Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 6 stycznia 2015

Banki spółdzielcze SKOK przed zapaścią - piszą Niemcy


W sumie 44 banki SKOK spośród 55 trzeba poddać restrukturyzacji albo sprzedać bankom handlowym.

Prawie połowa SKOK-ów, polskich banków spółdzielczych, stoi przed bankructwem i obciąża przez to krajowe fundusze, przeznaczone na ratowanie banków. Banki spółdzielcze SKOK są głównym źródłem finansowym dla milionów ludzi z warstw niższych, robotniczych. Dotknięci są przede wszystkim Polacy, zamieszkujący na wsi i w mniejszych miastach.

 Der neue EU-Präsident Donald Tusk - hier mit Co-Präsident Martin Schulz - hofft, dass die Banken-Union in der EU auch dafür sorgen kann, die Sparguthaben der maroden Genossenschaftsbanken in seinem Heimatland Polen zu sichern. (Foto: dpa)
                                    Donald Tusk i Martin Schulz
Z 55 polskich SKOK-ów, działających jeszcze przed rokiem, dwa zbankrutowały, a dwa przeszły w ramach sprzedaży koniecznej do banków handlowych. Dwa dalsze zostały połączone.
Te dwa upadłe SKOK-i zużytkowały już 25% polskich funduszy gwarancyjnych, finansowanych przez składki banków handlowych, które to składki zostały podwojone od czasu wymienionych upadłości. Polska wierzy teraz, że pod przewodnictwem ich rodaka Donalda Tuska jako prezydenta Rady UE nastąpi wkrótce zabezpieczenie wkładów, by w sytuacji kryzysu mogły być zapewnione fundusze ulokowane w banku.
"Nie jest fair, że banki muszą pokryć wszystkie koszty, spowodowane przez SKOK-i - mówi szef Związku Banków Polskich (ZBP) Krzysztof Pietraszkiewicz. - Te wydatki powinny być sfinansowane nie przez banki, lecz przez same SKOK-i i przez państwo".

Upadłość SKOK-u w Wołominie doprowadziła do tego, że trzeba było wypłacić oszczędzającym w przeliczeniu około 517 mln euro. Fundusze gwarancyjne będą przypuszczalnie do końca 2015r. znowu napełnione. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) przeprowadza obecnie kontrole w 24 SKOK-ach, które są bliskie bankructwa.

W sumie 44 banki SKOK spośród 55 trzeba poddać restrukturyzacji albo sprzedać bankom handlowym. Jednak według danych Franka Hutten - Czapskiego, który działa w Warszawie w imieniu Boston Consulting Group, priorytetową formą będzie restrukturyzacja.

SKOK-i stanowią 1,2% aktywów bankowych w polskiej gospodarce. Jednakże zły stan banków spółdzielczych sprawia kłopoty zarówno polskim władzom nadzoru, jak i tradycyjnym bankom:
"Na ogół spiętrzały się od 20 lat problemy i ryzyko w SKOK-ach, gdyż branża znajdowała się poza publicznym nadzorem - mówi Łukasz Dajnowicz, rzecznik KNF. - Teraz jest sprzątanie".
Komisja Nadzoru Finansowego ocenia, że brakujący kapitał w SKOK-ach wynosi po przeliczeniu około 350 mln euro. Sektor ma negatywną kwotę własnego kapitału, wynoszącego 0,85%, podczas gdy prawo wyznacza próg 5% pozytywnej kwoty (kapitału własnego).
Według danych Europa Network of Credit Unions mają polskie banki spółdzielcze w sumie 2,5 mln klientów. Ich wkłady oszczędnościowe opiewają na kwotę 3,7 mld euro i wykazują aktywa bankowe w wysokości 4,1 mld euro.

Przetłumaczył: Zygmunt Białas
Link do niemieckiej wersji:  http://deutsche-wirtschafts-nachrichten.de/2015/01/06/polen-braucht-banken-rettung-genossenschafts-banken-vor-dem-kollaps/

KOMENTARZE

  • @
    No to jednak zniszczyli resztkę polskiego kapitału spółdzielczego.
    Przy wydatnej pomocy "polskiego" rządu, zresztą...
  • @Krzysztof J. Wojtas 12:33:21
    Jak to jest z tym kapitałem? Czy jest polski i w jakim stopniu polski? -
    --- W tej chwili nie wiem dokładnie. Ja tylko przetłumaczyłem niemiecki tekst. Niemiec oparł się na artykule Z brytyjskiego Financial Times, czego już nie zaznaczyłem w notce.
    Zastanawia mnie ten doradca Franek Hutten - Czapski z Boston Consulting Group. On mi na Polaka (z polskim kapitałem) nie całkiem wygląda.
    W S24 są długie merytoryczne komentarze blogerki @Wiesława. Jeszcze nie czytałem; możliwe że wpiekla się na mnie. Jeśli jest Pan zainteresowany, to warto zajrzeć i przeczytać jej wpisy.
  • @zygmuntbialas 12:59:49
    Nie jestem zainteresowany bankowością. Raczej sposobami niszczenia konkurencji w tej branży.
    Na temat wspomnianej blogerki mam zdanie b. pozytywne, chociaż niekiedy różniliśmy się w poglądach.
  • @Krzysztof J. Wojtas 15:29:18
    @Wiesława była moją nauczycielką i przewodniczką, gdy cztery i pół roku temu zacząłem pisać w Salonie. Walczyła z blogerem @Wywczas o moją duszę. Drogi nasze rozeszły się, gdy przeprowadziłem dwa wywiady z FYM-em. Wtedy była makabryczna akcja przeciw mnie, sterowana przez K. Nowaczyka i /lub M. Dąbrowskiego. @Wiesława się łamała i wahała, ale jej kultura osobista nie pozwoliła jej przekroczyć pewnych granic przyzwoitości.
    Ma dużą wiedzę historyczną.

Niemiecki Generalny Plan Wschodni.

przedruk

Chorzy na raka w Polsce pozbawieni opieki






Znowu piszą o nas w świecie. Tym razem tak:" Wielu pacjentów w Polsce bez opieki - lekarze protestują przeciw procedurom leczenia raka." - informuje The Associated Press.

Dziesiątki tysięcy pacjentów w Polsce będzie w tym roku bez opieki medycznej gdyż niektórzy lekarze zamykać swoje gabinety zabiegowe w proteście przeciwko nowej procedurze leczenia raka.

Lekarze mówią, że tak zwany "Pakiet Onkologiczny", który wprowadzono 1 stycznia, wymaga od lekarzy rodzinnych  zdiagnozowania i stosowania  tzw.  "szybkiej ścieżki" u chorych na raka co powoduje że dla wszystkich innych pacjentów muszą poświęcić mniej czasu i uwagi a to z kolei  zagraża ich zdrowiu. Lekarze związkowcy grożą ogólnokrajowy strajk jeśli zrządzenia nie będą odwołane.

Setki lekarzy odmówiło podpisania nowego planu i  od 1 stycznia trzymają swoje gabinety zamknięte, głównie w północnej i wschodniej Polsce.

Negocjacje jakie w zeszłym roku prowadził Minister Zdrowia Bartosz Arłukowicz, sam będący  lekarzem, nie powiodły się, gdy lekarz-urzędnik oskarżył pracujących lekarzy o złą wolę.

zdjęcie
Pakiet onkologiczny może uderzać w prawa innych pacjentów do leczenia zgodnego z aktualną wiedzą i w najlepszy możliwy sposób; przez to może być sprzeczny z Konstytucją - ocenił sekretarz NRL Konstanty Radziwiłł.
 
- W tej chwili przygotowujemy ewentualną skargę konstytucyjną w tym zakresie. I wydaje się, że jeśli Trybunał Konstytucyjny podzieliłby nasze wątpliwości, to mogłoby się okazać, że problem podstawowej opieki zdrowotnej i kontraktów tak naprawdę sygnalizuje znacznie większy problem, z którym mamy do czynienia w związku z wejściem w życie tzw. pakietu onkologicznego - powiedział Radziwiłł. Jak dodał, może się okazać, że „wszyscy ci, którzy wypowiedzieli mnóstwo złych słów wobec lekarzy, którzy protestują przeciwko tym nowym rozwiązaniom, będą musieli te słowa gorzko przemyśleć jeszcze raz”.
 
Lider Porozumienia Zielonogórskiego Jacek Krajewski podkreśla podstawowe postulaty tej organizacji. - Chcemy zniesienia limitów onkologicznych, chcemy likwidacji możliwości jednostronnej zmiany umowy przez NFZ, zmiany zasad weryfikacji ubezpieczeń przez NFZ, przywrócenia dotychczasowego modelu opieki nad chorymi z cukrzycą i przewlekłymi chorobami układu krążenia, przywrócenia prawa leczenia u dermatologa i okulisty bez skierowania i nie chcemy kolejek w podstawowej opiece zdrowotnej - mówił.


Jeden na czterech Polaków umiera na raka, często  tylko dlatego że był zbyt późno zdiagnozowany.
 
Źródła: http://www.ctvnews.ca/health/many-patients-in-poland-without-care-as-doctors-protest-cancer-procedures- oraz http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/121969,pakiet-onkologiczny-sprzeczny-z-konstytucja.



KOMENTARZE

  • List
    Pozwolę sobie przytoczyć w całości list jaki otrzymałem dzisiaj pocztą elektroniczną skierowany do nas wszystkich.
    Do moich pacjentów, znajomych i przyjaciół!

