Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 24 listopada 2020

Wasco

 

pasują, tyle, że nie znam całości


kruk to nie sowa, albo nietoperz, żeby po nocy latać bez świateł....


Baśnie indiańskie, Irena Przewłocka










Rozróżnienie fikcji symulacji i rzeczywistości

przedruk z komentarzem


Wielu fizyków teoretyków, futurologów i ludzi związanych na co dzień ze światem najnowszych technologii uważa, że żyjemy w wielkiej symulacji, stworzonej na wzór najbardziej realistycznych gier komputerowych.


Tak, żyjemy w fikcji - od tysięcy lat ludzkość jest torpedowana kłamstwami i manipulacjami, metodą nawyków indukuje się każdemu pokoleniu paranoję co do tego, czym jest rzeczywistość i jak funkcjonuje, zbudowany jest świat.

Rzeczywistość to materialny świat jaki nas otacza, a my sposobem naszego postrzegania nadajemy mu odmienny sens.

Pomimo tego, że na co dzień patrzymy na rzeczywistość - nie postrzegamy jej takiej, jaka jest, lecz widzimy ją poprzez pryzmat swojego zdeformowanego po tysiącleciach umysłu.

 Ile umysłów - tyle sensów.

Ale jednak wiele umysłów funkcjonuje w oparciu o tę samą paranoję stąd zgoda pomiędzy tymi ludźmi co do tego jaki jest świat - to wywołuje złudzenie "normalności". 

A chęć przynależenia do grupy?


Czym jest "normalność"?

Dla każdego systemu kognitywnego "normalność" jest inaczej definiowana.

W systemie kognitywnym ludów Amazonii normalność sprawia, że obcego we wsi wódz zaprasza do własnego domu i podsyła własną córkę na noc.

W systemie kognitywnym przedwojennych Niemiec rasizm był "normą".

Będąc w środku systemu kognitywnego bardzo trudno dostrzec jego funkcjonowanie - tym bardziej, że człowiek często funkcjonuje na zasadzie automatyzacji czynności - w tym czynności rozumowania, osądzania. Życie człowieka to często NAWYK....

Jest to cały czas wykorzystywane przeciwko ludzkości - np. poprzez massmedia, które mimo swej wielkiej różnorodności przekazują na każdym kanale te same wiadomości - tym sposobem pasożyty kontrolują wielkie masy ludzkie.

Często dopiero po zderzeniu z innym systemem kognitywnym dostrzegamy, że są inne sposoby postrzegania rzeczywistości inny rodzaj myślenia o rzeczywistości.

Podobno każdy język wymusza inne myślenie o świecie - mam już o tym wpisy na blogu - warto więc uczyć się obcych języków, by poznać inny punkt widzenia na świat, porównywać różne systemy kognitywne - dostrzegać manipulację i uwalniać się od niej.

Warto też na bieżąco czytać różne w tym obcojęzyczne media, by mieć większy ogląd rzeczywistości.



Szef SpaceX nie kryje się ze swoimi wyobrażeniami dotyczącymi naszej rzeczywistości. Od wielu lat twierdzi, że ludzkość zamknięta została w wirtualnym świecie, którego symulacja gdzieś się kończy, tylko nie wiadomo gdzie. Miliarder, w trakcie wywiadu dla Lexa Friedmana z Massachusetts Institute of Technolog (MIT), wypowiedział się w tej kontrowersyjnej kwestii.

Panowie rozmawiali o najnowszych technologiach. Nie mogło w tym temacie zabraknąć sztucznej inteligencji i jej przyszłego rozwoju. Elon Musk i jego zespół wybitnych inżynierów pracują nad pierwszym praktycznym interfejsem mózg-komputer/chmura, który pozwoli ludziom na komunikowanie się z całym światem za pomocą myśli i dostęp do praktycznie nieograniczonej wiedzy zawartej w globalnej sieci.

Musk otrzymał od Friedmana bardzo nietypowe pytanie, po którym zaczął się zastanawiać. Naukowiec zajmujący się technologiami robotów i sztucznej inteligencji chciał dowiedzieć się, jak miliarder postrzega świat i jaki cel przyświeca jego projektom.

Być może Ty, a może ktoś zupełnie inny kiedyś stworzy bardzo potężny system ogólnoświatowej sztucznej inteligencji. Wówczas nadąży się okazja zadania jej jednego pytania. Jakie to będzie pytanie?” - powiedział Fredman do Elona Muska, który po chwili zastanowienia odparł „Co się znajduje poza granicami symulacji?

Szef SpaceX stwierdził, że w tej chwili nie mamy fizycznej możliwości na rozróżnienie fikcji symulacji i rzeczywistości, ale to może się zmienić wraz z rozwojem technologii sztucznej inteligencji.



Dodaj podpis



Wyobraźmy sobie, że przenieśliśmy się 10 tysięcy lat w przyszłość, co jest praktycznie niczym w skali ewolucyjnej naszego gatunku. Rozwój gier wideo obecnie zbliża się do pełnego fotorealizmu. Coraz trudniej jest nam odróżnić obrazy generowane komputerowo od tych rzeczywistych. Teraz wyobraź sobie, że przez następne stulecie poziom technologii zwiększy się tysiące razy, a w najbardziej realistyczne gry będzie można zagrać na miliardach konsol, komputerów lub innych urządzeniach do gier. Jeśli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to możemy bezpiecznie założyć, że jedna z tych miliardów uruchomionych gier to nasze dzisiejsze życie, nasza rzeczywistość” - powiedział Musk.

Podczas wywiadu podkreślił również, że pomimo faktu naszego życia w sztucznie wygenerowanej symulacji i coraz większej trudności w rozróżnieniu fikcji i rzeczywistości, jednak może być sposób na sprawdzenie, czy naprawdę się w niej żyjemy i gdzie znajduje się jej granica. Dlatego miliarder chciałby zapytać o to sztuczną inteligencję z prawdziwego zdarzenia, gdyż najprawdopodobniej tylko ona będzie posiadała na tyle wolny od naszych, ludzkich, ograniczeń „umysł”, który będzie zdolny do tego typu odpowiedzi.

Szef SpaceX powiedział również, że jest całkiem możliwe, że gdy zaczniemy zbliżać się do granicy fikcji i rzeczywistości i będziemy próbowali wyjść poza symulację, zupełnie jak to było w filmie Truman Show, systemy ją generujące mogą zacząć uruchamiać procedury naprawy błędów i ograniczać nasze umysły lub zwyczajnie zresetują się i nasza rzeczywistość zniknie.

Teraz to może nam wszystkim wydawać się fantazją, ale za 10-20 lat sztuczna inteligencja będzie znajdowała się już na tak wysokim poziomie, że pytania w stylu „Co się znajduje poza granicami symulacji?” staną się jak najbardziej oczywiste do zadania. Gorzej będzie z przyjęciem do wiadomości odpowiedzi i próby jej potwierdzenia w rzeczywistości.


Źródło: GeekWeek.pl/YouTube/Lex Fridman / Fot. Pexels




https://www.geekweek.pl/news/2020-11-23/co-jest-poza-symulacja-takie-pytanie-elon-musk-chce-zadac-sztucznej-inteligencji/?fbclid=IwAR2K4ifvqB6hQ5PZvoMw2CGXapoZ0PbDTdA-1e8BgNAmKbgjFx8iQE7MG_U




piątek, 20 listopada 2020

Spisek? - o sytuacji w Rumunii

 

trochę słabe tłumaczenie przeglądarkowe


Andrei Marga:

„Większość z tych, którzy przyjeżdżają, aby reprezentować Rumunię, jest słabo przygotowana - zawodowa, obywatelska, moralna”.

Dwa tygodnie temu


Na scenie Rumunii i świata pojawiają się nowe fakty. Nie są już zwyczajne ani nie należy ich unikać. Przyjrzyjmy się im uważnie i poszukajmy odpowiednich interpretacji i alternatyw. Mam na myśli tylko trzy z nich dzisiaj.

Jeśli chodzi o dzisiejszą Rumunię, to uderza głupia próba skoncentrowania decyzji („mój rząd”, „mój parlament”, „mój naród”), która podważa wolności, instytucje i demokrację w takim samym stopniu, w jakim dręczyły one po 1989 roku. Kraj pożycza jak nigdy dotąd w historii, więc czołowy ekonomista zapytał: gdzie idą pieniądze? Inny ekonomista słusznie powiedział, że jest już konsumowany z talerza jutra. Tutaj ożył nurt złożony z siebie samych, przejawiający wrogość do religii - prąd, od którego Europa uciekała od lat siedemdziesiątych. W imię „niezawisłości” wymiaru sprawiedliwości kultywuje się kontrolowany wymiar sprawiedliwości i system bez bezpieczeństwa, co de facto uniemożliwia normalizację życia w społeczeństwie.

Fakty są niepodważalne. Hipoteza w obiegu, atrakcyjna ze względu na swoją prostotę, jest taka, że ​​mamy do czynienia ze spiskami pochodzącymi z zewnątrz. Moja opinia jest inna, a mianowicie, że zanim zobaczymy, co robią inni, należy zadać pytanie, co się robi, a czego nie. kraju do powstrzymania degradacji. Przed omówieniem różnych hipotez warto przyjrzeć się temu, co robisz lub czego nie robisz.

Renomowani publicyści uważają, że dzisiejsza Rumunia jest ofiarą spisku o trudnym do zlokalizowania temacie. Ostatecznie jej gospodarka przeszła w inne ręce, zyski znikają natychmiast, wielkie inwestycje są udaremniane, niekompetentni decydenci są zabiegani, polityka jest naśladowana i konsumowana w przeszłości.

Chodzi oczywiście o fakty. Ale fakty dowodzą też, że przede wszystkim Rumuni ranią się ręką, tym, co robią i tym, czego nie robią. A w świecie ostrej konkurencji inni mogą skorzystać z okazji. Oto kilka dowodów.

W ciągu ostatnich piętnastu lat ukształtował się zwyczaj, że ci, którzy domagali się głosów obywateli Rumunii, zamiast szanować demokrację i działać na rzecz wypełnienia obietnicy, szukają wsparcia z zewnątrz iw razie potrzeby je płacą. Nie mając osiągnięć i trwałego prestiżu, sprzedają i kupują wszystko, aby utrzymać swoje pozycje. „Walczą” o mandaty, a nie o rozwiązania. Przykłady są przydatne.

Większość z tych, którzy przyjeżdżają, by reprezentować Rumunię, jest słabo przygotowana - zawodowa, obywatelska, moralna. Teraz są absolwentami bez ulgi - żaden z czołowych. Nikt ich już nie zaprasza, a potem zapraszają się na „wizyty”. Ktoś słusznie wskazał nam, że ambasadorowie władzy już zapisali tę „technikę” w swoich wspomnieniach.

O tym, jak słabo przygotowani są decydenci dzisiejszej Rumunii, może przekonać się każdy, kto dokładnie przyjrzy się ich myśleniu. Na przykład po stwierdzeniu od początku pandemii, że „w Rumunii jest nam lepiej!” bardziej dyletant, z USA. Stało się dla niego oczywiste, że na przykład w ostatni dzień czwartku w USA zarejestrowano 100 000 nowych zakażeń na około 330 mln mieszkańców, biorąc pod uwagę, że przeprowadzane są szeroko zakrojone testy, podczas gdy w Rumunii Ogłoszono 10 000 infekcji, przy mniej niż 20 milionach mieszkańców iz testami wykonanymi w Alandali. Kto poważnie traktuje arytmetykę, rozumie stan rzeczy w kraju!

Nie można też robić analogii z USA w kwestii wyborów parlamentarnych, ponieważ istnieje prawdziwy pluralizm, z perspektywami i programami sprofilowanymi i znanymi ówczesnym wyborcom. Innymi słowy, wybory w USA mają przesłanki, których nie ma w dzisiejszej Rumunii. Prawo przewiduje je również w naszym kraju, ale prawo od początku narusza „prezydenta”, który również wykazuje swoją nieprzygotowanie w tym zakresie.

Wiadomo, że demokracja to wybory, ale nie wybory dokonywane na próżno. Ponieważ wybory są przeprowadzane, jak powiedziano w Alba Iulia w 1918 roku, w celu ustanowienia „czystej” woli politycznej obywateli, a nie legitymizacji czyichś aberracji.
Do wszystkich tych faktów dodaje się fałsz reprezentacji. Wzorowa jest reprezentacja Rumunii w Unii Europejskiej - która dopiero w wyniku nadużyć ze strony byłego prezydenta RCC wraca na stanowisko nie zaangażowane w zarządzanie krajem. Ponadto ci, którzy „reprezentują Rumunię” na spotkaniach taktycznych - jak to było w przypadku negocjacji pakietu finansowego Unii Europejskiej na okres po pandemii, a potem przyjeżdżają do kraju i twierdzą, że „walczyli o pieniądze!”. Nieraz mówią lekkomyślne rzeczy - jak zauważył prezydent Francji, który zarzucał przedstawicielom Rumunii, że „stracili okazję, by milczeć!”. Albo też kuszą się, by brać ich za partnerów, oczywiście kłótni. Przełamuję reakcję gospodarzy zirytowanych biedą wzroku. Nic dziwnego, że minister spraw zagranicznych z pobliskiego kraju powiedział: „Zostaw nam ropę. Mamy możliwość to przetworzyć. Po prostu rozpalasz ogień ”.

Wszystkie uciążliwe dla Rumunii umowy podpisują przedstawiciele tego kraju. Możesz przeglądać dokumenty. W 2018 roku związek między uciążliwością w parlamencie a presją kontrocenian z instytucjami siłowymi był więcej niż zabawny, aby Rumunia nie przenosiła tantiem za zasoby naturalne na poziom innych krajów.
Z definicji opozycja jest żywym kluczem do poprawy demokracji. Za lepszą przyszłość odpowiada opozycja. Rządy krytykują opozycję, ale nigdzie, od czasów Mussoliniego i Mein Kampf, nie było kwestii „ostatecznej” eliminacji z rządu opozycji, aż do dzisiejszej Rumunii. Korzystając z trudności w samoobronie w obliczu zniewolonej sprawiedliwości i nowej Securitate, socjaldemokracja jest teraz atakowana. Nie wystarczy, że została usunięta z rządu, pomimo wyborów parlamentarnych w 2016 roku, by zrobić miejsce dla mdłego „mojego rządu”, ale jest wytrwała. Ci, którzy rządzą, nie wydają się zdolni do niczego innego.

„Prezydent” pełni urząd od ponad dwóch dekad, z miernymi wynikami, ale obwinia innych wystarczająco i głupio. Niedawno decydenci przejęli władzę nad samą opozycją.

Tak więc jesteśmy w dzisiejszej Rumunii - ze słabo wyszkolonymi decydentami, bez osiągnięć, którzy sprzedają wszystko i oszpecają demokrację. Hipotezy spiskowej nie można przypisać bez uwzględnienia tej sytuacji. Ostatecznie tylko rdzenni „prawnicy” zdecydowali o unieważnieniu referendum z 2012 r., W którym ponad 12 milionów obywateli głosowało za usunięciem prezydenta. Kto zareagował? Kiedy dowiedział się w Bundestagu o tajnych protokołach nowych sędziów-prokuratorów Securitate w Rumunii, powiedziano, że gdyby coś takiego wydarzyło się w innym kraju, „zapaliłoby się”. Nawet dzisiaj protokoły nie są uchylane ustawą państwową, ale nikt się nie pali! Wybory zostały sfałszowane w czasie, zarówno w 2019, jak i 2020 roku. Czy reagują? Dopóki w Rumunii nie zapanuje obywatelska reakcja na powrót do Konstytucji i demokracji,

W dzisiejszej Rumunii przedstawiciele publiczni odmówili ostatnio przysięgi na Biblię. Papież Franciszek przyjechał do Bukaresztu i poprosił gospodarzy o „braterstwo”, a gdy tylko samolot wystartował, nikt inny jak „prezydent” nie otworzył drzwi i zażądał sprawiedliwości o zredukowanie rywali. A „sprawiedliwość” została wykonana, jak nikt inny. Rumunia zastosowała najbardziej lekkomyślną blokadę w Europie. Patriarcha zwrócił uwagę, że istnieje „sprawiedliwość Boża” i został zaatakowany bez zastrzeżeń. Ci, którzy uderzają w pierś, że to będzie przyszłość, bardziej wyróżniają się oszustwami.

Tu jesteśmy dzisiaj. Uważam, że takie gesty, które uderzyły w dzisiejszą Rumunię, należą do nurtu antyreligijnego, ignorującego religię. Dowody są liczne.
Człowiek religijny, a tym bardziej hierarcha, patrzy na świat i osądza go z woli Bożej. W rzeczywistości wiara oznacza wiarę w istnienie Boga i składanie swojego przeznaczenia w Jego ręce. Trywializacja tej woli i atak tych, którzy ją powołują, oznacza inkulturację.

Powszechnie wiadomo, współczesnej historii towarzyszy krytyka religii, która miała u Spinozy, Hegla, Feuerbacha, Comte'a, Marksa, Nietzschego momenty odniesienia. Nie chodziło o odrzucenie obecności Boga w realiach świata, ale o krytykę używania religii. Znany teolog Karl Barth udowodnił to w czasie.
W pewnym sensie dzisiejsze kościoły - nawet w naszym kraju, poza podziałem na prawosławie, katolicyzm, związki, protestantyzm, węgierski reformizm, kościoły neoewangelickie - nie są już tym, czym były sto lat temu. Kościoły pozostawiły służalczość potężnym i są na drodze solidarności z człowiekiem, którym każdy z nas jest. Społeczne znaczenie kościoła jest inne.

Kościoły zakładają, że w wyniku historii Bóg nie jest w umyśle każdego człowieka. Nie powiedział tego nikt poza teologiem o randze Josepha Ratzingera: w końcu nie chodzi o to, czy wierzysz w istnienie Boga - sprawa jest twoja. Ale warto być odpowiedzialnym, jak gdyby Bóg istniał. Ma to związek z ludzkością w tobie.

Niewątpliwie jesteśmy współcześni międzynarodowemu nurtowi kulturowego zamętu. Dziś zbyt rzadko zdarza się dostrzec, że mądry Salomon miał rację, twierdząc, że człowiek, który wie, że Bóg istnieje, ma środki, które zwiększają jego poczucie odpowiedzialności. Gołym okiem widzimy, że tam, gdzie nie ma świadomości istnienia Boga, odpowiedzialność maleje.

Wielu nie znało religii, ponieważ osłabiło to kulturę religijną. Również w naszym kraju edukacja w terenie sprowadza się do zaznajomienia się z rytuałem. Kościoły są szerzej obecne w społeczeństwie, mają ofiary liturgiczne i programy społeczne, ale zbyt mało w życiu intelektualnym. Ziemia ustąpiła, tak że uprzedzenie „religia jest niezauważalna jak mgła”, które Mussolini skierował do Hansa Franka w 1935 r., Lub głupota, że ​​„religia budzi niepokój” rozszerzyła się.
Moim zdaniem antidotum to wzmocnienie obecności teologów opracowaniami w przestrzeni wizji. Zwłaszcza, że ​​znajdujemy się w nowej sytuacji historycznej: nie ma rozwiązania kryzysów współczesnych społeczeństw bez współpracy nauki-filozofii-teologii. W ich związku minęła era „pokojówki”, ale także epoka wzajemnej ignorancji.

Po 1989 roku odniosło wrażenie, że od chwili, gdy wszyscy są wolni, historia się kończy. Doprowadziło to do nowej „poprawności politycznej” szkieletowej liberalności, która nie ma już nic wspólnego z demokracją. Zakłada się, że instytucje byłyby w porządku, aby ci, którzy nie akceptują orzeczeń „sprawiedliwości”, istniejącej „rządów prawa”, „władz”, nie byli „nowoczesni”, „europejscy” itd. To jest właśnie stan, w którym ludzie zależą od „sprawiedliwości”, „rządów prawa” i decydentów, którzy popełniają nowe nadużycia! Biurokratyczny internacjonalizm, równie szkodliwy jak wszelka biurokracja, rozprzestrzenił się na niektóre kraje i jeszcze się nie skończył.

Weźmy przykład. Ten, kto przystępuje do Unii Europejskiej, przyjmuje na siebie imperatyw jedności - co jest naturalne. Ale ponieważ sytuacje są zbyt różne, jednostka oceny nie istnieje, jeśli różnice nie są rozpoznawane. Praworządność jest zasadniczo taka sama w różnych krajach, ale w rzeczywistości życie jest zupełnie inne. Na przykład w Rumunii obecnie odczuwalna jest najwyższa presja, aby prawa były nie regulacjami w interesie publicznym, ale instrumentami przeciwko komuś. Powołanie prokuratorów i sędziów pozostało w rzeczywistości jednorodne, „u siebie”, jak w żadnym innym kraju europejskim. Wykształcenie prawnicze jest powierzchowne - wystarczy dostrzec błędy logiki, które potęgują brak wiedzy w sprawach życia, od wyroków, aż do przerażenia! Wybór dla wymiaru sprawiedliwości w zbyt małym stopniu zależy od wartości zawodowej, obywatelskiej, etycznej. Dlatego,

To biurokratyczne podejście przypisuje się sorozizmowi. Nie jest to jedyne źródło, ale jest najbardziej skrystalizowane - twierdzi, że pochodzi od Karla Poppera. W rzeczywistości w artykule w Project Syndicate (1 stycznia 2017 r.) George Soros napisał: „Podzieliliśmy reżimy na dwie kategorie: te, w których ludzie wybierają swoich przywódców, którzy powinni dbać o interesy elektoratu oraz te, w których przywódcy manipuluje swoim elektoratem w celu realizacji własnych interesów. Pod wpływem Poppera nazwałam pierwszą kategorię i drugą ”.
Nie powtarzam obserwacji, które poczyniłem gdzie indziej (A. Marga, Sprawiedliwość i wartości, Meteor, Bukareszt 2000, s. 194-197), ale stwierdzam, że to rozróżnienie nie jest trwałe.

„Liderzy, którzy manipulują swoim elektoratem, aby realizować własne interesy”, są dziś niestety także w „społeczeństwie otwartym”. Następnie George Soros w uproszczony sposób wskazuje na wady demokracji polegające na tym, że niektórzy „wybrani przywódcy nie spełnili oczekiwań”, unikając faktu, że tacy przywódcy byli powtarzani w społeczeństwach jakiegokolwiek rodzaju. W rzeczywistości „społeczeństwo otwarte”, z racji historii, która wciąż wymaga wyjaśnienia, stało się nieprzejrzyste dla różnorodności i sprzyjające nowym przywilejom. W wielu „otwartych społeczeństwach” zarzuca się „nowy feudalizm”! Nawet Sorosism zakłada, że ​​tylko niektórzy obywatele zasługują na wysłuchanie. Jego zwolennicy atakują inne podejścia po „poprawności politycznej”, która różni się od dawnych reżimów jedynie pretensjami.
Karl Popper dostarczył teoretycznych środków demontażu autorytaryzmu. Jednak nie dał środków do obrony „otwarcia”. Ci, którzy wymyślili przejście od autorytaryzmu do demokracji w Europie Środkowej i Wschodniej (Guillermo O'Donnell, Philipp Schmitter, Transitions from Authoritarian Rule, 1986), musieli ostrzec ludzi, że ktokolwiek używa środków do demontażu autorytaryzmu w celu demokratyzacji, aby zapobiec demokratyzacji. Ostatecznie nie można ograniczać praw i wolności jakiejkolwiek osoby i nie można tego zrobić bez wpływu na demokrację.

W każdym razie teorie i same teorie, które twierdzą, że reprezentują wolność, powinny uwzględniać to, czego ludzie doświadczają. Jak widać wokół, gdzie brakuje przygotowania i chęci zmiany, sama wolność jest niszczona. I za tym idzie demokracja. (Z tomu Andrei Marga, The current state, obecnie publikowany)

Autor: Andrei Marga

Źródło: cotidianul.ro


Andrei Marga posiada dyplom z filozofii i socjologii oraz doktorat z filozofii z rozprawą „Krytyczna teoria szkoły frankfurckiej” (Herbert Marcuse). Specjalizował się we współczesnej filozofii w Niemczech federalnych i USA.

Publikacje Andrieja Margi powstają z systematycznym zamiarem - wyrażeniem jego własnego podejścia filozoficznego: refleksyjnego pragmatyzmu. Obejmują kilka dziedzin. 

Profesor współczesnej filozofii i logiki ogólnej Andrei Marga był najdłużej działającym rektorem Uniwersytetu Babeș-Bolyai (1993-2004 i 2008-2012), ministrem edukacji narodowej w rządach Ciorbea, Vasile, Isărescu, ministrem spraw zagranicznych w rządzie Ponta1, prezes Rumuńskiego Instytutu Kultury. 

Został wybrany na kierownika organizacji i instytucji międzynarodowych (European University Association, United Nations University in Tokyo; CEPES-UNESCO, Magna Charta Observatory itp.) I został mianowany konsultantem instytucji kulturalnych i uniwersyteckich w Chinach, Watykanie, Niemczech, Węgry, Austria. Był rumuńskim rektorem, zwłaszcza na czele niektórych organizacji międzynarodowych.     

Otrzymał zamówienia państwowe w Niemczech („Das Grosse Bundesverdienstkreuz”), Francji, Włoszech, Portugalii, Rumunii. Jest laureatem Międzynarodowej Nagrody Herdera (2005) i otrzymał inne międzynarodowe nagrody i wyróżnienia w Austrii, Niemczech, Izraelu. Jest doktorem honoris Causa uniwersytetów „Paul Valéry” - Montpellier, „Corvinus” - Budapeszt, Debrecen, Baku, Kiszyniów, Plymouth - New Hampshire, „Alexandru Ioan Cuza” - Iasi i innych.

Jako profesor wizytujący wykładał semestry i seminaria na uniwersytetach w Monachium (LMU), Wiedniu, Montpellier („Paul Valéry”), Jerozolimie (Uniwersytet Hebrajski) i Bukareszcie.

Produkuje najdłuższy (od 2002 r.) Osobisty cotygodniowy program w historii TVR („Dialogi z Andriejem Margą”) i regularnie publikuje w kilku gazetach i magazynach.


http://andreimarga.eu/


Nagroda im. Herdera (niem. Herder-Preis) – jedna z nagród kulturalnych przyznawanych przez fundację Alfreda Toepfera (Alfred Toepfer Stiftung F.V.S. z siedzibą w Hamburgu). W latach 1936–44, jako Johann-Gottfried-von-Herder-Preis (na cześć Johanna Gottfrieda Herdera) przyznawana była przede wszystkim niemieckojęzycznym pisarzom, historykom i dziennikarzom z Prus Wschodnich; wręczano ją na uniwersytecie w Królewcu.

W 1963 roku reaktywowano ją, teraz jako „Herder-Preis” i każdego roku wyróżniano nią 7 artystów, pisarzy i przedstawicieli nauk humanistycznych z krajów Europy Wschodniej i części południowej. W ostatnich latach wysokość jej wynosiła 15 000 euro. Laureat typował równocześnie kandydata na roczne stypendium do dowolnej uczelni w Wiedniu. Po raz ostatni wręczono ją w 2006 roku.

Z Polski otrzymali ją m.in.:

Władysław Bartoszewski, Włodzimierz Borodziej, Roman Brandstaetter, Kazimierz Dejmek, Michał Głowiński, Roman Ingarden, Bronisław Geremek, Zbigniew Herbert, Lech Kalinowski, Jan Kott, Hanna Krall, Gerard Labuda, Krzysztof Meyer, Ksawery Piwocki, Andrzej Szczypiorski, Wisława Szymborska, Lech Trzeciakowski, Wiktor Zin.


Lista nagrodzonych (wybór) min. tutaj: https://pl.wikipedia.org/wiki/Nagroda_im._Herdera



https://gandeste.org/analize/andrei-marga-cei-mai-multi-dintre-cei-care-ajung-sa-reprezinte-romania-sunt-slab-pregatiti-profesional-civic-moral/118166/








O języku i o szkolnictwie w Rumunii

 


przedruk - słabe tłumaczenie przeglądarki


Poza pochodzeniem języka rumuńskiego, łacina jest środkiem orientacji życiowej dla każdego europejskiego intelektualisty i dlatego bardzo trudno mi zrozumieć, jak można zrozumieć i bronić korzeni, jeśli nie tworzy się już łaciny i historii. Chociaż niektórzy pragmatyczni rodzice oklaskują ten gest, myśląc o przeciążeniu swoich dzieci, nie widzę, jak jedna godzina łaciny w tygodniu może zakłócić równowagę w szkole. Nie chodzi o naukę tak złożonego języka w jeden rok!

Należy wyjaśnić, że nawet jeśli odłożymy na bok naszą Latinity, badanie łaciny oświetla serię ścieżek, które w przeciwnym razie pozostają niejasne. Latina wyjaśnia wiele nazw w technice, sprawia, że ​​naukowe nazwy roślin leczniczych, lekarstw i ich związków są zrozumiałe, pomaga w uzyskaniu zarzutu prawnego,

Ponad 70% słów na stronie początkowej edytora tekstu (Microsoft Office Word) ma pochodzenie łacińskie lub zostało przejęte przez języki nowożytne poprzez łacinę. Około 60% słów najbardziej rozpowszechnionego języka komunikacji na świecie (angielski) ma pochodzenie łacińskie, przejęte przez język francuski. Człowiek żyjący w trzecim tysiącleciu musi tylko zyskać, jeśli zna podstawy gramatyczne języka łacińskiego, co jest prawdziwym pomocnikiem w szybszej nauce innych języków. Nie mogę też zagłębić się w to, jak korzenie Europy są zakorzenione w klasycyzmie grecko-łacińskim. Jeśli nie ma już łaciny ani historii, jak można zrozumieć i bronić tych korzeni?

Zaczynam też wierzyć, że systematycznie pracujemy nad zatarciem namacalnych śladów naszej tożsamości. Latina została również zakazana w okresie proletariackim, w latach pięćdziesiątych XX wieku, kiedy mieliśmy być Słowianami, braćmi z wielką władzą na Wschodzie. Jeśli jest to podejście globalistów, anarchistów, neomarksistów, ruchów „postępowych” itp., To fakt staje się bardzo poważny. Jeśli jest to decyzja podjęta pod presją siły ulicy, pozbawiona perspektywy przyszłości i pragnąca promować minimalny opór, to jest smutna. Jako decydent nie mogę zapytać studenta, czego chce się uczyć. To tak, jakby zapytać malucha, czy chce białko czy czekoladę! Jednak perspektywy długoterminowe są ponure.

Religia, łacina i teatr są ważnymi składnikami edukacji człowieka, ale wynikają z niezrozumienia szkolnej filozofii. W wyniku błędnych decyzji zostaną wyeliminowani z programu nauczania. Od 1800 r. W krajach demokratycznych zawsze istniała presja, aby otrzymać program szkolny, ożywić naukę, dostosować szkołę do potrzeb życiowych. Ale nigdy nie było tak dużego nacisku ze strony nieproszonych na proces edukacyjny jak teraz. Każdy jest dobry w edukacji, każdy wie, czego trzeba się nauczyć, każdy poprawia nauczycieli, każdy chce nowych „przedmiotów”, dostosowanych do życia. Co to za życie? O larwie, o życiu przyszłych instrumentów w rękach władców, o ludziach bez perspektywy i osobowości!

Nowości życia nie są nowymi dyscyplinami edukacyjnymi! Adaptacja szkoły do ​​życia oznacza wprowadzanie nowych treści, nowych tematów do istniejących przedmiotów szkolnych. Studiowałem teatr w latach komunistycznych z kilku przedmiotów szkolnych: język i literatura rumuńska, literatura uniwersalna, język i literatura łacińska, języki i literatury obce, historia. Najpierw dowiedziałem się, czym jest gatunek dramaturgiczny w odniesieniu do gatunku epopei i lirycznej, potem dowiedziałem się o tragedii greckiej, potem o komediach Arystofanesa itd. W historii po raz pierwszy usłyszałem o commedia dell'arte, aw historii literatury uniwersalnej o teatrze absurdu, o Samuelu Becketta i Eugenie Ionesco. W 11 klasie widziałem na żywo, graną w Braszowie, pierwszą piosenkę Eugena Ionesco, a mianowicie „The Bald Singer”.


Nieprawidłowe jest wprowadzanie do programów nauczania nowych dyscyplin, z ocenami i środowiskami, ponieważ muszą one zastąpić inne dyscypliny, tak że pojawia się nieuczciwa, szkodliwa i niebezpieczna rywalizacja o przyszłość naszych dzieci. Szkoła przystosowuje się do życia, ale nie mechanicznie. Społeczeństwo stało się dziś bardzo dynamiczne, dlatego ciągłe dostosowywanie szkoły po tych szybkich zmianach przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Aż do gimnazjum włącznie, uczeń potrzebuje kształtowania swojej ogólnej kultury, zdobywania intelektualnego posagu zgromadzonego przez ludzkość, a nie zdobywania praktycznych umiejętności w określonych zawodach, zawodach, konkretnych sytuacjach.

Najwyższe wartości narodu i ludzkości są dziś również kwestionowane - przez niektórych wezwanych, ale także przez nieproszonych - ale nie do tego stopnia, że ​​pozostają pewne stałe, potwierdzone ich trwałością. Szkoła musi przypominać młode umysły, oprócz wiedzy, wartości, cnót i zaufania. Jeśli zastąpimy tę stabilną zasadę ideą przygodnego, bezpośredniego namacalnego lub codziennego życia, w końcu zastąpimy matematykę, fizykę, biologię, chemię, język i literaturę, historię, geografię itp. z edukacją bankową, z higieną, z edukacją seksualną, ze zdrowym odżywianiem, z edukacją w zakresie przedsiębiorczości itp., ponieważ nie można zrobić wszystkiego w jednym miejscu i jedno na drugim. Praktyczne umiejętności życiowe są celem edukacyjnym, ale nie są wyłączne ani nawet priorytetowe. Albo my, Co my robimy? Eksperymentujemy od około trzech dekad i nie osiągamy obiecujących wyników. Nie stworzyliśmy efektywnego programu nauczania dostosowanego do rzeczywistości, którą będziemy stosować przez dziesięć lat - powiedzmy - a potem analizować jego wyniki. W tych warunkach nie mamy powodów do optymizmu. Brak wystarczających inwestycji w edukację oznacza poważne zagrożenie dla przyszłości każdego narodu.

Szkoła to - na szczęście na szczęście - dużo dla społeczeństwa i zmieniła się pod wieloma względami na lepsze. Nie możemy już sobie wyobrazić szkół, w których można się nauczyć tylko pisania i czytania, a następnie kilku podstaw podstawowych przedmiotów. Obecnie język elektroniczny podbił planetę, a szybkie, natychmiastowe środki komunikacji są wszechobecne. Ale insynuuje się bardzo niebezpieczny pomysł, a mianowicie, że można odnieść sukces w życiu bez szkoły, bez treningu w kulturze ogólnej, bez wiedzy, że wystarczy pewien spryt i rodzaj trąby powietrznej bliskiej oszustwu, by być „kimś”.

Słyszę głosy odrzucające całe rozdziały matematyki ze szkolnych programów, zastanawiające się, dlaczego uczeń musi znać budowę atomu, minimalizując twórczość literacką, całkowicie eliminując gramatykę językową, usuwając wiedzę o wcześniejszych doświadczeniach. Oczywistym niebezpieczeństwem jest to, że wszyscy stajemy się troglodytami, zmarginalizowanymi, ignorantami, czyli łatwymi do manipulowania.

Ponieważ szkoła nie jest już uważana za podstawową ścieżkę edukacji i sukcesu życiowego, wzrasta skłonność wielu współczesnych do astrologii, do fantastycznych „teorii”, do potępienia racjonalnej wiedzy itp. Coraz więcej Rumunów „wie”, że piramidy w Egipcie zostały stworzone przez kosmitów, że język rumuński jest uniwersalną matrycą języków i że Rzymianie nauczyli się łaciny od Daków, że tunele w Bucegi prowadzą do delty Nilu itd.

Wszystko to jest wynikiem upadku szkoły, a następnie wzrostu ignorancji, podwojonej odwagą, ideą, że każdy może być specjalistą w czymkolwiek, pogardą dla profesjonalizmu i kompetencji.

Akademia Rumuńska z racji swojego istnienia ma misję służenia narodowi rumuńskiemu, to znaczy czuwa nad językiem, literaturą, historią, etnografią, naukami podstawowymi i, oczywiście, edukacją Rumunów. Na Akademię odbiło się również działanie celowej degradacji instytucji państwowych, gorliwie zarządzanych w ostatnich latach przez niektóre siły. Niektórzy decydenci, zdenerwowani, że nie mogą wejść do Akademii, ciężko pracują, aby skompromitować instytucję, zniesławić ją, osłabić. Z drugiej strony Akademia Rumuńska - jak każda ludzka instytucja - nie jest nieomylna. Znajdował się u progu całkowitego zniszczenia między 1974 a 1989 rokiem, kiedy reżim komunistyczny brutalnie ingerował w jego działalność i tworzył równoległe instytucje mające zająć jego miejsce w społeczeństwie.

Akademia Rumuńska wyrażała swój rozsądny punkt widzenia, ilekroć próbowała reformować szkołę, zachowując równowagę, próbując połączyć tradycję z innowacjami, rumuńskie doświadczenie w tej dziedzinie z udanymi europejskimi wysiłkami. Kierownictwo Akademii utrzymuje stały kontakt z Ministerstwem Edukacji, aby móc decydować o podjęciu autoryzowanych i sprawdzonych działań, ale problem polega na tym, że na polu edukacji są głosy różnego rodzaju, wiele bez związku ze szkołą, bez doświadczenia edukacyjnego. chętni do obrony za wszelką cenę. Akademia walczy również o narzucenie autoryzowanej wiedzy fachowej również w tej dziedzinie, o odpowiedzialność decydentów w celu kultywowania wartości, cnót i zaufania do szkoły w przyszłości.

W Europie zaobserwowano również, że częste i radykalne eksperymenty, przerywane jakimkolwiek związkiem z tradycją, stają się szkodliwe i ryzykowne. Modernizacja nie może oznaczać permanentnej zmiany ani porzucenia pewnych sprawdzonych od wieków zasad pedagogicznych. Jest oczywiste, że studenci są przeładowani materiałem, że uciążliwe programy, oparte wyłącznie na gromadzeniu wiedzy, nie prowadzą do pożądanego rezultatu. Ale stąd do zahamowania zdolności pamięci dzieci jest długa droga.

Od początku świata uczniowie poznali prawa, twierdzenia, reguły, wersety, zapamiętane imiona osób, prądy kulturowe itp., Co zwiększyło ich zdolność zapamiętywania. Pamięć jest podstawowym składnikiem inteligencji. Wyobraź sobie inteligentnego człowieka, który nie jest w stanie odtworzyć definicji lub który nie pamięta, że ​​Oświecenie poprzedza romantyzm! Pamięć jest zatem absolutnie niezbędna do zachowania istoty ludzkiej, co oznacza, że ​​pamięć musi być pielęgnowana. Jeśli inteligencja to między innymi umiejętność podejmowania właściwych decyzji we właściwym czasie, to podstawą tych decyzji pozostaje bogaty bagaż wiedzy przechowywanej w umyśle.

Prin rememorarea și compararea acestor date, se poate lua decizia corectă. S-ar putea să vină o vreme când roboții și computerele supra-performante vor lua decizii în locul oamenilor, dar atunci esența umană va fi alta decât aceea de-acum. Noi, deocamdată, operăm cu oameni-demiurgi, care vor să-și construiască soarta lor și a omenirii, pe baza unor caracteristici imuabile, iar faptul că Franța se întoarce, în parte, la principiile unui învățământ din trecut, care a dat roade ușor de verificat, este o marcă de înțelepciune.

Przy wszystkich konfliktach między pokoleniami (teraz wyolbrzymionych) nie możemy oderwać teraźniejszości od przeszłości ani przyszłości. Nie możemy oczywiście wrócić do metod papieża Olobanu, uwiecznionego przez Iona Creangę, ani do „nauczyciela” Gogi, który pisał listy do matek z synami „zabranymi na urząd cesarski”, ale dobrze jest się nie spieszyć. Nadal istnieją trwałe wartości, które przez wieki dowiodły swojej skuteczności i które warto nadal kultywować. Z tego punktu widzenia Akademia pełni także rolę konserwatystów w sensie zachowania tych ogólnoludzkich wartości.

Autor: Acad. Ioan Aurel Pop



https://gandeste.org/analize/acad-ioan-aurel-pop-incep-sa-cred-ca-se-lucreaza-sistematic-la-eradicarea-urmelor-palpabile-ale-identitatii-noastre/117860/







czwartek, 19 listopada 2020

Agentura niemiecka w Rumunii

 


Na początek przypominam fragment mojego tekstu z 2014 roku:

http://maciejsynak.blogspot.com/2014/05/w-wywiadzie-niemieckim-moze-pracowac.html


dokładnie tę samą metodę opisuje artykuł poniżej skanów.


Jest to systematyczna podmiana elit rumuńskich na własne tj. lojalne wobec agentury niemieckiej, oparta o wymianę pokoleń.






Wikipedia kłamliwa:

USR - Uniunea Salvați România (Związek Zbawienia Rumunii lub Związek Ocalenia Rumunii) – rumuńska partia polityczna, powołana w 2016, określana jako formacja centroprawicowa i antyestablishmentowa 



słabe tłumaczenie przeglądarkowe



Nazwa kodowa: ELSA. 

Brakujące ogniwo między Danem Barną, a służbami specjalnymi - skąd pochodzi żłobek USR

1 miesiąc temu


4 maja 1981 roku powstała ELSA, organizacja założona przez pięciu studentów prawa z Węgier, Polski, Niemiec Wschodnich, Austrii i Niemiec Zachodnich w celu współpracy przeciwko zasadom żelaznej kurtyny, która oddzielała kapitalistyczny Zachód od komunistycznej strony wschodnioeuropejskiej. . ELSA dąży do tworzenia form współpracy, wymiany edukacyjnej i kulturalnej, wspólnych programów pracy między studentami po obu stronach.

Organizacja („Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa”) rośnie i szybko osiąga 17 członków, potem 50 itd. Pojawiają się pierwsze oznaki, że powstał on pod auspicjami służb specjalnych ze wschodu i zachodu w środowisku studenckim. Kilku tajnych agentów struktur wywiadowczych w Wielkiej Brytanii i Francji przedostaje się do sieci i oferuje tajne dane mocarstwom zachodnim. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to właśnie środowisko studenckie jest najbardziej zainteresowane usługami AVH (Węgry), SB (Służba Bezpieczeństwa - Polska), HNaA (Austria), BND (Federalne Niemcy), ale także we wczesnych stadiach KGB ( ZSRR), przyszła FSB (Rosja).


W rzeczywistości, według Brytyjczyków, pięciu studentów, którzy założyli organizację, zostało zatrudnionych przez służby w swoich krajach, przy założeniu, że ELSA jest w rzeczywistości konstrukcją tajnych służb, które chcą szkolić studentów prawa w ogólnoeuropejskim środowisku, w przyszłości kadry w firmach, sądownictwo, politycy, główne pionki na dźwigni władzy. 

To prawda, że ​​gdybyś miał wybrać kierunek studencki, który jest pod ścisłym nadzorem i rekrutację do tajnych służb, to byłaby to właściwa rzecz, z największym potencjałem. ELSA rozwija się więc jako widzialne społeczeństwo, ale z okultystycznymi regulacjami, często mającymi status europejskiego tajnego stowarzyszenia, podobnego do Skuls & Bones w USA czy Aspen Institute na innym poziomie.


W 1985 roku ELSA przeniosła się do stabilnej lokalizacji w Austrii, w Wiedniu, w centrum światowej sławy szpiegostwa (gdzie wszyscy agenci krajów europejskich wymieniają informacje, że handel wywiadem), a łączna liczba członków przekracza kilkaset. Duże oddziały w Niemczech, Polsce, Węgrzech, Czechosłowacji, Francji, Włoszech, Anglii oraz w mniejszym stopniu w Hiszpanii, Portugalii i Holandii. W 1986 i 1987 roku dane dotyczące ELSA pojawiły się w raportach MI6, w których stwierdzono: „To są centra rekrutacyjne”.


Po 1989 roku powstaje oddział ELSA Romania. W 1990 r. Składane są wnioski o członkostwo, aw 1993 r. Rumunia staje się pełnoprawnym członkiem organizacji. ELSA Romania („Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa”) jest pod ścisłym nadzorem SRI wraz z Virgilem Magureanu. Raport SRI z 1993 r. Po raz pierwszy zawiera krótkie informacje na temat krajowego i międzynarodowego środowiska studenckiego oraz niebezpieczeństwa jego penetracji przez „siły okultystyczne, których interesy są sprzeczne z interesami Rumunii, którzy chcą rekrutować studentów, oferując im możliwości zatrudnienia w Kraje zachodnie, kuszące pensje ”. W 1994 r. Temat został rozwinięty, mówiąc o studentach wydziałów prawa, ale podsumowując: „Rumuńska Służba Wywiadowcza podjęła wszelkie środki, aby środowisko studenckie, zwłaszcza uniwersytetów prawa

Przeprowadzamy się pod koniec 1995 i na początku 1996 roku. Dan Barna, obecny prezydent USR, zostaje wiceprezydentem ELSA Romania. Tak przynajmniej ogłasza we własnym CV. Wspomina też, że został prezesem organizacji w 1998 roku. Chociaż studia ukończył w 1998 roku, prezesem pozostał przez kolejne dwa lata, aż do 2000 roku. Choć nie był już studentem, przez kolejny rok kierował firmą. O tym w  CV Dan Barna: „Bezpośrednio zaangażowany od 1996 roku w proces tworzenia i plan rozwoju stowarzyszenia. W ciągu 4 lat ELSA rozszerzyła się z 2 lokalnych oddziałów bez działalności do 8 aktywnych oddziałów ”. ELSA Romania to jedyne stowarzyszenie studentów prawa działające na poziomie krajowym, zrzeszające około 1000 członków z Braszowa, Bukaresztu, Kluż-Napoki, Konstancy, Krajowej, Galati, Jassów, Oradei, Sybina, Suczawy, Targu Mures i Timisoary.

