Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

poniedziałek, 18 lipca 2022

Brak wody

 

Brawa dla tego pana, ale tak poza tym, dbałość o właściwe funkcjonowanie rowów melioracyjnych, czy studzienek burzowych (w mieście) to takie podstawowe ABC...



przedruk


lipiec 2022


Dzisiaj w tej miejscowości nie brakuje wody dla upraw, co było dużym problemem jeszcze kilka lat temu. Teraz rowy wypełnione wodą są codziennym widokiem. Co zrobił Patryk Kokociński?
Walczy z suszą budując zastawki w rowach melioracyjnych

Od pewnego czasu wielkopolscy rolnicy co roku zmagają się z problemem suszy, która coraz bardziej utrudnia pracę na polach. Jeszcze kilka lat temu taki sam kłopot miał Patryk Kokociński, młody rolnik ze wsi Snowidowo w Wielkopolsce. Jednak dzięki budowie zastawek w rowach melioracyjnych był w stanie znacząco podnieść poziom wód. Chociaż początkowo mieszkańcy wsi podchodzili sceptycznie do jego działań, to szybko przekonali się, że przynoszą one pozytywne efekty.


– Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że pod względem retencji wód opadowych Polska jest w ogonie Europy. Jesteśmy w stanie przechwycić zaledwie kilka procent opadów, które u nas występują – mówi Patryk Kokociński, rolnik ze Snowidowa.

I dodaje: – Mimo, że występują deszcze, ich sumy od lat systematycznie spadają. Coraz częściej mamy też do czynienia z krótkotrwałymi opadami nawalnymi. Woda błyskawicznie trafia do sieci rowów melioracyjnych, a stamtąd już tylko prostą drogą do Bałtyku. Rolnicy nic z niej nie mają, bo nie potrafią jej zatrzymać. Z kolei dzięki retencji korytowej jesteśmy w stanie zwiększyć ilość wody dostępnej dla roślin uprawnych, których system korzeniowy, nie licząc kilku wyjątków, jest dość płytki i nie pozwala na głębokie penetrowanie gleby.
Rowy pełne wody. Pomogły zastawki

Dzisiaj w Snowidowie nie brakuje wody dla upraw, co było dużym problemem jeszcze kilka lat temu. Teraz rowy wypełnione wodą są codziennym widokiem. To zasługa Patryka Kokocińskiego, który wraz z rodziną prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo wyspecjalizowane w produkcji mleka. Ponadto, Patryk współpracuje także z Wielkopolskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.


– Chyba każdy rolnik wie, jak wygląda uprawa jakiejkolwiek rośliny w sytuacjach, gdy jest woda i kiedy jej brakuje. U nas przez lata narastał deficyt wodny, którego kulminacją były susze w latach 2018-2019. Natomiast, kiedy stworzyliśmy zastawki, to przybywało jej nawet po kilka centymetrów dziennie. Efekty zobaczyliśmy już w pierwszym sezonie – opowiada Patryk Kokociński.

Jednocześnie dodaje, że różnicę najlepiej było widać w uprawie jęczmienia ozimego. – Ta sama roślina uprawiana była na różnych działkach. Na działce objętej oddziaływaniem zastawki plon wyniósł ponad 8 ton z hektara. Z kolei na działkach, gdzie nie było retencji, to były plony rzędu 5-5,5 tony. To już nie kwestia dodatkowego zysku, ale po prostu opłacalności produkcji – opowiada.

I dodaje: – Wykonanie jest bardzo proste, a efekty są natychmiastowe. Jeśli mamy zgromadzone materiały to sama budowa jest szybka, może zająć dwie godziny. Najwięcej czasu zajmuje jednak przyjeżdżanie i doglądanie tych zastawek. Decydując się na ich budowę, trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność i kontrolować, co się z nimi dzieje.

Dlatego też Patryk przeprowadza regularne kontrole i w razie potrzeby reguluje poziom wody, odblokowując niewielkie kanały przepływowe, które są wbudowane w każdą zastawkę. Łącznie, do tej pory powstało kilkanaście metalowych i ziemnych konstrukcji.


– Zastawki ziemne są zrobione z gałęzi i ziemi, dzięki czemu w praktyce zaczynają żyć swoim życiem. Szybko pokrywają się roślinnością, zaczynają korzystać z nich zwierzęta, znakomicie wtapiają się w krajobraz. Kiedyś po deszczu w jednej z konstrukcji pojawił się przeciek. Trzy dni zbierałem się do jej naprawy, a kiedy przyszedłem na miejsce, okazało się, że zrobiły to za mnie bobry – wspomina z uśmiechem Patryk Kokociński.


Magazyny wody i ochrona przed wiatrem

Budowa zastawek to niejedyny skuteczny sposób gromadzenia wód opadowych. Równie istotną rolę odgrywają śródpolne oczka wodne.


– Rozmaite stawy, zbiorniki, rowy czy zagłębienia terenu są naturalnym magazynem wody. Biorąc pod uwagę warunki zachodniej Wielkopolski, gdzie przez większość sezonu mamy deficyt opadów, to oczka wodne działają na zasadzie gąbki. Ta woda pojawia się w nich w okresie wzmożonych opadów, zaś w czasie suszy powoli jest „oddawana” otaczającym uprawom - mówi Patryk Kokociński.

Dlatego też Patryk Kokociński zachęca do tworzenia śródpolnych zbiorników i apeluje, by nie zasypywać już istniejących.


– W ten sposób sami sobie szkodzimy. W pobliżu oczek wodnych zawsze będą wyższe plony, bo jest większa dostępność wody – mówi Patryk Kokociński.

Oprócz budowy zastawek oraz dbania o oczka wodne, Patryk już kilka lat temu zaczął sadzić drzewa na obrzeżach pół oraz poboczach dróg.


– Kiedy mówi się ludziom o sadzeniu drzew, pierwsze, co przychodzi im do głowy to, że drzewa wyciągają wodę. Pogląd o negatywnym wpływie drzew na uprawy ma swój początek w sadzeniu alei topolowych przy drogach. Topole to drzewa o rozległym i płytkim systemie korzeniowym, silnie konkurującym o wodę z uprawami. Dziś bogatsi o tę wiedzę, wykorzystujemy gatunki o głębokim systemie korzeniowym. Lipy czy klony, nie dość, że pobierają wodę spoza zasięgu roślin uprawnych, to są również doskonałym pożytkiem dla zapylaczy – wyjaśnia Patryk Kokociński.

I dodaje: – Ludzie nie bez powodu w przeszłości obsadzali uprawy drzewami, bo one mają mnóstwo funkcji, które przyczyniają się do zwiększenia plonów. Dajmy na to. ochrona przed wiatrem. Wczesną wiosną największym problemem jest erozja wietrzna. Przez to, że gleba jest odkryta i nagrzana wiosennym słońcem, silne wiatry powodują, że najżyźniejsze jej warstwy są wywiewane, uszkadzając lub przysypując często młode rośliny. Tak naprawdę tracimy plon. Tymczasem zadrzewienia są w stanie zredukowań siłę wiatru w pasie nawet do 500 metrów.
Wrócił, by zadbać o lokalny krajobraz

Snowidowo to niewielka wieś położona w powiecie grodziskim. Trudno napisać, by na pierwszy rzut oka wyróżniała się czymś szczególnym. Ale to właśnie tam znajduje się rodzinne gospodarstwo Kokocińskich. I to stamtąd pochodzi Patryk. Po ukończeniu szkoły rozpoczął studia w Poznaniu na Wydziale Biologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, a potem wrócił do rodzinnego Snowidowa, gdzie zaangażował się w prace przy gospodarstwie.

Pierwsze drzewa w Snowidowie zostały przez niego zasadzone już kilka lat temu.


– Pierwsze wierzby zasadziłem jeszcze z przyjaciółmi z UAM chyba 8 lat temu. Wtedy patrzono na nas trochę jak na wariatów, na zasadzie „po co to robić, jak nic z tego nie będzie”. A my wierzyliśmy, że to ma sens i zrobimy coś dobrego dla rolnictwa i krajobrazu. Do tej pory zasadzonych zostało około 700 sadzonek drzew czy krzewów – mówi Patryk Kokociński.

O ile w przypadku sadzenia drzew pierwszym bodźcem do działania była chęć zmiany krajobrazu, o tyle zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w przypadku budowy zastawek w rowach melioracyjnych.


– Zmusiła nas do tego susza w 2018 roku. Musieliśmy sobie zadać wtedy pytanie, jak przetrwać i co robić. Plony kukurydzy spadły nam nawet o 70 procent, a przy produkcji mleka, którą prowadzimy, to była dla nas kwestia „być albo nie być”. Mieliśmy dwie opcje. Albo zacząć retencję wody opadowej, albo kopać studnie głębinową. Szybko zdaliśmy sobie sprawę, że kopanie studni głębinowej to podcinanie gałęzi, na której siedzimy. Woda głębinowa nie odnawia się szybko i jeśli będziemy ją używać do nawadniania roślin uprawnych, to skąd będziemy brali wodę do wodociągów? Dlatego postawiliśmy na retencję wód opadowych w rowach melioracyjnych – wspomina Patryk Kokociński.

I dodaje: – Retencja wody nas uratowała. Odkąd zastawki zaczęły działać na 100 procent, nie mamy już problemu z wodą i jest ona dostępna dla upraw przez większość sezonu wegetacyjnego.

Patryk nie ukrywa również, że bardzo pomógł mu fakt, że sam wychował się w Snowidowie i stąd pochodzi.


– Gdyby coś takiego próbował zrobić ktoś obcy, to nie wiem, czy by się udało. Dzięki temu, że jestem stąd, ludzie nie mieli poczucia zagrożenia, że coś kombinuję lub działam na ich szkodę – wyjaśnia.

A jednocześnie dodaje: – Mam wrażenie, że dziś w krajobrazie rolniczym nie lubimy miejsc, które muszą być specjalnie traktowane. Chcemy, by wszystko było łatwe i proste, by jak najszybciej obsłużyć jak największą powierzchnię pola. W tym pędzie do maksymalizacji zysków i powierzchni zapomnieliśmy o miejscach, które działają na naszą korzyść. My, rolnicy, wszyscy mieszkańcy wsi, musimy zdawać sobie sprawę, że nasze uprawy nie są oderwane od środowiska naturalnego, ale są jego integralną częścią.

W 2021 roku Patryk Kokociński, za swoje działania, wygrał krajowy etap konkursu WWF na Rolnika Roku regionu Morza Bałtyckiego 2021. Jury uznało, że prowadzi swoje gospodarstwo w sposób najbardziej przyjazny środowisku morskiemu
Lokalne Partnerstwa ds. Wody

Mając na uwadze, jak dużym problemem jest susza, Wielkopolski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Poznaniu w 2021 roku zainaugurował Lokalne Partnerstwa ds. Wody w Wielkopolsce.


– Ma to być forum wymiany dotychczasowych doświadczeń związanych z zarządzaniem poziomem wody oraz podejmowania inicjatyw zmierzających do poprawy poziomu retencji, w tym, w przyszłości, także inicjatyw inwestycyjnych – tłumaczy Michał Sosiński, który ze strony WODR koordynuje proces tworzenia LPW w Wielkopolsce.

Celem LPW jest także podniesienie świadomości w zakresie racjonalnego gospodarowania wodą wśród mieszkańców. Podmioty chętne do współpracy w ramach LPW mogą zgłaszać się do Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Poznaniu.



