Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Co łączy UPA z CIA

UPA - CIA



Co łączy UPA z CIA, doskonałe opracowanie

Warto przedstawić szerszej opinii publicznej kulisy tuszowania do dziś ludobójstwa na Narodzie Polskim na Wołyniu. 

Opracowania takiego dokonał Richard Breitman. Po przeczytaniu wnioski pytania nasuwają się same;  dlaczego żadna ekipa polityczna w Polsce od lewej do prawej strony sceny politycznej pomija w swoich programach ludobójstwa którego dopuścili się zdziczali Ukraińcy z band UPA-OUN, którzy mają bardzo silne lobby w Polsce i w USA i są wykorzystywani przez CIA do ,,organizowania demokracji” na wschodzie i południu Europy za pieniądze Sorosa i jemu podobnych. Z. W



Richard Breitman and Norman J.W. Goda

Cień Hitlera
Nazistowscy zbrodniarze wojenni,
wywiad amerykański i Zimna Wojna


ROZDZIAŁ PIĄTY
Współpracownicy: Wywiad Sprzymierzonych i 
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów

Świeżo ujawnione dokumenty Armii amerykańskiej i CIA zawierają wiele tysięcy stron informacji o ich nazistowskich współpracownikach podczas i po drugiej wojnie światowej. Są szczególnie bogate w materiały dotyczące związków Sprzymierzonych z ukraińskimi organizacjami nacjonalistycznymi  po 1945. Ten rozdział skupia się na Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów pod przywództwem Stepana Bandery i reprezentacji ukraińskiego rządu na wygnaniu (ZP/UHWR), który był zdominowany przez byłych zwolenników, a późniejszych rywali Bandery, z Mykołą Łebedem. Szczegóły zawarte w nowo ujawnionych dokumentach pozwalają uzyskać pełniejszy i dokładniejszy obraz ich związków z wywiadem Sprzymierzonych na przestrzeni kilku dekad.1

Tło historyczne


Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), założona w 1929 roku przez zachodnich Ukraińców ze Wschodniej Galicji, dążyła do niepodległej i etnicznie jednorodnej Ukrainy. Jej głównym wrogiem był Polska, która wówczas kontrolowała etnicznie mieszane regiony Wschodniej Galicji i Wołynia. W 1934 roku OUN zamordowała polskiego ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Wśród osądzonych, ukaranych i uwięzionych za to morderstwo w 1936 roku, byli młodzi aktywiści OUN, Stepan Bandera i Mykoła Łebed. Sąd skazał ich na śmierć, ale władze państwowe zamieniły wyrok na dożywotnie więzienie.2  Ukarani Ukraińcy uciekli kiedy Niemcy najechały Polskę w 1939 roku.
Po tym, jak nazistowsko-sowiecki pakt z 1939 r. przyznał Wschodnią Galicję i Wołyń ZSRR, OUN skierowała swoje nadzieje ku Niemcom. Pod koniec 1939 Niemcy ulokowali przywódców OUN w Krakowie, wtedy stolicy okupowanego przez Niemcy Generalnego Gubernatorstwa. W 1940 roku doszło do podziału OUN w związku ze sporem o polityczną strategię. Starsze skrzydło pod przywództwem Andrija Melnyka (OUN/M) postawiło na ścisłą współpracę z Niemcami i na cierpliwe oczekiwanie na niepodległą Ukrainę. Skrzydło Bandery (OUN/B) było wojowniczą faszystowską organizacją, która chciała ukraińskiej niezależności natychmiast.
Po najeździe Niemiec na ZSRR 22 czerwca 1941, ludzie Bandery przenieśli się do Wschodniej Galicji. 30 czerwca 1941 we Lwowie, stolicy Wschodniej Galicji, najbliższy współpracownik Bandery, Jarosław Stećko ogłosił powstanie “suwerennego i zjednoczonego” państwa ukraińskiego w imieniu Bandery i OUN/B. Stećko miał być premierem a Łebed, który odbył szkolenie w ośrodku gestapo w Zakopanem, ministrem bezpieczeństwa.3
Zdecydowani wykorzystać Ukrainę dla swoich celów, Niemcy nalegali, żeby Bandera i Stećko odwołali tę proklamację. Kiedy odmówili, zostali, wraz z innym przywódcami OUN/B, aresztowani. Bandera i Stećko byli początkowo przetrzymywani w Berlinie w areszcie domowym. Po styczniu 1942 zostali wysłani do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, gdzie przebywali we względnie wygodnych warunkach. Stanowiska administracyjne i wyższe stanowiska w policji pomocniczej na zachodniej Ukrainie przeszły w ręce grupy Melnyka.4 Tymczasem niemieckie władze policyjne otrzymały rozkaz aresztowania i likwidacji osób lojalnych wobec Bandery na zachodniej Ukrainie z obawy że mogliby powstać przeciw władzy niemieckiej.5
Po ucieczce Łebed przejął kontrolę nad OUN/B - działającą teraz w konspiracji na zachodniej Ukrainie. OUN/B zdominowała Ukraińską Powstańczą Armię (UPA), partyzantkę pierwotnie powstałą w 1942 roku, by walczyć ze wszystkimi politycznymi i etnicznymi wrogami, włączając w to Niemców i Sowietów. Wschodni Ukraińcy później twierdzili, że grupa Bandery przejęła kontrolę nad UPA poprzez wymordowanie jej pierwotnych przywódców.6 W 1944 terminy “UPA” i “Baderowcy” stały się synonimami, chociaż nie wszyscy bojownicy UPA pochodzili z OUN/B. Relacje OUN/B z Niemcami na zachodniej Ukrainie były skomplikowane. Z jednej strony, walczyła z niemieckim panowaniem, zaś Gestapo wyznaczyło nagrodę za głowę Łebeda. Z drugiej strony, prowadziła własną politykę czystek etnicznych, która w istocie była uzupełnieniem polityki niemieckiej.
Proklamacja Banderowców z kwietnia 1941 twierdziła, że “Żydzi w ZSRR stanowią najwierniejsze wsparcie panującego reżimu bolszewickiego i straż przednią moskiewskiego imperializmu na Ukrainie".7 Stećko, nawet podczas pobytu w niemieckim areszcie domowym w lipcu 1941, mówił, że “…całkowicie uznaję niezaprzeczalnie szkodliwą i wrogą rolę Żydów, którzy pomagają Moskwie zniewolić Ukrainę…. Dlatego popieram likwidację Żydów i widzę sens w przenoszeniu niemieckich metod tępienia Żydów na Ukrainę….”8 We Lwowie, ulotka [banderowska] ostrzegała Żydów: "witaliście Stalina kwiatami [kiedy Sowieci zajęli Wschodnią Galicję w 1939 roku].  Położymy wasze głowy u stóp Hitlera".”9 6 lipca 1941, spotykając się we Lwowie, współpracownicy Bandery stwierdzili, że Żydzi “muszą być traktowani ostro…. Musimy wykończyć ich …. Co do Żydów, przyjmiemy jakiekolwiek metody, które doprowadzą do ich likwidacji.”10 Rzeczywiście, pogromy we Wschodniej Galicji w pierwszych dniach wojny w 1941 przyniosły śmierć może nawet 12,000 Żydów.11 Już w Berlinie, Stećko zrelacjonował to wszystko Banderze.12
Nazistowskie władze mobilizowały Ukraińców do jednostek policji pomocniczej -  niektóre z nich "czyściły" getta. Tylko część oddziałów policji pomocniczej składało się z ludzi Bandery. Ale partyzantka banderowska na zachodniej Ukrainie często zabijała Żydów. Historyk Jehuda Bauer pisze, że Banderowcy “zabijali wszystkich Żydów, jakich tylko spotkali", z pewnością ofiar wśród Żydów było “wiele tysięcy”.13 Moshe Maltz, Żyd ukrywający się w Sokalu, słyszał od przychylnego Polaka o “około 40 Żydach, którzy ukrywali się w lasach blisko jego domu … grupy Bandery przyszły i zamordowały ich wszystkich.”14
Kiedy Sowieci ponownie zdobyli Wschodnią Galicję w listopadzie 1944, tylko niewielu Żydów pozostało przy życiu. Maltz zauważył, że, “kiedy Banderowcy złapią Żyda, uważają to za sukces wart nagrody. Zwykli Ukraińcy czują tak samo…. oni wszyscy chcą uczestniczyć w heroicznym akcie zabijania Żyda. Dosłownie tną Żydów na kawałki maczetami….”15
Kiedy Niemcy zaczęli przegrywać wojnę w 1943, przywódcy grupy Bandery uwierzyli, że Sowieci i Niemcy wyczerpując się nawzajem, pozostawią Ukrainę niezależną, jak w 1918 roku. Łebed zaproponował w kwietniu “aby oczyścić całe terytorium rewolucyjne z polskiej populacji,” tak, aby wskrzeszone polskie państwo nie objęło regionu jak w 1918.16 Ukraińcy służący jak pomocniczy policjanci w służbie niemieckiej, teraz dołączyli do Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). Maltz zarejestrował, że “ludzie Bandery … zabijają wszystkich bez różnicy; likwidują populacje całych wsi.… Ponieważ zostało już bardzo niewielu Żydów, Banderowcy zwrócili się przeciwko Polakom. Oni dosłownie rąbią Polaków. Codziennie … możesz zobaczyć ciała Polaków, z drutami dookoła ich szyj, płynące Bugiem.”17 W ciągu jednego dnia, 11 lipca 1943, UPA zaatakowała jakieś 80 miejscowości zabijając być może nawet 10,000 Polaków.18
Kiedy Armia Czerwona zajęła zachodnią Ukrainę (Lwów uwolniony w lipcu 1944) UPA opierała się siłom radzieckim, prowadząc wojnę partyzancką na szeroką skalę. Maltz zauważył, że, “większość ludzi Bandery, mężczyźni i kobiety ze wsi … jeszcze ukrywają się w lasach, uzbrojeni po zęby i zatrzymują radzieckich żołnierzy. Sowieci mogą być panami miast, ale Banderowcy panują niepodzielnie w terenie, szczególnie w nocy. Rosjanie…mają pełne ręce roboty…. prawie nie ma dnia, żeby nie zginął jakiś sowiecki oficjel….”19 Banderowcy i UPA wznawiają współpracę z Niemcami. Chociaż SD było zadowolone z informacji wywiadu UPA zdobytych na Sowietach, Wehrmacht uważał terror antypolski Banderowców za bezproduktywny.20
W lipcu 1944 nacjonaliści na Ukrainie utworzyli Najwyższą Ukraińską Radę Wyzwoleńczą (UHWR), która występowała jako podziemny ukraiński rząd kryjąc się w karpackich górach. UPA, teraz działająca przeciw Sowietom w mniejszych grupach, była jego armią. Dominującą partią polityczną w UHWR była OUN/B.21 We wrześniu 1944 Niemcy wypuścili Banderę i Stećkę z Sachsenhausen. Berlin spodziewał się utworzyć Ukraiński Komitet Narodowy z udziałem obu frakcji OUN jak i z innymi przywódcami ukraińskimi. Komitet był tworzony w listopadzie, ale Bandera i Stećko odmówili współpracy. W grudniu uciekli z Berlina na południe, osiadając po wojnie w Monachium.22
Do 1947 ok. 250,000 Ukraińców żyło jako wysiedleńcy w Niemczech, Austrii i Włoszech, wielu z nich to byli aktywiści albo sympatycy OUN.23 Po 1947 upowcy zaczęli przechodzić do amerykańskiej strefy okupacyjnej, osiągając granicę pieszym marszem przez Czechosłowację. Wszyscy oni przejawiali sympatie banderowskie. Trudno opisać tutaj ideologiczne tło większości ludzi UPA, którzy osiągnęli amerykańską strefę.24 Ale przykładem dobrze oddającym sytuację mogą być zeznania aresztowanego przez zachodnich Niemców Mykoły Ninowskiego, z których raport otrzymała CIA. Urodzony w 1920 roku, Ninowskyj dołączył do jednego z ukraińskich batalionów, które wkroczyły do Wschodniej Galicji pod niemieckim rozkazami w 1941 roku. Później, w tym samym roku, dołączył on do 201. Schutzmannschaft (Policja Pomocnicza) Batalionu, który prowadził operacje antypartyzanckie na Białorusi. Pod niemieckim kierownictwem, wiele z tych batalionów zajmowało się także mordowaniem Żydów. W 1944 roku wrócił do Galicji i jako Banderowiec walczył  aż do 1948, kiedy znalazł drogę na zachód jako kurier. “Jestem po stronie Bandery,” powiedział policji w 1956.25
We wczesnych powojennych latach ukraińskie obozy bezpaństwowców były polem do popisu dla „nawracających” na nacjonalizm. Bandera był zdeterminowany, aby przejąć kontrolę nad społecznością emigrantów. W lutym 1946 utworzył Zagraniczną Sekcję OUN (ZCh/OUN), w której obowiązywała „twarda linia we wszystkich aspektach politycznej edukacji, ideologicznej i politycznej jedności, oraz dyscyplina członków.”26 Bandera zamierzał stworzyć dyktaturę na wygnaniu, którą przeniósłby, w sprzyjających okolicznościach, na uwolnioną Ukrainę. Według amerykańskich obserwatorów wywiadu armijnego CIC, Zagraniczna Sekcja OUN rutynowo stosowała wobec przeciwników politycznych metody zastraszania i terroru. Raporty CIC określały Banderę jak “wyjątkowo niebezpiecznego” ponieważ chciał stosować przemoc wobec swych ukraińskim rywali politycznych w Niemczech.27
W lipcu 1944, tuż przed zajęciem Lwowa przez Sowietów, UHWR wysłał delegację swoich wysokich przedstawicieli, by nawiązać kontakt z Watykanem i zachodnimi rządami. Delegacja była znana jako Zagraniczna Reprezentacja Najwyższej Ukraińskiej Rady Wyzwoleńczej (ZP/UHWR). Jej członkami byli Ojciec Iwan Hrynioch jako szef ZP/UHWR; Mykoła Łebed jak minister spraw zagranicznych; i Jurij Łopatynskij jak delegat UPA. Hrynioch był nacjonalistą i ukraińskim duchownym greckokatolickim, który współdziałał z Banderą i Łebedem już w 1940 roku w Krakowie. Pełnił rolę łącznika pomiędzy Arcybiskupem greckokatolickim Lwowa, Andrzejem Szeptyckim a biskupem Iwanem Buczko, przedstawicielem Kościoła Unickiego w Watykanie. Kiedy Niemcy najechali Wschodnią Galicję, Hrynioch utrzymywał kontakt z Fritzem Arltem, “żydowskim ekspertem” SD, który należał do otoczenia Generalnego Gubernatora Hansa Franka w 1940 roku, a którego zadaniem było również werbowanie ochotników, spośród sowieckich emigrantów, do oddziałów mających służyć jak niemieccy sprzymierzeńcy podczas inwazji w 1941.28 Aż do 1948, wszyscy trzej wysłannicy byli członkami OUN/B, lojalnymi wobec Bandery.
W pierwszym manifeście z lipca 1944, UHWR zaapelowała o jedność “wszystkich wiodących kierunków politycznych, bez względu na ich ideologiczne przekonania czy polityczną przynależność, które wyznają ideę politycznej suwerenności państwa ukraińskiego i demokratyczne zasady wyłaniania systemu politycznego….”29 Zachodni Ukraińcy zrozumieli podczas wojny, że musieli odwołać się do wschodnich Ukraińców, od których byli rozdzieleni przez geografię i religię od wieków. UHWR odrzuciła później “próby zachodnich ukraińskich szowinistów, w tym Stepana Bandery, ustanowienia państwa ukraińskiego, na wąskim religijnym, monopartyjnym, totalitarnym fundamencie, ponieważ wschodni nacjonaliści uznawali taką filozofię polityczną za nie do przyjęcia”.”30
W 1947 roku wybuchł spór pomiędzy Banderą i Stećką z jednej strony a  Hryniochem i Łebedem z drugiej. Bandera i Stećko nalegali na niezależną Ukrainę rządzona przez monopartię, kierowaną przez jednego człowieka - Banderę. Hrynioch i Łebed argumentowali, że to ludzie w ojczyźnie, a nie Bandera, stworzyli UHWR i że oni nigdy nie zaakceptują Bandery jako dyktatora.
W sierpniu 1948 na Kongresie Zagranicznej Sekcji OUN, Bandera wydalił grupę Hryniocha i Łebeda z partii i rozkazał własnym zwolennikom, żeby zrezygnowali z udziału w ich organizacji (UHWR?). Bandera wciąż kontrolował 80 procent własnej partii i zażądał dla siebie wyłącznej władzy, by kierować ukraińskim ruchem narodowym w kraju i na emigracji. Kontynuował taktykę terroru przeciw antybanderowskim działaczom ukraińskim w Europie Zachodniej i prowadził działania w kierunku przejęcia kontroli nad organizacjami ukraińskich emigrantów. Pracownicy wywiadu amerykańskiego ocenili, że do 80 procent wszystkich ukraińskich bezpaństwowców ze Wschodniej Galicji było lojalnych wobec Bandery. Niemniej, Łebed, Hrynioch i Łopatynkij pozostali oficjalnymi reprezentantami UHWR za granicą.31
Od tego momentu, pęknięcie nie było już tylko problemem ukraińskich emigrantów. Wobec blokady Berlina, zimnej wojny między zachodnimi Aliantami a ZSRR grożącej eskalacją konfliktu, i wobec organizacji wywiadowczych Sprzymierzonych, zainteresowanych wykorzystaniem kontaktów ukraińskich, nadszedł dla nich czas dokonania wyboru strony.

