Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 12 stycznia 2016

Symulakra





Każde państwo można obalić w przeciągu 100 lat


poprzez zakulisowe działania wrogiej 5 kolumny, zorganizowanej na wzór podziemnej armii, polegające na:

- zmasowanych zgodnych z prawem czynnościach mających na celu paraliż państwa
- zmasowanych zgodnych z prawem nieetycznych czynnościach o bandyckim charakterze, mających na celu wpłynięcie na postępowanie konkretnych osób
- ukrywanych działaniach nielegalnych




symulakra  [łac.], obiekt materialny, płaski (np. wydruk z drukarki komputerowej) lub trójwymiarowy (np. hologram), umieszczony w celu wypełnienia pustego miejsca po oryginale, który zaginął, uległ zniszczeniu lub znajduje się w innym miejscu.
 
 

Symulakra nie jest kopią, której sporządzenie wymaga współistnienia oryginału; nie jest także jego wiernym odtworzeniem, gdyż do wykonania s. stosuje się inny od pierwotnego materiał; np. w konserwatorstwie dzieł sztuki zastosowanie techniki elektronicznej ogranicza twórczą ingerencję autora s. w porównaniu z tradycyjną pracą konserwatora-restauratora.
 
 
Przykładem zastosowania s. w Polsce jest realizowany (2005) od kilku lat projekt wystroju wnętrza zabytkowego Dworu Artusa w Gdańsku: w miejscach dawniej zajmowanych przez malowidła olejne, zaginione lub zniszczone podczas II wojny światowej, umieszcza się ich s. wytworzone przy użyciu drukarki (plotera), nanoszącej na specjalnie dobrane podłoże warstwy pigmentu tworzące obraz; obraz ten jest generowany przy użyciu fotografii cyfrowej i specjalistycznego oprogramowania komputerowego, z wykorzystaniem elektronicznej obróbki zachowanego wizerunku; wizerunkiem tym jest fotografia lub reprodukcja autentycznego artefaktu, pokazujące go na ogół w innej skali i kolorystyce.
 
Symulakra umożliwia nowe sposoby badania (np. analizę porównawczą powiększonych szczegółów lub uzupełnionej całości) oraz eksponowania dzieł sztuki i zabytkowych wnętrz nie zachowanych w oryginale; s., jako ich prawdopodobna podobizna, służy celom edukacyjnym, umożliwiając prezentację hist. przestrzeni kulturowej i zapewniając jednocześnie odróżnienie zabytkowych elementów autentycznych od nowo wytworzonych.
 
 
symulakrum «obraz, zwłaszcza stworzony przez kino lub telewizję, który jest czystą symulacją, pozorującą rzeczywistość albo tworzącą własną rzeczywistość»
 
 
Symulakr, symulakrum (łac. simulacrum „podobieństwo, pozór”; l.mn. simulacra) –˜ obraz, który jest czystą symulacją, pozorującą rzeczywistość albo tworzącą własną rzeczywistość. Również obiekt materialny wyobrażający istotę żywą, nadprzyrodzoną i fantastyczną w ich trójwymiarowym kształcie. Wykorzystywane w celach religijnych, magicznych, naukowych, praktycznych i zabawowych (np. lalki). Często są wyposażone w pewne atrybuty, potwierdzające ich pozorne życie, na przykład możliwość działań motorycznych.




 "Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność. Tylko jakoś nikt nie chce korzystać z tej…"


- Bartłomiej Sienkiewicz, Minister Spraw Wewnętrznych












http://werwolfcompl.blogspot.com/





http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/symulakra;3982027.html
https://pl.wikipedia.org/wiki/Symulakr
http://sjp.pwn.pl/sjp/;2576805


http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/panstwo-polskie-praktycznie-nie-istnieje-polityczny-deal-sienkiewicza-z-belka-najwazniejsze-cytaty,439819.html











Pomiędzy wierszami


przedruk




Czy to zawoalowana groźba ze strony niemiec?

Niemiecka gazeta szydzi: prawica niech sobie jedzie do nowej, atomowo-parówkowej Polski!

Data publikacji: 2016-01-12 08:00
Data aktualizacji: 2016-01-12 11:14:00
 
 
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” sugeruje ironicznie, że wyborcy prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD) powinni… wyjechać do Polski. Kilka milionów Niemców popierających tę partię znalazłoby nad Wisłą kraj, który – twierdzi niemiecka gazeta - ochroni ich przed zagrożeniami lewicowego świata.

Taką propozycję przedstawił na łamach „FAZ” Niklas Maak, nawiązując do głośnego wywiadu polskiego ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego udzielonego dziennikowi „Bild”. „Polski minister Waszczykowski wymienił, co jego zdaniem zagraża zachodnim społeczeństwom: wegetarianie, rowerzyści i rasowe przemieszanie. Dzięki temu [minister] może stać się nową maskotką AfD” – twierdzi Maak.

Choć Waszczykowski w ten sposób podsumował po prostu utopię zachodniej demokracji liberalnej, według Maaka – naraził się na śmieszność. „Waszczykowski, który sam, jak da się zauważyć, rzadko jeździ na rowerze i ewidentnie nie zrezygnował z mięsa, stał się w Niemczech dzięki tym uwagom bohaterem wszystkich białych mięsożerców, którzy uważają Zachód za zagrożony przede wszystkim przez śledzie, wiatraki i parytety” – czytamy.

Autor pyta następnie, czy „idealna Polska Waszczykowskiego, wolne od uchodźców, całkowicie katolickie atomowo-parówkowe państwo” nie mogłoby przypadkiem stać się nową ojczyzną niemieckiej prawicy? „Czy AfD, której członkowie jak dotąd nie słynęli ze szczególnej przyjaźni do Polski, ale raczej z ze zdecydowanej wrogości do kulturowego przemieszania, wiatraków i parytetów, dołączą teraz zgodnie do nowej Polski Waszczykowskiego? A może Polska [dołączy] do AfD?” – pyta Maak.

„Jeżeli wszyscy wyborcy AfD […] przenieśliby się do Polski – a więc wszyscy niemieccy wrogowie wegetarian, nienawidzący rowerów, krytycy parytetów – to wówczas miałoby się do czynienia z prawdziwą falą uchodźców na granicy, lawiną ludzi, niemieckim strumieniem; a wówczas Witold Waszczykowski byłby, być może, całkiem zadowolony z powodu kilku wegetarian rozmaitych ras, którzy uszczelniają granicę swoimi panelami słonecznymi” – kończy autor.


Źródło: „Frankfurter Allgemeine Zeitung”
pach



http://www.pch24.pl/niemiecka-gazeta-szydzi--prawica-niech-sobie-jedzie-do-nowej--atomowo-parowkowej-polski-,40529,i.html#ixzz3wxB0OLMk


piątek, 8 stycznia 2016

Werwolf – jak to się odbywa







Po przybyciu do obcego kraju początkowo zabiegają o względy mieszkańców, zawierają małżeństwa, potem utwierdzają swoją pozycję, nabywają dobra, urzędy, aż w końcu pozbawiają miejscowych znaczenia i wpływów.



Tak więc 5 kolumna w Polsce żeni się z naszymi kobietami i w ten sposób niszczy, obniża ilość żywiołu polskiego w Polsce.



Na obecnym etapie chodzi także o o bniżenie żywiołu polskiego w danej konkretnej rodzinie lub wprowadzenie dywersji w określony krąg osób. 




Znamy takie przypadki, niektóre są udokumentowane. Najczęściej dotyczy to osób, które znacznie oddziałowują na całe społeczeństwo.

Żona Pawła Jasienicy, historyka, która była funkcjonariuszem SB i regularnie donosiła na męża oraz nieudokumentowane jak np. żona Aleksandra Brucknera, znanego przedwojennego slawisty.

Czasami młoda żona jest nagrodą za współpracę.

Inne przykłady: Marcinkiewicz, Jackowski, Sakaszwili, Juszczenko – ostatnie dwa nazwiska na podstawie artykułu z portalu 3 obieg.pl

I wiele wiele innych.

(Ale raz! = Alle raus!)




Wprowadzanie z premedytacją swoich ludzi do polskich rodzin jest normalną praktyką służb.



Żyją w Polsce, to z kim mają się się żenić, jak nie z Polkami?

Jednak ludzie ci, potrafią całe życie udawać przykładnego męża (lub nim być mimo np. własnego niezadowolenia) tylko po to, aby na rozkaz w ramach 5 kolumny obniżyć ilość żywiołu polskiego – a niekoniecznie z miłości. A czasami wcale nie są przykładem do naśladowania, takim są tylko na początku.


Aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, lub więcej, w myśl zasady o maksymalizacji zysków, służby dobierają swoim ziomkom określoną osobę jako materiał na żonę.


Na rozkaz, zależnie od potrzeb służb, młode wilczki interesują się osobą wytypowaną przez służby.

Służby aktywnie wspierają ich działania i udzielają im pomocy prowadząc rozeznanie personalne, społeczne, psychologiczne i finansowe ofiary oraz zapewniając zaplecze personalne i finansowe.



Wilk musi więc być perfekcyjnym kandydatem pod każdym lub prawie każdym względem.

Przede wszystkim musi udowodnić, ze jest idealnym kandydatem na męża i ojca. Jest grzeczny, ułożony, bezkonfliktowy, a jednocześnie męski i stanowczy, do tego najlepiej majętny, co też podnosi prestiż kobiety, a co nie jest trudne, jeśli ma dodatkowe fundusze w ramach nieformalnej pomocy służb niemieckich lub legalnych innych form finansowania otrzymanych na zasadzie znajomości i wzajemności (atrakcyjne zlecenia, fundusze, stypendia, nagrody, atrakcyjne kredyty spłacane nieformalnie i wiele innych) 


patrz też: 


„5 kolumna na Pomorzu Gdańskim” Seweryn Osiński [nieformalne finansowanie]

„Zagraniczne kredyty dla niemców w Polsce 1919 - 1939” Tadeusz Kowalak



Nie muszę chyba dodawać, że to finansowanie odbywa się z pieniędzy bezpośrednio zagrabionych i wyciągniętych z budżetu Polski. Tak też odbywa się szeroka forma pomocy finansowej dla niemców, tak jak to opisano ww. książkach.

Wszystkie działania wykonuje w ramach pomocy tzw. skrzydłowych, dokładnie tak, jak odbywa się to w przypadku zawodowych uwodzicieli (wpisz: uwodzenie skrzydłowy)


Okulary uwodziciela są najczęściej lustrzane, duże i zasłaniają sporą część twarzy - w ten sposób uwodziciel utrudnia rozpoznanie i zapamiętanie swojej twarzy przez niepowołane osoby. Powyżej zdjęcie przykładowych okularów.


Proces odbywa się na zasadzie zaspokojenia największej potrzeby jaka występuje u ofiary. Jeśli w domu brakowało miłości – jest bardzo opiekuńczy i zrównoważony itd. Jeśli w domu było skromnie - ostatecznym atutem mogą stać się pieniądze i wizja niezmąconego spokoju w życiu.

Ofiarą na początku manipuluje się ZAWSZE poprzez osoby trzecie, do pierwszego spotkania nigdy nie dochodzi wprost, zawsze poprzez znajomych na zasadzie: poznaliśmy się na imprezie u koleżanki.

Ofiarę stopniowo nagania się w kierunku odpowiedniej osoby poprzez pomocników tzw. skrzydłowych. Skrzydłowi również subtelnie manipulują otoczeniem ofiary, aby wpłynęło na jej decyzje. Powstaje wrażenie przypadkowości.

Jednocześnie subtelnie odsuwa się kontrkandydatów, np. podsyłając mu inną kobietę, w inny sposób dyskredytując w oczach ofiary w zaplanowany sposób wyglądający na przypadkowy.

Najskuteczniejszą formą manipulacji jest zawsze manipulacja poprzez osoby trzecie. Zawsze wtedy powstaje wrażenie przypadkowości.


Jednocześnie stopniowo, nienachalnie i subtelnie pogłębia się u ofiary jej lęki - punktuje najsłabsze strony osobowości. 


Wtedy ofiara w pewnym odcinku czasu zaczyna dokonywać pogłębionej refleksji nad swoim życiem i przyszłością i myśląc o nowym znajomym zaczyna dostrzegać możliwość zaspokojenia swoich głębokich potrzeb właśnie przez tę osobę.

Powstaje fałszywe wyobrażenie o przypadkowym spotkaniu i spontanicznie rozwijającej się miłości.

Podręczniki o uwodzeniu powinny stać się obowiązkową lekturą dla każdej dziewczyny.

Po trzech miesiącach znajomości - na rozkaz - oświadczają się swojej wy/brance, a potem - na rozkaz - w ramach wypracowanych procedur odpolacza swoje dzieci.

Tak więc wilk jest syty i ...wilk jest cały. 


 Przykład okularów.



Przykład właściwych okularów.  W tym przypadku modelem jest kobieta, co akurat nie jest dobre, bo po prostu kobiety mają bardziej wyraziste buzie, łatwe do rozróżnienia, a mężczyźni w takich okularach są podobni jeden do drugiego. Zamiennie stosują inne okulary, krzykliwe, niepasujące do poważnej osoby, za którą pragną uchodzić.



Wykonują w swoim życiu niewielkie manewry o charakterze antypolskim skoordynowane z potrzebami niemieckich służb specjalnych.

Oznacza to, że nie łamią prawa, zaś każdą swą wypowiedź i działanie o charakterze antypolskim potrafią wytłumaczyć „własną”: indolencją, głupotą, polniszewirszaft, przypadkiem, „takie jest życie” itd. itd., w myśl wypracowanych przez ostatnie kilkaset lat metod.


Zależnie od potrzeb służb specjalnych, swoich osobistych predyspozycji i możliwości oraz wszystkich zewnętrznych okoliczności, w swych dzieciach prowadzą procesy o różnym stopniu i natężeniu, by ostatecznie doszło w tych dzieciach do:

  • o bniżenia poczucia polskości
  • wykształcenia uczuć niechęci do polskości (patrz wypowiedź Tuska poniżej)
  • wykształcenia uczuć zawiści i nienawiści do polskości
  • wykształcenie zachowań typu „polskie piekiełko”
  • wykształcenie pogardy dla Polaków
  • wykształcenie nienawiści do Polaków
  • wykształcenie osobowości skłonnej do współpracy w ramach 5 kolumny
  • wykształcenie osobowości skłonnej do związania swojego życia z ideologią 5 kolumny
  • wykształcenie osobowości skłonnej do aktywnej pracy na rzecz 5 kolumny
  • wykształcenie osobowości skłonnej do aktywnej pracy na rzecz niemiec (wprost)
  • wykształcenie osobowości skłonnej do pracy dla niemieckich służb specjalnych
  • wykształcenie osobowości skłonnej do popełniania morderstw w imię zaakceptowanej ideologii 5 kolumny
  • wykształcenie osobowości skłonnej do masowych morderstw (bandy Selbstschutz) w ramach ideologii niemieckiej

Procesy zatrzymują się na różnych etapach, jak napisałem powyżej, w zależności o oszeregu czynników. 

Np. nikt nie planuje zrobić ze swoich dzieci zawodowych morderców, bo im to zwyczajnie nie odpowiada, nie mieści się to w ich systemie wartości i przekonań.

Jednemu wystarczy, że jego dzieci nie będą stanowić wspólnoty z innymi Polakami (obniżenie żywiołu polskiego, fizyczny brak jednego obywatela działającego w interesie Polski) a inny będzie próbował wciągać swoje dzieci do aktywnych działań werwolfu, bo taka mu odpowiada ideologia.


Tym sposobem mają możliwość prowadzić spokojne, czasem sielankowe, zabezpieczone pod względem finansowym życie, w zamian za niewielkie usługi o charakterze antypolskim, które w konsekwencji tworzą szeroki antypolski front.




Donald Tusk w czasopiśmie ZNAK 1987, nr 11/12 (listopad/grudzień) = nr 390/391 :





Czy w twoim domu też czai się wróg?







Oczywiście usunięto mi z bloga ilustrację z wypowiedzią Tuska....



Spróbujcie wpisać w gogla słowo selbszulc, selbsszuc nic nie pokaże....żadnych skojarzeń, nawet: czy chodziło ci o

Selbstschutz ?










czwartek, 7 stycznia 2016

Nadajnik




Mój ulubiony kawałek.







Swoją drogą to nobilitujące, żeby tylu fryców zatrudnić do przytrzymania w miejscu jednego człowieka....

A nie, to po prostu Nadajnik jest taki cenny.

No mówię.




środa, 30 grudnia 2015

Polska wśród 20 najbardziej „okradanych” państw świata

przedruk



W analizie Global Financial Integrity – międzynarodowej organizacji, prowadzącej badania na temat nielegalnych przepływów finansowych znajduje się odpowiedź skąd taka wściekłość niemieckich mediów i pogróżki pod adresem nowych władz. Wstrząsająca lektura!


Global Financial Integrity obliczył, że przez ostatnie lata koncerny naszego zachodniego sąsiada „wyssały” z naszego kraju 30 miliardów dolarów.

Za granicę trafia aż 5 proc. polskiego PKB, czyli ok. 90 mld zł rocznie. Najwięcej kradną zagraniczne korporacje i niemieckie firmy
— czytamy na portalu „gf24.pl”, który powołuje się na szacunki Global Financial Integrity.

Jeśli przyjmiemy, że ok. 65 proc. eksportu-importu Polski jest wytwarzane przez firmy z kapitałem zagranicznym, z czego ok. 50 proc. to firmy niemieckie, można oszacować, że Niemcy nielegalnie wyprowadzają z Polski ok. 30 mld zł rocznie
— przytacza szacunki portal „gf24.pl”.