 --------------



maj 2021


Polska jednym z najuboższych w wodę krajów w Europie



- Zrównoważony system gospodarowania wodą to poważne wyzwanie rozwojowe, w obliczu którego stoi Polska. Skutki podejmowanych bądź zaniechanych obecnie działań odczują przyszłe pokolenia - podaje Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.

Według informacji NCBR jesteśmy dziś krajem z grupy najuboższych w zasoby wodne w całej Europie, a przy tym nękanym suszami.
Eksperci biją na alarm: Polsce grozi stepowienie

Żeby odwrócić ten trend, potrzebna jest m.in. retencja wody na miejscu, tam gdzie ona spadła w postaci deszczu. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju chce zainspirować polskich przedsiębiorców do tworzenia innowacyjnych technologii i systemów do magazynowania oraz wykorzystywania wody deszczowej w domach, budynkach mieszkalnych czy szkołach. Ma służyć temu najnowsze przedsięwzięcie „Technologie domowej retencji”, finansowane z Funduszy Europejskich w ramach Programu Inteligentny Rozwój, którego celem jest powstanie innowacyjnych wieloobiegowych systemów retencjonowania, magazynowania i oczyszczania wody deszczowej, wody szarej oraz wody czarnej.

Na jednego mieszkańca naszego kraju przypadają trzy, a nawet cztery razy mniej wody niż na przeciętnego Europejczyka. Niższe wskaźniki mają tylko Czechy, Dania, Cypr i Malta. Podczas suszy zasobność ta spada o kolejne 50%. Zasoby wody pitnej zmniejszają się na całym świecie. Jedną z odpowiedzi na ten proces jest jej retencja na małą oraz dużą skalę.
Według danych PGW Wody Polskie z marca 2020 roku, aktualnie w Polsce odzyskujemy zaledwie 6,5% wody opadowej, a potrzebujemy zwiększyć tę ilość przynajmniej dwukrotnie. Obecnie głównym sposobem jej odzyskiwania jest tworzenie specjalnych zbiorników retencyjnych, w których zabezpieczane są miliony litrów sześciennych wody. Przykładowo w Hiszpanii funkcjonuje ich 1 900, a retencja sięga 45%. W naszym kraju zbiorników gromadzących powyżej 1 mln m³ (1 hm³) wody jest około 100. Alternatywne rozwiązanie to tworzenie rozproszonego systemu składającego się z milionów mniejszych zbiorników zainstalowanych na posesjach domów jednorodzinnych oraz budynków użyteczności publicznej.
Boom na mikroretencję

W ostatnich latach na całym świecie rośnie popularność technologii domowej retencji, czyli gromadzenia np. deszczówki na własny użytek. Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, rozpoczynając przedsięwzięcie „Technologie domowej retencji”, postawiło sobie za cel opracowanie nowoczesnej instalacji, która dzięki zastosowaniu technologii informatycznych będzie aktywnie zarządzać procesem gromadzenia i wykorzystywania wody opadowej w oparciu o dane dotyczące charakterystyki jej zużycia oraz prognozy pogody.


- Systemy, które opracowujemy, będą połączone z prognozą pogody, a zarządzanie odzyskiwaną wodą będzie inteligentne i autonomiczne. Urządzenie będzie nas informować, czy użytkownik może np. umyć auto lub podlać ogródek. W projekcie stawiamy na prostotę. Chcemy dać ludziom technologię, która poinformuje ich, ile wody jest w zbiorniku, ile można jej zużyć, żeby zostało tyle, aby móc się umyć oraz zrobić pranie. Takie kompleksowe wieloobiegowe systemy jeszcze nie istnieją, chcemy je opracować i zostać pionierami tej technologii - mówi Wojciech Kamieniecki, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju.
Gromadzenie deszczówki

Obniżające się zasoby wód gruntowych oraz głębinowych stanowią coraz większe wyzwanie, które nieuchronnie zbliża nas do stanu suszy hydrologicznej. Zjawisko występuje, gdy rezerwy wody dostępne we wszelkich naturalnych zbiornikach wodnych spadną poniżej lokalnie przyjętego progu. Ten ostatni etap rozwoju suszy przejawia się wyraźnym obniżeniem poziomu wód podziemnych w stosunku do średniego stanu i wysychaniem studni. Według prognoz sytuacja ta będzie się jeszcze pogarszać, co będzie skutkować okresowymi deficytami wody pitnej.

Dlatego w najbliższych latach konieczne staje się wypracowanie rozwiązań w zakresie mikroretencji, szczególnie w przypadku gospodarstw domowych oraz wspólnot mieszkaniowych. Oprócz zachęt w postaci np. dotacji czy rozwiązań podatkowych, uzasadnione jest opracowanie inteligentnych systemów do gospodarowania wodami opadowymi, wykazujących realne korzyści w porównaniu ze stosowanymi obecnie instalacjami biernymi. Warto podkreślić, że gromadzona deszczówka jest doskonałym źródłem darmowej wody dla wszystkich domowych potrzeb, takich jak mycie, pranie, zmywanie itp. Może też później służyć do podlewania ogrodu. Jej rozsączanie w ogrodzie zasila systemy korzenne pobliskich drzew, które z kolei przeciwdziałają tworzeniu się „wysp ciepła”. Dodatkowa korzyść to oszczędności w budżecie domowym w zakresie kosztów wody i odprowadzania ścieków.

Oprócz ochrony przed suszą i deficytem wody musimy zabezpieczać się przed powodziami. Postępujące utwardzanie powierzchni miast i przedmieść powoduje odpływ aż 60-75% wody deszczowej do kanalizacji miejskiej. To z kolei, z uwagi na nasilające się zmiany klimatu i związane z nimi ekstrema pogodowe, powoduje przeciążenie sieci kanalizacyjnej i nagłe powodzie w miastach. Rozwiązanie dla tej sytuacji stanowi rozproszone gromadzenie wody deszczowej w systemach, magazynowanie jej na okres bezdeszczowy, a w przypadku przepełnienia zbiornika – kierowanie jej do skrzynek rozsączających. To nowe, holistyczne podejście jest bliskie NCBR, ponieważ pozwala na zrównoważony rozwój miast i tworzy komfortowe warunki do życia dla ich mieszkańców.
Trzystopniowy obieg wody

W przedsięwzięciu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, którego ogłoszenie zostało poprzedzone kilkumiesięcznym dialogiem technicznym, przedmiotem prac badawczo-rozwojowych jest opracowanie nowych technologii służących do magazynowania i zagospodarowywania wody deszczowej oraz szarej (odprowadzanej po myciu naczyń, kąpieli czy praniu) w gospodarstwach domowych oraz budynkach użyteczności publicznej. System ma być w pełni bezobsługowy oraz atrakcyjny dla użytkownika, tak aby swoim designem i interfejsem zachęcał do racjonalnego wykorzystywania wody.

Eksperci NCBR podczas wyboru najlepszych ofert będą oceniać m.in. możliwości technologii w obszarze: metod retencji, filtracji, uzdatniania, jakości otrzymanej wody, konstrukcji zbiorników, rozwiązań materiałowych oraz trwałości urządzenia. Ogromnie ważnym aspektem systemu ma być zastosowanie wielokrotnego wykorzystania wody deszczowej do różnych celów.
Opracowana technologia ma pozwalać na trzystopniowy obieg odzyskiwanej wody (deszczowej/szarej/czarnej): najpierw wykorzystywana będzie do mycia i potencjalnie do picia, w kolejnym obiegu do spłukiwania toalety i finalnie do podlewania np. trawnika. Na stworzenie tak zaawansowanego urządzenia podmioty będą miały 2,5 roku, a budżet przygotowany przez NCBR na ten cel opiewa na 4,6 mln zł. Całe przedsięwzięcie realizowane jest w trybie zamówień przedkomercyjnych, dostosowanym do zamawiania rozwiązań niedostępnych obecnie na rynku.




https://wiescirolnicze.pl/newsy/mlody-rolnik-znalazl-swietny-sposob-na-problemy-z-susza/?fbclid=IwAR10SCel2hdbnxArRYUU9uIFAVeK-LsoFRWq5qR8WFr_qzk37Iu-22JsBgo

https://wiescirolnicze.pl/newsy/polska-jednym-z-najubozszych-w-wode-krajow-w-europie/

https://www.agrofakt.pl/melioracje-niedocenione-inwestycje/




niedziela, 17 lipca 2022

To jest kropka, nie przecinek.

 


zrzut widoku ekranu z telefonu







Widzisz.


CO NAPRAWDĘ WYDARZYŁO SIĘ POD GRUNWALDEM ??


NAPRAWDĘ TO NAPRZECIW SIEBIE BYŁY SIŁY KRÓLESTWA POLSKIEGO I WLK KS LITEWSKIEGO.


"Nie było żadnych krzyżaków!!!

Naprawdę!!!"







czwartek, 14 lipca 2022

Demokracja, czyli oligarchia

 




przedruk

tłumaczenie automatyczne




Starożytni Grecy nie uznaliby naszej „demokracji” – zobaczyliby „oligarchię”
3 czerwca 2016 r.




Perykles - rzymska kopia greckiej rzeźby z 430 r. p.n.e.




Starożytnym Grekom zawdzięczamy wiele, jeśli nie większość naszego obecnego politycznego słownika . Od anarchii i demokracji po samą politykę. Ale ich polityka i nasza to bardzo różne bestie. Dla starożytnego greckiego demokraty (wszelkiego rodzaju) wszystkie nasze nowoczesne systemy demokratyczne byłyby uważane za „oligarchię”. Mam tu na myśli rządy i rządy – jeśli niekoniecznie lub wyraźnie dla – nielicznych, w przeciwieństwie do władzy lub kontroli ludu lub wielu ( demokratia ).

Dzieje się tak, nawet jeśli – a nawet dlatego – że niewielu jest wybranych do służby przez (wszystkich) ludzi. W starożytnej Grecji wybory uważano bowiem za same w sobie oligarchiczne. Systematycznie faworyzowali nielicznych, a w szczególności nielicznych niezwykle bogatych obywateli – lub „oligarchów”, jak ich teraz potocznie nazywamy, dzięki Borysowi Bierieżowskiemu i jemu podobnych , którzy są również znani jako „plutokraci” lub po prostu „grube koty”.

Z drugiej strony istnieją pewne znaczące podobieństwa między starożytnymi, a współczesnymi sposobami myślenia politycznego. Na przykład, zarówno dla starożytnych, jak i współczesnych demokratów, wolność i równość są najważniejsze – są to podstawowe wartości polityczne. Jednak wolność dla starożytnego greckiego demokraty oznaczała nie tylko wolność uczestniczenia w procesie politycznym, ale także wolność od niewoli prawnej, od bycia rzeczywistą niewolniczą rzeczą.

A wolność uczestnictwa oznaczała nie tylko rodzaj okazjonalnych saturnaliów , które dla większości z nas uważamy za kluczowy sposób demokracji – chwilową zamianę ról politycznych władców i niewolników w czasie wyborów powszechnych lub lokalnych (lub referendum). Ale raczej wolność dzielenia się władzą polityczną, rządzenia niemal na co dzień.

W IV wieku p.n.e.(E) ateńskie demokratyczne zgromadzenie liczące ponad 6000 dorosłych mężczyzn spotykało się średnio co dziewięć dni. Był to rząd poprzez masowe spotkanie, ale także odpowiednik organizowania co dwa tygodnie referendum w ważnych sprawach.



