Oficjalna strona fb Zachodniopomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.
Strony wciąż aktualne...
- Kraków trzecim Rzymem
- OPÓR
- WERWOLF
- upr.kartuzy.pl
- Pomorski UPR
- Wciąż aktualne
- Germanofilia
- Hydra
- FOTO
- Pochodzenie nazwy Tatry
- Zakazana książka
- 50 pytań
- Dokugyodo
- 1945. Raport do Londynu
- Eksperyment Calhouna
- Manipulacja i indoktrynacja młodzieży szkolnej lat...
- Lista postów
- Strona główna
- Bertrand Russell - Myśli
- Pięć eksperymentów
- Manipulacja - metody
- Pliki
Maciej Piotr Synak
Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.
piątek, 17 maja 2024
środa, 15 maja 2024
Dialekt śląski
"nie ma ani jednej cechy strukturalnej, która różniłaby dialekt śląski od dialektu wielkopolskiego czy dialektu małopolskiego
przedruk
Paweł Jędrzejewski:
13.05.2024 21:31
Zazwyczaj łagodny i pobłażliwy prof. Jan Miodek w tej kwestii ma pogląd całkiem jednoznaczny i zapowiada, że nie ustąpi.
Autorytet w dziedzinie języka polskiego, w dodatku urodzony i wychowany na Śląsku - na pytanie, czy "mowa śląska" jest dialektem czy osobnym językiem - odpowiada:
"Ja to już mówię po raz pięćset pięćdziesiąty piąty. Jest to odmiana dialektalna języka polskiego. Bardzo charakterystyczna. bardzo wyrazista. (...) Powtarzam to już za klasykami polskiego językoznawstwa: nie ma ani jednej cechy strukturalnej, która różniłaby dialekt śląski od dialektu wielkopolskiego czy dialektu małopolskiego. Więc, gdybym miał powiedzieć, że to jest odrębny język śląski, to tak jakbym miał powiedzieć, że dwa razy dwa jest czasem pięć. Nie! - dwa razy dwa jest zawsze cztery i polszczyzna śląska, śląska "ojczyzna-polszczyzna" (...) jest to archaiczna, bardzo archaiczna, regionalna odmiana języka polskiego. I tego zdania ja do śmierci nie zmienię. To jest dla mnie oczywiste"
Przy innej okazji, prof. Miodek sroży się z powodu tego samego tematu:
Wreszcie, zapytany o konflikt wokół tematu, czy dialekt śląski powinien mieć status języka regionalnego, prof. Miodek mówi:
Przegłosować można wszystko (?)
Jednak w Polsce funkcjonują dwie instytucje, które mogą poddać pod głosowanie i - z pełnym przeświadczeniem o swojej nieomylności - przegłosować, że np. chomik jest strusiem, a bieguny są na równiku.
Czyli, można powiedzieć, korzystając z metafory podsuniętej przez profesora, że władza legislacyjna w Rzeczypospolitej przegłosowała, że dwa razy dwa jest czasem pięć.
Co zrobi prezydent?
Teraz ta ignorancka ustawa idzie na biurko Prezydenta Dudy i Prezydent może się pod tym absurdem podpisać, albo może podpisu nie złożyć.
Wybór jest trudny, bo - z jednej strony - czy można ze spokojnym sumieniem podpisywać ustawę stwierdzającą coś w jaskrawy sposób nieprawdziwego i podważającego wiedzę naukową?
I właśnie o konflikty chodzi
W przypadku zagadnienia dialektu śląskiego, jego uznania za język, a nawet w ogóle tematu śląskości, widać dokładnie, że chodzi o zainicjowanie konfliktu Polaków ze Śląska z resztą Polaków.
Formalne ogłoszenie dialektu języka polskiego odrębnym językiem jest przede wszystkim narzędziem polityki zgodnym ze starożytną, rzymską maksymą "divide et impera" ("dziel i rządź"),
Generalnie zasada jest taka, żeby maksymalnie utrudniać i ograniczać możliwości postrzegania oraz oceniania ludzi indywidualnie. Należy ich postrzegać i oceniać poprzez pryzmat przypisanych im z góry "tożsamości", czyli obarczać ich cechami grup, które są z reguły oparte na stereotypach. A stereotypy rzadko są pozytywne. Zazwyczaj są negatywne.
Poczucie przynależności narodowej/etnicznej łatwo poddaje się emocjom
Używanie dialektu śląskiego i poczucie przynależności narodowej/etnicznej są kwestiami subiektywnymi.
Skłóceni są słabi
Realistycznie, można postrzegać to zjawisko jako bardzo użyteczne w walce politycznej (podziały są wyraźne: przeciwko zalegalizowaniu "języka śląskiego" głosowali prawie wszyscy posłowie PiS-u i Konfederacji, a za - rządzącej koalicji), ale nie można zapominać, że na koniec największymi zwycięzcami są zawsze zewnętrzni wrogowie Polski.
piątek, 26 kwietnia 2024
Ważkość władzy - A nie mówiłem? (25)
The press united - prasa hinduska
Ustawa mobilizacyjna jest "punktem bez powrotu" dla Zełenskiego – ukraiński poseł
13 kwietnia 2024 r
Nowo uchwalona ustawa postawi Kijów przeciwko jego narodowi, powiedział Aleksandr Dubinsky
Nowa ustawa o poborze do wojska wbije klin między urzędników w Kijowie a zwykłych Ukraińców – powiedział deputowany Aleksandr Dubinsky. Określił ustawę jako punkt bez odwrotu dla prezydenta Wołodymyra Zełenskiego i jego rządu.
W czwartek ukraiński parlament uchwalił długo dyskutowaną ustawę, która upraszcza procedury poboru i zmusza wszystkich mężczyzn w wieku od 18 do 60 lat – w tym mieszkających za granicą – do zarejestrowania się we władzach wojskowych. Na początku tego miesiąca, po kilku tygodniach obrad, Zełenski podpisał ustawę obniżającą wiek poboru dla mężczyzn z 27 do 25 lat.
Nowy projekt przepisów został przyjęty bez klauzuli demobilizacyjnej, która pozwoliłaby żołnierzom wrócić do domu po trzech latach spędzonych na linii frontu. W obecnej sytuacji każdy, kto zostanie powołany do wojska, będzie musiał służyć do końca konfliktu z Rosją.