To bardzo ciekawe, że Cristian Seidler podąża za kierownictwem społeczności studenckiej, a nie wiemy tego z Barny ani z CV Seidlera (który całkowicie ukrywał swoje członkostwo w ELSA, organizacji, której szefem był Dan Barna), ten sam Cristian Seidler który jest obecnie wiceprezesem w USR. Razem zbudowali szkółkę USR w ośmiu oddziałach w kraju, które dziś dotarły do ​​dwunastu wspomnianych wyżej oddziałów. USR wyprodukowany na konstrukcji ELSA Romania, która ma swoje korzenie w konstrukcji nadzorowanej przez SRI kierowanej przez Virgila Magureanu, ale także pod auspicjami SIE, przez znaczną część czasu kierowanego przez Ioana Talpesa, który pracował na Zachodzie „konserwując” oraz „książki” ze środowiska studenckiego, przenikające do dużych firm za granicą, w Europie, USA, Kanadzie. W wyniku eksplozji migracji rumuńskich studentów na Zachodzie (jako studenci ze stypendiami lub jako absolwenci, którzy znajdują pracę w dużych międzynarodowych firmach), rumuńskie tajne służby SRI i SIE w latach 1991-2001 zaatakowały zachodni rynek. Osiem (wówczas dwanaście) oddziałów ELSA w kraju wysyła od 2000 roku za granicę na szkolenie przyszłych kadr USR, rekrutowanych przez służby.

To wytłumaczenie faktu, który zaskoczył wielu ludzi. Wielu zastanawiało się, jak „w pewnym momencie”, „jako sygnał”, duża część Rumunów, którzy mieli ważne prace za granicą i zarobili setki tysięcy euro, opuściła swoje pieniądze, rodziny, miejsca do ważnych firm, prawników, lekarzy, informatyków, sędziów itp. i masowo wracać do kraju, najpierw, aby „uratować Bukareszt” pod skrzydłami Nicusora Dana, a następnie „ocalić Rumunię”, zgodnie z jego dyrektywami Dan Barna. Zasada działania „książek” (infiltrowanych w firmach itp., które dostarczają informacji) oraz „puszek” (które są uruchamiane w określonym momencie na sygnał, do tego czasu zachowując się jak „normalni” ludzie w środowisku zostały „zapisane”).

Tak właśnie stało się z ZSRR i masowym przybyciem do kraju członków tej neomarksistowskiej struktury. Ponieważ neomarksizm jest nową teorią, która rozprzestrzenia się w ELSA, aw ELSA Romania jest ponad 1000 studentów członkowskich, zrzeszonych w Elitist Society o korzeniach Securitate. Wymowny jest przypadek Roxany Wring, która dowiodła (przez CNSAS), że jest współpracownikiem Securitate. Jak również inny przypadek wspomniany przez prasę rumuńską w kilku dziennikach, ale wciąż niepotwierdzony przez CNSAS. Inni pójdą za nim. O USR napisano w prasie, że jest to wynalazek Securytatów i razem z PLUS, formacja Daciana Ciolosa (bratanka "Vulpii" Virgila Ardelean'a, byłego szefa "Dwóch i jednej czwartej") starych Securitates, chce skonfiskować środowisko polityka i gry o władzę polityczną w Rumunii.

Dlaczego jednak Dan Barna skłamał. Z oficjalnego CV zamieszczonego przez Barnę na portalu parlamentu  wynika, że: został wiceprezesem ELSA Romania w 1996 r., Będąc studentem trzeciego roku na Wydziale Prawa w Bukareszcie (1994-1998); Barna pełnił tę funkcję do 1999 r., Chociaż ukończył studia prawnicze w 1998 r. Ciekawostką jest, że wtedy, chociaż nie był już studentem, Dan Barna był prezesem ELSA Romania w latach 1999–2001. Jednak  według portalu ELSA, Dan Barna NIGDY nie był prezesem ELSA Romania. Był: Wiceprzewodniczącym Seminariów w latach 1997-1998; był dyrektorem finansowym w latach 1998-2000. Zamiast tego, jak powiedziałem, znajdujemy się na tym samym portalu ELSA, co prezydent Cristian Seidler, który jest teraz wiceprezydentem USR, człowiekiem, który leczy Dan Barna. Seidler był także: wiceprzewodniczącym seminariów w latach 2000-2001; Prezydent w latach 2001-2003. Dlaczego Barna kłamał w oficjalnym CV? Dlaczego Seidler NIE pokazuje żadnego oficjalnego CV? Czy ta ostatnia wstydzi się ELSA? Podczas gdy Barna jest przereklamowana.

( https://m.ziuanews.ro/dezvaluiri-investigatii/nume-de-cod-elsa-veriga-lipsa-dintre-dan-barna-si-serviciile-secrete-de-unde-unde-a-aparut-pepiniera-usr -1294431 )

Źródło: Blog Adriana Năstase



A pamiętacie "przepowiednię", że: 


Węgier z Polakiem, gdy połączą dłonie,
Trzy kraje razem z Rumunią.
Przy majestatu polskiego tronie
Wieczną połączą się unią.



no, to chyba wszystko jasne o co chodzi z "przepowiedniami".





https://gandeste.org/politica/nume-de-cod-elsa-veriga-lipsa-dintre-dan-barna-si-serviciile-secrete-de-unde-a-aparut-pepiniera-usr-2/117741/






Gospodarka Rumunii przejęta w 60%

 

słabe tłumaczenie przeglądarkowe


Skąd pochodzi matka kryzysów?

2 miesiące temu


Nie chodzi o to, czy to przychodzi. A nie kiedy przyjdzie. I nie jak silny będzie. Prawdziwym wyzwaniem jest wiedzieć z góry, z jakiego kierunku uderzy w nas matka kryzysów. Dokładnie w roku, w którym najbardziej nieodpowiedzialny minister finansów w historii Rumunii Florin Cîțu przysięga, że ​​Rumunia przeżyje rozkwit gospodarczy. Spróbujmy, mając skromną wiedzę, odpowiedzieć na najważniejsze w tej chwili pytanie.

Światowy kryzys gospodarczy, najgorszy od stu lat, nie jest spowodowany, jak mówią, pandemią. Ale tylko wzmocniony. I przyspieszył. Ponieważ oznaki nadchodzącego upadku nadeszły ze wszystkich kierunków, jeszcze przed inwazją koronawirusa. Coraz więcej niepokojących sygnałów pojawiło się w Chinach, Stanach Zjednoczonych, Federacji Rosyjskiej i Niemczech, które są głównym motorem rozwoju Europy. Jednak oczywiste jest, że na tle skutków pandemii planeta wkracza w kryzys prawdopodobnie bezprecedensowy w historii.

A kiedy mówię planeta, mam na myśli tylko globalizację. Bez względu na to, jak bardzo starają się odseparować od siebie - a dziś widzimy rozpaczliwe próby, aby to zrobić - państwa są coraz bardziej ze sobą powiązane. Z tego powodu nie będzie lokalnych kryzysów, tylko straszny kryzys globalny.

Rok, w którym ten kryzys wybuchnie, w całej jego skali, to 2021. Do tego czasu państwa lub związki państw dołożyły wszelkich starań, aby złagodzić ich skutki. Na przykład Unia Europejska pożycza od banków niewiarygodne sumy pieniędzy, aby zamiast umrzeć krew wlano do gospodarek narodowych. Rumunia otrzymuje dawkę krwi, przynajmniej teoretycznie. Ale dopiero się okaże, czy będziemy wiedzieć, jak uzyskać dostęp do tego zastrzyku kapitału. Uważam, że nie wiemy i nie będziemy wiedzieć. Ale nie odchodź od tematu.

To naturalne, że najbardziej przerażające sygnały pochodzą z najpotężniejszych gospodarek świata. Z Chin i Stanów Zjednoczonych. Strach przed przyszłością jest ogromny w obu rządach. Stąd wojna gospodarcza, która wybuchła między dwiema największymi gospodarkami świata. A także stąd decyzje dotyczące ich odłączenia. Częściowe lub całkowite. Tak radykalny ruch zapowiedział Donald Trump. Z tej perspektywy mniejsze znaczenie ma to, czy wygra on wybory. Ponieważ w końcu on i jego przeciwnik - bez względu na to, kto dotrze do guzików w Białym Domu - zrobią mniej więcej to samo, aby spróbować złagodzić szok kryzysu gospodarczego. Tak czy inaczej, warto zauważyć, że Stany Zjednoczone osiągnęły rekordowy deficyt w wysokości trzech bilionów dolarów i fantastyczny dług w wysokości siedmiu bilionów dolarów. Istnieje inna religia ekonomistów na całym świecie, że amerykańska gospodarka nie może spaść, tak jak dolar nie może spaść. Ale to jest fałszywa religia. W rzeczywistości uprzedzenie. Które ludzie się trzymają. Kiedy gospodarka Stanów Zjednoczonych upadnie, cała planeta zacznie migotać.

Nie zapominajmy, że eksperyment całego procesu, który czeka nas na całym świecie, eksperyment z odłączeniem, przeprowadziła Wielka Brytania. Z ogromnymi kosztami, nie wyjaśnionymi do dziś. Kiedy odłączył się od Unii Europejskiej.

Z umową handlową z Unią Europejską lub bez niej, w stanie wojny z najważniejszymi gospodarkami UE lub bez niej, jest oczywiste, że jesteśmy świadkami odruchu dystansu z powołaniem do zerwania więzi między gospodarkami USA i UE. To tylko próby, które staną się boleśnie odczuwalne. W rzeczywistości niczego nie można odłączyć. Pępowina będzie wypełniona krwią, ale nie zostanie przecięta. W przyszłości świat będzie się czołgał, raczej czołgał się po ziemi, ale w każdym razie razem, a nie osobno.

Nawiasem mówiąc, takie tendencje są również obserwowane w kategoriach geopolitycznych. Sojusze wojskowe są przepisywane i tworzone są nowe sojusze gospodarcze i finansowe. Są państwa, na czele z Chinami, które usilnie starają się wspólnie z sojusznikami stworzyć część koniunktury, nowe systemy monetarne zdolne do funkcjonowania w skali globalnej. Podwaja lub nawet przewyższa system kontrolowany przez USA.

Ale skąd pochodzi matka kryzysów w Rumunii? Pierwszym impulsem jest stwierdzenie, że pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Ponieważ wtedy nastąpi załamanie wyzwalacza. To jest. Nastąpi eksplozja. Tak jak

wydarzyło się w 2008 roku. Kiedy upadły firmy inwestycyjne. Następnie firmy z branży nieruchomości. Branża filmowa. Kiedy wybuchł wielki kryzys na rynku nieruchomości. Niemal natychmiast nastąpił kryzys zadłużenia. I kryzys bankowy. A co potem nastąpiło? Kryzys przekroczył ocean. Atakowanie głównego partnera handlowego Stanów Zjednoczonych. Unia Europejska. A kiedy Unia Europejska zaczęła kichać i zachorować na zapalenie płuc, wszystko, co nastąpiło po nas i skierowało się bezpośrednio do nas, było rozwiązaniem w ostatniej chwili zastosowanym przez Berlin, a następnie przez inne państwa w rdzeniu. Koszty eksportu. Przeniesienie ustawy do słabszych krajów UE. To wyjaśnia, dlaczego ostatecznie niemiecka gospodarka jest jedyną, która nie poniosła znaczących strat podczas poprzedniego kryzysu gospodarczego. A największe straty i najwyższe koszty poszły odpowiednio do słabszych krajów, takich jak Grecja czy Rumunia. To się stanie teraz.

Nawet jeśli wielki kryzys, matka kryzysów ekonomicznych, zostanie wywołany w Stanach Zjednoczonych, zostanie nam obsłużony kryzys wszczepiony gdzie indziej. Która strona? Aby odpowiedzieć na to pytanie, nie pozostaje nam nic innego, jak przyjrzeć się największym inwestycjom zagranicznym w Rumunii. Ponieważ będą tam pierwsze trzęsienia ziemi. I wydarzą się, zanim ludność znów zgrzyta zębami i pokryje koszty. Jak to się stało po tym, jak Traian Băsescu pożyczył 20 miliardów od Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego, aby wstrzyknąć większość pieniędzy do zagranicznych banków w Rumunii, które z kolei wstrzyknęły je do banków macierzystych, próbując aby je uratować. Cóż, w tej czołówce inwestycji zagranicznych w Rumunii Stany Zjednoczone zajmują znikomy udział. Więc to nie jest miejsce, w którym trzęsienie ziemi nadejdzie bezpośrednio. Nie wdając się w szczegóły, warto wiedzieć, że ponad połowa wszystkich inwestycji poczynionych w Rumunii pochodzi z Holandii, Austrii, Niemiec, Włoch, Francji i Cypru. Pierwsze trzy wymienione kraje posiadają 40% całości. Inwestycje te są na ogół dokonywane w korporacjach międzynarodowych. W korporacjach międzynarodowych, które przejęły ponad 60% rumuńskiej gospodarki, ale mają wkład do budżetu państwa w wysokości zaledwie 20%. W porównaniu z firmami z rumuńskim kapitałem, które dziś jedna po drugiej bankrutują. Kiedy wybuchnie wielki kryzys, te międzynarodowe koncerny spróbują się uratować. Od peryferii do centrum. W związku z tym, ograniczeni sytuacją, zrezygnują z działalności zagranicznej, poczynając od krajów słabszych gospodarczo, i będą starali się skoncentrować swoją rentowną część na spółkach macierzystych. Więc instynktownie powrócą do łona.

To struktura kapitału będzie dla nas zgubna. Dlatego od lat, niestety na próżno, mówimy o państwach narodowych. O potrzebie rozwoju i wspierania rumuńskiej stolicy na wszystkie sposoby. O sprawiedliwej równowadze między korporacjami międzynarodowymi a społecznościami krajowymi. O rzetelnym raporcie o zastrzyku finansów publicznych przez tych, którzy osiągają zyski w tym kraju. O suwerenności. I dlatego opłakujemy i opłakujemy kolonizację Rumunii. Wkrótce będzie za późno. Jeśli o nas chodzi, matka kryzysów wywodzi się z twardego jądra Unii Europejskiej. Skąd mamy obiecane wyzwolenie.



Autor: Sorin Roșca Stănescu





https://gandeste.org/economie/de-unde-ne-vine-mama-crizelor/117508/




Kolonialny wyzysk Rumunii

 

słabe tłumaczeni przeglądarkowe


Ilie Șerbănescu: „To jest kolonia! To oznacza kolonię! To, że jej nie rozpoznajemy, to zupełnie co innego ”

2 miesiące temu



Rumunia nie będzie w stanie przetrwać skutków tego kryzysu. Trudno to wytłumaczyć w bardzo prosty sposób, ale to błędny, moim zdaniem, nierealny obraz, że w Rumunii jest tylko jedna gospodarka. To wszystko mówią statystyki.

