Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

piątek, 1 sierpnia 2014

Anatomia kłamstwa


Początek końca kłamstwa smoleńskiego

 


Wpis na blogu
http://zygumntbialas.neon24.pl/post/110871,cyprian-polak-o-katastrofie-samolotu-w-topolowie

dał mi do myślenia.
Nie interesuję się medialną papką, choć i mnie dziwne wydało się takie ekscytowanie się wypadkiem awionetki.
Wpis Cypriana Polaka zahacza o coś, czym zajmuję się od jakiegoś czasu.

Moim zdaniem właśnie oglądamy taką trywializację zamachu smoleńskiego, która ma na celu zamienić fakt zamordowania oficjeli rządowych w niewiele lub zgoła nic nie znaczące wydarzenie.
To etap fałszowania rzeczywistości.
Przypomnę jak to było z lechickim królem Popielem.

Niemiecka żona Popiela (a może po prostu jacyś zawodowi bandyci) otruła Popiela i jego 12-tu wojewodów (lokalnych króli sprzymierzonych państewek słowiańskich), co spowodowało paraliż państwa i w efekcie bezkrólewie, z którego za niemieckie pieniądze wyłonili się Piastowie.

To jest fakt, z którego zrobiono bajkę, legendę.

Identycznie postąpiono z Kaczyńskim - jego przybocznych oraz jego samego zamordowano za jednym zamachem w samolocie lecącym do Rosji.
Winę przypisano Kaczyńskiemu, który jakoby kazał lądować we mgle.

Podobnie jak winę za mord na 12-tu wojewodach przypisano wespół zamordowanemu Popielowi !!!


To jest dokładnie ta sama sztuczka.
Aby ukryć prawdziwych sprawców mordu, za śmierć obwinia się najwyższego rangą spośród zamordowanych, bo on jest najbardziej pamiętaną i rozpoznawalną postacią.

Teraz rozmywa się historię zamachu smoleńskiego, tak jak tysiąc pięćset lat wcześniej rozmyto fakt zamordowania elity Słowian.
W ciągu kilku, kilkudziesięciu lat nastąpi powiązanie dwóch katastrof lotniczych, tupolewa i pod Topolewem, a następnie - stopniowo - niewygodne fakty zostaną usunięte, na końcu zostanie legenda, jakaś bajka...
Niemożliwe?


Polecam fragment z mojej strony WERWOLF nt. anatomii kłamstwa  (artykuł będzie rozbudowywany o prawdziwe smaczki...)

Analiza tekstów z wiki pozwala wysnuć wniosek, że absurdalne wpisy na tym portalu nie powstają przypadkowo, ale są elementem celowego fałszowania historii Polski.
 
Proces fałszowania trwa latami, 20-50 lat, ale i więcej. 
 
Stopniowo usuwa się niewygodne fakty po małym kawałku, zastępuje się je niepełnymi, a w końcu fałszywymi danymi.
 
Proces trwa latami - pokoleniami - i jest trudno uchwytny.
 
 
Dany opis rzeczywistości zastępuje się protezą, a w końcu nieprawdą. 
 
Dochodzi do absurdów - to tak, jakby chrześcijański krzyż ochrzcić słupem energetycznym i wmawiać to ludziom poprzez systematyczne permanentne pranie mózgu połączone z powolnymi drobnymi zmianami kosmetycznymi w wizerunku krzyża.
 
Na przykład najpierw stosuje się awangardową sztukę, aby odczłowieczyć postać Chrystusa, z czasem zastępuje się postać w nie w pełni rozpoznawalny kształt, aby stopniowo zamienić go w ... transformator.
Dodaje się na krzyżu zaczątki izolatorów, w początkowej fazie jako ozdobę - trudno wytłumaczalną co prawda, ale nowo-mową wszystko można wytłumaczyć...
 
Dodaje się kolejne elementy jak haki,  miedziane kable - początkowo jako promienie światła, aż w pewnym momencie zamiast ciała Chrystusa pojawia się zarys transformatora, który z czasem przyjmuje swój właściwy kształt.
 
 
 
 
 
 
Niemożliwe?
 
A jednak tak wygląda schemat fałszowania rzeczywistości jaki serwuje nam niemiecka buta.
 
 
Bardzo podobnie wygląda moment dostarczania informacji.
 
Już sam wieloznaczny tytuł może wprowadzić nas w błąd i zwieść na manowce.
 
Na przykład ostatnio w internecie ukazała się informacja opisana tytułem (cytat z pamięci): "Putin ostro gra. Przez niego ucierpią miliony Rosjan". Artykuł okraszony zdjęciem prezydenta Putina o agresywnym wyrazie twarzy.
 
W tekście wyjaśnia się, że Putin wprowadza zakaz palenia w miejscach publicznych - czyli prawo jakie obowiązuje np. w UE, i że 44 miliony Rosjan będzie musiało się pilnować, płacić więcej za papierosy itp....
 
Kto nie sięgnie do artykułu, może sobie pomyśleć - ten Putin to tyran znowu coś tym Rosjanom zrobił...
 

 
Ostatnio ( maj 2014) na portalu http://niewygodne.info.pl/index.htm  ukazał się taki oto artykuł:



Zacieśnia się sojusz niemiecko-rosyjski. Pod Moskwą Niemcy budują wojskowe centrum szkoleniowe

Patrząc przez pryzmat doświadczeń historycznych coraz bardziej niepokojące informacje płyną dla nas z Berlina i Moskwy. Rosyjski wiceminister obrony potwierdził, że budowane wspólnie przez Rosję i Niemcy centrum szkoleniowe dla wojsk pancernych i zmechanizowanych pod Moskwą zostanie ukończone "niezależnie od sytuacji politycznej". Jeśli wierzyć tym słowom oznacza to, że pohukiwania Angeli Merkel wobec Putina są co najwyżej markowane, a groźny dla naszego kraju sojusz niemiecko-rosyjski coraz mocniej się krystalizuje.
 
Według pierwotnych planów centrum szkoleniowe dla wojsk pancernych i zmechanizowanych na poligonie Mulino niedaleko Moskwy miało szkolić do 30 tys. żołnierzy rocznie. Przypomnijmy, że po siłowym zajęciu przez Rosjan ukraińskiego Krymu, Niemcy miały wstrzymać prace przy realizacji tego centrum. Obecnie jednak przeczą temu słowa cytowanego powyżej rosyjskiego wiceministra obrony, zaś rosyjska agencja RIA Novostii twierdzi nawet, że prace mają być zakończone jeszcze w tym roku.
 
http://niewygodne.info.pl/artykul3/01285-Zaciesnia-sie-sojusz-niemiecko-rosyjski.htm 

 
Lektura takiej skrótowej informacji może nam zasugerować, że Rosja i Niemcy będą odbywać wspólne ćwiczenia wojskowe na poligonie w Rosji, na wspólnym poligonie. 

Dopiero sięgając do źródła informacji możemy stwierdzić, że nic takiego nie zachodzi - niemcy budują Rosjanom poligon, ale kto i jak będzie z niego korzystał - tego nie napisano. Jest to raczej informacja biznesowa, luźno powiązana z sytuacją polityczną na Ukrainie.

Ale odpowiednio "wychowany" przez media czytelnik, wspomożony zdaniem "Patrząc przez pryzmat doświadczeń historycznych coraz bardziej niepokojące informacje płyną dla nas z Berlina i Moskwy."sam sobie dopowie - "znowu się skumali"... 
 
Tymczasem:

"Według rosyjskiego wiceministra obrony budowane wspólnie przez Rosję i Niemcy centrum szkoleniowe w Mulino zostanie ukończone niezależnie od sytuacji politycznej.

Jak donosi RIA Novosti, wiceminister obrony Federacji Rosyjskiej Dimitrij Bułgakow stwierdził, że obecna sytuacja polityczna nie będzie mieć „absolutnie żadnego” wpływu na budowę wojskowego centrum szkoleniowego w Mulino zgodnie z planem. Stoi to w sprzeczności z wcześniejszymi doniesieniami, według których realizacja przez Rheinmetalla kontraktu na budowę centrum w Mulino miała zostać zawieszona.