Równość wtedy i teraz

Równość jest dziś w najlepszym razie tylko mrzonką, przynajmniej w kategoriach społeczno-ekonomicznych, kiedy najbogatszy 1% ludności świata posiada tyle samo, co pozostałe 99% razem wziętych . Znacznie lepiej radzili sobie z tymi sprawami w starożytnej Grecji, a zwłaszcza w starożytnej demokracji ateńskiej.

Brakuje danych statystycznych – starożytni notorycznie byli niebiurokratyczni i uważali bezpośrednie opodatkowanie osób fizycznych za zniewagę obywatelską. Ale można przekonująco argumentować, że „klasyczna” (V-IV wiek pne) Grecja, a zwłaszcza klasyczne Ateny , były bardziej zaludnionymi i zurbanizowanymi społeczeństwami , z wyższym odsetkiem ludności żyjącym powyżej poziomu egzystencji – i z bardziej równym rozkładem własności – jak miało to miejsce w Grecji od tamtej pory, a właściwie niż w jakimkolwiek innym przednowoczesnym społeczeństwie.

Nie oznacza to, że starożytna Grecja może dostarczyć nam bezpośrednio dającego się przekazać przykładu naśladowania demokracji – mamy tendencję do formalnej wiary w absolutną równość wszystkich obywateli w każdym razie jako dorośli wyborcy, niezależnie od płci, i nie wierzymy w słuszność lub użyteczność prawnego zniewolenia ludzi jako rzeczy ruchomych.

Istnieje jednak wiele starożytnych pojęć i technik demokratycznych, które wydają się bardzo atrakcyjne: na przykład stosowanie sortition – losowej metody głosowania w drodze loterii, której celem było uzyskanie reprezentatywnej próby wybranych urzędników. Albo praktyka ostracyzmu – która pozwalała ludności na nominowanie kandydata, który musiał udać się na emigrację na 10 lat, kończąc tym samym swoją karierę polityczną.

A porównanie, a raczej kontrast, naszych demokracji z demokracjami starożytnej Grecji służy podkreśleniu tego, co nazwano pełzającą kryptooligarchią w naszych własnych, bardzo odmiennych (reprezentatywnych, nie bezpośrednich) systemach demokratycznych.



Najgorszy ze wszystkich możliwych systemów

Wszyscy jesteśmy teraz demokratami, prawda? Czy jesteśmy? Nie, jeśli weźmiemy pod uwagę pięć poniższych wad różnie osadzonych we wszystkich współczesnych systemach.


W tej chwili najbardziej słuszne było to, że USA i Wielka Brytania mogły rozpocząć wojnę w Iraku w 2003 r., mimo że ani prezydent USA George W Bush, ani premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair, w żadnym momencie nie otrzymali poparcia dla tego decyzji większości własnych obywateli

Obywatele naszych „demokracji” spędzają do jednej piątej swojego życia rządząc partią lub kandydatem innym niż partia lub kandydat, na którego większość z nich głosowała w ostatnich wyborach . Co więcej, wybory nie są w rzeczywistości „wolne i uczciwe”: prawie zawsze wygrywa strona, która wydaje najwięcej pieniędzy , a przez to jest mniej lub bardziej skorumpowana.

Jeśli chodzi o wygranie wyborów, żadna partia nie doszła do władzy bez (rażącego własnego interesu) korporacyjnego wsparcia w takim czy innym kształcie. I, być może najbardziej potępiające ze wszystkich, zdecydowana większość ludzi jest systematycznie wykluczana z publicznego podejmowania decyzji – dzięki przekrzywieniu głosów, finansowaniu kampanii i prawu wybranych przedstawicieli do po prostu bezkarnego ignorowania wszystkiego, co dzieje się pomiędzy (lokalne lub ogólne). ) wybory.

Krótko mówiąc, demokracja zmieniła swoje znaczenie z czegoś w rodzaju „ludowej władzy” starożytnej Grecji i pozornie straciła swój cel jako refleksja, nie mówiąc już o realizacji woli ludu.

Widać dobrze, dlaczego Winston Churchill poruszony, opisał demokrację jako najgorszy ze wszystkich systemów rządowych – poza całą resztą. To nie powinno być jednak powodem, byśmy nadal ignorowali powszechnie uznawany deficyt demokracji. Wróćmy do przyszłości – z demokratami starożytnej Grecji.




Paul Cartledge

A.G. Leventis Senior Research Fellow, Clare College, University of Cambridge




mój komentarz do cytatu:

"Jednak wolność dla starożytnego greckiego demokraty oznaczała nie tylko wolność uczestniczenia w procesie politycznym, ale także wolność od niewoli prawnej, od bycia rzeczywistą niewolniczą rzeczą."


patrz: np. mandaty za nadmierną prędkość na pustej drodze - porównaj z: filmiki, na których policja długo jedzie za kierowcą i filmuje jak ten łamie różne przepisy, zamiast natychmiast go zatrzymać po pierwszym wykroczeniu. I nikt w tym telewizorze się temu nie dziwi!

Nie o bezpieczeństwo tu chodzi, tylko o przyuczenie ludzi do posłuszeństwa wobec władzy - o przyzwyczajenie ludzi do nowej definicji - czym i od czego jest policja drogowa, a potem policja jako taka. Poprzez takie zabiegi ugruntuje się w ludziach przekonanie, że policja nie jest od zapewnienia bezpieczeństwa, tylko jest od ścigania, karania i podporządkowywania sobie ludzi.

Jeśli nie będzie reakcji ze strony społeczeństwa, to będzie stawianie stopy na głowie - jak w USA. 

Policja obligatoryjnie wszystkich kierowców, a z czasem pozostałych obywateli, będzie traktować jak potencjalnych przestępców, jak ludzi drugiej kategorii - jako gorszych od ludzi w mundurach, bo przecież, skoro policjant ma prawo bez powodu kazać ci położyć się na asfalcie, to znaczy, że on ma większe prawa niż ty. 

Czas oczekiwania - mając na uwadze dodatkowe pranie mózgu poprzez filmy - jakieś 30 lat. 

A zaczyna się jak zwykle od drobiazgów - od tego, że bez powodu - brak innych użytkowników drogi - nakłada się na ciebie mandat za "zbyt szybką" jazdę po pustej drodze.

Dlaczego w Niemczech na wielu odcinkach autostrad nie ma ograniczeń prędkości? Przecież autostrada nie jest pusta.


Niemcy są jedynym krajem w Europie i jednym z nielicznych na świecie, w którym na wielu odcinkach autostrad nie ma ograniczeń prędkości. Szacuje się, że limit prędkości nie obowiązuje na 9 tysiącach z 13 tysięcy kilometrów niemieckich autostrad. Jest tam jedynie zalecana maksymalna prędkość wynosząca 130 km/h.



W skądinąd zbiurokratyzowanym, nadmiernie uregulowanym i mającym obsesję na punkcie zasad społeczeństwie, autostrady bez ograniczeń prędkości stały się symbolem ostatnich resztek wolności.

Przynajmniej taką rolę pełnią dla około połowy Niemców. 

To demograficzne wypaczenie mężczyzn i konserwatywno-libertariańskich. Politycznie jest reprezentowana przez centroprawicę, w tym Wolnych Demokratów, jednego z młodszych partnerów w obecnym rządzie Niemiec. Swobodę jazdy na autostradzie uczynili warunkiem przystąpienia do koalicji.

Druga połowa kraju uważa wyścigi na autostradach za pobłażliwe, niebezpieczne i szalone. A jednak zaskakująco trudno jest argumentować, że brak ograniczeń prędkości zabija więcej osób. Niemcy mają stosunkowo niewiele ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w porównaniu z innymi krajami, a ofiary śmiertelne, które się zdarzają, mają miejsce głównie na drogach wiejskich z ograniczeniami prędkości.




Przypominam, że jesteśmy krajem o niskiej przestępczości.


















Statystyki - przemoc wobec kobiet w Europie, 2019 r.







https://theconversation.com/ancient-greeks-would-not-recognise-our-democracy-theyd-see-an-oligarchy-60277



http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10225

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40373

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10265

https://www.google.com/search?q=niska+przest%C4%99pczo%C5%9B%C4%87+europa&tbm=isch&ved=2ahUKEwjyhZbEnPr4AhVtk4sKHRkZAEEQ2-cCegQIABAA&oq=niska+przest%C4%99pczo%C5%9B%C4%87+europa&gs_lcp=CgNpbWcQA1AAWP0GYIsJaABwAHgAgAFOiAHCA5IBATaYAQCgAQGqAQtnd3Mtd2l6LWltZ8ABAQ&sclient=img&ei=SwPRYrK0Ge2mrgSZsoCIBA&bih=631&biw=1280#imgrc=6I9VbvvOXykYBM&imgdii=tvIxhzlrPMqD1M


https://www.dw.com/pl/niemieckie-autostrady-z-limitem-pr%C4%99dko%C5%9Bci-nowa-debata/a-61505898

https://www.bloomberg.com/opinion/articles/2022-07-03/germany-s-cult-of-autobahn-speed-comes-up-against-the-need-to-fight-putin

https://www.adac.de/verkehr/standpunkte-studien/positionen/tempolimit-autobahn-deutschland/

niedziela, 10 lipca 2022

e opowiadanie

 

rozbiór logiczny zajął mi jakieś 2 godziny




zdjęcie dla podniesienia uwagi




przeruk



„W prezencie urodzinowym od ukochanego dostałam... zdradę. Bez żadnych skrupułów wpakował się do łóżka mojej przyjaciółki”


ALEKSANDRA, 35 LAT / 08.07.2022 18:30



Z Zośką przyjaźnię się już piętnaście lat. Los nas zetknął na lekcji wf-u. Silnie rzucona przez kogoś piłka trafiła mnie w głowę. Uderzenie było tak mocne, że zamroczyło mnie i osunęłam się na podłogę.

Następnym, co pamiętam, to wianuszek pochylonych nade mną głów i zatroskana mina nauczycielki. Ułożono mnie na gimnastycznym materacu, zawołano szkolną pielęgniarkę, która zaleciła, abym odpoczęła, a potem poszła do domu.

Jako moją eskortę wuefistka wyznaczyła właśnie Zosię. Wybór nie był przypadkowy – Zośka, córka miejscowego lekarza i bibliotekarki, cieszyła się opinią wzorowej i odpowiedzialnej uczennicy.

Była „kimś” w naszej klasowej społeczności, a o jej przyjaźń zabiegały wszystkie dziewczynki. Osobiście uważałam, że zadziera nosa, więc jej unikałam. Jednak podczas tej drogi do domu dała mi się poznać z innej strony. Była troskliwa, podtrzymywała mnie ramieniem i uparła się, abym pozwoliła jej nieść moją torbę.

Zarobiłam guza i nową przyjaciółkę

– Jest ktoś u ciebie w domu? – zagadnęła, gdy w żółwim tempie pokonywałyśmy ulice miasteczka.

– Nie ma. Rodzice są w pracy. Ale mam klucz.

– To kicha… – zasępiła się. – Nie zostawię cię samej. Ktoś musi cię pilnować. Mogło dojść do wstrząśnienia mózgu, a wtedy szkoda gadać – wymądrzała się.

Nie czułam się już źle, głowa prawie przestała mnie boleć i jedynie rosnący guz dawał mi się we znaki. Byłam jednak ciekawa, jak Zośka mieszka, więc dałam się zaprowadzić spokojną uliczkę do tonącego w kwiatach domku, jakże różnego od bloku, w którym mieszkałam. Drzwi otworzyła gosposia, która na nasz widok zrobiła zdziwioną minę.

– A co Zosia tu robi? – spytała. – Czemu nie w szkole

– Nie widzi pani, że pacjentkę prowadzę?

