Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechici. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechici. Pokaż wszystkie posty

środa, 15 maja 2024

Piotr I czy jego sobowtór ?

 



19.04.2024





A może po prostu był opętany??

Jak Kaligula...



Stalin, Piłsudski... ?


i wielu innych



"Ale cóż to był za dziwny król! Zjawił się przed ludem z tak niezwykłym wyglądem, z tak niesłychanymi manierami i dodatkami, nie w koronie czy purpurze, ale z siekierą w ręku i fajką w zębach, pracując jak marynarz, ubierając się i paląc jak Niemiec, pijąc wódkę jak żołnierz, przeklinając i walcząc jak oficer warty. Na widok tak niezwykłego cara, zupełnie niepodobnego do dawnych pobożnych władców moskiewskich, lud mimowolnie zadał sobie pytanie: czy to jest prawdziwy car? To właśnie w tej sprawie zalążek legendy o oszustwie cara."

Wasilij Kljuczewski. Kurs historii Rosji, wykład LXIX



Car prostak?

Typowy ubek.

W sumie - przemiana Rosji, upodobnienie jej do Zachodu, na pewno mogło wpłynąć na łatwiejsze opanowanie, albo przemycenie różnych zepsutych pomysłów na życie..

Po 1990 roku Rosja przyjęła i wdrożyła wiele"zasad" Zachodu, co jak wiemy, mogło zakończyć się rozpadem państwa - i co zapewne było planowane.




przedruk

tłumaczenie automatyczne z serbskiego

(trochę słabe)





Car czy sobowtór:

Czy car Rosji Piotr I został zastąpiony podczas podróży do Europy

19. Kwiecień 2024 07:58









Pierwsza podróż Piotra I do Europy miała charakter dyplomatyczny, ale cesarz wrócił z tej "wyprawy" zupełnie odmienny od tego, co zostawił. Od tego czasu w carskiej Rosji rozeszły się pogłoski, że zastąpili cara.




W marcu 1697 roku z Moskwy wyruszyła pierwsza misja dyplomatyczna do Europy, licząca około 250 osób. Na czele misji stanęli posłowie Franciszek Lefort, Fiodor Gołowin i Prokopiusz Woznicyn, a także wybitni pisarze, lekarze, księża, asystenci i wolontariusze.
O wyjeździe cesarza nic nie wiedziano.

Cesarz oczywiście też pojechał, ale incognito! Aby opuścić Rosję i dostać się do Europy, Piotr I posłużył się fałszywym paszportem, który został stworzony specjalnie na tę podróż. Podczas ważnej misji car ukrywał się za tożsamością zwykłego żołnierza, Piotra Michajłowa, który rzekomo wyruszył na misję zbadania nowinek wojskowych.

Pod fałszywą tożsamością cesarz Piotr I mieszkał w Europie przez ponad pół roku, odwiedzając Imperium Habsburgów, Polskę, Anglię, Holandię i wiele innych krajów. Poza obowiązkami służbowymi cesarz przyjechał nawet, aby rozbawić się dla swojej duszy – uczestniczy w budowie fregaty "Święci Apostołowie Piotr i Paweł" w Amsterdamie oraz uczestniczy w balu maskowym w Wiedniu.
Po powrocie z Europy cesarz zainicjował szereg reform.

W sierpniu 1698 roku Piotr I powrócił do Moskwy i zaraz po powrocie dokonał kilku poważnych zmian w konstytucji kraju. Pierwsza, i być może największa zmiana, dotyczyła kalendarza – zamiast starej rachuby czasu, cesarz nakazał liczyć go od 1 stycznia, co mocno zdezorientowało lud.

Druga, nie mniej drastyczna zmiana dotyczyła pisma rosyjskiego: zamiast dawnego starosłowiańskiego pojawiło się inne pismo i cyfry arabskie, a cała sfera oświaty i kultury została zreformowana. Zmodernizowano nawet przedsiębiorstwa państwowe i sposób funkcjonowania kościoła.
Czy to nasz cesarz, czy to ktoś inny?

Tak uderzające i pozornie niesprowokowane zmiany w ludziach wywołały wielkie wątpliwości i w ciągu kilku dni rozeszły się pogłoski, że zastąpili oni cesarza w podróży po Europie. Innymi słowy, do Moskwy powrócił ktoś, kto tylko z charakteru przypomina Piotra I.

Na poparcie tej teorii przemawiało wiele dowodów, które zostały nawet zapisane w książce historyka Wasilija Kljuczewskiego: cesarz nagle zaczął palić tytoń, ubierać się całkowicie "ludowo", używać słów i wyrażeń, które nie przystoją cesarzowi, a nawet krzyczeć na swoich poddanych i innych ludzi.
Opowieści ludowe na przekór historii

Chociaż rzeczywiście istniało mnóstwo dowodów na teorię o zastąpieniu cesarza i że takie pogłoski rozprzestrzeniły się nie raz, nie dwa, ale nawet trzy razy (w 1691, 1697 i 1703 roku), żadna z nich nie została w żaden sposób ogłoszona oficjalnie.

Co więcej, oficjalna historia, która opiera się własnej, oraz badania wiarygodnych źródeł tej hipotezy obalają, argumentując, że żadne z powyższych nie może być po prostu solidnym dowodem na to, że w Europie nastąpiła wymiana cesarza.


---------------------





CZY TO PRAWDA, ŻE PIOTR WIELKI ZOSTAŁ ZASTĄPIONY PODCZAS
PODRÓŻY DO EUROPY?



Odpowiedzi odpowiada Tatiana Grigoriewa, historyczka, autorka portalu Kultura.RF




Pierwsza podróż zagraniczna Piotra Wielkiego odbyła się w ramach Wielkiej Ambasady. Celem misji dyplomatycznej były negocjacje w Wiedniu z cesarzem Leopoldem I na temat koalicji antyosmańskiej – car chciał znaleźć sojuszników w walce z Chanatem Krymskim i Imperium Osmańskim o dostęp do Morza Czarnego po dwóch udanych kampaniach azowskich w 1695 i 1696 roku.

Jednak już po drodze zmienił się szlak i zadania Wielkiej Ambasady. W tym samym czasie podróż stała się "Wielkim Uczniostwem" Piotra Wielkiego – prawdziwym edukacyjnym "Grand Tour", który stał się popularny wśród młodych europejskich arystokratów już w XVI wieku.



"Czy ktokolwiek słyszał lub czytał w legendach, że jakiś autokrata, wstąpiwszy na tron, porzuciwszy koronę i berło i powierzywszy rządy nad królestwem swoim bliskim szlachcicom, podjął daleką wędrówkę po obcych krajach wyłącznie po to, aby przede wszystkim oświecić się nauką i sztuką, aby osobiście spotkać się z innymi władcami, aby ustnie porozmawiać z nimi o obopólnych korzyściach? Ustanowić przyjaźń i zgodę, poznać ich rządy, zbadać ich miasta i mieszkania, poznać stan miejsc i klimatów, obserwować obyczaje, obyczaje i życie narodów europejskich, przyswoić sobie to, co jest z tego pożyteczne, a następnie ustanowić podobne w swojej ojczyźnie, przemienić swoich poddanych i stać się godnymi władcami rozległej monarchii? To niesłychany przykład, ale w Rosji się spełnił!"