Rheinmetall podpisał w 2011 roku kontrakt o wartości około 100 - 120 mln euro na budowę centrum szkoleniowego dla wojsk pancernych i zmechanizowanych na poligonie Mulino w pobliżu Niżnego Nowogrodu. Jego realizacja miała jednak zostać przerwana w marcu bieżącego roku z uwagi na decyzję niemieckiego rządu podjętą w świetle aneksji Krymu przez Rosję. W centrum w Mulino rocznie będzie mogło rocznie ćwiczyć do 30 000 żołnierzy. Według agencji RIA Novosti, planowe zakończenie prac przewidywane jest jeszcze w bieżącym roku."


http://www.defence24.pl/news_rosja-niemcy-dokoncza-centrum-szkoleniowe-pod-moskwa
 
 


Powiązane notki, koniecznie przeczytaj:
http://argo.neon24.pl/post/104493,o-roli-przepowiedni-we-wspolczesnym-swiecie
http://werwolfcompl.blogspot.com/p/blog-page_2.html

http://maciejsynak.blogspot.com/2014/01/chemno-wg-wiki.html




http://argo.neon24.pl/post/107133,zaklamywacze-historii
http://argo.neon24.pl/post/107036,przepowiednia-ojca-budzynskiego-ws-ukrainy
http://argo.neon24.pl/post/105191,naginanie-rzyczywistosci-do-tzw-przepowiedni

i wiele innych






Nie tylko ona...


znam też inne....

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy jest przestępczą organizacją, którą w pełni kontrolują Stany Zjednoczone – powiedział doradca prezydenta Rosji Władimira Putina Siergiej Głazjew, komentując decyzję o wszczęciu przeciwko niemu postępowania karnego.
Wcześniej poinformowano, że SBU wszczęła postępowanie karne w sprawie Głazjewa z artykułu „publiczne wezwania do rozpętania konfliktu zbrojnego”.
Głazjew powiedział, że SBU przeprowadza operację zbrojną na południowym wschodzie kraju i w świetle tego o jakichkolwiek metodach prawnych nie może być mowy.
Ponadto podkreślił on, że „nie należy się niepokoić tym, przeciwko komu wszczynane jest postępowanie karne, a o ofiarach, które można liczyć już w tysiącach”.


http://polish.ruvr.ru/news/2014_07_06/Glazjew-SBU-jest-przestepcza-organizacja-kontrolowana-przez-USA-8682/



Garść informacji



z ostatniego okresu

Ambasador Rosji: Polska będzie musiała zmienić zdanie w sprawie Ukrainy

Polska będzie musiała zmienić swój punkt widzenia w sprawie wydarzeń na Ukrainie i uwzględnić korzyści ze współpracy z Rosją - powiedział w Moskwie na spotkaniu z prezydentem Władimirem Putinem ambasador Rosji w Warszawie Aleksandr Aleksiejew.

- Ukraina, tak jak Białoruś, są oceniane jako sfery szczególnych interesów dla naszej polityki.
Jestem absolutnie przekonany, że nasi polscy partnerzy będą musieli prędzej czy później zmienić swój punkt widzenia. Aleksandr Aleksiejew
Jestem absolutnie przekonany, że nasi polscy partnerzy będą musieli prędzej czy później zmienić swój punkt widzenia. Będą musieli wrócić do kwestii korzyści, jakie mogą czerpać ze współpracy z Rosją w sferze politycznej i gospodarczej, przy uwzględnieniu naszej bliskości etnicznej i kulturowej - powiedział Aleksandr Aleksiejew, cytowany przez ITAR-TASS.

Dyplomata zapewnił, że pracownicy ambasady i innych rosyjskich instytucji "świetnie zdają sobie sprawę z tej perspektywy" i pracują "spokojnie i pewnie, z całkowitą świadomością własnej słuszności".
Putin spotkał się we wtorek na naradzie organizowanej co dwa lata z ambasadorami Rosji na świecie. Uczestniczyli w niej również członkowie rządu, przedstawiciele obu izb parlamentu - Dumy Państwowej i Rady Federacji, eksperci oraz reprezentanci rosyjskiego biznesu.
(zel, bart)


Łukaszenka: Straszą nas, że nadciągną hordy ze wschodu
Dzisiaj, 1 lipca (20:22)
Zagrożenie dla niepodległości Białorusi może wyniknąć wyłącznie z przyczyn gospodarczych - stwierdził Aleksandr Łukaszenka. Prezydent Białorusi mówił o tym na posiedzeniu z okazji zbliżającego się Dnia Niepodległości.

- Straszą nas, że nadciągną hordy ze wschodu, a na wschodzie zaczynają nas straszyć - że z zachodu przyjdą, podzielą, zaduszą, rozstrzelają. (...) Ale zawsze mówiłem i mówię: żadne hordy nie są dziś w stanie zniszczyć naszego kraju. Jeśli nawet powstanie zagrożenie dla niepodległości naszego kraju - to tylko z przyczyn gospodarczych – zapewniał.

Podkreślił, że wszystko zależy od samych Białorusinów. - Jeśli chcemy, żeby nasze dzieci i wnuki żyły na swoim kawałku ziemi, powinniśmy położyć pod to fundamenty, bez względu na koszty - zaznaczył.
Według Łukaszenki głównym fundamentem niepodległości jest obywatel, któremu od dzieciństwa należy wpajać podstawy patriotyzmu. Przy tym patriotyzm to - jak zaznaczył - nie tylko walka z bronią w ręku, ale i prozaiczne, codzienne sprawy, w których nie mniej wyraźnie niż na wojnie przejawia się stosunek do ojczyzny.
- Od prawdziwego obywatela nie wymaga się wiele: bądź porządnym człowiekiem, sumiennie pracuj i uczciwe płać podatki - podsumował szef białoruskiego państwa.
Jak zaznaczył, kraj to wspólnota obywateli: ludzi, których łączy wspólna pamięć historyczna, tradycje i wartości oraz którym zależy na ziemi, jaką odziedziczyli od przodków.
- Jest jeden zasadniczy warunek, przy którym na zawsze zachowamy niepodległość: jeśli ta idea będzie żyć w sercach i duszach naszych ludzi, jeśli każdy z nas będzie prawdziwym obywatelem swojego kraju, obywatelem (pisanym) wielką literą - oznajmił.

"Może dojść do wojny"

Prezydent Białorusi wyraził też przekonanie, że tragiczne wydarzenia na Ukrainie pokazują, iż może dojść do wojny, "kiedy nie szanuje się pokoju, stabilności i zgody, kiedy społeczeństwo się dzieli i wpada w stan rewolucyjnego buntu".
Według Łukaszenki podpisanie z Rosją i Kazachstanem umowy o utworzeniu Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG) nie przyniosło Białorusi niczego złego i można się spodziewać z tego tytułu tylko korzyści. - Cóż złego w tym, że dostaliśmy wolny rynek liczący 170 mln ludzi? - zapytał. Zastrzegł przy tym jednak, że członkostwo w EUG nie rozwiąże wszystkich problemów Białorusi.
Dzień Niepodległości Białoruś obchodziła początkowo 27 lipca - w rocznicę ogłoszenia deklaracji suwerenności w 1991 roku. W 1996 roku święto przeniesiono jednak na 3 lipca z inicjatywy Łukaszenki, zatwierdzając tę decyzję w referendum. 3 lipca jest uznawany oficjalnie za datę wyzwolenia Mińska spod okupacji hitlerowskiej w 1944 roku.

 

 
1 lipca, 20:39

Rosja będzie bronić swych interesów wszystkimi dostępnymi środkami


„Jednobiegunowy model świata nie ostał się. Istnieje nadzieja na to, że Zachód przestanie narzucać swoje zasady innym krajom, przekształcając naszą planetę w globalne koszary”. Prezydent Władimir Putin.