Ukraińscy żołnierze czują się zdradzeni przez nowe zasady, poinformowały zachodnie media na początku tego tygodnia, powołując się na żołnierzy, którzy twierdzą, że czują się "oszukani i wykorzystani" i są wykorzystywani jako "niewolnicy".
Ustawa mobilizacyjna "będzie punktem zwrotnym, po którym nie będzie już odwrotu" – napisał w czwartek Dubinsky na Telegramie. Porównał politykę Kijowa do "Opriczniny" – masowej kampanii represji rozpoczętej przez rosyjskiego cara Iwana Groźnego w XVI wieku i realizowanej przez oddziały specjalne zwane "opricznikami", które cieszyły się zaufaniem monarchy i uniknęły jego gniewu.
"Administracja prezydencka i jej opriczniki, w tym prawodawcy - deputowani, urzędnicy, policja i służby bezpieczeństwa są po jednej stronie, podczas gdy wszyscy inni są po drugiej" – powiedział Dubinsky.
"To bardzo zła podstawa dla konsensusu społecznego" - dodał deputowany.
Dubinsky przebywa obecnie w areszcie na Ukrainie. W 2021 r. został wyrzucony z partii "Sługa Narodu" Zełenskiego. W listopadzie 2023 r. postawiono mu zarzuty zdrady stanu po tym, jak ukraińska służba bezpieczeństwa wewnętrznego (SBU) oskarżyła go o pracę na rzecz Rosji. Dubinsky odrzucił oskarżenia jako motywowane politycznie i stwierdził, że był prześladowany za krytykę Zełenskiego.
"Administracja prezydencka i jej opriczniki, w tym prawodawcy - deputowani, urzędnicy, policja i służby bezpieczeństwa są po jednej stronie, podczas gdy wszyscy inni są po drugiej"
- kto za tym stoi
- dlaczego to robi
- i jak to robi
Niezamierzamy i nie pójdziemy umierać "za ukrainę" na wojnie z Rosją.
My mamy do wygrania wojnę z Niemcami, oni od 1945 roku do dzisiaj nie chcą podpisać z nami Traktatów Pokojowych.
Wygrajmy TĘ wojnę,
po 85 latach wygrajmy w końcu wojnę z Niemcami.
Ustawa o mobilizacji to "punkt bez powrotu" dla Zełenskiego – ukraińskiego deputowanego - The Press United
ru.wikipedia.org/wiki/Опричник
Werwolf (werwolfcompl.blogspot.com)
Prawym Okiem: Jesteśmy w stanie wojny (z Niemcami) (maciejsynak.blogspot.com)
Prawym Okiem: Demografia USA (maciejsynak.blogspot.com)
czwartek, 29 lutego 2024
Podżegacze
Na 10 wyników zapytania :
Niemcy przygotowały scenariusz konfliktu Rosja-NATO – Bild
wszyscy użyli frazy:
"przygotowuje się na możliwość ataku ..." lub podobnej
oprócz niemieckiego Onetu, który w tytule napisał, że
"Niemiecki rząd przygotował plan potencjalnej wojny z ...."niedziela, 25 lutego 2024
Prezydent Salwadoru
Według policji krajowej do 11 stycznia 2024 r., czyli 655 dni po ogłoszeniu stanu wyjątkowego, aresztowano ponad 75 100 domniemanych członków gangów, których Bukele i policja określają mianem "terrorystów".
Prezydent Salwadoru:
Nayib Armando Bukele Ortez (ur . 24 lipca 1981 w Salwadorze) – salwadorski polityk i biznesmen, 43. prezydent Salwadoru od 1 czerwca 2019.
Bukele pełnił funkcję burmistrza Nuevo Cuscatlán przez trzy lata od 2012 do 2015 roku, a następnie przez trzy lata pełnił funkcję burmistrza San Salvador, stolicy kraju, od 2015 do 2018 roku.
Liczba morderstw spadła o 50% w pierwszym roku urzędowania Bukele, co przypisywał rozmieszczeniu tysięcy policjantów i żołnierzy w twierdzach gangów oraz zwiększeniu bezpieczeństwa w więzieniach; jego rząd został oskarżony o potajemne negocjacje z Marą Salvatruchą (MS-13) w celu zmniejszenia liczby morderstw.
Bukele przez całą swoją kadencję utrzymywał rekordowo wysokie poparcie wśród Salwadorczyków na poziomie około 90%. Oskarżano go o to, że czasami rządzi w sposób autorytarny.
Po zatwierdzeniu Bitcoina jako prawnego środka płatniczego we wrześniu 2021 r. doszło do protestów przeciwko rządowi Bukele.
Jego zapowiedź, że będzie kandydował w wyborach powszechnych w Salwadorze w 2024 r., doprowadziła do krytyki ze strony ekspertów prawa konstytucyjnego i organizacji, że natychmiastowa reelekcja prezydencka narusza konstytucję kraju.
20 czerwca 2019 r. Bukele ogłosił swój "Plan Kontroli Terytorialnej", który zwiększy działania policji w niektórych obszarach kraju w celu zwalczania wysokich wskaźników przestępczości i gangów w kraju.
Jednak jego historia bezpieczeństwa publicznego musi zostać zakwalifikowana. Jego administracja zmodyfikowała publikację danych dotyczących zabójstw, aby wykluczyć ciała znalezione w tajnych masowych grobach. Liczba osób zaginionych, która stale rośnie od 2018 r., przewyższa liczbę zabójstw, co sugeruje, że faktyczny spadek liczby morderstw może być mniejszy niż ten wskazany w oficjalnych danych. Z drugiej strony, Salwador doświadczał bardzo gwałtownego spadku przestępczości jeszcze przed dojściem do władzy Nayiba Bukele, a wskaźnik zabójstw na 100 000 mieszkańców spadł ze 103 w 2015 r. do 52 w 2018 r., zanim przejął władzę w czerwcu 2019 r.
We wrześniu 2020 r. portal El Faro oskarżył Bukele o potajemne negocjowanie umowy z Mara Salvatrucha (MS-13), najpotężniejszym gangiem w kraju, która przewidywała przyznanie przez rząd gangowi bardziej elastycznych warunków więziennych dla jego członków i inne obietnice, w zamian za zobowiązanie gangu do zmniejszenia liczby morderstw w kraju i wsparcia partii politycznej Bukele podczas zbliżających się wyborów w 2021 r. podobny do rozejmu gangów sformułowanego przez prezydenta Mauricio Funesa w latach 2012-2014 z MS-13 i 18th Street Gang (Barrio 18).
8 grudnia 2021 r. Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych oskarżył Bukele o potajemne negocjacje z Marą Salvatruchą i gangiem 18th Street w celu obniżenia liczby morderstw w kraju. Departament nałożył sankcje na Ozyrisa Lunę Mezę, wiceministra sprawiedliwości i bezpieczeństwa publicznego, oraz Carlosa Marroquína Chicę, przewodniczącego Jednostki Odbudowy Tkanki Społecznej, zarzucając im wielokrotne negocjacje z gangami. Bukele odrzucił oskarżenia, stwierdzając, że Stany Zjednoczone dążą do "absolutnego podporządkowania" Salwadoru zamiast współpracy.
2022–23 Rozprawienie się z gangami
26 marca 2022 r. w Salwadorze odnotowano 62 morderstwa popełnione w ciągu jednego dnia, co było najbardziej krwawym dniem w historii Salwadoru w ciągu 30 lat od zakończenia wojny domowej.
W przemówieniu do 1450 nowo wyszkolonych żołnierzy Bukele zagroził, że nie pozwoli uwięzionym członkom gangu jeść, jeśli członkowie gangu poza więzieniem nadal będą popełniać przestępstwa.
23 kwietnia 2022 r. Bukele wyraził chęć przedłużenia stanu wyjątkowego o kolejne 30 dni, stwierdzając, że spotkał się z Radą Ministrów, aby złożyć petycję do Zgromadzenia Ustawodawczego o głosowanie za takim przedłużeniem.
Liz Throssell, rzeczniczka Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (OHCHR), nazwała działania policji i wojska "niepotrzebnym i nadmiernym użyciem siły". Na początku maja 2022 r. organizacja Human Rights Watch stwierdziła, że istnieje "coraz więcej dowodów" i "wiarygodnych zarzutów", że władze Salwadoru dopuszczają się naruszeń praw człowieka, takich jak arbitralne aresztowania, wymuszone zaginięcia i zgony w areszcie policyjnym przez cały okres obowiązywania stanu wyjątkowego.
28 czerwca 2022 r. trzech policjantów Krajowej Policji Cywilnej zostało zabitych przez członków gangu MS-13 w strzelaninie w Santa Ana. Bukele opisał strzelaninę jako "zasadzkę" na policję, a trzech zabitych oficerów nazwał bohaterami. Na konferencji prasowej Bukele przysiągł zintensyfikować represje wobec gangów, stwierdzając:
W lipcu 2022 roku Bukele ogłosił budowę nowego więzienia, które będzie w stanie pomieścić 40 000 więźniów, co czyni je jednym z największych więzień na świecie.
3 listopada 2022 r. wiceminister sprawiedliwości Osiris Luna Meza ogłosił, że rząd rozpocznie niszczenie nagrobków należących do członków gangów, aby nie stały się "sanktuariami", stwierdzając, że "terroryści nie będą już w stanie »gloryfikować« pamięci zmarłych przestępców".
Politycy w całej Ameryce Łacińskiej – w krajach takich jak Chile, Kolumbia, Kostaryka, Gwatemala, Honduras, Ekwador i Peru – wdrożyli lub wezwali do wdrożenia polityki bezpieczeństwa podobnej do tej, którą wdrożył Bukele.
"porównał usuwanie nagrobków członków gangów do denazyfikacji w okupowanych przez aliantów Niemczech"
"Mieszkańcy Salwadoru się obudzili i ty też możesz". Bukele krzyczał do prawicowego tłumu na spotkaniu CPAC w USA 22 lutego 2024 r. Zauważając, że przestępczość i zażywanie narkotyków rosną na ulicach amerykańskich miast, wezwał konserwatystów do "powstania i odzyskania kraju".
Ty też możesz się obudzić.
Przypominam, że jest Ogłoszenie...
Prawym Okiem: Nagroda 1 mld euro (maciejsynak.blogspot.com)
---------
www.guancha.cn/internation/2024_02_25_726212.shtml
Rozprawienie się z salwadorskimi gangami – Wikipedia, wolna encyklopedia
Prawym Okiem: Plaga cmentarna (maciejsynak.blogspot.com)
środa, 21 lutego 2024
Propaganda
31 stycznia 2024 r. Gdańsk Matarnia - centrum handlowe
pranie mózgu negatywami - przekaz podprogowy
ułożenie słów w pionie utrudnia natychmiastowe odczytanie informacji, pozostają czytelne słowa:
nie dbaj o świat...
i te słowa jesteśmy w stanie zidentyfikować natychmiast
potem próbujemy odczytać resztę (całość) i wychodzi albo bez sensu, albo negatywnie, ponieważ informację nadal czytamy od początku tj.
nie dbaj o świat jak ci wygodnie
spodziewając się informacji podprogowej, plakat można odczytać jako coś negatywnego o Polsce, ponieważ
"zegar" na plakacie swoim kształtem kojarzy się z wizerunkiem Polski na mapie
tu pokazana jako artystyczna - schematyczna wizja tego, co każdy zna na pamięć
porównanie graficzne:
przestrzeń ograniczona wskazówkami nawiązuje do Zatoki Gdańskiej, ponadto - wskazówki są dwuznaczne, pokazują co należy np. zrobić...
ale też - może nawiązywać do tego wycięcia z prawej strony mapy, pomiędzy Brześciem, a Białowieżą
dwie nogi pod zegarem mogą nawiązywać do charakterystycznych i odznaczających się na mapie południowych fragmentów granicy, gdzie umiejscawiamy Kotlinę Kłodzką i Ustrzyki Dolne, noga z prawej strony jest dłuższa niż z lewej i nawiązuje do wydłużonego fragmentu Polski w tym miejscu
całości dopełnia głowa, która odchyla się w lewo i przypomina umiejscowienie wyspy Bornholm
do tego dochodzi kolorystyka biało-czerwona, ale też czarno-biało-czerwona, jak kolory flagi cesarstwa niemieckiego...
widzimy wykrawanie kawałka - wydzieranie serca Polski
ponad tym wszystkim tytuł:
dziel się
dzielisz się
mamy tu umocowanie czasowe - najpierw pada polecenie
dziel się, a w konsekwencji - dzielisz się
czyli rzecz, na którą patrzymy, rozgrywa się w czasie - ona się dzieje
zaczyna się i toczy
Co ciekawe, plakaty spotkamy wychodząc z niemieckiego sklepu kierując się do miejsca, gdzie zlokalizowano wiele sklepów.
