Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechia. Pokaż wszystkie posty

środa, 21 lutego 2024

Ojczysty






...bo pochodzący od Ojca.



Ojczyzna - ziemia Ojca


To wszystko pochodne od Jana (Stwórcy)


"Polszczyznę, jako jeden z niewielu języków, nazywa się ojczystym.

 ta praktyka językowa wskazuje na znaczenie, jakie dla Polaków miały słowa "ojciec", "ojczyzna" i "ojcowizna"

wyraz "ojciec" należy do najstarszych w języku polskim"



Szczególnym problemem jest wyraz „ojciec”, który różni Słowian od wszystkich pozostałych Indoeuropejczyków włączając w to najbliżej z nimi skądinąd spokrewnionych Bałtów; po litewsku bowiem ojciec znaczy tevas, a więc również inaczej niż we wszystkich pozostałych językach indoeuropejskich. 

Natomiast określenia matki, brata, siostry, syna i córki są u Słowian praindoeuropejskie, co wskazuje na ich - i Bałtów - przynależność do tej wspólnoty w okresie matriarchatu, przed ustanowieniem patriarchatu. Później związek Bałtów i Słowian z pozostałymi Indoeuropeczykami musiał się na dłuższy czas zerwać.

[albo świadczy to o tym, że Stwórca najdłużej przebywał wśród Słowian, słowo "ojciec" wiązałbym z nim personalnie, w innych językach istnienie jego osoby zostało szczególnie zamazane poprzez zbabilozowanie pojęcia ojciec  - otwiera się pole do domysłów - MS]

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/06/o-waznosci-jezyka.html




Jego obecność jest bardzo odciśnięta w polskiej kulturze, ale większość ludzi tego nie dostrzega.

Nie ma pojęcia.



Jeszcze będę o tym pisał.






przedruk


21.02.2024



Od "miłości" po "żółć". 

Które polskie słowa są… najbardziej polskie?



W Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego warto wrócić do stawianego nieraz – również na antenach Polskiego Radia – pytania o słowa, które ów język ojczysty najlepiej odzwierciedlają czy też uosabiają.


Zresztą, już samo określenie "ojczysty" przy języku wydaje się być, właśnie, bardzo polskie.




Język naszych ojców


- Polszczyznę, jako jeden z niewielu języków, nazywa się ojczystym. W wielu innych językach europejskich używamy określenia "macierzysty", "język matki" – mówił w radiowej Jedynce prof. Andrzej Markowski.

Językoznawca wyjaśniał, że ta praktyka językowa wskazuje na znaczenie, jakie dla Polaków miały słowa "ojciec", "ojczyzna" i "ojcowizna". Dziś "ojczyste" mogą być dom, miasto czy ziemia, jednak głównie tego słowa używamy w odniesieniu do języka.

- Co ciekawe, w słowniku sprzed stu lat znajdziemy połączenia "język rodzimy" czy "język macierzysty". Teraz jednak już tak byśmy nie powiedzieli - opowiadał prof. Andrzej Markowski.

Warto przy okazji dodać, że wyraz "ojciec" należy do najstarszych w języku polskim. W staropolszczyźnie był to "ociec", w prasłowiańszczyźnie najprawdopodobniej "*otьcь", a znacznie dawniej: być może "*at" czy też zdrobniale "*atta".


Łamańce, szelesty i zbitki

Jakie zatem byłyby - obok "ojczystego" - owe najbardziej polskie słowa? Pytani o to użytkownicy polszczyzny wskazują intuicyjnie na te, które składają się z typowo polskich dźwięków i są dla obcokrajowców prawdziwy artykulacyjnym wyzwaniem.

Byłby to zatem słowa, w których przeważają pięknie szeleszczące głoski szczelinowe i zwarto-szczelinowe: "s", "z", "sz", "cz" czy "c", "dz". Do tego zbioru dodać należy bardzo wiele głosek zmiękczonych, miękkopodniebienną "ch", wargowe (a jeszcze nie tak dawno zębowe) "ł". I ukoronowanie, crème de la crème polszczyzny: zbitki spółgłoskowe. Spotykamy je - i potykamy się czasem o nie - w takich choćby słowach, jak niewinne "trzeba", groźniejsze "zastrzeżenie" czy osławiony "Brzęczyszczykiewicz".

Gaston Dorren, charakteryzując w swojej książce "Gadka. W sześćdziesiąt języków dookoła Europy" język polski, zwrócił właśnie uwagę na owe skomplikowane dźwiękowe właściwości naszego języka. Narzucające się obcokrajowcom, pisze Dorren, zwłaszcza w polskich nazwiskach: od "Wałęsy", przez "Szczęsnego" po "Pszkita" i "Korzeniowskiego".

Szczypta źdźbła, ździebko szczypiorku

W zorganizowanym przez radiową Dwójkę w 2015 roku plebiscycie na najbardziej polskie słowo zwyciężyło "źdźbło". Inne wyróżnione w tym konkursie słowa w dużej mierze również należały do grupy tych "trudnych do wymówienia": "krnąbrność", "chrząszcz" czy "gwóźdź".

Wśród słów zgłaszanych do plebiscytu także nie zabrakło fonetycznych wyzwań: była "szczodrość", "miłość", "gżegżółka", było "jątrzyć" i "dżdżyście" oraz - składająca się ze znaków występujących tylko w języku polskim - "żółć".

- Zamiast "źdźbła" zaproponowałbym "szczypiorek" - mówił w Polskim Radiu Bartek Chaciński, komentując wyniki przywołanego plebiscytu. Jak argumentował autor Dwójkowych felietonów o młodej polszczyźnie, "szczypiorek" ilustruje tak powszechne w języku polskim zdrobnienia, a przy okazji również zmiękczenia.



Polska zamknięta w słowach

Słuchacze, wskazując na słowa "najbardziej polskie", wybierali również te, które ich zdaniem opisują jakoś Polaków, oddają to, co do polskości przynależy.

Już zwycięskie "źdźbło" zawierało w sobie tę "rodzimą symbolikę". - To słowo najbardziej kojarzy mi się z polskim krajobrazem, z polską wsią - mówiła zwyciężczyni językowego konkursu radiowej Dwójki.

Poza tym pojawiły się takie słowa ilustrujące "polskość", jak "bigos", "rzeczpospolita" czy "solidarność". - Jeśli chodzi o "solidarność", jest to w ciągu ostatnich dziesięcioleci lat nasz najlepszy towar eksportowy, nasza marka – podkreślał Bartek Chaciński.


Wśród ogromnego zasobu leksykalnego polszczyzny znajdzie się wiele kandydatów do miana "słów najbardziej polskich". Być może należy na tę kwestię spojrzeć zarówno pod kątem językowym (dotyczącym wymowy, znaczenia czy pochodzenia), jak i emocjonalnym.


Zygmunt Kubiak – znawca kultury antycznej, a przy tym znakomity eseista i tłumacz wrażliwy na urodę słów – w szkicu poświęconym Adamowi Mickiewiczowi pisał: 

"język polski jest przepiękny już w poszczególnych słowach, takich jak «tęsknota» albo «zmierzch». Do dziś też słowa polskie przywołują jedne drugie niezatartymi przez czas echami etymologicznymi: słowo «modry» do dziś się iskrzy jakby rosą, jakby wilgotnością swej barwy, bo swoim dźwiękiem przywołuje słowo «mokry». «Świat» się rozjarza nad nami słońcem albo wschodzi łuną gwiazd, gdy słyszymy w nim słowo «świecić». Słowo «błogi» jest naprawdę błogie w brzmieniu, a słowo «cisza» – ciche".



jp

Źródła:

Gaston Dorren, Gadka. W sześćdziesiąt języków dookoła Europy, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2012; Zygmunt Kubiak, O dwóch stylach Mickiewicza, w: tenże, Uśmiech kore, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 2000.





Sondaż ws. języka ojczystego polskiego:

dokument pdf

Prezentacja programu PowerPoint (pan.pl)

rjp.pan.pl/images/stories/sondaż_dzień_języka_ojczystego.pdf




29.01.2024


W poszukiwaniu najstarszych polskich wyrazów. 

"Niektóre mają pięć tysięcy lat"





Badaniem historii wyrazów - zarówno ich znaczenia, jak i budowy - zajmuje się osobny dział nauki o języku zwany etymologią. Okazją do przyjrzenia się tej dziedzinie językoznawstwa jest przypadająca 29 stycznia 168. rocznica urodzin Aleksandra Brücknera, wybitnego slawisty, autora "Słownika etymologicznego języka polskiego". To wydane 96 lat temu - i wielokrotnie wznawiane - dzieło było pierwszym tego typu słownikiem pojedynczego języka słowiańskiego. Do dziś pozostaje ważnym źródłem o dziejach polszczyzny.


Dociekania o pochodzeniu wyrazów mają swoją bardzo długą, sięgającą starożytnych filozofów tradycję.

- Etymologia była od zawsze tą dziedziną językoznawstwa, którą uprawiali nie tylko specjaliści, lecz także ludzie wiedzeni wyłącznie ciekawością, chęcią poznania otaczającej nas rzeczywistości. Dzięki poszukiwaniom początków słów, ich pokrewieństw, chcieli sobie wyjaśnić różne skomplikowane sprawy - mówił w Polskim Radiu językoznawca Marian Jurkowski.

Nietrudno zgadnąć, że te nieprofesjonalne próby rekonstrukcji historii słów i ich znaczeń opierały się na dalekich od nauki poszlakach. I tak według tak zwanej etymologii ludowej (skojarzeniowej, legendarnej, odnoszącej się najczęściej do nazw własnych) "Częstochowa" wywodzi się od wyrazów "często" i "chować", kurpiowskie "Łupańce" to połączenie "pupańców" (mieszkańców wsi Pupy) i czasownika "łupić", a "Gniezno" oczywiście przechowuje w nazwie "gniazdo" (orle, rzecz jasna).

Adam i Ewa znali język polski

Ten ostatni przykład na niefachową etymologię pochodził z kroniki Galla Anonima - w piśmiennictwie z Polską związanym od początku bowiem można trafić na przykłady "historii wyrazów". Zresztą, pierwsze zapisane po polsku zdanie wiąże się również z etymologicznymi poszukiwaniami. XIII-wieczny autor "Księgi henrykowskiej" zapisuje: "Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj", ponieważ chce wyjaśnić, skąd pochodzi nazwa miejscowości "Brukalice" (cytowane zdanie wypowiada Czech Boguchwał, którego od częstego pomagania żonie przy pracy, "bruczenia", zwano również "Brukałem", a od tego powstały "Brukalice").

Nieprofesjonalne etymologie zamieniały się czasem w feerię fantazyjnych narracji. Wsławił się tym przede wszystkim żyjący na przełomie XVI i XVII w. ks. Wojciech Dębołęcki, który w "Wywodzie jedynowłasnego państwa świata" dowodził, że "język słowieński" jest najstarszym językiem świata. Mówiono nim jeszcze w raju, a słowa greckie czy łacińskie są jedynie zniekształconymi formami polskich słów. Stąd "litera" pochodzi od "lita rzecz", "autor" to ten, który "dał tor", a "papyrus" to rzecz "pod pióro".

(nie mylił się... za to Bruckner jest podejrzany... - MS)


Wśród przednaukowych przykładów na polską etymologię warto również przywołać poetyckie próby naszych romantycznych wieszczów. Mickiewicz, Słowacki czy, chyba najczęściej, Norwid próbowali doszukiwać się źródeł wyrazów, a tym samym "odkryć" ich znaczenia. Wprzęgali to wszystko w wielką literaturę, więc taka "etymologia" broniła się swoim kontekstem. I tak na przykład "Polska" to połączenie wyrazów "ból" i "skała" (to pomysł Słowackiego), a "piękno" pochodzi od "pieśni" i "jęku" (według Norwida).



Jak długo żyją wyrazy?

Aleksander Brückner, wydając w 1927 roku swój "Słownik etymologiczny języka polskiego", położył podwaliny pod polską etymologię opartą na wiedzy językoznawczej. Podjął się tym samym ogromnego wyzwania, bo etymologia to nauka szalenie wymagająca.

- To są badania niesłychanie żmudne - podkreślał w radiowej audycji Marian Jurkowski. - Po pierwsze, trzeba dla każdego słowa wynaleźć wszystkie przykłady, które ukazały się w piśmie od czasów najdawniejszych po współczesne. Trzeba prześledzić znaczenia tych słów, zmienność ich znaczeń. Po drugie, trzeba się odwołać do języków pokrewnych, wszystkich słowiańskich. Należy zestawić słowa nie tylko będące w obiegu literackim ogólnym, ale i w dialektach, w narzeczach - tłumaczył językoznawca.

To nie wszystko. Posiłkując się gramatyką porównawczą, etymolog powinien zrekonstruować wcześniejsze postaci opisywanego wyrazu. Aż do językowych prapoczątków.

- Trzeba dotrzeć do prajęzyka, do języka praindoeuropejskiego, który sam w sobie jest umotywowaną naukowo hipotezą. Sięgamy więc wstecz do 3000 roku przed naszą erą - mówił badacz.

Etymologia, mówili goście radiowej audycji, wskazuje zatem wyrazy, które mają kilka tysięcy lat. Językoznawców interesuje bowiem i to, jak długo wyrazy żyją. Na przykład "matka", jeden z najstarszych w polszczyźnie wyrazów, "siostra" czy "brat". To są wyrazy, podkreślano w audycji, które istniały pięć tysięcy lat temu, a może i wcześniej.

Rzecz jasna, istniały w tym sensie, że zachowały się w nich pierwiastki dawnych wyrazów, pochodzących z języka praindoeuropejskiego, przodka takich języków, jak grecki, ormiański, hindi, angielski czy właśnie polski.


Mḗtēr - māter - mać - matka

Brücknerowski sposób na archeologię wyrazu można prześledzić na podstawie słownikowego hasła "matka". Oto okazuje się, że kiedyś było to słowo zdrobniałe, a jego źródłem jest "mać". Z tego wyrazu (zakonserwowanego dziś, o ironio, w wulgaryzmach) powstały dwie inne oboczne formy na określenie rodzicielki: "macierz" i "maciora". Już jednak w "Bogurodzicy" (zapisanej w XV w.) występuje znana nam do dziś "matka". "Macierz" i "maciora" zostały w polszczyźnie, ale już pod nieco innym znaczeniem.

Autor "Słownika etymologicznego" pokazuje również, jak dawnym wyrazem jest "matka": podobne (zmienione mechanizmami językowej ewolucji) formy można znaleźć i w językach indoaryjskich, w greckim, w łacinie czy w niemieckim.




Aleksander Brückner, strona ze "Słownika etymologicznego języka polskiego", Kraków 1927. Fot. Polona



Wyrywał kartki, nie podawał skąd

Lektura tego przykładowego hasła ze "Słownika etymologicznego" unaocznia archaicznie już dziś brzmiący styl, w jakim pisał Brückner. Jednak nie ta cecha - trochę oczywista, wszak dzieło ma już sto lat - jest przedmiotem krytyki "Słownika" ze strony współczesnych uczonych.

- Słownik Brücknera uważany jest za nieco przestrzały, niespełniający wymogów nowoczesnej filologii - mówili goście audycji "Thesaurus, czyli skarbiec języka polskiego". Według językoznawców Brückner był niekonsekwentny (czasami rekonstruował wyraz bardzo dokładnie, czasami rzucał tylko drobną wskazówkę), a przede wszystkim: niektórych językowych hipotez nie dowodził, nie podawał źródeł, na których podstawie podawał genezę wyrazu.

- To właśnie jest zarzut o brak ścisłości naukowej. Ale Brücknera podobno miał taki zwyczaj, że jeśli coś go zainteresowało w jakiejś książce, wyrywał kartkę i chował ją, nie troszcząc się później o źródło - opowiadał jeden z gości przywołanej audycji. (akurat! duby smalone plótł! - MS)


Ale polscy językoznawcy są zgodni w jednym: słownik Brücknera ma wartość nieprzemijającą. - Tam jest zawarta pamięć tego wielkiego uczonego, ale również i jego fantazja. Naukowość w tym przypadku nie polega bowiem nie tylko na tym, że cytuje się cudze prace, ale i na tym, że potrafi się tworzyć własne pomysły – podkreślał gość Jerzego Gruma.

W ponad 5800 hasłach znaleźć można objaśnienia etymologiczne około 26 tysięcy wyrazów, w tym wielu nazw własnych, wyrazów archaicznych czy środowiskowych ("sempiterna" to w języku żaków "tyłek", notował wielki uczony).

Znaczna grupa objaśnianych przez Aleksandra Brücknera wyrazów posiada określenie "prasłowo". Tym wielkiej urody mianem badacz opatrywał wyrazy według niego najdawniejsze, sięgające zamierzchłych czasów. W wyrazach tych, jak w bursztynie, zakrzepły dźwięki i znaczenia, które przetrwały milenia.





jp

Źródła:

Aleksander Brückner, "Słownik etymologiczny języka polskiego", wyd. Wiedza Powszechna (przedruk w wydania pierwszego), Warszawa 2000; Bogdan Walczak, "Zarys dziejów języka polskiego", Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1999; Nota o "Słowniku etymologicznym języka polskiego" A. Brücknera autorstwa dr Krystyny Długosz-Kurczabowej na: www.leksykografia.uw.edu.pl; Ewa Rogowska-Cybulska, "Etymologie ludowe nazw obiektów niezamieszkanych w "Legendach i podaniach Kurpiów", "Białostockie Archiwum Językowe" nr 18.








03.11.2023

Baudouin de Courtenay. Polak, który zrewolucjonizował myślenie o języku



- Był jednym z ojców nowoczesnego językoznawstwa ogólnego - podkreślał w Polskim Radiu prof. Marian Jurkowski, opowiadając o Janie Niecisławie Ignacym Baudouinie de Courtenay. Znakomitym uczonym, a jednocześnie odważnym wolnomyślicielu, kandydacie w wyborach w 1922 roku na prezydenta RP.


Francuscy przodkowie Baudouina de Courtenay przybyli do Polski w XVIII wieku, wybierając ten kraj za swoją ojczyznę. Jeden z nich był mieszczańskim działaczem, sekretarzem magistratu warszawskiego w Sejmu Czteroletniego. Z kolei ojciec przyszłego lingwisty, Aleksander, brał udział w powstaniu styczniowym.

Baudouin de Courtenay, urodzony w 1845 w Radzyminie, był absolwentem warszawskiej Szkoły Głównej (w dziedzinie nauk historyczno-filologicznych), doktoryzował się zaś w 1870 roku Lipsku. Pięć lat później został już profesorem językoznawstwa porównawczego na Uniwersytecie Kazańskim i Uniwersytecie Dorpackim. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości pracował na uczelniach w Krakowie i w Warszawie.

- Był twórcą tzw. kazańskiej szkoły w lingwistyce światowej. Wśród jego osiągnięć trwałą wartość ma próba teorii alternacji fonetycznej, gdzie po raz pierwszy wprowadzą analizę fonetyczną, rozwiniętą później w szkole praskiej - mówił o Baudouinie de Courtenay prof. Marian Jurkowski.

Polski uczony, jak dookreślał w innej radiowej audycji prof. Władysław Lubaś, podłożył podwaliny pod nowoczesna metodologię w językoznawstwie. - Wprowadził zasadę badań żywego języka. W XIX wieku językoznawcy uważali, że prawdziwie badania naukowe są wówczas, gdy bada się tekst pisany. Baudouin de Courtenay to przełamał, spojrzał na język psychologicznie - tłumaczył prof. Lubaś.

Dzięki takiemu spojrzeniu - rozróżnieniu na język jako abstrakcyjny system i jako mówioną jego realizację - Baudouin de Courtenay, wraz ze swoim uczniem Mikołajem Kruszewskim, wyodrębnił w systemie językowym "fonem": "psychiczny odpowiednik głosu".

Baudouin de Courtenay został uczonym światowej miary - członkiem wielu akademii naukowych, doktorem honoris causa wielu uniwersytetów. Wśród jego badawczych zainteresowań znalazły się również m.in. gwary (był pionierem w tej dziedzinie, gdyż tym tematem zajmowali się wówczas jedynie etnografowie), historia języka polskiego, gramatyka porównawcza języków słowiańskich, mowa dziecka czy sztuczne języki.

Jak podkreślał w Polskim Radiu prof. Jerzy Jedlicki, Baudouin de Courtenay wcielał charakterystyczny dla przełomu XIX i XX wieku ideał intelektualisty, który zdobywa autorytet najpierw akademicki, a następnie zabiera głos w wielu kwestiach społecznych.

- Był konsekwentnym racjonalistą i wolnomyślicielem. Uznawał, że ostateczną instancją w kwestiach moralnych jest sumienie człowieka wrażliwego i dobrego, jak również jego rozum. Dlatego stawał zawsze w obronie wolności sumienia, wyznawania i niewyznawania religii, w obronie świeckiego państwa - mówił prof. Jedlicki.

Znakomity lingwista był przy tym nieprzejednanym wrogiem antysemityzmu ("proroczo dojrzał w nim ideologię zbrodniczą", jak zauważył prof. Jedlicki), kary śmierci, należał do przeciwników wszelkich form nacjonalizmu i, jako pacyfista, "militaryzacji życia społecznego" czy "kultu wodza".

W dowód uznania jego walk z ksenofobią mniejszości narodowe wysunęły w 1922 roku kandydaturę Baudouina de Courtenay na prezydenta Polski. Był jednym z pięciu kandydatów, wybory ostatecznie wygrał Gabriel Narutowicz.


Jan Niecisław Ignacy Baudouin de Courtenay - który zmarł 3 listopada 1929 w Warszawie - jest autorem nie tylko bardzo wielu prac naukowych i publicystycznych. Wydał on również zbiór aforyzmów zatytułowany "Myśli nieoportunistyczne". Pisał w nim: "Akcje z głupoty ludzkiej są najpewniejszemi. Przedsiębiorstwa i stowarzyszenia oparte na takich akcjach będą istnieć wiecznie".








Prawym Okiem: Etymologia nazwy Polacy (maciejsynak.blogspot.com)







czwartek, 8 lutego 2024

Pierwszy sługa

 



W połowie XVII wieku, po angielskiej wojnie domowej (1642–1651), parlament umocnił swoją pozycję w stosunku do monarchy, a następnie zyskał większą władzę dzięki Chwalebnej Rewolucji w 1688 roku i uchwaleniu Karty Praw w 1689 roku.  Monarcha nie mógł już ustanawiać żadnego prawa ani nakładać żadnych podatków bez jego zgody, w związku z czym Izba Gmin stała się częścią rządu. To właśnie w tym momencie zaczyna wyłaniać się nowoczesny styl premiera.

Punktem zwrotnym w ewolucji premierostwa była śmierć Anny w 1714 roku i wstąpienie na tron Jerzego I. George nie mówił po angielsku, spędzał większość czasu w swoim domu w Hanowerze i nie znał ani nie interesował się szczegółami angielskiego rządu. W tych okolicznościach było nieuniknione, że pierwszy minister króla stanie się de facto szefem rządu.

Od 1721 roku był to wigowski polityk Robert Walpole, który sprawował urząd przez dwadzieścia jeden lat. Walpole przewodniczył posiedzeniom gabinetu, mianował wszystkich innych ministrów, udzielał królewskiego patronatu i zapełniał Izbę Gmin swoimi zwolennikami. Pod rządami Walpole'a rozwinęła się doktryna solidarności gabinetu. Walpole wymagał, aby żaden inny minister poza nim nie miał prywatnych kontaktów z królem, a także, że gdy gabinet uzgodni jakąś politykę, wszyscy ministrowie muszą jej publicznie bronić lub podać się do dymisji. Jak powiedział późniejszy premier, lord Melbourne: "Nie ma znaczenia, co mówimy, panowie, dopóki wszyscy mówimy to samo".

Walpole zawsze zaprzeczał, że jest "premierem", a przez cały XVIII wiek parlamentarzyści i prawnicy nadal zaprzeczali, że takie stanowisko było znane Konstytucji. Jerzy II i Jerzy III podejmowali usilne wysiłki, aby odzyskać osobistą władzę monarchy, ale rosnąca złożoność i koszty rządów oznaczały, że coraz bardziej potrzebny był minister, który mógłby wzbudzić lojalność Izby Gmin. Długa kadencja premiera wojennego Williama Pitta Młodszego (1783–1801) w połączeniu z chorobą psychiczną Jerzego III umocniła władzę urzędu. Tytuł "premier" został po raz pierwszy wymieniony w dokumentach rządowych za administracji Benjamina Disraeli, ale nie pojawił się w formalnym brytyjskim porządku pierwszeństwa aż do 1905 roku.

Prestiż brytyjskich instytucji w XIX wieku i wzrost Imperium Brytyjskiego sprawiły, że brytyjski model rządu gabinetowego, na czele z premierem, był szeroko kopiowany, zarówno w innych krajach europejskich, jak i na brytyjskich terytoriach kolonialnych, w miarę jak rozwijały się one samorządność. W niektórych miejscach przyjęto alternatywne tytuły, takie jak "premier", "premier", "pierwszy minister stanu", "przewodniczący rady" czy "kanclerz", ale zasadnicza cecha urzędu pozostała taka sama.




----




W 1661 roku Newton rozpoczął edukację w Trinity College w Cambridge, gdzie wcześniej studiował jego wuj William Ayscough. W tamtych czasach programy nauczania w College’u oparte były na dziełach Arystotelesa, ale Newton wolał poznawać dzieła współczesnych sobie uczonych, takich jak Kartezjusz, Galileusz, Kopernik i Kepler. W 1665 opisał twierdzenie o dwumianie i rozpoczął pracę nad teorią matematyczną znaną potem jako rachunek różniczkowy i całkowy. Wkrótce po tym, jak uzyskał stopień naukowy w 1665, uniwersytet został zamknięty z powodu wielkiej zarazy, a studenci odesłani do domów. Newton wrócił do Woolsthorpe w sierpniu 1665 i w wiejskim ustroniu spędził z małymi przerwami półtora roku. Pracował wtedy nad rachunkiem różniczkowym i całkowym, a także optyką i grawitacją.

Legenda głosi, że Newton siedział pod jabłonią, gdy spadające na jego głowę jabłko uświadomiło mu, że upadek ciał na Ziemię i ruch ciał niebieskich są powodowane tą samą siłą – grawitacją. Historia ta jest wyolbrzymieniem opowieści samego Newtona, który, rzekomo siedząc pewnego dnia przed oknem w swoim domu, obserwował spadające z drzewa jabłka. 

Potem uznano jednak, że nawet ta historia jest fałszywa i została wymyślona przez Newtona pod koniec jego życia, aby pokazać, że potrafi czerpać inspirację z codziennych zdarzeń. Pisarz William Stukeley opisał w swoich Memoirs of Sir Isaac Newton’s Life rozmowę z Isaakiem Newtonem w Kensington 15 kwietnia 1726, w której Newton powiedział mu, że:



kiedy pierwszy raz przyszło mu na myśl pojęcie grawitacji, było to przy okazji widoku spadającego jabłka, kiedy siedział w nastroju kontemplacyjnym. Zadał sobie wtedy pytanie, dlaczego jabłko zawsze spada pionowo w kierunku ziemi. Dlaczego nie podąża na boki albo ku górze, ale zawsze w kierunku centrum Ziemi.





----









Powstanie Royal Society

Przywrócenie monarchii mogło Ashmole'owi sprawić osobistą sa­tysfakcję, ale przyniosło również korzyści „niewidzialnemu kolegium". W 1662 roku król Karol II udzielił mu królewskiego patentu, tworząc Towarzystwo Królewskie (Royal Society), pierwsze w świecie zgroma­dzenie uczonych poświęcone poznawaniu cudów stworzonych przez Wielkiego Budowniczego Wszechświata. Idea wolności przenikająca samą strukturę wolnomularstwa najpierw dała początek młodej repub­lice, a kiedy ta poniosła klęskę, zrodziła organizację, która przesunie do przodu granice ludzkiej wiedzy i da początek epoce oświecenia, tworząc fundamenty przemysłowego społeczeństwa XIX i XX wieku.

Krótki okres republiki w Anglii nie został zmarnowany; począwszy od tych wydarzeń monarchowie nie powoływali się już na prymitywne

359




pojęcie boskiego prawa do rządzenia. Pełnili swój urząd szanując wolę ludu opierając się na autorytecie Izby Gmin, która reprezentowała naród poprzez demokratycznie wybranych jego przedstawicieli. W następnych latach prawa demokratyczne objęły także ludzi ubogich i w końcu nawet kobiety - wizja człowieka imieniem Jezus potrzebowała wiele czasu, by stać się rzeczywistością.

W tym momencie naszych badań nie mieliśmy już wątpliwości, że wolnomularstwo czerpie swe idee z nauki nazorejczyków, a zwłaszcza Jezusa. Możemy również być pewni, że powstanie Towarzystwa Króle­wskiego było możliwe dzięki „burzy mózgów" rozpętanej po wprowa­dzeniu przez Bacona definicji drugiego stopnia wolnomularstwa na długo przedtem, zanim Ashmole i Wilkins podjęli jego budowę po nieszczęściach wojny domowej. John Wallis, wybitny siedemnastowiecz­ny matematyk, tak wspominał początki Towarzystwa Królewskiego:

„Sądzę, że jego początków możemy się doszukać w Londynie około 1645 roku (o ile nie wcześniej), kiedy dr Wilkins (ówczesny kapelan księcia elektora Palatynatu w Londynie) i inni spotykali się co tydzień w określo­nym dniu i godzinie. Zobowiązali się wnosić tygodniową opłatę w celu sfinansowania przeprowadzanych eksperymentów, jak również przestrze­gać przepisów, na które wszyscy się zgodzili. Wtedy (aby uniknąć odchodzenia od głównego celu badań i z kilku innych powodów) zakaza­liśmy wszelkich dysput dotyczących teologii, polityki i ostatnich wiadomości, poza tymi, które dotyczyły naszej sprawy Filozofii".

Ten opis najwcześniejszych spotkań myślicieli niewątpliwie przypo­mina opis posiedzeń wolnomularskich. Spotkania o wyznaczonej porze w połączeniu z całkowitym powstrzymywaniem się od wszelkich tema­tów politycznych i religijnych w dalszym ciągu charakteryzują funkcjo­nowanie loży wolnomularskiej.

Tę niedyskrecję Wallisa naprawiła wolnomularska hierarchia wczes­nego Towarzystwa Królewskiego, która powierzyła Sprattowi napisanie oficjalnej historii Towarzystwa; nie znajdujemy w niej żadnej wzmianki o masońskich regułach, tak nieostrożnie ujawnionych przez Wallisa.

Jednym z najbardziej wpływowych uczonych, który pozostawał w kontakcie z Ashmole'em, był Robert Hooke, którego Towarzystwo mianowało swoim pierwszym kuratorem eksperymentów. Przeprowa­dzane przezeń eksperymenty i uczone dysputy z jego udziałem stały się w ciągu następnych piętnastu lat czynnikiem, który zdecydował o prze­trwaniu Towarzystwa. Hooke był jednym z trzech inspektorów miej­skich po wielkim pożarze Londynu. Do historii przeszedł jako konstru­ktor teleskopu reflektorowego i autor nowoczesnego terminu komórki roślinnej.

360




Wszyscy wielcy ludzie tej epoki pragnęli zostać członkami Towarzy­stwa, a największym z nich był sir Isaac Newton, który dokonał m.in. szczegółowej analizy grawitacyjnej struktury wszechświata. W 1672 ro­ku Newton został wybrany członkiem Towarzystwa Królewskiego, a pod koniec tego roku opublikował w „Filozoficznych Sprawozdaniach Towarzystwa" swoją pierwszą naukową rozprawę na temat teorii światła i barwy. Ćwierć wieku po otrzymaniu przez Towarzystwo królewskiego patentu Newton opublikował Philosophiae Naturalis Principia Mathe-matica (Matematyczne zasady filozofii naturalnej), czyli Principia, jako że pod tym skrótem są znane. To zdumiewające dzieło jest w powszech­nym przekonaniu najważniejszą pracą naukową, jaką kiedykolwiek napisano.

Podczas gdy praktycznie wszyscy ówcześni członkowie Towarzystwa byli masonami, z biegiem czasu wolnomularze, jak to często bywa, przenieśli się do tylnych rzędów swego „parlamentu" nauki, ponieważ przedstawiciele inteligencji nie potrzebowali już tajemniczości ani pro­tekcji Cechu, aby ustrzec się przed religijnymi i politycznymi prześlado­waniami.

Nowe Towarzystwo wiele zawdzięczało energii Eliasa Ashmole'a, Roberta Moraya (o którym wiadomo, że był pierwszym człowiekiem wprowadzonym do angielskiego wolnomularstwa w 1641 roku), Johna Wilkinsa, Roberta Hooke'a i Christophera Wrena, który został jego prezesem w 1681 roku. Z tych dobrze udokumentowanych danych wynika jasno, że Towarzystwo Królewskie założyli wolnomularze i że nader udane przywrócenie drugiego stopnia zwróciło świat ku nowej erze naukowej. Kilka lat później, za prezesostwa sir Isaaca Newtona, znany wolnomularz francuski, kawaler Ramsey, został członkiem Towa­rzystwa Królewskiego mimo braku jakiejkolwiek naukowej legitymacji. Większość czołowych intelektualistów wolnomularskich poświęcała swój czas i energię nowemu Towarzystwu, ale wydaje się, że Cech w Londy­nie w działaniach swoich odznaczał się pewnym niedbalstwem.






spotykali się co tydzień w określo­nym dniu i godzinie


w określo­nym dniu i godzinie


i godzinie















"Jeśli widzę dalej, to tylko dlatego, że stoję na ramionach olbrzymów"



                                                                                        Izaak Newton - w liście do Roberta Hooke’a 5 lutego 1676

wtorek, 9 stycznia 2024

Widać z kosmosu

 

przedruk


Wczoraj przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska ogłosili wygaszenie gospodarki leśnej na 10 obszarach państwa polskiego. Już wiadomo, że skutki działań dotkną tysiące osób, a zamkniętych będzie musiało zostać około 40 nadleśnictw. Wiceminister klimatu zapowiada jednak, że to dopiero początek zmian - pisze dzisiaj "Gazeta Polska Codziennie".







Nie sposób nie zauważyć, że główne zmiany dotkną Polski Wschodniej, w tym dwóch największych obszarów Puszczy Augustowskiej i Puszczy Knyszyńskiej. Jeżeli w tych obszarach wstrzymana zostanie gospodarka leśna, będzie to oznaczało zamknięcie 10 nadleśnictw, które tam gospodarują. To jednak nie koniec uderzenia w Polskę B. Dwa obszary chronione mają się znaleźć na południu na Podkarpaciu. Chodzi oczywiście o teren Bieszczad i tzw. Puszczy Karpackiej, a także terenów wokół Rymanowa. Na północy Polski Wschodniej znajdują się z kolei Puszcza Borecka i Romincka. Uderzenie w Polskę B uzupełnia utworzenie obszaru chronionego w Puszczy Świętokrzyskiej.

Jeśli chodzi o zachodnią część kraju, to wyłączone z gospodarki leśnej mają zostać tereny pod wielkimi miastami, a więc w okolicach Trójmiasta i Wrocławia. W sumie podliczając, zmiany dotkną około 40 nadleśnictw. Średnio można przyjąć, że w każdej z jednostek pracuje 50 osób, co oznacza, że tylko w Lasach Państwowych mówimy o 2 tys. ludzi na bruku. Do tego jednak trzeba dodać pracowników Zakładów Usług Leśnych, którzy w każdym nadleśnictwie realizują usługi. W sumie może to być liczba o wiele większa. Ministerstwo Klimatu i Środowiska wydaje się tym nie przejmować.


Nawet nie wiecie, jak cieszy ta sprawczość, gdy można zrobić coś dobrego. Coś, o co tak długo walczyło się »po drugiej stronie«. Dziś rozpoczęliśmy etap pierwszy ograniczania wycinek w najcenniejszych polskich lasach. Wstrzymujemy i ograniczamy wycinki w pierwszych 10 lokalizacjach. Już teraz stanowi to 1,3 proc. polskich lasów! Czas, aby zacząć realnie chronić najważniejsze lasy – te o funkcji społecznej, uzdrowiskowej czy te cenne przyrodniczo. Dziękuję wszystkim ekspertom, przyrodnikom, lokalnym społecznościom – to dzięki ich pracy udało się stworzyć dokładne mapy i wybrać te fragmenty lasów, na których wycinka zostaje wstrzymana lub ograniczona. A to wszystko w taki sposób, by nie zaburzyć pracy leśników, wykonawców i zabezpieczyć surowiec dla przemysłu” – ogłosił Mikołaj Dorożała na swoim Facebooku.


Koalicja Tuska zwija Lasy Państwowe. „GPC”: Uderzenie w gospodarkę i Polskę Wschodnią | Niezalezna.pl

sobota, 6 stycznia 2024

Niemcy

 


Ja to zawsze muszę coś znaleźć...


Tak, dzisiejsze Niemcy, podobnie jak cała Europa i pewnie niezła część świata (jeszcze tego do końca nie sprawdziłem) była zasiedlona za sprawą Jan z Kolna - Świadka powstania ludzkości, a może nawet jej Stwórcy...



I tak niemieckie (dzisiaj) miasto Kolonia także powstało na miejscu wcześniej zainicjowanym przez niego. 

Nie ma co do tego żadnych wątpliwości.



Skoro państwo niemieckie sprzeniewierzyło się przeciwko niemu - niech ludzkość zdecyduje i odda je nam, potomkom Lechitów,  tym, którzy sprzeciwiają się Cywilizacji Śmierci.


Najlepiej z całymi Niemcami.


Zaprowadzimy tam prawdziwy porządek - nie udawany.


To zainicjuje pozytywne zmiany na całym świecie.

I wtedy też na całym świecie - zapanuje pokój.








czwartek, 21 grudnia 2023

Geert Wilders - prawica Holandii

 



przedruk





Zwycięzca wyborów parlamentarnych w Holandii, lider prawicowej Partii Wolności Geert Wilders, wyraził nadzieję, że jego sukces "będzie początkiem zwycięstw w całej Europie". Mówił o tym w wystąpieniu wideo w niedzielę podczas zorganizowanego we Florencji spotkania grupy politycznej Tożsamość i Demokracja w Parlamencie Europejskim. Udział w nim wziął między innymi wicepremier Włoch, lider Ligi Matteo Salvini.


Wilders, który kilka dni wcześniej odwołał swój przyjazd do Florencji, zwrócił się do uczestników zjazdu, mówiąc: "Niech zwycięstwo w Holandii będzie początkiem zwycięstw w całej Europie, a na to, aby to stwierdzić, nie ma lepszego momentu i miejsca niż Florencja, kolebka Renesansu, miasto odrodzenia Europy".

Lider holenderskiego antyimigranckiego ugrupowania dodał, że zwycięstwo jego partii było "politycznym trzęsieniem ziemi" w Europie.


Stwierdził też: "Nasza tożsamość, nasze wartości i tradycje są fundamentem, na którym opiera się nasz naród, a nadmierny napływ imigrantów może osłabić istotę tego, czym jesteśmy dzisiaj". "Zachęcam wszystkich, by przyjęli do wiadomości to, że spójne społeczeństwo to takie, które rozumie najlepiej i szanuje swoje korzenie, popierając rozsądne ograniczenia dla imigracji i zablokowanie na stałe udzielania tymczasowego azylu" - mówił Wilders.

Wyjaśnił: "Ochrona interesów naszego narodu nie oznacza braku współczucia i empatii, ale chodzi o to, by za priorytet uznać dobrobyt naszych obywateli, gwarantując im dostęp do służb socjalnych, edukacji, zatrudnienia".

Geert Wilders pozdrowił obecnego na spotkaniu pod hasłem "Wolna Europa" lidera włoskiej Ligi, wicepremiera Matteo Salviniego. Podkreślił: "to mój włoski przyjaciel numer jeden", "zawsze źródło inspiracji dla mnie i dla innych".

Salvini, którego Liga wchodzi w skład grupy Tożsamość i Demokracja, oświadczył podczas florenckiego zjazdu, odnosząc się do wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku: "W przyszłym roku po raz pierwszy w historii instytucji europejskich zjednoczona i zdeterminowana centroprawica może uwolnić Brukselę od tych, którzy zajmują ją, dokonując nadużyć".

Lider Ligi wyraził też opinię, że drugi wicepremier w rządzie Meloni- szef MSZ Antonio Tajani z Forza Italia - "popełnia błąd", mówiąc, że nie chce sojuszu z Alternatywą dla Niemiec czy ugrupowaniem Marine Le Pen.

Do Florencji przybyło też kilku ministrów z Ligi wchodzących w skład rządu Giorgii Meloni i przewodniczący włoskiej Izby Deputowanych Lorenzo Fontana.

Także oni wysłuchali wystąpienia przywódcy Alternatywy dla Niemiec Tony'ego Chrupally, który mówił: "Jesteśmy tu, by zbudować nową Europę"; "dom z wielkim ogrodem, gdzie będą mogły bawić się dzieci, ale i z murem, za którym pozostaną wszyscy nieproszeni".


"Taka Europa będzie bezpiecznym miejscem" - powiedział.

Chrupalla podkreślił także: "Wojna na Ukrainie nie jest naszą wojną, potrzebujemy dyplomacji".

"Ukraina nie może wygrać tej wojny, musimy ją zatrzymać. Dziś Niemcy ponoszą jej konsekwencje" - dodał.

Wśród przedstawicieli 12 państw był też poseł Roman Fritz z Konfederacji Korony Polskiej.

We Florencji odbyła się też manifestacja kilkuset przeciwników zjazdu. Przyszli oni do centrum miasta z flagą Unii Europejskiej długości 28 metrów. Był wśród nich centrolewicowy burmistrz miasta Dario Nardella.

Sylwia Wysocka




wygląda na to, że niemcy zamierzają odtworzyć rajski Ogród udając, że to ich autorski projekt - i technologia, szabrowana przez tysiąclecia..


mistyfikatorzy do szpiku kości

piątek, 3 listopada 2023

Palaikastro Kouros 2

 

Post oznaczam jako "2" ponieważ wydaje mi sie, że zrobilem sobie kiedyś opracowanie na ten temat  - zbiór informacji z internetu - i to na blogu opublikowałem ku pamięci...


A nie znajduję w notatkach - wykasowany?























Skoro odwzorowano takie datale jak żyły pod skórą (zdaje się - niezgodnie z anatomią - artystyczna wizja?), czy mięśnie - chciano tym zasugerować, że to przedstawienie człowieka, a nie boga?

Czy to był On?



Patrząc na proporcje powinien mieć wzrost  od 2,0 do 2,35 m

Nie wiem, czy to możliwe... ale są pewne podobieństwa....







Nogi - faktycznie o dość kobiecych kształtach. 


Ale przy tak wysmukłej sylwetce...




tzw. Książę wśród Lilii - rekonstrukcja fresku z Knosssos, Kreta


































wysmukłość....









potylica


człowiek z St. Bees




Prawym Okiem: Od Zbrucza do Włoch (maciejsynak.blogspot.com)


Khan Academy

Palaikastro Kouros – Wikipedia, wolna encyklopedia


Prawym Okiem: Człowiek z St. Bees - z książęcego rodu Giedyminów? (maciejsynak.blogspot.com)


(1) Evan Levine on X: "While the face of the Palaikastro Kouros is not preserved, the hands, feet, & hair preserve incredible craftsmanship, complete with minutely rendered musculature & vascularity! The hair presents equal skill in another medium, carved from a fine serpentine & attached to the head! https://t.co/QPAUQ06TLI" / X (twitter.com)


Kouros von Palaikastro – Wikipedia




poniedziałek, 16 października 2023

Śmierć Templariuszy

 







716 lat temu - w piątek, 13 października 1307 roku  - król Francji Filip IV Piękny przystąpił do rozprawienia się z bandą templarską, zwaną zakonem templariuszy.


Podobno dzień ten stał się zaczynem mitu o pechowym "piątku 13-ego" - czyżby, żeby ludzie "żałowali" rozgromienia zbójeckiej mafii?




pieczęć zakonu templariuszy - dwóch gejów dosiada jednego wierzchowca, 

a może to jeden, ale opętany człowiek - dlatego dwie postaci?








Mając na uwadze odkrycia ostatnich lat, opisane na tym blogu, można sądzić, że nie było to rozgromienie zakonu, tylko tzw. RESET.


Prawdopodobnie niemieccy zbóje (tj. zakonnicy) do spółki z Filipem Pięknym, pozbyli się swoich kamratów, przejmując znalezioną przez nich technologię oraz ostatecznie utajniając swoje istnienie - i istnienie tej technologii - na setki lat.




Flaga Templariuszy











Tak więc prawie na pewno struktury zakonne to protoplaści dzisiejszych tzw. służb specjalnych - tajnych organizacji stosujących każdą metodę, aby osiągać zamierzone cele - polityczne, gospodarcze i militarne..









Mając na uwadze potężne zmiany jakie obserwujemy na świecie od czasów zarazy (koronocoś 19) można sądzić, że przed nami 


koniec "tego" świata - koniec piekła na ziemi

albo

kolejny RESET


Niezależnie od tego, co się stanie - trzeba dbać o swój kraj, wspierać się nawzajem, trzymać się zasad.





I uważnie się wszystkiemu przyglądać, bo manipulacja może przyjść poprzez ludzi dobrych, ale może naiwnych, których skutecznie okłamano, a którym my będziemy ufać.

 





-----------




P.S.

Tekst antydatowany,  zaplanowany na 13 października






LVG B.I – Wikipedia, wolna encyklopedia

Fokker Dr.I – Wikipedia, wolna encyklopedia

Templariusze – Wikipedia, wolna encyklopedia

Filip IV Piękny – Wikipedia, wolna encyklopedia

Piątek trzynastego (przesąd) – Wikipedia, wolna encyklopedia


Samoloty na zdjęciach:

Fokker DR 1 - niemiecki samolot myśliwski z 1917 roku.

Fokker Dr. I - 3 płatowy

LVG B.I - niemiecki samolot rozpoznawczy z 1913 roku



środa, 24 maja 2023

Polska - i świat - holistycznie.



"Polska musi być gotowa na każdy scenariusz"






przedruk



Akademia Kopernikańska jest nowym wymiarem współpracy najwybitniejszych przedstawicieli świata nauki na najwyższym poziomie - powiedział w środę minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. 

Dodał, że jej misją jest tworzenie elit naukowych dla Polski, Europy i świata.


Czarnek wziął w środę udział w otwarciu Kolegium Nauk Ekonomicznych i Zarządzania Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika w Warszawie.

Minister edukacji i nauki podkreślił, że Akademia Kopernikańska nie zastępuje żadnego uniwersytetu ani żadnej innej instytucji w Polsce.

"Akademia Kopernikańska jest nowym wymiarem i płaszczyzną współpracy na najwyższym poziomie najwybitniejszych przedstawicieli świata nauki z całego świata, w tym tych pochodzenia polskiego w obszarach kopernikańskich. Ma tworzyć elity dla Polski, Europy i świata w najbliższych 20 latach, a mam nadzieję, że zdecydowanie dłużej" - powiedział.


Przypomniał, że utworzenie Kolegium Nauk Ekonomicznych i Zarządzania SGMK było inicjatywą prezydenta Andrzeja Dudy. "Pomysłodawcą - i to trzeba zawsze podkreślać - jest sekretarz generalny Akademii Kopernikańskiej prof. Krzysztof Górski, który zainspirował mnie swoją wizją współpracy na polu międzynarodowym naukowców z całego świata - i tych pochodzenia polskiego i tych, którzy z Polską są w jakiś sposób związani, choćby więzami przyjaźni" - wyjaśnił.

Czarnek podkreślił, że otwierane kolegium jest pierwszym z pięciu kolegiów. "Ruszamy w tę przygodę, co najmniej dwudziestoletnią, wielkiego programu rozwoju nauki, nie tylko tu, w Polsce, ale i na świecie" - zastrzegł.

Zaznaczył, że we wtorek odwiedził obserwatorium Instytutu Astrofizyki w Rzymie, gdzie znajduje się również Muzeum Kopernikańskie. "Łączność między tamtym miejscem, które nazywam dachem, kolebką naszej cywilizacji łacińskiej i chrześcijańskiej, a tym miejscem, siedzibą Akademii Kopernikańskiej w Warszawie, między Toruniem - miejscem urodzenia Kopernika i Fromborkiem - miejscem jego wieloletniej działalności, jest bardzo silna" - mówił.

Według Czarnka "to, co było teorią jeszcze w zeszłym roku, stało się faktem 19 lutego 2023 r., w 550. urodziny Mikołaja Kopernika".

"Teraz nabiera treści praktycznej i wymiaru naukowego. Dzisiaj inauguracja pierwszego z pięciu kolegiów, Kolegium Nauk Ekonomicznych i Zarządzania, daje nam nadzieję na najbliższą przyszłość, nadzieję rozwoju nauki w tych specjalnościach kopernikańskich" - dodał.


Czarnek podziękował prezesowi Adamowi Glapińskiemu i Narodowemu Bankowi Polskiemu za "wielką współpracę i życzliwość przy tworzeniu tego Kolegium Nauk Ekonomicznych i Zarządzania".

"Bez tej współpracy i życzliwości byłoby jeszcze trudniej niż tak, jak było do tej pory. A przy tej współpracy jesteśmy przekonani, że to kolegium będzie jednym z wiodących na świecie" - ocenił minister.


Czarnek zachęcił wszystkich do współpracy w ramach Akademii Kopernikańskiej. Jak podkreślił, Akademia Kopernikańska jest uzupełnieniem i daje możliwość współpracy "wszystkich ze wszystkich uczelni i instytucji, które do tej pory w Polsce zostały powołane, funkcjonują i rozwijają naukę".

"Gratuluję tego, co dzisiaj (się wydarzyło-PAP). Życzę powodzenia w następnych przedsięwzięciach tu na ręce pana sekretarza generalnego prof. Krzysztofa Górskiego, pana rektora Leszka Markuszewskiego i pana dziekana Zbigniewa Krysiaka" - powiedział Czarnek.

Jak podano, w czwartek nastąpi otwarcie Kolegium Filozofii i Teologii w Krakowie. W szkole mają jeszcze funkcjonować: Kolegium Astronomii i Nauk Przyrodniczych w Toruniu, Kolegium Nauk Medycznych w Olsztynie, Kolegium Nauk Prawnych w Lublinie.







Wnioski z wojny na Ukrainie.

"Polska musi być gotowa na każdy scenariusz"



24.05.2023

Polscy generałowie są zgodni, że rozwój polskich sił zbrojnych musi postępować, a Polska musi być gotowa na każdy scenariusz. Generałowie wzięli udział w dyskusji o wnioskach, jakie dla polskiej armii płyną z wojny na Ukrainie, która odbyła się podczas "Defence 24 Day" w Warszawie.




Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych, generał Wiesław Kukuła podkreślił, że Polska ze względu na swoje położenie musi inwestować w rozwój obronności. - Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że nie ma odwrotu. My nie mamy dylematu, czy to robić, tylko w jaki sposób to zrobić - powiedział generał Wiesław Kukuła.

Różnice w geografii Polski i Ukrainy Polską a Ukrainą

Generał broni Jarosław Gromadziński zwrócił uwagę na to, że Wojsko Polskie nie może rozwijać się na podstawie wniosków płynących z wojny na Ukrainie. Polska i Ukraina to zupełnie różne państwa pod względem geograficznym, dlatego ewentualna wojna nad Wisłą będzie wyglądała inaczej niż wojna obronna nad Dnieprem - przekonywał.

- Chciałbym zwrócić uwagę na głębokość. Ukraina jest dużym krajem - powiedział generał. - Jeżeli teraz popatrzymy na nasz kraj, od granicy do linii Wisły, to my nie mamy głębokości. Musimy być szybsi, musimy szybciej reagować, musimy się do tego przygotować - powiedział generał Jarosław Gromadziński.
Potrzeba wykształconych medyków. "Najlepszą bronią jest człowiek"

Generał podkreślił także, że trwająca wojna przypomina wojnę pozycyjną, a przez to głównym zagrożeniem jest artyleria. Ze względu na to koniecznie jest przeszkolenie i przygotowanie dużej liczby medyków pola walki, którzy będą mogli działać na linii frontu i ratować rannych żołnierzy.

- Razem z Ukraińcami doszliśmy do wniosku, że trzeba zwiększyć liczbę ratowników medycznych - powiedział generał. - Były organizowane szkolenia, aby wyszkolić takiego ratownika, wyposażyć i wysłać na front. Wszystko po to, by zachować człowieka. Dzisiaj najnowocześniejszą i najlepszą bronią jest człowiek - powiedział generał Gromadziński.



Podczas debaty generałowie podkreślali także, że obok zakupów nowoczesnego sprzętu należy równocześnie rozbudowywać logistykę i odpowiednio planować zaopatrzenie.

Wojna na Ukrainie, a szczególnie bitwa o Kijów, pokazała, że źle zorganizowana logistyka może doprowadzić do porażki, pomimo przewagi w ludziach i sprzęcie - przekonywali polscy wojskowi.





----

Inwestycje w marynarkę wojenną. 

Generał Kukuła: Morze Bałtyckie jest dla nas wyjątkowo ważne


Generalny Dowódca Rodzajów Sił Zbrojnych, generał Wiesław Kukuła, w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreślił znaczenie rozwoju floty w strategii obronnej Polski. Zdaniem generała, na Bałtyku znajduje się krytyczna infrastruktura, której Polska w przypadku ewentualnego konfliktu będzie zmuszona bronić.

Generał Kukuła mówiąc o rozwoju polskiej floty podkreślił, że pomimo małej powierzchni i głębokości Morze Bałtyckie jest dla nas i dla naszej energetyki wyjątkowo ważne.

- Z punktu widzenia wojskowego patrzymy na Bałtyk w sposób holistyczny i poszukujemy rozwiązań, które umożliwią nam prowadzenie asymetrycznej walki w czasie wojny. Chodzi też o zabezpieczenie naszej krytycznej infrastruktury po to, żeby nie osłabić bezpieczeństwa Polski i nie doprowadzić do warunków korzystnych do wybuchu wojny - powiedział generał.


---




Współtwórca ChatGPT do Polaków: Nie wiem, jak to robicie





Szef OpenAI - Sam Altman, Wojciech Zaręba – współzałożyciel firmy Open AI oraz Szymon Sidor – naukowiec wybrali się w podróż po świecie, by – jak sami zrelacjonowali – porozmawiać z użytkownikami, programistami i przedstawicielami instytucji rządowych o możliwościach i zagrożeniach wynikających z rozwoju sztucznej inteligencji (SI). Stworzone przez nich narzędzie – ChatGPT4 zyskało ogromną popularność na całym świecie i stało się przedmiotem poważnych debat

Wtorkowe spotkanie na Uniwersytecie Warszawskim obyło się w ramach inicjatywy IDEAS NCBiR. Prowadząca spotkanie dziennikarka zapytała, czy twórcy ChatGPT nie żałują, że udostępnili narzędzie szerokiemu gronu odbiorców zbyt szybko, jeszcze przed wprowadzeniem jakichkolwiek regulacji szykowanych np. przez Unię Europejską.


Częściej spotykaliśmy się z zarzutem, że działamy zbyt wolno; że zbyt długo – bo aż 8 miesięcy trzymamy ChatGPT w laboratorium. Oddanie ChatGPT4 na wczesnym etapie w ręce społeczeństwa ma sens, bo pomaga zauważyć błędy, zanim urosną w siłę i staną się niebezpieczne. Również instytucje nadzorujące bezpieczeństwo mają w ten sposób czas na stworzenie ram prawnych. Ten proces uczenia się musi odbywać się w ścisłej współpracy ze społeczeństwem – powiedział szef OpenAI Sam Altman.

Podkreślił też, że „jak każda znacząca dla rozwoju ludzkości technologia, SI też może być wykorzystana w zły sposób”. Jako przykład podał energię atomową.


Na całym świecie musimy pochylić się nad szukaniem rozwiązań, żeby się zabezpieczyć. Może SI nie będzie aż tak niebezpieczna jak energia atomowa, która wpadnie w niepowołane ręce, ale dopóki nie poznamy jej bliżej, powinniśmy się zachowywać tak, jakby była podobnie niebezpieczna – przestrzegał Altman.

Zapytany czy nie boi się, że stworzone przez firmę OpenAI rozwiązanie oparte na sztucznej inteligencji może zagrażać demokracji przez szerzenie dezinformacji podczas kampanii wyborczych w różnych krajach, przytaknął.


Obawiamy się. Jedną z rzeczy, którą staramy się robić podczas naszej podróży po świecie, są rozmowy z ludźmi, którzy tworzą regulacje prawne. Potrzebny jest system monitorowania firm takich jak nasza, by użytkownicy wiedzieli, że rozmawia z nimi sztuczna inteligencja, a nie człowiek
- zaznaczył.


Dodał, że jednocześnie część pracy zawsze będzie w tzw. otwartym dostępie (open access) i „tego nie da się zatrzymać”, więc „trzeba pomyśleć o adaptacji społeczeństw do tego stanu rzeczy”.



Na pytanie publiczności: „skąd czerpiecie wiedzę na temat – co jest etyczne w obszarze sztucznej inteligencji?” – Altman, Zaręba i Sidor nie potrafili odpowiedzieć żadnym konkretem.




Chcemy, żeby jakość życia ludzi na świecie zmieniała się na lepsze. Robimy też wszystko, by rozwiązywać problemy związane z bezpieczeństwem, dlatego rozmawiamy z wieloma instytucjami
– powiedział Altman.


Altman wypowiedział się także na temat polskich inżynierów.


Nie wiem, jak to robicie w Polsce, że szkolicie tak znakomitych inżynierów i badaczy. 
Mają oni niezwykły rygor, co przekłada się na ogromne sukcesy OpenAI. 
To dość niesamowite, jak duży wpływ ma na nas [ich kultura pracy] – podsumował CEO.






-----





Zdecydowana większość Polaków uważa, że w Polsce żyje się bezpiecznie. 

Najnowszy sondaż nie pozostawia złudzeń


- 88 proc. badanych uważa, że Polska jest krajem, w którym żyje się bezpiecznie. 96 proc. sądzi też, że ich najbliższa okolica jest bezpieczna i spokojna. 83 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat nie padło ofiarą żadnego przestępstwa - wynika z sondażu CBOS.


W corocznym badaniu CBOS zapytało ankietowanych o poczucie bezpieczeństwa i zagrożenia przestępczością w Polsce. Obecnie 88 proc. badanych uważa, że Polska jest krajem, w którym żyje się bezpiecznie. Przeciwnego zdania jest 9 proc., a opinii na ten temat nie ma 3 proc.

Poczucie bezpieczeństwa Polaków wzrosło

"W stosunku do ubiegłego roku obserwujemy istotny wzrost poczucia bezpieczeństwa Polaków - o 5 punktów procentowych zwiększył się odsetek uważających Polskę za kraj bezpieczny, a o 4 punkty zmalał udział będących przeciwnego zdania w tej sprawie" - podało Centrum Badania Opinii Społecznej.

Ponadto 96 proc. respondentów sądzi, że bezpieczna i spokojna jest ich najbliższa okolica (dzielnica, osiedle, wieś). To tyle samo, co w ubiegłym roku. Przeciwne zdanie o swoim miejscu zamieszkania ma 3 proc., czyli o jeden punkt procentowy mniej niż rok temu.