We wtorek przywódca Rosji przyjechał do MSZ, gdzie podczas tradycyjnej narady ambasadorów i stałych przedstawicieli sformułował podstawowe zadania rosyjskiej dyplomacji. Nie uległy one znacznym zmianom: Rosja nadal opowiada się za ugruntowywaniem pokoju, a także utrzymywaniem stabilności i bezpieczeństwa na szczeblu globalnym i regionalnym. Jednak realizowanie tych zadań w ostatnim czasie staje się coraz trudniejsze. Prezydent Władimir Putin powiedział:
Na mapie świata pojawia się coraz więcej regionów, którymi targają wstrząsy. Wskutek deficytu bezpieczeństwa cierpią Europa, Bliski i Środkowy Wschód, Azja Południowa, region Azji i Pacyfiku, Afryka. Powstaje systemowy brak równowagi w światowej gospodarce, finansach i handlu. Trwa proces podważania tradycyjnych wartości moralnych i duchowych. Raczej nikt nie ma wątpliwości co do tego, że jednobiegunowy model porządku światowego nie sprawdził się w praktyce. Narody i kraje coraz częściej chcą samodzielnie decydować o swojej przyszłości, pielęgnować swoją cywilizacyjną i kulturową identyfikację.
Rosja opowiada się za nadrzędnością prawa międzynarodowego, przy zachowaniu czołowej roli ONZ. Prawo międzynarodowe powinno obowiązywać wszystkich, nie może być stosowane wyrywkowo, służyć interesom poszczególnych krajów czy grupom państw. Najważniejsze, aby było interpretowane jednakowo. „Nie można dzisiaj interpretować go tak, a jutro inaczej w ramach bieżącej koniunktury politycznej”, - oświadczył Władimir Putin. Sytuacja na Ukrainie, jego zdaniem, stanowi właśnie konsekwencję niewłaściwej polityki:
Powinniśmy jasno zdać sobie sprawę z tego, że sprowokowane na Ukrainie wydarzenia są skoncentrowanym wyrazem osławionej polityki powstrzymywania. Jej korzenie sięgają głęboko w historię. Niestety, taka polityka była kontynuowana również po zakończeniu zimnej wojny. Na Ukrainie znaleźli się w niebezpieczeństwie nasi rodacy, Rosjanie, inne narodowości, ich język, historia, kultura, zagwarantowane przez konwencje europejskie prawa. Jakiej reakcji z naszej strony oczekiwali nasi partnerzy na wydarzenia na Ukrainie? Oczywiście, nie mieliśmy prawa do porzucania w nieszczęściu mieszkańców Krymu i Sewastopola, pozostawienia ich na łasce nacjonalistów – radykałów. Nie mogliśmy pozwolić na istotne ograniczenie nam dostępu do Morza Czarnego, aby na ziemię krymską, na ziemię Sewastopola, owianą bitewną chwałą rosyjskich żołnierzy i marynarzy, w końcu – zakładam, że dość szybko - wkroczyły wojska NATO i został kardynalnie zmieniony bilans sił na terenach przylegających do Morza Czarnego. Wszystko, o co Rosja walczyła od czasów Piotra I, a może nawet wcześniej, zostałoby przekreślone.
Chcę, aby wszyscy zdali sobie sprawę z tego, że nasz kraj nadal będzie bronił praw Rosjan, naszych rodaków za granicą, wykorzystując w tym celu cały arsenał posiadanych przez nas środków– od politycznych i gospodarczych do uwzględnionych przez prawo międzynarodowe w samoobronie operacji humanitarnych.
Przywódca państwa rosyjskiego przypomniał, że nawet w tych krajach Europy Zachodniej i Wschodniej, gdzie sytuacja na pierwszy rzut oka wygląda pozytywnie, istnieje dość dużo skrytych sprzeczności na tle etnicznym i socjalnym, które mogą w każdej chwili stać się powodem konfliktów, aktywizacji ekstremizmu. Mogą one zostać wykorzystane przez graczy z zewnątrz w celu podważenia sytuacji społeczno-politycznej, aby w sposób niedemokratyczny doprowadzić do zmiany władzy.
Władimir Putin jest przekonany, że oparty na podwójnych standardach model stosunków wzajemnych nie jest skuteczny, w tym także w relacjach z Rosją. Moskwa jest gotowa do współpracy na szczeblu międzynarodowym, ale jedynie pod warunkiem, że jej interesy będą brane pod uwagę. Putin uważa, że Moskwę nie interesuje rola obserwatora:
W ciągu dwóch ostatnich dekad nasi partnerzy przekonywali Rosję, że mają dobre zamiary, są gotowi do współpracy strategicznej. Ale jednocześnie, raz za razem, rozszerzano grono członków NATO, przybliżając się coraz bardziej do naszych granic. Na nasze słuszne pytania, czy nie trzeba omówić tego problemu, odpowiadano: „Nie, was to nie dotyczy!” Tym, którzy nadal deklarują swoją wyjątkowość, nie podoba się niezależna polityka Rosji. Potwierdziły to wydarzenia na Ukrainie. Tym nie mniej, mam nadzieję, że pragmatyzm mimo wszystko zwycięży. Należy wyzbyć się ambicji, dążenia do przekształcenia świata w koszary, do ustawiania wszystkich w jednym szeregu, do narzucania jednolitych zasad postępowania. Trzeba wreszcie przystąpić do budowy stosunków na gruncie równości praw, wzajemnego poszanowania, uwzględniania interesów innych. Najwyższy czas na uznanie wzajemnego prawa do bycia różnymi od siebie, prawa każdego kraju do kształtowania własnego życia według własnych planów, nie zaś pod czyjeś natrętne dyktando.
Był to fragment przemówienia wygłoszonego przez prezydenta Rosji Władimira Putina podczas narady ambasadorów w MSZ FR.


1 lipca, 16:42
Putin: podwójne standardy w relacjach z Rosją nie działają

„Ci, którzy wciąż mówią o swojej wyjątkowości, aktywnie wyrażają swoje niezadowolenie z niezależnej polityki Rosji. Wydarzenia na Ukrainie potwierdziły to, jak również i to, że wypełniony podwójnymi standardami model stosunków wzajemnych z Rosją nie działa” - oświadczył dzisiaj na naradzie ambasadorów i stałych przedstawicieli Rosji prezydent Władimir Putin.
Poza tym Putin podkreślił, że jednobiegunowy model ładu światowego nie sprawdził się. „Narody i państwa coraz głośniej mówią o determinacji, aby samym decydować o swoich losach, zachowaniu tożsamości cywilizacyjnej i kulturowej, co koliduje z podejmowanymi przez niektóre kraje próbami zachowania dominacji w sferze wojskowej, polityce, finansach, gospodarce i ideologii” - oświadczył przywódca Rosji.


Przemysław Henzel, Dziennikarz Onetu
dzisiaj 20:04 07.07.2014

"Na linii frontu". Rosja chce rozmów o “nowym porządku świata”. Dyner: nie ma szans na drugą Jałtę


- Nie ma naj­mniej­szych szans, by pań­stwa Za­cho­du przy­ję­ły ofer­tę Rosji do­ty­czą­cą po­dzia­łu "stref wpły­wów" na świe­cie; dziś nie ma szans na drugą Jałtę - oce­ni­ła Anna Dyner, ko­men­tu­jąc za­ska­ku­ją­cą pro­po­zy­cję Krem­la do­ty­czą­cą roz­mów o "nowym po­rząd­ku świa­ta". Zda­niem eks­per­ta PISM, Wła­di­mir Putin nie ma także szans na zmia­nę glo­bal­ne­go ukła­du sił i pod­wa­że­nie po­zy­cji Sta­nów Zjed­no­czo­nych, choć Mo­skwa w ciągu kilku lat wzmoc­ni siłę swo­jej armii. - Ale pierw­szym mo­men­tem, w któ­rym Za­chód bę­dzie mógł po­wie­dzieć "Spraw­dzam!" bę­dzie do­pie­ro 2020 rok, gdy za­koń­czy się pierw­szy etap mo­der­ni­za­cji ro­syj­skich sił zbroj­nych - za­zna­czy­ła w roz­mo­wie z One­tem.

Zaskakująca oferta Kremla ws. "nowego porządku świata"
Jew­gie­nij Łu­kia­now, za­stęp­ca Rady Bez­pie­czeń­stwa Fe­de­ra­cji Ro­syj­skiej, trzy dni temu wy­sto­so­wał ofer­tę do­ty­czą­cą zwo­ła­nia mię­dzy­na­ro­do­we­go kon­gre­su, pod­czas któ­re­go omó­wio­ne zo­sta­ły­by kwe­stie "no­we­go po­rząd­ku świa­ta. W oce­nie Łu­kia­no­wa, ta po­trze­ba jest wy­ni­kiem osła­bie­nia siły Sta­nów Zjed­no­czo­nych na forum glo­bal­nym, czemu to­wa­rzy­szy wzrost siły "gra­czy z Azji", czyli państw pro­wa­dzą­cych nie­za­leż­ną od USA po­li­ty­kę, głów­nie Chin.


