Trzy artykuły na temat:
amerykańskie służby i kontrola umysłu
Chyba pod koniec 2017 roku przez 2 tygodnie stosowano na mnie śnienie, gdzie - jak pamiętam to pierwsze zdarzenie - podczas śnienia oprowadzano mnie po jakimś laboratorium, pokazywano monitory, jakieś mapy i proszono o wskazanie miejsca na mapie. Czemu - nie wiem do dzisiaj, choć się domyślam...
Trwało to dwa tygodnie, kiedy nastawiałem budzik w telefonie, by obudzić się w nocy podczas snu (faza REM), to już za drugim razem telefon był rano rozładowany, mimo, że wieczorem miał ponad 60%...
Budzik zresztą nie dawał rady, bo obudzenie się z fazy REM jest wyjątkowo ciężkie... otwierasz oczy, okręcasz się i nie masz siły, zapadasz z powrotem w sen, w śnienie....
19:13, 12-maj-2020
Oszałamiająca historia w Fort Detrick
Zaktualizowano 21:40, 12 maja 2020 r
Ceng Jing
Od czasu, gdy administracja Trumpa ogłosiła stan wyjątkowy w połowie marca w związku z szybkim rozprzestrzenianiem się COVID-19, zadanie opracowania szczepionki spadło na najlepsze laboratorium badawcze antywirusów armii USA w Fort Detrick, położone na przedmieściach Maryland, około 50 mil od Waszyngtonu , DC.
W ciągu ostatnich dziesięcioleci w rozległym kompleksie przeprowadzono wiodące badania nad szeroką gamą wirusów i bakterii. Jego najnowocześniejsze obiekty przechowują również niektóre z najbardziej niebezpiecznych toksyn znanych ludzkości, w tym wirus Ebola, wąglika i koronawirusa SARS.
Niejasna baza wojskowa znalazła się w centrum uwagi w 2008 r. Po podejrzeniu, że jeden z jej naukowców dokonał ataku wąglika w 2001 r., Gdzie kilka listów zawierających śmiertelne zarazki wysłano do amerykańskich mediów i urzędów rządowych.
W zeszłym roku jedno z najwybitniejszych laboratoriów o wysokim bezpieczeństwie w kampusie zostało zamknięte przez władze służby zdrowia z powodu naruszeń bezpieczeństwa. Oprócz kilku incydentów tu i tam, Fort Detrick wydaje się zwykłym miejscem dla współczesnej medycyny. Wracając nieco do historii, zaczyna się jednak okres czysto dziwacznej historii.
Po II wojnie światowej Fort Detrick stał się miejscem przerażających eksperymentów naukowych prowadzonych w ramach ściśle tajnej misji CIA kontrolowania ludzkiego umysłu, znanej jako Project MK Ultra. Po ponad 20 latach projekt zakończył się katastrofalną porażką i doprowadził do nieznanej liczby ofiar śmiertelnych, w tym naukowca, który brał udział w projekcie, oraz co najmniej setki ofiar amerykańskich i kanadyjskich poddanych torturom psychicznym i fizycznym. Eksperymenty nie tylko naruszały prawo międzynarodowe, ale także statut agencji, który zabrania działalności krajowej.
Projekt MK Ultra został powołany do życia przez ojca chrzestnego amerykańskiego imperium wywiadowczego - dyrektora CIA Allena Dullesa, którego zawsze ognista retoryka o zagrożeniu sowieckim pomogła mu wesprzeć wszechmocny aparat bezpieczeństwa narodowego, który miałby określać amerykańską politykę. W 1953 r., Po schwytaniu amerykańskich pilotów, którzy przyznali się do rozmieszczenia wąglika podczas wojny koreańskiej, Dulles zaczął reklamować teorie, że zostali oni poddani praniu mózgu przez ówczesnych komunistów Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Argumentował, że aby zapewnić bezpieczeństwo narodowe, USA muszą opracować własny program prania mózgu.
Twierdzenie Dullesa okazało się być oparte wyłącznie na fantazji z czasów zimnej wojny, ponieważ raport, który zlecił później, odrzucił twierdzenia komunistów o praniu mózgu. Jednak przebiegły szpieg Dulles, o którym wiadomo, że aktywnie uratował kilku czołowych nazistowskich urzędników wbrew woli własnego rządu, kontynuował program z znacznie bardziej nikczemnego powodu.
