Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą star wars. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą star wars. Pokaż wszystkie posty

sobota, 15 maja 2021

Rozbita szyba TIE fighter

 

Nowa Nadzieja?

Tak, to tytuł filmu fantastycznego z 1977 roku znanego bardziej jako:   Gwiezdne wojny.



Zauważam, że to co przypomina rozbitą szybę o konturach Polski - na tym zdjęciu, bardzo przypomina pojazd z tego filmu: Tie fighter






Czy to są jakieś żarty??

Nasz program to fantastyka?



Aluzja??




Słowo ŁAD podkreślone jest biało-czerwoną linią.

Dobrze widzę, że nad białym paskiem jest bardzo wąski czarny pasek - jak tutaj:



Polski ład??  Polnisze wirszaft?? 


Mamy tu gwiezdne wojny?





Blokada - to sabotaż.



Polska jest teraz TIE fighter - maszyną Ciemnej Strony Mocy??


Przeciwko komu będzie używana???





Może ten tekst powinien być zatytułowany:


A nie mówiłem (5)?




https://www.polonianews.com/2021/05/polands-new-deal-more-health-spending.html?fbclid=IwAR01YkAuKTQakAQz7IPLI0GhTO1Hy_T4aaZfIngoqRRnFYjiCHTefFE1n88

https://tvn24.pl/polska/polski-lad-premier-mateusz-morawiecki-przedstawil-plan-dla-emerytow-5095156

https://dorzeczy.pl/opinie/185008/maria-koc-ujawnia-kiedy-wejdzie-w-zycie-polski-lad.html?utm_source=dorzeczy.pl&utm_medium=feed&utm_campaign=rss_feed



wtorek, 5 lutego 2019

Stopień zachowania iluzji




W filmie, jak w życiu...

Kiedyś pisałem o tym, że Jedi z filmów z serii Star Wars, to kalka służb specjalnych, które posługując się frazesami o demokracji i republice, stwarzają i podtrzymują bandyckie zasady we wszechświecie.

Nieustannie kłapią dziobem o wspaniałej idyllicznej republice – która przecież jak sami na ekranie  widzimy,  pełna jest ludzi biednych, przegranych, pełna gangsterów, łowców głów, piratów, złodziei, narkomanów, najróżniejszych handlarzy śmiercią, płatnych zabójców itd.

Zaś tą Republiką demokratycznie - z tylnego fotela - rządzi Rada Jedi – choć nie wiadomo do końca jak to jest, bo np. herszt tej bandy, niejaki Yoda nie pyta Rady o zdanie, tylko w rozmowie z tym zwyrodnialcem Kenobi (robaki wchodzą ludziom do głowy i zamieniają ich w sterowane zombie - „O, to bardzo ciekawe”) bez żadnej konsultacji z innymi sam podejmuje decyzję i mówi – „masz zgodę Rady...”


Filmowi Jedi nawet, kiedy rozmawiają tylko w swoim gronie, cały czas podtrzymują iluzję i używają frazesów, jakby mając na uwadze, że ktoś może ich podsłuchać..

I widz nabiera się, nie widzi rozbieżności pomiędzy tym, co widzi na ekranie, a tym, co mówią Jedi...


Służby w rzeczywistym świecie postępują podobnie.

Ona na ciebie leci, ale jednocześnie wplata między słowa – słowa-klucze – które symbolizują służby.

Udaje, że się pomyliła w swojej osobistej i prostej sprawie, w której nie sposób się pomylić, tylko po to by wypowiedzieć słowo-klucz. Słowa klucze nie są znane szerokiemu ogółowi, te słowa – kilka kluczowych słów – jednoznacznie definiują – że ona wykonuje polecenia służb.

Jednocześnie jej „promotor” ze służb - cały czas zachowuje się tak, jakby był obiektywny – nie licząc wstępnego agresywnego i publicznego otwarcia - jakby zależało mu na tym, by się mi z nią powiodło.

Ale co jest celem?
Jaki jest w ogóle sens ugadywania się z kimś, kto wykazuje zależność od służb?

Jeśli się skuszę i dam tę propozycję – to co ona zrobi?
Dalej będzie mnie zwodzić odwlekając to w nieskończoność i stopniowo epatując obojętnością, czy wręcz odwrotnie – wymierzy mi cios?

Jej promotor - opiekun ze służb mówi mi między słowami - puknij ją... I to jest tylko na użytek innych – żeby otoczenie myślało, że on coś wie i temu sprzyja – tylko zaraz zaraz... jakim prawem w ogóle się wtrąca do cudzych spraw?

Bo taki dostał rozkaz, inni tego nie robią, bo takiego rozkazu nie dostali.

Podwójny język.

Ona gra chętną, i między słowami daje do zrozumienia, że została ukąszona przez służby – co oznacza, że i tak nic z tego nie będzie i nawet gdyby ktoś podsłuchał naszą rozmowę, nie zauważy tych słów, bo musiałby wiedzieć, które to są słowa.

Jedno z tych słów...dziwnym trafem okazało się... hasłem pewnej osoby i słowo to znowu pojawiło się w innym miejscu i innej rozmowie w kontekście bezpieczeństwa danych – potem pojawiło się na 3 tygodnie w Gdańsku, i ostatnim razem pojawiło się w naszej rozmowie w zeszłym tygodniu.

To jest właśnie słowo-klucz, które definiuje osoby dotknięte przez meduzę, ukąszone przez służby...
i same służby.
spisek, 
Jej opiekun udaje, że jej sprzyja.. skąd on o tym wie – od niej? Rozmawiała z nim o tym?
Naprawdę?

Niemożliwe... a więc skąd on to wie? Inni nie wiedzą... a w każdym razie – nie okazują tego.

Skąd on to wie?

Skąd on to wie?

Wie, bo z nią to obgadał, bo jej to zlecił.

Jest nieudolny. Głupszy niż ten z Kartuz, którego nagrałem na dyktafon w telefonie, kiedy podczas mojej nieobecności włamał się do mojego mieszkania.

Filantrop się znalazł...


Ludzie niestety są bardzo powierzchowni i nie dostrzegają – nie wiedzą – że ta strona tylko udaje.

Nawet jej opiekun udaje, że nie jest opiekunem.

Jak ci filmowi Jedi – stara się utrzymać iluzję, że nie jest ze służb i że jest jakiś problem po mojej stronie. I tylko po to on tu jest. Tylko po to. Tylko po to, po nic więcej.
Czyż to nie jest ewidentne? Dla mnie tak.

Nadzoruje iluzję, która - mając korzenie jeszcze w Poznaniu, opiera się na sugestiach, półprawdzie, iluzji z jej strony, a przede wszystkim jest ona robiona dla ludzi z otoczenia, aby ukryć prawdę, ma dawać do zrozumienia, że to jakoby po mojej stronie występuje jakiś problem.

Jest tylko jeden problem – że służby wtrącają się do tego za każdym razem i za każdym razem niszczą moje kontakty, znajomości, perspektywy.

Teraz, żeby ukryć swoje zaangażowanie – i nadal niszczyć - stwarzają iluzję, że to nie oni, ale że to niby ja...

Dlatego nakłonili ją do współpracy, to jej przeszkadza i nawet nie potrafi tego ukryć, że faktycznie sprawia jej to problem...

Jest zirytowana, bo musi to robić – może z obawy, że jednak mam rację, bo to oznacza, że mogą jej zrobić to samo co mi, jeśli nie będzie współpracować... tego się może obawiać.

Dlatego będzie podtrzymywać iluzję.

Gwałtownie oponuje, kiedy sugeruję, że on jest ze służb. Zadaję pytania, stawiam tezę w niedomówieniu, a ona przytacza jakieś bez sensu „argumenty” przeciw.

Jest zła i wystraszona, że jeszcze ktoś nas podsłucha i się domyśli, co ja sugeruję...


W Gdańsku nie mieli tyle czasu?, więc posłużyli się osobą z Poznania do zamrożenia moich działań. Teraz tylko gromadzą kolejne iluzje.


To są fakty medialne.

Jak w telewizji, stwarza się sztuczny problem, a potem go omawia. Służby prokurują sytuację, a potem telewizja na jej podstawie, w oderwaniu od rzeczywistości, stwarza pseudorzeczywistość, którą tygodniami, miesiącami latami mielą politycy.

Tu jest tak samo, tylko w innej skali.


----

Mata Hari z G. sypie mi cukier, że jestem bardzo mądry i w ogóle mógłbym zrobić porządek z tymi wszystkimi politykami... – a przypominam, że w Poznaniu szczególnie jedna osoba nieustannie mnie napominała, że nie mam predyspozycji do rządzenia państwem – że też ludzie wierzą służbom i to w tak absurdalne rzeczy....

Pewna osoba nawet się mnie zapytała, czy ja się może uważam za boga!!

Ludzie – dorośli ludzie! - jak możecie wierzyć w takie bzdury??


Nawet jeśli jestem ekscentryczny – to wbrew temu, co wam mówią, nie jestem wariatem.

Od 7 lat nikt – NIKT – nie obalił tez zawartych w opracowaniu Werwolf.

Zamiast usiąść i wypunktować Synaka – „tu się nie zgadza, bo.............. merytoryczny argument”, „tam się nie zgadza, bo …................merytoryczny argument”, to oni od 7 lat zatrudniają 100 ludzi, którzy nieustannie za mną chodzą, jeżdżą po całym świecie, 24 h na dobę monitorują mój komputer, telefon i całe moje życie - siedem lat! Ile to pieniędzy kosztuje, ile zachodu ile pracy... oni nie wytrzymują tego psychicznie!

No? To jak to jest?

Nazywają mnie wariatem, bo nie potrafią obalić tez z Werwolfa – bo to po prostu prawda...

„Piłsudski agentem niemiec? – herezje wariata”, a tu proszę... w grudniu 2018 roku prawnik prof. Witold Modzelewski zadaje takie same pytania jak ja w 2012tym...

Czy to się komuś podoba, czy nie – wajcha została przełożona. Teraz i PO i PIS będą niszczone, niszczone będą wszystkie autorytety i pseudoautorytety każdej ze stron, aż przyjdzie trzecia zmiana, dotychczas trzymana w odwodzie.


Mord w Gdańsku – czy to był mord? Prędzej zacieranie śladów, usuwanie niewygodnych świadków – i wciskanie aureoli na chama... Dosłownie.

A może to tylko kolejna iluzja, zaś facet siedzi teraz na Maderze... kto wie, w końcu wszystko co nas otacza, to tylko - jak mówią ubecy – „absurdalna dekoracja”.

Doszli do wniosku, że Synaka nie można złamać i że Synak nie wycofa się z tego, co napisał.

„Psychiczny”, „wariat” - jak twierdzą media, w odwecie za x letnie nękanie teatralnym gestem podnosi składany (?) sztylet na niewinnego człowieka. Na symbol kliki.

Jest to akt barbarzyństwa, a nie akt sprawiedliwości.

A może to akt sprawiedliwości w domyśle – ale wykrzywiony specjalnie tak, by każdy następny akt sprawiedliwości – surowa kara – postronnym wydawały się barbarzyństwem??



Jak widzimy, co do mnie w Gdańsku zupełnie inna koncepcja jest rozgrywana – kompletnie nie przejmują się poprzednią wizją mojej osoby, jaką wtłoczyli w głowy niektórym poznaniakom i operują na pomyśle z drugiego bieguna. Najwyraźniej uważają, że ludzie ci nigdy się nie spotkają, a nawet jeśli, to nie wymienią się tajnymi informacjami, jakie służby powierzyły im w sekrecie.

Nie porównają sobie, że im mówili jedno, a drugim zupełnie coś przeciwnego.

Taka iluzja poznaniakom, taka gdańszczanom, a na bazie tych iluzji – jej wersja zmixowana kolejnym obserwatorom sytuacji.


Wiem, że nazywają mnie wariatem, bo miałem niedawno spięcie z kimś od nich na ulicy, kiedy szedłem do pracy.

Szedł z przeciwka i specjalnie naparł na mnie ramieniem. „Przeprosił” mnie podnosząc dłoń do góry jakby w geście przeprosin, ale raczej wyglądało to jak gest pozdrowienia, coś jakby: „hej, to my”.

W tamtym tygodniu zdarzyło się coś takiego 3 razy – tyle, że w dwóch pierwszych przypadkach udawali, że najadą na mnie samochodem.

Kiedy byłem na pasach względnie normalnie powoli podjechał do przejścia, jakby zatrzymał się, dodał gazu, silnik mocno zawył, wjechał na pasy jakieś pół metra i się zatrzymał. Odwróciłem się do niego i wtedy podniósł rękę – jakby mnie pozdrawiał, a nie przepraszał.

Drugi wyjeżdżał z bramy – stał na środku chodnika chcąc się włączyć do ruchu na Kościuszki, poczekał, aż znajdę się na środku i wtedy powoli na mnie ruszył. Specjalnie jechał powoli, żeby mi dać odczuć, że to specjalnie. Rzuciłem coś równie brzydkiego jak za pierwszym razem, on tak samo jak tamten podniósł rękę - dokładnie tak samo.

Wracając do tego trzeciego - coś mu powiedziałem, no i ten zaczął skakać... Stanął za blisko mnie i zaczął się ciskać, coś tam wyzywał, pytał co do niego powiedziałem, bluzgał coś, nie wiem dokładnie co, bo miałem słuchawki w uszach i głośną muzykę. Zauważyłem, że mam wzrok gdzieś na wysokości jego obojczyka... i wtedy przypomniałem sobie, że miałem się nie narażać na takie sytuacje – i zaraz się uspokoiłem. Musiał to dostrzec, bo zamknął się na moment, a potem... głos mu się załamał i z takim żalem zaczął mnie wyzywać „ty wariacie” i „idź do pracy” czy jakoś tak ....

Kto z was zastanawia się, gdzie o 8 rano idą ludzie, których spotykacie na ulicy? To, że mam sportową torbę, może oznaczać, że idę na siłownie, niekoniecznie do pracy. A jednak powiedział „do pracy”.

Powiedział tak, bo wiedział, że idę do pracy, bo ktoś go o tym wcześniej poinstruował.
Z automatu sięgnął po rezerwuar swojej wiedzy – to był po prostu odruch.

No i zwyzywał mnie od wariatów.

Specjalnie skręcił na chodniku, żeby się ze mną zderzyć - a potem mnie nazywa wariatem.

Szkalują mnie i opowiadają ludziom, że jestem jakoby wariatem, żeby się wyłgać od tez z Werwolfa, żeby nie musieć się z tego tłumaczyć.

No i ten żal w głosie.

Służby nastawiają ludzi przeciwko mnie, mówiąc im jakąś nieprawdę, ludzie zachowują się tak, jakby darzyli mnie zawiścią, są jacyś tacy złośliwi, niemili. Trudno to opisać.


Płacę za kawę w kawiarni, kelner drukuje rachunek, kładzie go na stole, nakrywa dłonią i przesuwa w moim kierunku, kiedy chcę wykonać gest i odebrać rachunek, ten gwałtownym ruchem na sekundę cofa rękę, a potem znowu powoli przesuwa go w moją stronę jak gdyby nigdy nic.

Tak jakby nie chciał mi go dać, jakby odmawiał mi czegoś – jakby to był jakiś rewanż, że ja czegoś nie chcę dać ludziom - wiedzy, która jest niebezpieczna, i którą mogą przejąć niemcy – a którą oni chcą poznać... i oni wtedy wyzłośliwiają się – tak ich ktoś przeciwko mnie nastawił i poinstruował, jak mają się zachowywać, jak mają mi to okazywać. Często, często się to zdarza.


Służby szkalują mnie, obmawiają, nazywają wariatem – a potem czuję jak ludzie niepoważnie mnie traktują, pozwalają sobie na jakieś nieładne aluzje, albo próbują mnie nabrać jakimiś dziecinnymi zagraniami, są przy tym bardzo pewni swej „wiedzy”, zupełnie jakby pozjadali wszystkie rozumy... bardzo to wszystko przykre – że ludzie są tacy głupi....

Oczywiście są w mniejszości. Ale są.





Czy od tasiemca się chudnie?







piątek, 22 grudnia 2017

Mark Hamill hurts








Młodzi ludzie nie uprawiają sztuki, ani nawet zabawy, a przynajmniej nie w głównym nurcie. Realizują chaos ze swojej głowy, czy tylko rozkazy z centrali? Każda dziedzina życia jest stopniowo zawłaszczana i niszczona.

Jednorożec pożera świat - kłamstwa w telewizji nas nie okłamują, one okłamują nowe pokolenia, które stają się wyjałowione, stają się takie, jaki program im zapuszczono. A potem te pokolenia produkują szmirę i nawet tego nie dostrzegają. No, chyba, że tylko wykonują polecenia centrali. 