W Rumunii są dwie gospodarki. Jedna to obca gospodarka, która ma wszystkie strategiczne dźwignie i wszystkie zalety. I, co bardzo ważne, ma tylko jedną pracę: ZARABIAĆ. Wszystkie kacy… ona nie płaci żadnych angarów. Bo nie wspiera wojska, służb specjalnych, porządku publicznego, sektora budżetowego, emerytur, zdrowia, edukacji. Wszystko to ponosi inna gospodarka. Cały ciężar jest na tym. To są trzypunktowe przedsięwzięcia, nie daj Boże, ale myślę, że co najmniej 100 000 zniknie.

To wpływ, którego nie może pokonać. To jest moje zdanie. A wtedy stanie się to problemem. Nie wiem, na ile Unia Europejska zainwestuje pieniądze, żeby ją uratować, że będzie trzeba ją uratować. Musimy bardzo jasno powiedzieć, że UE zamierza tutaj pozyskiwać pieniądze, a nie je umieszczać.

Uważam, że ta kwestia się nie powiedzie, a wtedy istnieje niebezpieczeństwo, że wszyscy ci, którzy mają tutaj interesy, wśród tych, którzy są teraz, przynajmniej ci trzej, którzy zawsze byli w historii Rumunii, podzielą Rumunię. Proste. Proste. Proste. Proste.

Z tego punktu widzenia to straszne znaki. Mówię ci rzeczy…

  1. Rumunii, mówię otwarcie, w tej formie nie wolno łączyć swoich prowincji nowoczesnymi środkami.

  2. Niemiecka inwestycja na ogół nie przekracza Łuku Karpackiego.

  3. Amerykanie zaangażowani w to mają korytarz, taki jak ten: Deveselu- Craiova- Mihail Kogălniceanu- i wychodzą na morze. Dla Amerykanów Transylwanii jest niewiele. Nie ma Mołdawii dla Niemców i Amerykanów. Rosja jest zawsze tutaj, gotowa stanąć po jej stronie. Rosja osiągnęła stan, w którym jest rodzajem panny młodej. Wszyscy ją zabiegają. Ona nie musi nic robić. Coś wybierze, bez względu na to, co zrobi .

Równanie Niemcy-Rosja jest skomplikowane. Istniał zawsze. Współpracowali przez 20 lat i walczyli między sobą. Chodzi o wagę. A potem wzięli to od początku, dzieląc się tym, co mieli wokół.

Nie wiem, czy to pesymistyczny ton. Czy wiesz, na czym polegał problem, który, jak mówię, był problemem Rumunii? Że zawsze było ich około trzech. Że gdyby był sam, mógłby nie być …

Gdyby na przykład był teraz tylko jeden, powiedzmy Ameryka lub Niemcy. Ściskałby cię, sir, jak cytrynę, ale nie zostawiłby pozostałych. Zgadza się, wszyscy są! To bzdura! Nie możesz się temu oprzeć . To jest kolonia. To oznacza kolonię. To, że jej nie rozpoznajemy, to coś zupełnie innego.



Autor: Ilie Șerbănescu w dialogu z dziennikarką Mirel Curea




https://gandeste.org/economie/ilie-serbanescu-asta-e-colonie-asta-inseamna-colonie-ca-nu-o-recunoastem-asta-e-cu-totul-altceva/117734/



środa, 18 listopada 2020

Mesjasz, Deep Fake, proroctwa i Aryman

 

Odnośnie Korei - przypomina mi się, jak kilka lat temu byłem na spotkaniu autorskim? z niejakim Tomaszem Markowskim vel Alef Stern, który ponoć opisał zamach w Smoleńsku, zanim do niego doszło.... na spotkaniu opowiadał dużo min. o swojej fascynacji... Koreą.

Na końcu poproszony o podzielenie się ze słuchaczami co on myśli jaka będzie przyszłość, powiedział, że przyszłość widzi w telewizji, no i trochę tam opowiadał co i jak ... czy jakoś tak.



z geekweek:

Stało się to, czego wielu się obawiało od dawna. W Koreańskiej telewizji wiadomości ze świata zapowiadają już prezenterzy i prezenterki, którzy nie istnieją w realnym świecie, bo zostali sztucznie wygenerowani za pomocą SI.

Pozawala ona nie tylko sztucznie modyfikować twarze dowolnych osób, ale również umieszczać słowa w ich ustach, jakich nigdy nie wypowiedzieli. To dobrodziejstwo postanowił wykorzystać jakiś czas temu chiński rząd, w ramach Państwowej Agencji Prasowej Xinhua, a teraz w jej ślady poszła koreańska telewizja MBN. Witamy w świecie, w którym nie odróżnicie już fikcji od rzeczywistości.

Sztucznie wygenerowany avatar o nazwie AI Kim powstał na bazie wizerunku prawdziwej prezenterki Jim Ju-ha. System sztucznej inteligencji uczył się jej ruchów i mimiki na podstawie 10 godzin materiałów filmowych z jej udziałem.

Projekt zakłada docelowo stworzenie całego oddziału fikcyjnych prezenterów, którzy będą pełnić rolę korespondentów znajdujących się w różnych krajach świata i przekazujących wiadomości w wielu językach. Celem jest ograniczenie kosztów, ale też sianie propagandy jak najdalej się da. Teraz będzie to łatwiejsze jak nigdy wcześniej.

Technologia DeepFake oparta jest na systemach sztucznej inteligencji i jest już na tyle rozwinięta, że umożliwia realizację takiej szalonej wizji. Pierwsze testy systemu opracowanego przez telewizję MBN zaskakują swoim realizmem. Prezenterka wygląda na nich bardzo autentycznie, a wypowiadane przez nią słowa idealnie komponują się z mimiką.

Z każdym nowym dniem algorytmy sztucznej inteligencji są coraz doskonalsze, a ich możliwości już zachwycają i jednocześnie przerażają, gdy się pomyśli o oficjalnych próbach zakłamywania rzeczywistości. Musimy sobie zdać sprawę z faktu, że tak naprawdę to dopiero początek rozwoju tego typu systemów w mediach internetowych. W niedalekiej przyszłości sztuczne avatary zastąpią nie tylko prezenterów telewizyjnych, ale również aktorów w najnowszych produkcjach.

Źródło: GeekWeek.pl/MBN/Xinhua / Fot. MBN





I co teraz będzie?


Izraelczycy zapowiadają, że do września 2021 roku ujawni się Mesjasz.

Pamiętacie mój tekst z 2008 roku?

https://maciejsynak.blogspot.com/2011/07/samospeniajaca-sie-przepowednia.html



Garść cytatów.

„Rabin dowodzi , jak Kody Tory pokazuje, że w żydowskim roku kalendarzowym 5775 (2014-2015) Mesjasz miał przybyć, jednak nie przybył z powodu grzesznego zachowania obecnego Izraela.”


No i teraz – zależnie od interpretacji można powiedzieć:

„jego przyjście zostało powstrzymane przez grzeszne, czyli podłe wymierzone w niego zbrodnicze czyny pewnej grupy ludzi, którym zależało, by go opóźnić do czasu, aż....”


„Wg rabina podobna sytuacja miała miejsce roku następnego: 5776 (2015-2016)a także w następnym gdzie przez grzech mesjasz się obraził i nie przyszedł a był to rok 5778 (2017-2018). Tym razem powodem zawrócenia z drogi  na ziemię mesjasza był brak wiary w Boga, (seksualna) nieczystość i zbezczeszczenie szabatu. To były powody, dla których Mesjasz nie przybył w tych latach”.

No i tak samo... jeszcze im się nie udało... ale wiedzą kto to i tak dalej.... tylko nie wiedzą jeszcze jak go zmusić do posłuszeństwa i trzymać pod butem....

albo:

„to jest tylko jego awatar tudzież tzw. reinkarnacja, czyli prawdziwy bóg podłącza się pod jakiegoś ziemianina (zwanego mesjaszem, czyli „namaszczonym”), żeby ostrzec ludzi i uświadomić im kto nimi zarządza i jak to było przed wiekami, kiedy Aryman go pokonał i musiał uciekać, chcąc ukryć przed Arymanem źródło technologii, nieśmiertelności itd. itp...”


„Rabin Glazerson następnie ujawnia, że ​​Mesjasz przybędzie w żydowskim roku kalendarzowym 5781, który może być w dowolnym momencie od nocy Rosz Haszana 18 września 2020 r. Do końca 5781 dnia 6 września 2021 r. Rabin Glazerson dodaje, że kiedy tak się stanie, lud Izraela obejmie ziemię, jak zapisano w księdze liczb 33.'


czyli, można interpretować:

„teraz już mamy na niego sposób, albo już wiemy, gdzie się chowa Stwórca i w ciągu roku znajdziemy go i wykurzymy z tej jego kryjówki – i wtedy posiądziemy wyrafinowaną technologię i tajemnice elysjum i tak dalej – i wtedy już was nie będziemy potrzebować...”



„Nie podróżuję już poza Izrael. Mesjasz jest tak blisko, że boję się, że przegapię jego przybycie. Rabin Kanievsky powiedział, że Mesjasz jest tutaj, w Izraelu, ale nie podał dokładnego czasu, kiedy zostanie ujawniony. Jest tutaj, ale nie ma całej mocy, jakiej potrzebuje, aby działać jako Mesjasz. Wszystkie znaki podane w Talmudzie, w tradycji żydowskiej, już się pojawiły ”.


„ ale nie ma całej mocy, jakiej potrzebuje, aby działać jako Mesjasz” - aha. Czyli się powtarza – pomazaniec to nie to samo co bóg – to człowiek z ograniczeniami.

On nie ma mocy. Moc jest u boga, czyli u Stwórcy.


„Każdy, kto mnie zna, wie, że od ponad 40 lat uczę i nigdy nie mówiłem o Mesjaszu” - powiedział rabin Arush. „Ale to są rzeczy, które są jasne i każdy je widzi. Nie mogę tego wyjaśnić, ale proszę, nie przegap tego. Ponieważ w tym roku otrzymasz prezenty, jak nigdy dotąd ”.



Gazeta Warszawska przedrukowała takie coś:


„W lutym 2020 roku w wywiadzie dla Radia 2000 znany izraelski rabin Jakow Cissgolts wygłosił sensacyjną wypowiedź, według której Mesjasz jest już w Izraelu, ale ujawni się dopiero po świętach Rosz ha-Szana. Mniej więcej w tym samym czasie rozpocznie się wojna między Gogiem a Magogiem. (Rosz Ha-Szana – Dzień Przypomnienia (hebr.) obchodzony według jednych źródeł 1 października, według Wikipedii w 2020 r. - 19–20 września. – A.L.)

[...]


CZY GOG I MAGOG MAJĄ COŚ WSPÓLNEGO Z NAJAZDEM NIEMIECKIM NA ŚLĄSK, JAK TO MÓWI TAKI JEDEN Z CZŁUCHOWA??

SKĄD ON TO WIE, TAKIE RZECZY, HĘ ??

 

A już w połowie października rabin Jakow Cissgolts ponownie pojawił się w Radiu 2000 i ogłosił, że Chaim Kanievsky „ma już bezpośredni kontakt z Mesjaszem”. Ale czy chodziło o bezpośrednie spotkanie lub był kontakt jakiegoś innego rodzaju, na przykład telepatyczny – tego pan Cissgolts nie uściślił. Powiedział jednak, że zarówno rabin Kanievsky, jak i tak zwani „ukryci sprawiedliwi” (cadykowie) polecili mu, aby poinformował Żydów o rychłym pojawieniu się Mesjasza i przekazał do publicznej wiadomości następujące informacje:

„…Proces odkupienia rozpocznie się za chwilę , a wydarzenia będą się rozwijać w bardzo szybkim tempie. Bardzo ważne jest, aby ludzie zachowali spokój i równowagę, aby działali prawidłowo we właściwym czasie. Czyż nie słyszeliście o Gogu i Magogu? To jest to, co nastąpi wkrótce. Sytuacja jest teraz bardziej wybuchowa, niż możecie to sobie wyobrazić. Każdy powinien wiedzieć, czy jest on wewnątrz procesu odkupienia, czy też zamierza pozostanie na uboczu… ”.

I oto 29 października 2020 roku w telewizji pojawił się jeszcze inny słynny rabin - Zev Porat, który udzielił specjalnego wywiadu dla SkyWatch TV. Powtórzył w nim informację o tym, że wojna między Gogiem a Magogiem rozpocznie się z dnia na dzień i że wydarzenia będą się rozwijać bardzo szybko i tak dalej. Ale jednocześnie przy tym uściślił, że rabin Kanievsky osobiście spotykał się z Mesjaszem po tym, jak wykryto u niego COVID-19. Oznacza to, że spotkanie odbyło się gdzieś po 4 październiku [...]

Jeśli przesłanie pana Zeva Porata nie jest jakąś figurą retoryczną, to wydaje się, że Mesjasz-Antychryst jest już w Izraelu i zaczyna przekazywać ludziom przez niektórych rabinów przesłania. Możliwe, że nawet zaczął on pokazywać ludziom jakieś cuda. A więc, spotkał się on spokojnie z 92-letnim rabinem, u którego lekarze zidentyfikowali koronę i pomimo wieku, w którym ludzie są bardzo podatni na wirusa, pan Kanievsky jest w dobrym zdrowiu i jako pośrednik między narodem a Mesjaszem przekazuje ludziom wiadomości.  

I pierwsza wiadomość oczywiście mówi o tym, że wojna między Gogiem a Magogiem zacznie się z dnia na dzień, po czym lub na progu którego wydarzy się wiele rzeczy. Oznacza to, że w rzeczywistości rozpocznie się realizacja wszystkiego, co przewidziane jest w Apokalipsie."


„Możliwe, że nawet zaczął on pokazywać ludziom jakieś cuda.” - taaaak..... widać, że GW przedrukowała tekst jakiegoś idioty.

Jednak resztę można znaleźć w izraelskich oficjalnych (chyba) gazetach.


No więc właśnie - „przybędzie” namaszczony i co teraz?

Wystąpi w telewizji jak nic, bo jak inaczej miałby wygłosić jakąś mowę do ludzkości?

Ani chybi.


No, a jak on tam będzie coś mówił do kamery – to skąd my będziemy wiedzieć, że to co mówi WSZYSTKO jest prawda, a nie tylko część??


No, bo jeśli w połowie czy po rozpoczęciu jego mowy podłączą technologię Deep Fake?


„Powie” to, co chce światowa sitwa, nieprawdaż??


A jego na przykład zgładzą, podstawią sobowtóra do pokazywania od czasu do czasu, a specjalnie dla Pomazańca zorganizują co tydzień show w telewizji i będzie co niedziela Pomazaniec życzył wszystkim smacznego obiadu, i co wtedy?


No, wtedy to nie wiadomo, co będzie, ale w każdym razie ta technologia mi się bardzo nie podoba.


To nieludzkie – pytanie, komu tak zależy na takiej cyfryzacji i do czego nas i światową sitwę doprowadzi...