Jak wyjaśnił David Talbot w swojej książce Szachowa diabeł , wielu szpiegów rekrutowanych na początku zimnej wojny było szkicowymi, niezależnymi postaciami motywowanymi wewnętrznymi słabościami, takimi jak chciwość, pożądanie lub zemsta. Tymczasem agencja szukała sposobów na wykluczenie tych zmiennych psychologicznych poprzez stworzenie ludzkich maszyn, które działałyby na polecenie, nawet wbrew własnemu sumieniu.
Oficjalnie głównym celem programu było „badania i rozwój materiałów chemicznych, biologicznych i radiologicznych nadających się do wykorzystania w tajnych operacjach w celu kontrolowania ludzkich zachowań”, zgodnie z odtajnioną notatką przygotowaną przez Generalnego Inspektora CIA. Szybko zyskał na popularności, obejmując 149 podprojektów z udziałem co najmniej 80 instytucji, w tym uniwersytetów, szpitali, więzień i firm farmaceutycznych w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie.
Aby opanować kontrolę umysłu, kadra nieuczciwych naukowców swobodnie testowała ekstremalne metody na ludziach, które wylądowałyby w więzieniach, gdyby nie mieściły się w parametrach Fort Dertrick. Należą do nich wymuszone podawanie środków psychoaktywnych, wymuszone wstrząsy elektryczne, nadużycia fizyczne i seksualne, a także mnóstwo innych udręk, które odbywają się w milczeniu za wysokimi murami „bezpieczeństwa narodowego”.
Dulles szczególnie chciał dowiedzieć się, czy halucynogeny, takie jak LSD, mogą skłonić wybrane osoby do przeprowadzenia „aktów znacznego sabotażu lub aktów przemocy, w tym morderstwa”, przypomniał ekspert Sidney Gottlieb z agencji ds. Trucizn, który kierował programem.
Odtajnione dokumenty sprawdzone przez CGTN pokazały, że przesłanki badane w ramach programu wahały się od dziwacznych do skrajności science fiction: narkotyki, które „spowodowałyby zamieszanie umysłowe”; „zapewniają maksimum amnezji;” „wytwarzaj czystą euforię bez późniejszego zawierzenia;” „obniżyć ambicje i ogólną wydajność pracy mężczyzn”; i wiele innych.
Przez ponad dwadzieścia lat życia MK Ultra była egzekucyjna w tajemnicy, ponieważ agencja spodziewała się znacznego politycznego sprzeciwu, gdyby stała się znana publicznie. To było tak tajemnicze, że tylko kilku czołowych urzędników agencji wiedziało o jego istnieniu.
Bez wiedzy ani w Białym Domu, ani w Kongresie ludzie zapomnianego zakątka Ameryki - więźniowie, prostytutki i bezdomni - zostali wybrani z ulic jako nieświadomi uczestnicy szalonej nauki w Fort Derrick: „Ludzie, którzy nie mogli walczyć”, słowami Gottlieba. Jednak program polegał również na ludziach, którzy mogli, w tym amerykańskich żołnierzach i niczego niepodejrzewających pacjentów, którzy przypadkowo natknęli się na szpitale i kliniki powiązane z MK Ultra w całej Ameryce Północnej.
W lipcu 1954 r. Lotnik Jimmy Shaver z bazy sił powietrznych Lackland został oskarżony o zgwałcenie i zabicie trzyletniej dziewczynki w San Antonio. Podczas incydentu często zgłaszano go w stanie „oszołomienia” i „transu”. Podczas aresztowania Shaver również stracił ogromną część pamięci, w tym te dotyczące jego żony. Cztery lata później stracono go w 33. urodziny. Dopiero później opinia publiczna dowiedziała się, że Shaver, który nie miał wcześniejszego rejestru karnego, był jedną ze świnek morskich używanych przez MK Ultra. Według The Intercept projekt kontroli umysłu odegrał znaczącą rolę w wysłaniu Golarki na krzesło elektryczne.
Inni, którzy przeżyli brutalne eksperymenty, ujawnili przerażające skutki prania mózgu przez sankcje CIA. Linda McDonald, 25-letnia matka pięciorga małych dzieci, zgłosiła, że zasadniczo zmieniła się w niemowlę po przejściu głośnych eksperymentów w Sleep Room, które, jak powiedziano, leczyły jej nieistniejącą ostrą schizofrenię. Przez 86 dni McDonald zapadała w śpiączkę wywołaną przez rundy potężnych narkotyków i wstrząsów elektrycznych, które 102 razy usmażyły jej mózg.