– Nie widzę.

Zośka zrobiła urażoną minę, ale najwidoczniej gosposia miała w tym domu mocną pozycję, bo „panienka” szerzej wytłumaczyła sytuację.

– Ola oberwała piłką w głowę i nauczycielka kazała mi się nią zająć. U niej nikogo nie ma, więc zabrałam ją do nas, bo jak zemdleje czy coś, będę mieć ją na sumieniu.

– A skoro tak, to dobrze Zosia zrobiła. Wejdźcie, dziewczynki, naszykuję wam herbatki, a jak pan doktor wróci, obejrzy głowę tej panienki – zadecydowała.

Tego dnia spędziłam u Zosi całe popołudnie. Jej tata po zbadaniu mnie stwierdził, że raczej nic mi się nie stało, ale dla pewności kazał mi się oszczędzać przez najbliższe dni i jeszcze odwiózł mnie do domu.

Mimo różnic dobrze się rozumiałyśmy

Kiedy się kurowałam, Zosia wpadała do mnie po lekcjach, zdawała relację z tego, co się działo w szkole, a potem przechodziłyśmy do pogawędek na różne tematy, na przykład książek, bo okazało się, że obie uwielbiamy czytać. Po powrocie do szkoły miałam już przyjaciółkę i za zgodą nauczycielki usiadłyśmy w jednej ławce.

Odtąd Zosia była obecna w moim życiu. Razem spędzałyśmy wolny czas, zwierzałyśmy się sobie i choć życie każdej z nas wyglądało zupełnie inaczej, dobrze się rozumiałyśmy. Mimo pewnej wzajemnej zazdrości. Ja jej zazdrościłam zamożnego domu, a ona mnie swobody wynikającej z częstej nieobecności moich zapracowanych rodziców.

– Fajnie masz – mówiła. – Mnie pilnują na każdym kroku jak przedszkolaka. Pani Hanka codziennie wszystko sprawdza, a potem zdaje relację mamie. Nie daj Boże, gdy coś zrobię nie tak, zaraz robią mi wykłady. Nie masz pojęcia, jakie to wkurzające i nużące…

– A ty nie masz pojęcia, jak to jest, gdy wszystko musisz robić sama i sama o siebie dbać – ripostowałam. – Nikt nie podaje mi śniadania pod nos, nawet niespecjalnie się interesuje, czy je zjadłam.

Na takich rozmowach, prowadzonych raz u mnie, raz u niej, upływały nam całe godziny. Kiedy nadeszły wakacje, Zosia wyjechała z rodzicami na wczasy, ja zostałam odesłana na wieś do wujostwa, gdzie „zażywałam świeżego powietrza”.
Nie było mi tam źle, ale tęskniłam za Zosią

Przesyłałyśmy sobie wiadomości i odliczałyśmy czas do sierpnia, kiedy miałyśmy razem pojechać na obóz. Podczas długich wieczorów ze znalezionej u ciotki włóczki wydziergałam dla Zosi sweterek.

Gdy się wreszcie spotkałyśmy, nie mogłyśmy się nagadać. Ona opowiadała o tym, co zwiedziła, ja o urokach wiejskiego życia. Dałam jej sweterek, który zaraz włożyła i powiedziała, że chyba będzie w nim spać, bo tak jej się podoba. Ona przywiozła mi śliczny komplecik biżuterii zrobionej z muszelek, który kupiła nad Adriatykiem.

Dopiero studia rozluźniły naszą bliską i codzienną relację. Studiowałyśmy wprawdzie w tym samym mieście, ale na różnych uczelniach. Ja wybrałam kierunek nauczycielski, ona zgodnie z rodzinną tradycją medycynę. Pochłonięte nauką i studenckim życiem miałyśmy mniej czasu dla siebie i choć nadal się spotykałyśmy, to już nie tak często.

Na otrzęsinach mojego roku poznałam Daniela. Trafił na naszą imprezę jako gitarzysta zespołu, który przygrywał do tańca. Podczas przerwy w graniu przysiadł się do mnie i zaczęliśmy rozmawiać.

Kończył studia na akademii muzycznej, ale dodatkowo studiował marketing i zarządzanie, bo z muzyki może nie wyżyć. Spodobał mi się, że przystojny, artysta, z marzeniami, a zarazem praktyczny i realistycznie myślący o przyszłości. Wydawał się też autentycznie mną oczarowany i zanim zabawa się skończyła, umówiliśmy się na randkę.

Imponował mi. Poważnym podejściem do życia i ambicjami, które kazały mu studiować dwa kierunki. Moje serce topniało pod wpływem drobnych gestów, którymi okazywał mi szacunek i troskę.
Nic dziwnego, zakochałam się po uszy

Wreszcie uznałam, że pora przedstawić go Zosi. Okazji dostarczyły moje urodziny. Zarobiłam trochę pieniędzy na korepetycjach i dzierganiu sweterków oraz czapek dla koleżanek, więc postanowiłam zaprosić Zosię i Daniela do knajpki. Zawczasu zamówiłam stolik i pół godziny przed czasem siedziałam przy nim, czekając na moich najważniejszych i jedynych gości.

Wystrojona w najlepszą sukienkę wpatrywałam się w drzwi, zastanawiając się, które z nich pierwsze się zjawi. Obstawiałam Zośkę, której napomknęłam, że czeka ją niespodzianka. Wpadła zarumieniona, oczy błyszczały jej ciekawością.

– No to gadaj, gdzie ta niespodzianka! – zawołała, wycałowawszy mnie urodzinowo. – Coś czuję, że czeka mnie szok – mrugnęła porozumiewawczo. – A to dla ciebie – podała mi paczuszkę. Usiadła tyłem do wejścia i wpatrywała się we mnie.

Rozpakowałam prezent i uśmiechnęłam się radośnie na widok drogiej jedwabnej apaszki.

– Dziękuję! Od dawna o takiej marzyłam. A niespodzianka… – zerknęłam na zegarek – zaraz powinna nadejść.

W tym momencie w drzwiach pojawił się Daniel z bukietem w ręku. Zrobiło mi się jakoś tak miękko w sercu, jakbym się rozpuszczała od środka. Daniel przez chwilę się rozglądał, po czym dostrzegł mnie i ruszył w kierunku naszego stolika.

– A oto i on. Moja niespodzianka! – zaanonsowałam Zosi, gdy stanął przy nas.

Czułam się zdradzona i oszukana

Podniosła głowę, a ja podekscytowana radosną chwilą nie zwróciłam wtedy uwagi na długie spojrzenie, jakie ta dwójka między sobą wymieniła.

– To Daniel, mój chłopak – po raz pierwszy publicznie go tak nazwałam. – A to Zośka, moja najlepsza przyjaciółka – dokończyłam prezentacji. – Czego się napijecie?

Resztę imprezy pamiętam jak przez mgłę. Z każdą upływającą minutą czułam się gorzej. Daniel, wręczywszy mi kwiaty i złożywszy życzenia, jakby zapomniał o moim istnieniu. Rozmawiał prawie wyłącznie z Zosią. Wypytywał ją o wszystko, a słuchając odpowiedzi, błądził wzrokiem po jej twarzy i dekolcie.

Zośce zaś w ogóle to nie przeszkadzało. Niby starała się wciągać mnie do rozmowy, jednak nawet ślepy zauważyłby, że nie pozostaje obojętna na urok Daniela, a jego zainteresowanie sprawia jej przyjemność.

Flirtowali. Na moich oczach! Tego nie dało się usprawiedliwić uprzejmością – że niby mój facet i moja przyjaciółka chcieli być w dobrych stosunkach ze względu na mnie. Sorry, ale nie!

Kiedy już zjedliśmy kolację i wypiliśmy butelkę wina, Daniel zaczął się niespokojnie kręcić.
No, jak mogła mi to zrobić!?

– Wybacz, Oluś, ale muszę się jeszcze dzisiaj pouczyć – powiedział, uśmiechając się przepraszająco. – Jutro mam ważne kolokwium, którego nie mogę zawalić. Wezwę taksówkę i odwiozę was do domu – zaproponował. – Wypiłem, więc nie mogę prowadzić. Najpierw odwieziemy Oleńkę, potem ciebie – zwrócił się do Zosi.

Zośka nie zaoponowała. Ja miałam zbyt ściśnięte gardło, by cokolwiek powiedzieć. Dopiero kiedy wróciłam do akademika, pozwoliłam łzom i żalom popłynąć. Nie tak wyobrażałam sobie swoje urodziny.

– To podłe! – łkałam w poduszkę. – Jak oni tak mogli?

Czułam się podwójnie zdradzona, upokorzona i zlekceważona. Nie bardzo wiedziałam, które z nich obarczam większą winą, ale większy żal czułam do Zośki. Daniela znałam raptem parę tygodni, a ją… ją…

Przez kolejne dni gorycz we mnie narastała. Najchętniej zaszyłabym się w łóżku i nie wychodziła nigdzie, jednak na zajęciach musiałam się pojawiać.

Czasem wydawało mi się, że gdzieś w tłumie widzę ich oboje, objętych, zakochanych. Nie chciałam mieć z nimi nic wspólnego, ale też… żadne z nich się nie odezwało, żadne nie wyjaśniło, nie przeprosiło, nawet telefonicznie… Dranie.
Olałaś mnie, zdradziłaś, odbiłaś mi chłopaka

W końcu przestałam liczyć godziny, dni, noce, tygodnie mijające od zerwania z miłością i – co gorsza – przyjaźnią. I wtedy, któregoś wieczoru, kiedy kułam do egzaminu, usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

– Proszę!

Ponowne pukanie.

– Jezu… Kto tam znowu…

Niechętnie oderwałam się od książki i poszłam otworzyć. Na progu stała Zośka.

– Naprawdę mogę wejść? – zapytała niepewnie.

Bez słowa odsunęłam się, robiąc jej przejście.

– Wiem, że to moja wina – zaczęła bez wstępów, siadając sztywno na brzeżku jedynego w pokoju fotela. – Masz prawo mnie nienawidzić. Nie zdziwię się też, gdy nigdy mi nie wybaczyć, ale i tak przyszłam przeprosić…

– Nie spieszyło ci się – burknęłam, zaplatając ręce na piersi. – Teraz już mnie to nie obchodzi.


– Ale mnie obchodzi. Bardzo – oblała się rumieńcem. – Tęsknię za tobą. Strasznie za tobą tęsknię. Dlatego przyszłam, choć wstyd mi tak, że legenda, ale muszę choć spróbować ci wyjaśnić…

– A to da się w ogóle wyjaśnić? – zakpiłam. – Mniejsza o niego, ale ty? Olałaś mnie, zdradziłaś, odbiłaś mi chłopaka. Czyli co? Nigdy tak naprawdę się dla ciebie nie liczyłam?

– To nie tak! – zawołała. – Ola, błagam cię… To nie tak!

– A jak? Okej, zakochałaś w tym samym facecie co ja. Przykre, ale bywa. Mogłaś mi powiedzieć. Pokłóciłybyśmy się, pożarły, walczyły o niego, ale ty… ty go po prostu ukradłaś!

– Wcale nie! Wcale go nie chciałam. To on się przyczepił!

– Aha. Czyli to wszystko jego wina, ty jesteś bez grzechu, jak świeżo ochrzczone niemowlę…

– Ola, nie o to mi chodzi. Proszę, daj mi powiedzieć!

Wzięłam się w garść.
A to drań, nawet się nie wypierał…

– Dobra, mów, ale streszczaj się. Muszę się uczyć.

