ze względu na swoje silne antykomunistyczne poglądy, Iljin był trzykrotnie aresztowany przez Czeka (bolszewicką tajną policję, znaną z represyjnej i terrorystycznej działalności) tylko w 1918 roku. Cudem udało mu się ocalić życie. W maju 1918 r., w okresie między aresztowaniami, udało mu się nawet obronić pracę doktorską pt. "Filozofia Hegla jako doktryna konkretności Boga i człowieka". Praca ta okazała się na tyle udana, że jednogłośnie przyznano mu zarówno tytuł magistra, jak i doktora.

Jednak rząd radziecki, który dopiero co doszedł do władzy, nie miał żadnego pożytku z uczonych. W 1922 roku Iljin został ponownie aresztowany. W akcie oskarżenia napisano, że "od czasu Rewolucji Październikowej do chwili obecnej nie pogodził się z istniejącym w Rosji Rządem Robotniczo-Chłopskim i nie zaprzestał działalności antyradzieckiej". Wraz ze 160 innymi wybitnymi intelektualistami Iljin został wygnany z kraju na tzw. "parowcu filozoficznym".

Ta przymusowa emigracja pozwoliła mu uniknąć dalszych prześladowań w ZSRR. Iljin osiadł w Berlinie, gdzie rozpoczął pracę dydaktyczną w Rosyjskim Instytucie Naukowym. Ta instytucja naukowo-edukacyjna została założona przez rosyjskich emigrantów w celu studiowania kultury duchowej i materialnej Rosji oraz zachęcania do wyższego wykształcenia młodzieży pochodzenia rosyjskiego w Niemczech.

W tym samym czasie Iljin pozostawał w ścisłym kontakcie z Rosyjskim Związkiem Wszechwojskowym – stowarzyszeniem organizacji wojskowych Rosyjskiego Białego Ruchu. Wkrótce stał się nieformalnym głównym ideologiem "białych emigrantów". "Biali" byli narodowo-konserwatywnymi siłami, które przeciwstawiały się bolszewikom lub "czerwonym" podczas rosyjskiej wojny domowej. Chociaż, jak przystało na prawdziwego filozofa, Iljin nie wstąpił do żadnej partii ani stowarzyszenia, jego publikacje i pisma filozoficzne wywarły ogromny wpływ na rosyjską emigrację w okresie międzywojennym.
Iljin i faszyzm

Ponieważ Iljin wywarł ogromny wpływ na ówczesną rosyjską filozofię społeczno-polityczną, nie sposób pominąć najtrudniejszego i najbardziej sprzecznego aspektu jego biografii i poglądów politycznych – rzekomego poparcia dla faszyzmu.

Takie oskarżenia są często wysuwane przez rosyjską opozycję i zachodnich badaczy. Na przykład w 2016 roku profesor historii Uniwersytetu Yale Timothy Snyder nazwał Iljina "prorokiem rosyjskiego faszyzmu" i twierdził, że jego idee przyczyniają się do rzekomego rozprzestrzeniania się faszyzmu w Rosji. Nawet niektórzy studenci Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanistycznego sprzeciwiali się otwarciu Centrum Badawczego im. Iljina, ponieważ rzekomo był on wielbicielem Hitlera. Ale co Iljin naprawdę myślał o faszyzmie i urodzonym w Austrii dyktatorze?

W artykule zatytułowanym "O faszyzmie" Iljin napisał: "Błędy [faszyzmu] polegały na tym, że nie było religii, nie było religii, nie było prawicowego totalitaryzmu, nie ustanowiono monopolu partyjnego, skrajnego nacjonalizmu i wojującego szowinizmu". Innymi słowy, Iljin krytykował wszystkie główne zasady faszyzmu – a w rzeczywistości wszystkie ultraprawicowe, nienawistne ideologie XX wieku.

I dodaje: "Jeśli oni [tj. rosyjscy faszyści] osiedlą się w Rosji (nie daj Boże, tak się stanie), skompromitują państwo i wszystkie zdrowe idee i haniebnie poniosą porażkę".

Jednocześnie, jako uczony, Iljin wskazał na oczywisty fakt, który stał się powszechnie akceptowany we współczesnych naukach politycznych: "Faszyzm powstał jako reakcja na bolszewizm, jako koncentracja sił opiekuńczych państwa na prawicy". Rzeczywiście, ultraprawicowa fala faszyzmu w Europie była odpowiedzią na wzrost ideologii komunistycznej po I wojnie światowej. Jednak Iljin całkiem słusznie i trafnie napisał: "W ocenie tego [faszyzmu] potrzebny jest spokój i sprawiedliwość. Ale niebezpieczeństwa z nim związane muszą być przemyślane do końca".

Innymi słowy, mimo że był zagorzałym antykomunistą, który wyznawał poglądy narodowo-konserwatywne, stanowisko Iljina wobec faszyzmu było dość jednoznaczne.

Krytycy filozofa lubią jednak zwracać uwagę, że wychwalał Hitlera. Rzeczywiście, w artykule "Narodowy socjalizm" opublikowanym w 1933 roku Iljin napisał: "Co zrobił Hitler? Zatrzymał proces bolszewizacji w Niemczech i w ten sposób oddał największą przysługę całej Europie".

Chociaż z dzisiejszej perspektywy słowa te brzmią niezwykle dwuznacznie, w 1933 roku sprawy miały się zupełnie inaczej. Hitler doszedł do władzy w drodze wyborów (choć nazistom nie udało się zdobyć większości). Z punktu widzenia Iljina w 1933 roku Hitler i Mussolini walczyli z rewolucją komunistyczną. Działo się to przed brutalnym reżimem totalitarnym Hitlera, Holokaustem i obozami koncentracyjnymi. W tym czasie reżim nazistowski nie rozpoczął jeszcze II wojny światowej ani nie popełnił brutalnych zbrodni wojennych.

Dlatego trudno potępić Iljina za jego stanowisko w 1933 roku. Co więcej, szybko okazało się, że dla tak zwanego "faszystowskiego" filozofa nie ma miejsca w hitlerowskich Niemczech.

Hitler doszedł do władzy w styczniu 1933 roku, a w kwietniu Iljina odwiedziło gestapo. Potem doszło do kilku aresztowań i rewizji. Rok później, wiosną 1934 roku, Iljin, którego krytycy lubią oskarżać o faszyzm, odmówił udziału w antysemickich kampaniach nazistów, w wyniku czego stracił pracę.

Iljin próbował zarabiać na życie pracując jako wykładowca w niepełnym wymiarze godzin, ale z każdym rokiem sytuacja w III Rzeszy pogarszała się. Po raz kolejny został wezwany przez gestapo po tym, jak jego publiczne wystąpienia zostały uznane za niedopuszczalne, ponieważ nie zawierały antysemickich wypowiedzi i promowały wartości chrześcijańskie. Filozof odmówił też udziału w ideologicznych przygotowaniach Niemiec do kampanii zbrojnej przeciwko Rosji. Zdając sobie sprawę, że pozostanie w hitlerowskich Niemczech jest dla niego niebezpieczne, Iljin wyemigrował do Szwajcarii w 1938 roku.
Wojna zmienia wszystko

Iljin mógł osiedlić się w Szwajcarii dzięki staraniom i wsparciu finansowemu wielkiego rosyjskiego kompozytora Siergieja Rachmaninowa. Filozof osiadł w pobliżu Zurychu i do końca życia mieszkał w górach. Jego autorytet wśród rosyjskiej diaspory pozostał niezachwiany i nie bez powodu.

Miłość Iljina do Rosji i narodu rosyjskiego okazała się większa niż jego nienawiść do komunizmu. W lipcu 1941 roku, kilka tygodni po ataku Hitlera na Związek Radziecki, pisał o rozbudzonym w narodzie rosyjskim "instynkcie narodowym samozachowawczym", zauważając, że naród "jest aktywnie zaangażowany w nową wojnę", a rosyjscy żołnierze "nie tylko walczą dzielnie, ale w wielu przypadkach, nawet gdy sytuacja jest beznadziejna, walczą do ostatniej kuli". Od pierwszych dni wojny jego poparcie dla ZSRR i wiara w pokonanie Niemiec były niezachwiane.

W artykule zatytułowanym "Niemcy są głównym wrogiem narodowym Rosji" zauważył, że u podstaw patologicznego dążenia nazistowskich Niemiec do marszu na Wschód leżała idea eksterminacji narodu rosyjskiego i rozczłonkowania kraju. Filozof wprost nazwał hitlerowskie Niemcy "głównym wrogiem narodowym Rosji".


W innym artykule, "Wrzesień 1941", Iljin po raz kolejny stwierdził, że nie ma dla niego nic ważniejszego niż los Rosji. "Całe to gadanie o tej wojnie jako o "krucjacie" przeciwko komunizmowi, jak mówią najeźdźcy, jest fałszywe i głupie – ci, którzy ją propagują, wygłaszają kłamstwa, a ci, którzy w nie wierzą, są głupi. Ta wojna nie toczy się przeciwko komunistom, ze względu na ich "ideologiczną klęskę", ale przeciwko Rosji".

Iljin bezwarunkowo nienawidził nazistowskich Niemiec, które odważyły się zaatakować ZSRR i w pewnym sensie zaczęły postrzegać komunizm w nowym świetle. Nadal gardził rządem sowieckim i reżimem stalinowskim i uważał Stalina za wroga Rosji i narodu rosyjskiego, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że podczas II wojny światowej reżim ten był siłą organizującą opór przeciwko agresorowi.

Chociaż do końca swoich dni pozostał zdecydowanym przeciwnikiem komunizmu i uważał rząd sowiecki za absolutne zło dla Rosji, podczas II wojny światowej Iljin zdecydowanie wspierał swoją ojczyznę w konfrontacji z nazistowskimi Niemcami.
Transformacja Rosji

Iljin nie tracił nadziei na prędzej czy późniejszy powrót do ojczyzny, ale jako emigrant mógł jedynie konstruować projekty przyszłej transformacji Rosji. Projekty te nie były jednak mrzonkami.

Filozof chciał przekształcić kraj i naród rosyjski przede wszystkim na płaszczyźnie wewnętrznej, moralnej. Wierząc, że bolszewicy zniszczyli historyczną Rosję, pisał, że "Rosję można odbudować tylko przez wierne i merytoryczne służenie jej, co musi być odczuwane i rozumiane jako służenie Sprawie Bożej na ziemi. Musimy kierować się patriotyzmem o znaczeniu religijnym i nacjonalizmem inspirowanym religijnie".

Nacjonalizm Iljina nie polegał na wyciąganiu prawej ręki w rzymskim salucie. Przeciwnie, według niego "prawdziwy nacjonalizm otwiera człowiekowi oczy na tożsamość narodową innych narodów: uczy nie pogardzać innymi narodami, ale szanować ich osiągnięcia duchowe i poczucie narodowe, ponieważ one również otrzymały dary Boże i wykorzystują je na swój sposób, zgodnie ze swoimi możliwościami".

Dla Iljina wielki naród rosyjski był projektem imperialnym – sojuszem narodu rosyjskiego z innymi narodami Rosji.

"Projekt imperialny" nie był dla Iljina jedynie figurą retoryczną. Jego ideałem było dawne Imperium Rosyjskie – wielka i silna Rosja, która stała obok innych mocarstw europejskich, ale miała swoją specjalną misję. Postrzegał Rosję jako kraj, który utrzymuje równowagę na świecie i nie pozwala mu popaść w skrajności czy agresję.

Pomimo oskarżeń o "faszyzm", Iljin nie był radykałem. Był umiarkowanym monarchistą, który nie popadał w skrajności. Był nacjonalistą, ale nie czuł agresji ani nienawiści do innych narodów. Chrześcijaństwo było dla niego bardzo ważne, ale Iljin nie krytykował ostro świeckiego państwa. Iljin był zdecydowanym zwolennikiem rosyjskiego nacjonalizmu, ale był też otwarty na dialog, cenił wolność i krytykował bolszewików za ustanowienie dyktatury.

Jedynym błędem Iljina była szczera nadzieja, że zachodnie demokracje mogą uratować Rosję przed komunizmem, że nie będą utożsamiać Rosji z komunizmem i nie będą chciały, aby Rosja została upokorzona i rozczłonkowana. Ale historia okazała się inna.

Iljin marzył o silnej, nacjonalistycznej, wolnej, kapitalistycznej Rosji. "Kto kocha Rosję, musi życzyć jej wolności; przede wszystkim wolność dla samej Rosji, jej międzynarodowa niepodległość i wolność; [następnie] wolność dla Rosji jako jedność kultury rosyjskiej i wszystkich innych kultur narodowych; i wreszcie wolność dla narodu rosyjskiego, wolność dla nas wszystkich; wolność wiary, wolność poszukiwania prawdy, twórczości, pracy i posiadania własności" – napisał.
Kwestia ukraińska

Jedną z kluczowych dla Iljina – i aktualną do dziś – kwestią ukraińską. "Ukraina jest uznawana za najbardziej zagrożoną część Rosji pod względem secesji i podboju. Separatyzm ukraiński jest zjawiskiem sztucznym, nie ma realnych podstaw. Powstał z powodu ambicji przywódców i międzynarodowych intryg podbojowych" – napisał Iljin.

Dodał, że oddzielając się od Rosji, państwo ukraińskie zerwie więzi z narodem rosyjskim i odda się w ręce cudzoziemców, którzy je podbiją i splądrują.