„Musiałem zostać przeszkolony w toalecie” - powiedział McDonald. „Byłem warzywem. Nie miałem tożsamości, nie miałem pamięci. Nigdy wcześniej nie istniałem na świecie. Jak dziecko.”
Jednak spośród wszystkich 180 lekarzy i badaczy, którzy brali udział w tych nielegalnych eksperymentach, niewielu wyraziło jakiekolwiek podejrzenia lub wyrzuty sumienia. Ten, który się pojawił, nie żyje.
Frank Olson był biochemikiem i ojcem trojga dzieci, które pracowały w Biological Warfare Laboratories w Fort Detrick. Był jednym z naukowców MK Ultra, który regularnie podróżował między „czarnymi miejscami” w Europie, aby obserwować różne eksperymenty na ludziach. Według wizyty Talbota po wizycie w Obozie Króla, słynnym kryjówce CIA w Niemczech, był szczególnie wstrząśnięty okrucieństwem, jakim poddani byli jeńcy sowieccy.
„Miał ciężki czas po Niemczech… narkotyki, tortury, pranie mózgu” - powiedział były kolega Olsona z Detrick, badacz Norman Cournoyer. Zanim wrócił z Niemiec, Olson przeżył „kryzys moralny” i był gotów porzucić karierę naukową, aby zostać dentystą, jak twierdzi rodzina Olsona. Jednak zanim mógł zmienić swoje życie, sam naukowiec nieświadomie stał się jedną z wielu nieświadomych ofiar MK Ultra.
Na tydzień przed Świętem Dziękczynienia Olson został zaproszony na weekendowy odosobnienie w zacisznym obiekcie CIA w Deep Creek Lake w stanie Maryland. Pewnej nocy po obiedzie Olson i inni niczego nie podejrzewający naukowcy otrzymali napoje w sznurach LSD, po czym zaczął szalenie halucynować. Ta próba zakończyła się tydzień później, kiedy rozbił się przez okno na 10. piętrze w hotelu Statler na Manhattanie. Śmierć naukowca została pośpiesznie zakończona przez urzędników CIA jako samobójstwo. Jednak dzieci Olsona z trudem zaakceptowały „narrację” i rozpoczęły własne dochodzenie w sprawie tragicznego końca ich ojca.
Po dziesięcioleciach z rządem USA i dochodzeniach syna Franka, Erica i Nilsa, w tym sekcji zwłok ekshumacji, istotne dowody przemawiały za możliwością morderstwa naukowca. Po zbadaniu szczątków Olsona, patolog sądowy James Starrs wskazał na kilka kluczowych niespójności, które były sprzeczne z oficjalnym samobójstwem narracyjnym. Pomimo wylądowania na plecach czaszka nad okiem Olsona pękła, co sugeruje tępą siłę skierowaną na głowę przed wypadnięciem przez okno.
„Śmierć Franka Olsona 28 listopada 1953 r. Była morderstwem, a nie samobójstwem” - oświadczył Eric Olson. „To nie jest historia eksperymentu z narkotykami LSD, jak to zostało przedstawione w 1975 roku. To historia wojny biologicznej. Frank Olson nie umarł, ponieważ był eksperymentalną świnką morską, która doświadczyła„ złej podróży ”. Zmarł z obawy, że ujawni informacje na temat wysoce tajnego programu przesłuchań CIA na początku lat pięćdziesiątych i dotyczące użycia broni biologicznej przez Stany Zjednoczone w wojnie koreańskiej ”.
Czarna historia tajnego laboratorium CIA, gdzie pół wieku temu robiono eksperymenty na ludzkim mózgu
Wojskowa baza Fort Detrick jest dziś jednym z najnowocześniejszych laboratoriów biochemicznych na świecie. Mało kto wie, że w latach 50-tych i 60-tych rząd USA przeprowadzał tu mroczne eksperymenty w ramach ściśle tajnego programu, którego celem było przejęcie kontroli nad ludzkim umysłem, pisze dla POLITICO niezależny dziennikarz Stephen Kinzer.