Wywiad Sprzymierzonych a Stepan Bandera


CIC (amerykański kontrwywiad wojskowy) jako pierwszy zainteresował się Stepanem Banderą we wrześniu 1945. CIC przesłuchiwał członków oddziałów UPA, które docierały do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech, odnośnie wojskowej sytuacji na zachodniej Ukrainie, struktury jednostek UPA, ich kontaktów w amerykańskiej strefie i ich związków z samym Banderą.32 W 1947 roku napływ bojowców wzrósł z powodu Operacji Wisła, przeprowadzonej przez polską armię celem zniszczenia UPA w południowo-wschodniej Polsce, skutkiem czego więcej informacji stało się dostępnych. Partyzanci mówili, że większość bojowców UPA to “zwykli” Banderowcy, ale byli wśród nich także członkowie słowackiej Gwardii Hlinki, ukraińscy  SS-mani z 14. Dywizji Grenadierów Waffen SS (Galzien) i “zbiegli SS-mani niemieccy”. Większość Upowców uznawała Banderę jak swojego przywódcę.33 Uchodźcy upowscy uważali, że nie kończą walki przechodząc do Niemiec, ale raczej przegrupowują się do kolejnej, nadchodzącej. Jedno ze źródeł wspomina, że we wrześniu 1947 Banderowcy rekrutowali wielu członków w obozach bezpaństwowców - ich głównym werbunkowym był Anton Eichner, były oficer SS.34 Inne źródło mówi, że „UPA przewiduje koniec komunizmu w niedalekiej przyszłości… przyjdzie wojna… oni spodziewają się… walczyć albo jako frontowa grupa uderzeniowa albo, wykorzystując dotychczasowe doświadczenia, jako partyzanci za rosyjskimi liniami….”35
Do sierpnia 1947 Banderowcy byli reprezentowani w każdym obozie ukraińskich bezpaństwowców, tak w amerykańskiej, jak również w brytyjskiej i francuskiej, strefach okupacyjnych. Zorganizowali wyrafinowany system kurierski sięgający samej Ukrainy. CIC określał Banderę, wówczas, w Monachium, jako “wyjątkowo niebezpiecznego.” Był “stale w drodze, często w przebraniu,” otoczony ochroniarzami gotowymi “by pozbyć się każdego, kto mógłby okazać się niebezpieczny dla [Bandery] albo jego partii”. Bojowcy UPA mówili, że Bandera “wygląda na duchowego przywódcę i narodowego bohatera wszystkich Ukraińców….”36
Banderowcy przedstawiali samych siebie jako prowadzących „bohaterski ukraiński opór przeciw nazistom i komunistom”, co było ich zdaniem przedstawiane w fałszywym świetle i złośliwie przez „moskiewską propagandę”. Bandera - nie było im nigdy dość, aby to powtarzać - był aresztowany przez nazistów i przetrzymywany w Sachsenhausen. Teraz on i jego ruch walczą  “nie tylko o Ukrainę, ale i o całą Europę.”37 Odnośnie działalności Banderowców przed i podczas wojny, pracownicy wywiadu amerykańskiego zdawali się rozumieć niewiele poza zamieszaniem Bandery w morderstwo Pierackiego. W ogóle nie zdawali sobie sprawy z roli Banderowców w czystkach etnicznych dokonanych podczas wojny.
Agenci CIC używali informatorów z UPA do wykrycia radzieckich szpiegów działających w obozach ukraińskich bezpaństwowców, którzy dotarli do Niemiec z oddziałami UPA. Sowieci penetrowali oddziały UPA, które utorowały sobie drogę na zachód.38 Jurij Łopatynskij, w październiku 1947 udał się do ukraińskiego obozu w Deggendorf, by znaleźć sowieckich agentów.39 Członkowie UPA mogli również prowadzić działania wywiadowcze przeciwko Sowietom, gdyż -  jak twierdzili oficerowie UPA – mieli doświadczenie w pracy wywiadowczej przeciw MVD(?) i polskiemu wywiadowi.40 Notatka służbowa CIC mówi „nie sądzicie, że to cholernie dobra okazja do tego, żeby zwerbować paru wysokiej klasy informatorów?”.41
W listopadzie 1947 radzieckie władze wojskowe w Berlinie nalegały, aby członkowie UPA przebywający w amerykańskiej strefie byli im przekazani. “Prawie wszyscy - powiedział ppłk Igor Bancyrew (Szef Sowieckiej Misji Repatriacyjnej) - to radzieccy obywatele, którzy uczestniczyli w wojnie … przeciw sprzymierzonym narodom u boku niemieckiej armii faszystowskiej.”42 Oficerowie CIC zalecali, aby przeciwstawić się temu żądaniu. Ekstradycja stronników UPA, powiedział jeden z nich, mogłaby “zniszczyć zaufanie, które od lat pokładają w USA wszystkie siły antybolszewickie.”43
Sowieci ustalili, że Bandera przebywa w amerykańskiej strefie i zażądali jego aresztowania. Tajny radziecki zespół wkroczył nawet do amerykańskiej strefy czerwcu 1946, by porwać Banderę.44 The Strategic Services Unit (SSU), powojenny następca OSS a poprzednik CIA, nie wiedział o radzieckim komando. Niemniej jednak, obawiano się “poważnych skutków dla radziecko-amerykańskich stosunków, które mogłyby nastąpić przy dalszym, otwartym tolerowaniu przez Amerykanów nieskrępowanej antyradzieckiej działalności Bandery na niemieckiej ziemi.”45 Ponieważ sam Bandera nie był godny zaufania, z radością by się go pozbyli.
Pomimo „szeroko zakrojonych poszukiwań” w połowie 1947, obejmujących regularne cotygodniowe raporty, agenci CIC nie potrafili zlokalizować Bandery.46 Istniało niewiele jego fotografii. Jeden z agentów CIC skarżył się, że agenci Bandery w Niemczech „byli poinstruowani by rozsiewać fałszywe wiadomości dotyczące rysopisu Bandery.”47 Jego agenci wprowadzili również w błąd CIC co do miejsca pobytu Bandery. “Świadomi naszego pragnienia, aby zlokalizować Banderę,” mówi jeden z raportów, “umyślnie próbują 'rzucić nas w złym kierunku' podrzucając nam fałszywe tropy.”48 CIC zawiesił poszukiwania. Zsolt Aradi, dziennikarz pochodzenia węgierskiego, dobrze ustosunkowany w Watykanie i główny kontakt SSU tamże, ostrzegł, że przekazanie Bandery Sowietom mogłoby zniszczyć dobre układy z UHWR, którego kierownictwo znajdowało się wówczas w rękach Banderowców, oraz z ukraińskimi duchownymi w Watykanie jak Buczko, którzy sprzyjali Banderze..49
CIA nigdy nie rozważała wchodzenia w układ z Banderą w zamian za robotę wywiadowczą na Ukrainie. “Z natury” mówi raport CIA, “[Bandera] jest człowiekiem politycznie bezkompromisowym, o wielkiej osobistej ambicji, który od kwietnia 1948 sprzeciwia się wszystkim organizacjom politycznym na emigracji, które opowiadają się za reprezentatywną formą ustroju Ukrainy w opozycji do idei monopartii reżimu OUN/Bandery.” Gorzej, jego agenci w Niemczech byli nieuczciwi i niepewni.50 Przesłuchania kurierów z zachodniej Ukrainy w 1948 roku dowodziły, że „myślenie kategoriami Stepana Bandery i jego emigracyjnych zwolenników, stało się rażąco nieaktualne na Ukrainie.” Bandera był także skazanym zamachowcem. Do CIA dotarły też informacje o bratobójczych walkach prowadzonych przez Banderę z innymi ukraińskimi grupami podczas wojny i na emigracji. W 1951 Bandera zajął werbalnie stanowisko antyamerykańskie odkąd Stany Zjednoczone przestały popierać ideę niezależnej Ukrainy.”51 CIA miała w 1951 swojego agenta wewnątrz grupy Bandery, głównie po to, aby mieć na niego oko.52
W przeciwieństwie do CIA, brytyjski wywiad (MI6), jednak zainteresował się Banderą. MI6 najpierw skontaktował się z Banderą w kwietniu 1948 za pośrednictwem Gerharda von Mende. Ten etniczny Niemiec z Rygi, służył podczas wojny w Ostministerium Alfreda Rosenberga, jako szef sekcji Kaukazu i sekcji Turkiestanu, rekrutując radzieckich muzułmanów z centralnej Azji do walki przeciw ZSRR. W tym charakterze był osobiście informowany o działaniach i możliwościach UPA.53 Pierwsze kontakty Brytyjczyków z Banderą nie przyniosły żadnych rezultatów, ponieważ - czego CIA nauczyła się później - polityczne, finansowe i techniczne wymagania [Ukraińców] były wyższe od tego, co Brytyjczycy skłonni byli zaakceptować. Jednak  od 1949 MI6 zaczął pomagać Banderze wysyłając jego agentów na zachodnią Ukrainę drogą  zrzutów lotniczych. W 1950 roku MI6 rozpoczął szkolenie tych agentów spodziewając się, że będą oni wypełniać zadania wywiadowcze na zachodniej Ukrainie.54
CIA i urzędnicy Departamentu Stanu kategorycznie sprzeciwili się użyciu Bandery. Od 1950 CIA pracowała z grupą Hrynioch-Łebeda i zaczęła wysyłać własnych agentów na zachodnią Ukrainę by nawiązać kontakt z UHWR. Bandera nie miał już wówczas poparcia UHWR ani nawet poparcia ze strony przywódców OUN na Ukrainie. Agenci Bandery działali umyślnie przeciwko ukraińskim agentom używanym przez CIA. W kwietniu 1951 urzędnicy CIA spróbowali przekonać MI6 by zaprzestał udzielać wsparcia dla Bandery. MI6 odmówił. Obawiano się, że Bandera mógłby wysyłać agentów bez brytyjskiego poparcia, dlatego MI6 “usiłował intensywnie znaleźć sposób na przejęcie kontroli nad drogami przesyłowymi Bandery.”55 Brytyjczycy uważali też, że CIA nie doceniła znaczenia Bandery. “Nazwisko Bandery,” twierdzili, “wciąż jeszcze wiele znaczy na Ukrainie a … UPA wyczekuje przede wszystkim jego osoby.”56
Ponadto, MI6 argumentował, że grupa Bandery jest „najsilniejszą ukraińską organizacją za granicą, i jako taka jest predestynowana do tego, by wyszkolić kadry partyjne, [i] zbudować moralnie i politycznie zdrową organizację….”57
Brytyjscy urzędnicy rozważali „możliwość i potrzebę zaangażowania w tajnych operacjach w Związku Radzieckim innych niż te o czysto wywiadowczym charakterze.”58 Ale CIA i urzędnicy Departamentu Stanu byli “bardzo mocno przeciwni” pomysłowi Londynu przywrócenia Bandery Ukrainie. Bandera, twierdzili Amerykanie, “stracił kontakt z uczuciami ogółu panującymi na Ukrainie, szczególnie na dawnych polskich terytoriach, gdzie… radziecki rząd odniósł nadzwyczajny sukces w dziele przekształcenia umysłowości młodego pokolenia.”59 Dla CIA, najlepszym rozwiązaniem dla wywiadu na Ukrainie była “polityczna neutralizacja Bandery jak indywiduum….”60 Brytyjczycy argumentowali, że takie działanie „doprowadziłoby do wyschnięcia źródła rekrutów” i „przerwałoby brytyjskie operacje….”61 MI6 zlekceważyło oświadczenie CIA konstatując, że “Bandera…jest politycznie nie do przyjęcia dla amerykańskiego rządu.”
Brytyjskie działania wykorzystujące Banderę rozszerzyły się. MI6 na początku 1954 zauważyło, że, „operacyjny aspekt tej [brytyjskiej] współpracy [z Banderą] rozwijał się zadowalająco. Stopniowo coraz bardziej kompletną kontrolę uzyskano nad operacjami infiltracyjnymi i chociaż korzyści wywiadu były nieduże, uznano, że warto te działania kontynuować….”62 Bandera był, zdaniem jego zwierzchników, „profesjonalnym pracownikiem podziemia z terrorystyczną przeszłością i z bezwzględnymi wyobrażeniami o zasadach toczącej się gry…. typ bandycki, jeśli wolisz, z płomiennym patriotyzmem, który nadaje etyczne tło i usprawiedliwienie dla swego bandytyzmu. Ani lepszy ani gorszy od innych jego rodzaju...”63
UHWR odrzucił autorytarne podejście Bandery i zażądał jedności na emigracji. W meldunkach dostarczonych z Ukrainy przez agentów CIA, UHWR nalegał latem 1953, żeby Łebed reprezentował „cały ukraiński ruch wyzwoleńczy w ojczyźnie”.64 Amerykańscy i brytyjscy oficjele próbowali pogodzić Banderę z ideą przywództwa Łebeda, ale Bandera i Stećko odmówili. W lutym 1954 Londyn miał dość. “wyglądało na to” relacjonowali zwierzchnicy Bandery, „że nie ma alternatywy dla zerwania z Banderą, po to, by ochronić zdrowe elementy pozostałe w ZCh/OUN i móc kontynuować ich wykorzystywanie operacyjne…. Rozdźwięk między nami był ostateczny.” MI6 zaniechał szkolenia agentów wciąż wiernych Banderze.65 W lipcu MI6 poinformował Łebeda, że “ nie wznowi kontaktów z Banderą bez względu na okoliczności.” MI6 utrzymywał cztery radiowe łącza z Ukrainą, obsługiwane teraz przez zrekonstruowany ZCh/OUN i dzielił informacje wywiadowcze otrzymane tą drogą z Łebedem i CIA.66 Stopień, w jakim łącza MI6 były narażone na szwank ze względu na  niepewność linii Bandery nie został dostatecznie wyswietlony.67
Bandera pozostał w Monachium. Miał dwóch wyszkolonych przez Brytyjczyków radiooperatorów i nadal sam rekrutował agentów. Opublikował gazetę, która epatowała antyamerykańską retoryką i użył lojalnych wobec siebie zbirów, by zaatakować inne ukraińskie gazety emigracyjne i by sterroryzować przeciwników politycznych. Podjął próbę przeniknięcia do amerykańskiego wojska i wywiadu w Europie, by zastraszyć Ukraińców pracujących dla Stanów Zjednoczonych. Nadal wysyłał agentów na Ukrainę, finansując ich fałszywymi dolarami. W 1957 CIA i MI6 stwierdziły, że wszyscy byli agenci Bandery na Ukrainie znaleźli się pod kontrolą radziecką.68 Pojawiło się pytanie co robić. Amerykańscy i brytyjscy urzędnicy wywiadu lamentowali, że “wbrew naszemu jednomyślnemu pragnieniu 'by uspokoić' Banderę, środki ostrożności muszą zostać przedsięwzięte, żeby Sowietom nie udało się porwać albo zabić go … bez względu na okoliczności nie wolno dopuścić, aby Bandera stał się męczennikiem.”69
Tymczasem, Bandera szukał nowych sponsorów. Przez krótki czas, na początku 1956, sponsorował go włoski wywiad wojskowy (SIFAR), zapewne nie rozumiejąc, że jego linie kontaktowe były spalone.70 BND, zachodnioniemiecki wywiad pod kierownictwem byłego gen. Wehrmachtu Reinharda Gehlena, nawiązał nowy kontakt z Banderą. To był naturalny związek. Podczas wojny, starsi oficerowie Gehlena dowodzili, że ZSRR mógł zostać pokonany gdyby tylko Niemcy właściwie zabiegały o względy jego różnych narodowości. Bandera wciąż posiadał ścieżki kontaktowe z Ukrainą i w marcu 1956 zaoferował je BND w zamian za pieniądze i broń.71 CIA ostrzegła Niemców zachodnich, że jest „przeciwko jakiejkolwiek operacyjnej współpracy z Banderą”  zauważając - “jesteśmy przekonani, że wszystkie domniemane aktywa Bandery w CSR, Polsce i na Ukrainie nie istnieją albo są nieefektywne. Zauważamy również gwałtowność i gruntowność sowieckich zestawień [z] jego dawnych operacji wskazujących na słaby poziom bezpieczeństwa w OUN/B.”72
Bawarski rząd i policja krajowa w Monachium chciały przeprowadzić akcję przeciwko organizacji Bandery za szereg przestępstw - od fałszowania do porywania. Jednak Von Mende, teraz zachodnioniemiecki urzędnik rządowy, chronił go. Bandera przekazywał Von Mende polityczne raporty, które ten z kolei przekazywał do zachodnioniemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Von Mende który wcześniej w rutynowy sposób interweniował w bawarskim rządzie w sprawie prawa zamieszkania dla Bandery i tym podobnych kwestiach, tym razem interweniował u bawarskich władz w sprawie “fałszywych paszportów i innej dokumentacji.”73 Dokładne rezultaty pomocy okazywanej przez Von Mendego nie są znane, wystarczy stwierdzić, że władze zostawiły Banderę w spokoju.
W kwietniu 1959 Bandera znowu zwrócił się do zachodnioniemieckiego wywiadu z prośbą o wsparcie i tym razem Gehlen był zainteresowany. CIA zauważyła, że “to [jest] oczywiste, że Bandera szuka poparcia dla nielegalnych operacji na Ukrainie.” Niemcy zachodni zgodzili się wesprzeć przynajmniej jedną taką misję podnosząc fakt, że „Bandera i jego grupa nie są już podrzynaczami gardeł jakimi byli niegdyś” i ponieważ Bandera “dostarczył dowód na funkcjonujący kontakt wewnętrzny.” Grupa wyszkolona i sfinansowana przez BND przekroczyła granicę Czechosłowacji w lipcu 1959, a BND obiecała Banderze pomoc w przyszłych operacjach tego typu, jeśli obecna operacja odniesie choć umiarkowany sukces” 74
 Osobistym kontaktem Bandery w zachodnioniemieckim wywiadzie był Heinz Danko Herre, dawny zastępca Gehlena w Fremde Heere Ost, który pod koniec wojny pracował z armią gen. Andrieja Własowa złożoną z  rosyjskich emigrantów i byłych jeńców wojennych, a obecnie był najbliższym doradcą Gehlena.75 Pracownicy CIA w Monachium powtórzyli swoje zwykłe ostrzeżenia. Herre nie dał się odwieść od pomysłu. “Bandera,” mówił Herre, „jest znany nam od około 20 lat [!]…. w Niemczech i poza nimi ma ponad pół miliona zwolenników.” Herre, raportował komórce CIA w Monachium, że jest świadomy wcześniejszej reputacji Bandery [ale] ma też świadomość, że nie zdarzyło się nic, podczas współpracy BND [z Banderą], co wskazywałoby na to, że Bandera wciąż stosuje swoją brutalną taktykę…. [Herre] czuje także , że, co do  zasady, Bandera ma więcej do zaoferowania operacyjnie niż większość, jeśli nie wszystkie rosyjskie (sic!) grupy emigracyjne na współczesnym zachodzie. 76
Herre przyznał, że użycie Bandery przez zachodnioniemiecki wywiad było “ściśle utrzymywanym” sekretem nawet wewnątrz BND i że związek ten nie był do końca ujawniony Bonn z powodów politycznych.”77 We wrześniu Herre raportował, że BND dostawał “dobre raporty [wywiadu zagranicznego] o radzieckiej Ukrainie” jako rezultat tych operacji.78 Zaoferował, że będzie szczegółowo informował CIA o działaniach Bandery w zamian za przysługę. Bandera próbował od 1955 uzyskać amerykańską wizę, by spotkać się ze swoimi ukraińskimi zwolennikami w Stanach Zjednoczonych, a także, by spotkać się z Departamentem Stanu i CIA. Herre pomyślał, że wiza otrzymana z zachodnioniemiecką pomocą polepszy jego własne kontakty z Banderą. Urzędnicy CIA w Monachium faktycznie rekomendowali przyznanie wizy Banderze w październiku 1959.79
Ale 15 października 1959, tylko 10 dni po tym, jak monachijska komórka CIA poparła prośbę o wizę, zabójca z KGB, Bogdan Staszinskij zamordował Banderę specjalną bronią, którą rozpylił cyjanek na twarzy ofiary. Sowieci, którzy penetrowali organizację Bandery i BND od lat, najwyraźniej zdecydowali, że nie mogą tolerować kolejnego sojuszu oficerów niemieckiego wywiadu z ukraińskimi fanatykami. Staszinskij otrzymał za wykonanie zadania Order Czerwonego Sztandaru.80
Amerykański Konsul Generalny w Monachium Edward Page zauważył , że “morderstwa to nic nowego w ukraińskim ruchu nacjonalistycznym.” Chociaż śmierć Bandery miała demoralizujące znaczenie w tym sensie, że zamachu dokonano pod nosem ochroniarzy Bandery, Page zauważył, że “wiele ważnych figur emigracji nie opłakiwało jego śmierci”, zwłaszcza dotyczyło to tych, którzy skłaniali się ku instytucjom demokratycznym i na własnej skórze odczuli banderowską, brutalną taktykę silnej ręki.81 Frakcja Bandery nadal istniała ale była całkowicie spenetrowana przez KGB, nawet na najwyższych szczeblach.82 Nie zważając na to, Herre utrzymywał kontakt z jej przedstawicielami w Niemczech Zachodnich aż do 1961.83

