Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ten Polak. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ten Polak. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 stycznia 2024

Moderacja, nie dziennikarstwo

 

Film z wypowiedzią profesora Piotra Jaroszyńskiego - i to z 2011 roku!


Bardzo dobra analiza!


mówiąc oględnie:

WSZYSTKIEMU JEST WINNA TELEWIZJA i tzw. radio, które udają polskie media.


Jest to robione tak subtelnie, tak delikatnie, że większość ludzi nie wychwytuje tego i nie zdaje sobie z tego sprawę, że są codziennie warunkowani.

Część pracowników mediów nie jest wprowadzona w spisek, z nimi jednak postąpiono na zasadzie "kiedy wejdziesz między wrony, kraczesz jak i  ony" zdając się na ich nawykowe odruchy, słusznie sądząc, że oni sami nie będą chcieli wychodzić poza znane im "standardy" ustanowiene u zarania "dziennikarstwa".

Oni sami nie zdają sobie sprawy, że naśladując kolegów, udają swoją polskość.

Ta polskość jest rozwodniona. I ta rozwodniona polskość rozwadnia polskość widzów - stąd - coraz mnie Polski w Polsce... Polska bez Polski... Polska bez Polaków!

To jest ich cel!


Zauważcie - o czym baja pan L w poprzednim poście - on traktuje 3 miliony Polaków na Śląsku jakby byli bez tożsamości. To całkowicie koresponduje z tym, co "oferują" wam media od 30 lat.


"To może dowodzić braku jakiejkolwiek tożsamości regionalnej."

zemsta już się dokonujeChoć nieoczywista, to odczuwalna."




Choć nieoczywista, to odczuwalna."

Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."


Choć nieoczywista, to odczuwalna."



W większości przypadków nie ma redaktorów ani dziennikarzy - są moderatorzy.




Oni moderują wasze myślenie, wasz zasób informacji, waszą przyszłość, całe wasze życie...

Robią to całkowicie świadomie.



I kryją się z tym, bo to jest wojna.


I prawdopodobnie właśnie dlatego zlikwidowano niby "pisowskie" media - po to, by zatrzeć ślady.
Bo ja coś o "tym" pisałem, chyba na fb gdzieś....









12 236 wyświetleń 12 lut 2011



Źródło - ju tube




www.youtube.com/watch?v=clF5z2_CTO4&ab_channel=prof.PiotrJaroszyński

Prawym Okiem: Separatyzm ? (maciejsynak.blogspot.com)






wtorek, 18 kwietnia 2023

Topolno i makaki




przedruk



Zaskakująco podobnie wyglądają narzędzia kamienne, wykonywane przez naszych bardzo odległych przodków i dzisiaj żyjące małpy – opisują naukowcy na łamach pisma „Science Advances”.



Kamienie, których niekiedy używają makaki żyjące w Tajlandii, przypominają niektóre najwcześniejsze narzędzia wykonywane przez ludzi.

Dotąd narzędzia kamienne o ostrych krawędziach identyfikowano wyłącznie z ludzką celową działalnos´cią, która miała wynikać z wyjątkowych cech, wykształconych w toku ewolucji homininów. Okazuje się jednak, że nie jesteśmy pod tym względem wyjątkowi – dowodzą naukowcy z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej Maxa Plancka w Lipsku (Niemcy).

Badacze natrafili na narzędzia kamienne tworzone przez małpy żyjące w Tajlandii. Artefakty przypominają kamienne narzędzia, które dotąd uważano za wyłączne dzieło wczesnych ludzi.

Badania nad makakami prowadzono w Parku Narodowym Phang Nga w Tajlandii. Makaki używają narzędzi kamiennych o ostrych krawędziach do rozłupywania orzechów. Małpy posługują się kamieniami w funkcji młotków i kowadeł. Można natknąć się na ich liczne przykłady w obrębie zamieszkiwanego przez makaki terytorium.



Jak dodaje, używając narzędzi, makaki zarazem tworzą własny zapis archeologiczny, który jest niekiedy nie do odróżnienia od niektórych artefaktów, będących wytworem praludzi.