Fort Detrick, niedaleko Waszyngtonu jest głównym wojskowym centrum badań biochemicznych i obejmuje prawie 600 budynków na obszarze ok. 50 km2
Przez lata było tu centrum prac nad kontrolą umysłu prowadzonych przez CIA – dziś w Detrick prowadzone są badania nad sposobami obrony przed rozmaitymi plagami, od grzybów po Ebolę
Laboratorium w Fort Detrick odgrywało też kluczową rolę w produkcji trucizn, które miały posłużyć do zabijania zagranicznych przywódców
Nad eksperymentami miał nadzór chemik Sidney Gottlieb, który prowadził swoje brutalne doświadczenia na trzech kontynentach i miał wydaną przez rząd USA licencję na zabijanie
W 1954 roku pewien lekarz więzienny w Kentucky odizolował siedmiu czarnoskórych, którzy odsiadywali karę i przez 77 dni z rzędu faszerował ich "podwójnymi, potrójnymi i poczwórnymi" dawkami LSD. Nikt nie wie, co się stało z ofiarami. Mogli umrzeć nie wiedząc, że byli częścią ściśle tajnego programu CIA, którego celem było przejęcie kontroli nad umysłem – programu realizowanego w Fort Detrick, mało znanej bazie wojskowej o mrocznej przeszłości.
Przez lata było tu centrum prac nad kontrolą umysłu prowadzonych przez CIA – dziś w Detrick prowadzone są badania nad sposobami obrony przed rozmaitymi plagami, od grzybów po Ebolę
Laboratorium w Fort Detrick odgrywało też kluczową rolę w produkcji trucizn, które miały posłużyć do zabijania zagranicznych przywódców
Nad eksperymentami miał nadzór chemik Sidney Gottlieb, który prowadził swoje brutalne doświadczenia na trzech kontynentach i miał wydaną przez rząd USA licencję na zabijanie
W 1954 roku pewien lekarz więzienny w Kentucky odizolował siedmiu czarnoskórych, którzy odsiadywali karę i przez 77 dni z rzędu faszerował ich "podwójnymi, potrójnymi i poczwórnymi" dawkami LSD. Nikt nie wie, co się stało z ofiarami. Mogli umrzeć nie wiedząc, że byli częścią ściśle tajnego programu CIA, którego celem było przejęcie kontroli nad umysłem – programu realizowanego w Fort Detrick, mało znanej bazie wojskowej o mrocznej przeszłości.
Miejska ekspansja wchłonęła dziś Fort Detrick, bazę armii amerykańskiej zlokalizowaną 80 kilometrów od Waszyngtonu w mieście Frederick w stanie Maryland. Jednak siedemdziesiąt sześć lat temu, kiedy armia wybrała Detrick na miejsce opracowania swoich supertajnych planów prowadzenia wojny chemicznej, obszar wokół bazy wyglądał zupełnie inaczej. W istocie została wybrana ze względu na swoje ustronne położenie.
Dziś Detrick dalej jest głównym wojskowym centrum badań biologicznych i obejmuje prawie 600 budynków na obszarze ok. 50 km2. Przez lata był centrum badań chemicznych i prac nad kontrolą umysłu prowadzonych przez CIA.
Detrick jest jednym z najnowocześniejszych laboratoriów na świecie, w którym prowadzone są badania nad toksynami i antytoksynami, miejscem, w którym opracowywane są mechanizmy obronne przed każdą plagą, od grzybów po Ebolę. Jego wiodąca rola w tej dziedzinie jest niekwestionowana.
Jednak przez dziesiątki lat wiele z tego, co działo się w bazie, było objęte najwyższym stopniem tajności.
Kontrolować umysły
Dyrektorzy programu kontroli umysłu CIA pod nazwą MK-ULTRA, która najważniejsze badania prowadziła w Detrick, zniszczyli większość swoich protokołów w 1973 roku. Niektóre z sekretów programu zostały ujawnione w wyniku odtajnienia dokumentów, wywiadów i w rezultacie dochodzeń prowadzonych przez Kongres.
W sumie źródła te ujawniają kluczową rolę Detrick w MK-ULTRA i w produkcji trucizn, które miały posłużyć do zabijania zagranicznych przywódców.
W 1942 roku armia amerykańska, zaniepokojona doniesieniami o tym, że Japończycy prowadzą w Chinach wojnę biologiczną, postanowiła uruchomić tajny program rozwoju broni biologicznej. Do uruchomienia programu zatrudniono biochemika z Uniwersytetu w Wisconsin Irę Baldwina i poproszono go o znalezienie miejsca pod nowy kompleks badań biologicznych.