Względem poprzedniego badania zmniejszyło się poczucie zagrożenia przestępczością. Według CBOS obawy, że padnie się ofiarą przestępstwa, ma 36 proc. badanych, czyli o 4 punkty procentowe mniej niż rok temu. 61 proc., czyli o 3 punkty procentowe więcej, takich obaw nie ma.
Ponad 80 proc. badanych nie padło ofiarą przestępstwa

CBOS zapytał też o osobiste doświadczenia respondentów. Jak się okazało, 83 proc. z nich w ciągu ostatnich pięciu lat nie padło ofiarą żadnego przestępstwa.

"Wśród pozostałych najwięcej doświadczyło kradzieży (12 proc., tyle samo co w 2022 roku). Odsetek badanych, którym włamano się do domu, mieszkania lub jakiegokolwiek innego pomieszczenia, sięga 5 proc. i nie zmienił się od 2020 roku. Umyślnego zranienia lub pobicia doświadczyło w ciągu ostatnich pięciu lat 2 proc. respondentów (bez zmian od 2020 roku)" - wyjaśniło CBOS.








W porównaniu z ubiegłym rokiem zwiększył się z 1 proc. do 2 proc. odsetek ankietowanych, którzy zostali napadnięci i obrabowani.

"O jeden punkt procentowy zmalał zaś udział osób, które padły ofiarą innych niż wymienione w pytaniu przestępstw, np. mobbingu, oszustwa, wycieku danych czy wyłudzenia (4 proc.)" - podało CBOS.




Badanie zostało zrealizowano w dniach 11-20 kwietnia br. na reprezentatywnej imiennej próbie pełnoletnich mieszkańców Polski, wylosowanej z rejestru PESEL, liczącej 1081 osób. Przeprowadzono je w ramach procedury mixed-mode, więc każdy respondent wybierał samodzielnie, czy wywiad będzie bezpośredni (CAPI), telefoniczny (CATI), czy internetowy (CAWI). Każda ankieta miała ten sam zestaw pytań i strukturę. Metodę CAPI wybrało 56,9 proc., metodę CATI 24 proc., a metodę CAWI 19,1 proc.










Wnioski z wojny na Ukrainie. "Polska musi być gotowa na każdy scenariusz" - Wiadomości - polskieradio24.pl


Inwestycje w marynarkę wojenną. Generał Kukuła: Morze Bałtyckie jest dla nas wyjątkowo ważne - Wiadomości - polskieradio24.pl


"Powinniśmy pochylić się nad kwestią reparacji dla Polski". Wiceszef MSZ cytuje niemieckiego polityka - Wiadomości - polskieradio24.pl


Otwarcie kolegium Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika. Czarnek: celem stworzenie elit dla Polski, Europy i świata - Wiadomości - polskieradio24.pl


Mularczyk: Niemcy tchórzliwie chowają się za immunitetem jurysdykcyjnym | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)


Debata o transporcie kolejowym. "W momentach kryzysowych staje się niezawodnym środkiem komunikacji" - Gospodarka - polskieradio24.pl


Dowódca Generalny RSZ: wojna jest wielką zmienną. Przewidujemy bardzo silny udział sił powietrznych | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)


Min.Czarnek: misją Akademii Kopernikańskiej jest tworzenie elit naukowych dla Polski, Europy i świata  | Polska Agencja Prasowa SA (pap.pl)


Zdecydowana większość Polaków uważa, że w Polsce żyje się bezpiecznie. Najnowszy sondaż nie pozostawia złudzeń - Wiadomości - polskieradio24.pl


Współtwórca ChatGPT do Polaków: Nie wiem, jak to robicie - wGospodarce.pl


niedziela, 7 maja 2023

Karpatyzmy








przedruk



Jak to się stało, że góral z Polski, Ukrainy czy Słowacji może wiedzieć, co oznaczają rumuńskie brânză, strungă albo baci? To wszystko karpatyzmy, które dotarły za sprawą Wołochów – pierwotnie bałkańskich grup etnicznych, które zajmowały się w głównej mierze pasterstwem oraz wędrowały po ogromnym obszarze Europy Wschodniej mniej więcej od X do XVII wieku. Wołosi zasiedlali nowe tereny, najpierw na Bałkanach, później wzdłuż Łuku Karpat, asymilowali się z lokalną ludnością i przynosili ze sobą cały wachlarz terminologii pasterskiej i topograficznej. Na tereny dzisiejszej Polski pierwsze grupy Wołochów dotarły około XIV–XV wieku.


Słowa, które rozpowszechniły się w obszarze bałkańsko-karpackim za sprawą Wołochów, zazwyczaj dotyczące gospodarki pasterskiej, życia na hali, zwierząt, roślin czy ukształtowania terenu, nazywamy karpatyzmami bądź też, bardziej precyzyjnie, karpatobałkanizmami. Charakteryzują się one zgodnością leksykalno-semantyczną bez względu na grupę i rodzinę danego „języka-gospodarza”, który je zapożyczył. 

Tożsame powołoskie wyrazy znajdziemy dzisiaj zatem w językach grupy romańskiej (np. rumuńskim, arumuńskim), słowiańskiej (np. bułgarskim, ukraińskim, serbskim, polskim), ugrofińskiej (węgierskim) czy w niespokrewnionym z innymi języku albańskim. 

Tylko spójrzcie na przykład słowa bryndza (ser):

brânză [brɨnzə] (rumuński)

bryndza [brindza] (słowacki)

brindza [brɪndza] (czeski)

бринза [brɪnza] (ukraiński)

brenza [brɛnzɒ] (węgierski)

брънза [brɤnza] (bułgarski)

(për)brëndësa [pəɾbɾəndəsa] (albański – wyjątkowo w znaczeniu innym niż ‘ser’)

πρέντζα [predza] (grecki)











Język wołoski?



No dobrze, Bałkany i Karpaty, ale dlaczego pierwsze skrzypce gra tutaj Rumunia?


Wołosi nie posługiwali się jednym konkretnym językiem, dlatego też niepoprawne jest używanie terminu „język wołoski”. Językoznawcy uważają, że ludność ta używała różnych etnolektów bałkanoromańskich, będących połączeniem łaciny ludowej z substratem (wcześniejszym podłożem językowym) iliryjsko-trackim i naleciałościami z języków południowosłowiańskich czy z greckiego. Współcześnie najbliższe dawnym etnolektom bałkanoromańskim są języki wschodnioromańskie, z których najpopularniejszym jest zdecydowanie język rumuński – właśnie dlatego traktuje się go jako swoiste medium do badania karpatyzmów. Ponadto Rumuni – słusznie lub nie, nie będę tego dzisiaj oceniać – traktują historię Wołochów jako część swojej historii narodowej.
W języku polskich górali

W języku polskich górali można odnaleźć kilkadziesiąt słów, które przynieśli ze sobą osadnicy wołoscy.

Oto kilka z nich w porównawczym zestawieniu z wariantem rumuńskim:

baca – najważniejszy pasterz na hali (rum. baci)
watra – ognisko (rum. vatră)
koliba – szałas pasterski (rum. colibă)
cap – kozioł (rum. țap) – to jedno z najstarszych słów zapożyczonych od Wołochów (notowane w Polsce już w 1440 roku); przeszło z góralszczyzny do dialektu małopolskiego i za jego sprawą jest znane w całej Polsce
fujarka – instrument muzyczny (rum. fluier)
strąga – wyjście z zagrody dla owiec, w którym się je doi (rum. strungă)
jafery – borówki (rum. afină, dialektalnie też afiră)
gieleta – drewniane wiadro do dojenia owiec (rum. găleată ‘wiadro’)

Specyficzną kategorią karpatyzmów są toponimy – nazwy terenowe. Wołosi mieli bardzo bogate słownictwo w zakresie oronimów (nazw górskich), w końcu to góry były przez wieki ich domem. Inaczej nazwali górę przypominającą okrągłą mogiłę (ciucă), inaczej tę najbardziej wybitną i odosobnioną (măgură), a jeszcze inaczej wyjątkowo stromą lub z urwiskiem (groapă). Mieli również kilka nazw na przełęcze, np. prislop lub tarniță.







To właśnie dzięki Wołochom możemy dzisiaj mówić o rozsianych po naszych górach Magurach, Drapach, Przysłopiach czy też o bieszczadzkiej Tarnicy.








Autorka: Julia, @opowiescizruminii

Korekta: Agata @ztekstem



Źródła

Anna Oczko, Wołoski karpatyzm leksykalny a terminologia pasterska, https://vlachs-project.eu/

Mihai Mitu, Câteva observaţii pe marginea lexicului păstoresc de origine română în limba polonă (I), Romanoslavica XLVI, nr. 1, 2010.

Mieczysław Karaś, Ze studiów leksykologicznych i onomastycznych; wybór i opracowanie Jerzy Reichan i Maciej Rak, Kraków 2017.

dexonline.ro (słownik języka rumuńskiego)





całość tutaj: