Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

sobota, 19 kwietnia 2025

Wodzenie Judosza - tradycja Skoczowa













Tradycyjne Wodzenie Judosza w Skoczowie. Mimo zakazu księdza, odpędzają zło. Słomiana kukła znów zapłonęła


Jacek Drost
19 kwietnia 2025, 15:12






Mimo, że prawie dwie dekady temu ksiądz zakazał skoczowianom wodzenia Judosza w Wielki Piątek i Wielską Sobotę, to mający kilkusetletnią tradycję zwyczaj przetrwał. Pod Kaplicówką znowu - jak co roku - rozległo się głośne i charakterystyczne: „Kle, kle, kle, kle, kle, kle", a słomiana kukła w towarzystwie halabardników przemaszerowała ulicami miasta, a następnie została spalona, by wypędzić z miejscowości zło.


Bardzo stara tradycja


Pochód Judosza w Skoczowie to bardzo stara tradycja. Pierwsze wzmianki o tym zwyczaju pochodzą z przełomu XVI-XVII wieku z dziennika skoczowskiego burgrabiego Jana Tilgnera.

Jedna z teorii mówi, że zwyczaj ten przywiózł ze sobą morawski kupiec, inna że morawski ksiądz. W czasie II wojny światowej niemieccy okupanci zakazali wodzenia Judosza.

Na stałe zwyczaj jest praktykowany od początku XX wieku, z małą przerwą od lat 60. do 80. XX wieku. Przywrócili go strażacy z OSP, później w organizację wydarzenia włączyło się Towarzystwo Miłośników Skoczowa.


Wodzenie Judosza budziło emocje


Nie obyło się bez kontrowersji - przypomnijmy, że w 2008 r. ówczesny proboszcz parafii św. Piotra i Pawła, a zarazem dziekan dekanatu skoczowskiego, śp. ks. Alojzy Zuber potępił wodzenie Judosza w specjalnym liście do wiernych jako obrzęd pogański.

W odpowiedzi na zaistniałą sytuację odbyło się walne zgromadzenie Towarzystwa Miłośników Skoczowa, na którym jednogłośnie podjęto decyzję o kontynuowaniu zwyczaju w 2008 r.

Konsekwencją listu ks. Zubera była zmiana trasy procesji z Judoszem. Kukła przestała być wodzona przed kościołem parafialnym w Skoczowie. Pokłon probostwu Judosz składa z większej odległości, a nie przed samym budynkiem. Natomiast jeśli chodzi o władzę świecką, to kukła robi pokłon przed Ratuszem.


Dzisiaj Judosz został spalony

Od tego czasu z przerwą spowodowaną pandemią w każdy Wielki Piątek i Wielką Sobotę kukła Judosza ozdobiona kolorowymi wstążkami i naszyjnikiem z 30 srebrnikami, prowadzona przez halabardników, wędruje ulicami miejscowości.

Wczoraj i dzisiaj Judosz również wyruszył sprzed skoczowskiej remizy OSP, skierował się na rynek, gdzie pokłonił się władzy świeckiej, następnie z pewnej z odległości - duchowej, a później skoczowskimi uliczkami wrócił do siedziby strażaków. Judoszowi towarzyszyli skoczowianie, dzieci i dorośli, którzy idąc za nim skandowali: „Kle, kle, kle".

W Wielki Piątek Judosz pokłonił się mieszkańcom i uniknął kary, ale dzisiaj, w Wielką Sobotę, po pochodzie uliczkami miasta został spalony. W ten sposób wypędzono z miejscowości zło.



Wielkanoc 2025. Czas nadziei i radości










Tradycyjne Wodzenie Judosza w Skoczowie. Mimo zakazu księdza, odpędzają zło. Słomiana kukła znów zapłonęła | Dziennik Zachodni





Potomkowie nazistów, UB, Werwolf...

 


Pytania o genezę polityków dzisiejszej doby w Polsce i Europy - przykłady 




przedruk

tłumaczeni automatyczne



Czy ojciec Guya Verhofstadta był po złej stronie historii?

Września 6, 2019

Lubię to 3706 wyświetlenia

Thierry'ego Debelsa


Według flamandzkiego czasopisma 't Pallieterke , Marcel Verhofstadt był aktywnie poszukiwany po II wojnie światowej. Marcel Verhofstadt jest ojcem Guya Verhofstadta według 't Pallieterke. Marcel Verhofstadt został przeszukany, ponieważ był obecny na "spotkaniu fuzji" Rexa, Verdinaso i VNV.

Partie te w mniejszym lub większym stopniu kolaborowały z hitlerowskimi nazistami. Według 't Pallieterke, ojciec Guya Verhofstadta mógł później pracować jako prawnik w związku zawodowym.




---------------


przedruk

za fb:
Sławomir Malinowski




KIM NAPRAWDĘ JEST URSULA VON DER LEYEN ?



Urodziła się w 1958 roku jako Ursula Albrecht, w rodzinie arystokratów niemieckich. Jej ojciec, Ernst Albrecht, był premierem Dolnej Saksonii (CDU) i byłym wysokim urzędnikiem europejskim.

Dzięki niemu: elitarne szkoły, brukselskie koneksje, kariera, wszystko zaplanowane.

Jej dziadek Carl Albrecht, psycholog i odnoszący sukcesy kupiec, dorobił się majątku na handlu bawełną w Bremie. Majątek rodzinny zbudowany w trudnym okresie nazistowskich Niemiec.
I zaczyna się cisza...

NIEWYJAŚNIONE POWIĄZANIA Z TRZECIĄ RZESZĄ

Nigdy nie wspominany w mediach : Joachim Freiherr von der Leyen, krewny, baron i aktywny członek partii nazistowskiej. Szlachcic otwarcie powiązany z reżimem hitlerowskim. Jego biografia jest znana, udokumentowana, lecz systematycznie pomijana milczeniem przez prasę.

Po co?
 
Ponieważ nie możemy niszczyć wizerunku prezydenta który jest zwolennikiem Europy, NATO i firmy Pfizer.


ELITY DZIEDZICTWA, NIE MERITOKRACJA


W 1986 roku Ursula poślubiła Heiko von der Leyen, lekarza, ale przede wszystkim dziedzica szlacheckiej dynastii zajmującej się handlem jedwabiem. Klucz: tytuł, zamek (Bloemersheim),
i złote koneksje polityczne. Nigdy nie musiała walczyć. Wszystko jej dano. A mimo to twierdzi, że „służy Europie”.


OBSESJA  ANTYROSYJSKA:
 
DOKTRYNA RODZINNA

Zawsze wrogo nastawione do Moskwy, więc zrobiła wszystko, aby zaostrzyć konflikt na Ukrainie.

Jako minister obrony Niemiec
(2013–2019) była zamieszana w szereg skandali:
- Pfizergate: Tajne negocjacje z dyrektorem generalnym Albertem Bourlą na kwotę 35 miliardów euro.
Wiadomości tekstowe ? Wymazane.
- Skandal z konsultantami : McKinsey i spółka stracili 150 milionów euro.
- Gorch Fock: Koszt renowacji statku szkoleniowego wzrósł z 10 do 135 milionów euro — podczas gdy niemieccy żołnierze ćwiczyli... przy użyciu mioteł.

NA SZCZEBLU UE JEST GORZEJ

Nakłada sankcje na Rosję, które rujnują narody Europy... ale nie jej majątek.

Dowody korupcji są coraz liczniejsze:
Plagiat pracy dyplomowej ? Pochowany.
Usunięcie danych urzędowych ?
Zakopano bez dalszych działań.
Skarga o korupcję złożona w Belgii (2023) ? Dziwne, że zapomniano.
I to wszystko przy cichym współudziale środków masowego przekazu.


Tak więc prawdziwe pytanie nie brzmi już:
„Kim jest Ursula?”
Ale cóż:
„Jak długo będziemy tolerować to oszustwo, tę kastę, tę maskaradę ?”

Josy Cesarini Luksemburg




------------


Annalena Charlotte Alma Baerbock (ur. 15 grudnia 1980 w Berlinie) – niemiecka polityk, od 2021 minister spraw zagranicznych, członkini Sojuszu 90/Zielonych.



10 lutego 2024, 12:34

Niemieckie media piszą o nieznanych faktach z życiorysu rodziny tamtejszej minister spraw zagranicznych Annaleny Baerbock. Jej dziadek Waldemar był żołnierzem Wehrmachtu, ale także – według cytowanych dokumentów – gorliwym zwolennikiem nazizmu. Sama minister, która wielokrotnie wspominała swojego przodka, przyznała, że nie wiedziała o tym epizodzie z jego życiorysu.


Plotkarski tygodnik „Bunte”, na który powołuje się „Bild” cytuje dokumenty Wehrmachtu (armii nazistowskich Niemiec) dotyczące Waldemara Baerbocka. 

Był on żołnierzem w stopniu pułkownika, pracującym jako inżynier w jednostce zajmującej się naprawą dział przeciwlotniczych flak. Jednak nie był tylko oficerem. 

Według cytowanego dokumentu, przodek obecnej minister spraw zagranicznych Niemiec był oddanym zwolennikiem idei narodowego socjalizmu.

W aktach znajdują się cytaty, mówiące między innymi, że Waldemar Baerbock „reprezentuje światopogląd narodowosocjalistyczny i przekazuje go swoim podwładnym” oraz że wykazuje „niezachwianą nazistowską postawę”.


Ponadto, w 1944 roku został uhonorowany Krzyżem Zasługi Wojennej z mieczami.

„Bild” zwrócił się do szefowej niemieckiej dyplomacji z pytaniem, czy Annalena Baerbock ma świadomość niechlubnej przeszłości swojego dziadka.

„Minister spraw zagranicznych nie znała tych dokumentów” – odpisał resort w odpowiedzi.

Jak pisze niemiecki dziennik, sprawa przeszłości dziadka Baerbock jest od lat dla niej delikatna. Ojciec minister miał być skłócony ze swoim ojcem, gdyż ten nie chciał mówić o tym, co działo się na wojnie.


Dziadek w Wehrmachcie

Dopiero w 1990 roku Waldemar przyznał się, że należał do Wehrmachtu. Gdy zmarł w 2016 roku (dożył wieku 103 lat) zostawił rodzinie książkę, którą zadedykował: „Jak bardzo jesteście szczęśliwi, że nie musicie doświadczać wojny”.

wiki:

W styczniu 2023 roku Baerbock odbyła swoją trzecią wizytę na Ukrainie, zwiedzając Charków, po podróżach do Buczy w maju i Kijowa we wrześniu poprzedniego roku. W przemówieniu programowym wygłoszonym 24 stycznia przed Zgromadzeniem Parlamentarnym Rady Europy powiedziała po angielsku: "Walczymy w wojnie przeciwko Rosji, a nie przeciwko sobie nawzajem", co zostało krytycznie przedstawione w popularnym tabloidzie "Bild" pod tytułem "Jesteśmy w stanie wojny z Rosją". 

Jej sformułowanie spotkało się z krytyką ze strony konserwatywnych i prawicowych polityków w Niemczech jako demonstracja braku profesjonalizmu oraz krytyką ze strony Rosji. Rzecznik niemieckiego MSZ powiedział, że Niemcy nie są stroną w konflikcie, a przemówienie wpisuje się w kontekst ustalenia jednolitego stanowiska wobec wojny napastniczej. 



Dziwne, że "Dopiero w 1990 roku Waldemar przyznał się, że należał do Wehrmachtu", to powinny być rzeczy powszechnie wiadome, chyba nie??

