Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

środa, 8 marca 2017

Skra - pismiono ò kùlturze


Wieść zwaliła mnie z nóg. Oto okazuje się, że w małym westfalskim miasteczku w 1900 roku wydano przekład angielskiej powieści. Nie po niemiecku, nie po polsku – a po mazursku. To ponowne odkrycie zapomnianej całkowicie pozycji może raz na zawsze odmienić nasze postrzeganie Mazurów i stosunek ludzi do tej mowy. - pisze Pioter Szatkòwsczi


Maciej Synak
Maciej Synak "niezależne próby piśmiennicze stopniowo, ku niepocieszeniu części badaczy, wyrywają mazurską mowę z kręgu gwar" - zupełnie nieuprawnione stwierdzenie, całkowicie wspak odczytanie przez autora bloga!

Skoro sam autor XIX w. przekładu uważa polski za JĘ
ZYK, a staropruski za MOWĘ, to należy rozumieć, że widzi ją jako GWARĘ, a nie język.

GWARA, gwara ludowa, gwara terytorialna – terytorialna odmiana języka, MOWA LUDNOŚCI (zwłaszcza wiejskiej), wyodrębniona z języka ogólnego i gwar sąsiadujących poprzez odrębności fonetyczne i leksykalne.

MOWA to GWARA, a nie język.
Tak więc staropruski - mazurski jak chce autor bloga - to gwara, nie język.
Macéj Lasovi
Macéj Lasovi Tak. Kaszubi musieli słuchać tego pieprzenia przez prawie sto lat. Białorusini jeszcze dłużej. To samo Słowacy, Macedończycy, mieszkańcy Dalarny, Szkoci. Wszędzie te same aroganckie, protekcjonalne brednie "tych liczniejszych", którzy myślą, że ich bardziej okrzepły język w przeszłości miał w czymkolwiek inną historię. I te same brednie tych, którzy, nie znając słowa w danym języku, ex cathedra określają innym czym ich język jest, a czym nie. Nudy, więcej oryginalności życzę. NEEEEEXT.
Pēteris Wārnis Klamāns-Lazarevič
Pēteris Wārnis Klamāns-Lazarevič Albo przestań panie Synak manipulować po antkowsku albo poczytaj ze zrozumieniem i zgłęb temat a wtedy zrozumiesz przedmowę tej książki a potem cały temat .
Maciej Synak
Maciej Synak Macéj Lasovi Brednie - i do tego aroganckie. Mowa wszystkich Słowian pochodzi od jednego prajęzyka. Wraz z oddalaniem się od źródła mowa tych ludzi zmieniała się, przekształcając się w coś co dzisiaj, zależnie od okoliczności, NAUKA nazywa językiem, albo gwarą. Staropruski, czy mazurski, jak nazywa go autor, wg nauki to gwara. Gwarą wyróżnia min. to, że posługują się nią nieduże społeczności na niewielkim obszarze. Jeżeli ktoś próbuje nazywać gwarę językiem, to znaczy, że ma i realizuje cele polityczne - najpierw zamiana terminologii - uznanie, że społeczności posługujące się gwarą, mają "język regionalny", potem pojawiają się postulaty autonomii takiego regionu, a potem postulaty secesji od państwa. I takie zachowania obserwujemy w Polsce też w internecie, gdzie tworzy się wirtualne ośrodki różnorakich ruchów separatystycznych występujących pod nazwą typu Ruch Autonomii Pomorza, albo np. Mazur. To są cele polityczne realizowane przez niemiecką 5 kolumnę na Pomorzu, która dąży oderwania Kaszubszczyzny od Polski i do osłabienia Polski, rozsadzenia od środka poprzez tzw. regionalizację. Tak więc albo chłopie uprawiasz tu dywersję, albo jesteś nieuk i nie rozumiesz co oznacza słowo gwara tudzież język.
Maciej Synak
Maciej Synak "Jak sprawdziliśmy symbolika do której odwołuje się Ruch Autonomii Mazur jest na wskroś niemiecka. Prezentowane na stronie Ruchu na Facebooku godło wprost nawiązuje do symboli pruskich. Z lewej strony godła RAM mamy orła prowincji pruskiej Rzeszy niemieckiej w latach 1920-1945, bazującego na godle Królestwa Pruskiego (pozbawionego tylko korony). Prawe skrzydło to zaś kopia symbolu ziomkostwa wschodniopruskiego, kwestionującego polskość Warmii i Mazur. Ziomkostwa skupiają Niemców wysiedlonych decyzją Wielkich Mocarstw po II Wojnie Światowej. Symbol ten powstał po 1945 roku w Niemczech, nigdy wcześniej nie był używany.

Ale to nie wszystko. Bowiem ziomkostwo stworzyło swój znak także przez nawiązanie do 11 pruskiej dywizji piechoty hitlerowskiego Wehrmachtu, której znakiem była czerwona głowa łosia! O ile ziomkostwo używa poroża łosia w kolorze czarnym to autorzy herbu Ruchu Autonomii Mazur nawiązali wprost do herbu 11 dywizji, która 1 września 1939 roku zaatakowała z rejonu należącej wówczas do Niemiec Nidzicy i atakowała polskie linie obronne pod Mławą. Jednostka ta walczyła zaciekle przez cały okres II Wojny Światowej, kapitulując dopiero 8 maja 1945 w Kurlandii otoczona przez Armię Czerwoną. Właśnie fakt, że 11 dywizja walczyła do ostatniego dnia wojny powoduje, że w kręgach niemieckich szowinistów cieszy się ona specyficzną, budzącą najgorsze skojarzenia, estymą.

Mamy więc bezpośrednie nawiązanie nawet nie do pruskiej historii tych ziem, ale po prostu do okresu hitlerowskiego.

