Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bolek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bolek. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 września 2021

Ta historia zaczyna się spinać...

 


Tyle lat myślenia - czy Bytom to Bytów...? 

A wystarczyło 2 tygodnie prac archeologicznych i proszę - hipoteza już jest naukowa, a nie tylko .... hipotetyczna....



Przełomowe odkrycia archeologów na Górze Zamkowej w Bytowie


Sylwia Lis 28 września 2021, 8:38

Bytowski archeolog zaprosił mieszkańców na Zamkową Górę. To tak zwana smolarnia na południowym krańcu miasta. Miejsce to od dawna budziło ciekawość archeologów, choć byli tu przed laty, nigdy nie wykonano szczegółowych badań. To tu dawniej było wczesnośredniowieczne grodzisko – dawny Bytów.


Pierwszy raz badacze odwiedzili Zamkową Górę w 1914, a następnie w 1936 roku. Opisu tamtych badań nie ma, ale wiadomo, że odnaleziono sporo fragmentów naczyń ceramicznych. Potem w 1961 roku w ramach projektu weryfikacji wczesnośredniowiecznych grodzisk pomorskich wykonano tu kilka wykopów sondażowych. Znaleziska były podobne. 

W tym roku badania prowadzi Instytut Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, a kieruje nimi doktor Paweł Szczepanik.


Co znaleziono? – Przede wszystkim dużo ułamków ceramiki i kości zwierząt, noszące liczne ślady rąbania i łamania co związane było z przygotowywaniem posiłków – wyjaśnia doktor Paweł Szczepanik, który prowadzi badania na smolarni finansowane przez gminę Bytów.
W profilach wykopu, na głębokości powyżej metra widoczne są ślady spalenizny, a co one oznaczają według badaczy piszemy nieco poniżej.
Gród miał powierzchnię około pięciu tysięcy metrów kwadratowych i funkcjonował od IX do XII wieku. Był bardzo prężnie działającym ośrodkiem. Wcześniej spekulowano, że to właśnie tego miejsca może dotyczyć zapisek w kronikach Gall Anonima opisujący zmagania wojsk Bolesława Krzywoustego z Pomorzanami.


"Smolarnia" - Zamkowa Góra w Bytowie 



- Palatyn Skarbimir miał zdobyć gród zwany Bytomem – wyjaśnia doktor Paweł Szczepanik. – Mówiąc wprost miał złupić, spalić do ziemi i wywieźć ogromne bogactwo oraz jeńców z tego grodu.

Oczywiście żadnego Bytoma na Pomorzu nie ma, a więc historycy dość zgodnie twierdzą, że chodzi prawdopodobnie o Bytów. Badania potwierdzają tę hipotezę. 

Ta historia zaczyna się spinać, grodzisko faktycznie przestało funkcjonować w XII wieku, choć oczywiście jeszcze wiele badań przed nami. 

Materiał archeologiczny potwierdza, że grodzisko zostało spalone. Niestety, nie mamy w tej chwili datowników precyzyjnych, jak choćby monety z czasów Krzywoustego, co dałoby nam klarowną datę. 

Dopiero odkrycie takich zabytków w warstwach spalenizny pozwoliłoby na większe uwiarygodnienie tej koncepcji. Ale i tak hipoteza o której mówimy, już po naszych dwutygodniowych badaniach jest już hipotezą naukową.

Mamy już podstawy materiałowe, żeby mówić o tym, że jesteśmy w miejscu, które zostało prawdopodobnie spalone przez bardzo ważną wtedy postać państwa polskiego, czy palatyna Bolesława Krzywoustego.

To pokazuje też rangę tego miejsca, która widoczna jest również w informacjach dotyczących licznych niewolników oraz skarbów, które miały zostać złupione z grodu. 

To musiało być bardzo ważne miejsce ma mapie osadnictwa w skali regionalnej, a być może również w skali ponadlokalnej.

 Niestety, na tak szczegółowe pytania, będziemy mogli odpowiedzieć dopiero po zdecydowanie szerszym rozpoznaniu terenowym grodziska. Tegoroczne badania dobiegają bowiem już końca.