Generalnie Polska znajduje się na 20 miejscu krajów z listy najbardziej nielegalnie wyzyskiwanych na świecie przez zagraniczne koncerny. I jesteśmy jedynym takim krajem z Unii Europejskiej.

Z tabeli opublikowanej na stronie Global Financial Integrity wynika, że poziom wyciągania nielegalnych pieniędzy, wysoki w 2004 r., wyhamowany został w latach 2005-2007, siłą inercji jeszcze spadał, po czym gwałtownie wzrósł, aby ponownie osiągnąć apogeum w 2012 r.



gfintegrity.org gfintegrity.org



Teraz kilka ważnych - choć przyznajmy szczerze - retorycznych pytań:

Czy dzięki tym suchym liczbom, datom i szacunkom wiemy więcej o przyczynach furii niemieckich mediów po ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych?
 
Czy rozumiemy teraz dlaczego niemieckie media i niemieccy politycy milczeli, gdy władza Platformy Obywatelskiej i PSL zakładała Polakom rekordowe liczby podsłuchów, niszczyła dziennikarzy i rozbijała redakcje? 
 
Czy już wiemy dlaczego państwu niemieckiemu tak bardzo zależy na utrzymaniu nad Wisłą status quo?
Czy już pojmujemy dlaczego Berlinowi tak bardzo zależy na tym, aby utrzymać obecny stan atrofii państwa polskiego?

Czy zdajemy sobie sprawę, dlaczego Niemcy tak obawiają się repolonizacji mediów?
Gdy już odpowiemy sobie na te pytanie musimy zdać sobie sprawę z bardzo ważnej sprawy. Nasz zachodni sąsiad zrobił sobie z nas swoją półkolonię medialną, tanią montażownię i Bóg wie co jeszcze. Jego połajanki pod naszym adresem są więc z jego punktu widzenia dość zrozumiałe - dlaczego ma mieć szacunek do swoich XXI-wiecznych „Irokezów”, wobec których odczuwa (tradycyjną) wyższość cywilizacyjną? To od nas zależy, czy pozwolimy mu tak traktować nasz kraj. Nikt nas w tym nie wyręczy.
 



Według najnowszego raportu Global Financial Integrity (międzynarodowej organizacji zajmującej się nielegalnymi przepływami finansowymi) Polska należy do pierwszej 20 (jest w tej grupie jedynym krajem należącym do UE) najbardziej wyzyskiwanych krajów przez zagraniczne korporacje.

Raport GFI stwierdza, że z Polski zagraniczne firmy nielegalnie wyprowadzają corocznie około 90 mld zł, czyli około 5% naszego PKB, i dotyczy to głównie oszustw związanych z podatkami VAT i CIT oraz cłami. Dane GFI potwierdzają wcześniejsze ustalenia dotyczące naszego systemu podatkowego opracowane przez MFW oraz Komisję Europejską, w tych dokumentach także pisano o blisko 100 mld zł rocznie, które traci polski budżet na skutek oszustw podatkowych.

Przypomnijmy tylko, że rozrastanie się zjawiska niepłacenia CIT przez firmy z udziałem kapitału zagranicznego potwierdza raport przygotowany przez Komisję Europejską, w którym autorzy, powołując się na ekspertyzy przygotowane na zlecenie Komisji Europejskiej, stwierdzają, że wielkie korporacje unikają płacenia podatku dochodowego w całej Unii Europejskiej.

W skali całej UE uszczuplenia z tego tytułu to kwota ponad 120 mld euro, w przypadku Polski oszacowano je na ponad 11 mld euro rocznie, co daje astronomiczną kwotę blisko 46 mld zł utraconych dochodów podatkowych (w ostatnich latach wpływy z tego podatku wynoszą około 28-31 mld zł). Oznaczałoby to, że utracone każdego roku wpływy z podatku CIT od firm z udziałem kapitału zagranicznego znacznie przekraczają dochody budżetowe z tytułu tego podatku i że w ciągu ostatnich lat kolejni ministrowie finansów poprzedniego rządu Platformy i PSL co najmniej tolerowali to zjawisko.

W imieniu nowego ministra finansów Pawła Szałamachy rzecznik prasowy Mirosława Dróżdż zwróciła się do podatników podatku dochodowego od osób prawnych (CIT), którzy stosowali tzw. ceny transferowe w latach 2011-2015 do złożenia stosownych korekt w zeznaniach podatkowych za ten okres. Stwierdziła także, że spółki, które zdecydują się na dobrowolna korektę deklaracji podatkowych za lata 2011-2015, będą mogły skorzystać z 50% obniżki stawki ustawowych odsetek za zaległe zobowiązania podatkowe.

Przypomniała, że każda transakcja powinna odpowiadać naturalnym warunkom rynkowym, a jej cena powinna być zbliżona do ceny rynkowej, podczas gdy w przypadku podmiotów powiązanych bardzo często zdarza się, że spółka-córka płaci spółce-matce w grupie znacznie wyższą kwotę, niż wynosi wartość rynkowa określonego dobra lub usługi (najczęściej jest to korzystanie z logo, doradztwo, dostarczanie know-how).

Ostrzegła, że stosowanie cen transakcyjnych przez podmioty powiązane będzie przedmiotem badań urzędów skarbowych w II kwartale 2016 roku, ponieważ jest to jeden z priorytetów nowego ministra finansów Pawła Szałamachy. Z kolei wyłudzenia w podatku VAT, które według raportu MFW są jednymi z najwyższych w UE, wynoszą ponad 3% PKB, a więc w warunkach roku 2014 wyniosły ponad 52 mld zł. Tutaj nowy minister finansów rozważa wprowadzenie centralnego rejestru faktur VAT, za pośrednictwem którego trafiałyby do nabywców towarów i podlegałyby na bieżąco kontroli urzędów skarbowych.

Innym pomysłem jest rozdzielenie płatności VAT (nabywca płaci dostawcy tylko płatność netto, a kwota podatku trafia na konto podatnika będące w dyspozycji urzędu skarbowego), w takiej sytuacji zwrotów podatku VAT (różnicy pomiędzy podatkiem naliczonym a należnym) dokonywałby urząd skarbowy. Jak z tego wynika, nowy rząd nie zamierza tolerować tego stanu rzeczy i już na początku swej działalności rozpoczął walkę cenami transferowymi, co ma ograniczyć wyłudzenia w podatku CIT, jak i z przestępstwami karuzelowymi, co ma ograniczyć wyłudzenia w podatku VAT. Trudno bowiem dłużej tolerować sytuację, w której blisko 1/3 potencjalnych dochodów podatkowych (około 100 mld zł rocznie) zamiast wpływać do budżetu państwa, wypływa poza granice naszego kraju tylko dlatego, że zagraniczne korporacje traktują Polskę jak swoją kolonię.



 http://www.naszdziennik.pl/ekonomia-finanse/149735,polska-wsrod-20-najbardziej-okradanych-panstw-swiata.html#.VoJOOLyweV0.facebook


środa, 23 grudnia 2015

Niemcy chcą zniszczyć PiS – chodzi o 1 bln USD


przedruk


Lament w Niemczech ma podłoże finansowe, które staram się, chociaż w wielkim skrócie, przybliżyć. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze, gigantyczne pieniądze.


Niemcy zapłacą Polsce reparacje wojenne





Obrazek użytkownika piastolsztyn


Zapowiedź Kaczyńskiego, że Polska wystąpi do Niemiec o zapłatę odszkodowania za II wojnę światową przeraziła Niemców, bo mają czego. Tak się składa, że po wojnie komuniści zdołali zalegalizować marionetkowe rządy w świetle prawa międzynarodowego we wszystkich krajach demoludów, poza Polską. Stało się tak z powodu udanej ucieczki Mikołajczyka na Zachód (http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/ucieczka-ze-stalinowskiej-polski-w-kapeluszu-ambasadora-usa-ujawniono-dokumenty,328062.html ). Dlatego Rząd Polski w Londynie był jedynym legalnym, a ten nigdy nie zrzekł się roszczenia reparacji wojennych wobec Niemiec. Zrzeczenie się takich roszczeń przez nielegalną komunistyczną marionetkę w PRL jest bezprzedmiotowe. Inna sprawa, że nawet te zrzeczenie nie było prawnie wiążące, co jest skutkiem niedopełnienia przez nich formalności.

W sprawie skutecznego wyegzekwowania odszkodowania od Niemiec przydałaby się Polsce efektywna pomoc, a takiej mogą np. udzielić organizacje żydowskie, które żądają od Polski 50-60 mld. USD. Jeśli uzyskalibyśmy 1 bln. USD od Niemiec, to taką kwotę można by im zapłacić, np. 50 mld. USD, a przy okazji pozbyć się żądań Żydów. Osobiście uważam, że Żydom od Polaków nic się nie należy, ale to osobny temat.

Po 1989r. Niemcy i bankierzy zadbali o zalegalizowanie długów PRL, a o roszczeniach z tytułu wojny zapomnieli, a przynajmniej tego tematu nie podnieśli, bo (może) obawiali się, że Polacy każą płacić. Oprócz tych aspektów reparacji wojennych ze strony Niemiec, odsyłam do opracowania Pana doktora Kostrzewy-Zorbasa (http://wpolityce.pl/polityka/216640-niemcy-i-polska-nie-zaprzeczyly-pismu-onz-sprawa-odszkodowan-otwarta ). Samego zalegalizowania długów PRL raczej nie da się wzruszyć, ale czemu nie lichwiarski procent? Ostatnie umorzenie części długów Grecji było średnio oprocentowane na 23,1%. Polskie zadłużenie do stanu sprzed umorzenia 50% zadłużenia wróciło w niecałe 2 lata, a więc średnio musiało być na poziomie 40 kilku procent. Ktoś, kto podpisał się pod takimi warunkami, musi być traktowany, jako będący w zmowie z wierzycielami Polski i jako działający na jej szkodę, a więc klasyczny zdrajca/cy.


Niemcy spłacą prawie 1 bln. PLN polskich długów?

Od czasu do czasu pojawiają się medialne informacje, że Bundestag (niemiecki parlament) sfinansował powstanie partii Tuska. Co innego słowa Piskorskiego, czy Olechowskiego popełnione w mediach, a co innego informacja w sensie jurydycznym (por.: http://niezalezna.pl/55092-olechowski-potwierdza-finansowanie-partii-tuska-przez-cdu-i-mowi-o-paczkach-z-niemiec ). Do tego należałoby prześwietlić polskie media w rękach niemieckich (publikacje), czy one również udzielały pomocy niepieniężnej Tuskowi i jego partii. Osobiście nie mam takiej możliwości, nawet teoretycznej, aby dokonać weryfikacji jurydycznej, ale jeśli można by tego dokonać w rozumieniu procesowym, to droga do żądania od Niemiec spłaty długów zrobionych przez wszystkie mutacje partii Tuska stałaby otworem. Doniesienia medialne nie są podstawą, by kogokolwiek oceniać, osądzać, więc jedynie wiarygodne śledztwo może te doniesienia potwierdzić lub obalić.


Niemcy musiałyby zlikwidować swoje stocznie, głębiej zakopać „rurę”

Jeśli byłaby możliwość jurydycznego dowiedzenia (patrz wyżej), że za pieniądze z Bundestagu Tusk na korzyść Niemiec zlikwidował polskie stocznie, aktualne stałoby się żądanie wypłaty Polsce odszkodowania na odbudowę polskich stoczni oraz żądania, aby Niemcy zlikwidowały swoje. W niemieckich sądach toczy się sprawa przeciw Nord Stream z powództwa polskich przedsiębiorstw, bo zbyt płytkie położenie tej rury uniemożliwia skorzystanie w pełni z polskich praw do swobodnej eksploatacji portu i gazoportu w Świnoujściu.
Ta sprawa ma drugie dno, a chodzi mi konkretnie na rzekomą dywersyfikację dostaw gazu dla Polski. Obecnie gaz ten płynie bezpośrednio poprzez Jamał do Polski. W zamyśle gaz z Rosji miał płynąć do Polski za pośrednictwem Niemiec. Niemcy mieli kupować taniej gaz w Rosji i drożej, z zyskiem, odsprzedawać Polakom. W ten sposób „bogata” Polska finansowałaby „biedne” Niemcy. Przy tej konstrukcji Polacy sfinansowaliby budowę niemieckiej rury.


PiS przeciw wprowadzeniu EUR-o – 1 bln. PLN nie dla banksterów i Niemców

Wprowadzenie EUR-o, to jak fotografia, na której jest „zaszyty” stan z chwili robienia zdjęcia, a więc także „bieda” płace. Nigdy, a przynajmniej w perspektywie kilku pokoleń nie ma szans na wzrost wynagrodzeń, bo to oznaczałoby znaczny wzrost kosztów. Casus Słowacji jest bardzo pouczający, bo przez 2 lata pobytu w mechanizmie ERM2 słowacka Korona była 3 razy poddana aprecjacji (wzrost wartości), wskutek tego gospodarka straciła konkurencyjność, a Słowacy na zakupy zaczęli przyjeżdżać do Polski. Wbrew oficjalnym kłamstwom, ceny po wprowadzeniu EUR znacznie wzrosły, ale porównania należy dokonać do stanu sprzed wprowadzenia mechanizmu ERM2.


Polska ma, według Belki, Prezesa NBP, rynek kapitałowy większy od olbrzymiej Brazylii. Z tego powodu w Polsce nie byłoby 3 aprecjacji, ale co najmniej 6, a prawdopodobnie jeszcze więcej. Polskie rezerwy walutowe ok. 100 mld. EUR-o znikłyby błyskawicznie. Następnie, aby utrzymać stabilność PLN, rząd musiałby mocno zadłużyć Polskę. Można więc spokojnie szacować koszt wprowadzenia EUR-o w Polsce na co najmniej 1 bln. PLN. To i tak ostrożne szacunki. A całkowita utrata konkurencyjności polskiej gospodarki, masowe bezrobocie i bankructwo rolnictwa? Może to być cel ważniejszy, niż ten 1 bln. PLN. Z powodu biedy Polacy musieliby uciekać z Polski, a ziemia w Polsce byłaby do nabycia za bezcen. Atak na Polskę skuteczniejszy, niż ten Hitlera i Stalina.


Polski pracownik za przysłowiową miskę ryżu
Polska jest rynkiem zbytu oraz poddostawcą dla gospodarki Niemiec (http://www.biztok.pl/gospodarka/polska-poddostawca-europy-miazdzacy-raport-o-dzialalnosci-korporacji-w-polsce_a22545 ). Rolnictwo, niby solidny eksport i … No tak, płody wyprodukowane przez niemieckiego rolnika przywozi się do przerobu w Polsce, gdzie pracownicy zarabiają poniżej 500 EUR-o/mies. Polski rolnik produkuje taniej i lepszej jakości płody, ale zakłady przetwórce w Polsce są w rękach zagranicznych właścicieli. Co więcej, dotychczasowe rządy dbały, aby polski rolnik nie miał prawa nic samodzielnie sprzedawać, co opisałem w artykule: http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/tylko-w-polsce-polski-rolnik-jest-przestepca,63053 .


Niskie płace, a ceny zachodnie
To żadne poglądy tylko matematyka z zakresu szkoły podstawowej. Jeśli mamy ceny zachodnie a płace polskie, to ile za nie kupimy? Zarabiamy dużo mniej to i kupimy dużo mniej, ale co stanie się z pracownikami produkującymi te niekupione towary? Stają się zbędni (bezrobocie) i albo śmierć głodowa w Polsce, albo emigracja. Mamy więc wytłumaczenie wysokiej emigracji z Polski. Niskie płace wyjaśniają także szybkie zadłużanie się Polski. Skoro rzeczy materialne kosztują tak samo, jak na Zachodzie, to i materialne koszty funkcjonowania państwa są na poziomie zachodnim. Problem w tym, że te państwo jest finansowane z podatków od polskich, zaniżonych wynagrodzeń. Powstaje różnica, która jest finansowana długiem.



Piotr Solis






4 thoughts on “Niemcy chcą zniszczyć PiS – chodzi o 1 bln USD”

  1. Pingback: Niemcy chcą zniszczyć PiS – chodzi o 1 bln USD « Wirtualna Polonia
  2. Pingback: Niemcy chcą zniszczyć PiS – chodzi o 1 bln USD | f6862



https://polskobudzsie.wordpress.com/2015/12/19/niemcy-chca-zniszczyc-pis-chodzi-o-1-bln-usd/



sobota, 14 listopada 2015

Odrażający haniebny atak - albo Kadafii zza grobu...


Refleksja na temat wczorajszej tragedii we Francji oraz


kilka uwag na temat cynizmu  zachodnich polityków.



Angela Merkel jest największym szkodnikiem Europy - tak o kanclerz Niemiec powiedział szef SLD Leszek Miller. Jego zdaniem, poprzez swoją nieprzemyślaną politykę kanclerz Niemiec ściągnęła zagrożenie na całą Europę. Polityk SLD przypomniał, że nikt nie pytał rządów i społeczeństw krajów UE, czy życzą sobie masowego napływu imigrantów



13:10 Syryjski prezydent powiedział, że polityka Francji przyczyniła się do rozprzestrzeniania się terroryzmu, a to doprowadziło do ataków w stolicy Francji. Bashar al-Assad skrytykował politykę Francji podczas spotkania z delegacją francuskich prawników w Damaszku. Dodał, że ataki terrorystyczne wymierzone w stolicę Francji nie mogą być oddzielone od tego, co stało się ostatnio w Bejrucie oraz tego, co dzieje się w Syrii w ciągu ostatnich 5 lat.


13:08 Francuska policja potwierdza, że przy zwłokach jednego z terrorystów znaleziono syryjski paszport.


 10:45 To akt wojny. Francja została haniebnie i tchórzliwie zaatakowana. Zatriumfujemy nad barbarzyństwem, jesteśmy silni i waleczni. Odpowiedź Francji będzie bezlitosna - mówi na konferencji prezydent Francji Francois Hollande. 




Bardzo dziwne te słowa, bo przecież Kadafii ostrzegał...



piątek, 1 lipca 2011

Kadafi grozi Europie wojną.

25 marca pisałem:

"Północna Afryka zostaje przejęta przez wojujących wyznawców Allaha co skutkuje regularną wojną ze światem zachodu – po „odparowaniu” ruchawka budzi się we Francji, w Niemczech...."


A dzisiaj w mediach:

"- Radzimy wam wycofać się, zanim spotka was katastrofa. Radzę wam uziemić wasze samoloty (...) i rozmawiać z narodem libijskim - powiedział Kadafi.

Dyktator zagroził atakami w Europie, jeśli NATO nie przerwie swej operacji libijskiej. - Możemy zdecydować, że potraktujemy was w podobny sposób - powiedział. - Jeśli podejmiemy taką decyzję, możemy również przenieść to (walkę) do Europy - dodał. "



Widać, III wojna światowa już niedługo.

To naprawdę zastanawiające, jak te przepowiednie się spełniają...
Ktoś im pomaga się spełniać chyba....

Przypadków nie ma - tego już się nauczyliśmy.

Kilka lat temu popełniłem pewien tekst w tym temacie (spełniających się "przepowiedni")- nigdy go nie opublikowałem, bo wydawał mi się nieco... odjechany - ale chyba go jednak opublikuję....

Poszukam jutro.






O co chodzi z tą hańbą, o której politycy ciągle mówią?


Przypominam swój tekst z 2011 roku ws. ataku terrorystycznego w Norwegii i moje porównanie komentarzy w zachodnich mediach do sytuacji w Libii.

Czyż bombardowanie niewinnych cywili w Libii nie było aktem ODRAŻAJĄCYM haniebnym i tchórzliwym??





sobota, 23 lipca 2011

Co komu wygodne. . .


Cytuję:

"Podczas konferencji prasowej w Trypolisie Moussa Ibrahim, rzecznik reżimu Muammara Kaddafiego, potępił masowe morderstwo w Norwegii.
Po chwili jednak wykorzystał tę tragedię jako powód do werbalnego ataku na NATO, które od trzech miesięcy prowadzi zbrojną powietrzną kampanię przeciwko Libii. – Nigdy nie popieraliśmy jakiegokolwiek aktu terroryzmu – oświadczył Ibrahim. Jak jednak dodał, to „NATO zasiało terroryzm w sercach wielu ludzi”. – To nieszczęśliwe i bardzo smutne – dodał."



Tekst ten został okraszony tytułem:

"Cyniczne "kondolencje" po zamachu w Norwegii"



Gdyby wyciąć komentarz redaktora, zostałoby....


"Podczas konferencji prasowej w Trypolisie Moussa Ibrahim, rzecznik reżimu Muammara Kaddafiego, potępił masowe morderstwo w Norwegii.

Nigdy nie popieraliśmy jakiegokolwiek aktu terroryzmu – oświadczył Ibrahim. , to „NATO zasiało terroryzm w sercach wielu ludzi”. – To nieszczęśliwe i bardzo smutne – dodał."




Do czego więc odnosi się tytuł o cynicznych kondolencjach?



Trzeba czytać dalej....




"rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heide Bronke Fulton wyraziła "potępienie tych haniebnych aktów przemocy"." 

/bombardowanie słabszego z samolotów ?/





"prezydent Francji Nicolas Sarkozy określił zamach jako "czyn ohydny i nie do zaakceptowania".

-/a ciekawe co by zaakceptował.../



"Napolitano /prezydent Włoch/napisał: "Włochy w tych tragicznych chwilach obejmują zaprzyjaźniony naród norweski, który stał się celem krwawego i haniebnego ataku terrorystycznego i łączą się z tym krajem w odrzuceniu wszelkiej formy przemocy i zaangażowaniu na rzecz racji dialogu i pokoju"."

 /czyżby chodziło o bombardowania Libii??/



"W najostrzejszych słowach potępiam ten akt tchórzostwa, dla którego nie ma żadnego usprawiedliwienia" - podkreślił Van Rompuy Przewodniczący Rady Europejskiej"

/ciekawe co miał na myśli mówiąc tchórzostwo...bombardowanie z powietrza czy nawozami z poziomu ziemi?/



"Sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen potępił wydarzenia w Norwegii i przekazał wyrazy współczucia rodzinom ofiar. Podkreślił też, że "kraje NATO jednoczą się w walce przeciwko aktom przemocy"."



Czy natowskie bombardowanie z powietrza i zabijanie cywili w Libii (bo na pewno cywile ginęli w tych bombardowaniach, a przypominam, że wg zachodnich mediów w bombardowaniach dokonywanych przez rosyjskie samoloty w Syrii także giną cywile) zalicza się do aktów przemocy, czy też nie??




na podst.:
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/zamachy-w-norwegii/cyniczne-kondolencje-po-zamachu-w-norwegii,1,4801310,wiadomosc.html



Także na czasie:




Kloak-olicja

Wyskok premiera Francji jak zwykle obnaża śmierdzącą prawdę...

Dość jasno określa związki i sposób patrzenia państw zachodnich na świat.

Oto widzimy tak naprawdę klikę kilku państw, które razem do spółki nie jednego już okradły.

Kompletnie nie liczą się z opinią innych.
Oni uprawiają swoją politykę bez oglądania się na humanizm, albo demokrację.

Widać jak na dłoni, że Kloakolicja realizuje wyłącznie własne interesy w wąskim, zaprzyjaźnionym gronie: anglia, niemcy, usa, francja.

Najpierw „Polacy stracili okazję, żeby siedzieć cicho”, a teraz w biały dzień żabojadowi wymsknęło się: idziemy zapolować na dzikusów!
Za bardzo się ekscytuje swoimi atomami?

Jeśli ktoś wierzy w nato – to się głęboko myli.
Inne państwa to tylko przystawka, która może się przydać, na wypadek W.
Ot, zbiorą pierwsze lanie i osłabią uderzenie w Kloakolicję – po to zostały przyjęte.

Liczą się tylko interesy tych 4 państw, reszta, jak chce poświęcać się w imię tych interesów – to proszę bardzo...


 

„Interwencja w Syrii tylko w koalicji”

aktualizacja: 23:01


– Francja nie będzie podejmować działań w Syrii w pojedynkę, chce stworzyć koalicję państw, które poprą akcję wojskową przeciw syryjskiemu reżimowi za to, że dokonał ataku chemicznego w Damaszku – oświadczył francuski premier Jean-Marc Ayrault.

Takiego postępowania nie można pozostawić bez reakcji – podkreślił szef rządu w Paryżu, po przedstawieniu w parlamencie raportu wywiadu dotyczącego Syrii. – Francja nie powinna działać sama. Prezydent wciąż pracuje nad tym, aby w jak najkrótszym czasie powołać koalicję – dodał.

Francja jest zdeterminowana, by ukarać użycie broni chemicznej przez reżim prezydenta Syrii Baszara al-Asada – zaznaczył Ayrault. – Celem jest bądź obalenie rządu, bądź wyzwolenie kraju – powiedział.

Według odtajnionego dokumentu francuskiego wywiadu to siły lojalne wobec prezydenta Syrii Baszara al-Asada przeprowadziły atak chemiczny na przedmieściu Damaszku 21 sierpnia. Dziewięciostronicowy dokument sporządzony przez służby wywiadowcze został w poniedziałek przedstawiony parlamentarzystom. Wymieniono w nim pięć czynników wskazujących na odpowiedzialność Asada za ten atak, w którym - według informacji Waszyngtonu - zginęło ponad 1,4 tys. ludzi.

Rząd francuski rozpowszechnił też w internecie podsumowanie raportu wywiadu. Jak zaznaczył, „atak z 21 sierpnia mógł zostać zorganizowany i dokonany tylko przez reżim”, wspomina o „masowym wykorzystaniu i skierowaniu środków chemicznych przeciw ludności cywilnej”.

Francuska opozycja domaga się głosowania w parlamencie w sprawie ewentualnej akcji militarnej przeciwko Syrii. Socjaliści odrzucają to, wskazując na konstytucyjne prawo prezydenta do podjęcia decyzji w tej kwestii.









http://maciejsynak.blogspot.com/2011/07/blog-post.html
http://argo.neon24.pl/post/98412,kloak-olicja
http://maciejsynak.blogspot.com/2011/07/kadafi-grozi-europie-wojna.html

http://www.wprost.pl/ar/242126/Francja-bombarduje-Libie-betonem/



sobota, 7 listopada 2015

Wróg jest w moim domu.