Nie trzeba już dodawać, że ma na tym symbolu żadnego znaku polskości. Pozwala to, po raz kolejny, postawić pytanie czy rzekoma oddolność ruchów dążących do autonomii//oddzielenia się od Polski jest taką faktycznie? Jakoś tak się składa, że powstają one na terenach w pewnym okresie należących do Niemiec, a w swojej symbolice odwołują się wyłącznie (jak wcześniej RAŚ) do barw niemieckich." http://wpolityce.pl/.../119533-ruch-autonomii-mazur...
Maciej Synak
Maciej Synak Oto "wielbiciele" Prus
Maciej Synak
Maciej Synak Pēteris Wārnis Klamāns-Lazarevič To Panu polecam czytanie ze zrozumieniem. "Ta Swenta Woyna, prowadzona od Pana Boga przećiwko Diabłowzy albo Utrata i Nazatwigranie tego Mnasta Człowzeci-Dusi od Jana Buniana nowo obrozona i widana od chrzesćianskego Zwionsku Zmorcisnowy stroni Kraiu Nemneckego w Nemneckem Jenziku przetłomaczona na Polski-jenzik, w Staro-Pruski-Mowzie, od Gornika Jacuba Sczepana." NIEMIECKI JĘZYK, POLSKI JĘZYK, STAROPRUSKA MOWA - czyli GWARA.
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Wg Twoich bredni to np język słoweński to też gwara bo używana na niewielkim terytorium ? A np macedoński jest odmianą bułgarskiego ? Języki : serbski bośniacki, chorwacki, czarnogórski różnią się od siebie pewnie o 75% mniej niż kaszubski od polskiego i są językami a nie odmianami jakiegoś z ww języka ? Przestań więc bredzić , że twoje sofizmaty czy też nawet poglądy Bunyana czy kogokolwiek innego znawcy są prawdami objawionymi dla ciemnego luda mówiącego tą czy inną wg Was gwarą .
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller " "Pojęcie język przeciwstawione pojęciu dialekt jest kategorią historyczną, socjologiczną. Tak np. współczesne języki słowiańskie to 11 odmian dialektycznych jednolitego niegdyś języka prasłowiańskiego (jego istnienie hipotetycznie się przyjmuje), które z biegiem czasu ze względu na swą rangę społeczną zyskały status samodzielnych języków." Takich podstawowych rzeczy Pan nie wie? Wyszedłeś już z gimnazjum chłopcze? Zamiast obrzucać ludzi inwektywami, polecam trochę poczytać i podszkolić się, a nie bzdury opowiadać. http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/jezyk;3917939.html
Nowa internetowa encyklopedia PWN zawierająca 122 tysiące haseł i 7 tysięcy ilustracji ze stale aktualizowanej bazy encyklopedycznej Wydawnictwa Naukowego PWN to najlepsze źródło wiarygodnej i rzetelnej wiedzy.
encyklopedia.pwn.pl
Maciej Synak
Maciej Synak Martwi mnie coś. Rozmawiamy tu już ponad godzinę, a facebook tylko raz powiadomił mnie o odpowiedzi od Jan Andrzej Keller. Nie chcesz ze mną dyskutować, tylko zostawić swoją agitację bez mojej odpowiedzi?
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Mowa to mowa a gwara to gwara można by powiedzieć. Mazurzy Warmiacy Kaszubi i inni Prusacy w ogólności nie mówili w języku polskim jako swoim ojczystym więc jakiego języka gwarą były ichnie mowy gadki itd itp? Jeszcze moi rodzice język polski poznawali dopiero w szkole podstawowej i był to dla nich język obcy , którego być może i nawet z radia nie słyszeli we wczesnym
Jan Andrzej Keller We wczesnym dzieciństwie. Tak więc uważam, że może dla mnie język polski był już ojczystym ale dla moich przodków to z tego co wiem był językiem obcym wobec ich rodzimych kaszubskich i niemieckich mów. ....
Maciej Synak
Maciej Synak Pan też widzę ma problemy z rozumieniem języka polskiego - może to z powodu pańskiego pochodzenia, skoro język polski był obcym językiem dla pańskich rodziców? "Mowa to mowa a gwara to gwara można by powiedzieć. " - z takiego gadania nic nie wynika nic do dyskusji nie wnosi. Gwara to mowa. "Mazurzy Warmiacy Kaszubi i inni Prusacy" - jeśli nazywać ich Prusakami to poprzez pryzmat ich obywatelstwa w niemieckojęzycznym państwie pruskim. Wtedy owszem, można ich tak nazwać i wtedy Kaszubi faktycznie - byli obywatelami państwa pruskiego. Jednak nie o tym rozmawiamy. Jacub Sczepan, o którym mowa ww. artykule, zwraca uwagę, że przekłada książkę z języka niemieckiego na JĘZYK POLSKI w jego odmianie Staropruskiej - nazywa to mową. A my dzisiaj używamy terminu gwara. GWARA Staropruska to język POLSKI. I to mówi człowiek XIX-to wieczny, który na co dzień tą gwarą i tym językiem się posługuje. Czy teraz jest to jasne?
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Pan zaś rozumie to co Panu wygodne. Język Polski wobec tego pańskiego gwarą jakiego języka ? Bo przecież polska mowa też istnieje ? To skoro jest odmiana staropruska języka polskiego to może też jest i odmiana staroruska, staroniemiecka, a np język słowacki jest odmianą języka czeskiego itd itp ? Niech Pan się nie martwi o moje rozumienie polskiego języka a zwłaszcza tego jak ktoś chce wciskać ludziom swoje interpretacje rzeczywistości jako prawdę objawioną . Dla mnie język mazurski czy kaszubski jest językiem spokrewnionym oczywiście z językiem polskim, a nie żadną jego odmianą i tak zapewne było to rozumiane przez autora, a nie tak jak Pan nam i jemu samemu wmawia.
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "może dla mnie język polski był już ojczystym ale dla moich przodków to z tego co wiem był językiem obcym wobec ich rodzimych kaszubskich i niemieckich mów. ...." Zna Pan powiedzenie: 'Ni ma Kaszub bez Polonii, a bez Kaszeb Polsczi' To nie jest po niemiecku, to jest napisane powiedziane po polsku w gwarze kaszubskiej. Mowa kaszubska to: "w zależności od przyjętych kryteriów uznawana za odrębny język lub dialekt języka polskiego" - W ŻADNYM WYPADKU TO NIE JEST OBCA MOWA - TO JEST ODMIANA JĘZYKA POLSKIEGO. Polski to nie jest język obcy dla Kaszubów, może dla Pana. Chyba jednak słabo się Pan uczył... i z logiką coś nie teges.. A może uprawia Pan politykę i tylko udaje, że nie rozumie?
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Język Polski wobec tego pańskiego gwarą jakiego języka ?" - to zdanie to jest bełkot, nie ma sensu.
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Pan zaś rozumie to co Panu wygodne." -nie, ja logicznie uzasadniam, a Pan bełkocze. Skoro nawet nie potrafi Pan logicznie i składnie wydobyć z siebie zdania, nie oczekuję, że będzie pan rozumiał co inni mają do powiedzenia.
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Pierre dolicie Hipolicie :/ ....To że ktoś tak napisał i twierdził nie świadczy o tym że tak jest ? Kumasz czy za daleko do łba ? Kaszubi raczej czuli więź z krewnymi im Polakami a nie z germanizującymi ich Niemcami . To Wy bose Antki po 1 i 2 wojnie światowej usilnie zwalczaliście kaszubskość u Kaszubów wmawiając im , że mówią w jakiejś wiejskiej zniemczonej gwarze. Zna pan powiedzenie, że kto mówi po polsku ten kłamie ? Takie było powstało po pierwszej wojnie kiedy to cwaniaczki z Polski z tej strony dały się poznać nie nawykłym do oszustw Kaszubom. W zależności od przyjętych kryteriów można uznać , że Polacy to kłamcy ? Masz prawdę, dla mnie i moich rodaków Kaszubów język kaszubski nie jest żadną obcą mową tylko ojczystym językiem i między sobą rozmawiamy po kaszubsku a nie po polsku i dla nas nie jest nasz język gwarą czyodmianą żadnego innego języka.
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller " Język Polski wobec tego pańskiego gwarą jakiego języka ? Bo przecież polska mowa też istnieje ? " domyślam się, że pyta mnie Pan, jaką gwarą jest język polski. Myli Pan pojęcia. Gwara to terytorialna odmiana języka samodzielnego, jakim jest j. polski. "Pojęcie język przeciwstawione pojęciu dialekt jest kategorią historyczną, socjologiczną. Tak np. współczesne języki słowiańskie to 11 odmian dialektycznych jednolitego niegdyś języka prasłowiańskiego (jego istnienie hipotetycznie się przyjmuje), które z biegiem czasu ze względu na swą rangę społeczną zyskały status samodzielnych jezyków." http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/jezyk;3917939.html
Nowa internetowa encyklopedia PWN zawierająca 122 tysiące haseł i 7 tysięcy ilustracji ze stale aktualizowanej bazy encyklopedycznej Wydawnictwa Naukowego PWN to najlepsze źródło wiarygodnej i rzetelnej wiedzy.
encyklopedia.pwn.pl
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Niech Pan się nie martwi o moje rozumienie polskiego języka a zwłaszcza tego jak ktoś chce wciskać ludziom swoje interpretacje rzeczywistości jako prawdę objawioną " - no i właśnie to mnie martwi - wciska Pan ludziom swoją interpretację rzeczywistości jako prawdę objawioną. Pan jesteś jakimś oświeconym guru? Nie tutaj panie, tu się wariatami nie zajmujemy, do Kocborowa się Pan zgłosi.
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller " Dla mnie język mazurski czy kaszubski jest językiem spokrewnionym oczywiście z językiem polskim, a nie żadną jego odmianą i tak zapewne było to rozumiane przez autora, a nie tak jak Pan nam i jemu samemu wmawia." Nie dość, że KWESTIONUJE PAN NAUKĘ to jeszcze nadal pławi się w swoich banialukach. Nie ma czegoś takiego jak język mazurski - nawet wyżej wymieniony XIX-wieczny autor przekładu wyraźnie rozróżnia - JĘZYK POLSKI MOWA STAROPRUSKA. On nie napisał, że przekłada na język mazurski pruski, tylko na mowę, czyli gwarę. Pan to sobie przemyśli, albo nauczy się na pamięć.
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Pierre dolicie Hipolicie :/ ....To że ktoś tak napisał i twierdził nie świadczy o tym że tak jest ? Kumasz czy za daleko do łba ? " Tak napisał w roku 1900 Jakub Szczepan - mazurski górnik i tłumacz - autor przekładu wyraźnie rozróżnia - JĘZYK POLSKI - MOWA STAROPRUSKA. On nie napisał, że przekłada na język mazurski pruski, tylko na mowę pruską mazurską, czyli gwarę. Rozumie Pan?? Dociera? W XIX wieku rodowity Mazur z Mazur twierdzi, że MOWA STAROPRUSKA NIE JEST JĘZYKIEM. Dlatego to, co napisał autor bloga, że ""niezależne próby piśmiennicze stopniowo, ku niepocieszeniu części badaczy, wyrywają mazurską mowę z kręgu gwar" - JEST NIEPRAWDĄ. I ta książka jest na to dowodem. To dowód na to, że mowa mazurska jest gwarą, nie językiem.
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Jak się Pan wypisze to ja się zgłoszę . Przestań Pan pieprzyć od rzeczy , a politykę i dywersję to Waść tu uprawiasz . Mowa staropruska ? A to Prusowie byli Polakami . O to żeś dowalił do pieca . A może byli nawet Słowianami i używali bałtyjskiej odmiany języka polskiego ? Hah, pierwsze słyszę , ale dobrze widzieć. To że autor uznał język mazurski za mowę staropruską języka polskiego świadczy tylko o tym, że on tak uważał . Skoro mowa staropruską posługiwali się polscy wieśniacy jako gwarą to czemuż trzeba było w ich gwarze tłumaczyć ? Przecież Mazurzy czy inni Prusacy powinni jako piśmienni rozumieć język polski, bo taki jest oficjalny dla wszystkich gwar .
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Zna pan powiedzenie, że kto mówi po polsku ten kłamie ? Takie było powstało po pierwszej wojnie kiedy to cwaniaczki z Polski z tej strony dały się poznać nie nawykłym do oszustw Kaszubom. W zależności od przyjętych kryteriów można uznać , że Polacy to kłamcy ? " Nie ma takiego "przysłowia", wymyślił to Pan na poczekaniu. Jeśli kiedykolwiek było - to proszę o dowody na istnienie takowego stwierdzenia. I proszę przestać sugerować, że Polacy to jakoby kłamcy, to zwyczajne szkalowanie.
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Pomorze nigdy nie było terytorium rdzennie polskim i Słowianie pomorscy mówili językiem pomorskim który sam miał wiele gwar i terytorialnych odmian a językiem polskim posługiwali się przybyli na te ziemie Polacy. To że teraz Kaszuby są w granicach RP nie świadczy o tym , że mówią regionalną odmianą języka polskiego. To tak samo jakby wg tych kryteriów języki Serbołużyczan były gwarami języka niemieckego, bo są używane na terenie RFN :/ .
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller Tragedia... Chłopie, a może ty jeszcze z podstawówki nie wyszedłeś? "Pomorze nigdy nie było terytorium rdzennie polskim i Słowianie pomorscy mówili językiem pomorskim który sam miał wiele gwar i terytorialnych odmian a językiem polskim posługiwali się przybyli na te ziemie Polacy. " to skąd wzięli się Kaszubi, hę? Sugerujesz, że kaszubski to gwara języka pomorskiego??? CZYLI JEDNAK GWARA?
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller A jeśli pomorski to kaszubski - to jakie gwary ma kaszubski?
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "To że teraz Kaszuby są w granicach RP nie świadczy o tym , że mówią regionalną odmianą języka polskiego. To tak samo jakby wg tych kryteriów języki Serbołużyczan były gwarami języka niemieckego, bo są używane na terenie RFN :/ ." Chłopie, wszystko ci się pomieszało. Języki i gwary nie zależą od współczesnych granic państw. Obecność Serbołużyczan świadczy o tym że te ziemie były niegdyś słowiańskie - a obecnie funkcjonuje tam państwowość niemiecka.
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller " Pomorze nigdy nie było terytorium rdzennie polskim i Słowianie pomorscy mówili językiem pomorskim który sam miał wiele gwar i terytorialnych odmian a językiem polskim posługiwali się przybyli na te ziemie Polacy." JESZCZE RAZ: "współczesne języki słowiańskie to 11 odmian dialektycznych jednolitego niegdyś języka prasłowiańskiego (jego istnienie hipotetycznie się przyjmuje), które z biegiem czasu ze względu na swą rangę społeczną zyskały status samodzielnych jezyków."
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak A więc sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie. Język kaszubski i język polski to są języki słowiańskie - zachodniosłowiańskie ! A nie , że jeden język jest odmianą drugiego języka .
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak ALEŻ TY PIERDOLISZ :p
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak kASZUBI SĄ SŁOWIANAMI POMORSKIMI, OSTATNIMI Z TEJ GRUPY ? KPW gimbazo ?
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Chto gôdô pò pòlskù ten łże – powiedzenie, które w przypadku prasowych wypowiedzi Tomasza Słomczyńskiego nie straciło na aktualności.

