Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą RAŚ. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą RAŚ. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 kwietnia 2023

Ślązacy czują się przede wszystkim Polakami






przedruk




 23.04.2023


Prof. Budzyńska: Ruch Autonomii Śląska nie posiada naturalnego podłoża wśród wyborców



 rozmawiamy z prof. dr hab. Ewą Budzyńską, socjologiem i socjologiem rodziny z Katowic.
Agnieszka Kołodziejczyk  Niezalezna.PL




Agnieszka Kołodziejczyk: GUS podał wstępne wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021. I tu niespodzianka, jeśli chodzi o Śląsk. W 2011 roku w spisie powszechnym narodowość śląską - "najliczniejszą identyfikację narodowo-etniczną w Polsce" deklarowało prawie milion osób, teraz o połowę mniej, czyli Ślązacy czują się przede wszystkim Polakami. Jak to się ma do tzw. "ruchów ślązakowskich", czyli głoszonej choćby przez RAŚ idei autonomii Śląska?

Prof. Ewa Budzyńska: Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by znać motywy zarówno wcześniejszych deklaracji narodowości śląskiej, jak i obecnych. Przecież w okresie między spisami wiele się zmieniło w sytuacji politycznej, gospodarczej, demograficznej i migracyjnej całego kraju, jak i w poszczególnych regionach. Trzeba choćby wymienić głęboki niż demograficzny, bądź emigrację ludzi młodych z miejsc urodzenia do innych, bardziej atrakcyjnych dla nich ośrodków: studiów, pracy itp.

Ponadto, aby zrozumieć narodowościowe wybory Górnoślązaków, trzeba zapoznać się ze skomplikowaną historią regionu. Np. w postaci zmian przynależności państwowej, polityki kulturalnej państw wobec ludności autochtonicznej, wojen, powstań, zmian granic, wielkich migracji ludnościowych itp. Z badań socjologicznych i historycznych wynika, że Śląsk jest regionem specyficznym, zawieszonym pomiędzy Niemcami a Polską, rozdartym pomiędzy dwa kraje, dwa narody, dwie kultury, czyli stanowi tzw. region pogranicza. To rozdarcie znajduje odzwierciedlenie w poczuciu tożsamości narodowej, regionalnej Górnoślązaków i – mimo upływu czasu - istnieje nadal, niejednokrotnie przebiegając w poprzek rodzin.

To znaczy?

Badania socjologiczne nad identyfikacjami tożsamościowymi mieszkańców Górnego Śląska pozwoliły na wyodrębnienie trzech kategorii identyfikacji: „jestem Polakiem”, „jestem Niemcem”, „jestem Ślązakiem”. Badania prowadzone w latach 90. XX w. nad mieszkańcami ówczesnego woj. katowickiego ujawniły dominację identyfikacji polskiej - 67 proc., rzadziej śląskiej 26 proc.; rzadko występowała identyfikacja niemiecka, tylko 6 proc. Podobne wyniki uzyskano w innych badaniach nad samoidentyfikacją etniczno-regionalną: w większości badani czuli się Polakami – 63,8 proc., Polakami i Ślązakami – 18,1 proc., Ślązakami – 12,4 proc., rzadko - Niemcami i Ślązakami – 2,4 proc., bądź Niemcami – 1,1 proc. Z późniejszych badań osób, które podczas Narodowego Spisu Powszechnego w 2002 r. zadeklarowały narodowość śląską, wynika, że źródłem takich deklaracji było wielopokoleniowe zakorzenienie na Śląsku w odróżnieniu od napływowych mieszkańców, ale też poczucie rozczarowania przebiegiem procesów restrukturyzacji przemysłu, prowadzonych przez państwo polskie, np. zamykanie kopalń; i powiązanego z nimi zubożenia regionu.


No właśnie.

Późniejsze badania z początku XXI w. nad młodzieżą ze szkół ponadpodstawowych woj. śląskiego pokazały, że 45,1 proc. badanej młodzieży uważała się za Polaków, 42 proc. za Polaków i Ślązaków, 6,5 proc. za Ślązaków, 1,4 proc. za Niemców i Ślązaków. Podsumowując: liczne socjologiczne badania nad poczuciem narodowej i etnicznej tożsamości mieszkańców Górnego Śląska dowodzą dominacji polskiej tożsamości narodowej, połączonej dość często z tożsamością śląską. Rzadko pojawia się zjawisko autonomicznej tożsamości śląskiej i – tym bardziej – niemieckiej. Jak się zatem wydaje, Ruch Autonomii Śląska nie posiada naturalnego podłoża w postaci potencjalnych wyborców - zadeklarowanych śląskich autonomistów...

Zmieńmy temat rozmowy. Donald Tusk, lider PO - będąc na Śląsku powiedział, że obiecuje, iż język śląski stanie się językiem regionalnym...

Trzeba by się tu odwołać do badań lingwistów i opisać strukturę gwary śląskiej, jej charakterystyczne cechy. O ile mi wiadomo, nie ma na Śląsku jednej gwary – jest wiele odmian, znacznie się między sobą różniących. Może zatem zostawmy rozstrzygnięcie tych kwestii naukowcom.

Po 10-dniowym tournée Donalda Tuska po Śląsku i festiwalu obietnic, gdy przeprowadzono badanie opinii publicznej okazało się, że wyborcy wcale nie darzą lidera PO zaufaniem i w tej funkcji widzieliby Rafała Trzaskowskiego. A przypomnę - Donald Tusk w woj. śląskim obiecywał też możliwość dokonania przez kobiety aborcji do 12 tygodnia ciąży...

Takie propozycje składają partie opozycyjne chcąc pozyskać przed wyborami elektorat liberalny wobec fundamentalnych wartości, jak życie ludzkie, naturalna rodzina. Taka obietnica przywracałaby komunistyczne prawo do uśmiercenia prenatalnego dziecka do końca 3 miesiąca jego życia. W przeszłości, w czasach PRL-u, prowadziłam praktykę psychologiczną i przeprowadzałam wiele wywiadów z kobietami, które przychodziły do mnie ze swoimi dziećmi na badania psychologiczne. Nader często słyszałam o dokonanych wcześniej aborcjach i to wielokrotnych. W tamtym okresie aborcje formalnie były dopuszczalne do końca trzeciego miesiąca, czyli do 12 tygodnia ciąży. Wtedy przychodziła mi do głowy jedna myśl. Gdy słyszałam zwierzenia kobiet, myślałam za każdym razem ile bólu musiało znieść to abortowane dziecko, zanim skonało... Ponadto miałam możliwość stwierdzania wielu zaburzeń rozwoju psychicznego dzieci rodzących się po uprzednich aborcjach, co zresztą miało potwierdzenie w badaniach medycznych nad częstszym występowaniem patologii ciąż i noworodków po wykonanych wcześniej zabiegach aborcji. Spotykałam też kobiety dotknięte żałobą po utraconym w wyniku aborcji dziecku. Warto wziąć pod uwagę, że zadana bezbronnemu człowiekowi śmierć nikomu nie przysporzyła ani szczęścia ani wewnętrznego pokoju...


Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię: w deklaracjach proaborcyjnych odmienia się przez wszystkie przypadki słowo „ciąża”, a przecież to nie dla „ciąży” kupujemy śpioszki, wózek. Nie „ciąża” kopie matkę w środku, nie „ciąża” się rodzi i nie „ciąża” płacze po nocach, bo akurat ząbkuje lub ma kolkę. Uporczywe mówienie tylko o „ciąży”, to zakłamywanie rzeczywistości. Ta myśl, ile cierpienia rozciągniętego w czasie - minuty, czasem godziny - doświadcza dziecko konające w wyniku aborcji, jest aktualna do dzisiaj.







całość:

Prof. Budzyńska: Ruch Autonomii Śląska nie posiada naturalnego podłoża wśród wyborców | Niezalezna.pl


sobota, 15 kwietnia 2017

Ruch Autonomii Śląska z zagranicznym wsparciem.


Ruch Autonomii Śląska z zagranicznym wsparciem. Będzie interwencja na forum UE?

Data publikacji: 2017-04-04 12:00
Data aktualizacji: 2017-04-04 10:14:00


Postulaty głoszone przez Ruch Autonomii Śląska znalazły odbiorcą poza granicami Polski. Działalność organizacji wpierać będzie Wolny Sojusz Europejski, skupiający podobne – separatystyczne ruchu w Europie. Niewykluczone, że głos Ruchu trafi na szczebel unijny.

„Ruch Autonomii Śląska otrzymał wsparcie z zagranicy dla swoich niebezpiecznych postulatów. Wolny Sojusz Europejski (EFA), skupiający 46 organizacji separatystycznych z całej Europy, zapowiada interwencję na forum Unii Europejskiej w obronie praw Ślązaków – pisze „Nasz Dziennik”.

W ostatnich dniach w Katowicach odbył się zjazd EFA, będący wsparcie dla działań RAŚ. Hasłem obrad było zawołanie „Serce europejskiego samostanowienia zabije na Śląsku”. W spotkaniu uczestniczył Henryk Mercik, wiceszef Ruchu i członek zarządu Sejmiku Województwa Śląskiego. Samorządowiec miał powiedzieć, że „nasze samorządzenie może w końcu przerodzić się w autonomię”.

W spotkaniu uczestniczyli także przedstawiciele Stowarzyszenia Narodowości Kaszubskiej Kaszëbskô Jednota. Jak przypomniał dzienni, choć organizacja ta chce powołania Sejmu Kaszubskiego, to otrzymała w grudniu 2016 roku dotację MSWiA na działalność statutową.

Wsparcie dla RAŚ zaoferowane przez Wolny Sojusz Europejski może przynieść efekty, bowiem organizacja ta ma swoich reprezentantów w Parlamencie Europejskim. Zatem postulaty autonomistów mogą być słyszalne na tym forum. Deputowani EFA należą do tej samej frakcji, co lewicowa niemiecka partia Zielonych, która zasłynęła w przeszłości z organizacji konkursu „Walka ze zmianami klimatu a równość płci”. Zarówno EFA jak i Zieloni popierają dekarbonizację sektora energetycznego.

Źródło: „Nasz Dziennik”

http://www.pch24.pl/ruch-autonomii-slaska-z-zagranicznym-wsparciem--bedzie-interwencja-na-forum-ue-,50665,i.html




środa, 23 listopada 2016

Autonomia, czyli o samorządności fasadowej




Autonomia vs republika elementarna, czyli o samorządności fasadowej

 

Zamiast inicjatywy oddolnej i organicznej, Gorzelik proponuje zmianę systemu, do którego lokalna społeczność ma dostosować się automatycznie (i jego zdaniem, chyba także entuzjastycznie). Tym samym, w warstwie społecznej tak naprawdę nic się nie zmieni. Zmiany organizacyjno-prawne związane z autonomią z pewnością umożliwią obsadzenie wielu starych i nowych stanowisk „swoimi”. Jednocześnie, tzw. tkanka społeczna pozostanie ta sama. Z dnia na dzień nie dojdzie do żadnego przełomu społecznego, czy „górnośląskiego, obywatelskiego powstania”, o którym mówi Gorzelik. Pozornie, rzeczywiście dla kogoś może to być „nowa samorządność”. Faktycznie, należałoby raczej mówić o „fasadowej samorządności”.