Andriej Nartow. Pamiętne opowiadania i przemówienia Piotra Wielkiego, 1727




W marcu 1697 r. z Moskwy wyjechała misja dyplomatyczna pod przewodnictwem wielkich ambasadorów Franciszka Leforta, Fiodora Gołowina i Prokopa Woźnicyna. Było z nimi około 250 osób – tłumaczy, skrybów, uzdrowicieli, księży, kucharzy, służących, strażników, ochotników. Wśród tych ostatnich był Piotr Wielki: udał się do Europy Zachodniej incognito z cudzym "paszportem" wypisanym złotem na "aleksandryjskiej" kartce i zapieczętowanym czerwoną pieczęcią woskową. Car ukrywał się pod postacią Piotra Michajłowa, brygadzisty drugiego tuzina Pułku Preobrażenskiego, który wraz z sierżantem Gawriło Kobylinem i 22 innymi ochotnikami rzekomo podróżował z Wielką Ambasadą "w celu nauki o sprawach wojskowych".

"Piotr Aleksiejewicz Michajłow", "Piotr Romanow", "Kapitan Piotr" – pod tymi i innymi pseudonimami car przez półtora roku odwiedzał Inflanty, Kurlandię, Brandenburgię, Holandię, Anglię, Saksonię, austriackie imperium Habsburgów i Polskę. W stoczni Kompanii Wschodnioindyjskiej w Amsterdamie zbudował fregatę Świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz studiował anatomię u Frédérica Ruyscha. W Londynie dokonał inspekcji mennicy w Tower of London oraz Towarzystwa Królewskiego, na czele którego stał Isaac Newton. W Dreźnie poznał najsłynniejszą Kunstkamerę w Europie, elektora saskiego Augusta Mocnego. W Wiedniu odwiedził skarbiec Hofburga i brał udział w maskaradach.

W sierpniu 1698 roku Piotr Wielki przybył do Moskwy i natychmiast przystąpił do zmiany rosyjskiego stylu życia. W szczególności wprowadził nową chronologię od Narodzenia Chrystusa i przeniósł świecki Nowy Rok na 1 stycznia, założył przyszłą stolicę, twierdzę "Sankt Petersburg" na Wyspie Zającej, przyjął pismo cywilne i cyfry arabskie zamiast staro-cerkiewno-słowiańskich, rozpoczął modernizację aparatu państwowego, spraw kościelnych, wojska, przemysłu, oświaty i kultury.

Ponadto wygnał swoją żonę Evdokię Łopuchinę do monasteru, "zarejestrowanego" w niemieckiej Słobodzie, gdzie urządzał uczty na modłę zachodnią i początkowo żartobliwie obcinał brody bojarom.



Tak drastyczne zmiany zaniepokoiły wielu. Wkrótce w społeczeństwie pojawiły się pogłoski, że król został zastąpiony w podróży.



"Ale cóż to był za dziwny król! Zjawił się przed ludem z tak niezwykłym wyglądem, z tak niesłychanymi manierami i dodatkami, nie w koronie czy purpurze, ale z siekierą w ręku i fajką w zębach, pracując jak marynarz, ubierając się i paląc jak Niemiec, pijąc wódkę jak żołnierz, przeklinając i walcząc jak oficer warty. Na widok tak niezwykłego cara, zupełnie niepodobnego do dawnych pobożnych władców moskiewskich, lud mimowolnie zadał sobie pytanie: czy to jest prawdziwy car? To właśnie w tej sprawie zalążek legendy o oszustwie cara."

Wasilij Kljuczewski. Kurs historii Rosji, wykład LXIX





To prawda, że historyczne legendy o "zastąpieniu" Piotra Wielkiego pojawiły się na długo przed powstaniem Wielkiej Ambasady. Popularna plotka przypisywała "dziwny sposób życia" cara jego "niemieckiemu", skądinąd obcemu pochodzeniu. Według jednej z wersji jego ojcem był jakiś "Niemiec" z Kukui lub nawet Franz Lefort, przyjaciel i mentor Piotra Aleksiejewicza. Według innej, caryca Natalia Naryszkina faktycznie urodziła dziewczynkę, którą "zastąpił niemiecki chłopiec", a w chwili śmierci wyznała Piotrowi Wielkiemu: "Nie jesteś moim synem, jesteś zastępcą".

Po powrocie Piotra z "podróży do niechrześcijan" powiedziano, że "car został zepsuty przez Niemców". Władca, który "każe golić brodę, nosić niemieckie ubrania i ciągnąć tytoń", a następnie "depcze Boga i usuwa dzwony z kościołów", był postrzegany jako ni mniej, ni więcej, tylko "zepsuty". Z czasem reformy stawały się coraz bardziej radykalne, a ludzie tworzyli całe fantazje na temat Piotra Wielkiego, który został zabity za granicą, i oszusta, który zajął jego miejsce na tronie. Opisali je w drugiej połowie XIX wieku historycy Siergiej Sołowjow i jego uczeń Wasilij Kljuczewski.



Na przykład według "bajki", która miała miejsce w 1704 roku, Piotr Wielki "był po drugiej stronie morza ze swoimi sąsiadami, przeszedł przez ziemie niemieckie i przybył do Szklanego Królestwa" – do Sztokholmu. Rządziła nimi "dziewica", która "znieważyła władcę, wsadziła go na rozgrzaną patelnię i zdjąwszy go z patelni, kazała wtrącić do więzienia". 

Z okazji swoich imienin postanowiła uwolnić Piotra Wielkiego z więzienia, Ale wtedy interweniowali "nasi bojarzy" – "przeżegnali się, zrobili beczkę, wbili w nią gwoździe i chcieli wsadzić do tej beczki tego, władcy". Uratował go łucznik, który położył się na jego miejscu i został wrzucony do morza w beczce. A oszust, który wyglądał jak car, pojechał do Rosji.



W XX i na początku XXI wieku pojawiły się nowe teorie spiskowe. Według jednej z nich Piotr Wielki został zastąpiony w 1691 roku, kiedy car został śmiertelnie ranny podczas szkolenia "armii rozrywkowej" i część rosyjskiej elity postanowiła zastąpić go podobnym holenderskim szkutnikiem.

Według innej, zastąpienie Piotra sobowtórem zostało zorganizowane przez przedstawicieli europejskich elit, a prawdziwy car stał się tajnym więźniem paryskiej Bastylii - "Żelazną Maską" - i został pochowany w 1703 roku.

Autorzy takich teorii wysuwali dziesiątki argumentów:

począwszy od zewnętrznych różnic w wyglądzie Piotra na portretach "przed" i "po" Wielkiej Ambasadzie, a skończywszy na nagłych atakach nerwowych, które zaczęły dochodzić do władcy.