Mirosław Kuklik, Dyrektor Muzeum Ziemi Puckiej im Florian Ceynowy na łamach "Zapisków Puckich" (nr 15/20
16) wyjaśnia skąd wzięło się powiedzenie, którego jak rzep psiego ogona czepił się redaktor blogu magazynkaszuby.pl: "... nad morze ruszyła cała rzesza spekulantów, którzy zajmowali się w sposób nieuczciwy m. in. handlem rybami. Niedoświadczeni w chytrości i nieuczciwości rybacy, przeżywali szok, gdy byli oszukiwani i nie znali miejsca, gdzie dochodzić mogli swoich praw. Dziwiło ich również tak niskie znaczenie danego słowa. Z tamtych czasów zapewne pochodzi powtarzane jeszcze czasami do dziś powiedzenie popularne wśród rybaków: <nie wierz nikomu, kto mówi po polsku> lub <kto mówi po polsku ten kłamie>."
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Język pomorski bardzo często bywa utożsamiany z kaszubszczyzną, choć faktycznie jest ona tylko zespołem należących do niego dialektów. Istnienie kilku nazw oznaczających ten sam język oraz identifikowanie całego języka z jego najsilniejszym dialektem ma czasami miejsce w przypadku języków mniejszościowych, które są silnie zróżnicowane i które na skutek niesprzyjających czynników politycznych nie były w stanie wytworzyć ogólnego języka standardowego i zdobyć mocnej pozycji w państwie, w którym są używane. " "

Do dzisiejszych czasów zachowały się jedynie jego dialekty kaszubskie występujące już tylko w kilku powiatach w województwie pomorskim. Po wymarciu słowińszczyzny oraz wszystkich innych dialektów pomorskich poza kaszubszczyzną w odniesieniu do języka Pomorzan dzisiaj najczęściej używany bywa termin "język kaszubski". Pochodzenie nazw "Kaszubi" i "kaszubski" oraz sposób, w jaki one przeszły w ciągu wieków z okolic Koszalina na Pomorze Gdańskie, są wciąż zagadką dla uczonych. Żadna z dotychczasowych teorii nie spotkała się ze ogólną akceptacją. Nic nie wskazuje jednak na to, żeby doszło do wędrówek Pomorzan z okolic Koszalina na Pomorze Gdańskie.

Pewne jest natomiast, że w średniowieczu mieszkańcy Pomorza Gdańskiego będący przodkami dzisiejszych Kaszubów nie określali się jako Kaszubi, jednak źródła ocalałe do naszych czasów nie wspominają, jak nazywali oni swoją mowę. Dzięki analizie nazw geograficznych występujących w źródłach pisanych wiadomo natomiast, że we wczesnym średniowieczu ludność słowiańska całego Pomorza mówiła dialektami jednego języka. Dzisiaj dialekty te w językoznawstwie najczęściej określa się mianem "dialektów pomorskich". Wiadomo z kronik historycznych również, że jedyną wspólną nazwą dla tego całego obszaru było "Pomorze", a dla ludności która go zamieszkiwała – "Pomorzanie". http://jezyki.wikia.com/wiki/J%C4%99zyk_pomorski
Język pomorski (pòmòrsczi jãzëk, kaszëbskò-słowińskô mòwa, kaszëbskô mòwa) jest grupą…
jezyki.wikia.com
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak My także, niczym owi kaszubscy rybacy, jesteśmy w szoku, gdy czytamy przekłamane, pełne niegodziwości i wreszcie dzielące ludzi artykuły Tomasza Słomczyńskiego. Ten były dziennikarz "Dziennika Bałtyckiego" założył kilka miesięcy temu blog magazynkaszuby.pl i mianował się jego redaktorem naczelnym, bo jedynym. Na łamach tego blogu raz to publikuje artykuły, w których przypomina przykrą historię relacji kaszubsko-polskich. Ze zrozumieniem i politowaniem chyli czoła przed etosem pomorskich autochtonów, by przy innej okazji pokazać Kaszubom, gdzie jest ich miejsce i jak powinni myśleć oraz czuć. Kolonizatorzy zwykle tak czynią. Pewnie każdy zna kogoś takiego, kto jedną ręką klepie nas po plecach, by po chwili wbić w te plecy sztylet trzymany w drugiej ręce. W literaturze kaszubskiej też mamy taką postać. Jest nią Pón Czernik z powieści A. Majkowskiego "Żëcé ë przigòdë Remùsa".

