Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 28 października 2023

Człowiek na szczycie

 


Fabuła filmu (książki?) "Ja, Robot" jest dość prosta do odszyfrowania.


Twórca (Stwórca) ginie, ale pozostawia swojego Synka (Sonny), który właśnie pomaga rozwikłać zagadki i obalić wstrętną Sztuczną Inteligencję...


Film kończy się sceną, kiedy Sonny wchodzi na jakieś wzniesienie, a przed nim tłumy robotów.

To scena zwycięstwa.


Ta scena stała się wzorem dla postaci, która weszła na pomnik  na Placu Piłsudskiego w Warszawie dzień przed wyborami w sobotę 14 października.

To zapewne rebus na mnie.

O ile Sonny odniósł tryumf i WSZYSCY patrzyli w jego stronę, na "mnie" na placu nikt nie przyszedł "popatrzeć".  

Samotna postać opuszczona przez swój rząd... która ma być jakoby poddana SUROWEJ karze.

Skąd ci dziennikarze wiedzą co mają mówić, żeby rebus się domykał??


To też ta sama scena, gdy w Watykanie wybierali ostatniego papieża - jeszcze przed wyborem na placu klęczał jakiś dziad przebrany za Franciszka - i co za niespodzianka! 

Wybrali "Franciszka"!

Wiedzieli, że będzie Franciszek i wiedzieli, że PiS nie będzie miał większości.


Kilka lat temu, też jakoś tak na jesieni, przyszedł do naszej grupy pewien człowiek z aparatem i opowiadał tak jakoś dziwnie, że z utęsknieniem czeka na święta, bo bardzo by chciał dostać pewien prezent. Kiedy to mówił to modulował głosem i niemal łkał, łzy miał w oczach, więc na pewno był nasłany, a zapewne - opętany.

Wtedy to sobie zanotowałem w głowie, ale święta przeminęły... nic się nie wydarzyło...


W tym roku "powiadomiono" mnie, że chcą mnie zrestartować i padła nawet przybliżona data - święta...


Nie śledziłem wyborów, ale widzę, że to zazębia się z wyborami, a dokładnie mówiąc - z ostatecznym terminem powstania nowego rządu.

To będzie jakoś tak na święta...


Może więc chodzi o nową władzę, że ona sprezentuje coś Pajacowi.


Ciekawe co, bo ja nie zamierzam się podddawać.






To Człowiek przed Bramą.


Ten co pilnuje wejścia.


Janus.

Pater matutinus.



Za:

Jaksa.... Jeszua - Jezus - Ozeasz - Ozyrys....:


yaksha Ye Sha - słowiańskie imię Jaksa i..... Jeszua?


Jezus (łac. Iesus, gr. Ἰησοῦς) – imię męskie pochodzenia hebrajskiego. Polska forma imienia wywodzi się z formy łacińskiej i greckiej. Forma grecka jest przekształceniem imienia hebrajskiego, ישוע ,ישו Jehoszua, w formie skróconej Jeszua. Imię to znaczy – „Jahwe jest zbawieniem”. Forma aramejska ma postać ܝܫܘܥ ,ܝܫܘ Jeszua.

Hebrajskie imię Jeszua (יֵשׁוּעַ), będące skrótem od Jehoszua (יְהוֹשֻׁעַ), należy do tzw. imion teoforycznych co oznacza, że zawarte jest w nim imię własne Boga – JHWH. W tłumaczeniu na j. polski – „Jahwe jest zbawieniem”. Jego grecką transkrypcją jest Ἰησοῦς (Iēsous).

Równoznacznymi do imienia Jezus imionami biblijnymi są: Jozue i Ozeasz.


Ozeasz, to może i Ozyrys?             OZYRYS - _z__ys - Z(e)us

Okeanus...?

a jeszcze przekładka z Zeus   =      ZEUS - iEZUS 

Janus - dalej...  


Jakszowie w mitologii

W starożytnych mitach indyjskich jakszowie są często strażnikami skarbów ukrytych pod ziemią lub w korzeniach drzew.

Zasadniczo jakszowie są przedstawiani jako duchy dobroduszne i nieszkodliwe, lecz istnieją również mity przypisujące im wręcz skłonności do kanibalizmu. Pojęcie jakszów istnieje również w mitologii dżinijskiej i buddyjskiej. W krajach buddyjskich jakszowie znani są pod lokalnymi nazwami: chiński : 夜叉 pinyin yè chā, japoński: 夜叉 yasha, birmański: ba-lu, tybetański: གནོད་སྦྱིན་ (gnod sbyin).



Jón – Jasz, Jaszk, Jaszeczk, Jaszink, Jaszulink, Jónk, Janélk, Janulk, Janita, Janitk, Neczk, Nulk

Ian, John, Sean

Janus - Ianus - na pewno inna wersja - Jowisz - Zeus - Jaksza - Yecha - Yasha - Jasz czyli po kaszubsku - Jaś...


Jan z KOLna...




Teraz już wiecie dlaczego pogardliwy epitat na Polaków brzmi:  Janusze.

Nie ma przypadków i także wylansowanie tego epitetu to dzieło agentury, Sztucznej Inteligencji, Światowej Sitwy.... 

Oni po prostu wiedzą skąd pochodzicie - i dorabiają do tego czarny pijar...









Prawym Okiem: Planują to na najbliższe 12 miesięcy (maciejsynak.blogspot.com)

 Mężczyzna wszedł na pomnik smoleński i groził wysadzeniem się w powietrze. Został obezwładniony - rp.pl

Janus (mitologia) – Wikipedia, wolna encyklopedia

Janus – Wikipedia, wolna encyklopedia


Prawym Okiem: Jaksa.... Jeszua - Jezus - Ozeasz - Ozyrys.... (maciejsynak.blogspot.com)

Indeks:Kaszubski - Imiona – Wikisłownik, wolny słownik wielojęzyczny (wiktionary.org)

Prawym Okiem: Hyperborea czyli Polska (maciejsynak.blogspot.com)




poniedziałek, 22 maja 2023

Polska potrzebuje śmiałych pomysłów




Kolejna porcja wspaniałych słów...





przedruk




22.05.2023 11:32


Konwent Morski w Gdańsku. 



Prezydent, premier, prezes PiS zabrali głos. „Polska potrzebuje śmiałych pomysłów”

"Niepodobna wyobrazić sobie trwałego i dynamicznego wzrostu rodzimej gospodarki bez odbudowy przemysłu okrętowego, bez rewitalizacji stoczni, bez rozwoju portów, bez podźwignięcia rybołówstwa oraz bez restytucji naszej bandery" - brzmi fragment listu, jaki prezes PiS skierował do uczestników odbywającego się dziś Konwentu Morskiego w Gdańsku.



Dziś w Gdańsku obraduje Konwent Morski, czyli powołany w 2016 r. przez Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zespół ekspertów z branży gospodarki morskiej.

Podczas wydarzenia głos zabrało wiele znamienitych, pełniących w Polsce ważne funkcje, osób. Ci, którzy nie mogli pojawić się dziś w pomorskiej stolicy osobiście, wystosowali do uczestników wydarzenia specjalne listy.


Tak stało się w przypadku prezydenta RP - Andrzeja Duda. W liście, głowa państwa polskiego podziękowała za kontynuację cennej inicjatywy, jaką jest Konwent Morski i przypomniała, że dotychczasowe obrady na tym forum przyniosły wiele interesujących analiz, diagnoz i wniosków dotyczących pełnego uwolnienia olbrzymiego potencjału, jaki daje szeroki dostęp Polski do Bałtyku.

"Ufam, że również dzisiejsze spotkanie przyczyni się do zdynamizowania i odpowiedniego ukierunkowania polityki morskiej Rzeczypospolitej"

– napisał prezydent.



Duda wskazał, że od 24 lutego 2022 roku państwa bałtyckie i wszystkie kraje Europy Środkowo–Wschodniej, w tym Polska, znajdują się w radykalnie nowej sytuacji. Podkreślił, że "imperialne dążenia Rosji do zmiany architektury bezpieczeństwa w Europie, na czele ze zbrodniczą inwazją na Ukrainę, spowodowały tragiczną w skutkach wojnę". Jak zauważył, jednocześnie agresja ta wbrew oczekiwaniom reżimu moskiewskiego przyczyniła się do wzmocnienia więzi łączących państwa NATO oraz do rozszerzenia Sojuszu o Finlandię, wkrótce - wyraził nadzieję - także o Szwecję.


"Nową, niezwykle ważną okolicznością jest zainteresowanie ukraińskich władz i przedsiębiorców intensyfikacją współpracy z Polską w zakresie transportu, w tym ruchu towarowego przez port w Gdańsku. Wszystko to rodzi konieczność zrewidowania i odpowiedniego przystosowania działań naszego państwa w dziedzinie obronności morskiej, infrastruktury krytycznej nadbrzeżnej i morskiej oraz innych zagadnień dotyczących żeglugi i eksploatacji zasobów Morza Bałtyckiego" - napisał prezydent.

– brzmi dalszy fragment listu prezydenta Dudy.



"Robimy wszystko, co w naszej mocy"



Również lider PiS w liście do zgromadzonych, ocenił, iż Konwent Morski jest "intelektualnym filarem polityki przywracania należnej gospodarce morskiej pozycji".

"Stanowi niewyczerpalne źródło wspaniałych idei, pomysłów, koncepcji i projektów, służących wzmocnieniu naszej obecności nad Bałtykiem"

– napisał szef PiS.




Jak dodał - Polska potrzebuje takiej debaty oraz niezależnych, twórczych, śmiałych i "niebojących się iść pod prąd umysłów".


"Bo niepodobna wyobrazić sobie trwałego i dynamicznego wzrostu rodzimej gospodarki bez odbudowy przemysłu okrętowego, bez rewitalizacji stoczni, bez rozwoju portów, bez podźwignięcia rybołówstwa oraz bez restytucji naszej bandery"

– przyznał Kaczyński.



Podkreślił, że "myśmy to wyzwanie wzorem tych co budowali II Rzeczpospolitą podjęli. Robimy wszystko co w naszej mocy, by nadrobić to, co Polska straciła w skutek - mówiąc najdelikatniej - zaniedbań i zaniechań poprzednich ekip rządzących".


Lider PiS dziękował jednocześnie uczestnikom Konwentu za ich wysiłki i starania na tym polu.

"Za państwa ogromny wkład w odbudowę Polski morskiej, pragnę w tym miejscu państwu z całego serca podziękować. Ale chciałbym również prosić państwa o więcej, bo wciąż mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia"

– zaznaczył Kaczyński.



"Perła w koronie polskiej ekonomii"

Premier Morawiecki, który przemawiał podczas Konwentu Morskiego osobiście, wskazał, że "rozwój gospodarczy najlepiej widać na tle innych krajów".

"Ostatnich kilka lat to potężne zawirowania gospodarcze" - stwierdził Mateusz Morawiecki. Premier porównał wzrost gospodarczy Polski do innych państw Unii Europejskiej - IV kwartał 2019 r., tj. ostatni kwartał przed pandemią, do I kwartału 2023 roku. "Widać, że Polska bije na głowę wszystkie porównywalne gospodarki" - zaznaczył.

Morawiecki podkreślił, że tak się dzieje m.in. dlatego, że "odbudowujemy wartość gospodarki morskiej i jej wagę dla całej polskiej gospodarki". Podkreślił, że "polski przemysł morski staje się coraz bardziej kołem zamachowym i perłą w koronie polskiej ekonomii".

Dodał, że jest to dla niego "wielka inspiracja i zarazem zobowiązanie do działania na wielu polach".


"Przede wszystkim na polu takim, aby to wspaniałe polskie okno na świat, to okno, które przez 20 lat przykryte było żaluzjami bierności, pasywności, zapomnienia, żeby to okno zostało na powrót otwarte, żeby Polska dokonała symbolicznych, kolejnych zaślubin z morzem, zaślubin, które już na zawsze będą świadczyły o polskiej sile, o zdolności do wykorzystania tego wielkiego skarbu Rzeczypospolitej, jakim jest dostęp do morza"

– powiedział szef polskiego rządu.



Premier poruszył również temat tego, że "w ciągu ostatnich lat udało się zrealizować wiele inwestycji w gospodarce morskiej".
 
"Te wszystkie potężne inwestycje służą po to, aby Polska pięła się po drabinie wartości dodanej jak najszybciej ku górze"

– powiedział premier.


Podkreślił, że w ciągu ostatnich kilku lat udało się przeprowadzić na wybrzeżu takie inwestycje jak rozbudowa portów w Gdańsku i w Gdyni, Droga Czerwona, pogłębienie toru wodnego do Szczecina do 12,5 m, czy rozpoczęcie prac przy porcie kontenerowym w Świnoujściu. Premier przypomniał też budowę Baltic Pipe i bliską zakończenia budowę tunelu pod Świną, który ma połączyć wyspę Wolin z wyspą Uznam.

Zaznaczył jednocześnie, że cały czas musimy nadrabiać zapóźnienia infrastrukturalne, które powstały w ciągu pierwszych 20-25 lat po 1989 roku, kiedy - jak ocenił - szanse rozwoju gospodarki morskiej były marnowane.