Był oficerem wysokiego stopnia - pułkownikiem, to już nie jest kapral... przekazywał idee nazistowskie swoim podwładnym, to swoim dzieciom też nazizm wpoił "jak należy", rozumiem... 


pytanie:         czy .. ma świadomość niechlubnej przeszłości swojego dziadka 

odpowiedź:    nie znała tych dokumentów

przecież nikt nie pytał o dokumenty ! 

odpowiedź wymijająca, nie na temat, wniosek, że o przeszłości dziadka na pewno wiedziała



2025-03-19 19:02

Ustępująca szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock według niepotwierdzonych dotąd doniesień po odejściu ze stanowiska ma zostać przewodniczącą Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Skrytykowała to Rosja, a także były szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa - pisze w środę "Sueddeutsche Zeitung".

podczas gdy inne tytułu piszą o ewentualności, Bankier.pl pisze w trybie dokonanym: 

ma zostać
ma zostać zgodnie z wolą
potwierdziła gazeta 
Wybór... ma nastąpić na początku czerwca


ma zostać przewodniczącą ZO ONZ zgodnie z wolą odchodzącego rządu Olafa Scholza - potwierdziła gazeta we wtorek w źródłach rządowych.

Wybór Baerbock na to stanowisko ma nastąpić na początku czerwca, ale głosowanie w tej sprawie "jest raczej formalnością, ponieważ Niemcy już zapewniły sobie roczne stanowisko" - podkreśla "SZ". Pierwotnie miała je objąć czołowa dyplomatka niemiecka Helga Schmid.

"Byłoby dziwne 80 lat po zwycięstwie (w II wojnie światowej) zobaczyć wnuczkę nazisty dumną z +bohaterskich czynów+ swojego dziadka na stanowisku przewodniczącej Zgromadzenia Ogólnego" - powiedziała rzeczniczka MSZ w Moskwie Maria Zacharowa


ciekawe, że słowa "bohaterskich czynów" zawarte są w krzyżykach + +, a nie w cudzysłowiu " ", czy nawet w tzw. niemieckim cudzysłowiu >> << ... krzyżyki stawia się często jako symbol śmierci w życiorysach ludzi, oznaczeniach dat itp.

"ma zostać przewodniczącą ZO ONZ zgodnie z wolą odchodzącego rządu Olafa Scholza", a nie zgodnie z wolą głosujących... prawda?

semantyka
















---------





KURDE - Ministerstwo Cyfryzacji zmieni nazwę usługi


19.04.2025 11:57

Jak poinformowała "Rzeczpospolita", skrót nazwy usługi Kwalifikowanej Usługi Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego tak oburzyła jednego z obywateli, że postanowił złożyć w Sejmie petycję w tej sprawie.


Po pierwsze, my w ogóle tego akronimu nie używamy. To, że skrót układa się w takie niezbyt szczęśliwe słowo, to rzeczywiście jest jakieś niedopatrzenie. Natomiast Poczta Polska promuje tę usługę jako Q-Doręczenia. Myślę, że jest to o wiele bardziej odpowiednia nazwa

- czytamy na portalu RMF FM wypowiedź wiceministra cyfryzacji Michał Gramatyka.


Polityk podkreśla, że petycja oburzonego obywatela mogła dotyczyć też innej usługi.

Myślę, że ta petycja pojawiła się na fali usługi PURDE, czyli Powszechnej Usługi Rejestrowanego Doręczenia Elektronicznego. Rzeczywiście takim skrótem się posługiwaliśmy. To PURDE zapewne zainspirowało autora petycji, aby zapytać o "kwalifikowaną usługę". Tam ten akronim jest o wiele mniej parlamentarny

- wyjaśnia Gramatyka.

Jednocześnie resort zauważ, że nazwa pojawiła się w ustawie z 2020 roku.

Wina informatyków

Tak to jest, jak informatycy się za coś biorą. Czasem wychodzą z tego nieprzewidziane okoliczności. Tym bardziej że samo to słowo "KURDE" najpiękniejsze nie jest, ale do brzydkich również nie należy. Trzeba jednak zwracać uwagę na takie rzeczy

- podkreśla w swojej wypowiedzi dla RMF FM wiceminister Gramatyka.



Autor: Justyna Foksowicz
Źródło: Rmf24, do rzeczy
Data: 19.04.2025 11:57


--------





I my musimy planować przyszłość - zaprojektować bezpieczne, stabilne państwo - planując przyszłość naszych dzieci. 

Tak, planując przyszłość naszych dzieci, kierując je w stronę mediów jak to robili kacykowie, prokuratorzy, ubecy w latach 90tych... by w każdym medium absolutnie dominowali porządni, patriotycznie wychowani, odpowiedzialni ludzie.


Tak, planując przyszłość naszych dzieci, wychowując patriotycznie i kierując je do służby w wojsku, policji, administracji samorządowej czy państwowej.


Kierując je - a czy one takiego wyboru dokonają, na to już wpływu nie mamy. Postąpią, jak będą chciały.

Ale kierując je tam, prowokujemy możliwość, że dobrze, patriotycznie wychowani ludzie, obejmą stery na wsi, w powiecie, w służbach specjalnych, w rządzie...

Że tak się wyrażę, trzymanie patriotycznej - ale prawdziwie patriotycznej - łapy na policji, na strukturach siłowych, na władzy jest naszym priorytetem.

Sami widzicie, dzisiaj "zwyczajni" ludzie muszą jeździć na granicę i pilnować, by nam niemcy nielegałów nie wpychali. 

Gdzie jest młodzież i ich pikiety przeciwko push-backom??
Poszukajcie ekologów, dajcie im klej - może zechcą się tam przykleić??
Gdzie są ich mocodawcy, inspiratorzy?
Czemu teraz nie inspirują??


Od tego są ludzie w administracji rządowej i policji, by chronić nas - a skoro tak się mimo to dzieje, jak dzieje, to znaczy, że prawo jest złe, że ludzie są słabi i państwo jest w dryfie, życie kraju toczy się siłą rozpędu - rzucone w jakimś kierunku przez kogoś 10-30-50-80 lat temu...



Nie może być tak, że o elementach państwa decydują przypadkowi ludzie i się na to pozwala, to się ignoruje, dopóki ktoś nie zgłosi "górze", że Ministerstwem Cyfryzacji rządzą szeregowi informatycy...









tps://www.slideshare.net/slideshow/was-the-father-of-guy-verhofstadt-on-the-wrong-side-of-history/169515010

bankier.pl/wiadomosc/Z-MSZ-do-ONZ-Baerbock-zostanie-nowa-przewodniczaca-Zgromadzenia-Ogolnego-ONZ-8910598.html

KURDE - Ministerstwo Cyfryzacji zmieni nazwę usługi

Annalena Baerbock – Wikipedia, wolna encyklopedia

Dziadek minister spraw zagranicznych Niemiec był w Wehrmachcie jako zadeklarowany nazista. Ujawniono dokumenty o przodku Annaleny Baerbock | Portal i.pl

interaffairs.ru/news/show/51025



Eksperyment dobiega końca





Przy takim poziomie "świadomości" nie mają szans na nic, poza tragedią.


I jeszcze te cytaty z niemczyzny... psB historyk.










przedruk





Ukraiński historyk: Ukraina jest dziś jak Ziemia Święta. Pozornie regionalny konflikt ma globalne implikacje




18.04.2025 11:09aktualizacja: 19.04.2025 08:00






Ukraiński historyk Jarosław Hrycak. Fot. PAP/Tomasz Gzell

PAP: Dzięki staraniom krakowskiego Międzynarodowego Centrum Kultury pana książka „Ukraina. Wyrwać się z przeszłości” została wydana w Polsce. Jej oryginalny tytuł brzmi nieco inaczej – „Pokonywanie przeszłości”. Z której przeszłości Ukraina powinna ona się wyrwać, a którą – pokonać?

Jarosław Hrycak: Po raz pierwszy o pogodzeniu się z przeszłością (Vergangenheitsbewältigung) zaczęto mówić w powojennej debacie publicznej w Niemczech. Zafunkcjonowało w kontekście dyskusji wokół najbardziej haniebnych stron niemieckiej historii, w szczególności Holokaustu i innych zbrodni narodowego socjalizmu. Celem takich wdrażanych przez demokracje polityk była pomoc społeczeństwu w ostatecznym pogodzeniu się z dziedzictwem naznaczonym dyktaturą i okrucieństwami po to, by mogło iść naprzód. Nadaję temu terminowi nieco inne znaczenie, ponieważ nie interesuje mnie badanie pamięci historycznej. Wolę studiować „twardą” historię, historię faktów, procesów i trendów.

PAP: Co więc ma pan na myśli, kiedy mówi o przezwyciężaniu przeszłości przez Ukrainę?

J.H.: To, że w naszej przeszłości jest kilka tematów, które przede wszystkim jej dotyczą. Dla mnie tymi tematami są bieda i przemoc, które zazwyczaj są ze sobą powiązane. W ciągu ostatnich dwustu lat pojawiły się kraje, które postawiły sobie długoterminowy cel przezwyciężenia konsekwencji obu tych zjawisk. Najpierw starały się ograniczyć przemoc do znośnego poziomu. Po osiągnięciu tego większość krajów odniosła również sukces gospodarczy. Dlatego zainteresowało mnie, w jaki sposób te kraje zdołały się wyrwać z błędnego koła i jaką rolę odegrała w tym przeszłość.

Innymi słowy, konieczne jest ustalenie, co takiego wydarzyło się w naszej historii, co wciąż ciągnie nas w dół. Taki miałem zamiar podczas pisania książki. Poza tym przykład Ukrainy jest o tyle paradoksalny, że pomimo wyjątkowego bogactwa zasobów pozostaje ona krajem biednych ludzi.

PAP: Czy doświadczenie modernizacyjne Polski, które przez długi czas było stawiane Ukraińcom za wzór, jest nadal aktualne? Czy zmiana globalnej sytuacji geopolitycznej i gospodarczej czyni je nieprzydatnym?

J.H.: Jestem zwolennikiem tezy, że żaden naród nie jest skazany na biedę i przemoc. Jednocześnie jestem przekonany, że historia i kultura są czymś w postaci siły grawitacyjnej, która powstrzymuje społeczeństwo przed oderwaniem się od ziemi, to znaczy przed szybką modernizacją. Ważnymi tekstami, które pomogły mi to zrozumieć, są artykuły amerykańskiego historyka gospodarki Alexandra Gerschenkrona, który urodził się w Odessie na początku XX wieku. Badał on historyczne tło zacofania gospodarczego i polemizował ze zwolennikami teorii etapów rozwoju gospodarczego. Uważał, że kraje słabo rozwinięte powinny opracować własną strategię pokonania zapóźnienia.

W 1991 roku Ukraina nie mogła powtórzyć doświadczenia Polski, ponieważ miała gorszą pozycję wyjściową, która nie jest mierzona tylko wskaźnikami ekonomicznymi. Jednocześnie uważam, że doświadczenie Polski jest nadal aktualne. Gdyby Ukrainie udało się dokonać podobnej transformacji, to problemy, które byśmy mieli, byłyby bardziej podobne do tych, z którymi boryka się Polska. Obecnie mamy inne problemy. Sądzę, że nie wszystkie kraje są gotowe na tak szybki reset. Ukraina przestała być prowincjonalnym, odizolowanym terytorium przed obecną wojną, ale nie udało jej się wdrożyć wielu reform, zwłaszcza reformy sądownictwa. To pozwoliło jej przybliżyć się do zresetowania, ale nie rozpocząć go.

PAP: Pana książka umieszcza historię Ukrainy w globalnym kontekście. Timothy Snyder, z którym współpracuje pan w ramach projektu „Ukrainian History: A Global Initiative”, twierdzi, że obecna dramatyczna sytuacja wokół Ukrainy jest wyjątkowa, ponieważ po raz pierwszy świat dostrzegł, że kraj ten może być w epicentrum zmian na świecie. Zgadza się pan z tą tezą?