Łukaniow nie wspomniał jednak o osłabieniu politycznym i gospodarczym Rosji w ostatnich miesiącach. W wyniku trwającego kryzysu ukraińskiego relacje Moskwy z państwami Unii Europejskiej oraz Stanami Zjednoczonymi znalazły się w poważnym kryzysie, a z Rosji odpłynął kapitał w wysokości 80 mld dolarów, co w połączeniu z niskimi prognozami wzrostu gospodarczego, może doprowadzić do recesji. Choć w ciągu najbliższych lat Rosja nie ma szans na zmianę status quo na arenie światowej, jej władze podejmą jednak działania, które wzmocnią pozycję Moskwy w wymiarze międzynarodowym.
Rosja ma kilka mocnych atutów
Zdaniem Anny Dyner, propozycja dotycząca rozmów na temat "nowego porządku świata" ma obecnie wymiar głównie propagandowy, choć, jak zwraca uwagę, Rosja ma w ręku kilka mocnych atutów. Ekspert PISM wymienia wśród nich rolę hegemona na obszarze byłego Związku Radzieckiego, aktywną politykę integracyjną w ramach Unii Euroazjatyckiej oraz środki, dzięki którym następuje coraz bardziej wyraźny powrót do militarnego wymiaru polityki zagranicznej.
- Pomimo prób pewnego wyhamowania politycznej integracji przez Kazachstan i Białoruś, Władimir Putin robi, co w jego mocy, by Unia Euroazjatycka stała się przeciwwagą dla Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Z kolei wydatkom na armię nie grożą nawet sankcje wprowadzane przez Zachód; choć są one bolesne dla rosyjskiej gospodarki, to jednak Kreml ma instrumenty, którymi może podtrzymywać politykę służącą reformie armii - tłumaczy Dyner w rozmowie z Onetem.
"Zachód będzie mógł powiedzieć »Sprawdzam!« w 2020 roku"
Ekspert PISM podkreśla, że kwestie wojskowe są nie tylko ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego Rosji, ale mogą być one również impulsem dla gospodarki, nawet jeśli ta weszłaby w fazę kryzysu. - Stworzono gwarancje budżetowe dla planu modernizacji armii, a sytuacja na Ukrainie, oraz zerwanie współpracy przemysłów zbrojeniowych, skłania Rosję do koncentrowania przemysłu zbrojeniowego w swoim państwie - oceniła.

Jak na razie, udało się zwiększyć mobilność rosyjskiej armii. Plan przezbrojenia rosyjskich sił zbrojnych ma zakończyć się dopiero w 2020 roku, a do wdrożenia pozostaje jeszcze szereg rozwiązań. Dyner zwraca uwagę, że nadal występują problemy związane z uzbrojeniem, aprowizacją, przemysłem zbrojeniowym, czy kwestią samych działań zbrojnych. Reforma armii, jako czynnika wspierającego rosyjską politykę zagraniczną, jest dla Kremla kwestią strategiczną, co powoduje, że rosyjskie władze zrobią wszystko, co konieczne, by dokończyć ten proces.
- Pierwszym momentem, w którym Zachód będzie mógł powiedzieć "Sprawdzam!" będzie dopiero 2020 rok. Do tego czasu mają zostać zbudowane m. in. nowe rakiety balistyczne Sarmata, a armia ma otrzymać nowoczesne łodzie podwodne, myśliwce czy helikoptery. Plan przezbrojenia armii dotyczy bowiem wszystkich rodzajów rosyjskich sił zbrojnych - zaznaczyła Dyner.
Dyner: mówienie, że USA "odchodzą dla lamusa", to przesada
Modernizacji wojskowej Rosji w najbliższym czasie będą najpewniej towarzyszyć również próby budowania sojuszy z państwami zainteresowanymi rzuceniu wyzwania, np. w sensie gospodarczym, Stanom Zjednoczonym. Moskwa może liczyć w tej kwestii na tzw. państwa BRICs, choć np. Chiny prowadzą i tak niezależną politykę. W opinii Anny Dyner oznacza to, że możliwe są tylko sojusze taktyczne o doraźnym i krótkotrwałym charakterze. Jak ocenia, w ciągu najbliższych kilku lat, Moskwa nie będzie w stanie zbudować formalnego sojuszu, dzięki któremu mogłaby podważyć globalną pozycję Waszyngtonu.
- Putin nie ma szans na zmianę globalnego układu sił, a mówienie, że USA "odchodzą do lamusa", to spora przesada. Amerykanie prowadzą cały czas aktywną politykę w wymiarze światowym, są również zdolni do gwarantowania bezpieczeństwa swoich sojuszników - podkreśla ekspert PISM. - Moskwa po prostu próbuje kreować swój obraz w lepszych barwach, aniżeli jest to w rzeczywistości - dodaje w rozmowie z Onetem.
"Rosja wraca do imperializmu, ale nie ma szans na druga Jałtę"
Jaki jest zatem cel rosyjskiej oferty dotyczącej rozmów o "nowym porządku świata"? W ocenie Dyner, jest to jedynie zagranie propagandowe, próba "ucieczki do przodu" oraz próba wywołania fermentu w "środowiskach rusofilskich w krajach Zachodu". - Kreml nie liczy nawet, że którekolwiek z państw zachodnich przyjmie jego zaskakującą ofertę. Tu chodzi bardziej o PR niż realną możliwość zmiany obecnego ładu międzynarodowego - dodała.
Łukianow zgłosił również propozycję, by założenia "nowego porządku świata" zostały przedyskutowane podczas specjalnego międzynarodowego kongresu. - Taki pomysł to najlepszy znak, że Rosja wraca do czasów imperialnych, do XIX w. i pierwszej połowy XX w., gdy organizowano wielkie kongresy, których celem było organizowanie ładu światowego w trwały sposób. Teraz nie ma jednak najmniejszych szans, by ktokolwiek przyjął ofertę Rosji dotycząca podziału "stref wpływów"; dziś nie ma szans na drugą Jałtę - zaznaczyła Dyner






Zaginiona perska armia króla Kambyzesa nie zginęła w burzy piaskowej

Archeowiesci.pl | dodane 2014-07-04 (14:38)

Opisana przez Herodota zaginiona perska armia licząca 50 tys. ludzi nie zginęła przez burzę piaskową. Została pokonana przez egipskich rebeliantów, historię celowo sfałszowano - przekonuje prof. Olaf Kaper z uniwersytetu w Leiden.
To jedna z najbardziej intrygujących historii opisanych przez greckiego autora. W 525 r. p.n.e. ogromna armia króla Persji Kambyzesa wdarła się do Egiptu i łatwo zmiażdżyła opór miejscowych wojsk. Jak pisze Herodot, by zapewnić sobie kontrolę nad całym krajem, król wysłał część wojsk do leżącej w głębi Sahary oazy Siwa, gdzie znajdowała się słynna wyrocznia boga Amona. Według greckiego historyka oddział ten liczył aż 50 tys. żołnierzy.

Persowie do celu jednak nie dotarli. Po drodze miała dopaść ich burza piaskowa i wszelki słuch po armii zaginął.

W XIX i XX w. wielu szukało na Saharze śladów armii Kambyzesa, bez powodzenia. Zaczęto więc coraz bardziej powątpiewać w prawdziwość relacji Herodota. Kilka lat temu para włoskich badaczy ogłosiła co prawda odkrycie na pustyni pewnej liczby perskich zabytków oraz szkieletów, które ich zdaniem są pozostałością armii Kambyzesa, ale do dnia dzisiejszego hipoteza ta nie doczekała się potwierdzenia i akceptacji.

Holenderski egiptolog prof. Olaf Kaper z uniwersytetu w Leiden wojsk Kambyzesa nie szukał, ale niewykluczone, że natrafił na zabytki wyjaśniające tajemnicze zniknięcie całej armii.

Przez ostatnie 10 lat Kaper był zaangażowany w badania na stanowisku Amheida w oazie Dachla, która znajduje się 350 km na zachód od doliny Nilu. Na początku tego roku badacz odczytał pełną listę tytułów Padibasteta III, którą znalazł na kamiennych blokach pochodzących ze starożytnej świątyni.

Padibastet jest postacią bardzo słabo znaną. Wiadomo jedynie, że był uzurpatorem do egipskiej korony w pierwszych latach perskich rządów. Jego aktywność wiązano dotąd z powstaniem przeciwko perskiemu satrapie Aryandesowi w latach 522-520 p.n.e.

W oparciu o najnowsze informacje z wykopalisk w Amheidzie Kaper uważa, że Padibastet próbował sięgnąć po władzę trochę wcześniej. Zdaniem holenderskiego egiptologa oaza Dachla była główną bazą wojsk uzurpatora i to właśnie do niej zmierzały perskie oddziały.

Padibastet pokonał jednak wojska wysłane przez Kambyzesa, a następnie pomaszerował nad Nil i w Memfis koronował się na króla.

Według Kapera Herodot nie miał o tych wydarzeniach żadnych informacji, gdyż zadbał o to następca Kambyzesa na perskim tronie Dariusz I. Władca ten utopił egipską rewoltę we krwi i - jak podejrzewa Kaper - skrył wcześniejszą klęskę wojsk perskich zmyśloną opowieścią o burzy piaskowej. Piszący 75 lat po tych wydarzeniach Herodot nie miał już więc szans dowiedzieć się prawdy.

Wojciech Pastuszka, Archeowiesci.pl











 



Gość gospodarzem


Jak doszło do rozbiorów Polski


Jeśli zauważysz szczelinę, wejdź w nią: krok po kroku przejmij władzę nad jego myślami.
Kogo wciąż posyłają to tu to tam, ten jest niewolnikiem; kogo szanują, ten jest gościem. Jeśli gość długo nie zabawi, jest gościem na chwilę; kto zabawi dłużej, jest gościem na dłużej. Kto jest gościem na dłużej, a nie potrafi się niczym zająć, ten jest lichym gościem; kto zaś będzie pełnił jakąś funkcję, ten może przejąć władzę i sam stać się gospodarzem.

Pięć jest etapów na drodze od roli gościa do pozycji gospodarza:
1. Zapewnić sobie pozycję gościa.
2. Dostrzec szczelinę.
3. Wejść w nią.
4. Przejąć władzę.
5. Odnieść zwycięstwo.

Kiedy już osiągniemy pozycję gospodarza, będziemy mogli przejąć wojsko. Oto plan tajemny i stopniowy.

Nie inaczej postąpił Li Yuan, pisząc pełen szacunku list do Li Mi, a potem pokonując go. Tak też założyciel dynastii Han, widząc, iż jego potencjał bitewny nie jest w stanie sprostać siłom Xiang Yu, kłaniał mu się nisko, zyskując sobie jego zaufanie. Stopniowo jednak Liu Bang urósł w siłę i w bitwie pod Gaixia pokonał Xiang Yu.


http://tlumacz-literatury.pl/sztukawojny.html#88




Rozkład państwa przebiega w czterech etapach




Jesteśmy tuż przed 4 etapem. Pompowanie Wybawcy...

Dotychczas trzymany w zamrażarce Janusz Mikke otrzymał poparcie.

Czyż nie pisałem o tym już dawno temu?


http://maciejsynak.blogspot.com/p/nadal-aktualne-uprkartuzypl.html



O 4 etapie:
Z wykładu Jurija Bezmienowa, rosyjskiego dysydenta zbiegłego na zachód w latach osiemdziesiątych.

Rozkład państwa przebiega w czterech etapach:



1.   Demoralizacja – 15-20 lat

2.   Destabilizacja – 2-5 lat

3.   Kryzys – ok. 2 miesięcy

4. „Normalizacja” (przez obce wojska, opozycjonistę - „lidera-zbawcę”)



 


Wywiady zostały zrealizowane jeszcze za ZSRR w latach '80-tych, wiemy co się wydarzyło później na świecie ( tzn. USA jeszcze nie upadły, za to upadł(?) Związek Radziecki.......).
Zastanawiające i niepokojące jest, że ten człowiek opisuje to, co powszechnie obserwujemy w Polsce.


Jak i w całym świecie zachodnim.


Wszystkie powyższe wywiady, prelekcje mają jedną wspólną cechę – tłumaczą nam, że za kolorowym światem czasopism i telewizji chowa się przemyślany plan demoralizacji i destabilizacji państwa. 


Są takie opracowania, strategie – opracowane już wieki temu (13 zasad Sun Tzu) , a tylko doprecyzowane na przestrzeni ostatnich stu lat. I tylko od nas zależy, czy je rozpoznamy....
 


 
Na koniec cytat z Jurija Bezmienowa:


„W dzisiejszym świecie, jeśli jesteś neutralny, już jesteś wrogiem swojego kraju.
Musisz aktywnie stanąć po stronie swojego kraju, czyli po właściwej stronie.”





SZCZEGÓŁY:

http://chomikuj.pl/astromaria/Filmy+dokumentalne/Jak+napa*c5*9b*c4*87+na+pa*c5*84stwo+-+Jurij+Bezmienow
 
       
http://werwolfcompl.blogspot.com/p/xi.html




czwartek, 19 czerwca 2014

Zapomniane źródło do dziejów pogaństwa zachodnich Słowian

Za: Słowianolubia




Opowiadanie Quomodo zabulus in scemate regio seipsum ydalatris ostendebat, wchodzące w skład Herberti turrium sardiniae archiepiscopi De miraculis libri tres (Księgi cudów mnicha Herberta) opublikowała jako pierwsza S. M. Szacherska w 1968 roku.[1]  Pomimo, iż jest on unikalny oraz zawiera liczne szczegóły życia religijnego zachodnich Słowian w średniowieczu, których darmo szukać w całej literaturze źródłowej poświęconej Słowiańszczyźnie, Tekst ten nie wszedł do szerszego obiegu naukowego.[2]

Korpus źródeł do historii pogańskiej religii Słowian powiększył się w ostatnich lalach o kilka tekstów, dość nieoczekiwanie „odkrytych” dla slawistyki, a zawierających nieznane wcześniej informacje.[3] Okazuje się, że listę tę uzupełnia nieznany dotąd szerzej fragment Księgi cudów mnicha Herberta, któremu poświęcony jest ten krótki przyczynek.
Herberti turrium sardiniae archiepiscopi De miraculis libri tres, wydane w wydawnictwie „Patrologiae Latinae”, powstało w opactwie Clairvaux w latach 1178-1180, a jego autorem jest Herbert, cysters i jeden z uczniów św. Bernarda z Clairvaux. Wymienione dzieło w swojej pierwotnej redakcji nie zawierało omawiane tu tekstu,[4] który znany jest jedynie z rękopisu z Alderspach, przechowywanego w monachijskiej Bibliotece Państwowej.

Quomodo zabulus dotyczy akcji chrystianizacyjnej na terenach zachodnio-słowiańskich, w czasie której zakonnicy mieli okazję zetknąć się bezpośrednio z ludnością słowiańską. Zdaniem S. M. Szacherskiej należy je umiejscowić na Rugii, będącej w omawianym okresie terenem szczególnie intensywnych działań misji duńskich. Opisane w tekście realia obrzędowe - biesiady kultowe w oznaczone dni, libacje, elementy teatralizacji w ówczesnym oficjalnym kulcie (spektakularne „objawienia” bóstwa), stanowią o niewątpliwej wartości poznawczej tego tekstu.

Opowiadanie dzieli się na trzy części. Rozpoczyna je wskazanie informatora - zakonnika z Clairvaux. Henryka, kończy natomiast komentarz o treści teologicznej. Centralne miejsce stanowi relacja jednego z zakonników (przytaczana za Henrykiem) o jego podróży „interim paganorum”, która za pośrednictwem środowiska duńskich cystersów trafiła do Księgi cudów. Tutaj zwrócę uwagę jedynie na te fragmenty, które zawierają informacje o teologii i organizacji kultu średniowiecznych Słowian, porównując je z innymi tekstami źródłowymi, dotyczącymi tego obszaru geograficznego.

Należy przede wszystkim podkreślić wyraźnie literacki charakter opowiadania, gatunkowo najbliższego exemplum, którego celem jest w pierwszym rzędzie ideologiczna propaganda, mniej zaś dokumentacja realiów historycznych (dla średniowiecznego redaktora o tyle istotnych, o ile służyły dydaktyce). Przede wszystkim opowiadanie dostarcza informacji o urządzeniach kultowych u Słowian, takich jak: świątynia (łac. phana), posąg (podobizna - łac. symulacrum), a także organizacji kultu, w tym o corocznie odbywanych świętach (łac. sacrifìcio) z udziałem licznych grup ludności. Podczas tych świąt - jak dowiadujemy się z tekstu - miały miejsce obrzędowe biesiady, gdzie dla bóstwa ustawiano osobny stół zastawiony potrawami i trunkami. Nienazwane z imienia bóstw o zostaje określone jako duch (łac. spiritus), bóstwo (łac. numen) i demon (łac. demon). Następnie poznajemy rytuał, zgodnie z którym bóstwo - udekorowane „królewskimi ozdobami”, jak czytamy w źródle - ukazuje się na „tronie” i prowadzi dialog z zebranymi. Obrzęd kończy się zniknięciem boga i rozejściem się zgromadzenia.

Interesujące informacje zawiera analizowany tekst zwłaszcza w odniesieniu do warstwy wierzeniowej kultu. Bóstwo zostaje opisane jako przystrojone w strój królewski (łac. imperialibus ornamentis fantastice redimitus) oraz umiejscowione na tronie (łac. throno). Jego kompetencje zostają scharakteryzowane następująco:
Siquidem interdum visibiliter seipsum ostendens, quasi tyrannus aliquis vultu et voce terribilis apparebat atque miserrimos homines illos minis ac verberibus illatis ad suam reverenciam imperiose cogebat. Preterea morbos, clades, sterilitates atque similia ex divina permissione inducens frequenter, terrorem suum super infidelibus populis incuciebat. Si quando vero ab huiusmodi malignacionibus cessare aut micius agere videbatur, magni benefìcii largitor tenebatur”.[5]

Wynika stąd zarówno jego władza nad życiem i urodzajem (mógł ściągać choroby, plagi), jak i ambiwalentne nastawienie do ludzi: jest jasno powiedziane, że mógł „objawiać się” jako surowy tyran lub dobroczyńca. Dowiadujemy się także, że bóstwo to zabiegało o cześć dla siebie, w razie jej braku grożąc konsekwencjami.

Cała relacja skupia się na uczestnictwie młodego chrześcijanina-dyplomaty w pogańskich obrządkach, z czym wiąże się przemowa „bóstwa” do zgromadzonych, wśród których skrył się chrześcijanin: „Eia, perfide Christiane, decito mihi, quid est, quod in abscondito machinans?” itd. Nieco enigmatycznie brzmi dalsza część tej tyrady: „Ex quo venisti ad terram meam, ego inde exivi ac fugiendo crucem tuam usque nunc in pelago latitavi et nunc tandem sero reversus, ne pateris mc a facie crucis tue saltem in delubris meis habere refugium?”. Rozbiór logiczny tego fragmentu nastręcza pewne trudności. Jedno wydaje się jednak wyraźne: mowa w nim o jakimś innym ośrodku kultu, z którego bóstwo zostało wcześniej wyparte przez akcję chrystianizacyjną. oraz o obecnym - jako drugim, w którym znalazło ono „schronienie” po powrocie. Nie wiadomo przy tym, czy chodzi o jedno i to samo, czy też dwa różne miejsca. Między początkowym i końcowym etapem tej „wędrówki”, czyli ziemią, z której bóstwo wcześniej uciekło, oraz tą, do której powróciło, można by postawić znak równości, gdyby tekst wyrażał się o nich precyzyjniej. Wiele wskazuje zatem, że chodzi może o translację kultu do nowego ośrodka, o którym jednak brak bliższych informacji. Dalszy fragment: „Nunc enim saturatus epulis meis armatus es contra me signaculis tuis iterumque me de statione mea tanquam proditor impius violenter expellis”, można interpretować jako aluzję do wcześniejszej biesiady kultowej, w której chrześcijanin wziął udział, oraz bezpośrednie nawiązanie do jego wrogich zamiarów wykorzenienia kultu przemawiającego bóstwa. Godny uwagi jest tu również fakt, że bóstwo określa pokarmy jako własne (łac. saturatus epulis meis...), pozostające w jego gestii, to znaczy wiążące się z jego kompetencją jako m.in. bóstwa zbiorów.
Zakładając, że rola elementu fantastycznego (wszechwidzące bóstwo przemawiające do chrześcijanina) jest zrozumiała i uzasadniona przez narrację, nieco uwagi należy poświęcić krytyce zwłaszcza tego fragmentu dialogu, który obejmuje zwrot bóstwa do chrześcijanina-dyplomaty, jako że wykazuje on semantyczną niespójność, która powoduje, że tekst staje się częściowo niezrozumiały oraz zdradza, być może, ślady pracy redakcyjnej:

Przede wszystkim zwraca uwagę nieadekwatność określeń: „przed krzyżem twoim/wizerunkiem twego krzyża”, „na nowo (wypędzać)”, „także mnie (wyrzucić)”, które nijak nie mają się do aktora tej sceny - chrześcijanina, duńskiego dyplomaty z misją negocjacyjną do Słowian. Utożsamienie młodzieńca z właściwym sprawcą chrystianizacji i wrogiem ideologicznym wydaje się nielogiczne także z tego powodu, że - co wyraźnie zostaje w tekście powiedziane - czyni on w ukryciu znak krzyża ze strachu, nie zaś z intencją konfrontacji. Widoczna zatem staje się niewspółmierność werbalnej reakcji bóstwa w stosunku do postawy obronnej Duńczyka-dyplomaty. Mając na względzie zarówno elementy fantastyczne (cud polegający na objawieniu się bóstwa, wszechwiedza bóstwa), jak i realistyczne (rytualny antychrześcijański komunikat w języku obcym) tej narracji, można skłaniać się do tezy, że zabiegi redakcyjne wykorzystały autentyczną relację, modyfikując ją na potrzeby morału całego opowiadania, m.in. zawężając wirtualnego odbiorcę dialogu do indywidualnego wiernego, podczas gdy w hipotetycznym oryginale (o ile taki istniał) odbiorca był zbiorowy (np. chrześcijaństwo jako wróg, duńska misja itp.). co czyniłoby tekst bardziej spójnym. Wyjaśniałoby to aluzje do faktów historycznych (w tym do działań zbrojnych), w kontekście wydarzeń z XII wieku jak najbardziej zrozumiałe w tego rodzaju rytualnym „orędziu”.

Quomodo zabulus in scemate regio seipsum ydalatris ostendebat nie zawiera informacji o czasie i miejscu opisywanych wydarzeń, oraz imienia wspomnianego bóstwa. Porównanie z innymi opowiadaniami cyklu, a także m.in. z łacińskimi biografiami św. Ottona z Bambergu. pozwala częściowo tę lukę uzupełnić.


Cykl powstał w latach 1178-1180, a z kontekstu wynika, że opisywane wydarzenia rozgrywały się przed 1160 rokiem. Rzeczony młody chrześcijanin udał się po powrocie do ojczyzny (Danii) do założonego w 1158 roku opactwa Vitae Schola (Vittskøl) cystersa Henryka z Clairvaux, co świadczy, że jego misja dyplomatyczna „do ziemi pogan” przypaść musiała na koniec lat pięćdziesiątych XII wieku. Tak więc w chwili pisania dzieła przez Herberta miał on około 50 lat (przyjmując, że sformułowanie ,.w wieku młodzieńczym” oznacza wiek około 20 lat).

Termin „terra paganorum” trudno, opierając się jedynie na tekście Księgi, odnieść jednoznacznie do konkretnego terytorium, choć występuje on - obok „regione Sclavoniae” - kilkakrotnie.[6] Identyfikacja z Rugią, zaproponowana przez S. M. Szacherską, nie opiera się na przekonujących podstawach.