Pón Słomczyński nigdy nie spotkał się z żadnym z przedstawicieli Kaszëbsczi Jednotë osobiście. Nigdy nie rozmawiał z Arturem Jabłońskim. Raz tylko, przed kilkoma miesiącami odbył rozmowę telefoniczną z Karolem Rhode. Publiczne wypowiedzi A. Jabłońskiego i K. Rhode – powiedzmy wprost: wyrwane z kontekstu – powiela w kolejnych swoich tekstach, merytorycznie słabych, pełnych błędów i quasi publicystycznych. Tak jak polscy spekulanci w międzywojniu nie znali wartości danego słowa, tak Pón Słomczyński nie wie co to odpowiedzialność za słowo. A może wie? Jeśli by tak było, jego grzech jest tym większy, gdyż świadomie burzy, depta i zamienia w nienawiść relacje kaszubsko-polskie.

Na przykład, gdy cytuje wypowiedź A. Jabłońskiego dla "Jaskółki Śląskiej" z tegorocznego, marcowego numeru tej gazety, nie przytacza pytania, na które Jabłoński odpowiada. Jedno z drugim brzmi tak:

"Jak zareagowałeś na słowa, które padły podczas ostatniego czytania naszego obywatelskiego projektu, o strzelaniu do Ślązaków itp.?
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Mowa staropruska ? A to Prusowie byli Polakami . O to żeś dowalił do pieca . A może byli nawet Słowianami i używali bałtyjskiej odmiany języka polskiego ?" Rozmawiamy o Mazurze, który jak stwierdził posługiwał się mową staropruską, CO AUTOR BLOGA TRAKTUJE JAKO MOWĘ MAZURSKĄ. Pretensje możesz adresować do XIX wiecznego górnika z Mazur, który stwierdził, że posługuje się językiem polskim w odmianie - mowa staropruska. Skoro mówił językiem polskim i pisał w tym języku...to pewnie był polskim Mazurem, a może wręcz uważał się za Polaka.
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Skoro mowa staropruską posługiwali się polscy wieśniacy jako gwarą to czemuż trzeba było w ich gwarze tłumaczyć ? Przecież Mazurzy czy inni Prusacy powinni jako piśmienni rozumieć język polski, bo taki jest oficjalny dla wszystkich gwar ." Bo lubili swoją gwarę? I chcieli w niej czytać?
Jan Andrzej Keller
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "My także, niczym owi kaszubscy rybacy, jesteśmy w szoku, gdy czytamy..." - a jaki to ma związek z naszą rozmową? Nie ma żadnego.
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Związek ma taki że bredziłeś iż nie było takiego kaszubskiego powiedzenia ,, kto mówi po polsku ten łże ...wiec skoro nie widzisz związku to już nie zobaczysz .
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Mirosław Kuklik, Dyrektor Muzeum Ziemi Puckiej im Florian Ceynowy na łamach "Zapisków Puckich" (nr 15/2016)" no ale online tego nie widzę...
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Chto gôdô pò pòlskù ten łże – powiedzenie, które w przypadku prasowych wypowiedzi Tomasza Słomczyńskiego nie straciło na aktualności." - internet nie widzi takiej frazy, skąd ją wziąłeś??
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller To wg Ciebie Panie Maciej Synak

...to język ukraiński to też jest gwara? Українська мова to wg Twojego toku rozumowania o czyimś rozumowaniu jest gwara? Czy angielski language jest tożsamy z językiem czy nasz język z ich tongue? Chyba tyle wiesz, że różne słowa w każdym języku mają całkowicie odmienne nawet a czasem bliskoznaczne znaczenia. Cóż, trudna jest ta mowa któż jej może słuchać ?
Maciej Synak Tutaj rozmawiamy o książce przetłumaczonej w XIX wieku przez Mazura NA JĘZYK POLSKI. Czy Pan rozumie co Pan czyta?? Bo chyba jednak nie. Autor Jacub Sczepan stwierdza, że mowa (czyli gwara) Staropruska to język polski. Jak Pan nie rozumie to proponuję wrócić do gimnazjum na lekcje języka polskiego, może to coś pomoże. Bo korepetycje z logiki to już chyba nic u Pana nie zdziałają...
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Według informacji ze spisu powszechnego, w 2011 roku - 108.140 osób deklarowało, że najczęściej w kontaktach domowych posługuje się właśnie językiem kaszubskim. W 19 gminach na Kaszubach używanie kaszubskiego zadeklarowało ponad 20% mieszkańców, dzięki czemu w myśl obowiązującego prawa, może być on tam stosowany jako język pomocniczy w kontaktach z administracją.

Na Pomorzu organizowane są również kursy rodny mòwë dla dorosłych. Niektóre urzędy i instytucje publiczne wprowadzają oficjalne tablice informacyjne w językach polskim i kaszubskim. Ten drugi coraz częściej używany jest w życiu publicznym. Nadawane są w nim programy telewizyjne i radiowe. Pierwsze programy nadawane były jedynie przez media publiczne, jednak od czasu powstania prywatnego Radia Kaszëbë w 2004 roku coraz częściej audycje kaszubskie pojawiają się w lokalnych, komercyjnych rozgłośniach radiowych i stacjach telewizyjnych.
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Przyszłość niesie językowi kaszubskiemu wiele szans, ale też i zagrożeń.

Kaszubszczyzna zawsze wykazywała wewnętrzne zróżnicowanie językowe. Na początku XX w. wybitny niemiecki slawista Friedrich Lorentz wyróżnił aż 76 gwar kaszubskich
! Wprowadzenie języka kaszubskiego do szkół, wydawanie podręczników do jego nauki, używanie go w mediach sprzyja procesowi standaryzacji kaszubszczyzny. Nadal jednak znajomość języka kaszubskiego literackiego wśród samych Kaszubów jest rzadkością. Na ogół posługują się oni jego gwarowymi odmianami, których nauczyli się od rodziców i dziadków.

Język kaszubski jest bardzo zróżnicowany wewnętrznie. Poszczególne dialekty pomimo występowania na stosunkowo niewielkim obszarze, jest bardzo zróżnicowany wewnętrznie i dzieli się na następujące zespoły gwarowe (Jerzy Treder:Język, piśmiennictwo i kultura duchowa Kaszubów. W: Historia, geografia i piśmiennictwo Kaszubów. Jan Mordawski (red.). Gdańsk: Wydawnictwo M. Rożak, 1999r):
• gwary północno-kaszubskie: słowińska, kabacka, osiecka, żarnowiecka, gniewińsko-salińska, bylackie (pucka, chałupska, oksywska), luzińsko-wejherowska, lesacka, kieleńska
• gwary środkowo-kaszubskie: strzepska, żukowska, kartusko-goręczyńska, przywidzka, stężycka, sierakowsko-gowidlińska, sulęczyńśka, studzienicka, borzyszkowska
• gwary południowo-kaszubskie: kościerska, lipuska, brusko-wielewska, konarska

.....czy już wiesz jakie są gwary języka kaszubskiego czy nadal nie rozumiesz ?
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller No, w końcu, pierwsza twoja odpowiedź na poziomie - z tym, że znowu nielogiczna. To zdanie na końcu - dodane od ciebie - jest jak zwykle bez sensu. Nawet jednej wypowiedzi nie potrafisz napisać z sensem? ".....czy już wiesz jakie są gwary języka kaszubskiego czy nadal nie rozumiesz ?" Wiedzieć coś, a rozumieć coś to są dwie różne rzeczy. Teraz podałeś mi informacje, których nie znałem. Teraz już wiem jakie są gwary DIALEKTU kaszubskiego, bo taka nazwa widnieje w podpisie mapy na stronie: http://www.kaszubi.pl/o/reda/artykulmenu?id=395 A o co ci chodzi z tym "czy nadal nie rozumiesz ?" - bo to się nijak ma do naszej rozmowy, póki co, to ty niczego nie rozumiesz, mimo, że po kilka razy podsuwam ci tekst pod oczy.
Język kaszubski - kaszëbsczi jãzëk, kaszëbskô mòwa - jest językiem zachodniosłowiańskim. Status prawny języka kaszubskiego w Polsce reguluje:
kaszubi.pl
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Dialekt kaszubski, pomimo występowania na stosunkowo niewielkim obszarze, jest bardzo zróżnicowany wewnętrznie i dzieli się na następujące zespoły gwarowe[9]:

gwary północnokaszubskie: słowińska, kabacka, osiecka, żarnowiecka,
...Zobacz więcej
Dialekt kaszubski – dialekt języka polskiego używany na terenie Kaszub. W literaturze…
jezyki.wikia.com
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Te Twoje bzdury o dialekcie i tym podobne wiadomości to jak ruskie powiedzenie ,, kura nie ptica a Polsza nie zagranica . Jesteś Polakiem to sobie nim bądż. Twój adnafamiliec Pan prof Brunon Synak był Kaszubem i uważał język kaszubski za język a nie za dialekt języka polskiego .
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller "Brunon Synak był Kaszubem i uważał język kaszubski za język a nie za dialekt języka polskiego ." A gdzie on to napisał?? Słowa język używa tutaj w charakterze potocznym, a nie naukowym. Napisał: "Czuję się Polakiem w kategoriach ściśle narodowych, a Kaszubem w kategoriach etnicznych". Ale chyba powinno być Kaszubą?
Jan Andrzej Keller
Jan Andrzej Keller Maciej Synak Jeżeli jesteś z jego rodziny to chyba się chłop w grobie przewraca, że ma takiego jak Ty krewniaka ... jeżeli jesteś Kaszubem a nie Kaszubą tak jak jesteś Polakiem a nie Polaką , jeżeli już chcesz mówić po polsku ....
Jan Andrzej Keller
Maciej Synak
Maciej Synak Jan Andrzej Keller Źródło ja mam, tylko konkretnie w którym fragmencie jakoby twierdzi, że kaszubski to język.
Maciej Synak
Maciej Synak A tak w ogóle, to jest dyskusja nie na temat. Tematem jest to, że autor artykułu niewłaściwie odczytał treść książki z 1900 roku. "niezależne próby piśmiennicze stopniowo, ku niepocieszeniu części badaczy, wyrywają mazurską mowę z kręgu gwar" - zupełnie nieuprawnione stwierdzenie, całkowicie wspak odczytanie przez autora bloga!

Skoro sam autor XIX w. przekładu uważa polski za JĘZYK, a staropruski za MOWĘ, to należy rozumieć, że widzi ją jako GWARĘ, a nie język.

GWARA, gwara ludowa, gwara terytorialna – terytorialna odmiana języka, MOWA LUDNOŚCI (zwłaszcza wiejskiej), wyodrębniona z języka ogólnego i gwar sąsiadujących poprzez odrębności fonetyczne i leksykalne.

MOWA to GWARA, a nie język.
Tak więc staropruski - mazurski jak chce autor bloga - to gwara, nie język.

W roku 1900 Jakub Szczepan - mazurski górnik i tłumacz - autor przekładu wyraźnie rozróżnia - JĘZYK POLSKI - MOWA STAROPRUSKA. On nie napisał, że przekłada na język mazurski pruski, tylko na mowę pruską mazurską, czyli gwarę. W XIX wieku rodowity Mazur z Mazur twierdzi, że MOWA STAROPRUSKA NIE JEST JĘZYKIEM. Dlatego to, co napisał autor bloga, że ""niezależne próby piśmiennicze stopniowo, ku niepocieszeniu części badaczy, wyrywają mazurską mowę z kręgu gwar" - JEST NIEPRAWDĄ. I ta książka jest na to dowodem. To dowód na to, że mowa mazurska jest gwarą, nie językiem.
 
 
 
 

wtorek, 7 marca 2017

Niemcy to kraj stojący cywilizacyjnie wyżej od nas




Niemcy to kraj stojący cywilizacyjnie wyżej od nas! Adam Kowalczyk 
 
6 marca 2017  
 

W ramach Debaty z “Debatą” toczonej w olsztyńskiej Książnicy Polskiej, 2 marca 2017 roku, wypowiedział się redaktor Adam Kowalczyk. Do jego tezy o wyższości cywilizacyjnej Niemiec nad Polską, odniósł się Tadeusz Poźniak.

Adam Kowalczyk — fragmenty wypowiedzi, całość do obejrzenia:
Mam pewne obawy dotyczące stosunków polsko-niemieckich, i one wynikają z dwóch przyczyn. Jedna z bardzo emocjonalnego myślenia. Niemcy w naszej pamięci… po drugiej wojnie Niemcy byli winni wszystkich zbrodni świata. Natomiast w tej chwili wychodzi na to, że Niemcy w drugiej wojnie nie brały udziału. Natomiast toczyliśmy ją z Rosją. Jest taki przekaz emocjonalny, który się zmienia w zależności od okoliczności. Nie pozwala oceniać rzeczywistej sytuacji.

Niemcy to jest kraj o wielkiej tradycji, wielkiej kulturze. Powiem rzecz niepopularną. Stojący cywilizacyjnie wyżej od nas. Z różnych przyczyn to wynika. Niemniej tak jest, i stąd my mamy problem, w zmierzeniu się w polityce. My nie jesteśmy w stanie podjąć gry. 

Kraje, które są silniejsze intelektualnie, finansowo, militarnie, osiągają swoje cele łatwiej. Kraje słabsze, oczywiście gorzej. My nie potrafimy się bronić przed tym w żaden sposób. Czego przykładem jest brak reakcji na przejęcie prasy, systemów bankowych. Na to, że wyprzedaliśmy przemysł. 
W tym wypadku niestety tą konkurencję przegrywamy. W znacznym stopniu przegrywamy na własne życzenie, przez to, że operujemy emocjami, zamiast na chłodno kalkulować i robić interesy. 
W gospodarce jest podobnie jak w polityce. Robimy interesy z silniejszym partnerem. Zawarliśmy pakt o nieagresji między mrówką a słoniem. Mrówka przestrzegać musi, słoń jak zechce. Nie możemy oczekiwać, że firmy niemieckie, rząd niemiecki, czy niemiecki podatnik będzie altruistą, i będzie myślał: jak tu Polskę wesprzeć. 


Film:

http://www.kuprawdzie.pl/niemcy-to-kraj/#comment-16036



 

"kobieta" w XVII wieku było słowem obelżywym i wulgarnym.



Prof. Jan Miodek: "kobieta" w XVII wieku było słowem obelżywym i wulgarnym. Naszym przodkom kojarzyła się ze słowem "kob", a to tyle, co chlew. W napisanym w XVI wieku przez Marcina Bielskiego "Sejmie niewieścim" jedna z bohaterek mówi: "mężczyźni nas ku zelżeniu kobietami zową".

Kobieta zneutralniała stylistycznie dopiero w XVII wieku. Zamiast niej funkcjonowała "żena" zmieniona w "żonę". Żena, wywodząca się z pnia indoeuropejskiego, była określeniem istoty płci żeńskiej, ale wraz ze zneutralnieniem kobiety stała się określeniem matrymonialnym.

Natomiast określeniem neutralnym była "dziewka", która później nabrała waloru pejoratywnego, zwłaszcza z pochyloną samogłoską "e" - czyli dziwka. Słowo "dziewczę" zniknęło. Można czasem żartobliwie powiedzieć: o, zalotne dziewczę z niej, ale na co dzień mówi się "dziewczyna".





Wielu uważa, że anglicyzmy w naszym języku to normalne i że przemiany jakie język przechodzi na naszych oczach (np. niepolski akcent) to normalna kolej rzeczy. A ja wam mówię, że zmiany te są sztucznie generowane. Tak samo było w przeszłości - słowo kobieta zostało sztucznie zaszczepione gromadom społeczeństwom, aż stało się normalnym słowem. Podobnie dzisiaj: zaje..ista - np. w piosence wylansowanego zespołu Weekend, k...rwa itd. 

Bardzo często słyszę te słowa u młodzieży, nawet na budowie nie słyszałem takiego słownictwa u starych i młodych robotników. 

Pamiętacie przypowieść o wieży Babel (Wawel)? 

Zmiany w języku są sztucznie wprowadzane, aby łatwiej manipulować społecznościami. Następuje niszczenie komunikacji pomiędzy ludźmi, dzielenie ludzi, bo tak łatwiej nimi sterować. Stąd min. słowa przyjaciele, podobne słowa w różnych językach słowiańskich znaczą co innego. To było sztuczne działanie.


Słownik polsko@polski facebook

„Zaginiona” mazurska powieść sprzed 120 lat rzuca nowe światło na język Mazurów


„Zaginiona” mazurska powieść sprzed 120 lat rzuca nowe światło na język Mazurów




Nieczęsto zdarzają się chwile tak podniosłe dla lokalnego języka jak ta. Przed paroma dniami skontaktował się ze mną znany dialektolog, dr Artur Czesak. Wieść, którą ze sobą niósł, zwaliła mnie z nóg. Oto okazuje się, że w małym westfalskim miasteczku w 1900 roku wydano przekład angielskiej powieści. Nie po niemiecku, nie po polsku – a po mazursku. To ponowne odkrycie zapomnianej całkowicie pozycji może raz na zawsze odmienić nasze postrzeganie Mazurów i stosunek ludzi do tej mowy.
Jak spada się z krzesła?


Niczego się nie spodziewając, otrzymuję wiadomość od doktora Czesaka. To znana postać w świecie dialektologów, zasłużona w opracowaniu podwalin języka śląskiego. Dostaję fragment tekstu z zapytaniem, czy wiem, cóż to:

17198932_278539362559747_33508457_n
Szwabacha, dawniej tak uwielbiana na Mazurach, tekst być może po mazursku napisany, fragment z Biblii. Ale nic, co byłoby mi znane z przeczytanej literatury na temat mazurski gádki.