Polecam lekturę książki Curta Riessa - "Naziści schodzą do podziemia", która potwierdza moje straszne tezy nt. Werwolfu.

W sieci można znaleźć fragmenty tekstu, książka do nabycia w cenie ok. 30parę złotych.








Niestety, mam skaleczoną rękę i ostatnio nie rozpisuję się za bardzo, więc tylko taka zapowiedź.

Mógłbym tu siedzieć dwa tygodnie i po 8 godzin dziennie opowiadać takie historie i ani razu bym się nie powtórzył.









 https://www.google.com/search?q=nazi%C5%9Bci+schodz%C4%85+do+podziemia&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAcQ_AUoAWoVChMIvqDIqLb-yAIVxwgsCh0jqAWd&biw=1280&bih=654#imgrc=kzeHEGOrua_PIM%3A




wtorek, 3 listopada 2015

Lidl finansowany przez EBOR i samobójstwa

przedruki

Lidl w Polsce finansowany przez IFC i EBOR, czyli rzecz o „międzynarodowym" kapitale

International Finance Corporation (IFC), ramię World Banku (Bank Światowy) od 2004 roku finansuje ekspansję w Europie Środkowo-Wschodniej supermarketów i discountów - Lidla i Kauflanda, należących do bajońsko bogatej niemieckiej rodziny Schwarz.

Od tego czasu IFC przeznaczył na wsparcie konkretnych projektów niemieckich sieci w naszym rejonie razem 350 milionów dolarów. Od 2010 roku również Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju (EBOR) wsparł ekspansję Lidla Kauflanda na wschód. Przez ostatnie lata kredyty z EBOR na ten cel osiągnęły astronomicznej kwoty 500 milionów dolarów. Oczywiście, przy całym ogromie finansowania wyrażonego liczbami, to jednak tylko i wyłącznie wierzchołek góry lodowej…

Pieniądze z IFC i EBOR uwiarygodniły konkretne projekty. Były swoistym zaczynem. Każdy dolar z IFC i EBOR przyciąga 4 do 5 dolarów z banków komercyjnych. Można więc śmiało powiedzieć, że rodzina Schwarzów uzyskała razem ponad 3 miliardy dolarów kapitału na agresywną ekspansję swoich sieci na Wschód, nie ryzykując przy tym ani własnego grosza, posłużyła się bowiem pieniędzmi z kieszeni europejskich podatników, którzy solidarnie zrzucają się na kapitał EBOR.


O politykach, którzy udają głupa

Notabene, niektórzy nie muszą udawać, bo reklamowanie portugalskiej Biedronki przez polską premier Kopacz daleko wykracza poza… marny akt udawania, ona po prostu tak ma! Co jednak z przedstawicielami z namaszczenia rządu we władzach międzynarodowych instytucji finansowych?

Gdy wymienimy ich nazwiska: Hanna Gronkiewicz-Walc, Jan Krzysztof Bielecki, Kazimierz Marcinkiewicz, a obecnie wiceminister finansów Artur Radziwiłł - odpowiedź nasuwa się sama: ci ludzie za nic mają nasze lokalne polskie interesy i gotowi byli się zaprzedać za marne srebrniki. Wiedzieć bowiem należy, że EBOR zatwierdza projekty jednomyślnie, a weto kraju, którego dany projekt dotyczy zwyczajnie zamyka dyskusję.


Zmieniają się sektory w zainteresowaniu „międzynarodowego” kapitału. W latach dziewięćdziesiątych były to banki i instytucje finansowe. Wystarczy wspomnieć prywatyzację Pekao SA. za pieniądze EBOR z inicjatywy Jana Krzysztofa Bieleckiego, ówczesnego dyrektora tej instytucji. W nagrodę za zasługi otrzymał prezesurę włoskiego już banku.

Jeszcze wcześniej, w okresie wysokich stóp procentowych namaszczenie z EBOR wystarczało, by stworzyć fundusz inwestycyjny, który za bezcen kupował na pniu osłabione wysokimi kosztami kredytu polskie firmy.

Te dywagacje prowadzą do pytania: „What’s next?”. Czy jeszcze można nam coś ukraść, czy można z czegoś jeszcze nas wywłaszczyć? Oczywiście, że tak? Chodzi o najwyższą stawkę: naszą gospodarczą i polityczną suwerenność. Czy gra polityków w głupa będzie w najlepsze trwać? Bo nie o retorykę tu chodzi, a o odważne i zdecydowane decyzje w sferze prawa, podatków oraz uczciwej konkurencji lokalnego biznesu z wielkim kapitałem międzynarodowych koncernów należących do konkretnych ludzi. W przypadku Lidla - do niemieckiej rodziny Schwarz.

Dostrzec problem

Echa pożyczek z IFC i EBOR dla Lidla przeszła bez echa w prasie mainstreamu. W Niezależnej.pl i GPC temat zauważa Ryszard Czarnecki. Odnośne artykuły ukazały się również wGospodarce.pl czy wPolityce.pl. Burzy w mediach, poza odosobnionymi głosami, jednak brak. Może dlatego, że temat stary jak polska transformacja. Czy ciągle będziemy płacić frycowe za naszą prostoduszność i grę w głupa rządzących polityków? Czy może nadszedł czas, że wspólny narodowy interes, to coś, co będzie łączyć, nie dzielić.


Sabotaż - zapowiedź


Czy mógłbyś zrezygnować z jeżdżenia samochodem? Ankieta

Wczoraj, 2 listopada (15:40)


Bardzo ciekawy artykuł, w którym możemy dostrzec ślad myślenia w kategoriach sabotażu.

Ktoś się chyba lubi uzewnętrzniać...


A może po prostu jest to element prania mózgu, który ma przygotować społeczeństwo do samoograniczania się BO KTOŚ TAK CHCE, 

ale raczej otworzyć na sytuacje będące po prostu formą sabotażu.


Czy zdroworozsądkowo myślący człowiek uważa remont drogi za czyste marnotrawstwo


TYLKO Z PUNKTU WIDZENIA WERWOLFU INWESTYCJE W POPRAWĘ KOMFORTU PODRÓŻOWANIA SĄ MARNOWANIEM PIENIĘDZY.

Polecam szczególnej uwadze i przemyśleniu poniższy artykuł pamiętając o werwolfie. Komentarz kolorem niebieskim...




Narzekasz na dziurawe ulice, brak miejsc parkingowych w centrum, skomplikowaną, absurdalną organizację ruchu? Uważaj, to wcale nie musi być efekt nieudolności władz twojego miasta, lecz element przemyślanej strategii...

Warszawa, Wrocław, Kraków, Poznań należą do najbardziej zakorkowanych europejskich aglomeracji. Jest źle i coraz gorzej. Aż strach pomyśleć o przyszłości. Budowa nowoczesnych, szerokich arterii, łączących poszczególne dzielnice, estakad, rond nie rozwiązuje problemu zatorów, jedynie przenosi go w inne miejsca. Dlatego przybywa ekspertów twierdzących, że wydawanie miliardów złotych na poprawę miejskiej infrastruktury drogowej to czyste marnotrawstwo. Lepsze skutki przynosi wpływanie na zachowania zmotoryzowanych mieszkańców sprawdzoną metodą kija i marchewki.


Marchewką jest rozwój komunikacji publicznej. Niestety, jak na razie dorobiliśmy się w kraju ledwie półtorej linii metra i brak raczej widoków na następne. Autobusy często tkwią w korkach na równi z prywatnymi samochodami osobowymi. Budowa nowych linii tramwajowych wymaga mnóstwo zachodu i pieniędzy. Rozwój kolei aglomeracyjnych natrafia na liczne przeszkody formalne. 


Forma zastraszania:

Zdecydowanie łatwiej i taniej, chociaż nie przysparza to popularności, sięgnąć po kij.
Można nim uderzyć kierowców po kieszeni - stąd pomysły wprowadzenia, wzorem Londynu czy Oslo, opłat za wjazd do centrum miasta.
Można wprowadzać ograniczenia dla różnego rodzaju pojazdów, przede wszystkim dla starszych diesli, uzasadniając te restrykcje względami ekologicznymi.
Można, tak jak czyni się to w Tokio, warunkować zezwolenie na zakup samochodu przedstawieniem dowodu, że będzie miał on gdzie parkować, z planem sytuacyjnym miejsca postojowego i zgodą sąsiadów. 
Można, tak jak w Szanghaju, limitować liczbę aut i urządzać licytacje, których zwycięzcy, słono za to płacąc, otrzymają prawo do zarejestrowania samochodu.
Można "uspokajać ruch" przez mnożenie zawiłych objazdów, ulic jednokierunkowych, stref zamkniętych dla pojazdów spalinowych itp.
Można propagować rowery, budując dla nich specjalne drogi, ustanawiając przywileje dla cyklistów, tworząc sieć tanich, ogólnodostępnych, miejskich wypożyczalni jednośladów. 


