Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 marca 2024

Ukruina 2 (Niemcuina)









Sytuacja na Ukrainie jest na granicy możliwości.




Pomimo tego elity ukraińskie zachowują się tak, jakby mało ich to obchodziło, a w każdym razie - "nie ma tragedii..."


Wiedzieli, że nie mają dość zasobów, by z nimi wygrać...




Skoro nie chodzi im o wygranie wojny z Rosją, to o co im chodzi??




Może chodzi o wygranie z Polską??




Tusk od grudnia niszczy państwo.

Prowadzi nas na skraj załamania, choć wojny z ruskimi nie prowadzimy..




Kryzys konstytucyjny, ingerencja UE, bo wiecie... "praworządność"... a może ostatecznie rozciągnięcie UE - NATO na Ukrainę w formie połączenia z Polską, gdzie Polska formalnie odbierze to, co utraciła w czasie ostatniej - niezakończonej wojny...




Kryzys plus przepchanie przez UE projektu utworzenia jednolitego państwa UE... w wyniku którego staniemy się województwem UE i nic nie będziemy mieli do gadania.




Jeżeli oni wiedzą, że tu grasuje Werwolf.... to może zamierzają razem z Niemcami rządzić Unią Polsko - Ukraińską, wypychając patriotów z rządu...





I wtedy Niemcy powiedzą: myśmy wciąż nie podpisali traktatu pokojowego... więc podpiszmy go teraz - uwzględniając, że państwo niemieckie ma granice z roku 1937...




Może o to chodzi??







Jak już kiedyś mówiłem, ktoś będzie połowiony.




Z powodu przegranej wojny, połowiona będzie Ukraina.




Sądzę, że pomimo naszej trudnej sytuacji - my nie.




Rosja także nie podpisała traktatów pokojowych z Niemcami.

Jeśli sami sobie nie poradzimy, to może Rosja zrobi to za nas??

Powinna, tym bardziej, że wyszły na jaw niemieckie spiski ....




To Niemcy zostaną zlikwidowane przez Rosję w odwecie za napaść i oczywiście - niedotrzymanie warunków umowy.


Tak powinno być...








Obszary Niemiec, gdzie Polacy stanowią największą mniejszość










Nie dla wojny z Rosją.



Ale wygrajmy wojnę z Niemcami,


po 85 latach wygrajmy w końcu wojnę z Niemcami






Prawym Okiem: Ukruina (skrajna ruina) (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Jesteśmy w stanie wojny (z Niemcami) (maciejsynak.blogspot.com)


(2) Facebook


Wspólne posiedzenie rządów Polski i Ukrainy. Przełomu nie było - GazetaPrawna.pl




sobota, 23 marca 2024

Media polskojęzyczne o tragedii

 


analiza tekstu






Na zrzucie ekranu powyżej widzimy opinię redakcji, a w środku jej wypowiedzi - cytat z sekretarza stanu USA.

Wmontowanie cytatu z wypowiedzi Blinkena można odczytać jako poparcie dla twierdzeń redaktorów, że "próbuje zrzucić odpowiedzialność za zamach "

ale przede wszystkim...


"Nowe informacje nt. okoliczności ataku pochodzą głównie od władz i mediów rosyjskich - warto pamiętać, że mogą one manipulować faktami w celach propagandowych."


jest to coś, czego się z reguły nie widuje w dziennikarstwie newsowym - jest to OPINIA redaktorów

to nie jest dalszy ciąg wypowiedzi Blinkena!


Czyli Blinken tak nie twierdzi, a na jakiej podstawie twierdzą tak redaktorzy?  Czy pokazują nam jakąś swoją analizę, która to wykazuje? No nie... nic nie piszą...


Można się czasami pomylić, bo w polskojęzycznych wiodących redakcjach, permanentnie od lat stosuje się sztuczkę, że miesza się ze sobą cytaty i opinie stosując lub nie - cudzysłów - i to w taki sposób, że nie do końca wiadomo, czy dobrane słowa ujęte w cudzysłów są cytatem, czy opinią redakcji,

ale także poprzez mieszanie cytatów bez cudzysłowia z własną retoryką lub opinią ozdobioną cudzysłowiem właśnie.



Daleko nie szukając, popatrzmy na tytuł newsa:  "Straszne wydarzenie"


W wypowiedzi Blinkena nie ma zdania: "Straszne wydarzenie", 

jest użyta forma "po tym strasznym wydarzeniu" - wygląda więc na to, że komunikat  "Straszne wydarzenie" jest to opinia redaktorów, gdyż z całą pewnością nie jest to cytat z wypowiedzi amerykańskiego dygnitarza.


Nie jest to wypowiedź Blinkena, choć jest to jego opinia.


Kiedy stosujemy cudzysłów?

Jak sama nazwa mówi - kiedy przytaczamy, CYTUJEMY, cudze słowa.


Cudzy-słów stosujemy, żeby zaznaczyć cytat, albo zaznaczyć, że słowa w cudzysłowiu nie należy brać poważnie, jest to wtedy sugestia redaktorów, że słowa tak ujęte - to nieprawda.


"Cudzysłów służy przede wszystkim do wyodrębnienia w tekście cytatów. Zaznaczamy nim również słowa lub wyrażenia użyte w znaczeniu niedosłownym, ironicznym, obcym stylistycznie (na przykład użycie wyrazu potocznego w artykule naukowym)."


W dodatku ta forma "Straszne wydarzenie" jest raz użyta drobnym drukiem, potem jest wielkimi literami w tytule i jeszcze raz jest powtórzona drobnym drukiem na zdjęciu ilustrującym, popatrzcie tylko..




Zupełnie jakby koniecznie chcieli, żeby się czytelnikom utrwaliło...



A więc redaktorzy wp.pl postępują WBREW ZASADOM stosowanym w polskim piśmiennictwie i dowolnie, wg własnego upodobania, przekształcają wypowiedź Blinkena do postaci jego - domniemanej przez redakcję - opini.


Dosłownie - manipulują cudzą wypowiedź.

Słowa "po tym strasznym wydarzeniu" zamieniają na "Straszne wydarzenie".

Zastosowany tu cudzysłów - nie powinien być stosowany, ponieważ słowa Straszne wydarzenie - nie są cytatem! Są zdaniem - opinią - redaktorów!


Widzimy więc, że redaktorzy wp.pl MOGĄ tu dopuszczać się manipulacji faktami, podczas gdy zarzucają redakcjom rosyjskim, że "mogą manipulować faktami" sugerując tym samym, że media rosyjskie  i informacje płynące od władz rosyjskich są niewiarygodne.


Czyli, wychodzi na to, że

jeśli redaktorzy wp.pl  "mogą manipulować faktami", to nie są wiarygodnym źródłem informacji...



Dlaczego zastosowali cudzysłów?

Czym są słowa  "Straszne wydarzenie" tak ujęte??


"Cudzysłów służy przede wszystkim do wyodrębnienia w tekście cytatów. Zaznaczamy nim również słowa lub wyrażenia użyte w znaczeniu niedosłownym, ironicznym, obcym stylistycznie (na przykład użycie wyrazu potocznego w artykule naukowym)."




Skoro nie jest to cytat, to wychodzi na to, że może to być sformułowanie...... ironiczne.....


Czy redaktorzy wp.pl nie wierzą w tragedię pod Moskwą, albo czy.... nie uważają tego wydarzenia za tragiczne??

Dlaczego dzielą się z nami swoją - taką właśnie - ironiczną (?)- opinią na ten temat???


Czy tak właśnie mamy o tym myśleć?

Zamiast współczuć, jak pan Blinken na przykład, mamy się z tego podśmiechiwać???



Dlaczego??





O etykę, czy etykę dziennikarską w ogóle nie pytam, bo po co...





warto zwrócić uwagę, że 

redakcja newsowa zamienia się tu w redakcję publicystyczną, podczas gdy nie jest ona zainteresowana publicystyką np. na temat bezprawnych działań rządu (nie napiszę jakiego), 


a więc to nieprawda, że postępują oni według jakiś swoich zasad i np. nie mieszają ze sobą newsów i publicystyki z zasady - to należy sobie zapamiętać na przyszłość, bo... "robienie" czegoś, albo "nie robienie" ma znaczenie.





podsumowując:

- wg redaktorów wp.pl media rosyjskie to propaganda - niestety redaktorzy nie pokazują nam dowodów na te twierdzenia...
- wg redaktorów wp.pl władze i media rosyjskie mogą manipulować faktami w celach propagandowych - sęk w tym, że każde media MOGĄ to robić, nie tylko rosyjskie,

czy redaktorzy wykazują propagandę w mediach zachodnich - nie, ale dlaczego nie? Chyba nawet nie ostrzegają nas o tym, więc dlaczego teraz to robią?

Otóż "robienie" czegoś, albo "nie robienie" ma znaczenie, być może brak ostrzeżenia o propagandzie zachodu sprawiło, że nikt nie zareagował na systemowe niszczenie polskiej gospodarki po 1989 roku. Od mediów oczekujemy również, że będą one nas ostrzegać...

"mogą manipulować faktami" jest to tryb warunkowy (mogą), czyli to sugestia, bez poparcia faktami i np. analizą tekstu jak u mnie, jak piszę takie analizy na blogu... jak też tu powyżej...

- jak wykazała moja analiza, redaktorzy wp.pl "mogą manipulować faktami", nie ustalone tylko, w jakich celach....





Oświadczenie sekretarza stanu USA Antony Blinkena zawarte w artykule brzmi:


"Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają atak terrorystyczny z 22 marca w Moskwie.