Narodowy Marsz Papieski. Prof. Jan Żaryn: policzmy się jeszcze raz jak w 1979 roku - Polskie Radio 24 - polskieradio24.pl


Narodowy Marsz Papieski. 

Prof. Jan Żaryn: policzmy się jeszcze raz jak w 1979 roku

- Na Placu Zwycięstwa w Warszawie i podczas kolejnych etapów pierwszej pielgrzymki do Polski papież nas zjednoczył i doprowadził do niepodległości. Dziś także potrzebna jest niepodległość ducha narodowego. Niewątpliwie będziemy się też modlić do świętego Jana Pawła II, by nas wspierał u Pana Boga, bo czasy są nadzwyczajne. Zostaliśmy bardzo mocno rozłupani. Chcemy, aby na Narodowy Marsz Papieski przybyli wszyscy i uznali Jana Pawła II za fundament narodowej tożsamości - mówił w Polskim Radiu 24 prof. Jan Żaryn, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.




Konwent Morski w Gdańsku. Prezydent, premier, prezes PiS zabrali głos. „Polska potrzebuje śmiałych pomysłów” | Niezalezna.pl


Przemysł 4.0 to za mało. Będziemy mieć przemysł 5.0 (wnp.pl)

Cezary Kaźmierczak wskazuje polskie interesy na Ukrainie (dorzeczy.pl)



Andrzej Duda: nasi wyborcy chcą, byśmy zapewnili bezpieczeństwo i byli wizjonerami - Wiadomości - polskieradio24.pl


Premier Morawiecki: Perła w koronie polskiej ekonomii (dorzeczy.pl)


poniedziałek, 15 maja 2023

Odjęcie






przedruk
tłumaczenie automatyczne z języka serbskiego




Piekielna Europa Niemiec



13 maj 2023



W niedawnym wywiadzie dla niemieckiego radia RBB prezydent Frank-Walter Steinmeier nakreślił dystopijną wizję przyszłej Europy, zauważając, że "europejski porządek bezpieczeństwa już nie istnieje" i że przez długi czas wspólne bezpieczeństwo nie będzie kwestią porozumienia między "Europą" a Rosją. Po zakończeniu wojny na Ukrainie powstanie nowa sytuacja, w której "Europa" i Rosja będą się wzajemnie bronić przynajmniej w perspektywie średnioterminowej. Innymi słowy, na kontynencie europejskim powstanie permanentna wroga sytuacja, z nową linią podziału przypominającą mur berliński, a w najlepszym razie nową zimną wojną.


Oczywiście, według niemieckiego prezydenta, głównym winowajcą tego wszystkiego jest Rosja, a nie Niemcy czy UE.

Nie wiemy, co jest gorsze w tym wywiadzie: intelektualna i moralna nieuczciwość niemieckiego prezydenta czy przygnębiająca perspektywa naszego kontynentu, którą oferuje. Zacznijmy od nieuczciwości.


Niemiecka nieuczciwość


Jeśli chodzi o obwinianie Rosji za całe zło tego świata, w tym stan wojny na kontynencie europejskim, słyszeliśmy już o tym od zachodnich polityków i ich medialnych wspólników. Szkielet tej dezinformacyjnej narracji brzmi mniej więcej tak:

Źli Rosjanie, niesprowokowani, najechali biedną i bezbronną Ukrainę i tym samym naruszyli świętą zasadę nienaruszalności granic. Dlatego nie może być mowy o normalnych stosunkach z "agresorem", którego boją się wszystkie uczciwe państwa i politycy zachodni. Bo gdyby stosunki z "agresorem" zostały znormalizowane, uprawomocniłoby to jego agresję i zachęciłoby go do jej kontynuowania. I pewnego dnia – nad brzegiem Atlantyku jest "agresor". A potem na plażach hollywoodzkich gwiazd w Malibu. Rosja jest po prostu agresorem ze złości, jako hobby, rzemiosła. Cały cel i sens jego istnienia to agresja i wola podboju Europy i świata. I, co najważniejsze, jeśli zły agresor nie przestanie, jutro zapuka do drzwi uczciwych obywateli uczciwego zachodniego świata konsumpcyjnego. A potem będzie za późno. Dlatego konieczne jest powstrzymanie agresora już teraz i nie zawieranie z nim żadnego pokoju – chyba że jako techniczny środek kupowania czasu.

Aby jednak narracja została zachowana, przynajmniej we fronclamach, konieczne jest dodanie czegoś innego – czyli odjęcie. Konieczne jest usunięcie kontekstu, to znaczy wyodrębnienie tylko jednej części najnowszej historii i milczenie o reszcie.


Dokładniej rzecz ujmując, należy wymazać całą historię od zjednoczenia Niemiec do Euromajdanu w lutym 2014 r. i późniejszych nieudanych porozumień mińskich, które doprowadziły do obecnej wojny dziewięć lat później.

Konieczne jest zatem całkowite wymazanie i wrzucenie go do orwellowskiej "pamięci", aby użyć ulubionej obecnie euroatlantyckiej kwalifikacji, szkodliwego wpływu Niemiec na upadek międzyeuropejskiego porządku zaufania i bezpieczeństwa.



Pierwszym było zlekceważenie przez Niemcy amerykańskiej obietnicy złożonej Gorbaczowowi, że NATO nie przesunie się "ani o cal na wschód" w zamian za sowiecką zgodę na zjednoczenie Niemiec. Tak więc, w podzięce za hojność Gorbaczowa, różne niemieckie koalicje rządzące głosowały za wszystkimi sześcioma kolejnymi falami rozszerzenia NATO, a mianowicie za sześcioma nowymi posunięciami tego wojującego sojuszu na wschód.

Nawiasem mówiąc, najbardziej absurdalnym zachodnim uzasadnieniem tego wyznania jest argument, że nie było żadnego pisemnego dokumentu potwierdzającego tę obietnicę. Tak więc sam Zachód mówi nam, że jego słowu po prostu nigdy nie można ufać.



Rozpad Jugosławii

Kolejną zbrodnią Niemiec przeciwko bezpieczeństwu europejskiemu jest wiodąca rola tego kraju w rozpadzie Jugosławii. New York Times podsumował istotę destrukcyjnego podejścia Niemiec do kryzysu:

[ze względu na słabe tłumaczenie, podaję trzy wersje tej wypowiedzi, bo nie wiem co dokładnie chciał powiedzieć Autor - MS]


- Podczas gdy większość rządów europejskich poparła ostateczne uznanie Słowenii i Chorwacji, niektóre próbowały opóźnić dzisiejsze ogłoszenie, aby uznanie było częścią kompleksowego porozumienia pokojowego na Bałkanach. Jednak niemieccy urzędnicy upierali się, że uznanie jest jedynym sposobem, aby Serbowie zaakceptowali porozumienie.

„Chociaż większość rządów europejskich poparła ostateczne uznanie Słowenii i Chorwacji, niektóre próbowały opóźnić dzisiejsze ogłoszenie, aby uznanie było częścią kompleksowego porozumienia pokojowego na Bałkanach. Jednak niemieccy urzędnicy nalegali, aby uznanie było jedynym sposobem na uzyskanie Serbów zaakceptować porozumienie”.

„Chociaż większość rządów europejskich poparła ostateczne uznanie Słowenii i Chorwacji, niektóre próbowały opóźnić dzisiejsze ogłoszenie, aby uznanie było częścią kompleksowego porozumienia pokojowego na Bałkanach.

Jednak niemieccy urzędnicy nalegali, aby uznanie było jedynym sposobem zmuszenia Serbów do zaakceptowania porozumienia”.



Istotą nie było poszukiwanie pokoju, ale szukanie rewanżu przeciwko Serbom i wspaniałemu oporowi Serbii wobec krwawej Rzeszy Niemieckiej. 


Kiedy niemiecki minister spraw zagranicznych Klaus Kinkel, szukając jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla tego, co już zostało zaplanowane, skłamał na temat roli Serbii w masakrze fałszywej flagi na ulicy Vase Miskina w Sarajewie, która spowodowała wprowadzenie brutalnych sankcji wobec reszty Jugosławii, nie mógł powstrzymać się od wybuchu długo tłumionej nienawiści i agresji. Krzyczał, że "Serbia musi paść na kolana".



Seria niemieckich zbrodni przeciwko postzimnowojennemu europejskiemu porządkowi bezpieczeństwa była kontynuowana z obrzydliwą rolą Niemiec w podżeganiu do agresji NATO na FRJ w 1999 r., dobrze udokumentowaną w odważnym niemieckim filmie dokumentalnym pt. "Zaczęło się od kłamstwa", w którym systematycznie obalano antyserbskie kłamstwa propagandowe kanclerza Gerharda Schrödera, ministra spraw zagranicznych Joški Fischera i ministra obrony Rudolfa Scharpinga.
 

Do serii zbrodni propagandowych należy dodać fakt, że niemieccy politycy wykorzystali agresję NATO przeciwko naszemu krajowi do legitymizacji pierwszego bojowego użycia niemieckich sił zbrojnych po klęsce III Rzeszy.

Celem było przełamanie tego prawie półwiecznego tabu, aby położyć podwaliny pod odbudowę niemieckiego imperializmu i, teraz jest to oczywiste, nową penetrację na wschód, w kierunku Moskwy, choćby w charakterze amerykańskiego wasala .


Wisienką na torcie tej zbrodni jest uznanie przez Niemcy fałszywego państwa Kosowo – co oczywiście nie przeszkadza Steinmeierowi i reszcie niemieckiego establishmentu politycznego obwiniać Rosjan o łamanie "świętej zasady" nienaruszalności granic.




Niemieckie błogosławieństwo dla Ukrainy

Wreszcie, jeśli chodzi o kryzys ukraiński, odpowiedzialność i wina Niemiec są ogromne. 

Niemcy poparły zamach stanu na Euromajdanie w Kijowie w 2014 roku, a następnie odegrały kluczową rolę w tzw. zamachu stanu Euromajdanu. 

Procesy mińskie, które na papierze miały przyczynić się do deeskalacji sytuacji i poszukiwania nowego modus vivendi na Ukrainie. Niestety, jak praktycznie wszyscy teraz wiedzą, okazało się, że Niemcy wcale nie podeszli do procesu mińskiego i negocjacji w dobrej wierze, ale w celu "kupienia czasu" dla Ukrainy, według uznania Merkel, aby odpowiednio uzbroić i wyszkolić swoją armię do wojny z rosyjskojęzyczną i prorosyjską ludnością Ukrainy.



Oczywiście Steinmeier doskonale o tym wszystkim wie. A jednak obwinia Rosjan o załamanie europejskiego bezpieczeństwa. To znacznie więcej niż cynizm. Jest to część świadomego i ukierunkowanego "gesleitingu" – psychologicznej wojny zachodnich elit globalistycznych przeciwko normalnym ludziom, której celem jest zachwianie ich postrzeganiem rzeczywistości, aby łatwiej było nimi manipulować. 

Dlatego nikogo nie powinno dziwić rosyjskie określenie  "nienegocjowalność", które stosują oni do wszystkich obecnych zachodnich polityków, jako ludzi, z którymi nie można zawrzeć żadnego wiarygodnego porozumienia lub porozumienia.


Być może jedyną rzeczą gorszą od zdolności Steinera do bezczelnego oszustwa jest jego gotowość do skazania kontynentu europejskiego na przedłużający się konflikt i podział. Mówiąc najprościej, Steiner urbi et orbi ogłasza, że wszyscy musimy pogodzić się z tą sytuacją w nieskończoność – wszystko po to, by zaspokoić szalone imperialne ambicje kliki, która przejęła kontrolę nad politycznym Zachodem, w tym nad Niemcami. To znaczy, aby ukryć swoją winę za pogrążenie kontynentu europejskiego w nowym konflikcie światowym, tym razem z dużym prawdopodobieństwem użycia prawdziwej broni masowego rażenia.


Z takimi ludźmi i taką polityczną "elitą" nie mamy czego szukać i nie mamy na co liczyć. I wreszcie, należy im odmówić prawa do wypowiadania się w imieniu "Europy", a także prawa do definiowania, czym dokładnie jest "Europa" i czy koniecznie musi istnieć tylko jedna – ich.














niedziela, 14 maja 2023

A jeśli to był błąd?

 

Prawym Okiem: I ti (maciejsynak.blogspot.com)




A jeśli oni zawarli układ ?

A jeśli Śpiący nie był w ich rękach?



Gdy wracał tu, za każdym razem był nieświadomy przeszłości - ale oni byli.

Za każdym razem lokalizowali go i osaczali już zawczasu.



A jeśli w zeszłym roku udało im się go odnaleźć i dlatego teraz Nękacz mógł chrząkać mu wprost do ucha??


Czy ludzie jeśli są świadomi cudzego cierpienia, mogą ot tak po prostu cieszyć się, być tak swobodnym pomimo jego cierpienia?

Jeśli owoce przewyższają wszystko, co mogli sobie wyobrazić....??


Jeśli od kwietnia maja 2022 roku mają dostęp do jego kryjówki to może też od tamtego czasu mają też dopiero dostęp do SI?

Po kilku miesiącach zaczęli ujawniać SI poprzez swoje słupy?

No bo przecież to niemożliwe, żeby bez pozwolenia SS ktoś  monetyzował taką potęgę, jak gdyby nigdy nic.


I nękanie zmieniło się.


Teraz to tylko atrapa?


"Wszystkich oszukamy w twojej sprawie".



Wszyscy rządowi decydenci w Polsce zaczęli komunikować rzeczy społecznie pożądane.

Tak powinno być, tylko dlaczego przez te wszystkie lata nie wiedzieli o tym, a od kilku tygodni - co zdanie to lepsza mądrość?


Wszyscy są w lepszych humorach.

Tylko ja mam coraz większe rozterki...



Dlaczego "rozwój" ludzkości napędza prymitywny pomysł?



Rakiety latają w kosmos dzięki tej samej zasadzie, jaka porusza kulę karabinową, strzałę kuszy, czy kamień z procy.


Dlaczego w kosmos nie latają ciche pojazdy napędzane nie na zasadzie odrzutu, tylko inaczej??


Bo ewolucja jest czymś bardzo długotrwałym.

Ludzie mają smartfony, które nad nimi panują, czerwone guziki gotowe do odpalenia masowej śmierci - tego nie powinno być.


Ewolucja została przerwana, a ludzkość otrzymała rzeczy i wiedzę poszerzającą jej możliwości - bez żadnej odpowiedzialności.


Ponieważ te fakty są ukryte i nie znamy innej historii i innej ewolucji to nie rozumiemy, że będąc tak agresywnym i nieopanowanym, nie powinniśmy posiadać tych przysłowiowych smartfonów.


Nasza cywilizacja to aberracja.


Rozwój technologiczny możliwy jest tylko w strukturach skupionych na poznawaniu - na nauce.


Kiedy Cywilizacja Śmierci porzuciła Greków i zbudowała Rzym - Grecy wrócili do swych  starych przekonań. Ludzi nie napędza agresja.


Ktoś kto miał czas na myślenie i poznawanie świata opanował siły natury - błyskawicę, elektryczność, a dopiero potem użył jej do obrony.

Broń piorunowa jest to przeciwieństwo broni palnej, kuszy czy procy opartych o prostą prymitywną zasadę - pchnąć pocisk w stronę wroga, rzucić w niego kamień.

Aby ciskać piorunami potrzeba studiować naturę, mieć na to warunki - pokojowe i wiele wiele czasu, a nie po prostu zaspokajać chciwość i żądzę zabijania..... iść po trupach.

Ciskanie piorunami w ludzi to uboczne zastosowanie ogromnej wiedzy, a nie cel.

Cel - w naszej cywilizacji - to przemieścić pocisk z punktu A do punktu B.

Najprościej - wziąć kamień i rzucić nim kogoś w głowę.

Dalszy "rozwój" - strzała, kula karabinowa, rakiety  - to tylko udoskonalenie pierwotnego pomysłu.


Pierwotnego...

Prymitywnego...


Nasza cywilizacja to aberracja.

Pamiętacie to oszczercze obraźliwe sformułowanie z lat 30tych, że "dać Polakom Śląsk, to jak małpie dać zegarek"?


Małpa ma zegarek od 6 tysięcy lat.


Niektórzy, jak Niemcy, to wiedzą - stąd łatwo im przychodzi takie sformułowanie jak wyżej.

Wiedzą to, bo bawią sie tym zegarkiem celem zaspokojenia swojej chciwości i wiedzą do czego to prowadzi - małpa burzy świat.


Ludzkość była na ziemi odtwarzana, w warunkach zbliżonych  do naturalnych, ale tylko zbliżonych.

Ludzie żyjący agresją winni wzajemnie wykończyć się ma jakimś etapie, nigdy nie osiągając rozwoju technologicznego.

W normalnym świecie tj. bez dostępu do wyrafinowanej technologii - wyginęliby. Pozabijaliby sie nawzajem, zanim by coś osiągnęli.


Ludzie osiągnęli technologię, bo współżyli pokojowo ze sobą - jak ci z Harrappy..


Tu jednak technologia pozwoliła agresywnym małpom przeżyć, a nawet dyktować innym warunki "rozwoju". Są głupi jak but, jedyne co potrafią to kraść cudze rzeczy i cudze pomysły, pasożytować na czyjejś pracy.


Co więcej, pomijając fakt, że mamy tu teraz piekło na ziemi, małpy owe mogą stanowić dla innych cywilizacji rozsianych we wszechświecie - śmiertelne zagrożenie, 


A jeśli Śpiący jest jedyną szansą ludzkości na to, by nie została cała zgładzona za dysponowanie nieodpowiednią dla niej siłą??



 




środa, 12 kwietnia 2023

Przywództwo






przedruk
trochę słabe tłumaczenie automatyczne




Dan Diaconu: Dwie bardzo jasne kwestie


Nie lubię streszczać historii, ale będę. Nie lubię być kategoryczny, jeśli chodzi o drażliwe kwestie historii, ale znowu, zrobię to. I natychmiast zrozumiesz dlaczego. Gdybym tego nie zrobił, czułbym się winny, gdybym podjął ogromne ryzyko. ale chcę podjąć ryzyko. Zaczynamy!
Ponieważ Rumunia istnieje jako podmiot prawa międzynarodowego, ma tylko jeden kraj, który pielęgnował dla nas szczerą przyjaźń. Co to był za kraj? Czy to była Francja, tylko w szkole powiedziano nam, że "zjednoczyli nasze księstwa"? W dziwny sposób Francja realizowała tylko swój własny interes. Gdybyśmy wzięli za palantów, których uważaliśmy za "naszych gwarantów", zostalibyśmy zniszczeni. Czy byli to wtedy Anglo-Amerykanie? Z pewnością tak, ci, którzy podstępnie bombardowali nas podczas wojny? Nigdy nas nie kochali, nie kochają nas nawet teraz. Więc kto został? To tak, jakbym słyszał od ciebie: "Nie mów nam, że Rosja!". Oczywiście, że ci tego nie mówię! Jak do być przyjacielem imperium dla małego sąsiada? Oczywiście Rosjanie nie mogli być naszymi przyjaciółmi! Wtedy?

Proszę zanotować, albo jeszcze lepiej, zapisać coś, abyś od teraz nie zapomniał. Rumunia miała tylko jednego przyjaciela, który udowodnił, że jest naszym przyjacielem, dokładnie wtedy, gdy potrzebowaliśmy kogoś, kto by nas wesprzeł. Tylko jeden kraj okazał nam szczerą przyjaźń, a ten kraj nazywa się Chiny. Absolutnie żaden kraj na tym świecie nigdy nas nie kochał. Chiny traktowały nas takimi, jakimi jesteśmy i zawsze traktowały nas z sympatią i szacunkiem. Nie zapominaj o tym! I nie zapominajcie, że my, jeśli chodzi o Chiny, zachowaliśmy się jak ghiolbany. Pamiętacie "kolczaste" interwencje sekurystycznego Basescu? Pamiętasz, jak nieważność Plăvan nagle i bez wyjaśnienia zakończyła memoranda z Chinami? To była nasza wdzięczność za jedyny kraj na świecie, który pomógł nam, nie raz, ale dwa razy, w absolutnie krytycznych momentach. I kto chciałby nam pomóc więcej niż jeden raz, gdyby nie to, że woleliśmy odwrócić się od niego, aby wziąć ciemne światło od Amerykanów. A Amerykanie trzymają nas teraz tylko jako walutę, wyciskając nas z ostatnich zasobów, tak jak wyciskasz cytrynę, kiedy robią ci lemoniadę! (Zapisz również część "wymiana walut", ponieważ napisałem ją, aby mieć dowód w najbliższej przyszłości.) Idźmy dalej!

Po rewolucji 1848 roku Rumunia miała tylko jednego prawdziwego przywódcę. To nie był Alexandru Ioan Cuza. Owszem, był patriotą, ale realizował tylko swoje małostkowe interesy. O tym zwiedzionym przeciętniku, który go zastąpił, nie ma sensu dyskutować: o zatłoczonym Niemcu, który przybył z pustynią w dupie i dotarł tutaj. To rzecz przejść z poziomu nikogo do poziomu króla kraju. Tylko w Rumunii mogło się to zdarzyć.

Czy to był Ferdynand? "On właśnie stworzył Wielką Unię", tak wiemy z historii. Phooey! Kto mógłby myśleć o tej bezsilności? Bezużyteczny człowiek, który wyróżniał się jedną rzeczą, której żaden mężczyzna by nie chciał: od tego czasu udało mu się poślubić największą dziwkę na świecie. Modlę się, on też nie był drzwiami kościoła, sfrustrowanym człowiekiem schodzącym do najbardziej zaraźliwych obszarów społeczeństwa, aby zaspokoić swoje perwersyjne przyjemności. Jedyne, co udało się Ferdynandowi (gdyby to był on!), to przyczynienie się do pojawienia się wielkich pramatii, które miała Rumunia.

Tak, chodzi o Karola II, tego dewianta, któremu udało się odkurzyć Rumunię w wyniku swojej pasji do dziwki jeszcze większej niż jego ja. A ponieważ czuję wstręt do mówienia o tym, przejdę przez to. Czy to będzie Mihăiţă? O mój Boże, jakie kopie ten kraj mógłby usiąść na czele! Pozwolę sobie wybaczyć tę uwagę, ale w życiu jego ojca Mihai wyróżniała się tylko ogromną kwotą wydaną z budżetu na własne odbóstwienie. A biedny człowiek był tak głupi, że szczerze zakochał się w młodej prostytutce, którą wepchnięto do jego łóżka. Coś jeszcze do zapamiętania od niego? Że odwrócił broń w trakcie negocjacji kapitulacyjnych Antonescu? A może powinniśmy zrównoważyć jego medal od Stalina?

Daj spokój, nie mamy już wielu. Z pewnością pominiemy Gheorghiu Deja, tylko on jest winny całego szaleństwa po wojnie, wszystkich bzdur i dojścia do władzy obywateli emanujących przez czołgi. Próbował zmyć swoje grzechy pod koniec życia, ale na próżno.

Żebyście nie dali wam nadziei, wrzucę wszystkich idiotów, których miałem po rewolucji, do tego samego wiadra bezużytecznych głupców. Wszyscy nas zniszczyli, wprowadzając nas do drewnianego jastrychu. Trudno więc kogoś znaleźć. Pozostał tylko Nicolae Ceausescu. Czy powinien zasłużyć na miano "jedynego prawdziwego przywódcy Rumunów"?

TAK, mówię, że wciśnięty! Nicolae Ceausescu był jedynym prawdziwym przywódcą w ciągu ostatnich 200 lat, przez co rozumiał tego, który wzniósł się ponad swoje czasy. "To był po prostu słodko-gorzki szewc!" – powiedzą jego krytycy. Zgadza się, nie wahał się powiedzieć sobie, od jakiej pracy zaczął. Po prostu ten szewc był mądrzejszy niż wszystko, co ten kraj wspiął się na głowę w ciągu ostatnich 200 lat! Bez wątpienia! Pod względem wydajności chłop Ceausescu był panem oprócz tych wszystkich gołych łokci, które mamy teraz. Z punktu widzenia stosunków międzynarodowych uważam, że dyskusja nie powinna być dłużej otwierana. Także pod względem strategii gospodarczej. Ceausescu podniósł Rumunię od średniowiecza i przeniósł ją do epoki przemysłowej. Jeśli mi nie wierzysz, spójrz na statystyki, a zrozumiesz.

Bez wątpienia był wizjonerem, który czuł, dokąd wszystko zmierza. W latach 80-tych Ceausescu udało się opracować koncepcje, które są teraz ledwo zarysowane. Obecnie mówi się o "gospodarce o obiegu zamkniętym". Ceausescu udało się go dobrze wdrożyć! Ci, którzy wtedy żyli, wiedzą, co było z "trzema R" (odzyskiwanie, ponowne użycie, regeneracja); Jako dziecko dostawałem poważne kieszonkowe z butelkami i słoikami. W tym czasie w Rumunii prowadzono poważne badania w dziedzinie pojazdów elektrycznych, akumulatorów i tak dalej. Rumunia wprowadziła po raz pierwszy publiczny transport gazu ("bomby" te w autobusach), były badania i moduły do produkcji biogazu, program, który gdyby był kontynuowany, doprowadziłby do lepszej gospodarki odpadami. Mieliśmy dynamicznie rozwijający się przemysł elektroniczny, sami produkowaliśmy wiele układów scalonych, chcieliśmy stać się niezależni energetycznie i mieliśmy poważną bazę strategiczną. Również z informatycznego punktu widzenia Rumunia była doskonale zintegrowana z klimatem. Sami produkowaliśmy komputery kompatybilne z zachodnimi, zaczęliśmy komputeryzację, a ci, którzy żyli, dobrze wiedzieli, na jakim poziomie jesteśmy. Istnieje wiele pozytywnych aspektów polityki gospodarczej Ceausescu, podobnie jak jest wiele aspektów jego błyskotliwej polityki zagranicznej, elementów, które doprowadziły Rumunię do miejsca, którego już nigdy nie zajmie.