J.H.: Unikałbym określenia „wyjątkowy”. Wydarzenia toczące się obecnie na terytorium Ukrainy będą miały ogromne znaczenie zarówno dla losów Europy, jak i całego świata. Pod koniec lat 80. zależały one od wydarzeń w Polsce. Różnica polega jednak na tym, że Polska była w stanie dokonać swojego cywilizacyjnego skoku w czasach pokoju, łapiąc w żagle wiatr demokracji, podczas gdy Ukraina musi to robić w znacznie trudniejszych warunkach.

Kwestia ukraińska ujawniła się podczas I wojny światowej. Podobnie jak kwestia polska w XIX wieku była ona kluczowa dla układu sił na Starym Kontynencie i struktury samych mocarstw, a także odegrała ważną rolę podczas obu wojen światowych. Wówczas nikt nie zwracał na to uwagi ze względu na brak podmiotowości Ukrainy. Tym razem Ukraina ma tę podmiotowość, a jej obywatele nie znajdują się w międzynarodowej izolacji ani po stronie sił, które są o krok od przegranej.

Jeśli chodzi o widoczność Ukrainy, to sytuacja przypomina mi dziecięcą zabawę w chowanego. Jest widoczna w czasach kryzysu, gdy na świecie zachodzą tektoniczne zmiany, ale w międzyczasie jest prawie niewidoczna.

Przypomnę, że 40 lat temu Milan Kundera opublikował artykuł o skradzionym Zachodzie, w którym podkreślał, że wielomilionowy naród ukraiński znika na naszych oczach. Nie pisał tego ze złości, ale zapewne ze smutkiem, by podkreślić, że podobny los może spotkać Czechów i Polaków. Niespełna osiem lat później ZSRR się rozpadł, a Ukraińcy odegrali w jego upadku znaczącą rolę.

PAP: Czy uważa pan, że wojna w Ukrainie skłania do refleksji nad światopoglądem postheroicznym i postnarodowym, który wyraża maksyma Bertolta Brechta: „nieszczęśliwy jest kraj, potrzebujący bohaterów”, bo jak widać nacjonalizmy obywatelskie i etniczne potrafią mobilizować nie tylko do podboju, ale i do oporu?

J.H.: Druga wojna światowa nadała wielu wcześniej ważnym pojęciom negatywny wydźwięk. Jednym z takich pojęć jest „ojczyzna” – Vaterland. Koncepcja ta była nadużywana na różne sposoby przez Hitlera i innych dyktatorów, więc została uznana za toksyczną. W świecie zachodnim słowo to jest nadal często używane z negatywnymi konotacjami. Jednak w Europie Wschodniej stosunek do tej koncepcji jest lepszy, biorąc pod uwagę, że narody Europy Środkowej i Wschodniej nadal żyją z myślą o zagrożeniu.

Podobnie jest w przypadku zagrożonej Ukrainy, gdzie wybór bohaterskiej historii jest nieunikniony. Lubię ilustrować tę różnicę między Wschodem a Zachodem poprzez mój dialog ze szwedzkim politologiem. Kiedy zapytałem go, kto jest bohaterem narodowym jego kraju, po krótkiej przerwie odpowiedział: „Może ABBA”. Żadna społeczność historyczna nie może istnieć bez mitów. Są one spoiwem społeczeństwa, czymś podobnym do wierzeń religijnych w przeszłości. Dopóki Ukraina jest tylko na drodze do sukcesu, dopóty walczy z zagrożeniami, sytuacja nie zmieni się zasadniczo. Z drugiej strony na tym polega rola Ukrainy. Poprzez swój nacjonalizm obywatelski Ukraińcy przywracają światu znaczenie wartości, o które warto walczyć, choćby po to, żeby było po co żyć.

PAP: Jednak w języku niemieckim oprócz pojęcia "Vaterland" istnieje również pojęcie "Heimat", które oznacza raczej emocjonalny związek z miejscem, z którego się pochodzi. To coś podobnego do rozróżnienia na ojczyzny pisane w języku ukraińskim wielką i małą literą.

J.H.: Tak, to prawda. Sam lubię ten piękny zwrot liberalny, ale problem polega na tym, że małe ojczyzny nie mogą się bronić. Te społeczności są bezsilne wobec globalnych wyzwań, takich jak globalne ocieplenie, kryzys finansowy czy wojna.

PAP: Czy znajduje pan jakieś analogie między wydarzeniami długiego XX wieku a możliwymi rozwidleniami dróg, przed którymi stoi świat i państwo ukraińskie?

J.H.: Historycy unikają opisywania procesów, które nie zostały jeszcze zakończone. Przychodzą jednak na myśl dwie ryzykowne analogie. Ukraina jest dziś jak Ziemia Święta, gdzie na ograniczonym geograficznie terytorium toczy się zaciekły konflikt. Pomimo jego pozornie regionalnego znaczenia ma globalne implikacje.

Podobnie jak w przypadku bezprecedensowego eksperymentu historycznego z utworzeniem państwa Izrael, los innego eksperymentu historycznego będzie zależał od skutków obrony Ukrainy. Mowa o największej na świecie przestrzeni bez wojen — Unii Europejskiej. Przez wieki Europa była jednym z najbardziej skonfliktowanych kontynentów. Pomimo wszystkich wad i sceptycyzmu wobec Brukseli, to właśnie dzięki temu projektowi powstała tak duża przestrzeń współdziałania, wzrostu standardów życia, udanych reform, solidarności i wzajemnej pomocy. Ukraina musi opuścić niebezpieczną strefę, którą tworzy dla niej Rosja od wieków. Ale Europejczycy też nie powinni być bierni. To, czy będą zdolni obronić swój cywilizacyjny wybór, zadecyduje o tym, czy będą wzorem dla świata, czy zniszczą modus operandi bezkonfliktowego współistnienia.

Druga analogia opiera się na moim odczuciu, że znajdujemy się w roku 1938. Jedyna różnica polega na tym, że możemy albo zbliżyć się do katastrofy - w takim przypadku o wojnie w Ukrainie będzie się pisać jako o preludium do III wojny światowej - albo się od niej oddalić.





Jarosław Hrycak (ur. w 1960) – historyk, profesor Ukraińskiego Katolickiego Uniwersytetu we Lwowie, dyrektor Instytutu Badań Historycznych na Uniwersytecie I. Franki we Lwowie. Wykładał m.in. na Uniwersytecie Środkowoeuropejskim w Budapeszcie (1996-2009), Uniwersytecie Harvarda (2000, 2001) i Uniwersytecie Columbia (1994, 2004). Autor wielu publikacji poświęconych historii i współczesnej tożsamości Europy Środkowo-Wschodniej.

Książkę Jarosława Hrycaka „Ukraina. Wyrwać się z przeszłości” w tłumaczeniu Katarzyny Kotyńskiej i Joanny Majewskiej-Grabowskiej wydało MCK w Krakowie.

Rozmawiał Ihor Usatenko (PAP)








pap.pl/aktualnosci/ukrainski-historyk-ukraina-jest-dzis-jak-ziemia-swieta-pozornie-regionalny-konflikt-0






Rafała Brzoskę odchodzi z zespołu ds. deregulacji

 


Wniosek ten sam co zwykle:


TO państwo jest wrogie obywatelom, ale to nasze państwo, nasz kRaj, dlatego musimy je odzyskać i usunąć złe przepisy, zmienić prawo, stworzyć dobry system, który zapewni nam bezpieczeństwo, rozwój i - szczęśliwe życie.






Rafał Brzoska odchodzi od Tuska. Mówi o patologiach systemu



Bagins
19-04-2025 11:50



Rafał Brzoska, przedsiębiorca i szef InPostu, kończy z końcem maja swoją rolę w rządowym zespole ds. deregulacji. Tym samym symbolicznie zamyka się kolejny rozdział propagandowej opowieści Donalda Tuska o dialogu z biznesem. Brzoska, który jeszcze niedawno z optymizmem przyjął propozycję współpracy, dziś daje jasno do zrozumienia: 

państwo bardziej chroni interesy zagranicznych korporacji niż własnych obywateli, a rządowe działania nie służą realnej zmianie.




Tusk wykorzystał Brzoskę wizerunkowo

Premier Donald Tusk w lutym powołał Rafała Brzoskę do zespołu ds. deregulacji, który miał przygotować propozycje uproszczeń dla polskiego prawa. Już w marcu zespół przedstawił pierwsze rozwiązania, a docelowo miało być ich aż 400. Brzmiało ambitnie – ale, jak pokazuje decyzja Brzoski, niewiele z tej narracji zostało.


- Z końcem maja kończy się moja rola w zespole ds. deregulacji

– poinformował Brzoska.

Przedsiębiorca przyznaje, że wraca do pracy w InPost, który potrzebuje lidera.

- W ciągu 100 dni mojej pracy dla dobra publicznego InPost nie ucierpiał, ale w dłuższym okresie żadna firma nie jest w stanie rozwijać się bez lidera

– wyjaśnił.

Państwo po stronie korporacji, nie obywatela

Brzoska nie owija w bawełnę:

polskie przepisy są nieprzyjazne dla krajowych firm, a zbyt łaskawe wobec zagranicznych graczy.


- Jesteśmy tylko biorcami narzuconych przez Brukselę przepisów, które ograniczają naszą konkurencyjność

– stwierdził szef InPostu.



Jako przykład podał mechanizmy cen transferowych, które pozwalają międzynarodowym koncernom wyprowadzać z Polski zyski i minimalizować opodatkowanie. Jak stwierdził, deregulacja powinna służyć również eliminowaniu takich patologii.



Podatnik na pozycji oskarżonego

Jednym z najbardziej krytycznych punktów Brzoski jest brak domniemania niewinności dla przedsiębiorców w starciu z fiskusem.

- Proszę zauważyć, że w prawie karnym każdemu przestępcy, nawet jeśli zabije albo zgwałci, prokurator musi udowodnić, że taki czyn zabroniony popełnił, a w niektórych przypadkach, że zrobił to umyślnie. A podatnik? To on musi udowadniać, że jest niewinny, że błąd, który popełnił nie był celowy

- powiedział.

To – jak podkreślił – nie tylko godzi w zaufanie obywatela do państwa, ale też paraliżuje inicjatywę gospodarczą.




Brzoska nie szczędzi też słów krytyki pod adresem Unii Europejskiej i coraz bardziej zbiurokratyzowanej wspólnoty.

- Jeżeli chcemy być Europą, która wygrywa, musimy postawić na ciężką pracę, innowacje, zdobywanie kolejnych szczytów

- skonstatował.

Jednocześnie zaznaczył, że urzędy w Polsce zawodzą nawet w podstawowych obowiązkach – jak terminowe wydawanie decyzji, co utrudnia życie zarówno firmom, jak i zwykłym obywatelom.

Podsumowanie: PR zamiast reform

Historia z Brzoską pokazuje jedno: Donald Tusk potraktował powołanie zespołu ds. deregulacji jako narzędzie PR, które miało pokazać otwartość na głos przedsiębiorców. Niestety, nie służyło to głębokiej zmianie systemowej. Nawet Brzoska zrozumiał, że to była polityczna dekoracja, a nie realna platforma do działania.

Zespół miał być odpowiedzią na narastającą frustrację środowisk biznesowych, ale wszystko wskazuje na to, że był to tylko fasadowy projekt, który teraz kończy się równie szybko, jak się zaczął.


Źródło: Republika










Szef InPostu kończy współpracę z Tuskiem. Mówi o patologiach systemu













piątek, 18 kwietnia 2025

Cyfryzacja - śledztwo

 

W trakcie pisania tekstu wyszło mi, że ktoś pisał za mnie na fb.




Dawno, dawno temu....


kupowałem Myśl Polską - bo nikt tak jak oni nie poruszał polskich tematów.


A potem MP zniknęła z mojej okolicy.... i już nie mogłem kupować co tydzień.

I tak jakoś mniej czytałem, a nawet w ostatnich latach - wcale.


Co ciekawe - podobnie było z kwartalnikiem "Spotkania z Zabytkami", które w 2023 roku upodobniło sie do byleczego, co się obecnie sprzedaje ludziom.

Teraz nawet nie zaglądam, to może być dobre pismo - ale jest zupełnie inne niż poprzednio było...



I z innymi rzeczami też tak było.

Teraz już wiem, czemu.


Jakiś czas temu wróciłem do tematu MP i znowu coś się posypało... tym razem felietony.

Jakieś inne.

Jakieś dziwne.


No i w tym roku znowu robię podejście i nie mogę się nadziwić - gdzie podziała się obiektywność redaktorów?


Kilka dni temu miałem wymianę zdań na stronie pana Jastrzębskiego z jakimś Nowakiem - bardzo nieprzyjemny typ i bardzo pewny siebie - ale zza klawiatury... 

Domyśliłem się, kto to jest, bo z tym trolem już nie raz walczyłem. Znam ten styl, panie Nowak.


A dzisiaj znowu...

W codzinnym skrócie informacji MP taka wiadomość:

Białoruś. Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka ogłosił gotowość przyjęcia 150 000 Pakistańczyków do pracy na Białorusi. Informacja została podana do mediów po spotkaniu białoruskiego prezydenta z pakistańskim premierem Shehbazem Sharifem. Białorusinom szczególnie zależy, by Pakistańczycy mogli pracowali w Baranowickim Zjednoczeniu Przemysłu Bawełnianego w obwodzie brzeskim. Władze białoruskie zapewniają, że Pakistańczycy będą mieli dokładnie takie same warunki pracy i płacy jak Białorusini. Eksperci obawiają się, że po jakimś czasie Pakistańczycy mogą zechcieć przedostać się z Białorusi do krajów Unii Europejskiej. Anna Płaczyńska z Klubu Myśli Polskiej podkreśla, że masowa azjatycka emigracja na Białoruś zniszczy jej wyjątkowy charakter kulturalny i jednoetniczność.




Pan Jastrzębski narzeka na takich, co to bajdurzą o polityce, o relacjach polsko - białoruskich, co więcej, zauważył, że są tacy na Białorusi i w Polsce, z przewagą tych drugich, niestety jak poprosiłem o statystyki - napisał mi byle co, a przecież wyraźnie zaznaczał, że "tych" jest większość...

a przynajmniej tak to zapamiętałem, bo.... chyba znowu brakuje mi jednego prscrina





Zrzut ekranu 2025-04-18 123632


No i nie przypominam sobie, żebym dziś tyle dyskutował z tym panem z Klubu MP-Ś...


Hę?

Na pewno kiedy pisałem z panem Kamińskim, to sprawdzałem jego stronę na fb, więc nie mogłem w tym czasie pisać do użytkownika Klub MP-Ś... co więcej, fb sygnalizował mi, że dostałem odpowiedzi od pana Jastrzebskiego i chyba od tej pani Kuśmierek - sprawdzałem, bo byłem ciekaw odpowiedzi pana Jastrzębskiego, ale jej nie widziałem, więc gdzie były ponaglenia od KMPŚ - bo też ich nie widziałem.



tyle razy mu odpisałem?

nie przypominam sobie...


Zajrzałem na fb pana Kamińskiego i robiłem prinscreeny - pierwszy zrobiłem zaraz po skomentowaniu

12:36:32  - i chyba tuż po komentarzu wszedłem na jego stronę, żeby sprawdzić , kto to

12:37:24 - tu

12:37:40 - i tu, czyli byłem tam ponad minutę lub dłużej, wtedy wróciłem do rozmowy z nim, i jeszcze zostawiłem komentarz, którego już nie ma na printscreenie z godziny 12:36:32 - brakuje też heheszka tego pana do mojego komentarza..


Nie mogłem w tym samym czasie zostawić komentarza panu KMPŚ.
Nie przypominam sobie, żebym z nim rozmawiał.
Na skreenie 12:36:32 widać, że pisałem do Jastrzębskiego 3h wcześniej, czyli wypada faktycznie ok. 9:37
Dziwi mnie najbardziej 11:07 - robiłem obiad w tym czasie, zajęło mi to około godziny między 10:45, a 11:45. 

To jak to możliwe, skoro nie wchodziłem na fb??


Zrzut ekranu 2025-04-18 123724


Zrzut ekranu 2025-04-18 123740


Wygląda na to, że ktoś pisał za mnie.

I na co komu ta cyfryzacja, co??


Ktoś może wejść na stronę pana Jastrzębskiego i zrobić mi prsc moich komentarzy??

Bo mam bana.


Bardzo jestem ciekaw, co tam jest napisane.


Ja z tym panem KMPŚ rozmawiałem krótko 2 dni? temu i sobie dobrze go zapamiętałem, bo nie odpowiedział mi na to, co mu napisałem.. Więc gdyby teraz ze mną tyle pisał, to bym wiedział.


Pewnie tam jest napisane coś, żeby mi bana dać.


A dokładnie..... 






no właśnie...


tak myślałem.



Tekst podany na prscrinie analizowałem w 2021 roku.


Prawym Okiem: Warto się sobie przyjrzeć 2













Diabelski Głaz

 



za fb:

Brać Górnicza - Okiem Górnika




 
W centrum Berlina, kilkaset metrów od Bundestagu i Urzędu Kanclerskiego, Niemcy właśnie postawili Polakom… kamień. Dosłownie. Wielki, 30-tonowy głaz narzutowy nazwany "Kamieniem Pamięci dla Polski 1939–1945". Cena na polskim OLX to jakieś 600-1000 złotych. Na Podlasiu pozbywają się takich z pola za flaszkę.

Wy mówicie – głaz, a Niemcy mówią, że to tymczasowy pomnik upamiętniający ofiary niemieckiej okupacji Polski. Tymczasowy, bo może kiedyś będzie coś więcej – ale na razie macie głaz. Głaz zamiast zadośćuczynienia. Głaz zamiast odpowiedzialności. Głaz – bo na prawdziwy pomnik, godny ofiar, "jeszcze nie czas", bo nie wypełniliście poleceń, nie domknęliście systemu i nie wybraliście Rafała.

Postawili go w symbolicznym miejscu – na ruinach dawnej Opery Krolla, gdzie 1 września 1939 roku Hitler ogłaszał atak na Polskę. Tam zaczęła się wojna. Tam, gdzie zapadł wyrok śmierci na 6 milionów polskich obywateli. I teraz – tam postawili głaz.








Niemcy chwalą się tym gestem. Mówią, że to ważne. Mówią, że pamiętają. Ale nie mówią o reparacjach. Nie mówią o wymordowaniu 6 milionów obywateli, łapankach, egzekucjach, 6220 miliardach złotych, które są nam winni. Nie mówią o 48% zniszczonego majątku narodowego, o 600 tysiącach inwalidów, milionach sierot, chorych, wypędzonych. O 516 tysiącach dzieł sztuki, które zrabowali. O Polsce, którą chcieli wymazać z mapy.

Niech przemówią liczby. Wielka Brytania straciła 0,8% majątku narodowego. Francja – 1,5%. Polska – 48%. Bo była celem zagłady. Nie tylko militarnym – biologicznym i kulturowym.
A dziś? Dziś mamy kamień. Nie pomnik, nie muzeum, nie centrum dokumentujące zbrodnie. Kamień. Tymczasowy. Oni doskonale wiedzą, co zrobili. I wiedzą, jak bardzo im się opłaca, żeby temat odszedł w niepamięć. Żeby kolejne pokolenie Polaków przyjęło ten kamień jak prezent. Jak przejaw skruchy. Żeby wybrali tych, którzy nie będą pytać o rachunki z przeszłości. Bo pamięć to siła. A zapomnienie – to prezent dla sprawcy.

"Gdybym o każdych siedmiu rozstrzelanych Polakach chciał rozwieszać plakaty, to w Polsce nie starczyłoby lasów na wyprodukowanie papieru" - mówił Hans Frank, Generalny Gubernator, 6 lutego 1940 r.

Dziś starczy jeden kamień. I nasz premier od razu jest szczęśliwy. 6 milionów Polaków, zniszczone doszczętnie pół kraju Niemcy wycenili Wam na kamień. Wybierzcie sobie jeszcze Rafała, to Wam go jeszcze poświęci i pozdrowi go w trzech językach.

Polacy, czy Wy naprawdę nie widzicie tej niemieckiej bezczelności w naszych relacjach? Bo robią wszystko, aby Wam pokazać swoją pogardę, a Wy udajecie, że to gesty przyjaźni.





To może być głaz, którym cały czas dociskają nas do ziemi, 

to może być aluzja do niemieckiej Zmory, siedzącej nam na plecach...


to może być głaz - aluzja do pomnika z betonowych bloków na planie obozu Stutthof,

to może być słynny kamień za 130 zł do podpierania drzwi... 

to może być głaz, który w legendzie diabeł upuścił.... i to jest pewnie to



wcześniejsze aluzje w tym temacie:









samson







Prawym Okiem: Ziemia faluje...



czwartek, 17 kwietnia 2025

Niemieckie dyskursy o Polsce









przedruk




Marek Kornat, Niższość cywilizacyjna wrogiego narodu. Niemieckie dyskursy o Polsce i Polakach 1919–1945





Każdy, kto chce mieć rozeznanie w historycznej niemieckiej polityce, i mieć świadomość stosunku państwa niemieckiego do Polski, powinien książkę prof. Marka Kornata przeczytać. Jest o „tatarskim państwie”, „polskiej anarchii”, „państwie sezonowym”, „polskim gospodarowaniu” (polnische Wirtschaft) czy polskiej „dzikości”. Są to kwestie niezwykle ważne, bowiem część z nich i dzisiaj funkcjonuje w niemieckiej optyce. Niemal sto lat temu służyły do urabiania własnego (niemieckiego) społeczeństwa i opinii międzynarodowej. Dzisiaj służą niemieckim mediom do projektowania poczucia wstydu wśród samych Polaków, a ponadto, stronnictwu antypolskiemu do powoływania się na niemiecki autorytet.


Poniżej kilka passusów

(1) O wizerunku Polski w okresie Republiki Weimarskiej:

„Polska i Polacy byli przedmiotem negatywnego dyskursu niemieckiej propagandy politycznej o cechach dużej stałości. Klęska 1918 r. zaostrzyła antagonizm polsko-niemiecki, czyniąc z niego wręcz największy konflikt w wersalskiej Europie. Propaganda niemiecka odzwierciedlała negatywną politykę rządu w Berlinie wobec wschodniego sąsiada j jej towarzyszyła. Centralny motyw tej propagandy stanowiła teoria niższości cywilizacyjnej Słowian, w tym także Polaków. Nie zawsze w niemieckim przekazane owa teza była wykładana explicite, ale stanowiła jego niezbędne podłoże. Hasła o „Saisonstaat” [państwo sezonowe] i „polnische Wirtschaft” [polskie gospodarowanie] niewątpliwie rozbudzały w społeczeństwie niemieckim nadzieje na skuteczność rewanżu na Polsce, który nadejdzie w przyszłości. Mocny dyskurs o wyższości cywilizacyjnej własnego państwa i narodu oraz niższości Polski i Polaków żywił się negatywnymi stereotypami ukształtowanymi w czasie długiego trwania, krzewionymi w Prusach po rozbiorach Rzeczypospolitej i w Niemczech wilhelmińskich.

Psychologiczne zakorzenienie negatywnego stereotypu Polski w niemieckim społeczeństwie miało u podstaw poświadczenie krzywdy doznanej – jak twierdzono – od narodu stojącego niżej pod względem cywilizacyjnym. Powtarzano, że państwo polskie wyrosło kosztem upokorzonych Niemiec. Będąc społeczeństwem prymitywnym i reprezentującym „Wschód”, Polacy zdołali osiągnąć swój cel, sięgając po niemieckie ziemie [Pomorze, Śląsk] przy pomocy mocarstw Ententy, ale miał to być sukces chwilowy”.

„Wizerunek nowego państwa polskiego w niemieckiej propagandzie zagranicznej przypomina niemal pod każdym względem karykaturę. Polska to państwo sezonowe – tymczasowe, stworzone przez Francję w chili nadzwyczajnych trudności Niemiec, aby je pognębić. Pozostaje skazane na upadek, do którego należy przy pierwszej sposobności doprowadzić. Nie jest zdolne do życia, nie ma szans przetrwania między Niemcami a sowiecką Rosją. Jego gospodarka to polnische Wirtschaft, a przyrodzone zamiłowanie Polaków do anarchii i skłócenie wewnętrzne nie dają szans stabilizacji państwa. Niewątpliwie w publicystyce politycznej doby weimarskiej ukształtował się obraz Polski jako „wroga publicznego” Niemiec (…)”.

Podsumowując okres Weimarski: co – wśród wielu wątków – szczególnie zwróciło moją uwagę, to ogromny wpływ niemieckiej opinii o Polsce w Europie i USA. Z jednej strony był wpływ antypolskiej propagandy na samych Niemców. Ale z drugiej, właśnie posłuch niemieckich polityków, dziennikarzy i naukowców, jeżdżących z wykładami po świecie.

Jak pisze prof. Kornat: „Nie powinniśmy zapominać, że w czasach, o których mowa, przeciętny człowiek Zachodu czerpał wiedzę o Europie Wschodniej i w tych ramach o Polsce przede wszystkim z niemieckiej literatury historyczno-politycznej. Tendencyjna historiografia niemiecka, wyrażająca dobitnie „ducha pruskiego”, zaważyła na obrazie Polski w oczach Zachodu”.

Co w tym kontekście istotne: „W kształtowaniu polityki informacyjnej Niemiec na użytek zagranicy ważną rolę odgrywało Towarzystwo Gospodarcze – jako organizacja wyspecjalizowana w tym zakresie, a powołana do życia w roku 1922. Miała ona w swych zadaniach statutowych informowanie opinii zagranicznej, a środków na działalność dostarczały firmy niemieckie”. Ale to nie wszystko, wielu było autorów nie-Niemców, którzy tworzyli antypolskie teksty we Francji czy w Anglii, część z nich była inspirowana i opłacana. Niestety, i tak jak w latach dwudziestych, tak i teraz brakuje polskiego głosu i polskiej perspektywy na Zachodzie.

(2) Stosunek Niemców do Polski w okresie wojny polsko-bolszewickiej:

„Podczas sowieckiej ofensywy i odwrotu polskiej armii latem 1920 r. Niemcy ogarnęła prawdziwa euforia. Upadek państwa polskiego zdawał się bliski. Nadzieje związane z klęską znienawidzonego nowego sąsiada przesłoniły wszelkie obawy, jakie w Rzeszy mógł wzbudzić pochód Armii Czerwonej na zachód. Prezydent Rzeszy Niemieckiej (…) ogłosił 20 lipca neutralność swego kraju wobec tej wojny. Była to neutralność życzliwa wobec Sowietów (…) W rzeczywistości koła polityczne i wojskowe przygotowywały się do rozbioru Polski w porozumieniu z sowiecką Rosją (…).

Powszechnie spodziewano się klęski Polski. Niosłoby to szanse nowego rozgraniczenia na wschodzie. Po upadku państwa polskiego nie ostałaby się jej zachodnia granica, zasadniczo wytyczona w Wersalu. Powstałby nowy układ sił. Droga do rozbiorowej transakcji między Berlinem a Moskwą stałaby otworem (…). Nie mogąc wystąpić militarnie przeciw Polsce i zadać jej ciosu od tyłu, Niemcy sympatyzowali z Armią Czerwoną w jej pochodzenie na zachód. Przypadków sprzyjania przez Rzeszę bolszewikom było wiele – choćby w przepuszczaniu wojsk, które przekroczyły granicę, bez ich rozbrojenia”.

„(…) wśród niemieckich kolejarzy, marynarzy i robotników transportowych zaczął się szerzyć żywy nastrój, tzw. rewolucyjny – raczej wybitnie antypolski, pod przykrywką komunizmu przejawiony. Sowieckie agentury komunistyczne w Niemczech, przy milczącej zgodzie władz niemieckich, zorganizowały specjalne „Komisje kontrolujące” o charakterze nadzorczym nad systematycznie przeprowadzanym w Niemczech sabotażem i bojkotem Polski. Komisje te powoływały do życia podległe sobie „Komisje fabryczno-przemysłowe”, które już czynnie zapobiegały przedostawaniu się z Francji do Polski – transportów żywności, broni i materiałów wojennych dla walczącej z przeważającymi siłami sowieckimi armii polskiej. A kolejarze, według otrzymanych od partii komunistycznej instrukcji, odczepiali idące do Polski z ładunkiem wagony towarowe i spychali je na boczne tory (…) W samym Erfurcie zaagitowani kolejarze niemieccy wysadzili w powietrze nawet szereg wagonów z materiałami wojennymi przeznaczonymi dla Polski (…) wskutek usilnej propagandy sowieckiej (…) wybuchł w Gdańsku zorganizowany przez partię komunistyczną i podtrzymany przez inne grupy polityczne niemieckie powszechny strajk robotników portowych i transportowych (…). Strajkujący robotnicy gdańscy, nie tylko że nie przepuszczali ładunku, lecz plądrowali magazyny, rozbijali skrzynie, w poszukiwaniu za materiałami wojennymi. Fakt ten dowodzi niezbicie, że ogłoszony przez Komintern rozkaz sabotowania Polski i dopomagania nacierającym wojskom sowieckim (…) został przez proletariat niemiecki ściśle wykonany”.



Autor: prof. Marek Kornat. Rok wydania: 2020. Oprawa: miękka. Format: 238 x 168 mm. Liczba stron: 536

Spis treści:


Zagrożone Lasy



















P. Sałek: MKiŚ prowadzi nie tylko do degradacji Lasów Państwowych, ale także do degradacji tożsamości zapisanej w UNESCO


17 kwietnia 2025 09:37
Radio Maryja


Dzisiaj Ministerstwo Klimatu i Środowiska prowadzi nie tylko do degradacji Lasów Państwowych, ale także do degradacji tożsamości zapisanej w UNESCO. Całą polską hodowlę sokołów próbuje się załatwić poprzez to, że ludzie miesiącami czekają na wydanie specjalnych paszportów, aby można było eksportować swoje ptaki. W Lasach Państwowych chodzi o to, żeby doprowadzić do poważnych problemów finansowych, przez co będzie trzeba „zastanowić się” nad ich restrukturyzacją – zwrócił uwagę poseł Paweł Sałek z Prawa i Sprawiedliwości w środowym programie „Polski punkt widzenia” w TV Trwam.


Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zaapelowali do rządu o przedłużenie zakazu sprzedaży ziemi wchodzącej w skład Zasobów Własności Rolnej Skarbu Państwa. Ostatnia ustawa w tym zakresie została wprowadzona 30 kwietnia 2021 roku i obowiązywać będzie jeszcze przez rok.


– Rzutem na taśmę w 2016 roku udało się wprowadzić ustawę o zakazie sprzedaży ziemi rolnej oraz leśnej. Zrobiliśmy to jeszcze przed wygaśnięciem zapisów z traktatu akcesyjnego Polski. Trzeba wrócić do tej ustawy. Konieczne jest, żeby polska ziemia rolna była własnością polskiego rolnika albo majątkiem Skarbu Państwa. Projekt ustawy jest złożony do laski marszałkowskiej. Mam nadzieję, że marszałek Sejmu, Szymon Hołownia, szybko ją podda pod głosowanie i procedowanie – powiedział poseł Paweł Sałek.

– Jeżeli w 2026 roku wygaśnie moratorium zakazujące sprzedaży ziemi, (…) to polski rolnik będzie miał bardzo poważne problemy z miejscem produkcji. Będą to rzeczy wpływające na nasze kieszenie, bo drożyna będzie się brała także stąd – dodał.

Trwa akcja zbierania podpisów pod wnioskiem referendalnym w sprawie przyszłości Lasów Państwowych. 

Środowy gość Telewizji Trwam jest pełnomocnikiem inicjatywy. W programie „Polski punkt widzenia” wskazywał, że „po raz kolejny obywatele muszą stanąć w obronie swojej własności, polskiego modelu leśnictwa, zasobów strategicznych państwa, (…) a także zachowania całej struktury formalno-organizacyjnej funkcjonowania największej firmy przyrodniczo-leśnej w całej Unii Europejskiej”.


– Lasy Państwowe z sukcesem odpowiadają za polską ochronę przyrody oraz sukces gospodarczy przemysłu drzewnego i tartacznego. Obywatele muszą stanąć w obronie swojego majątku i tego, żeby mogli swobodnie chodzić do lasu. Problem jest bardzo poważny. Nierozumne i wadliwe decyzje ze strony Ministerstwa Środowiska i Klimatu w postaci nielegalnego moratorium, w postaci pomysłów lasów społecznych i następnych tysięcy hektarów związanych z tzw. ochroną rezerwatową, eurościsłą, jakimiś starolasami (…) to jest robione poniżej ustawy. Resort środowiska wie o tym, że każda propozycja zmiany Ustawy o ochronie przyrody oraz Ustawy o lasach będzie zakwestionowana przez prezydenta Andrzeja Dudę – zaznaczył Paweł Sałek.

Aby inicjatywa podjęta w celu obrony Lasów Państwowych mogła trafić do Sejmu, musi ona uzyskać poparcie co najmniej 500 tys. osób. Druki kart do zbierania podpisów można znaleźć na [stronie internetowej posła Pawła Sałka].

Poseł Prawa i Sprawiedliwości wskazał, że

 „Lasy Państwowe to niewyobrażalny majątek. Są więcej warte niż posiada najbogatszy człowiek na świecie, a są naszą własnością i możemy z nich powszechnie korzystać”.


– Główne ostrze wymierzone przeciwko Lasom Państwowym jest skierowane poprzez rzekomą ochronę przyrody. (…) Wmawia się ludziom, że to, co było do tej pory, było złe. To nie jest prawda. (…) Dzisiaj resort środowiska prowadzi nie tylko do degradacji Lasów Państwowych, ale także do degradacji tożsamości zapisanej w UNESCO. (…) Całą polską hodowlę sokołów próbuje się załatwić poprzez to, że ludzie miesiącami czekają na wydanie specjalnych paszportów, aby można było eksportować swoje ptaki. (…) W Lasach Państwowych chodzi o to, żeby doprowadzić do poważnych problemów finansowych, przez co będzie trzeba „zastanowić się” nad ich restrukturyzacją – podkreślił gość TV Trwam.






P. Sałek: MKiŚ prowadzi nie tylko do degradacji Lasów Państwowych, ale także do degradacji tożsamości zapisanej w UNESCO – RadioMaryja.pl




USA mogą manipulować czasem i przestrzenią










przedruk
tłumaczenie automatyczne





USA mogą manipulować czasem i przestrzenią: 

Biały Dom - Michael Kratsios wygłosił te komentarze podczas odosobnienia Endless Frontier w Austin w Teksasie, zaledwie kilka tygodni po tym, jak został zatwierdzony jako dyrektor Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu.





News Arena Network - Waszyngton D.C. - AKTUALIZACJA: 

17 kwietnia 2025, 10:03




Prezydent USA Donald Trump i Michael Kratsios, dyrektor Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu. Obraz: X




Stany Zjednoczone posiadają technologię, która może "manipulować" i "zaginać czas i przestrzeń", twierdzi car innowacji Białego Domu, Michael Kratsios.

Wygłosił te komentarze podczas odosobnienia Endless Frontier w Austin w Teksasie, zaledwie kilka tygodni po tym, jak został zatwierdzony jako dyrektor Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu.

Zauważył, że ambicją prezydenta Donalda Trumpa jest zapoczątkowanie nowego "złotego wieku Ameryki", który obejmuje wspieranie badań naukowych i stosowanie najnowocześniejszych technologii.

Według Kratsiosa, Stany Zjednoczone mogą stać się światowym liderem, dokonując mądrych wyborów dotyczących finansowania publicznego i deregulacji innowacji.

"Nasze technologie pozwalają nam manipulować czasem i przestrzenią. Pozostawiają unicestwiony dystans, powodują, że rzeczy się rozwijają i poprawiają produktywność" – stwierdził, nie precyzując, w jaki sposób.

Następna część przemówienia skupiała się na przezwyciężeniu "sklerozy państwa", które, jak powiedział, umożliwi Amerykanom osiągnięcie "odkryć naukowych, które zakrzywią czas i przestrzeń, zarobią więcej za mniej i popchną nas dalej w nieskończoną granicę".




Tymczasem prezydent USA Donald Trump również chwalił się posiadaniem zaawansowanych technologii, które nie zostały jeszcze ujawnione opinii publicznej.

Na początku zeszłego tygodnia stwierdził, że Chiny będą się wahać przed eskalacją wojny handlowej z USA, częściowo ze względu na istnienie tajnej broni w amerykańskim arsenale.

"Mamy broń, o której nikt nie ma pojęcia, co to jest, i jest to najpotężniejsza broń na świecie, jaką mamy. Potężniejszy niż ktokolwiek inny, nawet nie blisko" – powiedział dziennikarzom w Gabinecie Owalnym.

Co więcej, w marcu Trump ogłosił opracowanie myśliwca szóstej generacji, który określił jako "najbardziej śmiercionośny samolot, jaki kiedykolwiek zbudowano". Zaznaczył, że Boeing otrzymał kontrakt na realizację projektu.


--------------





Przemówienie dyrektora Kratsiosa podczas Endless Frontiers Retreat

Biały Dom

14 kwietnia 2025 r




ZŁOTY WIEK AMERYKAŃSKICH INNOWACJI

W STANIE PRZYGOTOWANYM DO DOSTAWY

Endless Frontiers Retreat, Austin, Teksas

14 kwietnia 2025 r





DYREKTOR: Dziękuję za miłe wprowadzenie. Cieszę się, że mogę przemawiać do was wszystkich dzisiejszego wieczoru, tutaj, w wczesnym świetle nowego Złotego Wieku Ameryki.

Prezydent Trump powierzył nam wszystkim, którzy służymy w jego administracji, monumentalne zadanie – odnowę naszego narodu.

Wiem i myślę, że wy też wiecie, że taka odnowa będzie wymagała ożywienia amerykańskiej nauki i przemysłu. W ciągu ostatnich kilku dekad Ameryka popadła w samozadowolenie, zapominając o starych marzeniach o budowaniu wspaniałej przyszłości.

Wiemy jednak, że amerykański duch pionierski wciąż dąży do eksploracji nieskończonych granic. Nasze technologie i to, co z nimi zrobimy, będą narzędziami, za pomocą których sprawimy, że los naszego kraju zamanifestuje się w tym stuleciu.

Jednak ta amerykańska nadzieja w możliwość postępu oraz potęgę nauki i technologii nie pozwala budowniczym i innowatorom wycofać się z polityki. Wręcz przeciwnie, i właśnie dlatego jestem tu dzisiaj. Złoty Wiek jest możliwy tylko wtedy, gdy go wybierzemy.


***

Nie ma nic przesądzonego o postępie technologicznym i odkryciach naukowych. Wymagają wysiłku i energii mężczyzn i kobiet, zbiorowego wyboru porządku i prawdy zamiast nieładu i opinii.

Ubiegły wiek został nazwany Wiekiem Amerykańskim, ponieważ – pomimo wojen i konfliktów wewnętrznych – Stany Zjednoczone stały na czele nauki i technologii, budując przyszłość. Dzięki sile naszej branży i pomysłowości stworzyliśmy największą klasę średnią, jaką kiedykolwiek widział świat. Jak napisał do mnie prezydent Trump w swoim liście przedstawiającym program naukowy i technologiczny tej administracji: "Triumfy ostatniego stulecia nie były dziełem przypadku".

Naszą epoką była epoka atomowa. Nasze zwycięstwo w wyścigu kosmicznym. A naszym wynalazkiem jest Internet, gromadzący i łączący wielość ludzkiej wiedzy.

Dziś walczymy o przywrócenie tego dziedzictwa. Jak jasno pokazuje porażka podejścia administracji Bidena "małe podwórko, wysokie ogrodzenie", nie wystarczy starać się chronić technologiczną przewagę Ameryki. Mamy również obowiązek promować amerykańskie przywództwo technologiczne.

***

Między naszą chwilą a tempem transformacji, jakiej Ameryka doświadczyła w połowie stulecia, jest przepaść. Postęp uległ spowolnieniu. Owszem, zadziwiają nas wielkie modele językowe, rakiety wciąż kierują nasze oczy ku górze, a glob okrążają satelity. Ale kiedy z niecierpliwością czekamy na obchody 250. urodzin Ameryki w przyszłym roku, nasz dzisiejszy postęp blednie w porównaniu z ogromnymi skokami XX wieku. Weźmy pod uwagę kraj sprzed pięćdziesięciu lat.

Gdy naród zbliżał się do dwusetnej rocznicy powstania, Amerykanie z niecierpliwością czekali na energię elektryczną zbyt tanią, aby ją opomiarować. Do końca 1972 r. działało 30 elektrowni jądrowych, 55 było w budowie, a ponad 80 było planowanych lub zamówionych. W tym samym roku astronauci Apollo 17 stali się jedenastymi dwunastym człowiekiem, który stanął na Księżycu. Pięć lat wcześniej samolot rakietowy X-15 ustanowił rekord prędkości dla samolotu załogowego wynoszący 6,7 macha. Ameryka latała wyżej, szybciej i dalej niż kiedykolwiek wcześniej...

Obecnie jednak ceny energii nadal obciążają zarówno producentów, jak i konsumentów, a sieć pozostaje niepewna. W ciągu ostatnich 30 lat zbudowano tylko trzy komercyjne reaktory jądrowe, a 10 zamknięto. Pomimo tego, że wydajemy prawie dwa razy więcej na opiekę zdrowotną niż inne kraje, mamy najniższą średnią długość życia. Kroki Apollo 17 na powierzchni Księżyca okazały się ostatnimi krokami w historii ludzkości. Rekord X-15 jest nadal aktualny, a Concorde został wycofany ze służby ponad dwie dekady temu. Nasze samoloty pasażerskie są wolniejsze niż kiedyś. Nasze pociągi pełzają w porównaniu z tymi w innych częściach świata. Nasze samochody nie latają

Postępy nie zatrzymały się, ale coś poszło nie tak.

***

Stagnacja była wyborem. Obciążyliśmy naszych budowniczych i innowatorów. Reżim regulacyjny z lat siedemdziesiątych, oparty na dobrych intencjach, stał się coraz bardziej zaostrzającą się zapadką, najpierw ograniczając zdolność Ameryki do stania się eksporterem energii netto, a następnie sprawiając, że budowa staje się coraz trudniejsza. Wydaje się, że straciliśmy koncentrację i wizję, że spuściliśmy wzrok i pozwoliliśmy, by systemy, struktury i biurokracje nas zagmatwały.

Ale stać nas na o wiele więcej.

Nasze technologie pozwalają nam manipulować czasem i przestrzenią. Pozostawiają unicestwiony dystans, powodują wzrost i poprawiają produktywność.


Jak powiedział wiceprezydent Vance w niedawnym przemówieniu, tradycją amerykańskich innowacji jest zwiększanie zdolności amerykańskich pracowników, rozszerzanie ludzkich zdolności, tak aby więcej ludzi mogło wykonywać więcej i bardziej sensowną pracę. Jednak nieograniczona imigracja i poleganie na taniej sile roboczej zarówno w kraju, jak i za granicą były substytutem poprawy produktywności za pomocą technologii.

Możemy budować w nowy sposób, który pozwoli nam zrobić więcej za mniej, lub możemy pożyczyć z przyszłości. Zdecydowaliśmy się na zapożyczanie się z przyszłości raz za razem. Naszym wyborem jako cywilizacji jest technologia albo dług. A my wybraliśmy dług.

Dziś wybieramy lepszą drogę.

***

Naszym pierwszym zadaniem jest zapewnienie Ameryce prymatu w zakresie krytycznych i powstających technologii. Ta administracja zapewni, że nasz naród pozostanie liderem w branżach przyszłości, ze strategią zarówno promocji, jak i ochrony – chroniąc nasze największe aktywa i promując naszych największych innowatorów.

Administracja Bidena poniosła porażkę na własnych warunkach, kierując się raczej duchem strachu niż obietnicy. Stary reżim starał się chronić swoją władzę menedżerską przed zakłóceniami technologicznymi, jednocześnie promując podziały społeczne i redystrybucję w imię sprawiedliwości. Słabo zabezpieczyli amerykańską technologię i w ogóle nie umocnili naszego przywództwa.

Promowanie technologicznego przywództwa Ameryki wymaga trzech rzeczy od rządu. Po pierwsze, musimy dokonywać mądrych wyborów i kreatywnie alokować nasze publiczne pieniądze na badania i rozwój. Po drugie, musimy dokonać właściwych wyborów w konstruowaniu zdroworozsądkowego, proinnowacyjnego systemu regulacyjnego. I po trzecie, musimy dokonać łatwego wyboru, aby przyjąć niesamowite produkty i narzędzia wykonane przez amerykańskich budowniczych i umożliwić ich eksport za granicę.

W momencie o strategicznym znaczeniu musimy wykazać się większą kreatywnością w wykorzystywaniu publicznych środków na badania i rozwój oraz kształtować środowisko finansowania, które jasno określi, jakie są nasze krajowe priorytety. Niezależnie od tego, czy chodzi o sztuczną inteligencję, technologie kwantowe, biotechnologię czy półprzewodniki nowej generacji, we współpracy z sektorem prywatnym i środowiskiem akademickim, obowiązkiem rządu jest umożliwienie naukowcom tworzenia nowych teorii i umożliwienie inżynierom zastosowania ich w praktyce. Nagrody, wcześniejsze zobowiązania rynkowe i inne nowatorskie mechanizmy finansowania, takie jak szybkie i elastyczne granty, mogą zwielokrotnić wpływ badań finansowanych przez rząd.

W czasach zdefiniowanych przez pragnienie ponownego budowania w Ameryce, musimy zrzucić brzemię złych regulacji, które obciążają naszych innowatorów, i wykorzystać zasoby federalne do testowania, wdrażania i dojrzewania powstających technologii. Wiemy na przykład, że największą przeszkodą na drodze do nieograniczonej energii w tym kraju jest system regulacyjny przeciwstawiający się innowacjom i rozwojowi. To również było główną przeszkodą w ponownym przesuwaniu granic w transporcie, czy to samolotami naddźwiękowymi, czy kolejami dużych prędkości i latającymi samochodami. Nadszedł czas, aby dokonać przeglądu przepisów zawartych w księgach i zadać sobie pytanie, kogo one naprawdę chronią i ile tak naprawdę kosztują.

Dla przyszłości naznaczonej amerykańskim charakterem, rząd federalny musi stać się jednym z pierwszych użytkowników i gorliwym propagatorem amerykańskiej technologii. Nasi innowatorzy dokonują niesamowitych przełomów, ale konsumenci, w tym rząd, potrzebują produktów, które spełniają ich potrzeby, a nie tylko szeroko otwartego kraju pionierskich technologii. Nasza potęga przemysłowa, uwolniona w kraju, i nasze osiągnięcia techniczne, od sztucznej inteligencji po lotnictwo, z powodzeniem skomercjalizowane, mogą być również potężnymi instrumentami dyplomacji za granicą i kluczowymi elementami naszych międzynarodowych sojuszy. Amerykański postęp w zakresie technologii krytycznych sprawi, że staniemy się globalnym partnerem pierwszego wyboru i wyznacznikiem standardów, za którym będziemy podążać, jeśli umożliwimy i zachęcimy amerykańskie firmy do dystrybucji amerykańskiego stosu technologicznego na całym świecie.

***

Takie podejście do promowania technologicznego przywództwa Ameryki idzie w parze z potrójną strategią ochrony tej pozycji przed zagranicznymi rywalami. Po pierwsze, musimy chronić amerykańską własność intelektualną i poważnie traktować amerykańskie bezpieczeństwo badań. Po drugie, musimy zapobiec infiltracji naszej infrastruktury i łańcuchów dostaw przez rywalizujące ze sobą kraje, a także osadzaniu się w infrastrukturze naszych sojuszników. I po trzecie, musimy egzekwować kontrolę eksportu i inne środki, które utrzymają amerykańskie technologie graniczne z dala od konkurencji.

Jako naród stoimy w obliczu wielu niebezpieczeństw, ale dzięki dziesięcioleciom nieudolnych amerykańskich przywódców, Chiny w szczególności wyrosły zarówno na rywala geopolitycznego, jak i konkurenta technologicznego. To zagrożenie wymaga od nas ochrony naszych zasobów naukowych i technologicznych ze wzmożoną czujnością oraz obrony kluczowej pracy, jaką amerykańscy naukowcy wykonują zarówno w kontekście publicznym, jak i korporacyjnym, przed nadużyciami, kradzieżą i zakłóceniami. Aby chronić nasz kapitał intelektualny, musimy ograniczyć zagraniczny dostęp do wrażliwych danych i wzmocnić nadzór nad międzynarodowymi współpracownikami.

Nasza infrastruktura, łańcuchy dostaw i łańcuchy dostaw naszych sojuszników również muszą być zabezpieczone. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby pozostać zależnym od chińskich środków produkcji i produktów, ponieważ jesteśmy w zbyt wielu kluczowych branżach, ani nie możemy pozwolić, aby nasi najbliżsi partnerzy stali się punktami niepewności, polegając na kontrolowanej przez Chiny infrastrukturze krytycznej, czy to w telekomunikacji, sieci czy sztucznej inteligencji. Musimy ustanowić i zabezpieczyć zaufane łańcuchy dostaw, wdrożyć partnerstwa publiczno-prywatne w celu zwiększenia odporności łańcucha dostaw oraz stworzyć zachęty inwestycyjne do relokacji bardziej krytycznej produkcji.

W końcu, po trzydziestu latach subsydiowania chińskiego wzrostu, nadszedł czas, abyśmy przestali pomagać rywalowi w doganianiu nas w tym wyścigu. Ścisła i prosta kontrola eksportu oraz zasady "poznaj swojego klienta", z bezkompromisowym podejściem do ich egzekwowania, które stawia Amerykę na pierwszym miejscu, mają kluczowe znaczenie dla powstrzymania Chin przed dalszym budowaniem się naszym kosztem. Chcemy pokoju między naszymi krajami, a ten pokój zależy od tego, czy nasza konkurencja nie dopuści do najnowocześniejszej technologii Ameryki.

***

Złoty wiek amerykańskiej innowacji jest na naszym horyzoncie, jeśli go wybierzemy.

W zmieniającym się otoczeniu technologicznym zadaniem, które przed nami stoi, jest dostosowanie się do nowych realiów bez niszczenia amerykańskiego stylu życia i wydziedziczania amerykańskiego pracownika. Staramy się, w najbardziej podstawowych terminach, zabezpieczyć naszą gospodarkę, odbudować naszą klasę średnią i utrzymać Amerykę jako najlepszy dom dla innowatorów na planecie.

Od wielu lat ludzie reprezentowani na tej sali – budowniczowie i odkrywcy – mają pokusę wycofania się z polityki. W obliczu uciążliwych regulacji i nieefektywnego rządu oraz cyrku cykli wyborczych, wielu z was wybrało różnego rodzaju odosobnienia.

Nic jednak nie zastąpi zwycięstwa. Wy i wasi rodacy nie możecie sobie pozwolić na rezygnację z narodu. W świecie tak ukształtowanym zarówno przez politykę, jak i technologię, musimy podjąć działania w obu tych dziedzinach. Potrzebujemy, aby wszyscy Amerykanie nadal stawali na wysokości zadania, aby w pełni wykorzystywali swoje talenty i budowali.

Wszyscy musimy pracować, aby zachować dziedzictwo amerykańskiego stulecia, aby podzielić się nim z potomnością i zapewnić, że technologie, które nadają kształt naszemu światu, pomogą narodowi amerykańskiemu zabezpieczyć błogosławieństwa wolności, które otrzymaliśmy od naszych przodków. Ponoszę tę odpowiedzialność jako doradca prezydenta ds. nauki i technologii. Znosicie to również w sprawowaniu wszelkich uprawnień i obowiązków, jakie posiadacie, czy to w biznesie, edukacji, czy w laboratorium – jako Amerykanie.

To wybory jednostek umożliwią nowy amerykański Złoty Wiek: wybór jednostek, które opanują sklerozę państwa, oraz wybór jednostek, które opanują stwardnienie rozsiane w państwie, oraz wybór jednostek, które stworzą nowe technologie i oddadzą się odkryciom naukowym, które zakrzywią czas i przestrzeń, pozwolą nam osiągnąć więcej za mniej i popchną nas dalej w kierunku nieskończonej granicy.








newsarenaindia.com/international/us-can-manipulate-time-and-space-white-house/41679

whitehouse.gov/articles/2025/04/8716/



Wiosna

 





Józef Chełmoński - Wiosna (Kaczeńce), olej na płótnie, 79,2 x 149,5 cm





Zdwyż - rzeka na Ukrainie








fb

wiki



środa, 16 kwietnia 2025

Gruszki pod ochroną





To trzeba pojechać na miejsce i wszystko samemu obejżeć, 

ale będzie atrakcja turystyczna, ho ho ho...







przedruk




Uratowane! 

Po tekście "Wyborczej" 112 grusz z zabytkowej alei na Pomorzu nie pójdzie pod topór



14.04.2025, 11:50
Joanna Wiśniowska



(Fot. Grzegorza Jędro)



Radni z Główczyc odrzucili wniosek społeczników o powołanie alei drzew jako pomnika przyrody. 



– Pomorski wojewódzki konserwator zabytków wszczął procedurę wpisu alei do rejestru zabytków - informuje Marcin Tymiński, rzecznik PWKZ.
 

Przypomnijmy, o tym, że drzewa mają pójść pod topór "Wyborcza" o sprawie pisała jako pierwsza. Sprawę nagłośniła biolożka i społeczniczka Magdalena Jędro, a stowarzyszenie Eko-Inicjatywa złożyło wniosek o powołanie alei drzew jako pomnika przyrody, podkreślając ich unikatowość nawet na skalę kraju. Pod koniec marca niemal jednogłośnie gminni radni z Główczyc odrzucili wniosek. To oznaczało, że 112 grusz miało być wyciętych przez remont drogi.


Władze gminy w rozmowie z "Wyborczą" podkreślały, że mieszkańcy narzekają na jakość obecnej drogi, ale i na spadające na asfalt gruszki rozjeżdżane przez samochody.

Joanna Lipczyńska, zastępczyni wójta, zaznaczyła, że władze gminy nie uznają drzew za pomnik przyrody.

- To aleja grusz, na naszym terenie jest pełno drzew owocowych po starych sadach – tłumaczyła.



Aleja grusz w Gminie Główczyce Fot. Grzegorza Jędro


Aleja grusz zostanie atrakcją turystyczną?


Innego zdania jest konserwator zabytków.


- Po analizach uznaliśmy, że aleja zasługuje na to, żeby być chroniona wpisem do rejestru – komentuje Marcin Tymiński.

Od teraz przy alei nie można wykonywać żadnych prac. Gmina będzie mogła odwołać się od decyzji PWKZ dopiero, gdy aleja zostanie wpisana do rejestru.
 
– Bardzo się cieszę - komentuje Magdalena Jędro, która nagłośniła sprawę. - To dobry krok ku temu, żeby aleja była chroniona we właściwy sposób.


Biolożka i społeczniczka wierzy, że remont drogi uda zrobić się z poszanowaniem drzew, ale i że zostaną dosadzone kolejne grusze, żeby wypełnić miejscami "szczerbaty" szpaler.

- Aleja zasługuje, żeby zostać atrakcją turystyczną, mam nadzieję, że gmina to wykorzysta – dodaje Jędro.




Redagował Krzysztof Romański


Joanna Wiśniowska

Dziennikarka związana z Gazetą Wyborczą i Wysokimi Obcasami, publikowała m.in. w Tygodniku Powszechnym i Krytyce Politycznej. Specjalizuje się w tematach związanych z kobietami w sporcie oraz klimatem i środowiskiem.







trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,31854350,po-tekscie-wyborczej-112-grusz-z-zabytkowei-alei-na-pomorzu.html

zawszepomorze.pl/artykul/18914,nie-bedzie-pomnika-przyrody-w-glowczycach-historyczna-aleja-grusz-trafila-do-kosza

oko.press/aleja-grusz-do-wycinki






Broniąc ludzkości...

 


Tak myślałem, choć nigdy nie zagłębiałem się w temat, 



 nie tylko Polskę ratuję przed Niemcami, ale cały świat...





engl. wiki



W 1943 r. w tajnych przemówieniach poznańskich Heinrich Himmler mówił o Uralu jako wschodniej granicy Wielkiej Rzeszy Germańskiej.

Twierdził on, że rasa germańska będzie się stopniowo rozszerzać aż do tej wschodniej granicy, tak że za kilka pokoleń niemiecki Herrenvolk, jako wiodący naród Europy, będzie gotowy do "wznowienia bitew losowych przeciwko Azji", które "z pewnością wybuchną znowu"; i że klęska Europy oznaczałaby "zniszczenie twórczej siły Ziemi".

Niemniej jednak Ural był drugorzędnym celem tajnego Generalplan Ost (Główny Plan Wschód) dla kolonizacji Europy Wschodniej. 







en.wikipedia.org/wiki/Lebensraum#Classification_under_the_laws_in_the_annexed_territories





Andrzej Gwiazda








przedruk



14.04.2025, 08:13


Andrzej Gwiazda – 90 lat życia w służbie wolności. 

Sakiewicz: wzór na trudne czasy i powód do dumy


Jeden z ojców Solidarności, współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, kluczowa postać strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r., a także stanowczy przeciwnik kompromisu zawartego z komunistami przy Okrągłym Stole – tak w skrócie można scharakteryzować Andrzeja Gwiazdę, legendę opozycji antykomunistycznej. Dziś obchodzi on swoje 90. urodziny. – Panie Andrzeju, niech pan żyje 150 lat i wychowuje nam kolejne pokolenia Polaków – podkreśla red. Tomasz Sakiewicz, szef „GP”, „GPC” i TV Republika.


Jan Przemyłski

zdj. Zbyszek Kaczmarek [Gazeta Polska] -  Andrzej Gwiazda



Andrzej Stanisław Gwiazda urodził się 14 kwietnia 1935 r. w Pińczowie w woj. świętokrzyskim. W czasie II wojny światowej, w latach 1940–1946, przebywał wraz z rodziną na zesłaniu w Kazachstanie, a po powrocie do ojczyzny zamieszkał w Gdańsku. Tam też ukończył politechnikę na kierunku elektronika, a następnie pracował jako asystent w Instytucie Cybernetyki Politechniki Gdańskiej oraz jako inżynier w przedsiębiorstwie Elmor.


Lata działalności na rzecz Polski

Mimo kariery zawodowej Andrzej Gwiazda mocno angażował się w działalność opozycyjną. Był aktywnym uczestnikiem protestów antykomunistycznych w marcu 1968 i grudniu 1970 r. W latach późniejszych współpracował z Komitetem Obrony Robotników – pierwszą zorganizowaną formą oporu wobec systemu komunistycznego w PRL. Przełomowym momentem było jednak współzałożenie Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża (WZZW), czyli niezależnej organizacji pracowniczej powołanej na podstawie międzynarodowych konwencji prawa pracy. 29 kwietnia 1978 r. wraz z Krzysztofem Wyszkowskim i Antonim Sokołowskim podpisał deklarację założycielską WZZW. Organizacja ta stała się zalążkiem późniejszej Solidarności.

Za swoją działalność Andrzej Gwiazda był wielokrotnie więziony, jednak nie zrezygnował z walki o wolność i prawa obywatelskie. W sierpniu 1980 r. odegrał jedną z najważniejszych ról w strajku w Stoczni Gdańskiej. Był członkiem Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, a także współautorem historycznej listy 21 postulatów, która została zatwierdzona w porozumieniach sierpniowych.


Wzór na trudne czasy

Po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. został internowany, a następnie uwięziony. Zwolniono go w lipcu 1984 r., lecz jeszcze tego samego roku znów trafił do aresztu, z którego wyszedł dopiero w maju 1985 r.

W trakcie transformacji ustrojowej stanowczo sprzeciwiał się kompromisowi zawartemu przy Okrągłym Stole i domagał się odtworzenia statutowych struktur Solidarności. W uznaniu zasług dla wolnej Polski został uhonorowany najwyższym odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego w 2006 r. oraz Krzyżem Wolności i Solidarności w 2018 r.


– Gdyby nie Andrzej Gwiazda i jego małżonka Joanna, nie byłoby Solidarności i całej rewolucji, którą ona przyniosła. To ta rodzina uczyła młodszych kolegów, jak walczyć w warunkach komuny. Mieli doświadczenie, ogromną determinację, a nie mieli żadnych złudzeń. Dlatego też po roku 1989 bardzo dystansowali się od ugody z komunistami, bo dobrze rozumieli, że to nie przyniesie nic dobrego dla Polski. Jednak chyba najważniejsze zadanie, jakie zostało przez nich wykonane, to rozpalanie wokół siebie patriotyzmu; pokazywali, jak można się organizować społecznie. Jeśli miałbym wskazać przykład idealnego obywatela naszych czasów, to z pewnością byłby to Andrzej Gwiazda. On prawdziwą postawę obywatelską ukształtował u kilku pokoleń

– mówi red. Tomasz Sakiewicz.


– Panie Andrzeju, niech pan żyje 150 lat i wychowuje nam kolejne pokolenia Polaków. Pana styl, świadectwo i postawa są wzorem na trudne czasy i powodem do dumy w dobrych czasach

– dodaje red. Sakiewicz.










Zawsze był poza „układem” i zawsze szedł pod prąd. Benefis z okazji 90. urodzin Andrzeja Gwiazdy

14.04.2025 18:27

W historycznej sali BHP Stoczni Gdańskiej 14 kwietnia 2025 roku odbył się uroczysty benefis z okazji 90. urodzin Andrzeja Gwiazdy. Udział w uroczystości wziął zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Maciej Kłosiński, redaktor naczelny "Tygodnika Solidarność" Michał Ossowski oraz Wojciech Kwidziński, dyrektor Fundacji Promocji Solidarności.




90. urodziny Andrzeja Gwiazdy w sali BHP / fot. B. Michałowska


Spotkanie poprowadził historyk i dziennikarz Adam Hlebowicz.


Zawsze szedł pod prąd. Nigdy nie był częścią żadnego „układu”

- powiedział o Jubilacie.

Laudację na cześć Benefisanta wygłosił dyrektor Oddziału Gdańskiego IPN dr Marek Szymaniak. On także przedstawił życiorys Andrzeja Gwiazdy.


To dla mnie wielki honor, że mogę zabrać dziś głos w imieniu gdańskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, ale także – o czym jestem głęboko przekonany – w imieniu wszystkich Państwa. 



Andrzej Gwiazda to człowiek twardy, nieugięty i bezkompromisowy. 

Urodził się jeszcze za życia Marszałka Józefa Piłsudskiego, w wolnej jeszcze Polsce. 13 kwietnia 1940 roku został zesłany wraz z rodziną do Kazachstanu. To była pierwsza brutalna lekcja życia. Nie złamała ona jednak małego chłopca, jakim był wówczas Andrzej Gwiazda, ale zahartowała go, ucząc go, że można – i należy - stawić czoła każdej, nawet najbardziej brutalnej rzeczywistości. Kazachstan zaszczepił w nim miłość do wędrówek. W późniejszym życiu przeszedł nie tylko polskie góry, ale i Pireneje i inne pasma europejskie. W okresie nauki poznał swoją przyszłą żonę, Joannę. To był bardzo ważny moment w życiu Andrzeja Gwiazdy i trwa on do dziś

- zaznaczył dr Szymaniak witając serdecznie Joannę Gwiazdę.


Pragnienie służby, nie zysku

Dyrektor gdańskiego oddziału IPN wymienił niektóre z represji, jakie ponosił od komunistów Andrzej Gwiazda.

Internowanie w Strzebielinku, areszt śledczy na Białołęce, Mokotów, Zabrze…

- przypomniał, dodając, że Andrzej i Joanna Gwiazdowie pozostali konsekwentni nie tylko w walce z systemem komunistycznym, ale i później, w okresie postkomunistycznej.


Odwagę Andrzeja Gwiazdy można było poznać przy okazji rozmów okrągłostołowych, kiedy to Andrzej Gwiazda okazał się nie tylko krytykiem komunizmu, ale także bezmyślnie wprowadzanego kapitalizmu

- zaznaczył historyk. Wskazał, że Państwo Gwiazdowie nigdy nie kierowali się w swojej działalności chęcią zysku, ale zawsze pragnieniem służby.

Iluż to gości przyjęli Państwo w swoim mieszkaniu na gdańskiej Żabiance. Andrzej Gwiazda nie zamieszkał w pałacu, nie potrzebował wysokich stanowisk. Jego myśli i dokonania nigdy nie wynikały z chęci otrzymania jakichkolwiek zaszczytów. Wolną Polskę stawiał zawsze na pierwszym miejscu

- podkreślił dr Szymaniak.



List od Prezydenta RP

List do uczestników uroczystości skierował prezydent RP Andrzej Duda. Odczytał go Piotr Karczewski.


Dostojny Jubilacie! Chcę osobiście, ale także w imieniu Ojczyzny i Rodaków złożyć Panu najlepsze życzenia urodzinowe, ale także wyrazić głęboką wdzięczność za wszystko, co zrobił Pan dla Polski. Jest Pan postacią legendarną. Pańska biografia mogłaby być życiorysem kolejnego przedstawiciela pokolenia Żołnierzy Niezłomnych. Pańska odwaga, hart ducha i ofiarność odegrały ogromną rolę, kiedy włączył się Pan w walkę ze złem podczas represji okresu komunistycznego. Jak kamienie milowe zapisane są w polskiej historii i pamięci Pańskie dokonania i zasługi. Stał się Pan jednym z filarów „Solidarności”. W odwecie komuniści poddali Pana rozmaitym szykanom. Wierny ideałom „Solidarności” odrzucił Pan kompromis Okrągłego Stołu, a potem angażował się w kolejne działania patriotyczne. Pański głos, stanowcze „tak – tak, nie – nie” wypowiadane w obronie prawdy, a przeciwko kłamstwu i niesprawiedliwości zawsze stanowi dla nas jasny drogowskaz. Szczególnie leży Panu na sercu los pokrzywdzonych, słabszych i potrzebujących wsparcia.

- wskazał Andrzej Duda, przypominając, że za działalność niepodległościową śp. prezydent Lech Kaczyński odznaczył Andrzeja Gwiazdę Orderem Orła Białego.



Walczyłem z komuną, bo inaczej nie umiałem

Słowo do gości uroczystości skierował sam Jubilat.

Zauważyłem, że większość życiorysów zaczyna się od opisu patriotycznego wychowania. Zauważyłem też, że ja swojego życiorysu nigdy tak nie zaczynałem. Po prostu moje wychowanie – które było ekstremalnie patriotyczne – uważałem za całkowicie normalne. Walczyłem z komuną, bo po prostu inaczej nie umiałem. Kiedy pytano mnie, jak wytrzymałem trzy lata w więzieniu, odpowiadałem: „a jak miałem puścić?”. Wszystko, co robiłem, robiłem nie sam, ale w licznej grupie. Kiedy nasza delegacja prowadziła tutaj rozmowy z rządem, wywierały na członków rządowej delegacji presję przyglądający się obradom przez okna zgromadzeni wokół stoczniowcy. To nie my budowaliśmy „Solidarność”. To te dziesiątki tysięcy, setki, a jak się później okazało, miliony ludzi zaangażowanych w działalność niepodległościową dawały nam siłę. Jeśli naród się zjednoczy i coś postanowi, to przeciwstawić może mu się jedynie obca armia. Jak głosi chińskie przysłowie: odwaga bez wiedzy jest niebezpieczna. Wiedza bez odwagi jest bezużyteczna. Zatem: odwagi! Bo wiedzę zawsze można zdobyć

- zaapelował Andrzej Gwiazda.



Wśród gości, którzy zabrali głos podczas uroczystości znaleźli się m.in. Maciej Kłosiński, zastępca przewodniczącego Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, Jan Józef Kasprzyk – były Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, doradca Prezesa IPN oraz Bożena Ptak, pisarka, poetka, działaczka „S”, nauczycielka j. polskiego, uczestniczka strajku w Stoczni Gdańskiej w grudniu 1981 r., a także liczni działacze podziemia antykomunistycznego: m.in. Andrzej Kołodziej i Karol Krementowski. Głos zabrał także Adam Stępliński – przyjaciel Państwa Joanny i Andrzeja Gwiazdów.

Benefisowi towarzyszyła część artystyczna. Piosenki Przemysława Gintrowskiego, Jacka Wójcickiego i Jacka Kaczmarskiego wykonał Tomasz Bacajewski. Na fortepianie akompaniował mu Marian Benedyka.







Zawsze był poza „układem” i zawsze szedł pod prąd. Benefis z okazji 90. urodzin Andrzeja Gwiazdy

Andrzej Gwiazda – 90 lat życia w służbie wolności. Sakiewicz: wzór na trudne czasy i powód do dumy | Niezalezna.pl