Najpierw widzimy plakat nr 1 z napisami
nie dbaj o świat jak ci wygodnie
skoro nic nie robisz i jest ci tak wygodnie, to dalej nic nie rób
(śpij dalej)
parę kroków dalej spotykamy kolejny plakat nr 2 z "zegarem"
który uzupełnia pierwszy plakat
a więc zachowana jest chronologia
najpierw nic nie rób
a potem dziel się
Nie śpij.
Mamy do wygrania II Wojnę Światową.
Mamy do wygrania wojnę z Niemcami.
Wygrajmy wojnę z Niemcami.
Prawym Okiem: Jesteśmy w stanie wojny (z Niemcami) (maciejsynak.blogspot.com)
Prawym Okiem: Czarne - białe - czerwone (maciejsynak.blogspot.com)
Prawym Okiem: Zygzaki - czerwone z białym (maciejsynak.blogspot.com)
niedziela, 18 lutego 2024
Europa polska
przedruk
17.02.2024
Grochmalski: Dlaczego Niemcy straszą Trumpem? Projekt niemieckiej Europy
Im bliżej wyborów prezydenckich w USA, tym bardziej Berlin, za pomocą swojej wielkiej machiny propagandowej, kreować będzie histerię wokół Donalda Trumpa. Długofalowa strategia Niemiec jest bowiem od dawna jasna – zbudowanie z UE Rzeszy Europejskiej, opartej na dominacji Berlina. Służyć ma temu kreowanie wszelkich lęków, aby je wykorzystywać do realizacji tej chorej wizji - pisze Piotr Grochmalski w "Gazecie Polskiej".
Niemcy są niestrudzeni w wymyślaniu wszelkich bzdur, które – ich zdaniem – zmuszają do szybkiej centralizacji europejskiego projektu. Gdy w 2004 roku do UE, liczącej wówczas 15 państw, wstępowała nowa dziesiątka, co do dziś nie zdarzyło się ponownie, jeśli chodzi o skalę poszerzenia Wspólnoty, to Berlin już wtedy naciskał, aby powiązać to z przyjęciem konstytucji, która stanowiła w art. 1–7, iż „Unia ma osobowość prawną”, a to oznaczało, iż nabierze cech podmiotu prawa międzynarodowego, stanie się megapaństwem posiadającym własny hymn i flagę.
Nienawiść Berlina do Trumpa
Jeśli chodzi o intensywność nienawiści większości elit Niemiec do Trumpa, wiele wyjaśnia fragment wypowiedzi Arndta Freytaga von Loringhovena, byłego ambasadora Niemiec w Polsce. W wywiadzie-rzece, propagandowej broszurze skierowanej do Polaków przed wyborami, stwierdził on, iż stawianie przez rząd PiS i prezydenta Dudę na Trumpa podczas jego pierwszej kadencji
Freytag von Loringhoven, którego ojciec, Berndt, do końca służył III Rzeszy, a dzień przed samobójstwem Hitlera, 29 kwietnia, uzyskał jego osobistą zgodę na opuszczenie bunkra w Berlinie, stwierdza też, że „Polskie władze były przez to w nim zakochane [w Trumpie]. Promowały inicjatywę »Trójmorza«, która pierwotnie miała podzielić Europę. Zorganizowały konferencję bliskowschodnią, aby wesprzeć politykę Trumpa”.
„Rozumiem znaczenie Ameryki dla Polski jako gwaranta bezpieczeństwa. Jednak nie mogę zrozumieć, dlaczego Polska stawia całe swoje aktywa na prezydenta, który mógł wycofać się z NATO? Czy tak się stało, bo Warszawa czuła się wystarczająco chroniona dzięki dwustronnym stosunkom z USA? Przecież stabilność, jaką daje NATO, opiera się na wielostronnych gwarancjach zapisanych w traktatach międzynarodowych i zintegrowanych strukturach dowodzenia. Tego wszystkiego stosunki z samymi Stanami Zjednoczonymi nie zapewniają. One mają charakter polityczny, mogą w każdej chwili zostać przekształcone lub zmodyfikowane, jak dojdzie do zmiany w Białym Domu. Są więc z założenia znacznie mniej stabilne niż NATO. Trump nie tylko był blisko wyjścia z NATO, chciał także konstruktywnej relacji z Putinem. To także nie mogło leżeć w Polskim interesie”.
Niemieckie kłamstwo, a polskie bezpieczeństwo
Obłudę Niemców ukazał sam Trump. Już w lipcu, na spotkaniu z Jensem Stoltenbergiem, sekretarzem NATO, stwierdził: „To przykre, gdy Niemcy zawierają ogromne umowy z Rosją dotyczące ropy i gazu, podczas gdy USA mają je chronić przed Rosją; Niemcy płacą Rosji miliardy dolarów rocznie. Chronimy Niemcy, chronimy Francję, chronimy te wszystkie kraje, a one zawierają umowy na rurociągi z Rosji, wpłacając do jej skarbca miliardy dolarów. (…) Niemcy to zakładnik Rosji; pozbyli się elektrowni węglowych, elektrowni atomowych, biorą ogromne ilości ropy i gazu z Rosji. To coś, czemu trzeba się przyjrzeć, to coś bardzo nieodpowiedniego” – uważał Trump.
Dlaczego Niemcy i Rosja, wspólnie, tak bardzo są zaniepokojone projektem Trójmorza? Bo wzmacnia on państwa tego regionu wobec agresywnej polityki Berlina i Moskwy. Nic też bardziej jak wojna na Ukrainie nie pokazuje, jakie chroniczne zagrożenia kreuje obłędna polityka Niemiec i że bez wsparcia USA Kijów nie przetrwa. Berlin nie obroni też Polski. Ba – odpowiada za wykreowanie śmiertelnego zagrożenia dla naszego narodowego bytu.
