polecam generalnie stronę w linku - do przemyśleń
przedruk
trochę słabe tłumaczenie przeglądarki
21.09.2020
W niedawno opublikowanym eseju Common Edge „ My
kształtujemy budynki, ale czy budynki naprawdę nas kształtują? ”,
architekt i autor Richard Buday odpowiedział nieco niechętnie:
„Sama architektura może wpływać na nasze decyzje, ale nie może
prowadzić do długoterminowej zmiany zachowania, przynajmniej nie
bez uprzedniej zmiany przekonań, intencji i postaw”.
Nie zgadzam się. A ja oferując inny sposób
ujmowania jak budynki czy nas kształtują,
głęboko i jak robią w rzeczywistości, zmienić nasze zachowania,
zarówno w perspektywie krótkoterminowej i przez wiele pokoleń
później.
Piszę, ponieważ Richard jest tak bardzo szanowany i wniósł tak
wiele wkładu w nasze rozumienie architektury. Ale mam nadzieję,
że jego wpływ nie zniechęci młodych architektów do myślenia, że
mogą pomóc w dokonywaniu zmian w życiu ludzi, przekonania,
które od tysięcy lat inspiruje i motywuje projektantów.
Treść eseju Richarda wydaje się mieć sens. Wskazuje, że
przekonania architektów o „mocy projektowania” do kształtowania
zachowań „wypiekają się w głowach projektantów w szkole
architektonicznej”, a następnie przeradzają się w nieefektywny
„determinizm środowiskowy” w praktyce. Chociaż architekci
mogą chcieć, aby ich budynki pomagały rozwiązywać problemy
społeczne, argumentuje, że po prostu nie mają odpowiednich
kwalifikacji, ponieważ „większość problemów społecznych,
które architekci chcieliby, aby kształtowały ich budynki, ma
charakter behawioralny, a nie architektoniczny”. Włączył do
zespołu projektowego psychologów lub, jak we własnym przypadku,
wyszkolonego psychologicznie myślenia. (Dobry pomysł.)
Twierdzę jednak, że architektura nigdy nie jest postrzegana jako
„architektura sama w sobie”, nawet przez architektów. Jest
nierozerwalnie związany z naturalnym lub miejskim otoczeniem oraz z
działalnością człowieka w nim i wokół niego. Ale co
ważniejsze, zajmujemy się architekturą, tak jak robimy każde inne
środowisko społeczne, intelektualne czy
naturalne , w kontekście osoby, którą jesteśmy
w tym czasie. Obejmuje to „przekonania, intencje i postawy”,
o których tutaj wspomniano, ale także nasze uczenie się,
umiejętności, wspomnienia, oczekiwania i wyjątkową osobowość
lub „ja” nagromadzone przez całe życie – wszystkie utajone w
świadomości lub więcej często na nieświadomych poziomach,
dopóki nie zostaną zmobilizowane przez wydarzenia, emocje lub
chemię naszego ciała w danej chwili.
Innymi słowy, doświadczamy architektury przez „soczewkę” nas
samych, „nas”, których budynki mogą dalej „kształtować”. A
fizjologiczne procesy kształtowania, które mają miejsce, są
zasadniczo we wzorcach sieci neuronowych w mózgu i ciele. Struktura
tych sieci nieustannie się zmienia przez całe życie, ponieważ na
tym polega uczenie się. Neuronaukowcy nazywają
to „ plastycznością ” mózgu , ponieważ nasze
pierwotne dziedzictwo biologiczne dostosowuje się z dnia na dzień
do presji naszego rzeczywistego środowiska życia.
Klasycznym tego przykładem są eksperymenty neuronaukowe
przeprowadzone na mózgach londyńskich taksówkarzy (2011),
które wykazały znacznie powiększony hipokamp ze względu na stałą
nawigację przestrzenną. Po rygorystycznym szkoleniu i
rozległym doświadczeniu w przekształcaniu się w niezawodne
systemy „pozycjonowania geograficznego”, sposób, w jaki
taksówkarze doświadczali budynków i tras, zmienił się i
rozszerzył, aby uwzględnić zintegrowane wzorce obu. Kiedy
zdobyli to, co nazwali „ Wiedzą ”, całe miasto
budynków ukształtowało ich, sieci w ich mózgach, na całe życie.
Widzimy to wokół nas. Dorastając, stajemy się częścią
kultury i zwykle jednej lub więcej subkultur opartych na
geograficznych, etnicznych, zamożnych lub klasowych. Poznajemy
jego języki i tradycje, a także nieuchronnie kształtują nas
charakterystyczne sposoby budowania domów i osiedli. . Szacunek
architektów i pasja społeczności lokalnych do zachowania lub
wkomponowania nowych budynków w architekturę regionalną i jej
tradycje sugerują powszechne przekonanie, że doświadczanie
budynków w rzeczywistości ukształtowało sieci neuronowe w
ludziach tam mieszkających i że ma to znaczenie .
Ponadto, może on być wbudowany środowisko, sam , który
z kolei kształtuje nasze „przekonania, intencje i
postawy.” Dopiero po tym , jak entuzjastycznie
budowaliśmy, a następnie żyliśmy z rzeczywistością nieudanych
projektów mieszkaniowych i mil nadbrzeżnych autostrad i ramp,
zmieniliśmy zdanie i radośnie wysadziliśmy je dynamitem. Albo
mówimy, że stajemy się „inną osobą”, gdy na przykład
jesteśmy w naszych miejscach kultu zanurzeni w ich „boskim
świetle” lub w prywatnym odosobnieniu, jak „miejsce na wsi”. I
przez całe życie robimy bardzo duże inwestycje naszego czasu i
pieniędzy, aby zostać przekształconym przez architekturę tego
miejsca.
Dziesięciolecia perswazyjnych eksperymentów wykazały,
że środowiska zbudowane mogą być czynnikiem kształtującym nas w
sposób, który ma znaczące długoterminowe implikacje, w zakresie
wyników edukacyjnych lub w miejscu pracy, a także naszego zdrowia
fizycznego i psychicznego oraz dobrego samopoczucia. Chodzi o
to, że architektura, integralna część zasadniczo wszystkich
kultur, jest jednym z wielu wzajemnie oddziałujących czynników
kulturowych — takich jak rozrywka i marketing, polityka,
systemy wierzeń lub charyzmatyczne jednostki — które
razem, na duże i małe sposoby, są zaangażowane w kształtowaniu
zachowań i kim jesteśmy przez całe życie.
Ale czy architektura naprawdę „prowadzi do długoterminowej
zmiany zachowań?” Ponownie, krótka odpowiedź na
skomplikowane pytanie brzmi: tak. Wielu uważa, że ich
długość życia jest długa. Ale zmiany mogą też trwać
przez pokolenia. W tym miejscu zaczerpnę ze słów dwóch
wybitnych kreatywnych ludzi, którzy łączą architekturę z
dzisiejszą szybko rozwijającą się nauką: czołowego
neurobiologa Michaela Arbiba , który podsumował lata
swojej pracy w nadchodzącej książce When Brains Meet
Buildings (wydany jeszcze w tym roku); i wybitny profesor
architektury Harry Mallgrave, którego książka Mózg
architekta: neuronauka, kreatywność i architektura (2010)
opisuje istotę jego wieloletnich badań.
Oboje mówią tak: Żyjemy w świecie, który został masowo
zmieniony przez poprzednie pokolenia. I tak jak nasze projekty
zmieniły nasze środowiska zbudowane, tak życie, dzień po dniu i
rok po roku, w tych środowiskach zmieniało konfigurację każdego z
nas. To, co jest rekonfigurowane, to działanie lub „ekspresja”
genów, powodująca z kolei zmiany na poziomie komórkowym,
neurologicznym, emocjonalnym, percepcyjnym i poznawczym, które
kształtują zarówno nasze przekonania, jak i zachowanie. Innymi
słowy, ewolucja człowieka jest zarówno kulturowa, jak i
biologiczna. Wraz z kształtowaniem się i zmianą środowiska
zbudowanego w naszej kulturze, my również ewoluujemy.
Pozostałą kwestią we wniosku Richardsa jest to, że
architektura może zmienić długoterminowe zachowanie, ale tylko po
„pierwszej zmianie przekonań, intencji i postaw”. Wydaje mi
się jednak, że są nierozłączne, jednoczesne i
nieustannie oddziałują na siebie. Architektura, fizyczne
środowisko budowlane, jest kluczową częścią „zamiaru” i
decyzji o budowie, w której koszty i korzyści są zrównoważone, a
podejmowane są śmiałe decyzje. To arena bitew o aprobatę
rządu. I to jest jego rola, ponieważ wraz z ludzkimi
powiązaniami architektura dostarcza namacalnych dowodów, znaczenia w
czasie rzeczywistym „przekonań, intencji i postaw” oraz innych
abstrakcji.
Wreszcie, nieodłącznym elementem eseju jest kolejna ważna
kwestia, którą warto powtórzyć: architekci, podobnie jak
przedstawiciele każdego innego zawodu, mają przesadzoną wizję
swojej roli w kulturze. W ten sposób kształci się
profesjonalistów i promuje siebie, indywidualnie i poprzez
stowarzyszenia, jako przedsiębiorstwa, ekspertów lub artystów. A
to nawykowe przesadzanie jest jednym z czynników podważających
wiarygodność architektów. Spójrzmy prawdzie w oczy:
mężczyźni i kobiety, którzy są oddani opuszczeniu świata
lepiej, niż go odkryli, często wybierają karierę
projektanta. Jednak ludzkie ograniczenia nieuchronnie
wprowadzają do gry filozoficzne „prawo instrumentu”, zwykle
wyrażane jako: „Kiedy masz tylko młotek, każdy problem wygląda
jak gwóźdź”.
Wynik? Architekci nie są wykwalifikowani, aby rozwiązać
wiele problemów, które chcą rozwiązać lub których rozwiązania
oczekuje od nich nasze społeczeństwo. . Porównując
tradycyjny „młotek” architektów z ogromem problemów
społecznych, ekonomicznych, środowiskowych lub behawioralnych,
będziemy nadal nie radzić sobie, dopóki nie będziemy mieli
zespołów projektowych, które wiedzą i wiedzą, jak
zastosować, znacznie więcej na temat problemów społecznych,
które możemy chcieć rozwiązać (tyle, ile wiemy o
technicznych). I dopóki nie dowiemy się więcej o sobie i o
tym, jak faktycznie doświadczamy środowiska zbudowanego.
Robert
Lamb Hart jest
architektem, obecnie emerytowanym prezesem Hart Howerton,
multidyscyplinarnej firmy z biurami w Nowym Jorku i San
Francisco. Jego niedawno opublikowana książka nosi tytuł A
New Look at Humanism – in Architecture, Landscapes and Urban
Design.
https://commonedge.org/how-buildings-shape-us/