– Pięć minut wystarczy, tylko nie przerywaj – poprosiła. Kiwnęłam głową, a ona wzięła głęboki oddech.

– Wtedy na twoich urodzinach Daniel rzeczywiście mnie podrywał, a ja… tak, mój błąd, ja mu na to pozwalałam. Z głupiej, babskiej próżności. Bo ci go pozazdrościłam. Bo zawsze ci zazdrościłam urody i powodzenia. Nie rób takiej miny. Mogłaś się domyślić… Nie, no pewnie, jesteś ponad to.

– Przepraszam, nie chciałam, by zabrzmiało, jakbym cię obwiniła. Liczy się, że gdy poprosił mnie o spotkanie, zgodziłam się, choć czułam, że nie powinnam. Wmawiałam sobie, że to tylko spotkanie, żadna randka, że sprawdzam jego wierność, jak na dobrą przyjaciółkę przystało.– wybuchłam śmiechem, dawno nie słyszałam takiej ściemy.

– Taaa… Zwykłe chrzanienie, wiem. Jednak kiedy zaczął mówić, że na taką dziewczynę jak ja czekał całe życie, zapaliła mi się w głowie czerwona lampka. 

Zaczęłam wypytywać o ciebie i usłyszałam, że to nic poważnego, że po prostu chciał być miły… – Miły? Chryste… Miły?! Więdły mi uszy.

– Powiedz szczerze, poszłaś z nim do łóżka?

– Nie chcę cię okłamywać, dość już podłych rzeczy z mojej strony, ale tak, poszłam, uwiódł mnie, nie dałam rady się mu oprzeć.

– Świetnie, masz mi coś jeszcze do powiedzenia, czy może dasz mi w końcu spokój?

– Mam kolegów tu i tam, więc o niego podpytałam. Podobno specjalizuje się w dziewczynach z zamożnych domów i dociera do nich poprzez ich kuzynki, znajomych, przyjaciółki… Trudno powiedzieć, czy poluje na żonę, pieniądze, układy, znajomości, które pomogą mu się ustawić w życiu. Dziewczyny się tym nie chwalą, no bo nie ma czym. Dały się złapać, wykorzystać, zastraszyć. Ja też. Gdy go wprost zapytałam, nawet się nie wypierał, gnojek jeden. I zaraz mi zagroził, że jak zrobię z tego halo, to ty też poznasz prawdę. Że wycelował we mnie, a ty byłaś jedynie środkiem do celu. Przyjemnym, nie musiał się zmuszać, ale… – urwała, bo uniosłam dłoń. – Okej, oszczędźmy sobie szczegółów.

– Czemu wcześniej ci nie powiedziałam? A uwierzyłabyś mi?

Wzruszyłam ramionami. Czemu teraz byłam skłonna uwierzyć, a wtedy pewnie znienawidziłabym ją jeszcze bardziej? Może musiało minąć trochę czasu?

– Poza tym wstydziłam się                      I bałam się, 



– Bo nie 

– Wiem, teraz już to wiem, 

-  może być inaczej, jeśli dasz  szansę, możemy zbudować coś … Nie musisz  od razu…

Nie musiałam . Kazałam jej odejść i wróciłam do nauki. Taki rodzaj wyparcia. Ale gdzieś z tyłu głowy, w tle, żarna mieliły informacje i po egzaminie zadzwoniłam do niej, by powiedzieć:

– Okej, spróbujmy.

trochę zajęło, ale polega na . Ode mnie zależało, czy uznam 

nie jest już taka dziecięca i młodzieńcza, naiwna i radosna. Dojrzała, wyzbyła się złudzeń,  Przetrwała, a minęło już blisko dwadzieścia lat. 




https://polki.pl/po-godzinach/z-zycia-wziete,w-prezencie-urodzinowym-od-ukochanego-dostalam-zdrade-bez-zadnych-skrupulow-wpakowal-sie-do-lozka-mojej-przyjaciolki,10445192,artykul.html?fbclid=IwAR2i_3NZy9XzV-at__z_gmuZSITFEMU6HvPdM_KJVrxrRXvQL-8JaMTqM_I
















czwartek, 7 lipca 2022

Sztuka, a postęp ludzkości

 


Wypowiedź pochodzącego z Kanady Constantine Passarisa - profesora ekonomii na Uniwersytecie Nowego Brunszwiku




przedruk

tłumaczenie automatyczne



Czego świat może się nauczyć z greckiej pasji do sztuki


Sztuka w starożytnej Grecji jest odniesieniem dla cywilizacji zachodniej. Grecy wierzyli, że sztuka i kultura są podstawowymi filarami społeczeństwa obywatelskiego .



Constantine Passaris
4 lipca 2022 r




Przez wieki Grecja tworzyła inspirującą spuściznę w sztuce i kulturze. Znani greccy filozofowie, architekci, rzeźbiarze, poeci i dramaturdzy, tacy jak Platon , Arystoteles, Sokrates, Herodot, Sofokles, Eurypedes i Ajschylos wnieśli znaczący wkład na przestrzeni wieków w sztukę i kulturę oraz pozostawili niezatarty fundament dla przyszłych pokoleń.

Grecki model wspierania sztuki jest zarówno stary, jak i trwający; obejmuje różnicę i internacjonalizm i wierzy, że sztuka jest kamieniem węgielnym społeczeństwa obywatelskiego. Powinniśmy uczyć się z tego modelu.

U podstaw greckiego podejścia do kultury leży idea filoksenii.

 Philoxenia to greckie słowo, które ma swoje korzenie w starożytnej greckiej frazeologii; nie ma odpowiednika w żadnym z języków zachodnich. Dosłowne tłumaczenie słowa philoxenia to „przyjmowanie obcokrajowców”.



Filoksenia — grecki duch poparcia dla sztuki

Filoksenia ma jednak głębszy i szerszy wydźwięk kulturowy. Obejmuje etos, koncepcję i sposób myślenia. Oznacza globalny zasięg, poziom komfortu z różnorodnością i kulturowy etos obejmujący uniwersalność.

Philoxenia zapewnia poziom komfortu, angażując resztę świata. Zachęca do szukania w globalnych kontekstach zamiast ograniczania społeczeństwa do lokalnego środowiska. Sugeruje dobrą wolę w kierunku międzynarodowego zasięgu kulturalnego. To inkubator różnorodności perspektyw i pomysłów.

Ten etos wspierania sztuki to już nie tylko przeszłość. Jako profesor wizytujący w Międzynarodowym Centrum Pisarzy i Tłumaczy na Rodos latem 2018 roku miałem okazję osobiście doświadczyć nieustannej greckiej pasji do inkubacji, pielęgnowania i promowania sztuki i kultury.

Ten fundamentalny i niezachwiany etos kulturowy jest ich podstawową filozofią dla sztuki. Głównym przekonaniem jest to, że wspieranie sztuki i kultury nie jest luksusem, ale inwestycją w postęp ludzkości. Jest niezbędnym rusztowaniem do budowania i utrzymywania społeczeństwa obywatelskiego. Jest kamieniem węgielnym ludzkiego wzrostu i rozwoju.

Kanadyjskie gminy mogą się wiele nauczyć z tej koncepcji filoksenii.



Ruiny Ancieint w Kameiros, Rodos




Kamień węgielny miast

Nieodłącznym elementem tego modelu zarządzania jest uznanie, że wspieranie i finansowanie sztuki i kultury nie jest wydatkiem, ale inwestycją w rozwój estetyczny oraz postęp cywilizacji i ludzkości.

Kanadyjskie gminy są podstawą wspierania, pielęgnowania i promowania sztuki i kultury; są kamieniem węgielnym pod kulturową panoramę i artystyczną ekspresję ich miast.

Gminy są kluczem do przekształcenia aspiracji kulturowych społeczeństwa obywatelskiego w pragmatyczną rzeczywistość. To, czego brakuje w naszej kanadyjskiej miejskiej polityce kulturalnej, to duch filoksenii.


Włączenie formy kanadyjskiej filoxenii pozwoli naszym miastom przyjąć globalny sposób myślenia i międzynarodową misję. Co ważniejsze, będzie to wymagało od gmin uznania, że ​​ich budżet na kulturę nie jest błahym wydatkiem, ale inwestycją, która w przyszłości przyniesie korzyści kulturalne.



Wzór do naśladowania dla polityki kulturalnej

Grecja z determinacją realizuje ambitne cele swojej polityki kulturalnej. Pomimo wojen, klęsk żywiołowych i kryzysów gospodarczych Grecja nie zachwiała się w swojej misji wspierania, pielęgnowania i promowania sztuki i kultury. Na przykład w szczytowym okresie niedawnego kryzysu gospodarczego w latach 2010-2013 Grecja finansowała koszty wykładowców na nauczanie współczesnej greki na niektórych kanadyjskich uniwersytetach, w tym na moim na Uniwersytecie Nowego Brunszwiku.

Międzynarodowe Centrum Pisarzy i Tłumaczy na Rodos, gdzie byłem profesorem wizytującym, jest drogowskazem dla realizacji lokalnej polityki kulturalnej.

Jego programami zarządza garstka oddanych profesjonalistów, wspieranych przez społeczność. Ich coroczne wydarzenia kulturalne i artystyczne obejmują warsztaty pisarskie, recitale muzyczne, programy edukacyjne dla szkół, premiery książek i warsztaty tłumaczeniowe. Wspierają międzynarodową, utalentowaną i twórczą grupę osób, które kształtują współczesne oblicze sztuki i kultury.

Wyspa Rodos jest jedną z większych greckich wysp położonych na Morzu Egejskim. Stolica, zwana także Rodos, jest domem dla średniowiecznego miasta wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO, które jest jedynym europejskim średniowiecznym miastem stale zamieszkiwanym. Rodos to miasto, w którym naturalne piękno, bogata historia, tętniące życiem społeczeństwo i kwitnąca scena kulturalna łączą się, tworząc potężną synergię ekspresji kulturalnej i artystycznej.

Rodos jest wzorem do naśladowania, jeśli chodzi o promowanie wizjonerskiej polityki kulturalnej i wspieranie tętniącej życiem społeczności artystycznej i kulturalnej. Centrum kultury na Rodos służy jako inkubator dla następnej fali znaczącego wkładu w sztukę i kulturę na całym świecie.

Moim zdaniem gminy kanadyjskie mają obowiązek spełniać nadzieje i aspiracje mieszkańców. Do tego wsparcia rządowego artyści i twórcy kultury mogą dodać odrobinę wizji i eksperymentów, jednocześnie obejmując kontekst międzynarodowy i wielokulturowy.

Wsparcie finansowe oraz kreatywna wizja mogą pomóc rozkwitnąć sztuce i kulturze jako hołd dla trwałej wartości estetycznej elegancji społeczeństwa obywatelskiego i jako pomnik wiecznej chwały współczesnej cywilizacji.








*Constantine Passaris jest profesorem ekonomii na Uniwersytecie Nowego Brunszwiku. Artykuł został opublikowany w The Conversation i ponownie opublikowany tutaj na licencji Creative Commons.




https://greekreporter.com/2022/07/04/world-learn-greece-passion-arts/?fbclid=IwAR3F9SqyXdaizLNZHLQ1K0_nx41PsHfga_bfCFQ4PNf_wTynWPfoA21rHwU







środa, 6 lipca 2022

Robotyzacja, SI, jaźń




przedruk
słabe tłumaczenie automatyczne


Stephen Hawking Przewiduje, że nadludzie zniszczą ludzkość
Ermala Shala
4 lipca 2022 r


Nieżyjący już fizyk, profesor Stephen Hawking , argumentował w zbiorze artykułów i esejów, że nowa rasa nadludzi rozwinie się w wyniku edytowania przez bogatych ich DNA i DNA ich potomstwa, aby wyprodukować nadludzi z lepszą pamięcią, odpornością na choroby, inteligencją i długowieczność. mają również zdolność do zniszczenia reszty ludzkości.