Oczywiście istnieje również wiele negatywnych aspektów przywództwa Nicolae Ceausescu, z których najbardziej widocznym jest dziesięcioletni głód, który ustanowił, aby spłacić zagraniczne długi. Patrząc teraz oczami, rozumiem jego spadkobiercę, ale jego oczami trudno cokolwiek zrozumieć. Oczywiście możemy balansować na negatywnej stronie i ustalonej dyktaturze lub jej obłąkanym kulcie jednostki. Jest ich wiele, ale cokolwiek porównamy z tym, co jest teraz, Ceausescu wychodzi na wierzch. Tylko jeśli odniesiemy się do kultu jednostki, powiem wam tylko, że ten, który teraz znacznie przewyższa ten z tamtych czasów. Jak inaczej wizerunek Iohannisa – tego, niepotrafiącego związać dwóch słów – jeśli nie przez ogromny kult jednostki – był podtrzymywany pozytywnie? To samo stało się z Băsescu. Porównajmy: w czasach Ceauşescu istniały dwie stacje telewizyjne nadające tylko kilka godzin dziennie i które w rzeczywistości około 50% -60% czasu uprawiały kult jednostki (nie, to nie było w 100%, ponieważ były też filmy, kreskówki, były inne programy, takie jak Iosif Sava itp.). Teraz ogromna liczba stacji telewizyjnych nadających przez całą dobę nie robi nic poza propagandą w różnych formach. Spójrz na Digi lub Antena 3, a zrozumiesz różnicę. Ówczesny kult systemu kontra to, co dzieje się teraz, staje się nieistotny.

Zatrzymuję się tutaj mówiąc, że jest to element, który oczyszcza Ceausescu z absolutnie wszystkich jego grzechów, a mianowicie z jego patriotyzmu. W porównaniu do wszystkiego, co Rumunia miała przed nim i po nim, Ceausescu był przywódcą w 100% oddanym swojemu krajowi. Dlatego błędy, które popełnił, stają się wybaczalne.

Na koniec powtarzam: w ciągu 200 lat mieliśmy tylko jednego męża stanu i tylko jeden przyjazny kraj. Ceausescu poszedł i nie mógł wrócić. Natomiast Chiny nie tylko istnieją, ale ewoluowały w kierunku, w którym Ceausescu planował pójść z Chińczykami. Dlatego teraz Chiny są prawdopodobnie jedyną istotną potęgą ludzkości, która stoi na solidnych fundamentach i która ma plan na następne co najmniej 100 lat. Powiem wam jeszcze jedno: powrót Rumunii do Chin będzie podobny do powrotu syna marnotrawnego. Bez wątpienia Chiny mają pamięć historyczną, na tym opiera się cała ich tysiącletnia polityka. Dlatego Chiny nigdy nie zapomną Rumunii i nigdy jej nie upokarzą. Jestem o tym przekonany. Ale "syn marnotrawny" musi również chcieć zwrócić twarz do prawdziwych przyjaciół po tym, jak został pozostawiony w łachmanach przez przyjaciół koniunktury.


Autor: Dan Diaconu

czwartek, 30 marca 2023

Krytyka Hołdu Pruskiego

 

Hołd pruski faktycznie był błędem politycznym, za który Rzeczpospolita srogo zapłaciła... trzeba było zlikwidować krzyżacką zarazę i włączyć Prusy do Korony - na zawsze...



Stanisław Hozjusz w wierszu o hołdzie nazwał Zygmunta Starego szalonym:



Powiedz, ktokolwiek przeczytasz te sprawy,
Czyli nie nazwiesz monarchę szalonym,
Co mogąc łatwo skończyć z zwyciężonym,
Wzrok mu swój wolał pokazać łaskawy?


To się kiedyś często zdarzało - Polacy chętnie oddawali życie w zamian za piękne słowa i puste gesty. 

Wystarczy!





przedruk



Zwycięstwo Małkowskiego: Olsztyn rezygnuje z kontrowersyjnego pomnika hołdu pruskiego


Olga Wolińśka
30 marca 2023

Pomysł budowy pomnika hołdu pruskiego w Olsztynie spotkał się z krytyką i ostatecznie został odrzucony przez radnych miasta. Były prezydent Olsztyna, Czesław Małkowski, przekonał radnych do odrzucenia projektu uchwały, argumentując, że hołd pruski stał się przyczyną nieszczęść i nie powinien być gloryfikowany.

Olsztyńscy radni zdecydowali się odrzucić plan budowy pomnika hołdu pruskiego w mieście, po tym jak były prezydent Olsztyna, Czesław Małkowski, przekonał ich do jego kontrowersyjnego charakteru. Pomnik miał przypominać o potędze Rzeczpospolitej w czasach, gdy pokonała Krzyżaków, jednak spotkał się z krytyką lokalnych działaczy i turystów.

Wśród popierających pomysł znaleźli się prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz, marszałek województwa Gustaw Marek Brzezin i metropolia warmiński Józef Górzyński. Niektórzy członkowie komitetu jednak wycofali swoje poparcie, twierdząc, że pomysł jest nieporozumieniem. Marian Jurak, przewodnik turystyczny, wyraził wątpliwości co do celowości budowy pomnika, zastanawiając się, czy hołd pruski był faktycznie wielkim sukcesem dyplomatycznym.

Mimo wcześniejszych kontrowersji wokół lokalizacji pomnika, uchwała dotycząca zgody na tę inicjatywę znalazła się w programie obrad rady miasta. W trakcie obrad radni mieli okazję zobaczyć makietę pomnika.

Czesław Małkowski, radny i były prezydent Olsztyna, zaprezentował jednak swoje przemyślenia na temat hołdu pruskiego, argumentując, że przyczynił się on do nieszczęść i nie powinien być gloryfikowany. Jego analiza na temat powiązań między hołdem pruskim, a pierwszym rozbiorze Polski wpłynęła na decyzję radnych.

Małkowski przypomniał również radnym, że hołd pruski umożliwił powstanie pierwszego państwa wyznaniowego, które stanowiło ogromne zagrożenie dla Polski. Wskazał również na postać Stańczyka, który na obrazie Jana Matejki patrzy z troską na “triumf” dyplomacji króla.

Jego przemówienie przekonało radnych, również z PiS, do odrzucenia pomysłu pomnika hołdu pruskiego (zamiast tego proponując pomnik króla Kazimierza Jagiellończyka). W rezultacie, uchwała została zdjęta z porządku obrad, a według radnych, pomysł raczej nie zostanie szybko podjęty ponownie, a najprawdopodobniej zostanie całkowicie zarzucony.


Debata na temat pomnika hołdu pruskiego w Olsztynie pokazuje, jak ważne jest przemyślenie i dyskusja na temat wartości historycznych przedstawianych w przestrzeni publicznej. To również dowód na siłę argumentów i przekonań w kształtowaniu przestrzeni i wydarzeń historycznych w mieście.






No, ciekawe, ciekawe... czekam na krytykę konstytucji 3 maja, gloryfikacji Piłsudskiego i innych niektórych polityków, odbudowa saskiego i WIELE innych mitów...

Jeśli nie zdobędziemy się na odwagę, by poprawić te kłamstwa i mity w naszej historii, tym samym będziemy dokładać cegłę do fikcji, w jakiej będą żyć przyszłe pokolenia.







Zwycięstwo Małkowskiego: Olsztyn rezygnuje z kontrowersyjnego pomnika hołdu pruskiego (ukiel.info)


https://pl.wikipedia.org/wiki/Ho%C5%82d_pruski_1525



Różne - chatbot, pieniądze, Trump




przedruki






Spośród 21 mld funtów pochodzących ze środków publicznych, które zostały zdefraudowane, 7 mld funtów to środki pochodzące z programów rządowych realizowanych w związku z epidemią koronawirusa SARS-CoV-2 na Wyspach.

Biuro Audytu przyznaje, że "jest mało prawdopodobne", by większość tych środków udało się odzyskać.


Wielkość defraudowanych środków wzrosła w czasie pandemii dramatycznie - w ciągu dwóch lat przed pandemią wynosiła 5,5 mld funtów, podczas gdy dwóch lat pandemii - 21 mld.

Kierujący NAO Gareth Davis przyznaje, że doszło do "znaczącego wzrostu poziomu nieprawidłowości finansowych w sprawozdaniach finansowych" objętych kontrolą Biura.

- Oprócz utraty pieniędzy podatników wiąże się to z ryzykiem, że ludzie zaczną postrzegać oszustwa i korupcję w działaniach władz jako coś normalnego i tolerowanego. Jeśli nie będziemy z tym walczyć może to wpłynąć na poziom zaufania społecznego w kwestii uczciwości usług publicznych - podkreśla Davis.

Rzecznik rządu podkreślił, że od 2021 roku rząd przeznaczył 900 mln funtów na walkę z nieprawidłowościami finansowymi i "poczynił postępy" w tym zakresie przez stworzenie Public Sector Fraud Authority, organu którego celem jest pomoc instytucjom państwa w walce z korupcją i malwersacjami.

Rzecznik brytyjskiego rządu podkreślił, że w ciągu dwóch lat udało się odzyskać ponad 3,1 mld funtów zdefraudowanych środków, w tym świadczenia wyłudzone z programów realizowanych w związku z epidemią COVID-19.



-----



Trump prosi doradców o przygotowanie planów ataku na cele w Meksyku


Autor: Artur Bartkiewicz • 27 min temu





Donald Trump, który przygotowuje się do walki o prezydenturę USA w 2024 roku, prosi swoich doradców o przygotowanie planów ataków na cele związane z działaniem karteli narkotykowych w Meksyku, w tym ataków, które miałyby być prowadzone bez zgody władz Meksyku - podaje magazyn "Rolling Stone".


"Rolling Stone" powołuje się na dwa źródła "znające sprawę".

- Zaatakowanie Meksyku lub jakkolwiek inaczej się to nazwie, jest tym do czego Trump chce mieć przygotowane "plany bojowe" - mówi jedno ze źródeł.

Rozmówca magazynu mówi, że Trump żałuje "zmarnowanych szans w czasie pierwszej kadencji" na stanowisku prezydenta USA.


Doradcy Trumpa mieli przedstawić mu kilka możliwości działania przeciwko kartelom narkotykowym w Meksyku, w tym jednostronne uderzenia na cele w Meksyku i rozmieszczenie wojsk na terytorium sąsiada USA - twierdzą informatorzy "Rolling Stone".

Jedna z takich propozycji została opisana w białej księdze przygotowanej przez think tank Center for Renewing America, w którym kluczową rolę odgrywają zwolennicy Trumpa. W raporcie "Czas przeprowadzić wojnę z międzynarodowymi kartelami narkotykowymi" czytamy o możliwych uzasadnieniach i procedurach potrzebnych do "formalnego" ogłoszenia "wojny z kartelami" w związku z rosnącą liczbą Amerykanów umierających po zatruciu fentanylem.

W raporcie czytamy, że choć Meksyk powinien być włączony w działania przeciwko kartelom to jednak "jest kluczowe, aby władze Meksyku nie miały wrażenia, że mają prawo weta mogące przeciwdziałać podejmowaniu przez USA działań niezbędnych dla zapewnienia bezpieczeństwa ich granic i obywateli" - czytamy w raporcie.

Celem działań USA miałoby być "zmiażdżenie karteli narkotykowych przy użyciu siły militarnej". Działania miałyby obejmować uderzenia Sił Specjalnych USA, a także działania wywiadu wykorzystujące siły piechoty morskiej, wojsk lądowych, marynarki wojennej, sił powietrznych i straży przybrzeżnej.

"Rolling Stone" zaznacza, że nie jest jasne czy Trump, jako prezydent, byłby gotowy realizować tak szeroko zakrojony plan działań militarnych w Meksyku. Trump ma jednak skłaniać się do wysłania do Meksyku amerykańskich Sił Specjalnych.







----------



Elon Musk wzywa do wstrzymania prac nad AI. „Zagrożenie dla ludzkości”
Autor: Wprost • Wczoraj o 18:50





To nie jest dobry dzień dla Sztucznej Inteligencji. Po tym, jak analitycy Goldman Sachs przedstawili przerażający raport dotyczący rynku pracy, Elon Musk z grupą naukowców zaapelował o wstrzymanie prac nad rozwojem AI.


Sztuczna Inteligencja rozwija się w ostatnim czasie w imponującym, ale także nieco niepokojącym tempie. Usługi, takie jak ChatGPT, czy Bard zyskują ogromną popularność, co ponownie stało się paliwem dla przeciwników AI. Jednym z nich od lat jest Elon Musk.

Sztuczna Inteligencja zabierze nam pracę

29 marca ukazał się raport Goldman Sachs, w którym analitycy wyliczają, jaki wpływ na rynek pracy będzie miał dalszy rozwój Sztucznej Inteligencji. Wyniki ich analizy są przerażające. Jak wynika z wyliczeń jednego z największych banków świata, ze względu na najnowszą falę usług opartych na Sztucznej Inteligencji, pracę może stracić aż 300 milionów osób na całym świecie.

Jak wynika z raportu przygotowanego przez ekonomistów Goldman Sachs, aż 18 proc. wszystkich etatów może zostać zmechanizowanych. Wśród najbardziej zagrożonych zawodów wskazano, prawników i pracowników administracyjnych. W Stanach Zjednoczonych i Europie AI może zostać wprowadzona w jakimś stopniu nawet w ⅔ wszystkich zawodów.

Elon Musk wzywa do wstrzymania prac nad AI

Jeszcze bardziej niepokojąco brzmi apel, z którym wystąpił Elon Musk wraz z grupą specjalistów od Sztucznej Inteligencji. Wystąpili oni z prośbą do branży, aby na pół roku wstrzymać prace nad rozwojem rozwiązań bardziej zaawansowanych, niż najnowsza wersja ChatGPT, czyli GPT-4.


Jak napisali w liście otwartym, dalszy rozwój Sztucznej Inteligencji w obecnej formie, stanowi potencjalne zagrożenie dla społeczeństw i ludzkości. List wystosowany oficjalnie przez organizację non-profit Future of Life Institute, podpisało ponad 1000 osób. Wśród nich jest Elon Musk.

“Potężne systemy Sztucznej Inteligencji powinny być rozwijane dopiero wtedy, gdy będziemy mieli pewność, że ich efekty będą pozytywne, a ryzyko będzie pomijalne” – czytamy w liście otwartym.


------




Powstaną super inteligentne roboty. ChatGPT ma zasilić humanoidy
Autor: Michał Duszczyk • Wczoraj o 09:57



Firma OpenAI, która podbiła świat swoją wspieraną przez Microsoft konwersacyjną sztuczną inteligencją, nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wiele wskazuje na to, że teraz zamierza połączyć swojego chatbota z maszynami.


Wejście do świata fizycznego ma jej zapewnić start-up 1X, który opracowuje zaawansowane automaty o „kończynach” równie sprawnych jak ręce człowieka. OpenAI zainwestowało 23 mln dol. w norweską spółkę, dzięki której będzie tworzyć super inteligentne androidy. Taka zautomatyzowana siła robocza, jeśli android zyska „mózg” w postaci algorytmów, które zasilają ChatGPT, może być kolejnym przełomowym rozwiązaniem. I to niczym z filmów science-fiction.

1X na swojej stronie internetowej wskazuje, że pracuje nad humanoidem Neo, który światło dzienne ujrzy latem. Tłumaczy, że celem tego projektu jest zbadanie, w jaki sposób sztuczna inteligencja może przybrać formę ludzkiego ciała. Norweski startup nie ukrywa, iż liczy, że Neo znajdzie rzeczywiste zastosowanie, pomagając w „globalnym zwiększeniu siły roboczej”.


Dla wielu takie manualnie zaawansowane i inteligentne androidy mogą okazać się poważnym zagrożeniem. W najnowszym raporcie Goldman Sachs eksperci twierdzą, że tzw. generatywna sztuczna inteligencja może mieć wpływ na dwie trzecie miejsc pracy w USA i Europie (300 mln stanowisk będzie narażona na pewien stopień automatyzacji AI – bot wykona od jednej czwartej do połowy dotychczasowych obowiązków człowieka). Zagrożeni mają czuć się głównie pracownicy administracyjno-biurowi. Jednocześnie zaawansowane algorytmy mają potencjał, by – w ciągu dekady – zwiększyć światowy PKB o 7 bln dol.








czwartek, 15 grudnia 2022

Chiny wg Gandeste




przedruk
tłumaczenie automatyczne





Twierdzenie, że Chiny są supermocarstwem, jest już powszechne. Coraz więcej osób zgadza się z twierdzeniem najlepszego niemieckiego znawcy tematu, Eberharda Sanschneidera, że ​​niezależnie od okoliczności Chin nie da się powstrzymać (Globale Rivalen. Chinas unheimlicher Aufstieg und die Ohnmacht des Westens, 2007). Ze względu na współzależność państw nie ma racjonalnej alternatywy dla współpracy z Chinami (Theo Sommer, China First. Die Welt im chinesische Jahrhundert, 2019). Konfrontacja to błąd.

Andre Malraux już ostrzegał, jak poważne byłoby dla świata wstrzymanie, choćby częściowe, produkcji, na przykład w Canton. Dziś widać wyraźnie, że spowolnienie wzrostu gospodarczego w Chinach stawia gospodarkę światową w tarapatach. I że z drugiej strony wiele krajów ogromnie zyskuje na szeroko zakrojonej współpracy z Chinami.
Dziś dojrzałe rządy zabiegają o taką współpracę. Dlatego teraz nie tylko udział Chin w świecie jest przedmiotem zainteresowania, ale także poglądy, jakie wnoszą na scenę. Gdzie indziej odniosłem się do jej kultury (zob. A. Marga, China ca superpower, Niculescu, Bukareszt, 2021). Tutaj skupiam się na tym, jak Chiny postrzegają świat jako całość.

Doskonała książka, której celem jest uchwycenie zasadniczych poglądów azjatyckich „gigantów” — Chin, Indii, Japonii — wchodzących na światową scenę i zmieniających ją (Mathieu Duchatel, Max-Jean Zins, Guibourg Delamotte, Le monde vue d'Asie, Philippe Picquier, Arles, 2012). Podejście to jest niezbędne w sytuacji, gdy wciąż istnieją uprzedzenia i ordynarne stereotypy dotyczące tej części świata, wynikające z ubóstwa informacji i ciasnoty optyki.

Od początku trzeba podkreślić, że ci „giganci” wnoszą spojrzenia na świat, które nie mają nic wspólnego z egzotycznymi plotkami i wrażeniami tych, którzy mówią bez wiedzy. Wymykają się opisom dawnych kolonizatorów. Nie mają one nic wspólnego z optyką przypisywaną „azjatyzmowi”. Są to poglądy reprezentatywne, które należy wziąć pod uwagę.

Wspomniana już księga rejestruje najpierw progi widzenia, które zostały przekroczone w Chinach, a potem na świecie. Otóż ​​już w III wieku p.n.e. powstała wizja świata skupiona na „centralizmie” tego kraju. Chiny uważane są za „środkowe imperium (Zhongguo)”, w stosunku do którego są krajami dopływowymi (chaogongguo), a kraje niebędące dopływami uważano za „barbarzyńców”. Uważa się, że chiński „cesarz” został wysłany z góry, z „mandatem niebios (tianming)” i odpowiedzialny za egzekwowanie „porządku niebios (tianxia)” wśród ziemian.

Nie tylko dało to sinocentryczny obraz świata, ale Chinom z czasem udało się zinicyzować okoliczne populacje, poczynając od Mongołów. W czasach nowożytnych Chiny stały się jednak obiektem imperializmu różnego pochodzenia, który wykreował wśród Chińczyków obraz kraju, który nie jest sam i bezpieczny na świecie, ale musi utwierdzać swój profil wśród innych.
W ostatniej dekadzie Chiny stały się drugą co do wielkości potęgą gospodarczą świata. Patrzy na świat przez pryzmat swoich wewnętrznych priorytetów i prowadzi debatę nad najważniejszymi problemami, które go dotyczą: uczestniczyć w zarządzaniu światowym?, czy jest krajem rozwijającym się, czy wielkim mocarstwem?, czy musi stać się potęgą morską?, czy akceptuje obecny porządek świata, czy dąży do jego modyfikacji?, jaki jest pożytek z globalizacji?, czy powinniśmy ingerować w sprawy innych państw, czy kierować się własnymi interesami?

Na tle zagranicznej ingerencji w sprawy Chin w poprzednich stuleciach wykuło się pojęcie „suwerenności (zhuquan)”, które stoi na czele chińskiego podejścia do stosunków międzynarodowych. Suwerenność stała się popularną mentalnością wśród Chińczyków, aw polityce międzynarodowej Chiny nadal jej bronią. Można dodać, z perspektywy tego, co dzieje się teraz, że „w wielkich ideologiach – nacjonalizmie i socjalizmie – Chiny znajdą środki do odzyskania niepodległości i przedefiniowania swoich relacji ze światem” (s. 37), że ona promuje dziś te główne opcje. Długa tradycja dyplomatyczna daje Chinom elastyczność w promowaniu tych opcji, a ci, którzy chcą z nimi opłacalnych relacji, powinni je brać pod uwagę.

Z takim światopoglądem Chiny już kilka razy zmieniły politykę międzynarodową w ciągu ostatniego stulecia. Na przykład Mao Zedong odmówił podziału świata na Wschód i Zachód i sformułował „teorię trzech światów”, która zapoczątkowała ruch niezaangażowanych. Deng Xiaoping poruszył kwestię przezwyciężenia „świata jednobiegunowego” (s. 44). Pod rządami Jiang Zemina skutecznie rozpoczęto budowę „wielobiegunowego świata”. Hu Jintao wezwał do parytetu Chin z innymi krajami w ramach koncepcji „harmonijnego świata ( hexie shijie )”. Xi Jinping postanowił sfinansować budowę światowych szlaków handlowych przez Chiny.

Chiny uważają się za kraj amputowany przez część swoich terytoriów (Tajwan jest tylko jednym), a „ostateczne zjednoczenie chińskich terytoriów” jest priorytetem chińskiej polityki międzynarodowej (s. 48). Jej przedstawiciele rozwinęli koncepcję „władzy opartej na przekonaniach (huayuquan)” – odpowiednik koncepcji „miękkiej siły” stworzonej przez Josepha Nye – i pracują nad poszerzeniem kręgu odbiorców chińskiej kultury. Zinstytucjonalizowana globalna obecność Chin jest dziś niezrównana. Zdajesz sobie sprawę z jego wyjątkowego zakresu, obserwując światową sieć Instytutów Konfucjusza. Znam ją po tym, jak dostąpiła zaszczytu pracy przez lata z rzędu, obok specjalistów amerykańskich, niemieckich, francuskich, chilijskich, australijskich, węgierskich, w międzynarodowej grupie doradczej Fundacji Hanban w Pekinie, która koordynuje zespół.

Chiny zakładają, że „prawa człowieka” muszą być nieustannie promowane. Przedstawia „prawo do rozwoju” – co oznacza „obowiązek nałożony przez każdy rząd jako priorytet do zaspokojenia materialnych potrzeb ludności” (s. 57). Zdaniem Chin kluczem do rozwoju i rozwiązań jest postawienie na czele administracji obywateli zdolnych do służenia współobywatelom, tak aby reżim był przede wszystkim merytokratyczny.

Nie można mówić o Chinach, nie znając ich bezpośrednio i nie rozumiejąc ich historii. Amerykanin Michel Schuman jest przekonany o tych warunkach, wydając monumentalną książkę Superpower Interrupted (Hachette Book Group Inc., 2012), przetłumaczoną na język niemiecki pod tytułem Die ewige Supermacht. Eine chinesische Weltgeschichte (Propyläen, Berlin, 2022), z którego również cytujemy. Autor spędził dwie dekady w Chinach i dokładnie zna archiwa.

Twierdzi, że w całej historii Chin – która jest najdłuższą z historii narodowych, jej pisemne zapisy sięgają ponad tysiąc lat przed Chrystusem – znajdujemy rozbudowany i rzadko trwały światopogląd. „Chińczycy z pewnością mają swój własny światopogląd, który był zakorzeniony w ich historii, filozofii politycznej i postrzeganiu. Zgodnie z tą koncepcją Chiny musiały stanąć na własnym piedestale, znacznie przewyższającym inne narody” (s. 309-310). Pogląd ten wiązał się z wyższością, która pochodzi z głębi historii i idzie naprzód. „W powszechnej historii Chin istniał globalny system działań już przed wiekami, zanim Portugalczycy pojawili się u wybrzeży Indii. A Chiny były sercem, które napędzało całą światową gospodarkę, w przeciwieństwie do Europy Zachodniej, która odegrała niewielką rolę w tym wczesnym porządku świata. Jednocześnie Chiny były nienasyconym konsumentem dóbr z reszty świata – od jadeitu przez pieprz po relikwie buddyjskie – i ośrodkiem produkcyjnym zdolnym do produkcji dóbr luksusowych w stopniu większym niż jakakolwiek inna gospodarka” (s. 225). Powiązania Chin z innymi cywilizacjami były nie mniejsze. „Już w wieku przed narodzinami Jezusa Chrystusa powstały sieci handlowe, które rozciągały się na ziemiach Azji i łączyły ze sobą wielkie cywilizacje Chin, Indii, Persji i Rzymu” (s. 226). Rozgłos chińskich produktów był już szeroki. „Jednak przez większą część historii ludzkości Chiny słynęły z doskonale wykonanych, luksusowych towarów o wysokiej wartości, który został wyprodukowany przy użyciu technologii i specjalistycznej wiedzy, która nie była nigdzie znana, ponieważ ludzie nawet nie zbliżyli się do tej wiedzy” (s. 233). 

Twórca nowożytnej filozofii w Europie, Francis Bacon, wychwalał trzy ludzkie wynalazki – druk, proch strzelniczy i kompas – które zmieniły literaturę, sztukę wojenną i nawigację. Nie było dla niego również jasne, czy wszystkie trzy były wynalazkami chińskimi (s. 249). A chińskie ojcostwo w żadnym wypadku nie ogranicza się do nich. Nie było dla niego również jasne, czy wszystkie trzy były wynalazkami chińskimi (s. 249). A chińskie ojcostwo w żadnym wypadku nie ogranicza się do nich. Nie było dla niego również jasne, czy wszystkie trzy były wynalazkami chińskimi (s. 249). A chińskie ojcostwo w żadnym wypadku nie ogranicza się do nich.

„Źródłem” niezwykłej obecności Chin w świecie, która na przestrzeni dziejów uczyniła z nich supermocarstwo, była „niesamowita zdolność tworzenia i odkrywania, i to w szerokim zakresie nauk i technologii – od astronomii, przez chemię, po prostą produkcję”. . Przez większą część zapisanej historii Europejczycy nie mogli konkurować technologicznie z Chinami” (s. 249). Już w starożytności Chińczycy posiadali przedsiębiorstwa produkcyjne (s. 254), a następnie przez wieki utrzymywali się na czele. Siłą Chin zawsze była kultywacja osoby (s. 185), która poprzez wykształcenie i charakter wznosi się na wyżyny społecznej odpowiedzialności. W Chinach „uczeni urzędnicy (gelehrten Beamte)” kontrolowali biurokrację (s. 210), a Chińczycy mają niezachwianą wiarę we własną kulturę.
Chińczycy mieli powody sądzić, że „cywilizacja chińska będzie samą cywilizacją. Ta zasada patrzenia na siebie i otaczający świat, chiński sposób patrzenia, leży u podstaw całej imperialnej historii, relacji z innymi narodami – samej historii obecności Chin w świecie” (s. 397). Zasada jest do dziś podstawą światopoglądu. „Cywilizacja Chińska znajdowała się w centrum świata; to oni ustalali warunki ich kontaktu z resztą świata, a nie odwrotnie. Chińskie idee, produkty i instytucje wypływają na zewnątrz, świat podąża za Chinami, jeśli chodzi o bogactwo, książki, filozofię i wspaniałe rzeczy” (s. 452). To był fakt, ale pozostaje to również nieustanną aspiracją.

W swojej historii Chińczycy kierowali się i kierują własnym sposobem patrzenia na świat. „Państwowość Chin w XXI wieku ma więcej wspólnego z ich klasycznymi imperialnymi poprzednikami, niż można to dostrzec na pierwszy rzut oka” (s. 33). Autor książki Superpower Interrupted dostarcza obszernej argumentacji na poparcie tezy, że Chiny jednak nieprzerwanie miały profil „supermocarstwa” (s. 28). Opowiada się za porzuceniem uprzedzeń generowanych przez nowożytną historię europejską, zakładając ze wszystkimi tego konsekwencjami fakt, że w Chinach wykształciło się inne podejście do świata niż europejsko-amerykańskie (s. 36), po samym życiu Chińczyków było inaczej. Istnieje wiele aspektów szczególnej różnicy w tym podejściu.
Otóż ​​z czasów starszych niż spisanie Biblii, w Chinach pisano o „wielkim potopie” (s. 46), o dobrych ludziach, którzy wstąpili na tron ​​(s. 48) oraz o człowieku na czele inni mają „mandat do nieba” (str. 56). W czasach Sokratesa, żydowskich proroków i Buddy linia myślicieli, na czele z Konfucjuszem, nakreśliła ten kierunek i ukierunkowała życie Chińczyków.

Sam Konfucjusz nadał formę „chińskiej manii bycia wykształconym” (s. 63) jako tajemnicę spełnionego życia i poprzez swoje nauczanie był źródłem wielkiej jednoczącej siły. Merytokracja, którą wyraźnie zarysował, sam będąc jej wytworem, miała nadal naznaczać historię Chin i zapewniać krajowi prymat. Na jej podstawie urzędnik państwowy może należeć jedynie do najlepiej wykształconych osób w społeczeństwie. Dla chińskich odkrywców „cywilizacji” wszyscy ludzie są równi i dobrzy od urodzenia (s.68), a wykształcenie i charaktery są tym, co ich wyróżnia i nadaje im wartość.
Przez wiele stuleci Chińczycy zastanawiali się nad sprawami państwa i gromadzili własną wiedzę i mądrość. Cesarz jest dla nich także „zbawicielem” (s. 95) wspólnoty, posłanym z wysoka. Wiara w chińską wyższość zawsze była silna wśród tamtejszych intelektualistów (s. 121), którzy postrzegają świat jako hierarchię, ze swoim krajem na szczycie.

Chińczycy uważają Chiny za „centrum i miarę porządku światowego” (s. 126). Zawsze solidną podstawą takiego twierdzenia jest cywilizacja danego kraju (s. 133), która uczyniła go zdolnym do integracji ludności, z którą spotykał się na przestrzeni dziejów. Chiny ukształtowały inne kultury, poczynając od Koreańczyków i Japończyków, i pozostały pierwotną kulturą kontynentu azjatyckiego.
Od kilkudziesięciu lat wybitni psychologowie amerykańscy bezpośrednio badają fakt, że światopogląd inny niż euroamerykański został stworzony w Chinach w całej ich imponującej historii. Ma coraz więcej porównywalnych osiągnięć, więc domaga się uznania za taką. Mówią o „trwałości różnic kulturowych” i potrzebie ich uwzględniania bez pokusy patrzenia na jedną kulturę przez pryzmat innej. Cóż, możemy słusznie mówić w obu kulturach o „atrybucji przyczynowej”, ale także, odpowiednio, o „modelowaniu przyczynowym”, o „kategoriach i regułach”, ale także o „związkach i podobieństwach”, o „logice i prawie niesprzeczności”, ale także „dialektyki i drogi środka”. „Ludzkie poznanie nie jest wszędzie takie samo…. Ludzie używają narzędzi poznawczych, które wydają się mieć dla nich sens — zgodnie ze znaczeniem, jakie przypisują światu” (Richard E. Nisbett, Geografia myśli. Jak Azjaci i ludzie Zachodu myślą inaczej…. and Why, Free Press, Nowy Jork, Londyn, Toronto, Sydney, 2007, s. XVII). To jest punkt wyjścia.

Zasadniczo są to nieredukowalne sposoby patrzenia na świat zakotwiczone w różnych doświadczeniach rzeczywistości. Różnice tkwią w podejściu do wielu praktycznych spraw. Na przykład „nie powinno dziwić, że Chińczycy są skłonni przypisywać zachowanie kontekstowi, a Amerykanie przypisywać to samo zachowanie decydentowi” (s. 114). Przede wszystkim „dla Azjaty świat jest złożonym miejscem, składającym się z ciągłych substancji, zrozumiałych w kategoriach całości, a nie części, i podlega bardziej zbiorowej kontroli niż kontroli osobistej. Dla człowieka Zachodu świat jest stosunkowo prostym miejscem, składającym się z odrębnych obiektów, które można zrozumieć bez przywiązywania nadmiernej wagi do kontekstu i uważania ich przede wszystkim za podlegające osobistej kontroli” (s. 100).

Analizy, na które się powołałem, są znów aktualne. Mówię to widząc lawinę propagandowych rozważań, które dziś zalewają doniesienia o „gigantach” z Azji, zwłaszcza o Chinach. Lawina, która jest obserwowana zwłaszcza w krajach europejskich o niskiej dynamice, gdzie debata publiczna i edukacja ponownie wypełniły się brakami. W naszym kraju szumowiny „osobistości” nie rozumieją, podobnie jak agitatorzy okoliczności, że ich obecne podróbki nie uderzają w Chiny, jak mają nadzieję, ani niczemu nie służą, ale uniemożliwiają Rumunom owocne stosunki z krajem, który intensywnie uczestniczy w konfiguracja świata.
Każdy ma prawo mówić, co chce. Ale rozważania należy podporządkować zrozumieniu, że w krajach Azji funkcjonuje taki sposób patrzenia na świat, który nie daje się wyczerpać ideologiom i propagandzie, bo bierze się z głębi historii. Porządek świata proponowany w ten sposób jest inny. (Z tomu A. Marga, Ordinea futurea a lumii, wydanie drugie, w trakcie publikacji)

czwartek, 20 października 2022

Gandeste

 


Kilka ciekawych przedruków 


słabe tłumaczenie automatyczne z rumuńskiego





Poniżej świetny artykuł Dughina, niedawno opublikowany Robię to z kilku powodów. Przede wszystkim dlatego, że artykuł niezwykle dobrze oddaje ten aspekt dzisiejszego społeczeństwa, który mimo swojej oczywistości jest przez nas mało rozumiany. Następnie, ponieważ jest to niezwykle ważne w zrozumieniu sił zaangażowanych w konflikt na Ukrainie, technik walki i wreszcie wyzwania, przed którym stoi Rosja. Również z krytycznego tonu artykułu jasno wynika, jak błędny jest szablon, według którego Dughin jest „ideologiem Kremla”. Życzymy miłej lektury!

Dan Diaconu



W dzisiejszym świecie prędkość odgrywa kluczową rolę we wszystkich aspektach życia. Podczas OCS (Ukraine Special Operation) odkryliśmy, że w czasie wojny – we współczesnej wojnie – jest to jeden z kluczowych czynników. Bardzo, bardzo wiele zależy od tego, jak szybko zdobędziesz informację, jak szybko możesz zgłosić to dowódcy jednostki bojowej, a następnie podjąć decyzję o uderzeniu, a także szybko zmienić miejsce ułożenia broni. A więc chodzi prawie o wszystko, co wiąże się z walką.

Stąd kolosalna rola UAV (Unmanned Aerial Vehicle) i dronów, łączności satelitarnej, czasu przekazywania współrzędnych wroga, mobilności jednostek bojowych, a także szybkości przekazywania rozkazów wykonawcy. Oczywiście nie brano tego pod uwagę podczas przygotowań do OCS i teraz musimy to wszystko zrekompensować w krytycznych warunkach.

Podobnie nie doceniono zależności od Zachodu w zakresie technologii cyfrowych, chipów i precyzyjnej produkcji. Przygotowanie do frontalnej konfrontacji z NATO, a jednocześnie opieranie się na elementach technologicznych opracowanych i wyprodukowanych bądź w krajach NATO, bądź na terytorium państw zależnych od Zachodu, nie świadczy o wielkiej inteligencji.

Ale teraz nie chodzi o uzależnienie od Zachodu, ale o czynnik prędkości. Francuski filozof Paul Virillo, który badał znaczenie prędkości dla współczesnej cywilizacji technicznej, zaproponował specjalny termin – dromokracja . Od greckiego dromos (prędkość) i kratos (moc). Teoria Virillo opiera się na twierdzeniu, że w nowych warunkach cywilizacyjnych zwycięża nie silniejszy, mądrzejszy, lepiej wyposażony, ale szybszy. Szybkość jest wszystkim. Stąd chęć zwiększenia szybkości procesorów za pomocą dowolnych środków, a w konsekwencji wszystkich operacji cyfrowych. Właśnie na tym koncentruje się dziś innowacyjne myślenie techniczne. Wszyscy rywalizują na szybkości.

Współczesny świat to wyścig o przyspieszenie. A kto jest szybszy, otrzymuje główną nagrodę, władzę. We wszystkich jej znaczeniach i wymiarach – politycznym, militarnym, technologicznym, ekonomicznym, kulturowym.

Jednocześnie informacje są najcenniejsze w strukturze dromokracji. Szybkość przekazywania informacji jest konkretnym wyrazem władzy. Dotyczy to zarówno funkcjonowania giełd światowych, jak i prowadzenia działań wojennych. Ten, kto był w stanie zrobić coś szybciej, zyskuje pełną władzę nad tym, który się wahał.

Jednocześnie dromokracja jako świadomie wybrana strategia, czyli próba zdominowania czasu jako takiego, może prowadzić do dziwnych efektów. W grę wchodzi czynnik przyszłości. Stąd zjawisko transakcji terminowych i związanych z nimi funduszy hedgingowych, a także innych mechanizmów finansowych o podobnym charakterze, gdzie główne transakcje zawierane są z tym, czego jeszcze nie ma.

Ideałem medialnej dromokracji byłoby, aby jako pierwszy zgłosić zdarzenie, które jeszcze się nie wydarzyło, ale jest bardzo prawdopodobne. To nie tylko fałszerstwo, to rzecz z obszaru możliwych, prawdopodobnych, probabilistycznych metod. Jeśli prawdopodobne przyszłe wydarzenie potraktujemy jako wydarzenie, które już się wydarzyło, zyskamy czas, co oznacza, że ​​zyskamy władzę. Inną rzeczą jest to, że może się to nie wydarzyć. Tak i jest to możliwe, ale czasami niespełnienie oczekiwań nie jest krytyczne i odwrotnie, potwierdzona prognoza, przyjmowana jako przesądzona konkluzja, oferuje ogromne korzyści.