Baldwin wybrał w większości opuszczoną bazę Gwardii Narodowej u stóp góry Catoctin, zwaną Detrick Field. Dziewiątego marca 1943 roku armia ogłosiła, że zmieniła nazwę miejsca na Camp Detrick i wyznaczyła je na siedzibę Wojskowych Laboratoriów ds. Broni Biologicznej. Zakupiła też kilka przyległych gospodarstw, aby zapewnić dodatkową przestrzeń i dyskrecję.
Po II wojnie światowej Detrick stracił na znaczeniu. Powód był prosty: Stany Zjednoczone posiadały broń jądrową, więc rozwój broni biologicznej nie wydawał się już tak pilny. Wraz z rozpoczęciem zimnej wojny dwa pozornie niepowiązane wydarzenia po przeciwnych stronach świata wstrząsnęły nowo utworzoną Centralną Agencję Wywiadowczą i wyznaczyły Detrick nową misję.
Pierwszym był pokazowy proces prymasa Węgier, kardynała Józefa Mindszenty'ego, sądzonego za zdradę w 1949 roku. Na rozprawie kardynał wydawał się oszołomiony, mówił monotonnym tonem i przyznał się do zbrodni, których ewidentnie nie popełnił.
Po zakończeniu wojny koreańskiej okazało się, że wielu amerykańskich więźniów podpisało oświadczenia krytykujące Stany Zjednoczone, a w niektórych przypadkach przyznało się do zbrodni wojennych. CIA przedstawiła takie samo wyjaśnienie dla obu przypadków: pranie mózgu.
Komuniści, jak podsumowała CIA, musieli opracować lek lub technikę, która umożliwiała im kontrolowanie ludzkich umysłów. Nigdy nie pojawił się na to żaden dowód, ale CIA nie zwykła łatwo rezygnować ze swych fantazji.
Laboratorium w Detrick
Wiosną 1949 r. armia utworzyła w Camp Detrick mały, supertajny zespół chemików zwany Wydziałem Operacji Specjalnych. Jego zadaniem było znalezienie zastosowań wojskowych dla toksycznych bakterii. Użycie toksyn jako środka przymusu było nową dziedziną, a chemicy w Wydziale Operacji Specjalnych musieli zdecydować, jak rozpocząć badania.
W tym samym czasie CIA założyła własny oddział chemicznych magów. Oficerowie CIA w Europie i Azji regularnie łapali podejrzanych agentów wroga i chcieli opracować nowe sposoby pozbawiania więźniów podczas przesłuchań ich tożsamości, nakłaniania ich do ujawniania tajemnic, a być może nawet zaprogramowania ich do popełniania czynów wbrew ich woli.
Allen Dulles, który kierował dyrekcją operacji tajnych CIA i wkrótce awansował na szefa całej Agencji, uznał swój projekt kontroli umysłu – najpierw nazwany Bluebird, potem Artichoke, a wreszcie MK-ULTRA – za sprawę najwyższej wagi, decydującą o być albo nie być Stanów Zjednoczonych.
W 1951 roku Dulles zatrudnił pewnego chemika do zaprojektowania i nadzorowania programu poszukiwania klucza do kontroli umysłu. Człowiek, którego wybrał, Sidney Gottlieb nie był członkiem amerykańskiej elity, z której rekrutowano większość oficerów ówczesnego CIA, ale 33-letnim Żydem z rodziny imigrantów. Jąkał się i kulał, a także medytował, mieszkał w odległej chatce bez bieżącej wody i wstawał przed świtem, aby wydoić swoje kozy.
Gottlieb chciał wykorzystać atuty Detrick, aby wynieść swój projekt kontroli umysłu na wyższy poziom. Poprosił Dullesa o wynegocjowanie porozumienia, które sformalizowałoby alians pomiędzy wojskiem, a CIA w tym projekcie. Zgodnie z zapisami porozumienia, według późniejszego raportu, "CIA uzyskała wiedzę, umiejętności i zaplecze wojskowe do opracowania broni biologicznej nadającej się do użytku przez CIA".
Wykorzystując ten układ, Gottlieb stworzył ukrytą enklawę CIA w Camp Detrick. Jego grupa chemików z CIA tak ściśle współpracowała ze swoimi towarzyszami z Wydziału Operacji Specjalnych, że stali się oni jedną jednostką.
Niektórzy naukowcy spoza tego wąskiego grona podejrzewali, co się święci. – Wiesz, co oznacza "samodzielna operacja od ręki?" – pytał jeden z nich po latach. – CIA prowadziła jedną z nich w moim laboratorium. Testowali substancje psychochemiczne i przeprowadzali eksperymenty w moich laboratoriach, nie informując mnie o tym.
Nieludzkie eksperymenty
Gottlieb niestrudzenie szukał sposobu, aby rozsadzić ludzkie umysły i wszczepić w ich miejsca nowe. Przetestował ogromną liczbę kombinacji leków, często łącząc je z innymi męczarniami, takimi jak elektrowstrząsy lub deprywacja sensoryczna. W Stanach Zjednoczonych jego ofiarami byli przypadkowi pensjonariusze więzień i szpitali, w tym w więzieniu federalnym w Atlancie i centrum badań nad uzależnieniami w Lexington w stanie Kentucky.
W Europie i Azji Wschodniej ofiary Gottlieba były trzymane w tajnych ośrodkach. Jeden z nich, wybudowany w piwnicy byłej willi w niemieckim mieście Kronberg, mógł być pierwszym tajnym więzieniem CIA. Podczas gdy naukowcy z CIA i ich koledzy, byli naziści, dyskutowali przy kominku o technikach kontroli umysłu, więźniowie w piwnicznych celach byli przygotowywani do brutalnych, a czasami śmiertelnych w skutkach eksperymentów.
To były najstraszliwsze eksperymenty, jakie rząd USA przeprowadził na ludziach. W jednym z nich siedmiu więźniów z Lexington w Kentucky otrzymywało wielokrotnie przekroczone dawki LSD przez 77 dni z rzędu. W innym, złapani Koreańczycy z Korei Północnej otrzymywali leki antydepresyjne, następnie dawkowano im silne stymulanty, wystawiono na intensywne działanie wysokich temperatur i poddawano elektrowstrząsom, podczas gdy osłabieni znajdowali się stadium przejściowym.
Eksperymenty te zniszczyły wiele umysłów i spowodowały nieznaną liczbę zgonów. Wiele mikstur, tabletek i aerozoli podawanych ofiarom, powstało w Detrick.
Jedną z najbardziej znanych ofiar eksperymentów MK-ULTRA był Frank Olson. Olson był oficerem CIA, który spędził całą swoją karierę w Detrick i znał jego najgłębsze tajemnice. Kiedy zaczął się zastanawiać nad odejściem z CIA, jego koledzy uznali to za zagrożenie dla bezpieczeństwa. Gottlieb zwołał zespół i nakazał odurzyć Olsona LSD. Tydzień później Olson zginął wypadając z okna hotelu w Nowym Jorku. CIA uznała to za samobójstwo. Rodzina Olsona do dziś uważa, że został wyrzucony przez okno, aby zapobiec ujawnieniu tego, co warzono w Camp Detrick.
Dziesięć lat intensywnych eksperymentów nauczyło Gottlieba, że rzeczywiście istnieją sposoby na zniszczenie ludzkiego umysłu. Nigdy jednak nie znalazł sposobu na wszczepienie w jego miejsce nowego. Graal, którego szukał, wymknął się mu. Program MK-ULTRA zakończył się klęską na początku lat 60-tych. Po latach przyznał: "Wniosek z tych wszystkich działań był taki, że bardzo trudno jest manipulować w ten sposób ludzkim zachowaniem".
Produkcja wymyślnych trucizn
Niemniej jednak Detrick, którego nazwę zmieniono z Camp na Fort w 1956 roku, pozostał bazą chemiczną Gottlieba. Po zamknięciu MK-ULTRA wykorzystał go do opracowania i przechowywania arsenału trucizn CIA. W swoich zamrażarkach trzymał elementy biologiczne, które mogły powodować choroby, w tym ospę, gruźlicę i wąglika oraz szereg toksyn organicznych, w tym jad węża i paraliżującą truciznę pozyskiwaną ze skorupiaków. Miały posłużyć do zabicia przywódcy Kuby Fidela Castro i kongijskiego lidera, Patricka Lumumby.
W tym okresie Fort Detrick stał się niebezpiecznie znany. Nikt nie wiedział, że CIA produkuje tam trucizny, ale jego rola jako głównego krajowego centrum badań nad wojną biologiczną stawała się coraz bardziej oczywista. Od połowy 1959 roku do połowy 1960 roku protestujący zbierali się raz w tygodniu przy głównej bramie. "Żadne objaśnienie ‘obrony kraju’ nie może usprawiedliwić zła masowej zagłady i chorób", napisali w oświadczeniu.