 

RAŚ, środowiska ślązakowskie i ich sympatycy maszerują ku „Autonomii 2020”. Czy rzeczywiście wiedzą, gdzie i po co idą?

W minioną sobotę ulicami Katowic przeszedł kolejny, VIII Marsz Autonomii, którego organizatorem jest przede wszystkim Ruch Autonomii Śląska. W tym roku przyciągnął on dość licznych uczestników (organizatorzy podają liczbę ponad 5000 osób, zaś katowiccy narodowcy znacznie mniejszą, tj. około 1500 osób). Trzeba jednak przyznać, że jak na organizację akcentującą oddolną inicjatywę „Ślązaków”, nie jest to ilość powalająca. Z drugiej strony, w ciągu ostatnich lat osób chętnych do udziału w marszu stopniowo przybywa.
    Podobnie jak w poprzednich latach, organizatorzy Marszu mogli liczyć na korzystne przedstawienie całej inicjatywy w większości mediów, w tym ogólnopolskich, które w zasadzie przyjmują ich retorykę. Robią to jednak raczej w sposób bezrefleksyjny. Przykładowo, reportaż w wydaniu informacyjnym TVP Info rozpoczęto słowami „Ślązacy kontra Polacy”, zaś w jego trakcie, w podpisie pojawiła się błędna informacja o zbieraniu podpisów za uznaniem narodowości śląskiej (w istocie chodziło o mniejszość etniczną).
    Zapowiadana przez Ligę Obrony Suwerenności kontrmanifestacja, współorganizowana przez stowarzyszenie Solidarni 2010 oraz lokalne Kluby Gazety Polskiej wypadła raczej blado (według różnych szacunków wzięło w niej udział od ok. 50 do 150 osób). Poza możliwością głośnego wyrażenia sprzeciwu, generalnie nie wniosła nic poza tym. Dobrym elementem było jednak wystąpienie profesora Franciszka Marka, laureata Nagrody im. W. Korfantego (przyznawanej przez Związek Górnośląski). Były rektor Uniwersytetu Opolskiego rzeczowo odniósł się do prób skodyfikowania tzw. języka śląskiego. Na tym tle uwagę zwraca inicjatywa podjęta przez śląskich narodowców, którzy zdecydowali się przyłączyć do Marszu, jednocześnie wyraźnie akcentując swoją odrębność.  Idąc w oddzielnej kolumnie, nieśli własne transparenty oraz 12-metrowy baner z hasłem „Jesteśmy ze Śląska, ale najważniejsza jest Polska”. Celem tej inicjatywy miało być pokazanie, że środowiska narodowe „wspierają Ślązaków w walce o większą samorządność i poszanowanie dla regionu”, a jednocześnie pokazują, że istnieje w tym względzie alternatywa dla ślązakowców.
    Z jednej strony, inicjatywa narodowców jest bez wątpienia pomysłem oryginalnym. Czymś, czego od dłuższego czasu brakowało. Jedną z najistotniejszych kwestii jest pokazanie, że dobrze pojęty regionalizm, a także postulaty „Polski samorządnej”, wcale nie muszą bezwzględnie wiązać się z popieraniem RAŚ i innych środowisk ślązakowskich. Jak dotąd, tym ostatnim udało się niemal całkowicie zawłaszczyć i zmonopolizować wspomniane idee, jednocześnie nadając im bardzo radykalny, antypolski wydźwięk. Dotyczy to również odwoływania się do Statutu Organicznego Województwa Śląskiego z 15 lipca 1920 roku, na mocy którego uzyskało ono szeroką autonomię. Dlatego bardzo ważne jest pokazanie, że również inne środowiska społeczno-polityczne mogą być alternatywą dla wszystkich, którym zależy na uzyskaniu większego wpływu na otaczającą ich rzeczywistość. Z jednoczesnym poszanowaniem oryginalnego, regionalnego charakteru. Zarazem, niechcących utożsamiać się z radykalną, antypolską retoryką ślązakowców.
    Niestety, akcja ta ma również swoją gorszą stronę. Przede wszystkim, w przekazie medialnym mimowolnie stworzono wrażenie, że narodowcy… zaczęli wspierać ślązakowców i popierają, przynajmniej częściowo, ich radykalną retorykę i dążenia. Dało się to łatwo zauważyć obserwując komentarze pojawiające się w Internecie. Nawet część osób sympatyzujących z Ruchem Narodowym w pierwszej chwili nie miała pojęcia „co jest grane”. To z kolei może zostać łatwo wykorzystane do zdyskredytowania ich w oczach części opinii publicznej. Zresztą, opinie takie już zaczęły pojawiać się w sieci (swoją drogą, podobne inicjatywy, np. podejmowane przez Fundację Pro - Prawo do Życia w trakcie marszu prezydenckiego 11 XI, były przez te same środowiska zachwalane). Dotyczy to przede wszystkim środowisk, którym zdecydowanie bliższa jest koncepcja większej centralizacji władzy.  Z zasady potępiają oni wszystko, co w jakikolwiek sposób mogłoby łączyć się z jej rzeczywistym przeniesieniem na niższe szczeble. Ponieważ jest to dla nich ewidentne osłabianie państwa, w sytuacji zagrożenia interpretowane jest co najmniej jako działanie szkodliwe, jeśli nie wrogie. Jest to jednak cena, z jaką trzeba się liczyć przy tego rodzaju inicjatywach. Tym bardziej, że bez nich może dojść do całkowitej polaryzacji. Szeroko pojęta idea samorządności zostanie całkowicie zawłaszczona przez środowiska ślązakowskie. Z kolei pozostałe, nazwijmy je szeroko – patriotyczne, zostaną mimowolnie, ale trwale powiązane wyłącznie ze zdecydowanym centralizmem i etatyzmem.
    Jerzy Gorzelik niemal jak mantrę powtarza, że autonomia województwa śląskiego jest kluczem do przyszłego sukcesu regionu. Jego zdaniem jest to nowoczesna, europejska tendencja, w którą po prostu należy się wpisać. Podobnie przytaczane wypowiedzi uczestników marszu pokazują, że wierzą oni w to, że autonomia pozwoli im uzyskać większy wpływ na kształtowanie rzeczywistości. Warto zwrócić uwagę, że zdaniem lidera RAŚ rozwiązanie to „powinno być przyjęte w przypadku regionów Rzeczpospolitej Polskiej”.
    Należy przyjrzeć się temu bliżej. Retoryka Gorzelika pokazuje bowiem wyraźną słabość jego koncepcji. Przede wszystkim, jako ślązakowiec, opowiada się za możliwie największą niezależnością Górnego Śląska od Polski. Zarówno polityczno-gospodarczą, jak i społeczno-kulturalną. Takie możliwości może dać tylko autonomia (i to raczej na wzór niemieckiego landu czy np. Szkocji, niż w duchu międzywojennym). Jednocześnie, silnie akcentuje wątek samorządności. W tym miejscu okazuje się jednak, że nie potrafi wyjść z własnej klatki pojęciowej. Bo skoro większa samorządność wg niego musi wiązać się z nadaniem autonomii, to ta ostatnia ma również absolutne pierwszeństwo. Paradoksalnie, w zasadzie proponuje więc działania odgórne. Zamiast inicjatywy oddolnej i organicznej, proponuje on zmianę systemu, do którego lokalna społeczność  ma dostosować się automatycznie (i jego zdaniem, chyba także entuzjastycznie). Tym samym, w warstwie społecznej tak naprawdę nic się nie zmieni. Zmiany organizacyjno-prawne związane z autonomią z pewnością umożliwią obsadzenie wielu starych i nowych stanowisk „swoimi”. Jednocześnie, tzw. tkanka społeczna pozostanie ta sama. Z dnia na dzień nie dojdzie do żadnego przełomu społecznego, czy „górnośląskiego, obywatelskiego powstania”, o którym mówi Gorzelik. Pozornie, rzeczywiście dla kogoś może to być „nowa samorządność”. Faktycznie, należałoby raczej mówić o „fasadowej samorządności”.
Tym, czego obecnie brakuje najbardziej, jest wspólnota polityczna. Nie tylko na Śląsku, ale i w Polsce. Bez tego czynnika mówienie o większej samorządności i podmiotowości mieszkańców jest w zasadzie pustosłowiem. Z kolei rzekome panaceum na wszelkie zło, czyli autonomia, stworzy jedynie pozory. Władza będzie mogła przejść w ręce dość nielicznej grupy, której jedynym wyróżnikiem będzie jedynie swoisty autochtonizm – przedstawiciele „śląskiej mniejszości etnicznej” w miejsce „złych Polaków nierozumiejących Śląska”. Pomijając w tym miejscu kwestię ogólną: czy faktycznie jest słusznym postulatem, by jakakolwiek mniejszość etniczna posiadała prawo do wyłącznego głosu o losach zamieszkiwanego regionu. Zresztą „etniczność” nie równa się „polityczność”. To, czy pod wnioskiem o uznanie podpisze się 120 czy 250 tysięcy osób w sferze samorządności obywatelskiej i polityczności nie ma większego znaczenia. Jednak retoryka autonomistów z RAŚ (i nie tylko) nie pozwala im wyjść poza utarte schematy „identyfikacji negatywnej”, czyli budowaniu tożsamości regionalnej w opozycji wobec ogólnonarodowej (tj. polskiej).
Ślązakowcy w zasadzie nie mają do zaproponowania wiele, poza biciem w antypolski bębenek (często tendencyjnie i populistycznie) i akcentowaniem, jak bardzo śląska kultura regionalna różni się od polskiej. Podkreślając jednocześnie wszelkie, nawet najdrobniejsze podobieństwa do kultury czeskiej oraz niemieckiej. Tymczasem nawiązań można szukać m.in. pośród słusznych elementów myśli politycznej I Rzeczpospolitej. Tej, która przez ślązakowców jest jawnie wyśmiewana i pokazywana jako przykład politycznej ciemnoty i zacofania. Jednak to tutaj można znaleźć takie elementy, jak idee republikanizmu, wspólnoty politycznej czy aktywnego, uczestniczącego obywatelstwa. Poza tym, także w okresie poprzedzającym I Wojnę Światową, Powstania Śląskie i Plebiscyt, najważniejsze inicjatywy społeczno-polityczne odwoływały się do elementów wiązanych przede wszystkim z tradycją polską. Idee samorządności, a w części także republikanizmu, były wyraźnie widoczne w programie i działalności Wojciecha Korfantego, ścierającego się później z centralistyczno-etatystycznym podejściem Michała Grażyńskiego (który, prawdę mówiąc, wbrew ślązakowskiej propagandzie faktycznie posiadał pewne poparcie wśród Ślązaków).
Jeżeli komuś faktycznie zależy na większej podmiotowości mieszkańców Górnego Śląska, to nie może pomijać podstawy tej podmiotowości. A jest nią właśnie stworzenie wspólnoty politycznej. To z kolei wcale nie oznacza konieczności stosowania retoryki separatystycznej. Wręcz przeciwnie – lokalna wspólnota polityczna staje się organiczną podstawą wspólnot wyższego rzędu; „republiką elementarną”, jak powiedziałby Tomasz Jefferson, czy „polis”, według Arystotelesa. W podobnym duchu wypowiadał się także Korfanty, który sam wywodził się ze środowiska narodowej demokracji, również akcentującej ideę „Rzeczpospolitej samorządnej”. Taki projekt może stanowić alternatywę nie tylko dla Śląska, ale i dla całej Polski. Warto więc mówić i działać na rzecz konkretnych zmian, a nie maszerować ku „Autonomii 2020”. Na końcu tej tęczy garnca złota nie ma.
Marek Trojan

  http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz%2Fautonomia-vs-republika-elementarna-czyli-o-samorzadnosci-fasadowej

 

 

sobota, 12 listopada 2016

ws. „uznania Ślązaków za mniejszość niemiecką”

„Dziennik Zachodni” 11 listopada pisze o transparentach ws. „uznania Ślązaków za mniejszość niemiecką”




Gazeta, znana z wyraźnej przychylności względem RAŚ i ruchów ślązakowskich, popełniła bardzo wymowną wpadkę językową.

- Obchody Święta Niepodległości zgromadziły pod pomnikiem Józefa Piłsudskiego w Katowicach setki osób. To właśnie tam obyły się główne uroczystości ze składaniem kwiatów i apelem pamięci – informuje na swoich stronach internetowych „Dziennik Zachodni”. Należąca do niemieckiego kapitału gazeta, znana z wyraźnej przychylności względem RAŚ i ruchów ślązakowskich, popełniła jednak dość osobliwą wpadkę językową:
- Wśród biało - czerwonych flag, nie zabrakło również barw Górnego Śląską oraz transparentów dotyczących uznania Ślązaków za mniejszość niemiecką.

Później fragment ten poprawiono, zastępując wyraz „niemiecką” słowem „etniczną”.








Katowickie uroczystości z okazji Święta Niepodległości rozpoczęły się od mszy świętej w Katedrze Chrystusa Króla, której przewodniczył metropolita katowicki abp Wiktor Skworc. Potem zaproszeni goście oraz uczestnicy przeszli na Plac Bolesława Chrobrego pod pomnik Józefa Piłsudskiego, gdzie odbyła się główna ceremonia.



- Miłość ojczyzny jest obowiązkiem obywatelskim. Powinna być uczciwą i twórczą pracą dla Polski. Rzetelnie zdobywając wiedzę, będąc odpowiedzialnym w polityce, troszcząc się o rodzinę, okazując szacunek tradycji i wartościom narodowym, dbając o piękno języka ojczystego wypełniamy powinność obywatelską. Manifestujmy w ten sposób swój patriotyzm. Nie wstydźmy się zatem naszych uczuć do Polski, uczmy nasze dzieci miłości do swojej Ojczyzny! Ojczyzna to my, Polacy! – mówił podczas uroczystości wojewoda śląski Jarosław Wieczorek.

http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz%2Fdziennik-zachodni-11-listopada-pisze-o-transparentach-ws-uznania-slazakow-za-mniejszosc-niemiecka-grafika


 

czwartek, 29 stycznia 2015

Demontaż Państwa: RAŚ – V kolumna

przedruk
POLITYKA   26.01.2015 23:01 11 komentarzy

Demontaż Państwa: RAŚ – V kolumna. "Niemiecki" antypolonizm

Coraz częściej antypolonizm daje o sobie znać w powszechnych media w Niemczech. Warto jednak pamiętać, że media w Niemczech są tak samo niemieckie, jak polskie są media w Polsce.



Stąd i antypolonizmu w mediach w Polsce jest wielokrotnie więcej niż w mediach w Niemczech, co w normalnych warunkach byłoby paradoksem.
Trzeba postawić pytanie, czy antypolonizm medialny w Niemczech jest autentycznie niemiecki?
Wywoływanie nastrojów niechęci wobec sąsiednich narodów (także wobec mniejszości etnicznych, z wyjątkiem Żydów) jest zjawiskiem znacznie szerszym i dotyczy wszystkich państw członkowskich UE. Wielu P.T. Czytelników z pewnością zaskoczy powyższa konstatacja – przecież budujemy wspólne UE-państwo, więc dlaczego antagonizować narody?

Najpierw, na poparcie tej tezy, kilka przykładów z państw sąsiadujących z Polską.

Władze Litwy utrudniają życie polskiej mniejszości. Na Ukrainie poprzednie władze (Juszczenko, Tymoszenko) uznały za bohaterów narodowych zbrodniarzy z UPA, którzy wymordowali 200 tys. Polaków. W „niemieckich” mediach pojawia się termin „polskie obozy koncentracyjne” i obwinia Polaków za „wypędzenia” Niemców po 1945 r. z polskich Ziem Odzyskanych.

Wzniecanie antagonizmów między sąsiadującymi narodami ma przede wszystkim na celu wywołanie wrogości między nimi – uczucia odwrotne, stosunek pozytywny do sąsiadów, chęć bliższej współpracy na płaszczyźnie narodowej, społecznej (nie rządowej) zagroziłyby wyższej idei, jaka jest budowa UE na gruzach państw narodowych. Niemcy mają nie lubić Polaków i vice versa, Polacy muszą nie lubić Ukraińców i odwrotnie, Litwini Polaków, a ich Polacy itd.

Tak skłócony unijny obóz narodów łatwiej poddaje się totalitarnej unijnej władzy i ideologicznej obróbce. Jest to stara, prosta socjotechnika stosowana z powodzeniem w większych skupiskach ludzkich, np. wśród podbitej ludności brytyjskich kolonii. Obecnie stosowana jest także w procesie zarządzania państwem – np. antagonizowanie grup zawodowych, wyznaniowych i etnicznych, żeby nie wystąpiły zjednoczone przeciw rządzącym.



Idea regionalizmu
Oprócz antagonizowania narodów trwa proces tzw. regionalizacji. Idea regionalizmu jest ideologią, której celem jest podważenie idei państwa narodowego.

Polska jest państwem unitarnym, jednorodnym, pozbawionym silnych tendencji separatystycznych. Istnieją jednak próby ich rozbudzenia na Śląsku (właśnie RAŚ) oraz na Pomorzu – Kaszuby. Za autonomią opowiadał się nie, kto inny, tylko D.Tusk, potomek żydowskich volksdojczy.
Europejska ideologia regionalizmu dąży do zanegowania świadomości narodowej i zastąpienia jej świadomością obywatelską, regionalną, etniczną, kosmopolityczna.

Według europejskiego sanhedrynu państwo narodowe jest „przeszkodą dla powstania związku łączącego Europę (…). Wierzę w konieczność dekompozycji Państw Narodowych.” – D. de Rougemont, mason ze Szwajcarii (w „Liście do Europejczyków” W-wa 1995.).
Inny mason J.Monnet: „koncepcja zjednoczonej Europy (wiedzie) poprzez ograniczenie suwerenności narodowej (…).”

Ideę Europy Regionów propaguje kilkanaście założonych przez Niemcy instytucji. Są one finansowane przez państwo niemieckie oraz przez UE (czyli z pieniędzy podatkowej trzody europejskiej).

Według idei federalistycznej Europy jej podstawową jednostką będzie region, a nie państwo narodowe (w tym kierunku zmierza RAŚ). Cele polityki niemieckiej (tzn. rządu Niemiec) – czytaj także: polityki UE – jest wykorzystanie różnorodności etnicznej, językowej i kulturowej państw Europy w celu rozbicia silniejszych politycznych struktur państwowych i wprowadzenie w to miejsce ładu prawnego obowiązującego w państwie niemieckim, czyli bizantynizmu– prawo państwowe najwyższym prawem, czyli faktyczna dyktatura unijnego sanhedrynu.

Sponsorowany przez Niemcy Tusk (i KLD) już w 1995 r. nawoływał do „buntu prowincji” przeciw Państwu Polskiemu. I taka kreatura kandydowała na urząd prezydenta RP i jest niestety premierem RP.




RAŚ – V kolumna

Od 1991 r. działa u nas, w Polsce, działa legalnie, Ruch Autonomii Śląska (RAŚ). RAŚ jest stowarzyszeniem, które dąży do oderwania Śląska od Polski. Mamy, więc oficjalnie istniejącą V kolumnę, z którą współpracuje również oficjalnie rządząca w Polsce partia PO. Nie jest jednak pewne, czy RAŚ działa wyłącznie w interesie Niemiec, choć przez władze niemieckie jest niewątpliwie finansowany. (A czy można wykluczyć finansowanie RAŚ z budżetu przez żydo-rząd RP zmierzający do rozbicia Państwa?)
Dążenie do oderwania Śląska od Polski może mieć wielorakie podłoże. Śląskiem mogą być zainteresowani rzeczywiście Niemcy – Niemcy jako Państwo Niemieckie, a nie jako zwykli obywatele. Mogą chcieć w ramach UE – zanim ten judeomasoński potworek się rozpadnie – odzyskać Śląsk.
Można przyjąć, równie realny, inny wariant. Dążenie do dezintegracji terytorialnej państw (np. Hiszpania, Jugosławia, Czechosłowacja), służy łatwiejszej budowie totalitarnego monstrum – Golema – UE-państwa, tworzonego z małych struktur autonomicznych, a więc pod każdym względem słabych, niezdolnych do przeciwstawienia się dyktaturze unijnego sanhedrynu, który tworzą ludzie nie mający korzeni w żadnym europejskim narodzie.
Ostatni wariant, najbardziej złowieszczy i nie mniej prawdopodobny niż dwa poprzednie, to działanie RAŚ na rzecz stworzenia nowego państwa Izrael. Może ono powstać w Europie na części dawnego terytorium NRD i na części naszych Ziem Odzyskanych (zbliżający się upadek USA i coraz trudniejsza sytuacja na Bliskim Wschodzie nie gwarantują bezpieczeństwa Żydom w Izraelu).
Tu należy przywołać dwa kuriozalne fakty: 30.01.2011 odbyło się wspólne posiedzenie rządów NRF i Izraela; 25.02.2011 odbyło się wspólne posiedzenie rządów RP i Izraela.
Dwa najbardziej żydowskie rządy spośród wszystkich państw europejskich obradowały wspólnie ze swoimi pobratymcami z Izraela – nad czym debatowano?
Wymienione trzy warianty – powody oderwania Śląska od Polski mogą, ale nie muszą, być znane jedynie ścisłemu kierownictwu RAŚ (większość może być nieświadoma manipulacji). Oficjalnie RAŚ dąży do uzyskania autonomii dla Śląska w ramach Państwa Polskiego.
W rozmowie telefonicznej ze mną J.Gorzelik przyznał, że jako lider RAŚ będzie dążył do utworzenia w Polsce Ligi (autonomicznych) Regionów. Oczywiście państwa narodowe znikną, więc i Polska także, zgodnie z ideologią głoszoną przez unijny sanhedryn, czemu przytakuje kierownictwo RAŚ.
Na moje pytanie, co będzie z autonomicznym Śląskiem w przypadku bardzo prawdopodobnego rozpadu UE, J.Gorzelik stwierdził, że nie przewiduje takiej możliwości. Myślący polityk uwzględni każdą ewentualność, zwyczajny głupiec już nie, a antypolski agent ma tylko wykonać powierzone zadanie. J.Gorzelik politykiem nie jest z pewnością i na głupca też nie wygląda.
Przedstawił się jako liberał, któremu zależy na decentralizacji państwa i na autonomii Śląska, dzięki czemu Śląsk i Ślązacy maja zyskać gospodarczo – tu padły dyrdymały n/t subsydiarności – pomocniczości.
                                                   dr J.Gorzelik
Szefowie rewizjonistycznych ziomkostw niemieckich, H.Hupka i H.Czaja byli Żydami – i to wyjaśnia ich nienawiść do Polski i Polaków!. Kim na prawdę jest nie znający śląskiej gwary J.Gorzelik, który twierdzi: „Jestem Ślązakiem, nie Polakiem (…) nie czuję się zobowiązany do lojalności wobec tego państwa.” – ND 03.03.2011. Mnie to stwierdzenie zadowala, zrzucimy Gorzelnika ze schodów naszego Polskiego Domu – Państwa – won!
Rozmawiałem też z innymi członkami RAŚ. Znakomita większość członków RAŚ i jego zwolenników (w wyborach samorządowych w województwie uzyskali 8,5 proc. głosów) chce autonomii, ponieważ nie godzi się z tragicznymi warunkami życia na Śląsku. Ma dosyć biedy, niszczenia przemysłu, braku pracy i perspektyw na przyszłość. Według nich autonomia, czyli uniezależnienie się od rządów z Warszawy, umożliwi rozwój Śląska. Ale w Polsce chcą być nadal, bo są i czują się Polakami – i wierzę im, że rzeczywiście są przyzwoitymi Polakami – niestety, pozbawionymi świadomości ekonomicznej i politycznej.
Tak oto manipuluje się śląskimi Polakami.
Najpierw rządzące od 1989 (od 1980) Polską żydo-bandy zniszczyły śląski przemysł, zlikwidowały ponad połowę kopalń węgla (żydo-rząd Buzka kazał je zalewać wodą), doprowadziły do ogromnego bezrobocia. Symbolem Śląska (jeszcze przed 1989 r. najbardziej uprzemysłowionego regionu kraju) są dziś bieda szyby i często prostytucja żon i córek górników, żeby wyżywić rodzinę – więc, pisząc o bandytyzmie kolejnych żydo-rządów nie przesadziłem.
Działania żydo-rządów zmierzają wprost do wypchnięcia Śląska z Polski.


GUS – agenda żydo-władzy – ogłosił, że w tegorocznym(2011r.) spisie powszechnym będzie można deklarować narodowość śląską.
A co z żydowską narodowością szeroko pojętej władzy? Czy będzie zapisana w nowych obozowych dowodach osobistych?
Nie dziwi, zatem poparcie śląskich Polaków dla idei autonomii Śląska.
Dramatyczną sytuację gospodarczą Śląska i materialną Ślązaków z łatwością wykorzystuje antypolski autonomista J.Gorzelik, który w normalnych warunkach suwerennego państwa powinien zostać skazany za nawoływanie do rozbicia Państwa Polskiego, a w warunkach wojennych pod ścianę i kula w łeb.


A jak potraktować kolejne rządzące Polską przestępcze ekipy?


Oczywiście J.Gorzelik i jemu podobni są zwykłą banda politycznych oszustów realizujących zadania wyznaczone przez unijny sanhedryn – tu nie ma żadnych wątpliwości.
Przyzwoici śląscy Polacy muszą podjąć wysiłek intelektualny i muszą zrozumieć, że autonomia Śląska nie zmieni sytuacji gospodarczej tego regionu. Przecież w dalszym ciągu znajdować się będą wewnątrz UE, poddani jej dyktatowi, który pozbawia wszystkie organy władzy, teraz państwowej, później regionalnej, mocy decyzyjnej i uniemożliwia jakikolwiek rozwój. Dobitnie pokazuje to dramatycznie pogarszająca się sytuacja ekonomiczna wszystkich państw UE. Żeby myśleć realnie i poważnie o rozwoju gospodarczym trzeba mieć możliwość suwerennej realizacji całej własnej polityki, a przede wszystkim pieniężnej – to tu i tylko tu znajduje się klucz do sukcesu – to jest podstawowa prawda ekonomiczna. Poza tym większy organizm gospodarczy, większe państwo, dysponuje zawsze większym potencjałem – to także zwykła ekonomiczna prawda. Dlatego przecież z małych państw narodowych chcą tworzyć wielkie UE-państwo.
Jednak UE pomyślana na wzór USA ma służyć nie ludom ją zamieszkującym, ale wyłącznie europejskiej oligarchii finansowej, która wzorem swoich braci z USA chce uprawiać taki sam złodziejski światowy proceder zniewalania ludzi i państw.

Zakon Krzyżacki – jeszcze nie groźny
Równolegle trwają także prace nad reaktywacją na ziemiach Polskich Zakonu Krzyżackiego, co ma doprowadzić do zwrotu zakonowi ziem, które były kiedyś w jego posiadaniu. W 1989 r. Zakon Krzyżacki uzyskał ponowną rejestrację w Czechosłowacji i prowadzi, dziś już w Czechach, batalię o odzyskanie dawnych posiadłości. W tych zakonnych zabiegach ma swój niezaprzeczalny udział ponownie panoszące się w Polsce (jak i w całej Europie Wschodniej) judeomasoństwo, którego cele pokrywają się z wymienionymi wcześniej dążeniami RAŚ do oderwania Śląska od Polski.

Nacjonalistyczna międzynarodówka
Nie darzymy Niemców i Niemiec zbytnią sympatią. Mimo upływu czasu trudno zapomnieć o tragicznej naszej historii. Ale też i nie wolno o tej historii zapomnieć, naród musi dbać o własna pamięć, jeśli ją utraci przestanie istnieć.
Jednak historia Niemiec, historia narodu niemieckiego po 1945 r., mimo gospodarczej pozycji Państwa Niemieckiego nie napawa optymizmem.
Musimy sobie zdać sprawę, że Niemcy, od 1945 r. do dziś, nigdy nie miały rządu, którego członkowie byliby reprezentantami narodu niemieckiego. To już my w Polsce mieliśmy przynajmniej od 1956 do 1980 polskie rządy tzw. komunistów i z polskiego narodowego punktu widzenia okres ten należy ocenić bardzo pozytywnie (ciekawostka: w latach 1970. polskie firmy zbudowały w Iraku 800 km autostrad i stalownię).
Dzisiaj powinniśmy szukać porozumienia z autentycznymi niemieckimi narodowcami, bo i my, Polacy w Polsce i Niemcy w Niemczech jesteśmy poddani realizacji tej samej wyniszczającej ideologii unijnego sanhedrynu, który naszymi narodami rozgrywa własne cele ustawiając nas przeciw sobie (nie pierwszy to zresztą raz w naszej historii).

Zacznijmy tworzyć nacjonalistyczną europejską międzynarodówkę.
Na ogół słabo znamy historię, nawet tę najnowszą, a zawdzięczamy to judoemasonerii, która od czasów rewolucji francuskiej zaczęła opanowywać europejskie systemy oświaty realizując swój ponadczasowy cel, który dziś zaczyna uosabiać złowroga UE. Dlatego warto przypomnieć pewien historyczny szczegół dotyczący wodza III Rzeszy, A.Hitlera, który Polakom zawsze kojarzy się jednoznacznie.
Otóż w 1933 r., zaraz po objęciu urzędu kanclerza przez A.Hitlera i po zlikwidowaniu żydowskiej Republiki Weimarskiej, Niemcy – IIIRzesza – zakończyły natychmiast  wojnę celną z Polską. Celem A.Hitlera, jako kanclerza, było nawiązanie możliwie najlepszych stosunków z Polską.
Fakt, że historia nasza potoczyła się od 1939 r. tak, jak się potoczyła, jest wyłączną zasługą rządów judeo-masońskich w Polsce po 1926 r. Wykorzystano Polaków w taki sam sposób jak w 1830, 1863 i później w 1944 (Powstanie Warszawskie), w 1968, 1970, 1976, 1980.
Od 1989 do dziś Polska straciła więcej majątku niż w wojnie z Hitlerem i Stalinem. Prawda, w tym czasie nie mordowano Polaków, jednak ubytek czynnika ludzkiego w postaci bezrobocia, emigracji zarobkowej, spadku urodzeń jest znacznie większy niż w okresie 1939-45.
Polacy, czas na zmiany – w Polsce muszą rządzić Polacy, a nie przybłędy.

Dariusz Kosiur

KOMENTARZE

  • Dariusz Kosiur
    Panie Dariuszu,jest prawda to co Pan pisze na temat roszczeń majątków przez krzyżaków dotyczące Czech.Tylko tam te roszczenie wznikły na podstawie tego,że była przyjęta ustawa o zwrocie majątków kościelnych.Z regionu z którego pochodzę Moravskoslezky kraj te roszczenia "radu nemeckych rytiru"dotycza zamku Bouzov ,Sovinec,pałacu Bruntal jak sanatoria Karlova Studanka do tego dochodzi przeszło20 tysięcy hektarów lasów.Rząd Czeski stoi na stanowisku,że te majątki zostały zabrane na podstawie dekretów prezydenta Benesza.Na podstawie tych dekretów Czesi uważają ,że w zasadzie wszyscy niemcy to byli kolaborańci i żadne zwroty majątków.To właściwie dotyczy całego pogranicza które przed wojną było w znacznej mierze osiedlone przez niemców.Tam teraz chodzi czy to był majątek kościelny,zwrotu na pewno nie będzie ale mówi się o odszkodowaniu gdzieś koło 95miliard koron.
    dalmichal 27.01.2015 10:59:23
  • Niemcy są chyba cwansi.
    Im nie idzie o rugowanie narodowości w imię wspólnej utopijnej Europy.
    Oni realizują dawny plan Bismarcka, który ma ich uczynić mocarstwem światowym i dominantem w Europie, cała ta ideologia ze wspólną Europą to jedynie zasłona dymna.
    Pozdrawiam.
    Bibrus 27.01.2015 11:28:35
  • „Daj Boże, aby DNR wygrał i pogonił tą bandę, która przyszła nas zabijać. Daj Boże szczęście Opołczeńcom“
    partyzant 27.01.2015 14:57:32
  • Dobra analiza
    //antypolski agent ma tylko wykonać powierzone zadanie. J.Gorzelik politykiem nie jest z pewnością i na głupca też nie wygląda.

    Przedstawił się jako liberał, któremu zależy na decentralizacji państwa i na autonomii Śląska, dzięki czemu Śląsk i Ślązacy maja zyskać gospodarczo – tu padły dyrdymały n/t subsydiarności – pomocniczości.//

    Na pewno Gorzelik wygląda na typowego rudego Litwaka - Ten typ antropologiczny dość gęsto zamieszkiwał w NRD w ważniejszych regionach tego masońskiego państwa oraz był obecny w tamtejszej policji.

    Myślę, że jego starzy to STASI ;)

    Liberał na zachodzie kojarzy się tylko z jednym a mianowicie z masonerią i słusznie albowiem "liberalizm to bolszewizm w połowie drogi" (Leon XIII).

    Kiedyś prof. Pogonowski opublikował materiał pokazujący podobieństwa genetyczne pomiędzy Chazarami i Germanami.

    Zatem chazarska mesjanistyczna komuna okultysyczno-sowiecka mogła również i z tego biologiczno-duchowego powodu mieć swój odpowiednik na terenach Niemiec. Wszak III Rzesza to narodowy komunizm okultystyczno-masoński ochoczo finansowany przez pejsatych baronów z Wall Street, która miała analogicznie jak Sowieci swoje mesjanistyczno-globalistyczne aspiracje. WARTO PAMIĘTAĆ - Panie Darku, że judeomasoneria posługuje się zawsze taktykami dziel i rządź oraz ordo in chao a więc porządek przez chaos.

    Mają więc zamiar spowodować wielki chaos polityczny i zamęt w pojęciach prawnych i moralnych oraz na waśniach zbudować rządy nowej komuny, która teraz próbuje w walkach bratobójczych wykorzenić wszelkie więzi i resztki poczucia narodowego i państwowego oraz odrześcijannić narody Europy Środkowo-wschodniej tak jak im się udało to zrobić na Zachodzie.

    Proszę zwrócić uwagę na tego żydka Sikorę - aktywistę z RAŚ. Jest to klasyczny rudy Litwak, podobny do Gorzelika.


    CZAS NAJWYŻSZY DOMAGAĆ SIĘ OD IPN-u wszystkich materiałów nt. działalności STASI w Polsce i związków tej organizacji z sanhedrynem, z Wielkim Wschodem, z Różokrzyżowcami, etc.

    MYŚLĘ, ŻE TEN MARSZ RAŚ TO BYŁ MARSZ STASI!!! Oczywiście unowocześnionej, bo Stasi-BND
    Janusz Górzyński 27.01.2015 21:53:54
  • @Bibrus 11:28:35
    Oczywiście, że realizują Drang nach Osten. Za RAŚiem z całą pewnością stoi Werwolf: http://werwolfcompl.blogspot.com
    Jan Paweł 27.01.2015 23:23:09
  • @dalmichal 10:59:23
    Zwrócił Pan uwagę na bardzo ważny wątek, że starania Zakonu o zwrot majątków uzyskały podstawy prawne w państwie Czechosłowackim (a teraz w Czechach).
    W Polsce podobna ustawa obowiązuje od maja 1989r. (na jej podstawie o zwrot ubiegają się także związki wyznaniowe żydowskie).
    Ciekawostka: tereny, które w XIII w. uzyskał w Polsce Zakon pierwotnie miały służyć do zainstalowania tu Stolicy Apostolskiej.



    Audiencja wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego, sióstr, braci i familiares u papieża Jana Pawła II – 11 II 1991 r.

    Można stwierdzić, że jednocześnie z upadkiem PRL wszelkie sępy wyciągają swoje brudne łapska po polski majątek.
    Rzeczpospolita 27.01.2015 23:44:05
  • RAŚ to taki sztuczny twór stworzony po to przez międzynarodową lichwę , by w myśl zasady "dziel i rządź"
    poróżnić / skonfliktować Polaków z Niemcami, którzy w UE są takim samym unijnym barakiem jak Polska i tak na prawdę - co widać na przykładzie marionetki Angeli Merkel - w sprawach zagranicznych , międzynarodowych nie mają nic kompletnie do powiedzenia i muszą słuchać zza oceanicznego hegemona, co też czynią wbrew własnemu narodowi i interesom.
    Tymczasem prawda o Śląsku jest taka jak w tych piosenkach Ryśka Riedla , gdzie najlepiej widać za kim historycznie patrząc byli prawdziwi Ślązacy.
    https://www.youtube.com/watch?v=WxMwz-jCE3w

    https://www.youtube.com/watch?v=WJVJ_OmbVGE
    detektywmjarzynski 28.01.2015 07:48:53
  • RAŚ
    To sztuczny twór, produkt rozwiedki,obliczony na skłócanie Polaków z Niemcami.
    W prylu rozwiedka wspierała HUpkę i Czaję-bo to działało na korzyść kraju rad- będacego podobno gwarantem granicy na Odrze i Nysie,co dla niektórych stanowiło wystarczające uzasadnienie dla zgody na sowiecką okupacje kraju.
    e-misjonarz 28.01.2015 13:12:17
  • @e-misjonarz 13:12:17
    Proszę logicznie przeanalizować to, co pan napisał.

    A gdyby nie było zgody na "sowiecką okupację" to, co by się zmieniło? W drodze demokratycznych wyborów Polacy wybraliby okupację USA - ?

    Powinien pan jeszcze dodać, że razwiedka zadbała o to, żeby w konstytucji NRF została zapisana granica między Polską i Niemcami z 1937r., bo to dodatkowo motywowało do aprobaty "sowieckiej okupacji".

    Większość wymysłów (chyba autorstwa Michalkiewicza) n/t "razwiedki" to przednie brednie.

    Podobnie ma się z krytyką nowelizacji w 1976r. konstytucji PRL i wprowadzeniu zapisu o umacnianiu przyjaźni i współpracy z ZSRR, co miało świadczyć o wasalnym charakterze PRL i jej władz względem Moskwy.
    Zapis ten w zamyśle jego autorów miał nas dodatkowo chronić przed ingerencją i okupacją syjonistycznego Zachodu (USA). Dzisiaj wiemy, że nie uchronił. A prace nad demontażem PRL rozpoczęto natychmiast po obaleniu E.Gierka. Zatem te wszystkie opowieści o "razwiedce" wyssane z brudnego palca można sobie wsadzić tam, gdzie ten palec się ubrudził.
    Rzeczpospolita 28.01.2015 15:24:42
  • @Rzeczpospolita 23:44:05
    /Ciekawostka: tereny, które w XIII w. uzyskał w Polsce Zakon pierwotnie miały służyć do zainstalowania tu Stolicy Apostolskiej./

    nie kojarzę, chodzi o państwo 'papieskie' czy coś więcej? Stolicy?
    night rat 29.01.2015 18:08:51
  • @Rzeczpospolita 15:24:42
    te rzeczy akurat nie wyklucząją teorii razwiedek
    oczywiscie u Michalkiewicza słuzy ona kompromitowaniu innych opcji politycznych, takie proste uzywanie publicystycznie daje popularnośc i wiele możliwości. Wszelkie wydarzenia mozna też przypisać temu, taka spiskowa teoria dziejów, coś jak skupianie się TYLKO na żydach.
    w gruncie rzeczy to niebezpieczne społecznie- utrwalanie marazmu i podejrzliwość do zmian. jeśli sytuacja będzie wymagać decyzji, która w takim ujęciu będzie wzmacnianiem jakiejś opcji...
    Np. może kiedyś wpływ USA będzie jedyną doraźną alternatywą dla rugowania wpływu innych czy rozbicia sojuszu prusko-rosyjskiego.
    Zresztą w takich teoriach można i odczytywać całą wcześniejszą historię inaczej, a przecież to wypadkowa dążeń, w tym spisków.
    night rat 29.01.2015 18:18:48



http://wps.neon24.pl.neon24.pl/post/118300,demontaz-panstwa-ras-v-kolumna-niemiecki-antypolonizm






wtorek, 11 listopada 2014

Przegląd prasy


Z krótkim komentarzem

Rosyjskie media o 17 września: Polacy flirtowali z Hitlerem

POLACY, CZY WERWOLF?

"Nożem wbi­tym w plecy Pol­ski" na­zwa­ła "Nie­za­wi­si­ma­ja Ga­zie­ta" agre­sję ZSRR na Pol­skę. W ten spo­sób ro­syj­ski dzien­nik od­no­to­wał 75. rocz­ni­cę na­pa­ści Armii Czer­wo­nej na nasz kraj. Inne media, znane ze swo­ich pro­krem­low­skich sym­pa­tii, "uświa­da­mia­ją" nam, że Armia Czer­wo­na wkro­czy­ła z "misją wy­zwo­leń­czą na te­re­ny oku­po­wa­ne przez Pol­skę", a jeden z ro­syj­skich hi­sto­ry­ków prze­ko­nu­je, że obok Adol­fa Hi­tle­ra współ­win­ny­mi roz­pę­ta­nia II wojny świa­to­wej byli Po­la­cy, któ­rzy rzą­dzi­li na­szym kra­jem w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym.

RIA Novosti: Polacy współwinni rozpętania II wojny światowej
Hi­sto­ryk Oleg Na­za­row prze­ko­nu­je na ła­mach agen­cji in­for­ma­cyj­nej RIA No­vo­sti, że pięć lat temu, a do­kład­nie 23 wrze­śnia 2009 roku Sejm Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej przy­jął re­zo­lu­cję, zgod­nie z tre­ścią któ­rej uznał "wy­zwo­leń­czy marsz Armii Czer­wo­nej za agre­sję wobec Pol­ski i ofi­cjal­nie oskar­żył ZSRR o roz­pę­ta­nie wspól­nie z na­zi­stow­ski­mi Niem­ca­mi" II wojny świa­to­wej.

"Ale w rze­czy­wi­sto­ści obok Adol­fa Hi­tle­ra współ­win­ni w roz­po­czę­ciu II wojny świa­to­wej byli lu­dzie, któ­rzy pro­wa­dzi­li Pol­skę w okre­sie mię­dzy­wo­jen­nym" - pisze hi­sto­ryk.

LUDZIE, CZY POLACY?

Wspominałem o tym, niedawn w artykule http://maciejsynak.blogspot.com/2014/09/tuskeni-rzadza-polska.html
oraz
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/04/znowu-straszenie-wojna-pro-unijna.html
http://maciejsynak.blogspot.com/2014/05/w-wywiadzie-niemieckim-moze-pracowac.html


- piłsudczycy na czele z ministrem MSZ Beckiem, byli zakamuflowaną agenturą niemiecką na najwyższych stanowiskach administracji państwowej.

"Zarówno MSW jak i (głównie) MSZ i sam Beck i Piłsudski w sprawach związanych z mniejszością niemiecką na Pomorzu stawali po stronie niemieckich organizacji.
Szokująca lektura, która potwierdza wszystkie moje domysły dotyczące werwolfu - niemieckiej piątej kolumny w Polsce, która dzierży stery władzy. To samo dotyczy Piłsudskiego.
Wszystko to jest udokumentowane, na każdej stronie znajdują się odnośniki do źródeł w archiwach, z których korzystał Autor.

Jak to czytam, to jakbym widział współczesną Polskę - te same chwyty.
Dokładnie te same."
 
 
I dalej: "II Rzecz­po­spo­li­ta ode­gra­ła klu­czo­wą rolę w roz­pę­ta­niu II wojny świa­to­wej. I fakt, że w jej trak­cie Niem­cy za­ata­ko­wa­ły Pol­skę za­bi­ja­jąc sześć mi­lio­nów ludzi, tego nie zmie­ni".
"Polacy flirtowali z Hitlerem"
W po­dob­nym tonie o 75. rocz­ni­cy wkro­cze­nia wojsk ra­dziec­kich do Pol­ski pisze por­tal dzien­ni­ka "Ar­gu­men­ty i Fakty" w ar­ty­ku­le pt. "Ro­syj­ska wio­sna na je­sie­ni 1939 roku. Jak Sta­lin prze­pro­wa­dził ope­ra­cję »Brześć Nasz«".
An­driej Si­dor­czyk przy­po­mi­na różne in­ter­pre­ta­cje roz­po­czę­cia II wojny świa­to­wej. "W Związ­ku Ra­dziec­kim w cza­sach sta­li­now­skich, ope­ra­cja ta zo­sta­ła uzna­na jako »marsz wy­zwo­le­nia Armii Czer­wo­nej«. W Pol­sce i na Za­cho­dzie - jako »so­wiec­ką in­wa­zję«, a nawet »czwar­ty roz­biór Pol­ski«"
"Fakt, że w Eu­ro­pie przed II wojną świa­to­wą roz­wi­nę­ła się ko­ali­cja an­ty­hi­tle­row­ska jest w dużej mie­rze za­słu­gą Pol­ski, która blo­ko­wa­ła pra­wie wszyst­kie ini­cja­ty­wy ZSRR ma­ją­ce na celu stwo­rze­nie so­ju­szu woj­sko­we­go prze­ciw­ko za­gra­ża­ją­cym Niem­com"- czy­ta­my dalej.
"Naj­cie­kaw­sze jest to, że Po­la­cy w tym samym cza­sie flir­to­wa­li z Hi­tle­rem bio­rąc udział we wspól­nym roz­bio­rze Cze­cho­sło­wa­cji przez oku­po­wa­nie re­gio­nu cie­szyń­skie­go" - pisze Si­dor­czyk.


Znowu w Gdańsku...
Naśladowca "Froga" szaleje w Trójmieście?
Znowu akcja służb? Że też im to się nie nudzi...
No, cóż, pierwsza zasada służb - nie odpuszczać ani na krok...

 

Syn kata Polaków wszedł do ukraińskiego parlamentu

Z ramienia Partii Radykalnej Ołeha Laszki wszedł do Werchownej Rady Jurij Szuchewycz – syn zbrodniarza Romana Szuchewycza.

 
"Główny Komendant" UNA-UNSO, 81-letni Jurij Szuchewycz będzie najprawdopodobniej najstarszym deputowanym w nowym ukraińskim parlamencie.
Jurij Szuchewycz znany jest z wielu antypolskich wypowiedzi. W 2011 r. wzywał do odebrania Polsce "etnicznie ukraińskich ziem".

  • To prawda: jeszcze nie wszystkie etniczne ziemie (ukraińskie) zostały zebrane w całość. Do prawdziwej jedności dojdziemy, kiedy zbierzemy te ziemie, które znajdują się jeszcze poza granicami Ukrainy – mówił Jurij Szuchewycz.
Jurij Szuchewycz to syn dowódcy UPA. W latach 1948-1968 oraz 1972-1989 był więziony w Związku Sowieckim jako "wróg ludu". W więzieniu stracił wzrok. W niepodległej Ukrainie aktywny politycznie, długie lata był formalnym liderem partii Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe oraz Komendantem Głównym Ukraińskiej Samoobrony Narodowej (UNA-UNSO). Jest znany ze swojej wrogości wobec Polski, w roku 2002 domagał się przeniesienia Cmentarza Obrońców Lwowa do Polski. W 2006 roku został nagrodzony tytułem Bohatera Ukrainy przez prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenkę.
Jego ojciec Roman Szuchewycz, jako dowódca UPA, jest odpowiedzialny za zamordowanie przez tę formację ok. 120 tys. Polaków, a także wielu Żydów, Ormian, Czechów, Niemców oraz Ukraińców sprzeciwiających się polityce nacjonalistów.

podrobnosti.ua/Onet.pl/KRESY.PL

 

12% poparcia dla neobanderowskich partii na Ukrainie


 
Neobanderowcy w parlamencie Ukrainy - tak mozna najkrócej skomentować wyniki wyborów palramentarnych jakie odbyły się w niedzielę na Ukrainie.
Jeszcze przy okazji wydarzeń 14 października, kiedy to prezydent tego kraju Petro Poroszenko wydał dekret o nowym święcie państwowym "Dniu Obrońcy Ukrainy" - ustanowionym właśnie na ten dzień, dzień 14 października uznawany m.in. jako dzień powstania zbrodniczej formacji UPA – i kiedy ulicami Kijowa tego też dnia przeszło tysiące zwolenników Swobody domagających się uznania UPA za bojowników o wolność ojczyzny -wszelkiej maści "znawcy" tematów ukraińskich zapewniali nas, że nie ma żadnego zagrożenia ze strony odradzającego się na Ukrainie banderyzmu, że poparcie dla partii takich jak Swoboda i Prawy Sektor, które wprost odwołują się do tradycji zbrodniczej OUN-UPA, nie przekracza 2%. Że jest to margines, że ci którzy krzyczą o banderowskim zagrożeniu to jakieś oszołomy lub „ruscy agenci”.
W wyborach sama Swoboda uzyskała około 6% głosów, Prawy Sektor, który nie przekroczył progu wyborczego, otrzymał ponad 2%. Podobny do Swobody wynik uzyskało inne skrajne ugrupowanie Radykalna Partia Olega Laszko. To na razie nie są wyniki oficjalne tylko badanie metodą exit-poll. Ale już to razem pokazuje14% poparcia dla skrajnych ugrupowań.

 
Jeśli chodzi zaś o Radykalną Partię to lider tego ugrupowaniaOleg Laszko jest jednym z założycieli batalionu „Azow”, który to batalion miał dopuszczać się w toczącej się na Ukrainie wojnie, zbrodni. W skład batalionu Azow wchodzą członkowie Samoobrony Majdanu i Automajdanu, czyli najbardziej ofensywni uczestnicy zajść na kijowskim majdanie podczas obalania prezydenta Janukowycza.Azow w swojej symbolice wprost odwołuje się do nazizmu poprzez wykorzystanie symboluWolfsangel.
Tymczasem już rozpoczęła się w naszym kraju propaganda, że w zasadzie nic groźnego na Ukrainie się nie stało. Ba, wręcz odwrotnie zapewnia się nas, że właśnie skrajne ugrupowania poniosły klęskę!

- Populiści Ołeha Laszki oraz nacjonalistyczna Swoboda dostały raptem po sześć procent, Prawy Sektor demonizowany przez propagandę rosyjską - zaledwie dwa procent. To pokazuje jak niewielkie jest na Ukrainie poparcie dla radykalnych poglądów– powiedział Interii wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich dr Adam Eberhardt.Ośrodek Studiów Wschodnich to taka instytucja niegdyś założona przez Bartłomieja Sienkiewicza, tego co to stwierdził, że państwo polskie istnieje tylko w teorii.

W podobnym tonie wyniki wyborów natychmiast skomentowała Fronda.pl, która już w tytule informującym o wynikach sondażowych zapewnia, że „Ukraińcy wybrali normalność czyli Europę. Klęska nacjonalistów!”


Komentarz zaś w tekście ociera się już wręcz o jakąś paranoję: „
Co ciekawe, Ukraina pokazała, że nie chce mieć nic wspólnego z nacjonalistami z UPA czy OUN. Radykalna Partia Ołeha Laszki dostała tylo 6,4 proc., a nacjonalistyczna Swoboda 6,3 proc.. Jedynym zmartwieniem jest czwarta lokata dla ugrupowania politycznych sojuszników zbiegłego w lutym z kraju b. prezydenta Wiktora Janukowycza. Blok Opozycyjny zdobył 7,6 proc. poparcia.”

Fronda.pl martwi się więc wynikiem 7,6 proc. dla Bloku Opozycyjnego, ale za klęskę uważa 12,7% zdobyte przez dwie partie odwołujące się do tradycji OUN-UPA czy SS Galizien.
Ale warte podkreślenia jest jeszcze coś innego, że neobanderowcy nie mają swoich reprezentantów tylko i wyłącznie w partiach takich jak Swoboda, Radykalna Partia czy Prawy Sektor. Oni już są w ośrodkach decyzyjnych.Ciekawy komentarz w tym temacie zamieścił Adam Pietrasiewicz, niegdyś pracownik PAP-u, który w sposób nieco ironiczny skomentował wyniki ukraińskich wyborów, a dokładnie wynik partii premiera tego kraju Jaceniuka:

(…)
No i mamy to, czego można było się spodziewać - drugą partią na Ukrainie są najbardziej niebezpieczni ludzie, jakich można sobie tam wyobrazić. Front Narodowy jak na demokratyczną, cywilizowaną partię ma swoje Biuro Polityczne, w którego skład wchodzi poza Jaceniukiem na przykład Andrij Parubij, założyciel nazistowskiej partii Swoboda, którego przybocznym był niejaki Jarosz, szef Prawego Sektora. Ale nie zapominajmy, że Front Narodowy, który będzie teraz drugą siłą polityczną na Ukrainie, jak przystało na partię demokratyczną i cywilizowaną, ma również swoje Biuro Wojskowe! A jakże! I jednym z jego członków, poza innymi nazistami-banderowcami, jest sam dowódca batalionu Azov - tych miłych misiów, którzy otwarcie i bez żenady na hełmach i mundurach mają swastyki i znaki SS.

I na koniec dodaje sarkastycznie:
Znawcy Ukrainy, tacy jak pan red. Wildstein czy Piotr Kościński wciąż usilnie zapewniali, że banderowcy nie mają żadnego poparcia na Ukrainie. No, faktycznie - teraz zmienili po prostu nazwę.
I tak kończy się ta lansowana nam bajeczka o 2%...

 
Karty do głosowania ładnie ułożone w urnie:



Siemoniak: Słabość NATO prowokuje wrogów
 
- Nikt w Polsce nie chce powrotu do zimnej wojny, do konfrontacji z Rosją, ale nic bardziej nie prowokuje jak uległość - powiedział Siemoniak, zarzucając Rosji agresywne działania. Zwracając się do gospodarzy spotkania zaznaczył, że najważniejsze są "konkrety, a nie gadanie".
Niemiecka minister podziękowała Siemoniakowi za - jak podkreśliła - "mocne przemówienie" i zapewniła Polaków, że mogą liczyć na Niemcy.

Jak wskazywał Siemoniak, Polska chce, aby NATO było bardziej obecne w Europie Wschodniej. Podkreślił, że przyjęty na szczycie NATO w Walii program utworzenia "szpicy" musi zostać zrealizowany.
 Oświadczył, że Polska pragnie "silnej aktywnej Bundeswehry nieunikającej odpowiedzialności za obronę sojuszników". Polacy nie uwierzyli w słabość niemieckiej armii - zapewnił, odnosząc się do wcześniejszych ocen mediów, wskazujących na brak sprzętu wojskowego i niezadowalający stan istniejącej broni, przede wszystkim lotnictwa. - Liczymy na niemieckiego sojusznika - zaznaczył Siemoniak.

A słabość Polski nie prowokuje wrogów z NATO?


Dr Kostrzewa-Zorbas: Polska może żądać bilionów złotych od Niemiec

Zrze­cze­nie się przez Pol­skę nie­miec­kich od­szko­do­wań wo­jen­nych nie zo­sta­ło za­re­je­stro­wa­ne w Se­kre­ta­ria­cie Ge­ne­ral­nym ONZ. Otwie­ra to drogę do uzy­ska­nia przez nasz kraj ogrom­nych re­pa­ra­cji za II wojnę świa­to­wą. Cho­dzi o kwoty rzędu pra­wie trzech bi­lio­nów zło­tych - pisze dr Grze­gorz Ko­strze­wa-Zor­bas na ła­mach ty­go­dni­ka "W Sieci".

Do tej pory uznawano, że Polska zrzekła się reparacji wojennych od Niemiec jeszcze w latach 50. Polskie MSZ twierdzi, że w 1969 roku wydano oficjalny dokument potwierdzający wcześniejsze ustne deklaracje władz PRL. Co ciekawe, MSZ nie zna nawet daty dziennej, a jedynie rok powstania dokumentu, przez który Polska straciła miliardy dolarów.
Dr Kostrzewa-Zorbas zainteresował się dokumentem, na który powołuje się MSZ. Naukowiec postanowił sprawdzić, czy ONZ jest w jego posiadaniu. Odpowiedź z Nowego Jorku była jednoznaczna: w zbiorze oficjalnych dokumentów ONZ nie istnieje traktat, w którym Polska zrzeka się reparacji za II wojnę światową. Co więcej, dokumentu takiego nie ma również w archiwach ani bibliotece ONZ.

Naukowiec w swoim artykule "Biliony dolarów za II wojnę światową" tłumaczy, że zrzeczenie się reparacji wojennych przez Polskę było umową międzynarodową. Aby taki traktat doszedł do skutku, musi być on wyszczególniony w Rejestrze Sekretarza Generalnego ONZ.
"Dokumentu, o który Pan prosi, nie ma w Biurze Spraw Prawnych" - brzmi oficjalne stanowisko prawników z Nowego Jorku. Tym samym zrzeczenie się odszkodowań wojennych nie zostało zarejestrowane. "Nieistnienie dokumentu w archiwum oryginałów w głównej siedzibie ONZ na Manhattanie rozstrzyga o skutku prawnym. Skutek nie powstał" - podkreśla naukowiec.

Dr Kostrzewa-Zorbas wskazuje też na inne błędy, które Polska może wykorzystać, starając się uzyskać odszkodowania od naszego zachodniego sąsiada. O jakie kwoty chodzi? Komisja pracująca tuż po wojnie oszacowała straty na 49 miliardów ówczesnych dolarów amerykańskich. Dzisiaj po uwzględnieniu inflacji kwota nominalna osiągnęłaby 845 miliardów dolarów. To w przybliżeniu 2,738 biliona złotych - wylicza naukowiec.

II wojna światowa rozpoczęła się agresją Niemiec na Polskę 1 września 1939 roku. W wyniku działań wojennych zniszczeniu uległa infrastruktura drogowa i kolejowa, fabryki, wiele miast zostało zburzonych. Niemcy i Sowieci dokonywali również rabunku dóbr kultury i eksterminacji ludności. Łącznie podczas wojny zginęło niemal sześć milionów Polaków.


 
Tymczasem amerykańska prasa uprawia voo-doo.

"New York Post": Władimir Putin ma raka

Władimir Putin może mieć nowotwór trzustki lub rdzenia kręgowego - pisze "New York Post". Richard Johnson, który jest autorem artykułu twierdzi, że prezydentowi Rosji zostały zaledwie 3 lata życia. Czy choroba mogła być powodem pośpiechu, w jakim Rosja zaatakowała Ukrainę - zastanawia
Najprawdopodobniej jednak Putin cierpi z powodu raka trzustki - ocenia, na podstawie swoich źródeł, Richard Johnson.
Kłamstwo ma uwiarygodnić manipulacja słowami:
Ponadto, niemiecki lekarz dotychczas zajmujący się prezydentem Rosji, miał zrezygnować z jego dalszego leczenia. "Z lekarzem poznali się jeszcze w Dreźnie, w trakcie służby Putina w KGB" - dodaje autor artykułu

 
Dowcipnie skomentował te „rewelacje” rzecznik prasowy Kremla:
  • Niedoczekanie ich. Bodajby pypcia na języku dostali. Wszystko jest w porządku - powiedział Dmitrij Pieskow
Jak widać 1000 lat antypolskiej propagandy to nie to samo, co kilka wrzutek Rosjanom, amerykanie są chyba tego świadomi, bo...

Były współpracownik Reagana: Obama zlecił amerykańskim agentom polowanie na Putina

Już nie islamscy terroryści, a Władimir Putin zaczyna dziś amerykańską listę wrogów do jak najszybszej eliminacji? Tak twierdzi Paul Craig Roberts, który administracji Ronalda Reagana pełnił funkcję zastępcy sekretarza skarbu Stanów Zjednoczonych i był jednym z najważniejszych doradców Białego Domu.

Rewelacje emerytowanego amerykańskiego polityka wydają się równie nierealne, co korzystne dla geopolitycznych interesów Stanów Zjednoczonych. W ocenie Paula Craiga Robertsa, prezydent Barack Obama nie zawahał się przed wpisaniem przywódcy Rosji na listę osób, których eliminacji powinny podjąć się służby specjalne USA.

Co więcej, współpracownik Ronalda Reagana przekonuje, że zabicie Władimira Putina jest łatwiejsze niż skuteczne wzięcie na celownik wielu innych wrogów Waszyngtonu.

"CIA może wykorzystać jednego z muzułmańskich terrorystów, których wspiera wewnątrz Rosji. W przeciwieństwie do amerykańskiego prezydenta, który nie porusza się wśród ludzi swobodnie, Putin nie unika ludzi, miesza się z tłumem - stwierdza były polityk w felietonie zatytułowanym... "Władimir Putin jest liderem moralnego świata".

Zdaniem Paula Craiga Robertsa, otwartość Władimira Putina do kontaktów z tłumem czyni prezydenta Rosji "łatwym celem cel dla terrorysty z Czeczenii, zamachowca samobójcy lub klasycznego zabójcy.

Źródło: PaulCraigRoberts.org


1 845 071 zł na… trolii internetowych


Unia Europejska, podobnie jak m. in. Rosja, posiada własnych trolli internetowych, które na portalach internetowych piszą pozytywne komentarze o obecnej władzy. W przyszłym roku podatnicy przeznaczą na ten cel 1 845 071 zł.
Jak czytamy w zatwierdzonym projekcie budżetu Unii Europejskiej na 2015 rok, 436 187 euro, czyli 1 845 071 zł zostanie w przyszłym roku wydane na „interakcję z obywatelami”. W tym roku na ten cel zostało przeznaczone z kolei 500 000 euro, czyli 2 115 000 zł.
Zarządzający społecznością” działają jako pośrednicy między firmą, a jej klientami,„rozpowszechniają pozytywne opinie o firmie w języku właściwym sieciom społecznościowym, zarządzają społecznościami internetowymi i rozumieją ich potrzeby oraz reagują na nie”. W ramach tego działania przygotowawczego unijni „zarządzający społecznością” powołani na potrzeby projektu pilotażowego „Dzielmy się Europą w sieci” mogliby nadal zwiększać dostępność informacji na temat Unii oraz reprezentować poszczególne instytucje Unii lub niezależne informacje o Unii i jej działalności.” –czytamy w projekcie budżetu.
Źródło: Polskie Piekiełko

 
Werwolf coraz bardziej pyskaty.

Działacz Ruchu Autonomii Śląska propaguje nazizm

 
Wtorek, 28 października (08:32)
Aktualizacja: Wtorek, 28 października (20:56)
Bulwersujący wpis na Facebooku autorstwa Michała Buchty z Ruchu Autonomii Śląska.

Na facebookowym profilu Moniki Kassner, kandydatki do sejmiku województwa śląskiego z ramienia Ruchu Autonomii Śląska, pojawił się post Michała Buchty, jej kolegi ze stowarzyszenia. Sekretarz zarządu Ruchu Autonomii Śląska zamieścił w sieci zdjęcie trójki dzieci na tle flagi ze swastyką. Dzieci mają wzniesione w górę dłonie w nazistowskim pozdrowieniu.


"Marudzicie. Niektóre dzieci od małego wiedzą w co należy wierzyć"- napisał pod zdjęciem Buchta.

Na Facebooku Ruchu Autonomii Śląska szybko pojawił się komentarz, w którym stowarzyszenie próbuje tłumaczyć skandaliczny wpis."Michał Buchta na Facebooku ośmieszył skierowany wobec dzieci szowinizm jednego ze śląskich radykalnych polityków" - czytamy.
Ruchu Autonomii Śląska dodaje, że słowa członka stowarzyszenia zostały "wyrwane z kontekstu" i stały się "dla naszych przeciwników okazją do poważnych, ale kompletnie nieprawdziwych oskarżeń wobec nas". Ma to mieć związek z przedwyborczą kampanią, "przeciwnikami" Ruchu Autonomii Śląska jest organizacja Polski Śląsk.Dodajmy, że facebookowe profile Kassner i Buchty są obecnie niedostępne."To był komentarz w dyskusji a nie post"
Po naszej publikacji otrzymaliśmy list elektroniczny od Michała Buchty i Moniki Kassner. Autorzy maila poinformowali nas, że "wypowiedź Michała Buchty była komentarzem w dyskusji a nie postem", który "miał zwrócić uwagę na antypolski szowinizm Andrzeja Rocznioka, skierowany wobec kilkuletniego dziecka ze zdjęcia w poście". Jak argumentują, "pomówieni o propagowanie nazizmu" członkowie Ruchu Autonomii Śląska "bronili prawa do pomalowania dzieci w biało-czerwone barwy".
Wreszcie czytamy, że "Michał Buchta nie zamieścił w sieci zdjęcia trójki dzieci [wznoszące dłonie w faszystowskim pozdrowieniu na tle flagi ze swastyką - przy. AW], tylko je z tej sieci wziął. Znalazł takie zdjęcie w wyszukiwarce".
Na koniec dowiedzieliśmy się, że facebookowy profil zarówno Moniki Kassner, jak i Michała Buchty są dostępne i nigdy nie były niedostępne [we wtorek rano podczas prób wejścia na profil Moniki Kassner i Michała Buchty pojawiał się komunikat o niedostępności strony - przyp. AW] Za powyższe wyjaśnienie sprawy dziękujemy, przypominając jednocześnie, że osoby aspirujące do roli polityków czy działaczy politycznych - Kassner i Buchta są członkami zarządu Ruchu Autonomii Śląska - powinny rozważniej i z większą odpowiedzialnością obywatelską publikować treści w internecie. Nawet "wzięte z sieci", "znalezione w wyszukiwarce" i będące "komentarzem w dyskusji".

AW



http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fsyn-kata-polakow-wszedl-do-ukrainskiego-parlamentu#




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Zasada trendu i RAŚ

Od lat, w mediach (czy to na portalach internetowych, gazetach, czy telewizji) – kiedy jest mowa o sondażach – to epitet – „miażdżący” lub podobny - dotyczy celu sondażu, referendum lub aktualnego trendu...

I tak Onet swoim tytułem:

 "Miażdżący sondaż ws. autonomii Górnego Śląska" sugeruje, że zwolennicy autonomii Śląska, są jakoby w wielkiej przewadze nad przeciwnikami autonomii.

 Pierwsze zdanie artykułu brzmi:

 „Blisko 1,7 tys. osób wzięło w niedzielę udział w sondażowym prareferendum w sprawie przywrócenia autonomii Górnego Śląska, zorganizowanym w niedzielę Pszczynie przez Ruch Autonomii Śląska (RAŚ). Ideę autonomii poparło 96,4 proc. głosujących. „ 


 A więc: „ Ideę autonomii poparło 96,4 proc. głosujących” - znowu „tendencja” jest „za autonomią” - i to wydaje się owym miażdżącymwynikiem procentowym (choć oczywiście użyto słowa: „sondaż”) 

Ponadto: ja nie wiem co to jest Pszczyna – może tam mieszka 2 tysiące ludzi, a może 3 tysiące – może być nawet 5 tysięcy – i ta pierwsza informacja niewiele mi mówi. A inni Polacy? 

Ktoś, kto zakończył czytanie tej wiadomości na kilku pierwszych akapitach może odnieść błędne wrażenie, że akcja RAŚ uzyskała prawie 100% poparcie w Pszczynie! Można odnieść błędne wrażenie, że za tą „autonomią” są bez mała wszyscy Ślązacy! Ale ten ktoś byłby „sam” sobie winien.... 

Dalej jest:

 „Zgodnie z intencją RAŚ, w ciągu najbliższych 10 lat powinno dojść do zmiany polskiej konstytucji oraz wiążącego referendum w sprawie autonomii polskich regionów. Celem organizacji jest doprowadzenie do niej legalną drogą w 2020 r. Na razie RAŚ organizuje prareferenda, które mają promować ideę autonomii, a także idee społeczeństwa obywatelskiego, gdzie ważne dla obywateli decyzje podejmowane są właśnie w drodze referendów.” 

 I tu kolejny brzydki chwyt: „ Zgodnie z intencją RAŚ, w ciągu najbliższych 10 lat powinno dojść do zmiany polskiej konstytucji oraz wiążącego referendum w sprawie autonomii polskich regionów. Na razie RAŚ organizuje prareferenda ...” 

Autor „przewiduje”, (w co łatwo nam „uwierzyć”, no bo przecież 96,4% jest za....) że – „w ciągu najbliższych 10 lat powinno dojść do zmiany polskiej konstytucji oraz wiążącego referendum w sprawie autonomii polskich regionów” „ powinno dojść” - czyli, że niby dojdzie...tu też media stosują zasadę trendu i tu też ją zastosowano... Zaś dodatek z przodu – „Zgodnie z intencją RAŚ” to taki wytrych, jakby ktoś (np. ja...) się czepiał... 

Trzeba zwrócić uwagę: „Celem organizacji jest doprowadzenie do niej legalną drogą w 2020 r.” A więc można i nielegalnie? Czy raczej: jak się nie da legalnie to zrobią to nielegalnie?

Wymowne jest: „ Na razie RAŚ organizuje prareferenda, które mają promować ideę autonomii...”

Jakbym słyszał geja Niemca i jego wypowiedź odnośnie propozycji adopcji dzieci przez gejów: „na razie nie”. Czy potem czekają nas ataki terrorystyczne?

[Jeszcze wczoraj było: "Zgodnie z przedstawionymi w ub. roku planami, RAŚ chciałby, aby w ciągu najbliższych 10 lat doszło do zmiany polskiej konstytucji oraz prawdziwego, wiążącego referendum w sprawie autonomii polskich regionów. Celem organizacji jest doprowadzenie do niej legalną drogą w 2020 r."  

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/slask/pszczyna-rozpoczelo-sie-prareferendum-ws-autonomii,1,4826272,region-wiadomosc.html]


Kolejny akapit:
„Pszczyńskie głosowanie było drugim takim przeprowadzonym w regionie. W pierwszym, zorganizowanym na początku lipca w Lędzinach i Imielinie w pow. bieruńsko-lędzińskim, zagłosowało ponad 1,3 tys. osób; ideę autonomii poparło ponad 98 proc. W Lędzinach głosy oddało 4 proc. uprawnionych mieszkańców, a w Imielinie do urn poszło ich ok. 10 proc.” 

Ponieważ nie znamy tych miejscowości (a może wiosek?) i nie wiemy ilu mają mieszkańców – podana ilość 1,3 tyś kompletnie nic nam nie mówi – powiem więcej – nawet na nią nie zwracamy uwagi. Za to 98 % robi wrażenie.... Dopiero 4 i 10 proc. uprawnionych mieszkańców trochę sprowadza nas na ziemię. Ale czy sprowadza, skoro wcześniej zostało nam zasugerowane coś innego? 

Okazuje się w końcu, że miasto ma ponad 25 tyś mieszkańców, zaś uprawnionych do głosowania jest: ponad 17 tysięcy. Głosy swe oddało 888 osób, z czego za było 850, 38 przeciw. Z samego miasta.... Bo byli jeszcze przyjezdni..... 802 osoby spoza miasta – z nich 779 było za, a 23 przeciw. A więc 1, 7 tyś głosujących... czy może raczej 888 mieszkańców? 

 Przerobimy trochę tę „sensacyjną” wieść.... 

W 2010 miasto liczyło 25 691 mieszkańców.

„Blisko 900 pszczynian wzięło w niedzielę udział w sondażowym prareferendum w sprawie przywrócenia autonomii Górnego Śląska, zorganizowanym w niedzielę w Pszczynie przez Ruch Autonomii Śląska (RAŚ). W akcji wzięło zaledwie 3,45% mieszkańców. 

RAŚ, dążąca do autonomii Śląska od Polski, chciałaby w ciągu najbliższych 10 lat doprowadzić do zmiany polskiej konstytucji oraz wiążącego referendum w sprawie autonomii Śląska. Celem organizacji jest doprowadzenie do niej legalną drogą w 2020 r. W tym celu RAŚ organizuje prareferenda, które mają promować ideę autonomii, a także idee społeczeństwa obywatelskiego, gdzie ważne dla obywateli decyzje podejmowane są właśnie w drodze referendów. Na razie nie wiemy co RAŚ przewiduje w razie niepowodzenia drogi legalnej. Jednocześnie podoba nam się pomysł, aby Polacy mogli w referendum zadecydować jakie będą płacić podatki. To przecież ważna dla obywateli sprawa.

Pszczyńskie głosowanie było drugim takim przeprowadzonym w regionie. W pierwszym, zorganizowanym na początku lipca w prawie połączonych Lędzinach i Imielinie w pow. bieruńsko-lędzińskim. Ideę autonomii poparło 1,7% mieszkańców Imielina i 2,7% Lędzian. Oddano 6 głosów nieważnych, pozostali głosujący mieszkańcy byli przeciw. Wygląda na to, że propozycje RAŚ absolutnie nie interesują Ślązaków. 

Ze względu na paragraf 127 i 128 Kodeksu Karnego, należy zastanowić się, czy RAŚ nie powinna zainteresować się prokuratura, a przede wszystkim – jak jest to możliwe, że organizacja separatystyczna może funkcjonować w Polsce! 

Koniec artykułu.

Prawda, że można?



 ---------------------------------------- Pszczyna: 888 osób z pośród 25691 mieszkańców = 3,45 % W Imielinie głosowało 618 mieszkańców tej miejscowości, z czego 607 było za przywróceniem autonomii, a 8 przeciw. Oddano trzy głosy nieważne. Głosowały też 134 osoby spoza Imielina - wszystkie za. W przeszło dwukrotnie większych od Imielina Lędzinach na głosowanie przyszło 477 osób, z których 467 poparło ideę autonomii, 7 było przeciw, a trzy głosy były nieważne. Spoza Lędzin głosowało 86 osób - 83 z nich były za autonomią. Imielin 2006 miasto miało 7887 mieszkańców - 464 głosowały tj. 1,7% Ledziny 2010 r. miasto miało 16 396 mieszkańców - 604 głosowały tj. 2,7%


http://prawo.money.pl/akty-prawne/ujednolicone-akty-prawne/kodeksy/kodeks;karny;z;dnia;6;czerwca;1997;r;,1997,88,553,DU,410.html http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/slask/miazdzacy-sondaz-ws-autonomii-gornego-slaska,1,4826562,region-wiadomosc.html http://niezalezna.pl/14955-slazakow-nie-interesuja-akcje-ras http://wsieci.rp.pl/opinie/rekiny-i-plotki/Medialna-tuba-separatystow-z-RAS http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/395832,Uczestnicy-prareferendum-za-autonomia-Slaska http://autonomia.pl/n/prareferendum-w-imielinie-i-ledzinach http://rybnik.naszemiasto.pl/artykul/985523,prareferendum-w-imielinie-i-ledzinach-autonomia-slaska-tak,id,t.html .