„W miarę jak wojna Rosji na Ukrainie trwa trzeci rok, Europa radzi sobie znacznie lepiej, niż oczekiwano. Przez dziesięciolecia po II wojnie światowej liczyła na Stany Zjednoczone jako ostatecznego gwaranta swojego bezpieczeństwa. Kontynent polegał na Waszyngtonie, który kierował polityką NATO, zapewniał odstraszanie nuklearne i wypracowywał konsensus wśród krajów europejskich w kontrowersyjnych kwestiach, takich jak sposób rozwiązania europejskiego kryzysu zadłużeniowego w latach 2009–2012. Po zakończeniu zimnej wojny Europa w dalszym ciągu uważała amerykański parasol bezpieczeństwa za coś oczywistego, tnąc wydatki na obronę (…). Po inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku wielu przewidywało, że Europejczycy mogą wzbraniać się przed udzieleniem pomocy Kijowowi. Ostatnim razem, gdy rosyjski prezydent Władimir Putin przemaszerował przez granice Ukrainy – anektując Krym w 2014 roku – Europa zareagowała słabymi sankcjami i połowicznymi próbami kompromisu dyplomatycznego, zwiększając jednocześnie swoją zależność od rosyjskiego gazu. Jednak w ciągu ostatnich kilku lat świat ujrzał przebłysk silniejszej Europy”.
Kłam sto razy, aż wszyscy uwierzą, że to prawda
Artykuł, w istocie podobny do całego strumienia podobnych ideologicznych produktów powstałych na kanwie projektu niemieckiej Europy, forsuje tezę, iż Trump „był pierwszym prezydentem USA, który nie traktował Europy jak rodziny. Wydawał się wyraźnie bardziej swobodnie współpracować z autorytarnymi władcami, takimi jak Putin i chiński prezydent Xi Jinping, niż z demokratycznie wybranymi przywódcami europejskimi, takimi jak kanclerz Niemiec Angela Merkel”.
Głupotą jest obrażać się na USA
Ktokolwiek wygra wybory prezydenckie w USA, nie wolno obrażać się na Stany Zjednoczone, bo są one jedyną realną gwarancją bezpieczeństwa dla Europy i Polski. A nienawiść Berlina do Trumpa bierze się stąd, iż pokazał Niemcom ich miejsce w szeregu. Dość mitu Rzeszy Europejskiej. Nie mamy dekady na przygotowania. Jedynie USA jest w stanie nie tylko utrzymać potencjał NATO, lecz także potężnie wzmocnić Ukrainę.
Przypomniałem tydzień temu ważny artykuł, który w październiku 2023 roku ukazał się na łamach Lawfare. Ben Connable z Uniwersytetu Georgetown, strateg wojskowy i analityk Rand Corp., udowodnił, iż tylko USA posiada potencjał zdolny do odzyskania przez Ukrainę strategicznej inicjatywy i pokonania Rosji. Wystarczy, iż armia USA, która dokonuje wielkiej modernizacji i przygotowuje się do wojny z Chinami, przekaże ogromne zasoby swego arsenału z czasów zimnej wojny państwom Europy Środkowej, w tym Polsce i Ukrainie. Naturalnym liderem tego projektu jest Polska.
„Dostawy docelowo obejmowałyby co najmniej tysiące czołgów M1 Abrams i bojowych wozów piechoty M2 Bradley z lat 80. XX wieku, setki mobilnych haubic M 109 Paladin i wieloodrzutowych systemów rakietowych M270, a także setki helikopterów szturmowych AH-64 oraz samolotów szturmowych A-10 Thunderbolt II (Warthog) i F-16 Falcon, wszystkie zaprojektowane od podstaw z myślą o pokonaniu rosyjskiej armii stacjonującej obecnie na Ukrainie”.
Ale tak się nie stanie, jeśli Niemcy będą nakręcały antyamerykańską i antytrumpową histerię i inspirowały Donalda Tuska do agresywnej polityki wobec USA, co już zaczyna się dziać na naszych oczach. Nie może być tak, że Niemcy robią wszystko, aby wypchnąć Stany Zjednoczone z Europy, a równocześnie udają, że stać UE na obronę przed Rosją, bo USA chcą nas zostawić samych. Ale osamotniona Europa i Polska będą musiały przyjąć warunki rosyjskie, a pośrednikiem będą Niemcy.
Niemcy były i są nadal niebezpieczne dla Polski i UE
Wspomniany Freytag von Loringhoven sam przyznaje, że Polska i Europa Środkowa były traktowane przez Niemcy jak obszar drugiej kategorii kosztem relacji z Rosją.
Inna ważna uwaga Loringhovena.
„Jednak w lutym 2022 roku aż 55 proc. gazu, jaki sprowadzaliśmy, pochodził z Rosji. I to bez uruchomienia Nord Stream 2. Sprzedaliśmy też przeszło 1/3 strategicznych magazynów gazu w Niemczech Moskwie i dodatkowo 54 proc. rafinerii w Szwedt, która zapewnia paliwo dla Berlina i Niemiec wschodnich…”.
Wszystkie te działania w istocie były nakierowane na marginalizację Polski. Czy Niemcy są aż tak ograniczeni intelektualnie, czy Freytag nie rozumie, że to, co mówi, to silne argumenty za tym, aby z relacji atlantyckich czynić główną kotwicę bezpieczeństwa dla Polski, a nie z Niemiec, które – w imię swych chorych, imperialnych interesów – wysadziły w powietrze całą Europę?
Kaczyński miał rację
Ale warto też przytoczyć spojrzenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, tak irytującego Niemcy. W jednej ze swoich ostatnich wypowiedzi przed Smoleńskiem stwierdził on:
„Nasza rozgrywka w Unii to w pewnym sensie gra o suwerenność wobec polityki niemieckiej. W trakcie rozmowy tu, przy tym stoliku, ambasador Federacji Rosyjskiej Władimir Grinin powiedział mi, że sojusznikiem strategicznym Rosji jest »Eurosojuz i Giermania«. Słyszałem to od niego trzykrotnie. A przecież Niemcy są częścią Unii. Taka jest rosyjska polityka i Niemcy to akceptują, bo to się wydaje leżeć w ich krótkoterminowym interesie. W długoterminowym moim zdaniem nie. To raczej oni wpadną w zależność, a nie odwrotnie… Próbowałem się jakoś z Niemcami porozumieć, ale bez klientyzmu. Jednocześnie trzeba brać pod uwagę, że niemiecki rewizjonizm historyczny jest dla nas groźny. Oczywiście nie mam na myśli rewizjonizmu dotyczącego granic, on nie odgrywa dziś wielkiej roli. Z drugiej jednak strony nie wolno zapominać, że uznanie naszej zachodniej granicy właściwie na Helmucie Kohlu wymuszono. Zrobili to Amerykanie, pomogli Anglicy, trochę Francuzi”.
Jeśli uważnie wczytać się w owe lęki Berlina wobec Trumpa, to ich istota sprowadza się do tego, że nie chce się on zgodzić na niemiecką Europę. To obecny kanclerz Sholz, gdy był prawą ręką Merkel, nieskutecznie próbował go przekupić w sprawie Nord Stream. To przeczy owemu obrazowi Trumpa szukającego strategicznych relacji z Putinem. Loringhoven potwierdza rzecz oczywistą, że to Niemcy szukały tej relacji z Putinem kosztem Polski. To także za Trumpa wzmocniona została wschodnia flanka NATO. Ale także powstał najbardziej ambitny program dla tej części Europy – Trójmorze, który był wspierany przez Biały Dom.
„Możecie być pewni, że gdy bezmyślny Joe Biden opuści Gabinet Owalny, Donald Tusk nie będzie mile widziany w Białym Domu. Ten człowiek to chodząca katastrofa dla Polski i stosunków polsko-amerykańskich. To, co jest haniebne, panie Tusk, to zamykanie w więzieniach swoich przeciwników politycznych, zamykanie stacji telewizyjnych i płaszczenie się przed swoimi panami w Brukseli, jednocześnie pouczając ludzi o »demokracji«. Lekkomyślny Donald Tusk wykonuje niesamowitą robotę, wrzucając Polskę pod autobus i podkopując własny kraj”.
Wygrajmy w końcu tę wojnę, wygrajmy wojnę z Niemcami.
środa, 7 lutego 2024
Stare dokumenty
przedruk
Dr Rafał Brzeski:
07.02.2024 21:18
W maju 1949 roku trzy zachodnie mocarstwa, Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja nadały pokonanym Niemcom Ustawę Zasadniczą (Grundgesetz), która miała pełnić obowiązki konstytucji zachodnich sektorów okupowanych zwanych Trizonią. Trzy miesiące później, 29 sierpnia, Związek Sowiecki przeprowadził pierwszą próbną eksplozję bomby atomowej. Nie minęły dwa tygodnie a Trizonia została przekształcona w Republikę Federalną Niemiec.
W pachnącej prochem atmosferze Niemcy poczuli się pewniej i 5 stycznia 1950 roku spotkali się trzej byli generałowie Wehrmachtu Hans Speidel, Adolf Heusinger i Hermann Foertsch. Pierwszy był w czasie wojny szefem sztabu feldmarszałka Erwina Rommla, z którym miał bronić Francji przed alianckim lądowaniem. Drugi pracował w sztabie generalnym wojsk lądowych OKH i do jego obowiązków należało referowanie Fuehrerowi położenia wojsk niemieckich na frontach. Trzeci był oficerem w sztabach wojsk okupujących Grecję i Jugosławię. Wszyscy otarli się ździebko o zamach na Hitlera 20 lipca 1944 roku (Heusinger nawet został w nim lekko ranny), co po wojnie umożliwiało im prezentować się w glorii przeciwników nazizmu.
Wedle zachowanych stenogramów generałowie doszli do wniosku, że sytuacja sprzyja Niemcom, gdyż Francja jest słaba a Imperium Brytyjskie trzeszczy. Tak więc liczą się tylko Amerykanie zaś amerykańska kadra oficerska jest mierna i nie ma doświadczenia walk z Armią Czerwoną. Niemcy zostały wprawdzie pokonane, ale przyczyną porażki była przewaga materiałowa stworzona przez potęgę przemysłową USA. Ewentualna integracja niemieckiego żołnierza z projektowaną “Europaarmee” jest możliwa i dałaby Niemcom mocną kartę przetargową do ręki, ale przyszli partnerzy muszą zremilitaryzować Trizonię i spełnić warunki wstępne, w tym muszą:
zwolnić z więzień tak zwanych “przestępców wojennych”,
zaprzestać oskarżeń niemieckiej “elity” wojskowej o “militaryzm”,
wstrzymać się od uznania “linii Odra-Nysa” za granicę międzypaństwową.
Konkluzje spotkania generałów zapoczątkowały dyskretną, ale ożywioną dyskusję w niemieckich kołach wojskowych. Jej podsumowaniem było Memorandum z Himmerod, 40 stronicowy bilans tajnego spotkania w opactwie Himmerod, na które kanclerz Konrad Adenauer zaprosił byłych wysokich oficerów Wehrmachtu, by omówić kwestię remilitaryzacji Niemiec.
Kanclerz Adenauer zaakceptował memorandum i podjął rokowania z mocarstwami zachodnimi. W ich wyniku Naczelny Dowódca Alianckich Ekspedycyjnych Sił Zbrojnych generał Dwight Eisenhower w styczniu 1951 roku przyjął byłych generałów Wehrmachtu Adolfa Heusingera i Hansa Speidla, po czym wydał deklarację zawierającą słowa: “Dowiedziałem się, że istnieje realna różnica pomiędzy niemieckim żołnierzem a Hitlerem i jego grupą przestępczą.... Ze swojej strony nie sądzę, aby niemiecki żołnierz jako taki utracił honor.”
Starania niemieckiego kanclerza i deklaracja przyszłego prezydenta USA zapoczątkowały tworzony dyskretnie, ale konsekwentnie, mit walczącego honorowo “czystego Wehrmachtu”. Protestowali Polacy, zwłaszcza eksperci z Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Podawali konkretne przykłady zbrodni wojennych Wehrmachtu popełnionych w czasie kampanii wrześniowej 1939 roku na bezbronnej ludności cywilnej, na jeńcach wojennych, na rannych. Cytowali instrukcje Hitlera jakie wydał 10 dni przed atakiem na Polskę podczas odprawy generałów Wehrmachtu w swej alpejskiej rezydencji Berghof. Rozkazy były jasne: Celem kampanii jest „zniszczenie Polski, czyli likwidacja jej siły żywej… Nie poddawać się żadnym uczuciom litości czy współczucia!…Nie chodzi o to, abyśmy mieli prawo po naszej stronie, lecz wyłącznie o zwycięstwo” - grzmiał Fuehrer.
Nikt nie słuchał Polaków
Protestujących Polaków nie słuchano. Polska była w latach 1950-tych pod sowiecką okupacją, a więc, jak pisali autorzy Memorandum z Himmerod wchodziła w skład “azjatyckich hord” zagrażających “chrześcijańskiemu Zachodowi”. Lektura memorandum wyjaśnia wrześniowe ostrzeżenie aktualnego kanclerza Niemiec Olafa Scholza: “nie chciałbym, żeby jacyś ludzie szperali w książkach historycznych”. Można się bowiem z nich dowiedzieć, że Wehrmacht nie był rycerski, ale zbrodniczy.
