Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

wtorek, 9 grudnia 2014

Merkel podważa ład w Europie


Merkel po raz kolejny wspomina, że sytuacja na Ukrainie "podważa/ PODWAŻYŁA ład pokojowy w Europie", co należy odczytywać: "teraz mamy prawo zająć Polskę".



Niemcy: Merkel zapewnia Kliczkę o poparciu Niemiec dla Ukrainy

Kanc­lerz An­ge­la Mer­kel w prze­mó­wie­niu na zjeź­dzie CDU w Ko­lo­nii po­twier­dzi­ła twar­de sta­no­wi­sko Nie­miec wobec Rosji w kon­flik­cie na Ukra­inie. Zwra­ca­jąc się do go­ścia zjaz­du, Wi­ta­li­ja Klicz­ki, za­pew­ni­ła, że Niem­cy będą nadal po­ma­gać Ukra­inie.


Wypadki na Ukrainie "podważają ład pokojowy w Europie" - powiedziała Merkel. Szefowa niemieckiego rządu zarzuciła Rosji łamanie prawa międzynarodowego i traktowanie krajów sąsiednich nie jak partnerów, lecz jak państwa znajdujące się w rosyjskiej strefie wpływów. - Nie poradzimy sobie z tymi problemami, jeżeli nie nazwiemy ich po imieniu - zaznaczyła kanclerz.

Merkel powtórzyła, że kryzysu na Ukrainie nie można rozwiązać za pomocą metod wojskowych. Aby znaleźć wyjście z sytuacji, należy podejmować "wszelkie możliwe wysiłki dyplomatyczne" - dodała. Zapewniła, że wspólnie z ministrem spraw zagranicznych Frankiem-Walterem Steinmeierem będzie nadal poszukiwać dyplomatycznego rozwiązania kryzysu. - Jestem przekonana, że możemy to osiągnąć i że to osiągniemy - powiedziała.

Merkel broniła sankcji nałożonych przez UE na Rosję, chociaż - jak przyznała - uderzają one także w niemiecką gospodarkę. - Sankcje nie są celem samym w sobie, lecz zostały uchwalone, gdyż były konieczne - tłumaczyła.

- Naszym celem jest integralna pod względem terytorialnym Ukraina, która bez nacisków sama zdecyduje o swojej przyszłości - zaznaczyła niemiecka kanclerz. Realizacja tego postulatu będzie oznaczać "zwycięstwo prawa".

Zwracając się do Kliczki, jednego z przywódców opozycji w czasie ukraińskiej rewolucji, obecnie mera Kijowa, Merkel zapewniła, że Niemcy pomogą Ukrainie, "wszędzie tam, gdzie będą mogli", i będą nadal ją wspierać.


Przy okazji warto zwrócić uwagę na upierdliwość niemieckiego Onetu.
Przy cofaniu się do strony głównej, trzeba klikać dwa razy, a nie raz jak na wszystkich innych portalach, filmy uruchamiają się automatycznie, a jak raz się uruchomią, to lecą jeden za drugim bez powiązania z tematem artykułu, obciążając łącze i i wytracając abonament..
Filmy zresztą często na tematy niechciane przez nas, mam tu na myśli homo propagandę.



Zaś kalambur poniżej - mało zrozumiały.

Niemcy: kłopoty zdrowotne kanclerz Angeli Merkel, musiała przerwać wywiad

Nie­miec­kie media do­no­szą o kło­po­tach zdro­wot­nych, z ja­ki­mi zmaga się An­ge­la Mer­kel. Wczo­raj, w trak­cie wy­wia­du z te­le­wi­zją ZDF, kanc­lerz Nie­miec była zmu­szo­na nagle prze­rwać roz­mo­wę, bo po­czu­ła za­wro­ty głowy - in­for­mu­je Reu­ters.

- Później sytuacja wróciła do normy. Kanclerz Merkel zdołała zgodnie z planem udzielić pozostałych wywiadów – poinformował jej rzecznik, Steffen Seibert.
Merkel udzielała wywiadu telewizji ZDF. Kanclerz Niemiec ma ostatnio intensywny okres; często udziela się publicznie przed jutrzejszym kongresem jej macierzystej partii. - Gdy rozmawiała na antenie ZDF, nagle poczuła się gorzej i potrzebowała przerwy – tłumaczył Seibert.
- Kanclerz poczuła się przez chwilę źle. Sytuacja wróciła do normy, gdy tylko coś zjadła i wzięła łyk wody – powiedział Seibert w odpowiedzi na doniesienia "Hannoversche Allgemeine Zeitung".
Merkel po zakończeniu serii wywiadów wzięła jeszcze udział w corocznym spotkaniu z mediami.


Merkel chce nazywać rzeczy po imieniu.
Niech powie jak Werwolf zdobył władzę w Polsce.
Może się Polacy obudzą?