Stany Zjednoczone i Mykoła Łebed


Związek Mykoły Łebeda z CIA trwał przez całą zimną wojnę. Podczas gdy większość operacji CIA, w których zaangażowani byli przestępcy wojenni, nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, o tyle te z udziałem Łebeda w sposób zasadniczy przyczyniły się do powiększenia niestabilności Związku Radzieckiego.

Próby zbudowania relacji pomiędzy SSU a grupą Hryniocha-Łebeda podejmowane w latach 1945-46 nie okazały się skuteczne ze względu na brak zaufania obu stron. 84 W grudniu 1946 Hrynioch i Łopatynskij zwrócili się o amerykańską pomoc dla działań na Ukrainie począwszy od sprawy łączności poprzez szkolenie agentów aż do kwestii pieniędzy i broni. W zamian, oferowali stworzenie siatki wywiadowczej na Ukrainie. Zsolt Aradi, kontakt SSU w Watykanie, zaaprobował propozycję. Zauważył , że “UHWR, UPA i OUN Bandery są jedynymi wielkimi i efektywnymi organizacjami działającymi pośród Ukraińców,” oraz, że Hrynioch, Łebed i Łopatynskij to ludzie zdeterminowani i utalentowani… zdecydowani kontynuować [walkę]…z nami, bez nas, a jeśli to potrzebne, nawet przeciwko nam”85 SSU jednak odrzucił porozumienie. Późniejszy raport winił Ukraińców za “niestosowne zachowanie podczas dyskusji nad ich propozycją i uprawianie partyjnictwa pośród emigracji.”86
Raport CIC z lipca 1947 cytował źródła, które nazwały Łebeda “dobrze znanym sadystą i współpracownikiem Niemców.”87 Nie zważając na to, CIC w Rzymie pozytywnie odniósł się do propozycji Łebeda, w której ten zobowiązywał się dostarczać informacje na temat ukraińskich grup emigracyjnych, działań Sowietów w strefie amerykańskiej oraz bardziej ogólnych informacji o Sowietach i Ukraińcach. W Monachium także Hrynioch stał się informatorem CIC. W listopadzie 1947 Hrynioch, działając z polecenia samego Bandery, zwrócił się do władz amerykańskich z prośbą o przeniesienie Łebeda z Rzymu do Monachium, żeby uchronić go przed ekstradycją do Sowietów, w związku z zakończeniem działalności przez amerykańską administrację wojskową [we Włoszech] w następnym miesiącu. CIC w Monachium zyskiwał zaufanie Hryniocha i nadzieję na zorganizowanie spotkania z Banderą.88 Armia przeniosła Łebeda i jego rodzinę do Monachium w grudniu. W międzyczasie, Łebed poprawił biografię wojenną, swoją, grupy Bandery i UPA, wydając 126-stronicową książkę-list, w której położył nacisk na walkę przeciw Niemcom i Sowietom.89
Blokada Berlina w 1948 roku i groźba europejskiej wojny sprowokowała CIA do bliższego przyjrzenia się radzieckim grupom emigracyjnym i zbadania w jakim stopniu mogłyby być one przydatne z punktu widzenia wywiadu. W projekcie ICON, CIA badała 30 grup i zaleciła operacyjną współpracę z grupą Hrynioch-Łebed, jako organizacją najlepiej nadającą się  do pracy wywiadowczej. Porównywani z Banderą, Hrynioch i Łebed reprezentowali umiarkowaną, stabilną i operacyjnie bezpieczną grupę z najpewniejszymi połączeniami z ukraińskim podziemiem w ZSRR. Grupa oporu/wywiadu za radzieckimi liniami byłaby też użyteczna, gdyby wybuchła wojna. CIA zapewniała pieniądze, zapasy, szkolenia, urządzenia dla transmisji radiowych i zrzuty ze spadochronem wytrenowanych agentów, by wzmocnić wolniejsze trasy kurierskie przez Czechosłowację używane przez bojowców UPA i posłańców.90 Jak Łebed ujął to później, “zrzuty … były pierwszym prawdziwym przejawem tego … , że amerykański wywiad ma faktyczną wolę udzielenia aktywnego wsparcia przy zakładaniu linii komunikacji na Ukrainę.”91
 Operacje CIA z tą grupą Ukraińców rozpoczęły się w 1948 roku pod kryptonimem CARTEL, wkrótce zmienionym na AERODYNAMIC. Hrynioch pozostał w Monachium, a Łebed został przeniesiony do Nowego Jorku, gdzie uzyskał najpierw prawo stałego pobytu, a później obywatelstwo USA. Chroniło go to przed zamordowaniem, nadto, mógł bezpośrednio zwracać się do ukraińskiej emigracji oraz pozwalało na bezpieczny powrót do USA po operacyjnych wyjazdach do Europy. Uważanie jego osoby w Nowym Jorku przez innych Ukraińców za odpowiedzialnego za “masowe morderstwa Ukraińców, Polacy i żydowskich (sic),” było dyskutowane gdzie indziej.92
W Stanach Zjednoczonych, Łebed był głównym kontaktem CIA w operacji AERODYNAMIC.  Specjaliści CIA wskazywali na jego “przebiegły charakter,” jego “relacje z Gestapo i … gestapowskie szkolenie,” i fakt, że był on „bardzo bezwzględnym pracownikiem.”93 “Żadna grupa,” powiedział jeden z oficjeli CIA porównując Banderę i Łebeda, “nie jest biała jak lilia (nie ma czystych rąk).”94 Podobnie jak Bandera, Łebed był stale zirytowany faktem, że Stany Zjednoczone nigdy nie postulowały rozdrobnienia ZSRR wg kryteriów narodowych; że Stany Zjednoczone współpracowały z rosyjskimi grupami emigracyjnymi o mentalności imperialnej, jak również z innymi ukraińskimi; i że Stany Zjednoczone później poszły w kierunku pokojowego współistnienia z Sowietami.
Z drugiej strony, Łebed nie miał żadnych osobistych politycznych aspiracji. Był niepopularny pośród wielu ukraińskich emigrantów z powodu brutalnego przejęcia UPA podczas wojny - przejęcia, które wiązało się z wymordowaniem rywali.95 W sposób absolutny dbał o bezpieczeństwo. By zapobiec radzieckiej penetracji, do swojego najbliższego otoczenia nie dopuścił nikogo, kto przybył na zachód po 1945 r. Mówiono o nim, że ma pierwszorzędny operacyjny umysł a w 1948 Dulles stwierdził, że ma „nieocenioną wartość dla Agencji i jej dzialań.”96 Archiwa AERODYNAMIC zawierają olbrzymi materiał operacyjny, którego nie sposób tutaj przytoczyć.
Pierwsza faza AERODYNAMIC obejmowała przerzut na Ukrainę a następnie odbiór wyszkolonych przez CIA  ukraińskich agentów. W styczniu 1950 uczestniczyły w tym - dział CIA zajmujący gromadzeniem tajnych danych wywiadu (Biuro Operacji Specjalnych, OSO) i dział tajnych operacji (Biuro Polityki [-cznej] Koordynacji, OPC). Operacje przeprowadzone w tymże roku ujawniły „dobrze zorganizowany i zabezpieczony ruch oporu” na Ukrainie, która był nawet “większy i bardziej rozwinięty niż wskazywały na to poprzednie raporty.” Waszyngton był szczególnie zadowolony z wysokiego poziomu wyszkolenia UPA i jej potencjału do prowadzenia działań partyzanckich w przyszłości oraz  z „nadzwyczajnych wiadomości, że … czynny opór przeciw sowieckiemu reżimowi rozszerza się stale ku wschodowi, wychodząc z dawnych polskich, grekokatolickich prowincji.”97
CIA zdecydowała się rozszerzyć swoje działania z zamiarem „wsparcia, rozwoju i wyzyskiwania ukraińskiego ruchu podziemnego dla dalszego oporu i dla celów wywiadowczych.” “Z widokami na rozszerzenie i zaktywizowanie ruchu oporu na Ukrainie,” powiedział Szef OPC Frank Wisner, “uznaliśmy, że jest to projekt absolutnie priorytetowy.”98 CIA uzyskała informacje o działalności UPA w różnych rejonach Ukrainy; także o radzieckim zaangażowaniu  sił bezpieczeństwa do zniszczenia UPA; o oddźwięku jaki wywołuje UPA wśród Ukraińców; i o potencjale UPA powiększenia swych sił do 100 tysięcy w czasie wojny. Nie była to praca pozbawiona ryzyka. Wielu członków zespołów wywiadowczych zostało w latach 1949-195e, schwytanych i zabitych. W 1954 grupa Łebeda straciła kontakt z UHWR. Do tego czasu Sowietom udało się ujarzmić zarówno UHWR jak i UPA, w związku z czym CIA zakończyła agresywną fazę operacji AERODYNAMIC.99
Poczynając od 1953 roku w ramach operacji AERODYNAMIC zaczęto działać poprzez ukraińską grupę studencką pod przywództwem Łebeda, funkcjonującą w Nowym Jorku pod auspicjami CIA, która zgromadziła ukraińską literaturę i historię oraz zajęła się produkcją ukraińskich gazet nacjonalistycznych, biuletynów, programów radiowych i książek przeznaczonych do dystrybucji na Ukrainie. W 1956 roku grupie tej nadano formalnie osobowość prawną jako stowarzyszeniu non-profit pod nazwą Prolog Research and Publishing Association. To pozwoliło CIA na gromadzenie jej funduszy, jako pochodzących z pozornych darowizn prywatnych, nie podlegających opodatkowaniu.100 Aby uniknąć wścibskich oczu urzędników stanu Nowy Jork, CIA przekształcił Prolog w przedsiębiorstwo nastawione na zysk pod nazwą Prolog Research Corporation, które pozornie działało na podstawie umów z osobami prywatnymi. Prolog, pod kierunkiem Hryniocha, prowadził biuro w Monachium nazwane Ukrainische Gesellschaft für Auslandsstudien, EV. Większość publikacji była przygotowywana właśnie tam.101 Grupa Hryniocha-Łebeda ciągle istniała, ale cała jej działalność odbywała się za pośrednictwem Prologu.102
Prolog werbował i płacił ukraińskim pisarzom emigracyjnym, którzy generalnie byli nieświadomi, że uczestniczą w przedsięwzięciu kontrolowanym przez CIA. Tylko sześciu czołowych członków ZP/UHWR było świadomymi agentami. Poczynając od 1955 roku, nad Ukrainą rozrzucano drogą powietrzną ulotki, a w Atenach rozpoczęło emisję swych audycji radio Nova Ukraina przeznaczone dla odbiorców na Ukrainie. Te działania  zapoczątkowały również systematyczne akcje wysyłkowe na Ukrainę poprzez ukraińskie kontakty w Polsce i emigracyjne w Argentynie, Australii, Kanadzie, Hiszpanii, Szwecji i gdzie indziej. Gazeta Suczasna Ukraina (Współczesna Ukraina), biuletyny informacyjne, ukraińskojęzyczny periodyk dla intelektualistów zatytułowany Suczasnist (Współczesność) i inne publikacje były wysłane do bibliotek, instytucji kulturalnych, biur administracyjnych i osób prywatnych na Ukrainie. Działalność ta zdopingowała ukraiński nacjonalizm, wzmocniła ukraiński opór, nadto, dawała informacyjną alternatywę w stosunku do sowieckich mediów.103