Autor: dr Rafał Brzeski
Dr Rafał Brzeski: Na tym kłamstwie zbudowano współczesne Niemcy (tysol.pl)
Himmerod memorandum - Wikipedia
Memorandum Himmerodera – Wikipedia, wolna encyklopedia
sobota, 27 stycznia 2024
Niemiecki publicysta zapowiada siłową rozprawę
"Jeśli Kaczyński, Duda albo Trybunał Konstytucyjny przeszarżują w obronie swoich interesów partyjnych i towarzyskich, to mogą odczuć na własnej skórze, czym grozi konflikt z takim państwem. Aresztowanie Kamińskiego i Wąsika i pokojowe przejęcie telewizji i radia to pestka w stosunku do tego, co ich wtedy czeka"
zamiast "Polski" jest: " swoich interesów partyjnych i towarzyskich"
zamiast "łamanie prawa" jest "pokojowe przejęcie telewizji "
" Mieli wszystkie narzędzia ku temu, aby wygrać, ale i tak przegrali. Teraz czeka ich konfrontacja z państwem policyjnym, które przez osiem lat sami zbudowali"
oni zbudowali??
nie sądzę... oni tylko przy tym asystowali
27.01.2024
Niemiecki publicysta zapowiada siłową rozprawę z PiS.
Wyborcy PiS są "starzy, rozproszeni i biedni", a zatrzymanie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika to preludium do kolejnych działań z wykorzystaniem aparatu policyjnego względem najsilniejszej partii w parlamencie - zapowiada Klaus Bachmann na łamach "Gazety Wyborczej". Niemiecki publicysta kilka miesięcy temu doradzał w jednym z artykułów, by nowa władza wykorzystała potęgę aparatu służb specjalnych wobec formacji Jarosława Kaczyńskiego, bo w innym wypadku Polsce grozi powrót PiS do władzy
"Gazeta Wyborcza" na weekend postanowiła oddać łamy Klausowi Bachmannowi - niemieckiemu publicyście, członkowi zarządu Fundacji Stefana Batorego, który nie ukrywa poparcia dla nowego rządu w Polsce. Bachmann kilka miesięcy temu doradzał Donaldowi Tuskowi i jego przyszłym ministrom rozprawę z PiS. "W skrócie: jeśli nowy rząd naprawdę chce rządzić, musi skierować całą siłę państwa policyjnego, które PiS zbudował przeciwko PiS i prezydentowi" - pisał, czego ucieleśnieniem stało się zatrzymanie posłów PiS Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Pałacu Prezydenckim. Mało tego, Bachmann sugerował, by nowy gabinet stosował rozporządzenia, omijając weta głowy państwa oraz ignorował wyroki Trybunału Konstytucyjnego.
"Jedynie zastąpienie kierownictwa mediów publicznych", "pokojowa zmiana"
Teraz Bachmann, analizując sytuację polityczną, twierdzi, że PiS zostanie stłamszony przez obóz rządzący, a zatrzymanie i osadzenie Kamińskiego i Wąsika w więzieniach to dopiero początek "czystek". "PiS nie może mobilizować ulicy, jak robiła to PO, bo jego elektorat jest zbyt stary, rozproszony i biedny, aby co parę miesięcy przyjeżdżać do stolicy. A prezydent jest dziś słabszy niż kiedykolwiek" - twierdzi Niemiec już na wstępie. "Powód obecnego oburzenia jest błahy: nowy rząd nie przeprowadził rewolucji ustrojowej jak PiS w 2016 r., lecz jedynie zastąpił kierownictwo mediów publicznych, odesłał prokuratora krajowego z powrotem w stan spoczynku i wykonał prawomocny wyrok karny. To wystarczyło, aby Jarosława Kaczyńskiego skłonić do rozmyślań o ogłoszeniu strajku generalnego" - wylicza, nie informując, że do TVP ludzie ministra Bartłomieja Sienkiewicza weszli siłowo zaledwie na podstawie uchwały, a prokuratora krajowego minister Adam Bodnar zmienia wbrew ustawie o prokuraturze, w której wymagana jest pisemna zgoda prezydenta. Bachmann pisze, że Polska pod rządami PiS mogła być porównywana do Rosji i Białorusi, co czynił m.in. Martin Schulz, były szef Parlamentu Europejskiego.
Bachmann zarzuca poprzedniej władzy, że ograniczała wolności ludzi w trakcie pandemii. Nie dodaje jednak, że rozporządzenia covidowe z ograniczaniem poruszania się i obowiązkiem noszenia maseczek, popierała Koalicja Obywatelska, jak też PSL i Polska 2050. I że surowsze ograniczenia były w Niemczech. "Teraz przejęcie przez rząd mediów rządowych i areszt dla dwóch byłych członków rządu politycy PiS określają jako zamach stanu. Ale kroczący zamach stanu miał miejsce wtedy: między wybuchem epidemii i początkiem rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wtedy żyliśmy w państwie rządzonym na mocy dekretów, w którym ministrowie arbitralnie decydowali, kto w jakich warunkach może korzystać z podstawowych swobód obywatelskich" - opisuje publicysta.
Jeśli PiS nie odpuści, to...
W artykule pada też groźba, że jeżeli Kaczyński wraz z PiS będą zbyt mocno stawiać opór rządowi, to wówczas casus Kamińskiego i Wąsika odczuje na własnej skórze większa grupa posłów opozycji. "Jeśli Kaczyński, Duda albo Trybunał Konstytucyjny przeszarżują w obronie swoich interesów partyjnych i towarzyskich, to mogą odczuć na własnej skórze, czym grozi konflikt z takim państwem. Aresztowanie Kamińskiego i Wąsika i pokojowe przejęcie telewizji i radia to pestka w stosunku do tego, co ich wtedy czeka" - grzmi Bachmann, mijając się przy okazji z prawdą, pisząc o "pokojowym przejęciu telewizji i radia".
