W Imperium Rosyjskim termin Noworosja był
stosowany szerzej - na określenie przyłączonych do Rosji w XVIII wieku,
po wojnach z Turcją, ziem na północ od Morza Czarnego i Morza
Azowskiego. Utworzono z nich Gubernię Noworosyjską, która istniała za
czasów Katarzyny II w latach 1764-1775 oraz Pawła I - od 1796 do 1802
roku. Ówczesna Noworosja obejmowała m.in. część dzisiejszej Ukrainy -
obwody: doniecki, dniepropietrowski, zaporoski, mikołajowski, chersoński
i odeski.
Według
rozmówców "Nowej Gaziety" Kreml nie tylko "ostatecznie wyrzekł się idei
niepodległości DRL i ŁRL, ale także chce »wepchnąć« obie republiki z
powrotem do Ukrainy na warunkach jakiejś autonomii".
Pismo podaje, że "trzy źródła - na Kremlu, w
rządzie i bezpośrednio w DRL oraz ŁRL - potwierdziły, że o niepodległej
Noworosji można zapomnieć". "Wpychaniem z powrotem wschodnich obwodów
zajmuje się Władisław Surkow. A także - pod kierunkiem Surkowa - nowy
wicedyrektor (kremlowskiego) Zarządu ds. współpracy
społeczno-gospodarczej z krajami WNP, Abchazją i Południową Osetią Igor
Udowiczenko, który zastąpił na tym stanowisku Borysa Rapaporta" -
przekazuje.
Surkow jest wieloletnim doradcą prezydenta FR.
Utożsamia się go z tym klanem w otoczeniu Putina, który ma krytyczny
stosunek do twardej polityki wewnętrznej i zagranicznej prezydenta. Jest
w konflikcie z pierwszym zastępcą szefa kremlowskiej administracji
Wiaczesławem Wołodinem, jednym z głównych architektów obecnej polityki
wewnętrznej Putina.
"Nowaja Gazieta" informuje, że niedawna dymisja
Rapaporta również wiązana jest ze "zmianą nastrojów na Kremlu". Pismo
zaznacza, że Rapaport cieszył się wśród przywódców separatystów dużym
autorytetem i był uważany za ideowego stronnika Noworosji.
W ubiegłym tygodniu media w Moskwie powiadomiły o
odejściu z Kremla urzędników, którzy zajmowali się problemami
samozwańczych republik w ukraińskim Donbasie. Wśród zwolnionych
wymieniły wspomnianego Rapaporta, który odpowiadał za polityczną część
relacji z DRL i ŁRL, oraz Władimira Awdiejenkę, nadzorującego
gospodarczą część stosunków z dwoma zbuntowanymi regionami Ukrainy.
Obaj urzędnicy pracowali w podlegającym Surkowowi
Zarządzie ds. współpracy społeczno-gospodarczej z krajami WNP, Abchazją i
Południową Osetią. Wcześniej ze struktury tej odeszło pięciu lub
sześciu urzędników niższej rangi.
"Nowaja Gazieta" podaje, że głównym krytykiem
Surkowa był i pozostaje Igor Striełkow-Girkin, były dowódca sił
zbrojnych Nowrosji, który otwarcie oskarża doradcę Putina o fiasko
"rosyjskiej wiosny" na Ukrainie. Zdaniem pisma, Surkow uważany jest też
za inicjatora czystek wśród liderów rebeliantów - najpierw wyłączył z
gry Striełkowa-Girkina, potem Igora Bezlera "Biesa", a później atamana
Nikołaja Kozicyna.
"Wszystkich trzech w Moskwie uważano za zbyt
samodzielnych. W żaden sposób nie mieścili się nawet w formalnie
istniejących granicach separatystycznych republik" - pisze "Nowaja
Gazieta".
Jak wyjaśnia pismo, "»Bies« podawał się za
przywódcę Gorłowsko-Jenakijewskiej Republiki Ludowej niezależnej od DRL.
W ostatnich miesiącach zmienił taktykę w stosunku do ukraińskich władz i
podobno skłonny był zaakceptować autonomię Donbasu wewnątrz integralnej
Ukrainy".
"Natomiast Kozicyn zadomowił się w zachodnich
rejonach obwodu ługańskiego, gdzie proklamował Kozacką Republikę Ludową.
Jego ludzie uczestniczyli w bandyckich napadach i grabieżach. Nie
uratowało go nawet to, że w jego gabinecie wisiały portrety Putina i
Surkowa" - relacjonuje "Nowaja Gazieta".
Pismo zaznacza, że "z całej trójki bohaterem nadal
czuje się tylko Striełkow-Girkin, który rozdaje wywiady w Moskwie,
opowiadając o swojej roli najpierw w operacji krymskiej, a później
donbaskiej, a także dzieląc się opiniami i nadziejami na przyszłość
Noworosji". "W Administracji Prezydenta mówi się, że Igor Iwanowicz
niepotrzebnie ściąga na siebie uwagę; że przeszłości już się nie wróci" -
informuje "Nowaja Gazieta".
Pismo podaje, że "usunięcie samodzielnych dowódców w
Moskwie tłumaczy się jako umocnienie »jednoosobowego kierownictwa«
Ołeksandra Zacharczenki". "O postawienie na Zacharczenkę Surkowa prosił
najbogatszy oligarcha Ukrainy Rinat Achmetow. I choć byli inni kandydaci
- na przykład Ołeksandr Chodakowski - wybór padł na niczym
niewyróżniającego się przywódcę donieckiej komórki organizacji sportów
walki Opłot" - wskazuje "Nowaja Gazieta".
Pismo ocenia, że "próba ustanowienia
»jednoosobowego kierownictwa« spotęgowała napięcie wśród podzielonych
ugrupowań rebelianckich; problemy występują również wewnątrz samych
ugrupowań". "Największe z nich, liczący 10 tys. bagnetów Opłot uważany
jest za gwardię przyboczną Zacharczenki i wykonuje funkcje wojskowe.
Jednak w środku tej struktury powstało kilkadziesiąt prawie
niesterowalnych grup uczestniczących w biznesowych porachunkach" -
przekazuje "Nowaja Gazieta".
"Jeszcze jedną dużą formacją siłową jest Wostok
dowodzony przez Ołeksandra Chodakowskiego, byłego dowódcę donieckiego
pododdziału Alfy. Do niedawna uważany był za człowieka lojalnego wobec
miliardera Achmetowa. Ten ostatni, jak opowiadają w Doniecku, przez
długi czas sponsorował Wostok, licząc na utrzymanie wpływów w regionie.
Mimo kilku niepowodzeń, w tym dopuszczenia do zdobycia donieckiego
lotniska przez ukraińskie wojska, i słabego autorytetu wśród ludności,
kuratorzy DRL rozważali Chodakowskiego jako potencjalnego przywódcę
separatystów. Za kompromisową postać uważano go w Kijowie" - informuje
pismo.
(MP;JS)
Tak Kreml walczy o poparcie Niemców
Niedziela, 7 grudnia (16:10)
Rosja próbuje ocieplić stosunki z Niemcami, żeby poprawić
napiętą sytuację z Zachodem spowodowaną działaniami zbrojnymi na
Ukrainie. Machina propagandowa Kremla rzuciła do walki o sympatię
Niemców nową stację telewizyjną - RT Deutsch. Zapraszani do
studia
eksperci zgodnie piętnują amerykańskie przygotowania do wojny z
Rosją, snują teorie spiskowe, nie oszczędzają też Polski.
Kusa
spódniczka to główny atut Jasmin Kosubek - głównej prezenterki
nadającej od listopada w języku niemieckim propagandowej
rosyjskiej stacji telewizyjnej RT (Russia Today) Deutsch. "Młoda
i ładna lecz najwidoczniej pozbawiona intelektualnych
zdolności" - pisze dziennik "Sueddeutsche Zeitung"
o zacinającej się przy trudniejszych słowach dziennikarce.
Przekaz proponowany przez Kosubek i jej kolegów - na razie
w materiałach wideo "Brakujący element"
rozpowszechnianych w internecie - jest jasny, prosty i nie
wymaga finezji. Według RT Deutsch świat składa się ze złych
ukraińskich faszystów, przygotowujących wojnę jeszcze gorszych
Amerykanów i ogłupionych zachodnią propagandą Niemców,
którym dopiero trzeba uświadomić, kto jest prawdziwym wrogiem,
a kto przyjacielem. To właśnie zadanie dla nowej stacji, która
od 2015 roku ma emitować pełny program telewizyjny.
Niemieckie media przekazują
nieprawdziwy, jednostronny obraz wydarzeń na Ukrainie - mówi
redaktor naczelny RT Deutsch Iwan Rodionow. My oferujemy "inną
perspektywę" - tłumaczy rosyjski dziennikarz, zapewniając, że
stacja nie jest "tubą Putina".
Na czym ma polegać "nowa
perspektywa" dowiadujemy się już z pierwszej sondy
ulicznej przeprowadzonej na inaugurację programu. Pytani przechodnie
są zachwyceni informacją o powstaniu rosyjskiej telewizji
w języku niemieckim. "Wspaniale", "nareszcie",
"dziękujemy ci Putinie" - padają spontaniczne
odpowiedzi.
Zapraszani do studia eksperci zgodnie
piętnują amerykańskie przygotowania do wojny z Rosją, snują
teorie spiskowe, nie oszczędzają Polski. Publicysta Juergen
Elsaesser ujawnia sensacyjną wiadomość o udziale "brygady
syjonistów" w wydarzeniach w Kijowie. "To Zachód
strzelał na Majdanie" - mówi Elsaesser występując na tle
napisu "Zachód prowadzi wojnę przeciwko Putinowi. Kto zatrzyma
NATO?".
Były agent Stasi Rainer Rupp
(pseudonim "Topas") sugeruje powiązania prezydenta Niemiec
Joachima Gaucka i kanclerz Angeli Merkel z tajną policją
NRD i obarcza ukraiński wywiad winą za strącenie w lipcu
malezyjskiego samolotu pasażerskiego i śmierć 298 osób.
"Skala kłamstw rozpowszechnianych przez stację jest
przerażająca" - pisze "Die Zeit".
"Zapraszamy gości, których inne
media nie zapraszają, gdyż są poza mainstreamem" - tłumaczy
Rodionow. Do negatywnych bohaterów jego stacji należy znany
w Polsce amerykański historyk Timothy Snyder, który ośmielił
się publicznie skrytykować RT Deutsch. Donald Tusk przedstawiany
jest jako "najlepszy przyjaciel Waszyngtonu", i nie
jest to w ustach rosyjskich dziennikarzy komplementem. Ukraina
to z kolei "51. stan USA".
Skargi Rodionowa na antyrosyjskie media
niemieckie, w których nota bene jest częstym gościem,
przedstawiając stanowisko Kremla, są absurdalne. Szczególnie
w telewizji publicznej frakcja "Putin-Versteher"
(dosłownie - rozumiejący Putina, a w rzeczywistości broniący
bezkrytycznie jego polityki) jest bardzo silna, a i łamy prasy
są dla nich szeroko otwarte.
Dziennikarz tygodnika "Die Zeit"
Josef Joffe dzieli niemieckich przyjaciół "Władimira
Wielkiego" na trzy kategorie. Do pierwszej zalicza osoby pokroju
byłego kanclerza Gerharda Schroedera, będące płatnymi lobbystami
Kremla. Trudno wymagać od pracującego dla Gazpromu Schroedera, żeby
źle mówił o swoim szefie - tłumaczy Joffe. Drugą grupę
stanowią przeciwnicy Ameryki, którym "rosyjska dusza"
jest bliższa od zachodniego materializmu i kapitalizmu. Trzecia
grupa to osoby myślące w kategoriach XIX wieku i Otto
Bismarcka, który był przekonany, że nie wolno dopuścić do
zerwania kontaktów z Petersburgiem, ówczesną stolicą
Rosji.
Twórca Ostpolitik Egon Bahr i jego
socjaldemokratyczny towarzysz Erhard Eppler, osoby związane
z instytucjami dialogu niemiecko-rosyjskiego (Dialog
Petersburski i Forum Rosyjsko-Niemieckie) Matthias Platzek
i Lothar de Maiziere, ale i byli kanclerze Helmut Schmidt
i Helmut Kohl wytykają Zachodowi brak wrażliwości
w kontaktach z "okrążaną przez NATO" Rosją
i powtarzają, że bez niej niemożliwe jest bezpieczeństwo
w Europie. Ale i wielu dziennikarzy podziela te poglądy.
"Zachód zlekceważył rosyjskie interesy" - pisze
w najnowszym "Spieglu" Jakob Augstein. Mówienie
o "aneksji" Krymu jest błędem - twierdzi wieloletnia
korespondentka telewizji ARD w Moskwie Gabriele Krone-Schmalz.
Nie dalej jak w piątek media poinformowały o apelu ponad
60 polityków, przedstawicieli biznesu i intelektualistów
wytykających Zachodowi błędy w polityce wobec Rosji
i wzywających do odwołania sankcji oraz do wdrożenia nowej
polityki odprężenia. Oprócz znanych prorosyjskich lobbystów apel
podpisali tak znani politycy jak były prezydent Niemiec Roman
Herzog.
Wpływ Bahra na aktualną politykę
jest "równy zeru" - zapewnił PAP rzecznik MSZ Martin
Schaefer. Jednak źródła w SPD twierdzą, że Bahr cieszy się
nadal ogromnym autorytetem i ma wpływ na szefa MSZ
Franka-Waltera Steinmeiera.
Zdaniem "Die Zeit"
działalność zwolenników Putina w Niemczech nie jest bez
znaczenia. Cel "Putin-Versteher" jest prosty - podzielić
Niemców, a jeśli to się uda, to rozpadnie się cały
europejski front. Jednak Merkel pozostaje nieustępliwa. "Putin
usiłuje zdestabilizować Europę Wschodnią" - ostrzegła
w niedzielę kanclerz, wymieniając wśród krajów zagrożonych,
oprócz Ukrainy, także Mołdawię i Gruzję.
Z Berlina Jacek Lepiarz
Niedziela, 7 grudnia (16:10)
Rosja próbuje ocieplić stosunki z Niemcami,
żeby poprawić napiętą sytuację z Zachodem spowodowaną działaniami
zbrojnymi na Ukrainie. Machina propagandowa Kremla rzuciła do walki o
sympatię Niemców nową stację telewizyjną - RT Deutsch. Zapraszani do studia eksperci zgodnie piętnują amerykańskie przygotowania do wojny z Rosją, snują teorie spiskowe, nie oszczędzają też Polski.
Czytaj
więcej na
http://fakty.interia.pl/swiat/news-tak-kreml-walczy-o-poparcie-niemcow,nId,1570407#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/nowaja-gazeta-kreml-zmienia-kurs-wobec-noworosji/28j4w
Ale zaraz, zaraz... czy mamy się cieszyć? Jeśli prawdziwy Polak i katolik mówi to samo co anty-Polak i anty-katolik (znaczy WASP) to nie zawsze znaczy to samo. Nie wierzę krokodylim łzom nad anonimowym plugastwem internetowym lanym przez tę kobietę. Ani na jotę. Co więcej - uważam, że solidarnie - ani WASP-ostwo, ani NKWD, ani Gestapo, ani Służby Bertone nie ruszą palcem aby ukrócić anonimowe świństwo jako zasadę politycznego komentowania przez internet.Dlaczego? Ano dlatego, ponieważ SAMI TAK ROBIĄ. Anne Apfelbaum tylko tak biada na niby - żeby wśród Polaków-katolików zamieszać, dobre wrażenie zrobić.
Tyle razy doświadczyłem anonimowego opluwania na katolicko-WASP-owskim portalu Fronda i Rebelya, że wiem co mówię. Nikt nigdy nie odpowiedział za anonimowe opluwanie mnie, anonimowe niszczenie wizerunku, anonimowe oszczerstwa przeciwko Sendeckiemu. A to wszystko za te parę słów prawdy o Janie Amosie Komensky, o Układzie z Dorotheenstrasse, o WASP-ach, o Eligiuszu Niewiadomskim, o aferze na Kolskiej, o haraczu za Holokaust, o Krzyżu z Giewontu, o masońskim zamachu stanu 1926...