Informacje Księgi cudów mnicha Herberta korespondują częściowo z Żywotami św. Ottona,[7] dzięki czemu to drugie źródło może okazać się tu przydatne. Przede wszystkim zarówno w Quomodo zabulus, jak i Herbordi Dialogus de vita S. Ottonis (1159)[8] znajduje się wzmianka o objawieniu boga, który wygłasza groźby i żąda kultu dla siebie; w drugim ze źródeł pada jego łacińskie imię: Gerovit, Herovith. W świetle informacji Żywotów , ośrodkami kultu staropołabskiego *Jarovita // *Jerovita były: Wołogoszcz (łac. Hologosta) i Hobolin (Hawelberg, łac. Habelbergen). Badacze w relacji o kulcie tego bóstwa w Wołogoszczy dopatrują się reminiscencji istnienia świątyni z jego wyobrażeniem (wzmianka o ubranym w szaty kapłanie wyobrażającym boga), natomiast wyraźne jest świadectwo istnienia świątyni (łac. fanum) ze złotą tarczą bóstwa i obrzędów ku jego czci z wykorzystaniem chorągwi (łac. vexilla) w Hobolinie; brak tu z kolei wyraźnej wzmianki o posągu. Czy opis mnicha Herberta odnosił się do którejś z tych lokalizacji? Najbardziej realnie jako arena opisanych w Quomodo zabulus wydarzeń przedstawia się Wołogoszcz (jako miasto nadmorskie) lub jego okolice. Ponadto zarówno w Quomodo zabullus, jak i Herbordi Dialogas de vita S. Ottonis  mowa o zabiegach dyplomatycznych, związanych z początkową fazą chrystianizacji, co popierałoby taką tezę - tyle że wydarzenia w nich opisane oddziela znaczny odstęp czasu (misje św. Ottona - lata dwudzieste XII w., rzekome pertraktacje - lata pięćdziesiąte XII w.).

Być może odpowiedzi na to pytanie udziela samo omawiane źródło, w którym czytamy m.in. o ucieczce bóstwa przed krzyżem, ukrywaniu się w morzu czy wreszcie o późnym powrocie i ponownej próbie wypędzenia boga z jego świątynnego schronienia. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż jest to aluzja do akcji Ottona, zakończonej w 1128 roku chrztem Wołogoszczy. Ponadto nic bez znaczenia jest tu sąsiedztwo morza, co znajduje swój wyraz również w narracji bóstwa, którego usiłowano tu zidentyfikować z *Jarovitem. Prawdopodobna wydaje się zatem teza. iż „późny powrót” połabskiego bóstwa to w istocie aluzja do bliżej nieznanej reakcji pogańskiej, która dokonała się w Wołogoszczy pomiędzy trzydziestymi a pięćdziesiątymi latami XII wieku.

Czy jednak istnieją fakty historyczne potwierdzające w jakiś sposób ten domysł? Pozornie nie: wszak w 1128 roku druga misja chrystianizacyjna Ottona zakończyła się chrztem miast: Uznam. Choćków oraz Wołogoszcz, a w latach 1140-1176 okręg wołogoski należał do biskupstwa Św. Wojciecha z siedzibą w Szczecinie. Wołogoszcz była zatem formalnie chrześcijańska w momencie, gdy dyplomata wymieniany przez Herborda udaje się na negocjacje „do ziemi pogan”. O tym. że Pomorze było wówczas areną burzliwych wydarzeń politycznych świadczy zainicjowana w 1147 roku przez papieża Eugeniusza 111 oraz Bernarda z Clairvaux krucjata przeciwko Słowianom bałtyckim, której przebieg (oblężenie Dubina i Dymina, wyprawa na Szczecin) Opisują Roczniki praskie Wincentego i Kronika Słowian Helmonda . Pomorze uchodziło zatem nadal za pogańskie, dzięki czemu możliwe były wyprawy wojenne organizowane pod pretekstem chrystianizacji.

Kwestia ta niewątpliwie budzi jednak wątpliwości. Przede wszystkim, „terra paganorum”, o której dwukrotnie wspomina Herbord jako o jednej okolicy, jawi się jako niejednolita pod względem kulturowym: w opowiadaniu Cacodaemon simulacri siti cofracti et combusti injuriam ulcisci conatur określenie to oznacza kraj. w którym praktyki pogańskie kultywowane są w ukryciu, natomiast w Quomodo zabulus - ziemię faktycznie pogańską, w której chrześcijanin boi się uczynić jawnie znak krzyża. Na jednym i tym samym terytorium można więc mówić o zróżnicowaniu ideologicznym.
Te względy, a także chronologia skłoniły S. M. Szacherską do przyjęcia, iż opisywaną przez Herberta krainą była Rugia - to tam wciąż toczyły się walki, podczas gdy Pomorze było już oficjalnie chrześcijańskie. Czy jednak jest to rozumowanie słusznie? Właściwie identyfikacja z Rugią ma za sobą jeden argument: jest nim daleka analogia z opisem pogaństwa rugijskiego Saxo Grammatyka w jego Gesta Danorum.[9] Podobieństwo to jest jednakże na tyle ogólne (posąg w świątyni, wyrocznie, biesiady rytualne), a różnice na tyle znaczne, iż próba identyfikacji „ziemi pogan” z Rugią nie przekonuje. Natomiast za jej łączeniem z którymś z miast okręgu wołogoskiego przemawiają względy filologiczne (semantyczna tożsamość bóstwa opisanego przez hagiografów św. Ottona i przez informatora Herberta) i historyczne. Dodatkową przesłanką pozwalającą łączyć opisy Herberta raczej z Pomorzem przednim (jego częścią lądową) niż z Rugią, jest wzmianka o cudzie w bitwie pod Dyminem (1164), który to toponim pojawia się również w kontekście misji św. Ottona w hagiografiach (łac. Timina, Timinensis civ.), oraz w związku z wyprawą krzyżową na Słowian bałtyckich w Kronice Słowian Helmonda (oblężenie Dymina).[10]

Tego typu zbieżność może być przytaczana jako przesłanka za bliskim związkiem tych tekstów z dziełem Herborda (przede wszystkim jeśli chodzi o zasięg terytorialny opisywanych wydarzeń). W ten sposób opis cudu zamieszczony w Quomodo zabulus, mieściłby się w kręgu literatury o św. Ottonie zarówno przez pamięć o jego czynach, jak i przez pozostawanie ciągle w tym samym, ograniczonym continuum przestrzennym. Do którejkolwiek jednak skłaniać się interpretacji w tym względzie, nie sposób twierdzić, że źródło to nie wnosi niczego nowego ani też istotnego do zagadnienia. To tekst, który znacząco uzupełnia nasze wiadomości m.in. na temat strony wierzeniowej ówczesnej religii plemion połabskich.