----------------


styczeń 2023


Sylwestrowe badania, w pobliżu wczesnośredniowiecznego grodziska w Topolnie, podsumowujące miniony rok działalności odkrywczej, członków Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii Łuczniczka, niespodziewanie zakończyły się bardzo owocnie.


Podczas archeologicznego rekonesansu, na stanowisku pradziejowej osady, znaleziono kolejne i bardzo cenne zabytki, tym razem m.in. ze stopu brązu. Wśród artefaktów znalazły się: ostrze siekierki z brązu, dwie zapinki - tzw. fibule - z II-III wieku, służące do zapięcia starożytnych szat, a także trzy monety z okresu Cesarstwa Rzymskiego.


Badania archeologiczne w Topolnie, z udziałem amatorów – miłośników historii z bydgoskiego stowarzyszenia Łuczniczka, są jednak prowadzone w sposób profesjonalny w ramach społecznego projektu pn.: „Rozpoznanie osadnictwa pradziejowego i historycznego w lewobrzeżnej dolinie Wisły pomiędzy ujściem Brdy i Wdy”
– informuje dr Wojciech Siwiak, z Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej w Bydgoszczy.


Topolno i położony w pobliżu Topolinek są niedużymi miejscowościami w pobliżu Niewieścina, znajdujące się na trasie między Bydgoszczą a Świeciem, niemal nad brzegiem Wisły. Topolno nad Wisłą, w źródłach archiwalnych, pojawiło się po raz pierwszy w zapisach już w 1239 roku, ale sama historia tych terenów sięga czasów bardziej odległych.

Badania na terenie stanowisk archeologicznych, prowadzone są pod kierunkiem specjalistów z bydgoskiej Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej i mają charakter profesjonalnych działań wspieranych przez amatorów ze Stowarzyszenia Łuczniczka.

Organizacja zrzesza miłośników historii, a praca pod okiem archeologów w terenie o bogatej historii, stanowi formę aktywności w ramach wolontariatu i realizacji własnego hobby, połączonego z praktycznym wzbogacaniem wiedzy o historii regionu, podczas poszukiwań materialnych śladów danych dziejów.

W Topolnie, na przełomie X i XI wieku funkcjonował gród obronny Pomorzan, po którym pozostałością jest wczesnośredniowieczne grodzisko „Talerzyk". Zachowane do współczesności resztki grodu, swoją nazwę zawdzięczają obecnemu, wyglądowi stanowiska archeologicznego, które z oddali wygląda jak leżący na ziemi wklęsły talerz, z bokami powstałymi po resztkach palisady
– wyjaśnia dr Wojciech Siwiak.


Na ślady tej obronnej architektury, natrafiono już w drugiej połowie XIX w., a w Topolinie i Topolinku odkryto również cmentarzysko pradziejowe. Ciekawostką jest także położone obok grodziska wzgórze Rocha, z nieistniejącą już budowlą sakralną, poświęconą patronowi od zarazy Św. Rochowi. Jak wskazują historyczne przekazy, tamtejsze wzgórze powiązane jest ze starymi wierzeniami pogańskimi, zamieszkałych w tym miejscu Słowian.

W 2022 roku członkowie stowarzyszenia byli w terenie 32 razy. Odnoszone sukcesy w odnajdywaniu historycznych śladów bytności dawnego osadnictwa, zachęcają ich do dalszych poszukiwań. Dodatkowo, radość doświadczonych już amatorów archeologii, wzbudza obecność wśród uczestników badań terenowych, przedstawicieli najmłodszego pokolenia przyszłych odkrywców, którzy towarzyszą im w wyprawach poszukiwawczych – informują w mediach społecznościowych bydgoscy odkrywcy.

Kilkuletnia działalność poszukiwawcza, wzdłuż lewego brzegu Wisły i okolicy grodziska, sięgająca 2018 roku, pozwoliła zebrać grupie wolontariuszy – miłośników historii, kierowanej przez dr. Siwiaka, znaczną ilość śladów pobytu dawnych mieszkańców regionu – wywodzących się z Kultury Łużyckiej, Celtów, Gotów i Pomorzan. Sami nazywają swoje zbiory „Skarbem spod 'Talerzyka'”.


Zbiór artefaktów, po sylwestrowych pracach, liczy już 173 części. Obok odkrytej ostatnio 3500 lat liczącej siekierki z brązu, mamy osiem zapinek – fibul - przypisywanych osadnictwu Gotów, a także wiele monet rzymskich i innych, tzw. siekańców (pociętych na części monet – przyp. red.) oraz monet z X wieku pochodzących nawet z dalekiego Bagdadu. Wśród zgromadzonych eksponatów jest kilkadziesiąt monet datowanych na okres od XV do XX wieku oraz podobna liczba guzików.













„Podjęta w ostatni dzień starego roku wyprawa archeologiczna do Topolina, dla członków Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Historii Łuczniczka, była udana, gdyż udało się odnaleźć skarb – siekierkę sprzed około 3500 lat” – podkreśla dr Siwiak.



Wszystkie artefakty, znalezione w Topolnie przez członków Stowarzyszenia „Łuczniczka”, najprawdopodobniej trafią do Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy. Jesteśmy bardzo ciekawi tego rzadkiego znaleziska, gdyż jest ono znaczące, zwłaszcza ostrze siekierki z brązu, pochodzące z pewnością z naszego regionu. Dzięki temu będziemy mogli podjąć badania na temat pradawnej metalurgii na Pomorzu i Kujawach, szczególnie po tej stronie Wisły. Zagadką do zbadania będzie, czy jest to miejscowa produkcja z okolic Topolna, czy też wyrób pochodzący z przeciwnej strony Wisły z okolic Chełmna
– wyjaśnia Józef Łoś z działu archeologicznego Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy.



Kiedy i gdzie trafią eksponaty, zadecyduje Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Toruniu – Delegatura w Bydgoszczy. Praktyką dotąd było, iż tego rodzaju eksponaty odkryte w pobliżu Bydgoszczy, po opracowaniu i skatalogowaniu przez pracownię archeologiczną, zazwyczaj trafiały do bydgoskiego Muzeum Okręgowego.

Znalazcy tak cennych eksponatów są dumni ze swojej działalności i liczą na dalsze sukcesy w odkrywaniu historii Pomorza i Kujaw. Już teraz planują kolejne wyprawy w okolice Niewieścina, Grabówka, czy Sławęcinka koło Inowrocławia, aby wzbogacić swoje zbiory i wiedzę na temat dawnych dziejów regionu. Wszystko zależy teraz od prac rolnych na polach, dlatego muszą dopasować się również do planów miejscowych gospodarzy – rolników.




-----------------



Jak wskazują historyczne przekazy, tamtejsze wzgórze powiązane jest ze starymi wierzeniami pogańskimi, zamieszkałych w tym miejscu Słowian.


Oj, dziwnie to brzmi....


ze starymi wierzeniami pogańskimi


czy nauka rozróżnia, nowsze i starsze wierzenia pogańskie?
raczej powinno być:  ze starymi wierzeniami - pogańskimi

albo bez "starymi" albo bez "pogańskimi"


tylko, że....


zamieszkałych w tym miejscu Słowian.

to jest bardzo dziwne - brzmi zupełnie jak: "ten Polak" o czym już pisałem


jakby Słowianie to nie my - i wtedy to "starymi" pasuje właśnie do tego zwrotu o Słowianach, a nie do pogańskiej wiary


Chętnie bym się też dowiedział, jakie to historyczne przekazy wskazują, bo takowych nie znam. Na pewno istnieją przypuszczenia naukowców co do tego ( i niekoniecznie trafione, bo na kult nie ma stricte żadnych dowodów), ale historyczne przekazy ??


mamy tu zbitkę:

Jak wskazują (coś wskazuje, że... )



historyczne 
stare

Słowianie



zupełnie jakby dotyczyło: starych historycznych czasów, kiedy tu jacyś Słowianie mieszkali


jak o kimś obcym, czyli  "ten Polak"... 





Zwracam uwagę: chodzi o miejscowości Topolinek i Topolno







A dr Siwiak mówi "do Topolina", czyli używa nazwy Topolin albo Topolino.
To zapewne przejęzyczenie...




















piątek, 10 czerwca 2022

"Ten Polak"

 

Nawiązując do swoich wcześniejszych uwag na temat zwrotu "ten Polak" jaki nagminnie stosuje się w  internecie 


min.:

media są robione na zasadzie:

"oni nie wiedzą jak media powinny wyglądać w ich normalnym kraju, więc nie wolno nam przekroczyć pewnego poziomu (patriotyzmu, miłości do Ojczyzny), a oni umrą w niewiedzy.... za to z kolejnych pokoleń usuniemy tę miłość kawałek po kawałku.... jak? usuwając gorącą miłość i dając w zamian miłość letnią, a potem miłość zimną, a potem to już tylko wrażenie.... zastępując kulturę narodową popkulturą światową, kalecząc język niewłaściwym akcentem no i literówkami - no i oczywiście podsuwając im pożądane przez nas wzorce.... na przykład o struganiu zamków z zapałek, a także używając zwrotów >>ten Polak<<, jak o kimś obcym, albo >> Europa Środkowo-Wschodnia<< zamiast Środkowa, byle się nie zorientowali...."


Pojęcie "mała ojczyzna" jest bardzo niebezpieczne

chodzi oczywiście o skupienie uwagi ludzi na najbliższym otoczeniu, regionie, nie na sprawach całego państwa, a więc także podział społeczny ("ten Polak" - a potem - "ten Kaszub", "ten gdańszczanin", "ten krakowianin")

Wdrożenie tego pojęcia do obiegu medialnego - społecznego świadczy o planach na przyszłość, czyli rozbicia państwa.



 polecam uważnej analizie poniższy wpis:


przedruk



Niemal żaden mieszkaniec Polski nie jest z pochodzenia Polakiem. Ciebie też to dotyczy


„Kiedy mówimy o Francuzach, Anglikach, Hiszpanach, rozumiemy przez to wszystkich mieszkańców tych państw” – pisał francuski podróżnik Hubert Vautrin, który odwiedził Rzeczpospolitą w drugiej połowie XVIII wieku. Kwestia, z pozoru oczywista, wymagała jego zdaniem wyłożenia, bo nad Wisłą, jak stwierdził, „było inaczej”.

Z dzisiejszej perspektywy łatwo zapomnieć jak niedawno zrodziło się w Polsce nowoczesne rozumienie narodu. Obecnie odruchowo przyjmujemy, że Polakiem jest ten, kto wychował się w polskiej kulturze, posługuje się językiem polskim i pochodzi z Rzeczpospolitej. W dobie przedrozbiorowej kryteria były jednak o wiele bardziej restrykcyjne.

Hubert Vautrin pisał ze zdziwieniem, że spośród wszystkich ludzi zamieszkujących państwo polskie za członków narodu, a więc Polaków, uważano tylko szlachtę.

Komentarz obcokrajowca nie wynikał z niezrozumienia sytuacji, z uprzedzeń. Podziały stanowe nad Wisłą faktycznie były wyjątkowo trwałe i fundamentalne. Zasadzała się na nich ideologia polityczna oraz cała organizacja państwa.

Naród czyli szlachta

Zdaniem historyka prawa prof. Wacława Uruszczaka reguły ustroju społecznego Rzeczpospolitej Obojga Narodów można zamknąć w zaledwie ośmiu punktach. Większość z nich odnosi się do określenia wyjątkowości i wyższości szlachty, a także – pełnego poddaństwa chłopów. Gdyby Polska XVII i XVIII stulecia miała konstytucję, jej głównym celem byłoby wykluczenie większości populacji z praw i podmiotowości.

Obywatelami byli tylko nobilitowani, kilka procent całego społeczeństwa. W opinii warstwy panującej nawet polskojęzyczni mieszczanie nie mieli akcesu do polskiej tożsamości. Z kolei przeważającej części mieszkańców kraju – a więc chłopstwa – nie uznawano nawet za pełnoprawnych ludzi, a tym bardziej Polaków.


Polak czyli pan, Polska czyli pańszczyzna

Sami polskojęzyczni chłopi tym bardziej nie twierdzili, że są Polakami. Dla XVIII-wiecznego wieśniaka słowa „pan” i „Polak” oznaczały to samo. Polakiem był ten, kto nim rządził i kto zmuszał go do nieustannej pracy. Pańszczyznę wieśniak utożsamiał z kolei – jak stwierdził chociażby etnograf prof. Jan Bystroń – z Polską.

Z perspektywy XXI wieku łatwo o zdziwienie biernością, a nawet wrogością ludności wiejskiej względem niepodległościowych postulatów i ruchu narodowego doby rozbiorów.

Dlaczego chłopi, podburzani przez austriackie władze, ochoczo przystąpili do krwawej rozprawy z ziemianami podczas tak zwanej rabacji galicyjskiej w 1846 roku? Dlaczego tak niewielu było ich w szeregach powstańców listopadowych i styczniowych, a ich zaangażowanie w insurekcję kościuszkowską miało znaczenie czysto wizerunkowe?

Odpowiedź nie jest trudna, jeśli weźmie się pod uwagę pojęcia, które przez całe stulecia kultywowali szlachcice. Polska elita celowo wpajała pospólstwu przekonanie o niższości i odmienności. Sama sprawiała, że chłopi uważali się za ludzi „tutejszych”, a nie polskich poddanych. I nie widzieli powodów, by walczyć za idee, które ich nigdy nie obejmowały.

„Chłopi w swojej masie bali się Polski niesłychanie”

Wincenty Witos, działacz ludowy i premier II Rzeczpospolitej, stwierdził stanowczo na kartach wspomnień, że nawet w latach jego młodości, u schyłku XIX stulecia, „o świadomości narodowej nie mogło być [na wsi] prawie żadnej mowy. Chłopi w swojej masie bali się Polski niesłychanie, wierząc, że z jej powrotem przyjdzie na pewno pańszczyzna i najgorsza szlachecka niewola”.

Dopiero XX wiek przyniósł w dziedzinie tożsamości narodowej zasadniczą rewolucję. Wypada jednak pamiętać, że przodkowie zdecydowanej większości z nas – dawni mieszczanie i chłopi, łącznie przodkowie przeszło 90% obecnych mieszkańców kraju – wcale nie czuli się Polakami. A nawet: nie mieli prawa się za nich podawać.

Przodkowie większości Polaków byli niewolnikami traktowanymi gorzej niż zwierzęta. O tym, jak wyglądało ich codzienne życie i jak nowożytna szlachta korzystała z nieograniczonej władzy nad chłopami przeczytacie w mojej nowej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021).

Powyższy tekst powstał w oparciu o tę właśnie publikację. Bibliografia i przypisy znajdują się w książce.



Kamil Janicki


Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Damy polskiego imperium, Pierwsze damy II Rzeczpospolitej, Epoka milczenia czy Seryjni mordercy II RP. Jego najnowsza pozycja to Damy Władysława Jagiełły (2021).







Pomieszana chronologia - znamy ten chwyt z wpisów do wikipedii 

[ przypomnę fragment z tamtego posta:

Moim zdaniem unikanie polskiej nazwy to zamierzone działanie autora.
Dodatkowe zamieszanie wprowadza pomieszanie chronologii.
Jesteśmy zwyczajni tego, że wydarzenia historyczne omawiane są w sposób chronologiczny - tego się spodziewamy i tak sobie odczytujemy teksty traktujące o historii.
Jeśli ktoś pobierznie czyta tekst, może źle zrozumieć treść, przez jej niechronologiczny układ.]






tryb teraźniejszy:

"...nie jest..."
"Kiedy mówimy"
"Obecnie"



Zaczynamy czytać wypowiedź od słów określających tryb czasu jako teraźniejszość: "Kiedy mówimy o Francuzach, ..." i jeszcze nie wiemy, że to cytat z odległej przeszłości, odczytujemy więc go zgodnie z trybem jaki najpierw ("...nie jest..." w pierwszym zdaniu) zastosował autor słów - jako teraźniejszość. 
Po cytacie autor robi współczesny wtręt, a potem znowu przytacza twierdzenia odnoszące się do odległej przeszłości.




„Kiedy mówimy o Francuzach, Anglikach, Hiszpanach, rozumiemy przez to wszystkich mieszkańców tych państw” 

Obecnie odruchowo przyjmujemy, że Polakiem jest ten, kto wychował się w polskiej kulturze, posługuje się językiem polskim i pochodzi z Rzeczpospolitej. 

Hubert Vautrin pisał ze zdziwieniem, że spośród wszystkich ludzi zamieszkujących państwo polskie za członków narodu, a więc Polaków, uważano tylko szlachtę.



tryb teraźniejszy:

"...nie jest..."
"Kiedy mówimy"
"Obecnie"

zauważ: "odruchowo" - czyli bez namysłu - czyli może błędnie, bo bez namysłu... 


to słowo "odruchowo" jest tu niepotrzebne, zdanie bez tego słowa lepiej brzmi - jest jasna i jednoznaczna informacja: 

Obecnie przyjmujemy, że Polakiem jest ten, kto wychował się w polskiej kulturze, posługuje się językiem polskim i pochodzi z Rzeczpospolitej. 


Najwyraźniej jednak autor uznał, że słowo to jest tu niezbędne, z jakiegoś powodu...




I to jest na wstępie artykułu, gdzie z reguły wykłada się tezy, a następnie przechodzi do udowadniania tezy  - w dalszej części artykułu. Spodziewamy się więc, że autor w dalszej części udowodni nam tezę ze wstępu, że:


Niemal żaden mieszkaniec Polski nie jest z pochodzenia Polakiem. Ciebie też to dotyczy

Kiedy mówimy o Francuzach, Anglikach, Hiszpanach, rozumiemy przez to wszystkich mieszkańców tych państw –  nad Wisłą „było inaczej”. 
(nie pasuje tryb - zdanie zaczyna się od trybu teraźniejszego, a kończy trybem przeszłym - ale lakoniczność wypowiedzi ujęta w cudzysłów "unieszkodliwia" tę nieścisłość, bo to co jest w cudzysłowiu, często traktujemy jako przybliżenie, zależnie od kontekstu wypowiedzi - MS)

Obecnie odruchowo przyjmujemy, że Polakiem jest ten, kto wychował się w polskiej kulturze, posługuje się językiem polskim i pochodzi z Rzeczpospolitej.



Po wstępie autor przytacza różne rzeczy z historii i generalnie ma na nie jakieś potwierdzenie - układ wypowiedzi wymusza na czytającym zgodę na poszczególne tezy i wątki - łącznie z tą pomieszaną chronologią na początku artykułu - jeśli ODRUCHOWO (bez zastanowienia) potraktuje ten artykuł jak każdy inny.

Bowiem odruchowo od swego krajana, usankcjonowanego prawem ("jakaś wyższa instancja dała mu prawo do publicznych wypowiedzi dla dobra narodu") nie spodziewamy się oszustwa kłamstwa manipulacji, działania w złej wierze.


Teza, że nie jesteś Polakiem, albo, że inni nie są Polakami współgra z nagminnym zwrotem: 
"ten Polak".

A więc - niestety, znowu miałem rację.


"ten Polak" jest to celowe działanie zmierzające do wynarodowienia i wyobcowania społeczeństwa - do osłabienia państwa.

Kto dba o Polskę?

Polacy! 

Kto jest Niemcem, Francuzem, Anglikiem - kto nie jest Polakiem - ten o Polskę nie dba, bo nie ma powodu dbać.




W średniowieczu może było inaczej, ale OBECNIE za Polaka uważamy KAŻDEGO, kto mówi po polsku, pochodzi z Polski i wychował się w kulturze polskiej. 

Wiedza o tym jest tak powszechna, że wręcz odruchowa.

 








Porównaj:





https://wielkahistoria.pl/niemal-zaden-mieszkaniec-polski-nie-jest-z-pochodzenia-polakiem-ciebie-tez-to-dotyczy/