Solidaryzujemy się z narodem rosyjskim w opłakiwaniu ofiar śmiertelnych po tym strasznym wydarzeniu"















tekst informacji w postaci edytowalnej poniżej:


Atak terrorystyczny w Rosji. W zamachu na salę koncertową Krokus zginęło ponad 130 osób. Ponad 140 poszkodowanych trafiło do szpitali. Rosyjska propaganda od kilkudziesięciu godzin próbuje zrzucić odpowiedzialność za zamach na Kijów, przekonując, że zamachowcy planowali uciec właśnie do Ukrainy. "Stany Zjednoczone zdecydowanie potępiają atak terrorystyczny z 22 marca w Moskwie. Solidaryzujemy się z narodem rosyjskim w opłakiwaniu ofiar śmiertelnych po tym strasznym wydarzeniu" - oświadczył sekretarz stanu USA Antony Blinken. Nowe informacje nt. okoliczności ataku pochodzą głównie od władz i mediów rosyjskich - warto pamiętać, że mogą one manipulować faktami w celach propagandowych. Śledź relację na żywo Wirtualnej Polski.






"Straszne wydarzenie". USA reagują po tragedii w Rosji [RELACJA NA ŻYWO] (wp.pl)

Kilka słów o cudzysłowie – Klinwords






niedziela, 25 lutego 2024

Co wie wikipedia, a co wiemy my

 







Poważnie?
 
Rosja ma w rezerwie 28 milionów poborowych,
 
to prawie dwa razy więcej niż ilość wszystkich mężczyzn na Ukrainie w wieku od 15 do 64 roku życia (ok. 15 milionów).



Nie wiedzieli tego wcześniej??


Musieli wiedzieć....




CZY TO ZNACZY, ŻE ONI MIELI  W PLANIE, ŻE NATO DOŁĄCZY DO WALKI??





Żadnych wojen z Rosją!

My mamy do wygrania II Wojnę Światową, mamy do wygrania wojnę z Niemcami.



Wygrajmy wojnę z Niemcami!






Wojna w Ukrainie: Sytuacja na froncie "niezwykle trudna", ponieważ Ukraina czeka na pomoc (lemonde.fr)


lemonde.fr/en/international/article/2024/02/14/war-in-ukraine-front-line-situation-extremely-difficult-as-ukraine-waits-on-aid_6524831_4.html


Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej – Wikipedia, wolna encyklopedia

Ukraina – Wikipedia, wolna encyklopedia






sobota, 24 lutego 2024

RFN - NRD - A nie mówiłem? (23)

 




pierwsza jaskółka...  nomen omen - z twittera...




Rosja przygotowuje się do rozwiązania kluczowego traktatu z Niemcami, który od 35 lat stał się podstawą pokoju w Europie.

Powód: użycie niemieckiej broni przeciwko Federacji Rosyjskiej jako legalnemu spadkobiercy ZSRR z naruszeniem Traktatu.

Dokument „O ostatecznym rozwiązaniu dotyczącym Niemiec”. Podpisano 12 września 1990 r. w Moskwie. Weszła w życie w marcu 1991 r.

Znana jako „dwa plus cztery”: NRD i Republika Federalna Niemiec plus ZSRR, Francja, Wielka Brytania i USA.

Kluczowe postanowienia Artykułu 2 – Zjednoczone Niemcy nigdy nie użyją broni, którą posiadają.

Kluczowe postanowienia artyku
łu 3 – Odmowa produkcji, posiadania i usuwania broni nuklearnej, biologicznej i chemicznej.

Kluczowe postanowienia artykułu 5 - Na terytorium byłej NRD, skąd zostaną wycofane wojska radzieckie, będą stacjonować wyłącznie siły niemieckie, nie będą tam stacjonować obce siły i broń nuklearna










twitter.com





fragment mojego posta z 

27 lutego 2022



....



Warto się jednak zatrzymać na tym, i zastanowić, dlaczego władze Rosji tak długo i cierpliwie czekały, aż Rosja zostanie okrążona przez NATO.

z polskiej wiki:


Konferencja dwa plus cztery – zorganizowana w 1990 roku seria spotkań przedstawicieli dwóch państw niemieckich oraz czterech mocarstw koalicji antyhitlerowskiej, dotyczących zjednoczenia Niemiec podzielonych po II wojnie światowej. W spotkaniach tych udział brali: Niemiecka Republika DemokratycznaRepublika Federalna NiemiecFrancjaStany ZjednoczoneWielka Brytania i Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. 12 września 1990 roku w Moskwie kraje te podpisały Traktat o ostatecznym uregulowaniu w odniesieniu do Niemiec (niem. Vertrag über die abschließende Regelung in Bezug auf Deutschland), zwany także Traktatem dwa plus cztery (niem. Zwei-plus-Vier-Vertrag[b]), który otworzył drogę do zjednoczenia Niemiec.*

Podczas konferencji omawiano polityczne aspekty zjednoczenia, kształt granic, przynależność do struktur międzynarodowych czy wielkość armii.


Postanowienia Traktatu dwa plus cztery:

Zjednoczone Niemcy obejmą obszar RFN i NRD oraz obie części Berlina.
Obecne granice są ostateczne, tzn. Niemcy zrzekają się roszczeń wobec innych państw (m.in. granica na Odrze i Nysie Łużyckiej zostaje potwierdzona).
Niemcy potwierdzają uznanie pokoju i rezygnują z broni atomowej, chemicznej i biologicznej.
Wielkość niemieckiego wojska zostanie zredukowana z 500 do 370 tys. żołnierzy.
ZSRR wycofa swoje wojska z NRD najpóźniej do 1994 roku.
Na terenie po NRD nie mogą stacjonować wojska NATO oraz nie można umieszczać tam rakiet ani broni jądrowej.
Zakończenie podziału Berlina.

Zjednoczone Niemcy uzyskają suwerenność




Zwracam tu uwagę na dwie sprawy.

"m.in. granica na Odrze i Nysie Łużyckiej zostaje potwierdzona"

oraz

"Na terenie po NRD nie mogą stacjonować wojska NATO oraz nie można umieszczać tam rakiet ani broni jądrowej."



Jest to lepiej - inaczej - opisane w wiki brytyjskiej, jest tu też interesujący fragment odnośnie naszej granicy zachodniej

[...]



W 1997 roku NATO i Rosja podpisały traktat stwierdzający, że każdy kraj ma suwerenne prawo do szukania sojuszy. 



Niektórzy, jak Eduard Szewardnadze , utrzymują, że podczas dyskusji na temat zjednoczenia Niemiec nie podjęto żadnych zobowiązań dotyczących rozszerzenia NATO. 

Podobno kwestia rozszerzenia NATO na państwa Europy Środkowo-Wschodniej nie była wówczas przedmiotem obrad, ponieważ wszystkie z nich były członkami Układu Warszawskiego , a większość nadal miała na swojej ziemi znaczne sowieckie siły zbrojne i Gorbaczow „nawet nie rozważali szukania postanowienia, które uniemożliwiłoby innym państwom Układu Warszawskiego dążenie do członkostwa w NATO”. 


Zakwestionowali to Swietłana Savranskaja i Tom Blanton w grudniu 2017 r., po zapoznaniu się z odtajnionym zapisem: 

Dokumenty pokazują, że wielu przywódców narodowych rozważało i odrzucało członkostwo Europy Środkowej i Wschodniej w NATO od początku 1990 r. i do 1991 r., że dyskusje o NATO w kontekście niemieckich negocjacji zjednoczeniowych w 1990 r. wcale nie ograniczały się do statusu krajów wschodnich. terytorium Niemiec i że kolejne skargi sowieckie i rosyjskie na wprowadzanie w błąd w związku z rozszerzeniem NATO były oparte na pisemnych współczesnych memconach i telekonach na najwyższych szczeblach.

Powołanie się na rzekomą obietnicę nieekspansji w celu uzasadnienia aneksji Krymu przez Rosję zostało skrytykowane przez NATO. 




Czyli jednak coś było.

I co teraz?

Najważniejsze dla nas: 

jak łamanie umowy pomiędzy krajami NATO, a ZSRR wpływa na stabilność polskich granic?




I skoro ruscy tak reagują na niedotrzymanie umowy przez NATO - atakując instalacje wojskowe na Ukrainie -  to co teraz będzie z NRD? 

 Dlaczego władze Rosji nie reagowały tak radykalnie natychmiast, kiedy NATO złamały umowę?

???


to temat, który należy analizować i znaleźć odpowiedź - być może taką jak poniżej, ale wcale nie koniecznie..





[...]





całość tutaj:

Prawym Okiem: GRA ENDERA (maciejsynak.blogspot.com)










czwartek, 22 lutego 2024

Kto oddał głos na tych ludzi??

 




– Mam dla was dwie wiadomości, złą i dobrą. Zła jest taka, że ani Putin nie odpuści, ani świat nie stanie się nagle spokojniejszym miejscem, ale jest też dobra. Dobra jest ta, że my sobie z tym poradzimy, że zostaliśmy postawieni dzisiaj przed najpoważniejszym egzaminem od pokoleń. I chcę wam powiedzieć, że my ten egzamin zdamy, bo jesteśmy wspaniałym narodem, mądrych przedsiębiorczych i odważnych ludzi. Putina wgnieciemy w ziemię, prędzej czy później trafi tam, gdzie powinien trafić: za kraty albo na cmentarz, Putin jest wrogiem ludzkości – powiedział Hołownia.






"my ten egzamin zdamy, bo jesteśmy wspaniałym narodem, mądrych przedsiębiorczych i odważnych ludzi"



KTO ODDAŁ NA NIEGO GŁOS???

WOŁAĆ PSYCHIATRĘ !!!!



Polskie siły zbrojne to ok. 160 000 ludzi, a w rezerwie - ok. 1,7 miliona.

Polska armia zaliczana jest do pierwszej 20-tki największych armii świata, i tak jesteśmy słabą armią,  słabszą od ukraińskiej, podobno na Ukrainie walczy w tej chwili ok. 350 000 żołnierzy rosyjskich. 



W 2013 roku Rosja posiadała ok. 850 000 żołnierzy - teraz pewnie więcej. 