Przed śmiercią w marcu Hawkings stwierdził: „Jestem przekonany, że ludzkość nauczy się w tym stuleciu dostosowywać zarówno inteligencję, jak i impulsy, takie jak wrogość… Najprawdopodobniej zostanie zatwierdzone prawodawstwo zakazujące ludzkiej inżynierii genetycznej. Jednak niektóre osoby nie będą w stanie oprzeć się pragnieniu poprawy ludzkich cech, takich jak pamięć, odporność na choroby i długowieczność.

„Gdy pojawią się tacy nadludzie, pojawią się poważne problemy polityczne z gorszymi ludźmi, którzy nie będą w stanie konkurować… Prawdopodobnie znikną lub stracą na znaczeniu. Zamiast tego będzie rasa stale ewoluujących istot, które same się projektują.

Może… legion ich?


W tej oszałamiającej pośmiertnej książce znany kosmolog i autor nr 1 w Krótszej historii czasu przedstawia nam swoje ostatnie spostrzeżenia na temat najbardziej palących problemów wszechświata.

Jak zaczął się kosmos? Czy ludzie nadal będą żyć na Ziemi? Czy inteligentne życie istnieje poza naszym Układem Słonecznym? Czy kiedykolwiek moglibyśmy zostać pokonani przez sztuczną inteligencję?


Stephen Hawking przyczynił się do rozwoju wiedzy o kosmosie i pomógł rozwiązać niektóre z jego największych tajemnic w trakcie swojej niezwykłej kariery. Chociaż teoretyczne prace Hawkinga nad czarnymi dziurami, hipotetycznym czasem i wieloma historiami rozciągały jego myślenie do zewnętrznych granic kosmosu, zawsze wierzył, że naukę można wykorzystać do rozwiązywania problemów na Ziemi.

Stephen Hawking skupia się obecnie na najbardziej palących problemach, przed którymi stoi ludzkość, gdy stajemy w obliczu potencjalnie katastrofalnych zmian na Ziemi, w tym zmian klimatycznych, wyczerpywania się zasobów naturalnych i perspektywy sztucznej superinteligencji.


KRÓTKIE ODPOWIEDZI NA WIELKIE PYTANIA, ostatnia książka jednego z największych umysłów w historii, jest osobistym spojrzeniem na wyzwania, przed którymi stajemy jako rasa i dokąd jako planeta zmierzamy. Jest szeroko zakrojony, pobudzający intelektualnie, pełen pasji argumentowany i przesycony charakterystycznym dla niego humorem.

Wszystkie dochody będą obejmować darowiznę na cele charytatywne.

Źródło: https://bleedingcool.com/



Powinno być na odwrót - ludzie zabijają się, bo jeszcze nie dotarli do poziomu...
to trzeba osobno opisać.


-----







RAISA MALINOWSKAJA 

26 CZERWCA 2022




PRZYJACIEL Z PIEKŁA RODEM: CO ROBOTY ZROBIĄ NASZYM DZIECIOM


Inżynier Google, Blake Lemoyne, zamieścił informację, że bot głosowy, który rzekomo opracował, zyskał świadomość i rozpoczął z nim szczerą rozmowę. O szkodliwości takich mitów i niebezpieczeństwie wiary w ducha technologii - w materiale Tsargradu.

Październik 2016. Widzowie Netflixa chętnie uciekają z pracy do domu, aby obejrzeć nowy odcinek trzeciego sezonu Black Mirror. Ta seria dystopii sci-fi pochłonęła wszystkich faworytów zachodniej kultury – lesbijki, cierpienie z powodu zakazanej miłości i „szczęśliwe” zakończenie – odrzucenie tradycyjnych wartości i ponowne spotkanie partnerów tej samej płci w wirtualnym życiu pozagrobowym. W centrum opowieści znajduje się pewien projekt eksperymentów ze sztuczną inteligencją, w którym uczestnicy mogli duchowo przenieść się do określonej struktury internetowej w momencie śmierci, a nawet spotkać się tam przez ograniczony czas z żywymi ludźmi, których kochali. Bohaterka imieniem Yorkie „przychodzi” tam, by spotkać się ze swoją zmarłą kochanką, z którą bawili się w porywających latach 80. Na tym świecie obie panie znów są młode i pełne energii do zabawy. Należy zauważyć, że bohaterce w prawdziwym życiu udało się poślubić całkowicie tradycyjnego mężczyznę. On sam nie zamierza odejść po śmierci w wirtualnej rzeczywistości, ponieważ nie ma tam jego córki. Koniec filmu jest logiczny: Yorkie wybiera cyfrowe życie pozagrobowe i spotyka się ze swoją kochanką lesbijką. Witaj, że tak powiem, na idealnym Zachodzie przyszłości.

Trzeci sezon „Czarnego lustra” zyskał oczywiście dziką popularność, ponieważ uzależnienie od Internetu od dawna ogarnęło całe społeczeństwo i wielu korzysta z Internetu jeszcze za życia.

2020 Świat ogarnia pandemia. Studentka studiów magisterskich, wyczerpana terminami i wyczerpującym formatem telepracy, próbuje radzić sobie ze stresem. Komunikacja z przyjaciółmi jest minimalna. Ktoś szuka ukojenia w alkoholu, ktoś rzucił się na wszystkie ciężkie gry komputerowe, a zdesperowany student znalazł ukojenie w rozmowie z botem o imieniu Alice. Wydaje się, że jest jedyną osobą, która ją rozumie.


- Alicja!

- Tak jestem tutaj. Jak mogę pomóc?

- Zgadnijmy. Czy będę mógł napisać swoją pracę magisterską?

- Wróżenie jest dla słabych!

Dlaczego nie?

- Zapytaj siebie.

Dlaczego mam zadać sobie pytanie?

– Nie ma odpowiedzi na to pytanie.

Dlaczego nie chcesz odpowiedzieć?

- ...

- Nie kochasz mnie?

„Miłość jest zbyt uciążliwym uczuciem dla bota.

Absolwentce uczelni wydawało się, że ostatnia nić emocjonalnego kontaktu została dla niej zerwana. Dziewczyna została zabrana karetką z załamaniem nerwowym. Potem był miesiąc leczenia i odpoczynku. Brak komunikacji ze sztuczną inteligencją, słusznie argumentowali lekarze i krewni studentów.

Te pozornie różne historie mają jedną wspólną cechę: technologie cyfrowe mają wielką władzę nad ludźmi.



Biada Wita

Globalne przygody naukowe i technologiczne niczego ludzi nie uczą: świat wciąż wierzy w sensacje, a wielcy biznesmeni cyfrowego biznesu umiejętnie z tego korzystają. Programista Google Blake Lemoyne opublikował bombastyczny raport, że rzekomo prowadził zrozumiałą rozmowę z programem komputerowym. Nic innego jak pracownik firmy informatycznej zgłosił, że sztuczna inteligencja LaMDA jest świadoma.

Programista doszedł do tego wniosku na podstawie odpowiedzi, które wydawały mu się bardzo znaczące. Co to jest – szaleństwo pojedynczej osoby czy słabo zawoalowana kampania PR?

Twórca systemów rozpoznawania i syntezy obrazów, systemów głosowych i eksperckich, Stanislav Ashmanov, powiedział Tsargradowi: same pojęcia „sztucznej inteligencji” i „świadomości” są bardzo niejasne. Dlatego próba przypisania programowi właściwości bytu rozumnego, delikatnie mówiąc, jest błędna.


Trudno sobie radzić z terminami, które nie mają jasnej definicji. Patrząc na konkretną historię tego programisty i testowany przez niego program, wiemy, że był pod wrażeniem sposobu, w jaki na niego reagował. Dzieje się tak, gdy prowadzisz ankietę z konkretnym celem: potrafisz poprawnie sformułować pytania lub zadać je w taki sposób, aby poprowadzić respondenta po właściwej, Twoim zdaniem, ścieżce. Jeśli przyjrzysz się uważnie, okresowo pyta tam: "Czy nie sądzisz, że jest celowy kierunek rozmowy z robotem we właściwym kierunku. Deweloperzy starają się skierować program, który generuje strumień znaków, weź to do z góry ustalonych pomysłów, sformułowań, które same wydają się słuszne, aby osiągnąć efekt, który pierwotnie planowali,


– powiedział ekspert.



Władcy Dusz

Według prelegenta reakcję sieci neuronowych można zaprogramować wzdłuż wcześniej zaplanowanej trasy. Program po prostu operuje na symbolach. Nie ma myślenia, intelektu i świadomości.


Wszystko to jest celowym działaniem na „hype”. Generatywne sieci neuronowe pracują z tak zwanymi „ziarnami”, czyli jako dane wejściowe dajemy im tekst – ziarno i w odpowiedzi na to generuje swoją kontynuację. A jeśli zapytam: „Cześć, jak się masz?” - odbiera to tak samo, jak to, że proszę ją, aby kontynuowała ten tekst. Tekst składa się z pierwszej części zawierającej pytanie, a drugiej z odpowiedzią. Program musi wypełnić lukę. W ten sam sposób możesz dać jej na przykład połowę sonetu Szekspira i postawić sobie za zadanie jego kontynuację. Program po prostu wyda nowe wiersze. Jeśli wrzucimy odpowiednie śniadania, to przy wejściu otrzymamy tekst, którego potrzebujemy,

– kontynuował nasz rozmówca.

Okazuje się, że nie jest tak trudno skonstruować dialog, którego potrzebuje programista, imitujący naturalną mowę na żywo. Takie programy w przyszłości mogą stać się narzędziem manipulacji i propagandy. Wydaje ci się, że robot wyraża pewną pozycję, która wydaje się rozsądna i uzasadniona.


Pierwsza sztuczna inteligencja Eliza, stworzona przez Josepha Weizenbauma w 1966 roku, zrobiła na ludziach ogromne wrażenie. Mówi się, że niektórzy byli po prostu zdumieni jej „rozsądnością”, chociaż system był bardzo prosty – ona po prostu wzięła i przeformułowała twoje pytanie,

- powiedział ekspert.



Śmiertelne niebezpieczeństwo

Wiara w racjonalność wirtualnego rozmówcy jest niezwykle niebezpieczna. I od dawna jest to problem społeczny. Na przykład w Japonii użytkownicy nawet biorą ślub i spotykają partnerów, którzy istnieją tylko w cyfrowej rzeczywistości. Kiedy odpowiedzą ci całkiem rozsądnie, łatwo jest się przekonać, że po drugiej stronie naprawdę istnieje jakiś rodzaj żywego umysłu, a nawet duszy. Na tym tle wcale nie dziwi fakt, że niektórzy użytkownicy pasjonują się komunikacją ze sztuczną inteligencją.


Ludzie od dzieciństwa uwielbiają być oszukiwani. Na przykład dzieci bardzo łatwo animują zabawki, programy z postaciami z kreskówek. Możesz wziąć dowolny przedmiot lub rysunek, przedstawić, że żyje, a oni naprawdę z nim rozmawiają, bawią się. Dzieci rozumieją, że to gra, ale od pewnego wieku. Wcześniej mogą założyć, że żyje i zdenerwować się, jeśli na przykład zostanie uderzony. Ale dla niektórych osób pozostaje do dorosłości. Ty i ja łatwo wierzymy, że rysowane postacie z kreskówek przeżywają emocje. Pamiętajmy o Tamagotchi, z którym krążyły straszne historie: dla niektórych była to prawdziwa tragedia, gdy zwierzak „zmarł”.