    Postanowiłam napisać list z prośbą o przesłanie go dalej jak najliczniejszej grupie ludzi.
    3 stycznia po dzienniku widziałam rozmowę z politykami na temat sytuacji jako zaistniała w POZ.
    Prowadząca wielokrotnie mówiła, że nie rozumie postępowania Porozumienia Zielonogórskiego. Cała sprawa została sprowadzona do nadmiernych żądań finansowych , braku odpowiedzialności i krzywdzenia pacjentów.
    Jak pewnie wszyscy zauważyli do tej rozmowy nie został zaproszony nikt ze strony lekarzy a o tym czego chcą lekarze wypowiadał się autorytatywnym głosem przedstawiciel PO.
    Przekłamania i oszczerstwa są poważne i poważne jest to o co walczy Porozumienie Zielonogórskie.
    Bardzo poważnym problemem POZ (myślę, ze nie tylko) są starzejący się lekarze. W województwie opolskim średnia wieku lekarza pracującego w POZ przekroczyła 57 lat. Gdyby w tej chwili z systemu odeszli emeryci to system by się zawalił. Młodych kształcących się lekarzy jest niewielu.
    Ja miesięcznie przyjmuję ponad 1200 pacjentów. Średnio 50-70 osób dziennie. Zdarzają się dni gdzie tych pacjentów przyjmuję i 100. Każdego roku dochodzi nowa praca. Część jest widoczna dla wszystkich bo większą część czasu patrzę w monitor i stukam w klawiaturę. Dużej części państwo nie widzicie. Skraca się czas poświęcony na kontakt z pacjentem a wydłuża czas biurokratyczny. Lekarze i tak nie są w stanie prowadzić kartotek w sposób zgodny z przepisami i bezpieczny dla siebie, bo starają się wypełnić swoje podstawowe zadanie leczenia pacjentów.
    W nowej umowie jest kilka niemożliwych do przyjęcia zadań. Jest ona skierowana przeciwko pacjentom i stawia pacjentów i lekarzy naprzeciwko siebie. Tylko razem jesteśmy w stanie zawalczyć o wspólne dobro.
    Po pobieżnej lekturze nasuwają mi się liczne uwagi. Pierwsza sprawa - pakiet kolejkowy. Wszystkiego nie wiem, ale to do czego doszłam jest bulwersujące. Lekarz endokrynolog jak wszyscy wiedzą leczy najczęściej choroby tarczycy. W nowej umowie to lekarz POZ będzie zobowiązany do leczenia niedoczynności tarczycy. Wszyscy państwo, którzy jesteście pod kontrolą poradni endokrynologicznej, teraz wrócicie do POZ. Lekarz nie będzie mógł państwa skierować do specjalisty. Rozwiązany problem kolejki u endokrynologa? Ma pan minister sukces? Łagodny przerost gruczołu krokowego też w gestii lekarza POZ. Zniknie kolejka do urologa? Takich jednostek chorobowych wrzuconych do POZ jest więcej.
    Na wykonanie tych zadań lekarz POZ nie dostaje żadnych dodatkowych pieniędzy, a minister może zaoszczędzić na wykupieniu tych wizyt u specjalistów. Tyle że specjaliści mieli wykupioną konkretną ilość wizyt a my nie mamy limitu. Przyjąć należy wszystkich pacjentów.
    Niestety nie potrafię już w sposób bezpieczny dla pacjentów przyjmować większej ilości ludzi.
    Liczni moi koledzy mają już przyjmowanie na godzinę. Pacjent endokrynologiczny na kontrolnej wizycie będzie musiał zająć 30 minut tak jak u specjalisty. Już ostatnio pojawiły się kłopoty gdzie niegdzie z dostaniem się do lekarza w dniu rejestracji. Niestety teraz obejmie to już wszystkie praktyki.
    Co zrobić z pacjentami potrzebującymi zwolnienie do pracy. Z nagłymi zachorowaniami. Ludźmi z wymiotami, biegunkami, bólami, gorączkami. Nie potrafię w sposób uczciwy w stosunku do pacjenta przyjąć na siebie nieskończonej ilości zadań i przejąć pacjentów moich kolegów specjalistów tylko po to by minister miał wyborczy sukces.
    Kolejna sprawa - umowa. Umowa ma być bezterminowa. Tą umowę może zmieniać aneksem NFZ bez jakiejkolwiek konsultacji. Ja tylko mogę ją wypowiedzieć. Będzie można do POZ wrzucać wszystko co się nie zmieści gdzie indziej. My staniemy się pierwszą twarzą NFZ w opozycji do pacjenta. Sami już niewydolni będziemy tak jak teraz dostawać nowe zadania i nasza niemożność wykonania zadań będzie uderzała w pacjentów.
    Kolejna sprawa - skierowania do okulisty i dermatologa. Okulistycznie leczymy zapalenia spojówek i powtarzamy zalecone przez okulistę leki. Po co wypisywać skierowania do okulisty na dobranie okularów? Ja i tak nie mogę nic w tej dziedzinie zrobić. To jest i Wasz i nasz czas. Żeby pójść z dzieckiem po korektę szkieł będziecie musieli zarejestrować się wpierw do POZ po skierowanie. Kolejny dzień u lekarza w kolejce. Podobnie u dermatologa. Do dermatologa zawsze szło się bez skierowania. Była to najskuteczniejsza metoda wczesnego leczenia chorób wenerycznych. Teraz najpierw do mnie a później dalej.
    Kolejna rzecz - pakiet onkologiczny. To już jest grubsza sprawa. W mojej praktyce mam w ciągu roku od 7-10 wykrytych pierwszorazowych zachorowań na nowotwór. Z tego 1-3 pacjentów to tacy, którzy nigdy nie byli wcześniej u lekarza i przychodzą w stanie zaawansowanym. Wielokrotnie tych kieruję od razu do szpitala bo są w złym stanie i wymagają natychmiastowego leczenia. Oni też zawsze byli przyjęci od razu, najczęściej na internę. Kilka pacjentek to pacjentki z nowotworami piersi i narządów rodnych. Tutaj swoją rolę jak dotąd widzę na wpajaniu pacjentkom konieczności wizyt u ginekologa i namawianiu na badanie piersi. System działa. Zostaje więc kilku pacjentów z pozostałymi nowotworami. Skupię się na nowotworach jelita grubego. Przez kilka lat funkcjonowało przesiewowe badanie kolonoskopowe i to dawało rezultaty. Za rządów ministra Arłukowicza to zostało zaniechane, albo mocno okrojone. Fakt, ze moi pacjenci nie mają do tych badań dostępu. Pozostaje planowana kolonoskopia. Większość placówek ma wykupione przez NFZ to badanie bez znieczulenia.
    Bardzo bym chciała zobaczyć twarz ministra po wykonaniu tego badania bez znieczulenia.
    Jeżeli rak jelita grubego daje jednoznaczne objawy to często jest już za późno na pełne wyleczenie. Jest to więc wyjątkowy wyścig z czasem. Jakie są wczesne objawy raka jelita grubego? Mogą być pojawiające się biegunki, mogą być zaparcia, może być krew w kale, mogą być pobolewania, może być utrata wagi. Dotąd dawałam skierowanie na kolonoskopię. U większości pacjentów były polipy, które lekarze od razu usuwali. Wszyscy Ci pacjenci to potencjalni chorzy na raka. Radość z wyleczenia i uniknięcia tragedii. Teraz spośród tych pacjentów mam wybrać lepszych i dać im zieloną książeczkę. Wszystkim nie mogę. Jeżeli nie dam komuś u kogo, w trakcie stania w jeszcze dłuższej kolejce, rozwinie się rak to pacjent będzie miał żal do mnie a nie do ministra, a ja będę musiała z tym żyć.
    Dlaczego nie mogę dać wszystkim? Bo muszę mieć trafienia! Trafienia to jest określenie ministra na pacjenta z chorobą nowotworową. Wydam 30 książeczek Pacjent przejdzie diagnostykę i teraz oceni moją pracę urzędnik. Jeżeli będę miała 0-1 trafienia to zostanę skierowana na karne szkolenie a za wykonaną pracę mi nie zapłacą. Czyli badając w kierunku choroby nowotworowej 30 pacjentów nie znajdę u nikogo rozwiniętego raka to będę ukarana szkoleniem i finansowo. Teraz badam nawet stu ludzi, żeby wykryć u jednego raka. Moja sytuacja się poprawi jeżeli będę miała 2 trafienia dostanę wtedy 20 złotych i nie będę karana upokarzającym szkoleniem. Ta kwota rośnie i przy stosunku jedno trafienie na pięć sięga ponad 100 złotych. Cały czas cytuję umowę! Staniemy więc z pacjentem po przeciwległej stronie - on będzie się cieszył, że nie ma raka, ja będę miała poważny problem. Będę więc unikała zielonych książeczek jak ognia, albo wydam je wszystkim.
    Jeżeli nie wydam to minister wygrał, bo lekarze są źli i nie chcą pracować, jak wydam to nie wytrzymam finansowo (bo za tą diagnostykę zapłacę z puli POZ) i dołożę do pracy kolejne wypisywanie książeczek, sprawozdań. Wydłuży się więc kolejka pacjentów u mnie. Wąskie gardło w postaci zbyt małej ilości zakontraktowanych kolonoskopii pozostaje.
    Tyle, ze teraz za to odpowiadam ja nie minister.
    Kolejna sprawa to EWUŚ. Jak państwo wiecie musimy sprawdzać EWUŚ czyli czynne ubezpieczenie pacjenta. Dwa razy w tygodniu trafia się pacjent, który EWUŚ wyświetla w kolorze czerwonym – pacjent nieubezpieczony. W większości są to pacjenci, którzy mają ubezpieczenie i faktem, że świecą na czerwono są oburzeni. Teraz pacjent wypisuje oświadczenie, że jest ubezpieczony i my przyjmujemy takiego pacjenta nieodpłatnie. NFZ płaci za takiego pacjenta. Teraz NFZ przestaje płacić za pacjentów świecących na czerwono (w mojej praktyce 11%). Czyli jak pacjent świeci na czerwono i wypisze nam oświadczenie, to za jego leczenie i wizytę nie zapłaci nikt. Pieniądze zostają w funduszu. Kolejna oszczędność ministra.
    Takich pułapek jest więcej a list i tak zrobił się długi. Jest to jednak nasza wspólna sprawa - pacjentów i lekarzy.
    W tym roku mija 30 lat mojej pracy i zawsze byłam po stronie pacjenta, bo sama też jestem pacjentką i to z wiekiem coraz częściej i boleśniej. Ministrowie się zmieniają a ja od 30 lat o 8.00 wołam proszę (teraz parę minut później bo ładuje się komputer).
    Tej pracy nie chcą wykonywać młodzi lekarze i jak nic się nie zmieni, to po pięciu latach nastąpi poważny kryzys w służbie zdrowia na poziomie POZ. Wtedy obecny minister będzie już miał inną posadę równie prestiżową i pozbawioną osobistej odpowiedzialności jak teraz, ale my zostaniemy na dole, pacjenci i lekarze.
    Dlaczego inni podpisali? My nie podpisaliśmy, i jakie mamy kłopoty, a strach pomyśleć co nas czeka. Straszą nas przez telefon, jeżdżą do prywatnych domów. Ruszyły zmasowane kontrole. Nagonka bezpardonowa w mediach. Kłamstwa, półprawdy, wyrwane z kontekstu słowa. Ja się boję bardzo i nie dziwie się, że inni też się boją. Tylko zwarta grupa może się przeciwstawić.
    Jeżeli my przegramy to tak naprawdę przegrają pacjenci.