W rezerwie - nawet 28 milionów ludzi. 


Nie wspominajac o rezerwach przemysłowych i licznych zasobach sprzętowych, najnowocześniejszych na świecie. O rakietach atomowych nie wspominam wcale.





"Jeszcze raz, żeby zrozumieć powagę sytuacji:

 pan Szymon, były prowadzący telewizyjny szoł, nie załapał, że to już nie »Mam talent« i że teraz odpowiada za państwo i jego obywateli. 

Nie, my nie »wgnieciemy Putina w ziemię«. 

W interesie Polski jest, aby nigdy nie dotknęły nas działania zbrojne, nawet jeśli ceną jest np. integralność terytorialna Ukrainy. 


Chcesz Pan wgniatać Putina w ziemię, Panie Hołownia – droga wolna. Złóż Pan mandat i zasuwaj jako prywatna osoba na Ukrainę. Tam na froncie potrzebują gierojów" 

poniedziałek, 15 stycznia 2024

Wojna z Niemcami


Uwaga!

Moderatorzy z różnorakich mediów znowu podżegają do wojny!


wp.pl alarmuje:


"W październiku 2024 roku Rosja przeniesie do Kaliningradu wojska i rakiety średniego zasięgu w celu zaatakowania korytarza suwalskiego, łączącego obwód kaliningradzki z Białorusią przez terytorium Litwy" - wynika ze scenariusza, do którego dotarł "Bild"


zauważcie jak to jest napisane


z tekstu wynika, że


korytarz łączy obwód kaliningradzki z Białorusią przez terytorium Litwy


to wg nich Litwa będzie atakowana, czy Suwałki??
A może obecne terytorium Litwy, to tak naprawdę terytorium Polski?
No też nie, bo akurat w tym miejscu granica szła w zasadzie tak samo...











Nie, to i Litwa i Polska - ale po co im Polska????? 
Przecież wystarczy Litwę wziąść!


To o co tu chodzi??

Nie dowiesz się, bo to kupa kłamstw jest i nic więcej.









WarNews.PL




Bundeswehra przygotowuje się na atak Putina już w Lutym 2024.
W scenariuszu Bundeswehry Rosja rozpoczyna przygotowania do wojny z NATO w ciągu zaledwie kilku tygodni.
Czy rosyjski dyktator Władimir Putin (71) odważy się przeprowadzić hybrydowy atak na NATO już tej zimy?
Szwecja, która nie jest członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego, już otwarcie ostrzega przed wojną z Rosją.
Zagrożenie ze strony Moskwy jest najwyraźniej traktowane poważnie także w Bundeswehrze.
Podczas gdy wojska rosyjskie nadal próbują nadrobić zaległości we wschodniej Ukrainie, Bundeswehra przygotowuje się na dramatyczny scenariusz według badań BILD - hybrydowy rosyjski atak na wschodnią flankę NATO!
W tajnym dokumencie ("Classified - For Official Use Only") niemieckie Ministerstwo Obrony szczegółowo nakreśla możliwą "ścieżkę konfliktu" między agresorem Rosją a zachodnim sojuszem obronnym NATO..


Scenariusz: eskalacja już w lutym 2024 :

Miesiąc po miesiącu i z dokładną lokalizacją opisywane są działania Rosji i Zachodu, których kulminacją jest rozmieszczenie setek tysięcy żołnierzy NATO i rychły wybuch wojny latem 2025 roku.
BILD przedstawia ten scenariusz, ale ze względów bezpieczeństwa nie wszystkie informacje na temat liczby żołnierzy i ruchów NATO są reprodukowane.
▶︎ Tajny scenariusz Bundeswehry "Obrona Sojuszu 2025" rozpoczyna się w lutym 2024 r. Rosja rozpoczyna kolejną falę mobilizacji i powołuje do armii dodatkowe 200 000 żołnierzy.
▶︎ Następnie Kreml rozpoczyna wiosenną ofensywę - wzmocnioną słabnącym wsparciem Zachodu w kierunku Kijowa - która osiąga znaczące sukcesy do czerwca 2024 r. i stopniowo odsuwa ukraińską armię.
Zgodnie ze scenariuszem, początkowo skryty, a następnie coraz bardziej jawny atak Rosji na Zachód rozpoczyna się w lipcu.
▶︎ Ciężkie cyberataki i inne formy wojny hybrydowej, głównie w regionie bałtyckim, prowadzą do coraz to nowych kryzysów. Rosja zaczyna podburzać mniejszości etniczne w Estonii, na Łotwie i Litwie. 
▶︎ Wybuchają starcia, które zgodnie ze scenariuszem Rosja wykorzystuje jako pretekst do rozpoczęcia od września zakrojonych na szeroką skalę manewrów "Zapad 2024" z udziałem 50 000 żołnierzy w zachodniej Rosji i na Białorusi.
Jednak, podobnie jak w 2021 roku, Rosja nadużywa rzekomych manewrów na Białorusi do masowego rozmieszczenia wojsk - na granicy z Polską i Litwą.
▶︎ Według tajnego dokumentu Bundeswehry może to doprowadzić do eskalacji: W październiku Rosja przerzuca wojska i rakiety średniego zasięgu do Kaliningradu i dalej zbroi swoją eksklawę propagandowym kłamstwem o zbliżającym się ataku NATO. Tajny cel Kremla: zdobycie Suwałk - wąskiego polsko-litewskiego korytarza między Białorusią a Kaliningradem.
▶︎ Zgodnie ze scenariuszem, od grudnia 2024 r. w rejonie Suwałk miałoby dojść do sztucznie wywołanego "konfliktu granicznego" i "zamieszek z licznymi ofiarami śmiertelnymi".

W momencie, gdy USA mogą być mniej lub bardziej pozbawione przywództwa przez kilka tygodni po możliwym usunięciu Joe Bidena z urzędu, Rosja powtarza inwazję na wschodnią Ukrainę w 2014 roku na terytorium NATO w scenariuszu ćwiczeń Bundeswehry!
Wkrótce potem odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ, na którym Rosja oskarży Zachód o przygotowywanie ataku na brutalne imperium Putina.
Zgodnie ze scenariuszem ćwiczeń, w styczniu 2025 r. odbyłoby się specjalne posiedzenie Rady NATO, na którym Polska i kraje bałtyckie zgłosiłyby rosnące zagrożenie ze strony Rosji.
Rosja ponownie propagandowo odwróciłaby rzeczywistą sytuację zagrożenia i rozmieściła dodatkowe wojska w krajach bałtyckich i na Białorusi w marcu 2025 roku.
Rozmieszczonych zostanie 30 000 żołnierzy Bundeswehry
W samej tylko marionetkowej Białorusi Kreml rozmieściłby dwie dywizje pancerne, dywizję piechoty zmechanizowanej i dowództwo dywizji - łącznie ponad 70 000 żołnierzy.


▶︎ W maju 2025 r., zgodnie ze scenariuszem Bundeswehry, NATO podejmuje decyzję o "środkach wiarygodnego odstraszania", aby zapobiec rosyjskiemu atakowi na Suwałki z kierunku Białorusi i Kaliningradu.
▶︎ W "Dniu X", zgodnie z tajnym dokumentem Bundeswehry, głównodowodzący NATO nakazuje rozmieszczenie 300 000 żołnierzy na wschodniej flance, w tym 30 000 żołnierzy Bundeswehry.
Scenariusz kończy się 30 dni po Dniu X.

Do tego czasu ponad pół miliona uzbrojonych po zęby żołnierzy zachodnich i rosyjskich stanie naprzeciwko siebie w okolicach Suwałk. To, czy Rosja zostanie powstrzymana przez rozmieszczenie sił NATO, pozostaje otwartą kwestią w scenariuszu ćwiczeń ...

BILD zapytał Federalne Ministerstwo Obrony, jak prawdopodobna jest eskalacja konfliktu. W końcu zaledwie kilka tygodni temu minister Boris Pistorius (63 lata, SPD) mówił o pięciu do ośmiu latach, które Niemcy muszą przygotować na ewentualną wojnę z Rosją.

Rzecznik prasowy nie chciał komentować konkretnego scenariusza obrony Sojuszu, ale wyjaśnił: "Zasadniczo mogę powiedzieć, że rozważanie różnych scenariuszy, nawet jeśli są one bardzo mało prawdopodobne, jest częścią codziennej działalności wojskowej, zwłaszcza podczas szkoleń".


/ zrodlo  BILD
/Thomas Woloszyn





Tzw. przesmyk suwalski to nic innego, jak:

lasy, jeziora i bagna.

Brak tam większych dróg.


Tyle o okolicach Suwałk, mieście powiatowym liczącym 68 839 mieszkańców.










Otóż Litwa jest to kraj blisko 5 razy mniejszy od Polski.

Jest to kraj, który zamieszkuje 2,8 miliona osób - to mniej więcej tyle, co w województwie dolnośląskim, albo zachodniopomorskim.

W Polsce zamieszkuje obecnie ok. 37 mln ludzi, tj. ok. 13 razy więcej niż na Litwie.




Województwa - ludność
dane GUS za 2015 r.

1 województwo mazowieckie                   5 349 114
2 województwo śląskie                             4 570 849
3 województwo wielkopolskie                  3 475 323
4 województwo małopolskie                     3 372 618
5 województwo dolnośląskie                     2 904 207
6 województwo łódzkie                             2 493 603
7 województwo pomorskie                        2 307 710
8 województwo lubelskie                           2 139 726
9 województwo podkarpackie                    2 127 657
10 województwo kujawsko-pomorskie      2 086 210
11 województwo zachodniopomorskie      1 710 482
12 województwo warmińsko-mazurskie   1 439 675
13 województwo świętokrzyskie               1 257 179
14 województwo podlaskie                        1 188 800
15 województwo lubuskie                          1 018 075
16 województwo opolskie                             996 011



Siły zbrojne Litwy to ok. 15 000 ludzi.