Oficjalna nauka historyczna, która w swoich badaniach opiera się wyłącznie na wiarygodnych źródłach, nie uznaje takich hipotez ze względu na ich słabą bazę dowodową.  








Bardzo możliwe.

Przejmując kontrolę nad cudzym ciałem, w obliczu niewiedzy otoczenia, mając za sobą tysiące lat "praktyki" i oczywiście w każdej chwili możliwość "ucieczki" z zagrożonego ciała - niczego się nie bał i nic sobie nie robił z pozorów.


Teraz jednak działają bardziej subtelnie, bardziej tajnie - musieli na czymś wpaść, jak mówię, nazwa niemiec moim zdaniem pochodzi od zniekształconego - "podmieniec", a nie od "niemy".

To nieprawdopodobne, aby WK tak dosadnie dokopały niemcom, gdy zwyczajowo dokopują Polakom, a o niemcach zawsze dobrze piszą...






Opętanie to straszna broń.







rt.rs/magazin/86333-da-li-su-zamenili-cara-petra-1/

www.culture.ru/s/vopros/dvoynik-petra-i/

maciejsynak.blogspot.com/2020/11/kaligula-opetany-nie-szalony.html







Василий Ключевский

ru.wikipedia.org/wiki/Ключевский,_Василий_Осипович


Кукуя

en.wikipedia.org/wiki/Kukuya

ru.wikipedia.org/wiki/Кукуя



wielkahistoria.pl/wyraz-niemcy-to-obrazliwe-przezwisko-nasi-sasiedzi-nigdy-by-sie-tak-nie-nazwali/








środa, 21 lutego 2024

Ojczysty






...bo pochodzący od Ojca.



Ojczyzna - ziemia Ojca


To wszystko pochodne od Jana (Stwórcy)


"Polszczyznę, jako jeden z niewielu języków, nazywa się ojczystym.

 ta praktyka językowa wskazuje na znaczenie, jakie dla Polaków miały słowa "ojciec", "ojczyzna" i "ojcowizna"

wyraz "ojciec" należy do najstarszych w języku polskim"



Szczególnym problemem jest wyraz „ojciec”, który różni Słowian od wszystkich pozostałych Indoeuropejczyków włączając w to najbliżej z nimi skądinąd spokrewnionych Bałtów; po litewsku bowiem ojciec znaczy tevas, a więc również inaczej niż we wszystkich pozostałych językach indoeuropejskich. 

Natomiast określenia matki, brata, siostry, syna i córki są u Słowian praindoeuropejskie, co wskazuje na ich - i Bałtów - przynależność do tej wspólnoty w okresie matriarchatu, przed ustanowieniem patriarchatu. Później związek Bałtów i Słowian z pozostałymi Indoeuropeczykami musiał się na dłuższy czas zerwać.

[albo świadczy to o tym, że Stwórca najdłużej przebywał wśród Słowian, słowo "ojciec" wiązałbym z nim personalnie, w innych językach istnienie jego osoby zostało szczególnie zamazane poprzez zbabilozowanie pojęcia ojciec  - otwiera się pole do domysłów - MS]

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/06/o-waznosci-jezyka.html




Jego obecność jest bardzo odciśnięta w polskiej kulturze, ale większość ludzi tego nie dostrzega.

Nie ma pojęcia.



Jeszcze będę o tym pisał.






przedruk


21.02.2024



Od "miłości" po "żółć". 

Które polskie słowa są… najbardziej polskie?



W Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego warto wrócić do stawianego nieraz – również na antenach Polskiego Radia – pytania o słowa, które ów język ojczysty najlepiej odzwierciedlają czy też uosabiają.


Zresztą, już samo określenie "ojczysty" przy języku wydaje się być, właśnie, bardzo polskie.




Język naszych ojców


- Polszczyznę, jako jeden z niewielu języków, nazywa się ojczystym. W wielu innych językach europejskich używamy określenia "macierzysty", "język matki" – mówił w radiowej Jedynce prof. Andrzej Markowski.

Językoznawca wyjaśniał, że ta praktyka językowa wskazuje na znaczenie, jakie dla Polaków miały słowa "ojciec", "ojczyzna" i "ojcowizna". Dziś "ojczyste" mogą być dom, miasto czy ziemia, jednak głównie tego słowa używamy w odniesieniu do języka.

- Co ciekawe, w słowniku sprzed stu lat znajdziemy połączenia "język rodzimy" czy "język macierzysty". Teraz jednak już tak byśmy nie powiedzieli - opowiadał prof. Andrzej Markowski.

Warto przy okazji dodać, że wyraz "ojciec" należy do najstarszych w języku polskim. W staropolszczyźnie był to "ociec", w prasłowiańszczyźnie najprawdopodobniej "*otьcь", a znacznie dawniej: być może "*at" czy też zdrobniale "*atta".


Łamańce, szelesty i zbitki

Jakie zatem byłyby - obok "ojczystego" - owe najbardziej polskie słowa? Pytani o to użytkownicy polszczyzny wskazują intuicyjnie na te, które składają się z typowo polskich dźwięków i są dla obcokrajowców prawdziwy artykulacyjnym wyzwaniem.

Byłby to zatem słowa, w których przeważają pięknie szeleszczące głoski szczelinowe i zwarto-szczelinowe: "s", "z", "sz", "cz" czy "c", "dz". Do tego zbioru dodać należy bardzo wiele głosek zmiękczonych, miękkopodniebienną "ch", wargowe (a jeszcze nie tak dawno zębowe) "ł". I ukoronowanie, crème de la crème polszczyzny: zbitki spółgłoskowe. Spotykamy je - i potykamy się czasem o nie - w takich choćby słowach, jak niewinne "trzeba", groźniejsze "zastrzeżenie" czy osławiony "Brzęczyszczykiewicz".

Gaston Dorren, charakteryzując w swojej książce "Gadka. W sześćdziesiąt języków dookoła Europy" język polski, zwrócił właśnie uwagę na owe skomplikowane dźwiękowe właściwości naszego języka. Narzucające się obcokrajowcom, pisze Dorren, zwłaszcza w polskich nazwiskach: od "Wałęsy", przez "Szczęsnego" po "Pszkita" i "Korzeniowskiego".

Szczypta źdźbła, ździebko szczypiorku

W zorganizowanym przez radiową Dwójkę w 2015 roku plebiscycie na najbardziej polskie słowo zwyciężyło "źdźbło". Inne wyróżnione w tym konkursie słowa w dużej mierze również należały do grupy tych "trudnych do wymówienia": "krnąbrność", "chrząszcz" czy "gwóźdź".

Wśród słów zgłaszanych do plebiscytu także nie zabrakło fonetycznych wyzwań: była "szczodrość", "miłość", "gżegżółka", było "jątrzyć" i "dżdżyście" oraz - składająca się ze znaków występujących tylko w języku polskim - "żółć".

- Zamiast "źdźbła" zaproponowałbym "szczypiorek" - mówił w Polskim Radiu Bartek Chaciński, komentując wyniki przywołanego plebiscytu. Jak argumentował autor Dwójkowych felietonów o młodej polszczyźnie, "szczypiorek" ilustruje tak powszechne w języku polskim zdrobnienia, a przy okazji również zmiękczenia.



Polska zamknięta w słowach

Słuchacze, wskazując na słowa "najbardziej polskie", wybierali również te, które ich zdaniem opisują jakoś Polaków, oddają to, co do polskości przynależy.

Już zwycięskie "źdźbło" zawierało w sobie tę "rodzimą symbolikę". - To słowo najbardziej kojarzy mi się z polskim krajobrazem, z polską wsią - mówiła zwyciężczyni językowego konkursu radiowej Dwójki.

Poza tym pojawiły się takie słowa ilustrujące "polskość", jak "bigos", "rzeczpospolita" czy "solidarność". - Jeśli chodzi o "solidarność", jest to w ciągu ostatnich dziesięcioleci lat nasz najlepszy towar eksportowy, nasza marka – podkreślał Bartek Chaciński.


Wśród ogromnego zasobu leksykalnego polszczyzny znajdzie się wiele kandydatów do miana "słów najbardziej polskich". Być może należy na tę kwestię spojrzeć zarówno pod kątem językowym (dotyczącym wymowy, znaczenia czy pochodzenia), jak i emocjonalnym.


Zygmunt Kubiak – znawca kultury antycznej, a przy tym znakomity eseista i tłumacz wrażliwy na urodę słów – w szkicu poświęconym Adamowi Mickiewiczowi pisał: 

"język polski jest przepiękny już w poszczególnych słowach, takich jak «tęsknota» albo «zmierzch». Do dziś też słowa polskie przywołują jedne drugie niezatartymi przez czas echami etymologicznymi: słowo «modry» do dziś się iskrzy jakby rosą, jakby wilgotnością swej barwy, bo swoim dźwiękiem przywołuje słowo «mokry». «Świat» się rozjarza nad nami słońcem albo wschodzi łuną gwiazd, gdy słyszymy w nim słowo «świecić». Słowo «błogi» jest naprawdę błogie w brzmieniu, a słowo «cisza» – ciche".



jp

Źródła:

Gaston Dorren, Gadka. W sześćdziesiąt języków dookoła Europy, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2012; Zygmunt Kubiak, O dwóch stylach Mickiewicza, w: tenże, Uśmiech kore, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 2000.





Sondaż ws. języka ojczystego polskiego:

dokument pdf

Prezentacja programu PowerPoint (pan.pl)

rjp.pan.pl/images/stories/sondaż_dzień_języka_ojczystego.pdf




29.01.2024


W poszukiwaniu najstarszych polskich wyrazów. 

"Niektóre mają pięć tysięcy lat"





Badaniem historii wyrazów - zarówno ich znaczenia, jak i budowy - zajmuje się osobny dział nauki o języku zwany etymologią. Okazją do przyjrzenia się tej dziedzinie językoznawstwa jest przypadająca 29 stycznia 168. rocznica urodzin Aleksandra Brücknera, wybitnego slawisty, autora "Słownika etymologicznego języka polskiego". To wydane 96 lat temu - i wielokrotnie wznawiane - dzieło było pierwszym tego typu słownikiem pojedynczego języka słowiańskiego. Do dziś pozostaje ważnym źródłem o dziejach polszczyzny.


Dociekania o pochodzeniu wyrazów mają swoją bardzo długą, sięgającą starożytnych filozofów tradycję.

- Etymologia była od zawsze tą dziedziną językoznawstwa, którą uprawiali nie tylko specjaliści, lecz także ludzie wiedzeni wyłącznie ciekawością, chęcią poznania otaczającej nas rzeczywistości. Dzięki poszukiwaniom początków słów, ich pokrewieństw, chcieli sobie wyjaśnić różne skomplikowane sprawy - mówił w Polskim Radiu językoznawca Marian Jurkowski.

Nietrudno zgadnąć, że te nieprofesjonalne próby rekonstrukcji historii słów i ich znaczeń opierały się na dalekich od nauki poszlakach. I tak według tak zwanej etymologii ludowej (skojarzeniowej, legendarnej, odnoszącej się najczęściej do nazw własnych) "Częstochowa" wywodzi się od wyrazów "często" i "chować", kurpiowskie "Łupańce" to połączenie "pupańców" (mieszkańców wsi Pupy) i czasownika "łupić", a "Gniezno" oczywiście przechowuje w nazwie "gniazdo" (orle, rzecz jasna).

Adam i Ewa znali język polski

Ten ostatni przykład na niefachową etymologię pochodził z kroniki Galla Anonima - w piśmiennictwie z Polską związanym od początku bowiem można trafić na przykłady "historii wyrazów". Zresztą, pierwsze zapisane po polsku zdanie wiąże się również z etymologicznymi poszukiwaniami. XIII-wieczny autor "Księgi henrykowskiej" zapisuje: "Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj", ponieważ chce wyjaśnić, skąd pochodzi nazwa miejscowości "Brukalice" (cytowane zdanie wypowiada Czech Boguchwał, którego od częstego pomagania żonie przy pracy, "bruczenia", zwano również "Brukałem", a od tego powstały "Brukalice").

Nieprofesjonalne etymologie zamieniały się czasem w feerię fantazyjnych narracji. Wsławił się tym przede wszystkim żyjący na przełomie XVI i XVII w. ks. Wojciech Dębołęcki, który w "Wywodzie jedynowłasnego państwa świata" dowodził, że "język słowieński" jest najstarszym językiem świata. Mówiono nim jeszcze w raju, a słowa greckie czy łacińskie są jedynie zniekształconymi formami polskich słów. Stąd "litera" pochodzi od "lita rzecz", "autor" to ten, który "dał tor", a "papyrus" to rzecz "pod pióro".

(nie mylił się... za to Bruckner jest podejrzany... - MS)


Wśród przednaukowych przykładów na polską etymologię warto również przywołać poetyckie próby naszych romantycznych wieszczów. Mickiewicz, Słowacki czy, chyba najczęściej, Norwid próbowali doszukiwać się źródeł wyrazów, a tym samym "odkryć" ich znaczenia. Wprzęgali to wszystko w wielką literaturę, więc taka "etymologia" broniła się swoim kontekstem. I tak na przykład "Polska" to połączenie wyrazów "ból" i "skała" (to pomysł Słowackiego), a "piękno" pochodzi od "pieśni" i "jęku" (według Norwida).



Jak długo żyją wyrazy?

Aleksander Brückner, wydając w 1927 roku swój "Słownik etymologiczny języka polskiego", położył podwaliny pod polską etymologię opartą na wiedzy językoznawczej. Podjął się tym samym ogromnego wyzwania, bo etymologia to nauka szalenie wymagająca.

- To są badania niesłychanie żmudne - podkreślał w radiowej audycji Marian Jurkowski. - Po pierwsze, trzeba dla każdego słowa wynaleźć wszystkie przykłady, które ukazały się w piśmie od czasów najdawniejszych po współczesne. Trzeba prześledzić znaczenia tych słów, zmienność ich znaczeń. Po drugie, trzeba się odwołać do języków pokrewnych, wszystkich słowiańskich. Należy zestawić słowa nie tylko będące w obiegu literackim ogólnym, ale i w dialektach, w narzeczach - tłumaczył językoznawca.

To nie wszystko. Posiłkując się gramatyką porównawczą, etymolog powinien zrekonstruować wcześniejsze postaci opisywanego wyrazu. Aż do językowych prapoczątków.

- Trzeba dotrzeć do prajęzyka, do języka praindoeuropejskiego, który sam w sobie jest umotywowaną naukowo hipotezą. Sięgamy więc wstecz do 3000 roku przed naszą erą - mówił badacz.

Etymologia, mówili goście radiowej audycji, wskazuje zatem wyrazy, które mają kilka tysięcy lat. Językoznawców interesuje bowiem i to, jak długo wyrazy żyją. Na przykład "matka", jeden z najstarszych w polszczyźnie wyrazów, "siostra" czy "brat". To są wyrazy, podkreślano w audycji, które istniały pięć tysięcy lat temu, a może i wcześniej.

Rzecz jasna, istniały w tym sensie, że zachowały się w nich pierwiastki dawnych wyrazów, pochodzących z języka praindoeuropejskiego, przodka takich języków, jak grecki, ormiański, hindi, angielski czy właśnie polski.


Mḗtēr - māter - mać - matka

Brücknerowski sposób na archeologię wyrazu można prześledzić na podstawie słownikowego hasła "matka". Oto okazuje się, że kiedyś było to słowo zdrobniałe, a jego źródłem jest "mać". Z tego wyrazu (zakonserwowanego dziś, o ironio, w wulgaryzmach) powstały dwie inne oboczne formy na określenie rodzicielki: "macierz" i "maciora". Już jednak w "Bogurodzicy" (zapisanej w XV w.) występuje znana nam do dziś "matka". "Macierz" i "maciora" zostały w polszczyźnie, ale już pod nieco innym znaczeniem.

Autor "Słownika etymologicznego" pokazuje również, jak dawnym wyrazem jest "matka": podobne (zmienione mechanizmami językowej ewolucji) formy można znaleźć i w językach indoaryjskich, w greckim, w łacinie czy w niemieckim.




Aleksander Brückner, strona ze "Słownika etymologicznego języka polskiego", Kraków 1927. Fot. Polona



Wyrywał kartki, nie podawał skąd

Lektura tego przykładowego hasła ze "Słownika etymologicznego" unaocznia archaicznie już dziś brzmiący styl, w jakim pisał Brückner. Jednak nie ta cecha - trochę oczywista, wszak dzieło ma już sto lat - jest przedmiotem krytyki "Słownika" ze strony współczesnych uczonych.

- Słownik Brücknera uważany jest za nieco przestrzały, niespełniający wymogów nowoczesnej filologii - mówili goście audycji "Thesaurus, czyli skarbiec języka polskiego". Według językoznawców Brückner był niekonsekwentny (czasami rekonstruował wyraz bardzo dokładnie, czasami rzucał tylko drobną wskazówkę), a przede wszystkim: niektórych językowych hipotez nie dowodził, nie podawał źródeł, na których podstawie podawał genezę wyrazu.

- To właśnie jest zarzut o brak ścisłości naukowej. Ale Brücknera podobno miał taki zwyczaj, że jeśli coś go zainteresowało w jakiejś książce, wyrywał kartkę i chował ją, nie troszcząc się później o źródło - opowiadał jeden z gości przywołanej audycji. (akurat! duby smalone plótł! - MS)


Ale polscy językoznawcy są zgodni w jednym: słownik Brücknera ma wartość nieprzemijającą. - Tam jest zawarta pamięć tego wielkiego uczonego, ale również i jego fantazja. Naukowość w tym przypadku nie polega bowiem nie tylko na tym, że cytuje się cudze prace, ale i na tym, że potrafi się tworzyć własne pomysły – podkreślał gość Jerzego Gruma.

W ponad 5800 hasłach znaleźć można objaśnienia etymologiczne około 26 tysięcy wyrazów, w tym wielu nazw własnych, wyrazów archaicznych czy środowiskowych ("sempiterna" to w języku żaków "tyłek", notował wielki uczony).

Znaczna grupa objaśnianych przez Aleksandra Brücknera wyrazów posiada określenie "prasłowo". Tym wielkiej urody mianem badacz opatrywał wyrazy według niego najdawniejsze, sięgające zamierzchłych czasów. W wyrazach tych, jak w bursztynie, zakrzepły dźwięki i znaczenia, które przetrwały milenia.





jp

Źródła:

Aleksander Brückner, "Słownik etymologiczny języka polskiego", wyd. Wiedza Powszechna (przedruk w wydania pierwszego), Warszawa 2000; Bogdan Walczak, "Zarys dziejów języka polskiego", Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1999; Nota o "Słowniku etymologicznym języka polskiego" A. Brücknera autorstwa dr Krystyny Długosz-Kurczabowej na: www.leksykografia.uw.edu.pl; Ewa Rogowska-Cybulska, "Etymologie ludowe nazw obiektów niezamieszkanych w "Legendach i podaniach Kurpiów", "Białostockie Archiwum Językowe" nr 18.








03.11.2023

Baudouin de Courtenay. Polak, który zrewolucjonizował myślenie o języku



- Był jednym z ojców nowoczesnego językoznawstwa ogólnego - podkreślał w Polskim Radiu prof. Marian Jurkowski, opowiadając o Janie Niecisławie Ignacym Baudouinie de Courtenay. Znakomitym uczonym, a jednocześnie odważnym wolnomyślicielu, kandydacie w wyborach w 1922 roku na prezydenta RP.


Francuscy przodkowie Baudouina de Courtenay przybyli do Polski w XVIII wieku, wybierając ten kraj za swoją ojczyznę. Jeden z nich był mieszczańskim działaczem, sekretarzem magistratu warszawskiego w Sejmu Czteroletniego. Z kolei ojciec przyszłego lingwisty, Aleksander, brał udział w powstaniu styczniowym.

Baudouin de Courtenay, urodzony w 1845 w Radzyminie, był absolwentem warszawskiej Szkoły Głównej (w dziedzinie nauk historyczno-filologicznych), doktoryzował się zaś w 1870 roku Lipsku. Pięć lat później został już profesorem językoznawstwa porównawczego na Uniwersytecie Kazańskim i Uniwersytecie Dorpackim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości pracował na uczelniach w Krakowie i w Warszawie.

- Był twórcą tzw. kazańskiej szkoły w lingwistyce światowej. Wśród jego osiągnięć trwałą wartość ma próba teorii alternacji fonetycznej, gdzie po raz pierwszy wprowadzą analizę fonetyczną, rozwiniętą później w szkole praskiej - mówił o Baudouinie de Courtenay prof. Marian Jurkowski.

Polski uczony, jak dookreślał w innej radiowej audycji prof. Władysław Lubaś, podłożył podwaliny pod nowoczesna metodologię w językoznawstwie. - Wprowadził zasadę badań żywego języka. W XIX wieku językoznawcy uważali, że prawdziwie badania naukowe są wówczas, gdy bada się tekst pisany. Baudouin de Courtenay to przełamał, spojrzał na język psychologicznie - tłumaczył prof. Lubaś.

Dzięki takiemu spojrzeniu - rozróżnieniu na język jako abstrakcyjny system i jako mówioną jego realizację - Baudouin de Courtenay, wraz ze swoim uczniem Mikołajem Kruszewskim, wyodrębnił w systemie językowym "fonem": "psychiczny odpowiednik głosu".

Baudouin de Courtenay został uczonym światowej miary - członkiem wielu akademii naukowych, doktorem honoris causa wielu uniwersytetów. Wśród jego badawczych zainteresowań znalazły się również m.in. gwary (był pionierem w tej dziedzinie, gdyż tym tematem zajmowali się wówczas jedynie etnografowie), historia języka polskiego, gramatyka porównawcza języków słowiańskich, mowa dziecka czy sztuczne języki.

Jak podkreślał w Polskim Radiu prof. Jerzy Jedlicki, Baudouin de Courtenay wcielał charakterystyczny dla przełomu XIX i XX wieku ideał intelektualisty, który zdobywa autorytet najpierw akademicki, a następnie zabiera głos w wielu kwestiach społecznych.

- Był konsekwentnym racjonalistą i wolnomyślicielem. Uznawał, że ostateczną instancją w kwestiach moralnych jest sumienie człowieka wrażliwego i dobrego, jak również jego rozum. Dlatego stawał zawsze w obronie wolności sumienia, wyznawania i niewyznawania religii, w obronie świeckiego państwa - mówił prof. Jedlicki.

Znakomity lingwista był przy tym nieprzejednanym wrogiem antysemityzmu ("proroczo dojrzał w nim ideologię zbrodniczą", jak zauważył prof. Jedlicki), kary śmierci, należał do przeciwników wszelkich form nacjonalizmu i, jako pacyfista, "militaryzacji życia społecznego" czy "kultu wodza".

W dowód uznania jego walk z ksenofobią mniejszości narodowe wysunęły w 1922 roku kandydaturę Baudouina de Courtenay na prezydenta Polski. Był jednym z pięciu kandydatów, wybory ostatecznie wygrał Gabriel Narutowicz.


Jan Niecisław Ignacy Baudouin de Courtenay - który zmarł 3 listopada 1929 w Warszawie - jest autorem nie tylko bardzo wielu prac naukowych i publicystycznych. Wydał on również zbiór aforyzmów zatytułowany "Myśli nieoportunistyczne". Pisał w nim: "Akcje z głupoty ludzkiej są najpewniejszemi. Przedsiębiorstwa i stowarzyszenia oparte na takich akcjach będą istnieć wiecznie".








Prawym Okiem: Etymologia nazwy Polacy (maciejsynak.blogspot.com)







sobota, 6 stycznia 2024

Niemcy

 


Ja to zawsze muszę coś znaleźć...


Tak, dzisiejsze Niemcy, podobnie jak cała Europa i pewnie niezła część świata (jeszcze tego do końca nie sprawdziłem) była zasiedlona za sprawą Jan z Kolna - Świadka powstania ludzkości, a może nawet jej Stwórcy...



I tak niemieckie (dzisiaj) miasto Kolonia także powstało na miejscu wcześniej zainicjowanym przez niego. 

Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.



Skoro państwo niemieckie sprzeniewierzyło się przeciwko niemu - niech ludzkość zdecyduje i odda je nam, potomkom Lechitów,  tym, którzy sprzeciwiają się Cywilizacji Śmierci.


Najlepiej z całymi Niemcami.


Zaprowadzimy tam prawdziwy porządek - nie udawany.


To zainicjuje pozytywne zmiany na całym świecie.

I wtedy też na całym świecie - zapanuje pokój.








niedziela, 7 maja 2023

Karpatyzmy








przedruk



Jak to się stało, że góral z Polski, Ukrainy czy Słowacji może wiedzieć, co oznaczają rumuńskie brânză, strungă albo baci? To wszystko karpatyzmy, które dotarły za sprawą Wołochów – pierwotnie bałkańskich grup etnicznych, które zajmowały się w głównej mierze pasterstwem oraz wędrowały po ogromnym obszarze Europy Wschodniej mniej więcej od X do XVII wieku. Wołosi zasiedlali nowe tereny, najpierw na Bałkanach, później wzdłuż Łuku Karpat, asymilowali się z lokalną ludnością i przynosili ze sobą cały wachlarz terminologii pasterskiej i topograficznej. Na tereny dzisiejszej Polski pierwsze grupy Wołochów dotarły około XIV–XV wieku.


Słowa, które rozpowszechniły się w obszarze bałkańsko-karpackim za sprawą Wołochów, zazwyczaj dotyczące gospodarki pasterskiej, życia na hali, zwierząt, roślin czy ukształtowania terenu, nazywamy karpatyzmami bądź też, bardziej precyzyjnie, karpatobałkanizmami. Charakteryzują się one zgodnością leksykalno-semantyczną bez względu na grupę i rodzinę danego „języka-gospodarza”, który je zapożyczył. 

Tożsame powołoskie wyrazy znajdziemy dzisiaj zatem w językach grupy romańskiej (np. rumuńskim, arumuńskim), słowiańskiej (np. bułgarskim, ukraińskim, serbskim, polskim), ugrofińskiej (węgierskim) czy w niespokrewnionym z innymi języku albańskim. 

Tylko spójrzcie na przykład słowa bryndza (ser):

brânză [brɨnzə] (rumuński)

bryndza [brindza] (słowacki)

brindza [brɪndza] (czeski)

бринза [brɪnza] (ukraiński)

brenza [brɛnzɒ] (węgierski)

брънза [brɤnza] (bułgarski)

(për)brëndësa [pəɾbɾəndəsa] (albański – wyjątkowo w znaczeniu innym niż ‘ser’)

πρέντζα [predza] (grecki)











Język wołoski?



No dobrze, Bałkany i Karpaty, ale dlaczego pierwsze skrzypce gra tutaj Rumunia?


Wołosi nie posługiwali się jednym konkretnym językiem, dlatego też niepoprawne jest używanie terminu „język wołoski”. Językoznawcy uważają, że ludność ta używała różnych etnolektów bałkanoromańskich, będących połączeniem łaciny ludowej z substratem (wcześniejszym podłożem językowym) iliryjsko-trackim i naleciałościami z języków południowosłowiańskich czy z greckiego. Współcześnie najbliższe dawnym etnolektom bałkanoromańskim są języki wschodnioromańskie, z których najpopularniejszym jest zdecydowanie język rumuński – właśnie dlatego traktuje się go jako swoiste medium do badania karpatyzmów. Ponadto Rumuni – słusznie lub nie, nie będę tego dzisiaj oceniać – traktują historię Wołochów jako część swojej historii narodowej.
W języku polskich górali

W języku polskich górali można odnaleźć kilkadziesiąt słów, które przynieśli ze sobą osadnicy wołoscy.

Oto kilka z nich w porównawczym zestawieniu z wariantem rumuńskim:

baca – najważniejszy pasterz na hali (rum. baci)
watra – ognisko (rum. vatră)
koliba – szałas pasterski (rum. colibă)
cap – kozioł (rum. țap) – to jedno z najstarszych słów zapożyczonych od Wołochów (notowane w Polsce już w 1440 roku); przeszło z góralszczyzny do dialektu małopolskiego i za jego sprawą jest znane w całej Polsce
fujarka – instrument muzyczny (rum. fluier)
strąga – wyjście z zagrody dla owiec, w którym się je doi (rum. strungă)
jafery – borówki (rum. afină, dialektalnie też afiră)
gieleta – drewniane wiadro do dojenia owiec (rum. găleată ‘wiadro’)

Specyficzną kategorią karpatyzmów są toponimy – nazwy terenowe. Wołosi mieli bardzo bogate słownictwo w zakresie oronimów (nazw górskich), w końcu to góry były przez wieki ich domem. Inaczej nazwali górę przypominającą okrągłą mogiłę (ciucă), inaczej tę najbardziej wybitną i odosobnioną (măgură), a jeszcze inaczej wyjątkowo stromą lub z urwiskiem (groapă). Mieli również kilka nazw na przełęcze, np. prislop lub tarniță.







To właśnie dzięki Wołochom możemy dzisiaj mówić o rozsianych po naszych górach Magurach, Drapach, Przysłopiach czy też o bieszczadzkiej Tarnicy.








Autorka: Julia, @opowiescizruminii

Korekta: Agata @ztekstem



Źródła

Anna Oczko, Wołoski karpatyzm leksykalny a terminologia pasterska, https://vlachs-project.eu/

Mihai Mitu, Câteva observaţii pe marginea lexicului păstoresc de origine română în limba polonă (I), Romanoslavica XLVI, nr. 1, 2010.

Mieczysław Karaś, Ze studiów leksykologicznych i onomastycznych; wybór i opracowanie Jerzy Reichan i Maciej Rak, Kraków 2017.

dexonline.ro (słownik języka rumuńskiego)





całość tutaj:







czwartek, 21 października 2021

Jak to jest z nazwami

 


Nazewnictwo grup społecznych - przykład powstawania nazw.












Przykłady z Kaszub i Kociewia:


Kaszubi (kaszub. Kaszëbi) – grupa ludności zamieszkująca Pomorze Gdańskie i wschodnią część Pomorza Zachodniego, wywodząca się od wschodniej grupy zachodniosłowiańskich plemion pomorskich.


Dzielą się na wiele podgrup etnograficznych, zróżnicowanych językowo i kulturowo:

- Kaszubi północni – Bëlôcë,
- Gochy – Gôchë,
- Józcy – Józcë lub Mucnicy – Mùcnicë,
- Krubanie – Krëbane,
- Lesacy – Lesôcë,
- Morzanie – Mòrzanie,
- Rybaki – Rëbôcë,
- Borowiacy Tucholscy – Borowiany,
- Tuchòłki,
- Zaboracy – Zabòrôcë

Odrębną i izolowaną podgrupą (wymarłą w XX w.) byli Słowińcy.



Spośród Kociewiaków wyróżniano następujące grupy etniczne:

Lasacy – w Borach Tucholskich
Feteracy – z okolic Pelplina
Górale – zamieszkujący wyżynne obszary w północnej części regionu
Piaskarze – w okolicach Śliwic
Olędracy – zamieszkujący nad Wisłą
Samburczycy – z okolic Tczewa







https://sanockabibliotekacyfrowa.pl/dlibra/publication/456/edition/420/content

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kociewie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Kaszubi



niedziela, 3 października 2021

Pelazgowie

 

Pierwszy raz to przeczytałem wczoraj..

Kilka lat intuicyjnie dochodziłem do wniosków, jak doszło do zakłamania historii, a tutaj to jest po prostu napisane wprost.



Dziejach , grecki historyk Herodot z Halikarnasu się wiele odniesień do Pelasgians. W księdze 1 Pelazgowie są wymienieni w kontekście Krezusa, który stara się dowiedzieć, kim byli najsilniejsi Grecy, aby się z nimi zaprzyjaźnić. [40] Następnie Herodot ambiwalentnie zaklasyfikował język pelazgijski jako „ barbarzyński ” i omówił różne obszary zamieszkiwane (lub wcześniej zamieszkiwane) przez pelazgów/mówców pelazgów wraz z ich różnymi sąsiadami/współmieszkańcami: [41] [42]

Nie jestem w stanie stwierdzić z całą pewnością, jakim językiem mówili Pelazgowie, ale moglibyśmy rozważyć mowę Pelazgów, którzy nadal żyją w osadach nad Tyrrenią w mieście Kreston, dawniej sąsiadujących z Dorami, którzy w tamtym czasie mieszkali w krainie zwanej obecnie Tessaliotis; także Pelasgianie, którzy kiedyś mieszkali z Ateńczykami, a następnie osiedlili Plakia i Skylake w Hellesponcie; i wraz z tymi, którzy żyli ze wszystkimi innymi społecznościami i byli kiedyś Pelasgianami, ale zmienili swoje imiona. Jeśli można sądzić po tych dowodach, Pelasgianie mówili językiem barbarzyńskim. Tak więc, jeśli we wszystkich tych miejscach mówiono językiem pelasgijskim, ludność Attyki będąc pierwotnie pelazgijską, musiała nauczyć się nowego języka, kiedy zostali Hellenami. W rzeczywistości mieszkańcy Krestonia i Plakia nie mówią już tym samym językiem,

Co więcej, Herodot omówił stosunki między Pelazgami a Hellenami [43] [44], które według Peryklesa Georgesa odzwierciedlały „rywencję wewnątrz samej Grecji między [...] Dorian Spartą i Jońskimi Atenami”. [45] W szczególności Herodot stwierdził, że Hellenowie oddzielili się od Pelazgów, przy czym pierwsza grupa przewyższała liczbowo drugą grupę: [46]

Co do Hellenów, wydaje mi się oczywiste, że odkąd powstały, zawsze używali tego samego języka. Na początku byli słabi, gdy zostali oddzieleni od Pelasgian, ale z małej grupy rozwinęli się w tłum, zwłaszcza gdy przyłączyło się do nich wiele ludów, w tym wielu innych barbarzyńców. Co więcej, nie sądzę, aby Pelasgian, który pozostał barbarzyńcami, kiedykolwiek rósł znacząco w liczbie lub sile.