W 1970 roku prezydent Nixon nakazał wszystkim agencjom rządowym zniszczyć ich zapasy toksyn biologicznych. Naukowcy wojskowi sumiennie zastosowali się do tego polecenia, ale Gottlieb się wahał. Spędził lata na stworzeniu tej śmiercionośnej kolekcji i nie miał ochoty jej niszczyć. Po spotkaniu z dyrektorem CIA, Richardem Helmsem, niechętnie przyznał, że nie ma wyboru.
Jedna partia, niezwykle silna trucizna pozyskiwana ze skorupiaków, znana jako saksytoksyna, uniknęła jednak zniszczenia. W magazynie Gottlieba w Fort Detrick znajdowały się dwa pojemniki zawierające prawie jedenaście gramów saksytoksyny – dość by zabić 55 tys. osób.
Zanim technicy wojskowi mogli je usunąć, dwóch oficerów z Działu Operacji Specjalnych zapakowało je do bagażnika samochodu i zawiozło do Biura Medycyny i Chirurgii Marynarki Wojennej w Waszyngtonie, gdzie CIA utrzymywała mały magazyn chemikaliów. Jeden z pomocników Gottlieba zeznał później, że zlecił tę operację bez powiadomienia szefa. Zanim saksytoksyna została odnaleziona i zniszczona w 1975 roku, Gottlieb przeszedł już na emeryturę.
Gottlieb był najpotężniejszym nieznanym Amerykaninem XX wieku – chyba że istniał ktoś inny, kto przeprowadzał brutalne eksperymenty na trzech kontynentach i posiadał licencję na zabijanie wydaną przez rząd USA. Detrick, jego bezcenna baza, nadal skrywa nieopowiedziane historie o okrucieństwie, które się tam zaczęło – zaledwie 80 kilometrów od siedziby rządu, który trzymał je zapieczętowane przez dziesięciolecia.
Redakcja: Michał Broniatowski
Mroczny program kontroli umysłu CIA
Tomasz Dworczak 09:30 03.09.2018
Program kontroli umysłu CIA MKUltra służy dziś Rockefellerwoi i amerykańskim korporacjom.
Projekt MKUltra i prace nad nim rozpoczęły się w latach pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Ich celem było znalezienie wszelkich rozwiązań pozwalających kontrolować ludzki umysł, wpływać na zachowanie, wydobywać informacje niejawne, sprawiać, aby człowiek tracił naturalne zahamowania i stawał się maszynką do wykonywania poleceń.
Szefem projektu mianowany został Sidney Gottlieb na zlecenie dyrektora Centralnej Agencji Wywiadowczej Allena Dullesa. Głównym zadaniem projektu MKUltra było przejęcie kontroli umysłu nad władzami innych krajów i dominacja nad światem. Jednym z przywódców, który miał paść ofiarą projektu, był Fidel Castro. Czasy, w których projekt MKUltra powstawał, to czasy tak zwanej paranoi w CIA. Stany Zjednoczone straciły wtedy monopol na broń nuklearną i szukały innych rozwiązań, aby zapewnić sobie strategiczną przewagę.
Jak to zwykle w Stanach Zjednoczonych bywa, cel uświęca środki. W poszukiwaniu serum prawdy i uzyskania kontroli nad umysłem używano narkotyków i środków psychodelicznych, impulsów elektrycznych, fal elektromagnetycznych, analizy fal mózgowych, hipnozy i form percepcji podprogowej. Dane tu zawarte są w odtajnionych przez CIA w dokumentach FOIA oraz bardzo licznych patentach opublikowanych w książce pod tytułem „Projekt MKUltra i techniki kontroli umysłu" w której autor Axel Balthazar tylko ujawnia i właściwie nawet nie kusi się o własny zbyteczny komentarz.
Projekt MKultra kosztował życie wielu nieświadomych niczego a biorących udział w eksperymencie ofiar, tylko po to by uzyskać naukowe standaryzowane i powtarzalne wyniki eksperymentów, by móc je potem wprowadzić w życie i używać w razie potrzeby (Unabomber Ted Kaczyński był jednym z terrorystów których objął projekt MKUltra). Przejmowanie kontroli nad umysłem i resetowanie pamięci rodem z Men in Black dokładnie do takich odtajnionych dokumentów przez Washington State Fusion Center dotarli między innymi dziennikarze Daily Mail.