Wydaje mi się, że ci młodzi ludzie w tych filmach żyją w świecie swojej wyobraźni - przeżywają na nowo kanon SW i zamiast robić film, zamiast robić robotę aktorską, reżyserską - oni jak w dzieciństwie, udają, że są Lukiem, albo Vaderem, albo Hanem Solo... tylko mają inne imiona nazwy... 

Dlatego te filmy, to takie udawanie udawania.

Film jest iluzją, aktorzy udają kogoś, a oni udają postaci wygenerowane przez tych aktorów w przeszłosci - których znają z dzieciństwa.

Oni udają, że są bohaterami tego filmu, zamiast robić własną nową jakość, bawią się w bohaterów swojego dzieciństwa - w oryginalnym otoczeniu SW wygenerowanym za grube miliony -

 a wystarczyłoby im dać jakiś kij i szlafrok zwędzony mamie + ogrom wyobraźni, by udawać na przykład (tę świnię) Bena Kenobiego. 

Do tego nie trzeba dekoracji za miliony. 

Filtrują świat SW przez filtr swoich dziecięcych doznań.



Inna sprawa, że SW - szczególnie widać to w serialu rysunkowym WK i w częściach I-III, które są bardzo polityczne, tj. pokazują mechanizmy polityki - to pozwalają nam zobaczyć własny świat takim, jaki on jest. 

Tylko, że trzeba to zobaczyć. 

To nie Sithowie są "źli", tylko Jedi. 

Zakon Jedi to zakała wszechświata, zorganizowany międzynarodowy bandytyzm na wielką skalę, wszyscy (poboczne postacie w filmie) to wiedzą, boją się ich i nienawidzą - tylko nie pelikany przed ekranem, które chłoną jak gąbka te frazesy o demokracji i inne pierdoły o mocy, Bondach 007 i innych Makowskich. 


A najbardziej cyniczny i dwulicowy z nich wszystkich, jest ta świnia Kenobi. 


Dokładnie nasz świat, kropka w kropkę -  co innego jest w telewizji, OFICJALNIE, a co innego w rzeczywistości. 

Wiedzieliście o tym? 


Nawet JJB ma znaczenie, jeszcze się przekonacie.



blog i fb służy mi prawie wyłącznie do komentowania polityki i zamieszczania swoich przemyśleń, analiz, ale czasami robię wyjątek i odnoszę się do takich rzeczy jak wyżej, no ale czasami trzeba...














czwartek, 1 października 2015

Zderzacz Hadronów jako Gwiazda Śmierci






Tak jakoś przyszło mi do głowy.

Nie wiem czemu...















A tu starożytne Arkaim nałożone na Sokoła Millenium z filmu Nowa Nadzieja Gwiezdne Wojny.

Pewnie przypadek.









Aha.

Arkaim odkopano w roku 1987, a więc 10 lat po premierze filmu...





środa, 16 października 2013

Dawno, dawno temu, gdzieś w odległej galaktyce...





Chwila refleksji... Skąd te zdjęcia?

Kiedyś było takie czasopismo, Świat Młodych się nazywało.
W latach osiemdziesiątych, kiedy do kin wchodził film Gwiezdne Wojny w ŚM ukazywały się recenzje.

Poniższe skany są właśnie z tej gazety, niestety nie wiem z jakiego rocznika, wiem za to, że zdjęcia nie pochodzą z filmu Star Wars, choć są tak opisane.

Niby żadne odkrycie, piszę o tym nawiązując do czasów, kiedy mój starszy brat był na tym filmie w kinie, a ja byłem jeszcze za mały na chodzneie do kina...
Pierwszy z serii widziałem Imperium Kontratakuje, dopiero później Nową Nadzieję.

Pamiętam właśnie, jak brat wspominał, że te zdjęcia nie są z tego filmu...

Nigdy nie znalazłem odpowiedzi na pytanie, z jakiego to filmu i dlatego mój post: może ktoś z blogerów wie skąd pochodzą te fotosy?
Jest i Gwiazda Śmierci i jakieś trójkątne statki, a'la krążowniki Imperium, więc rysunki (malunki?) nawiązują do filmu.
Skąd pochodzą?
 Może to jakaś wczesna pierwsza  wizja filmu?