    Z poważaniem

    Lekarz rodzinny z 30 letnim stażem w jednej placówce

    Jeszcze raz proszę o rozesłanie tego listu swoim znajomym, bo jest to jedyna forma wyjaśnienia stanowiska lekarzy rodzinnych.
  • i po co to mydlenie oczu?
    jeżeli pacjent zdiagnozowany na raka ma być leczony w pierwszej kolejności, to jest to pociągnięcie dobre i ten chory na gardło powinien to rozumieć. Te protesty są wyłącznie po to, żeby dobić resztki publicznej służby zdrowia. I po nic innego. Dziwne, że lekarz leczący na umowę w przychodni ma mało czasu dla pacjenta, ale przyjmując pacjenta prywatnie nagle czasu ma dla niego więcej. Więc chodzi o pieniądze.
    Lekarze, jako ludzie inteligentni - a przynajmniej powinni inteligentni być - powinni rozumieć, że pacjentów będą mieć mniej, gdy lekarzy będzie więcej. Dlaczego więc lekarzy nie ma więcej? Bo albo się ich nie kształci u nas w kraju, albo po edukacji i stażu wyjeżdżają oni za granicę. Ludzie chcieli "wolności" więc nie można zabronić lekarzowi, że chce wyjechać bo za granicą więcej kasy.

    Dlaczego ludzie nie protestowali, gdy zamykano szpitale publiczne? Dwa miliony jest nas mniej, a lekarzy brakuje? Takie głupoty to mogą opowiadać ci, co pozamykali gabinety, w nich dokumentację medyczną i trzymając pacjentów jako zakładników chcą wymusić na rządzie coś, czego rząd spełnić nie może, bo nie ma pieniędzy. NIE MA PIENIĘDZY!
    Nasz skarbiec narodowy jest pusty, bo Polacy pozwolili na zlikwidowanie naszego rodzimego przemysłu i wpływów do skarbca nie ma. Tyle to powinien rozumieć nawet średnio rozgarnięty lekarz i zamiast ględzić głupoty o pacjentach, powinien zastanowić się nad tym czy on sam nadaje się do wykonywanego zawodu. Kiedyś na lekarzy ludzie kształcili się z powołania. I należy to przywrócić, a nie finansować konowałów robiących na chorych ludziach kasę.
  • @nana 11:51:36
    Nana cyt-"Kiedyś na lekarzy ludzie kształcili się z powołania."Kiedyś nie było blogerów ale baby z magla.Kiedyś ludzie nosili ortaliony.Kiedyś to znaczy dalej niż sięga pamięć blogerki ksywka nana?.Trzydzieści lat temu?Pięćdziesiąt?Za Bismarka?Józka Stalina?Kiedy?
    Nana-(cyt"Dlaczego ludzie nie protestowali, gdy zamykano szpitale publiczne?")Odpowiedź jest prosta-Ludzie z natury są łatwowierni a zatem przekonani że wszystko co w ich imieniu postanowi władza jest dobrem wspólnym za ich wspólnie ciężko wypracowane pieniądze.Tyle to powinien rozumieć nawet średnio rozgarnięty bloger nawet gdy jest blondynką w fazie przekwitania.Kiedyś:)
  • @Cyanide and Happiness 13:38:40 bidasiu, po co się stawiasz, gdy nie rozumiesz nawet co sam piszesz?
    wydaje ci się, że jak pierdniesz nickiem z angielska to już jesteś mądry?
    Naiwni ludzie? a którzy? może ty, ale za to nadrabiasz bezczelnością.
    Ludzie nie chcieli mieć powszechnej opieki zdrowotnej i nie chcieli mieć pracy w państwowych firmach. Więc wspierali zdrajców naszej Ojczyzny i przyglądali się, jak nasz kraj jest demontowany. Przy pomocy ich własnych rąk.
    Teraz mogą sobie płakać, że muszą miesiącami czekać na operacje i mogą sobie narzekać, że w przychodniach tłok.
    Za PRLu, gdy szpitali było trzy razy tyle co obecnie, chorych wypisywało się, gdy byli zupełnie zdrowi, a nie jak teraz bezpośrednio ze stołu operacyjnego. Zdrowie człowieka było dla władz PRLu ważniejsze niż zyski i statystyki.
    Do lekarza kolejek nie było, a do specjalistów można było iść bez skierowania. Przychodnie ZOZu były w każdej, nawet najmniejszej miejscowości, także gabinety specjalistów i były każdemu obywatelowi dostępne przez cały czas. Przy ZOZach istniały laboratoria, które wykonywały konieczne badania kału czy moczu albo wymazy od ręki i z wynikami szło się do lekarza bez żadnej kolejki.
    Było dużo przychodni, było dużo szpitali, było dużo ambulatoriów i co najmniej trzy razy tyle stacji pogotowia ratunkowego. Do pacjenta jechał lekarz i pielęgniarka, a nie jakiś sanitariusz i kierowca, jak dziś ma to miejsce.
    I ja o tym piszę, ty garbaty lowelasie. A ty co zrozumiałeś? No!?
  • @nana 16:34:34
    Te łotry znowu dziela Polaków na chorych ii "chorszych" choć woleliby aby każdy jak najszybciej był trupem.

    NFZ to narodowa fundacja złodziei. Piniędzmi na ochrone zdrowia winien dysponować obywatel- ubezpieczony i dopóki nie bedzie konkurencji bedą ludzi okradać.

    Tu mam tak że jako emeryt moje pieniądze mogę wykorzystwać przez państwowy fundusz albo przez wybrana przeze mnie firmę ubezpieczeniową które za te same pieniadze oferuja rózne usługi. One mają kontrakty z lekarzami. Ten sam lekarz może współpracować z wieloma ubezpieczycielami i on (lekarz) się bezposrednio z firma rozlicza. Ja płace tylko niewielki swój udział za wizytę, za pobyt w szpitalu, przyjazd pogotowia oraz leki . To w duzym skrócie. Najważniejsze że wszelkie świadczenia mam od reki, badania zabiegi cokolwiek potrzebuję.

    Ta róznica powoduje że do Polski nie wracam. Może po śmierci.


http://nathanel.neon24.pl/post/117393,chorzy-na-raka-w-polsce-pozbawieni-opieki



Miasta przestają wyrzucać pieniądze na Owsiaka



W Elblągu finału w tym roku finału w nie będzie. Poznaniu nie robi scen przed Zamkiem. Do złej passy Jerzego Owsiaka dołoży się Ostrołęka. Miasta nie chcą dawać pieniędzy na kolejne, rozbuchane imprezy WOŚP?



Kiedy pojawiło się sporo informacji o wyroku w procesie Jerzego Owsiaka przeciwko blogerowi Matka Kurka – ludziom otworzyły się oczy i zobaczyli prawdziwy obraz WOŚP. Sąd wykazał szereg nieścisłości w zeznaniach Owsiaka, który w jednym zdaniu zaprzeczał czemuś, a w następnym to potwierdzał.
„Nie będzie światełka do nieba, koncertów, nowych rekordów zbiórki pieniędzy, a zapewne także wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy kwestujących z puszkami po ulicach Ostrołęki” – pisze  „Tygodnik Ostrołęcki”. Porażka będzie dla Owsiaka tym dotkliwsza, iż Ostrołęka stanowi strategiczny punkt dla jego działalności ze względu na tamtejszy zakład Stora Enso produkujący puszki dla wolontariuszy.

