Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

środa, 7 sierpnia 2013

Pytanie zasadnicze






Postrzeganie Boga i relacje człowieka z Bogiem.



Ostatnio w moim towarzystwie rozgorzała dyskusja, co to znaczy wierzyć w Boga.
Kim jest Bóg?

Od jakiegoś czasu na NE gorący spór ws. religijnych - więc "temat na czasie"...




Dyskusja rozpoczęła się od telewizyjnego koncertu życzeń, gdzie ktoś życzył bliskim nie tylko opieki Boga, ale i Jezusa i Maryi – zupełnie jakby Bóg sam nie był w stanie poradzić sobie z taką prośbą.

O co chodzi?

Bóg jest przecież Wszechmogący – czyżby ta konkretna osoba żywiła jakieś wątpliwości? Trzeba jeszcze prosić Maryję o pomoc?


Wydaje się, że osoba taka postrzega Boga jako człowieka.


Bóg jest surowym nieprzyjemnym ojcem, a Jezus i Maryja są bardziej ludzcy, bardziej skłonni do miłosierdzia?

Czyż nie są to cechy ludzkie?



BYCIE SUROWYM jest cechą ludzką.




Cytat ze Starego Testamentu:

Rozmowy Jahwe z Mojżeszem:
Powtórzonego prawa 7, 2
Wytracisz więc wszystkie narody, które twój Bóg, Jahwe, wyda tobie. Nie będziesz znał litości nad nimi.”


Wj 20, 2–6: Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył,ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań.


Księga Ezechiela — część:Wyrocznie przeciw narodom:
"Bo to mówi Pan Bóg:[do Ammonitów:] Dlatego, żeś klaskał ręką i biłeś nogą, i radowałeś się ze wszystkiej chęci nad ziemią Izraelską, przeto ot ja wyciągnę rękę moję na cię a dam cię na rozchwycenie narodów, awytnę cię z ludzi i wytracę cię z ziem, izetrę:a poznasz, żem ja Pan! (…)

[do Idumejczyków:] Wyciągnę rękę moję nad Idumeą azniosę z niej człowieka i bydlęi uczynią ją pustynią od południa, a którzy są w Dedan, od miecza polegną. I uczynię pomstę mojęnad Idumeą, ręką ludu mego Izraelskiego. I uczynią w Edomwedług gniewu mego i zapalczywości mojej: i poznają pomstę moję, mówi Pan Bóg(...)


Widzenie Ezechiela:

„4 Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki obłok i ogień płonący ‹oraz blask dokoła niego›, a z jego środka [promieniowało coś] jakby połysk stopu złota ze srebrem, ‹ze środka ognia›.
5 Pośrodku było coś, co było podobne do czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one postać człowieka.
6 Każda z nich miała po cztery twarze i po cztery skrzydła.
7 Nogi ich były proste, stopy ich zaś były podobne do stóp cielca; lśniły jak brąz czysto wygładzony.
8 Miały one pod skrzydłami ręce ludzkie po swych czterech bokach. Oblicza ‹i skrzydła› owych czterech istot -
9 skrzydła ich mianowicie przylegały wzajemnie do siebie - nie odwracały się, gdy one szły; każda szła prosto przed siebie.
10 Oblicza ich miały taki wygląd: każda z czterech istot miała z prawej strony oblicze człowieka i oblicze lwa, z lewej zaś strony każda z czterech miała oblicze wołu i oblicze orła,
11 ‹oblicza ich› i skrzydła ich były rozwinięte ku górze; dwa przylegały wzajemnie do siebie, a dwa okrywały ich tułowie.
12 Każda posuwała się prosto przed siebie; szły tam, dokąd duch je prowadził; idąc nie odwracały się.
13 W środku pomiędzy tymi istotami żyjącymi pojawiły się jakby żarzące się w ogniu węgle, podobne do pochodni, poruszające się między owymi istotami żyjącymi. Ogień rzucał jasny blask i z ognia wychodziły błyskawice.
14 Istoty żyjące biegały tam i z powrotem jak gdyby błyskawice.
15 Przypatrzyłem się tym istotom żyjącym, a oto przy każdej z tych czterech istot żyjących znajdowało się na ziemi jedno koło.
16 Wygląd tych kół ‹i ich wykonanie› odznaczały się połyskiem tarsziszu, a wszystkie cztery miały ten sam wygląd i wydawało się, jakby były wykonane tak, że jedno koło było w drugim.
17 Mogły chodzić w czterech kierunkach; gdy zaś szły, nie odwracały się idąc.
18 Obręcz ich była ogromna; przypatrywałem się im i oto: obręcz u tych wszystkich czterech była pełna oczu wokoło.
19 A gdy te istoty żyjące się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła.
20 Dokądkolwiek poruszał je duch, tam szły także koła; równocześnie podnosiły się z nimi, ponieważ duch życia znajdował się w kołach.




Czy to możliwe, żeby Bóg był zależny od humoru, woli i predyspozycji danego człowieka?

Jeśli dziecko jest mało inteligentne i nie potrafi sobie przyswoić np. wyższego poziomu matematyki, nie leży to w jej możliwościach to czy wybuchamy gniewem na nie z tego powodu?

Bóg stworzył danego człowieka o takiej, a nie innej inteligencji – i teraz wybucha gniewem, bo człowiek jest jaki jest – bo jest takim jakiego go Bóg stworzył?

A jeśli chodzi o wolną wolę...

Czy jeśli jakiś człowiek robi nam na przekór i wywołuje to w nas gniew – to czyż nie jesteśmy od niego, tego człowieka, zależni?

Ośrodek władzy nad naszymi odczuciami znajduje się poza nami – jest w ręku jakiegoś człowieka!!

Czy Bóg jest uwiązany i jego uczucia są zależne od widzimisię człowieka?
Jak człowiek zrobi na złość Bogu, to ten wpadnie w gniew?

Czy Bóg w ogóle może mieć jakieś UCZUCIA?

Czy jeśli wpada w gniew, to nie oznacza to, że uczucia rządzą Bogiem?

Albo, że człowiek pośrednio rządzi Bogiem, bo decyduje o jego uczuciach?

„Chcę cię Boże rozzłościć, więc ci zrobię na przekór” - i Bóg faktycznie wpada w gniew... człowiek osiągnął swój cel.

To człowiek rządzi.

Czyż to nie idiotyczne?

Najwyższa Istota wpada w gniew, bo jakiś robak na ziemi tak sobie obmyślił?


Jeśli UCZUCIA rządzą Bogiem – to czyż nie owe UCZUCIA należałoby nazwać Bogiem?
Wszak są ponad nim – to one decydują o jego stanie.


Więc jak to jest?


Jedyną precyzyjną odpowiedzią na pytanie: kim jest Bóg, jest: nie wiemy.
Zrozumienie i opisanie Boga jest poza naszym zasięgiem.

Wiemy, że Bóg nie jest człowiekiem, nie ma ludzkich cech – możemy jedynie wskazać, czym/kim Bóg nie jest.

Boga może wyrazić znaczące milczenie.
Kiedy ktoś pyta mnie o Boga, a ja chcę zachować się serio – odkładam wszystko, odwracam się do tego człowieka i patrzę mu w oczy – i milczę.

To taki sygnał – istota Boga jest tak niepojęta, tak niesamowita.

Jest nie-wy-po-wie-dzial-na.

Każde mówienie o Bogu jest w istocie popełnianiem błędu, jest niemal zaprzeczaniem Boga.

Usprawiedliwia nas tylko to, że celem naszym jest wymiana poglądów na ten temat. W tym właśnie celu posługujemy się min. słowem Bóg. Ubieramy nasze przemyślenia w słowa, aby skomunikować się z drugim człowiekiem.

Boga nie sposób opisać. Każda próba opisania Boga jest tylko wielkim przypuszczeniem. Filozofowanie może nas przybliżyć do pewnej koncepcji Boga.
Może pozwolić nam odkryć, to, co opisałem powyżej – ale nie opisze, ani nie wyjaśni Istoty Boga.


Tak więc milczenie o Bogu, to najlepszy sposób mówienia o Nim.












Oczywiście, po tych krótkich enuncjacjach, pozostaje nam jeszcze jedno, BARDZO WAŻNE PYTANIE.


  

Kim jest Jahwe ?



Z kim rozmawiał Mojżesz?
Kto ukazał się Ezechielowi?
Dlaczego chwała pańska miała koła, a nie np. kwadraty??


Sądzę, że precyzyjnych odpowiedzi na te pytania, mogą dostarczyć jedynie anglo-sascy ZŁODZIEJE.....





KOMENTARZE

  • MPS
    Jeśli rozmawiać o Bogu - trzeba najpierw odrzucić wszystko, co zawarte w Biblii ST i zacząć myśleć kategoriami NT.
  • O kulcie Maryi i świętych
    pisałem tu:

    http://miroslaw.szczepaniak.nowyekran.net/post/92324,dlaczego-kult-maryi-wywoluje-u-niektorych-taki-sprzeciw



    Tam jest większość odpowiedzi na pytania i wątpliwości które tu wyraziłeś.
  • O Jeżu!
    Rozumiem, że temat jest gorący jak obecne lato. Oczywiście nie jest tak, że o Bogu niczego nie można powiedzieć sensownego. Nie jest to całkiem tajemnicza istota, żeby jednak móc to zrobić trzeba odwrócić się przodem do tyłu. Trzeba spojrzeć dalej niż ST, niczego nie odrzucać i nie myśeleć kategoriami jak proponuje pan Wojtas.
  • @Krzysztof J. Wojtas 06:29:47
    "Jeśli rozmawiać o Bogu - trzeba najpierw odrzucić wszystko, co zawarte w Biblii ST i zacząć myśleć kategoriami NT."

    Idzie Pan na łatwiznę.
    Sam tzw. "Jezus" powiedział, że nie przyszedł znieść prawa, ale je wypełnić. Nie ma czegoś takiego jak stary/ nowy testament, to wszystko jest zbiór bajek żydowskich mających ten sam cel - kontrolę.
  • @Krzysztof J. Wojtas 06:29:47
    Ja bym to inaczej sformułował.
    Należy odrzucić wszystko co zawarte jest w tzw. biblii, bo biblia nie przybyła faksem z nieba.
    Jeśli już traktować jakiekolwiek książki jako natchnione to na równi należy traktować, mity greckie, wedy, koran, biblie, księgi Ra, i wiele innych niejednokrotnie ciekawszych pozycji.
    Należy sobie uświadomić że istnieje różnica pomiędzy prawdziwym Bogiem a tzw. bogami, lub tymi co się podają za bogów.
    Prawdziwy Bóg przejawia się w swoim stworzeniu, dlatego prawdziwą religią jest religia naturalna - bez książek, bez instytucji, papieży, kościołów. Najbliżej temu jest pogaństwo - dlatego było przedmiotem eksterminacji.
  • @NUS 10:33:35
    Pisałem już, że podstawą chrześcijaństwa są wierzenia - przekazy , które teraz można określić jako aryjsko - chrześcijańskie.
    Natomiast judaizm powstał jako fałszywe przetworzenie tych przekazów.
    Zatem Chrystus nie odwoływał się do pierwszych przekazów "mojżeszowych", czy "abrahamowych", ale do tych prawdziwie pierwszych przekazów.

    Grecy to jedna z pierwszych fal migracyjnych Ariów, podobnie Hindusi.
    Wiele wskazuje, że Sumerowie przybyli z północy i też byli jedną z grup aryjskich.

    Dopiero jak odrzuci się Biblię (ST) jako odniesienie - to te kwestie stają się oczywiste.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Biała Chorwacja




Megapolis pod Lwowem


Po ostatnim posiedzeniu galicyjskiego klubu dyskusyjnego „Mytusa" zastanawiam się, czy i w moich żyłach nie płynie jakaś cząstka krwi, dalekich nam, Białych Chorwatów.

W ciągłym poszukiwaniu tożsamości galicmenów, „Mytusa" z Wołodymyrem Pawliwem na czele, zagłębiła się już w mroczne otchłanie wieków VIII-X. Tym razem dzięki pomocy dr Oresta Korczyńskiego, znanego ukraińskiego archeologa, który zwrócił naszą uwagę na Białych Chorwatów.

Według licznych źródeł historycznych, a również badań własnych, prelegent jest przekonany, że to plemię słowiańskie zasiedlało obszar od Zbruczu na wschodzie do Wisłoka na zachodzie, co mniej więcej pokrywa się z granicami przyszłego Księstwa Halicko-Włodzimierskiego.

Zdaniem naukowca, stolica Białych Chorwatów znajdowała się w okolicach dzisiejszej wioski Stulsko koło Mikołajowa nad Dniestrem. Właśnie tam na początku lat 80. XX wieku lwowski archeolog Orest Korczyński natknął się na ślady wielkiego grodu. Określa go jako megapolis, ponieważ dookoła istniało wiele mniejszych osad. Była to sensacja, poważnie przyjęta przez Akademie Nauk w Moskwie i Kijowie, a także za granicą, w tym i w Polsce.





Co stało się z mocarstwem Białych Chorwatów, jeżeli istniało naprawdę? – nie przestają padać pytania ze wszystkich stron i na różnym poziomie. Dr Orest Korczyński stwierdza, że na prośbę cesarza bizantyjskiego Herakliusza wojsko Białych Chorwatów na początku VII wieku walczyło z najazdem Awarów na Bałkany, a po zwycięstwie nad nimi, jako „wynagrodzenie" otrzymało ziemie w bizantyjskiej prowincji Dalmacja.

Tam też się przesiedlili, tam założyli Chorwację. Chorwaci mają różne hipotezy odnośnie swego pochodzenia. Nawet takie, że ich przodkowie przyszli z Persji. Natomiast jeszcze 20 lat temu podczas wyjazdów do Chorwacji zauważyłem, że w języku literackim tego narodu jest wiele słów z pokuckiej gwary mojej babci, używanych również współcześnie przez Hucułów, Bojków i Rusinów Podkarpackich z terenów obwodu zakarpackiego i wschodniej Słowacji.

Podczas Festiwalu etnograficznego w Lipowlanach na Sławonii byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem taniec ludowy absolutnie podobny do jednego z tańców, który w okolicach Horodenki nad Dniestrem opisała kiedyś Danuta Demkiw, założycielka zespołu „Pokuttia" w Kołomyi. Potwierdzili to obecni na tej imprezie choreografowie z lwowskiego zespołu „Junost'".

„Przybyłem do ziemi naszej pradomoviny (praojczyzny)" – zaznaczył śp. chorwacki kardynał Franjo Kuharić, z którym rozmawiałem podczas jego wizyty we Lwowie w 1995 roku. Jeżeli taki wysoki duchowny, jak Franjo Kuharić, tak twierdził, to częściowo i my w Galicji mamy prawo na spadek po prawie nie znanych nam Białych Chorwatach.



Kiedyś w Przemyślu mój przyjaciel, też już nie żyjący, architekt Rościsław Stepaniak, oprowadzając lwowskich dziennikarzy po swojej działce w okolicach Kopca Tatarskiego, pokazywał ślady długich rowów pozostałych po dawnym wielkim grodzie. Może z tych czasów pochodzą rotundy – świątynie, które ochrzczony lud słowiański wznosił na tych ziemiach? Jedna z nich, w Użgorodzie, przetrwała do naszych dni.

Fundamenty takich chrześcijańskich świątyń archeolodzy znaleźli też nad Sanem i w okolicach Balatonu. Możliwie, że klucze do pełnej tajemnicy historii Białych Chorwatów, leżą gdzieś pod korzeniami wspaniałych buków w lesie koło Stulska, gdzie dr Orest Korzyński przebadał niespełna 0,3% powierzchni starego grodziska.

Dzięki dr Korzyńskiemu mała wieś Stulsko była znana na cały ówczesny świat. Przyjeżdżają do stolicy swej pradomowiny też naukowcy i turyści z Chorwacji. Niestety odkrywca tego historycznego miejsca, jest pozbawiony możliwości kontynuowania prac archeologicznych i prowadzenia badań.

„Od lat moja ekspedycja archeologiczna nie dostaje żadnego finansowania od państwa ukraińskiego, – wyjaśniał dr Orest Korzyński. – Jestem w ogóle bez pracy. Jest to nie do porównania z tym, co widziałem w sąsiedniej Polsce, gdzie prowadziłem wykłady na wyższych uczelniach. Razem z polskimi kolegami uczestniczyłem w wykopaliskach. Tymczasem Stulsko czeka na mnie i nowe pokolenie młodych archeologów".


Kurier Galicyjski 16, kwiecień 2012
Konstanty Czawaga










Konstantyn Porfirogeneta wymienia w dziele De administrando imperio[1] Białą Chorwację (w oryginale Βελοχρωβάτοι i Χρωβάτοι)[2] jako miejsce skąd w VII wieku część plemion chorwackich miało wyruszyć na Bałkany (na terytorium dzisiejszej Chorwacji) na zaproszenie cesarza Bizancjum Herakliusza, by bronić granic cesarstwa. Reszta Chorwatów pozostała w swojej dawnej ojczyźnie mając oddzielnego władcę. Adam Naruszewicz tak przytacza ten fakt, w swym dziele Historya narodu polskiego:
"Nazwisko Chrobatów było znajome jeszcze w IX wieku za Konstantyna Porfirogenita, który o nich tak pisze w księdze de administrando Imperia w rozdziale XXX. i XXXI. Chrobaci mieszkali wtenczas, (to jest za Herakliusza) za Babigoreą[3] gdzie teraz są Belo-Chrobaci, (i na drugiem miejscu mówi) inni zaś Chrobaci, od tych którzy do Dalmacyi weszli, mieszkali ku Francyi, nazywali się Belo-Chrobaci, to jest biali, mający własnego Księcia. Hołdują zaś Ottonowi W. panującemu nad Francyą, która jest i Saxonią; są oni poganie, a z Turkami[4] ligę i przyjaźń trzymają. Tenże na innem miejscu Chrobatowie, którzy w Dalmacyi siedzą, od Chrobatów białych niechrzczonych początek wiodą, którzy za Turcyą przy Francyi siedzą, a ze Słowianami Serbami graniczą. Nakoniec powiada: 'wielka zaś Chrobacya, która się białą nazywa, do dnia dzisiejszego chrzczona nie jest, tak jako i sąsiedzi jej Syrbowie. Jazdy i piechoty nie ma tak wiele jak Chrobacya Chrześcijańska, dla częstych napadów od Franków"[5]
Według Nestora z Kijowa Biali Chorwaci byli protoplastami Lachów. Nestor opisuje w swojej Powieści minionych lat z 1113 roku w części drugiej "O narodach słowiańskich", jak to we wczesnym średniowieczu Biali Chorwaci, Serbowie i Chorutanie[6] (zapewne chodzi tu o część tych plemion, a nie całość) w wyniku najazdu Włochów[7] przenieśli się ze swoich naddunajskich terenów i osiedli nad Wisłą przezwawszy się Lachami[8][9]. , a ci następnie przezwali się Polanami, Lucicami, Mazowszanami, Pomorzanami.

"Po mnogich zaś latach siedli byli Słowianie nad Dunajem, gdzie teraz ziemia węgierska i bułgarska. I od tych Słowian rozeszli się po ziemi i przezwali się imionami swoimi, gdzie siedli na którym miejscu. Tak więc przyszedłszy, siedli nad rzeką imieniem Morawa i przezwali się Morawianami, a drudzy Czechami nazwali się. A oto jeszcze ciż Słowianie: Biali Chorwaci i Serbowie, i Chorutanie. Gdy bowiem Włosi naszli na Słowian naddunajskich i osiadłszy pośród nich ciemiężyli ich, to Słowianie ci przyszedłszy siedli nad Wisłą i przezwali się Lachami, a od tych Lachów przezwali się jedni Polanami, drudzy Lachowie Lucicami, inni — Mazowszanami, inni — Pomorzanami."
Pozostali autorzy już nie nazywają Chorwatów "Białymi". Nie wymienia ich (podobnie jak i Polan) Geograf Bawarski (rok 845).
Na północ od Wielkich Moraw lokuje ziemie Chorwatów (horithi) Alfred Wielki[11] (rok 890).
W Powieści minionych lat Nestor wymienia też Chorwatów (tylko raz nazywając ich "Białymi" jako protoplastów Lachów). W 907 roku mieli oni uczestniczyć (jako sojusznicy) w wyprawie Olega Mądrego na Bizancjum. Można też znaleźć wzmiankę, że książę kijowski Włodzimierz w 992 roku wyprawił się na Chorwatów[12].
Dodatkowo nazwa "chrowati et altera chrowati" pojawia się w dokumencie praskim z 1086 jako rubież diecezji praskiej. Zostało to propagandowo wykorzystane przez Austrię do uzasadnienia pretensji do Galicji w czasach rozbiorów Polski - do tego stopnia, że urzędnicy austriaccy posługiwali się pojęciem narodowości białochorwackiej.
Kosmas z Pragi między rokiem 1110 a 1125, w Chronica Boëmorum tak opisuje obszar diecezji praskiej: "Granice zaś jej ku zachodowi są następujące: Tuhośt, który ciągnie się do połowy rzeki Chamb, Siedlczanie, Łączaniei, Dieczanie, Litomierzyće, Lemuzi, aż do środka lasu, którym są Czechy ograniczone. Następnie na północ te są granice: Pszowianie, Chorwaci i drudzy Chorwaci, Ślęzanie, Trzebowianie, Bobrzanie, Dziadoszanie, aż do środka lasu, którym otoczone są granice Milczan. Stąd na wschód te rzeki ma za granice: Bug i Styr z grodem Krakowem i prowincją, której nazwa jest Wag, z wszystkimi krainami należącymi do wspomnianego grodu Kraków. Stąd rozszerzona dołączonym pograniczem węgierskim ciągnie się aż do gór, których nazwa jest Tatry. Następnie w tej części, która zwraca się na południe, po przyłączeniu krainy morawskiej diecezja ta ciągnie się aż do rzeki, której nazwa jest Wag, i do środka lasu, którego nazwa jest Mure, i do takiej że nazwy góry, którymi odgraniczona jest Bawaria."[13]
Piszący w XII wieku Pop Duklanin w swoim Latopisie używa określenia Białej Chorwacji w odniesieniu do północnej Dalmacji.
Wincenty Kadłubek, w Kronice Polskiej (ks. II, rozdz. 12), opisuje czyny Bolesława Chrobrego, który: podbił pod swe panowanie Selencję[14], Pomorze, Prusy, Ruś, Morawy, Czechy i pozostawił swym następcom jako [kraje] lenne. Miasto Pragę ustanowił drugą stolicą swego królestwa[15]. Poddał pod swe panowanie Hunnów, czyli Węgrów, Chorwatów i Mardów[16] szczep potężny[17]

Spór wokół położenia Białej Chorwacji

Historycy wiodą spór co do umiejscowienia wymienionej przez Konstantyna Białej Chorwacji, nawet negując jej istnienie. Z tekstu Konstantyna można się jedynie dowiedzieć że w połowie X wieku znajdowała się w kręgu wpływów Ottona I i leżała gdzieś pomiędzy Bawarią, Węgrami[18] a Białą Serbią. Ponieważ Konstantyn opisuje Białych Chorwatów jako pogan, to ich ziemie musiały leżeć poza zasięgiem chrześcijaństwa (w czasach Konstatyna to rubieże Polski i Rusi).
Nestor twierdzi że Biali Chorwaci osiedlili się nad Wisłą. Przy tym Konstantyn mówi o wędrówce na południe, a Nestor na północ - zapewne faktach odległych czasowo. Tak więc Białe Chorwacje Konstantyna i Nestora mogą nie mieć ze sobą nic wspólnego.
Ze względu na trudności w ustaleniu północnej granicy Wielkich Moraw trudno jednoznacznie interpretować zapisy Alfreda Wielkiego. Można jedynie na podstawie informacji że Wiślanie mieszkali na wschód od Moraw lokować ich bardziej na północ.
Natomiast interpretacje dokumentu praskiego wskazują na lokalizację w północnych Czechach lub na Śląsku.
Encyklopedyja Powszechna Samuela Orgelbranda z 1864 r. wywodzi nazwę Chorwatów od Karpat:
Kroaci (Kroat, Kroata), właściwie Chorwaci, po czesku: Charwati, po chorwacku: Herwati (Hrwati), jest nazwą licznych plemion słowiańskich, po części już, ze zwyczaju wyszłą, a w części jeszcze się utrzymującą. Prasiedzibą wszystkich tych plemion są ziemie Tatrzańskie (przyległe górom zwanym Tatrami), nazywane (u Konstantego Porfyrogenita) Wielką lub Białą Chorwacyją czyli Chrobacyją, od gór Karpackich czyli Cherbów (grzbietów, garbów) [...] Pamiątka ich tylko utrzymała się w niektórych miejscowych, nazwach we wschodnim Haliczu (Chrewi, Charwin, Charzewice), oraz w ludowej nazwie Karpatów: Horby (Chryby, Cherby)[19]. Również Adam Szelągowski (za Pawłem Józefem Szafarzykiem) wywodził ich nazwę od słowa chrb (góra) i dodawał: dziś jeszcze w Galicyi wschodniej nazwa dla Karpat (Chorby)[20]
Przez historyków najczęściej więc Biała Chorwacja bywa umiejscawiana w północnych Czechach, na Śląsku, w Małopolsce lub na Ukrainie. Istnieje np. hipoteza że centrum Białej Chorwacji znajdowało się obok obecnej wsi Stulsko[21] w rejonie mikołajewskim obwodu lwowskiego[22]. Pomimo, iż relacja Konstantyna wspominająca o frankijskim zwierzchnictwie na Białą Chorwacją nakazywałaby szukanie jej raczej w Czechach i na Śląsku[23] nie da się też wykluczyć hipotezy, że Chorwaci z upływem czasu przesuwali zajmowane przez siebie terytorium, co patrząc na np. dużo odleglejsze wędrówki Wandalów, nie powinno zaskakiwać.

Biali Chorwaci a Wiślanie

Prawdopodobne jest, że Chorwaci kryją się w dziele Geografa Bawarskiego pod nazwą Wiślan. Mogło się to stać za sprawą Morawian, którzy nazywali inne plemiona od miejsca ich osiedlenia, a nie od ich nazwy własnej. W wyniku ożywionych kontaktów handlowych kupców wielkomorawskich z państwem wschodniofrankijskim w IX w., nazwy plemion słowiańskich przekazywano na zachód, gdzie były spisywane przez niemieckojęzycznych skrybów, trafiając tym samym do sporządzonego dla Ludwika Niemca spisu plemion zachodniosłowiańskich.
Potwierdzeniem tej tezy może być fakt, iż w Powieści minionych lat Nestor wymienia większość plemion żyjących na ziemiach polskich (w tym Chorwatów), ale nie pada za to ani razu wzmianka o plemieniu Wiślan, które przecież było jednym z centrów wczesnej państwowości polskiej.
Twierdzeniu o tożsamości Białych Chorwatów z Wiślanami przeczy relacja Alfreda Wielkiego, który wymienia oba te plemiona.
Teza jakoby Chorwaci zamieszkiwali tereny górnej Wisły jest odrzucana przez wielu historyków, m.in. przez profesorów: J. Widajewicza, H. Paszkiewicza, E. Modelskiego[24]. Gerard Labuda akceptował istnienie małopolskich Chorwatów (i Serbów), ale uważał, że relacja Konstantyna Porfirogenety (o Wielkiej/Białej Chorwacji) odnosi się do Chorwatów czeskich[25].

Biali Chorwaci a Lędzianie

Obecnie przeważa pogląd, że plemiona te należy łączyć z Lędzianami. W XI wieku w kronice Nestora nazwa Lachy nie oznacza już jedynie Lędzian, od których się wywodzi, ale wszystkich Słowian Zachodnich z wyjątkiem Czechów i plemion słowackich. Oznacza to, że pamięć o związku plemiennym Lędzian i świadomość o jego znaczeniu zanikała na Rusi i już wtedy nie zdawano tam sobie sprawy z tego, że nazwa Lach pochodzi od słowa Lędzianin i lęda.
W latach 70. X wieku Lędzianie najprawdopodobniej weszli w skład państwa Mieszka I. W 981 wraz z wschodnimi ziemiami Polski podbici przez Ruś, a około 1018-1031 ponownie znajdowali się w państwie piastowskim (także w latach 1077-1086) po tym jak Bolesław Chrobry odbył słynną wyprawę na Kijów. Pod panowaniem Rusi ulegli całkowitej rutenizacji, co nastąpiło m.in. w wyniku działalności Kościoła Wschodniego po roku 1054, znajdującego się w stanie schizmy wobec Kościoła Łacińskiego. Innym przejawem rutenizacji terenów Lędzian były akcje deportacyjne podobne do działań Jarosława Mądrego w roku 1031, kiedy przesiedlił on po wcieleniu ziem lędziańskich do Rusi znaczną część ludności nad rzekę Roś (Naddnieprze), gdzie długo zachowywała ona swą odrębność etniczną.




http://www.mytusa.org/index.php/blogy/blog-qmytusaq/154-powrot-do-biaych-chorwatow.html

http://pl.wikipedia.org/wiki/Bia%C5%82a_Chorwacja

http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/ed/Heiliges_R%C3%B6misches_Reich_1000.PNG
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/9/93/Polska_Rosja_Skandynawia_w_IX_w.jpg




KOMENTARZE

  • Autor
    Tak, jest tajemnica.Droga do owej tajemnicy prowadzi poprzez Ślężę,poprzez Krakowskie Kopce, na północ,na Mazowsze,dawniej zwane Mazurami.Niektórzy mówią,że owe Mazowsze-Mazury od Mazar-grób.Pewne jest,że krakowski kopiec Krakusa-Rękawka jest od prasłowiańskiego raka,rakew-Grób.Stąd i Krak i Kraków od Grobu.Tajemnica-Grób jest na Mazowszu i prawdą jest,że owa tajemnica istnieje i skrywa,ale i ujawni prawdę o Potędze.
    Pozdrawiam
  • @rebs 12:23:06
    Uchyli Pan rąbka Tajemnicy?

    Pozdrawiam
  • Maciej Piotr Synak
    Drogi Panie.Owo miejsce na Mazowszu istnieje i znalazłem je.Te zaledwie kilkaset kilometrów ze Ślęży,poprzez Kraków i do Mazowsza, zajęło mi 20 lat.Dla mnie nie jest ważna droga,którą przebyłem.Nie zamierzam pisać o tym książki,ani żadnej pracy naukowej.Ważne jest jedynie te miejsce i najważniejsi są wszyscy Ci,którym się ujawni.Nie pełni żadnej roli religijnej i nie jest poświęcone żadnemu bogu i nie jest stworzone przez żadnych bogów,ani ufoludków.Jest to miejsce Władcy i jego poddanych.Z tego co już wiem prawdziwemu władcy ludzi i prawdziwych poddanych.Sam obiekt niczym szczególnym się nie wyróżnia i nie znalazłbym go nigdy,gdyby nie pozwolił mi się odnalezć.
    Szczerze mówiąc ,owe tory kolejowe,którymi zobrazował Pan siebie, są wysoce znaczące i intrygujące

    Pozdrawiam
  • @rebs 06:18:54
    Ciekawe, bardzo ciekawe.

    Mazowsza za bardzo nie znam, ale jest kilka miejsc, które bezwzględnie chciałbym odwiedzić..

    Lubię zagadki - a jeszcze bardziej lubię je rozwiązywać.
    Polska jest niesamowitym krajem - przygody filmowego I.Jonsa to mały pryszcz w porównaniu z tym, co nas otacza - niemal na każdym kroku...

    Może jednak zdradzi Pan jakąś wskazówkę?
    Zapraszam na priv...
  • Maciej Piotr Synak
    Miejsce jak miejsce,nic nie znaczy bez Pana umysłu.Przygotowali owo miejsce ci,którzy mieli specyficzną inteligencję,umysł i świadomość,nieraz i tysiące lat temu.Jak Pan widzi nasza rozmowa nie wzbudziła wielkiego zainteresowania.To normalne i zrozumiałe.Z tego,co już wiem ta nieco odmienna świadomość powstała zapewne u zarania Cro-magnon i trwa ukryta i jest tą tajemnicą,którą Pan dostrzega,bo pozwala na to Pana umysł.
    Dlatego,jeżeli Pan dalej ma na to ochotę, proszę po prostu być z tą prawdą,z tą tajemnicą.Odpowiem Panu na każde pytanie.Być może umysł ma Pan dobry.
    Tak, czy owak widzę,że zaczyna się ruch w interesie i widzę,że i Władca i Poddani są bardzo blisko
  • @rebs 05:39:20
    Starożytni byli zwyczajni myśli swoje przekazywać symbolami. Pisać niewielu umiało, runy też pewnie były dla elit, a właśnie praca Feliksa Gruszki (w poprzednim Godło. Co oznacza?) pokazuje, że runy mogły być nakładane jedna na drugą, co postronni mogą odebrać jako nic nie znaczące znaki, ozdoby.
    A jednak symbole runiczne przetrwały np. na ścianach domów o konstrukcji szachulcowej. Niewtajemniczeni nie mieli pojęcia, że na ich domach widnieją olbrzymie napisy....pisane runami. "Pisane" belkami.

    Często przekaz pokazany jest w sposób zawoalowany.
    Jak komuś pokazać rysunek, cokolwiek, co jest nośnikiem jakiejś treści - to ludzie wzruszają ramionami i patrzą się zdziwieni.

    Trudno to określić, dlaczego współcześnie niewielu ludzi dostrzega zamysł kryjący się za napisem rysunkiem obrazem rzeźbą...

    A niektóre rzeczy pokazane są wprost.

    Może to wina szkoły i myślenia linearnego.

    Mam na tapecie taki temat, więc pewnie niedługo go opiszę.


    Tak więc nie uważam tego za jakąś szczególną świadomość.

    To jest nawet bym powiedział "standardowa" świadomość - problem stwarza dzisiejszy świat, przez który współcześni zatracili pewną wrażliwość.

    Ponadto - to co wykracza poza ustalone ramy - jest wyśmiewane lub w inny sposób deprecjonowane. Więc ludzie unikają precyzyjnego definiowania, porzucają temat, nawet NIELOGICZNIE , ale zgodnie z powyższą jakby zasadą "argumentując" istnienie takiej czy innej rzeczy.

    Ostatnio np. usłyszałem, że Matejko na obrazie "Portret dzieci artysty" namalował swoim dzieciom wielkie męskie łapska, bo...niedowidział.
    Skoro niedowidział, to dlaczego inne drobne elementy są namalowane precyzyjnie i proporcjonalnie?

    Jestem pewien, że pewna wiedza była jeszcze kilkaset lat temu dość powszechna - dzisiaj nikt jej nie dostrzega, zapewne oprócz niektórych archeologów, może historyków.


    Czasami pokazana jest wprost, a mimo to na siłę lansuje się inną koncepcję, wyssaną z palca.





    Pytań mam oczywiście wiele..
    Na przykład: Kim jest ów Władca, o którym Pan pisze, no i Poddani..
    Może też poda Pan mi rejon, gdzie jest to miejsce?

    Pozdrawiam
  • Maciej Piotr Synak
    Zapewniam,że swiadomość o której piszę jest bardzo niestandardowa.Ba,poprzez kilkadziesiąt tysięcy lat nieświadomości,podświadomości, nieużywania jako świadomość, obrosła mnóstwem symboli i wszelkich dupereli,przez które trudno się przebić.Ja męczę się z owymi duperelami już dwadzieścia lat.Mnie Pana umysł zaciekawił,no i te tory kolejowe,a zobaczymy,co będzie dalej.Jednym słowem -na spoko.Wiek zapewne ma Pan odpowiedni,bo nie mozna zacząć się bawić w te klocki za wcześnie.Np mistrzowie kabały nie dopuszczali uczniów do Pieśni nad Pieśniami przed czterdziestką,mieli łeb.
    Taaa,Władca,to jest pytanie.Niewiele jeszcze o tym wiem napewno.To jakiś niezwykły związek,niezwykłe połączenie między nim i poddanymi,no i proszę mi wierzyć,potężna inteligencja
  • Zapomniałem o rejonie miejsca
    Koło zwyczajnej wiochy,na północ od Warszawy
  • @rebs 11:53:56
    Hmmm. zdawkowy Pan jest..

    Symbole - fakt, potrafią zaciemnić sprawę. Wszystkiemu trzeba się uważnie przyglądać.

    Co do owej wioski.... poproszę o jakieś kalambury jeszcze.

    Jaki związek pomiędzy władcą i poddanymi - może pan rozwinąć temat?

    A dlaczego akurat tory pana zafascynowały?
  • @Maciej Piotr Synak 18:46:45
    Mogę chyba powiedzieć,że symbole są jeszcze bardziej zdawkowe .Myślę,że wszelkie kalambury byłyby tutaj niepoważne i niegrzeczne z mojej strony.Jak już powiedziałem,miejsce jest niczym bez Pana umysłu.Tutaj ten pierwszy krok musi uczynić Pana umysł.Przynajmniej tak było ze mną.No cóż owe tory mają pewien związek z przebijaniem się owej świadomości do świadomości.To naprawdę bardzo trudne i niebezpieczne.Można dostać po prostu świra.Ja tutaj nie miałem żadnej taryfy ulgowej,walnęło mnie to z pełną mocą.Innym chciałbym tego zaoszczędzić.Po prostu nie chcę nikogo mieć na sumieniu.Trzeba tutaj wypracować bezpieczny sposób.To trochę jak budzenie Neo z Matrixa,ale proszę się zbytnio tym nie sugerować.
  • @rebs 05:17:31
    Chyba wiem o co panu chodzi - ale ja to przeżyłem jakieś 10 lat temu.. Jakoś nie ześwirowałem...
  • @Maciej Piotr Synak 18:55:45
    Cieszę się

Godło. Co oznacza?





A jednak - wszystko się potwierdza....


Jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało:

jeśli NIE WIESZ NA CO PATRZYSZ - TO NIE WIESZ CO TO JEST.

JEŚLI WIESZ CZEGO SZUKAĆ - TO WTEDY TO ZOBACZYSZ.











I bynajmniej nie są to runy...


http://chomikuj.pl/doranis/Historia+pisma/Runologia/Feliks+Gruszka+-+Runy+s*c5*82owia*c5*84skie+%28r*c4*99kopis%29,1375586976.pdf


http://argo.nowyekran.net/post/84128,pieprzyc-tajemnice

Kopernik to jeszcze nic....






Definicja Werwolfu, definicja 5 kolumny




Organizacja bez organizacji.

Świetny artykuł dr. Rafała Brzeskiego. Przedrukowuję fragment dotyczący struktury jaką posługuje się Werwolf, czyli rodzaj 5 kolumny...

Jest to również forma jaką może przyjąć polska organizacja patriotyczna.



>>>


Organizacja bez organizacji
Jeśli chce się dobrze rządzić krajem wielkości Polski, to potrzeba około półtora miliona podobnie myślących ludzi. Nie muszą być z tej samej partii, czy grupy politycznej, ale muszą kierować się tym samym katalogiem wartości. Tak w życiu publicznym, jak prywatnym. Ludzie ci muszą być obecni na wszystkich szczeblach administracji państwowej, rządowej i samorządowej. W sferze informacji, gospodarki, kultury, nauki, w edukacji i w służbie zdrowia, w służbach mundurowych i w sporcie. W każdej dziedzinie życia publicznego, dosłownie wszędzie. Swoją działalnością, pracą i zachowaniem muszą – bez uciekania się do przemocy – narzucić model postrzegania rzeczywistości i poczucie obowiązku dbałości o dobro wspólne w służbie współobywateli.
Ukształtowanie „od zera” tak licznej społeczności podobnie myślących ludzi wymaga czasem pokoleń, ale zdarza się, że wystarczy tylko obudzić drzemiące w ludziach tęsknoty i dążenia przytłoczone hałaśliwym, a bezmyślnym, szumem dnia codziennego. Jeden impuls może sprawić, że ludzie zaczną rozglądać się wokół szukając możliwości przebudowania świata, z którego nie są zadowoleni. Pierwszym odruchem jest wówczas chęć zorganizowania się. I natychmiast pojawia się obawa przed aparatem inwigilacji i ucisku aktualnie rządzących, którzy zazwyczaj nie są chętni do oddania władzy, przywilejów i apanaży. Potencjalne zagrożenie organizujących się zależne jest od wyboru modelu przyszłej organizacji. Do podstawowych należą:

[...]


Organizacja bez organizacji. To działalność małych grup i pojedynczych osób powiązanych jedną myślą. A nie strukturą i przepisami.
Opisane wcześniej modele organizacji w mniejszym lub większym stopniu zakładają istnienie:
- przywódców,
- hierarchii,
- łańcucha wydawania poleceń i składania sprawozdań,
- różnych form ustalania priorytetów organizacji,
- mechanizmów budżetowania,
- dyscyplinowania członków celem zapobieżenia tworzeniu się frakcji i koterii.
Składa się to w sumie na istnienie jakiegoś organu centralnego. Przy czym likwidacja Centrali powoduje rozpad lub paraliż struktur i w konsekwencji rozpad całej organizacji.
Organizacja bez organizacji nie ma Centrali. Nie ma przywódców, nie ma hierarchii, nie ma formalnych struktur, budynków, biur, infrastruktury, budżetu, itp. Jest systemem otwartym. Każdy może zostać członkiem, każdy może odejść w dowolnej chwili. Małe grupki mogą się dowolnie łączyć, a większe dzielić. (W praktyce kilkanaście osób to maksymalna liczba członków jednej grupy, gdyż przy większej liczbie pojawiają się kłopoty ze sprawnym komunikowaniem się i szybkim podejmowaniem decyzji.) Organizacja jest płynna. Wygląda to na chaos, czyli paradoksalnie zaprzeczenie organizacji, ale chaos wymusza kreatywność, szybkie podejmowanie decyzji oraz poczucie odpowiedzialności za te decyzje.
Cementem łączącym członków takiej płynnej formacji są:
- jedność wartości,
- chęć utrzymania wartości,
- wola dokonania zmian dla zachowania wartości,
- wiedza i wola zdobywania tej wiedzy,
- determinacja w osiągnięciu celu postawionego przez siebie samego (tu nikt nie narzuca zadań, ani nie stawia celu).
Radykalna decentralizacja sprawia, że jak długo istnieje wspólna myśl i przestrzeganie wspólnego katalogu wartości, tak długo organizacja jest praktycznie nie do rozbicia.
- brak przywódców, hierarchii i Centrali (w postaci infrastruktury i ludzi centralnego aparatu) powoduje, że ewentualny przeciwnik nie bardzo ma co zlikwidować.
- głupota, zła wola, przeniewierstwo kierownictwa nie ma żadnego znaczenia z braku kierownictwa.
- brak kierownictwa i hierarchii powoduje, że nie ma kogo skorumpować.
- koszt ewentualnego skorumpowania wszystkich członków organizacji jest prohibicyjnie wysoki.
- istnieje wprawdzie teoretyczna możliwość wprowadzenia agentury penetracyjnej lub agentury wpływu do wnętrza każdej z miriady drobnych grup, ale w praktyce jest to bardzo trudne do wykonania.
System otwarty jest odporny nie tylko na zewnętrzną korupcję, ale również na zewnętrzną ko-optację (wchłonięcie przez inny system). Jest też odporny na korupcję wewnętrzną (kolesiostwo, tworzenie koterii, protekcję, itp.) oraz na skostnienie. W małej grupie bez przywódcy wszyscy się znają, wszyscy wspólnie decydują o priorytetach, każdy może rzucić pomysł i jeśli reszta uzna go za dobry, to wszyscy go realizują. Kto nie ma ochoty, może w każdej chwili odejść. Nikt nikogo nie trzyma. Z drugiej strony, łatwo jest buntować się przeciwko „szefowi”, ale znacznie trudniej przeciwko kolegom. A z założenia „szefa” nie ma.

Z otwartego systemu nie można wprawdzie nikogo wyrzucić, albo zmusić go do posłuszeństwa, ale osoby z jakiegokolwiek powodu „niepasujące” lub „niechciane” można łatwo zmarginalizować i albo same odejdą, albo zostaną „otorbione” i nie będą miały wpływu na działania grupy. Jeżeli w grę wchodzi jedynie konflikt osobowości, to nic nie stoi na przeszkodzie, by działać samodzielnie, albo utworzyć kolejną grupkę - współpracującą lub nie, ale wyznającą ten sam katalog wartości. I to jest najbardziej istotne.

Zaletą organizacji bez organizacji jest także jej lokalność. Kierujący się tym samym katalogiem wartości ludzie tworzący grupkę znają problemy swego środowiska i są świadomi tego, co chcą osiągnąć. Pozostaje zazwyczaj ustalenie najlepszego sposobu osiągnięcia tego celu, a potem sprawna realizacja. Nie muszą przy tym czekać na wytyczne, bo wytycznych nie ma i nie będzie! Jest tylko katalog wartości.

Jeśli cel i sposób jego osiągnięcia będą odpowiadać szerszej społeczności, to bardzo szybko powstaną spontanicznie kolejne grupki działające wprawdzie oddzielnie, ale utożsamiające się z tym samym katalogiem wartości. To wartości, wiedza o tych wartościach i świadomość konieczności ich przestrzegania są elementem organizującym ludzi. Patrz demonstracje przeciwko ACTA oraz Marsz Niepodległości.
Konieczna łączność między grupkami, wymiana informacji i materiałów wzbogacających wiedzę tworzy się w systemie otwartym spontanicznie w obecnych czasach poprzez Internet. Kiedyś poprzez słowo mówione, na zasadzie „jedna baba drugiej babie”, czemu obecnie odpowiada P2P.
Rozpowszechnianie informacji i propagację wiedzy w takim modelu trudno powstrzymać, gdyż w większości przypadków nie dotyczy ona konkretnych działań, którym można nadać etykietkę „spisku”, lecz ogólnej i szczegółowej wiedzy o wartościach. O zmianach kulturowych, o rozwoju cywilizacyjnym, itp. O spiskach wspomina się w kontekście historycznym i być może dlatego obserwuje się obecnie tendencję do limitowania wiedzy historycznej.

W organizacjach bez organizacji nie ma centralnego budżetu. Nie ma też infrastruktury. Działalność opiera się na dobrej woli i skromnych funduszach członków grupy, którzy spotykają się prywatnie u siebie w domach, albo w kawiarni, czy nawet w parku. Bazuje się nie tyle na funduszach, co na możliwościach członków. Jeden ma drukarkę, drugi papier, a trzeci klej i już można plakatować miasto. Finansowanie z zewnątrz grupy wiąże się z kontrolą. Kto płaci orkiestrze, ten wybiera melodię.
Modelowi organizacji bez organizacji zarzuca się, że jest skuteczny jedynie w działalności negatywnej. Krytycy przyznają, że owszem jest przydatny w mobilizacji ludzi do protestu, ale nie w kreowaniu czegoś pozytywnego, w zachęcaniu do działania na rzecz budowy lub modernizacji czegokolwiek. Zarzucają także, że nie sposób negocjować z masą drobnych, oddzielnych tworów pozbawionych liderów i osiągnąć z taką organizacją kompromis. W tej pozornej wadzie tkwi jednak siła modelu. Kompromis, w którym rezygnuje się z pewnych wartości, to poddanie się korupcji. Organizacja bez organizacji, jeśli chce pozostać wierna wyznawanemu katalogowi wartości to winna domagać się przestrzegania tych wartości bez jakichkolwiek ograniczeń, w całości.

Zadaniem organizacji bez organizacji jest nie tyle osiągnięcie władzy, co dokonanie przemiany. Nie oznacza to odżegnywania się od polityki. Wręcz odwrotnie, organizacja bez organizacji winna być głęboko zaangażowana w politykę tylko, że jej celem winna być zmiana kultury politycznej, a nie wygranie miejsc w parlamencie lub wspieranie konkretnych polityków. Praktyka bowiem wykazuje, że we współczesnym świecie tak partie polityczne, jak poszczególni politycy, podatni są na coś, co można określić mianem korupcji ze strony środowiska. Dopiero zmiana kultury politycznej może wykorzenić korupcjogenny wpływ środowisk obrastających parlamenty i otaczających parlamentarzystów (lobbystów, grup nacisku, mediów i ich właścicieli, itp.). Dopiero zmiana kultury może wpoić na trwale w reprezentantów obywateli, że ich obowiązkiem jest służyć dobru wspólnemu, a nie sobie lub swojemu ugrupowaniu.
Zmiana kultury politycznej może też uprzytomnić obywatelom, że to oni są podmiotem państwa i państwo powinno im służyć. Wyrobić w nich chęć i wolę aktywnego kształtowania swego losu, a nie czekania na kanapie przed telewizorem z nadzieją, że ktoś, coś za mnie zrobi.
Taka przemiana kultury politycznej nie przyjdzie z dnia na dzień. Pół wieku komunizmu oraz lata intensywnych zabiegów socjotechnicznych wykształciły pokolenie lemingów. Teraz trzeba zacząć aktywnie działać tak, żeby było to ostatnie stracone pokolenie.
Chyba, że nie chcemy być dłużej narodem i wystarcza nam rola zasobu ludzkiego i zbiorowiska jednostek statystycznych.
Rafał Brzeski


<<<


Gorąco polecam całość:

http://socjocybernetyka.wordpress.com/2013/03/07/dr-r-brzeski-organizacja-bez-organizacji/


KOMENTARZE

  • Ale werwolf nie jest chyba taką organizacją
    bez organizacji..Ma centralę...Poza Polską , ale ma...
    W młodości też myślałem o takim systemie ...Ale ciągle mi wychodziło,że
    musi być ten KTOŚ....Nawet te wartości ktoś musi wyrazić,opublikować, rozkolportować...

    Pozdrawiam
  • Bardzo ciekawy wpis....
    ...daje do myślenia.

    pozdrawiam
  • @zbigniew1108 12:19:56
    Werwolf jest zorganizowany i ma formę organizacji dywersyjnej.

    Trudno nazywać go kontrwywiadem...kiedy niema on zorganizowanego przeciwnika na terenie, na którym operuje....

    Ale 5 kolumna, organizacja bez organizacji, to obfite zaplecze wspierające.
    Chociażby w wyborach....
  • @zbigniew1108 12:19:56
    Nikt nie musi publikować wartości. W cybernetyce nazywa się to programowaniem pośrednim, wpływaniem na reaktywności, po polsku wychowywaniem. Trzeba sobie po prostu wychować ludzi, jak przyjdzie potrzeba, będą działać jak należy. pozdrawiam
  • @corvette 19:27:28
    Zachęcam wszystkich do studiowania cybernetyki.
  • @corvette 19:27:28"....Trzeba sobie po prostu wychować ludzi,..."
    Czy każdy z członków organizacji bez organizacji będzie wychowywał sobie ludzi według swojego uznania , czy też będzie wspólny wzorzec?
    Pisząc o opublikowaniu miałem na mysli nie masmedia ale nadanie trwalszej
    formy niż tylko słownej...Ale może faktycznie jednak trzeba poprzestać na powtarzaniu jeden drugiemu...?

    Pozdrawiam
  • @zbigniew1108 19:35:50
    Wspólny wzorzec to cywilizacja łacińska i kultura polska. Część z tych wartości jest dziedziczona genetycznie, części trzeba się wyuczyć. Pisząc o wychowywaniu miałem bardziej na myśli kształcenie w odpowiednim duchu. Komunizm przetrącił nam kręgosłup i obecnie większość społeczeństwa nie wie co się dzieje. Do tego dochodzą mass media sterowane przez obcych. Naszą jedyną szansą jest internet i w internecie znajduje się już sporo wykładów na ten temat. Proszę sobie wpisać w youtube.com hasła Brzeski, Kossecki. To są specjaliści od wojny informacyjnej.

    Jeśli jest Pan zainteresowany bardziej tematem polecam blogi:

    pmn.bloog.pl
    twx.bloog.pl
    naizdw.wordpress.com

    a tu znajdzie Pan publikacje z tematyki cybernetyki i wojny informacyjnej

    http://autonom.edu.pl/

    polecam zacząć od Mazura, a potem czytać Kosseckiego

    Internet daje możliwość, że każdy może szkolić się sam w domu. Dlatego trzeba polecać znajomym tę wiedzę. Jeśli przeszkolimy odpowiednią ilość osób, dopiero będzie można myśleć o przejęciu władzy w Polsce. Inaczej to jest:

    "Obok Orła znak Pogoni, poszli nasi w bój bez broni. Hu, ha, krew gra, duch gra, hu ha! Matko Polsko, żyj, Jezus Maria, bij"

    i zlizywanie ran po przegranej.

    serdecznie pozdrawiam
  • @corvette 19:56:03
    Innymi słowy napisał Pan , że jednak coś trzeba opublikować...
    Feliksa Konecznego ksiązki o cywilizacjach,Mariana Mazura o cybernetyce i charakterze, Józefa Kosseckiego o systemach autonomicznych...
    A następnie w internecie trzeba opublikować wskazówki , które książki są dobrym wzorcem a które nie...

    Zatem , czy może istnieć organizacja autonomiczna bez homeostatu
    czy nie może ???
  • @zbigniew1108 20:08:10
    Widzę, że zna Pan tematykę :) Właśnie o to chodzi, że homeostat może być rozproszony. Nie musi być konkretnym organem, w procesie autonomicznym, jakim jest człowiek nie sposób wskazać homeostatu, jest wszędzie i nigdzie. Tak samo, może być z organizacją.
  • ważna jest hierarchia wartości
    i odpowiednie rozwinięcia znaczeń. Same słowa typu dobro miłość itp. to pustosłowie, można je interpretować frywolnie. Ludzie skupieni wokół pewnej hierarchii wartości tworzą oddzielny organizm. Powinno się ją tworzyć jawnie i powinna być ogólnie dostępna. Powinna przyciągać, by organizm rósł. Powinna być również toczona dyskusja nad jej konsekwencjami i wprowadzane ewentualne korekty.
  • @corvette 20:14:42 homeostat może być rozproszony
    Niestety, dla mnie jest to zaprzeczenie istoty homeostatu...
    Bo co wtedy jest korelatrorem - w skrócie zasyczaczem informacji,
    a co akumulatorem-energia i jak wspólpracują z rozproszonym homeostatem?

    Taki rozproszony homeostat to może Dusza ludzka albo Świadomy Kosmos-Bóg...???? Czy wtedy nie będize ...jakim mnie Panie stworzyłeś, takim mnie masz...????
    I dla jasnosci, wcale nie potępiam takiej postawy życiowej...,
    ale z działaniem politycznym bym jej nie łączył...

    Bliższy jest mi pogląd, że pierwszym krokiem powinno być uświadomienie sobie , że człowiek może być układem homeostatycznym ,
    a w korelatorze odbiera informacje ze świata a także od Boga...jakiego jest w stanie usłyszeć...
  • @ssak 20:23:00 Powinno się ją tworzyć jawnie i powinna być ogólnie dostępna
    Mam absolutnie podobne oczekiwania...

    Zbyt długo żyliśmy w kręgu tajemnicy misterium natchnień ...

    Życie jest o wiele prostsze, gdy odrzuci się stwarzane przez innych ludzi "nakazy sił wyższych"...
    Prawdziwe siły wyższe radzą sobie doskonale bez pomocy pośredników
    i każdemu człowiekowi składają ofertę współpracy adekwatnej do zdolności jego korelatorów i wytrzymałości akumulatorów...w odpowiednim czasie.
  • @zbigniew1108 20:34:52
    Jeśli chodzi o człowieka, to korelatorem jest oczywiście mózg, a akumulatorem układ pokarmowy, a steruje nimi Bóg poprzez informacje zapisane w kodzie genetycznym (sterowanie pośrednie). Ale Panu zapewne chodzi o organizację. Informacje znajdzie Pan w tekście.

    "W organizacjach bez organizacji nie ma centralnego budżetu. Nie ma też infrastruktury. Działalność opiera się na dobrej woli i skromnych funduszach członków grupy, którzy spotykają się prywatnie u siebie w domach, albo w kawiarni, czy nawet w parku. Bazuje się nie tyle na funduszach, co na możliwościach członków. Jeden ma drukarkę, drugi papier, a trzeci klej i już można plakatować miasto. Finansowanie z zewnątrz grupy wiąże się z kontrolą. Kto płaci orkiestrze, ten wybiera melodię."

    To jeśli chodzi o akumulator.

    "Jeżeli w grę wchodzi jedynie konflikt osobowości, to nic nie stoi na przeszkodzie, by działać samodzielnie, albo utworzyć kolejną grupkę - współpracującą lub nie, ale wyznającą ten sam katalog wartości. I to jest najbardziej istotne."

    Tutaj jeżeli chodzi o korelator i homeostat.

    Jeśli ludzie będą mieli ten sam system wartości, czyli te same reaktywności, to tak samo będą reagować na bodźce.

    Np. Nie popieram ustawy aborcyjnej, bo 5 przykazanie mówi nie zabijaj.

    Dawniej programowanie szło od rodziny i kościoła, teraz wszyscy mają w domu telewizorek i on ich programuje i tutaj jest szansa, bo coraz więcej ludzi ma internet.
  • @corvette 20:55:04 ....steruje nimi Bóg poprzez informacje zapisane..
    Aby nasza rozmowa nie rozjechała się...:

    1.jeżeli Bóg steruje , to człowiek nie jest ukłądem autonomicznym

    2.jeżeli człowiek nie jest układem autonomicznym , to dowolny zbiór lub system ludzi nie stworzy układu autonomicznego

    3.czy nie autonomiczny system może mieć własne cele polityczne?Ja uważam , że nie...

    4.w Pańskich komentarzach znajduję jednak zawsze potrzebę istnienia , możliwe, że w bardzo wyrafinowanej formie, homeostatu, zapewniającego, że "... ludzie będą mieli ten sam system wartości, czyli te same reaktywności, to tak samo będą reagować na bodźce..."
    Albo to załatwia bezpośrednio Bóg przez geny , albo.... człowiek ma wolną wolę i jest systemem autonomicznym w świecie"jawy" i załatwia to człowieczy homeostat.
  • @zbigniew1108 21:10:28
    Tu właśnie chodzi o różnicę między sterowaniem bezpośrednim, a pośrednim. Człowiek dziedziczy program genetyczny od swoich rodziców, którzy dziedziczą go od swoich rodziców, na końcu tego łańcuszka jest Bóg. I tak ja rozumiem sterowanie pośrednie. Natomiast bezpośrednio steruje homeostat, którego ja w człowieku innego jak homeostat rozproszony nie znajduje. Jeśli Pan znajduje proszę wskazać. Doskonale oddaje to właśnie religia katolicka, człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, ale ma wolną wolę. Jeśli tak rozumiem sprawę to człowiek jest układem autonomicznym i z innymi ludźmi może tworzyć nadukład autonomiczny. O to właśnie chodzi w takiej organizacji. Chodzi właśnie o sterowanie pośrednie, czyli wychowanie ludzi w odpowiednim duchu, aby w odpowiednim czasie działali tak samo.
  • @corvette 08:50:57
    30 -kilka lat temu też próbowałem katolicyzmem wytłumaczyć
    homeostat według Pana "rozproszony", a wedłu mnie nie zlokalizowany...
    Nawet rysowałem schematy, na których Homeostat=Bóg...
    Ale z biegiem czasu odkryłem, że do niczego tą ścieżką nie dojdę...
    Obecnie nie mam gotowej doktryny, co może być homeostatem człowieka....Dusza? Nieśmiertelna? Uświadomiona?...

    W Pańskiej propozycji taka rozproszona homeostaza może być skuteczna jedynie wśród wyznawców tego samego Boga, który działa
    na bieżąco ....
    Osoby z innym światopoglądem nie mogą być jej składowymi...

    W praktyce polskiej rzeczywistości nie nastąpi zatem żadna zmiana, gdyż tzw.większość katolicka ma homeostat organizacyjny w Watykanie... Teraz i na wieki ...
    Jaki jest efekt działalności katolickich Prezydentów, Premierów,Sejmów , niech każdy oceni według własnych preferencji...
    Ps.
    Dla uściślenia- nie jestem zwolennikiem watykańskiej homeostazy
    w polityce polskiego narodu.
  • @corvette 08:50:57
    >Człowiek dziedziczy program genetyczny od swoich rodziców, którzy dziedziczą go od swoich rodziców, na końcu tego łańcuszka jest Bóg.

    To nie jest takie oczywiste. Biolodzy komórkowi rozpoznają, że otoczenie, zewnętrzny wszechświat i nasza wewnętrzna fizjologia i co najważniejsze, nasza percepcja otoczenia, bezpośrednio kontroluje aktywność naszych genów.
  • @ssak 14:10:04
    Zgoda. Ale to nic nie zmienia. Otoczenie wpływa tylko na właściwości elastyczne układu autonomicznego, na sztywne nie wpływa.
  • @zbigniew1108 12:58:12
    Ja nie wiem, gdzie Pan widział tych katolickich premierów prezydentów i sejmy, bo dla mnie ani jeden nie był. Cybernetyk ocenia po skutkach. Nie wystarczy wpiąć Matki Boskiej do klapy marynarki, albo wziąć ślubu kościelnego przed wyborami. Za to kto jest kto można ocenić np. po paleniu świeczek na święto Hanuki, czy otwieraniu paraloży B'nai B'rith, po głosowaniu za ustawą aborcyjną itd.. Po owocach ich poznacie, to jest podejście cybernetyczne.
    Cały czas odnoszę wrażenie, że miesza Pan sterowanie pośrednie ze sterowaniem bezpośrednim. Załóżmy, że udało się Panu zbudować autonom. Wyposażył go Pan we wszystkie niezbędnę organy. Organy te maja parametry sztywne, których otoczenie nie może zmieniać oraz parametry elastyczne, na które otoczenie może wpływać. To jakie będą parametry sztywne Autonomu zdecydował Pan (tak rozumiem sterowanie pośrednie przez Boga), natomiast parametry elastyczne są zmieniane przez otoczenie i zależą od warunków w jakich Autonom przebywa. Bezpośrednio zatem steruje się autonom sam. Otoczenie też może wpływać na jego parametry elastyczne, i to też sterowanie pośrednie, wpływanie na reaktywności. Watykan bezpośrednio nie steruje, Watykan wychowuje, wpływa na reaktywności, innej możliwości nie ma.
    A w poniższym układzie autonomiczny jaki jest homeostat rozproszony, czy nie zlokalizowany?

    https://www.youtube.com/watch?v=muVx8k0VCeQ

Cena wojny






Krótka kwerenda...




"W pierwszy weekend akcji w Libii siły amerykańskie wystrzeliły w kierunku wojsk Kaddafiego 112 pocisków Tomahawk. Po milion dolarów za sztukę. Trzy niewidzialne dla radarów bombowce B2 (każdy wart ponad 1 mld dolarów) zrzuciły bomby warte łącznie 45 mln dolarów, a francuskie myśliwce Rafale wystrzeliły pociski warte przynajmniej 10 mln dolarów."

"Premier Donald Tusk powiedział w środę, że wojsko kupi 70 śmigłowców, zamiast zapowiadanych wcześniej 26. Poinformował też o decyzji, że korweta typu "Gawron" zostanie dokończona jako patrolowiec oraz o remoncie jednej z fregat. Wygląda zatem na to, że zbudowaliśmy sobie najdroższą "motorówkę" świata, której koszt budowy wyniósł do tej pory 1,5 mld zł."

"Zależy nam tutaj bardzo na tempie. Te 70 śmigłowców to jest wielki program, gigantyczny jeśli chodzi o zaangażowanie finansowe, a pierwszych dostaw spodziewamy się już w 2014 r." - mówił Tusk.
"Firmy, które myślą o skutecznym startowaniu w przetargu, muszą zagwarantować, że produkcja tych śmigłowców będzie produkcją w Polsce. To także oznacza wsparcie dla gospodarki, dla polskiego rynku pracy" - podkreślił szef rządu.


itd itd...




KOMENTARZE


Polska armia szykuje się do wojny




 
 Anglo-saksońskie psy polskiej blogosfery popierają samobójczy atak na Rosję?

Państwo polskie czyni przygotowania do konfliktu zbrojnego, a tymczasem w budźecie pojawiła się dziura 30 mld złotych.



Czy jest to kwota jakiej potrzebuje armia na gwałtowne dozbrojenie się przed bliskim konfliktem zbrojnym, zachód kontra wschód?

W związku z powyższym po raz kolejny wystosowałem apel o nie podejmowanie agresywnych kroków względem atomowego mocarstwa jakim jest Rosja, tutaj:
http://argo.nowyekran.net/post/95938,czy-mozna-sie-pomylic-o-30-mld

W odpowiedzi napisano mi: "Synak, ty ruski psie. Co tu jeszcze robisz?"

Jak widać, anglo-sasom (służba w interesie angli, usa, niemiec) nie w smak był mój wpis.

Co właściwie oznacza słowo Circ? Wystarczy wpisać to słowo w google grafikę.....
Oto co o was myśli zachodnia agentura....


Do admina:
PROSZĘ USUNĄĆ BLOG TEJ PANI Z NOWEGO EKRANU





http://circ.nowyekran.net/post/96019,sowieckie-psy-w-polskiej-blogosferze





KOMENTARZE

  • Z Circ jest taki problem, że ma niektóre teksty ciekawe, ale ... czasem palnie jak łysy o beton.
    To tak pewnie jak z tym Duginem, słuchają go z pewnym zainteresowaniem (bo mówi rzeczy oryginalne), ale nie myślą go traktować nadmiernie serio. Bo nieraz odlatuje od zdrowego rozsądku i traci poczucie rzeczywistości. Mota się rozważania filozoficzno-ideologiczne, gdy sprawa jest prosta, i nie potrzeba do niej wielkiej filozofii. Dokładnie ten sam problem jest z Circ (plus poważne braki w wychowaniu i kulturze).
    Ona wśród zawiłych i wzniosłych rozważań nie zauważa, że jesteśmy już pod niemieckim szachem, idziemy na wymuszonych ruchach, i tylko kwestia czasu, gdy będzie mat. A to że za 50 lat Rosja może zechce anektować Polskę. Może i zechce, tylko kto przewidzi co będzie za 5 lat? I kto przy zdrowych zmysłach (poza filozofami) podejmuje decyzje w oparciu o tak słabe, odległe i niepewne przypuszczenia.
    A poza tym utożsamianie Dugina z Putinem to zwyczajne propagandowe nadużycie . Te dwa teksty o tym zaświadczają.

    http://rebelya.pl/post/593/dugin-juz-nie-stawiam-na-putina-rosja-zmierza-k

    https://en.wikipedia.org/wiki/Aleksandr_Dugin#Dugin.27s_works

    Dugin to ichniejszy polityczny awanturnik w stylu naszego Palikota. Dużo szumu robi, ale jego wpływ realny na władzę jest prawdopodobnie niewielki. I też był przy rządzie w pewnym okresie.
  • @vortex 12:18:07
    " I kto przy zdrowych zmysłach (poza filozofami) podejmuje decyzje w oparciu o tak słabe, odległe i niepewne przypuszczenia. "


    Jakie decyzje?
  • @Maciej Piotr Synak 12:38:17
    Decyzje polityczne. Bo polityczna decyzja o potrzebie wywołania wojny z Rosją jest oparta w istocie na takim takim to przypuszczeniu, że być może Rosja za lat kilkadziesiąt tak się wzmocni, że zagrozi niepodległości Polski, czyli postanowi ponownie włączyć ją do swojego terytorium. Może i się wzmocni, może i postanowi, tyle że trzeba mieć nierówno pod kopułą, żeby z powodu tych "może" robić obecnie wojnę, która najpewniej zakończy żywot Polski, już dużo szybciej i bardziej radykalnie.
  • @vortex 13:05:49
    A ja mówię o konflikcie pomiędzy usa i Rosją.

    Polska w ramach NATO zostanie zmuszona do interwencji - czyli jesteśmy traktowani jako mięso armatnie, które ma zabrać Rosjanom trochę czasu i uwiązać jakąś ilość ich wojska...
  • @Maciej Piotr Synak 13:15:54
    A ja mówię o ideologicznym i politycznym uzasadnieniu takiej operacji przed Polakami. Bo jakoś trzeba będzie, w końcu jak ludzie mają umierać, to za jakąś poważną sprawę, a nie z powodu wizji kabaretowych. Więc wizja tych nieprzeliczonych ruskich hord, co czają się nad granicą. I ten Dugin co podobno tak naprawdę rządzi Rosją, co też czyha na nas.
    A efekt jeden jest pewny tych fiki-miki gdyby się udało coś tutaj ruszyć, jakieś przemiany terytorialne uruchomić. Niemcy podejdą pod linię Wisły i wezmą nas krótko po swojemu za mordę. Na razie ćwiczą się tylko na polskich dzieciach, ale to na razie. A niejeden już się do nich zapisał, jako do przyszłych zwycięzców, jak ten cały dziwaczny "Wolny czyn", czysto agenturalna niemiecka impreza.
  • @vortex 13:51:48
    Uzasadnienie - od dawien dawna działa propaganda antyrosyjska, wiadomo.
    Nie ma to jak poszczuć ludzi na ludzi.