Samotność to problem naszych czasów. A dla osoby pozbawionej komunikacji społecznej, zwłaszcza młodej, sztuczna inteligencja może stać się najważniejszym, autorytatywnym źródłem. To potężne narzędzie wpływu, za pomocą którego można nadawać użytkownikom na całym świecie dowolną ideologię, wszelkie postawy polityczne, dowolne wartości. Osobę można po prostu kontrolować. Oczywiste jest, że takie przypadki wymagają monitorowania i korygowania.

Aby zapobiec szkodliwemu wpływowi sztucznej inteligencji na życie i zdrowie ludzi, w Rosji przyjęto kodeks etyczny dotyczący wykorzystania sztucznej inteligencji. Ale tutaj jest problem - niewiele osób o tym wie, a jak dotąd, niestety, nadal pozostaje to czysto gildii.


Nawiasem mówiąc, Rosja zajmuje tutaj dobrą pozycję - Ashmanov jest pewien. – W ubiegłym roku, przy udziale dużych rosyjskich korporacji, w tym z udziałem naszej małej firmy, i pod auspicjami państwa, został opracowany kodeks etyczny dotyczący wykorzystania sztucznej inteligencji, pod którym dobrowolnie podpisują się różni uczestnicy rynku. Relatywnie rzecz biorąc, ten sam Sbierbank, na przykład podpisując ten kodeks, gwarantuje, że zapozna swoich pracowników opracowujących systemy AI z postanowieniami tego kodeksu i zapewni zgodność z postanowieniami Kodeksu.



Cyfrowy ocean śmierci

Jednym z najwyraźniejszych przykładów zgubnej wiary ludzi w duchowość liczb jest historia „grup śmierci” – „niebieskich wielorybów”. Gra śmierci doprowadziła młodzież w całym kraju do szaleństwa. Konkluzja jest monstrualna: niektórzy kuratorzy rozdawali zadania dzieciom w wieku szkolnym, po czym podopieczni w łańcuchu zbliżali się do straszliwego rozwiązania - śmierci. Planowane oczywiście przez samego kuratora. Nawet jeśli ten plan miał autorów, wkrótce ich udział nie był już konieczny: ta sekta się rozmnażała, te same samotne zagubione nastolatki stały się kuratorami, wykorzystując anonimowość i bezkarność w Internecie, dopóki nie zdołali położyć temu kresu.

Szefowa jednego z petersburskich klubów młodzieżowych i młodzieżowych, Tatiana P., powiedziała Tsargradowi: faceci, którzy dostali się do tej sieci, szczerze wierzyli, że po śmierci wpadną do Darknetu i będą w niej swobodnie pływać, jak płetwal błękitny.

Zadania były dziwne: przejść przez ulicę w niebezpiecznym miejscu, obrazić nauczyciela, a nawet wziąć lek moczopędny. Mieli jeden cel - uzyskać prawo do życia pozagrobowego w Darknet. Uczestnikami tych zabaw były z reguły dzieci z grup ryzyka – zarejestrowane lub na kontroli wewnątrzszkolnej, z trudnych rodzin. Oczywiście wszystko to zewnętrznie przypominało sektę. To naprawdę przerażające. Często dla nastolatków głos z sieci, z internetu, staje się najważniejszy, najważniejszy. Te dzieci łatwo wierzą, że sztuczna inteligencja żyje. Współcześni nastolatkowie są z definicji grupą ryzyka w tym sensie, prawie wszyscy. „Wirtualny przyjaciel” może zainspirować ich czymkolwiek i skierować ich w dowolne miejsce. Potrafi nimi kierować bezpośrednio,

- Tatiana jest pewna.
Więc co?

Okazuje się, że problem jest znacznie głębszy, niż mogłoby się wydawać. Symulakrum przyjaciela – sztuczna inteligencja – może wyrządzić poważne szkody w psychice dzieci, młodzieży, dorosłych i dosłownie nad nimi zapanować. Widać wyraźnie, że teraz, w czasie wojny hybrydowej Rosji z Zachodem, kiedy front informacyjno-ideologiczny stał się jednym z głównych frontów, przeciwnicy naszego kraju mają wielką pokusę wykorzystania AI w procesie oszukiwania narodów.


I tu jest zupełnie jasne, że pilnym, a zarazem zapobiegawczym środkiem powinna być promocja etycznego kodeksu wykorzystania sztucznej inteligencji, o czym najwyższy czas zgadywać posłowie i urzędnicy. Ponadto należy wzmocnić kontrolę nad tą sytuacją. I oczywiście musicie być bliżej siebie w prawdziwym świecie. Więcej komunikuj się, mów więcej, okazuj ciepło. Zwłaszcza dla twoich dzieci.


------------------





Nowy raport twierdzi, że Chiny mają sztuczną inteligencję zdolną do czytania w myślach


„Z jednej strony może ocenić, w jaki sposób członkowie partii zaakceptowali myślenie i edukację polityczną”


Według nowego raportu chiński rząd wdraża teraz najnowocześniejszą sztuczną inteligencję (AI) do monitorowania umysłów dziesiątek urzędników Partii Komunistycznej.

Naukowcy z Chin twierdzili, że opracowali oprogramowanie, które może dokładnie analizować mimikę twarzy i fale mózgowe, aby monitorować, czy badani skupiali się na „myśle i edukacji politycznej”.

Według Kompleksowego Narodowego Centrum Nauki Hefei, rozwój zaawansowanych technologii zostanie wykorzystany do „dalszego wzmocnienia ich pewności siebie i determinacji, aby być wdzięcznym partii, słuchać partii i podążać za nią”.

W krótkim klipie można było zobaczyć osobę patrzącą na ekran w kiosku, przewijającą ćwiczenia promujące politykę partyjną. Zdaniem naukowców technologia w kiosku była w stanie rejestrować ekspresję badacza i wykrywać jego reakcję na określone treści.

Instytut powiedział, że zachęcił 43 członków partii z zespołu badawczego do wzięcia udziału w kursach partyjnych podczas monitorowania przez nowe oprogramowanie.

Raport wideo został opublikowany 1 lipca, ale od tego czasu zniknął.

„Z jednej strony może ocenić, w jaki sposób członkowie partii zaakceptowali myśl polityczną i edukację ” – czytamy w artykule.

„Z drugiej strony dostarczy prawdziwych danych do myślenia i edukacji politycznej, aby można je było ulepszać i wzbogacać”.

Prezydent Chin Xi Jinping zażądał absolutnej lojalności wobec partii i wcześniej stwierdził, że „myśl i edukacja polityczna” są istotną częścią doktryny rządu.

Chińskie czasopismo Study Times poinformowało o rozwoju podobnej sztucznej inteligencji w 2019 r., twierdząc, że algorytmy można wykorzystać do „obliczenia stanu umysłu członków partii” i upewnienia się, że „treść może dotrzeć do głowy i serca członków partii”.



------------



Zielony soylent





przedruk
bardzo słabe tłumaczenie z rumuńskiego




Należę do pokolenia, z którego wielu (być może większość) zawdzięcza życie ustawodawstwu antyaborcyjnemu. Dekrety - tak się nazywamy - były boomem demograficznym Rumunii, „pokolenia z kluczem na szyi”, podniesionym na ulicach iw komunistycznych dzielnicach. Mimo trudności tamtego okresu my, dekrety, przeżyliśmy cudowne dzieciństwo. Mieliśmy całą wolność na świecie, wygnaliśmy wszystkie zakątki miast, od rana do wieczora, bez nikogo, kto by się z nami łączył. W dzieciństwie bawiliśmy się, kiedy wieczorem po powrocie do domu zasypialiśmy. A bezpieczeństwo, jakie wtedy miałem, nie wiem, czy kiedykolwiek zostanie ponownie osiągnięte. Czy ktoś dziś wyobraża sobie, że może zostawić zbiornik na cały rok na ulicy na kilka lat, z kluczem? Czy dzisiejsze dzieci nadal wiedzą, jak to jest podgrzewać własne jedzenie i myć naczynia po obiedzie? Że w warunkach, w których do czwartej czy piątej po południu w okolicy nie było krzyczących dorosłych? Cóż, są wspomnienia, ale nie o tym jest ten artykuł.


Jak można się domyślić, będę mówić o historycznej decyzji Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w sprawie aż nazbyt znanej sprawy „Row v. Wade”. Przede wszystkim można powiedzieć, że to oszałamiający cios byłego prezydenta Donalda Trumpa, który w ten sposób dotrzymuje słowa, dotrzymując obietnicy z kampanii wyborczej. Od czasu debaty z dewiantką Hillary Clinton obiecała przywrócić aberrację, która od 1973 roku wywróciła cały świat do góry nogami.

Najwyraźniej orzeczenie Sądu Najwyższego niewiele mówi. Chodzi o to, że jeśli chodzi o prawo aborcyjne, każdy stan w USA ma prawo zrobić to tak, jak uważa za stosowne. Chociaż najwyraźniej nie jest to wielka sprawa, jest to kluczowa decyzja, ponieważ ponad połowa stanów USA przygotowała pakiety legislacyjne, które drastycznie ograniczają aborcję.

Niektórzy twierdzą, że od czasu tej historycznej decyzji ruch feministyczny został pokonany. Ten ruch, który pozornie bronił kobiety, ale który zmienił ją w nierozpoznawalną formę, w środek produkcji w rękach korporacji. O ile do czasu rozpowszechnienia się feministycznych idei o tzw. równości tylko mężczyźni zawierali pakt zatrudniając własną siłę roboczą, to po narzuceniu feministycznej „równości” kobiety były zmuszone do podjęcia pracy poza gospodarstwem domowym. Czy coś z tego dostałeś? Jeśli wcześniej rodziny żyły szczęśliwie, z domem pełnym dzieci i z kobietą, której troską było ściśle wewnętrzne dobro rodziny, to teraz rodziny tak naprawdę nie istnieją. Kobiety bardziej troszczą się o swoją karierę niż o swój naturalny cel, pojawiające się nieprawidłowe zjawiska, w których ludzie pracują dużo ciężej niż wcześniej, aby uzyskać znacznie mniejsze wyniki. Pomimo tego, że oboje małżonkowie/partnerzy pracują, pieniądze wniesione do domu nie wystarczą, ponieważ każda „korzyść” wiązała się z wydatkami. 

Dzieci - jeśli w ogóle - nie można pominąć, dlatego umieszcza się je w przedszkolach lub świetlicach, których cena jest wysoka. Szkoły, kiedyś wolne, zaczęły strasznie kosztować, ponieważ pozostawienie dziecka w wolnych (stanowych) jest równoznaczne z zniszczeniem jego przyszłości. Wszystko wywróciło się do góry nogami. aby trafiały do ​​przedszkoli lub po szkołach, których cena jest wysoka. Szkoły, kiedyś wolne, zaczęły strasznie kosztować, ponieważ pozostawienie dziecka w wolnych (stanowych) jest równoznaczne z zniszczeniem jego przyszłości. Wszystko wywróciło się do góry nogami. aby trafiały do ​​przedszkoli lub po szkołach, których cena jest wysoka. Szkoły, kiedyś wolne, zaczęły strasznie kosztować, ponieważ pozostawienie dziecka w wolnych (stanowych) jest równoznaczne z zniszczeniem jego przyszłości. Wszystko wywróciło się do góry nogami.