Przez 17 lat Ostrołęka produkowała 160 tys. puszek. Tym razem w maliny wpuszczono Tychy.  - Szacujemy, że podczas finału w tych puszkach znajdzie się ok. 15 mln dolarów - mówił Jurek Owsiak. - Skarbonki są w kolorach tęczy, bo chcieliśmy aby siały optymizm. Do czego doszło? Kolorystyka sodomitów symbolem rżnięcia (teraz orkiestry ) naiwniaków takiego że aż się tęczowo w oczach robi.
15 mln. dolców, do tego sporo inflatujacych złotówek a wódz-dyrygent ani się nie zająknie o tym gdzie są rozliczenia pieniędzy. Mimo wezwania sądu. Matka Kurka rzuca nieco światła:

"O tym, że Jerzy Owsiak zatrudnił swoją żonę na stanowisku dyrektora medycznego, żeby było śmieszniej, już wiemy.
Precyzyjnie rzecz ujmując Lidia Niedźwiedzka-Owsiak powstrzymała się od głosu przy podejmowaniu decyzji o swoim zatrudnieniu, ale uchwałę podpisała.
Wypłaty dla „Dzidzi” dawno się zdezaktualizowały, w ostatnim dostępnym sprawozdaniu merytorycznym pensja dyrektor medycznej zawiera się w widełkach 14 do 19 tysięcy.
Jednak to nawet nie jest czubek góry lodowej, jeśli chodzi o podpisywanie umów i wypłatę środków w układzie Owsiak płaci żonie, żona płaci Owsiakowi, Owsiakowie płacą Owsiakom.
Takie „filantropijne” decyzje w większości podejmuje Konwent Fundatorów w skład, którego wchodzą założyciele fundacji, a było ich siedmioro: Jerzy Owsiak, Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, Bohdan Maruszewski, Piotr Burczyński, Paweł Januszewicz, Walter Chełstowski, Beata Bethke. Dwa ostatnie nazwiska nie pojawiają się na Konwencie od wieków, co najwyżej przysyłają jakiś list informujący, że nie wezmą udziału w posiedzeniu Konwentu.

Aby decyzje podjęte przez Konwent były prawomocne muszą się zebrać co najmniej 4 osoby i uchwalić większością głosów na przykład pensję dyrektorki WOŚP.
Od lat Konwent zbiera się maksymalnie w pięcioosobowym składzie: Jerzy Owsiak, Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, Bohdan Maruszewski, Piotr Burczyński, Paweł Januszewicz. W minimalnym składzie czteroosobowym małżeństwo Owsiaków ma 50% głosów, a gdyby zabrakło, to trzecim bliźniakiem jest Bohdan Maruszewski, ten najbardziej znany lekarz kojarzony z WOŚP.
Tak czy siak wszystkie uchwały, jakie znam, były podejmowane jednogłośnie, zatem skład i proporcje nie mają większego znaczenia."   

Wiecej TU: http://www.kontrowersje.net/


W Poznaniu orkiestra nie zagra na scenie przed Zamkiem, ale w Sali Wielkiej. Przed Zamkiem ma za to stanąć telebim. Rzecznik Centrum Kultury Zamek nie pozostawia wątpliwości: przeniesienie koncertów w inne miejsce spowodowane jest oszczędnościami. Dotychczas bowiem to Centrum brało na siebie część kosztów „grania” Orkiestry, takich jak scena, oświetlenie, nagłośnienia czy zabezpieczenie imprezy. W 2015 roku budżet instytucji zostanie jednak okrojony.

I tak dalej. Oby wszystkie i jeszcze więcej miast i miasteczek zrezygnowało z tzw. pomocy tego osobnika! Ale póki co Wciąż Oszukujemy Ślepych Polinów

   

Adieu złoty melon...

   
 

Ja wiem że w dalszym ciągu jest wielu mających zamiast mózgu jarocińskie błoto i nic do nich nie dociera. Ale życzę im dużo zdrówka.
Sąd jednak jest (jak widzieliście)  tym raczej raczej po stronie prawdy.
PS. Nie ma się co martwić o przyszłość smakosza złotych melonów. Jak się orkiestra rozpadnie będzie miał zajęcie.
   
Pan doktor Owsiak zajmie się pracą naukowąi będzie to  dzieło na temat, jak pokazuje na fotce, dotyczące strzyżenia baranów zarządzajacych uczelniami w PRL-Bis. Sam Jerzy Owsiak przyznał, że pierwszy w życiu doktorat go zaskoczył. - Jestem przeciętnym Kowalskim i też to tak odbieram. Nie jestem alfą i omegą, wręcz przeciwnie - powiedział Owsiak. Całkowita zgoda z tym "wręcz przeciwnie. Faktycznie o bycie alfą i omegą trudno go podejrzewać.Tak jak i jego zwolenników.







http://nathanel.neon24.pl/post/117429,miasta-przestaja-wyrzucac-pieniadze-na-owsiaka




Prezydent Gdańska próbuje "przejąć" stolicę Kaszub?



Jak utożsamić Kaszuby z siedzibą Werwolfa. Gdańsk już dawno przejęty?


Też nie wiedziałem, że "Gdańsk jest stolicą Kaszub" -  z tym błędnym przekonaniem żyłem do dzisiaj...


Tymczasem okazuje się, że tablice z napisem "Gdańsk stolica Kaszub wita" były przygotowane na imprezę, jaka odbyła się w Gdańsku - i nic więcej.

Niestety zostały na dłużej i wprowadzają w błąd przyjezdnych, a nawet mnie - autora opracowania Werwolf.


Ta sprawa jak zwykle pasuje do profilu kłamstwa niemieckiego - tablice mogłyby z czasem wykształcić u znacznej liczby osób przekonanie, że Gdańsk jest stolicą Kaszub, po czym włodarze miasta zaczęliby wiązać termin ten z niemczyzną, a to za sprawą np. pasjonatów historii i kultury Dawnego Gdańska - mowa oczywiście o Gdańsku z czasów niemieckich, bo podnoszeniem polskiej przeszłości miasta chyba nikt się nie zajmuje, a w każdym razie - nie na taką skalę jak proniemieckie fora Dawny Gdańsk, Wolne Forum Gdańsk i pokrewne: Marienburg.pl, pruski horyzont i wiele wiele innych.

Skąd ci ludzie mają czas i pieniądze na prowadzenie takiego forum?

Przecież to niejednokrotnie gigantyczny kombajn pochłaniający mnóstwo zabiegów, czasu i pieniędzy właśnie.


Istnieją zakusy, aby pokawałkować Polskę (mniejsze kawałki łatwiej połknąć), dzieje się to min. poprzez wskazywanie na jakoby odrębność Śląska, Kaszub czy Warmii i Mazur od Polski.

Od kilku lat ludzie stojący za mediami dokonują gigantycznego zamachu na polską kulturę.

Zawsze odbywa się to zgodnie z metodą opisana w opracowaniu Werwolf, czyli małymi krokami, na niewielką skalę.


Ot takie Nadbałtyckie Centrum Kultury.

Już kilka lat temu pokazywano w telewizji program o kulturze, folklorze polskim, a  prowadzącym był... Murzyn.

Typowy afrykańczyk, który od 20paru lat przebywa w Polsce - ani po polsku nie potrafi się wysławiać poprawnie - często brakuje mu słów - bo nie wie jak po polsku jest to, co chce powiedzieć, ani nie mówi ładną, czy nawet zwykłą polszczyzną, ale bełkoce - mówi niespójnie i nie gramatycznie.

Czy Pan Larry Okey Ugwu jest jedynym "kompetentnym" człowiekiem jaki może piastować funkcję dyrektora Nadbałtyckiego Centrum Kultury?
Może jest sprawnym kierownikiem, ale czy to jest twarz polskiego folkloru, polskiej kultury?




Niech sobie będzie tym dyrektorem, niech zarządza, skoro jest taki dobry, ale czy musi mieszać w polskim folklorze? Co nasze dzieci wyniosą z takiego przesłania?


Czy ta czapka to element folkloru Kaszub? Nie sądzę...


Czy nie ma nikogo, kto jest uznanym działaczem kulturalnym, albo wykonawcą np. muzyki ludowej, rzeźby ludowej, malarstwa, który mógłby być twarzą tego programu? Nikt się nie nadaje, tylko facet co ledwo duka po polsku?


Oto jaką twarz polskiej kultury zaserwował nam Werwolf.

Jest to kultura Polska - ale i obca. Polska i nie-polska zarazem.

Typowy zabieg spod znaku Werwolfa. Niejednoznaczny.


Nadbatyckie  Centrum Kultury- jak sama nazwa mówi, pomysł z Gdańska...i wszystko jasne.
Pisałem już o tym i nadal będę wskazywał kolejne metody antypolskich działań służb i Werwolfu.

P.S. Wszystkie te sprawy coraz jaśniej pokazują jacy ludzie rezydują w Gdańsku, dlaczego to miasto tak bardzo "lubi" swą niemiecką przeszłość i skąd są te korzenie.
Miasto wymaga gruntownego wietrzenia.


 

Wraca spór o kaszubskie witacze

5 stycznia 2015, godz. 08:50

Jeden z miejskich radnych Kartuz podczas ostatniej sesji powiedział, że witacze z napisem: "Gdańsk stolica Kaszub wita" go drażnią i Kartuzy powinny zażądać ich zdjęcia.

W marcu 2011 roku na rogatkach Gdańska z okazji Dnia Jedności Kaszubów stanęły tablice z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô". Od samego początku witacze budziły kontrowersje, także wśród naszych czytelników. Dla wielu informacja, że Gdańsk jest stolicą Kaszub była sporym zaskoczeniem, tym bardziej, że o to miano zwykle rywalizowały Kartuzy z Kościerzyną.

Jak się okazuje, problem po kilku latach ciągle jest aktualny. Jeden z miejskich radnych Kartuz podczas ostatniej sesji powiedział, że witacze z napisem: "Gdańsk stolica Kaszub wita" go drażnią i Kartuzy powinny zażądać ich zdjęcia- informuje Radio Gdańsk.

Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, który był inicjatorem ustawienia witaczy twierdzi, że spór jest niepotrzebny. Twierdzi on, że tablice są przypomnieniem, że Gdańsk również ma twarz kaszubską i ma misję do spełnienia wobec wspólnoty kaszubskiej oraz że Gdańsk nie chce z kimkolwiek konkurować o miano rzeczywistej stolicy Kaszub.
 