Substancje chemiczne używane w projekcie były testowane pod względem wielu zadań. Należały do nich między innymi wywołanie pobudzenia, nielogicznego zachowania i trwałej dyskredytacji osoby w oczach społeczeństwa, wzmacnianie zmysłów i percepcji, by lepiej wykonać zadanie, wzmacnianie odporności na tortury, wymuszanie zeznań i pranie mózgu, zwiotczenie mięśni i paraliż, wywoływanie epizodów niepamięci. Pośród używanych leków i narkotyków wymienić można LSD, benzodiazepiny, barbiturany, morfinę, heroinę, amfetaminę, meskalinę, psylocybinę i trapanal. Testy przeprowadzane były na nieświadomych niczego osobach w szpitalach, więzieniach i innych zakładach, które traktowano jak króliki doświadczalne.
Mimo wszystko podanie leków czy narkotyków liderom wrogich Stanom Zjednoczonym państw w celu przejęcia kontroli nad ich zachowaniem i zdobycia w ich krajach władzy i wpływów to zadanie bardzo trudne, żeby nie powiedzieć, że niewykonalne. Dlatego w projekcie MKUltra przewidziano badania nad bezprzewodowym oddziaływaniem na ludzki umysł, starano się odczytywać fale mózgowe alfa, beta, theta, delta i gamma i za ich pomocą wpływać na zachowanie czy nawet próbować odczytywać myśli.
W 2004 roku portal Black Vault specjalizujący się w publikowaniu i udostępnianiu ujawnionych przez CIA informacji na podstawie aktu wolności dostępu do informacji FOIA opublikował całe tomy akt projektu MKUltra wraz ze spisem treści tomów i informacjami, co projekt winien zawierać. W 2016 roku jeden z pracowników Black Vault odkrył, że udostępnione materiały są wybrakowane. CIA zgodziło się je obecnie odsprzedać za 10 centów za stronę co razem dało 425,8 dolarów za całość ukrywanych materiałów.
Czy z tych materiałów w końcu dowiemy się o wpływie nowych technologii na realizację projektu MKUltra w celu kontroli zachowania i dominację nad światem? Nie sądzę, bo to spis treści jest jeszcze wybrakowany, gdyż wiele tomów zostało natychmiast spalonych gdy o MKUltra w Stanach Zjednoczonych wybuchła afera. Choć dowody że były prowadzone badania w zakresie nowych technologi i ich wykorzystania w parapsychologii i czytaniu myśli, oraz wpływania na zachowanie zostały opublikowane i opatentowane.
Ale komu te sterty „makulatury" CIA są potrzebne skoro, żeby zobaczyć podobne rozwiązania z patentów jak w badaniach CIA, wystarczy pojechać na rozdania nagród BCI. Cóż to takiego? Brain Computer Interface, czyli interfejs mózg-komputer, który w sposób nieinwazyjny i bezprzewodowy pozwala na bezpośrednią komunikację urządzenia zewnętrznego z ludzkim mózgiem. Dokładnie z takiego interfejsu korzystał Stephen Hawking, by porozumiewać się ze światem i wygłaszać swoje poglądy naukowe. Jak pokazały opublikowane w 2014 roku badania, za pomocą interfejsu nieinwazyjnego (bezprzewodowego) mózg-komputer-mózg, a więc zdalnie, jeden badacz zaczął poruszać ręką drugiego. Skoro więc naukowcom z „Krzaczkowa Podleśnego" się udało, to wojskowym laboratoriom badawczym największych światowych mocarstw miało się nie udać?
Patenty rządu i CIA już wygasły, dlatego wątpliwe „dobrodziejstwa" i gry sterowane ludzkim umysłem, a nie padem trafiają pod strzechy, bo te technologie są już w posiadaniu korporacji. Wprost w magazynach Nature, i innych pismach naukowych oraz badaniach porusza się względy etyczne BCI, wśród nich wymienia się czytanie myśli i ingerencję w prywatność, kontrolę umysłu, a także obawy przed stosunkiem ryzyka do korzyści.
A ponieważ cały szum i komisja śledcza zostały zapoczątkowane w 1975 roku przez Rockefellera, to teraz już wiadomo jaki był cel ujawnienia patentów i oddania technologi w ręce najzamożniejszych i korporacji.