Już następnego dnia otrzymuję artykuł z Komunikatów Mazursko-Warmińskich z połowy lat 70., a więc pisma naukowego traktującego o kulturze naszych ziem. A tam śp. prof. Chojnacki, badacz Mazurów, pisze:

Niezwykła jest natomiast książka Jana Buniana <<Ta Swenta Woyna>>, tłumaczenie z niemieckiego na dialekt mazurski. Tłumaczem i jednocześnie wydawcą był górnik Jakub Sczepan zamieszkały w Herne. Zjawisko to raczej rzadkie wśród Mazurów westfalskich, aby zwykły górnik miał odwagę, czas i pieniądze na wydanie przeszło 300 stronnicowej książki napisanej w dialekcie mazurskim. Jest to jedyny wypadek wydania książki w tym dialekcie.”


To utwór zupełnie zapomniany, zdaje się, że niepoddany żadnej bliższej analizie. Mimo to – dostępny w wersji zdigitalizowanej na stronie Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Najciemniej pod latarnią. Pytam sam siebie, jak to możliwe, że takie dzieło zostało zupełnie pominięte w badaniach nad mową Mazurów? 337 stron pięknej mazurski gádki.


Kim był Jakub Sczepan?
To pytanie, na które na razie nie ma pełnej odpowiedzi. Wiadomo, że należał do grupy ok. 150 tysięcy Mazurów, którzy w XIX i XX wieku wyjechali za chlebem do uprzemysłowionych regionów Niemiec, do Westfalii i Nadrenii. Inne dostępne informacje to takie, że pracował jako górnik (choć musiał być to bez wątpienia górnik wielkiego umysłu), a jego przesadzenie (maz. przekład), jak sam to raczył okreslić, zostało wydane w średniej wielkości mieście Herne, dawniej będącym jednym z ośrodków mazurskiej emigracji. Wiemy również, że Sczepan był związany z tamtejszymi towarzystwami religijnymi, o czym można przeczytać w przedmowie. W niej także dowiadujemy się, że motywacją dla sporządzenia tego tłumaczenia była chęć szerzenia religii i moralności.


A cóż to za powieść?
The Holy War Johna Bunyana jest historią metaforycznej walki Boga z Diabłem o ludzi, a dokładniej o miasto o nazwie na mazurski przełożonej jako Cłowzieca-Dusa. Autor, jako baptysta (możliwa przesłanka do tego, że Sczepan także mógł nim być), skłaniał się ku nurtom purytańskim. Wydał wiele ksiąg, z czego najsłynniejszą są Wędrówki Pielgrzyma. Ta Swenta Woyna była natomiast w pierwszej połowie XIX wieku przetłumaczona na niemiecki i to z tej wersji językowej korzystał Sczepan, sporządzając swoje dzieło. W tekście jednak znajdziemy nie tylko samą opowieść o walce dobra ze złem, ale także liczne przypisy z tłumaczonymi fragmentami Pisma Świętego.


Sczepan uzyskał zatem miano pierwszego (i jedynego) mazurskojęzycznego tłumacza literatury światowej, tłumacza fragmentów Biblii i jedynego wydawcy powieści po mazursku. A mimo to nikt dziś o nim nie pamięta, co poczytuję za wielki błąd w badaniach nad mową Mazurów.


17198785_278539359226414_728604123_n
Źródło: Chojnacki, W., Wydawnictwa w języku polskim dla Mazurów w Westfalii i Nadrenii w latach 1889-1914, Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2



Kilka odpowiedzi, sterta pytań
Nad samą treścią roztrząsać się nie chcę, choć muszę przyznać, że nawet jest wciągająca. Ważniejsza jednak jest próba wstępnej analizy języka i ortografii Jakuba Sczepana. Od strony językowej można zauważyć stosunkowo niewielką liczbę germanizmów. Można to tłumaczyć albo faktem, że ok. 1900 roku mazurski był pod mniejszym wpływem języka niemieckiego niż później lub też (co jest zupełną hipotezą), że germanizmy jako innowacje mogły być przez Sczepana postrzegane jako słowa o niższym rejestrze. A tłumacz próbował tu bez wątpienia wznieść mazurski na wyżyny, na poziom języka literackiego – znajdziemy tu wiele wyszukanych konstrukcji mazurskich, w mowie ludu mazurskiego nieraz co prawda poświadczanych, a także twórczych okazjonalizmów. Da się także dostrzec prawdopodobne inspiracje literacką polszczyzną, choć trzeba przyznać, że tekst jest napisany niezależnie od polskojęzycznego toku myślowego.


Próba określenia, z jakiego obszaru wywodził się Sczepan, nie należy do zadań prostych, które można wykonać ad hoc. Na razie ograniczam się do hipotezy, że jest to zachodniomazurski dialekt, o czym świadczyć może konsekwentne zapisywanie mi jako mn lub mni (mnasto, mniasto), a także użycie słów zachodniomazurskich z obszaru między Nidzicą, Działdowem a Ostródą (a zapożyczonych najpewniej oryginalnie z Ziemi Chełmińskiej) jak kulgaionc, a więc „tocząc, turlając” czy słowa, do którego mam osobisty stosunek z racji użycia w moim rodzinnym domu – łamzać, a zatem błagać, prosić usilnie, porzucając dumę, umizgiwać się.


Tekst daje do myślenia w bardzo konsekwentnym użyciu końcówki -ech oraz -em dla odmian przymiotnikowych, co w badaniach z lat 50. także się ujawnia, ale w znacznie węższym zakresie.


Kolejne pytanie to bardzo częste użycie jeden w różnych formach dla wyrażenia nieokreśloności, oraz ten dla określoności. Do rozstrzygnięcia jest, czy tłumacz sugerował się niemieckim przekładem książki, czy też faktycznie brzmiało to dla niego naturalnie i stanowiło integralną część mowy mazurskiej (co inne źródła poświadczają dość skromnie) z jego obszaru i okresu.


Znaczenie dla odrodzenia mazurskiej kultury
Na koniec sprawa najważniejsza. Ten tekst jest nie tylko doskonałym źródłem do badań nad mową mazurską. To przede wszystkim namacalny dowód, że dla Mazurów ich mowa stanowiła istotną wartość i narzędzie zdatne do przekazywania złożonych przemyśleń o wysokim rejestrze. Co więcej, niezależne próby piśmiennicze stopniowo, ku niepocieszeniu części badaczy, wyrywają mazurską mowę z kręgu gwar (które z definicji są nieliterackie), awansując ją do rangi wyższej (a jakiej, to spierać się nie chcę, niechaj sobie każdy odpowie).
Mazurzy mieli doskonałą świadomość odrębności swej mowy, co potwierdzały spisy powszechne, gdzie 140 tys. osób podawało jako język rodzimy „Masurische Sprache”. Sam Sczepan opisuje co prawda swoje dzieło jako napisane w polskim jenziku, ale dodaje przytem od razu w staro-pruski-mowze. Bowiem Mazurzy często mawiali o sobie jako o Starych Prusakach, dla odróżnienia od tego, co do oryginalnych Starych Prus przyłączano po unii z Brandenburgią.


Od dziś z całą pewnością nikt nie powinien sądzić, że mazurski to język prostaków. Szczególnie, jeśli sam wywodzi się z terenów, gdzie sto lat temu większość umiała podpisać się jeno krzyżykiem, podczas gdy mazurski górnik był w stanie tak ciekawie przełożyć dzieło literatury światowej. Umiał to zrobić, ponieważ już wtedy analfabetyzm na Mazurach był zjawiskiem niszowym. I ponieważ zapewne czuł, że „czystej polskiej” mowy Mazurzy zbyt dobrze nie rozumieli.
 
 „niezależne próby piśmiennicze stopniowo, ku niepocieszeniu części badaczy, wyrywają mazurską mowę z kręgu gwar” – zupełnie nieuprawnione stwierdzenie, całkowicie wspak odczytane przez autora bloga!

Skoro sam autor XIX w. przekładu uważa polski za JĘZYK, a staropruski za MOWĘ, to należy rozumieć, że widzi ją jako GWARĘ, a nie język. 

GWARA, gwara ludowa, gwara terytorialna – terytorialna odmiana języka, MOWA LUDNOŚCI (zwłaszcza wiejskiej), wyodrębniona z języka ogólnego i gwar sąsiadujących poprzez odrębności fonetyczne i leksykalne.
MOWA to GWARA, a nie język.

Tak więc staropruski – mazurski jak chciałby autor bloga – to gwara, nie język.
 
 
 
 
http://pismiono.com/zaginiona-mazurska-powiesc-sprzed-120-lat-rzuca-nowe-swiatlo-na-jezyk-mazurow/#comment-77

Włochy - o złudzeniach polskiego turysty

Kochasz Włochów i Italię? Szkoda, że nie masz o nich bladego pojęcia…

Kilka słów o złudzeniach polskiego turysty


Papież Polak, potrawy proste i smaczne, legendarne dolce vita, dźwięczny i łatwy do opanowania język. Nietrudno się dziwić, że Włochy cieszą się niesłabnącym uwielbieniem rodaków, uważających się po weekendzie w Rzymie za naczelnych italofilów. Tymczasem Półwysep Apeniński pełen jest sprzeczności i wewnętrznych problemów, a jego mieszkańcy nie są wcale uczynnymi maskotkami powtarzającymi 24 h na dobę „Ciao bella”.

Mit Włoch zaczyna się wraz z tzw. Grand Tour, czyli podróżą, którą odbywali europejscy arystokraci i studenci przed ustatkowaniem się. Popularne od XVII wieku wyprawy, których głównym punktem był Półwysep Apeniński, miały w założeniu wykształcić w młodych ludziach dobry gust poprzez zetknięcie z wielkimi zabytkami cywilizacji i dziełami sztuki, a także poszerzyć horyzonty. Grand tour odbyli między innymi młody Mozart, Stanisław August Poniatowski, Monteskiusz czy Byron.


Na Goethem, który również udał się w tego typu podróż, największe wrażenie zrobiła stolica Kampanii, o której napisał słynne zdanie „Zobaczyć Neapol i umrzeć” mające podkreślać, że nie ma w Europie miejsca bardziej zachwycającego. Co ciekawe, za czasów Goethego Neapol słynął nie tyle z pizzy, ile z mnogości domów publicznych, przez co był nawet żartobliwie określany mianem stolicy chorób wenerycznych. Po Włoszech podróżowała, choć już nie jako młoda dziewczyna, Maria Konopnicka wraz ze swoją partnerką, Marią Dulębianką. Panie uwielbiały nadmorskie miejscowości, ale nie znosiły lokalnej kuchni.


Za rodzaj kontynuacji tradycji Grand Tour uważa się popularny, zwłaszcza w Stanach, gap year, czyli rok przerwy w nauce poświęcany na podróże, często właśnie po Europie. Włochy i Włosi zdają się zajmować w tych wyprawach miejsce marginalne, kolorowe tło romantycznych uniesień. Podróżujący nie starają się zrozumieć i poznać kraju, i jego mieszkańców, ale wymagają od nich replikowania świetnie znanych z telewizji, reklam Dolce & Gabbana i przewodników obrazków. Pogoda musi być piękna, na talerzu pizza lub spaghetti, nawet jeśli potrawy danego regionu są zupełnie inne, obowiązkowe zdjęcie w wiadomej pozie z Krzywą Wieżą w tle. Być może za kilka dekad mieszkańcy miasteczek żyjących z turystów, będą przebierać się za siebie samych z powszechnego wyobrażenia, symulując ową upragnioną włoskość.

Włoski to czwarty najczęściej nauczany język na świecie, zaraz po angielskim, hiszpańskim i chińskim, z których przydatnością na rynku pracy nie sposób polemizować. W przeciwieństwie do przydatności włoskiego. Oczywiście to efekt jego względnej łatwości, ale też podejścia samych Włochów do osób usiłujących się komunikować w italiano standard. Za dwa zdania z trzema błędami zostaniemy zasypani szeregiem komplementów, co stanowi jaskrawy kontrast. Zwłaszcza dla osób, które uczyły się francuskiego i usiłowały wypróbować swój nieperfekcyjny akcent w Paryżu. Jednak nie tylko.

– Wydaje mi się, że popularność języka włoskiego to też efekt tego, że Włochy po prostu dobrze się sprzedają. Do kogo nie przemówi idea dolce far niente, pyszna kuchnia, piękne plaże, znakomite wino i kawa? Na idylliczny obraz kraju składają się też oczywiście moda, design, kultowe samochody i vespy. Wystarczy spojrzeć na najbardziej chyba opiniotwórcze państwo w przypadku kultury globalnej – Stany Zjednoczone. U przeciętnego Amerykanina hasło Niemcy czy Hiszpania wywołają mgliste skojarzenia. A Włochy? Włochy znają wszyscy! Pomijam już nawet zabytki starożytności. Italia to dla wielu osób, nawet tych, które nigdy nie spędziły tam więcej niż tygodnia, raj na ziemi. Włosi dużo emigrowali i emigrują, trzymają się jednak swojej kultury, z której są bardzo dumni, ci ze starszego pokolenia są przywiązani zwłaszcza do kuchni. Mówi się, że Włoch za granicą, nawet niezwiązany z gastronomią skończy i tak jako restaurator. W Warszawie nie brakuje knajp prowadzonych przez Włochów – mówi Pamela, absolwentka Italianistyki prowadząca ze znajomymi bloga o kulturze Włoch Italofilia.

W magazynach kobiecych i na blogach modowych roi się od porad dotyczących włoskiego stylu i artykułów z gatunku „Wyglądaj jak rodowita rzymianka”. Włoska edycja magazynu „Vogue” pozostaje najmniej komercyjnym wydaniem czasopisma i przez wielu jest uznawana za najlepszy na świecie tego typu magazyn, gdzie moda krzyżuje się ze sztuką, a ponad 50-stronicowa sesja gdzie ubrania nie grają pierwszych skrzypiec, nie jest niczym niezwykłym.

 Tymczasem poza targami mody męskiej Pitti Uomo we Florencji i wnętrzami butików w mediolańskim centrum handlowym Vittorio Emanuele, wygląd Włochów pozostawia wiele do życzenia i to nie tylko dla strażników estetyki. Joanna, absolwentka Università degli Studi di Milano, która cztery lata temu wyszła za Włocha i przeprowadziła się do Italii, z rozbawieniem wspomina klimat bliżej nieokreślonego podniecenia, który towarzyszył jej na samą myśl, że zamieszka w stolicy mody. Euforia mieszała się z naiwną obawą, że w morzu luksusu i wysublimowanej elegancji będzie czuła się nie na miejscu. Już po kilku miesiącach dostrzegła, że słynny włoski szyk to bujda.

– Faceci w dobrze skrojonych garniturach? Co najwyżej w okolicach Mediolańskiej Giełdy, niedaleko której szczęśliwie pracuję. Zarówno Włosi, jak i Włoszki nie potrafią pogodzić się z upływającym czasem. Opcje są dwie – albo widzisz pięćdziesięciolatków w poszarpanych jeansach i Airmaxach, albo w ciuchach, które nosili w czasach młodości – taki lokalny kiepski vintage. Do tego wszechobecne Hogany, czyli buty wyglądające jak połączenie adidasów z lat 90. z obuwiem ortopedycznym zakładane absolutnie do wszystkiego – od eleganckich kompletów po letnie sukienki. Młode kobiety, powiedzmy od 16 do 30 roku życia, ubierają się praktycznie tak samo i nie są to bynajmniej ubrania w stylu Prady czy Sophii Loren. Adidasy, udziwnione jeansy, bawełniane, kolorowe bluzki, często z brylancikami, gumowe zegarki. I nie jest to wybór podyktowany zawartością portfela – opowiada Joanna.

Stereotypy narosłe wokół Włochów nie są tak krzywdzące jak te, z którymi muszą zmagać się osoby pochodzące z krajów arabskich czy osoby czarnoskóre, bardziej przypominają podejście do Azjatek, traktowanych jak śliczne laleczki. Włoch to dla przeciętnego turysty przyjacielska maskotka z dodatkowymi funkcjami – uśmiechnie się, ugotuje smaczną kolację, powie coś uroczo po włosku lub śmiesznie po angielsku, a może i przewiezie na skuterze albo zaśpiewa jakąś rzewną piosenkę o miłości.

Te infantylizujące stereotypy nie sprzyjają zainteresowaniu współczesną włoską kulturą. Na Italię i jej mieszkańców chcemy patrzeć z perspektywy kina amerykańskiego, miejsce, gdzie się nie żyje, ale na którego tle może rozgrywać się życie. Stąd popularność filmów takich jak „Jedz, módl się, kochaj” czy „Pod słońcem Toskanii”. Najbardziej znany włoski film ostatnich lat – oscarowe „Wielkie Piękno” to nic innego, jak kolejna włoska klisza. Takiemu infantylizującemu podejściu sprzyjają też bardziej kuriozalne niż straszne, z punktu widzenia nie-Włocha postaci, jak Silvio Berlusconiego, a ostatnio Beppe Grillo – niegdyś komika, dziś człowieka polityki.

 Olga, absolwentka tłumaczeń specjalistycznych, od pół roku pracuje w międzynarodowej korporacji w Mediolanie i o mieszkańcach Bel Paese nie ma najlepszego zdania. Za czasów studenckich spędziła we Włoszech rok na wymianie, pracowała też w szkołach językowych – w Rzymie i w Palermo.

– Z Italią jestem związana od siedmiu lat. Poznałam tu wiele ciekawych osób, ale głównie spoza Włoch. Większość moich wyobrażeń okazała się bardzo daleka od rzeczywistości. Może banalny przykład związany z kuchnią – mieszkałam zarówno z Włoszkami jak i z Włochami, i osobą gotującą dania ze świeżych, włoskich produktów byłam przeważnie ja. Młodzi Włosi żywią się gotowymi daniami. Moje współlokatorki z Bari jadły na plastikowych talerzach, żeby nie myć naczyń, a ich ulubioną potrawą był smażony kurczak z chipsami podawanymi zamiast ziemniaków. Z drugiej strony jedzenie jest bardzo ważnym tematem rozmów, nawet dla osób o niezbyt wysublimowanym podniebieniu – opowiada Olga.

Przy powierzchownym kontakcie predylekcja do pogawędek uznawana jest przez przyjeżdżających z północy Europy za oznakę otwartości i ciepła. Jednak ta rozwinięta kultura small talku z czasem zaczyna coraz mocniej irytować. Bez dwóch zdań mieszkańcy Półwyspu Apenińskiego mówią dużo i głośno, mnóstwo śmieją się i gestykulują, ale często nie ma w tym za wiele treści.

– Słuchając po raz setny o tym, co kto zjadł, co zamierza zjeść, albo jaka będzie jutro pogoda w pewnym momencie tracisz ochotę na zadawanie typowego powitalnego pytania „Come stai?”. Przesadna teatralność Włochów, ich dramatyzowanie, egzaltacja i wykrzykiwanie na każdym kroku „Che carino!" doprowadzają do tego, ze zaczynasz nabierać wątpliwości co do szczerości ich reakcji – podsumowuje Olga.

Anetę, doktorantkę italianistyki na Uniwersytecie Warszawskim, najbardziej zdziwiło narzekanie. – Mówi się, że Polacy mają tendencje do postrzegania świata w ciemnych barwach, ale myślę, że Włosi marudzą jeszcze więcej, co całkowicie przeczy stereotypowi narodu zadowolonego z życia i wiecznie uśmiechniętego. Pamiętam też, kiedy zaczęłam zdawać sobie sprawę, jak bardzo różnią się Włosi od ich obrazka, który mamy w Polsce. Kilka lat temu byłam na stażu w instytucji związanej z kulturą. Był to też mój pierwszy pobyt na włoskiej prowincji. O ile moi współpracownicy byli wspaniali, o tyle wśród mieszkańców miasteczka po raz pierwszy spotkałam się z wcale nie tak rzadką we Włoszech ignorancją i uprzedzeniami – wspomina.

 Kilka lat temu wyszła nietłumaczona dotychczas na polski książka dziennikarza Giampaola Visettiego „Ex Italia” opowiadająca o współczesnych Włochach i Włoszech przemierzanych z północy na południe. Z reportażu wyłania się obraz młodych ludzi bez pracy i perspektyw, dla których własny kraj jest sztucznym tworem. Są związani raczej z miasteczkiem lub regionem, ale nie ze zjednoczoną już ponad 150 lat temu Italią.

To apokaliptyczny obraz państwa starzejącego się, gdzie pustoszejące dziś centra handlowe wyparły kilka lat temu lokalne rzemiosło i uprawy. Portret ludzi nieufających instytucjom państwowym, z chwiejną tożsamością narodową przyjętą od turystów. W książce Visettiego zdają się wybrzmiewać słowa Metternicha wypowiedziane na Kongresie Wiedeńskim – „Włochy są tylko wyrażeniem geograficznym”.

– Dopiero kiedy zaczęłam pracować we Włoszech, uświadomiłam sobie jak trudno się tam żyje. Żaden z moich współpracowników nie miał etatu, nikt poza szefem nie miał też własnego mieszkania. Jedna z dziewczyn przyjeżdżała do Mediolanu aż z Ferrary, ponieważ nie mogła tam znaleźć żadnej pracy zgodnej ze swoim wykształceniem. Inna zrezygnowała, gdyż okazało się, że zarobi znacznie więcej pracując w barze – mówi Aneta, ucząca włoskiego na Uniwersytecie Warszawskim.



Współczesne Włochy, to kraj pogłębiających się przepaści między klasami, w dużych miastach bezdomnych jest znacznie więcej niż w Warszawie. Podobnie jak w Polsce nie brakuje ludzi po studiach, których dotyczy zjawisko prekariatu. Nie mają stałej pracy, mieszkają z rodzicami i to nie dlatego, że są stereotypowymi „mammoni”, ale ponieważ nie mogą sobie pozwolić na wyprowadzkę. Ceny idą w górę, a pensje nie. Tymczasem dalej dajemy się zwodzić pięknemu obrazkowi, bo nie chce nam się wychylić nosa poza pocztówkę ze wzgórzami Toskanii.

Pytam Anety skąd jej zdaniem wziął się obraz Włoch, który nosimy w głowach. – Cóż, żaden kraj nie ma tak rozbudowanej i nawarstwiającej się latami legendy w kulturze: Grand Tour, Goethe i jego „Podróż do Włoch”, Stendhal, w Polsce romantycy, potem Iwaszkiewicz… Myślę, że część klisz przenika również do powszechnej wyobraźni, nawet jeśli nie jesteśmy czytelnikami esejów Miłosza czy Herlinga-Grudzińskiego. Współczesny mit Włoch kształtował się szczególnie w latach 60. za pośrednictwem kina. Nawet w gruncie rzeczy dekonstruujący włoskość Fellini, przyczynił się koniec końców do bajkowego obrazu Italii – podsumowuje doktorantka.

Może się wydawać, że moje rozmówczynie sromotnie zawiodły się na Italii, jednak wszystkie zgodnie deklarują uwielbienie do Włoch, podkreślając jednocześnie, że jest to trudna miłość. Bel Paese nie może się znudzić, to kraj, gdzie wraca się latami nie poznawszy do końca wszystkich regionów, ich smaków i zabytków (żaden inny kraj na świecie nie ma ich aż tylu na liście światowego dziedzictwa UNESCO). Zróżnicowany gastronomicznie, klimatycznie i krajobrazowo.


Joanna, mama 3-letniego Francesco, żałuje, że przy bliższym poznaniu musiała obudzić się z pięknego włoskiego snu, uważa jednak, że niektóre stereotypy są warte kultywowania, zwłaszcza jeśli mają uprzyjemniać pobyt we Włoszech.

– Powinniśmy uzbroić się w odrobinę dystansu i wyzbyć się poczucia niższości, które wciąż mamy podróżując po Europie. W kwestii zabytków i krajobrazów trudno dorównać Italii, ale jeśli chodzi o wykształcenie, kulturę osobistą i obycie nie powinniśmy mieć żadnych kompleksów. Takie z nas „Polaki cebulaki" jak z nich koneserzy sztuki i ikony stylu – podsumowuje z uśmiechem.

Żyjemy w czasach mody na podróżowanie, które urasta do rangi „szkoły życia”, którą, podobnie jak studia wyższe wypada zaliczyć, żeby było o czym rozmawiać w towarzystwie. Nawet jeśli zwiedzamy byle jak, przez ekrany smartphone'ów i obiektywy aparatów, a nasze przeżycia to stek komunałów. Jakkolwiek podróżując poza Europę, mocno czujemy nieprzekraczalną w kilka tygodni barierę kulturową i czasem nie mamy śmiałości w wygłaszaniu sądów, kilka dni na Maderze wystarcza, żeby wypowiadać się o usposobieniu mieszkańców Portugalii, a lunch w Paryżu uprawnia nas do peror o tajnikach kuchni francuskiej. Zmiana scenerii, klimatu i jadłospisu na wiele osób działa odprężająco, jednak uzurpowanie sobie prawa do wygłaszania nieznoszących sprzeciwu sądów czyni nas nie tyle obytymi, co śmiesznymi.



Napisz do autorki: helena.lygas@natemat.pl

http://natemat.pl/199601,kochasz-wlochy-wlochow-i-pizze-szkoda-ze-nie-masz-o-nich-bladego-pojecia-kilka-slow-o-zludzeniach-polskiego-turysty