To po co pisze na tablicach, że Gdańsk jest stolicą Kaszub?
I co to za misja wobec wspólnoty kaszubskiej?

Prezes Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego Łukasz Grzędzicki twierdzi natomiast, że najważniejsza jest decydująca i wiodąca rola Gdańska na Pomorzu jako głównego ośrodka życia naukowego, gospodarczego i politycznego.

Na razie w sprawie żądania usunięcia tablic z rogatek Gdańska nie podjęto w Kartuzach żadnej oficjalnej uchwały.


Kaszubskie "witacze" są zamalowywane

23 marca 2011, godz. 11:20


Zaledwie kilka dni po ustawienia tablic z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô", jedna z nich, na wjeździe do Gdańska od strony Żukowa, została zniszczona. Sprayem zamalowano widniejący na niej napis. Inicjator ustawienia tablic, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, jest oburzony zdarzeniem.


Dziewięć tablic z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô", stanęło w miniony piątek na rogatkach miasta w związku z obchodzonym 19 marca Dniem Jedności Kaszubów.

- Gdańsk był i jest stolicą Kaszub. Ustawienie tablicy to wspaniała inicjatywa, która z całą pewnością pozytywnie wpłynie na wizerunek miasta - podkreślał w rozmowie z nami w piątek Tomasz Szymański, prezes gdańskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Tymczasem kilka dni później jedna z tablic została zamalowana sprayem. Inicjator ustawienia tablic, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jest tym oburzony.

- To karygodne zdarzenie. Niestety takie wypadki wandalizmu nie są odosobnione - komentuje Paweł Adamowicz.

Prezydent zapowiedział już, że tablica zostanie naprawiona lub wymieniona, by przywrócić jej pierwotny wygląd.

Takiego rozwoju wypadków można się było spodziewać, ponieważ wielu mieszkańców Gdańska uznało ustawienia tablic za mocno kontrowersyjny pomysł.
Dali temu wyraz zamieszczając ponad tysiąc opinii pod naszym piątkowym artykułem pt.Kaszubskie "witacze" na rogatkach Gdańska. Słusznie?

Aktualizacja: nasi czytelnicy informują, że poza tablicą od strony Żukowa, zamalowano jeszcze trzy tablice: przy ul. Spacerowej, przy rafinerii oraz na wjeździe do Gdańska od strony Pruszcza Gdańskiego.

 

Kaszubskie "witacze" na rogatkach Gdańska. Słusznie?

18 marca 2011, godz. 13:00

Na rogatkach Gdańska stanęły tablice z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô". Dziewięć tablic ustawiono z okazji obchodzonego w sobotę Dnia Jedności Kaszubów, na ulicach miasta wywieszone zostały także czarno-żółte flagi kaszubskie.

Obchodzony od 2004 roku Dzień Jedności Kaszubów został ustanowiony na pamiątkę pierwszej odnalezionej pisemnej wzmianki o Kaszubach, która powstała 19 marca 1238 roku. Chodzi o wystawiony przez papieża Grzegorza IX tytuł "książę Słowian i Kaszub" dla książąt Zachodniego Pomorza. Używał go książę Barnim I.

Inicjatorem ustawienie tablic jest prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Dla wielu informacja, że Gdańsk jest stolicą Kaszub, może być sporym zaskoczeniem, a nawet budzić kontrowersje. O to miano zwykle rywalizowały Kartuzy z Kościerzyną.

- Gdańsk był i jest stolicą Kaszub. Ustawienie tablicy to wspaniała inicjatywa, która z całą pewnością pozytywnie wpłynie na wizerunek miasta - mówi Tomasz Szymański, prezes gdańskiego oddziałuZrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Wątpliwości nie ma też historyk Tomasz Żuroch-Piechowski. - Gdańsk, jako stolica Kaszub,ma wymiar symboliczny. W VI wieku n.e. pojawili się tu Słowianie, którzy byli przodkami Kaszubów. Cieszę się że Gdańsk, który aspiruje do roli metropolii, nie lekceważy kaszubskiego dziedzictwa, które jest naszym wspólnym dobrem- podkreśla Żuroch-Piechowski.

O swoich korzeniach kaszubskich, przy odbiorze nagrody Nobla, wspominał pisarz Günter Grass. Jego słynny "Blaszany Bębenek", przypomniał światu na nowo o Kaszubach.

W czasie drugiej wojny światowej Niemcy starali się germanizować Kaszubów zmuszając ich do podpisywania Volkslisty. Natomiast w okresie PRL-u Kaszubi bali się przyznawania do swoich korzeni. Przed II wojną światową, z powodu odmienności językowej, Kaszubi byli posądzani przez Sanację o chęć oderwania od Polski części jej terytorium. Podobne oskarżenia bez pokrycia, za czasów komunizmu służyły antagonizowaniu Kaszubów z pozostałą ludnością Polski.

Część gdańszczan, zwłaszcza tych, którzy nigdy nie identyfikowali się z kaszubską kulturą, może być zaskoczonych ustawieniem tablic na rogatkach miasta. Czy Kaszubi nie obawiają się negatywnych reakcji z ich strony?

- Wykonanie i umieszczenie pomnika Świętopełka [kaszubskiego księcia z Pomorza, o którym pisaliśmy w zeszłym roku przyp. red.] w Głównym Mieście zostało bardzo dobrze przyjęte przez gdańszczan. Gdańsk był i jest stolicą Kaszub.Dla jego mieszkańców inicjatywa ustawienia tablicwiele nie zmieni, ale z to wpłynie na pewno pozytywnie na świadomość turystów odwiedzających miasto - przekonuje Szymański.
!!! - MS - A jednak!!!
 

Za ustawienie tablic z kaszubskim napisem na rogatkach Gdańska zapłaciło miasto. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 6 tys. zł. Tablice staną kilka metrów za znakiem z napisem "Gdańsk" przy ul. Świętokrzyskiej, Trakcie Św. Wojciecha, al. Grunwaldzkiej ( za skrzyż. z ul. Czyżewskiego), ul. Elbląskiej, ul. Starogardzkiej, ul. Kielnieńskiej, ul. Kartuskiej, ul. Nowatorów i ul. Spacerowej.
 

Strzały do gabinetu dyrektora NCK

25 maja 2009, godz. 07:00

Ze starego wojskowego pistoletu w sobotę rano strzelano do gabinetu Larry'ego Okey Ugwu, dyrektora Nadbałtyckiego Centrum Kultury. Czy ktoś chce go zastraszyć?

- W sobotę rano od ochrony budynku otrzymaliśmy zgłoszenie, że do okien w Nadbałtyckim Centrum Kultury oddano strzały z pistoletu. Na miejscu znaleziono dwie łuski z TT-ka [broń niegdyś na wyposażeniu wojska i milicji- red.]. Trwają czynności śledcze - wyjaśnia Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Wydarzenie zdumiało dyrektora NCK. - Wolałbym, żeby to był przypadek i żeby okazało się, że strzelał ktoś przypadkowy - mówi Larry Okey Ugwu, dyrektor NCK. - Jednak dziwne jest to, że strzelano zarówno w okna mojego byłego, jak i obecnego gabinetu.

Oba gabinety dyrektora znajdują się po tej samej, południowej stronie NCK. Jedna kula przeleciała przez pokój i trafiła w ścianę. Kolejna, przebiła drewnianą ramę okna, rykoszetowała i zatrzymała się pod biurkiem dyrektora. - Dobrze, że nikogo wtedy nie było, bo mogłoby dojść do nieszczęścia - mówi wstrząśnięty zajściem Larry Okey Ugwu.

Podejrzenie, że był to celowy atak, budzi to, że celowano w konkretne szyby w dużych kasetonowych oknach. W obu mierzono w środkową szybę.

Larry Okey Ugwu, pochodzi z Nigerii. Od ponad 20 lat mieszka i pracuje w Gdańsku. Często miał problemy z nietolerancją. Kilka lat temu zniszczono jego samochód. Ostatnio ma także problemy osobiste.

- Ten kto zna Larry'ego, powinien wiedzieć, że o takich porach nie ma go w biurze. Więc raczej był to ktoś, kto chciał zademonstrować swoje poglądy- mówi Przemek Dyakowski, muzyk i przyjaciel Larry'ego Ugwu.

Policja zapowiada, że dzięki taśmom monitoringu będzie można ustalić kto strzelał.




Reklama banku PKO BP, w której zagrał Szymon Majewski, sugeruje, że w Afryce jest "koniec cywilizacji". Fundacja Afryka Inaczej uznała, że film utrwala negatywny wizerunek kraju i jego mieszkańców. - Nie podoba mi się sposób zarabiania pieniędzy, który polega na naśmiewaniu się z pochodzenia innych - mówi Larry Okey Ugwu, Nigeryjczyk mieszkający w Gdańsku.





Dorota Karaś: Widziałeś reklamę banku PKO BP z Szymonem Majewskim w Afryce?

Larry Okey Ugwu, Nigeryjczyk, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury w Gdańsku: - Zobaczyłem ją w telewizji. Byłem zaskoczony i oburzony, że poważny bank zdecydował się na formę promocji, która nakręca stereotypy dotyczące Afryki. Reklama ma ogromną siłę oddziaływania. Wielu ludzie bierze dosłownie jej przekaz.

Bank i twórcy reklamy tłumaczą, że przedstawili nieistniejącą, umowną krainę. Akcja poprzednich odcinków tego cyklu rozgrywała się w świecie baśni i na Marsie.

- Czyli jej twórcy chcą powiedzieć, że Afryka jest tak odległa jak Mars, leży gdzieś w kosmosie? Reklama sugeruje, że Afryka jest jakimś nierzeczywistym kontynentem. Utrwala stereotyp, że gdzieś na krańcu cywilizacji żyją jacyś zacofani ludzie, którym zdarzają się rzeczy nie z tej ziemi. Tymczasem w filmie pokazuje się rzeczywistych ludzi, konkretną grupę etniczną.

Jaka to grupa etniczna?

- Aktorzy występujący w tej reklamie noszą tradycyjne stroje, charakterystyczne dla Masajów i Samburu, żyjących w Kenii i Tanzanii. Czy to ma oznaczać, że tylko ludzie, którzy chodzą w garniturach, są inteligentni? Bardzo wielu Masajów studiuje w mieście, na weekendy wracają do swoich miejscowości i zakładają tradycyjne stroje - między innymi dlatego, żeby zarabiać na turystach. To nie znaczy, że są dzikimi ludźmi. Oczywiście bank ma prawo tłumaczyć się, że to jest pewna konwencja, a protestujący przeciw tej reklamie ludzie są przewrażliwieni. Moim zdaniem jednak nie wypada w ten sposób pokazywać Afryki i jej mieszkańców.

Która część tej reklamy najbardziej cię oburzyła?

- Scena, w której Szymon Majewski tłumaczy mieszkańcom Afryki, jak działa bankomat, a przyglądający mu się ludzie uciekają na ten widok. Przekaz jest taki: przyjeżdża biały człowiek, pokazuje dzikusom zdobycze cywilizacji, których oni się boją. W ten sposób ładuje się ludziom do głów, że Afryka jest miejscem, gdzie ludzie nie wiedzą, jak działa bankomat czy telefon komórkowy.

Ale w reklamie pojawia się też Afrykanin z iPhonem w ręku.

- A co Szymon robi na jego widok? Jest zaskoczony! Bank powinien liczyć się z tym, że ta reklama może urazić pewną grupę ludzi mieszkających w Polsce. Mamy prawo być oburzeni takim przekazem. Nie podoba mi się sposób zarabiania pieniędzy, który polega na naśmiewaniu się z pochodzenia innych.

Twoi znajomi w jakiś sposób to komentują?

- Oczywiście, wszyscy są oburzeni. Nie tylko Afrykanie, również Polacy. Musimy pamiętać, że Polska nie jest jakimś odizolowanym od reszty świata państwem. To, co się dzieje u nas, jest widoczne wszędzie. Ten film zobaczyli ludzie żyjący w różnych krajach. Zaprotestowałem przeciw tej reklamie na Facebooku, ale link do tekstu na ten temat przysłał mi znajomy z Afryki Zachodniej. Przez media społecznościowe, internet, reklama polskiego banku dotarła do odległych miejsc. Jaki obraz Polski mają ludzie, którzy zobaczyli ten krótki film? Kraju, który utrwala stereotypy.

Jak komentowali to mieszkańcy Afryki, którzy nie mają tak jak ty związków z Polską?

- Protestują, są zaskoczeni, że takie rzeczy dzieją się w Europie.

Przeciw reklamie zaprotestowała Fundacja Afryka Inaczej. Twoim zdaniem sprawą powinna się zająć np. Rada Etyki Mediów lub Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji?

- Powinna, ale jak znam życie, nikt tym się zajmie. Nie pierwszy raz takie sytuacje mijają bez echa. Dlatego trzeba protestować i wyrażać swoje niezadowolenie. Na tym polega demokracja.

Przypominasz sobie inne reklamy lub programy, które w ten sposób przedstawiały Afrykę?

- W jednym ze swoich radiowych programów Kuba Wojewódzki i Michał Figurski żartowali sobie z "telefonu do Murzyna" - chodziło im o Alvina Gajadhura, który zresztą z pochodzenia jest Hindusem, nie Afrykaninem, ma polskie obywatelstwo i mieszka tu od lat. Były protesty w tej sprawie, ale nie przypominam sobie, żeby dziennikarze zostali w jakiś sposób ukarani. Głos zajęły wówczas silne organizacje związane z Afryką działające w Polsce. Fundacja Afryka Inaczej, która zaprotestowała przeciw reklamie banku, nie jest tak znana, nie ma zaplecza politycznego, ale bardzo dobrze, że zwróciła uwagę na problem.

Mieszkasz w Gdańsku od lat, jesteś dyrektorem dużej publicznej instytucji kulturalnej. Spotykasz się jeszcze z nietolerancją i rasizmem?

- Moi znajomi traktują mnie już jak Polaka. Ale rasistowskie odzywki na ulicy to wciąż norma. Często słyszę obraźliwe słowa od ludzi w średnim wieku, czterdziesto-, pięćdziesięciolatków. Musi minąć jeszcze trochę lat, żeby dokonała się zmiana mentalna i widok Afrykańczyka na ulicy przestał budzić negatywne skojarzenia. Dzięki Bogu, wielu Polaków wyjeżdża teraz do pracy za granicę. Tam uczą się tolerancji, widzą, że świat nie jest jednorodny.

Jak reagujesz na rasistowskie zaczepki na ulicy?

- Nie zwracam już nie uwagi. Wiem, że takim ludziom należy współczuć. Nie wkurzam się, bo zdaję sobie sprawę, że nietolerancję wywołują ignorancja i brak wiedzy.

To teraz obcokrajowiec nie tylko będzie nam mówił o naszej kulturze, ale nawet publicznie wyznaje, że dziękuje Bogu, że Polacy muszą za pracą jeździć za granicę???

Coś wam powiem - on ni w ząb nie rozumie polskiego, on nie wie co gada.




http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Wraca-spor-o-kaszubskie-witacze-n86533.html
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Kaszubskie-witacze-sa-zamalowywane-n46543.html
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Strzaly-do-gabinetu-dyrektora-NCK-n33011.html#
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Kaszubskie-witacze-na-rogatkach-Gdanska-Slusznie-n46422.html#tri
 http://m.trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,106540,13832762,Reklama_banku_z_Majewskim_dotarla_do_Afryki___Moi.html




  • -------- ZNAM TĄ TAKTYKĘ
    -- Mieszkam pośród mniejszości niemieckiej !! . Obchodzili 750 lecie miejscowości , i przy tej okazji zamontowali podwójne nazwy !,niemiecka z czasów hitleroskich . Mój dom ,który kupiłam jest najstarszy w Gminie i ma 150 lat .

    Ps. Przeszło mi denerwowanie się !. Wszak Berlin to słowiańska nazwa , a podwójne tablice SERBOŁUŻYCZAN wyznaczają granice SŁOWIAŃSZCZYZNY ! nie tylko one zresztą !!. ::)))

Na Ukrainie publicznie wielbią UPA



Deputowany Rady Najwyższej Ukrainy: Bandera i Szuchewycz bohaterami Ukrainy


Uwaga!
Wpisanie do wyszukiwarki wyrażenia "UPA", sprawi, że zostaniesz narażony na bardzo drastyczne zdjęcia.

Mer Lwowa i lider współrządzącej partii chce uznania UPA za bohaterów przez parlament Ukrainy

Mer Lwowa i lider współrządzącej Ukrainą partii "Samopomoc" Andrij Sadowyj uważa, że parlament w Kijowie powinien uznać Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) za formację będącą stroną walczącą podczas II wojny światowej.
"My pamiętamy o bohaterach. Każdego miesiąca miasto [Lwów] dopłaca wetaranom UPA z budżetu do emerytury po tysiąc hrywien i nadal będziemy to robić. Musimy pamiętać o naszych bohaterach - o współczesnych oraz o tych, którzy walczyli o nasze państwo w poprzednim wieku" - powiedział mer Lwowa Andrij Sadowyj.
Sadowyj twierdzi, że członkowie UPA powinni być uszanowani nie tylko przez jego miasto, ale także przez ukraińskie państwo na poziomie centralnym. Obecnie we Lwowie członkowie UPA, wdowy po nich i osoby więzione w przeszłości z przyczyn politycznych mają prawo do ulg przy wnoszeniu opłat komunalnych - podaje serwis Radiosvoboda.org. We Lwowie mieszka współcześnie ponad 500 członków UPA.
Ukraińska Powstańcza Armia jest odpowiedzialna za ludobójstwo na ludności polskiej Kresów, w czasie którego zamordowano od 100 do 150 tys. osób.
radiosvoboda.org / Kresy.pl



Pochód ku czci Bandery maszeruje ulicami Kijowa

W związku ze 106 rocznicą urodzin Stepana Bandery ukraińscy nacjonaliści postanowili udządzić marsz ku czci herszta jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjoanlistów i ideologa stworzonej przez OUN Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Banderowski marsz organizuje szowinistyczna partia Ogólnoukraińskie Zjednocznenie "Swoboda" i neonazistowski "Prawy Sektor". Pochód, poza funkcjonariuszami milicji, ochraniają także członkowie Gwardii Narodowej. Razem miało być według zapowiedzi około 300 funckjonariuszy, choć w praktyce byli dziś miało widoczni. Marsz wyruszył spod pomnika Tarasa Szewczenki. Na przedzie pochodu kroczyła młoda kobieta z portretem Bandery oraz duchowny z krzyżem. Pochód kończy się wiecem na Placu Niezależności. Jak powiedział lider partii Swoboda Ołeh Tiahnybok "W czas wojny wszyscy wspominają o słowach i ideach Stepana Bandery". Z kolei deputowany tej partii w Radzie Najwyższej Andrij Ilenko zażądał w imieniu demonstrantów przyznania "wszystkim bojownikom o wolność, w szczególności Stepanowi Banderze i Romanowi Szuchewyczowi" tytułów bhaterów Ukrainy. 
Uczestnicy pochodu wznosili okrzyki "Jeden język, jedna nacja, jedna ojczyzna - to Ukraina", "Obcy pamiętaj - tu rządzi Ukrainiec", "Bandera, Szuchewycz - bohaterowie narodu".
obozrevatel.com/unian.net/kresy.pl

 

 

Marsze na Ukrainie z okazji 106. rocznicy urodzin Stepana Bandery

Logo dostawcy  PAP |  dodane 2015-01-01 (20:15) W Kijowie, a także w innych miastach Ukrainy, w tym we Lwowie i w Odessie, zorganizowano marsze z pochodniami pamięci w 106. rocznicę przywódcy ukraińskich nacjonalistów Stepana Bandery.

Na marsz w Kijowie przybyło - według różnych źródeł - od ponad tysiąca do kilku tysięcy ludzi. Manifestację, zorganizowaną przez partie nacjonalistyczne Swoboda i Prawy Sektor, zakończył wiec na Majdanie Niepodległości.

- W warunkach wojny wszyscy wspominają wypowiedzi Stepana Bandery o północnym sąsiedzie, a mianowicie to, że z Moskwą nie wolno się dogadywać i że Moskwa to agresor - powiedział przed rozpoczęciem marszu lider Swobody Ołeh Tiahnybok, którego cytuje agencja Unian.

Z kolei deputowany Rady Najwyższej Ukrainy z partii Swoboda Andrij Iljenko oświadczył, że "uczestnicy akcji pamięci domagają się, by wszyscy bojownicy o wolność Ukrainy, zwłaszczaStepan Banderai Roman Szuchewycz, zostali oficjalnie uznani przez państwo za bohaterów narodowych".

Marsze ku czci Bandery zorganizowano także w innych ukraińskich miastach, w tym we Lwowie, Odessie, Dniepropietrowsku.

Szuchewycz to dowódca Ukraińskiej Powstańczej Armii. Bandera był przywódcą jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), której zbrojne ramię, UPA, jest odpowiedzialne za prowadzone od wiosny 1943 roku czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Jako działacz, a potem przywódca ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego w międzywojennej Polsce Bandera był organizatorem akcji terrorystycznych przeciwko państwu polskiemu i ZSRR, m.in. zamachów w 1933 roku na konsulat radziecki we Lwowie oraz w 1934 roku na ministra spraw wewnętrznych II RP Bronisława Pierackiego.

Za zamach na Pierackiego został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na dożywocie. Uwolniony został po upadku II Rzeczypospolitej. 30 czerwca 1941 roku Bandera ogłosił we Lwowie powstanie niepodległego państwa ukraińskiego, za co w lipcu 1941 był aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie w Sachsenhausen. Przebywał tam do września 1944 r. Po II wojnie światowej Bandera zamieszkał w Monachium pod przybranym nazwiskiem Stefan Popiel. W październiku 1959 roku został zamordowany przez agenta KGB Bohdana Staszyńskiego.

W roku 2010 Stepan Bandera otrzymał pośmiertnie tytuł Bohatera Ukrainy. Nadał mu go specjalnym dekretem ustępujący wówczas prezydent Wiktor Juszczenko. Dekret ostatecznie został uchylony przez sąd. Przyznanie Banderze tytułu Bohatera Ukrainy wywołało sprzeciw w Rosji oraz w Polsce.



http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fmer-lwowa-i-lider-wspolrzadzacej-partii-chce-uznania-upa-za-bohaterow-przez-parlament-ukrainy#

http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-marsze-z-okazji-106-rocznicy-urodzin-stepana-bandery,nId,1582539#
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Marsze-na-Ukrainie-z-okazji-106-rocznicy-urodzin-Stepana-Bandery,wid,17147808,wiadomosc.html?src01=6a4c8&ticaid=114175&_ticrsn=3

http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Fpochod-ku-czci-bandery-maszeruje-ulicami-kijowa-foto#



NFZ, czyli ciąg dalszy ...Generalnego Planu Wschodniego




przedruk


Ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej

 
Niemiecka polityka demograficzna względem Polski

Podstawowe założenia polityki władz okupacyjnych niemieckich wobec ludności polskiej, zostały zawarte w opracowanym na zlecenie Urzędu dla Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP, przez doktora E. Wetzla, kierownika Centrali Doradczej Urzędu dla Spraw Rasowo-Politycznych, oraz doktora G. Hechta, kierownika Oddziału dla Volksdeutschów i mniejszości w Urzędzie dla Spraw Rasowo-Politycznych, dokumencie zatytułowanym Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia, noszącym datę 25 listopada 1939 roku. Czytamy w nim m. in.:

  Opieka lekarska z naszej strony ma się ograniczyć wyłącznie do zapobieżenia przeniesieniu chorób zakaźnych na teren Rzeszy. (...) Wszystkie środki, które służą ograniczeniu rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzanie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. (...)52.

  Niezależnie od fizycznej eksterminacji poszczególnych grup obywateli RP - przede wszystkim ludności żydowskiej, a także elity polskiej zwłaszcza na terenach wcielonych do Rzeszy, hitlerowcy starali się niszczyć polski potencjał biologiczny również metodami bardziej wyrafinowanymi - wchodzącymi częściowo w zakres totalnej wojny informacyjnej. Dowody na to znaleźć można w dokumentach sprawy SS-Brigadefhrera Carla Clauberga. Jeden z tych dokumentów dotyczy Genralnego Planu Wschodniego Reichsfhrera SS, omawia politykę demograficzną nie tylko w stosunku do ludności polskiej, ale również rosyjskiej, ukraińskiej, a nawet narodow kaukaskich, opracowany został przez dr Erhardta Wetzela - radcę w Urzędzie dla Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP. Pochodzi on z 1942 r., a więc z okresu gdy hitlerowcy odnosili sukcesy na froncie wschodnim i wydawało im się, że wygrają wojnę, a w związku z tym będą mieli dość czasu i możliwości by w pełni zrealizować swe plany. W dokumencie tym czytamy m. in.:

  Powinno być oczywiste, że polskiej kwestii nie można rozwiązać w ten sposób, że zlikwiduje się Polaków, podobnie jak Żydów. Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną podobnie. Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane polityczne niebezpieczeństwa zostały sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów. (...)

  (...) Celem niemieckiej polityki ludnościowej na rosyjskim terenie będzie musiało być sprowadzenie liczby urodzin do poziomu leżącego poniżej liczby niemieckiej. To samo zresztą powinno odnosić się także do szczególnie płodnej ludności kaukaskiego terenu, a później częściowo także do Ukrainy. Narazie leży w naszym interesie powiększenie liczby Ukraińców jako przeciwwagi w stosunku do Rosjan. Nie powinno to jednak doprowadzić do tego, ażeby Ukraińcy zajęli później miejsce Rosjan.

  Aby doprowadzić na wschodnich terenach do znośnego dla nas rozmnażania się ludności, jest nagląco konieczne zaniechanie na wschodzie tych wszystkich środków, które zastosowaliśmy w Rzeszy celem podwyższenia liczby urodzin. Na terenach tych musimy świadomie prowadzić negatywną politykę ludnościową. Poprzez środki propagandowe, a w szczególności przez prasę, radio, kino, ulotki, któtkie broszury, odczyty uświadamiające itp. należy stale wpajać w ludność myśl, jak szkodliwą rzeczą jest posiadanie wielu dzieci. Powinno się wskazywać koszty, jakie dzieci powodują, na to, co można by zdobyć dla siebie za te wydatki. Można wskazywać na wielkie niebezpieczeństwa dla zdrowia, które mogą grozić kobiecie przy porodzie itp. Obok tej propagandy powinna być prowadzona na wielką skalę propaganda środków zapobiegawczych. Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzanie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu. Można wykształcić np. akuszerki lub felczerki w robieniu sztucznych poronień. Im bardziej fachowo będą przeprowadzane poronienia, tym większego zaufania nabierze do nich ludność. Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności. Należy również propagować dobrowolną sterylizację. Nie powinno się zwalczać śmiertelności niemowląt. Nie może mieć miejsca również uświadamianie matek w zakresie pielęgnacji niemowląt i chorób dziecięcych. Trzeba się starać o to, aby wykształcenie rosyjskich lekarzy w tych dziedzinach wiedzy było możliwie jak najmniejsze. Nie wolno popierać domów dziecka itp. instytucji. (...) W każdym razie całkowite biologiczne wyniszczenie Rosjan nie może tak długo leżeć w naszym interesie, jak długo nie jesteśmy sami w stanie zapełnić tego terenu naszymi ludźmi. W przeciwnym bowiem razie inne narody objęłyby ten obszar, co również nie leżałoby w naszym interesie. Naszym celem przy wprowadzaniu tych środków jest tylko, ażeby Rosjan o tyle osłabić, ażeby nie mogli nas przytłaczać masą swoich ludzi. (...) Nam Niemcom chodzi tylko o to, ażeby naród rosyjski osłabić do tego stopnia, aby nigdy nie był on w stanie zagrażać niemieckiemu przewodnictwu na europejskim terenie. Do tego celu przybliżają nas wyżej wskazane drogi. Należy pamiętać również o tym, że stłoczenie mas ludzkich w miastach fabrycznych jest niewątpliwie najodpowiedniejszym środkiem ograniczenia rozmnażania się ludności. Powyżej omawiana propaganda i uświadamianie da się bowiem w miastach o wiele łatwiej przeprowadzić niż na wsi, zwłaszcza gdy chodzi o rozległe przestrzenie wschodu. (...)53

  Omawiany wyżej plan zalecał również, by na roboty przymusowe do Niemiec wywozić przede wszystkim mężczyzn żonatych i kobiety zamężne, gdyż w ten sposób rozbija się rodziny, co wpłynie na zmniejszenie przyrostu naturalnego.

  Zgodnie z powyższym planem Verordnung (Rozporządzenie) Generalnego Gubernatora Franka z dnia 9 marca 1943 r. wprowadziło pełną niekaralność aborcji dokonywanych przez Polki i przedstawicielki innych niższych narodów, zwiększono natomiast kary za aborcję dzieci niemieckich - aż do kary śmierci włącznie.