Dalej Niemiec twierdzi, że gabinet Tuska ma dwie drogi wyjścia - ugodową i konfrontacyjną w pojedynku z opozycją. Ta pierwsza "napotka wkrótce kilka bardzo wysokich przeszkód", więc Bachmann - w myśl koncepcji użycia aparatu policyjnego - jest orędownikiem omijania obowiązującego w Polsce prawa. "Jeśli można regulować materię konstytucyjną rozporządzeniami ministra spraw wewnętrznych, to czemu nie regulować składu KRS i Trybunału Konstytucyjnego również za pomocą rozporządzenia? Tego prezydent wetować nie może, rozporządzenia nawet nie trafiają doń do podpisu. Co prawda on albo grupa posłów może wnioskować o kontrolę ze strony TK. Ale co, jeśli wtedy rząd korzysta ze zdobyczy PiS i niekorzystnego dla siebie wyroku po prostu nie opublikuje?" - podsuwa taktykę Tuskowi.
"Sejmowa uchwała kwestionująca cały skład TK i jego status jako niezawisłego sądu konstytucyjnego oraz wzywająca rząd do całkowitego zaprzestania publikacji wyroków TK byłaby przecięciem węzła gordyjskiego. W podobny sposób nowa władza mogłaby się obejść z KRS i potem na mocy rozporządzenia wybrać nowe składy obu instytucji" - dodaje, oceniając, że w innym wypadku nominaci PiS w TK będą mieli większość aż do 2027 roku.
"To dość ponury widok dla Kaczyńskiego i jego otoczenia. Doprowadzili do sytuacji, w której musieli wygrać wybory, aby nie trafić do więzienia. Mieli wszystkie narzędzia ku temu, aby wygrać, ale i tak przegrali. Teraz czeka ich konfrontacja z państwem policyjnym, które przez osiem lat sami zbudowali" - nie kryje satysfakcji Bachmann w "Gazecie Wyborczej".
Niemiecki publicysta zapowiada siłową rozprawę z PiS. "Kamiński i Wąsik to początek" | Niezalezna.pl
środa, 24 stycznia 2024
Szykują się
Rolnicy obalą udawaczy w niemieckim rządzie - to będzie przypominać "anszlus Austrii" - tam też urzędnicy blokowali państwo, aż "panie, Adoff przyszedł i wszystko w trzy mesiące naprawił"!
W tym czasie...
Niemieckie media alarmują:
24.01.2024 13:27
"Tak zwane "Królestwo Niemieckie" masowo rekrutuje nowych członków w całym kraju. Badania przeprowadzone przez Report Mainz pokazują wątpliwe treści, których grupa używa do rekrutacji członków" – alarmuje niemiecki dziennik "Tagesschau".
Ugrupowanie, które władze bezpieczeństwa klasyfikują jako ekstremistyczne i niekonstytucyjne, bo zamiast Republiki Federalnej chce założyć własne państwo, aktywnie pozyskuje obecnie zwolenników. Tylko od grudnia ogłosiła około 20 wydarzeń, głównie na południu i zachodzie Niemiec, w celu utworzenia podgrup i oddziałów
– czytamy w publikacji.
O sprawie jako pierwszy zaalarmował program telewizyjny "Report Mainz", emitowany na antenie niemieckiego nadawcy publicznego ARD. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Saksonii-Anhalt, gdzie mieści się siedziba wspomnianego „Królestwa Niemiec”, informuje o „silnej potrzebie ekspansji” i „różnych środkach stosowanych w celu pozyskania nowych zwolenników”. Działanie grupy potwierdzają także inne ministerstwa i służby bezpieczeństwa.
Grupa ma głosić tezy, że obecna Republika Federalna Niemiec „nie jest suwerenna” i „obecny system należy wymienić”, ponieważ ma on na celu „wyłącznie szkodę ludności, aby ją zniewolić, utrzymać w małych rozmiarach i wykluczyć”.
Jak czytamy, seminaria organizowane przez grupę wielokrotnie skupiały się na pandemii koronawirusa: podnoszono temat szczepień, maseczek, czy „oporu” wobec stosowanych przez władze środków. Odniesienia do pandemii można znaleźć także podczas wydarzenia zorganizowanego w połowie stycznia w Badenii-Wirtembergii.
„Grupy ekstremistyczne oferują alternatywy”
W czasie pandemii szersze grono ludzi nabrało bardzo krytycznego stosunku do państwa (...) W szczególności grupy ekstremistyczne oferują alternatywy. Coraz więcej grup ze sceny "Obywateli Rzeszy" i tych, którzy wierzą w spisek, masowo rekrutuje członków. Celem jest dotarcie do osób, które są wściekłe, bezradne i niezadowolone z polityki rządu federalnego
– komentuje Tobias Meilicke z berlińskiego centrum doradczego „Veritas”. Meilicke dodaje, że „jeśli nie zrobimy czegoś teraz, możemy spodziewać się, że społeczeństwo będzie nadal się polaryzować i że radykalizacja będzie trwała”.
Tymczasem „Królestwo” w dalszym ciągu poszukuje członków. Następne wydarzenie zaplanowano na najbliższy weekend w Nadrenii Północnej-Westfalii
– podsumowuje "Tageschau".
„Obywatele Rzeszy” uznają nieprzerwaną egzystencję przedwojennej Rzeszy Niemieckiej
„Obywatele Rzeszy” to radykalny ruch w Niemczech, negujący prawne istnienie Republiki Federalnej Niemiec i uznający nieprzerwaną egzystencję przedwojennej Rzeszy Niemieckiej.
Członkowie ruchu w konsekwencji nie uznają przepisów niemieckiego prawa, wyroków sądowych czy orzeczeń administracyjnych, co prowadzi do konfliktów z obowiązującym prawem.
Tymczasem w Polsce grupa trzymająca władzę zamyka media i burzy porządek prawny...
W 1939 roku Niemcy napadły na Polskę i wojna ta do dzisiaj jest nieskończona - wygrajmy w końcu tę wojnę,
wygrajmy wojnę z Niemcami.
"Sparaliżowanie prokuratur w całym kraju". Znamienne pismo do Prezesów Sądów oraz szefów służb (tysol.pl)
Media w Australii: Niemcy nie wykluczają rosyjskiego ataku na Polskę i chcą wysłać tam wojska | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)
Prawym Okiem: Jesteśmy w stanie wojny (z Niemcami) (maciejsynak.blogspot.com)
Prawym Okiem: Pomoc z Niemiec (dla Tuska) ? (maciejsynak.blogspot.com)
2023 r
Marek Kozubal: Bundeswehra w Polsce, czyli koszmar Kaczyńskiego - rp.pl