Sprytny redaktor podsuwa nam rozwiązanie problemu:

Jednak coraz więcej zwolenników zyskuje również idea zniechęcania kierowców do korzystania z własnych samochodów przez celowe zaniedbania służącej im infrastruktury. 

CZYLI PRZEZ SABOTAŻ, KTÓRY MOŻE PROWADZIĆ NP. DO ZWIĘKSZENIA ILOŚCI WYPADKÓW DROGOWYCH.

W Krakowie jakiś czas temu oddano do użytku nową linię tramwajową, łączącą centrum z południowo-zachodnią częścią miasta,  zlokalizowanymi tam osiedlami mieszkaniowymi, firmami i kampusem uniwersyteckim. Przy okazji zmodernizowano także biegnącą równolegle ruchliwą ulicę. 

Kierowcy są oczywiście zadowoleni, ale nie brakuje głosów [anonimowego werwolfu w internecie...? MPS] , że lepiej było pozostawić ją w niezmienionym stanie, czyli wąską i wyboistą. 

[wprost: czyli niebezpieczną - MPS]

Dzięki temu, argumentują krytycy, więcej osób, nie mając atrakcyjnej alternatywy, decydowałoby się na podróż transportem zbiorowym. Podobnie motywowany protest wywołuje budowa podziemnych parkingów. Ich przeciwnicy wychodzą z założenia, że brak miejsc postojowych skutecznie odstręcza od wypraw autem w zatłoczone rejony centrum. "Na szczęście" sytuację ratują wysokie opłaty za korzystanie z owych parkingów.

Czy w dużym mieście da się jednak żyć bez własnego samochodu? Ostatnio trafiliśmy na ciekawe informacje dotyczące Berlina. Okazuje się, że według oficjalnych danych w stolicy Niemiec na 1000 statystycznych mieszkańców przypada 360 zarejestrowanych prywatnych samochodów. To znacznie mniej niż w Warszawie            (600), Wrocławiu (580), a nawet w Białymstoku (380). Brak jakiegokolwiek, nawet jednego auta, deklaruje 52,6 proc. gospodarstw domowych położonych w obszarze szeroko pojętego śródmieścia. 

Połowa berlińczyków, którzy nie mają własnego samochodu, twierdzi, że go prostu nie potrzebuje. Przeciętnego Niemca stać oczywiście na zakup nowego samochodu, ale konieczność korzystania z niego na co dzień paradoksalnie świadczy o złej sytuacji materialnej. Oznacza bowiem, że mieszkamy w miejscu źle skomunikowanym, więc tańszym lub musimy dojeżdżać daleko do pracy, bo ze względu na słabe wykształcenie nie możemy znaleźć odpowiedniego zajęcia bliżej swego domu.


Wygląda na to, że werwolf pragnie ograniczenia inwestycji drogowych.

W celu:
- uprzykrzenia nam życia, pogorszenia komfortu podróżowania - spotęgowania niechęci Polaka do Polaka,
- potwierdzenia polnisze wirszaft
- zwiększenia ilości wypadków
- zaoszczędzenia pieniędzy z budżetu, które będzie można wyprowadzić












środa, 21 października 2015

Sześć zamiast ośmiu godzin pracy.

przedruk




19 października 2015, godz. 11:15










40-godzinny tygodniowy czas pracy w Polsce to obecnie najdłuższy w Unii Europejskiej. Średnia to 38 godzin, a i tak dzięki układom zbiorowym wymiar jest dużo niższy od tego, który przewiduje prawo.






Szwedzi zdecydowali się na eksperyment. Sześć zamiast ośmiu godzin pracy ich zdaniem potrafi zdziałać cuda. Wzrost motywacji, równowaga między życiem prywatnym i zawodowym, zadowolenie z wykonywanych obowiązków. Choć to rozwiązanie dla wybranych, jeśli któraś z polskich firm odważy się na podobny krok, poza rozgłosem może sporo zyskać.

Ostatnio polskie media rozpisywały się o eksperymencie, który przeprowadzono w jednym ze szwedzkich domów opieki. Na czym polegał? Skrócono tam czas pracy do 6 godzin dziennie. Na takie rozwiązanie zdecydował się też sąsiedni oddział Toyoty. Tam jednak sześciogodzinny dzień pracy obowiązuje od... 13 lat i zarówno pracownicy, jak i pracodawca są zadowoleni z takiego rozwiązania. Co faktycznie daje krótszy czas pracy? Czy to dobry sposób na zwiększenie motywacji i efektywności pracowników czy propozycja, która rozleniwi zespół? 
 
Szwedzi przyjmują pierwszą opcję, a wszyscy z ciekawością czekają na wynik przeprowadzonego eksperymentu. Bo dla porównania do udziału zaproszono także drugi dom opieki, w którym pracownicy nadal mają ośmiogodzinny dzień pracy.
 
Trójmiejscy pracodawcy Pytanie o sześciogodzinny dzień pracy skierowaliśmy do tych pracodawców z Trójmiasta, którzy często podkreślają swoje elastyczne nastawienie i propracownicze działania. Chcieliśmy wiedzieć, w jakich warunkach można wprowadzić mniejszy wymiar pracy i jakie korzyści dostrzegają z tego dla siebie i pracowników. 
 
W końcu według Komisji Europejskiej Polacy to jeden z najbardziej zapracowanych narodów Unii, prześciga nas tylko Grecja. I choć i my, i Grecy powinniśmy pracować 40 godzin tygodniowo, spędzamy w niej odpowiednio 42,5 i 44 godziny. Na drugim biegunie mamy Francuzów, którzy dzięki układom zbiorowym w wielu gałęziach gospodarki już dawno wprowadzili sześciogodzinny dzień pracy. 
 
- Efektywność pracowników nie zależy od tego, ile godzin spędzają w pracy, ale od tego, w jakim stopniu są w stanie wykorzystać ten czas - zauważa Lucyna Federowicz, dyrektor ds. personalnych i strategii GPEC, w którym pracownicy dostają m.in. dodatkowy miesiąc urlopu po urodzeniu dziecka. 
 
Nikogo pewnie nie zdziwią wyniki badań, które pokazują, że w pracy wcale ośmiu godzin nie poświęcamy na zadania zawodowe. W ankietach przeprowadzonych przez firmę Sedlak&Sedlak jedni przyznawali się do kilku, inni do kilkunastu godzin w tygodniu poświęcanych na rzeczy niezwiązane z pracą w jej formalnym czasie.

Charakter pracy, który sprzyja skracaniu Bez wątpienia są zawody, w których skrócenie czasu pracy wydaje się wyjątkowo proste i takie, w których ze względów technicznych wymagałoby to dodatkowych nakładów finansowych ze strony pracodawcy. 
 
 - Jeśli praca wymaga wysokiego skupienia, którego nie sposób utrzymać przez wiele godzin, wtedy ośmiogodzinny dzień pracy zwyczajnie nie ma sensu. I tu warto rozważać inne opcje. Przy stanowiskach, które wymagają dostępności w godzinach, w jakich działa firma i jej otoczenie biznesowe, takie rozwiązanie jest trudniejsze do zrealizowania - wyjaśnia Andrzej Jędrzejczak, który zajmuje się PR w Bluemedia. 
 
- Ale jeśli pracownik jest w stanie zrealizować powierzone zadania w ciągu sześciu godzin, to skrócenie ustawowego dnia pracy może przynieść same korzyści - dodaje. Wymierne korzyści dla obu stron Jakie to korzyści? Ze skróconego czasu pracy mogą czerpać obie strony. Mniej godzin poświęconych na pracę wcale nie oznacza niższej efektywności. Wręcz przeciwnie. 
 
 - Tak naprawdę elastyczne godziny pracy pozwalają zwiększyć efektywność i lepiej pogodzić pracę z życiem prywatnym. Pomocna dla pracowników jest też praca zdalna, która przy dzisiejszej technologii świetnie się sprawdza - zauważa Julia Łaszkiewicz, członek zarządu Ekolanu, w którym większość współpracowników ma możliwość indywidualnego dostosowania godzin i trybu pracy do swojej sytuacji. 
 
Największym minusem ośmiogodzinnego dnia pracy jest właśnie trudność pogodzenia życia zawodowego z prywatnym. To może powodować problem w obu sferach. Pracownik, który nie ma czasu dla rodziny, po pierwsze ma wyrzuty sumienia związane z zaniedbywaniem roli partnera, rodzica, przyjaciela, po drugie jest narażony na więcej konfliktów w życiu prywatnym. 
 
 - To wtórnie wpływa na jego produktywność. Nieporozumienia z domu przenosimy do pracy. W pracy potrzebujemy więcej czasu, żeby skupić się na zadaniach, więc później wracamy do domu i koło się zamyka - wyjaśnia Małgorzata Osowiecka, psycholog Uniwersytetu SWPS w Sopocie. 
 
- Sześciogodzinny czas pracy byłby dużym wsparciem właśnie dla zachowania równowagi między pracą a rodziną - dodaje. Wymieniając plusy skróconego dnia pracy nie można zapomnieć o jego wpływie na zdrowie.
 
- Kiedy jesteśmy wypoczęci i zrelaksowani, nasza praca staje się bardziej efektywna. Z punktu widzenia pracodawcy zdecydowanie bardziej cenimy sobie jakość pracy niż liczbę godzin "wysiedzianych" w biurze. Na dziś zapewniamy pracownikom czasoumilacze w postaci masażerów, konsoli czy hamaków, ale widzimy też duży potencjał w sześciogodzinnym czasie pracy i czekamy na wyniki badań - przyznaje Alicja Sawicka, kierownik Działu Rekrutacji Sii Gdańsk. 
 
 
My też czekamy i liczymy, że uda nam się opisać przykład lokalnej firmy, która zdecyduje się na podobny do szwedzkiego eksperyment. Nie zmienia to jednak faktu, że skracanie czasu pracy to wybór dla nielicznych firm, a nie kierunek, w którym pójdzie polska gospodarka. - Musimy pamiętać, że Polska to nadal kraj na dorobku. Skracanie czasu pracy sprawdzi się w krajach, w których jest nadwyżka siły roboczej, duża efektywność procesów produkcyjnych. 
 
Musimy jeszcze poczekać na takie rozwiązania. Dziś nie jesteśmy do tego gotowi ani mentalnie, ani gospodarczo. Na razie dobrym pomysłem jest uelastycznianie godzin pracy, możliwość pracy z domu czy ruchomy czas pracy. Na to rozwiązanie coraz częściej są otwarte firmy z Trójmiasta - mówi Zbigniew Canowiecki, prezes Pracodawców Pomorza.

Agnieszka Śladkowska




http://biznes.trojmiasto.pl/Szesc-zamiast-osmiu-godzin-pracy-Czy-to-realne-n95471.html#





"Przepowiednia" wypełniona.



Damaszek w ruinie.

Finansjera ....  albo raczej ich dyrygentum - dostała co chciała, zgodnie z planem.



Proroctwo z Izajasza mówi nam tak:

Wyrok na Damaszek:
Oto Damaszek przestanie być miastem,
stanie się stosem gruzów
.
2 Na zawsze opuszczone jego miasta
będą pastwiskiem dla trzód,
które się [tam] pokładą,
i nikt ich nie spłoszy.
3 Odbiorą warownię Efraimowi,
a królestwo Damaszkowi.
Z resztą zaś Aramu stanie się
tak, jak z chlubą synów Izraela –
wyrocznia Pana Zastępów.





Skoro się wypełniło, to teraz można odkręcić "przepowiednię" - czyli plan.... - i dać im łupnia.

Dyrygentum...





Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w planach dyrygentum, Damaszek miał być zniszczony całkowicie, ale trzeba było pisać dokładnie...

Tak czy siak - "proroctwo" o Damaszku wypełnione.






http://pl.sputniknews.com/wideoklub/20151021/1269385/Rosja24-Pocisk-Kamera.html



http://detektywprawdy.pl/2015/01/28/zburzony-damaszek-pierwszym-mocnym-akcentem-apokalipsy/



piątek, 9 października 2015

Amerykanie prowokują terrorystów do przemocy

Sami to przyznają.





przedruk




Informacyjne ataki amerykańskich mediów jako akcja wojny psychologicznej

Akcją wojny psychologicznej nazwał doniesienie CNN w sprawie upadku rakiet rosyjskich w Iranie politolog Iran Press Emad Abschenass.


Federacja Rosyjska czeka na odpowiedź od krajów członkowskich koalicji międzynarodowej, kierowanej przez Stany Zjednoczone, w spawie ewentualnej wymiany danych na temat obiektów terrorystycznego ugrupowania Państwo Islamskie na terytorium Syrii. Równocześnie zachodnie media w dalszym ciągu, odwołując się do anonimowych źródeł, informują o jakoby znajdujących się w ich posiadaniu danych dotyczących szczegółów operacji powietrznej Federacji Rosyjskiej przeciwko terrorystom z Państwa Islamskiego w Syrii. Na przykład, kanał telewizyjny CNN, a także agencje informacyjne Reutera, Bloomberg i France Press donoszą, że cztery z 26 pocisków manewrujących wystrzelonych z pokładów okrętów rosyjskich na Morzu Kaspijskim w kierunku Syrii, eksplodowały jakoby na terytorium Iranu. Przy tym w Stanach Zjednoczonych brak oficjalnego potwierdzenia podobnych danych.


W międzyczasie ministerstwo obrony Rosji zareagowało na to doniesienie, podkreślając, że w odróżnieniu od CNN, powołującej się na jakieś „anonimowe źródła”, nasze dowództwo przedstawia starty i trafione cele praktycznie w reżimie realnego czasu. Podkreślił to oficjalny rzecznik ministerstwa obrony Rosji generał major Igor Konaszenkow:

— Mimo przykrości i zaskoczenia, jakimi był dla naszych kolegów w Pentagonie i Langley atak zadany wysoko precyzyjną bronią w infrastrukturę ISIS w Syrii, wszystkie wystrzelone z pokładów okrętów rakiety trafiły do celów. Jest to fakt. Inaczej trzeba było przyznać się, że znajdujące się na znacznej odległości od siebie obiekty terrorystycznego ugrupowania ISIS w Syrii eksplodowały wczoraj same przez się i to w sposób zsynchronizowany – podkreślił ekspert.

Doniesienie amerykańskiej sieci telewizyjnej wywołało zdziwienie także w Teheranie. Irańskie ministerstwo obrony nazwało go częścią składową „wojny psychologicznej Zachodu” i oświadczyło oficjalnie, że żadne rakiety rosyjskie w ich kraju nie spadły.

Akcją wojny psychologicznej nazwał także to doniesienie CNN w wywiadzie dla agencji Sputnik politolog, redaktor naczelny irackiej gazety „Iran Press” Emad Abschenass:


— Operacja zbrojna wykonywana przez wojskowe lotnictwo rosyjskie, jak wiadomo wszystkim, jest sankcjonowana i uzgodniona z koordynacyjnym sztabem informacyjnym do spraw walki z ISIS, utworzonym przy udziale Iranu, Rosji, Syrii, Iraku i Libanu. Służby specjalne wykonały aktywną i poważną pracę, wobec tego widzimy, że ataki lotnicze bardzo precyzyjnie trafiają w pozycje terrorystów. Co dotyczy rozpowszechnionej przez szereg mediów informacji o rzekomym upadku rakiet rosyjskich na terytorium Iranu, to jest sprawą oczywistą, iż mamy do czynienia z wynikiem działalności zachodnich i innych sponsorów samych terrorystów w Syrii i Iraku. Sfabrykowano pewną informację dla uprawiania propagandy antyrosyjskiej. To z jednej strony. Z innej, Zachód usiłuje w ten sposób spowodować rozłam między Iranem a Rosją. Jednakże te próby będą daremne. Iran i Rosja w kwestii zwalczania Państwa Islamskiego są bardzo silnymi sojusznikami. Stany Zjednoczone i inne kraje Zachodu nie potrafią za pomocą podobnych ataków informacyjnych podzielić sojusz Iranu i Rosji – zaznaczył Emad Abschenass.

Jak się okazało, departament stanu USA także nie może potwierdzić informacji amerykańskiego kanału telewizyjnego. Przyznał się co do tego podczas tradycyjnego briefingu rzecznik resortu polityki zagranicznej John Kirby.

Równocześnie w centrum uwagi okazała się jeszcze jedna wypowiedź ze strony szefa Pentagonu Ashtona Cartera, który zapowiedział rosyjskiemu zgrupowaniu wojskowemu w Syrii straty wśród wojskowych. 

Według jego logiki, odpowiedzialność za to będą ponosić oni sami. Gdyż ataki ze strony terrorystów w odpowiedzi, według Cartera, staną się wynikiem działań Rosji w republice arabskiej.  


W ministerstwie obrony Federacji Rosyjskiej udzielono na to następującej odpowiedzi:


— W swych ocenach działań wojskowych amerykańskich w trakcie różnych operacji, jakie prowadzą oni na całym świecie, przedstawiciele ministerstwa obrony Rosji nigdy nie pozwalali sobie na publiczne oczekiwania zagłady żołnierzy amerykańskich, nie mówiąc już o cywilach amerykańskich. 

Oświadczenie szefa Pentagonu Ashtona Cartera, niestety, w sposób bardziej, niż przekonujący, wykazuje aktualny poziom kultury politycznej poszczególnych przedstawicieli władzy w Stanach Zjednoczonych, a dokładniej mówiąc, poziom ich cynizmu wobec reszty świata — oświadczył Igor Konaszenkow.