Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą informacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą informacja. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 19 listopada 2023

Fałszywa "wiedza"




 teoria »cultural (cognitive) capture«



Od kilku miesięcy zastanawiałam się nad mechanizmami, które sprawiły, że dziennikarze i inni twórcy po prostu podążają za dyskursem aktywistów, nie podważając go, nie weryfikując informacji i tworząc przez to narracje często nielogiczne, a czasem po prostu nieprawdziwe.

Zastanawiałam się nad tym, dlaczego sama napisałam tyle tekstów »w duchu aktywistycznym«, na początku z pełnym przekonaniem, a dopiero potem z rosnącym poczuciem ambiwalencji i zdezorientowania" - napisała dziennikarka.



Jeżeli wszyscy wszystkich okłamują, to wszyscy są oszukani.

Każdy.

A każdy jest "dupkiem", bo dał się oszukać.



Policjant
Polityk
Strażak
Żołnierz
Dziennikarz

i każdy inny



każdy, kto ma w przyszłości zawód:


Policjanta
Polityka
Strażaka
Żołnierza
Dziennikarza


a przepaść dezinformacji będzie się pogłębiać


tego chcesz?



Jeśli będą dupkami
skołowanymi lemingami
nauczeni poddawać się cudzej woli




kto będzie was bronił i chronił??









przedruk



Zaskakujący tekst w "GW" ws. sytuacji na granicy. 


"Jesteśmy w procesie wytwarzania fałszywej wiedzy"



Biedni uchodźcy, ciężarne kobiety i dzieci wypychane do lasów przez brutalnych i złych funkcjonariuszy Straży Granicznej, służących "reżimowi" PiS - tak można streścić sytuację na granicy polsko-białoruskiej przedstawianą w czasie ostatnich dwóch lat przez media typu "Gazeta Wyborcza", OKO.press czy TVN24.


Tymczasem na łamach "GW" został opublikowany tekst, którego autorka wyznała, że lewicowo-liberalne media nie chciały ani widzieć, ani prezentować prawdziwego obrazu wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.


Nie kobiety i dzieci, a migranci ekonomiczni

Przyznała, że wśród osób próbujących nielegalnie przedostać się z Białorusi do Europy więcej jest młodych i silnych mężczyzn, niż ciężarnych kobiet i dzieci, oraz że wielu z nich to nie uchodźcy, ale migranci ekonomiczni. Ponadto zaznaczyła, że ich celem często nie jest Polska, lecz kraje UE, w których "socjal" jest lepiej rozwinięty.

Wreszcie - że procedury i działania funkcjonariuszy służb granicznych są w wielu krajach Unii Europejskiej takie same, jak w Polsce, tyle że w tych krajach władzy nie sprawują rządy prawicowe.
Dwie skrajne narracje

W długim tekście Małgorzata Tomczak opisała dwie skrajne narracje na temat sytuacji na granicy i przyznaje, że ta prezentowana przez "jej" środowisko (oprócz "GW" publikuje m.in. w OKO.press czy "Newsweeku", pomagała też w ośrodkach dla uchodźców) również jest obliczona na wywołanie emocji.

"W rozmowach z aktywistami wielokrotnie podważałam sens utrwalania takiej narracji. W odpowiedzi słyszałam, że asymetria dyskursu władzy zmusza nas do działania, w którym kategorie obiektywizmu i prawdy nie mają zastosowania. Komplikowanie perspektywy i zasada pluralizmu to »prawdopośrodkizm«. »Sytuacja jest wojenna«, rzecznictwo praw człowieka jest w wiecznej defensywie; musimy zewrzeć szeregi i walczyć jak najskuteczniej. Społeczeństwo obrazkowe jest bombardowane obrazami agresywnych migrantów - musimy więc odpowiedzieć równie mocnym i prostym przekazem" - napisała.

"Serwowanie odbiorcom przefiltrowanego i podmalowanego obrazu rzeczywistości (paternalistycznie zakładając, że całości nie udźwigną) działa, dopóki nikt nie zechce podejść bliżej. Co, jeśli po obejrzeniu filmu Holland ktoś pojedzie na granicę, gdzie zamiast rodzin z dziećmi zobaczy faktyczny obraz szlaku migracyjnego - młodych chłopców niczym z okładek prawicowych mediów? Albo obejrzy w mediach społecznościowych sceny z przecinania płotu brzeszczotem i podważania łomem, a potem bieg do samochodu" - zastanawia się.



"Podwójnie oszukani", "nic tu się nie klei"

"Prawicowa narracja chętnie powieli i wyolbrzymi takie obrazy. A ta aktywistyczna, zamiast je tłumaczyć, będzie je ukrywać, albo podkreślać, że »to tylko prawicowa propaganda«. A co stanie się, gdy my je sami zobaczymy - a zobaczymy ich więcej niż bezbronnych kobiet i dzieci? Zapewne wywołają dysonans poznawczy, który będziemy chcieli jakoś zredukować. Może uznamy, że »dobro sprawy« tego wymagało, bo narracja wzbudzająca empatię ma szczytny cel, a ta strasząca i dehumanizująca ludzi jest po prostu obrzydliwa. Ale wydaje mi się, że nie jesteśmy tak elastyczni i empatyczni. Może poczujemy się oszukani i to podwójnie - bo narracja, która miała odkłamywać tamtą, okazała się jeszcze bardziej nieprawdziwa. A może po prostu stwierdzimy, że to zbyt skomplikowane, nic tu się nie klei, a takich tematów lepiej się unika" - podkreśliła dziennikarka.

W dalszej części tekstu Tomczak zwróciła uwagę, że dziennikarze oraz inni twórcy (tak jak Agnieszka Holland w filmie "Zielona Granica") bezkrytycznie powielają narrację aktywistów. W początkowej fazie kryzysu dziennikarze nie mieli dostępu do strefy przygranicznej.



Aktywiści jako "półbogowie"

"Minęły już jednak dwa lata. Zmieniła się i sytuacja na szlaku, i nasza (również aktywistów) o niej wiedza, a narracja pozostała ta sama. Od kilku miesięcy zastanawiałam się nad mechanizmami, które sprawiły, że dziennikarze i inni twórcy po prostu podążają za dyskursem aktywistów, nie podważając go, nie weryfikując informacji i tworząc przez to narracje często nielogiczne, a czasem po prostu nieprawdziwe. Zastanawiałam się nad tym, dlaczego sama napisałam tyle tekstów »w duchu aktywistycznym«, na początku z pełnym przekonaniem, a dopiero potem z rosnącym poczuciem ambiwalencji i zdezorientowania" - napisała dziennikarka.

"Doszłam do wniosku, że ten mechanizm dość dobrze opisuje teoria »cultural (cognitive) capture«, opisująca, jak podmioty, które mają »patrzeć na ręce« danym grupom interesu, wskutek m.in. lobbingu zaczynają przyjmować ich punkt widzenia jako własny" - dodała.

"Aktywistów pracujących na granicy i piszących o niej dziennikarzy łączy poczucie przynależności do szeroko rozumianej bańki lewicowo-liberalnej, chęć przeciwstawienia się narracji rządu i prawicowych mediów czy postrzeganie siebie jako osoby wrażliwej, otwartej i »chcącej zrobić coś dobrego«. Chcemy jak najbardziej odróżnić się od brunatnej TVP, zająć słuszne miejsce w pojedynku dobra i zła" - wskazała.

Małgorzata Tomczak zwróciła uwagę, że relacje dziennikarzy piszących o sytuacji na granicy z aktywistami zacieśniają się wskutek wspólnego spędzania czasu (liczne rozmowy, towarzyszenie podczas interwencji, nocowanie w domach aktywistów), jednak chodzi przede wszystkim o to, że aktywiści cieszą się statusem tych, którzy ratują ludzi, a przez to - "niepodważalnym autorytetem". "To bohaterowie, półbogowie, »sprawiedliwi«, a relacji takich osób się nie kwestionuje" - podkreśliła.


"Były prośby o pominięcie pewnych faktów"

Co więcej, autorka tekstu w "GW" sama przyznała, że dziś swoje teksty w lewicowo-liberalnych mediach z początkowej fazy kryzysu na granicy uważa "w dużej mierze za nieprawdziwe", a co więcej - że w redakcjach próbowano sugerować Małgorzacie Tomczak, aby pisała bardziej "pod tezę".

"Były prośby o pominięcie pewnych faktów; delikatne dodanie innych, zasugerowanie czegoś, by polepszyć wymowę tekstu: Czy nie mogłabym wyciąć zdania, że migrant był zamożny i zapłacił 12 tysięcy euro za podróż? Przecież to młyn na wodę dla prawicy. Czy mogłabym usunąć ten akapit? Może zaszkodzić ruchowi pomocowemu. Wyjście poza czarno-białą narrację? Dzieje się zło, nie ma sensu arendtyzować. Coś jest po prostu ciekawe? Zawodowy egoizm, nieetyczne dziennikarstwo. Obiektywizm? Na granicy sytuacja jest wojenna. Rozdział aktywizmu i dziennikarstwa? A czy byłabyś jak ten fotograf w Sudanie, przyglądający się umierającemu dziecku?" - wspomniała.
Proces wytwarzania fałszywej wiedzy

"Po dwóch latach pisania o migracji i kryzysie na granicy nie mam wątpliwości, że jesteśmy w procesie wytwarzania fałszywej wiedzy. Jej elementami są zwykłe fake newsy, jak historia Eileen (dziewczynki, która miała posłużyć jako potwierdzenie narracji, że polskie służby pozwalają dzieciom »umierać w lesie«, a jak się okazuje, Eileen nawet nie istniała, co więcej, jak pisze dziennikarka »GW«, według jej wiedzy nie ma jak na razie udokumentowanych przypadków śmierci dzieci na granicy); liczne przeinaczenia na poziomie samych faktów, ich przyczyn czy interpretacji; uparte pokazywanie wybranych fragmentów rzeczywistości i zupełne pomijanie innych" - oceniła.

W podsumowaniu Tomczak podkreśla, że do problemu migracji, który, jak zwraca uwagę, jest jednym z najpoważniejszych wyzwań XXI w., nie należy przykładać "szablonu" Holokaustu, jak to się często zdarza w narracji aktywistów.

"Pozorne pytania: »czy naprawdę chcemy, by w lesie umierały dzieci, bo Polska odmawia im prawa do ochrony?«, lub »Czy chcemy powtórzyć Zagładę - obojętnością, denuncjowaniem, wywożeniem ludzi ich na śmierć?« nie służą niczemu, oprócz utwierdzania się w fałszywym poczuciu moralnej wyższości własnej bańki. Nieregularnej migracji nie da się zamknąć w kategoriach »walki dobra ze złem« i w holocaustowych skryptach, odpowiedzią na nią nie jest »po prostu przestrzeganie obowiązującego prawa« - oceniła i dodała, że sytuacji na granicy polsko-białoruskiej nie rozwiążemy jak w filmie "Zielona Granica" - przepuszczając ciężarówki przemytnika do Niemiec, ponieważ zawsze będą narastały te "prawdziwe dylematy".




Zaskakujący tekst w "GW" ws. sytuacji na granicy. "Jesteśmy w procesie wytwarzania fałszywej wiedzy" - Wiadomości - polskieradio24.pl

















niedziela, 19 lutego 2023

74 GB informacji dziennie






Radio Kuropatwa




120 bitów w głowie?

Ilość informacji, którą wytwarza i nam podaje do "konsumpcji" współczesny świat, już od dawna przekracza możliwości zwykłej ludzkiej percepcji, nie mówiąc o zapamiętaniu i wykorzystaniu w jakikolwiek sposób.

Zdolność przetwarzania danych przez świadomy umysł została oszacowana przez Mihaly’ego Csikszentmihalyi oraz niezależnie przez inżyniera Bell Labs Roberta Lucky’ego na 120 bitów na sekundę. Ta przepustowość jest ograniczeniem prędkości ruchu informacji, na które możemy zwrócić świadomą uwagę w danym wycinku czasu.

Co to oznacza w kontekście naszych interakcji z innymi? Aby zrozumieć jedną osobę mówiącą do nas, musimy przetworzyć 60 bitów informacji na sekundę. Przy limicie przetwarzania wynoszącym 120 bitów na sekundę oznacza to, że ledwo można zrozumieć dwie osoby mówiące w tym samym czasie. W większości przypadków nie można zrozumieć trzech osób mówiących w tym samym czasie. Nasze mózgi ewoluowały, aby pomóc nam radzić sobie z życiem w fazie łowiecko-zbierackiej historii ludzkości, w czasie, gdy mogliśmy spotkać nie więcej niż tysiąc osób w ciągu całego naszego życia.

Spacerując po centrum miasta, mijamy taką liczbę osób w ciągu pół godziny.


W Ameryce wszystko się bada i mierzy. I tak są badania, według których, w 2011 roku przeciętny obywatel USA przyjmował każdego dnia pięć razy więcej informacji niż w 1986 roku. Była to równowartość 174 tradycyjnych gazet codziennych. W czasie wolnym, nie licząc pracy, każdy przetwarzał ponad dekadę temu codziennie 34 gigabajty, czyli 100 tysięcy słów. Tysiące stacji telewizyjnych na świecie produkują codziennie prawie sto tysięcy godzin programów walczących o widza spędzającego przy telewizorze średnio pięć godzin dziennie, co oznacza przekazywanie mu ok. 20 gigabajtów obrazów audio-wideo. To wszystko, nie licząc YouTube i innych internetowych serwisów wideo. A gry komputerowe? Generują więcej bitów niż wszystkie inne media razem wzięte, czyli DVD, telewizja, książki, czasopisma i Internet. Przeciętny użytkownik komputera ma w swoim pececie zapisaną ma równowartość ponad pół miliona książek.


Idąc dalej, naukowcy zmierzyli ilość danych, które rzeczywiście trafiają do mózgu. Z ich badań wynika, iż przeciętny człowiek żyjący współcześnie przetwarza aż 74 GB informacji dziennie. Pochodzą one z setek telewizji, komputerów, telefonów komórkowych, tabletów, billboardów i innych źródeł. Jeszcze 500 lat temu 74 GB informacji wykształcona osoba przyjmowała w ciągu całego swojego życia, w postaci książek i opowieści.



MT





środa, 5 stycznia 2022

Stopień trudność tekstu.

 


przedruk

fragmenty



„Obywatele współczesnych społeczeństw, by odnieść sukces, muszą umieć dobrze czytać. Czytanie nikomu wprawdzie sukcesu nie gwarantuje, ale jego osiągnięcie bez opanowania tej umiejętności jest zdecydowanie trudniejsze” 1(Grabe, 2009,s. 5). 

Proces czytania jest złożony (zob. Alderson 2000), a na jego efektywność wpływa wiele czynników (zob. Wolter 2017).


Jednym z nich jest stopień trudność tekstu.


Xiaobin Chen i współpracownicy (2018, s. 487) twierdzą nawet, że jest ona najistotniejszym ze wszystkich parametrów, gdyż, ich zdaniem, jakość procesu czytania (a więc czas spędzony na lekturze, osiągnięty poziom rozumienia, motywacja towarzysząca lekturze) zależy od stopnia dostępności językowej tekstu, a więc od poziomu jego zrozumiałości. J. Charles Alderson (2000, s. 35) z kolei pisze, że „[k]onieczność męczenia się z tekstem z powodu nieznanych słów w sposób oczywisty niekorzystnie wpływa na jego rozumienie, odbiera również całą przyjemność z czytania”.

Konsekwencją źle dobranego przez nauczyciela tekstu może więc być niewielki przyrost kompetencji językowych uczących się, frustracja i demotywacja do nauki. Zbyt wysoki stopień trudności tekstów może też stać się przyczyną słabej sprzedaży gazet czy też niewielkiej poczytności artykułów w witrynach internetowych.

Ocena poziomu trudności tekstu wymaga przeprowadzenia analizy jego struktury. Można to zrobić za pomocą testów takich jak Taylor cloze-procedure lub rozmaitych algorytmów, np. wskaźnika Flescha, indeksu FOG Gunninga czy też programu jansopis.pl.  Pomocne w tym być może również.......







Całość tutaj:


https://czasopisma.uni.lodz.pl/kpc/article/view/11914/11545






środa, 21 grudnia 2016

Kto kontroluje przesyłanie sygnałów radiowo-telewizyjnych



Kto kontroluje przesyłanie sygnałów radiowo-telewizyjnych, ten może też je wyłączyć

  19 grudnia 2016 16:34:17

 

EmiTel to główny operator radiodyfuzji i radiotelekomunikacji, świadczący także inne usługi telekomunikacyjne. Realizuje usługi na rzecz wielu naziemnych nadawców radiowo-telewizyjnych. W jego posiadaniu jest ponad 350 (w tym 60 dużej mocy) obiektów nadawczych tworzących sieć na terenie całego kraju. W czasach PRL funkcjonowało Zjednoczenie Stacji Radiowych i Telewizyjnych, które uległo rozwiązaniu w 1982 r. Wchodzące w jego skład przedsiębiorstwa zostały 1 stycznia 1982 r. połączone z Państwowym Przedsiębiorstwem „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”. W 1982 r. w strukturach PPTiT utworzono Główny Urząd Radiokomunikacji. W wyniku przekształcenia „Polskiej Poczty, Telegrafu i Telefonu”, jej część związana z radiodyfuzją (Centrum Radiokomunikacji i Telekomunikacji weszła 1 stycznia 1992 r. w skład utworzonej Telekomunikacji Polskiej. Spółka TP Emitel powstała w wyniku wydzielenia w maju 2002 roku z Telekomunikacji Polskiej struktur zajmujących się radiodyfuzją. 


Trudno przecenić, jak bardzo ważna jest taka firma dla bezpieczeństwa kraju. Kto kontroluje przesyłanie sygnałów radiowo-telewizyjnych - ten ma moc władania nad sporą częścią informacji trafiających do Polaków. Może wręcz wyłączyć dostęp do nich, a wtedy mamy sytuacje niemal jak w dniu ogłoszenia stanu wojennego w 1981 r. Szczególnie niebezpiecznie będzie w przypadku jakiegoś konfliktu zbrojnego - nieprzyjaciel może łatwo zawładnąć niekontrolowaną przez nas przestrzenią audiowizualną. 

Jeszcze za rządów premiera Jerzego Buzka z AWS sprzedano niemal połowę udziałów w TP SA (umowa została podpisana 25 lipca 2000 r.)konsorcjum francuskiej państwowej firmy France Télécom i Kulczyk Holding. W późniejszym okresie Francuzi odkupili udziały Kulczyka, zmieniając przy okazji nazwę na Orange Polska. 

A teraz mega-ciekawostka! Zaledwie dwa dni po katastrofie smoleńskiej marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wykonujący obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej podpisał ustawę (projekt był autorstwa rządu Donalda Tuska) z 18 marca 2010 . "o szczególnych uprawnieniach ministra właściwego do spraw Skarbu Państwa oraz ich wykonywaniu w niektórych spółkach kapitałowych lub grupach kapitałowych prowadzących działalność w sektorach energii elektrycznej, ropy naftowej oraz paliw gazowych".


Ustawa jest ściśle związana z systemem ochrony infrastruktury krytycznej w Polsce, unormowanym w znowelizowanej w 2009 r. ustawie o zarządzaniu kryzysowym. Zgodnie z ustawą, minister skarbu ma prawo sprzeciwu wobec:

1. decyzji zarządu spółki, uchwały lub innej czynności spółki, której przedmiotem jest rozporządzani składnikiem mienia (np. w sektorze energii elektrycznej chodzi o infrastrukturę służącą do wytwarzania albo przesyłania energii elektrycznej) stanowiące rzeczywiste zagrożenie dla funkcjonowania, ciągłości działania oraz integralności infrastruktury krytycznej.
Sprzeciwem może być również objęta uchwała organu spółki dotycząca:
2. rozwiązania spółki,
3. zmiany przeznaczenia lub zaniechania eksploatacji składnika mienia spółki,
4. zmiany przedmiotu przedsiębiorstwa spółki,
5. zbycia albo wydzierżawienia przedsiębiorstwa spółki lub jego zorganizowanej części oraz ustanowienia na nim ograniczonego prawa rzeczowego,
6. przyjęcia planu rzeczowo-finansowego, planu działalności inwestycyjnej lub wieloletniego planu strategicznego,
7. przeniesienia siedziby spółki za granicę
- jeżeli wykonanie takiej uchwały stanowiłoby rzeczywiste zagrożenie dla funkcjonowania, ciągłości działania oraz integralności infrastruktury krytycznej.
Brzmi nieźle, ale w ustawie z marca 2010 r. rząd Tuska wykreślił z katalogu przedsiębiorstw strategicznych .... posiadających infrastrukturę telekomunikacyjną. Pomimo krytycznej opinii Biura Analiz Sejmowych, Komorowski niezwłocznie ustawę podpisał.
W 2011 r. grupa TP sfinalizowała sprzedaż TP Emitel spółce EM Bidco (kontrolowanej przez fundusz Montagu Private Equity). Wartość transakcji wyniosła 1725 mln zł (432 mln euro). Prezesem spółki, jak i innych powiązanych z Montagu jest Christian Gaunt, tajemniczy biznesmen - mieszkajacy w Kijowie i Moskwie prezes ok. 200 spółek. Będący wtedy jeszcze w opozycji, posłowie PiS w lipcu 2015 r. złożyli zawiadomienie do prokuratury, zwracając się o zbadanie sprzedaży spółki PKP Energetyka.


- Okazuje się, że kupującym jest firma wydmuszka założona przez Pana Gaunta Christiana Guy, będącego prezesem ponad 200 firm, w tym kilkudziesięciu w Polsce. Ta firma jako kupujący podpisała porozumienie ze związkami zawodowymi odnośnie gwarancji zatrudnienia, gdy sama dysponuje kapitałem założycielskim 5 000 zł. Jest to Caryville Investments Sp. z o.o. Pod adresem siedziby Caryville Investments Sp. z o.o. jest zarejestrowanych kilkadziesiąt innych spółek, których prezesem jest ten sam pan Gaunt Christian Guy, którego zastąpił 30.06.15r Przemysław Obłój, stało się to natychmiast po złożeniu interpelacji do pani premier Ewy Kopacz w sprawie prywatyzacji PKP Energetyki. Jednocześnie zmienił się właściciel Caryville Investments Sp. z o.o z Vistra Shelf Companies sp. z o.o. na niezarejestrowaną w Polsce Firmę Edison Holdings S.A R.L. A więc kupcem nawet pośrednim nie jest ogłoszony przez PKP S.A. fundusz CVC Capital Partners z siedzibą w Luksemburgu.

Media, pracownicy i MIR zostali oszukani - czytamy w zawiadomieniu. - PKP Energetyka jest w posiadaniu urządzeń, które w myśl przepisów i dyrektyw unijnych zaliczane są do elementów infrastruktury kolejowej i mają bezpośredni wpływ na prowadzenie ruchu pociągów. Do elementów takich należą podstacje trakcyjne służące do zasilania sieci trakcyjnej na kolei (następuje w nich przetwarzanie prądu przemiennego z sieci energetycznej przemysłowej na prąd stały 3 KV, którym zasilane są pojazdy trakcyjne). PKP Energetyka S.A. jest jedyną firmą w Polsce, która ma takie urządzenia w sąsiedztwie linii kolejowych. Sprzedaż spółki mającej w swoim posiadaniu takie urządzenia będzie powodować przejęcie kontroli przez nowego właściciela nad dostawą energii trakcyjnej, co może prowadzić do dyktatu cenowego.


W marcu 2013 r. spółka EmiTel podpisała z Polsatem warunkową umowę kupna spółki RS TV z siedzibą w Radomiu. Jednym z warunków sfinalizowania transakcji była rejestracja przez sąd podziału spółki RS TV. EmiTel nabył w ramach RS TV tę część aktywów, która jest wykorzystywana do emisji cyfrowego sygnału telewizyjnego oraz emisji radiowych i usług telekomunikacyjnych. Ze względu na poziom obrotów sprzedawanej części RS TV, transakcja nie podlegała obowiązkowi zgłoszenia prezesowi UOKiK.


W kwietniu 2013 r. EmiTel ogłosił przejęcie od Magna Polonia S.A. spółki Info-TV-Operator. Celem transakcji było uzupełnienie sieci masztów i wież nadawczych. 2 grudnia 2013 100% udziałów w spółce Emitel od Montagu Private Equity przejęła amerykańska firma inwestująca w infrastrukturę – Alinda Capital Partnrs LLC. 31 lipca 2014 EmiTel sp. z o.o. został połączony z Kelbrook Investments sp. z o.o., poprzez przejęcie całego majątku oraz zobowiązań przez Kelbrook Investments sp. z o.o. Jednocześnie Kelbrook Investments sp. z o.o. zmienił nazwę na EmiTel sp. z o.o.


W ten sposób niemal zmonopolizowano system łączności naziemnej. Co gorsza, ze względu na specyfikę funduszy inwestycyjnych, nie sposób wiedziec kto w danym momencie go kontroluje.
Co jeszcze więc pozostaje pod naszą kontrola? Np. Exatel - operator telekomunikacyjny, który zarządza światłowodową siecią transmisji danych o długości ok. 20 000 km. Oferuje on usługi transmisji danych, dzierżawy łączy, głosowe, internetowe, a także hosting i kolokację. Profesor Jerzy Urbanowicz w artykule „Demontaż bezpieczeństwa państwa”, opublikowanym 21 kwietnia 2011 r. na łamach "Naszego Dziennika" informował, że „w 2007 r. Exatel został wpisany przez ówczesnego szefa Departamentu Informatyki i Telekomunikacji MON do strategii informatyzacji armii w latach 2008-2012 jako operator sieci utajnionych. Najważniejsze sieci, szczególnie w relacjach natowskich, były lokowane w Exatelu. W niedalekiej przeszłości łączność dla armii (np. dla WSI) i wrażliwych instytucji państwowych świadczyły również firmy rosyjskie. Była to wymieniona wcześniej spółka GTS i spółki, z których powstała GTS. Firma Exatel jest jedynym państwowym operatorem telekomunikacyjnym, który chce i może (ma wszystkie najważniejsze certyfikaty, w tym certyfikaty natowskie) w sposób bezpieczny obsługiwać armię i najważniejsze instytucje państwa”. Profesor zauważył również, iż „sprzedaż Emitela funduszowi Montagu IV, do której doszło 25 marca 2011 roku, przypomina do złudzenia wcześniejszą sprzedaż spółki Energis działającej na terenach PKP, którą – via fundusz Innova – Anglicy odsprzedali Rosjanom z GTS. Dzisiaj GTS przymierza się do kupna Exatela”.


Ostatecznie, będąca właścicielem 100% akcji spółki Polska Grupa Energetyczna S.A., największy podmiot energetyczny w kraju, nie zdecydowała się na sprzedaż Exatela.
I na koniec dziwna sprawa, zważywszy na fakt iz nastapiła w ostatni weekend - który zapisał sie jako skoordynowane działania liberalnej opozycji, zmierzajacej do obalenia władzy. Przypominamy, że sa to politycy odpowiedzialni za opisane wczesniej wyprzedaże zagranicznym podmiotom!
Mieszkańcy południa Polski sygnalizowali, że mają problemy z odbieraniem sygnału telewizji publicznej. Sytuacja ta miała dotyczyć mieszkańców województwa dolnośląskiego, małopolskiego, opolskiego, lubelskiego i częściowo śląskiego.


Telewizja Polska nie zdradziła, co lub kto ponosi odpowiedzialność za problemy z odbiorem kanałów TVP w tych szczęściach naszego kraju. Publiczny nadawca wskazał jedynie, że dostawcą sygnału na te rejony państwa jest amerykańska firma Emitel. Internauci twierdzili, że problemy w odbiorze kanałów telewizji publicznej nasilały się akurat w porze "Wiadomości".


Jak poinformował na swojej stronie EmiTel "od momentu wystąpienia pierwszych problemów technicznych w dniu 17 grudnia br., współpracuje z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędem Komunikacji Elektronicznej, przy ustalaniu przyczyn zakłóceń sygnału telewizyjnego TVP na multipleksie MUX-3.".


http://www.dzienniknarodowy.pl/4332/kto-kontroluje-przesylanie-sygnalow-radiowo-telewi/


 

niedziela, 16 listopada 2014

SPUTNIK – globalna rosyjska ofensywa informacyjna



SPUTNIK – globalna rosyjska ofensywa informacyjna to cenny wkład w przełamywanie dyktatury usraelskiego kłamstwa i monopolu na „prawdę w mediach”. Witamy z ulgą i nadzieją.

Na globalnym rynku medialnym 10 listopada rozpoczęła pracę grupa multimedialna Sputnik, która wyrasta na największą markę informacyjną na świecie, dysponującą nowoczesnymi centrami multimedialnymi w kilkudziesięciu krajach. Każda redakcja Sputnika w największych stolicach świata prowadzi własne strony internetowe i nadaje ze studiów miejscowych stacji radiowych. Sumaryczna liczba godzin nadawania radiowego Sputnika w 30 językach świata już w 2015 roku przekroczy 800 godzin na dobę w 130 miastach świata.

Ekskluzywne treści Sputnika są zaadresowane do wielomilionowego audytorium, zmęczonego propagandą jednobiegunowego świata i potrzebującego alternatywnego punktu widzenia. Główny portal znajduje się pod linkiem www.sputniknews.com.

Sputnik przedstawia pełniejszy obraz świata i różnorodność opinii. Sputnik mówi o tym, o czym inni milczą. „Są na świecie mocarstwa, które narzucają swoją wolę zarówno Zachodowi, jak i Wschodowi. Budują czarno-biały świat, w którym tylko oni są dobrzy, a wszyscy inni źli. Wszędzie tam, gdzie interweniują, leje się krew, wybuchają wojny domowe, aranżowane są kolorowe rewolucje, dochodzi do secesji, a nawet rozpadają się kraje. Przykłady? Irak, Libia, Gruzja, Syria, Ukraina, …"

Na szczęście coraz więcej ludzi na świecie zauważa ten fałsz i uświadamia sobie, że niekoniecznie trzeba pomagać Amerykanom w tym wszystkim, co oni nazywają „demokracją”, „wolnością”, i ubierają w inne ładne kłamstwa. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat ład moralny na świecie uległ przenicowaniu. Głównym ciemiężcą, żandarmem, podsłuchowaczem i fałszerzem informacji, zwodzicielem i zagrożeniem dla świata stał się USrael i jego agresywne NATO.

 Istnieje ogromna i coraz większa potrzeba wypracowania nowego ładu i nowego określenia celów rozwojowych ludzkości. Jest konieczne, aby przywrócić światu wielobiegunowość. Ważną role może odegrać tu model proponowany przez Rosję. „Jesteśmy za kolorowym, wielobiegunowych światem i mamy w tym wielu sojuszników - mówi dyrektor generalny agencji informacyjnej Rossiya Segodnya Dmitrij Kisielow - dlatego nasza grupa medialna uruchamia nową globalną markę Sputnik. Sputnik pokazuje wielobiegunowy świat, w którym każdy kraj ma własne interesy narodowe, kulturę, historię, tradycje. W takim świecie Japonia jest japońska, Turcja - turecka, Chiny - chińskie, a Rosja - rosyjska w pojmowaniu naszej wielonarodowej cywilizacji. Nie prosimy nikogo o budowanie życia zgodnie z rosyjskimi zasadami. Uważamy, że każdy ma prawo do własnych, a ostoją takiego świata jest prawo międzynarodowe” - powiedział Kisielow.

Przebiegająca obecnie zmiana formatu globalnego ładu światowego jest na naszą korzyść, na korzyść ludzkości. Dla krajów, w których pracujemy, nie jesteśmy opozycyjnymi mediami, zachowujemy dobre relacje ze wszystkimi”.

 

Koncepcja nadawania Sputnika

Nadawanie Sputnika jest w całości zadedykowane zagranicznemu audytorium. „Agencja całkowicie zmieniła koncepcję swojej pracy. Jeśli wcześniej wszystkie stacje radiowe w językach obcych pracowały w Moskwie, to teraz większa część naszych programów radiowych i stron będzie tworzona na miejscu, w odpowiednich krajach” - mówi Kisielow.

Stało się dla nas oczywiste, że nadawanie w różnych językach z Moskwy i próby zyskania w ten sposób słuchaczy, widzów, czytelników i innych użytkowników w innych krajach nie są w pełni skuteczne” - komentuje uruchomienie Sputnika Ormianka Margarita Simonian, redaktor naczelna agencji informacyjnej Rossiya Segodnya. - Ludzie, którzy pracują w Moskwie, nie mogą orientować się równie dobrze i na bieżąco w miejscowych realiach, trudno im zapraszać do studia miejscowych newsmakerów i ekspertów”.

Multimedialne zasoby Sputnika zajmują szczególną niszę dostawcy alternatywnych treści informacyjnych a jednocześnie nadawane są w audycjach radiowych. W każdym poszczególnym kraju Sputnik ma centrum multimedialne ze stacją radiową dla miejscowych słuchaczy, stroną, agencją informacyjną, która tworzy ekskluzywne treści i biurem prasowym.

W centrum multimedialnym będą jednocześnie tworzone różne projekty: uruchomiane nowe programy - show informacyjno-humorystyczne, show analityczne, głosowania na stronie, transmisje rozmów z międzynarodowymi ekspertami, lecz ważne jest, że wszystkie unikatowe treści mogą być dostępne miejscowym słuchaczom w różnych postaciach” - mówi Margarita Simonian.

Stacje radiowe będą nadawać tylko w nowoczesnych pasmach: FM oraz cyfrowych DAB/DAB+(Digital Radio Broadcasting), HD-Radio a także będą dostępne w internecie oraz w formie aplikacji komórkowej. W ciągu roku liczba godzin nadawania ma się zwiększyć i w średniej perspektywie nadawanie będzie całodobowe. 

Wiele krajów zaproponowało retranslację Sputnika na falach miejscowych stacji radiowych. Sami wyraziły zainteresowanie nowymi treściami na swoim rynku medialnym i z własnej inicjatywy będą emitować nasze audycje. Wraz z pojawieniem się nowej marki i wzrostem jakości programów liczymy, że regionalna sieć Sputnika w różnych krajach także będzie rosnąć” - powiedziała redaktor naczelna. 

Nadawanie w internecie się rozwija bardzo aktywnie. Pomysł polega na tym, żeby w krajach nadawania Sputnika strony były aktualizowane przez 24 godziny na dobę, a ich najważniejsze informacje były umieszczane na portalach społecznościowych, przyciągając dodatkowych użytkowników.

Pod marką Sputnik przez 24 godziny na dobę ukazują się już newswire w języku angielskim, hiszpańskim i arabskim. Pod koniec 2014 roku pojawią się wiadomości w języku chińskim. Dystrybuowane są w targetowanej wysyłce mailowej i są przeznaczone dla profesjonalnych mediów, biznesu, środowiska ekspertów oraz urzędów państwowych. W celu tworzenia wiadomości non-stop w Waszyngtonie, Kairze, Pekinie i Montevideo regionalne redakcje pracują w trybie non-stop 24/7.

Agencja fotograficzna Sputnika także łączy sieć fotoreporterów na całym świecie. Materiały fotograficzne będą przechowywane w jednolitej bazie w celu szybkiej wymiany materiałami fotograficznymi między regionalnymi centrami.

Audytorium Sputnika - to miliardy ludzi na całym świecie, których - jestem przekonany - denerwuje narzucana mainstreamowa propaganda, która wypełniła obecnie stacje radiowe, gazety i telewizję w wielu krajach i sieje niezgodę, bezczelnie lekceważąc prawdę i realne fakty. Ludzie szukają alternatywnego punktu widzenia. Proponujemy go, nadawając sygnał radiowy Sputnika na cały świat. Taka potrzeba istnieje” - mówi Dmitrij Kisielow.

 

Języki nadawania

Sputnik tworzy treści multimedialne i nadaje w języku rosyjskim, abchaskim, azerskim, angielskim, arabskim, ormiańskim, gruzińskim, dari, hiszpańskim, kazachskim, krymsko-tatarskim, kirgiskim, chińskim, kurdyjskim, łotewskim, mołdawskim, niemieckim, tadżyckim, polskim, portugalskim, pasztuńskim, serbskim, tureckim, uzbeckim, ukraińskim, fińskim, francuskim, hindi, estońskim i japońskim.

 

Kto nadaje na Sputniku

Zespół każdego centrum multimedialnego Sputnik - w Londynie, Waszyngtonie, Delhi, Kairze, Montevideo, Pekinie, Berlinie, Rio de Janeiro, Stambule, Paryżu, Buenos Aires, Belgradzie, Helsinkach, Mińsku, Kijowie, Taszkiencie, Astanie, Biszkeku, Duszanbe, Suchumi, Cchinwali, Tbilisi, Erewaniu, Baku i Kiszyniowie - składa się z 30-100 miejscowych profesjonalistów.

 

Sputnik - standard jakości

Sputnik to nowy standard jakości mediów dla krajów, w których pracuje. „Są to dojrzałe, nowoczesne i bardzo aktualne media, różniące się od innych w pierwszej kolejności doborem tematów, punktem widzenia oraz sposobem patrzenia na świat” - mówi Margarita Simonian.

Ja też myślę, że większość z nas, myślących Polaków, z ulgą i radością przyjmuje każde przełamanie monopolu żydomasońskich mediów i wciskanych gojom treści. Mam przecież świadomość, że także media rosyjskie nie muszą być obiektywne i wiem, że uprawiają własny rodzaj propagandy, witam je jednak jako „informacje na drugą nóżkę”, wiedząc że prawdziwych informacji zawsze szuka się między wierszami i w szczelinach tego, co podają do wierzenia konkurujące ze sobą centra zarządzania informacją (a nie tylko konkurujące ze sobą na szybkość koncesjonowane agencje z jednej stajni). Osobiście  wątpię  w to, że konkurencja jest zawsze dobra na rynku dóbr fizycznych, bo zbyt wiele jest przykładów jej rozrzutnej i marnotrawczej szkodliwości, ale uważam, że jest ona bardzo potrzebna w sferze informacji, gdzie rywale mogą patrzeć sobie nawzajem na ręce i możliwie na bieżąco głośno wszystkich o tym informować. Sputnikowi życzmy więc jak najlepiej.  Takich inicjatyw światu potrzeba.

Bogusław Jeznach 

 

http://jeznach.neon24.pl/post/115069,wielka-nadzieja-gojow

 

http://polish.ruvr.ru/2014_11_10/Sputnik-nadawanie-na-caly-swiat-3342/

 

 

czwartek, 28 marca 2013

Nowy Ekran (?) w sposób zdecydowany chce zniechęcić do siebie blogerów?








Nie udało się z legionem?


Nie, nie udało się.

Nie udało się odpędzić od NE blogerów, to teraz nowe sztuczki.

Wykasowanie ostatnich wpisów. Jak to mozliwe, że nie ma zabezpieczenia?

A teraz ograniczony czas logowania?

Piszesz i piszesz - a jak zapomnisz zapisać to w wordzie - to przy publikacji okaże się, że zostałeś w między czasie wylogowany i straciłeś cały tekst.

Nawet na jakiś g....anych forach po powtórnym zalogowaniu tekst istnieje. A tutaj nie.

Oj, niechciani tu jesteśmy, niechciani....





  • PROBLEM TECHNICZNY
    To chyba zwykły problem techniczny ?

    Bo mam nadzieję, że nie zaczniesz udowadniać, że wszystkiemu jest winny "lucyfer nowoekranowy" i na dowód wykażesz numerologię stosowaną (metoda "Roberta Grunholza"):

    27.03.2013 -> 2+7+0+3+2+0+1+3 = 18 -> 1+8 = 9
    i teraz jeżeli do liczby 657 (dlaczego takiej ? A bo tak !) dodamy 9 to co otrzymamy ?

    666 !!!!

    A więc lucyfer za tym stoi !!!

    Porozmawiaj więc z Robertem Grunholzem, to on ci wszystko wyjaśni ...
  • @Ultima Thule 12:39:33
    Ten numerolog to wariat. Jak większość co tu wypisuje durnoty.
  • Ten temat jest dyskretny ałe przynosi ...odsłony.Ja też zostałem serdecznie przywitany z 6700 odsłon za Kukiza.
    Gdyby jeszcze można komentować bez rejestracji...Marzenie.Za to facebook pomaga dla Blogerów na Nowy Ekran.Proponuję humor zamiast refleksji.
    Ja tu jestem jako Hobby-Bloger.Zyczę humoru i...forsy.Przepraszam.Zyczę
    zdrowych Wesołych Swiąt.
  • @Ultima Thule 12:39:33
    Ta liczba 3 jest dziwnie pielęgnowana, jakby była prawdziwą liczbą przynoszącą równowagę, lecz ten 1 diabeł z poza marginesu ciągle wydaje jej polecenia:)
  • @Ultima Thule 12:39:33
    Od Roberta, to ty się odpiórkuj, bo do pięt mu nie dorastasz.
  • @andrzej61 12:56:08
    Wariata to poszukaj u siebie w rodzinie, a od Roberta się odwal.
  • @Mediator 14:05:26
    Panowie , znowu popluliście sobie na ekran komputera. Wstyd.
  • @kanton 14:23:01
    Kto?
  • @Ultima Thule 12:39:33
    Rozumiem, iż jest Pan rozgoryczony faktem, że nie chcę banksterom wyprzedać całego majątku, który jest efektem wieloletniej pracy tego Narodu, lecz proponuję po prostu kiedyś spotkać się w rzeczywistości i o tym porozmawiać. Bez siania niepotrzebnego fermentu i argumentów ad personam, bo to nie przystoi ludziom dorosłym i poważnym, a Pan głupi wszakże nie jest.

    Pozdrawiam