W księdze 2 Herodot nawiązał do Pelazgów jako mieszkańców Samotraki , wyspy położonej na północ od Troi, zanim przybył do Attyki. [47] Co więcej, Herodot napisał, że Pelazgowie po prostu nazywali swoich bogów theoi przed nazwaniem ich na tej podstawie, że bogowie ustanowili wszystkie sprawy w swoim porządku ( thetes ); autor stwierdził również, że bogami Pelazgów byli Cabeiri . [48] Później Herodot stwierdził, że całe terytorium Grecji (tj. Hellas ) było początkowo nazywane „Pelasgia”. [49]

W księdze 5 Herodot wymienił Pelazgów jako mieszkańców wysp Lemnos i Imbros . [50]

W księdze 6 Pelazgowie z Lemnos byli pierwotnie Hellespontyńskimi Pelazgami, którzy mieszkali w Atenach, ale których Ateńczycy przesiedlili na Lemnos, a następnie uznali za konieczne odbić wyspę. [51] To wypędzenie (nie-ateńskich) Pelazgów z Aten może odzwierciedlać, według historyka Roberta Bucka, „mętne wspomnienie o ekspedycji uchodźców, blisko zbliżonej w mowie i zwyczaju do Ateńczyków, do kolonii jońskich”. [52] Również Herodot napisał, że Pelazgowie na wyspie Lemnos naprzeciwko Troi kiedyś porwali greckie kobiety z Aten dla żon, ale ateńskie żony stworzyły kryzys, ucząc swoje dzieci „języka attyckiego” zamiast pelasgijskiego. [53]


Wątek podobny do Porwania Sabinek i Pieśni o buncie wójta Krakowa Alberta !!  


W księdze 7 Herodot wspomniał o „ pelasgijskim mieście Antandrus ” [54] i napisał o jońskich mieszkańcach „ziemi zwanej obecnie Achają” (tj. północno-zachodnim Peloponezem) „zwanych, według greckiego przekazu, Aegialean Pelasgi lub Pelasgi wybrzeża morskiego”; później nazywano ich Ionianami . [55] Co więcej, Herodot wspomniał, że wyspiarze z Morza Egejskiego „byli rasą Pelasgian, która w późniejszych czasach przybrała nazwę Ionians” i że Eolowie , według Hellenów, byli znani w starożytności jako „Pelasgians”. [56]

W księdze 8 Herodot wspomniał, że Pelazgowie z Aten byli wcześniej nazywani Cranai . [57]



"sami" sobie nadali nowe miano

jak już mieli mózgi przeryte metodami opisanymi na blogu...











Historii wojny peloponeskiej grecki historyk Tukidydes pisał o Pelazgonach, stwierdzając, że: [58]

Przed czasem Hellena , syna Deucaliona [...] kraj nosił nazwy różnych plemion, w szczególności Pelasgijczyków. Dopiero gdy Hellen i jego synowie stali się silni w Fthiotis i zostali zaproszeni jako sojusznicy do innych miast, jeden po drugim stopniowo uzyskali od połączenia imię Hellenów ; chociaż upłynęło dużo czasu, zanim to imię mogło przylgnąć do wszystkich.

Autor uważa, że ​​Ateńczycy żyli w rozproszonych niezależnych osadach w Attyce ; ale w jakiś czas po Tezeuszu zmienili miejsce zamieszkania na Ateny , które były już zaludnione. Działka pod Akropolem została nazwana „Pelasgian” i została uznana za przeklętą, ale Ateńczycy i tak osiedlili się tam. [59]

W związku z kampanią przeciwko Amfipolis Tukidydes wspomina, że ​​kilka osad na cyplu Aktē było domem dla: [60]

[...] mieszane rasy barbarzyńców mówiące dwoma językami. Jest też mały pierwiastek chalcydyjski ; ale większa liczba to Tyrreno-Pelazgowie, niegdyś osiedleni na Lemnos i Atenach, oraz Bisaltowie, Krestończycy i Eoniowie; wszystkie miasta są małe.


W jego opis Grecji , Pauzaniasz wspomina Arkadyjczycy którzy stwierdzają, że pelazgos (wraz z jego naśladowców) był pierwszym mieszkańcem ich ziemi. [66] Po zostaniu królem, Pelasgus wynalazł chaty , kożuchy i dietę składającą się z żołędzi , zarządzając ziemią nazwaną jego imieniem „Pelasgia”. [67] Kiedy Arcas został królem, Pelasgia została przemianowana na " Arkadia ", a jej mieszkańcy (Pelasgians) zostali przemianowani na "Arkadianie". [68] Pauzaniasz wspomina również Pelazgów jako odpowiedzialnych za stworzenie drewnianego wizerunku Orfeuszaw sanktuarium Demeter w Therae [69], a także wypędzenie Minyjczyków i Lacedemończyków z Lemnos.


o, jaka metoda na podmienianie nazw!


to jest po prostu ewidentne


Strabon dedykuje część swojej geografii Pelazgonom, odnosząc się zarówno do własnych opinii, jak i opinii wcześniejszych pisarzy. O swoich opiniach mówi: [29]

Co się tyczy Pelasgich, prawie wszyscy zgadzają się przede wszystkim, że jakieś starożytne plemię o tej nazwie rozprzestrzeniło się po całej Grecji, a zwłaszcza wśród Eolów z Tesalii.

Definiuje Pelasgian Argos jako „pomiędzy ujściami rzeki Peneus i Termopilami aż do górzystego kraju Pindus ” i stwierdza, że ​​wziął swoją nazwę od panowania Pelasgian. Zalicza także plemiona Epiru jako Pelazgów (w oparciu o opinie „wielu”). Lesbos nazywa się Pelasgian. Caere zostało zasiedlone przez Pelasgians z Tesalii, którzy nazwali je dawną nazwą „Agylla”. Pelasgianie osiedlili się również wokół ujścia Tybru we Włoszech w Pyrgi i kilku innych osadach pod wodzą króla Maleosa.

 






zwracam uwagę:

"jakieś starożytne plemię" (ogólniki)

" w oparciu o opinię „wielu”" (ogólniki)



Grecy nazywali swoich sąsiadów Sąsiadami (pelazgas), a nie po ich imieniu - dajmy na to - Skolibami (to tylko przykład!) - tak samo ktoś jak o Polakach z krańca kraju - Ukraińcami!!

A w polskojęzycznym internecie od lat o rodakach pisze się "ten Polak" - jak o kimś obcym. 

Ale zasada jest ta sama.

Także - pani redaktor mówi o przeszłości - "w czasach Słowiańskich" tak jakby czasów słowiańskich nie było teraz.







https://en.wikipedia.org/wiki/Pelasgians


foto:   https://zeus10.wordpress.com/2009/01/21/the-pelasgians-our-neighbor/