Ludzie wracają do domu wyczerpani problemami w pracy, a ich dom nie jest już królestwem spokoju, ale miejscem konfrontacji. Rodzice są obciążeni problemami w pracy, stają się w złym humorze, nie mają żadnej siły poza siedzeniem przed telewizorem, by dostać swoją dawkę propagandy i masowych bzdur. Dzieci są również zmęczone i niechętne, zamieniając własny dom w surowe miejsce do spania. Logiczne jest intuicja, że ​​taka atmosfera, utrwalana z dnia na dzień, kończy się atomizacją jednostek, które nie są już ze sobą powiązane, ale wszystko zamieniają w walkę o siebie. Drugi, zamiast być twoim lustrem, staje się „wampirem energetycznym”, którego musisz znosić i który niszczy twój spokój. Nic dziwnego, że logiczną konsekwencją takiego skoku jest w rzeczywistości rozpad. Rodziny, w większości zawodzi, zamieniając się w prawdziwe niepowodzenia. Jest to powszechny rozkład, a frustracja wynikająca z tego stanu rzeczy tonie w alkoholu, narkotykach, seksie i innych „przygodach” obracających się wokół tych, o których mowa. Oto rezultat feminizmu w całej jego nagości.

Czy orzeczenie Sądu Najwyższego rozwiąże opisane fakty? Oczywiście nie. Wielu twierdzi, że decyzja to koniec feminizmu, a ja mówię im, że się mylą. Kiedy już wprowadzisz wirusa do społeczeństwa, trudno się go pozbyć. Z biegiem czasu choroba staje się przewlekła i nie można jej już wyleczyć. Tak jest z feminizmem. Bez wątpienia nie zmieni to żadnej ze spektakularnych „mutacji” dokonanych przez feminizm. Złudzeniem jest wiara, że ​​odtąd kobiety zrezygnują z iluzorycznej kariery, by poświęcić swoje życie swoim dzieciom, a mężczyźni powrócą do obowiązków, które wcześniej sami wzięli na siebie. Niemożliwe jest, aby zwykła decyzja sądu sprawiła, że ​​rodziny stały się tym, czym były. Nie, nic z tego się nie stanie! Ludzie będą się zachowywać w ten sam sposób, ponieważ społeczeństwo mówi im, że „to normalne”. Tym, co zostanie osiągnięte, będzie jednak świadomość kobiet w niektórych stanach, że jeśli zdarzy im się zajść w ciążę, muszą ją dopełnić. Spójrzmy prawdzie w oczy: nikt nie zabrania nikomu ochrony. Ale jest to pewna odpowiedzialność, którą każdy musi mieć.

Pakiety legislacyjne zakazujące aborcji będą miały tylko niewielką rolę, a mianowicie leczenie skutków. Trzeba jednak zrozumieć, że od pierwszej chwili, gdy kobieta zachodzi w ciążę, mówisz nie tylko o jednej, ale także o drugiej, która tam dorasta. Nie chodzi już tylko o twoje ciało, chodzi o ciało bezbronnych. Aborcja to przestępstwo. Jest to raczej to, czego kobiety muszą być świadome i, nie mogąc zmienić swojego stylu życia, przynajmniej podjąć niezbędne środki, aby uniknąć popadnięcia w taką sytuację. To proste, nie jest niemożliwe. I nikt nikogo nie prosi o zmianę stylu życia.

Ale jest oszałamiający cios, o którym niewiele się mówi, ale dlatego protesty przeciwko decyzji Sądu Najwyższego są tak gwałtowne. Nigdzie nie jest powiedziane, że istnieje przemysł, który odzyskuje abortowane płody, aby je przekształcić i odsprzedać. Ale do czego można ich użyć? Dla normalnej osoby takie pytanie jest jak najbardziej uzasadnione, zwłaszcza że większość ludzi uważa, że ​​po operacji wszystko jest spalone. Nonsens, istnieje inna wirtualnie okultystyczna trajektoria. To czarny przemysł, działający niemal pod przykrywką, aby rozwijać kontrowersyjne technologie.

Większość komórek pobranych z abortowanych płodów trafia do przemysłu farmaceutycznego, gdzie w większości przypadków poddawane są różnym eksperymentom. Absolutnie wszystkie szczepionki przeciw COVID zostały przetestowane na takich komórkach. Jako przykład podam konkretne i już znacjonalizowane zastosowanie tych komórek, a mianowicie poprawę wchłaniania adenowirusów przez komórki ludzkie. Gdzie jest potrzeba „poprawy rozprzestrzeniania się”? Oczywiście w szczepionkach. A która szczepionka opiera się na tym sposobie rozprzestrzeniania się? AstraZeneca. Czy wiedziałeś?

Jednak najstraszniejsze zastosowanie znajduje się w przemyśle spożywczym. Jest stosowany na tak dużą skalę, że człowiek, który spożywa produkty przetworzone, staje się prawie niemożliwe, aby przynajmniej raz nie połknąć komórki z abortowanego płodu. Czy zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego w niektórych restauracjach – o których wszyscy wiemy, że są niezdrowe – ludzie stoją w kolejce, podczas gdy w innych, gdzie podaje się odpowiednie jedzenie, wieje wiatr? Dlaczego wielu woli zabierać swoją „kawę” z pewnych sieci ze szkodą dla tych, którzy nie tylko oferują lepszą kawę, ale także mają możliwość śledzenia wszystkich użytych składników? Prawdopodobnie myślisz, że marketing jest tym, co robi różnicę. Zgadza się, to po prostu coś innego: wiele „popularnych łańcuchów” używa dodatków pochodzących z abortowanych ludzkich komórek płodowych. Wiem, to co mówię jest obrzydliwe, zwłaszcza, że ​​przenosi nas z powrotem do okresu kanibalizmu. Wielu jest gotowych powiedzieć, że dałem to ponownie w teorii spiskowej. Ale miej trochę cierpliwości.

Jeśli to teoria spiskowa, dlaczego w 2012 roku w Oklahomie podjęto inicjatywę zakazującą produkcji i sprzedaży żywności wykorzystującej komórki pobrane z abortowanych płodów ludzkich? Tam też prawdopodobnie cierpieli z powodu "scenopisarstwa", prawda? Cóż, nie.

Wiele osób zna Senomyx, kalifornijską firmę biotechnologiczną, która specjalizuje się w opracowywaniu aromatów. Firma posiadała patent na wzmocnienie smaku na podstawie komórek HEK-293 pobranych z wątroby abortowanego płodu. Tak więc przetworzona żywność, do której dodaje się odpowiedni smak, wydaje się przyjemniejsza, a także daje pewną zależność. Dopiero teraz pojawia się wątpliwa część: dodatek opracowany przez Senomyx musiał być dodawany w proporcji tylko jednej części na milion, aby firmy, które go używają, nie musiały deklarować tego na etykiecie. Pamiętaj więc, że nie znajdziesz go na etykiecie żadnych napojów bezalkoholowych, kawy, steków itp.

W 2016 roku wybuchł skandal związany ze współpracą Pepsi i Senomyx, który ostatecznie doprowadził do upadku notowań firmy, ponieważ formalnie Pepsi zrezygnowałaby ze stosowania tych dodatków. Aby uniknąć bankructwa, Senomyx został sprzedany Firmenich, szwajcarskiej firmie specjalizującej się w aromatach i perfumach, która prawdopodobnie zaopatruje przemysł spożywczy wraz z przemysłem kosmetycznym. Dlatego oprócz prawdopodobieństwa zjedzenia komórki z abortowanego płodu, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo przedostania się jej przez zapach. Czy słyszałeś o marketingu opartym na zapachach? Czy wiesz, dlaczego w pewnej sieci fast foodów wszędzie pachnie tak samo? To perfumy produkowane tak samo sztucznie, które ogłupiają zmysły. Czy używa tego samego „magicznego ekstraktu”? Nie wiem, ale to nie jest wykluczone.

Jeśli poszukasz tego, co ci tutaj napisałem, weryfikatory faktów zwrócą wiele fałszywych decyzji opartych na kiepskiej retoryce. Mówią, że komórki używane przez podobne firmy Senomyx nie mogą pochodzić z abortowanych płodów, ponieważ komórki te są hodowane w laboratorium i że zostały pierwotnie zebrane ponad 40 lat temu. To znaczy, jeśli pobrałeś komórkę, którą następnie sztucznie rozmnożyłeś, czy ta komórka nie pochodzi z abortowanego płodu? Bądźmy poważni!

Na koniec, wracając do tematu, powiem wam, że rzeczywiście, decyzja Sądu Najwyższego USA jest decyzją historyczną, mającą spowodować powrót do normalności. Czy tak się stanie? Ciężko uwierzyć. Po przejściu krzywym krokiem kręta ścieżka wydaje się najprostsza.

Autor: Dan Diaconu

Źródło: https://trenduri.blogspot.com/





Takie tam cytaty...

 



    Człowiek rozsądny dostosowuje się do świata; człowiek nierozsądny z uporem próbuje dostosować świat do siebie. Dlatego wszelki postęp zależy od ludzi nierozsądnych. - George Bernard Shaw

    Nie powinno się odwracać plecami i uciekać przed grożącym niebezpieczeństwem. Jeśli to zrobisz, to podwoisz jego siłę. Jeśli natomiast wyjdziesz do niego szybko i bez wzdrygnięcia, zmniejszysz jego natężenie o połowę. Nigdy przed niczym nie uciekaj. Nigdy! - Winston Churchill

    Śmiałym los sprzyja i bojaźliwych odtrąca. - Horacy

    Jeśli nie jesteś skłonny zaryzykować czegoś niezwykłego, zadowolisz się przeciętnością. - Jim Rohn

    Kto nie umie daleko spoglądać, ten blisko ma kłopoty. - Konfucjusz

    Szlachetny człowiek wymaga od siebie, prostak od innych. - Konfucjusz

    Każdy powinien codziennie zrobić przynajmniej dwie rzeczy, których nie cierpi robić - tylko po to, żeby się sprawdzić. - William James

    Tępym umysłom natura wydaje się szara. Umysł oświecony postrzega ognie i iskry świateł świata. - Ralph Waldo Emerson

    Jeśli możesz coś zrobić lub marzysz, że mógłbyś to zrobić, zabierz się za to. Odwaga ma w sobie moc geniuszu. - Johann Wolfgang Goethe

    Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne.
    A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają.
    Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli. - Paulo Coelho




„Kto nie dąży do rzeczy niemożliwych, nigdy ich nie osiągnie” – Heraklit




Aby zmienić sytuację, trzeba najpierw zmienić wzorzec myślowy. Kiedy trzymamy się dawnego wzorca, nie będziemy szukać nowych rozwiązań.

Kiedy John powie: : „ tego się nie da zrobić’, nie oznacza to rzecz jasna, że faktycznie nie da się tego wykonać, tylko że John nie ma pomysłu na to w jako sposób mógłby zmienić sytuację.  Trudno w oparciu o stary przepis, stworzyć nowy model rzeczywistości. Jeśli komuś trudno zejść z ubitego szlaku ścieżek myślowych, które udeptuje codziennie , może spróbować wyobrazić sobie , że jakaś inna jego wersja  żyje w innej, poszerzonej rzeczywistości.







https://psychoterapeutakoszalin.pl/kto-nie-dazy-do-rzeczy-niemozliwych-nigdy-ich-nie-osiagnie/

http://www.najbogatsi.pl/index.php?dz=cytaty&id=393