Chyba tylko domniemanej przeze mnie Sztucznej Inteligencji, zwanej Arymanem (Ary-man - Adam?) , diabłem, szatanem i nie wiem czym jeszcze.... która niczym wirus skacze z człowieka na człowieka, sterując światem także poprzez opętanych przez siebie polityków....



I pamiętajcie -   C I,  C O   M O R D U J Ą   L U D Z I,  W I E D Z Ą,  G D Z I E    PORZUCILI   C I A Ł A 



cd. nastąpi..












https://thegoodnewstoday.org/israels-top-rabbi-im-currently-in-discussions-with-the-messiah-himself/

https://detektywprawdy.pl/2020/06/26/mesjasz-zydowski-przyjdzie-miedzy-wrzesniem-2020-a-wrzesniem-2021/

https://www.israel365news.com/157090/prominent-rabbi-breaks-silence-messiah-coming-this-year/

https://www.gazetawarszawska.com/index.php/historia-2/5287-antychryst-w-izraelu-oglosil-wielka-wojne-rabini-spotkali-sie-ze-swoim-mesjaszem-a-on-ostrzegl-ich-ze-wkrotce-bedzie-wojna-wideo


https://www.geekweek.pl/news/2020-11-17/przyszlosc-jest-juz-dzis-prezenterka-avatar-pojawila-sie-w-koreanskiej-telewizji-film/?fbclid=IwAR0fdEdM6eQuAbAkngmvBW9MW_DIv2INHqs7VO7-xcb2e20JS_2LfUsFCac


https://maciejsynak.blogspot.com/2019/11/morfeusz-albo-antropomorfizacja.html


https://www.planeta.pl/Ciekawostki/Krzysztof-Jackowski-zobaczyl-dramat.-Na-Polske-ida-NIEMIECKIE-WOJSKA




wtorek, 17 listopada 2020

Metody manipulacji społeczeństw ws. Białorusi

 tłumaczenie przeglądarki


17 LISTOPADA 2020, 17:01

W celu utrzymania aktywności protestacyjnej na Białorusi zastosowano technikę fali informacyjnej - Krivosheev


Aby utrzymać stopień protestów, na Białorusi zastosowano technikę fal  informacyjnych. Przewodniczący Białoruskiego Związku Dziennikarzy Andrei Krivosheev zwrócił na to dziś uwagę na forum eksperckim i medialnym „Bezpieczeństwo informacyjne państwa związkowego: współczesne wyzwania i nowe technologie” - dowiedział się BelTA.

Według Andrieja Krivosheeva technika została zmodyfikowana tak, aby pasowała do białoruskich realiów.

 „Jak to wygląda w dni tygodnia. Czwartek-piątek - powstanie głośnego kanału informacyjnego, mogłaby to być śmierć działacza, fałszywe (co słyszały białoruskie media opozycyjne) masowe gwałty w tymczasowych aresztach, te same fałszywe masowe zaginięcia i uprowadzenia ludzi, - - powiedział przewodniczący Białoruskiego Związku Dziennikarzy. 

- Piątek-sobota - maksymalne emocjonalne potraktowanie publiczności w mediach poprzez emocjonalne napompowanie ludzi do nawoływań do ekstremizmu i terroryzmu. że miliony wyszły i są wspierane przez miliony. Przyzwyczailiśmy się do różnych epitetów i terminów aby podsycić protestujących dodatkowymi emocjami i jak najszerzej opisać wydarzenia, które w ostatnich tygodniach nie wyróżniały się ani masową skalą, ani estetyką, ani nowymi znaczeniami i treścią. 

Cóż, poniedziałek-środa to gloryfikacja protestujących, świętowanie „moralnego zwycięstwa” i poszukiwanie kolejnego mobilizującego pretekstu, który podburzy opinię publiczną na następny tydzień. I tak dalej z tygodnia na tydzień ”.


Jako świeży przykład Andrei Krivosheev podał tragiczną śmierć mieszkańca Mińska Romana Bondarenko w walce na podwórku.

 „Wybrał ją właśnie taki kanał informacyjny. W piątek i tylko na platformie Telegram opublikowano 1074 postów z oglądalnością łącznie 22 mln odsłon. W sobotę pojawiły się już 1532 posty, wyświetlenia pozostały na mniej więcej tym samym poziomie - nieco ponad 22 mln”, przytoczył dane Andreya Krivosheeva. 

Według niego, w niedzielę transmisje na żywo były prowadzone w białoruskiej opozycji i zagranicznych mediach, jakby według planu, jakby według tego samego schematu.

„Co więcej, konotacje i podstawowe epitety były podobne. To jest po prostu rozwój akcji niedzielnej, moim zdaniem, prawie całkowicie według jawnej lub dorozumianej metodologii” - powiedział przewodniczący Białoruskiego Związku Dziennikarzy




Lawina kłamstw w sieciach społecznościowych jest obliczana na podstawie reakcji emocjonalnej danej osoby

Masowe kłamstwa i dezinformacja w sieciach społecznościowych mają na celu przede wszystkim emocjonalną reakcję ludzi. Taką opinię wyraził dziś dyrektor i redaktor naczelny wydawnictwa „Białoruś Segodnya” Dmitrij Żuk na forum medialno-eksperckim „Bezpieczeństwo informacyjne Państwa Związkowego: współczesne wyzwania i nowe technologie” - dowiedział się BelTA.

Dmitrij Żuk uważa, że ​​masowe dezinformacje i podróbki nie są problemem dziennikarskim, są jednym z elementów wojen hybrydowych, które toczą się obecnie na całym świecie. - Tyle, że w ostatnich latach dzięki technologii prasa stała się aktywnym uczestnikiem tych wojen. Opierają się na konflikcie, konflikcie wartości cywilizacyjnych. Próbują narzucić nam inny sposób myślenia, inne wartości moralne, inne zasady moralne - wyjaśnił.

„Dziś rzeczywiście cyfryzacja i postęp dostarczyły technologicznych podstaw dla możliwości manipulowania świadomością publiczną” - zauważył Dmitrij Żuk. „Jaka jest różnica między oficjalnymi mediami? Nadal przestrzegamy pewnych zasad redakcyjnych, przestrzegamy praw itp. napotkaliśmy anonimowy atak, którego celem jest wypompowanie emocji i skierowanie ich w pewnym destrukcyjnym kierunku ”.

Zwrócił także uwagę na kształcenie sztuk wyzwolonych w szkołach. „Dominacja technokracji w programach szkół średnich zburzyła fundamenty humanitarnej tradycji sowieckiej edukacji: jest nią znajomość i zrozumienie wartości moralnych, fundamentów i, co najważniejsze, umiejętność analizowania i krytycznego myślenia. Dziś cała ta ogromna lawina kłamstw, która spada z sieci społecznościowych i kanałów telegramowych, przeznaczony do percepcji emocjonalnej. Osoba otrzymała emocję z reguły negatywną - jest znacznie silniejsza i silniejsza niż pozytywna - i zaczął biegać. To, co będzie dalej, nie jest ważne w tej sytuacji, efekt zostaje osiągnięty. "

„Ale co najważniejsze, musimy zrozumieć: dopóki nie będziemy kontrolować platform, na których rozpowszechniane są te informacje, jesteśmy skazani na niepowodzenie. Ponieważ nasze konta na Facebooku zostaną zamknięte, kanały na Instagramie zostaną zamknięte, YouTube zablokowane itd. zostanie zrobione na zlecenie polityczne. Przykład z tweetami Trumpa jest bardzo orientacyjny. Mam wrażenie, że Demokraci w Ameryce już pokonali demokrację ”- podsumował Dmitrij Żuk.




https://www.belta.by/politics/view/dlja-podderzhanija-protestnoj-aktivnosti-v-belarusi-primenena-metodika-informatsionnoj-volny-krivosheev-416042-2020/

https://www.belta.by/society/view/zhuk-lavina-vranjja-v-sotssetjah-rasschitana-na-emotsionalnuju-reaktsiju-cheloveka-416059-2020/


poniedziałek, 16 listopada 2020

Piekarski na mękach

 




Tytułem wstępu:

15 listopada 1620 roku o godzinie 9, Zygmunt III Waza wszedł do kościoła św. Jana w Warszawie na poranną mszę świętą. Gdy przechodził przez ganek, otrzymał dwa błyskawiczne ciosy czekanem w plecy i ramię. Upadł. Towarzyszący królowi dworzanie schwycili napastnika. Był nim Michał Piekarski, szlachcic słynący z wybuchowego charakteru, emocjonalnej niestabilności, melancholii i zabicia w chwili gniewu królewskiego kucharza. Powszechnie uważano go za człowieka niespełna rozumu, furiata.

"O innej, bliższej, powtarzanej przez współczesnych, że dokonał zamachu na Zygmunta z zemsty zato, że go wraz z dobrami jego oddał w kuratelę nieuczciwym krewnym"

Nie zachowały się dokumenty z przesłuchania Piekarskiego, w czasie którego szlachcic został poddany torturom. Albrecht Radziwiłł, sędzia, który rozstrzygał sprawę królobójcy wspominał, że oskarżony najpierw składał zeznania obciążając niewinnych ludzi, by chwilę potem je odwoływać. Gdy sędzia odwiedził skazanego w więzieniu, ten mówił tylko: „Szukajcie pierwszego królestwa, a wszystkie do was należeć będą.” Wypowiedź tę uznano za kolejny ewidentny dowód na szaleństwo Piekarskiego.

Michał Piekarski poniósł za swój czyn okrutną karę. 26 listopada 1620 roku pod murami Warszawy, w części zwanej Piekiełkiem, przygotowano dla niego szafot. Najpierw obcięto mu ręką, którą podniósł na króla. Potem jego ciało zostało przywiązane do czterech koni, które ruszyły w czterech kierunkach rozrywając je na strzępy. Szczątki spalono na stosie, proch załadowano w działo i wystrzelono, by żaden ślad po Piekarskim nie został.

Okazuje się jednak, że dzięki szalonym zeznaniom, szlachcic zdobył trwałe miejsce w polszczyźnie. Zwrot „bredzić” lub „pleść jak Piekarski na mękach” jest do dzisiaj używany jako synonim opowiadania głupot.



Tłumaczenie w przypadku Piekarskiego:

- "psychicznie chory",

-  recydywista - już wcześniej zabił kucharza

-  zamach na króla - obwiniał króla za swe problemy majątkowe



Czy Piekarski naprawdę plótł głupoty?


Nie rozumiem, dlaczego ludzie tak chętnie słuchają służb, albo plotkarzy (może werwolfa?) zamiast samemu sprawdzić wiarygodność podawanych "informacji". 

Plotkowanie to okazja do oddawania się wątpliwej przyjemności wywyższania ponad innymi - w domyśle - "nienormalnymi", często epatując znajomością rzeczy oczywistych dla każdego... 

Widzimy tu na pewno zakłamaną wersję zamachu - i jego mitologizację (być może też zamierzoną) w postaci "przysłowia".

Mitologizację też widzieliśmy na pogrzebie Piłsudskiego, czy Mazowieckiego. Publiczne peany na cześć osób o niejednoznacznej roli w historii wciąga niezorientowaną część społeczeństwa w bagno fikcji, która skutkuje podtrzymywaniem nieprawdy u przyszłych pokoleń i  - kolejnymi fałszywymi "wyzwoleniami" spod okupacji....



Poniżej analiza z 1936 roku - pokazuje ona, że Piekarski nie był wariatem, tylko taką mu dorobiono gębę, aby ukryć przed niezorientowanym politycznie społeczeństwem fakt, że król jest zdrajcą - a może wręcz figurantem (jak i Piłsudski czy Mazowiecki) obcych królestw - którego zadaniem jest tak prowadzić politykę państwa polskiego, by była ona użyteczna owym obcym.



Piotr Bańkowski

Nieznana relacja o zamachu Michała Piekarskiego na Zygmunta lll-go.


Tekst tej relacji, zanotowany nie wprawnem piórem i niezdecydowaną, indywidualną, ortografją, podany tu w zmodernizowanej pisowni, jest następujący:


„1620. Die dnica 23 pq. pent, fuit dies 15 mensis Novembris. Serens. Rex Sigismundus 3 post horam an. meridiem gdy szedł na Sumę u Ś. Jana do Dziekanji drzwiami: kilka razy postąpiwszy w kościół. Królewicz W ładysław za nim idąc, zastanowił się we drzwiach, bo na ten czas przybili byli Dominikáni theses i czytał je. Króla prowadził z jednej strony X. Pruchnicki, arcybiskup Lwowski, Natenczas wyrwał się za formy niejaki Piekarski łotr ślachcic nieubogi, bo siostrę miał za... Płaza wielki rządca krak. był mu bliski powinny.


Ten zdrajca czekan mając za drzwiami z formy śpiesznie postąpił, uderzył na pomazańca bożego, co ach niestety źle było i pomyśleć, ale iż na ten czas schylił głowę król ku arcybiskupowi, pytając go, co by to za pismo na drzwiach było: przeniósł kulasem głowę, jeno toporzyskiem przez głowę uderzył. Drugi raz kinął, alić szczołtem po jagodzie oblicznej obraziwszy nieszkodliwie spadł. Trzeci raz kinął, ale iż biskup przemyski Wężyk prowadząc króla, rękę założył i tak przez rękę króla w plecy dopadł czekan, gdzie hnat(?) na kłykciu wpuszcza do go.....


W ten czas marszałek Opaliński nadworny laskę o niego tłucze, a królewicz przypadłszy w łeb go tnie. Karmelita też z Lipia wyskoczywszy zławia, uchwyci go i z kościoła wynioszszy ajdukom oddał, którego też łotra na ten czas alabartnik sztychem przez żebra przekłół. Tego potem zdrajcę die 27 9 br, który był 6ta dnica prima adventus na wozie uczyniwszy mu na ławie siedzenie, kat na różnych miejscach rozpalonemi kleszczami targał aż przyjachawszy na rynek Nowego Miasta, gdzie mu majestat uczyniono po wschodzie wszedłszy posadzony, przywiązany, kat mu 3 skubie w prawą nogę, w ud młotkiem wbił, a 3 w lewą.


Potem prawą rękę nad donicą wielką rozrzażystemi węglami pełną siarki przykładając palił, potym uciąwszy po łokieć, gębę obił i zrzucił, a w lewy cekan katowczyk mu trzymał i potym sprowadzony, bo sam szedł (nie) dobrze, położywszy go... do 4 koni przywiązany za ręce do nóg i... nogi nie mogły konie rozszarpać, aż kat skoczywszy z konia bartą naciął i dopiero rozszarpały, a zatym w ogniu spalony....“.


Porównując powyższą opowieść klasztorną z innemi, znanemi dotychczas, wzmiankami o nieudanym zamachu Piekarskiego, łatwo stwierdzić, że jako źródło historyczne nie przynosi ona żadnych rewelacyjnych i ważnych szczegółów.

Jest to proste, bezpretensjonalne opowiadanie, nie wiadomo nawet, czy przez naocznego świadka spisane, nie dające pełnego obrazu zamachu, nie mniej jednak ciekawe i cenne przez to, że pozwala obraz całego zajścia lepiej w wielu szczegółach odtworzyć, dorzuca kilka nowych drobnych faktów, których nie znajdujemy w innych ówczesnych świadectwach, ponadto pewne fakty podaje w nowej, odmiennej, wersji.


Dzięki tej właśnie relacji klasztornej dowiadujemy się teraz, np., że króla prowadzono do kościoła drzwiami od strony Dziekanji, że na drzwiach tych Dominikanie świeżo przybili swe tezy, że te tezy tak zainteresowały królewicza Władysława, że idąc za królem zatrzymał się z częścią orszaku, aby je przeczytać. W tym momencie król przekroczył próg kościelny, nie mając nikogo za sobą, z czego skorzystał, ukryty z drugiej strony za drzwiami, Piekarski.


Ta też notatka tłomaczy, dlaczego pierwsze uderzenie czekanem nie okazało się niebezpieczne. Notatka czerwińska stwierdza również,—nie wiadomo zresztą, czy zgodnie z prawdą, bo wbrew wszystkim innym świadectwom,— że pierwszy, kto próbował zasłonić króla od ciosów, miał być jeden z prowadzących, króla duchownych, biskup przemyski Wężyk. Ż tejże relacji dowiadujemy się dokładniej, że owym zakonnikiem, o którym jedno ze źródeł wspomina, że schwycił uciekającego Piekarskiego, był kwestujący pode drzwiami kościoła Karmelita z Lipia pod Grójcem.


Tak samo niektóre szczegóły egzekucji inaczej są przedstawione w relacji klasztornej, a odmiennie w innych świadectwach ówczesnych. To wszystko. Nic natomiast nie mówi relacja czerwińska o sprawie, która dla wyświetlenia tła i genezy zamachu ma pierwszorzędne znaczenie: nie znajdujemy w niej ani słowa o pobudkach, które Piekarskiego skłoniły do podniesienia ręki na króla.


Piekarski, jak to stwierdza szereg historyków, cierpiał podobno na pomieszanie zmysłów i czynu swego miał dokonać w stanie niepoczytalności umysłowej.


Tak piszą polscy historycy P. Piasecki, J. In, Petrycy, St. Kobierzycki i in. Za nimi za obłąkanego uważają go i historycy obcy, jak Gdańszczanin Ewerh. Wassenberger w XVII wieku lub Fr. Lauterbach w wieku XVIII.

Nie znaczy to jednak, żeby wszystkie znane dotychczas źródła i świadectwa współczesne jednakowo wyraźnie wypowiadały się w tym względzie lub też, żeby były całkowicie jednomyślne.

Już sam wyrok sądu senatorskiego z dnia 26 listopada 1620 r., dochowany w aktach Archiwum Głównego w Warszawie, brzmi w odnośnym ustępie dość niejasno i lakonicznie

Stwierdzono w nim w związku z pobudkami zamachu tylko tyle, że Piekarski sprowadzony z więzienia do senatu i stawiony przed oblicze senatorów i posłów, „zamachu tak straszliwego, jako powszechnie wiadomego, nie zapierał się, — ale tylko wyznawał, iż takowego dopuścił się w czasie, kiedy był jakowąś wściekłością miotany“

O tem, żeby Piekarski od dzieciństwa lub choćby dłuższy czas cierpiał na chorobę umysłową, wyrok nie wspomina. Milczy o tem również, jak już zaznaczyłem, i ogłoszona obecnie notatka klasztorna. Gdyby jednak kto chciał w tym względzie z notatki tej wysnuć jakiś wniosek, biorąc za podstawę ton, w jakim jest utrzymane całe opowiadanie o Piekarskim, i wyrażenia, jakiemi się posługuje, nazywając go nieinaczej, jak „łotr“ i „zdrajca“, to możnaby przypuścić, że zakonnik czerwiński uważa go za całkowicie normalnego i odpowiedzialnego za zbrodniczy czyn. Przypuszczenie takie mogłoby być tembardziej usprawiedliwione, że i inni współcześni nie szczędzą Piekarskiemu jeszcze mocniejszych epitetów, obrzucając go obelżywemi wyzwiskami, tak, jakgdyby był złoczyńcą, który dokonał zbrodni z premedytacją.


Dla przykładu dość tu przytoczyć początek współczesnego polsko-niemieckiego wiersza p. t. „Prawdziwe opisanie przedsięwzięcia złego człowieka, który zamyślił Jego Mość Zygmunta III, Króla Polskiego zamordować“, wiersza opisującego zamach a jednocześnie piętnującego w mocnych i ostrych zwrotach jego sprawcę, przytem bez najmniejszych aluzyj do obłąkania:

„O psia krew! rodu złego bezbożny człowiecze, Niegodny czci Bękarcie. (Tak ci matka rzecze Korona Polska sławna, nad insze zasobna Szlachectwem i rycerstwem, cnotą wszcząt (!) ozdobna). Cóż ci się dzieje, powiedz? Czemużeś tak śmiały? Nie lękasz się karania w sercu zatwardziały? Słychane li są rzeczy, któreś, zdrajco, począł. Skrawie żeś się usilił, tak od złości oddął. Przez całe trzy dni, Liszko wściekła od łotrostwa, Zamyśliłeś mordować, koniecznieś się spinał: Coś w siedm leciech szykował, czegoć szatan kazał, Nie Anioł dobry, Jędzo.... i t. d,“



W tym samym tonie, nie przebierającym w słowach i pełnym oburzenia, utrzymany jest i dalszy ciąg.


O obłąkaniu ani wzmianki, ani słowa.


Jeśli w powyższych źródłach nic się nie mówi o chorobie umysłowej Piekarskiego, to zato obszernie rozpisał się o nienormalnym stanie jego umysłu inny anonimowy autor broszury, również w tym czasie wydanej, p. t.

„Prawdziwe a krótkie opisanie jako Pan Bóg wielce pobożnego Pana Najjaśniejszego Zygmunta III króla Polskiego, cudownie przy zdrowiu i żywocie zachował, na który się był jeden szalony człowiek usadził"

Ciekawy ten i rzadki druk niepozbawiony jest jako źródło historyczne pewnej wyraźnej tendencji. Jego autor stara się usprawiedliwić przed opinją publiczną krewnych Piekarskiego, którzy uzyskali od króla nad nim opiekę, a jak wynika z innych źródeł, opieki tej należycie nie sprawowali. Chęć oczyszczenia chciwych krewnych od tych zarzutów przewija się przez całą argumentację anonimowej broszury.

Autor jej zapewnia, że Piekarski od młodości cierpiał na „melancholję“ i miał skłonności do „furyj“: „Był zawsze dziwak, melancholik, furjat wielki, któremu, gdy już do średnich lat przychodził, szatańskie przenagabanie (bo powiadał, że miewał jakieś widzenia) tem więcej umniejszyło“ Przyszły sprawca zamachu miał być tak nieopanowany, że gdy mu kto w czem najmniej przymówił, zaraz się do broni porywał.

Raz „bez wszelkiej przyczyny, jedno z samej furji a za poduszczeniem szatańskiem“ zabił kucharza szwagra swego Płazy, wielkorządcy krakowskiego. Kiedyindziej, różnemi czasy, kilka osób ranił. Przy tej gwałtowności charakteru miał jednocześnie unikać ludzi: „Małoco z ludźmi obcował i mówił, sam w sobie żył i milczeniem a ponurem okiem melancholją się bawił, rozmaite w niej (jak to pospolicie w melancholikach bywa), — imaginationes jako sam powiadał i widzenia, albo raczej oszukiwania djabelskie miewając“ W takim stanie umysłu „słysząc, że króla francuskiego zabito, — opowiada anonim, — wpadło mu w myśl Króla J, M. Pana swego zabić, która w nim trwała od lat 10 według jego wyznania“.


Ten przykład Ravaíllac'a, który w r. 1610 zamordował Henryka IV, miał być nie tylko zachętą, ale i jedyną pobudką dla Piekarskiego do pozbawienia życia króla polskiego. O innej, bliższej, powtarzanej przez współczesnych, że dokonał zamachu na Zygmunta z zemsty zato, że go wraz z dobrami jego oddał w kuratelę nieuczciwym krewnym, anonim nie mówi wcale. Natomiast, całkiem przeciwnie zapewnia, że „niektórzy powinni jego i przyjaciele otrzymali nań opiekę jako na tego, co nie miał rozumu i rządzić się nie umiał, ujęli majętność jego i trzymali, onemu udzielając z nich na przystojne wychowanie“. Nie wszystko jednak w tem „przystojnem wychowaniu“ musiało być w porządku.


Posiadamy w tym względzie świadectwo dwuch ludzi, którzy w dniu 15 listopada 1620 r. byli w Warszawie. Jeden z nich — to Albrecht Stanisław Radziwiłł, bliski zaufany dworu królewskiego, wychowawca królewicza Władysława, znajdujący się w momencie zamachu w orszaku królowej, która niedługo po królu zdążała za nim z zamku do kościoła. W krótką chwilę po zamachu Radziwiłł znalazł się przy boku króla, a potem brał udział w sądzie nad Piekarskim. W ciekawych pamiętnikach, ogłoszonych dopiero w r, 1843, pisze on wcale inaczej, niż bezimienny autor broszury, i o „przystojnem wychowaniu“ Piekarskiego i o tem, co go do zamachu skłoniło. „Gdy Piekarski na umyśle pomieszania dostał, — opowiada Radziwiłł, — krewni jego, Daniłowiczowie i Tomaszewski, uprosili u króla opiekę nad nim i, zabrawszy jemu dobra, wolno mu wałęsać się pozwolili, ani dostatecznie starali się o jego utrzymanie. Piekarski zapalony gniewem, nie na opiekunów, lecz na króla złość swoją wywarł“ . Nie musiała to być wyłącznie osobista opinja zaufanego Zygmunta i świadka zamachu, skoro nawet niektórzy senatorowie w czasie rozprawy sądowej żądali postawienia w stan oskarżenia opiekunów Piekarskiego.


Nietylko w przystojne wychowanie, ale nawet w chorobę umysłową i obłąkanie Piekarskiego nie wierzy drugi współczesny pamiętnikarz, Samuel Maskiewicz, który 15 listopada również był obecny w Warszawie, przyjechawszy dnia poprzedniego wraz z hetmanem polnym Radziwiłłem na odbywający się od dwuch prawie tygodni sejm.


Maskiewicz, który w pamiętniku swym wydanym w roku 1838-ym, poświęca między innemi kilka ustępów zamachowi, po swojemu pisze o pobudkach, które popchnęły Piekarskiego do zbrodni: „Ten isty Piekarski miał dwie siostry za Domaszewskim, starostą Łukowskim i za Płazą, wielkorządcą krakowskim, którzy to szwagrowie, uczyniwszy go szalonym, wyprawili kuratelę u króla, majętności mu zabrawszy, samego i nędznie i ladajako chowali: a na ten czas, będąc przy Domaszewskim, przyjechał z nim na sejm i wziął rankor do króla, iż to dał nań kuratelę jako na szalonego, czym się on być nie znał. Zaczym mu wszystko pobrano, i chcąc się tego mścić na królu, zmyślił tak niecnotliwy postępek, czego i dokonał“.


Cytując powyższą relację Maskiewicza, nie można nie przytoczyć jednocześnie i kilku faktów, rzucających zastanawiające światło na intrygującą kwestję obłąkania Piekarskiego.

Wiadomo np., że gdy jezuita, dysponujący go na śmierć, zalecał mu, aby Bogu dziękował, że cios jego chybił, to Piekarski rękę przeklinał, że go zawiodła, a gdy kat miał mu tę rękę palić, sam ją na ogień wyciągnął. Wspomniany wyżej Ałbr. St. Radziwiłł, choć był przekonany o szaleństwie Piekarskiego, opowiada o charakterystycznem zajściu w czasie rozprawy sądowej, które raczej o gwałtowności i zawziętości charakteru świadczy, a nie o braku zdrowych zmysłów i obłąkaniu.

„Gdy na sądzie jeden z senatorów często przemawiał do zbrodniarza i występek mu wyrzucał, — opowiada Radziwiłł, — prosił Piekarski stróża, aby mu ręce odwiązał dlatego jedynie, aby tego senatora (szpetny mu dawszy przydomek) przez okno wyrzucił, co uczyniwszy, pozwoli, aby nad nim uczyniono wyrok“11).

Historyk, pragnący wszechstronnie wyświetlić motywy i tło zamachu, nie będzie mógł pftainąć jeszcze paru charakterystycznych momentów, zasługujących na bliższą i głębszą uwagę.


Przedewszystkiem— ciekawy zbieg okoliczności:

Piekarski pochodził z tego samego Sandomierskiego województwa, które wraz z województwem Krakowskiem najostrszej zwalczało proaustrjacką, dwulicową politykę króla Zygmunta, która, między innemi, pośrednio doprowadziła do spustoszenia w tych właśnie latach 1619— 1620 obu województw przez Lisowczyków, wracających z austrjackťch krajów do Polski i niszczących wszystko po drodze.

W roku 1619-ym cały trakt podgórski został przez nich spustoszony. Plądrowali i rabowali przez miesiąc Podhale. Rzucali nawet groźby, że napadną na Kraków. To też w tych dwu województwach, na których skórze najdotkliwiej odbiła się polityka zagraniczna króla, panowało powszechne oburzenie na pomoc, okazywaną przez niego cesarzowi, na wtrącanie się w sprawy czeskie i węgierskie, na samowolne wysyłanie Lisowczyków na pomoc Austrji.


Obawiano się zamieszek i buntu przeciw królowi, który, co należy podkreślić, nigdy właściwie nie cieszył się popularnością u ogółu szlacheckiego i w ciągu długiego, prawie pół wieku trwającego, panowania nigdy nie mógł się pochwalić, jak ongiś dziad jego Zygmunt Stary, — „poddanych konfidencją“. Nieufność i niechęć wzajemna wystąpiły niemal nazajutrz po elekcji.


Dynastyczne praktyki króla, sprzeczne z aspiracjami szlachty i interesem narodu, polityka, w której dopatrywano się ze strony Zygmunta również i absolutystycznych tendencyj, stała się w dużym stopniu źródłem tarć między nim a szlachtą. Tarcia te i nieporozumienia między „królem jezuitów“ a opozycją szlachecką, podsycane przez potężnych i wpływowych jej przywódców, przybierały niejednokrotnie formy groźne dla całości państwa i niebezpieczne dla bytu Rzeczypospolitej. Rozrastają się one w zatargi, w burzliwe zjazdy i obrady, w konfederacje żołnierskie, krwawe starcie z rokoszanami pod Guzowem. W namiętnym zgiełku tych nieporozumień, przepojonych egoizmem szlachty i ambicjami jej przywódców, sporami religijnemi katolików i protestantów, sprzecznościami stanowych haseł i rozbieżnością w ujmowaniu zadań państwa i obowiązków króla, — nieraz były wystawiane na szwank dostojeństwo i powaga władzy monarszej, chwiał się tron, Zygmuntowi groziło niebezpieczeństwo utraty korony, więcej nawet, bo wolności i życia.


Dość tu przypomnieć zajścia w Gdańsku 1593 roku, gdy w czasie tumultu mieszczan życie króla znalazło się w niebezpieczeństwie, rokosz Zebrzydowskiego w roku 1607 i incydent z rokoszaninem Hołownią w czasie bitwy pod Guzowem, pogłoski o spiskach przeciw królowi w latach 1620 i 1625 — wreszcie — sprzysiężenie roku 1624, którego uczestnicy zamierzali uwięzić króla z całą rodziną i pozbawić go tronu.