Fragment Książki:

Józef Kossecki, Totalna wojna informacyjna XX wieku a II RP, Kielce 1997.


--------------------------------------

52 W. Głębocki, K. Mórawski, Kultura walcząca 1939-1945, Z dziejów kultury polskiej w okresie wojny i okupacji, Warszawa 1985, s. 294.

53 Zeszyty Oświęcimskie, nr 2, 1958 r., s. 49-50.

Omawiane tu metody osłabiania potencjału demograficznego przeciwnika znane były od dawna. Np. działalność słynnego T. Malthusa - który usilnie przestrzegał przed groźbą przeludnienia - była finansowana przez Kompanię Wschodnioindyjską, która stanowiła forpocztę brytyjskiego imperializmu. Koncepcja Malthusa była eksportowana na kontynent - przede wszystkim do Francji, która na przełomie XVIII i XIX wieku stanowiła główną konkurentkę Wielkiej Brytanii.
--------------------------------------

Agresja demograficzna a Plan Himmlera

Trendy demograficzne w Polsce - wykład doc. Józef Kossecki

Uwaga! Agresja demograficzna! Plan Himmlera - doc. Józef Kossecki

Zmiany demograficzne - badanie przyrostu naturalnego w Polsce w latach 1950-2005

Psychoza przeludnienia





http://kotwicki.blogspot.com/2012/03/niemiecka-polityka-demograficzna.html

 

Co się wydarzy w 2015 roku?


Główny Ekonomista SKOK ciekawie zapowiada...


Ostatnie zdanie - skąd taka wiedza? Powtarza za Jackowskim?


Cały świat może w 2015 r. stanąć wobec wyzwań i zagrożeń z jakimi dotychczas nie mieliśmy do czynienia. Jeden drobny incydent czy pogodowe anomalia mogą uruchomić prawdziwą lawinę niezwykle groźnych zdarzeń.

Rok 2015 w Polsce będzie rokiem poważnych zawirowań i rozczarowań, narastającego politycznego i społecznego chaosu. Nie będzie zapowiadanego znaczącego ożywienia gospodarczego, ani tym bardziej społecznej euforii. Zarówno główne wskaźniki gospodarcze, jak i nastroje społeczne ulegną pogorszeniu.

To będzie rok wyjątkowego rozdźwięku pomiędzy tym co oficjalne, statystyczne, propagandowo-rządowe, a tym co Polacy będą widzieć we własnym portfelu i w swych szansach na dobrą pracę i godziwą płacę.

1. W wielu krajach Świata,Europie jak i UE wystąpią niepokoje społeczne, strajki i protesty, również w Polsce nasili się konfrontacja na arenie politycznej, będą miały miejsce akty społecznego sprzeciwu, rolnicze blokady dróg, strajki i protesty, zarówno w służbie zdrowia, jak i w sektorze górnictwa węgla kamiennego, któremu zagrozi realna katastrofa finansowa i bankructwo. Wyprzedaż poszczególnych kopalń i personalne roszady niczego nie załatwią na dłuższą metę.

2. Na jaw wyjdą nowe wątki starych afer gospodarczych finansowych i pojawią się też całkiem nowe np. w ZUS czy też innych rządowych agencjach, których w roku wyborczym nie da się zamieść pod dywan. Rozpocznie się również tzw. wojna na haki, która będzie miała istotny wpływ, zarówno na prezydencką i parlamentarną kampanię wyborczą, ale i na postrzeganie kondycji polskiej gospodarki.

3. Polski PKB będzie wyraźnie niższy niż ten zapisany w budżecie państwa na 2015 r. i może zejść nawet poniżej 3 proc. Znacząco osłabnie, zarówno produkcja przemysłowa, popyt i konsumpcja indywidualna, sprzedaż detaliczna, a nawet polski eksport, zarówno z powodu zawirowań na Wschodzie, jak i recesji w strefie euro. Spadną zyski dużych spółek Skarbu Państwa, a niektóre z nich poniosą wręcz znaczące straty grożące utratą płynności.

4. Polski złoty może byćw 2015 r. wyjątkowo niestabilny i ulec znaczącemu osłabieniu, zwłaszcza w stosunku do dolara i franka szwajcarskiego. Może być też poddany atakowi spekulacyjnemu na dużą skalę. Nastąpi też odpływ z Polski znaczącej części zagranicznego kapitału spekulacyjnego, w tym również z warszawskiej GPW. Mogą pojawić się w związku z osłabieniem wartości polskiego złotego nowe problemy z kosztami obsługi polskiego długu, zwłaszcza tego zagranicznego, którego kwota wyniesie blisko 380 mld dol. Polski dług publiczny przekroczy astronomiczną kwotę 1 bln zł.

5. KNF i urzędnicy podleglipremier Ewie Kopacz nadal będą się usilnie starali dokuczyć, a być może i zlikwidować sektor spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych – ostatni polski podmiot na rynku finansowym – nie dostrzegając jednocześnie rosnących zagrożeń w sektorze bankowym w Polsce. Znaczna część sektora bankowego w Polsce znów pójdzie pod młotek, a banki głównie zagraniczne, pomimo obniżenia stóp procentowych i WIBOR-u znów podniosą opłaty, marże i prowizje. Znaczące aktywa i bardzo wysokie zyski banków zagranicznych działających w Polsce znów zostaną wytransferowane zagranicę za pełną zgodą polskiego nadzoru finansowego. Pojawią się też nowe problemy w sferze spłacalności kredytów mieszkaniowych we FCH i z nierozwiązanym do tej pory wielkim skandalem finansowym tzw. polisolokat, które opiewają na gigantyczną kwotę blisko 50 mld zł.

6.Klęskę poniesie sztandarowy program obecnego rządu PO-PSL w ochronie zdrowia tzw. Pakiet Kolejkowy i Onkologiczny, a postępujący chaos i protesty w służbie zdrowia spowodują wreszcie dymisję niezatapialnego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Nadal będą występować poważne problemy z finansowaniem służby zdrowia i dostępem do usług medycznych.

7. Unia Europejska ukarzePolskę wysokimi karami finansowymi za nieprawidłowe wykorzystanie unijnych środków i przekroczenie tzw. limitów i zażąda zwrotu poważnych kwot finansowych.

8. Będziemy w 2015r. świadkami sztucznego wspierania i reanimowania GPW poprzez bezpośrednie inwestycje w akcje ze strony ZUS, FUS – pieniędzmi polskich emerytów oraz bezpośrednich inwestycji kapitałowych dokonywanych przez banki pieniędzmi polskich depozytariuszy. Pomimo tego polska giełda w 2015 r. może wyraźnie kuleć.

9.Będziemy nadal świadkami komplikacji i kompromitacji w związku z Gazoportem w Świnoujściu, Pendolino, niektórymi rządowymi przetargami oraz świadkami nowych problemów wśród deweloperów i firm transportowych. Sprzedana zostanie prorządowa i ogłupiająca Polaków stacja telewizyjna TVN-24.

10. W 2015 r. nadal niestetyPolacy będą mieli olbrzymie problemy ze znalezieniem pracy i uzyskaniem godziwej płacy. Będą więc nadal masowo emigrować zagranicę w poszukiwaniu przyszłości i normalności. Będą też nadal okłamywani, okradani i medialnie ogłupiani. Jednak wyniki nadchodzących w 2015 r. wyborów mogą okazać się wręcz sensacyjne, co może w istotny sposób wpłynąć na system gospodarczy i finansowy naszego kraju.





Janusz Szewczak
Główny Ekonomista SKOK
Janusz Szewczak - blog

 http://www.kworum.com.pl/art5981,10_przestrog_kasandry.html




KOMENTARZE

  • Obawiam
    się niestety, że większość prognoz Pana Szewczaka może się sprawdzić. Dlatego zmiana sytuacji z wykorzystaniem nadchodzących wyborów prezydenckich i parlamentarnych to konieczność.
  • @Miksa 12:57:06
    Prezydenckie - to czas zawirowań i skandali. To tylko przygrywka jeszcze za słaba na zmiany.
    Dopiero jesienią powstaną warunki zmian.
    Media -(pańska notka), to ważny czynnik.
  • POgoda tez bedzie zmienna...
    ..w Polsce albo bedzie lalo, albo nie bedzie~ Moze byc zachmurzenie -albo male , albo duze -albo nawet czasem wcale...i jak wpadnie w dzien to bedzie mozna widziec slonko.
    Bedziemy tego wszystkiego swiadkami..ale nas nie wezwa za swiadkow nie bojcie sie i nie chowajcie nadaremno. Urzad Podatkowy was i tak znajdzie...Pensje w SKOKach beda placic wszystkim za wyjatkiem tych ...co pracuja. POlacy -jak zasze beda mieli wielkie problemy ze znalezieniem pracy..ze starych powodow. Ze nie zawsze mozna znalezc prace na miare marzen tzn zajecie w polityce, gdzie roboty zadnej, odpowiedzialnosci za grosz ,a kasa duza. Badz-jak sie znajdzie robote to zadna praca...a kasa, jak za krew...i nawet mozna sie spocic.
    Na kazdego jednego ktoremu bedzie bardzo dobrze, przypada mniej wicej piecdzciesieciu co ma jako tako i milion co ma nasermatter...
  • @
    Oby tylko tą sensacją w wyborach nie był wielki sukces na przykład SLD. Taki wał mógłby się znacznie przyczynić do niepokojów społecznych.
  • Co się wydarzy?
    Główny ekonomista SKOK może niech powie, gdzie są 2 mld PLN, które wyparowały ze SKOK Wołomin?