"Zgodnie z zatwierdzonym planem liczba żołnierzy zawodowych pozostających w służbie ma w ciągu kolejnej dekady wzrosnąć z 10 900 do 14 500. Liczba ochotników służących w ochotniczych siłach obronnych ma wzrosnąć z 5400 do 6300, planowane jest też coraz częstsze powoływanie na ćwiczenia żołnierzy rezerwy. W roku 2019 powołania tego rodzaju dostanie 1400 osób, natomiast w 2028 ma zostać czasowo powołanych 3900 rezerwistów."

No, pewnie nie więcej jak 20 000.



Polskie siły zbrojne to blisko 10 razy więcej żołnierzy - ok. 160 000 ludzi, ale w rezerwie - ok. 1,7 miliona.

Polska armia zaliczana jest do pierwszej 20-tki największych armii świata, i tak jesteśmy słabą armią,  słabszą od ukraińskiej, a Litwy nie znajdziesz nawet w ogonie tej listy.



Podobno na Ukrainie walczy w tej chwili ok. 350 000 żołnierzy rosyjskich. 

W 2013 roku Rosja posiadała ok. 850 000 żołnierzy - teraz pewnie więcej. 
W rezerwie - nawet 28 milionów ludzi. Nie wspominajac o rezerwach przemysłowych i licznych zasobach sprzętowych, najnowocześniejszych na świecie. O rakietach atomowych nie wspominam wcale.

Rosja, pomimo sankcji, zarabia i rozwija swój przemysł zbrojeniowy, pomimo tego, że całe NATO zasiliło swoim sprzętem Ukraińców - posiada przewagę na froncie, nadal zajmuje Krym oraz wschodnie dzielnice ukraińskie, stojąc i odpierając ataki na linii Dniepru.



Po co Rosja miałaby wszczynać wojnę z Polską o jakiś pasek ziemi koło Suwałk, skoro o wiele prościej i szybciej byłoby jej zająć całą Litwę?


Po co??







Nie jesteśmy w latach 30-tych XX wieku, nikomu nie są potrzebne korytarze do Gdańska, a Cyrkony z Królewca do Warszawy lecą nie dłużej niż 1,5 minuty.

To, że rosyjska Operacja Specjalna na Ukrainie trwa dwa lata nie oznacza, że jesteśmy w realiach IIWŚ - to oznacza, że Rosja obrała tam taktykę precyzyjnych uderzeń, a nie niszczenia wszystkiego jak leci.


Jak widać - medialni moderatorzy od 2015 roku nieustannie odgrzewają kłamstwo przesmysko-suwalskie tylko w jednym celu - żeby podżegać do samobójczej wojny z Rosją?

Jak to się stało, że przed tą datą nikt o tym nie mówił???


Wymyślił to amerykański generał nazwiskiem Hodges.

Najwyraźniej to złośliwość, a może test na inteligencje, a może inny test - na uległość, test na skuteczność działań mediów w urabianiu i kierowniu polityką całego kraju, a może też to po prostu bylecorzucone, by miec powód...


Co ciekawe, w niektórych komunikatach używa się sformulowania "odciąć kraje bałtyckie od sojuszu zajmując przesmyk suwalski" - to znaczy co?

Będą się tłoczyć ze swoimi czołgami i samolotami w pasie pomiędzy Suwałkami, a granicą z Litwą  utrzymując "odcięcie" bałtów od sojuszu???

Oooooooo..... kto był tak głupi, żeby takie coś wymyśleć??


Jak pilot SU za mocno pociśnie manetkę z gazem, to nawet nie będzie wiedział kiedy wleci na terytorium Niemiec - i on ma się niby trzymać powiatu suwalskiego? Kpiny...


Zauważcie - oni cały czas skupiają waszą uwagę na czymś małym, jak np. "moja mala ojczyzna".

Że niby mała, bo podzielona okrojona??

To technologia, o której trzeba powiedzieć - "uważaj co mówisz, żeby ci się czasem to nie spełniło".


Już przed laty pisałem, gdyby Rosja chciała podbijać Europę, najprościej byłoby zacząć od Łotwy, gdzie funkcjonuje potężna mniejszość rosyjska.

A mimo to - Rosja nic z tym nie robi,  a ktoś wręcz mógłby zarzucić Straszliwemu Putinowi, że sabotuje interesy Rosji skoro w tym rejonie - nie organizuje tych społecznosci przeciwko Łotwie, Estoni...

A przecież jest w niemieckim planie napisane, że dopiero teraz:

Rosja zaczyna podburzać mniejszości etniczne w Estonii, na Łotwie i Litwie. 


To są dyrdymały napisane na kolanie ad hoc!



Na Litwie udział mniejszości polskiej i rosyjskiej wynosi ok. 6% każda.

To niewiele.


Od czasu rozpadu ZSRR minęło ponad 30 lat... było dość czasu, by zbudować w tych krajach silne wpływy - i teraz zacznie "podburzać"?



Na tym tle... 

W poprzednim poście pokazałem zrzut ekranu...
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zamieściło taką mapę, jak kometuje Gazeta Polska:

"przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska ogłosili wygaszenie gospodarki leśnej na 10 obszarach państwa polskiego.


Nie sposób nie zauważyć, że główne zmiany dotkną Polski Wschodniej, w tym dwóch największych obszarów Puszczy Augustowskiej i Puszczy Knyszyńskiej. Jeżeli w tych obszarach wstrzymana zostanie gospodarka leśna, będzie to oznaczało zamknięcie 10 nadleśnictw, które tam gospodarują."



Ministerstwa Klimatu i Środowiska 


Nawet nie wiecie, jak cieszy ta sprawczość, gdy można zrobić coś dobrego. Coś, o co tak długo walczyło się »po drugiej stronie«. Dziś rozpoczęliśmy etap pierwszy ograniczania wycinek w najcenniejszych polskich lasach. Wstrzymujemy i ograniczamy wycinki w pierwszych 10 lokalizacjach. Już teraz stanowi to 1,3 proc. polskich lasów! Czas, aby zacząć realnie chronić najważniejsze lasy – te o funkcji społecznej, uzdrowiskowej czy te cenne przyrodniczo. Dziękuję wszystkim ekspertom, przyrodnikom, lokalnym społecznościom – to dzięki ich pracy udało się stworzyć dokładne mapy i wybrać te fragmenty lasów, na których wycinka zostaje wstrzymana lub ograniczona. A to wszystko w taki sposób, by nie zaburzyć pracy leśników, wykonawców i zabezpieczyć surowiec dla przemysłu” – ogłosił Mikołaj Dorożała na swoim Facebooku.



"przesmyk suwalski" jest to piramidalna bzdura, która funkcjonuje wyłącznie jako tzw. fakt medialny.

I co teraz dodatkowo promuje Bild na swoich kłamliwych stronach, a ......


Jest to po prostu element wojny Niemiec z Polską, bo II Wojna Światowa nadal nie jest zakończona, do dzisiaj Niemcy nie podpisały z nami traktatu pokojowego i nadal prowadzą przeciwko nam działania wojenne, tyle, że głęboko utajone.


Wygrajmy w końcu tę wojnę, wygrajmy wojnę z Niemcami.




Ranking województw - ludność (gminy.pl)

Litewskie Siły Zbrojne – Wikipedia, wolna encyklopedia

Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej – Wikipedia, wolna encyklopedia

WarNews.PL - Bundeswehra przygotowuje się na atak Putina już w... | Facebook

Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej – Wikipedia, wolna encyklopedia

Wojna NATO z Rosją? Media dotarły do dokumentu Bundeswehry - WP Wiadomości



Prawym Okiem: Widać z kosmosu (maciejsynak.blogspot.com)



P.S. 


Pamiętam, że niedawno użyłem na blogu frazy "Nie dla wojny", teraz chciałem ją poprawić, uszczegółowić na "Nie dla wojny z Rosją" - i  nie mogę jej znaleźć...



Nie dla wojny z Rosją

Wygrajmy wojnę z Niemcami.




P.S. 2


Wiedziałem, że to "X" w tekście jest mi jakoś znajome...


"▶︎ W "Dniu X", zgodnie z tajnym dokumentem Bundeswehry, głównodowodzący NATO nakazuje rozmieszczenie 300 000 żołnierzy na wschodniej flance, w tym 30 000 żołnierzy Bundeswehry.
Scenariusz kończy się 30 dni po Dniu X."





"Haldenwang ostrzegł, że w jego kraju może ponownie dojść do próby zamachu stanu, odnosząc się do konspiracji ekstremistycznego środowiska Obywateli Rzeszy, którego działania udaremniły niemieckie służby w grudniu 2022 r. Planowali oni opanować siedzibę Bundestagu oraz dokonać sabotażu sieci energetycznych, co miało doprowadzić do chaosu, w wyniku którego powstałyby warunki do przejęcia władzy w Niemczech.

- Wiemy o ludziach, którzy ponownie mówią o "Dniu X", kiedy pewne rzeczy mają się wydarzyć.


Monitorujemy takie działania bardzo intensywnie, bardzo uważnie i jestem pewien, że wraz z innymi służbami bezpieczeństwa będziemy w stanie w porę zainterweniować - ujawnił Haldenwang."


niedziela, 14 stycznia 2024

Odessa za czasów rumuńskich

 




przedruk

tłumaczenie automatyczne




Prof. dr Mircea Druc (były premier Republiki Mołdawii):

 Wyzwolenie Naddniestrza i Odessy (1)




Na początek wyjaśnienie terminologiczne. Obecnie wiele osób posługuje się niewłaściwymi pojęciami odnoszącymi się do pięciu wschodnich okręgów byłego ZSRR. Pas ziemi na lewym brzegu Dniestru, zwany po rosyjsku Naddniestrzem, a w rumuńskim Naddniestrzu Podniestrzą, to nic innego jak zamieszanie. Republika Mołdawii, proklamowana w Tyraspolu we wrześniu 1990 r. przez "czerwonych reżyserów" i wspierana przez neoimperialistycznych liberalnych demokratów z Rosji, stanowi zaledwie ułamek Naddniestrza. Ta historyczna nazwa oznaczała terytorium między Dniestrem a Bugiem, od wybrzeża Morza Czarnego do wód rzeki Row, za Zmerinką. Podmiot tymczasowo wyznaczony umową rumuńsko-niemiecką, zawartą w Tighinie 30 sierpnia 1941 roku. Niejednoznaczne porozumienie jako rozwiązanie doraźne. Rumunia była odpowiedzialna za administrację, eksploatację gospodarczą i bezpieczeństwo tzw. Naddniestrza. Po zakończeniu działań wojennych Niemcy miały decydować o okupowanych terytoriach.

Chociaż w przestrzeni geograficznej między Dniestrem a Bugiem zawsze znajduje się duża populacja pochodzenia rumuńskiego, czyli Mołdawian, nigdy nie należała ona do współczesnego państwa rumuńskiego. I, niezaprzeczalnie, rząd Królewskiej Rumunii nie zaakceptowałby ekspansji terytorialnej na wschód kosztem rezygnacji z części Siedmiogrodu, okupowanej przez Węgry. O przekroczeniu Dniestru decydowały wymogi strategiczne i zobowiązania wynikające z udziału w wojnie koalicyjnej. Oczywiście, Niemcy mieli swoje plany. W Naddniestrzu krążyła marka niemiecka, a nie lej rumuński, a działalność portu w Odessie była kontrolowana przez wojsko niemieckie. Wojskowa i administracyjna obecność Rumunów w Naddniestrzu miała polityczne uzasadnienie "konieczności ochrony granicy na Dniestrze i odszkodowań po sowieckiej okupacji Besarabii i północnej Bukowiny 28 czerwca 1940 roku".

We współczesnej historii Rumunów Naddniestrze wraz z Odessą stanowi szczególny rozdział. Złożone, dramatyczne i fascynujące zjawisko. Na razie pozostaje w mocy mylące stwierdzenie, powtarzane przez większość miejscowych egzegetów: "Armia rumuńska nie miała miejsca za Dniestrem". Czyli 25 lipca 1941 r., po wyzwoleniu Besarabii i północnej Bukowiny, porwanej przez Związek Radziecki w czerwcu 1940 r., mogliśmy zachować spokój na prawym brzegu Dniestru. Ale ci, którzy "wytoczyli broń" (w sierpniu 1944 r.), kontynuowali walkę wraz z Armią Czerwoną na terytorium Węgier i Czechosłowacji do 9 maja 1945 r. Dlaczego armia rumuńska nie zatrzymała się (25 października 1944 r.) na linii Oradea – Satu Mare, po całkowitym wyzwoleniu północnego Siedmiogrodu?

Latem 1972 roku zostałem zmobilizowany jako oficer rezerwy w Odessie i usłyszałem zdanie: "Z Rumunami było lepiej!". Wypowiedział ją jeden z mieszkańców, który przez cztery lata mieszkał "pod Rumunami". Wtedy w mojej głowie zakiełkowała idea ewentualnych badań naukowych. Chciałem wyjaśnić, co oznacza i czym zajmuje się rumuńska administracja cywilna w Naddniestrzu. Jaka jest legenda, a jakie prawdziwe fakty? Kiedy, w jakich okolicznościach, na czele Odessy stanął besarabski bojownik o Wielką Unię, zdobyty w 1918 r., były generalny mer Kiszyniowa w trzech kadencjach? Jak żyli obywatele radzieccy, dumni mieszkańcy perły Morza Czarnego, mając na czele miasta rumuńskiego burmistrza, mianowanego przez marszałka Iona Antonescu? Dlaczego profesor uniwersytecki Gheorghe Alexianu, gubernator Naddniestrza, został skazany na śmierć?

Pod koniec lat 90. powróciłem do swoich pytań, koncentrując swoje badania na następującej hipotezie: "Naddniestrze i Odessa nie były okupowane, lecz wyzwolone przez Rumunów". Wyszliśmy z założenia, że w 1941 r. minęły 24 lata od przewrotu bolszewickiego, a od okresu NEP-u 12 lat. W Naddniestrzu wciąż mieszkało wielu ludzi, cała warstwa społeczna, którzy wiedzieli, co to znaczy ich własny biznes. Ponadto Rumuni dokonywali restytucji: kto udowodnił dokumentami, że "do rewolucji" posiadał halę produkcyjną lub sklep, ponownie stawał się właścicielem. Liberalizacja i prywatna inicjatywa przyniosły pierwsze rezultaty. Dwa miesiące po okupacji/wyzwoleniu mieszkańcy Tyraspola i Odessy na Boże Narodzenie byli zaopatrzeni może nawet lepiej niż w czasie pokoju. W tym samym czasie ustanowiono pełnoprawną granicę między Naddniestrzem a Reichskomissariatem Ukraina. Mieszkańcy odczuli to jako czynnik dobroczynny, zwłaszcza po fenomenalnych żniwach w 1942 roku. Naddniestrze, w porównaniu z innymi regionami, obfitowało w produkty rolno-spożywcze.

Dzisiaj po prostu promuję prawdę uznaną przez wielu ludzi. Wbrew oficjalnej historiografii sowieckiej, rosyjskiej i ukraińskiej, nietypowe zjawisko odkryliśmy podczas ostatniej wojny światowej. Później zrozumiałem, dlaczego niektórzy rosyjscy historycy badają "wyjątkowy przypadek miasta kolaboracyjnego" wśród dziesiątek miejscowości miejskich, które figurują w mitologii radzieckiej pod tytułem "miasta-bohatera". Dziennikarze i historycy w Odessie wyjaśnili tę sprawę i nazwali ją "gorzką prawdą o okupacji naszego miasta przez Rumunów".

W granicach skromnych możliwości staram się też wyjaśnić tę "gorzką prawdę" o administrowaniu Naddniestrzem przez Rumunów. Z zawodu nie jestem historykiem. Chcę po prostu, żeby nie było już tematów tabu. Żadnych zakazanych tematów, białych plam i tajemnic państwowych. Zacznę od tego, że w ciągu tych spokojnych dziesięcioleci w każdym oficjalnym śledztwie zadawano nam pytanie: "Czy w latach wojny mieszkał pan osobiście lub z bliskimi krewnymi na terytoriach okupowanych?" Nie mogłeś odpowiedzieć krótko, tak lub nie. Trzeba było odpowiedzieć: "Tak, w latach wojny ja i moi bliscy mieszkaliśmy na terytoriach okupowanych" lub "Nie, ani ja, ani moi bliscy krewni nie mieszkaliśmy na terytoriach okupowanych". Jeśli wskazałeś, że na terytoriach okupowanych mieszkają tylko niektórzy bliscy krewni, w niektórych przypadkach poproszono Cię o pisemne wskazanie, gdzie, kto i co. Do czego służyły takie szczegóły?

Bądźmy szczerzy: my, rumuńscy unioniści, nie piszemy historii na nowo. Chcemy zbadać, poznać prawdę, w tym o życiu ludności na terenach okupowanych w latach wojny sowiecko-niemieckiej 1941-1945. Przez pół wieku byliśmy zmuszeni operować tylko ocenzurowanymi dokumentami i informacjami. Dzisiaj niektórzy nostalgiczni ludzie o różnym pochodzeniu domagają się, aby historia bolszewickiego imperium ideokratycznego pozostała taka, jaką ją napisali. Akceptowalna dla nich wizja kształtowała się przez pół wieku pod naciskiem dyrektyw KPZR, socrealizmu i kina radzieckiego. Nie wszyscy jednak są skłonni przełykać tezy sowieckiego Ministerstwa Prawdy w nieskończoność.

Znamy dramat rumuńsko-francuskiego pisarza Panaita Istratiego, o orientacji socjalistycznej. W 1927 i 1929 roku podróżował do ZSRR, odwiedził Moskwę, Kijów, różne regiony, w tym ASRR. Następnie potępił bolszewicką fikcję w swojej książce "Spowiedź zwyciężonego". Sławę przyniosła mu przysłowiowa uwaga na temat reżimu komunistycznego: "Widzę rozbite jajka, ale gdzie jest omlet?". Wtedy jego przyjaciele, wszędzie komuniści, nazwali go "faszystą", wyłożyli na niego klątwę. Dzisiaj nostalgiczni neostalinowscy czerwoni, "zawodowi Rosjanie", internacjonaliści z definicji i "souliści" par excellence, będą twierdzić, że zeznania Istratiego nie były niczym więcej niż zwykłą prowokacją, zaaranżowaną przez wrogów władzy sowieckiej.

Przez całe życie wyjaśniałem: niezależnie od dziedziny, ONI są uczuleni na słowa czy osiągnięcia Rumunów. Dlatego sięgam głównie do źródeł zagranicznych – rosyjskich, ukraińskich, żydowskich. Podchodzę do tematu przy wsparciu prac sygnowanych przez autorów spoza Rumunii. Ich wyjątkowa wartość polega na przedstawieniu świadectw byłych obywateli ZSRR, opisujących realia życia codziennego pod okupacją. A większość dokumentów pisanych wielką literą znajduje się w archiwach innych państw, a także w kolekcjach prywatnych. Nie były one publikowane, wystawiane, oglądane i niewątpliwie cieszą się zainteresowaniem zarówno specjalistów, jak i szerokiego grona czytelników. Wizja tych autorów pozwala mi rozpatrywać "akta naddniestrzańskie" w paradygmacie całkowicie odmiennym od historiografii carskiej, sowieckiej, rosyjskiej, ukraińskiej i rumuńsko-komunistycznej. Studiując szereg danych, dokumentów i opracowań dotyczących obecności Rumunów w Naddniestrzu (w tym, a może przede wszystkim, w Odessie), odkrywam coraz bardziej pluralistyczne tendencje. Możemy nawet mówić o różnych poglądach Rosjan, Ukraińców, Żydów i Rumunów, oczywiście. Znamienne jest również to, że propagatorzy każdego podejścia do tego tematu są szczerze przekonani, że tylko oni mają rację.

Kiedy w Naddniestrzu pojawi się jakiekolwiek obiektywne opracowanie na temat rumuńskiej administracji cywilnej, pierwszą reakcją ludzi tęskniących za ZSRR będzie kategorycznie negatywna: "Nic nie jest prawdą! Po Wielkiej Rewolucji Socjalistycznej w październiku 1917 r. naród radziecki budował socjalizm. Mieszkańcy obwodu odeskiego byli szczęśliwi, jak wszyscy obywatele Wielkiego Związku Radzieckiego". Wreszcie, w pewnym momencie, mogłem przyznać rację każdemu z argumentów narodu radzieckiego: w okresie międzywojennym nie było wojny domowej, nie było czerwonego terroru, nie było kolejnych czystek, nie było gołodomoru; w 1941 roku Naddniestrze i Odessa zostały zajęte przez niemiecko-rumuńskich faszystów.

Ale nadal chcę zrozumieć, dlaczego tak wielu Rosjan, Ukraińców, Żydów "kłamie"? Kto zmusza byłych obywateli radzieckich, a nawet naocznych świadków, mieszkańców Naddniestrza i Odessy, do pozytywnej oceny działań podjętych przez rumuńską administrację cywilną w latach 1941-1944? Czerwoni nostalgicy argumentują: "Rumuni mogli traktować ludność Naddniestrza po ludzku, ale to dlatego, że Królestwo Rumunii zamierzało ją zintegrować". Tak jakby okupant z reguły i szybko, wraz z zajęciem obcego terytorium, zapewniał mu dobrobyt. W latach 40 i 44 Besarabia i Północna Bukowina zostały "wyzwolone" i włączone do ZSRR, ale nie od razu zdarzył się cud, jak to miało miejsce w Naddniestrzu. Potomkowie "wyzwolicieli", kołchozowe gęsi, wciąż mówią o szczęściu, jakie przyniosły sowieckie czołgi, podczas gdy w rzeczywistości nastąpił czerwony Holokaust: exodus ludności, egzekucje, deportacje, totalna mobilizacja, głód, przymusowa kolektywizacja, brutalne i ciche wynarodowienie.

O okresie rumuńskim w historii Odessy jest ogromna ilość artykułów, książek, wspomnień i śledztw. Jest mało prawdopodobne, aby napisano więcej o innym mieście, które nie było pod kontrolą Kremla podczas konfliktu sowiecko-niemieckiego w latach 1941-1945. Artefakty do dziś stanowią przedmiot przesadnej spekulacji i łatwego zysku, którego cena ustępuje tylko w porównaniu z niemieckimi z tego samego okresu. Organizowane są wystawy, na których kolekcjonerzy wystawiają takie artefakty. A jednak wierny opis okresu rumuńskiego jest praktycznie niemożliwy. Dzieje się to samo, co z ZSRR w czasach Breżniewa. To nie było tak dawno temu. Pięć różnych osób pisze o życiu w tamtych czasach, pięć artykułów. Czytasz je i widzisz, że wszystkie mówią prawdę, chociaż artykuły są zupełnie inne. To samo z Rumunami. Dlatego tak naprawdę nie ufam artykułom. W szczególności ufam im do tego stopnia, że ich treść nie różni się od tego, co słyszałem od wielu, wielu ludzi. Przede wszystkim od moich bliskich. Dowiedzieliśmy się też z połowy naszego starego podwórka, sąsiadów, którzy mieszkali w czasach rumuńskich. Co ciekawe, nie usłyszałem żadnego okrzyku – "Co za horror!". Wszystkie opinie miały charakter abstrakcyjny, pełen szacunku. Sprowadzały się one w zasadzie do dwóch tez: a) w czasach rumuńskich były wszystkim; b) W czasach rumuńskich wszystko działało. Pamiętacie zdanie wypowiedziane przez Goțmana, bohatera filmu "Likwidacja": "Z Rumunami było lepiej!"? Jest to, przysłowiowe słowa, wyrażenie, które stało się aforyzmem" (Michał A. z Budionu)[1].

Osobiście kieruję się zasadą, że nikt nie ma prawa kwestionować a priori zeznań i faktów. Bez względu na to, jak subiektywne mogą się wydawać w pewnych konkretnych sytuacjach. Zasada ta obowiązuje również w odniesieniu do historii Naddniestrza. Tylko mieszkańcy tego regionu, bez względu na etykietę ideologiczną czy stygmatyzację (biali czy czerwoni) mają prawo decydować, czy w 1941 r. byli okupowani, czy wyzwoleni. Jednocześnie nikt, absolutnie nikt, nie może a priori odrzucić prawdy tych, którzy zaprzeczają wyzwoleniu Naddniestrza przez armię rumuńską. Tylko jeden warunek dla obu stron: aby wszyscy doświadczyli wydarzeń na żywo.

Badam to zjawisko i póki co nie mam powodu, by kwestionować zarówno oficjalne dokumenty, jak i zeznania uczestników wydarzeń. Na przykład następujący fragment Sprawozdania Delegacji Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża – Genewa, sporządzonego przez Carlesa Kolba z wizyty w Naddniestrzu, dokonanej w dniach 11-21 grudnia 1943 r.: "Podczas wspomnianych wizyt udało mi się porozmawiać z dużą liczbą Żydów pochodzących z Naddniestrza, obywateli rosyjskich. Według nich mieszkają w bardzo dobrych warunkach z deportowanymi z Rumunii, którym stale udzielają wsparcia. Z własnej inicjatywy pochwalili rumuńską administrację i jej przedstawicieli. Zawsze zwracali się do mnie rosyjscy Żydzi, prosząc mnie o interwencję u rządu rumuńskiego w celu wydania im pozwolenia na opuszczenie Naddniestrza wraz z ich rumuńskimi współwyznawcami i osiedlenie się w Rumunii. Prędzej zgodziliby się nawet na przetrzymywanie jako zakładników w obozach koncentracyjnych, niż na powrót pod sowiecką administrację..."[2]

I jeszcze jeden fragment artykułu opublikowanego w czasopiśmie "Journal of the Center for Contemporary Jewish Documentation" w Paryżu: "Przekonanie, że wszelki wkład w ustalenie i ukazanie prawdy jest obowiązkiem moralnym, a znajomość bezpośrednio dokładnej sytuacji skłoniła mnie do relacjonowania faktów i wydarzeń, które dowodzą, że w Rumunii nie było żadnych przejawów intencji ludobójstwa lub holokaustu, Przeciwnie, uratowano życie tysiącom Żydów na tym terytorium, a także tym, którzy uciekając z całej Europy przed horrorem i wściekłością nazizmu, znaleźli schronienie w Rumunii, skąd za zgodą ówczesnych władz istniała możliwość i jedyna droga, jaka jeszcze istniała – droga morska z rumuńskich portów do Palestyny"[3].

Na temat zasadności pobytu Rumunów na terytorium ZSRR i słuszności terminu "okupacja" Michael A. de Budion, filozof i publicysta, urodzony 25 sierpnia 1971 r. w Odessie w ZSRR, stwierdza: "Odessa w ogóle była bastionem antybolszewizmu, na co zwracało uwagę wielu rosyjskich pisarzy. To miasto było zbyt zamożne, by stanąć po stronie "rewolucji". Z całą tą wielką liczbą Żydów. Kto wezwał czerwonych do Odessy? Nikt. Ale czy ktoś wezwał Rumunów do Odessy? Poza tym nikt... Ale jeśli przyjmiemy za normę zasadę "ten silniejszy ma rację", to wszyscy ci, którzy rządzili tym miastem, są prawowitymi administratorami. Jest bardziej niż prawdopodobne, że tak właśnie uważa obecna władza: na oficjalnej stronie internetowej Odessy, na ogólnej liście naczelników miast, począwszy od 1794 roku, znajduje się również Gherman Pantea. Przed nim Odessa był przewodniczącym Rady Miejskiej im. I. K. Cernicy (1939-1941). Jego następcą został burmistrz Gherman Pantea (1941-1944), a następnie przewodniczący Sowietu Miejskiego W.P. Dawydienko (1945-1947). Innymi słowy, Gherman Pantea jest tak samo uprawniony jak wszyscy inni"[4].

W październiku 1941 r. "droga i ukochana Armia Czerwona" opuściła Odessę, całkowicie niszcząc niezbędną infrastrukturę. Oczywiście bolszewicy stracili ponad trzysta tysięcy ludzi. To proste, jak przesuwanie palcem wskazującym czarnych kulek na złowrogim liczydle. Banalnie byłoby powiedzieć: sytuacja była trudna, niezręczna. Albo niezwykle skomplikowane. Wyobrazić sobie! Nadchodzi zima. W wielkim mieście nagle zaczyna brakować żywności. Bez wody i prądu, bez środków transportu (nawet hipomobilnych). Zasadniczo wszystkie połączenia komunikacyjne i telefoniczne zostały zniszczone. Wszystkie urządzenia i instrumenty medyczne zniknęły z placówek służby zdrowia. A w katakumbach Odessy się komandosi N.K.V.D. zaprogramowani tak, by wysadzić w powietrze wszystko i w każdej chwili...

W październiku 1941 roku Gherman Pantea i 16 urzędników, którzy z nim przybyli, musieli wykonać precyzyjne zadanie: w rekordowym czasie zorganizować życie w tym rozbitym mieście. Do lipca 1942 r. poziom życia w Odessie pod wieloma względami (być może we wszystkich) był wyższy niż w okresie przedwojennym. Evghenii Tverskoi, mieszkaniec okupowanej przez Rumunów Odessy, pisze: "Ludność radziecka, która przez dwie dekady żyła pod rządami Stalina, dobrze dogadywała się z nową władzą. Nie było żadnego aktu sabotażu, żadnego wykolejenia pociągu. A mer Herman Wasiliewicz Pantea chodził samotnie po targowiskach rolno-spożywczych, rozmawiał bezpośrednio z ludźmi i pytał o ich potrzeby. Słysząc o takim życiu, mieszkańcy Ukrainy i Rosji schronili się w rumuńskiej strefie okupacyjnej".








część 2


Rozwój Odessy pod koniec 1943 r. rozrósł się do tego stopnia, że zabrakło już wystarczającej siły roboczej. Wtedy Herman Pantea poprosił kapitana Ice'a, dowódcę garnizonu Warwarowka, na granicy Naddniestrza z Reichskomissariatem Ukraina, aby pozwolił robotnikom przyjechać do Odessy w nocy, ponieważ ludność w tym rejonie głodowała. W ciągu miesiąca przez przejście graniczne w Warwarówce przeszło około 50 000 pracowników różnych zawodów. Po przyjeździe do Odessy pomagano im i zatrudniano ich w różnych przedsiębiorstwach.

Schemat organizacyjny Urzędu Miejskiego w Odessie obejmował: burmistrza generalnego (Gherman Pantea), trzech merów sektorów sprowadzonych z Rumunii (Chiorescu Vladimir, Sinicliu Elefterie i Vidraşcu Constantin), dwóch merów obwodów odeskich (Zaevoloşin Mihail i Cundert Vladimir) oraz sekretarza generalnego (Costinescu Alexandru). Burmistrzowie sektorów nie działali terytorialnie, lecz w oparciu o atrybucje, dzieląc między siebie 18 kierunków. W związku z tym jednolity zarząd gminy sprawował burmistrz generalny. Burmistrzowie sektorów, zdając sobie sprawę z wagi swojej misji w czasie wojny w mieście z obcą ludnością, w pełni zamanifestowali swój profesjonalizm i uczciwość. Mieli jeszcze jedną cechę: w przeciwieństwie do wielu burmistrzów z obecnej Republiki Mołdawii, którzy nie mówią po rumuńsku, urzędnicy, którzy pochodzili z Królewskiej Rumunii, doskonale znali język rosyjski i specyfikę miejscowej ludności, w tym Żydów. Są one w dużej mierze spowodowane kwitnieniem i wzrostem Odessy. Potrafili wykorzystać niestrudzoną pomoc 12 600 urzędników, z których 40 przywieziono z Rumunii, a z Besarabii.

Niewątpliwie decydującą rolę odegrała mądra administracja. Ale zasługa należy przede wszystkim do marszałka Iona Antonescu: starannie wybrał na stanowisko generalnego mera Odessy osobę taką jak Gherman Pantea, umieścił właściwego człowieka na właściwym miejscu. Oczywiście niesamowity występ zespołu Ghermana Pantei w Odessie będzie do dziś interpretowany przez kronikarzy w zależności od orientacji politycznej i uczciwości każdego z nich. Jakow Wierchowski i Walentyna Termos, ocaleni pod okupacją "rumuńskich barbarzyńców", wydali broszurę-książkę "Город Антонеску" (Miasto Antonescu). Oczywiście tytuł książki sugeruje ironicznie, że Odessa zamierzała zmienić nazwę na "Miasto Antonescu". Ta wersja wydaje się raczej insynuacją, metaforą bolszewickiej propagandy. Ale czyj to był pomysł, żeby Braszów stał się "Miastem Stalina"? Oto opinia jednego z czytelników: "Kłamstwo, okropne kłamstwo. Wszyscy wiedzą, że większość mieszkańców Odessy z zadowoleniem przyjęła nadejście rumuńskiej armii, a w mieście nie doszło do masowych eksterminacji... Jaki jest pożytek z takiego kłamstwa? Odzyskajcie zdrowy rozsądek, przestańcie publikować i rozpowszechniać te historyczne bełkoty".

Po zajęciu (lub wyzwoleniu) Naddniestrza cała władza przejęła wojska niemieckie i rumuńskie, a mer Odessy, nie demokratycznie wybrany, ale mianowany przez dowódcę wojskowego, był im podporządkowany. Wojsko oczywiście wychodziło z założenia, że ma do czynienia z obcą, wrogą ludnością, którą można zdominować tylko siłą. I trudno winić za taką postawę ludzi, którzy codziennie płacili życiem. Gherman Pantea wyczuł jednak mieszkańców Odessy jako społeczność spragnioną normalnego życia przed wojną. A dokładniej, aż do zainstalowania totalitarnego reżimu bolszewickiego. Burmistrz miał nadzieję, że uda mu się pozyskać ludzi poprzez dobrą wolę, otwartość, czyniąc z nich partnerów w swoim programie. Chciał bronić ludności, zapewnić jej istnienie, odbudować infrastrukturę miasta. W tym celu poprosił o ciszę. Zależało mu również na pomocy władz wojskowych. Ale zamiast synonimu pojawiły się między nimi poważne animozje.

Wszak mentalność i działania burmistrza Ghermana Pantei oznaczały wyraźną sprzeczność ze strategicznymi celami sił zbrojnych biorących udział w wojnie światowej. Wśród sprzymierzeńców panowała rywalizacja i zazdrość. Warto nadmienić, że w absolutnie wszystkich strukturach walczących stron, czy to państw Osi, czy antyniemieckich aliantów, toczyły się wewnętrzne walki, rywalizacja i sprzeczne interesy. Naturalnie, w tamtych czasach próbka humanizmu ze strony burmistrza okupowanego miasta nie mogła nikogo zadowolić. W rzeczywistości było to podejście niewłaściwe nie tylko dla bolszewickiej wizji, ale także dla uogólnionego stanu umysłu. I słowa Odesytów – "Pozbyliśmy się Niemców! Mamy własnego burmistrza. Mówi po rosyjsku tak jak my, kocha Odessę tak jak my, widać, że jest dobrym, dobrodusznym człowiekiem. Musimy Go słuchać! Będziemy mieli piękne i bogate życie" – nie wyglądały dobrze, wywołując gniew i nienawiść nie tylko w Moskwie. Któż mógłby być zachwycony sukcesem besarabskiego Rumuna, który zamierzał pozyskać sympatię i przychylność obywateli? N.K.V.D., Gestapo, bezpieczeństwo? Albo bolszewicy, narodowi socjaliści, faszyści, Brytyjczycy, Amerykanie Północni, syjoniści, międzynarodowa finansjera?

Oczywiście, rumuńska okupacja nie była czarem. W wyniku eksplozji 22 października 1941 r. życie straciło około 250 rumuńskich żołnierzy i oficerów. Tragedia ta wywołała kolejną tragedię: masowe represje wobec ludności żydowskiej. Historyk Aleksander Czerkasow, autor czterech tomów o Odessie w czasie wojny, proponuje sowieckim przywódcom, którzy przewodzili ruchowi partyzanckiemu, aby podzielili się z okupantem odpowiedzialnością za śmierć tysięcy pokojowo nastawionych ludzi. "Oczywiście, bez aprobaty moskiewskich przywódców, eksplozja na ulicy Marazlijewka nie miałaby sensu. Ich celem było zastraszenie rumuńskich władz na terytoriach okupowanych. Konsekwencje takich działań dla egzystencji ludności cywilnej pozostającej, w dużej mierze niechętnie, w regionach podbitych przez wroga, zdają się już nikogo nie dotyczyć. Nie sądzę, żeby dowództwo sowieckie, planując tę akcję, nie przewidziało konsekwencji i losu mieszkańców Odessy..."

Pod koniec października 1941 r., podczas pobytu w Odessie, księżna Alexandrina Cantacuzino zaproponowała Ghermanowi Pantei przesłanie raportu o nieuzasadnionych represjach wojskowych wobec Żydów, który osobiście przedstawiła przywódcy państwa rumuńskiego. Po zapoznaniu się z dokumentem marszałek Ion Antonescu natychmiast interweniował, dokonując pewnych zmian w dowództwie wojskowym. Nie przychylił się jednak do prośby burmistrza o jego dymisję, nakazując mu kontynuowanie działalności jako "zmobilizowanego żołnierza na froncie". Pozostał więc na swoim stanowisku, znajdując się w nietypowej sytuacji, mając do wykonania nietypowe zadanie. A jako nietypowy burmistrz nietypowego radzieckiego miasta i portu miał wejść do współczesnej historii rumuńskiej ludzkości. Niewiarygodne, że administracja cywilna odniosła sukces w Rumunii. W dzisiejszych czasach, w ciszy i spokoju, niektórzy burmistrzowie grzęzną przy pierwszym śniegu lub ulewnym deszczu.

24 stycznia 1944 r. rząd Naddniestrza został rozwiązany. Zbliżał się front. Dowództwo przejęło "Dowództwo Wojskowe między Bugiem a Dniestrem". Mer Odessy natychmiast podał się do dymisji, ale gubernator wojskowy odrzucił jego prośbę: "Marszałek Antonescu uważa, że Odessa nie obędzie się bez Hermana Pantei, zwłaszcza teraz, kiedy musimy stąd wyjechać". Trzy miesiące później, w niedzielę 19 marca 1944 roku, Herman Pantea opuścił Odessę tak dyskretnie, jak to tylko możliwe. Ale niespodziewanie do ratusza przyszli delegaci z różnych przedsiębiorstw i instytucji, prosząc go, aby odwiedził ich na pożegnanie. Nie mógł i nie miał prawa odmówić uprzejmości tych ludzi, którzy przez dwa i pół roku byli jego współpracownikami w najdoskonalszym porozumieniu. Tysiące pracowników gromadziło się na dziedzińcach tych instytucji. Zabierając głos, dziękowali mu za zachowanie i pomoc.

W chwili, gdy żegnał się z pracownikami elektrowni, przyszła delegacja studentów i profesorów uniwersyteckich i natarczywie prosiła, aby poszedł się z nimi pożegnać, zwłaszcza, że Uniwersytet był w drodze powrotnej. Przyjąwszy zaproszenie, przybył na uniwersytet, gdzie zastał tysiące studentów i nauczycieli zgromadzonych w wielkiej auli. Głos zabrali nauczyciele i uczniowie. Gorąco dziękowali mu za to, że założył dla nich domy, stworzył stołówki i pomagał im we wszystkich trudnych dla nich chwilach, dodając, że bez względu na to, co się stanie, nigdy nie zapomną rodzicielskiej opieki, jaką się nimi opiekował, gdy rządził Odessą. Głęboko poruszony swoimi uczuciami, podziękował tej elicie intelektualnej i przez chwilę został podniesiony przez studentów przy entuzjastycznych okrzykach tłumu. Zawieźli go ulicą do samochodu, który uczniowie zasypali kwiatami.

10 kwietnia 1944 r. Armia Czerwona powróciła do Odessy. Po tej dacie każde miłe słowo o rumuńskiej administracji w Naddniestrzu w latach 1941-1944 było karalne. Akademik Wiktor Faitelberg-Blank i pisarz Władimir Gridin w swojej książce "Crochiuri din viata Odessa" opisują w tym kontekście ciekawy epizod z okresu powojennego: "A podczas zwykłej zabawy sylwestrowej, kiedy on [Gieorgij Jurkiewicz] dostał się do towarzystwa świeżych chłopców, tak zwanych wschodnich, którzy nie byli pod okupacją, naprawdę go podskoczyli. Na zwykłym toaście nie mógł już znieść wyrzutów tych chłopców, że żyją pod rządami Rumunów i krzyknął: "Ale przynajmniej to było prawdziwe życie, nie takie jak teraz... Czy rozumiecie, wy nędzni głupcy? Potem ktoś ją wylał, skarżąc się, że facet "broni okupantów". A w złej godzinie, za niedyskretnym imprezowiczem nadjechała czarna furgonetka.

Anatolij Malear w swojej książce "Zapiski mieszkańca Odessy" relacjonuje: "Wraz z powrotem wojsk radzieckich praktycznie wszyscy dojrzali ludzie, którzy pozostali w mieście, zostali wezwani do biura śledczych «Smiersz», aby wyjaśnić swoje stosunki z okupantem. A spora połowa przesłuchiwanych opuściła placówkę pod eskortą. Z 250 000 mieszkańców, którzy spotkali się ze swoimi wyzwolicielami 10 kwietnia 1944 roku, około 160 000 pozostało w Odessie. Ale dla władz sowieckich spadek liczby ludności pozostał niezauważony, ponieważ rozdzieliły domy byłych "akolitów Rumunów", część mieszkańców Odessy wróciła ze schronienia, a także tych przywiezionych ze wschodnich regionów ZSRR, aby odbudować to, co zniszczyli okupanci. W okresie powojennym okupowani mieszkańcy Odessy w obawie przed "kompetentnymi organami" unikali rozmów na ten temat. Do dziś dla większości z nich Dzień Wyzwolenia Odessy spod okupacji rumuńsko-niemieckiej pozostaje dniem pełnym łez".

Wiem aż za dobrze, że historii nie tworzy się za pomocą ifs. Ale gdyby bolszewizm nie ożywił dużej części Żydów, gdyby nie rozmnożył się antysemityzm Hitlera, gdyby nie straszliwy wybuch spowodowany przez enkewistów, po którym nastąpiły nieuzasadnione represje i ewakuacja Żydów z Odessy... Dzisiaj spokojnie dyskutowalibyśmy o wyzwoleniu Naddniestrza w 1941 roku spod władzy Stalina i o fenomenie Ghermana Pantei, legendarnego generalnego mera Odessy (1941-1944)... Teraz przychodzi mi na myśl spotkanie z grupą biznesmenów z Odessy. Był początek 1991 roku i szukali partnerów biznesowych w Kiszyniowie z przedłużeniem po drugiej stronie rzeki Prut. Na pożegnanie powiedzieli mi: "Ludzie mówią, że premier Druc jest za unią z Rumunią. A my, w Odessie, stalibyśmy się unionistami, gdyby Rumunia była jak Austria". Obecnie, aby zrozumieć tradycyjne i zmienne nastroje wielu mieszkańców Odessy, wystarczy obejrzeć na YouTube "Przemówienia ciotki Zilei Zingelshuher do Putina i Poroszenki".

W 2011 roku, po wyborach samorządowych na Ukrainie, odeskie media ironicznie skomentowały: "Nowo wybrany mer na konferencji prasowej wspomniał, że spuścizna pozostawiona przez byłego mera miasta jest prawdziwym koszmarem. Naprawa ratusza poszła na marne. Nowy burmistrz uważa, że za czasów Rumunów praca była lepsza: po odejściu okupantów budynek ratusza był w lepszym stanie niż za czasów Gurvița, jego poprzednika. Pozostaje mu więc tylko zazdrościć człowiekowi, który w 1944 roku przejął dom w Odessie od Ghermana Pantea, burmistrza mianowanego przez rumuńskich okupantów!

Oto kilka komentarzy czytelników na ten temat, przetłumaczonych z języka rosyjskiego:

"Nie byłoby źle, gdyby nasi urzędnicy przejęli doświadczenia od administracji w Odessie podczas rumuńskiej okupacji. Że z dzisiejszego nie masz się czego uczyć. Szczególnie podobało mi się, jak Rumuni karali cinovnika łapówkowego. Nawet jako przykład skutecznej walki z korupcją...";

"Cóż, nie pozostaje wam nic innego, jak polecić obecnemu burmistrzowi Odessy-bohatera, Aleksieja Aleksiejewicza Kostuszewa, na którego głosowałem w ostatnich wyborach, aby poważnie przestudiował pozytywne doświadczenia rumuńskich okupantów. Nie zapomnij: wniosek należy przedstawić burmistrzowi zgodnie ze zwyczajem, z imieniem i nazwiskiem, adresem, telefonem. Bo z powodu anonimowych ludzi, takich jak ty, tak wielu przyzwoitych ludzi cierpiało i nadal cierpi!";

"Nie chwalimy okupantów. Mówiłem o pozytywnych doświadczeniach z odbudowy miasta, o niczym więcej. Jeśli dobrze sobie radzicie w Odessie pod tym względem, pozostaje nam tylko radować się razem";

"W Odessie do władzy doszli wybrani przez zbrodniarzy ci, którzy nienawidzą Ukrainy i nie ukrywają tego. Zdradzili Odessę i oddali ją dzisiejszym Wenecjanom. Różnią się od Rumunów tym, że polują, niczego nie tworząc. Tak było w przypadku naszego miasta. Nawet Rumuni nie byli w stanie go tak bardzo skrzywdzić. Więc wy, którzy sprowadziliście obecnych okupantów, przestańcie osądzać tych, którzy przyjęli rumuńską administrację w Odessie"[5].

W tym kontekście opowiadam się za rehabilitacją Rumunii oskarżonej o atak na Związek Radziecki. Zastanawiam się nad naprawieniem historycznej niesprawiedliwości, która polega na: skrupulatnym zbieraniu dowodów, dokumentów i faktów, na sprawiedliwy symboliczny proces historyczny w imieniu wszystkich Besarabijczyków, mieszkańców Północnej Bukowiny i Hercji, niezależnie od pochodzenia etnicznego, którzy cierpieli z rąk stalinizmu i nazizmu; ponowne rozpatrzenie sprawy "Naddniestrze 1941-1944" oraz sprawy "Besarabia i Północna Bukowina, 1944-20..."; przyjęcie prawdy wyznawanej przez besarabskich, bukowińskich i herckich; dyplomowanie Rumunów skazanych za walkę z komunizmem.

Gubernator Naddniestrza, profesor Gheorghe Alexianu, uniewinniony przez trybunał w Odessie i stracony we własnym kraju, zasługuje na rehabilitację. Gherman Pantea zasługuje na to, by być traktowanym tak samo jak Traian Popovici, burmistrz Cernăuţi, i przekazany Sprawiedliwym wśród Narodów Świata. Nie ulega wątpliwości, że ci Rumuni w pełni zademonstrowali swoją moralną uczciwość. A Ion Antonescu, ówczesny władca Rumunii, ma być ponownie osądzony i zrehabilitowany jako bohater narodowy w oparciu o zasady akceptowane przez syjonistów, odnosząc się do ich bohatera narodowego Menachema Begina, premiera Izraela. Osobiście chciałbym, aby monografia i film naświetliły dwa zjawiska historyczne: "Gheorghe Alexianu – cywilny gubernator Naddniestrza" i "Gherman Pantea – generalny mer Odessy".

Główny wniosek, skoncentrowany na dokumentach, świadectwach i pracach z różnych dziedzin badań i twórczości: Okres 1917-1941 to najtragiczniejsza karta w historii Naddniestrza i Odessy – epoka okupacji bolszewickiej. A lata 1941-1944 to wyzwolenie przez Rumunów i powrót do status quo sprzed bolszewickiego puczu w październiku 1917 roku.

Konieczne jest kapitalizację, bez uprzedzeń, wszystkich źródeł historiograficznych, dokumentów, w tym niemieckich, rosyjskich, ukraińskich i żydowskich.

Frustracje niektórych segmentów społeczeństwa i pochwały sowieckiej przeszłości pozostają aktualnym tematem badawczym.

Byłoby rozsądne i korzystne dla nas wszystkich, gdybyśmy się "zaszczepili", aby uniknąć epidemii nostalgii rosyjskiej, ukraińskiej, mołdawskiej, naddniestrzańskiej i tak dalej.