* * *
Tekst, który tu prezentuję, został skolacjonowany przez S. M. Szacherską[11] i przez nią pierwotnie opublikowany. Przekładu dokonała mgr Małgorzata Kruszelnicka, której w tym miejscu składam podziękowania.
Księga cudów mnicha Herberta
W jaki sposób diabeł w szacie królewskiej ukazywał się sam bałwochwalcom
Czcigodny mąż Henryk, niegdyś zakonnik Claraevallis, który teraz już przez wiele lat jest opatem na terenie Danii, to nam oznajmił szlachetnym braciom zakonnym swego opactwa.
Wspomniany zatem brat, podczas gdy wciąż jeszcze nosi odzienie święte, w wieku młodzieńczym udał się w sprawie negocjacji do wymienionej wyżej ziemi pogan.
Znajduje się natomiast na łych terenach bożyszcze nieczyste, w którym bóstwo najstraszniejsze mieszkając i wiele odpowiedzi wydając ze względu na strach jedynie przez owych mieszkańców jest czczone.
Jeśli nawet niekiedy czyniąc się sam widzialnym ukazywał się jakby jakiś tyran o przerażającym obliczu i głosie i zmuszał surowo groźbami i biciem najnieszczęśliwszych owych ludzi do czci dla siebie.
Oprócz tego zsyłając często z nakazu boskiego choroby, klęski, nieurodzaje i inne tego rodzaju plagi wzbudza! strach w niewiernych ludziach.
Jeśli w istocie kiedykolwiek wydawało się. że odstępuje od tego rodzaju zbrodniczych czynów lub postępuje łagodniej, uważany był za szafarza wielkich dobrodziejstw.
W ustanowione w roku dni mieli zwyczaj przybywać uroczyście zewsząd do świątyni jego zhańbiwszy lwięta uczestnictwem, razem biesiadować.
Ustawiali osobno inny stół zastawiony obficie doskonalszymi potrawami i wszystko to naturalnie ów duch szczególnie nienasycony w żarłoczności pochłaniał w sposób niewidzialny.
I gdy zobaczyli, że wszystko zostało zjedzone, wtedy i sami radośnie jedli, ponieważ już bezpiecznie oczekiwali łaski podpitego bóstwa.
Pewnego dnia, gdy schodzili się w jedno miejsce, zdarzyło się, że był tam także ów wspomniany już młody chrześcijanin.
I oto nagle ukazał się tam ów duch znany, przyozdobiony fantastycznie królewskimi ozdobami, który siedząc na swoim tronie w pysze i pogardzie przemawiał do nich.
Natomiast ci godni litości ludzie wydrwiwani tak wielką bezwstydnością bóstwa na widok jego stawali struchlali i przeklętemu zjawisku oddawali cześć boską.
Młody chrześcijanin natomiast, gdy spostrzegł to wszystko, rozumiejąc, że jest to diabeł przemieniony w anioła światła, odczuł strach przed obliczem szatana i wzywając imię Chrystusa, przyciągniętą do swej piersi ręką uczynił potajemnie znak krzyża.
Nie ośmielił się bowiem ze względu na wielką liczbę ludzi uczynić znaku na czole.
Dzikie jednak bóstwo widząc to, co uczynił w ukryciu, przemówiło do niego, mówiąc w języku ojczystym młodzieńca:
„Hejże, podstępny chrześcijaninie, powiedzże mi, cóż to jest, co w ukryciu knujesz? Skoro teraz na swej piersi, zasłaniając się płaszczem, ów krzyż nienawistny naznaczyłeś. Czy starasz się także wyrzucić mnie z mojej świątyni?
Skąd ty przybyłeś do mojej ziemi, to ja stamtąd wyszedłem i, uciekając przed krzyżem twoim, teraz w morzu ukryłem się, i gdy teraz wreszcie późno powróciłem, ty nie pozwalasz nawet, żebym znalazł w moich świątyniach schronienie przed wizerunkiem twego krzyża?
Teraz bowiem napełniony pokarmem moim uzbroiłeś się przeciw mnie swoimi znakami i na nowo wypędzasz mnie, bez mej woli, z mojej siedziby tak jak bezbożny zdrajca.”
Gdy zatem poganie usłyszeli ten głos demona, a prawie nie rozumieli rozmowy i wielce się dziwili, co mówi i z kim rozmawia.
W istocie natomiast młodzieniec zatrwożony, który słyszał i rozumiał, krył się w tłumie, ponieważ do tego stopnia słaby i młody w wierze obawiał się, że zostanie przez niewiernych zatrzymany i ukarany śmiercią.
Gdy natomiast demon znikł, zgromadzenie rozeszło się, młodzieniec oddalił się w wielkim zdumieniu, a z tego, co zobaczył i co usłyszał wiele przydało mu się w pogłębieniu wiary chrześcijańskiej.
Wkrótce potem, gdy powrócił do swej rodzimej ojczyzny, skierował się do wspomnianego wyżej opactwa, gdzie starał się służyć Panu w religijnym obcowaniu, a to, co mu się zdarzyło, zdradził opatowi i braciom dla duchowego wzmocnienia wielu.
Cóż do tego dopowiemy: jeśli tak wielka jest siła i chwała krucyfiksu, że chrześcijanin małej wiary naznaczył potajemnie i bojaźliwie znak krzyża, i tak uciekli władcy ciemności, jak sądzimy, co dzieje się, jeśli mężowie cnót i silni w wierze misjonarze przybywają z mieczem ducha, to czym jest słowo Boga
Jak wiele stosów trupów uczynili, jak wielkie tłumy pogan w krótkim czasie pozyskali, poznali w istocie szybko ze słowa prawdy, które czytane jest w Psalmie: Upada tysiąc u twego boku. a u twej prawicy dziesięć tysięcy.
A w Księdze kapłańskiej: Pięciu z was będzie ścigało stu innych, a stu z was - dziesięć tysięcy.
Dla zbiorów tego rodzaju zatem pożądany jest Pan, aby wysłał robotników na żniwo swoje.
Zbiór bowiem jest wielki, a robotnicy nieliczni.
W istocie jednak ci nieliczni, aby dokładniej prawdę powiedzieć - bardzo nieliczni, którzy zewsząd na żniwach w owych stronach się znajdują; przy tak wielkiej obfitości chwały i błogosławieństwa zbierają sierpami dla Pana plony dusz, tak że ogromne tysiące pogan w krótkim czasie, dopiero co ochrzczone, codziennie bardziej i bardziej powiększają się i do tego stopnia, że biskupi i metropolici w wielu miastach teraz na nowo są powoływani i winorośl Pana zastępów jest dzisiaj krzewiona daleko i szeroko wśród ludów barbarzyńskich, które nazwę wina może słyszały, wina jednak nie piły.

Michał Łuczyński
"Almanach Historyczny"
T.11/2009
Kielce, 2009





materiał zamieszczony pro publico bono – w celach poznawczych i edukacyjnych






[1] S. M. Szacherska. Rola klasztorów duńskich w ekspansji Danii na Pomorzu Zachodnim u schyłku XII w. Wrocław 1968, s.88-90.
[1] Jedynie Henryk Łowmiański wspomina o nim na marginesie jako o niewnoszącym niczego istot­nego do zagadnienia, tenże, Religia Słowian i jej upadek. Warszawa 1979. s. 200, przyp. 524. O tekście tym nie wspominają, natomiast młodsze syntezy, np. J. Strzelczyk. Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian. Poznań 1998; A. Gieysztor. Mitologia Słowian, wyd. III. Warszawa 2006.
[1] O Kronice Williama z Malmesbury i tekście starobułgarskim ze wzmiankami o pogaństwie Słowian zob. L. P. Słupecki. R. Zaroff, Wiliam of Malmesbury on Pagun Slavic Oracles: New Sour­ces for Slavic Paganism and its two Interpretations. „Studia Mylhologica Slavica”. II. 1999, s. 9-20. L. P. Słupecki. Wlliam z Mulmesbury o wyroczniach słowiańskich. Acta Universitam Wratislaviensis”. No 2675, Historia clxx, Wrocław 2004, s. 251-258; Nikos Čausidis, The Slavic Pantheons in a Visual Medium – Svarog, „Studia Mythologica Slavica”, I. I998. p. 82.
[1] Herberti turrium sardiniae archiepiscopi De miraculis libri tres w: J.-P.Migne Patrologiae cursus completus, Patrologiae latinae tomus CLXXXV, Paris 1860 (dalej: Herberti De miraculis).  
[1] S. M. Szacherska. Rola klasztorów, s. 88.
[1] Herberti De miraculis s. 1382.
[1] Ottonis Episcopi Babenbergensis Vita Prieflingensis, MPH, series nova tomus VII fasc. 1. wyd. Jan Wikarjak, Warszawa 1966; Ebonis Vita S. Ottonis episcopi babenbergensis, MPH. series nova - tomus VII fasc. 2. wyd. Jan Wikarjak. Warszawa 1969; Herbordi Dialogus de vita S Ottonis Episcopi babenbergensis. MPH. series nova - tomus VII fasc. 3. wyd. Jan Wikarjak. Warszawa 1974.
[1]Ego sum deus tuus; ego sum qui vestio et graminibus campos et frontibus nemora; fructus agrorum et lignorum, fetus pecorum, et omnia quaecumque usibus hominum serviunt, in mea sunt potestate. Haec dare soleo cultoribus meis, et his qui me contempnunt auferre. Dic ergo eis qui sunt in civitate Hologostensi. ne suscipiant deum elienum, qui eis prodesse non posit; mone etiam, ut alterius religionis nun­cios, quos ad eos ventures praedico. vivere non patiantur.” (Herbordi Dialogus de vita s. Ottonis, III. 4.).
[1] S. M. Szacherska, Rola klasztorów, s. 84.
[1] Urbanonim Dymin (często w związku z Wołogoszczą, Uznamem, Choćkowem i Szczecinem) wymieniają: Ebonis Vita S. Ottoni. III 5, s. 102; Herbordi Diaiogus de vita S. Ottonis, II 39, s. 139; III 1, s. 148; III 2, s. 151; III 12, s. 171; Vita Prieflingensis, III 4, s. 61.
[1] S. M. Szacherska, Rola klasztorów, s. 88-90.




http://slowianolubia.blogspot.com/2014/04/zapomniane-zrodo-do-dziejow-poganstwa.html