Zaklęta królewianka z Zamkowej Góry



Kiedyś stacjonowali w Bytowie huzarzy. Jeden z nich, przechadzając się po leśnych ostępach, ujrzał piękną pannę odzianą w białą, powłóczystą szatę. Wyszła właśnie z głębi tajemniczej otchłani i ruszyła w stronę źródełka bijącego u stóp wzgórza. Złotym wiaderkiem zaczerpnęła wody i obmyła w niej swoje lica. Huzar zdobył się na odwagę i zagadnął pannę. Usłyszał wtedy smutną historię zaklętej królewianki - władczyni, której zamek zapadł się pod ziemię. Ale był sposób, aby odczynić czar. On, wojak, musiałby wziąć białogłowę na swe barki i nie mówiąc ni słowa, nie zatrzymując się, nie oglądając za siebie, ponieść ją na cmentarz kaszubski przy Kościele na Górce i tam zrzucić na ziemię. Za swą wolność obiecała mu szczęście i wielkie bogactwo. Żołnierz przystał na to i ruszył ze swym ciężarem w kierunku cmentarza. Węże i smoki próbowały przeszkodzić mu w drodze, nie bał się jednak, nie cofnął ni kroku, wiedział bowiem, że nic złego nie może go spotkać. Był już na cmentarzu, gdy nagle poczuł, że jakieś siły unoszą go w górę i zrzucają mu czapkę z głowy. „Ach, moja czapka!” - krzyknął przerażony. Panna, lamentując, wzbiła się w powietrze. Głos jej pełen żalu brzmiał w uszach żołnierza, jeszcze głębiej zapadł się zamek, jeszcze większe cierpienia spaść na nią musiały. Sto lat będzie czekać na wybawiciela, któremu starczy odwagi, by do końca wypełnić zadanie. Zniknęła królewianka i od tego czasu nikt jej dotąd nie widział.

Tajemnica Zamkowej Góry

Przed wieloma laty pewien młodzieniec przechodził koło zaklętej góry. Wtem dwie panny podeszły do niego i wprowadziły go w głąb wzgórza. Ku swemu wielkiemu zdziwieniu znalazł się w centrum gwarnego, tętniącego życiem miasta. Strach zdjął go ogromny. Jak zahipnotyzowany podążał za przewodniczkami. Sześć godzin wałęsał się po podziemnym świecie, nie rozumiejąc objaśnień i nie biorąc niczego na pamiątkę. Potem wyprowadzono go z wnętrza góry.

Sen huzara

Pewnej nocy przyśniło się huzarowi, jakoby stał na Górze Zamkowej, a u jego stóp piętrzyła się sterta pieniędzy. Opowiedział o tym swemu kamratowi. Ten zbeształ go, mówiąc, że senne marzenia nie przyniosą mu szczęścia, trzeba je bowiem urzeczywistnić. Sen powtórzył się huzarowi następnej nocy i trzeciej z rzędu też marzyło mu się o tym samym. Postanowił w końcu wybrać się na wzgórze. Dużo czasu zmarnował, szukając worka na obrok, do którego chciał włożyć znalezione skarby. Gdy dotarł na miejsce, poczęło świtać. Zdążył zobaczyć jeszcze stosik talarów, wokół którego migotał niebieskawy płomień. Podszedł bliżej. Już sięgał po pieniądze, lecz w świetle wschodzącego słońca ujrzał zamiast monet jedynie kupę gnoju. Wściekły trącił ją nogą. Po chwili i mierzwa zniknęła.





https://gp24.pl/przelomowe-odkrycia-archeologow-na-gorze-zamkowej-w-bytowie-zdjecia-i-wideo/ar/c1-15824439?fbclid=IwAR3CWIJGgODaq_-c0kPfDDzwy9e5LvjpHbmNJk-edY_lZ6gYSurpvuG7Mys

https://kurierbytowski.com.pl/artykul/tajemnice-smolarni/660022

https://kurierbytowski.com.pl/artykul/legendy-zwiazane-z-zamkowa/1224302




czwartek, 8 października 2020

Wałęsa: "Pan Bóg z komputera"

 

przedruk


Wałęsa twierdzi, że "Pan Bóg z komputera" jest bardzo mądry - szczerze w to wątpię, moje doświadczenie jest takie, że to skończony imbecyl.


Czy poniższe wypociny to też jego suflerka?





Wałęsa mówi o piekle po śmierci. „Nie chcę tam być ze Stalinem”

FA, ADOM 19.09.2020, 12:54 |aktualizacja: 13:25



Już tęsknię do życia wiecznego – oznajmił Lech Wałęsa. Mówił też o piekle. Stwierdził, że nie chce tam być „ze Stalinem i Leninem”, bo będą go męczyć. Zapytany „jak świat powinien zapamiętać Lecha Wałęsę” oznajmił, że świat powinien go „zapomnieć”. Na pytanie komu ufa przyznał, że nikomu.


Były prezydent Polski, znany obecnie z nietypowych wypowiedzi i ostrej krytyki obozu rządzącego, na kilka dni przed swoimi 77. urodzinami w rozmowie z Faktem mówił o przemijaniu i o swojej wizji śmierci.

Wałęsa oznajmił, że „już tęskni do wiecznego życia”. – Chcę zobaczyć, co tam jest. To tutaj mnie już nudzi, tylko samego przejścia się boję. Choroby się boję, nieprzyjemności. Niczego poza tym – przyznał.

Dalej mówił, że musi zrobić wszystko, by nie trafić do piekła. – W piekle jest dobór negatywny – powiedział. Na pytanie, czy Lech Wałęsa trafi do piekła odparł: „No właśnie nie chcę być ze Stalinem, z Leninem. Bo wtedy będą mnie męczyć”.

Dostał też pytanie, czy na polskiej scenie politycznej jest ktoś obiecujący. – To nie jest takie proste. No proszę mi powiedzieć, kto by pomyślał, że można postawić na elektryka? Do dziś się wszyscy zastanawiają, jak to możliwe. Byli mądrzejsi, bardziej wykształceni, z lepszą tradycją, z lepszym przygotowaniem, no i co? – mówił o sobie.


Ocenił też Rafała Trzaskowskiego. – Ma szansę, ale nie ma praktycznego doświadczenia – powiedział otwarcie. Mówił, że „oni nie mają praktyki” jaką on ma.

Jakiej praktyki? – Takiej ludzkiej: wstać o 6., iść do roboty, wiedzieć, jak ludzie reagują. Proszę pani, ja musiałem przeskoczyć przez płot i zaskoczyć komunę. Musiałem być robotnikiem, bo z robotnikami ciężko było walczyć, cały ustrój był robotniczo-chłopski. Teraz jest już inna koncepcja. Już nie przeskakujcie przez płoty, bo sobie nogi połamiecie. Teraz trzeba to inaczej robić – powiedział.

Zapytany „jak świat powinien zapamiętać Lecha Wałęsę” oznajmił, że świat powinien go „zapomnieć”. – Był, minął, koniec. Są nowe czasy – dodał.


Na pytanie komu ufa przyznał, że nikomu, po chwili dodał, że Panu Bogu. – Ale to Pan Bóg z komputera, najwyższa klasa mądrości – stwierdził.



Los wyznaczył mi zburzyć stary porządek”. Wałęsa dla włoskich mediów

SJ, KF 08.10.2020, 20:06


  • Wszystko co wielkie i duże udało mi się idealnie rozwiązać. Oczywiście są jakieś grzecznościowe… ale to nie są duże poprawki, które naniósłbym na swoje życie (…) Los mi wyznaczył – zburzyć stary, niedobry porządek świata, który hamuje rozwój i oddać zwycięstwo narodom. I to wykonałem – powiedział w rozmowie z włoskimi mediami były prezydent Lech Wałęsa. Rozmowę zamieścił Wałęsa na Facebooku.

  • Resztę ma zrobić demokracja i najlepsze wybory. Oczywiście będąc prezydentem próbowałem trochę pokierować tym wszystkim, ale to nie do końca wyszło – mówił.

    Jak stwierdził, „uczestniczył w łańcuchu zdarzeń”.

    – W tym łańcuchu jest wiele ogniw, jednym z nich jest moje przeskoczenie przez płot. Walka była trudna – powiedział.

    – Okręt, na czele którego stałem, tracił szybkość. Nobel był powiewem w nasze żagle. To nas tak wzmocniło, że walczyliśmy lepiej, mocniej i dłużej. Bez Nobla trudno byłoby zwyciężyć – mówił były prezydent.

    – Nie mam wątpliwości, że taka była wola Nieba. Niebo mnie prowadziło. Taka była wola Nieba z nią się zawsze zgodzić trzeba. Zawsze bałem się Pana Boga i trochę żony – dodał.





https://www.tvp.info/49942544/walesa-mowi-o-piekle-po-smierci-nie-chce-tam-byc-ze-stalinem

https://www.tvp.info/50244743/los-wyznaczyl-mi-zburzyc-stary-porzadek-walesa-dla-wloskich-mediow