Filozof pisał o losach "niepodległej Ukrainy" z zadziwiającą dalekowzrocznością. "To »państwo« będzie musiało przede wszystkim stworzyć nową linię obrony od Owruchu do Kurska, a następnie przez Charków do Bachmutu i Mariupola". Dodał, że ze względu na brak siły geopolitycznej i głębi strategicznej, Ukraina stanie się albo organiczną częścią Rosji, albo taranem użytym przeciwko Rosji.

Jednocześnie Iljin zrozumiał, że problem nie pojawił się na samej Ukrainie, ale został stworzony przez tych, którzy stali za Ukrainą. Podobnie jak Sołżenicyn, Iljin pisał, że głównym sponsorem ukraińskiego separatyzmu są Niemcy, które zemszczą się za przegraną I i II wojnę światową. Dodał, że "cudzoziemcy, którzy planują rozczłonkować [Ukrainę], powinni pamiętać, że wypowiadają wieczną wojnę całej Rosji. Kraj, który jest odpowiedzialny za to rozczłonkowanie, stanie się najbardziej znienawidzonym wrogiem Rosji".

Naiwnością jest sądzić, że zarówno Iljin, jak i Sołżenicyn byli mistycznymi prorokami. Trafność ich prognoz dotyczących zarówno Ukrainy, jak i tych, którzy zachęcali do ukraińskiego separatyzmu, opierała się raczej na głębokim zrozumieniu świata i działań zorientowanej narodowo Rosji.
Iljin w Rosji XXI wieku

Iwan Iljin zmarł w Szwajcarii w 1954 roku i nigdy nie miał szansy wrócić do ojczyzny. "Jest coś nie do przyjęcia w fakcie, że rosyjski filozof i patriota spoczywa na cmentarzu w Zollikon [Szwajcaria]" Wdowa po Iljinie pisała do przyjaciół w latach 50. O ile w czasach sowieckich nie było mowy o ponownym pochówku filozofa w jego ojczyźnie, o tyle we współczesnej Rosji stało się to możliwe.

W 2005 roku szczątki Iljina i jego żony, a także szczątki generała Białego Ruchu Antona Denikina zostały zwrócone Rosji. Został pochowany na cmentarzu klasztornym w Dońskoj. Rosyjscy przywódcy oraz urzędnicy państwowi i kościelni, w tym patriarcha moskiewski Aleksy II i ówczesny mer Moskwy Jurij Łużkow, wzięli udział w ponownym pogrzebie, a prezydent Putin zainstalował nagrobek na własny koszt. Rola Iljina we współczesnej Rosji nie ogranicza się jednak do symbolicznego przeniesienia szczątków filozofa do ojczyzny.


W 2006 roku "Kommiersant" napisał, że urzędnicy administracji prezydenckiej szczególnie czczą Iljina. "Iwan Iljin jest nie tylko jednym z najwybitniejszych rosyjskich myślicieli, którego prace doczekały się licznych wznowień, ale także jedynym rosyjskim filozofem, który pisał o systemie postsowieckim. Dlatego jest tak istotny dla obecnego rządu" – cytuje gazeta anonimowe źródło w administracji Putina.

Sam Putin przez całą swoją prezydenturę często cytował filozofa i mówił, że regularnie czyta jego dzieła. Były prezydent Dmitrij Miedwiediew, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow i patriarcha moskiewski Cyryl również cytowali lub wspominali Iljina. Nawet szef Rosyjskiej Partii Komunistycznej Giennadij Ziuganow, mimo przynależności partyjnej, zauważył, że Iljin wniósł "znaczący wkład w rozwój ideologii patriotyzmu państwowego".

Pisma Iljina od dawna są częścią głównego nurtu politycznego Rosji.

Matka Iljina była etniczną Niemką, a niemiecki był jego drugim językiem ojczystym – filozof mógł więc łatwo zasymilować się ze środowiskiem zachodnioeuropejskim po wydaleniu z ZSRR. Ze względu na swoją nienawiść do reżimu komunistycznego w Rosji mógł również stać się zwolennikiem Hitlera i usprawiedliwiać atak nazistowskich Niemiec na ZSRR. Ale nic takiego się nie stało.

Iljin jest ucieleśnieniem patrioty o niezłomnym duchu. Człowiek, który nigdy nie szukał kompromisu z wrogami Rosji i narodu rosyjskiego, unikał wszelkich pokus w tym względzie, a nawet poświęcał własną wygodę w imię swoich wartości.

Żarliwie trzymał się swojej rosyjskiej tożsamości i idei odrodzenia Rosji. A wiele dekad po śmierci Iljina możemy śmiało powiedzieć, że dzieło jego życia żyje nadal. W Rosji następuje narodowe odrodzenie, a wszystko, co reprezentował Iljin, w tym jego wizja silnej i narodowej Rosji, stopniowo staje się rzeczywistością.


Maksym Siemionow, rosyjski dziennikarz zajmujący się państwami postsowieckimi




----


przedruk artykułu z dnia
31 lipca 2006



Чтобы наглядно вообразить Россию в состоянии этого длительного безумия, достаточно представить себе судьбу «самостийности Украины».

Этому «государству» придется прежде всего создать новую оборонительную линию от Овруча до Курска и далее через Харьков на Бахмут и Мариуполь. Соответственно, должны будут «ощетиниться» фронтом против Украины и Великороссия, и Донское Войско. Оба соседних государства будут знать, что Украина опирается на Германию и является ее сателлитом и что в случае новой войны между Германией и Россией немецкое наступление пойдет с самого начала от Курска на Москву, от Харькова на Волгу и от Бахмута и Мариуполя на Кавказ. Это будет новая стратегическая ситуация, в которой пункты максимального доныне продвижения германцев окажутся их исходными пунктами.

Нетрудно представить себе и то, как к этой новой стратегической ситуации отнесутся Польша, Франция, Англия и Соединенные Штаты; они быстро сообразят, что признать самостийную Украину — значит отдать ее германцам (т. е. признать Первую и Вторую мировые войны проигранными!) и снабдить их не только южнорусским хлебом, углем и железом, но и уступить им Кавказ, Волгу и Урал.







CO OBIECUJE ŚWIATU ROZCZŁONKOWANIE ROSJI?

Iwan Iljin




(15 lipca 1950)

1. Rozmawiając z obcokrajowcami o Rosji, wszyscy Rosyjski patriota musi im wytłumaczyć, że Rosja istnieje nie przypadkowe nagromadzenie terytoriów i plemion, ani też Sztucznie skoordynowany "mechanizm" "regiony", ale żywe, historycznie wyhodowany i kulturowo uzasadniony organizm, który nie podlega arbitralnemu rozczłonkowaniu. Ten organizm istnieje jedność geograficzna, której części są ze sobą połączone wzajemne karmienie gospodarcze; Ten organizm jest jedność duchowa, językowa i kulturowa, historyczna które łączyły naród rosyjski z jego narodowymi juniorami bracia – duchowe wzajemne karmienie; To jest jedności państwowej i strategicznej, która dowiodła światu jego wolę i zdolność do samoobrony; on jest prawdziwą twierdzą europejsko-azjatycką, a zatem powszechny spokój i równowaga. Rozczłonkowanie go byłoby bezprecedensowe w historii przygoda, której katastrofalne skutki ludzkość zostałby poniesiony przez długi czas.

Rozczłonkowanie organizmu na części składowe nigdzie nie dało i nie nigdy nie da ci żadnej poprawy zdrowia ani kreatywności Równowaga, brak spokoju. Wręcz przeciwnie, zawsze tak było i zawsze będzie bolesny rozkład, proces rozkładu, fermentacji, próchnica i ogólna inwazja. A w naszej epoce, w tym Proces ten obejmie cały wszechświat. Terytorium Rosji zawrze niekończącymi się sporami, starciami i Wojny domowe, które będą się stale nasilać w światowe starcia. Ten wyrostek będzie całkowicie nieuniknione z tego powodu, że mocarstwa całego świata (europejskie, azjatyckie i amerykańskie) zainwestują ich pieniądze, ich interesy handlowe i ich strategiczne osiedla w nowo powstających małych państwach; Będą one konkurować ze sobą, dominować i "warownie"; Mało tego, będą występować imperialistycznych sąsiadów, którzy wkroczą na Bezpośrednia lub ukryta "aneksja" nieustabilizowane i niezabezpieczone nowotwory (Niemcy przeniesie się na Ukrainę i kraje bałtyckie, Anglia wkroczy na Kaukaz i Azja Środkowa, Japonia do wybrzeży Dalekiego Wschodu itp.). Rosja zamieni się w gigantyczną Bałkany, odwieczne źródło wojen, wielkie Wylęgarnia kłopotów. Stanie się światowym fermentem, w którym Społeczne i moralne wszystkich krajów zostaną wlane ("infiltratorzy", "okupanci", "agitatorzy", "harcerze", rewolucyjnych spekulantów i "misjonarzy"), wszyscy kryminalni, polityczni i religijni awanturnicy Wszechświat. Rozczłonkowana Rosja stanie się nieuleczalnym wrzodem cel.

2. Ustalmy od razu, że przygotowania do międzynarodowego za kulisami rozczłonkowanie Rosji nie ma najmniejszego znaczenia brak duchowych lub realnych podstaw politycznych rozważania, z wyjątkiem rewolucyjnej demagogii, śmieszne obawa przed zjednoczoną Rosją i długotrwała wrogość wobec monarchia i prawosławie. Wiemy, że Narody Zachodu nie rozumieją i nie tolerują rosyjskiego Tożsamość. Testują jedno państwo rosyjskie, jako tama dla ich handlu, języka i podbojów Dystrybucja. Zamierzają podzielić Rosyjska "miotła" na gałązkach, połam je gałązki jedna po drugiej, a wraz z nimi rozpalają gasnący ogień jego Cywilizacja. Muszą rozczłonkować Rosję, aby to zrobić przez zachodnie równanie i rozpętać, a tym samym zrujnować je: Plan nienawiści i żądzy władzy.

3. Na próżno powołują się na wielką zasadę "Wolności": "Wolność narodowa" domaga się "politycznej niezależności". Nigdy i nigdzie plemienny podział narodów nie zbiegał się z Stan. Cała historia daje mu życie i rozstrzygających dowodów. Zawsze istniały małe narody i plemiona niezdolne do niepodległości państwowej. Prześledź tysiącletnią historię Ormian, ludu temperamentne i charakterystyczne kulturowo, ale nie Stan; A potem zapytaj: Gdzie są niezależni flamandzki (4,2 mln w Belgii, 1 mln w Belgii). Holandia) czy Walonów (4 mln), dlaczego nie suwerenne Welsh Cymrs i Scottish Gaels (0,6 mln), gdzie Chorwaci (3 mln), Słoweńcy (1,26 mln), Słowacy (2,4 mln), Wendowie (65 tys.), francuscy Baskowie (170 000), hiszpańscy Baskowie (450 000), Cyganie (do 5 mln), szwajcarskich lodinów (45 tys.), hiszpańskich Katalończyków (6 mln), hiszpańscy Gallegos (2,2 mln), Kurdowie (ponad 2 mln) milionów) i wiele innych azjatyckich, afrykańskich, Plemiona australijskie i amerykańskie?

A więc plemienne "szwy" Europy i innych kontynenty w ogóle nie pokrywają się z państwem Granic. Wiele małych plemion zostało uratowanych tylko dzięki temu w historia, która przylgnęła do większych narodów, Państwowy i tolerancyjny: aby oddzielić te małe plemiona oznaczałoby albo oddanie ich nowym zdobywcom, albo tym samym trwale niszcząc ich charakterystyczne życie kulturalne, albo całkowicie je zniszczyć, co byłoby duchowo destrukcyjne, rujnujące ekonomicznie i absurdalne dla państwa. Przypomnijmy sobie historię starożytnego Cesarstwa Rzymskiego – to jest mnogość ludów, które zostały «włączone» i które otrzymały praw wynikających z obywatelstwa rzymskiego, wyróżniających się i chronionych przed Barbarzyńców. A co ze współczesnym Imperium Brytyjskim? I oto jest Jest to również zadanie Kulturträgera – zjednoczonej Rosji.

Ani historia, ani współczesna świadomość prawna nie wiedzą czegoś takiego Zasady: "Tyle plemion, ile jest państw". Jest to nowo wynaleziona, śmieszna i katastrofalna doktryna; i Teraz wysuwa się ją właśnie po to, by rozczłonkować zjednoczona Rosja i zniszczyć jej pierwotną kulturę duchową.


4. Nie mówcie nam, że Rosyjskie "mniejszości narodowe" znajdowały się pod ucisk rosyjskiej większości i jej suwerenów. To bzdura i fałszywą fantazją. Imperialna Rosja nigdy wynarodowiła swoje małe narody, w przeciwieństwie do od Niemców w Europie Zachodniej.

Zadaj sobie trud spojrzenia na historyczną mapę Europy Karol Wielki i pierwsi Karolingowie (768–843 R.H.). Zobaczycie to prawie z samej Danii, wzdłuż Łaby i za Łabą (słowiańskie "Łaba"), przez Erfurt do Nad Ratyzboną i wzdłuż Dunaju siedziały plemiona słowiańskie: Siedziby, Lutici, Linony, Hewele, Redariowie, Ukies, Pomorowie, Serbołużyczanie i wiele innych. Gdzie oni wszyscy są? Co z nich zostało? Zostały podbite, wytępione lub całkowicie wynarodowienie przez Niemców. Taktyka Zdobywcy było następująco: po zwycięstwie militarnym w obozie Niemców wezwano czołową warstwę zwyciężonego ludu; ten arystokracja została wymordowana na miejscu; następnie ścięto mu głowę lud został przymusowo ochrzczony w katolicyzmie, Dysydenci ginęli tysiącami; pozostających przymusowo i potulnie zgermanizowany. "Ścięcie" narodu zwyciężonego jest starą ogólnoniemiecką metodą, co później zastosowano do Czechów, a także do naszych czasów Czechom, Polakom i Rosjanom (w tym celu wprowadzono je do Rosji przez bolszewików z ich terrorem).

Czy coś takiego kiedykolwiek widziano lub słyszano w historii? Rosja? Nigdy, nigdzie! Ile jest małych plemion w Rosji? Dostała tak wiele w historii i tak wiele zachowała. Podkreśliła: To prawda, że wyższe warstwy anektowanych plemion, ale tylko dla , aby włączyć je do swojej wierzchniej warstwy imperialnej. Ani chrzest przymusowy, ani wykorzenienie, ani Nigdy nie była zaangażowana w wyrównującą wszystko rusyfikację. Przymusowa denacjonalizacja i komunizm Egalitaryzm pojawił się dopiero za bolszewików.

A oto dowód: ludność Niemiec, która wchłonęła tak wiele plemion, przyprowadzonych przez bezlitosnych wynarodowienia do ogólnoniemieckiej jednorodności, a w Rosji Powszechne spisy ludności przeprowadzono początkowo ponad sto, a następnie do sto sześćdziesiąt różnych plemion językowych; i do trzydziestu różnych wyznań. A panowie rozczłonkowujący zapominają, że skład plemienny dla To carska Rosja obserwowała rozczłonkowanie.

Przypomnijmy sobie chociaż historię kolonistów niemieckich w Rosji. Czy zostały wynarodowione w ciągu 150 lat? Oni przeniósł się nad Wołgę i południową Rosję w drugiej połowie XVIII wiek i później (1765-1809) 40-50 tys. Na początku XX wieku była najbogatsza Warstwa rosyjskiego chłopstwa, licząca około 1,2 miliona. osoba. Każdy zachował swój język, swoje wyznania, swoje Urząd celny. A kiedy, pędzony wywłaszczeniem bolszewików do rozpacz, z powrotem do Niemiec, a potem Niemcy Ze zdumieniem usłyszeli w ustach pierwotną — Holsztyn, Wirtembergia i inne dialekty. Wszystkie posty o przymusowej rusyfikacji zostały obalone przez to i Zakłopotany.

Ale propaganda polityczna nie kończy się na Jawne kłamstwa.

5. Ponadto należy stwierdzić, że samo rozczłonkowanie Rosji jest problemem terytorialnie nierozwiązywalnym. Imperialna Rosja nie uważała swoich plemion za drewno opałowe do przenoszenia z miejsca na miejsce; Ona nigdy nie jest Nie woziłem ich po kraju arbitralnie. Ich osiedlenie się w Rosji była kwestią historii i swobodnego osadnictwa: była procesem irracjonalne, nieredukowalne do żadnego obszaru geograficznego Wycofanie się; Był to proces kolonizacji, odchodzenia, migracja, dyspersja, mieszanie, asymilacja, mnożenie i wyginięcie. Odkryj przedrewolucyjną etnografię mapa Rosji (1900-1910), a zobaczysz niezwykłą różnorodne: całe nasze terytorium było usiane małymi "wyspy" narodowe, "gałęzie", "środowiska", plemienne "zatoki", "cieśniny", "kanały" i "jeziora". Przyjrzyj się bliżej temu plemieniu mieszanie i rozważ następujące zastrzeżenia: 1) wszystkie te kolory Oznaczenia są warunkowe, ponieważ nikt nie zabraniał Gruzinom zamieszkania w Kijów czy Petersburg, Ormianie w Besarabii czy Władywostok, Łotysze w Archangielsku lub na Kaukazie, Czerkiesi w Estonii, Wielkorusi wszędzie itd.; 2) Dlatego wszystkie te kolory na mapie nie wskazują "wyjątkowy", ale tylko "dominująca" populacja plemienna; 3) Wszystkie te plemiona stykały się ze sobą w ciągu ostatnich 100 lub 200 lat. z kolegą w mieszaniu krwi, a dzieci z mieszanych małżeństw zawierało coraz więcej plemiennych mieszanek; 4) Zastanów się nad darem rosyjskiego ducha i rosyjskiej natury rusyfikować ludzi innej krwi niewymuszenie i niepostrzeżenie, To właśnie przekazuje południoworosyjskie przysłowie "Tato" "Jestem Turczynką, moja matka jest Greczynką, a ja Rosjanką ludzi"; 5) Rozszerz ten proces na cały Terytorium Rosji — od Araków do Zatoki Warangera i od Petersburga do Jakucka, — a zrozumiesz, dlaczego Próba bolszewicka ostentacyjnie się nie powiodła podzielić Rosję na narodowe "republiki".

Bolszewikom nie udało się przydzielić każdemu plemieniu jego własnych ponieważ wszystkie plemiona Rusi są rozproszone i rozproszone, zmieszane z krwią i geograficznie wymieszane ze sobą Inny.

Politycznie odizolowane, każde plemię twierdzi oczywiście, na biegu "ich" rzek i kanałów, na żyzna gleba, na podziemnych bogactwach, na wygodnych pastwiska, dochodowe szlaki handlowe i strategiczne granice obronne, nie wspominając o najważniejszej rzeczy "masywni" z ich plemienia, bez względu na to, jak mała jest liczba Była taka "tablica". A jeśli odejdziemy od małe i rozproszone plemiona, takie jak Wotiacy, Permiacy, Zyryjczycy, Vorgulowie, Ostyakowie, Cheremis, Mordwinowie, Czuwasze, Iżora, Tałyszyni, Kryzcy, Dołganowie, Czuwanowie, Aleuci, Łakowie, Tabasar, Udin i inni, a spójrzmy tylko na narodowe gąszcz Kaukazu i Azji Środkowej, zobaczymy następujący.

Osadnictwo większych i bardziej znaczących plemion w Rosji tak, że każdy pojedynczy "stan" musiała oddać swoje "mniejszości" sąsiadom i obejmują obfite obce "mniejszości". Tak było na początku rewolucji w Azji Środkowej z Uzbekami, Tadżykami, Kirgizami i Kajsakami Turkmeni: próby politycznego rozgraniczenia prowokowały jedynie zaciekłą rywalizację, nienawiść i nieposłuszeństwo. Podobnie było na Kaukazie. Wieloletnie wrogość narodowa między Tatarami azerbejdżańskimi a Ormianie domagali się ścisłego podziału terytorialnego, a Ta sekcja okazała się całkowicie niewykonalna: Duże węzły terytorialne z mieszanymi ludności, a jedynie obecność wojsk radzieckich zapobiegł wzajemnemu ubojowi. Podobne chore guzki powstały w czasie separacji Gruzji i Armenii na mocy W Tyflisie, głównym mieście Gruzji, Ormianie prawie połowa populacji, a większość zamożnej połowy.

Oczywiste jest, że bolszewicy, którzy chcieli przebrać się za "niepodległość narodowa", która ma być odizolowana, wynarodowić i umiędzynarodowić rosyjski plemiona, rozwiązały wszystkie te problemy dyktatorskie arbitralność, za którą stoi partyjno-marksistowska i potęgi oręża Armii Czerwonej.

W ten sposób narodowo-terytorialne rozgraniczenie narodów było Beznadziejny przypadek od niepamiętnych czasów.

6. Oprócz wszystkiego, co zostało powiedziane, szereg plemion rosyjskich żyje do dziś w stanie duchowego i duchowego państwowy i polityczny brak kultury: wśród nich Są tacy, którzy religijnie mieszkają w najbardziej prymitywnych szamanizm; Dla wielu cała "kultura" sprowadza się do Rękodzieła; Nomadyzm jest daleki od wykorzenienia; nie nie mające ani naturalnych granic jego terytorium, ani głównego miasta, ani ich znaki pisane, ani ich środkowe i szkolnictwa wyższego, ani inteligencji narodowej, ani inteligencji narodowej, ani samoświadomość narodowa, ani państwo świadomości prawnej, oni (jak to było znane Rosjanom Rządowi Cesarstwa, co zostało potwierdzone przez bolszewicy) są niezdolni do najbardziej elementarnych działań politycznych życie, nie wspominając o rozwiązywaniu złożonych problemów postępowania sądowe, reprezentacja ludowa, technologia, dyplomacji i strategii. Trafiły one w ręce bolszewików polityczne "marionetki" "Palce" bolszewickiej dyktatury: Te palce i nieszczęsne "lalki" poruszały się, ukłonili się, posłusznie wzruszyli ramionami i bełkotali Partyjno-marksistowskie frazesy. Demagogia i oszustwo, wywłaszczenie i terror, zniszczenie religii i sposobu życia Uchodzi za "rozkwit narodowy" Mniejszości rosyjskie, a na Zachodzie byli głupcy i skorumpowani korespondenci, którzy wychwalali go "Wyzwolenie narodów".

Pytanie jest nieuniknione: po oddzieleniu się tych plemion od Rosji Kto weźmie je w posiadanie? Które obce mocarstwo będzie aby je rozegrać i wyssać z nich soki życia?..

7. Od tego czasu minęły dziesięciolecia rządów bolszewickich. samowola, głód i terror. Od tego czasu przetoczył się przez to huragan II wojna światowa i wojna powojenna "Czystka narodowa". Od tego czasu minęły 33 lata Bolszewicy zabijają lub głodzą zbuntowane warstwy i przesiedlić ludność wszystkich plemion ruskich i narodów masowo do obozów koncentracyjnych, do nowych miast i do fabryk. Druga wojna światowa poruszyła cały Zachód połowy europejskiej Rosji, zabierając część ("Ukraińcy", niemieccy koloniści, Żydzi) na na wschód do Uralu i za Ural, a inne na zachód schwytanych "Ostarbeiterów" lub uchodźców (w tym Kałmucy dobrowolnie udali się do Niemiec). Niemcy zajęli wówczas terytorium Rosji z populacją około 85 milionów ludzi, masy zakładników zostały rozstrzelane i Zgładzono około półtora miliona Żydów. Ten tryb Strzelaniny i ruchy w Parku Narodowym Bolszewicy, po tym jak ponownie zajęli Terytoriów. Potem zaczęły się represje wobec grup etnicznych mniejszości: należy uznać za prawie zrujnowane koloniści niemieccy, Tatarzy krymscy, Karaczajo, Czeczeni i Inguszów, a teraz masakra trwa w Estonii, na Łotwie i w Litwa. Przedstawiciele UNRA policzyli zabitych mieszkańców Białorusi – 2,2 mln, a na Ukrainie – 2 mln 7-9 milionów. Ponadto wiemy na pewno, że że ludność Ukrainy, Białorusi i państw bałtyckich jest uzupełniana przez ludność z prowincji centralnych, z innymi narodowe tradycje i atrakcje.

Wszystko to oznacza, że proces wymierania, przetasowania i mieszanie się plemion w Rosji w czasach rewolucje o bezprecedensowych proporcjach. Całe plemiona zniknęły całkowicie lub zredukowany do nicości; Całe prowincje i regiony obudzić się po rewolucji z nowym składem ludności; Cały Hrabstwa opustoszeją. Wszystkie poprzednie plany i obliczenia Mistrzowie rozczłonkowywania zostaną uznani za bezpodstawnych i nie do utrzymania. Jeśli rewolucja sowiecka się skończy trzeciej wojny światowej, a następnie w okresie plemiennym i terytorialnym Skład populacji rosyjskiej ulegnie następującym zmianom: po czym sama idea narodowo-polityczna rozczłonkowanie Rosji może okazać się całkowicie nieopłacalne Chimera, plan nie tylko zdradziecki, ale po prostu głupi i niewykonalne.

8. Niemniej jednak musimy być przygotowani na to, że rozczłonkowujący Rosję będą próbowali przeprowadzić swoje wrogie i śmieszne doświadczenie nawet w postbolszewickim chaosie, zwodniczo przedstawianie jej jako najwyższego triumfu "wolności", "demokracja" i "federalizm": do ludów i plemion ruskich na zgubę, do awanturników, spragniony kariery politycznej, "dobrobyt" dla wrogów Rosji, aby świętować. Jesteśmy Musimy być na to przygotowani przede wszystkim dlatego, że Niemiecka propaganda zainwestowała zbyt wiele pieniędzy i wysiłku na ukraiński (a może i nie tylko ukraiński) separatyzm; Po drugie dlatego, że psychoza jest wyimaginowana "demokracja" i wyimaginowane "Federalizm" rozprzestrzenił się na szerokie kręgi porewolucyjne ambicje i karierowicze; Po trzecie bo świat za kulisami, który postanowił rozczłonkować Rosję, wycofa się ze swojej decyzji dopiero wtedy, gdy jej plany zostanie doszczętnie zniszczony.

* * *

9. I tak, gdy po upadku bolszewików świat Propaganda wrzuci hasło w ogólnorosyjski chaos: "Narody byłej Rosji, rozczłonkujcie!" Wtedy otworzą się dwie możliwości: albo pojawi się rosyjska dyktatura narodowa, która przejmie władzę Silne ręce "cugli władzy" zgaszą to katastrofalne hasło i doprowadzi Rosję do jedności, odcinając się od i wszelkiego rodzaju ruchy separatystyczne w kraju; lub taki Dyktatura nie nabierze kształtu, a kraj rozpocznie niewyobrażalny chaos ruchów, powrotów, zemsty, pogromów, zakłóceń w transporcie, bezrobocia, głodu, zimna i anarchia.

Wtedy Rosja pogrąży się w anarchii i zdradzi się jego krajowe, wojskowe, polityczne i wrogowie religijni. Ten wir się w nim utworzy pogromy i walki, ten "wir złych duchów", które wskazaliśmy w ust. 1; następnie poszczególne jego części Zaczną szukać zbawienia w "byciu o sobie", tj. w "byciu o sobie". w rozczłonkowaniu.

Jest rzeczą oczywistą, że ten stan anarchii będzie chciał Wykorzystaj wszystkich naszych "dobrych ludzi"; Wszelkiego rodzaju interwencje wojskowe rozpoczną się pod pretekstem "samoogrodzenie", "pacyfikacja", "przywrócenie porządku" itp. 1917-1919, kiedy tylko leniwi nie brali źle leżące rosyjskie towary; gdy Anglia zatapiała alianckich Rosjan pod pretekstem, że stały się "rewolucyjne" niebezpieczne", a Niemcy zajęły Ukrainę i do Donu i Wołgi. A teraz "dobrzy sąsiedzi" powrócili Stosowane będą wszelkiego rodzaju interwencje: groźby dyplomatyczne, okupacja wojskowa, konfiskata surowców, przywłaszczenie "koncesje", grabież zapasów wojskowych, przekupstwo indywidualne, partyjne i masowe, organizacyjne najemne gangi separatystów (pod nazwą "narodowo-federacyjne armie"), utworzenie marionetkowych rządów, podżeganie i pogłębianie wojny domowe na wzór chiński. I nowa Liga Narodów będzie próbował ustanowić "nowy porządek" korespondencyjnie (Paryż, Berlin lub Genewa) rezolucje mające na celu zniesienie i rozczłonkowanie narodowej Rosji.

Załóżmy na chwilę, że wszystkie te "miłujące wolność i "Demokratyczne" wysiłki zostaną chwilowo uwieńczone sukcesem a Rosja zostanie rozczłonkowana. Co da Ci to doświadczenie? narodowi rosyjskiemu i sąsiednim mocarstwom?

10. Według najbardziej konserwatywnych obliczeń, do dwudziestu poszczególnych "państw", które nie mają żadnych terytorium bezsporne, brak autorytatywnych rządów, ani prawa, żadnych sądów, żadnych armii, żadnych bezdyskusyjnie narodowych Ludność. Do dwudziestu pustych tytułów. Ale natura tego nie robi znosi pustkę. I w te polityczne, Te wiry separatystycznej anarchii wleją się w ludzkość Deprawacja: Po pierwsze, poszukiwacze przygód wyszkoleni przez rewolucję pod nowymi nazwiskami; Po drugie, najemnicy sąsiednich mocarstw (ze środowiska emigracji rosyjskiej); Po trzecie, zagraniczni poszukiwacze poszukiwaczy przygód, kondotierów, spekulantów i "misjonarze" (przeczytaj ponownie "Borys" Godunów" Puszkina i kronik historycznych Szekspira). Wszystko to będzie miało na celu przedłużenie chaosu, w antyrosyjską agitację i propagandę, w polityce i zepsucie religijne.

Powoli, przez dziesięciolecia, powstaną nowe, które odpadły lub rozczłonkowanych państw. Każdy będzie przewodził ze wszystkimi długotrwała walka o terytorium i ludność, co byłoby równoznaczne z niekończącymi się wojnami domowymi w na terenie Rosji.

Będzie więcej ludzi chciwych, okrutnych i pozbawionych skrupułów "pseudo-generałów", aby się zdobyć "subsydiów" za granicą i rozpocząć nową masakrę. W dwudziestu stanach znajdzie się 20 ministerstw (20×10, co najmniej 200 ministrów), dwadzieścia parlamentów (20×200, minimum 4000 parlamentarzystów), dwadzieścia armii, Dwadzieścia sztabów, dwadzieścia zakładów zbrojeniowych, dwudziestu służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych, dwudziestu policjantów, dwudziestu systemów celnych i zakazów oraz dwudziestu Misje dyplomatyczne i konsularne na całym świecie Przedstawicielstwa. Dwadzieścia sfrustrowanych budżetów i jednostki monetarne będą wymagały niezliczonych pożyczek w walutach obcych; Pożyczki będą udzielane przez "mocarstwa" pod zastaw gwarancji "demokratyczny", "ulgowy", "komercyjne i przemysłowe" oraz typu "wojskowego". Nowe państwa odnajdą się Kilka lat później satelity sąsiednich mocarstw, obce kolonie lub "protektoraty". Znana nam z historii federacyjna niezdolność ludności rosyjskiej i równie historycznie udowodnioną atrakcyjność do "niezależnej figuracji" Dokończą robotę: nikt nawet nie będzie pamiętał o federacji, ale wzajemne Gorycz sąsiadów Rosji sprawi, że będą woleli obce niewolnictwo dla jedności wszechrosyjskiej.

11. Wizualizacja Rosji w takim stanie długotrwałe szaleństwo, wystarczy wyobrazić sobie los "niezależności Ukrainy".

Po pierwsze, to "państwo" będzie musiało stworzyć nową linię obronną od Owrucha do Kurska, oraz następnie przez Charków do Bachmutu i Mariupola. Odpowiednio będzie musiał "najeżyć się" frontem przeciwko Ukraina i Wielka Rosja oraz Armia Dońska. Obydwa sąsiednie państwa będą wiedziały, że Ukraina opiera się na Niemczech i jest ich satelitą oraz że w przypadku nowej wojny między Niemcami, a Rosją niemiecka ofensywa od samego początku będzie przebiegać od Kurska do Moskwy, od Charkowa do Wołgi i od Bachmutu i Mariupol na Kaukaz. Będzie to nowa sytuacja strategiczna, w której do tej pory Niemcy osiągnęły maksymalne postępy.


Nietrudno sobie wyobrazić, jak na te nową strategiczną sytuację zareagują Polska, Francja, Anglia i Stany Zjednoczone; Szybko zorientują się, że uznanie niepodległej Ukrainy oznacza oddanie jej Niemcom (czyli uznanie I i II wojny światowej za przegraną!) i zaopatrzenie ich nie tylko w południowo-rosyjskie zboże, węgiel i żelazo, ale także oddanie im Kaukazu, Wołgi i Uralu.


Może to rozpocząć wytrzeźwienie Europy Zachodniej od „federalnego” szału i ogólnorosyjskiego rozczłonkowania.


12. Z tego wszystkiego jasno wynika, że plan rozczłonkowania Rosji ma swoją granicę w rzeczywistych interesach Rosji i wszystkiego Ludzkość.

Tak długo, jak istnieją abstrakcyjne rozmowy, tak długo, jak istnieją polityczne Doktrynerzy proponują "uwodzicielskie" slogany, postaw na rosyjskich zdrajców i zapomnij imperialistyczna żądza przedsiębiorczych sąsiadów; Dopóki uważają Rosję za skończoną i pogrzebaną, i dlatego bezbronny, przyczyna jego rozczłonkowania może wydawać się rozwiązane i łatwe. Ale pewnego dnia wielkie mocarstwa wprowadzą w życie nieuniknione konsekwencje tego rozczłonkowania i pewnego dnia Rosja się obudzi i przemówi; Wtedy rozwiązany będzie problematyczne, a łatwe będzie trudne.

Rosja, jak łup rzucony na łup, jest wielkość, której nikt nie jest w stanie opanować, przy której wszystko kłótnia, która ożywi niesamowite i niedopuszczalne zagrożenia dla całej ludzkości. Świat gospodarstwo już wytrącone z równowagi przez utratę zdrowej produkcji w Rosji, znajdzie się przed naprawiając tę niepłodność przez dziesięciolecia. Świat Równowaga, która stała się już bardziej niepewna niż kiedykolwiek, będzie skazany na nowe i bezprecedensowe próby. Rozczłonkowanie Rosji nie przyniesie nic odległym mocarstwom i ogromnie wzmocni imperialistycznych najbliższych sąsiadów. Twardy zaproponować środek, który byłby korzystniejszy dla Niemiec, jak dokładnie Proklamacja rosyjskiej "pseudo-federacji": to jest byłoby "spisanie na straty" I wojny światowej cały okres międzywojenny (1918-1939) i cały II wojna światowa – i otworzyć Niemcom drogę do hegemonia światowa. Niepodległa Ukraina może być tylko "trampolina" prowadząca Niemców w świat Przywództwo.

To Niemcy, przyjąwszy dawne marzenie Gustawa Adolfa, próbuje zepchnąć Rosję z powrotem do "Moskwy" epoki". Jednocześnie uważa naród rosyjski za historyczne "" przeznaczone dla niej, jest całkowicie niezdolny do zrozumienia, że Rosja nie zginie od rozczłonkowania, ale zacznie odtwarzać cały przebieg jego Historia na nowo: jest jak wielki «organizm» znów zacznie zbierać swoje "", Poruszać się wzdłuż rzek do mórz, do gór, do węgla, do zboża, do ropa naftowa, uran.

Wrogowie Rosji postępują lekkomyślnie i nierozsądnie, "wstrzykiwanie" plemion rosyjskich politycznie szalony pomysł rozczłonkowania. Ta idea rozczłonkowania Mocarstwa europejskie zostały kiedyś wysunięte w traktacie wersalskim Kongres (1918). Następnie został przyjęty i wdrożony. I Co to? W Europie wiele małych i samoopóźnionych słabe państwa: Estonia, Łotwa i Litwa; Polska bogata w ziemie, ale nie do obrony; strategicznie beznadziejny, bo wszędzie łatwo się łamie i wewnętrznie podzielona Czechosłowacja; Mały i rozbrojony Austria; okrojone, rozgoryczone i wyczerpane Węgry; przed absurdalnie rozdęty i strategicznie bezwartościowy Rumunia; i to jeszcze nie obszernie, ale w nowy sposób obrażone Niemcy marzące o zemście. Od tego czasu Minęło trzydzieści lat, a kiedy teraz spojrzymy wstecz na przebieg mimowolnie zadajemy sobie pytanie: może Politycy wersalscy chcieli przygotować się na wojnę Obfite i niezabezpieczone łupy Niemiec z Narwy do Warny i z Bregencji do Baranowicz? W końcu obrócili się cały ten europejski obszar w rodzaj "dziecięcego ogród" i pozostawił tych bezbronnych "czerwonych" kapelusze" sam na sam z głodnym i wściekłym wilkiem... Czy byli tak naiwni, by mieć nadzieję na Francuzów? "Guwernantka", która będzie "edukować" Wilk? Albo nie docenili swojej witalności i są dumni ze swoich Projekty Niemców? A może myśleli, że Rosja wciąż jest uratuje europejską równowagę, ponieważ została ona wyobrażona i zapewniona że państwem radzieckim jest Rosja? Cokolwiek Pytanie jest śmieszne...

Trudno teraz powiedzieć, o czym dokładnie mówili ci panowie w tamtym czasie myślałem i nie myślałem o tym. Oczywiste jest, że rozczłonkowanie Europy, które zostało zawarte między Niemcami a Sojuszem Imperializm sowiecki był największą głupotą XX wieku. Niestety, ta ich głupota nic nie znaczy nauczane, a przepis na rozczłonkowanie jest ponownie wydobywany z teki dyplomatyczne.

Pouczające jest jednak dla nas to, że europejscy politycy W tym samym czasie zaczęto mówić o paneuropejskim zjednoczenie i rozczłonkowanie Wszechrosjów! Jesteśmy tu od dawna Wsłuchujemy się w te głosy. W latach 20. w Pradze Prominentni socjaliści-rewolucjoniści publicznie wyrzucili z siebie unikając słowa "Rosja" i zastępując je Wyrażenie opisowe "kraje o na wschód od linii Curzona." Jednocześnie świętowaliśmy to obiecująca, a w rzeczywistości zdradziecka terminologia i Doszliśmy do słusznego wniosku: świat za kulisami grzebie zjednoczona narodowa Rosja...

To nie jest mądre. Krótkowzroczność. Spieszący się w nienawiści i beznadziejne na wieki. Rosja to nie ludzki pył ani chaos. Jest to przede wszystkim wielki naród, który nie roztrwonił własnego narodu. i nie rozpaczając nad swoim powołaniem. Ci ludzie spragniony wolnego porządku, pokojowej pracy, własności i kultury narodowej. Nie zakopuj ich To przedwczesne! Nadejdzie godzina historii, ona powstanie z wyimaginowanej trumny i domagać się zwrotu swoich praw!



Iwan Iljin


(15 lipca 1950)

31 lipca 2006




swentr.site/russia/596661-ivan-ilyin-russian-philosopher/

www.pravoslavie.ru/2444.html

piątek, 16 sierpnia 2024

Fizyka dźwięku

 





































youtube.com/watch?v=9EQAYUrJItc

youtube.com/watch?v=2awbKQ2DLRE

youtube.com/watch?v=dihQuwrf9yQ

youtube.com/watch?v=XpNbyfxxkWE



youtube.com/watch?v=wUpOlqbHcjI





Teoria "wielkiej wymiany".




w temacie Wędrującej Cywilizacji Śmierci







przedruki
tłumaczenie automatyczne




Nie, Maurice Barrès nie wymyślił terminu "wielka wymiana"


Opublikowano 2019-11-29 17:13

W dzienniku "Le Monde" i na falach radiowych France Culture można było przeczytać, że to wyrażenie, cenione przez skrajną prawicę, narodziło się w 1900 roku pod piórem Maurice'a Barrèsa.


Skąd wziął się termin "wielka wymiana", który odnosi się do idei, że Francuzi będą stopniowo zastępowani przez innych? W "Le Monde" czytamy, że to wyrażenie, cenione przez skrajną prawicę, narodziło się w 1900 roku pod piórem Maurice'a Barrèsa. "W Powołaniu do żołnierza (1900) Maurice Barrès, zwolennik Action française, po raz pierwszy użył terminu «wielka zamiana» przez «cudzoziemca», czyli Żyda". To samo stwierdzenie można znaleźć w France Culture: "Wyrażenie «wielka zamiana» pojawia się czarno na białym w Wezwanie do żołnierza, drugim tomie Roman de l'énergie nationale, autorstwa Maurice'a Barrèsa".

Jeśli jednak zajrzysz do omawianego dzieła, nie znajdziesz ani śladu tych terminów, ani w żadnej innej książce Maurice'a Barrèsa. Wyjaśnienie prawdopodobnie leży w zamieszaniu. W swojej książce o narodzinach Action française historyk Laurent Joly podsumował obawy Maurice'a Barrèsa dotyczące innych krajów w następujący sposób: "Ta wielka wymiana nieuchronnie dokona się w krótkim okresie, jeśli nie zostanie uporządkowana; Francja zawsze może być nazywana Francją, jej dusza będzie martwa, opróżniona, zniszczona. Jeśli koniec zdania jest rzeczywiście cytatem z Maurice'a Barrèsa, to "wielka zamiana" jest w rzeczywistości słowem wybranym przez Laurenta Joly'ego do syntezy myśli pisarza.

Nie oznacza to, że mistyfikacja jest całkowita, ponieważ Maurice Barrès jest pierwszym, który wysunął teorię o narodzie zagrożonym przez "nowych Francuzów". Wynalazca koncepcji, ale nie wyrażenia, którego ojcostwo zdaje się należeć do Renauda Camusa, jego największego propagatora dzisiaj.

----------




Czy Maurice Barrès naprawdę używał wyrażenia "wielkie zastępstwo" sto lat przed Renaudem Camusem?

W przeciwieństwie do tego, co piszą "Le Monde" i "France Culture", Maurice Barrès nigdy nie użył wyrażenia "wielka wymiana", spopularyzowanego od 2010 roku przez skrajnie prawicowego pisarza Renauda Camusa. Jednak w 1900 roku Barrès rozwinął teorię nowego ludu, który miał zastąpić Francję.


Pytanie zadane przez w dniu 20/11/2019

Witam


Przeformułowaliśmy Pańskie początkowe pytanie: "Le Monde dwukrotnie, a France Culture potwierdzają, że wyrażenie »Wielka Zamiana« pochodzi z Wezwania do żołnierza Maurice'a Barrèsa z 1900 roku. Wydaje się jednak, że go nie ma, podobnie jak fragmenty cytatów, które są do niego dołączone. Jak wygląda sytuacja?"

Rzeczywiście, w artykule opublikowanym po ataku w Christchurch (Nowa Zelandia) w marcu i 9 listopada, nasi koledzy z Les Décodeurs du Monde twierdzą, że Renaud Camus nie jest "prawdziwym wynalazcą" teorii wielkiego zastąpienia. Zgodnie z tą teorią, spopularyzowaną przez pisarza Renauda Camusa od 2010 roku i często podejmowaną przez skrajną prawicę, biała ludność francuska i europejska zostałaby zastąpiona przez populację imigrantów z Afryki i kultury muzułmańskiej, przy wsparciu elit politycznych i medialnych.

Dla Les Décodeurs du Monde wyrażenie to "powstało pod koniec XIX wieku, wraz z Maurice'em Barrèsem, jednym z intelektualnych ojców francuskiego nacjonalizmu. W L'Appel au soldat (1900) Barrès, zwolennik Action française, żarliwie bronił ziemi i jej korzeni oraz wywyższał naród. Po raz pierwszy używa w nim terminu "wielka zamiana" przez "cudzoziemca", czyli Żyda, co miałoby być "fatalnie dokonane w krótkim czasie". "Francja zawsze może być nazywana Francją, jej dusza będzie martwa, opróżniona, zniszczona" – napisał. To samo odnosi się do publikacji France Culture z kwietnia 2019 r. i zapewnia: "Termin »wielka wymiana« pojawia się czarno na białym w Wezwanie do żołnierza, drugim tomie Roman de l'énergie nationale, autorstwa Maurice'a Barrèsa".
Wyrażenie "świetny zamiennik" nie zostało użyte przez Maurice'a Barrèsa

552 strony książki "Wezwanie do żołnierza" są dostępne w wolnym dostępie w bibliotece cyfrowej Gallica Francuskiej Biblioteki Narodowej lub na Wikiźródłach. Dokonując poszukiwań w tekście, można zauważyć, że w książce Maurice'a Barrèsa ani wyrażenie "wielka zamiana", ani nawet słowo "zamiana" nie pojawia się w jej autorze. To samo odnosi się do frazy o Francji jako o "martwej duszy, opróżnionej, zniszczonej".

Ale w takim razie skąd pochodzi ten cytat? Wzmianka o podobnym cytacie znajduje się w eseju Le Sens de la République autorstwa historyka Patricka Weila i dziennikarza Nicolasa Truonga. Autorzy zauważają również, że "gdy tylko uchwalono ustawę z 1889 roku, Maurice Barrès, skrajnie prawicowy nacjonalista, rozwinął teorię wielkiej wymiany".


Następnie autorzy odwołują się w przypisie do książki Naissance de l'Action française (dostępnej w Google Books) historyka Laurenta Joly'ego, która jest w rzeczywistości źródłem zamieszania. W książce tej Laurent Joly przywołuje Maurice'a Barrèsa i jego skrajnie prawicowe idee, a następnie, nie cytując w cudzysłowie, pisze: "Ta wielka wymiana nieuchronnie dokona się w krótkim okresie, jeśli nie zrobimy z nią porządku; Francja zawsze może być nazywana Francją, jej dusza będzie martwa, opróżniona, zniszczona". Laurent Joly wstawia trzy akapity cytatów z artykułu zatytułowanego "Les études nationalistes au Quartier latin", wydrukowanego w dzienniku "Le Journal" 15 lutego 1900 roku.

Artykuł, o którym mowa, jest również dostępny na stronie Gallica. Nie pojawia się w nim wyrażenie "wielka zamiana", nawet jeśli Maurice Barrès już teoretyzuje na jego temat, pisząc: "Dziś wśród nas wślizgnęli się nowi Francuzi [...] którzy chcą nam narzucić swój sposób odczuwania. W ten sposób wierzą, że nas cywilizują; są one sprzeczne z naszą własną cywilizacją. Triumf ich sposobu patrzenia zbiegłby się w czasie z prawdziwą ruiną naszego kraju. Nazwa Francja może przetrwać; Szczególny charakter naszego kraju zostałby jednak zniszczony, a ludzie osiedleni w naszym imieniu i na naszym terytorium ruszyliby ku losom sprzecznym z losami i potrzebami naszej ziemi i naszych zmarłych".



Laurent Joly, z którym skontaktował się CheckNews, potwierdza, że Maurice Barrès nie użył wyrażenia "wielka zamiana" i wyjaśnia, dlaczego pojawia się ono w jego książce: "(Celowo) podsumowałem ducha długiego cytatu, zanim dostarczyłem go czytelnikowi na stronie 144 mojej książki. O ile mi wiadomo, artykuł Barrèsa w "Le Journal" z 15 lutego 1900 roku był nieznany. Cała moja analiza obraca się wokół idei, że anty-Dreyfusardowski nacjonalizm wykuty przez Barrèsa i Maurrasa zwiastuje skrajnie prawicowy nacjonalizm XX i XXI wieku. Najwyraźniej Laurent Joly zsyntetyzował myśl Barrèsa, wspominając o "wielkim zastąpieniu", co nie było cytatem, w przeciwieństwie do tego, co oczywiście zrozumiały Le Monde i France Culture.Maurice Barrès nie jest więc wynalazcą tego wyrażenia, nawet jeśli teoretyzował na temat tego pojęcia.

Stara skrajnie prawicowa teoria spopularyzowana przez Renauda Camusa

Zapytany przez CheckNews o autorstwo tego wyrażenia, Renaud Camus powiedział, że nie ma na myśli nikogo, od kogo by je zapożyczył. Nie wyklucza, że inni używali go przed jego spopularyzowaniem, uważając, że "wielki i zastępczy to bardzo popularne słowa i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby spotkali się przede mną".

Jak zauważył w 2015 roku Libération, historyk Nicolas Lebourg znajduje, 50 lat po Barrès, oznaki teorii wielkiego zastąpienia w okresie po II wojnie światowej, "kiedy neonazista René Binet wzywa bojowników ruchu oporu i weteranów frontu wschodniego do wspólnej walki przeciwko inwazji na Europę przez »Murzynów« i »Mongołów« – czyli Amerykanów i Rosjan. Następnie, w międzynarodowych organizacjach skrajnej prawicy, rozwinęła się idea, że imigracja była wynikiem żydowskiego spisku, mającego na celu zastąpienie białej rasy mieszaną ludzkością żyjącą wszędzie na tych samych dobrach. Dekryminalizacja aborcji wywoła podobne dyskusje na temat ludobójstwa małych białych dzieci przez 'żydowską zasłonę'.

Od Barrèsa po Bineta, idea rozwinięta na skrajnej prawicy, że biali Europejczycy są zagrożeni substytucją, nie jest więc nowa, ale dla Nicolasa Lebourga Renaudowi Camusowi udało się przywrócić jej siłę dzięki formułom "wielkiej wymiany zastępczej" i "władzy zastępczej", które "nie są dalekie od scenariusza popkultury". Wyrażenie i idea zniknięcia narodu zastąpionego przez obcą populację są obecnie regularnie używane przez polityków, od skrajnej prawicy po konserwatywną prawicę.



------------




15 marca, 2019 
Autor: Frédéric Joignot


"ŚWIETNY ZMIAN".

SZCZEGÓŁOWE ROZSZYFROWANIE TEORII SPISKOWEJ I WOJNY DOMOWEJ W MODZIE NA SKRAJNEJ PRAWICY




Fatalna logika nienawistnej i alarmistycznej teorii spiskowej? Zwolennik białej supremacji Brenton Tarrant, sprawca półautomatycznego ataku na meczet w Christchurch w Nowej Zelandii, w którym 15 marca zginęło 51 osób, a 40 zostało rannych, opublikował w Internecie 74-stronicowy "Manifest" zatytułowany "The Great Replace". Chociaż tekst ten wzywający do wojny domowej przeciwko muzułmanom nie odnosi się wyraźnie do Renauda Camusa, francuski pisarz sympatyzujący z Frontem Narodowym jest wynalazcą tego wyrażenia w języku francuskim, podobnie jak teoretyzowanie jego koncepcji – nawet jeśli zapożyczył wiele idei od innych autorów, zwłaszcza francuskiego ultranacjonalistycznego pisarza i polityka Maurice'a Barrésa.

Poniższy artykuł jest szczegółowym przewodnikiem po tekście Renauda Camusa z reakcjami demografów, socjologów i historyków, opublikowanym częściowo w Le Monde Idées w lutym 2014 r. – w czasie, gdy pojawiła się teoria spiskowa o demograficznym "wielkim zastąpieniu" "rdzennych Francuzów" przez populacje muzułmańskie Afryki i Afryki Północnej o nieokiełznanym wskaźniku urodzeń która była świadomie lub przez słabość, zaaranżowana przez narodowe elity, ślepe na niebezpieczeństwo, a nawet współwinna, zaczęła być popularyzowana we Francji przez skrajnie prawicowych i antyeuropejskich intelektualistów tożsamościowych, takich jak polemista z Le Figaro, Eric Zemmour.

_______________________

DRUGI CAMUS W TEKŚCIE...

"Wielka Wymiana jest najpoważniejszym szokiem, jakiego doświadczyła nasza ojczyzna od początku swojej historii, ponieważ jeśli przemiana ludzi i cywilizacji, już tak postępowa, zostanie doprowadzona do końca, historia, która będzie trwać, nie będzie już ani jego, ani nasza". To właśnie w tych alarmistycznych kategoriach bliski Frontowi Narodowemu pisarz Renaud Camus ogłosił we wrześniu 2013 r. manifest zatytułowany: "Nie dla zmiany ludzi i cywilizacji".

Od kilku lat ta "teoria zastąpienia" "rdzennych" Francuzów przez inne ludy, głównie z Maghrebu i Afryki, zyskuje na popularności w skrajnie prawicowych i prawicowych kręgach politycznych – aż po "Le Figaro", gdzie polemista Eric Zemmour uznał ją za swoją. To echo zasługuje na uwagę, ponieważ teoria ta krystalizuje głębokie lęki, coraz bardziej radykalne dyskursy, gdy nie inspiruje tragicznych czynów, takich jak ten w Christchurch – czy we Francji tworzenie grup takich jak Akcja Sił Operacyjnych (AFO), których trzynastu członków aresztowano w czerwcu i lipcu 2018 r. Podejrzewano ich o chęć zaatakowania muzułmanów poprzez zatrucie żywności halal w supermarketach. Na stronie głównej ich strony internetowej można było przeczytać: "Wielka wymiana jest prawdziwa, widoczna wszędzie we Francji i w Europie. Nasz naród wkrótce wyginie, jeśli nie będziemy ostrożni. Wstąp w szeregi Patriotów. »


Wychwalają ją grupy tożsamościowe, odwołuje się do niej Front Narodowy, popiera ją skrajnie prawicowa blogosfera, rozpowszechniają ją czasopisma takie jak Valeurs actuelles i Causeur, a skrajnie prawicowi terroryści są nią wyraźnie zainspirowani. Teoria "Wielkiej Wymiany" jest regularnie przywoływana przez intelektualistów i dziennikarzy, którzy potępiają rozpad "francuskiej tożsamości". Nawet Alain Finkielkraut, który nie należy do skrajnej prawicy, w "L'Identité malheureuse" (2013) okazuje sympatię dla Renauda Camusa (którego utalentowaną prozę o staroświeckim stylu ceni), gdzie bardzo śmiało porównuje swoje radykalne tezy tożsamościowe... oraz "umowa społeczna" według Thomasa Hobbesa (ojca teorii państwa pacyfikacyjnego). Śmiały!

Z kolei Charles Beigbeder, były sekretarz krajowy UMP, kojarzy go z cywilizacyjną troską uczestników marszu Manif pour tous sprzeciwiającego się małżeństwom homoseksualnym. "Ta mobilizacja zrodziła się ze świadomości pilnej potrzeby zachowania naszej tożsamości jako cywilizacji. (…) W tle nie można być obojętnym na "wielką wymianę", o której teoretyzuje Renaud Camus, który widzi zanik kultury zachodniej na rzecz "kultur pochodzenia" obcych populacji" – wyjaśniał w miesięczniku "Causeur" w sierpniu 2013 roku.


NIEMOWLĘTA "DOBROWOLNIE MUZUŁMAŃSKIE"

W wydanej własnym sumptem książce "The Change of People", wydanej w 2013 roku, Renaud Camus szczegółowo opisuje tę "teorię zastąpienia". Pisarz wyraża wielką melancholię za przeszłością i wczorajszą Francją, która nie oparłaby się globalizacji wymiany, kultur, sztuki i mediów: twierdzi, że "mistrzowie handlu międzynarodowego" i "rycerze zglobalizowanego przemysłu" przekształcili każdego Francuza w "nieoryginalnego pionka, który można dowolnie wymieniać, bez ograniczeń przynależności; możliwość przeniesienia". W ten sposób, dodaje, ukształtowali "człowieka zastępalnego, wolnego od wszelkiej specyfiki narodowej, etnicznej i kulturowej" – tak jakby każdy Francuz, często o różnym pochodzeniu, ale zaznajomiony z burzliwą historią swojego kraju – "francuskiego tygla", jak nazywa go historyk Gérard Noiriel – nie był zdolny do świadomej integracji lub odrzucenia tego, co pochodzi z innych kultur. Namyśl przychodzą alarmistyczne strony Maurice'a Barrèsa w "Les Déracinés" (1897), gdzie ten zjadliwy anty-Dreyfusard, dla którego Żydzi korumpowali Francję, założyciel gazety La Cocarde, który twierdził, że Emile Zola nie był Francuzem, rozwija swoją teorię "Narodowego Ja" "opartego na kulcie ziemi i umarłych i śpiewa hymn zakorzenienia" (zgodnie z wyrażeniem historyka Michela Winocka).

Zdaniem Renauda Camusa ten «czysty ekonomizm», głoszony przez francuskich pracodawców i nieświadomych lub współwinnych polityków, sprawił, że zatraciliśmy poczucie «ojczyzny» i «grubości wieków»: rozpuścił pamięć o naszej historii i naszej literaturze (czy Zola jest jednym z nich?), rozrzedzając jednostki w «Wielkiej Dekulturacji». To właśnie to uogólnione "oszołomienie" pozwoliło skorumpowanym i chciwym elitom zaaranżować bez oporu prawdziwą "kolonizację ludności" kraju przez imigrację z Maghrebu i Afryki. Na końcu tekstu Renaud Camus stwierdza, że we Francji "odsetek tubylców jest nadal dość wysoki wśród najstarszych ludów, ale spektakularnie spada w miarę schodzenia w dół skali wiekowej. Zazwyczaj (...) niemowlęta są arabskie lub czarne, i chętnie są muzułmanami". Te muzułmańskie niemowlęta, oczywiście, rodzą się z okrzykiem "Allahu akbar".


Co mówią nam badania demograficzne?

Dla Renauda Camusa niemożliwe jest, aby Francuzi współżyli z nieeuropejskimi "nieeuropejskimi" narodami bez utraty swojej tożsamości – podobna teoria była modna na samym początku XX wieku o niewykształconych południowych Włochach (33 zginęło w Marsylii w czerwcu 1881 r. podczas rasistowskich zamieszek), Polakach alkoholikach oraz głupich i przesądnych Portugalczykach, którzy przybyli do Francji. potem mówiono o "czarnej inwazji" wraz z przybyciem mieszkańców naszych afrykańskich kolonii. Stwierdza również, że w Stanach Zjednoczonych, kraju "tygla kulturowego", "gdzie tak jak u nas dokonuje się zmiana ludzi", sytuacja jest taka, że "potomkowie budowniczych tego narodu są obecnie w mniejszości".

Zmiana ludzi, zatopienie obcych... . Czy wszystkie te stwierdzenia są uźródłowione, poparte konkretnymi badaniami? Czy to czyste zarzuty? Przerażona reakcja na istnienie dzielnic dla imigrantów? Rasistowska teoria spiskowa? Czy naprawdę powinniśmy obawiać się "tygla" w stylu amerykańskim w tej Francji, położonej na końcu Europy, gdzie tak wiele innych narodów zakończyło swoją wędrówkę? Co mówią pogłębione i precyzyjne badania demograficzne?

Opublikowany w październiku 2012 r. raport "INSEE Référence – Imigranci i potomkowie imigrantów we Francji" wylicza 5,3 mln osób "urodzonych za granicą w obcym kraju", czyli 8% populacji Francji. Spośród tych imigrantów, którzy pomogli odbudować powojenną Francję, 1,8 miliona pochodzi z Unii Europejskiej. Pozostaje 3,5 miliona ludzi, z których 3,3 miliona pochodzi z Maghrebu, Afryki Subsaharyjskiej i Azji – w tym naturalizowani obywatele Francji.

Ci imigranci z Południa, którzy tak bardzo przerażają teoretyków "wielkiej wymiany", stanowią 5% francuskiej populacji – czyli 65 milionów. Trudno mówić – jak to czyni Renaud Camus – o demograficznym zatopieniu czy "kontrkolonizacji" przez cudzoziemców spoza Europy. Przypomnijmy mimochodem, że francuska kolonizacja Maghrebu, a zwłaszcza Algierii, była o wiele bardziej brutalna i natrętna...

Przeczytaj także: Teoria "wielkiej wymiany", od pisarza Renaud Camusa do zamachów w Nowej Zelandii

Jeśli poszerzymy pojęcie imigranta i weźmiemy pod uwagę wszystkich potomków tych imigrantów – mimo że wszyscy urodzili się we Francji, mówią po francusku, chodzą do szkoły we Francji itd. – otrzymamy liczbę 6,7 miliona. Spośród nich 3,1 miliona to potomkowie migrantów z francuskojęzycznego Maghrebu, Afryki i Azji. Jak to możliwe, że przytłoczyli całą populację francuską – porozmawiajmy o pewnych "imigranckich" dzielnicach, w których dominują przybysze? Można się zastanawiać, czy to nie tyle klasyczna pokoleniowa "wymiana" tak bardzo przeraża Renauda Camusa, co sama obecność tych 5%... Nie-biali...

Na przekór tym statystykom, obrońcy teorii "zmiany ludzi" ani drgną. W skrajnie prawicowej blogosferze krąży tekst manifestu pełen przesadzonych liczb. Zatytułowana "Wielka Zamiana przez A + B" sumuje imigrantów z Maghrebu, Afryki Subsaharyjskiej i Azji oraz ich potomków, czyli ponad 6 milionów ludzi. Dodaje "3 do 4 milionów" potomków należących do trzeciego pokolenia imigrantów, nie precyzując źródła tej informacji. Na koniec, dodał, Francuzi i obcokrajowcy, których uważa za "nie-europejskich nie-tubylców": 800 000 Romów, 500 000 harkis, 800 000 Hindusów Zachodnich, od 400 000 do 800 000 "nielegalnych imigrantów", 80 000 "nielegalnych imigrantów" i od 160 000 do 195 000 naturalizowanych rocznie...

Oto jesteśmy, zgodnie z tym tekstem, z 12 do 14 milionami "nie-białych" – czyli około 20% populacji. Manifest ten kończy się przerażającą projekcją: skoro "wiemy", twierdzi, że "stara biała populacja umiera coraz częściej i rozmnaża się zbyt mało, by się odnowić", że jest wygnana "milionami" (!) i że płodność "Afro-Maghrebu" jest wyższa niż płodność "rdzennych Francuzów", nie ma potrzeby "być ponurym paranoicznym pesymistą, aby zobaczyć szybką wymianę populacji". Quod erat demonstrandum.

KIM JEST "RODOWITY FRANCUZ"?

Większość liczb przytoczonych w tym tekście jest całkowicie wyssana z palca. Populacja Romów nie zbliża się do miliona: Ministerstwo Mieszkalnictwa szacuje ją na 20 000. Rocznie przybywa od 160 000 do 195 000 naturalizowanych obywateli: w 2010 r. było ich 94 tys., w 2011 r. – 66 tys., a w 2012 r. – 46 tys., czyli o połowę mniej. Jeśli chodzi o nielegalnych imigrantów, to oczywiście trudno ich policzyć.

Ale bardziej niż liczby, to bardzo intelektualne podejście panikarzy "wielkiej wymiany" stanowi problem. Dla Pascale Breuil, szefowej wydziału badań demograficznych i społecznych INSEE, przeciwstawienie "nie-tubylców" – tych, którzy urodzili się gdzie indziej – "tubylcom" – rdzennym "białym" – jest delikatną, by nie powiedzieć trudną operacją. Kto tak naprawdę jest "obcy", urodzony gdzie indziej (i oczywiście nie w Europie)? Czy dzieci imigrantów mieszkających we Francji, Francuzów wykształconych we Francji, są "obcymi"? Zwłaszcza, że "wśród potomków imigrantów", mówi Pascale Breuil, "wielu ma tylko jednego rodzica-imigranta: pochodzą z par mieszanych. Kiedy zostają rodzicami, 99% z nich rozmawia ze swoimi dziećmi po francusku, a 64% osób mieszkających z partnerem ma małżonka, który nie jest ani imigrantem, ani potomkiem imigranta. Jak zatem możemy zdefiniować "obcą" populację? I jak możemy twierdzić, że potomkowie tych mieszanych par, którzy często są również żonaci z Europejczykami, z których wszyscy mówią po francusku, są nadal "nie-tubylcami"?

Kierownik Zakładu Badań Demograficznych kwestionuje też samo pojęcie "substytucji osób". "Jak daleko trzeba się cofnąć, aby być uważanym za część rodowitego ludu francuskiego? –. Czy powinniśmy odrzucić imigrację zarobkową sięgającą końca XIX wieku, wraz z przybyciem wielu Włochów, Belgów, Szwajcarów, Polaków i Niemców, którzy wcale nie ożenili się i mieli dzieci z Francuzami? A może należy jeszcze wykluczyć migracje z Europy Południowej i Afryki od początku XX wieku, nie mówiąc już o naturalizowanych obywatelach i uchodźcach? Ostatecznie bardzo trudno jest określić, kto jest, a kto nie jest pochodzenia francuskiego. »

W istocie, jak wyraźnie wykazali historycy imigracji Patrick Weil i Gérard Noiriel, istnieje "francuski tygiel": od końca XIX wieku różne fale imigracji mieszały się z ludnością francuską, nawet jeśli początkowo spotkała się ona z ostracyzmem, czy to z powodu "braku kultury", czy "przesądów" – Portugalczycy, Włosi, przez długi czas uważani za "nieasymilacyjnych" (czytaj dalej Cavanna) - lub ich religii: Polaków oskarżano o bycie "fanatykami".

François Héran, dyrektor ds. badań w Narodowym Instytucie Badań Demograficznych (INED), odkrywając tekst "Wielkie zastąpienie przez A + B", zauważa, że w rzeczywistości w umysłach redaktorów chodzi o "przekształcenie pochodzenia narodowego w dane rasowe". "Celem stają się »nie-biali«" – wyjaśnia. Jest to po prostu banalny rasizm (do którego dochodzi obawa przed islamem, zawsze potępianym jako "islamizm", wylęgarnia terroryzmu). Jeśli chodzi o ekstrapolacje na temat uogólnionej wymiany Renauda Camusa, Héran określa je jako "nonsens"!

Demograf przypomina nam, że wzrost liczby ludności Francji od czasów wojny (20 milionów mieszkańców) nie jest oczywiście całkowicie spowodowany imigracją. "Powojenny wyż demograficzny, w którym na jedną kobietę przypada od 2,6 do 3 dzieci, odegrał pewną rolę w dobrej jednej trzeciej i nadal ma długoterminowe skutki. Druga trzecia wynika ze wzrostu średniej długości życia, co oznacza, że współistnieje więcej pokoleń. Trzecia trzecia część kraju związkowego pochodzi z imigracji, która, nie zapominajmy, nie jest całkowicie nieeuropejska. »


Kim jest "czysta biel"?

Demograf Hervé Le Bras, autor książki The Demon of the Origins (L'Aube, 1998), widzi w "wielkiej zamianie" "złowrogą farsę", która trwa od dziesięcioleci. Wspomina, że 26 października 1985 roku magazyn "Figaro" ukazał się na pierwszej stronie z Marianną ubraną w hidżab i zatytułowaną: "Czy za 30 lat nadal będziemy Francuzami?". Minęło jednak 30 lat, a we Francji jest 4,5 miliona muzułmanów (2,1 miliona regularnie praktykujących według INED, w tym 15 000 pobożnych salafitów). "Mówienie o «imigrantach w drugim lub trzecim pokoleniu» — wyjaśnia demograf — jest sprzecznością samą w sobie. Oni już nie migrują, są Francuzami. Mówi się o nich jako o czymś w rodzaju «piątej kolumny», jakby byli wrogami wewnętrznymi". Również w tym przypadku rasizm nadal się utrzymuje. Ze zdwojoną siłą podniesiono kwestię islamu, zaostrzoną przez ataki.

Dla demografa fakt uznawania potomków imigrantów urodzonych z małżeństw mieszanych za "cudzoziemców spoza Europy" jest "skrajnie rasistowską teorią". "Autorzy tego tekstu uważają, że jeśli ktoś ma arabskiego przodka, pozostaje Arabem. Taka była zasada amerykańskiej "zasady jednej kropli" w okresie segregacji: jedna kropla czarnej krwi definiowała cię jako czarnego, a zatem gorszego. Tak samo było z Żydami w czasie okupacji... Dodajmy, że w Stanach Zjednoczonych Arabowie są uważani za "białych"! »

Dodaje, że analiza, zgodnie z którą "biali" stanowią obecnie mniejszość w Stanach Zjednoczonych, co zapowiadałoby "Wielką Wymianę", która miała nadejść we Francji, wydaje mu się błędna: "Te amerykańskie liczby są oparte na dzieciach 'tylko białych' matek. Gdy tylko uznamy, że dzieci z tylko jednym rodzicem są "białe" jako "białe", dochodzimy do 81% białych Amerykanów. Hervé Le Bras doszedł do wniosku, że teoria wielkiej wymiany jest jedynie kontynuacją irracjonalnego strachu przed krzyżowaniem: "Krzyżowanie się nasila się na całym świecie, jest to najlepsza odpowiedź na rasowe i rasistowskie klasyfikacje, których granice nieodwracalnie się zacierają".



Już w 1905 roku ukazała się "inwazja"

Jak historycy imigracji reagują na "wielką wymianę"? Dla Gérarda Noiriela, autora Le Creuset français (Seuil, 1988), jednego z podręczników na temat imigracji, te skandaliczne teksty prorokujące zniszczenie francuskiej "rasy" i "cywilizacji" istnieją od końca XIX wieku. Przed wojną, zarówno we Francji, jak i w Niemczech, nacjonaliści, którzy doprowadzili Europę do katastrofy, twierdzili, że Żydzi, Ormianie i "Lewantyńczycy" zagrażają integralności ojczyzny. Po wojnie byli to mieszkańcy Afryki Północnej. Gérard Noiriel zauważa : "Począwszy od lat sześćdziesiątych XX wieku, spory kulturowe i religijne zastąpiły spory biologiczne, ale dyskurs o upadku narodu z ich winy pozostał. Jednak w żadnym kraju imigracyjnym nie sprawdziły się katastroficzne prognozy o globalnym zastąpieniu przez inwazję przybyszów. »

Z kolei Nicolas Bancel, współautor książki La République coloniale (Hachette, 2006), twierdzi, że "teoria «wielkiej wymiany» i «zmiany ludzi», która jest "bardzo niepokojąca, zakłada, że stabilna, biała populacja stanowiłaby «biologiczną bazę» Francji i że ta baza byłaby w trakcie procesu korumpowania, a nawet niszczenia. Ten rodzaj lęku nie jest nowy. Wraz z otwarciem kolonii i pierwszymi dużymi falami imigracji, aktywacja uczucia "zanurzenia" zaczęła się powtarzać. Pomyślmy o pracach kapitana Danrita (The Black Invasion, opublikowana w 1895 roku, a następnie The Yellow Invasion, w 1905 roku), antyimigranckich kampaniach prasowych w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku i podczas wielkiego kryzysu gospodarczego w latach trzydziestych, które koncentrowały się w szczególności na mieszkańcach Afryki Północnej. »

Dla historyka temat "inwazji" był wykorzystywany od końca lat siedemdziesiątych przez Front Narodowy, który uczynił z niego jedno ze swoich credo, podejmowanych mniej lub bardziej otwarcie przez część elit politycznych, głównie prawicowych. "W kontekście obecnego kryzysu społecznego i politycznego – kontynuuje Nicolas Bancel – dawne idee skrajnej prawicy promieniują na pole intelektualne, ponieważ wielu analityków porusza temat zanurzenia biologicznego (Renaud Camus) lub kulturowego (Alain Finkielkraut). Widzimy niepokojące wyobrażenie o oczyszczeniu społeczeństwa z jego «obcych» elementów, które rzekomo leżą u źródeł biologicznego i kulturowego rozcieńczenia narodu. To oczyszczenie ma polityczne tłumaczenie dla skrajnego prawa do tożsamości, jest to "reemigracja": państwo francuskie powinno znieść prawo do łączenia ziemi i rodzin (nawet jeśli jest ono mieszane) i promować, jeśli to konieczne, w sposób autorytarny, powrót do kraju pochodzenia wszystkich Francuzów i wszystkich imigrantów pochodzenia arabsko-afrykańskiego uznanych przez Francję za niekompatybilnych i niemożliwych do asymilacji – nie wspominając o ściganiu i aresztowaniu wszystkich złych Francuzów (" zdrajców"), którzy by się temu sprzeciwili. Innymi słowy: przymusowa reemigracja milionów Francuzów i imigrantów pracujących we Francji, czasami żonatych z Francuzami niebędącymi imigrantami, często zintegrowanych ze społeczeństwem francuskim. Logika przymusowych wypędzeń, obozów koncentracyjnych i wojny domowej.

Kwestia "dzielnic imigranckich"

Dla socdemografa, Patricka Simona, który studiował historię Belleville w Paryżu: "dzielnicy imigrantów", nie należy zapominać, że Francja zawsze miała enklawy imigracji, które przerażały niektórych mieszkańców: "To prawda, że w Belleville imigranci stopniowo zastępowali Francuzów, podobnie jak w dzielnicach Paryża, Marsylii Północnej, Roubaix, Lyonu czy Lille. Ale mówienie o "wielkiej wymianie" jest równoznaczne z sugerowaniem pewnego rodzaju globalnego spisku. W rzeczywistości dzielnice te były początkowo opuszczone, ponieważ niszczały. Przyjeżdżali imigranci, zwabieni niskimi czynszami. Stopniowo otwierali sklepy, sklepy spożywcze, restauracje i stawali się widoczni".

W Belleville byli to przede wszystkim Żydzi, Arabowie, Ormianie, Grecy. Biedni Francuzi, którzy stali się mniejszością, zaczęli mówić: "Nie ma nas już u siebie", "Zostaliśmy zaatakowani". "Byli zmuszeni mieszkać razem", kontynuuje Patrick Simon, "nawet jeśli niektórzy z nich nie znosili tego dobrze". Jednocześnie, jak wspomina, "w Belleville to wspólne zamieszkiwanie odbywało się rok po roku, dochodziło do napięć, ustępstw, okolica stała się kosmopolityczna, osiedlili się młodzi Francuzi bez pieniędzy, którzy zaakceptowali to znacznie lepiej".

Demograf przypomina, że przez 150 lat we Francji zawsze istniały dzielnice imigrantów: Włosi na południu, Polacy na północy, mieszkańcy Afryki Północnej w Ile-de-France i na południu, Chińczycy w Paryżu. "Te ruchy ludności w pierwszej kolejności podążają za prawem rynku nieruchomości. To klasyka miejskiej historii" – mówi Simon. Jego zdaniem tylko "ambitna polityka miejska" w niezajętych dzielnicach pozwoli uniknąć poczucia opuszczenia tych, którzy tam mieszkają i widzą, jak osiedlają się tam biedni ludzie, nosiciele innych kultur i innych religii. Słysząc, jak to mówi, polityczna instrumentalizacja tych dzielnic jest niebezpieczna. "Kojarząc imigrantów z ich zastępstwem, określamy Francuzów imigrantów mianem najeźdźców. Oznacza to, że niezależnie od tego, gdzie mieszkają, nawet jeśli są w mniejszości, są określani jako potencjalne zagrożenie. Obowiązkiem polityków jest mówienie, że są Francuzami, a przede wszystkim umożliwienie im integracji. »

Wobec braku rzeczywistej polityki integracyjnej i szkoleniowej, pomocy społecznej i programów integracyjnych, a także trudności ze znalezieniem pracy i zakwaterowania dla dzieci imigrantów, istnieje ryzyko, że niektóre enklawy zostaną trwale przekształcone w "utracone terytoria Republiki": obszary miejskie opuszczone przez państwo, na których rozwiązano policję społeczną z czasów Mitterlandu, Coraz bardziej podzielone przez starcia społeczne, w których radykalny islamizm zyskuje zwolenników, posuwając się nawet do kwestionowania sekularyzmu w szkołach i różnorodności moralności na ulicy, co ujawniła w 2002 roku tytułowa książka – długo niedoceniana – grupy lewicowych nauczycieli pracujących w Sekwanie Saint-Denis...

Konkluzja Patricka Simona: przestańmy krzyczeć przeciwko wielkiej wymianie za ryzyko ostracyzmu wobec dzieci imigrantów, ale promujmy proaktywną politykę miejską, która ułatwia zatrudnienie, wsparcie szkolne, życie społeczne, hale sportowe, dialog międzykulturowy, integrację, zamiast pozwalać na rozwój poczucia opuszczenia, które sprzyja przemocy, a także wycofaniu się społeczności i religii...

IDĄC DALEJ: Francuski Tygiel. Histoire de l'immigration, XIXE-XXE siècle, by Gérard Noiriel (Seuil, 1988, rééd. "Points Histoire", 2006) – Le Démon des origines. Demografia i skrajna prawica, Hervé Le Bras (Editions de L'Aube, 1998) - Czas imigrantów. Essai sur le destin de la population française, François Héran (Seuil, "La république des idées", 2007) – Les territoires perdus de la République (collective). Baśnie z tysiąca i jednej nocy (2002)







"Niepokojące imaginarium czystek etnicznych i kulturowych"



Wywiad z Nicolasem Bancelem, historykiem kolonizacji, współautorem La République coloniale (Albin Michel, 2003, r. Hachette, "Pluriel", 2006).




Jaka jest Pana reakcja jako historyka na teorię "wielkiego zastąpienia" narodu francuskiego przez imigrację?


Zwraca uwagę na niektóre z powtarzających się założeń skrajnej prawicy w jej definicji "populacji obcych". Po pierwsze, "potomkowie imigrantów" są z definicji Francuzami, ponieważ urodzili się na francuskiej ziemi. Uznanie tych populacji za obcych jest uprawomocnieniem biologicznej definicji przynależności do narodu francuskiego, ignorując wszystkie procesy socjalizacji, które ożywiają francuski tygiel, w szczególności mieszanie się ras. Badania INSEE pokazują również, że potomkowie imigrantów są bliżsi poziomom wynagrodzenia, zatrudnienia i wykształcenia reszty populacji w porównaniu ze swoimi rodzicami. Ale dla teoretyków "wielkiej wymiany" "potomkowie imigrantów" w swoim biologicznym sensie będą wiecznie obcy Narodowi, pokolenie po pokoleniu. Jest to oczywiście ignorowanie skutków krzyżowania się małżeństw (małżeństw mieszanych) i integracji z francuskim tyglem. Zapomina się jednak również o tym, że odsetek obcokrajowców mieszkających we Francji (11%) plasuje ją w średniej krajów Unii Europejskiej.

Czy można mówić o "zakorzenionej" bazie biologicznej we Francji?

Ta teoria "przemiany ludzi", która jest bardzo niepokojąca, zakłada, że stabilna, biała populacja stanowiłaby "biologiczną bazę" Francji, i że ta fundacja byłaby w trakcie procesu korumpowania, a nawet niszczenia. Obecnie, jak pokazują wszystkie badania demograficzne, historyczna konstytucja ludności francuskiej opiera się na XVIII wiekue stulecie, na nieustannych mieszankach, w tym pozaeuropejskich, które w znaczący sposób zmieniają wiarę, jaką można było pokładać w pierwotnej francuskiej "białej populacji". Z drugiej jednak strony nie można zaprzeczyć, że od połowy lat siedemdziesiątych populacje pozaeuropejskie stanowiły większość przepływów migracyjnych, co sprzyjało "antropologicznym niepokojom" sprytnie wykorzystywanym przez skrajną prawicę.

Ten rodzaj lęku nie jest nowy...

Z pojęciem "zanurzenia" powracamy od końca XIX wiekue stulecie. Wraz z otwarciem kolonii i pierwszymi dużymi falami imigracji, aktywacja uczucia zatopienia rzeczywiście się powtarzała. Na myśl przychodzą prace kapitana Danrita (Inwazja, opublikowana w 1895 roku, a następnie Żółta Inwazja w 1905 roku). W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku organizowano antyimigranckie kampanie prasowe, a podczas wielkiego kryzysu gospodarczego w latach trzydziestych XX wieku koncentrowały się one głównie na mieszkańcach Afryki Północnej. Temat zatopienia był wykorzystywany już pod koniec lat 70. przez Front Narodowy, który uczynił z niego jedno ze swoich credo, podejmowanych mniej lub bardziej otwarcie przez część elit politycznych, głównie (choć nie tylko) prawicowych. W kontekście obecnego kryzysu społecznego i politycznego stare idee skrajnej prawicy wypromieniowały się na pole intelektualne, ponieważ wielu analityków haftuje na temat zanurzenia biologicznego (Renaud Camus) lub kulturowego (Alain Finkielkraut). W podziemiu kształtuje się niepokojące imaginarium oczyszczania społeczeństwa z jego "obcych" elementów, które rzekomo leżą u źródeł biologicznego i kulturowego rozmycia narodu.







lemonde.fr/blog/fredericjoignot/2019/03/15/le-grand-boniment-une-reflexion-sur-le-pretendu-remplacement-demographique-du-peupe-francais-theorise-par-lextreme-droite/

.francetvinfo.fr/culture/patrimoine/histoire/desintox-non-maurice-barres-n-a-pas-invente-le-terme-grand-remplacement_3724177.html

liberation.fr/checknews/2019/11/21/maurice-barres-avait-il-vraiment-utilise-l-expression-grand-remplacement-un-siecle-avant-renaud-camu_1764653/

na podstawie

rt.rs/svet/104700-teorija-velike-zamene-teorija-zavere-ili-stvarnost/

Maurice Barrès - Wikipedia






czwartek, 15 sierpnia 2024

"Tusk nie jest premierem"







przedruk



 15.08.2024 18:47

Lisiewicz w "Gazecie Polskiej": Tusk nie jest premierem. Na czele rządu stoi Bachmann

Nie przejmować się prawem, ważne kogo słucha policja. Ludziom PiS przedstawić ofertę nie do odrzucenia: ocalą skórę, jeśli dostarczą materiały na dawnych kumpli. Łamać konstytucję, rządząc rozporządzeniami. Zajmować bezprawnie instytucje, które mają kadencyjne władze. Wyroki Trybunału Konstytucyjnego traktować jak niebyłe. Wywierać presję na sędziów i sądy. Rozbijać wrogą partię i ją zdelegalizować. To szokujące, ale wszystkich tych rad udzielił Klaus Bachmann rządowi Donalda Tuska ponad pół roku temu. I Tusk jak na rozkaz stara się wprowadzać je w życie.



O tym, że Klaus Bachmann namawiał Tuska do łamania demokracji, uważni obserwatorzy sceny politycznej pamiętają, ale przeczytanie tych zaleceń na nowo po ponad pół roku będzie szokujące nawet dla nich. Chodzi o to, że szczegółowe zalecenia Bachmanna realizowane są skrupulatnie, punkt po punkcie, jakby to on stał na czele rządu. Jedyne, co utrudnia ten proces, to skala społecznych protestów, co wskazuje, że Niemiec patrząc po swoich, mało odważnych, rodakach, nie wziął poprawki na polski buntowniczy charakter.


Nieważne prawo, byle policja była po naszej stronie

Klaus Bachmann 24 stycznia 2024 roku na łamach „Gazety Wyborczej” instruował rząd:
„W tym państwie nie jest bowiem ważne, kto ma rację i po której stronie jest prawo, lecz jedynie to, kto ma władzę, kto kontroluje budżet, policję, prokuraturę, administrację i czyje polecenia wykonują urzędnicy. A od czasów pandemii, kryzysu na granicy białoruskiej i Strajku Kobiet wiemy: policjanci i urzędnicy wykonują każde polecenie, obojętnie, czy jest ono zgodne z prawem czy nie”.

To zalecenie Tusk stosuje konsekwentnie: przejmując nielegalnie media publiczne i prokuraturę czy gazując i zastraszając rolników. Wreszcie każąc policji aresztować ułaskawionych Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na terenie Pałacu Prezydenckiego. Sprawcy tych bezprawnych działań już kryją się przed odpowiedzialnością za immunitetami europarlamentarzystów, co ma być zachętą do podejmowania nielegalnych działań przez ich następców.
Rządzić rozporządzeniami

9 grudnia 2023 roku Bachmann zalecał Tuskowi na łamach „Berliner Zeitung”, by „przegłosować wszystkie najważniejsze reformy w drodze rozporządzeń wykonawczych, co naruszałoby wówczas obowiązujące przepisy i konstytucję, ale miało tę zaletę, że prezydent nie mógł ich zablokować. Gdyby Trybunał Konstytucyjny nadal chciał go uchylić… rząd po prostu odmówiłby publikacji odpowiedniego wyroku”.

I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uchwały i rozporządzenia stały się najważniejszym źródłem prawa. „Gaz, pała i uchwała” – ten schemat stał się główną bronią koalicji 13 grudnia.
Zastraszanie urzędniczek, by doniosły na PiS

Ale rady Bachmanna na łamach „Berliner Zeitung” szły jeszcze dalej. Oto Tusk „Może ogłosić stan wyjątkowy i ograniczyć podstawowe wolności, rozbić wrogą partię i ją zdelegalizować, wywrzeć presję na sędziów i sądy, a także czołowym przedstawicielom pokonanych przedstawić ofertę nie do odrzucenia: ocalicie skórę, jeśli dostarczycie materiały obciążające dawnych kumpli”.

Jak pisały media, tego typu ofertę prokuratura chciała złożyć posłowi Marcinowi Romanowskiemu. Jak wygląda „propozycja nie do odrzucenia”, przekonali się ksiądz Michał Olszewski i dwie urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości. Została ona wsparta dodatkowymi zachętami, jak tortury – głodzenie, pozbawianie snu, załatwianie się w obecności mężczyzn, nakłanianie do sikania do butelki itp. Z ograniczaniem podstawowych wolności spotkali się rolnicy, których rodziny były zastraszane telefonami zniechęcającymi do protestów. Przekonał się także Przemysław Babiarz, zderzając się z najbardziej kuriozalną cenzurą w TVP. Nacisk na prokuratorów i sędziów stał się czymś niemal codziennym – prezesi sądów, w których zapadają niekorzystne dla władzy wyroki i decyzje, są odwoływani.


Niszczenie partii opozycyjnej

Kolejnym krokiem zapowiadanym przez Bachmanna ma być zniszczenie partii opozycyjnej. Efektem wykonywania tego planu są niespotykane dotąd naciski na Państwową Komisję Wyborczą, by zniszczyła PiS finansowo. Scenariusz delegalizacji PiS Tusk uruchomił, powołując własną komisję ds. rosyjskich wpływów, na czele z byłym funkcjonariuszem WSI, będącym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

W ubiegłym tygodniu Tusk urządził pokazówkę, w czasie której minister finansów Andrzej Domański, minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak i minister sprawiedliwości Adam Bodnar podpisali porozumienie w sprawie skoordynowania działań podległych im służb w celu „odzyskiwania mienia Skarbu Państwa”. „Koordynowanie między tymi resortami jest niezbędne, abyśmy skutecznie i możliwie szybko odzyskiwali te gigantyczne kwoty, co do których mamy dowody albo przekonanie (...) że zostały wydane w sposób nieprawidłowy i niezgodny z prawem, na szkodę interesów publicznych, albo wprost zawłaszczone przez ludzi i instytucje, które stanowiły szeroko pojętą elitę władzy za czasów PiS”. Tusk tłumaczył kuriozalnie, że dzięki porozumieniu chcą zarówno „złapać wszystkich, którzy okradali państwo polskie albo nadużywali władzy”.

Jak zwracały uwagę media, takie działanie nijak ma się do nastrojów społecznych, zgodnie z którymi, według sondaży, ludzie oczekują walki z drożyzną, a nie pokazówek.


Kim jest naprawdę ten facet? Dlaczego wiedział, co jest w polskich teczkach Stasi?

Jak to możliwe, że Klaus Bachmann wydaje de facto polecenia premierowi polskiego państwa? Nikt rozsądny nie ma już wątpliwości, że Bachmann nie jest tylko publicystą. Jego związki ze środowiskiem Tuska sięgają końca lat 80. Bachmann pojawił się w Polsce w 1988 roku jako korespondent niemieckich mediów. „Przegląd Polityczny” to pismo programowe środowiska Tuska od lat 90., a publikowane tam teksty Bachmanna robią wrażenie manifestów ideologicznych tego środowiska, co wskazują tytuły wielu z nich. Przykładowo w 1994 roku opublikował artykuły „Spór historyków” oraz „Pojednanie ofiar i sprawców”. W 2000 roku tekst „Strach bez końca”, w 2005 roku „Polska, czyli instytut imienia Gombrowicza”. W 2014 roku ukazał się tam artykuł Anny i Klausa Bachmannów „No nonsense: Pragmatyczna polityka rządów Tuska”. W 2023 roku „Kicz pojednania: Historia kariery tego hasła i odpowiedź na pytanie, czym może być pojednanie”. „Przegląd Polityczny” przedstawił też w 2021 roku jego sylwetkę – „Publicysta i naukowiec: Polskie życie Klausa Bachmanna”.

Ale w kontekście ostatnich wydarzeń prawdziwym odkryciem wydaje się artykuł Bachmanna z 1994 roku o polskich teczkach Stasi. Jak pisał, „Na polskich intelektualistów czeka problematyczny prezent z Niemiec: kilkaset kilogramów akt, które są obecnie badane przez urząd Gaucka, a których kopie powinny być przekazane Polsce”. Bachmann zachęca polski elity do rozwiązania problemu lustracji. Jak stwierdza, pojawienie się pierwszych informacji z tych akt w tygodniku „Wprost” wywołało wzburzenie. Ale uspokaja środowiska obawiające się lustracji:

„Cała sprawa nie powinna niepokoić polskich intelektualistów, szczególnie tych z otoczenia Unii Demokratycznej, liberałów, lewicy i ZChN. Wielu z nich przez długie lata starało się, by zwyciężyła prawda, nawet jeśli nie ułatwiała ona spojrzenia na własną historię i nie mogła podbudowywać uczuć patriotycznych. Historycy, pisarze i politycy opisywali postawy polskich intelektualistów wobec stalinizmu, stosunki polsko-żydowskie, powojenne pogromy żydowskie, wypędzenie Ślązaków i mieszkańców Prus Wschodnich – żeby wspomnieć tych kilka przykładów”.

Po tych słowach nasuwa się oczywiste pytanie: kim jest, do cholery, ten facet? W jakiej roli Bachmann wypowiada te słowa? Jakie to jego uprawnienia pozwalają zapewniać polskich polityków, że nie muszą się bać akt Stasi? Dlaczego dopisał do listy tych, którzy nie muszą się niepokoić, polityków ZChN, którzy wydają się wyjątkowo odlegli ideologicznie od „Przeglądu Politycznego”, za to byli do niedawna z koalicji z KLD, współtworząc rząd Hanny Suchockiej, powstały po obaleniu rządu Jana Olszewskiego?


Wspólny artykuł Bachmanna i Bodnara

I jeszcze jeden skarb z archiwów na puentę. W 2014 roku w piśmie „Nigdy Więcej”, które od lat zajmuje się ku radości Niemców udowadnianiem, że Polacy to naziści, ukazał się artykuł podpisany przez dwóch autorów: Klausa Bachmanna i… Adama Bodnara. Czyli z dzisiejszego punktu widzenia głównego autora koncepcji bezprawnych działań rządu Tuska i głównego ich wykonawcę, który mówił o Polsce jako o oswojonym „zwierzątku” Niemiec.

Duet publicystów pisał o rządach Viktora Orbána i tym, co powinna zrobić im UE: „Nieustannie gonić i w ten sposób zmęczyć. W końcu węgierski królik może dojdzie do wniosku, że gra nie jest warta świeczki, i wróci do stada”. Jak brzmi to w 2024 roku, gdy Polska wróciła do niemieckiego stada?

Przypomnijmy, że Jarosław Kaczyński po cytowanych wyżej wypowiedziach oceniał: „Bachmann powinien być wydalony z Polski albo po prostu aresztowany. Jego artykuły są wezwaniem do popełnienia przestępstw i wezwaniem do pozbawienia narodu polskiego i Polaków praw demokratycznych”. Jak się wydaje, dwa artykuły z „Przeglądu Politycznego” i z „Nigdy Więcej” sprzed lat są brakującym ogniwem, pozwalającym nam ustalić bezspornie, kto dziś rządzi Polską.



niezalezna.pl/polityka/lisiewicz-w-gazecie-polskiej-tusk-nie-jest-premierem-na-czele-rzadu-stoi-bachmann/524517