Zamach Piekarskiego nie był więc ani pierwszą ani ostatnią próbą podniesienia ręki na Zygmunta III.


Skłóconą atmosferę życia polskiego podsycały, szczególnie w latach 1618— 1620, burzliwe wypadki na Zachodzie, a przedewszystkiem w krajach Korony Habsburskiej.

Powstanie w Czechach, na Węgrzech, na Morawach i Śląsku, defenestracja praska, detronizacja Ferdynanda II w sierpniu 1619 roku, walka stanów protestanckich w tych krajach z Habsburgami o prawa polityczne i wolności religijne, zwracanie się tych stanów ponad głową Zygmunta do stanów polskich, — wszystko to odbijało się głośnem echem w Rzeczypospolitej, którą król usiłował w imię swych celów dynastycznych postawić u boku Austrji, znienawidzonej przez ogół szlachecki, dopatrujący się w tej polityce prób zamachu na swe wolności i źródła klęsk, spadających na kraj, jak katastrofa Cecory.

Wzburzenie, jakie panowało w roku 1619 wśród szlachty sandomierskiej i krakowskiej, wzmogło się jeszcze w roku następnym. W styczniu 1620 r. szlachta ta zjechała się na roki ziemskie do Krakowa.

„Tutaj, — cytujemy Szelągowskiego, — nastąpił wybuch długo tłu mionej nieufności do króla, nienawiści do jego doradców, podsycany krzywdami Lisowczyków i podżeganiem oponentów polityki Zygmunta III, w rodzaju braci Zbarskich. Zamiast odbywać sądy szlacheckie poczęła domagać się od wojewody Mik. Zebrzydowskiego, aby rozpoczęto narady nad ukróceniem Lisowczyków i powściągnięciem zła. Trzeba było zawiesić sądy, a rozpocząć obrady. Stanowisko, jakie zajęła szlachta, przeciwna mięszaniu się w sprawy śląskie i węgierskie i zaciągom Lisowczyków na rzecz cesarza Ferdynanda, było tak groźne, że senatorowie za warunek udziału swego w obradach wymogli przyrzeczenie na niej, że nic przeciwko królowi i ustawom Rzeczypospolitej nie przedsięweźmie. Uchwalono wysłać listy i poselstwo do króla, prymasa i hetmana"

W połowie stycznia szlachta krakowska nie tylko ponownie wysłała poselstwo do króla, ale nawet obesłała szlachtę wielkopolską, zebraną na jurydyce w Poznaniu z prośbą o przeszkodzenie dalszemu mieszaniu się Rzeczypospolitej w sprawy austrjackie i wystąpienie przeciw dwulicowej polityce króla, który pod naciskiem opinji szlacheckiej wydawał mandaty przeciw Lisowczykom, a potajemnie zezwalał bez niczyjego upoważnienia na ich zaciągi na rzecz Habsburgów, wciągając Polskę w zamęt wypadków śląskich i węgierskich.

W maju w Krakowie zanosiło się na nowy rokosz, co przewidując senatorowie, nie przybyli na popis wojskowy szlachty, który też nie doszedł do skutku. We wrześniu na sejmiku w Proszowicach szlachta małopolska nie pozwoliła mówić zausznikowi Zygmunta III marszałkowi w. kor., Mikołajowi Wolskiemu, który nie po jej myśli chciał tłumaczyć pakta między Polską a Czechami i kwestję przymierza polsko - austrjackiego. Sejmiki, poprzedzające sejm listopadowy 1620 r., potępiły politykę austrjacką Zygmunta, w skutku której w drugiej połowie września 1620 r. zwaliła się na Polskę nawała tureckotatarska i przyszła straszliwa klęska Cecorska.

Zbierający się pod jej wrażeniem sejm, trwający od 3 listopada do 2 grudnia 1620 r. wybuchł burzą zarzutów przeciw regalistom. Te same dwa województwa, krakowskie i sandomierskie, w podnieconej i nerwowej atmosferze katastrofy cecorskiej, dnia 10 listopada, — a więc na kilka dni przed zamachem Sandomierzanina Piekarskiego,—zszedłszy się ze sobą, spisały „skrypt“, który marszałek koła sejmowego za zgodą izby poselskiej przeczytał królowi.

W pytaniach, sformułowanych w tym skrypcie, zawierało się ryczałtowe potępienie polityki zagranicznej Zygmunta. Opozycja dopatrywała się w niej łamania samowolnego paktów i ściągania wojen i klęsk na Rzeczpospolitą, trwonienia poborów na obce zaciągi, na poselstwa w sprawach habsburskich, zarzucała nielojalne wykonywanie ustaw publicznych, które król ogłaszał, a potajemnie znosił.

Na ten to burzliwy sejm przyjechał Piekarski z jednym ze swych szwagrów, Domaszewskim. Trudno przypuścić, żeby był obojętny i głuchy na namiętne i burzliwe przemówienia posłów i wyjątkowo agresywną opozycję bliskich mu sandomierskich i krakowskich ziemian. To też niedaleki od prawdy zapewne jest K. Wł. Wóycicki, gdy w życiorysie Piekarskiego pisze, że „obecny wielu zjazdom rokoszanów, nasłuchawszy się mów gorących i pełnych nienawiści przeciw królowi, przypomniał sobie i własną krzywdę, że za wyrokiem jego sądu był zamknięty".


Zresztą podobne refleksje i spostrzeżenia znajdujemy i u współczesnych obserwatorów życia publicznego w Polsce. Historyk tych czasów, Paweł Piasecki całkiem wyraźnie wskazuje na możliwość związku zamachu z atmosferą polityczną, panującą w kraju: ,,Ów tedy szaleniec, — pisze autor Kroniki, — sądząc się być skrzywdzonym, albo też słysząc głośne szemrania ludu na posłane Austrjakom posiłki, a stąd pobudzonego do wojny Turczyna, przedsięwziął był od dawnego czasu wywrzeć zemstę na osobę królewską za podaną sobie zręcznością“ .


Z pośród dzisiejszych historyków jeszcze dalej idzie W. Dobrowolska w wydanej przed paru laty pracy o Zygmuncie III, gdzie wysuwa przypuszczenie, że Piekarski był najprawdopodobniej narzędziem w ręku spiskowców przeciw królowi.


Obok bliskiego związku Piekarskiego ze szlachtą sandomierską, zastanawiającą jest i druga okoliczność, której badacz tej sprawy nie będzie mógł pominąć. W pierwszej chwili po zamachu otoczenie króla było przekonane, że stoi w obliczu spisku, którego narzędziem i wykonawcą był Piekarski, Gdy podniesiony z ziemi król zapytał: „Co się dzieje, co to jest?“, — odpowiedzieli mu dwaj dworzanie biskupa Szyszkowskiego, którzy pierwsi z sąsiedniej kaplicy pośpieszyli mu na pomoc: ,,Zdrada jakaś, ale się nie bój, W. K, M.“.


A gdy następnie niektórzy z senatorów doradzali aby króla, wprowadzonego zaraz po zamachu do najbliższej kaplic zzwłocznie odprowadzić z kościoła na zamek, sprzeciwił się temu biskup Szyszkowski: „Szkoda wychodzić, by nie* była jaka zdrajców zasadzka, niech się tumult uspokoi, a więcej się do J. K. M. zejdzie“ .


A tymczasem w obawie sprzysiężenia ściągnięto do zamku wojsko. Nieoczekiwane było zachowanie się części najbliższego otoczenia Zygmunta III w momencie zamachu.

[Znaczy byli w spisku wg mnie - ustawili się z dala, by nie musieć pomagać królowi - MS]

Za wchodzącym do kościoła królem kroczyli senatorowie z królewiczem Władysławem na czele, a dwaj biskupi prowadzili go pod ręce, Notatka czerwińska wymienia ich nazwiska i dodaje, że gdy Piekarski zamierzył się na króla poraz trzeci, biskup Przemyski Wężyk „rękę założył i tak przez rękę króla dopadł czekan“.


Szczegółu tego,—mówiąc nawiasem,—inne źródła nie podają, twierdząc jednozgodnie, że to marszałek Opaliński udaremnił trzecie uderzenie czekanem, wytrąciwszy go laską marszałkowską z rąk złoczyńcy. Gdy Piekarski rzucił się do ucieczki i wybiegł z kościoła, puścił się za nim w pogoń Opaliński, co widząc królewicz Władysław chwycił za szablę i zadał cios w głowę uciekającemu.


Tymczasem w kościele, a przedewszystkiem na miejscu zamachu, powstała nieopisana panika, spotęgowana krzykiem włoskich śpiewaków z chóru; „traditore! traditore!“, co wielu obecnych w kościele zrozumiało: „Tatarzy w mieście“. I oto w pewnym momencie król, który upadł na podłogę, znalazł się sam bez pomocy!


Nikt z orszaku, znajdującego się w kościele, nie pobiegł mu na ratunek, ,,X-ża (biskupi, którzy go prowadzili pod ręce) uciekli, króla na ziemi odbieżeli“, — pisze z pewną ironją Maskowicz .


Kompromitującą ucieczkę najbliższej asysty potwierdza i Albr. St. Radziwiłł. Nie odważniej zachowało się i wielu dostojników świeckich, którzy zmieszali się z tłumem, uciekających z kościoła.

Z pierwszą pomocą odważył się podbiec do króla Jan Kaliński, sługa i dworzanin biskupa Szyszkowskiego, który właśnie tylko co skończywszy mszę w sąsiedniej, przytykającej do drzwi, kaplicy, zamierzał z niej wychodzić. Dlaczego zabrakło u boku króla dygnitarzy, wyjaśnia kronikarz wypadków 1620 roku, historjograf uniwersytetu jagiellońskiego, J. In. Petrycy:

,,Haerentibus cunctis, cum auxilium ptriculí cuiusq aut suspicionis tarderet metus, primus Joannes Kalinscius... adiuvante per manus Bonawentura Rogascio, acceptum medium terra adlevat“ 21, szcze w ej o strachu dostojników, żeby ich nie posądzono o udzia* spisku, mówi Samuel ze Skrzypny Twardowski w poemacie „Władysław IV“:


........ król z ciężkiego razu Ówdzie padnie. Nie śmiał nikt leżącego zrazu Podnieść z ziemie, bojąc się, żeby obwiniony, W czyichkol· :экЬу ręku został tak zraniony, Nie beł tego ekscesu, więc które się zlały Członki krzyżmem niebieskim, dotknąć się ich bały Ręce proste........“


Zato po zamachu, gdy niebezpieczeństwo minęło ,^ gdy śledztwo ustaliło, że Piekarski nie miał wspólników, „znalazło się stu, którzy dla przypodobania się (królowi) chwalili się, iż ranę zadali (Piekarskiemu)“ .


Wyrok, wydany na Piekarskiego, wbrew woli króla, który miał mu nawet z własnego stołu posyłać do więzienia potrawy, był tak surowy, że srogości jego dziwili się cudzoziemcy.


W wykonaniu wyroku senatorskiego obmyślił nieprawdopodobne wprost tortury i rodzaj śmierci marszałek w. kor. Mikołaj Wolski, znany gorący zwolennik austrjackiej polityki króla, jeden z najbardziej zaufanych doradców Zygmunta III, niefortunny mówca wobec szlachty małopolskiej na wspomnianym wyżej wrześnionym sejmiku w Proszowicach.


Instrukcja szczegółowa, ułożona przez niego dla kata, różni się nieco od opisu przedśmiertnych mąk, podanych przez czerwińskiego anonima i zawiera następujący rodzaj i porządek tortur:


„Sprawca najprzód z miejsca więzienia, z którego zostanie wyprowadzony przez kata i jego oprawców, wsadzony będzie na wózek, do tego sporządzony, mając skrępowane ręce i nogi, przywiązany wozu tak zostanie, aby postać siedzącego zachował. Zasiądzie przy nim swe miejsce kat z oprawcami, mającemi swe narzędzia, ogień siarczysty i rozrzarzone węgle "»żony be przez rynek i ulice miasta. W miejscach, wyznacz obna? o czterema szczypcami oprawcy ciało szarpać będą. Gdy na miejscu kat stanie, z wozu na rusztowanie umyślnie wystawione na 8 łokci od ziemi wyniesione, przeprowadzony zostanie. Tam mu kat ów czekan żelazny, którym na Najjaśniejszego Krćla Jmości targnął się, do ręki prawej włoży i z nim razem rękę bezbożną i świętokradzką nad płomieniem ognia, siarczystego palić będzie. Dopiero gdy wpół dobrze przypalona będzie, mieczem odetnie, toż i z lewą ręką, bez przypalenia jednak uczyni. Poczem czterema końmi ciało na cztery części roztargnione, a obrzydłego trupa ćwierci na proch na stosie drew spalone zostanie. Nakoniec proch w działo nabity wystrzał po powietrzu rozproszy".


Wyrok „ądu senatorskiego nie ograniczył się tylko do kary śmierci, poprzedzonej tylu okrutnemi mękami. Pozbawiwszy Piekarskiego czci i wszystkich przywilejów szlacheckich, sąd polecił skonfiskować i przekazać na własność skarbu wszystkie jego dobra, odsądziwszy po wieczne czasy od jakichkolwiek praw do nich sukcesorów zarówno zstępnych jak i pobocznych. Surowy wyrok dotknął i potomków Piekarskiego, uznając ich też po wieczne czasy -— za niegodnych piastowania w Rzeczypospolitej jakichkolwiek urzędów, godności i zaszczytów.


Ażeby zaś pamięć zamachu zatrzeć i zagładzić, nakazano włość dziedziczną Piekarskiego w Sandomierskim, Bieńkowice, zburzyć, zabudowania z ziemią zrównać i wznieść na tem miejscu piramidę lub kolumnę z kamienia albo z cegły.


Nie darowano i czekanom. „Aby się złym zamysłom (ha przyszłość) zabieżało“, sejm powziął uchwałę, zabraniającą noszenia czekanów in loco publico pod winą dwuchset grzywien.



Tłumaczenie w przypadku Piekarskiego:

- "psychicznie chory",

-  recydywista - już wcześniej zabił kucharza

- zamach na króla - obwiniał króla za swe problemy majątkowe




I tu ciekawostka:


Zamach we Wrocławiu na cesarza Wilhelma II.


Podobne tłumaczenie jak w przypadku Piekarskiego:

- "psychicznie chora",

-  recydywistka - już wcześniej chciała kogoś zabić ( prawnika) 

- "który pozbawił ją majątku"


Prawda, że to ten sam scenariusz??


O sobie też słyszałem, że jestem ponoć "wariat".

Czy osoby, które OD LAT łażą za mną po ulicy i organizują mi tzw. synchronizację, mają swoim zachowaniem zmusić mnie do agresji?


A wszystko po to, by zataić sprawę Werwolfa...






Synchronizacja min. tutaj:

https://maciejsynak.blogspot.com/2020/11/kaligula-opetany-nie-szalony.html
https://maciejsynak.blogspot.com/2019/09/notatka-maj-wrzesien-2019-rasowy-ubek.html



Całość tekstu Bańkowskiego wraz z przypisami tutaj:

http://bazhum.muzhp.pl/media/files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r1936-t33-n1/Przeglad_Historyczny-r1936-t33-n1-s279-292/Przeglad_Historyczny-r1936-t33-n1-s279-292.pdf


http://www.edusens.pl/edusensownik/bredzic-jak-piekarski-na-mekach