W samym tylko 1957 roku, ze wsparciem CIA, Prolog przeprowadził transmisję 1,200 programów radiowych, co dawało 70 godzin emisji na miesiąc, i rozprowadził 200,000 gazet i 5,000 broszur. W kolejnych latach Prolog rozprowadzał książki autorstwa nacjonalistycznych ukraińskich pisarzy i poetów. Jeden z analityków CIA stwierdził, że, “w pewnej formie uczucia nacjonalistyczne wciąż egzystują na Ukrainie i … mamy obowiązek wspierać je jako broń  zimnej wojny”. Dystrybucja literatury na radzieckiej Ukrainie trwała do końca zimnej wojny.104
Prolog zbierał też dane wywiadowcze, po tym jak radzieckie ograniczenia dotyczące podróżowania zostały nieco złagodzone w późnych latach 50-tych. Skutkowało to możliwością spotkań ukraińskich naukowców i studentów - emigrantów z mieszkańcami Sowieckiej Ukrainy podczas konferencji akademickich, międzynarodowych festiwali młodzieży, przedstawień muzycznych i tanecznych, igrzysk olimpijskich w Rzymie itp., gdzie zdobywali wiedzę o warunkach życia tam, jak również o stosunku Ukraińców do reżimu sowieckiego.  Szefowie Prologu i agenci wysłuchiwali później sprawozdań podróżnych po ich powrocie po czym dzielili się informacjami z CIA. W samym tylko 1966 roku personel Prologu miał kontakty z 227 obywatelami radzieckimi. W początkach 1960 roku Prolog zatrudnił wyszkolonego przez CIA  ukraińskiego wywiadowcę Anatola Kamińskiego. Stworzył on sieć informatorów w Europie i Stanach Zjednoczonych złożoną z ukraińskich emigrantów i innych Europejczyków podróżujących na Ukrainę, którzy rozmawiali z radzieckimi Ukraińcami w ZSRR albo z radzieckimi Ukraińcami podróżującymi po krajach zachodnich. W 1966 Kamińskij został szefem operacji Prologu, podczas gdy Łebed sprawował nadal ogólne kierownictwo.
W ten sposób, AERODYNAMIC stała się jedną z najskuteczniejszych operacji CIA obejmując swymi wpływami niezadowolonych obywateli radzieckich. W latach sześćdziesiątych szefowie Prologu dostarczali raporty na temat ukraińskiej polityki, ukraińskich poetów dysydentów, osób mających kontakty z KGB, jak również tożsamości oficerów KGB, na temat radzieckich rakiet i samolotów na zachodniej Ukrainie i w wielu innych sprawach. Oficjalne radzieckie ataki na ZP/UHWR jako na Banderowców, niemieckich kolaborantów, amerykańskich agentów, itp. były dowodem skuteczności Prologu, tak jak były nimi radzieckie interwencje w sprawie ukraińskich pisarzy i innych dysydentów w połowie i w późnych latach sześćdziesiątych. W tym czasie Prolog objął swym wpływem nowe pokolenie Ukraińców. Od 1969 roku Ukraińcy wyjeżdżający z ZSRR byli instruowani przez dysydentów, aby materiały informacyjne o radzieckich represjach na Ukrainie przekazywać wyłącznie pracownikom ZP/UHWR. Podróżujący na Ukrainę relacjonowali, że widzieli nawet literaturę spod znaku ZP/UHWR w prywatnych domach. Prolog stał się, według słów jednego z wyższych urzędników CIA,  jedyną “siłą napędową operacji CIA dotyczących Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej i [jej] czterdziestu milionów ukraińskich obywateli.”105
Łebed otwarcie dystansował się osobiście jak również dystansował cały ukraiński ruch narodowy od antysemityzmu z czasów banderowskich. W 1964 roku publicznie potępił w imieniu ZP/UHWR pojawienie się książki „Judaizm bez upiększenia”, wydanej przez Ukraińską Akademię Nauk w Kijowie. Książka była pełna antysemickiej retoryki typowej dla początków XX wieku, z tym wyjątkiem, że faktycznie łączyła Żydów z nazistami w ich ataku na ZSRR. Książka była przejawem nasilenia represji radzieckich wobec dysydentów Żydów, obok takich faktów jak zamknięcie synagog i wprowadzenie zakazu Święta Macy.106 Łebed odebrał publikację książki jako radziecką próbę ukazania Ukraińców w kontekście antysemickim. Aby w jeszcze większym stopniu chronić nacjonalizm ukraiński, publicznie potępił “prowokujący paszkwil” i “oszczercze oświadczenia” przeciw Żydom, dołączając nieco zapomniane zdanie, że „ukraiński naród…przeciwstawia się wszelkim wystąpieniom kierujących się nienawiścią do innych ludzi.”107 Na ironię zakrawa fakt, że CIA zleciła Prologowi przetłumaczenie fragmentów książki na język francuski celem ich dystrybucji do lewicowych grup w Europie, które odnosiły się z sympatią do Sowietów. Innymi słowy, dawni Banderowcy, teraz atakowali Sowietów za antysemityzm, a nie z pobudek antysemickich [jak to czynili niegdyś].108
Łebed odszedł na emeryturę w 1975 roku, ale pozostał doradcą i konsultantem Prologu, i ZP/UHWR. Roman Kupczyńskij, ukraiński dziennikarz, który miał ledwie rok kiedy skończyła się wojna, został szefem Prologu w 1978 roku. W lat osiemdziesiątych kryptonim AERODYNAMIC został zmieniony na QRDYNAMIC, później na PDDYNAMIC a następnie QRPLUMB. W 1977 roku doradca prezydenta Cartera ds. Bezpieczeństwa Narodowego Zbigniew Brzeziński pomógł rozszerzyć program z powodów, które nazwał “imponującymi dywidendami” i “wpływem na określonych odbiorców w obszarze docelowym.”109 W latach osiemdziesiątych Prolog rozszerzył obszar swych działań na inne narodowości ZSRR, w tym także, co jest wyrazem najwyższej ironii, na radzieckich dysydentów - Żydów.110 QRPLUMB zakończył swoją działalność w chwiejącym się na krawędzi upadku ZSRR w 1990 r., końcową wypłatą 1,75 miliona dolarów. Prolog mógł kontynuować swoją działalność, ale już na własny rachunek.111
W czerwcu 1985 Główny Dział Księgowości wspomniał nazwisko Łebeda w publicznym raporcie o nazistach i ich współpracownikach, którzy osiedlili się w Stanach Zjednoczonych z pomocą amerykańskich agencji wywiadowczych. Urząd Dochodzeń Specjalnych (OSI) w Ministerstwie Sprawiedliwości rozpoczął dochodzenie w sprawie Łebeda. CIA obawiała się, że publiczne roztrząsanie sprawy Łebeda mogłoby skompromitować operację QRPLUMB, zaś jego nieskuteczna ochrona mogłaby z kolei wywołać oburzenie ukraińskiej społeczności emigracyjnej. Wobec powyższego, postanowiono chronić Łebeda, zaprzeczając jego jakimkolwiek  związkom z nazistami i argumentując, że był on ukraińskim bojownikiem o wolność. Prawda, oczywiście, była bardziej skomplikowana. Jeszcze w 1991 r. CIA próbował odwieść OSI od pozyskiwania od rządów niemieckiego, polskiego i radzieckiego dokumentacji wojennej związanej z OUN. OSI ostatecznie zaniechał prowadzenia sprawy, nie będąc w stanie zdobyć przesądzających sprawę dokumentów na Łebeda. Mykoła Łebed, w czasie wojny szef Banderowców na Ukrainie, umarł w 1998 roku. Został pochowany w New Jersey, a dokumentacja z nim związana przechowywana jest w Instytucie Badań Ukraińskich na Uniwersytecie Harwarda.


Przypisy


1 O związkach Sprzymierzonych OUN/B patrz - Stephen Dorril, MI6, s. 222-48; Jeffrey Burds, The Early Cold War in Soviet West Ukraine, 1944-1948, Carl Beck Papers w Russian and East European Stud­ies No 1505 (Pittsburgh: Center for Russian and East European Studies, 2001). O rozłamach na ukraińskiej emigracji patrz Lubomyr Luciuk, Searching for Place: Ukrainian Displaced Persons,Canada, and the Migration of Memory(Toronto:University ofToronto Press, 2000); Vic Satzewich, The Ukrai­nian Diaspora(London: Routledge, 2002). On the OUN’s legacy on Ukrainian memory, patrz David R. Marples, Heroes and Villains: Creating National History in Contemporary Ukraine(New York: Central European University Press, 2007).

2 [Zredagowany] Raport w sprawie zabójstwa Ministra Pierackiego, NARA, RG 263, E ZZ-18, B 80, Teczka personalna Mykoły Łebeda, v. 1.

3 Na temat stanowiska Łebeda SSU Operational Memorandum No. MGH-391 on Operation Belladonna, 27 grudnia 1946, NARA, RG 263, E ZZ-19, B 9, Aerodynamic: Operations, v.9, f. 1. Łebed jedynie prywatnie przyznał się w wiele lat później do odbycia szkolenia w Zakopanem w 1940 roku. Zobacz RG 263, E ZZ-18, B 80, Teczka personalna Mykoły Łebeda, v. 3.

4 Frank Golczewski, “Shades of Grey: Reflections on Jewish-Ukrainian and German-Ukrainian Rela­tions inGalicia,” in The Shoah inUkraine: History, Testimony, Memorialization, ed., Ray Brandon and Wendy Lower (Bloomington:Indiana University Press, 2008), s. 133, 136.

5 Patrz rozkaz  Einsatzgruppe C z listopada 1941 zamieszczony w Ukraine During World War II: History and Its Aftermath, ed. Yury Boshyk (Edmonton: Canadian Institute of Ukrainian Studies, 1986), s. 175

6 Patrz „The Ukrainian element”, nie datowany, NARA, RG 263, E ZZ-19, B 58, QRPLUMB, v. 1, n.1.

7 Cyt. Tadeusz Piotrowsky, Genocide and Rescue in Wolyn: Recollections of the Ukrainian National­ist Ethnic Cleansing Campaign against Poles During World War II(Jefferson,NC: McFarland, 2000), s. 177.

8 Cyt. z Karel C. Berkhoff i Marco Carynnyk, “The Organization of Ukrainian Nationalists and Its Attitude Toward Germans and Jews: Jaroslav Stes’ko’s 1941 Zhyttiepys,” Harvard Ukrainian Studies, v. 23, n. 3-4, s. 152.

9 ibid. s. 154.

10 ibid. s. 154

11 Liczby w Dieter Pohl, Nationalsozialistische Judenverfolgung in Ostgalizien, 1941-1944: Organisation und Durchführung eines staatlichen Massenverbrechens(Munich, 1997), s. 67.

12 Berkhoff i Carynnyk, op. cit., s. 154.

13 Yehuda Bauer, The Death of the Shtetl(New Haven:Yale University Press, 2010), s. 99.

14 Moshe Maltz, Years of Horror-Glimpse of Hope: The Diary of a Family in Hiding(New York: Shengold, 1993) [niżej jako Maltz Diary], December 1943, s. 109.

15 Maltz Diary, November 1944, s. 147.

16 Cyt. w Timothy Snyder, The Reconstruction of Nations:Poland,Ukraine,Lithuania,Belarus1569-1999(New Haven:Yale University Press, 2003), s. 165.

17Maltz Diary, November 1943, s. 107

18 Timothy Snyder, “‘To Resolve the Ukrainian Problem Once and For All’: The Ethnic Cleansing of Ukrainians inPoland, 1943-1947”), Journal of Cold War Studies, v. 1, n. 2 (1999): 99

19 Maltz Diary, November 1944, s. 147.



KOMENTARZE


Fakt: "Ukraińcy żądają Przemyśla."







TV REPUBLIKA: "To rosyjska propaganda"


  


Niedawno NE podał, że Bronisław Wildsztain Z TV REPUBLIKA  ogłosił coś takiego:

UKRAIŃCY nie PODDAWAJCIE się, WALCZCIE DALEJ, bo MOŻECIE być WOLNYM KRAJEM, tak jak WOLNYM KRAJEM jest POLSKA“.




Właśnie kilka minut temu Pan Redaktor Kmicic (niestety nie znam z nazwiska, tak go sobie nazwałem) z TV REPUBLIKA skomentował doniesienia Faktu, że banderowcy na Ukrainie mają zakusy na nasze piękne polskie miasto Przemyśl.

Było w zasadzie tylko jedno zdanie: to jest rosyjska propaganda, my od młodych ludzi na majdanie takich sygnałów nie otrzymaliśmy.


Ojej.
Nie poinformowali. Może zapomnieli??

Pan redaktor jest za pewne za młody, żeby wiedzieć, że takie żądania Ukraińcy wysuwają od dawna, proszę się doinformować i poczytać o terminie zakierzonia.

Polecam tę stację dzisiaj do południa, puszczają powtórki swoich porannych wystąpień..
Naprawdę warto coś takiego usłyszeć z samego rana, to dla tych, którzy mają jakieś pytania typu: A co to za stacja, jakaś prawicowa??


Przypominam jeszcze panu redaktorowi Kmicicowi, że gazeta FAKT należy do niemiecko - szwajcarskiego konceru Axel Springer SE i polecam informacje z różnych źródeł, nie tylko amerykańskich.


 

Jo!







http://konwent-narodowy-pol.neon24.pl/post/105258,tv-schizofrenia#comment_925863

http://www.fakt.pl/ukraincy-spod-znaku-bandery-domagaja-sie-przemysla,artykuly,441913,1.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Fakt_%28gazeta%29





KOMENTARZE

  • mossadowcy
    Sakiewicz, Wildstein już jawnie występują przeciwko Polsce, tworzy się za pieniądze Polskich podatników, gdzie żródłem jest majątek po Expresie Wieczornym, który to majątek trfił do FPS a ta fundacja finansuje antypolskie działania Sakiewicza i jego imperium medialne jawnie prowadzące krucjate przeciwko Polsce. To nadzwyczaj grożna banda, której zależy na dokończeniu rozbiorów Polski, jest to grupa do osłaniania banksterów z NY oraz do odwracania uwagi Polaków od rzeczywistych zagrożeń dla nich.
  • A to z dzisiaj zdaje się....Przynajmniej ja dostałam dziś.
    Komentarz "Prawego Sektora" w sprawie spekulacji wokół naszej wizji stosunków polsko-ukraińskich

    Portal informacyjny "Rzeczpospolita" opublikował wywiad z Andrijem Tarasenką, jednym z liderów "Prawego Sektora". Ten wywiad ma wyraźnie prowokacyjny charakter i stał się przedmiotem wielu spekulacji na wokół problemu stosunków polsko-ukraińskich.

    W związku z wywiadem pragniemy zwrócić uwagę na nieuczciwość dziennikarzy i specjalne zadawanie prowokacyjnych pytań, a później wyrywanie słów z kontekstu.

    Aby w jakiś sposób powstrzymać spekulacje, oficjalnie oświadczamy:

    1. Postać Stepana Bandery, a także historyczny obraz OUN i UPA były i będą dla nas obrazem bohaterskim. Rozumiemy, że Bandera nie stanie się bohaterem dla Polaków, tak samo jak dla nas bohaterem nie stanie się na przykład J. Piłsudski. Niemniej jednak my szanujemy prawo Polaków do posiadania własnych bohaterów. Mamy nadzieję na to, że Polacy pozbędą się szowinistycznych stereotypów i będą uznawać nasze prawo do uhonorowania swoich własnych bohaterów.

    2. Jeśli chodzi o wydarzenia na Wołyniu - uważamy, że powinny one być rozpatrywane w szerszym kontekście historycznym (szczególnie w kontekście polskiej okupacji i kolonizacji ukraińskich ziem w okresie międzywojennym). Ukraińcy zabijali Polaków, Polacy zabijali Ukraińców. To wspólna tragedia obu narodów. Teraz nie czas by robić z tej tragedii mur, jaki nie pozwoli porozumieć się dwóm sąsiedzkim narodom.

    3. Dzisiaj, wszelkie wzajemne roszczenia terytorialne są niestosowne, tak samo jak i nawet najmniejsza nienawiść etniczna. I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami - zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami. Wcielić ten sojusz w życie - znaczy chronić swoje narody przed wieloma niebezpieczeństwami i zrobić wielki krok w kierunku zwycięstwa Dobra nad Złem.

    4. Wszelkie obawy o los obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia jest naiwne i śmieszne. "Prawy Sektor" widzi ukraińskich Polaków jako integralną część społeczeństwa ukraińskiego i nie widzi u nich żadnych problemów w związku z naszymi planami.

    5. Ukraińscy nacjonaliści są nastawieni przyjaźnie do tych polskich narodowo-rewolucyjnych sił, jakie nie charakteryzują się szowinistycznymi i imperialistycznymi przekonaniami. Liczymy na przyjazną współpracę w imieniu naszych narodów i całej Europy.

    Służba prasowa "Prawego sektora".
  • @Wrzodak Z. 09:54:26
    gdyby faktycznie banderowcy poczynili jakieś realne kroki w kierunku ''zacurzonia'', to dla polski byłby to bardzo szcęśliwe wydarzenie, bo zmusiłoby naszych polityków, żeby ruszyli swoje tchórzliwe dupska, i ''nasza niezwyciężona armia'' wreszcie miałaby casus belli , żeby odzyskać lwów. banderowcy jako naziści i sprawcy pogromów są idealnym celem do tępienia w tzw. ''opinii publicznej'' świata. i byłoby to korzystne dla rosji. nie rozumiecie polityki ludzie.
  • @Bez kredek we łbie 10:09:10
    " Ukraińscy nacjonaliści są nastawieni przyjaźnie do tych polskich narodowo-rewolucyjnych sił, jakie nie charakteryzują się szowinistycznymi i imperialistycznymi przekonaniami."

    Czyli - "oddajcie Przemyśl i cały zakierzoński kraj, a my wtedy stwierdzimy, że nie jesteście nacjonalistami.

    Rzeczywiście; brak nawet kredek we łbie
  • @nobody44 11:19:04
    Gdyby to zrobili, to by oznaczało, że czują się odpowiednio silni, aby to zrobić - czytaj - mają zaplecze w niemcach, amerykanach i tych, co decydują o losie Polaków.

    Nasz armia póki co jest słabsza niż ukraińska.

    A nawet od białoruskiej jesteśmy słabsi.

    Polityka rozgrywa się po cichu, a wojny i wojska to wchodzą na przygotowany grunt, na gotowe - to jest właśnie polityka.

piątek, 31 stycznia 2014

Korespondencja z Ukrainy - Jak to wygląda naprawdę.




Maria Pyż

Jako osoba mieszkająca na Ukrainie chcę powiedzieć, że to, co pokazują media, jest niezgodne z prawdą. Dlaczego? Tu trzeba zauważyć niektóre rzeczy. Media, które chcą publikować prawdę, są zagłuszane głosem mediów z głównego nurtu. To, co głoszą polscy (i nie tylko) dziennikarze, powtarzający jak barany hasło „sława Ukrainie”, jest obrzydliwe, a wiara w to, że nikt nie wie, co znaczy to hasło, jest po prostu zatrważająca, bo kończy się ono stwierdzeniem „smert' lacham”. „Ukraina ponad wszystko” – skąd to hasło się wzięło i czy niczego Wam nie przypomina?

Teraz główne pytanie – od czego to się zaczęło? Że przebrała się miarka? Niekoniecznie. Chcieli ludzie do Europy? A czy dotrą do niej z koktajlem Mołotowa w ręku? Czy obecny prezydent Ukrainy nie został wybrany w legalnych wyborach? Czy nie było to kilka przynajmniej spokojnych i może nawet lepszych lat niż za Juszczenki? Czy nie wstrzymał on inflacji, którą pozostawił po sobie były prezydent Ukrainy? Szacunek mu się należy nawet za to, że pościągał tytuły bohaterów z Bandery i innych członków OUN-UPA.





Mówią o totalitarnym reżimie – a przecież było wszystko w miarę dobrze. Przynajmniej normalnie pracowały urzędy, organizacje społeczne tak ważne dla Polaków, których istnienie w obecnej sytuacji stoi pod znakiem zapytania. Ludzie w Kijowie, a teraz nie tylko, bo w innych miastach też, nie bali się wychodzić z domu. A teraz? Co mamy? Tu można wyliczać w nieskończoność. Co z tego wyniknie? Każde prawo ma dwie strony. O ile dla Polaków, jak i innych mniejszości narodowych jest źle, to dla Ukraińców zabezpiecza porządek. I tu nie ma co się dziwić, bo kto widział pokojowe demonstracje z ludźmi w kaskach, zasłoniętą twarzą i narzędziem do walki w ręku?
Kto Wam powiedział, że na Ukrainie nie było wolności słowa i myśli obywatelskiej? Kto mówił, że było tak źle, aby stało się jeszcze gorzej? Kto powiedział, że to Berkut zastrzelił ludzi? Kto widział, skąd leciały kule? Oczywiście, że Berkut nie miał prawa bić ludzi wtedy, gdy jeszcze była pokojowa demonstracja. Ale dlaczego nie padło nazwisko – kto dał rozkaz pobicia ludzi?




Po co wdzierać się do rad obwodowych w Równem, Chmielnicku, Czerkasach, Lwowie i innych miastach? Czy jest normą niszczenie przez tłum budynków rządowych? Czy to normalne, że przewodniczący obwodowej rady Iwano-Frankiwska klęka przed ludźmi? Czy na porządku dziennym jest zmuszanie przewodniczącego obwodowej lwowskiej rady do podania się do dymisji?  Czy na ich miejsce przyjdą lepsi? Czy właśnie nie ci przewodniczący od początku wspierali Majdan? Czy to nie spod lwowskiej rady jechało codziennie kilkadziesiąt autobusów do Kijowa? Gdzie jest logika?
Kto płaci za jedzenie, spanie i leczenie tych ludzi? Kto przewodniczy strajkom w Kijowie i innych miastach? Kto zabezpieczył strajk oponami, kaskami, workami z piaskiem i innymi rzeczami? Czy to normalna pozycja obywatela zrywanie bruku z ulicy i rozbijanie go młotkiem? Przecież to wszystko kosztuje. I to nie mało. Kto zapłaci za odbudowę miasta i zniszczone mienie, m.in. nie tylko w kijowskich urzędach? Jak urzędnicy mają pracować w tym wszystkim? Jak ma funkcjonować państwo?
I tu wracamy do głównego pytania - o co poszło? Od czego zaczął się Majdan? Czego chcieliśmy? Czy to tak miało być? Kto zapłacił, aby ten, co stoi na Majdanie, miał gdzie się wyspać i co zjeść, a jeszcze kask na głowie i jakiś instrument w ręku? Jedno pytanie – dla kogo to jest wygodne? Komu sprzyja taki rozwój sytuacji?

A póki trwają w Kijowie pokojowe godziny, możemy się zastanowić – czy nie jest zbędną ingerencją w wewnętrzne sprawy państwowe postawa Brukseli? Czy mają prawo mówić, że z tym prezydentem nie będą się umawiać? A z jakim? Czy nie są zbędne gesty ze strony USA w wypowiedzi, że rozważają możliwość wprowadzenia sankcji? I jak tu oceniać wypowiedzi z Rosji, że mogą Ukrainie pomóc?



Tymczasem mamy najbardziej ekscytujące kadry dla BBC i innych tego rodzaju kanałów. Zastanówmy się – co to nam da? Czy Janukowycz dobrowolnie odejdzie od władzy i rozpłynie się w mroku Majdanu? Nie! Czy Tiahnybok odżegna się od neofaszystowskich haseł i przekreśli cały program partii Swobody? Nie! Czy Jaceniuk pomagający Tymoszenko i dzięki temu mający w ogóle jakiekolwiek poparcie jest w stanie coś zaproponować Ukrainie? Nie! Czy Kliczko, który ma niby najlepsze rokowania według sondaży europejskich na bycie prezydentem Ukrainy, może nim zostać? Nie!
Tu sprawa jest banalnie prosta – Janukowycz mocno trzyma władzę, Tiahnybok nie zrezygnuje z ideologii, która jest obca większości Ukrainy, Jaceniuk po prostu nie może, a Kliczko jest obywatelem Niemiec. I co w tej sytuacji ma począć zwykły obywatel?

Główne pytanie siedzące we wszystkich głowach – co dalej zrobić z Majdanem? Czy ci ludzie mogą tam stać wiecznie? Czy obecna władza pójdzie na ustępstwa? I na czym w ogóle one mają polegać? Kto w wyniku tego wszystkiego dojdzie do władzy?
I jeszcze jedno – w którym miejscu zaczyna się demokracja lub gdzie ona się kończy? Gdzie tu jest miejsce dla zwykłego obywatela? Może to wszystko tylko cudzy scenariusz rozgrywki, krwawej i okrutnej? Co będzie dalej?

 Autorka jest redaktorem Polskiego Radia Lwów.


Ukraińscy nacjonaliści: „Bandera przyjdzie i zrobi porządek”


Tradycyjnie już 1 stycznia działacze i sympatycy partii „Swoboda” wyszli na ulice wielu miast, aby uczcić rocznicę urodzin jednego z najważniejszych działaczy i ideologów ukraińskiego nacjonalizmu – Stepana Bandery. Największą frekwencję zanotowano w Kijowie, gdzie manifestowało blisko 3000 osób. Skandowano hasła „Bandera przyjdzie – zaprowadzi porządek”, „Chwała narodowi! Śmierć wrogom!”, „Sława Ukrainie”, „Bohaterowie nie umierają”. W przemówieniu lider kijowskiej „Swobody” Andrij Illenko powiedział m.in.: „Każdego roku jest nas więcej. Dzieje się tak, ponieważ kroczymy od zwycięstwa do zwycięstwa. Kontynuujemy walkę o Ukrainę społecznej i narodowej sprawiedliwości”. Inny nacjonalista mówił: „Mówili nam, że Bandera to przeszłość. Nie! Przeszłością są łupieżcy naszych ukraińskich fabryk. Przeszłością jest doniecki gang, który myśli, że będzie tu na zawsze. Przeszłością są liberalne pasożyty w biurach i Lexusach, które nie znają życia zwykłych ludzi. Przyszłością są nacjonaliści!”.
We Lwowie, Jurij Mychalczyszyn, deputowany z ramienia „Swobody” określił współczesną Ukrainę jako państwo okupowane, w którym rehabilituje się komunistyczny totalitaryzm, oligarchowie zastąpili Politbiuro, a Służba Bezpieczeństwa Ukrainy komisarzy Berii.
Inne manifestacje i pikiety odbyły się m.in. w Równem, Tarnopolu, Iwano-Frankiwsku, Zaporożu, Ługańsku, Odessie, Połtawie, Charkowie
Stepan Bandera był przywódcą jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Jej zbrojne ramię, UPA, jest odpowiedzialne za prowadzone od wiosny 1943 roku czystki etniczne ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. W tym czasie Bandera przebywał w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen.



A tymczasem we Francji...

 

W Paryżu zatrzymano 150 uczestników wiecu przeciwko Hollande’owi

 27.01.2014, 11:58
 
       
W Paryżu zatrzymano 150 uczestników wiecu przeciwko Hollande’owi
 
Foto: AFP
Paryska policja aresztowała co najmniej 150 uczestników„Dnia gniewu” – akcji protestacyjnej przeciwko prezydentowi Francji Françoisowi Hollande’owi – podają miejscowe media.
Do starć protestujących z policją doszło w niedzielę wieczorem. Podczas zamieszek 19 policjantów zostało rannych.
Uczestnicy „Dnia gniewu” opowiadali się przeciwko szeregowi ustaw, zatwierdzonych w czasie prezydentury Hollande’a, a także domagali się dymisji przywódcy państwa, który na podstawie wyników szeregu sondaży został uznany za „najmniej popularnego” prezydenta Piątej Republiki.


Prezydent Janukowycz powinien brać przykład ze swego francuskiego kolegi...



Na pierwszym zdjęciu - flaga UPA

http://naszdziennik.pl/swiat/66384,dokad-zmierza-ukraina.html
http://www.nacjonalista.pl/2013/01/03/ukrainscy-nacjonalisci-bandera-przyjdzie-i-zrobi-porzadek/
http://polish.ruvr.ru/2014_01_27/W-Paryzu-zatrzymano-150-uczestnikow-wiecu-przeciwko-Hollande-owi/







KOMENTARZE


Kto i po co odtwarza stare słupki graniczne?






Kto mieszka w naszym kraju?


Wychodzi na to, że obok nas, w naszym kraju mieszkają jacyś wielbiciele przedwojennych nieporządków.




POLACY, TRZEBA NAM SIĘ SAMOORGANIZOWAĆ I AKTYWNIE RUGOWAĆ TAKIE RZECZY Z NASZEJ RZECZYWISTOŚCI!!!




Proszę o promowanie treści:
http://werwolfcompl.blogspot.com/

http://bezlidera.blogspot.com/



 



















Zdjęcia z okolic Dębek (koło Żarnowca).




Oto, czym się chwali gdański zdiz na swoich stronach.
Zdjęcia z Gdańska, rondo przy ul. Kartuskiej
Niby nic.









Została wolna jedna ścianka - ciekawe, kiedy i jaka tablica chyłkiem? tam zawiśnie.


Lokalizacja: Gdańsk-Siedlce, ul. Kartuska, skrzyżowanie z ul. Łostowicką

Pomnik historyczny w formie obelisku upamiętniający poległych w I wojnie światowej mieszkańców gminy Emaus (Kriegerdenkmal). Ufundowany przez miejscowe Stowarzyszenie Kombatantów w 1923 r.
Czas powstania: 1923 rok.
Potwierdzenie, że jest to obiekt upamiętniajacy śmierć żołnierzy poległych w I Wojnie Światowej znaleziono podczas przenoszenia monumentu w trakcie przebudowy skrzyżowania ul. Kartuska/Łostowicka (2012). W fundamencie znaleziono metalową rurę z gazetą "Berliner Illustrierte Zeitung" z 1 lipca 1923 roku oraz dokumenty związane z fundacją pomnika i garść monet.
Na przełomie października i listopada 2012 roku Polskie Pracownie Konserwacji Zabytków O/Gdańsk na zlecenie Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańskuwykonały prace konserwatorsko-remontowe obelisku.

Opis obiektu po konserwacji:

Na prostokątnym cokole ustawiony jest ostrosłup zakończony u góry spłaszczoną piramidą. Przejście pomiędzy szerszym cokołem a węższym ostrosłupem jest z sześciu profilowanych stopni. Na trzech bokach obelisku znajdują się tablice wykonane z białego marmuru z czarnymi napisami w języku polskim i niemieckim.
Dwie boczne tablice mają taki sam tekst o następującej treści "POMNIK POLEGŁYCH ŻOŁNIERZY - MIESZKAŃCÓW EMAUS I OKOLICY - WZNIESIONY Z INICJATYWY MIEJSCOWEGO STOWARZYSZENIA KOMBATANTÓW W 1923 ROKU".
Jedna tablica dotyczy konserwacji: "WZNIESIONO 1923, RENOV.: A.D. 2012".





Logo zdiz



Zobacz też:

Dokumenty zachowały się w dość dobrym stanie. Choć lekko zawilgocone, pozostały czytelne. W gazecie "Berliner Illustrirte Zeitung" z 1 lipca 1923 roku widać nawet, jak ktoś zapisał sobie hasła pomocne do rozwiązania krzyżówki. W dokumentach jest też spisana odręcznie lista 111 nazwisk, z których każde opatrzone jest datą, począwszy od 1905 do 1923 roku. Większość jest niemieckich, ale wiele z nich ma też polskie brzmienie: są tu Kołakowski Joseph czy Kamiński Artur.Jest także kilkustronicowy dokument opatrzony pieczęcią z napisem "Emaus" i podpisami. To jednak nie wszystko.
- W papierowym zawiniątku znajdowało się 17 monet. Co ciekawe, wszystkie były pruskie, a nie z Wolnego Miasta Gdańska. Są to głównie aluminiowe fenigi i marki - wyjaśnia Marcin Tymiński z biura Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, do którego trafiło znalezisko.

Po wstępnej analizie dokumentów można ustalić, że jest to lista nazwisk weteranów wojennych z Emausu, którzy ufundowali obelisk poświęcony pochodzącym z tej gminy ofiarom I wojny światowej. - Z dokumentu zapewne precyzyjnie dowiemy się, dlaczego go ustawiono i poznamy historię okolicy - dodaje Tymiński.

Po przetłumaczeniu dokumentów, zostaną one przekazane do któregoś z gdańskich muzeów - konserwator jeszcze nie zdecydował, do którego.

- Najważniejsze, że znalezisko nie zgubiło się przy pracach budowlanych. To w ogóle cud, że ten obelisk przetrwał przy tak ruchliwej ulicy - cieszy się Tymiński.

Takich obelisków, jak ten z Emaus, w Gdańsku i okolicach było sporo. Zaliczano je do tzw. Kriegerdenkmal, czyli pomników, które stawiano poległym uczestnikom różnych wojen w ich rodzinnych gminach. Ten z ul. Kartuskiej, choć zdewastowany i tuż po II wojnie światowej pozbawiony przez Rosjan tablicy pamiątkowej, figuruje w wykazie gdańskich pomników pod pozycją nr 37.


http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Historyczny-obelisk-z-Emaus-odkryl-swoja-tajemnice-n47334.html?strona=4

Zmienia się w Gdańsku nastawienie do niemieckiej przeszłości miasta i pamiątek sprzed 1945 roku. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu odnawianie pomnika poświęconego żołnierzom Wilhelma II, którzy polegli na frontach Wielkiej Wojny wzbudziłoby kontrowersje. Dziś taka inwestycja przeszła niemal niezauważona. Ot, remont jak remont.
[...]
Podobne pomniki wojenne, tzw. Kriegerdenkmal, stawiano w całym Wolnym Mieście, ale nie wszędzie dotrwały do naszych czasów. Niekiedy można powiedzieć: szkoda, bo bywało, że projektowali je znakomici artyści czy architekci. Przykładem jest pomnik poświęcony 17. Pułkowi Artylerii Pieszej, który ustawiono w Brzeźnie. Wybór miejsca nie był przypadkowy. Jak przypomina Jan Daniluk, historyk zajmujący się gdańską wojskowością, monument ulokowano w miejscu, gdzie do 1919 r. istniała bateria artylerii nadbrzeżnej. Pomnik miał formę 15-metrowej kolumny, zwieńczonej złotą kulą o średnicy 1,3 m.

Umieszczono na niej napisy "1914-1918. Ku wiecznej pamięci dzielnych, poległych żołnierzy z 17. Pułku Artylerii Pieszej (2. Zachodniopruskiego) i jego wojennych formacji" oraz "Wierni aż do śmierci! W wykonywaniu świętego obowiązku wobec Ojczyznypoległo 60 oficerów i 762 podoficerów oraz szeregowców".

[wara podnieść rękę na świętość??? - MPS]

Projektantem pomnika był Adolf Bielefeldt, którego zalicza się do najciekawszych miejscowych architektów. Dzieło w Brzeźnie to tylko odprysk w jego twórczości. Bielefeldt jest bowiem znany przede wszystkim jako projektant sopockich willi czy siedziby Kasy Chorych przy ul. Wałowej w Gdańsku.

Odsłonięcie monumentu nastąpiło 2 września 1928 r. W uroczystości wziął udział ostatni przedwojenny dowódca brzeźnieńskich artylerzystów, gen. Hans Gravenstein.

Pomnik przetrwał wojnę, ale został zniszczony na początku lat 60. XX w. Ciekawostką jest, że jego wizerunek znalazł się na znaczku poczty Wolnego Miasta, który wyemitowano z okazji 125. rocznicy istnienia kąpieliska Brzeźno.

Szczęścia zabrakło też pomnikowi w parku Uphagena we Wrzeszczu, który odsłonięto 17 lipca 1927 r. Daleko mu było do monumentu upamiętniającego artylerzystów. Miał on kształt kamiennej bryły, którą ozdobiono wizerunkami wieńca laurowego, miecza i żołnierskiego hełmu. Do tego, pomiędzy postaciami umierającego żołnierza a młodą kobietą umieszczono napis: "Bohaterom 1914-1918". Pomnik ten postawiono przede wszystkim z myślą o poległych w czasie wojny mieszkańcach Wrzeszcza. Dzisiaj nie ma już po nim śladu.

Tylko na starych zdjęciach możemy również zobaczyć pomnik, który znajdował się na bastionie św. Elżbiety. Była to 17-metrowej wysokości kolumna zwieńczona orłem. Usunięto ją krótko po II wojnie światowej.
[powodów się nie domyślamy??? - MPS]
Nieco dłużej przetrwał pomnik na placu Wałowym. Był on dedykowany żołnierzom z 5. Pułku Grenadierów, jednostki, która związana była z Gdańskiem od początków XIX w. Znaczna część rekrutów wywodziła się z okolic miasta, przy czym byli wśród nich polscy działacze niepodległościowi. Chociażby Edmund Jonas, który odegrał ważną rolę w przełomowych latach 1918-1920. Należał do kierownictwa Organizacji Wojskowej Pomorza, pracował w Wydziale Politycznym Podkomisariatu Naczelnej Rady Ludowej w Gdańsku.

Grenadierski monument na placu Wałowym miał kształt ośmiokątnej kolumny i przypominał o poległych w czasie wojny francusko-pruskiej 1870-1871. Wykuto na nim nazwy pól bitewnych wraz z nazwiskami żołnierzy. Całość dopełniały ustawione przed pomnikiem moździerze wraz kulami. Wszystko to zostało bezpardonowo zniszczone pod koniec lat 60. XX w. Gdańskich grenadierów upamiętniał jeszcze jeden pomnik, w formie wodotrysku, u zbiegu ulic Świętej Trójcy i Okopowej. Wprawdzie stoi on tam nadal, ale jest pozbawiony tablic z napisami, a przez to anonimowy. Tylko uważne oko dostrzeże inskrypcję, która w polskim tłumaczeniu brzmi: Fontannę ufundowała Karolina von Manstein z domu Puttkamer. Pomnik zbudowano dla upamiętnienia piątego regimentu grenadierów króla Fryderyka IV. 13. 8.1933. Data wykonania monumentu wskazuje na czas rządów hitlerowskich, ale lokalna legenda mówi, że za jego ufundowaniem kryły się raczej uczucia pani Manstein.
[szok, po prostu szok jakie bzdury potrafią niektórzy wymyśleć - MPS]
Po wojnie, przejściowo, obiekt wykorzystywano do reklamowania wystaw w pobliskim Muzeum Narodowym.

Morskie ślady


W Gdańsku jako mieście morskim pamiętano oczywiście o marynarzach. Im poświęcono kamień, który zachował się na pl. bp. O'Rourke we Wrzeszczu. Jego przeznaczenie było do niedawna zagadką, ale Jan Daniluk i Jarosław Wasielewski podali odpowiedź w książce "Dolny Wrzeszcz i Zaspa". Stwierdzają oni, że początkowo pomnik był poświęcony wszystkim marynarzom niemieckim poległym i zaginionym w czasie I wojny światowej, ale de facto chodziło tu marynarzy związanych z Gdańskiem. Odsłonięto go uroczyście 25 czerwca 1939 r. podczas Gdańskich Dni Morza, zaś dwa miesiące później kwiaty złożył tu kapitan Gustav Kleikamp, dowódca pancernika Schleswig-Holstein podczas "kurtuazyjnej" wizyty w Gdańsku. Przypomnijmy, że oficjalnie pretekstem do odwiedzin miasta była 25. rocznica zatopienia krążownika SMS Magdeburg. Marynarze z tej jednostki spoczywają na cmentarzu Garnizonowym, tam też można zobaczyć poświęcony im przedwojenny pomnik.

Luiza u stóp Pachołka


W Gdańsku można znaleźć jeszcze kilka poniemieckich pomników i to niekoniecznie związanych z ofiarami I wojny światowej. Wśród nich na uwagę zasługuje ten, który poświęcono pruskiej królowej Luizie. Znajduje się on u stóp wzgórza Pachołek, a jest dzisiaj znany jako pomnik bitwy pod Oliwą. Owego "spolszczenia" dokonano w latach 70. XX w., co jednak nie uchroniło go przed dewastacją. Na szczęście, pojawiła się perspektywa remontu.


Prace nad projektem naprawy i konserwacji mają się zakończyć w grudniu tego roku. Na jego podstawie zostanie określona wysokość środków finansowych niezbędnych do wykonania renowacji i wówczas zapadnie decyzja, kiedy zostanie ona przeprowadzona.

Zdaniem Tomasza Struga, przewodniczącego Rady Osiedla Oliwa, która finansuje opracowanie projektu, prace powinny zostać przeprowadzone w taki sposób, aby czytelne było zarówno pierwotne, jak i obecne przeznaczenie pomnika.


http://gdansk.naszemiasto.pl/artykul/galeria/burzliwe-losy-niemieckich-pomnikow-wojennych-w-gdansku,1620761,t,id.html

http://www.zdiz.gda.pl/zdizgdansk/chapter_76117.asp




Po drugiej stronie ulicy, tuż za skrzyżowaniem, oczy kierowców wjeżdżających do miasta przykuwa niewielki pomnik stojący pośrodku chodnika. To pomnik fizylierów czyli żołnierzy piechoty. Ustawili go prusacy, by upamiętnić żołnierzy poległych za Gdańsk w XIX wieku. Obelisk nie gdyś ozdobiony był pruskim orłem i marmurowymi tablicami, których resztki do dziś tkwią na postumencie. W pobliskich krzakach można odnaleźć ostatnie ślady po ogrodzeniu pomnika. Podobnych postumentów w mieście stało kilkanaście, m.in. przy placu Wałowym i obok obecnego Muzeum Narodowego.

http://www.spacery.gdansk.pl/spacery/gdansk/sladami-potoku-z-przewodnikiem-piotrem-mazurkiem-zapraszamy-na-spacer-po-ulicy-kartuskiej/



I PO TO NASI OJCOWIE I DZIADOWIE PRZELEWALI KREW?



 




poniedziałek, 27 stycznia 2014

Naginanie rzyczywistości do tzw. "przepowiedni"





Kłamstwa o Ukrainie

Na stronie gazety prawnej
http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=55795&start=900

agenturka uwija się przy dostosowywaniu informacji do tzw. "przepowiedni" .
To nawet nie jest okultyzm, gdzie jak mantrę powtarza się tezym jakie chce się osiągnąć, to zwykła agenturalna podpucha.

TAK, ABY WSZYSTKO BYŁO JAK W TREŚCI PRZEPOWIEDNI,
NAWET JEŚLI TO TYLKO FAKTY MEDIALNE

wyssane z brudnego agenturalnego palca...





Można się pośmiać, gdyby nie to, że oni to traktują bardzo serio.

POLECAM DLA PORÓWNANIA:
http://argo.neon24.pl/post/104493,o-roli-przepowiedni-we-wspolczesnym-swiecie


A agenturalnym półgłówkom przypominam - NIE CZERKASY SIĘ LICZĄ, tylko
Witebsk, Odessa, Kijów i Czerkasy



Gdzie Witebsk, gdzie Odessa??





KOMENTARZE


środa, 22 stycznia 2014

Jeszcze o granicach











Są rzeczy, których nigdy nie należy zapominać.

Ani odpuszczać.



Graniczne pytania
 
11.04.2005
 
 




BERLIN (Relacja własna)



Niemiecki Bundestag powinien ,,bezwarunkowo i w myśl prawa międzynarodowego" uznać granicę między Polską a Niemcami. 

Żąda tego Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie Federalnej Republiki Niemiec w apelu ogłoszonym z okazji zbliżającego się dnia 8 maja. Jak twierdzi w rozmowie z german-foreign-policy.com prof. Christoph Koch, przewodniczący stowarzyszenia, strona niemiecka zobowiązała się w traktacie granicznym z 14 listopada 1990 roku zaledwie do rezygnacji z przemocy w stosunku do swego wschodniego sąsiada. 

Jego zdaniem, Polska miała wówczas ,,niepowtarzalną historyczną szansę" przeforsowania w sojuszu z członkami koalicji antyhitlerowskiej bezwarunkowego uznania swej zachodniej granicy. Bonn miał zaś ,,z zimną krwią wykorzystać" brak zgody między Warszawą a aliantami.
 
 
Zbyt skłonni do ustępstw
 
Jak można przeczytać w apelu Polsko-Niemieckiego Stowarzyszenia, w roku 1990 Niemcy ,,zdołały w brawurowej akcji dyplomatycznej uniknąć ostatecznego uregulowania stosunków między Niemcami a Polską, do jakiego dążyły zwycięskie mocarstwa II wojny światowej". 1) 

Zamiast uznania w sposób wiążący prawnie polskiej granicy zachodniej mieliśmy do czynienia, zdaniem autorów apelu, jedynie z ponownym paktem o nieagresji, jaki istniał już od czasu zawarcia układu z Polską 7 grudnia 1970 roku. 

Polacy okazali się tak skłonni do ustępstw, że alianci ,,jedynie wzruszyli ramionami", opisuje sytuację z 1990 roku Koch w rozmowie z redakcją. Zawarty w traktacie termin ,,nietykalna"(unverletztlich) w odniesieniu do granicy miałby być ,,być może jedynie pomyłkowo użytym słowem" 2), jak krytykował wysublimowany język dokumentu ówczesny francuski minister spraw zagranicznych, Roland Dumas. W traktacie w sposób zamierzony miano unikać prawnie wiążącego terminu ,,nienaruszalna"(unantastbar). 3)

 
 
Rzesza Niemiecka
 
,,Podstawą oszustwa", czytamy dalej w apelu, ,,jest wielokrotnie potwierdzana i artykułowana przez Federalny Sąd Konstytucyjny doktryna Niemiec, [mówiąca o] dalszym istnieniu Rzeszy Niemieckiej po 8 maja 1945 roku".

,,Rzesza Niemiecka nadal istnieje, posiada teraz jak i przedtem zdolności prawne, jednak jako jedno państwo nie jest zdolna do działania z powodu braku organizacji, a przede wszystkim ze względu na brak organów instytucjonalnych"- to już nie słowa apelu, lecz fragment wyroku Federalnego Sądu Konstytucyjnego w sprawie traktatu z NRD z 1972 roku (tzw. Grundlagenvertrag).



 Te wnioski wywodzą się, zdaniem najwyższego niemieckiego sądu, z niemieckiej konstytucji. Zgodnie z nimi, Republika Federalna ,,nie może podejmować jakichkolwiek działań, podważających zasady rzekomo wciąż istniejącej Rzeszy Niemieckiej, na wypadek gdyby miała ona kiedyś odzyskać swobodę działania", ocenia Koch w rozmowie z german-foreign-policy.com. ,,To jest zastrzeżenie rewizji, ciążące nad wszystkimi działaniami Niemiec w obszarze polityki zagranicznej".




Teraz albo później
 
W przypadku ,,doktryny Niemiec" miałoby chodzić o ,,abstrakcyjną pozycję prawną", której konkretnych skutków nie można wprost rozpoznać, mówi Koch, ostrzegając jednak przed jej lekceważeniem. 

To jest pewna różnica, czy (...) nie wykorzystuje się politycznie jakichś swoich praw (...), czy rezygnuje się z nich w sensie prawnym", głosi wyrok Federalnego Sądu Konstytucyjnego w sprawie traktatu z NRD.

,,Ustawa zasadnicza wymaga, (...) by (...) żadne w niej zawarte prawo, które teraz albo później mogłoby być wykorzystywane jako argument do wspierania dążeń do ponownego zjednoczenia, nie było anulowane".

Już teraz miałyby być widoczne ,,daleko idące konsekwencje" faktu, że Polska nie przeforsowała bezwarunkowego uznania polsko-niemieckiej granicy, pisze Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie. Uznanie granicy w niewystarczający sposób znajduje swój wyraz w debacie na temat przesiedlenia ( ,,wypędzenia") 4)Niemców i wytaczanych w Strasburgu procesach odszkodowawczych niemieckich przesiedleńców. 5)

 
 
Niemieckie problemy
 
Większość różnych polsko-niemieckich stowarzyszeń powstała w latach 70-tych w kręgach zbliżonych do SPD, by zdobywać poparcie w szerszych masach społecznych dla ,,nowej polityki wschodniej"

Z kolei Polsko-Niemieckie Stowarzyszenie Federalnej Republiki Niemiec, najstarsze spośród nich, gdyż powstałe w roku 1950, od początku prowadzi politykę ukierunkowaną na realizację konkretnych zasad i wartości. Przede wszystkim od samego początku zabiegało o bezwarunkowe uznanie polskiej granicy zachodniej. 

Przyczyny ,,popsucia się stosunków polsko-niemieckich" miałyby tkwić ,,w trudnościach Niemiec (...) z ukształtowaniem bezkonfliktowych i owocnych stosunków sąsiedzkich ze swymi europejskimi, a w szczególności wschodnimi sąsiadami", można przeczytać w biuletynie stowarzyszenia. 

Kto porusza ten temat, prowokuje ,,zaciekły opór wszystkich tych, (...) którzy (...) obstają przy przekonaniu, że współczesne Niemcy nie odnalazły jeszcze swojego właściwego miejsca". 6)
 
 
 

nie wykorzystuje się politycznie jakichś swoich praw” - czyli Niemcy niby mają prawo, ale z niego nie korzystają do czasu jak pokojowo nie przejmą Polski.






1) Appell der Deutsch-Polnischen Gesellschaft der Bundesrepublik Deutschland e.V. an den Deutschen Bundestag zum 60. Jahrestag des Endes des Zweiten Weltkriegs am 8. Mai 1945; www.polen-news.de/appell.htm
2) Christoph Koch: Unsere Arbeit geht weiter. Leit-Referat auf der Hauptversammlung am 11./12. März 2000 zum 50 jährigen Bestehen der Gesellschaft; www.polen-news.de/puw/puw5507.htm
3) Więcej na temat treści traktatu i jego implikacji przeczytać można w wywiadzie z Christophem Kochem (wersja oryginalna): Interview mit Christoph Koch
4) Zobacz także: Dialektyka pojednania
5) Zobacz także: ,,Skradziona ziemia", Rewanż jest sprawiedliwy
6) Christoph Koch: Unsere Arbeit geht weiter. Leit-Referat auf der Hauptversammlung am 11./12. März 2000 zum 50 jährigen Bestehen der Gesellschaft; www.polen-
news.de/puw/puw5507.htm 







http://www.german-foreign-policy.com/pl/fulltext/52412



Nie znam faceta




ale wrzucam dla informacji



Coraz więcej osób dostrzega - i publikuje- jak to wszystko wygląda...


"Rozpowszechniajmy wezwanie Tadeusza Cichockiego do Narodu POlskiego w okoliczności udowodnionego przez niego Zamachu Stanu, do tworzenia konspracyjnych Oddziałów Obrony Koniecznej w Polsce.

Cytat:"WZYWAM

Polki i Polaków, którzy przyszłość swoją i swych potomków upatrują w wolnej, suwerennej, bezpiecznej, sprawiedliwej, dostatniej i gwarantującej perspektywy rozwoju Polsce do przejęcia bezpośredniego sprawowania władzy oraz obrony swoich konstytucyjnych i naturalnych praw a także żywotnych interesów Polski.

Korzystając z prawa do bezpośredniego sprawowania władzy (Art.4, ust. 2 Konstytucji RP) oraz w związku z istniejącymi obecnie okolicznościami (bezprawnym przejęciem i sprawowaniem władzy przez uzurpatorów, ich bezpośrednimi i rzeczywistymi, różnymi działaniami na szkodę Narodu Polskiego, ignorowaniem wszelkich pokojowych inicjatyw społecznych zmierzających do naprawy państwa, bardzo złą sytuacją Polski oraz brakiem innych, efektywnych możliwości jej poprawy) suweren może i powinien podjąć decyzję oraz wprowadzić w życie niezbędne działania obrony koniecznej poprzez:

1. Uznanie wszystkich osób, które nielegalnie, bo bez okazania legitymacji społecznej i wbrew wezwaniom suwerena do ustąpienia z pełnionych funkcji nadal uzurpują sobie prawo do sprawowania władzy za zdrajców, wrogów Narodu Polskiego i okupantów Polski.

2. Uznanie wszystkich osób współpracujących z okupantami i działających w jakikolwiek sposób na szkodę Narodu Polskiego lub Polski za ich kolaborantów i zdrajców – wrogów Narodu Polskiego.

3. Uznanie prawa (w części działającej na szkodę Polski i Narodu Polskiego) za nielegalne.

4. Skazanie wszystkich okupantów i ich kolaborantów na karę śmierci za dokonanie podstępnego zamachu stanu, nielegalne sprawowanie władzy, ignorowanie władzy zwierzchniej m.in. jej wezwań do ustąpienia z pełnionych funkcji i działanie na szkodę Narodu Polskiego oraz w celu powstrzymania destrukcji Polski.

5. Stworzenie w celu realizowania egzekucji możliwie jak największej liczby [usunięte, M.P.], samodzielnie organizowanych i zarządzanych oddziałów Obrony Koniecznej Narodu Polskiego (OKNP). Skład osobowy – kilka do kilkunastu najlepiej znanych sobie zaufanych osób zdolnych fizycznie do działań bezpośrednich oraz osoby starsze schorowane i młodzież do rozpoznania, inwigilacji, dezaktywacji monitoringu,….

6. Staranne, samodzielne i niezależne przygotowywanie przez każdy z oddziałów OKNP na terenie całej Polski, możliwie jak najczęstszych różnych działań przeciwko wrogom – przedstawicielom władzy okupacyjnej i ich kolaborantom. Ewentualną współpracę oddziałów przeprowadzać w sposób bardzo rozważny (niebezpieczeństwo inwigilacji) i jedynie w przypadkach koniecznych.

7. Stopniowe, systematyczne i sukcesywne aż do obalenia okupanta realizowanie [usunięte, M.P.] Takie metody usprawiedliwia fakt dysproporcji np. w uzbrojeniu czy wyszkoleniu.

Realizowanie tego punktu podejmowane powinno być bez dodatkowych wezwań. Każdy z oddziałów OKNP powinien samodzielnie podejmować wszelkie decyzje. Również o optymalnym momencie rozpoczęcia działań. Sugeruję jednak, aby pierwsze działania przeprowadzać po 30 września b.r. oraz po upewnieniu się, że do tej pory działania Prokuratury, Związków Zawodowych i ewentualnie jakieś inne nie przyniosą oczekiwanych skutków: obalenia władzy uzurpatorów i okupantów – wrogów Polski oraz co równie ważne – umożliwienia zgodnego z wolą Polaków i udokumentowanego powołania nowej władzy (w pierwszym rzędzie Prezydenta RP, jako głowy państwa). Okres do wskazanej daty powinien być wykorzystany na tworzenie [usunięte, M.P.] oddziałów OKNP i rzetelne, samodzielne przygotowania do akcji.

8. Powołanie, po obaleniu okupanta, Konwentu Narodowego (w jego skład dopuszczać jedynie rodowitych Polaków o nieposzlakowanej przeszłości) w celu ustanowienia nowego prawa wyborczego (np. wprowadzającego jawność wyborów, likwidującego obowiązek zebrania 100 000 podpisów osób popierających kandydatów na urząd Prezydenta RP, zakaz udziału w wyborach obcokrajowców, …) oraz Narodowej Komisji Wyborczej w celu przygotowania i przeprowadzenia prawdziwie demokratycznych wyborów głowy państwa.

9. Wybranie najlepszego z dostępnych kandydatów na Urząd Prezydenta RP. On powinien zaproponować nowelizację Konstytucji RP oraz kolejne reformy i sposoby ich realizacji. Powinny one podlegać ocenie suwerena w ogólnonarodowym referendum.

W moim przekonaniu nie należy stawiać na partie polityczne, lecz na konkretne osoby. Uważam, że to wybrany w prawdziwie demokratycznych wyborach przez Naród Polski Prezydent RP powinien (na podstawie zapisów nowej Konstytucji) wyłaniać w trybie konkursu ofert i powoływać Prezesa Rady Ministrów. On zaś w ten sam sposób powinien wyłaniać i powoływać poszczególnych ministrów. Przy ich wyborach decydować powinny kompetencje i predyspozycje a nie przynależność partyjna.

10. Nadzorowanie Prezydenta RP oraz reform realizowanych przez ustanowioną władzę.

Wzywam również:

- Wszystkich uczciwych i szlachetnych Polaków, którym leży na sercu dobro ich Ojczyzny i którzy z różnych powodów pracują w urzędach, policji, sądach, straży miejskiej, …, do rezygnacji (na czas obalania uzurpatorów) z pracy/służby i zaniechania wszelkich kontaktów z władzami okupacyjnymi. Niestety istnieje ryzyko, że w sposób niezamierzony mogliby zostać uznani za kolaborantów.

- Wszystkich zmuszonych do emigracji patriotów polskich do udzielania wszelkiej możliwej pomocy oddziałom OKNP.

Ponadto informuję Ambasady innych państw, że wszelkie zobowiązania i decyzje obecnych władz okupacyjnych w Polsce są sprzeczne z wolą suwerena – Narodu Polskiego i z tego powodu nielegalne." Koniec cytatu.
Źródło: http://www.tcichocki.pl/20130727_Do_Narodu_Polskiego_List_otwarty.pdf
http://www.tcichocki.pl/20130727_Do_Narodu_Polskiego_List_otwarty.pdf
www.tcichocki.pl
Lubię to! · · Udostępnij · Promuj
http://www.tcichocki.pl/20130727_Do_Narodu_Polskiego_List_otwarty.pdf
www.tcichocki.pl"




http://polish.ruvr.ru/2014_01_18/Obama-zakazal-szpiegowania-przywodcow-panstw-sojusznikow-USA/

 




  • Autor
    Informacja publiczna w dniu 18 stycznia 2014

    Ponadto informuję Ambasady innych państw, że wszelkie zobowiązania i decyzje obecnych władz okupacyjnych w Polsce są sprzeczne z wolą suwerena – Narodu Polskiego i z tego powodu nielegalne." Koniec cytatu:)

Paweł Bryliński





XIX wieczny rzeźbiarz ludowy

Paweł Bryliński (ur. 21 czerwca 1814 w Wieruszowie, zm. 18 kwietnia 1890 w Masanowie k. Ostrowa[1]) – wielkopolski rzeźbiarz ludowy.

  
Pejzaż Wielkopolski kojarzy się raczej z zasobnymi wsiami i zagospodarowanymi polami, niż z zarezerwowanym w powszechnej świadomości dla Podkarpacia czy Podlasia widokiem urokliwych świątków, krzyży i kapliczek zdobiących pola, rozstaje dróg lub mostki. Tymczasem można tu spotkać, zwłaszcza w południowej części regionu rzeźby o wysokich walorach artystycznych.

Wyjątkowym zjawiskiem są powszechne w trójkącie pomiędzy miastami Krotoszyn, Kalisz, Ostrzeszów wysokie, przekraczające nawet dziesięć metrów, krzyże i słupy przydrożne zdobione kilkoma, a nieraz kilkunastoma płaskorzeźbami lub rzeźbami. Taka forma krzyży znana tu była już w XVIII wieku. Nawiązali do niej i rozwinęli, każdy w swoim niepowtarzalnym stylu, dwaj dziewiętnastowieczni rzeźbiarze ludowi – Paweł Bryliński i Franciszek Nowak.



Paweł Bryliński urodził się w leżącym na pograniczu Małopolski, Śląska i Wielkopolski Wieruszowie w rodzinie rzemieślniczej. Jako rzeźbiarz, był najprawdopodobniej samoukiem, chociaż istnieje prawdopodobieństwo, że rozwijał swój talent pod okiem wuja, wieruszowskiego snycerza. W 1835 roku Brylińscy przeprowadzili się do Wielowsi Klasztornej, a później do niedalekiego Masanowa.
W promieniu do kilkudziesięciu kilometrów od tej miejscowości Paweł Bryliński pozostawił po sobie kilkadziesiąt charakterystycznych słupów i krzyży.

 

 
Wiódł życie wędrownego rzeźbiarza. Z nastaniem wiosny opuszczał dom z wózkiem wypełnionym narzędziami. Podczas wykonywania pracy mieszkał najczęściej u fundatora krzyża lub słupa. Jako materiału używał głównie grubych belek dębowych, rzadziej sosnowych, dostarczanych również przez fundatora. Pionowe drzewce wielometrowego słupa lub krzyża zdobił rzeźbami. Najczęściej figury były rzeźbione oddzielnie i przytwierdzane dużymi gwoździami do belki. Rzadziej rzeźbiarz wycinał rzeźby bezpośrednio w drzewcu krzyża.

Najczęstszym motywem ikonograficznym była tematyka Wielkiego Tygodnia. Piętrowo ustawione, dochodzące do półtora metra wysokości, rzeźby świętej Marii Magdaleny, Matki Boskiej, świętego Jana Ewangelisty, czasem jeszcze inne, adorowały umieszczonego nad nimi Chrystusa, nad którym często znajdował się jeszcze pelikan karmiący krwią małe.





Tego typu słupy i krzyże nazywane są popularnie „bożą męką”. Po bokach słupa rzeźbiarz umieszczał świętych, patronów fundatora i jego rodziny. Szczególnie imponujące są słupy i krzyże zawierające po kilkanaście rzeźb, na przykład w Kani koło Grabowa nad Prosną. Nie wszystkie były tak okazałe, co zależało prawdopodobnie od zasobności chłopskich mecenasów Brylińskiego. Swoje prace rzeźbiarz upiększał polichromią, stosując żywe kolory. Malował nie tylko szaty postaci, ale również podkreślał barwą rysy twarzy.


Dzieła Pawła Brylińskiego oprócz monumentalnego wyglądu odznaczają się wysokim kunsztem artystycznym. W toku kilkudziesięcioletniej działalności rzeźbiarz wypracował własny styl, pozwalający łatwo odróżnić prace, które wyszły spod jego ręki. Charakteryzują się one dużym realizmem przedstawionych postaci, obfitą dekoracją, starannością wykonania detali.

Rzeźbiarz cieszył się w południowej Wielkopolsce dużą sławą, stąd dzieło jego dłuta dodawało wsi splendoru. W okolicach Odolanowa i Ołoboku niemal w każdej wsi znajdował się krzyż lub słup autorstwa Brylińskiego. Swą trwającą czterdzieści pięć lat wędrówkę artystyczną (data 1840 wyryta jest na najstarszym znanym słupie pochodzącym z Ołoboku, a 1885 na krzyżu z Masanowa) rzeźbiarz zaznaczył ponad pięćdziesięcioma dziełami.
Zmarł w 1890 roku. W ostatnich pięciu latach życia nie miał już sił zmagać się z potężnymi dębowymi klocami. Zajmował się struganiem zabawek, drobnych sprzętów, skrzypiec i fujarek. Został pochowany na cmentarzu przy dawnym kościele parafialnym pod wezwaniem świętego Jana Chrzciciela w Ołoboku.


Artysta umieszczał często, najpewniej na życzenie fundatorów, inskrypcje zawierające ich nazwiska i daty powstania rzeźb. Nie sygnował natomiast dzieł własnym imieniem. Pamięć o twórcy zanikała, pozostały jednak jego dzieła.

W czasie II wojny światowej wiele z nich zniszczyli okupanci niemieccy, którzy programowo niszczyli krzyże i kapliczki przydrożne w Polsce.



Część poddała się warunkom atmosferycznym i upływowi czasu. Postać Pawła Brylińskiego wydobył z zapomnienia wielkopolski etnograf Stanisław Błaszczyk. Jeszcze w latach trzydziestych XX wieku podczas badań terenowych zauważył on specyficzny styl części wielofigurowych krzyży i słupów. Uznając je za dzieło jednego artysty, odnalazł w Masanowie potomków Brylińskiego i odtworzył z ich opowieści sylwetkę twórcy.

Do dziś zachowało się in situ niewiele ponad dziesięć krzyży i słupów Brylińskiego. Kilka niekompletnych znajduje się w kościołach Odolanowa, Sokolnik i Ołoboku oraz w zbiorach Muzeum Etnograficznego w Poznaniu.



Wielofigurowy krzyż Pawła Brylińskiego w Kowalewie

Kowalew, gmina Pleszew, powiat pleszewski.

 W tej podpleszewskiej wsi znajduje się jeden z wielofigurowych drewnianych krzyży autorstwa Pawła Brylińskiego. Jest on najdalej na północ położonym dziełem "bożego snycerza" z Masanowa, zdobiącego głównie teren dzisiejszego powiatu ostrowskiego. Krzyż datuje się na rok 1860[1][2][3][uwaga 1]. Stoi w części wsi nazywanej Baranów (kiedyś samodzielna wieś o tej nazwie), po południowej stronie skrzyżowania ulic Baranów, Bolesława Chrobrego i 24 stycznia.

Na wysokim na 13 m pionowym ramieniu[2] artysta rozmieścił na 4 piętrach 6 polichromowanych drewnianych postaci stylistycznie reprezentujących barok ludowy. Wystroju rzeźbiarskiego dopełnia charakterystyczna dla krzyży Brylińskiego rzeźba pelikana na szczycie, titulus (INRI) oraz płaskorzeźbiony kielich.

 Wysokość krzyża
 Figury są rozmieszczone w dużych odstępach, co ma związek ze znaczną wysokością krzyża. Prawdopodobnie pierwotnie liczył on 6-7 m, jak podobne krzyże artysty (np. w Kurochu), a rzeźby prawie stykały się ze sobą, jak np. w Mikstacie. Niejasne są datowania zmiany wysokości krzyża. Karty ewidencyjne podają kolejno wysokości: 1972 - ok. 12 m, 1987 - ok. 11 m, 2011 ok. 7-8 m[3]. Te naukowe czy może jednak bardziej urzędnicze ustalenia przeczą rzeczywistości. Krzyż "rośnie, nie maleje", a według tej samej ewidencji Urzędu Ochrony Zabytków ostatnia wymiana drzewca i konserwacja rzeźb miała miejsce w 1984 roku (karta zabytku z 2011), co wyklucza zmianę wysokości pomiędzy 1987 a 2011 rokiem. Również Stanisław Małyszko w Wielofigurowy krzyż przydrożny w Kowalewie podaje, że obecnie istniejący krzyż pochodzi z około 1984 r. i jest nieco wyższy niż poprzedni[2].

 Wiadomo o jeszcze jednym rozmontowaniu krzyża. Podczas II wojny światowej mieszkańcy wsi w obawie przed zniszczeniem go przez Niemców, co było wręcz planowym działaniem okupantów w Wielkopolsce, przewrócili krzyż i zdjęli figury. Przechowane na strychu domu państwa Żuchowskich[3], zostały po wojnie umieszczone na starym drzewcu. Według hipotezy Stanisława Małyszki znaczna zmiana drzewca na wyższy mogła nastąpić przy okazji budowy nowego domu, właśnie Żuchowskich, w latach 20. lub 30. XX w. Nowy, murowany dom "przytłoczył" Bożą Mękę i postanowiono ją podwyższyć[2]. Bardzo możliwe, że taka okazja przyczyniła się do i tak koniecznej wymiany.

Rzeźby
 Przez ok. 45 lat Bryliński stworzył kilkadziesiąt wielofigurowych krzyży[uwaga 2]. Pracował według dwóch schematów ikonograficznych. Oczywiście zawsze główną postacią kompozycji była rozpięta na skrzyżowaniu belek figura Chrystusa. W zależności jednak od przeznaczenia i fundatorów krzyża przedstawiał historię ukrzyżowania, upadku i odkupienia, wypełniając poszczególne piętra rzeźbami związanymi z Męką Pańską i symbolami męki albo w drugim schemacie, rzeźby towarzyszące były w większości przedstawieniami patronów - imienników poszczególnych członków rodzin fundatorów. W tym programie mniej było również przedstawień symboli Męki[4]. Krzyż z Kowalewa (Baranowa) należy do drugiej grupy Bożych Mąk Brylińskiego.

Chrystus
Rozpięta na skrzyżowaniu ramion krzyża figura Chrystusa wysokości 125 cm[2] jest głównym elementem układu kompozycyjnego. Ukrzyżowany pochyla głowę w koronie cierniowej do prawego ramienia. Na wypukłej klatce piersiowej rysują się żebra. Muskularne nogi przebija w skrzyżowanych stopach gwoźdź. Biodra Chrystusa osłania białe perizonium na żółtym sznurze. Nad głową Ukrzyżowanego znajduje się pionowa tabliczka z napisem INRI (Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum - Jezus Nazarejczyk Król Żydowski). Wyżej znajduje się barokowej proweniencji daszek o wolutowym wykroju. W zwieńczeniu krzyża Bryliński umieścił swoim zwyczajem rzeźbę pelikana, który karmi troje piskląt własną krwią z otwartego boku. Pelikan symbolizuje najwyższe poświęcenie i jest znakiem ofiary Chrystusa. Symbol ten nawiązuje też bezpośrednio do krwi Ukrzyżowanego, Eucharystii. Umieszczony pod stopami figury płaskorzeźbiony kielich podkreśla zbawienne znaczenie Eucharystii i Męki Pańskiej.

Święci
Niżej znajduje się ubrana w jasnozieloną szatę sięgającą palców bosych stóp św. Weronika. Święta trzyma przed sobą białą chustę z odbitą na niej twarzą Chrystusa Cierniem Ukoronowanego. Niższe piętro zajmują trzy figury świętych. Na froncie belki znajduje się św. Walenty w stroju kapłańskim ze stułą i otwartą księgą w lewej ręce. Prawą (uszkodzona, fot. 2004) uzdrawia klęczącego, nieproporcjonalnie małego, mężczyznę. Niezrozumiałe jest, że uzdrawiany ma sumiaste wąsy. Jednym z atrybutów św. Walentego jest dziecko, któremu święty przywraca wzrok. Paweł Bryliński, rzeźbiąc kilka lat wcześniej św. Walentego do kapliczki w Sławinie, przedstawił go prawie identycznie i zgodnie z kanonem - z dzieckiem. Hipotezę dotyczącą wąsów stawia Stanisław Małyszko, według którego z dokumentacji prac konserwatorskich z lat 1980-1982 wynika, że Walentego nie rozpoznano i pomylono go ze św. Stanisławem ze Szczepanowa[2], a tym samym klęczącą u jego stóp figurkę zidentyfikowano jako wskrzeszonego Piotrowina, przedstawianego z zarostem. W zapale konserwatorskim widocznie uznano, że nastąpił ubytek, który uzupełniono.

Na tym samym poziomie na bocznych ściankach pionowej belki krzyża stoją dwaj święci. Po prawej ręce św. Walentego znajduje się rzeźba św. Jana Ewangelisty[uwaga 3]. Najmłodszy Apostoł, towarzyszący Maryi pod krzyżem na Golgocie, przedstawiony jest jako młody mężczyzna w czerwonej sukni i zielonym płaszczu, przyciskający lewą dłoń do piersi. Z lewej strony św. Walentego stoi szczególnie upodobany przez Wielkopolan jako patron kapliczek św. Wawrzyniec. Ukazany jest zgodnie z kanonem jako diakon w stroju liturgicznym - czerwonej dalmatyce założonej na albę. Jego przedstawienie uzupełniają przynależne mu atrybuty: zielona palma męczeństwa trzymana w lewej ręce i ruszt (krata), na którym miał przypiekany ponieść męczeńską śmierć, z opartą na niej prawą dłonią świętego.

Wszystkie rzeźby świętych ukazane są frontalnie w pozycji stojącej, wyrażając szacunek i cześć. Są o ok. 1/3 niższe od figury Chrystusa. Ustawione są na wtórnych prostych konsolach.

Matka Boska Bolesna
Kompozycji dopełnia stojąca najniżej rzeźba Matki Boskiej Bolesnej, mierząca 119 cm[2]. Maryja ukazana jest w pozycji stojącej, z pochyloną do przodu głową i splecionymi dłońmi uniesionymi do piersi. Ubrana jest w fałdzistą białą szatę, sięgającą do prostych ("chłopskich") czarnych butów, na ramiona, głowę i plecy ma narzucony niebieski płaszcz.


pdf:





niedziela, 12 stycznia 2014

Wiedza zapomniana?

Sprawozdanie Komisji Pomorskiej z roku 1920

Bardzo ciekawy artykuł relacjonujący stosunki polsko - niemieckie na Pomorzu po odzyskaniu przez Polaków niepodległości.

Zwraca uwagę, że opis przypomina działanie współczesnego Werwolfu.










Artykuł pochodzi  z Kociewskiego Magazynu Regionalnego, niestety nie zapisałem z którego numeru.


http://pl.scribd.com/collections/3899455/Kociewski-Magazyn-Regionalny