Na tym polega sedno Dromokracji: żywioł czasu jest bardzo trudny, a ten, komu uda się go ujarzmić, otrzymuje całkowitą globalną władzę. Wraz z rozwojem superprędkości sama rzeczywistość ulega załamaniu i zaczynają w niej działać prawa fizyki nieklasycznej – przewidywane w teorii względności Einsteina i, w jeszcze większym stopniu, w fizyce kwantowej. Ograniczanie prędkości zmienia prawa fizyki. I właśnie na tym obszarze, zdaniem Virillo, toczy się dzisiaj planetarna walka o władzę.

Z podobnymi teoriami spotykamy się na polu bardziej praktycznym, a mniej filozoficznym – w teorii wojen sieciocentrycznych. I właśnie taką walkę sieciocentryczną napotkaliśmy podczas OCS. Główną cechą takiej wojny jest szybkość przekazywania informacji między poszczególnymi jednostkami i centrami dowodzenia.

W tym celu jednostki bojowe i żołnierze są wyposażeni w wiele różnie zorientowanych kamer i innych czujników, które zbiegają się w jednym punkcie. Do tego dochodzą dane z samolotów, UAV i satelitów, które są bezpośrednio zintegrowane z jednostkami bojowymi. A ta pełna integracja z siecią zapewnia najważniejszą zaletę – przewagę szybkości. Tak układają się systemy pracy i HIMARS oraz taktyka grup mobilnych i DRG (Sabotage and Reconnaissance Groups, nt). Wykorzystano do tego również łączność satelitarną Starlink.

Teorie wojny sieciocentrycznej uznają, że szybkość podejmowania decyzji często odbywa się kosztem ich uzasadnienia. Istnieje wiele błędnych obliczeń. Ale jeśli działasz szybko, to nawet jeśli popełnisz błąd, zawsze jest czas, aby go naprawić. Wykorzystuje zasadę hack hack lub ataku DDoS - najważniejsze jest "uszczypnięcie" wszystkich lokalizacji oddziałów wroga, szukając słabych punktów lub tzw. tylnych drzwi. Straty mogą być dość wysokie, ale wyniki, jeśli się udają, są bardzo znaczące.

Ponadto wojny, w których sieć jest ich integralną częścią, obejmują otwarte kanały informacji – przede wszystkim portale społecznościowe. Nie tylko towarzyszą prowadzeniu działań wojennych, mówiąc oczywiście tylko to, co się opłaca, a co nie, ukrywając lub wypaczając dla innych, ale także operują probabilistyczną przyszłością. Znowu zasada dromokracji. To, co dziś postrzegamy jako podróbki, to nic innego jak sztuczna stymulacja możliwej przyszłości. Wiele podróbek okazuje się pustych, o ile próby złamania zabezpieczeń podczas włamań są udaremniane, ale od czasu do czasu docierają do celu i wtedy system może zostać przechwycony i ujarzmiony.

Dromokracja w sferze politycznej pozwala odejść od sztywnych zasad ideologicznych. Na Zachodzie, na przykład, rasizm i nazizm, delikatnie mówiąc, nie są otwarcie popierane. Ale w przypadku Ukrainy i innych społeczeństw zaostrzonych w obronie geopolitycznych interesów Zachodu robi się wyjątek. Kwitnie tam antyrosyjski nazizm, rusofobia, ale na samym Zachodzie tego nie zauważają, zręcznie to omijając. Faktem jest, że dla szybkiego zbudowania narodu, w którym nigdy nie istniał iw obecności dwóch narodów na tym samym terytorium, po prostu nie można tego zrobić bez nacjonalizmu. Aby to zrobić tak szybko, jak to możliwe, potrzebne są właśnie skrajne formy - aż do nazizmu i po prostu rasizmu. I znowu jest to kwestia dromokracji. Niezbędne jest szybkie stworzenie symulakrum narodu. W tym celu bierze się radykalną ideologię, wszelkie wyobrażenia i mity o własnej wyłączności, nawet te najbardziej śmieszne, a wszystko to szybko ożywa (przy pełnej kontroli nad sferą informacyjną społeczeństwa, a Zachód po prostu udaje, że tego nie zauważa ten).

Potem następuje równie przyspieszona propaganda tych idei, które nie mają nic wspólnego z zachodnią liberalną demokracją. Wojna w sequelu jest naturalna: agresorzy są przedstawiani jako ofiary, a kaci jako zbawcy. Najważniejsze jest kontrolowanie informacji. A jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem globalistów, to następuje szybkie rozwiązanie, a potem równie szybko usuwane są same struktury neonazistowskie. To samo widzieliśmy w Chorwacji podczas rozpadu Jugosławii. Najpierw Zachód pomaga chorwackim nazistom – Neo-Ustaszy – i uzbraja ich przeciwko Serbom, a następnie oczyszcza ich, aby nie pozostały żadne ślady. Najważniejsze, żeby wszystko zrobić bardzo, bardzo szybko. Neonazizm pojawił się szybko, szybko spełnił swoją rolę, szybko zniknął. Jakby nie było.

To jest sekret Zełenskiego. Komik rtęciowy na lidera nie został wybrany przypadkowo. Jego psychika jest niestabilna i podatna na gwałtowne zmiany. Idealny polityk dla płynnego społeczeństwa. Teraz mówi i robi jedno, w jednej chwili jest zupełnie inaczej. I nikt nie pamięta, co wydarzyło się przed chwilą, bo prędkość przepływu informacji stale rośnie.

A jak na tym tle wyglądamy sami? Gdy zaczęliśmy działać szybko, zdecydowanie i niemal spontanicznie (pierwsza faza OSU), nastąpiły ogromne sukcesy. Prawie połowa Ukrainy była pod naszą kontrolą.

Gdy tylko zaczęliśmy spowalniać przebieg operacji, inicjatywa zaczęła przechodzić w ręce wroga.


Okazało się następnie, że sieciocentryczny charakter współczesnej wojny i prawa dromokracji nie zostały odpowiednio uwzględnione. Gdy tylko przyjąłem postawę reaktywną, przeszedłem do defensywy i przegapiłem czynnik prędkości. Tak, ukraińskie zwycięstwa są w większości wirtualne, ale w świecie, w którym ogon daje psu, gdzie prawie wszystko jest wirtualne (w tym finanse, usługi, informacje itp.), to nie wystarczy. Anegdota o tym, jak dwóch rosyjskich spadochroniarzy narzeka na ruiny Waszyngtonu – „przegraliśmy wojnę informacyjną” jest zabawna, ale niejednoznaczna. To także coś wirtualnego, być może próba zakodowania przyszłości. Jeśli chodzi o sprawdzenie rzeczywistości, niestety nie wszystko jest takie proste. Tu trzeba albo zawalić całą dromokrację, wirtualność, całą ponowoczesność sieciocentryczną, czyli całą nowoczesność i cały wektor rozwoju nowoczesnego Zachodu (ale jak to zrobić od razu?), albo zaakceptować – choć częściowo - zasady wroga, czyli przyspieszamy. Pytanie, czy my, Rosjanie, możemy wejść w sferę dromokracji i nauczyć się wygrywać sieciocentryczne (w tym informacyjne!) wojny, nie jest abstrakcją. Od tego zależy bezpośrednio nasze zwycięstwo!

Aby to zrobić, musimy najpierw zrozumieć - po rosyjsku, w sposób patriotyczny - naturę czasu. Jak powoli wszystko rozumiemy, z jakim opóźnieniem i jak wolno wprowadzamy to w życie – wydaje się, że odrzuciliśmy nawet przysłowie „ Rosjanie marnują czas, ale jeżdżą szybko ”.Teraz jest właśnie ten czas, kiedy, jeśli nie poruszamy się bardzo szybko, sytuacja może stać się bardzo niebezpieczna. Zrobimy to szybciej, szybciej to naprawimy. Nie mówię o wyposażaniu naszych żołnierzy w atrybuty sieciowe i przyspieszeniu procesu dowodzenia oraz skutecznych środkach ochrony informacji. Ale to jest po prostu konieczne, aby być na poziomie z dobrze wyposażonym wrogiem.

I jeszcze raz: jeśli po spekulacjach Voentorga (rosyjskiego dostawcy broni i żywności, nt) na temat ceny minimalnego munduru dla zmobilizowanych, nie nastąpiła od razu gwałtowna fala bezpośrednich represji ze strony władz, to jest to bardzo znak zły. Ktoś u władzy wyobraża sobie, że wciąż zaprzęgamy, mimo że ścigamy się z maksymalną prędkością. Trzeba to pilnie przemyśleć. W przeciwnym razie może się okazać, że pędzimy zbyt wolno.

Dromokracja to nie żart. Nie chodzi o pokonanie Zachodu. Powinien zostać zmiażdżony w swojej upojnej dumie, ale w tym celu sami musimy działać błyskawicznie. I znaczące. Rosja nie ma już prawa ani czasu na senność i ospałość.

Źródło: https://trenduri.blogspot.com/



... Skakałem z radości, gdy zobaczyłem pierwsze reklamy przerywające film w telewizji. Wchodzimy, jak mówią, między świat. W międzyczasie film przerwał reklamy...
... gdybyśmy byli spragnieni, piliśmy wodę z fontanny za darmo, nie myśląc, że kiedyś będziemy musieli zapłacić za szklankę wody...
... Zmarszczyłem nos, kiedy mama sprzątała dom; chcieliśmy go z pudełka, pięknie wybarwionego i dobrze zhomogenizowanego...
... nosiliśmy spodnie z tkaniny prawie ręcznie, tanie i wysokiej jakości; ale chciałem garnitur dżinsowy. Dziś dobre sukno już prawie zanikło, a od czasu do czasu nosi się szorty...
... miałem bawełniane koszulki i skórzane trampki. Ale chciałem plastikowe koszulki i buty wykonane z pięknie kolorowych szmat.
... Kiedyś robiłam domowe lody z naturalnego mleka, ale marzyły mi się ciastka lodowe z chemii w woreczku.
...w Alimentarze zawijają nasze mięso w papier i wkładają do płóciennej torby, marząc o jednorazowych torebkach i pięknie zaprojektowanych torebkach. Dzisiaj z naszych nosów wypłynęło całe to plastikowe gówno...
...kiedy dostałam pudełko z czymś przywiezionym z zagranicy, to ładnie postawiłam je w oknie, wśród bibelotów, bez względu na to, czy była to kawa, krem ​​czekoladowy, czy olej. Dziś mamy specjalne półki, na których je chowamy...
... wszędzie były tylko napisy po rumuńsku, firmy, szyldy, plakaty i wydawało nam się to szalone. Dziś brakuje nam pisania na ścianach czegoś po rumuńsku...

Autor: Razvan Bibire



Zaledwie trzy dni po wybuchu wojny, 27 lutego 2022 r., szefowie Unii Europejskiej nie zastanawiali się zbytnio. Bezzwłocznie usunęli z budżetu pół miliarda euro przeznaczone dla Ukrainy, z naruszeniem prawa. Pieniądze miały być przeznaczone wyłącznie na zakup uzbrojenia.
I to pomimo tego, że w lutym 2022 r. Kijów nawet nie ubiegał się o członkostwo w UE. Tak więc Europejczycy nie mieli prawnego obowiązku przekazywania publicznych pieniędzy na konto reżimu Zełenskiego.

Należy podkreślić, że traktaty UE zabraniają blokowi UE wykorzystywania wieloletniego budżetu do finansowania operacji o skutkach wojskowych lub obronnych. Ale politycy z Brukseli nie poprzestali na prostym „szczególie”. Użyli małej sztuczki.

„W tych dniach spadło kolejne tabu – tabu, że UE nie może wykorzystać swoich zasobów do dostarczania broni krajowi atakowanemu przez inny kraj” – oświadczył 27 lutego 2022 r. szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. oczywiście, że Ukraina nie była (i nadal nie jest) częścią Unii Europejskiej.
Oczywiście mechanizm podejmowania decyzji nie obejmował obywateli Europy, a jedynie marionetki w Brukseli. W cyniczny sposób Ursula von der Leyen i jej współpracownicy przekazali do Kijowa pieniądze ze specjalnego, pozabudżetowego funduszu „wspierania pokoju”. Chodzi o tzw. „Europejski Mechanizm Wspierania Pokoju” (EPF), z pułapem 5 mld euro, utworzony (co za zbieg okoliczności!) zaledwie trzy miesiące przed wybuchem wojny.

W grudniu 2021 r. UE podjęła już decyzję o udzieleniu „pomocy bezpieczeństwa” Ukrainie, Gruzji i Republice Mołdawii z nowo utworzonego funduszu. Przywódcy w Brukseli mieli prawdziwe przeczucie wydarzeń na Ukrainie. Chyba że sam Joe Biden przekazał im, co ma się wydarzyć.
„Po raz pierwszy w historii UE sfinansuje zakup i dostawę broni i innego sprzętu do kraju, który jest atakowany. To decydujący moment”, oświadczyła triumfalnie Ursula von der Leyen 28 lutego 2022 roku.