Nazywa rzeczy po imieniu - jak to rozumieć?
Wyrwanie Kosowa z granic Serbii to była kradzież i bandytyzm, zaś uznanie Kosowa było niezgodne z prawem międzynarodowym - tego niemcy nie nazywają po imieniu, bo to oni sami przeprowadzili, we własnym interesie i nie zamierzają się przyznawać do swych bezeceństw.

Ale teraz, jak opinia światowa jest już urobiona ws. Kosowa, nazywają po imieniu wydarzenie bardzo podobne.

W Kosowie wygrała opcja niemiecka, która podobnie jak werwolf w Polsce, poprzebierała się za kosowskich Serbów i przejęła władzę, na Krymie zaś władzę dzierżyła od dawna rosyjska mniejszość (czy większość? bo na pewno na Krymie Rosjanie to przytłaczająca większość).

No i Rosjanie na Krymie zdecydowali, że chcą powrócić do Rosji.

Rosyjskie "zielone ludziki" na Krymie, czyli zbrojne ramię władz Krymu zabezpieczające referendum przed agresją wojska ukraińskiego, to niemal ta sama forma walki co niemiecki werwolf w Polsce.

Kto jednak był pierwszy w te klocki? niemcy.




Angela Merkel nie zmieni polityki wobec Rosji. "Nie zaakceptuję aneksji Krymu"



Pomimo apelu intelektualistów ostrzegających przed wybuchem wojny Angela Merkel nie zmieni swojej polityki wobec Rosji. Kanclerz powiedziała telewizji ARD, że nie zaakceptuje aneksji Krymu i że nadal liczy na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu. - Nazywamy rzeczy po imieniu (...) Rosja zaburzyła fundamenty ładu w Europie. Nie ma i nie będzie na to zgody - podkreślała.

- Powinniśmy nazywać rzeczy po imieniu - powiedziała Merkel w poniedziałek w wywiadzie dla ARD pytana, czy opublikowany w zeszłym tygodniu apel będzie miał wpływ na jej politykę wobec Rosji.
- Aneksja Krymu oraz wydarzenia w Doniecku i Ługańsku oznaczają podważenie terytorialnej integralności Ukrainy - zaznaczyła szefowa niemieckiego rządu. Jak dodała, doszło do "poważnych wykroczeń" naruszających fundamenty europejskiego ładu. - Dlatego nie możemy tego zaakceptować - podkreśliła kanclerz.

Jak zaznaczyła, zdaniem Niemiec "nie ma militarnego wyjścia z tej sytuacji". Koncentrujemy się na poszukiwaniu dyplomatycznego rozwiązania - dodała, zapewniając, że jej celem jest "partnerska współpraca z Rosją".


- Jestem przekonana, że znajdziemy takie rozwiązanie. Będziemy jednak zapewne potrzebowali znacznie więcej czasu, niż sobie to wyobrażaliśmy - powiedziała Merkel. Wskazała w tym kontekście o trwające kilkadziesiąt lat starania o zjednoczenie podzielonych po II wojnie światowej Niemiec. Za główny cel uznała obecnie realizację postanowień umowy z Mińska.

Pytana, czy nie jest rozczarowana postawą Putina, który nie dotrzymuje przyjętych ustaleń, Merkel odparła, że "rozczarowanie" nie jest właściwym pojęciem w tej sytuacji. - Moim obowiązkiem, zgodnym z interesami niemieckimi i europejskimi, jest nazywanie rzeczy po imieniu i równocześnie poszukiwanie rozwiązań. Będę nadal tak właśnie postępowała - wyjaśniła szefowa niemieckiego rządu.

Apel do Merkel: odprężenie

Grupa ponad 60 polityków, intelektualistów i przedstawicieli biznesu ostrzegła przed groźbą wojny z Rosją i zaapelowała do władz Niemiec o podjęcie polityki odprężenia i dialogu z Moskwą. Sygnatariusze apelu stwierdzili, że nie wolno "wypychać" Rosji z Europy.

Uważają oni, że Zachód jest współodpowiedzialny za obecny konflikt, ponieważ ignorował interesy bezpieczeństwa Rosji po zakończeniu zimnej wojny. Krytykują też media za ich zdaniem jednostronnie negatywne przedstawianie Rosji i kreowanie jej na wroga.

List podpisali m.in.: były prezydent Niemiec Roman Herzog, reżyser Wim Wenders, naukowiec Ernst Ulrich von Weizsaecker, były kanclerz Gerhard Schroeder, pisarze Ingo Schulze i Christoph Hein oraz aktorzy Hanna Schygulla i Mario Adorf.






Moskwa stwarza trudności nie tylko Ukrainie, ale także Gruzji i Mołdawii. Tak przynajmniej twierdzi kanclerz Niemiec. Według Angeli Merkel, działania Rosji spowodowane są tym, że wymienione kraje podpisały umowę o stowarzyszeniu z Unią Europejską. Komentując słowa kanclerz eksperci wskazują, że nie pozostaje jej nic innego, jak zrzucać winę na innych.

Obwinianie Rosji za własne niepowodzenia i bezsilność stało się normą w Europie. Stworzono wiele przeszkód na drodze do budowy Gazociągu Południowego – winna jest Moskwa, ona zrezygnowała z realizacji projektu, rzekomo z powodu dużych kosztów. Europejskie stolice policzyły, ile będzie je kosztowało stowarzyszenie z Ukrainą - i jakoś od razu spowolniono proces. A winna jest, według Angeli Merkel, ponownie Rosja. To Moskwa, jak się okazuje, przeszkadza w stowarzyszeniu Ukrainy, Mołdawii i Gruzji z Unią Europejską. A prawda jest taka, że Unia Europejska po prostu nie ma pieniędzy, aby postawić te kraje na nogi. Bruksela byłaby szczęśliwa, gdyby w charakterze sponsora występowała Rosja. Jednak projekty integracyjne Moskwy drażnią Europę, uważa zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Rozwoju Współczesnej Ideologii Igor Szatrow.

Gruzja, Mołdawia, Ukraina – każde z tych państw jest na własny sposób interesujące dla Europy, ale – jako rynek taniej siły roboczej, rynek sprzedaży własnych towarów i usług oraz jako terytorium do przechowywania pewnych odpadów, do umieszczenia tam pewnych brudnych gałęzi przemysłu, które nie mogą być zlokalizowane w Europie. I oto europejscy politycy wpadli na pomysł: jak by tu zrobić, żeby Rosja zapłaciła za integrację europejską tych krajów, ale nie przeszkadzała w inny sposób w procesie. To znaczy, dała pieniądze, a oni miło i spokojnie „odczepiliby się”. Tymczasem Rosja „przeszkadza”, prowadzi aktywną politykę w zakresie integracji w przestrzeni europejskiej. I to jest to, co najbardziej oburza europejskich polityków.

Jednak prawdziwych powodów skomplikowanej sytuacji na kontynencie europejskim należy szukać w samej Unii Europejskiej, uważa starszy pracownik naukowy Instytutu Filozofii Rosyjskiej Akademii Nauk Władimir Szewczenko.

Unia Europejska stacza się dziś w przepaść kryzysu, który wciąż się pogłębia. Tylko w świetle tej sytuacji można zrozumieć zachowanie Merkel, które nie sprzyja poprawie stosunków z Rosją: mam na myśli przekształcenie Rosji w agresora, winnego za wszystko, co się dzieje na kontynencie europejskim. Dziś wiele osób w Unii Europejskiej rozumie, że nowe kraje, które chcą do Unii Europejskiej, nie tylko nie zmniejszą kryzysu, ale spowodują, że Unia będzie niezdolna do działania.
Europejczycy coraz częściej dostrzegają, że idea rozszerzenia Unii Europejskiej się zużyła, próba wciągnięcia do swojej strefy wpływów nowych państw tworzy tylko nowe problemy, uważa politolog Władimir Szapowałow.

Nie wszyscy mieszkańcy tych krajów są zachwyceni planami rządów w sprawie integracji europejskiej. W tych państwach istnieją poważne konflikty wewnętrzne, które w rzeczywistości trwały przez cały okres postradziecki. Konsekwencją tych konfliktów jest w zasadzie ich podział. Wszystkie te czynniki łącznie prowadzą do wniosku, że integracja europejska, nie spotykając się ze zgodą ze strony większości społeczeństwa, prowadzi do poważnych konsekwencji, zarówno gospodarczych, jak i politycznych - takich jak podział kraju, co bez wątpienia jest dość wątpliwym osiągnięciem. Będącym dla Niemiec i Unii Europejskiej nie tyle korzyścią, co poważnym problemem obecnie i w przyszłości.

Wydarzenia ostatnich miesięcy pokazały, że nawet wewnątrz Niemiec nie wszyscy wspierają antyrosyjską retorykę Angeli Merkel. Co więc tu mówić o całej Unii Europejskiej? W samej Unii Europejskiej już wcześniej było wystarczająco dużo eurosceptyków. A w związku z pogorszeniem stosunków z Moskwą na tle kryzysu ukraińskiego jest ich coraz więcej. Dalsze zrywanie więzi z Rosją może jedynie doprowadzić do wzmocnienia sceptycznych nastrojów.


 
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/niemcy-merkel-zapewnia-kliczke-o-poparciu-niemiec-dla-ukrainy/sdhcw

http://wiadomosci.onet.pl/swiat/niemcy-klopoty-zdrowotne-kanclerz-angeli-merkel-musiala-przerwac-wywiad/m633g

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Angela-Merkel-nie-zmieni-polityki-wobec-Rosji-Nie-zaakceptuje-aneksji-Krymu,wid,17088569,wiadomosc.html?ticaid=113f37



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz