Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 6 stycznia 2015

Miasta przestają wyrzucać pieniądze na Owsiaka



W Elblągu finału w tym roku finału w nie będzie. Poznaniu nie robi scen przed Zamkiem. Do złej passy Jerzego Owsiaka dołoży się Ostrołęka. Miasta nie chcą dawać pieniędzy na kolejne, rozbuchane imprezy WOŚP?



Kiedy pojawiło się sporo informacji o wyroku w procesie Jerzego Owsiaka przeciwko blogerowi Matka Kurka – ludziom otworzyły się oczy i zobaczyli prawdziwy obraz WOŚP. Sąd wykazał szereg nieścisłości w zeznaniach Owsiaka, który w jednym zdaniu zaprzeczał czemuś, a w następnym to potwierdzał.
„Nie będzie światełka do nieba, koncertów, nowych rekordów zbiórki pieniędzy, a zapewne także wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy kwestujących z puszkami po ulicach Ostrołęki” – pisze  „Tygodnik Ostrołęcki”. Porażka będzie dla Owsiaka tym dotkliwsza, iż Ostrołęka stanowi strategiczny punkt dla jego działalności ze względu na tamtejszy zakład Stora Enso produkujący puszki dla wolontariuszy.

Przez 17 lat Ostrołęka produkowała 160 tys. puszek. Tym razem w maliny wpuszczono Tychy.  - Szacujemy, że podczas finału w tych puszkach znajdzie się ok. 15 mln dolarów - mówił Jurek Owsiak. - Skarbonki są w kolorach tęczy, bo chcieliśmy aby siały optymizm. Do czego doszło? Kolorystyka sodomitów symbolem rżnięcia (teraz orkiestry ) naiwniaków takiego że aż się tęczowo w oczach robi.
15 mln. dolców, do tego sporo inflatujacych złotówek a wódz-dyrygent ani się nie zająknie o tym gdzie są rozliczenia pieniędzy. Mimo wezwania sądu. Matka Kurka rzuca nieco światła:

"O tym, że Jerzy Owsiak zatrudnił swoją żonę na stanowisku dyrektora medycznego, żeby było śmieszniej, już wiemy.
Precyzyjnie rzecz ujmując Lidia Niedźwiedzka-Owsiak powstrzymała się od głosu przy podejmowaniu decyzji o swoim zatrudnieniu, ale uchwałę podpisała.
Wypłaty dla „Dzidzi” dawno się zdezaktualizowały, w ostatnim dostępnym sprawozdaniu merytorycznym pensja dyrektor medycznej zawiera się w widełkach 14 do 19 tysięcy.
Jednak to nawet nie jest czubek góry lodowej, jeśli chodzi o podpisywanie umów i wypłatę środków w układzie Owsiak płaci żonie, żona płaci Owsiakowi, Owsiakowie płacą Owsiakom.
Takie „filantropijne” decyzje w większości podejmuje Konwent Fundatorów w skład, którego wchodzą założyciele fundacji, a było ich siedmioro: Jerzy Owsiak, Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, Bohdan Maruszewski, Piotr Burczyński, Paweł Januszewicz, Walter Chełstowski, Beata Bethke. Dwa ostatnie nazwiska nie pojawiają się na Konwencie od wieków, co najwyżej przysyłają jakiś list informujący, że nie wezmą udziału w posiedzeniu Konwentu.

Aby decyzje podjęte przez Konwent były prawomocne muszą się zebrać co najmniej 4 osoby i uchwalić większością głosów na przykład pensję dyrektorki WOŚP.
Od lat Konwent zbiera się maksymalnie w pięcioosobowym składzie: Jerzy Owsiak, Lidia Niedźwiedzka-Owsiak, Bohdan Maruszewski, Piotr Burczyński, Paweł Januszewicz. W minimalnym składzie czteroosobowym małżeństwo Owsiaków ma 50% głosów, a gdyby zabrakło, to trzecim bliźniakiem jest Bohdan Maruszewski, ten najbardziej znany lekarz kojarzony z WOŚP.
Tak czy siak wszystkie uchwały, jakie znam, były podejmowane jednogłośnie, zatem skład i proporcje nie mają większego znaczenia."   

Wiecej TU: http://www.kontrowersje.net/


W Poznaniu orkiestra nie zagra na scenie przed Zamkiem, ale w Sali Wielkiej. Przed Zamkiem ma za to stanąć telebim. Rzecznik Centrum Kultury Zamek nie pozostawia wątpliwości: przeniesienie koncertów w inne miejsce spowodowane jest oszczędnościami. Dotychczas bowiem to Centrum brało na siebie część kosztów „grania” Orkiestry, takich jak scena, oświetlenie, nagłośnienia czy zabezpieczenie imprezy. W 2015 roku budżet instytucji zostanie jednak okrojony.

I tak dalej. Oby wszystkie i jeszcze więcej miast i miasteczek zrezygnowało z tzw. pomocy tego osobnika! Ale póki co Wciąż Oszukujemy Ślepych Polinów

   

Adieu złoty melon...

   
 

Ja wiem że w dalszym ciągu jest wielu mających zamiast mózgu jarocińskie błoto i nic do nich nie dociera. Ale życzę im dużo zdrówka.
Sąd jednak jest (jak widzieliście)  tym raczej raczej po stronie prawdy.
PS. Nie ma się co martwić o przyszłość smakosza złotych melonów. Jak się orkiestra rozpadnie będzie miał zajęcie.
   
Pan doktor Owsiak zajmie się pracą naukowąi będzie to  dzieło na temat, jak pokazuje na fotce, dotyczące strzyżenia baranów zarządzajacych uczelniami w PRL-Bis. Sam Jerzy Owsiak przyznał, że pierwszy w życiu doktorat go zaskoczył. - Jestem przeciętnym Kowalskim i też to tak odbieram. Nie jestem alfą i omegą, wręcz przeciwnie - powiedział Owsiak. Całkowita zgoda z tym "wręcz przeciwnie. Faktycznie o bycie alfą i omegą trudno go podejrzewać.Tak jak i jego zwolenników.







http://nathanel.neon24.pl/post/117429,miasta-przestaja-wyrzucac-pieniadze-na-owsiaka




Prezydent Gdańska próbuje "przejąć" stolicę Kaszub?



Jak utożsamić Kaszuby z siedzibą Werwolfa. Gdańsk już dawno przejęty?


Też nie wiedziałem, że "Gdańsk jest stolicą Kaszub" -  z tym błędnym przekonaniem żyłem do dzisiaj...


Tymczasem okazuje się, że tablice z napisem "Gdańsk stolica Kaszub wita" były przygotowane na imprezę, jaka odbyła się w Gdańsku - i nic więcej.

Niestety zostały na dłużej i wprowadzają w błąd przyjezdnych, a nawet mnie - autora opracowania Werwolf.


Ta sprawa jak zwykle pasuje do profilu kłamstwa niemieckiego - tablice mogłyby z czasem wykształcić u znacznej liczby osób przekonanie, że Gdańsk jest stolicą Kaszub, po czym włodarze miasta zaczęliby wiązać termin ten z niemczyzną, a to za sprawą np. pasjonatów historii i kultury Dawnego Gdańska - mowa oczywiście o Gdańsku z czasów niemieckich, bo podnoszeniem polskiej przeszłości miasta chyba nikt się nie zajmuje, a w każdym razie - nie na taką skalę jak proniemieckie fora Dawny Gdańsk, Wolne Forum Gdańsk i pokrewne: Marienburg.pl, pruski horyzont i wiele wiele innych.

Skąd ci ludzie mają czas i pieniądze na prowadzenie takiego forum?

Przecież to niejednokrotnie gigantyczny kombajn pochłaniający mnóstwo zabiegów, czasu i pieniędzy właśnie.


Istnieją zakusy, aby pokawałkować Polskę (mniejsze kawałki łatwiej połknąć), dzieje się to min. poprzez wskazywanie na jakoby odrębność Śląska, Kaszub czy Warmii i Mazur od Polski.

Od kilku lat ludzie stojący za mediami dokonują gigantycznego zamachu na polską kulturę.

Zawsze odbywa się to zgodnie z metodą opisana w opracowaniu Werwolf, czyli małymi krokami, na niewielką skalę.


Ot takie Nadbałtyckie Centrum Kultury.

Już kilka lat temu pokazywano w telewizji program o kulturze, folklorze polskim, a  prowadzącym był... Murzyn.

Typowy afrykańczyk, który od 20paru lat przebywa w Polsce - ani po polsku nie potrafi się wysławiać poprawnie - często brakuje mu słów - bo nie wie jak po polsku jest to, co chce powiedzieć, ani nie mówi ładną, czy nawet zwykłą polszczyzną, ale bełkoce - mówi niespójnie i nie gramatycznie.

Czy Pan Larry Okey Ugwu jest jedynym "kompetentnym" człowiekiem jaki może piastować funkcję dyrektora Nadbałtyckiego Centrum Kultury?
Może jest sprawnym kierownikiem, ale czy to jest twarz polskiego folkloru, polskiej kultury?




Niech sobie będzie tym dyrektorem, niech zarządza, skoro jest taki dobry, ale czy musi mieszać w polskim folklorze? Co nasze dzieci wyniosą z takiego przesłania?


Czy ta czapka to element folkloru Kaszub? Nie sądzę...


Czy nie ma nikogo, kto jest uznanym działaczem kulturalnym, albo wykonawcą np. muzyki ludowej, rzeźby ludowej, malarstwa, który mógłby być twarzą tego programu? Nikt się nie nadaje, tylko facet co ledwo duka po polsku?


Oto jaką twarz polskiej kultury zaserwował nam Werwolf.

Jest to kultura Polska - ale i obca. Polska i nie-polska zarazem.

Typowy zabieg spod znaku Werwolfa. Niejednoznaczny.


Nadbatyckie  Centrum Kultury- jak sama nazwa mówi, pomysł z Gdańska...i wszystko jasne.
Pisałem już o tym i nadal będę wskazywał kolejne metody antypolskich działań służb i Werwolfu.

P.S. Wszystkie te sprawy coraz jaśniej pokazują jacy ludzie rezydują w Gdańsku, dlaczego to miasto tak bardzo "lubi" swą niemiecką przeszłość i skąd są te korzenie.
Miasto wymaga gruntownego wietrzenia.


 

Wraca spór o kaszubskie witacze

5 stycznia 2015, godz. 08:50

Jeden z miejskich radnych Kartuz podczas ostatniej sesji powiedział, że witacze z napisem: "Gdańsk stolica Kaszub wita" go drażnią i Kartuzy powinny zażądać ich zdjęcia.

W marcu 2011 roku na rogatkach Gdańska z okazji Dnia Jedności Kaszubów stanęły tablice z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô". Od samego początku witacze budziły kontrowersje, także wśród naszych czytelników. Dla wielu informacja, że Gdańsk jest stolicą Kaszub była sporym zaskoczeniem, tym bardziej, że o to miano zwykle rywalizowały Kartuzy z Kościerzyną.

Jak się okazuje, problem po kilku latach ciągle jest aktualny. Jeden z miejskich radnych Kartuz podczas ostatniej sesji powiedział, że witacze z napisem: "Gdańsk stolica Kaszub wita" go drażnią i Kartuzy powinny zażądać ich zdjęcia- informuje Radio Gdańsk.

Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, który był inicjatorem ustawienia witaczy twierdzi, że spór jest niepotrzebny. Twierdzi on, że tablice są przypomnieniem, że Gdańsk również ma twarz kaszubską i ma misję do spełnienia wobec wspólnoty kaszubskiej oraz że Gdańsk nie chce z kimkolwiek konkurować o miano rzeczywistej stolicy Kaszub.
 
To po co pisze na tablicach, że Gdańsk jest stolicą Kaszub?
I co to za misja wobec wspólnoty kaszubskiej?

Prezes Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego Łukasz Grzędzicki twierdzi natomiast, że najważniejsza jest decydująca i wiodąca rola Gdańska na Pomorzu jako głównego ośrodka życia naukowego, gospodarczego i politycznego.

Na razie w sprawie żądania usunięcia tablic z rogatek Gdańska nie podjęto w Kartuzach żadnej oficjalnej uchwały.


Kaszubskie "witacze" są zamalowywane

23 marca 2011, godz. 11:20


Zaledwie kilka dni po ustawienia tablic z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô", jedna z nich, na wjeździe do Gdańska od strony Żukowa, została zniszczona. Sprayem zamalowano widniejący na niej napis. Inicjator ustawienia tablic, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, jest oburzony zdarzeniem.


Dziewięć tablic z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô", stanęło w miniony piątek na rogatkach miasta w związku z obchodzonym 19 marca Dniem Jedności Kaszubów.

- Gdańsk był i jest stolicą Kaszub. Ustawienie tablicy to wspaniała inicjatywa, która z całą pewnością pozytywnie wpłynie na wizerunek miasta - podkreślał w rozmowie z nami w piątek Tomasz Szymański, prezes gdańskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Tymczasem kilka dni później jedna z tablic została zamalowana sprayem. Inicjator ustawienia tablic, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jest tym oburzony.

- To karygodne zdarzenie. Niestety takie wypadki wandalizmu nie są odosobnione - komentuje Paweł Adamowicz.

Prezydent zapowiedział już, że tablica zostanie naprawiona lub wymieniona, by przywrócić jej pierwotny wygląd.

Takiego rozwoju wypadków można się było spodziewać, ponieważ wielu mieszkańców Gdańska uznało ustawienia tablic za mocno kontrowersyjny pomysł.
Dali temu wyraz zamieszczając ponad tysiąc opinii pod naszym piątkowym artykułem pt.Kaszubskie "witacze" na rogatkach Gdańska. Słusznie?

Aktualizacja: nasi czytelnicy informują, że poza tablicą od strony Żukowa, zamalowano jeszcze trzy tablice: przy ul. Spacerowej, przy rafinerii oraz na wjeździe do Gdańska od strony Pruszcza Gdańskiego.

 

Kaszubskie "witacze" na rogatkach Gdańska. Słusznie?

18 marca 2011, godz. 13:00

Na rogatkach Gdańska stanęły tablice z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô". Dziewięć tablic ustawiono z okazji obchodzonego w sobotę Dnia Jedności Kaszubów, na ulicach miasta wywieszone zostały także czarno-żółte flagi kaszubskie.

Obchodzony od 2004 roku Dzień Jedności Kaszubów został ustanowiony na pamiątkę pierwszej odnalezionej pisemnej wzmianki o Kaszubach, która powstała 19 marca 1238 roku. Chodzi o wystawiony przez papieża Grzegorza IX tytuł "książę Słowian i Kaszub" dla książąt Zachodniego Pomorza. Używał go książę Barnim I.

Inicjatorem ustawienie tablic jest prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. Dla wielu informacja, że Gdańsk jest stolicą Kaszub, może być sporym zaskoczeniem, a nawet budzić kontrowersje. O to miano zwykle rywalizowały Kartuzy z Kościerzyną.

- Gdańsk był i jest stolicą Kaszub. Ustawienie tablicy to wspaniała inicjatywa, która z całą pewnością pozytywnie wpłynie na wizerunek miasta - mówi Tomasz Szymański, prezes gdańskiego oddziałuZrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.

Wątpliwości nie ma też historyk Tomasz Żuroch-Piechowski. - Gdańsk, jako stolica Kaszub,ma wymiar symboliczny. W VI wieku n.e. pojawili się tu Słowianie, którzy byli przodkami Kaszubów. Cieszę się że Gdańsk, który aspiruje do roli metropolii, nie lekceważy kaszubskiego dziedzictwa, które jest naszym wspólnym dobrem- podkreśla Żuroch-Piechowski.

O swoich korzeniach kaszubskich, przy odbiorze nagrody Nobla, wspominał pisarz Günter Grass. Jego słynny "Blaszany Bębenek", przypomniał światu na nowo o Kaszubach.

W czasie drugiej wojny światowej Niemcy starali się germanizować Kaszubów zmuszając ich do podpisywania Volkslisty. Natomiast w okresie PRL-u Kaszubi bali się przyznawania do swoich korzeni. Przed II wojną światową, z powodu odmienności językowej, Kaszubi byli posądzani przez Sanację o chęć oderwania od Polski części jej terytorium. Podobne oskarżenia bez pokrycia, za czasów komunizmu służyły antagonizowaniu Kaszubów z pozostałą ludnością Polski.

Część gdańszczan, zwłaszcza tych, którzy nigdy nie identyfikowali się z kaszubską kulturą, może być zaskoczonych ustawieniem tablic na rogatkach miasta. Czy Kaszubi nie obawiają się negatywnych reakcji z ich strony?

- Wykonanie i umieszczenie pomnika Świętopełka [kaszubskiego księcia z Pomorza, o którym pisaliśmy w zeszłym roku przyp. red.] w Głównym Mieście zostało bardzo dobrze przyjęte przez gdańszczan. Gdańsk był i jest stolicą Kaszub.Dla jego mieszkańców inicjatywa ustawienia tablicwiele nie zmieni, ale z to wpłynie na pewno pozytywnie na świadomość turystów odwiedzających miasto - przekonuje Szymański.
!!! - MS - A jednak!!!
 

Za ustawienie tablic z kaszubskim napisem na rogatkach Gdańska zapłaciło miasto. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 6 tys. zł. Tablice staną kilka metrów za znakiem z napisem "Gdańsk" przy ul. Świętokrzyskiej, Trakcie Św. Wojciecha, al. Grunwaldzkiej ( za skrzyż. z ul. Czyżewskiego), ul. Elbląskiej, ul. Starogardzkiej, ul. Kielnieńskiej, ul. Kartuskiej, ul. Nowatorów i ul. Spacerowej.
 

Strzały do gabinetu dyrektora NCK

25 maja 2009, godz. 07:00

Ze starego wojskowego pistoletu w sobotę rano strzelano do gabinetu Larry'ego Okey Ugwu, dyrektora Nadbałtyckiego Centrum Kultury. Czy ktoś chce go zastraszyć?

- W sobotę rano od ochrony budynku otrzymaliśmy zgłoszenie, że do okien w Nadbałtyckim Centrum Kultury oddano strzały z pistoletu. Na miejscu znaleziono dwie łuski z TT-ka [broń niegdyś na wyposażeniu wojska i milicji- red.]. Trwają czynności śledcze - wyjaśnia Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.

Wydarzenie zdumiało dyrektora NCK. - Wolałbym, żeby to był przypadek i żeby okazało się, że strzelał ktoś przypadkowy - mówi Larry Okey Ugwu, dyrektor NCK. - Jednak dziwne jest to, że strzelano zarówno w okna mojego byłego, jak i obecnego gabinetu.

Oba gabinety dyrektora znajdują się po tej samej, południowej stronie NCK. Jedna kula przeleciała przez pokój i trafiła w ścianę. Kolejna, przebiła drewnianą ramę okna, rykoszetowała i zatrzymała się pod biurkiem dyrektora. - Dobrze, że nikogo wtedy nie było, bo mogłoby dojść do nieszczęścia - mówi wstrząśnięty zajściem Larry Okey Ugwu.

Podejrzenie, że był to celowy atak, budzi to, że celowano w konkretne szyby w dużych kasetonowych oknach. W obu mierzono w środkową szybę.

Larry Okey Ugwu, pochodzi z Nigerii. Od ponad 20 lat mieszka i pracuje w Gdańsku. Często miał problemy z nietolerancją. Kilka lat temu zniszczono jego samochód. Ostatnio ma także problemy osobiste.

- Ten kto zna Larry'ego, powinien wiedzieć, że o takich porach nie ma go w biurze. Więc raczej był to ktoś, kto chciał zademonstrować swoje poglądy- mówi Przemek Dyakowski, muzyk i przyjaciel Larry'ego Ugwu.

Policja zapowiada, że dzięki taśmom monitoringu będzie można ustalić kto strzelał.




Reklama banku PKO BP, w której zagrał Szymon Majewski, sugeruje, że w Afryce jest "koniec cywilizacji". Fundacja Afryka Inaczej uznała, że film utrwala negatywny wizerunek kraju i jego mieszkańców. - Nie podoba mi się sposób zarabiania pieniędzy, który polega na naśmiewaniu się z pochodzenia innych - mówi Larry Okey Ugwu, Nigeryjczyk mieszkający w Gdańsku.





Dorota Karaś: Widziałeś reklamę banku PKO BP z Szymonem Majewskim w Afryce?

Larry Okey Ugwu, Nigeryjczyk, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury w Gdańsku: - Zobaczyłem ją w telewizji. Byłem zaskoczony i oburzony, że poważny bank zdecydował się na formę promocji, która nakręca stereotypy dotyczące Afryki. Reklama ma ogromną siłę oddziaływania. Wielu ludzie bierze dosłownie jej przekaz.

Bank i twórcy reklamy tłumaczą, że przedstawili nieistniejącą, umowną krainę. Akcja poprzednich odcinków tego cyklu rozgrywała się w świecie baśni i na Marsie.

- Czyli jej twórcy chcą powiedzieć, że Afryka jest tak odległa jak Mars, leży gdzieś w kosmosie? Reklama sugeruje, że Afryka jest jakimś nierzeczywistym kontynentem. Utrwala stereotyp, że gdzieś na krańcu cywilizacji żyją jacyś zacofani ludzie, którym zdarzają się rzeczy nie z tej ziemi. Tymczasem w filmie pokazuje się rzeczywistych ludzi, konkretną grupę etniczną.

Jaka to grupa etniczna?

- Aktorzy występujący w tej reklamie noszą tradycyjne stroje, charakterystyczne dla Masajów i Samburu, żyjących w Kenii i Tanzanii. Czy to ma oznaczać, że tylko ludzie, którzy chodzą w garniturach, są inteligentni? Bardzo wielu Masajów studiuje w mieście, na weekendy wracają do swoich miejscowości i zakładają tradycyjne stroje - między innymi dlatego, żeby zarabiać na turystach. To nie znaczy, że są dzikimi ludźmi. Oczywiście bank ma prawo tłumaczyć się, że to jest pewna konwencja, a protestujący przeciw tej reklamie ludzie są przewrażliwieni. Moim zdaniem jednak nie wypada w ten sposób pokazywać Afryki i jej mieszkańców.

Która część tej reklamy najbardziej cię oburzyła?

- Scena, w której Szymon Majewski tłumaczy mieszkańcom Afryki, jak działa bankomat, a przyglądający mu się ludzie uciekają na ten widok. Przekaz jest taki: przyjeżdża biały człowiek, pokazuje dzikusom zdobycze cywilizacji, których oni się boją. W ten sposób ładuje się ludziom do głów, że Afryka jest miejscem, gdzie ludzie nie wiedzą, jak działa bankomat czy telefon komórkowy.

Ale w reklamie pojawia się też Afrykanin z iPhonem w ręku.

- A co Szymon robi na jego widok? Jest zaskoczony! Bank powinien liczyć się z tym, że ta reklama może urazić pewną grupę ludzi mieszkających w Polsce. Mamy prawo być oburzeni takim przekazem. Nie podoba mi się sposób zarabiania pieniędzy, który polega na naśmiewaniu się z pochodzenia innych.

Twoi znajomi w jakiś sposób to komentują?

- Oczywiście, wszyscy są oburzeni. Nie tylko Afrykanie, również Polacy. Musimy pamiętać, że Polska nie jest jakimś odizolowanym od reszty świata państwem. To, co się dzieje u nas, jest widoczne wszędzie. Ten film zobaczyli ludzie żyjący w różnych krajach. Zaprotestowałem przeciw tej reklamie na Facebooku, ale link do tekstu na ten temat przysłał mi znajomy z Afryki Zachodniej. Przez media społecznościowe, internet, reklama polskiego banku dotarła do odległych miejsc. Jaki obraz Polski mają ludzie, którzy zobaczyli ten krótki film? Kraju, który utrwala stereotypy.

Jak komentowali to mieszkańcy Afryki, którzy nie mają tak jak ty związków z Polską?

- Protestują, są zaskoczeni, że takie rzeczy dzieją się w Europie.

Przeciw reklamie zaprotestowała Fundacja Afryka Inaczej. Twoim zdaniem sprawą powinna się zająć np. Rada Etyki Mediów lub Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji?

- Powinna, ale jak znam życie, nikt tym się zajmie. Nie pierwszy raz takie sytuacje mijają bez echa. Dlatego trzeba protestować i wyrażać swoje niezadowolenie. Na tym polega demokracja.

Przypominasz sobie inne reklamy lub programy, które w ten sposób przedstawiały Afrykę?

- W jednym ze swoich radiowych programów Kuba Wojewódzki i Michał Figurski żartowali sobie z "telefonu do Murzyna" - chodziło im o Alvina Gajadhura, który zresztą z pochodzenia jest Hindusem, nie Afrykaninem, ma polskie obywatelstwo i mieszka tu od lat. Były protesty w tej sprawie, ale nie przypominam sobie, żeby dziennikarze zostali w jakiś sposób ukarani. Głos zajęły wówczas silne organizacje związane z Afryką działające w Polsce. Fundacja Afryka Inaczej, która zaprotestowała przeciw reklamie banku, nie jest tak znana, nie ma zaplecza politycznego, ale bardzo dobrze, że zwróciła uwagę na problem.

Mieszkasz w Gdańsku od lat, jesteś dyrektorem dużej publicznej instytucji kulturalnej. Spotykasz się jeszcze z nietolerancją i rasizmem?

- Moi znajomi traktują mnie już jak Polaka. Ale rasistowskie odzywki na ulicy to wciąż norma. Często słyszę obraźliwe słowa od ludzi w średnim wieku, czterdziesto-, pięćdziesięciolatków. Musi minąć jeszcze trochę lat, żeby dokonała się zmiana mentalna i widok Afrykańczyka na ulicy przestał budzić negatywne skojarzenia. Dzięki Bogu, wielu Polaków wyjeżdża teraz do pracy za granicę. Tam uczą się tolerancji, widzą, że świat nie jest jednorodny.

Jak reagujesz na rasistowskie zaczepki na ulicy?

- Nie zwracam już nie uwagi. Wiem, że takim ludziom należy współczuć. Nie wkurzam się, bo zdaję sobie sprawę, że nietolerancję wywołują ignorancja i brak wiedzy.

To teraz obcokrajowiec nie tylko będzie nam mówił o naszej kulturze, ale nawet publicznie wyznaje, że dziękuje Bogu, że Polacy muszą za pracą jeździć za granicę???

Coś wam powiem - on ni w ząb nie rozumie polskiego, on nie wie co gada.




http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Wraca-spor-o-kaszubskie-witacze-n86533.html
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Kaszubskie-witacze-sa-zamalowywane-n46543.html
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Strzaly-do-gabinetu-dyrektora-NCK-n33011.html#
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Kaszubskie-witacze-na-rogatkach-Gdanska-Slusznie-n46422.html#tri
 http://m.trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,106540,13832762,Reklama_banku_z_Majewskim_dotarla_do_Afryki___Moi.html




  • -------- ZNAM TĄ TAKTYKĘ
    -- Mieszkam pośród mniejszości niemieckiej !! . Obchodzili 750 lecie miejscowości , i przy tej okazji zamontowali podwójne nazwy !,niemiecka z czasów hitleroskich . Mój dom ,który kupiłam jest najstarszy w Gminie i ma 150 lat .

    Ps. Przeszło mi denerwowanie się !. Wszak Berlin to słowiańska nazwa , a podwójne tablice SERBOŁUŻYCZAN wyznaczają granice SŁOWIAŃSZCZYZNY ! nie tylko one zresztą !!. ::)))

Na Ukrainie publicznie wielbią UPA



Deputowany Rady Najwyższej Ukrainy: Bandera i Szuchewycz bohaterami Ukrainy


Uwaga!
Wpisanie do wyszukiwarki wyrażenia "UPA", sprawi, że zostaniesz narażony na bardzo drastyczne zdjęcia.

Mer Lwowa i lider współrządzącej partii chce uznania UPA za bohaterów przez parlament Ukrainy

Mer Lwowa i lider współrządzącej Ukrainą partii "Samopomoc" Andrij Sadowyj uważa, że parlament w Kijowie powinien uznać Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) za formację będącą stroną walczącą podczas II wojny światowej.
"My pamiętamy o bohaterach. Każdego miesiąca miasto [Lwów] dopłaca wetaranom UPA z budżetu do emerytury po tysiąc hrywien i nadal będziemy to robić. Musimy pamiętać o naszych bohaterach - o współczesnych oraz o tych, którzy walczyli o nasze państwo w poprzednim wieku" - powiedział mer Lwowa Andrij Sadowyj.
Sadowyj twierdzi, że członkowie UPA powinni być uszanowani nie tylko przez jego miasto, ale także przez ukraińskie państwo na poziomie centralnym. Obecnie we Lwowie członkowie UPA, wdowy po nich i osoby więzione w przeszłości z przyczyn politycznych mają prawo do ulg przy wnoszeniu opłat komunalnych - podaje serwis Radiosvoboda.org. We Lwowie mieszka współcześnie ponad 500 członków UPA.
Ukraińska Powstańcza Armia jest odpowiedzialna za ludobójstwo na ludności polskiej Kresów, w czasie którego zamordowano od 100 do 150 tys. osób.
radiosvoboda.org / Kresy.pl



Pochód ku czci Bandery maszeruje ulicami Kijowa

W związku ze 106 rocznicą urodzin Stepana Bandery ukraińscy nacjonaliści postanowili udządzić marsz ku czci herszta jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjoanlistów i ideologa stworzonej przez OUN Ukraińskiej Powstańczej Armii.
Banderowski marsz organizuje szowinistyczna partia Ogólnoukraińskie Zjednocznenie "Swoboda" i neonazistowski "Prawy Sektor". Pochód, poza funkcjonariuszami milicji, ochraniają także członkowie Gwardii Narodowej. Razem miało być według zapowiedzi około 300 funckjonariuszy, choć w praktyce byli dziś miało widoczni. Marsz wyruszył spod pomnika Tarasa Szewczenki. Na przedzie pochodu kroczyła młoda kobieta z portretem Bandery oraz duchowny z krzyżem. Pochód kończy się wiecem na Placu Niezależności. Jak powiedział lider partii Swoboda Ołeh Tiahnybok "W czas wojny wszyscy wspominają o słowach i ideach Stepana Bandery". Z kolei deputowany tej partii w Radzie Najwyższej Andrij Ilenko zażądał w imieniu demonstrantów przyznania "wszystkim bojownikom o wolność, w szczególności Stepanowi Banderze i Romanowi Szuchewyczowi" tytułów bhaterów Ukrainy. 
Uczestnicy pochodu wznosili okrzyki "Jeden język, jedna nacja, jedna ojczyzna - to Ukraina", "Obcy pamiętaj - tu rządzi Ukrainiec", "Bandera, Szuchewycz - bohaterowie narodu".
obozrevatel.com/unian.net/kresy.pl

 

 

Marsze na Ukrainie z okazji 106. rocznicy urodzin Stepana Bandery

Logo dostawcy  PAP |  dodane 2015-01-01 (20:15) W Kijowie, a także w innych miastach Ukrainy, w tym we Lwowie i w Odessie, zorganizowano marsze z pochodniami pamięci w 106. rocznicę przywódcy ukraińskich nacjonalistów Stepana Bandery.

Na marsz w Kijowie przybyło - według różnych źródeł - od ponad tysiąca do kilku tysięcy ludzi. Manifestację, zorganizowaną przez partie nacjonalistyczne Swoboda i Prawy Sektor, zakończył wiec na Majdanie Niepodległości.

- W warunkach wojny wszyscy wspominają wypowiedzi Stepana Bandery o północnym sąsiedzie, a mianowicie to, że z Moskwą nie wolno się dogadywać i że Moskwa to agresor - powiedział przed rozpoczęciem marszu lider Swobody Ołeh Tiahnybok, którego cytuje agencja Unian.

Z kolei deputowany Rady Najwyższej Ukrainy z partii Swoboda Andrij Iljenko oświadczył, że "uczestnicy akcji pamięci domagają się, by wszyscy bojownicy o wolność Ukrainy, zwłaszczaStepan Banderai Roman Szuchewycz, zostali oficjalnie uznani przez państwo za bohaterów narodowych".

Marsze ku czci Bandery zorganizowano także w innych ukraińskich miastach, w tym we Lwowie, Odessie, Dniepropietrowsku.

Szuchewycz to dowódca Ukraińskiej Powstańczej Armii. Bandera był przywódcą jednej z frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), której zbrojne ramię, UPA, jest odpowiedzialne za prowadzone od wiosny 1943 roku czystki etniczne na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Jako działacz, a potem przywódca ukraińskiego ruchu nacjonalistycznego w międzywojennej Polsce Bandera był organizatorem akcji terrorystycznych przeciwko państwu polskiemu i ZSRR, m.in. zamachów w 1933 roku na konsulat radziecki we Lwowie oraz w 1934 roku na ministra spraw wewnętrznych II RP Bronisława Pierackiego.

Za zamach na Pierackiego został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na dożywocie. Uwolniony został po upadku II Rzeczypospolitej. 30 czerwca 1941 roku Bandera ogłosił we Lwowie powstanie niepodległego państwa ukraińskiego, za co w lipcu 1941 był aresztowany przez Niemców i osadzony w obozie w Sachsenhausen. Przebywał tam do września 1944 r. Po II wojnie światowej Bandera zamieszkał w Monachium pod przybranym nazwiskiem Stefan Popiel. W październiku 1959 roku został zamordowany przez agenta KGB Bohdana Staszyńskiego.

W roku 2010 Stepan Bandera otrzymał pośmiertnie tytuł Bohatera Ukrainy. Nadał mu go specjalnym dekretem ustępujący wówczas prezydent Wiktor Juszczenko. Dekret ostatecznie został uchylony przez sąd. Przyznanie Banderze tytułu Bohatera Ukrainy wywołało sprzeciw w Rosji oraz w Polsce.



http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fmer-lwowa-i-lider-wspolrzadzacej-partii-chce-uznania-upa-za-bohaterow-przez-parlament-ukrainy#

http://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-marsze-z-okazji-106-rocznicy-urodzin-stepana-bandery,nId,1582539#
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Marsze-na-Ukrainie-z-okazji-106-rocznicy-urodzin-Stepana-Bandery,wid,17147808,wiadomosc.html?src01=6a4c8&ticaid=114175&_ticrsn=3

http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Fpochod-ku-czci-bandery-maszeruje-ulicami-kijowa-foto#



NFZ, czyli ciąg dalszy ...Generalnego Planu Wschodniego




przedruk


Ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej

 
Niemiecka polityka demograficzna względem Polski

Podstawowe założenia polityki władz okupacyjnych niemieckich wobec ludności polskiej, zostały zawarte w opracowanym na zlecenie Urzędu dla Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP, przez doktora E. Wetzla, kierownika Centrali Doradczej Urzędu dla Spraw Rasowo-Politycznych, oraz doktora G. Hechta, kierownika Oddziału dla Volksdeutschów i mniejszości w Urzędzie dla Spraw Rasowo-Politycznych, dokumencie zatytułowanym Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia, noszącym datę 25 listopada 1939 roku. Czytamy w nim m. in.:

  Opieka lekarska z naszej strony ma się ograniczyć wyłącznie do zapobieżenia przeniesieniu chorób zakaźnych na teren Rzeszy. (...) Wszystkie środki, które służą ograniczeniu rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzanie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. (...)52.

  Niezależnie od fizycznej eksterminacji poszczególnych grup obywateli RP - przede wszystkim ludności żydowskiej, a także elity polskiej zwłaszcza na terenach wcielonych do Rzeszy, hitlerowcy starali się niszczyć polski potencjał biologiczny również metodami bardziej wyrafinowanymi - wchodzącymi częściowo w zakres totalnej wojny informacyjnej. Dowody na to znaleźć można w dokumentach sprawy SS-Brigadefhrera Carla Clauberga. Jeden z tych dokumentów dotyczy Genralnego Planu Wschodniego Reichsfhrera SS, omawia politykę demograficzną nie tylko w stosunku do ludności polskiej, ale również rosyjskiej, ukraińskiej, a nawet narodow kaukaskich, opracowany został przez dr Erhardta Wetzela - radcę w Urzędzie dla Spraw Rasowo-Politycznych NSDAP. Pochodzi on z 1942 r., a więc z okresu gdy hitlerowcy odnosili sukcesy na froncie wschodnim i wydawało im się, że wygrają wojnę, a w związku z tym będą mieli dość czasu i możliwości by w pełni zrealizować swe plany. W dokumencie tym czytamy m. in.:

  Powinno być oczywiste, że polskiej kwestii nie można rozwiązać w ten sposób, że zlikwiduje się Polaków, podobnie jak Żydów. Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną podobnie. Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane polityczne niebezpieczeństwa zostały sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów. (...)

  (...) Celem niemieckiej polityki ludnościowej na rosyjskim terenie będzie musiało być sprowadzenie liczby urodzin do poziomu leżącego poniżej liczby niemieckiej. To samo zresztą powinno odnosić się także do szczególnie płodnej ludności kaukaskiego terenu, a później częściowo także do Ukrainy. Narazie leży w naszym interesie powiększenie liczby Ukraińców jako przeciwwagi w stosunku do Rosjan. Nie powinno to jednak doprowadzić do tego, ażeby Ukraińcy zajęli później miejsce Rosjan.

  Aby doprowadzić na wschodnich terenach do znośnego dla nas rozmnażania się ludności, jest nagląco konieczne zaniechanie na wschodzie tych wszystkich środków, które zastosowaliśmy w Rzeszy celem podwyższenia liczby urodzin. Na terenach tych musimy świadomie prowadzić negatywną politykę ludnościową. Poprzez środki propagandowe, a w szczególności przez prasę, radio, kino, ulotki, któtkie broszury, odczyty uświadamiające itp. należy stale wpajać w ludność myśl, jak szkodliwą rzeczą jest posiadanie wielu dzieci. Powinno się wskazywać koszty, jakie dzieci powodują, na to, co można by zdobyć dla siebie za te wydatki. Można wskazywać na wielkie niebezpieczeństwa dla zdrowia, które mogą grozić kobiecie przy porodzie itp. Obok tej propagandy powinna być prowadzona na wielką skalę propaganda środków zapobiegawczych. Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzanie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu. Można wykształcić np. akuszerki lub felczerki w robieniu sztucznych poronień. Im bardziej fachowo będą przeprowadzane poronienia, tym większego zaufania nabierze do nich ludność. Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności. Należy również propagować dobrowolną sterylizację. Nie powinno się zwalczać śmiertelności niemowląt. Nie może mieć miejsca również uświadamianie matek w zakresie pielęgnacji niemowląt i chorób dziecięcych. Trzeba się starać o to, aby wykształcenie rosyjskich lekarzy w tych dziedzinach wiedzy było możliwie jak najmniejsze. Nie wolno popierać domów dziecka itp. instytucji. (...) W każdym razie całkowite biologiczne wyniszczenie Rosjan nie może tak długo leżeć w naszym interesie, jak długo nie jesteśmy sami w stanie zapełnić tego terenu naszymi ludźmi. W przeciwnym bowiem razie inne narody objęłyby ten obszar, co również nie leżałoby w naszym interesie. Naszym celem przy wprowadzaniu tych środków jest tylko, ażeby Rosjan o tyle osłabić, ażeby nie mogli nas przytłaczać masą swoich ludzi. (...) Nam Niemcom chodzi tylko o to, ażeby naród rosyjski osłabić do tego stopnia, aby nigdy nie był on w stanie zagrażać niemieckiemu przewodnictwu na europejskim terenie. Do tego celu przybliżają nas wyżej wskazane drogi. Należy pamiętać również o tym, że stłoczenie mas ludzkich w miastach fabrycznych jest niewątpliwie najodpowiedniejszym środkiem ograniczenia rozmnażania się ludności. Powyżej omawiana propaganda i uświadamianie da się bowiem w miastach o wiele łatwiej przeprowadzić niż na wsi, zwłaszcza gdy chodzi o rozległe przestrzenie wschodu. (...)53

  Omawiany wyżej plan zalecał również, by na roboty przymusowe do Niemiec wywozić przede wszystkim mężczyzn żonatych i kobiety zamężne, gdyż w ten sposób rozbija się rodziny, co wpłynie na zmniejszenie przyrostu naturalnego.

  Zgodnie z powyższym planem Verordnung (Rozporządzenie) Generalnego Gubernatora Franka z dnia 9 marca 1943 r. wprowadziło pełną niekaralność aborcji dokonywanych przez Polki i przedstawicielki innych niższych narodów, zwiększono natomiast kary za aborcję dzieci niemieckich - aż do kary śmierci włącznie.



Fragment Książki:

Józef Kossecki, Totalna wojna informacyjna XX wieku a II RP, Kielce 1997.


--------------------------------------

52 W. Głębocki, K. Mórawski, Kultura walcząca 1939-1945, Z dziejów kultury polskiej w okresie wojny i okupacji, Warszawa 1985, s. 294.

53 Zeszyty Oświęcimskie, nr 2, 1958 r., s. 49-50.

Omawiane tu metody osłabiania potencjału demograficznego przeciwnika znane były od dawna. Np. działalność słynnego T. Malthusa - który usilnie przestrzegał przed groźbą przeludnienia - była finansowana przez Kompanię Wschodnioindyjską, która stanowiła forpocztę brytyjskiego imperializmu. Koncepcja Malthusa była eksportowana na kontynent - przede wszystkim do Francji, która na przełomie XVIII i XIX wieku stanowiła główną konkurentkę Wielkiej Brytanii.
--------------------------------------

Agresja demograficzna a Plan Himmlera

Trendy demograficzne w Polsce - wykład doc. Józef Kossecki

Uwaga! Agresja demograficzna! Plan Himmlera - doc. Józef Kossecki

Zmiany demograficzne - badanie przyrostu naturalnego w Polsce w latach 1950-2005

Psychoza przeludnienia





http://kotwicki.blogspot.com/2012/03/niemiecka-polityka-demograficzna.html

 

Co się wydarzy w 2015 roku?


Główny Ekonomista SKOK ciekawie zapowiada...


Ostatnie zdanie - skąd taka wiedza? Powtarza za Jackowskim?


Cały świat może w 2015 r. stanąć wobec wyzwań i zagrożeń z jakimi dotychczas nie mieliśmy do czynienia. Jeden drobny incydent czy pogodowe anomalia mogą uruchomić prawdziwą lawinę niezwykle groźnych zdarzeń.

Rok 2015 w Polsce będzie rokiem poważnych zawirowań i rozczarowań, narastającego politycznego i społecznego chaosu. Nie będzie zapowiadanego znaczącego ożywienia gospodarczego, ani tym bardziej społecznej euforii. Zarówno główne wskaźniki gospodarcze, jak i nastroje społeczne ulegną pogorszeniu.

To będzie rok wyjątkowego rozdźwięku pomiędzy tym co oficjalne, statystyczne, propagandowo-rządowe, a tym co Polacy będą widzieć we własnym portfelu i w swych szansach na dobrą pracę i godziwą płacę.

1. W wielu krajach Świata,Europie jak i UE wystąpią niepokoje społeczne, strajki i protesty, również w Polsce nasili się konfrontacja na arenie politycznej, będą miały miejsce akty społecznego sprzeciwu, rolnicze blokady dróg, strajki i protesty, zarówno w służbie zdrowia, jak i w sektorze górnictwa węgla kamiennego, któremu zagrozi realna katastrofa finansowa i bankructwo. Wyprzedaż poszczególnych kopalń i personalne roszady niczego nie załatwią na dłuższą metę.

2. Na jaw wyjdą nowe wątki starych afer gospodarczych finansowych i pojawią się też całkiem nowe np. w ZUS czy też innych rządowych agencjach, których w roku wyborczym nie da się zamieść pod dywan. Rozpocznie się również tzw. wojna na haki, która będzie miała istotny wpływ, zarówno na prezydencką i parlamentarną kampanię wyborczą, ale i na postrzeganie kondycji polskiej gospodarki.

3. Polski PKB będzie wyraźnie niższy niż ten zapisany w budżecie państwa na 2015 r. i może zejść nawet poniżej 3 proc. Znacząco osłabnie, zarówno produkcja przemysłowa, popyt i konsumpcja indywidualna, sprzedaż detaliczna, a nawet polski eksport, zarówno z powodu zawirowań na Wschodzie, jak i recesji w strefie euro. Spadną zyski dużych spółek Skarbu Państwa, a niektóre z nich poniosą wręcz znaczące straty grożące utratą płynności.

4. Polski złoty może byćw 2015 r. wyjątkowo niestabilny i ulec znaczącemu osłabieniu, zwłaszcza w stosunku do dolara i franka szwajcarskiego. Może być też poddany atakowi spekulacyjnemu na dużą skalę. Nastąpi też odpływ z Polski znaczącej części zagranicznego kapitału spekulacyjnego, w tym również z warszawskiej GPW. Mogą pojawić się w związku z osłabieniem wartości polskiego złotego nowe problemy z kosztami obsługi polskiego długu, zwłaszcza tego zagranicznego, którego kwota wyniesie blisko 380 mld dol. Polski dług publiczny przekroczy astronomiczną kwotę 1 bln zł.

5. KNF i urzędnicy podleglipremier Ewie Kopacz nadal będą się usilnie starali dokuczyć, a być może i zlikwidować sektor spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych – ostatni polski podmiot na rynku finansowym – nie dostrzegając jednocześnie rosnących zagrożeń w sektorze bankowym w Polsce. Znaczna część sektora bankowego w Polsce znów pójdzie pod młotek, a banki głównie zagraniczne, pomimo obniżenia stóp procentowych i WIBOR-u znów podniosą opłaty, marże i prowizje. Znaczące aktywa i bardzo wysokie zyski banków zagranicznych działających w Polsce znów zostaną wytransferowane zagranicę za pełną zgodą polskiego nadzoru finansowego. Pojawią się też nowe problemy w sferze spłacalności kredytów mieszkaniowych we FCH i z nierozwiązanym do tej pory wielkim skandalem finansowym tzw. polisolokat, które opiewają na gigantyczną kwotę blisko 50 mld zł.

6.Klęskę poniesie sztandarowy program obecnego rządu PO-PSL w ochronie zdrowia tzw. Pakiet Kolejkowy i Onkologiczny, a postępujący chaos i protesty w służbie zdrowia spowodują wreszcie dymisję niezatapialnego ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Nadal będą występować poważne problemy z finansowaniem służby zdrowia i dostępem do usług medycznych.

7. Unia Europejska ukarzePolskę wysokimi karami finansowymi za nieprawidłowe wykorzystanie unijnych środków i przekroczenie tzw. limitów i zażąda zwrotu poważnych kwot finansowych.

8. Będziemy w 2015r. świadkami sztucznego wspierania i reanimowania GPW poprzez bezpośrednie inwestycje w akcje ze strony ZUS, FUS – pieniędzmi polskich emerytów oraz bezpośrednich inwestycji kapitałowych dokonywanych przez banki pieniędzmi polskich depozytariuszy. Pomimo tego polska giełda w 2015 r. może wyraźnie kuleć.

9.Będziemy nadal świadkami komplikacji i kompromitacji w związku z Gazoportem w Świnoujściu, Pendolino, niektórymi rządowymi przetargami oraz świadkami nowych problemów wśród deweloperów i firm transportowych. Sprzedana zostanie prorządowa i ogłupiająca Polaków stacja telewizyjna TVN-24.

10. W 2015 r. nadal niestetyPolacy będą mieli olbrzymie problemy ze znalezieniem pracy i uzyskaniem godziwej płacy. Będą więc nadal masowo emigrować zagranicę w poszukiwaniu przyszłości i normalności. Będą też nadal okłamywani, okradani i medialnie ogłupiani. Jednak wyniki nadchodzących w 2015 r. wyborów mogą okazać się wręcz sensacyjne, co może w istotny sposób wpłynąć na system gospodarczy i finansowy naszego kraju.





Janusz Szewczak
Główny Ekonomista SKOK
Janusz Szewczak - blog

 http://www.kworum.com.pl/art5981,10_przestrog_kasandry.html




KOMENTARZE

  • Obawiam
    się niestety, że większość prognoz Pana Szewczaka może się sprawdzić. Dlatego zmiana sytuacji z wykorzystaniem nadchodzących wyborów prezydenckich i parlamentarnych to konieczność.
  • @Miksa 12:57:06
    Prezydenckie - to czas zawirowań i skandali. To tylko przygrywka jeszcze za słaba na zmiany.
    Dopiero jesienią powstaną warunki zmian.
    Media -(pańska notka), to ważny czynnik.
  • POgoda tez bedzie zmienna...
    ..w Polsce albo bedzie lalo, albo nie bedzie~ Moze byc zachmurzenie -albo male , albo duze -albo nawet czasem wcale...i jak wpadnie w dzien to bedzie mozna widziec slonko.
    Bedziemy tego wszystkiego swiadkami..ale nas nie wezwa za swiadkow nie bojcie sie i nie chowajcie nadaremno. Urzad Podatkowy was i tak znajdzie...Pensje w SKOKach beda placic wszystkim za wyjatkiem tych ...co pracuja. POlacy -jak zasze beda mieli wielkie problemy ze znalezieniem pracy..ze starych powodow. Ze nie zawsze mozna znalezc prace na miare marzen tzn zajecie w polityce, gdzie roboty zadnej, odpowiedzialnosci za grosz ,a kasa duza. Badz-jak sie znajdzie robote to zadna praca...a kasa, jak za krew...i nawet mozna sie spocic.
    Na kazdego jednego ktoremu bedzie bardzo dobrze, przypada mniej wicej piecdzciesieciu co ma jako tako i milion co ma nasermatter...
  • @
    Oby tylko tą sensacją w wyborach nie był wielki sukces na przykład SLD. Taki wał mógłby się znacznie przyczynić do niepokojów społecznych.
  • Co się wydarzy?
    Główny ekonomista SKOK może niech powie, gdzie są 2 mld PLN, które wyparowały ze SKOK Wołomin?

Rosja przeciw 5 kolumnie


Info polonijne i krajowe..

Szef NATO Anders Fogh Rasmussen radzi Europie się zbroić. "Rosja jest naszym wrogiem"

Antoni Bohdanowicz
8 miesięcy temu
Szef NATO nie ma złudzeń. Rosja już przestała być partnerem. Państwo Władimira Putina można bardziej porównać do naszego wroga. Zwłaszcza po aneksji Krymu. Jednak kraje europejskie zdają się ignorować zagrożenie. Gdy Rosjanie zwiększają środki na obronę o 30 proc., część państw NATO tnie wydatki o 40 proc. Tymczasem dalsza wypowiedź Rasmussena skłania ku wrażeniu, że Duńczyk widzi widmo realnego starcia zbrojnego z putinowską Rosją.

Rosja wrogiem, a nie partnerem NATO, czyli pięć celów Sojuszu (analiza)

04.09.2014
Oto pięć najważniejszych kwestii do rozstrzygnięcia przez NATO:

1) Rosja wrogiem, a nie partnerem
Napad rosyjskich wojsk na sąsiednie państwo partnerskie NATO i graniczące z nim oznacza konieczność rewizji stosunków z Rosją.
- Stosunki między NATO a Rosją powinny być zdefiniowane całkowicie na nowo - uznał minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Die Welt"
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że NATO znalazło się w sytuacji poważnego konfliktu z Rosją - "swoim dawnym wrogiem, który po zakończeniu zimnej wojny nigdy nie stał się prawdziwym partnerem". W Walii szefowie państw i rządów "po raz pierwszy od upadku muru berlińskiego będą musieli dyskutować nad możliwością militarnego konfliktu między Zachodem a Rosją".
Sojusz Północnoatlantycki uznawał postkomunistyczną Rosję za strategicznego partnera, z którym próbował nie tylko budować środki zaufania, ale i współkształtować globalne bezpieczeństwo.
Wychodziło to nieźle w walce z terroryzmem, na dalej położonych teatrach działań, ale załamało się w bezpośrednim, europejskim sąsiedztwie Rosji.
Realizacja dalekosiężnego założenia NATO stała się niemożliwa w wyniku działań Moskwy, która zachowuje się nie jak partner, ale jak wróg. Dokonując aneksji Krymu, a następnie interweniując zbrojnie we wschodniej Ukrainie, Rosja podkopała fundament europejskiego ładu bezpieczeństwa, jakim była zasada suwerenności państw i nienaruszalności granic i sama się ustawiła na pozycjach wroga NATO.
Preludium tego zachowania nastąpiło zresztą już w 2008 roku, gdy Rosja wysłała swoje wojska do Gruzji.
Zadaniem sojuszu jest, więc teraz zarówno nazwanie po imieniu relacji z Rosją, jak i przełożenie tego na konkretne posunięcia w sferze politycznej i wojskowej.
Paradoksalnie, będzie to powrót do korzeni NATO, które powstało, by bronić demokratycznego Zachodu właśnie przed agresywnymi planami Kremla.  - W NATO powraca do swojego dawnego celu z okresu zimnej wojny: powstrzymywania Moskwy - pisze rosyjski dziennik "Kommiersant".
- Rosja atakuje nie tylko Ukrainę; atakuje cały europejski system bezpieczeństwa. Putni sprawił, że wojna ponownie stała się w naszej części Europy realną perspektywą. Putin przestał być partnerem - jest przeciwnikiem - uważa Rolf-Dieter Krause, komentator pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ARD.


Putin podpisał nową doktrynę wojskową. Za głównego wroga Rosji uznano NATO

Dodano: 26.12.2014[20:08]
Putin podpisał nową doktrynę wojskową. Za głównego wroga Rosji uznano NATO - niezalezna.pl
foto: kremlin.ru
Prezydent Rosji Władimir Putin wprowadził w życie nową doktrynę wojskową Federacji Rosyjskiej. Za jedno z głównych zewnętrznych zagrożeń dla Rosji w dokumencie uznano Sojusz Północnoatlantycki.

Nowy dokument uchyla poprzednią doktrynę, która obowiązywała od 5 lutego 2010 r. Doktryna zawiera 29 stron tekstu i została opublikowana w piątek na oficjalnej stronie internetowej Kremla.

Za główne zagrożenia zewnętrzne dla bezpieczeństwa Rosji w dokumencie uznano:„Zwiększenie potencjału siłowego Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) oraz nadanie jej globalnego charakteru, co jest realizowane z naruszeniem norm prawa międzynarodowego, zbliżenie infrastruktury wojskowej krajów członków NATO ku granicom Federacji Rosyjskiej, w tym poprzez dalsze rozszerzanie się bloku. […] Rozmieszczenie (gromadzenie) kontyngentów wojskowych państw obcych (grupy państw) na terenach krajów graniczących z Federacją Rosyjską i jej sojusznikami”. Jako podstawowe wojskowe zagrożenie określono „demonstrację siły wojskowej podczas ćwiczeń na terenie państw graniczących z FR i jej sojusznikami”.

Z kolei, jak zauważają rosyjskie media, po raz pierwszy wśród zagrożeń wewnętrznych znalazły się „działania destabilizujące sytuację społeczno-polityczną w kraju”, „wpływy informacyjne na obywateli w celu osłabienia tradycji historycznych, duchowych i patriotycznych w dziedzinie obrony ojczyzny”, jak również „podżeganie do nienawiści etnicznej i religijnej”.

Nowa doktryna uderza również w rosyjską opozycję.Za cechę współczesnych konfliktów wojskowych w dokumencie uznano bowiem m.in. „wykorzystanie finansowanych i kierowanych z zewnątrz sił politycznych oraz ruchów społecznych”.


Piątek 26 grudnia 2014

Nowa doktryna wojenna Putina: NATO naszym wrogiem


Zwiększenie zdolności bojowej NATO oraz destabilizacja sytuacji w kraju. To najważniejsze zagrożenia według uaktualnionej, rosyjskiej doktryny wojennej. Dokument podpisał prezydent kraju, Władimir Putin.
NATO wymienione jest w rozdziale traktującym o największych zagrożeniach zewnętrznych. Jak czytamy, chodzi o "rozszerzanie siłowego potencjału Sojuszu Północnoatlantyckiego", a także "przybliżenie wojennej infrastruktury państw – członków NATO do granic Federacji Rosyjskiej" oraz "dalszego rozszerzenia bloku".

W nowej redakcji dokumentu, wśród największych zewnętrznych zagrożeń wymienia się również użycie sił wojskowych – w domyśle obcych – na terytoriach państw sąsiadujących z Rosją oraz jej sojuszników. Chodzi o rzekome naruszenia statutu ONZ i innych norm prawa międzynarodowego.

Zagrożeniem zewnętrznym nazywa się również działalność, która ma na celu„informacyjny wpływ na ludność, w tym głównie na młodych obywateli kraju, mający na celu zerwanie tradycji: historycznych, duchowych i patriotycznych”.

Zagrożenie destabilizacją sytuacji w kraju, między innymi przez terrorystów, jest z kolei zawarte w doktrynie jako najważniejsze niebezpieczeństwo, grożące Rosji "od wewnątrz".

Rosja planuje też zbudować 5 pociągów uzbrojonych w pociski międzykontynentalne. Każdy taki skład o nazwie „Barguzin” będzie przewozić po 6 rakiet.
Pociągi „Barguzin” będą uzbrojone w rakiety międzykontynentalne RS-24 „Jars” lub ich modyfikacje. Ważą one około 50 ton i są uzbrojone w głowice jądrowe mogące lecieć na odległość do 11 tysięcy kilometrów. Dziś przeprowadzono udany test tej rakiety.

Rosja w spadku po Związku Sowieckim otrzymała wycofane już z eksploatacji kolejowe kompleksy rakietowe „Mołodiec”. Były to z wyglądu niczym nie różniące się składy pociągów z wagonami towarowymi, w których znajdowały się rakiety międzykontynentalne zdolne do startu po odsłonięciu dachu. Rozpoznać je można było jedynie po tym, że zestaw ciągnęły aż trzy lokomotywy. Nowe kompleksy rakietowe „Barguzin”, które pojawią się za 3-4 lata, mają być łatwiejsze do zamaskowania, gdyż będą uzbrojone w lżejsze rakiety.





Chińscy internauci powinni zaakceptować blokadę gmaila w Chinach – przekonuje w komentarzu redakcyjnym dziennik "Global Times".
Będąca tubą chińskiej propagandy gazeta uważa, że zamknięcie dostępu do popularnego serwisu poczty internetowej to kolejny etap walki o... bezpieczeństwo w sieci.
Autor komentarza w "Global Times" stara się przekonać, że bezpieczeństwo w sieci, a także bezpieczeństwo "ideologiczne", to dla chińskich władz kwestie nierozerwalnie związane z działalnością zagranicznych koncernów internetowych. Z tych powodów – zdaniem "Global Times" – internauci w Chinach powinni zrozumieć decyzję władz, za którą muszą kryć się względy bezpieczeństwa. Doniesienia zagranicznych mediów, że blokada gmaila jest kolejnym etapem wzmacniania kontroli chińskiego internetu, nazwano "uproszczeniem".
Popularny na całym świecie serwis poczty internetowej koncernu Google w ostatnich dniach został całkowicie zablokowany w Chinach. Już wcześniej występowały trudności w łączeniu się z innymi serwisami internetowego giganta. W Państwie Środka wciąż zablokowany jest dostęp do takich serwisów jak Twitter, Facebook czy YouTube.


Tymczasem angole we mgle...

Poniedziałek 29 grudnia 2014

Wpadka brytyjskich nacjonalistów: polski myśliwiec w kampanii antyimigranckiej partii

Brytyjska partia nacjonalistyczna Britain First, znana z niechęci do imigrantów, w tym Polaków, zaliczyła sporą wpadkę.
Wychwalając na Facebooku brytyjską odwagę, aktywiści zamieścili zdjęcie myśliwca w barwach polskiego dywizjonu 303. Samolot to zrekonstruowana maszyna należąca do znanego wszystkim z powieści Arkadego Fiedlera “Dywizjon 303” pilota Jana Zumbacha. Myśliwiec lata po dziś dzień i należy do organizacji Britain Memorial Fligh. Na obudowie silnika, tuż za śmigłem, wyraźnie widać polską szachownicę. Ponadto tuż przed kabiną pilota widnieje indywidualne godło Zumbacha, czyli Kaczor Donald z pałką, za nim szereg oznaczeń wskazujących na zestrzelone maszyny niemieckie i godło dywizjonu 303, czyli biało-czerwony okrąg ze skrzyżowanymi kosami i czapką kosynierów, nawiązujące do formalnej nazwy "Dywizjon Kościuszkowski".
Zdjęcie zostało zamieszczone na profilu partii na jednym z portali społecznościowych. Post polubiło ponad sześć tysięcy sympatyków partii.
O gafie nacjonalistów napisał portal “Huffington Post” oraz polskie media. Przywiązanym do tradycji członkom Britain First wytknięto także problemy z rodzimą ortografią. W sformułowaniu „unparalleled bravery” („niezrównana odwaga”) pierwsze słowo zapisano bowiem jako „unparalled”.

Paradoks polega na tym, że brytyjskie partie nacjonalistyczne nawołują między innymi do ograniczenia imigracji Polaków lub wręcz ich odesłania do ojczyzny. Jednocześnie promują się wykorzystując zdjęcie, które nawiązuje do jednego z momentów w historii Wielkiej Brytanii, kiedy "imigranci" mieli wielkie znaczenie dla jej przetrwania.
Wcześniej Brytyjska Partia Nacjonalistyczna (BNP) użyła zdjęcia myśliwca Zumbacha w 2009 roku, umieszczając go na swoim plakacie wyborczym do PE






http://natemat.pl/100917,szef-nato-anders-fogh-rasmussen-kaze-europie-sie-zbroic-rosja-jest-naszym-wrogiem
http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/nowa-doktryna-wojenna-putina-nato-naszym-wrogiem
http://niezalezna.pl/62696-putin-podpisal-nowa-doktryne-wojskowa-za-glownego-wroga-rosji-uznano-nato
http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/1224240,Rosja-wrogiem-a-nie-partnerem-NATO-czyli-piec-celow-Sojuszu-%28analiza%29

http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/chinskie-pozegnanie-z-gmailem
http://www.dziennik.com/wiadomosci/artykul/wpadka-brytyjskich-nacjonalistow-polski-mysliwiec-w-kampanii-antyimigrancki




Nowy system ładu światowego?


Z Nowym Rokiem, Nowy System...

Indyjsko-rosyjski związek, który nakreślił się po zawartych pod koniec tego roku porozumieniach, staje się jednym z kamieni węgielnych, na których opiera się nowy system ładu światowego, rzucający wyzwanie wszystkim próbom zachowania świata jednobiegunowego- pisze doktor Debidetta Orobinda w swoim artykule w periodyku Russia & India Report.

Dobiegający końca 2014 rok był bardzo treściwy w zakresie umocnienia dwustronnych stosunków rosyjsko-indyjskich - pisze autor.
W jego opinii, jedna z najbardziej znaczących oznak partnerstwa indyjsko-rosyjskiego polega na konsekwentnym stanowisku Indii wobec ukraińskiego kryzysu. Indie ze zrozumieniem i współczuciem potraktowały reakcję Rosji na ukraiński kryzys.


 
Nieznany chiński bloger dwa tygodnie przed katastrofą samolotu Air Asia, wykonującego lot QZ8501, wezwał do rezygnacji z usług malezyjskich linii lotniczych z powodu niebezpieczeństwa lotów. Jednocześnie powołał się on na pewien spisek przeciwko tym liniom lotniczym tego kraju, z którymi rzekomo mają związek USA - podaje radio Sputnik, powołując się na The International Business Times.
Niebawem ten wpis został rozpowszechniony na serwisach społecznościowych. Początkowo na autora komunikatu posypała się krytyka, lecz teraz użytkownicy portali społecznościowych uważają, że blogerem może być przedstawiciel służb bezpieczeństwa Chin lub haker, który otrzymał dostęp do poufnych informacji i chciał uratować ludzi, nie ujawniając swojej tożsamości ani danych o przyszłej katastrofie - pisze Sputnik.


http://polish.ruvr.ru/news/2014_12_31/Chinski-bloger-z-gory-ostrzegal-przed-katastrofa-samolotu-Air-Asia-4052/

http://polish.ruvr.ru/news/2014_12_31/Media-rosyjsko-indyjski-zwiazek-rzuca-wyzwanie-jednobiegunowemu-swiatu-3192/


No, zaczyna się



Merkel nie korzysta z władzy w sposób "właściwy"...


Służby specjalne poprzez media próbują przyzwyczajać ludność do faktu, że niemcy mają ochotę złapać Europę za mordę.



Merkel jakoby nie korzysta w pełni ze swej władzy, i ta niewykorzystana władza jest zagrożeniem dla demokracji - mamy tu kompletne odwrócenie pojęć.

Putin oskarżany jest o dyktaturę, bo korzysta z wielu przywilejów swojego stanowiska, jednocześnie sugeruje się nieustannie, że taka władza stanowi zagrożenie dla demokracji.

Merkel namawia się do podobnego zachowania (dyktatura) stwierdzając, że jej bierność stanowi zagrożenie dla demoracji.

Merkel jako dyktator nie stanowiłaby zagrożenia dla demokracji - Putin, Łukaszenko tak.

Normalnie ludzi za głupich mają.

Ale to wynika z tego, że służby specjalne trzymają wszystkie media za mordę.


Artykuł wytworzony celem nakłonienia Czytelników do zgody na dyktaturę niemiec.


Dziennikarz "Spiegla": Angela Merkel zagraża demokracji


Angela Merkel zgromadziła w swoich rękach ogromną władzę, lecz zamiast wykorzystać ją do przewodzenia Niemcom i  Europie, jest bierna i reaguje jedynie na wydarzenia. Jej taktyka "usypiania" Niemców jest groźna dla demokracji - ostrzega dziennikarz "Spiegla" Dirk Kurbjuweit.

Kurbjuweit określił postępowanie Merkel mianem "cynicznej formy" sprawowania władzy. Kanclerz sprawia wrażenie, jakby miała ogromną władzę, lecz zupełnie nie wykorzystuje tego potencjału - ocenia. - Merkel umacnia swoją władzę tylko po to, by ją mieć, a nie po to, by ją wykorzystać. Chodzi tylko i wyłącznie o utrzymanie władzy - twierdzi niemiecki dziennikarz, autor książki "Bez alternatywy. Merkel, Niemcy i koniec polityki".

Kurbjuweit od lat analizuje politykę Merkel na łamach najbardziej prestiżowego niemieckiego magazynu politycznego "Der Spiegel". Jego książka należy do nielicznych publikacji krytycznych wobec szefowej niemieckiego rządu, cieszącej się zarówno w Niemczech, jak i na świecie ogromnymprestiżem.
[tym samym sugeruje się Czytelnikom, że redaktor jest znawcą tematu, a dodatkowo nie jest stronnikiem "wspaniałej" Merkel, więc tego artykułu (książki redaktora) nie powinniśmy odczytywac jako sztucznie wytworzonych celem sugerowania Czytelnikom, że powinni zgodzić się na to, by Merkel "ostro wzięła się do rządzenia"...]
Merkel od 9 lat zasiada w fotelu kanclerskim. Jej pozycja w Niemczech jest niezagrożona, a większość jej rodaków pragnie, by po kolejnych wyborach w 2017 roku nadal rządziła krajem. Brytyjski dziennik "The Times" przyznał ostatnio niemieckiej kanclerz tytuł "Osobistości roku 2014", podkreślając jej rolę w kontaktach Zachodu z Rosją.

"Bardzo ogólnie rozumiane pojęcie wolności"

Płynące z zagranicy pochwały nie robią na dziennikarzu "Spiegla" żadnego wrażenia. Jego zdaniem Merkel nie ma żadnego "politycznego fundamentu", a jedyną wartością, do której jest przywiązana, jest "bardzo ogólnie rozumiane pojęcie wolności". W RFN już od dawna nie trzeba walczyć o wolność - zauważa Kurbjuweit. Jak podkreśla, jedyną siłą napędową kariery Merkel jest jej "ambicja, by wspiąć się na szczyt".

Kurbjuweit porównuje Merkel, która jego zdaniem nie zasługuje na miano polityka wybitnego, z jej poprzednikami. Jak zaznacza, większość z nich wykazywała polityczną odwagę i potrafiła "iść pod prąd". Chwali pierwszego kanclerza RFN Konrada Adenauera, który wybrał dla RFN sojusz z Zachodem kosztem zjednoczenia kraju na warunkach ZSRR - wbrew stanowisku dużej części zachodnioniemieckiego społeczeństwa.

Wymienia też Willy'ego Brandta - twórcę "Ostpolitik" czyli polityki pojednania z krajami Europy Środkowej i Wschodniej, w tym z Polską - napotykającej w latach 60. i 70. sprzeciw Niemców. Podziwia Helmuta Kohla jako twórcę jedności Niemiec i wspólnej waluty euro. Gerhard Schroeder, pomimo protestów społeczeństwa, przeforsował reformy rynku pracy i systemu zabezpieczeń socjalnych - "Agendę 2010".

Każdej z tych decyzji towarzyszyły długie i zacięte dyskusje. - To dobrze, bo paliwem demokracji jest spór - mówi Kurbjuweit, dodając, że przez dziesięciolecia polityczne spory były "kwintesencją zachodnioniemieckiej kultury politycznej".

"Epoka wielkiej ciszy"

Przejęcie władzy przez Merkel rozpoczęło epokę "wielkiej ciszy". Jej rządy nazywa "nowym biedermeierem" - określenie nawiązujące do odpolitycznienia życia publicznego po Kongresie Wiedeńskim (1815 r.)

- Merkel nie ogranicza debat - zastrzega dziennikarz, zaznaczając, że szefowa rządu "nie odważa się, by iść aż tak daleko". Merkel nie inicjuje dyskusji publicznych, co oznacza, że ich nie ma, gdyż to politycy w warunkach niemieckich są inicjatorami takich debat.

Za poważny mankament uznaje brak dyskusji o rosnącej liczbie uchodźców czy też o programie ratowania waluty euro, co doprowadziło do powstania w Niemczech partii i ruchów obywatelskich eurosceptycznych i antyislamskich.

- Merkel unika sporów, co jest jej świadomym wyborem - twierdzi Kurbjuweit. - Zrozumiała, jacy w istocie są Niemcy, i wspaniale potrafi się im "podlizywać" - mówi.

- Szefowa rządu "w sposób niemal budzący trwogę" odpowiada politycznym pragnieniom Niemców. Można wręcz mówić o symbiozie między kanclerzem a obywatelami. Merkel ucieleśnia ten kraj w stopniu dotąd niespotykanym. Niemieckie społeczeństwo pragnące zgody i wyrozumiałości odnalazło się w osobie Merkel, będącej symbolem konsensusu i wyrozumiałości  [!!!??? - MS] - ocenia dziennikarz.

Na pierwszym miejscu "akcyjność"

Analizując strategię stosowaną przez Merkel w działaniach politycznych, Kurbjuweit wymienia na pierwszym miejscu "akcyjność". Jako przykład podaje nagłą decyzję o rezygnacji z energii atomowej, podjętą bez żadnej dyskusji i wbrew jej wcześniejszym poglądom pod wpływem zdjęć z katastrofy w Fukushimie. Autor ponadto wytyka pani kanclerz kierowanie się sondażami, działania pozorne, unikanie decyzji zgodnie z zasadą - kto nic nie robi, ten nie popełnia błędów.

Oceniając politykę Merkel wobec Europy, Kurbjuweit nie zostawia na niemieckiej kanclerz suchej nitki, wytykając jej, że zachowuje odziedziczoną po poprzednikach międzynarodową pozycję kraju na świecie - "ekonomicznego mocarstwa, które od innych Europejczyków domaga się ofiar, lecz samo tuczy się i nie miesza w sprawy polityczno-wojskowe, ponieważ nie chce samo ponosić ofiar".

"Chłodna Niemka"

- To wygodne, lecz niegodne stanowisko, a w dodatku nie jest ono fair  [!!!??? - MS]- ocenia Kurbjuweit.

Jego zdaniem Merkel nie jest Europejką z potrzeby serca, tak jak Kohl, lecz kieruje się racjonalnymi przesłankami, opierając się na niemieckich interesach.[!!!??? - MS] - Chce stworzyć polityczną osłonę niemieckiemu eksportowi - tłumaczy dziennikarz. Jak dodaje, Merkel, "chłodna Niemka", wynalazła "chłodny nacjonalizm". Nie ma on nic wspólnego z szowinizmem, nie jest ekspansywny, lecz pasywny - zastrzega.

Najcięższym zarzutem, jaki Kurbjuweit formułuje wobec Merkel, jest "demobilizacja" wyborców. Jej kampanie wyborcze są "celowo łagodne, niewzbudzające emocji i zainteresowania". Celem szefowej rządu jest zniechęcenie do udziału w wyborach zwolenników SPD, którzy nie uczestniczą w wyborach, chyba że "coś ich wkurzy".

Ta demobilizacja wyborców zamiast wzywania ich do głosowania to "największy grzech wobec demokracji" - ocenia Kurbjuweit, nazywając to postępowanie "podłą strategią".

Kurbjuweit przewiduje, że Merkel pozostanie po 2017 roku na stanowisku kanclerza, chyba że zwolni się ważne międzynarodowe stanowisko, które uzna ona za atrakcyjne. Taką ofertą mogłoby być stanowisko sekretarza generalnego ONZ.Jeżeli Merkel uzna, że ma szansę na to stanowisko, to zrezygnuje z fotela kanclerskiego -  przepowiada Dirk Kurbjuweit.

Kolejny szwabski przepowiadacz. Już my dobrze wiemy, na czym polegają "przepowiednie"...

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Dziennikarz-Spiegla-Angela-Merkel-zagraza-demokracji,wid,17137224,wiadomosc.html



KOMENTARZE