Rzeczywiście decydujący moment. Moment, w którym Bruksela zobowiązała się zapłacić wszystkie rachunki Kijowa. W tym te wydane na dzierżawę broni amerykańskiej. Co zaskakujące, dzierżawa broni jest teraz możliwa po reaktywacji w Kongresie ustawy z 1941 r., Lend-Lease Act. Pierwotnie został zaproponowany przez prezydenta Franklina D. Roosevelta, aby pomóc uzbroić siły brytyjskie w walce z nazistowskimi Niemcami.

Pod fałszywą motywacją (napędzaną przez Pentagon), że Władimir Putin przyjedzie do Paryża z czołgami, Europa zobowiązała się wydać dziesiątki miliardów euro na uzbrojenie Ukrainy. I nie tylko. Wyraźnie i jednoznacznie określił się jako walczący wróg w wojnie z Rosją. Uwaga, żeby Moskwa ani na chwilę nie zagroziła bezpieczeństwu Unii Europejskiej.

Z perspektywy czasu gest Brukseli, by uzbroić Kijów zaledwie 3 dni po wystrzeleniu pierwszego pocisku (a zwłaszcza zatwierdzić „wojskowy” budżet w wysokości 5 mld euro na trzy miesiące przed inwazją) wyraźnie pokazuje, że przygotowani przez nich europejscy przywódcy . I nie zrobili tego sami, żeby było jasne. Jak pokazali w ciągu ostatnich 3 lat, politycy na szczycie UE są tylko wykonawcami wielkich amerykańskich projektów. Budżety hiperluksusowe, z wszelkiego rodzaju zachętami prawnymi i karnymi, niewrażliwe na problemy podatników i podatników.
Niestety zarówno w Waszyngtonie, jak iw Brukseli kolejne ważne wybory odbędą się dopiero w 2024 roku. Do tego czasu jedyne zmiany można wprowadzać tylko na ulicach.
Oczywiście, jeśli nie jest za późno.


Autor: Adrian Onciu


Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak daleko sięga domniemanie niewinności? Teoretycznie do Boga - bo wyżej się nie da.

Ale pozwól, że wystawię cię na próbę. Powiedzmy, że jestem świadkiem na ulicy, gdy postać X śmiertelnie dźga swoją ofiarę na ulicy, idę do sądu i oświadczam, co widziałem. Sędzia (bo o tej godzinie „sprawiedliwość” wymierzają kobiety) wywnioskuje z mojego zeznania, że ​​kura składa jaja i z braku dowodów uniewinnia przestępcę.

Do czasu wyroku oskarżony korzysta z domniemania niewinności. Ale wiem, że jest przestępcą. Po tym, jak ślepy sędzia (ślepota ma trzy przyczyny: pieniądze, otrzymane rozkazy lub głupota) uniewinnia go, oskarżony jest dla wszystkich niewinny - ale wiem, że jest przestępcą.

Z powodu braku „sędziów” do potępienia kraj ten jest pełen niewinnych, ale wiem, że Ion Iliescu jest zdrajcą i zbrodniarzem, że Emil Constantinescu jest zdrajcą (którego zdradę zatwierdziła większość sejmowa, na ich cześć , tylko czterech moich znajomych zrobiło wyjątek), że Traian Băsescu jest zdrajcą i autorem wielu innych zbrodni, jak Klaus Werner Johannis, że Laura Codruța Kovesi jest przestępcą, który uniknął odpowiedzialności karnej za wielu skorumpowanych urzędników itp. .

To był wstęp, więc teraz przejdę do tematu, czyli pandemii. Żyjemy w bardzo smutnych czasach, ale jeszcze smutniejsze są ich przyczyny. Moje "przebudzenie" ("My Awakening" - widzę, że dzisiaj nie możesz, jeśli nie wstawisz kilku słów po angielsku, więc "plagiatuję" Davida Duke'a) nastąpiło w momencie, gdy zdałem sobie sprawę, że wszystko było kłamstwem . Wszystko, począwszy od rewolucji, z której byliśmy tak dumni. Myślałem, że jestem bohaterem, ale okazało się, że jestem tylko możliwą ofiarą. Laleczników nie obchodziło, ilu zginęło, nie obchodziło ich, czy ja lub inni głupcy tacy jak ja zginą. Kiedy przechodzisz przez kule, zmieniasz się – to nie jest jak oglądanie telewizji. A kiedy chodzisz wśród kul, zyskujesz coś jeszcze – nie obchodzi cię już śmierć, już się z nią zmierzyłeś. Od tego czasu nie wierzę już ślepo w to, co mówi nam się oficjalnie.

My ze wschodu mieliśmy (paradoksalnie!) ogromną szansę w porównaniu z zachodem. Żyliśmy kłamstwem, ale czuliśmy je też na naszej skórze. Ludzie Zachodu przeżyli to, nie czując tego. Nie ludzie z Zachodu, ale mieliśmy swobodę myślenia! Ich głupota zaczęło się dawno temu, nie zdając sobie z tego sprawy – zaczęło się u nas po 1990 roku. Z tego powodu wierzę, że na przeklętym, obwinianym, przeklętym wschodzie wciąż jest więcej żywych sumień niż na Zachodzie, który tak uważał był wolny, chociaż został wrzucony do niewoli bez ucieczki.

Żyjemy w indukowanym koszmarze, w którym lalkarze stawiają na strach ludzi przed śmiercią, na ogromny procent głupoty, który został osiągnięty (jak procent szczepień!). A tutaj procentowo lepiej czują się mieszkańcy Wschodu - mniej imbecylów, więcej myślą i odmawiają samobójstwa.

Tak, jest nowy wirus. Ale nowy wirus nie jest nowy, z wyjątkiem nazwy.

Wydaje się, że nadszedł czas na instalację nowego porządku światowego. W końcu może nawet z bronią. Lalkarze mają pełną kontrolę: nad politykami, nad organami ścigania, nad mediami, nad wszystkim, co się liczy. My, którzy mówimy prawdę, gdzie tylko możemy, zostajemy uznani za szalonych (jeśli nie gorzej).

Pojawiały się i mnożyły „zgony Covidów”. Poza tym, że nikt nie został poddany autopsji (z polecenia byłego ministra Nelu Tătaru – nie), aby wiedzieć, dlaczego umarł. Tyle, że później dowiadujemy się, że zgony nosicielskie miały poważne choroby współistniejące. Tyle że ich liczba nie przekraczała liczby tych, którzy zmarli w wyniku zwykłej grypy i że czasami zdarzało się, że kogoś, kto zmarł na chrząstkę, faktycznie potrącał pociąg (jak w Anglii).

Powtarzam: gdyby to było coś naprawdę poważnego, ci, którzy przewieźli tysiące pracowników z Suczawy, jedynego wówczas „czerwonego” okręgu w Rumunii, do Niemiec po szparagi, zostaliby wysłani do sądu. Nie zostali osądzeni i skazani, ale nieszczęsny Matei Strugurel, który uratował mu życie, uciekając ze szpitala, w którym był hospitalizowany bez chrząszczy, został skazany na rok więzienia z egzekucją! Gdyby to było coś naprawdę poważnego, Iohannis nie poślizgnąłby się na zdjęciach bez maski w Brukseli, ani Ludovic Orban nie jadłby bez maski w swoim biurze, ani nie odbyłby się kongres wyborczy Cîțu.

Później znaleźliśmy się z wariantem „Omicron”. Mówi się, że rozprzestrzenia się znacznie łatwiej niż inne, ale uznaje się, że nie ma żadnych poważnych skutków. Z tego, co przeczytałem, znalazłem tylko jeden śmiertelny przypadek na całym świecie (jeśli rzeczywiście to była przyczyna!). Ale został wykorzystany do przeprowadzenia ostatecznego ataku. Łatwo zrozumieć, że prawa człowieka nie mają już znaczenia, kiedy trzeba zabić człowieka (w interesie niektórych osób!). Coraz więcej krajów narzuca chowicielski paszport, coraz więcej krajów wprowadza obowiązkowe szczepienia - nie zdziwiłbym się, gdybym niedługo dostała zakaz wychodzenia z domu po lekarstwa czy jedzenie. A może w końcu, ostatni z nas, który oprze się szczepionce, zostaniemy rozstrzelani jak bojownicy w górach.

Ze smutkiem patrzę na powody, dla których przedstawiciele odważnych Rumunów przyjęli szczepienie: niektórzy, na trzy małe i sok; inni, bo w „Bibliotece Narodowej” sławny skrzypek grał im w ucho bez przyklejania im do czoła studolarowego banknotu, jak w pubie; inni do udziału w loterii; inni, aby otrzymać premię za pracę; inni, aby mogli pojechać na Malediwy lub Seszele. Dobra robota, Rumuni, z nimi będziemy bronić naszego kraju, z nimi zachowamy nasze tradycje i godność!

Ludzie stają się coraz bardziej zniewoleni, coraz bardziej zniewoleni. Potężni stają się silniejsi, bogaci stają się bogatsi. Wygląda na to, że budżety krajowe pójdą w jednym kierunku: Big Pharma (i dotowanie wspierających ją mediów).

Policz: to oczywiste, że dwie szczepionki już nie wystarczą, nikt nie wie, ile można osiągnąć, może co 6 miesięcy, czyli dziesiątki lub setki miliardów! Zastanów się, ile testów jest wykonywanych, w tym w UE, gdy przenosisz się z jednego kraju do drugiego! Ale przede wszystkim pomyśl o maskach! Władze rumuńskie (które nic nie wiedzą, tak naprawdę nikt nie wie) uznały, że maski płócienne, za brak których nałożono liczne grzywny na 20 miesięcy) w rzeczywistości nie chronią (co oznaczałoby zwrot pobranych mandatów!). ), ale potrzebujemy innych, bezpieczniejszych i droższych; jednocześnie słyszę w „Radio Romania-Actualitàtî” lekarzy, którzy radzą nam zmieniać maskę co 4 godziny; oznaczałoby to dziesiątki milionów masek każdego dnia w samej Rumunii! Ale nie na plecach - nie kupiłem maski,

Ale zyski producentów przewyższają zyski pośredników i być może urzędników. Ponieważ defraudacja pieniędzy publicznych została przeprowadzona przez dwie instytucje państwowe, „Narodowe Biuro ds. Scentralizowanych Zamówień” (ONAC) i „Unifarm”. Wśród mafii chronionych przez państwo jest Cornelia Nagy, przewodnicząca ONAC, promowana i wspierana przez kilka mafii, w tym mafię UDMR (tak, nie zdając sobie z tego sprawy, obywatele rumuńscy pochodzenia węgierskiego wysyłają swoje mafie do parlamentu co 4 lata, podobnie jak wysyłamy nasze). Plastikowe izolety zostały kupione po 80 000 lei za sztukę, ale nikt nie prowadzi kryminalnego dochodzenia, co się z nimi stało i gdzie są teraz!

Prasa łapówkowa raduje się, gdy umiera jeden z przeciwników szczepionki, ale nie szepcze ani słowa o młodych sportowcach na całym świecie, którzy zginęli w wyniku szczepionki […]. Według najnowszego raportu opublikowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego liczba zarażonych nieszczepionych zrównała się z liczbą zaszczepionych. Co więcej, śmiertelność Covid wzrosła do 20% wśród zaszczepionych…

Niektórzy mogą myśleć, że są nieśmiertelni. Wiem, że wszyscy umieramy, ale liczy się sposób, w jaki umierasz. Z tego powodu moje najdroższe wersy pochodzą z Coșbuc:  „Gdybyśmy tylko byli bogami, /  Wciąż jesteśmy dłużnikami śmierci! / Jeśli umarłeś,  jest tak samo /  Chłopak czy zrzędliwy staruszek; /  Ale to nie wszystko umrzeć /  Lub przykuty pies.

Starsi świata nazwali to ludobójstwem. Będę z nim walczył do ostatniego dnia.

Autor: Św. Dan Cristian Ionescu

Uwaga  - Artykuł opublikowany w "Certitudinea" nr. 119


https://gandeste.org/analize-si-opinii/dugin-dromocratia/126001/?fbclid=IwAR00BvZCuxow49p79bChIhJGotSIjoIigiHqPy7adp0VwKjFOU1Sjoi1-xU

https://gandeste.org/analize-si-opinii/razvan-bibire-acum-30-de-ani/125973/?fbclid=IwAR0F99OMSep6kBY8w0LjUyh-e0NC81wR2_saEVsntfWDH1FW9_JBNobcKOM

https://gandeste.org/analize/adrian-onciu-reactia-bruxelles-ului-in-raport-cu-razboiul-din-ucraina-a-fost-foarte-rapida-si-pe-langa-lege/125927/

https://gandeste.org/analize-si-opinii/imbecilizarea-vestului-a-inceput-demult-a-noastra-abia-dupa-1990/126016/