Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podbój. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą podbój. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 stycznia 2024

Niemcy, a Ukraina

 



Gunnar Beck, 
poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia partii Alternatywa dla Niemiec (AfD)



Polityk ubolewał nad faktem, że niemiecki rząd jest "całkowicie zaangażowany we wspieranie Ukrainy", podczas gdy jego obywatele borykają się z trudnościami gospodarczymi.



"Nie pytajcie mnie, dlaczego nie zgadzam się z tą polityką, ale jest to po prostu opis faktów" – powiedział Beck.

 "Myślę, że niemieckiemu rządowi brakuje sprawności umysłowej. Oznacza to, że jeśli zdecydują się na taką politykę, będzie im znacznie trudniej zmienić kierunek niż jakiemukolwiek innemu rządowi. Myślę, że musimy powiedzieć, że widzimy to samo tutaj. Niemcy są zaangażowani, zdecydowali się zaangażować we wspieranie Ukrainy. Podejmują ogromny wysiłek propagandowy, aby to uzasadnić. (...) Nie sądzę, aby niemiecki rząd zmienił to stanowisko, chyba że podejście USA do wspierania Ukrainy, a także podejście UE ulegną zasadniczej zmianie.






Przywódca Alternatywy dla Niemiec Tony Chrupally powiedział:

"Jesteśmy tu, by zbudować nową Europę"; "dom z wielkim ogrodem, gdzie będą mogły bawić się dzieci, ale i z murem, za którym pozostaną wszyscy nieproszeni".


"Taka Europa będzie bezpiecznym miejscem" - powiedział.

a także: "Wojna na Ukrainie nie jest naszą wojną, potrzebujemy dyplomacji".

"Ukraina nie może wygrać tej wojny, musimy ją zatrzymać. Dziś Niemcy ponoszą jej konsekwencje" - dodał.



Nikomu zdolności umysłowych nie brakuje. 


Oni po prostu kłamią.


To niemcy stoją za wojną na Ukrainie, to jest w ich interesie.

 

Tak właśnie działa Wędrująca Cywilizacja Śmierci co opisałem na tym blogu.


Dlaczego rozwój – rozprzestrzenianie się - tego, co nazywamy cywilizacją przebiegało liniowo (w okresie kilku tysięcy lat) w przestrzeni, a nie skokowo?


Mówiąc to mam na myśli to, że za najstarszą cywilizację uznaje się starożytny Egipt, niektórzy wymieniają też Sumer, po czym cywilizacja ta traci na rzecz nowej cywilizacji, która pokazuje się na terenie Grecji, potem Rzym, Francja, Niemcy – i tu następuje rozejście się na minimum dwie gałęzie – Anglia i potem USA. Zaś ostatnie ośrodki cywilizacji: Anglia i niemcy w różnej konfiguracji walczą obecnie o prymat na świecie z USA.

Dlaczego w ogóle upadają cywilizacje?

Dlaczego kiedy upada cywilizacja, to jej poprzednia wersja nie wraca na arenę, tylko powstaje nowa, jeszcze bardziej oddalona geograficznie od tej pierwszej cywilizacji?

Zupełnie jakby cywilizacja była jakimś żywym organizmem, który kroczy poprzez tysiąclecia i pożera krainy na swej drodze, wypluwa je i idzie dalej...


Dlaczego oliwa płynie tylko w jednym kierunku, zaś kierunek wschodni jest zaniedbany?


Grecy, Rzymianie służyli jedynie jako mięso armatnie, pojazd transportowy, zaś siłą sprawczą, która ten pojazd napędzała i dawała mu kierunek to była zupełnie inna obca struktura.

Struktura zarządzająca, kontrolująca, kreująca.

Cywilizacja Śmierci przemieszcza się liniowo, cały czas postępując w stronę Polski, po drodze pożera, konsumuje inne krainy - skutecznie przemieniając ich mieszkańców w posłuszne sobie maszyny do zabijania...

Obecnie jej nosicielem w Europie są Niemcy. 
To z Niemiec wyszły dwie ostatnie krwawe wojny światowe i to Niemcy są beneficjentami jej działań.



I teraz właśnie ta "cywilizacja" konsumuje Ukrainę, zamieniając jej obywateli w mięso armatnie.

W ciągu 30 lat systemowo i skutecznie nastawiono Ukraińców przeciwko Rosji - prowodyrami zaś są wtajemniczeni w PRAWDĘ.

A PRAWDA jest taka, że życie na Ziemi powstało z inicjatywy inteligentnych/ej istoty - tu na blogu nazywam ją umownie Stwórcą, a ostatnio - Janem.

Janem z Kolna.


Tym wtajemniczonym półprawdę wyjawili - i udowodnili pokazując rozszabrowaną przez tysiąclecia technologią Stwórcy - tak, niemieccy prowodyrzy.

Półprawdę, bo fakt, że to Polska jest początkiem świata i że w Polsce znajdowal się tzw. Raj - to przed nimi zataili - jak uważam.

Ci pewnie wierzą, że cuda technologiczne leżą gdzieś na Syberii w mitycznej Tartarii, a żeby się do nich dobrać, muszą pokonać "głupich ruskich" co o tym nawet nie wiedzą...


Ukraińcy są trzebieni i Rosjanie też, żeby "przyszłym pokoleniom było łatwiej" ich opanować.


Siły zbrojne Ukrainy "niczym planowana przez UE armia europejska"


Walczące z inwazją Rosji siły zbrojne Ukrainy, wspierane przez koalicję państw zachodnich, są w rzeczywistości niczym planowana bezskutecznie dekadami przez władze Unii Europejskiej wspólna europejska armia - zauważa lizboński portal Observador


oni nie mieli zamiaru walczyć z Rosją swoją armią - oni mieli zamiar walczyć z Rosją rękami Polaków, Ukraińców i innych, których dałoby się skołować.


To samo miało być na Białorusi, Polska zaś czeka w kolejce, bo tu działa już niemiecka 5 kolumna i jej celem w pierwszym kroku  rozpad państwa...

Niemcy finansują, kosztem własnych obywateli - ale także poprzez struktury UE - wojnę Ukrainy z Rosją, to Niemcy są jej przyczynkiem.

Niemieccy obywatele  służyli jedynie jako mięso armatnie, pojazd transportowy, 





Raport Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii "Ukraine Support Tracker" pokazuje ilość pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej udzielonej Ukrainie przez kraje zachodnie (nie wszyscy są wymienieni)



To Niemcy wymogli uwolnienie swojego ukraińskiego polityka z rosyjskiego więzienia.
To Niemcy leczą na swój koszt różnych rosyjskich "opozycjonistów".
To Niemcy biorą udział w różnych "rozmowach pokojowych", gdzie robią wszystko, by zyskać czas na dozbrojenie się Ukrainy.
To Niemcy nadal nie podpisali z Polską traktatu pokojowego po II Wojnie Światowej i nadal nie zgadzają się na uregulowanie spraw granicznych.


To Niemcy tworzą ferment takimi artykułami, jak np. ten opisany w linku poniżej - i inne opisane na blogu - gdzie lansują różne tezy o rozpadzie granic.





Dlaczego "eksperci" uwzględnili czynnik islamski we Francji, a kompletnie go pominęli w przypadku Niemiec? Bo powyższa ekspertyza jest formą manipulacji.

Właśnie po tym pominięciu wpływów islamskich w niemczech, możemy rozpoznać autorów tego "opracowania" - to niemcy.

całe to opracowanie jest wyssane z brudnego palca i skierowane przeciwko Polakom, ma służyć urobieniu opinii w Polsce. Tak naprawdę ukazuje terytorialne roszczenia Niemiec w Europie.


I tak dalej i tak dalej...


Oczywiście Amerykanie też mają swoje interesy w tej wojnie.

Ja piszę o bezpośrednim zagrożeniu dla Polski, a takie stanowią Niemcy w Europie.


W PiS i w środowisku Gazety Polskiej odzywają się głosy, że mamy do czynienia z niemiecką agenturą. W zasadzie codziennie - od jesieni zeszłego roku - padają takie twierdzenia.


13 lat temu byłem jednym z niewielu, którzy ostrzegali o negatywnych wpływach niemieckich w Polsce, a zapewne jedynym, który poświęcił temu tematowi obszerne opracowanie.



Trzeba się przygotować na to, że Ukraina upadnie w ciągu najbliższych 2 lat - czy to kogoś przeraża, czy nie, tuszowanie rzeczywistości tej rzeczywistości nie zmieni.


Niezależnie od tego, trzeba Polski pilnować i jej obecnych granic na zachodzie i północy, bo rewizjonizm niemiecki podnosi łeb.



P.S. 


13.01.2024 


Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy'ego Brandta i stowarzyszenie Konferencja Ambasadorów RP wzywają do rozliczeń za domaganie się od Niemiec zadośćuczynienia za zbrodnie II wojny światowej - informuje w mediach społecznościowych poseł PiS Radosław Fogiel. 

Chodzi o plan, który ma rzekomo poprawić relacje polsko-niemieckie. Tyle że, jeśli zajrzymy w jego szczegóły, to wychodzi na to, że autorzy chcą wyrzucić uzasadnione roszczenia względem Polski do kosza.

W drugim z "filarów" autorzy planu piszą, że raport o stratach wojennych "nie może pozostać źródłem wiedzy o tym tragicznym rozdziale historii polsko-niemieckiej. Co zaproponowano w zamian? Grant naukowy. I uwaga... ma być on finansowany ze środków Instytutu Strat Wojennych a w jego zakres ma wejść m.in. "zakres i wysokość świadczeń ze strony niemieckiej, jakie otrzymała Polska w zakresie tzw. reparacji poczdamskich" - w tym także mienia nazistów, które pozostawili w zniszczonym przez siebie kraju!


"Treść tego dokumentu jest szokująca nawet jak na standardy tych zaprzańców (...) Polscy podatnicy mają sfinansować raport na temat „prywatnego niemieckiego mienia przejętego przez Polskę"

– komentuje w mediach społecznościowych poseł PiS Paweł Jabłoński.

Polityk apeluje, aby dobrze zapamiętać nazwy organizacji odpowiedzialnych za przygotowanie planu.

Jak wskazuje, dążą one "nie tylko do tego, aby nasz kraj nie dostał zadośćuczynienia należnego nam za wymordowanie 6 mln ludzi, zniszczenie tysięcy miast i wsi, zrabowanie majątku państwowego i prywatnego – ale BY POLSKA ZAPŁACIŁA ZA ROZLICZENIE SIĘ Z NIEMCAMI z tego, co okupanci pozostawili w Polsce".




Póki co, Koalicja 13 grudnia zaczyna szarpać państwo i z tym musimy sobie poradzić w pierwszym kroku.






Prawym Okiem: Rosyjski publicysta o PRL (maciejsynak.blogspot.com)


Prawym Okiem: Rozprzestrzenianie się cywilizacji (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Geert Wilders - prawica Holandii (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Geopolityczni eksperci ułożyli prawdopodobną mapę Europy 2035 roku. (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Geopolityczni eksperci ułożyli prawdopodobną mapę Europy 2035 roku - MOJA wersja... (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Brakująca mapa (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Armia europejska - A nie mówiłem? (15) (maciejsynak.blogspot.com)


Prawym Okiem: " zamachem stanu w Polsce, którego inicjatorem są Niemcy" (maciejsynak.blogspot.com)

Niebywały plan na relacje polsko-niemieckie. Chcą rozliczenia za to, co zostawili w Polsce naziści | Niezalezna.pl

Prawym Okiem: Nie boją się łamać prawo, bo... tu mają być Niemcy? (maciejsynak.blogspot.com)

piątek, 7 stycznia 2022

Chorasan i kolonialna budowa „Afganistanu”

 


przedruk 

trochę słabe tłumaczenie automatyczne


Chorasan i kolonialna budowa „Afganistanu”

  • Tariq Marzbaan


Ten esej dla Al Mayadeen English został przetłumaczony z niemieckiego i angielskiego na włoski przez Norę Hoppe.


Bez znajomości historii nie można zrozumieć dzisiejszego świata... Dla większości ludzi, zwłaszcza ludzi Zachodu, „Afganistan” pozostaje ciemną zagadką. Ale enigmatyczny charakter tego konstruktu był kultywowany … i nadal jest, ponieważ odpowiednio reprezentuje trwały romantyczny mit kolonialny o dziczy zamieszkanej przez śmiałych barbarzyńców.

Zanim w następnych esejach zajmę się obecną sytuacją w Afganistanie i Azji Środkowej, chciałbym najpierw przedstawić podstawowe tło historyczne w regionie, aby umożliwić lepsze zrozumienie złożonych okoliczności, które mają na niego obecnie wpływ...



CZĘŚĆ I. 

Rozdział 1



Klątwa kolonializmu.

Ideologia kolonializmu zawsze dążyła do oddzielenia skolonizowanych narodów od ich rodowych i cywilnych zasobów, aby podporządkować je i zdominować - nie tylko ekonomicznie i politycznie, ale także kulturowo, intelektualnie i psychologicznie. Zgodnie ze swoją maksymą „dziel i rządź”, kolonialiści na całym świecie zakreślili granice na swoją korzyść; podzielili kraje i regiony, zmienili ich nazwy i zrekontekstualizowali . Te „ rekontekstualizacje ”„Kształtowali następnie poglądy mieszkańców państw kolonialnych… a poglądy te były i nadal są przekazywane całemu światu poprzez różne media, publikacje i kanały edukacyjne. narody - - zostały również zaadoptowane przez większość skolonizowanych społeczeństw, które od tej pory zaczęły widzieć siebie oczami kolonizatorów...

W ten sposób sfabrykowane zostały fałszywe tożsamości * – na poziomie etnicznym, narodowym, a nawet indywidualnym. (Pojęcie „egzotyki” w społeczeństwach kolonialnych jest tego dobrym przykładem… ale jest to temat, który zasługuje na osobny esej).

Dlatego ważne jest, aby mieszkańcy regionów, w których kolonializm do dziś niszczą rdzenną kulturę (kolonializm nie należy tylko do historii!) Uświadomili sobie te okoliczności i zbadali przyczyny i korzenie ich fałszywej tożsamości. podatki.

Dyskurs tożsamości jest od dłuższego czasu dominującym tematem dla wielu naukowców, zajmujących się nie tylko dziedziną sztuki i kultury, ale także polityki, socjologii, psychologii i filozofii.

Jednym z regionów, gdzie interwencje kolonialne wywarły znaczący wpływ na historię, geografię, kulturę, mentalność i ostatecznie na życie ludzi, jest Afganistan.



Nazwa i konstrukcja „Afganistanu”

Naród i kraj „Afganistan” z obecnymi granicami i konstytucją istnieje w rzeczywistości zaledwie od około 100 lat…

Jednak międzynarodowi historycy i badacze przytaczają „1747” jako rok oficjalnego założenia Afganistanu. W tym samym roku, Pasztun-chan z plemienia Abdali z Kandaharu został koronowany na króla i jest uważany za „ojca współczesnego państwa Afganistanu”. Nazywał się Ahmad Khan Abdali , później znany jako Ahmad Shah Dorrani .

Ale kiedy Ahmad Shah został wybrany na króla Pasztunów, nazwał się królem Chorasan, a nie królem Afganistanu. W tym czasie nie było kraju, nie było państwa o nazwie „Afganistan”. Jeśli Pasztunów chciał własne królestwo z właściwą nazwą, to oni nazwali go „ Pashtunestan ”, a nie Afganistan, ponieważ „ Afghan / Afganistan ” były imiona zagraniczne dla Ahmad Khan i wszystkich innych Pasztunów, nadane im przez nie- Pasztunów .

Ahmad Shah pierwotnie zamierzał rządzić całym Wielkim Iranem, w tym Chorasanem, i ostatecznie rozszerzyć swoje imperium dalej na wschód do Indii i dalej na północ poza Oksus. Ale w końcu dotarł tylko do Meszhedu na zachodzie i Amu-darii (Oxus) na północy. Koncentrował się głównie na podboju Indii… [Czytaj więcej później].




Wielki Iran



„Afganistan” był kiedyś nazwą obszaru w górach Sulaiman, który dziś rozciąga się między Afganistanem a Pakistanem. Było to oznaczenie obszaru, na którym mieszkała większość Afgańczyków (Pasztunów) i nie miała statusu państwa ani kraju. Ten „Afganistan” zawsze był częścią Wielkiego Imperium Irańskiego, aż do końca Imperium Safawidów lub pod hegemonią / wpływem innych dominujących imperiów na północy i wschodzie, takich jak Maurya, Kusana czy Mogołów.

Pasztunowie byli nazywani „ Afgańczykami ” przez perskojęzycznych mieszkańców Wielkiego Iranu (i „ Patan ” przez Indian), a ich obszar plemienny „ Afganistan ”. 



Nazwa „ Afghan ” występuje w formie apagan , aughan w Avesta ( zaratusztriańskie teksty religijne) oraz w Rigwedzie (wedyjskie hymny sanskryckie).

Jeśli chodzi o pochodzenie plemion Pasztunów - kiedy i skąd przybyli do swojej obecnej ojczyzny - istnieją liczne publikacje badaczy indyjskich, rosyjskich i europejskich, a także wiele mitów i legend zapoczątkowanych przez samych Pasztunów. W każdym razie teorie na ten temat bardzo się różnią. [Listę lektur przedstawiam na końcu części I tego eseju].

Trzeba też powiedzieć, że teksty w afgańskich podręcznikach do historii, brytyjskie publikacje i wpisy w Wikipedii należy na ogół traktować z przymrużeniem oka, ponieważ Afgańczycy i Brytyjczycy mają swoje własne programy i narracje polityczne i ideologiczne („kolonializm” po brytyjskiemu to: „zapewnić dominację” dla Pasztunów).

Chciałbym również zwrócić uwagę, że Wikipedia wydaje się być pierwszym przystankiem dla wielu zapracowanych dziennikarzy, którzy szukają tematów, o których niewiele wiedzą… Szczególnie zwróciłem na to uwagę w kilku ostatnich artykułach na temat Afganistanu. (Wikipedia może być przydatnym narzędziem do sprawdzania dat, wydarzeń i nazwisk, ale jeśli chodzi o informacje ideologiczne, polityczne i historyczne, jest nie tylko niewiarygodnym źródłem, ale często cenzuruje lub zniekształca prawdy, aby służyć programom niektórych potężnych instytucji lub konkretną ideę/ideologię).

Historycy i badacze afgańscy, a w większości historycy i badacze międzynarodowi, mają tendencję do używania terminów „ Afganistan ” i „ Afgańczycy ”, odnosząc się do historii regionu we wszystkich okresach sięgających czasów prehistorycznych. To nieuchronnie prowadzi do wypaczenia i niezrozumienia historii i nadaje fałszywą legitymizację nazwie „Afganistan”… tak jakby Afganistan, ze swoimi obecnymi granicami i konstytucją, zawsze istniał w tej formie. Być może badacze akademiccy mają własne uzasadnienia naukowe i kryteria. Ale wiadomo też, że wiele tekstów jest pisanych w kontekście politycznym i ideologicznym, więc modyfikują historię zgodnie z panującymi okolicznościami politycznymi…„Historia piszą zwycięzcy” .

To Brytyjczycy wprowadzili i rozpowszechnili termin „ Afganistan ” dla kraju i stanu oraz termin „ Afgańczyk ” dla całej populacji Chorasan, zanim Pasztunowie użyli tych terminów. Wszyscy władcy pasztuńscy używali nazwy Khorasan dla swoich terytoriów aż do połowy XIX wieku.

Dopiero Amir Abdul Rahman (1880-1901) przez korupcję przyjął nazwę „Afganistan” dla swojego państwa i sam ją przyjął – bez zgody ludu, bez żadnej oficjalnej legitymacji i bez poszanowania międzynarodowych zasad i przepisów. czasu.

W 1919 r. Traktat Rawalpindi uznał niepodległość Afganistanu od rządu brytyjskiego i ustanowił nazwę „Afganistan” na arenie międzynarodowej.

W 1935 r., za namową króla Rezy Chana (znanego również jako Reza Shah Pahlavi), parlament Teheranu podjął decyzję o ustanowieniu międzynarodowej nazwy „Iran” dla kraju, który do tej pory był znany na Zachodzie jako „ Persja ”. Ale zanim ten zamiar został oficjalnie ogłoszony, Reza Khan chciał uzyskać zgodę rządu afgańskiego, obawiając się, że strona afgańska, a zwłaszcza ludność, będzie legalnie przypisywać sobie nazwy „Iran” i „Khorasan”.

Afgański król Zaher Khan z radością przyjął ten ruch „Persów” i zrezygnował z nazwy „Iran” dla Afganistanu – coś, co zostało skrytykowane przez afgańskie niepasztuńskie elity.

Powód, dla którego nazwa kraju lub państwa (i język perski) była wtedy i nadal ma tak duże znaczenie dla wykształconych niepasztunów zajmujących się polityką i kulturą, ma związek z tożsamością narodową (dotychczas nieistniejącą) i z ciągłym niepasztunowskim oporem przeciwko wysiłkom państwa (pasztunów), by narzucić im tożsamość inną niż ciągła „perska/irańska” (która rozwijała się przez tysiąclecia), której zawsze czuli częścią.




* porównaj - "wspólna świadomość narodowa":

Takim neologizmem może być stwierdzenie "wspólna świadomość narodowa".

Nie, to nie to samo co "świadomość narodowa".


Termin "świadomość narodowa" sam w sobie jakby się definiuje jako coś wspólnego, bo odnosi się do jakiejś społeczności, zbiorowości ludzkiej, w związku z czym nie ma potrzeby precyzowania, że jest to "wspólna" świadomość jakiejś grupy ludzi. To się rozumie samo przez się.

Ale już w podręczniku dla zbójów - o, to co innego!

Termin "wspólna świadomość narodowa" związany jest z techniką łączenia podbijanej społeczności z własną społecznością.

Ten termin dotyczy więc co najmniej dwóch różnych "świadomości narodowych" - własnej i obcej.

W Polsce stosuje się to poprzez uporczywe powtarzanie w przestrzeni medialnej, głównie w internecie (przede wszystkim fora) pozytywów o niemcach lub Niemczech.


więcej tutaj:

Bachus






TARIQ MARZBAAN

 Urodził się w Kabulu w 1959 roku, gdzie mieszkał do 1982 roku, kiedy wraz z częścią rodziny schronił się w Peszawarze w Pakistanie, a następnie w Niemczech, gdzie po latach uzyskał obywatelstwo. Obecnie mieszka w Azji Południowo-Wschodniej. Posiada tytuł magistra literatury perskiej i filologii germańskiej, a także kontynuuje samodzielne studia z zakresu geopolityki, historii i kolonializmu. Pracował jako rysownik polityczny, artysta, badacz wiadomości i tłumacz, montażysta filmowy, scenarzysta. Wyprodukował i wyreżyserował swój dokument-esej o emigracji „Ptak burzowy”, który był prezentowany na międzynarodowych festiwalach. Publicysta Al Mayadeen English.

„Ziemia Pustkowia to kraina bez przestrzeni i bez czasu, wizja miejsca niczyjego, które swoją ciemnością burzy wszelką nadzieję, w której mieszkańcy walczą w klimacie rozpaczy i duszności”.

  • Angelo De Sio, w swojej analizie „The Wasteland”, wiersz TS Eliota





Jest to część pierwsza artykułu, pozostałe należy wyszukać pod poniższym linkiem:







https://en.wikipedia.org/wiki/Greater_Khorasan

https://pl.wikipedia.org/wiki/Chorasan








środa, 19 maja 2021

O zachodnich metodach podboju


Bardzo dobry tekst białoruskiego parlamentarzysty o inżynierii społecznej i zachodnich metodach podboju.







przedruk - tłumaczenie przeglądarki

19 MAJA 2021



Andrey Savinykh

Eksport demokracji ma w rzeczywistości na celu wzmocnienie dominacji Zachodu



Oficjalni przedstawiciele krajów kolektywnego Zachodu bardzo aktywnie, a nawet agresywnie, realizują jeden ważny dla nich cel polityczny - przedstawić swoje kraje jako standard demokratycznego rozwoju społeczno-gospodarczego, który powinny być naśladowane przez inne kraje. Jednocześnie uparcie narzucają przekonanie, że jest to jedyna droga do dobrobytu i rozwoju społecznego.


To nie prawda! 

Mówiąc dokładniej, jest to umiejętnie skonstruowane kłamstwo, którego celem jest zachowanie politycznej i ekonomicznej dominacji Zachodu poprzez mechanizmy inżynierii społecznej.


W tym miejscu chciałbym przypomnieć słynne zdanie: Timeo Danaos et dona ferentes - „Bój się Danaanów, którzy przynoszą prezenty”. Po raz pierwszy pojawia się w wierszu Wergiliusza Eneida. Stosuje się go, gdy prezent lub dobry uczynek stwarza potencjalne zagrożenie dla odbiorcy tej wyimaginowanej pomocy.


Trudno jest skłonić ludzi do uwierzenia w 100% kłamstwo. Ale powiedz swoim słuchaczom półprawdę, a dużo łatwiej będzie załatwić sprawę. Ta zasada jest stosowana przez zachodnich propagandystów.

Przyjrzyjmy się więc krok po kroku, jak to działa w czasie i etapach.


Na całym świecie istnieje bardzo rozpowszechniony pogląd, że uczenie się i wdrażanie najlepszych praktyk jest dobre. Ta teza wygląda na rozsądne podejście, które pozwala wykorzystać zgromadzoną już wiedzę i zwiększyć swój poziom rozwoju. [czyli powtarzanie po innych! - będzie o tym tutaj też - Phersu ]

Ta logika jest sztucznie wykorzystywana, aby nadać legitymację i pożądanie głównemu narzędziu inżynierii społecznej - „świętej” misji Zachodu, polegającej na szerzeniu demokracji.


Zastępowanie pojęć i pojęć jest używane jako sztuczka. Wszyscy znamy przykłady udanych realizacji procesów biznesowych. Dużo czytaliśmy o udanym wdrożeniu technologii lub poszczególnych czynnościach administracyjnych. Świat jest pełen takich przykładów.

Ale dlaczego te idee są przenoszone do praktyk społecznych? Nie ma powodu! 

W rzeczywistości, gdy mówimy o doświadczaniu zmian zachodzących w procesach społecznych, powinniśmy mieć świadomość, że wszelkie dostosowania muszą być bardzo ostrożnie wpisane w strukturę każdego konkretnego społeczeństwa, biorąc pod uwagę już istniejące instytucje i tradycje. Konieczne jest także uwzględnienie mentalności, stereotypów postrzegania rzeczywistości, w tym koncepcji sprawiedliwości i akceptowalności, które ukształtowały się na przestrzeni wieków w kulturach narodowych.

Polityczna, gospodarcza i kulturowa organizacja społeczeństwa jest unikalnym produktem rozwoju, który zawiera setki wzajemnie wpływających czynników. Tak, z reguły ten system w wyniku długiego procesu historycznego nie jest doskonały. Ten system trzeba rozwijać, robiąc to w sposób przemyślany i stopniowy, ale lepiej robić to samodzielnie iw interesie własnego kraju. Błędy prowadzą do poważnych strat, czasem bardzo bolesnych.

Wydaje się, że tradycje demokratyczne jako nowe praktyki społeczne można z powodzeniem rozwijać od wewnątrz, ale nie można ich przenosić z zewnątrz!

Kolejną fałszywą tezą jest twierdzenie, że dzięki wykorzystaniu zaawansowanego doświadczenia można znacznie przyspieszyć procesy rozwoju społecznego. Ale w rzeczywistości możliwe jest przyspieszenie rozwoju technologicznego, a nie społecznego.

Tak, rzeczywiście, widzimy historyczne przykłady bardzo szybkich zmian w krajach. Ale prawie zawsze przyczyny tych zmian rozwijały się w społeczeństwie latami, jeśli nie dziesięcioleciami, lub kraj stał w obliczu poważnego zagrożenia, takiego jak obca inwazja lub katastrofa.

Ludzkość nadal bardzo słabo rozumie, jak można zarządzać tempem zmian społecznych. Jeśli obserwujesz stosowanie metod inżynierii społecznej, najprawdopodobniej spotkałeś się z zachodnimi strukturami, które organizują kolorowe rewolucje w krajach trzeciego świata.

W rzeczywistości nigdy nie wiedzą, dokąd zaprowadzi ich interwencja. Na losach ludzi z krajów rozwijających się, pod pozorem pięknych haseł związanych z postępem, przeprowadzane są społeczne eksperymenty, czasem bardzo krwawe.

Doświadczenia 20 lat kolorowych rewolucji pokazały, że zwykłym skutkiem takiej interwencji jest z jednej strony umocnienie pozycji zachodniej metropolii, z drugiej konflikty zbrojne, akty terroru i zubożenie ludności w krajach docelowych.

W krajach o niepewnych tradycjach państwowych i instytucjach społecznych metody inżynierii społecznej i interwencji zewnętrznej są szczególnie destrukcyjne. Nie musisz daleko szukać przykładów. Libia jest bardzo żywą ilustracją tej tezy.

W 2010 roku Libia była jednym z najlepiej prosperujących krajów Afryki Północnej. Krajowy PKB rósł o 4,2% rocznie, średnia pensja sięgała około 1000 USD, a zasiłek dla bezrobotnych 750 USD miesięcznie. Rząd centralny zapewnił stosunkowo wysoki poziom opieki zdrowotnej i edukacji, przeznaczył dotacje na podstawowe artykuły spożywcze i benzynę. Ponadto biedni obywatele otrzymali ukierunkowaną pomoc.

Po obaleniu i zabiciu Kadafiego kraj nie tylko pogrążył się w zniszczeniu i chaosie wojny domowej, ale także rozpadł się na kilka części. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki około 30 miliardów dolarów, według najbardziej konserwatywnych szacunków, zniknęło z zachodnich banków.

Konkluzja: według Komisji Praw Człowieka ONZ tylko pod koniec 2012 roku - od 10 tys. do 15 tys. zgonów. W tym samym roku, według Komisarza ONZ ds. Uchodźców, liczba przymusowych migrantów przekroczyła 180 tys. osób i co roku rośnie. Nikt nie wie, ile osób faktycznie zginęło! A co najważniejsze, kraj nie ma perspektyw na przyszłość.

Ale handel ropą, jedynym płynnym zasobem Libii, jest obecnie w pełni kontrolowany przez międzynarodowe koncerny amerykańskie.


UWAGA - poniższe zgodne jest z moimi obserwacjami, co do metod zachodu opartych o wymianę pokoleń! - MS


Paradoksalnie, problemy ludzkiej percepcji otwierają drogę dla inżynierii społecznej.

Kiedy patrzymy na procesy społeczne z osobistego punktu widzenia, subiektywnie oceniamy szybkość tych procesów, korzystając z kryterium naszego czasu fizycznego, czasu trwania naszego życia.

Każdy proces, który zajmuje znaczną część twojego życia, wydaje się niedopuszczalnie długi, a zatem nieskuteczny. Ale to jest pułapka myślenia. Czas społeczny, czyli czas rozwoju złożonych systemów społecznych, płynie z różną prędkością. To, co jest pół życia dla człowieka, bo proces historyczny to tylko jedna chwila.

Ale ludzie chcą uzyskiwać wyniki tu i teraz. W rezultacie ignoruje się potrzebę przemyślanego i stopniowego podejścia do rozwoju. Zasady rozwoju zaczynają wydawać się proste i uniwersalne. Jak w świecie technologii.

Jednocześnie całkowicie przesłonięty jest prosty pomysł: 

w tak delikatnym obszarze, jakim jest rozwój polityczny i społeczny, niezwykle niebezpieczne jest poleganie na opinii ekspertów zewnętrznych, którzy nie ponoszą osobistej odpowiedzialności za rezultat wobec lokalnej społeczności. Ich obszar odpowiedzialności jest ograniczony wymaganiami sponsorów, którzy z reguły finansują ten czy inny projekt z zupełnie innych, często ukrytych motywów.


W praktyce zwolennicy inżynierii społecznej stosują strategię wieloetapową w celu uspokojenia uwagi i zasłony dymnej.


Pierwszym krokiem jest udzielenie krajowi docelowemu pomocy doradczej, w tym w zakresie procedur technicznych, stosowanych praktyk zarządzania, transferu technologii, co pozwala na osiągnięcie lokalnych pozytywnych efektów na poziomie sektorowym.

Drugim krokiem jest to, że w oparciu o pozytywne doświadczenia wzmacniane jest zaufanie, a w strukturach samorządowych tworzone są grupy funkcjonariuszy zainteresowanych rozszerzaniem pomocy międzynarodowej. Tak powstają grupy wsparcia kompradorów.

Trzeci krok polega na tym, że krajowi „proponuje się” zróżnicowany i wielopoziomowy program współpracy międzynarodowej, który w rzeczywistości w dużej mierze opiera się na priorytetach krajów-darczyńców, monitorowany i pielęgnowany przez ekspertów z krajów-donatorów. Program ten stopniowo zaczyna się rozprzestrzeniać na kwestie polityczne i społeczne.

Czwarty krok to początek szeroko zakrojonego przeformatowania struktury społecznej społeczeństwa i tworzenia zakładek instytucjonalnych wzmacniających zależność kraju od metropolii.


Rozwój i wzmacnianie instytucji demokratycznych na wzór modeli zachodnich jest głównym tematem wysiłków na rzecz reformy społecznej krajów trzeciego świata.

Zachodni eksperci już dawno zaczęli wykorzystywać „eksport demokracji”, tak jak kiedyś przedstawiciele III Międzynarodówki próbowali wyeksportować socjalistyczną rewolucję.

Można z tego wyciągnąć jeden bardzo ważny wniosek - każda pomoc doradcza z Zachodu zawiera wbudowaną „zakładkę”, która działa na rzecz zachowania dominującej pozycji zachodniej metropolii. 

Nikt nie jest zainteresowany tworzeniem niezależnego konkurenta. Celem jest zawsze pozyskanie partnera zależnego, od którego będzie można otrzymać więcej zasobów niż jemu dać.


Chcę podkreślić - nawet nie niszczyć, ale osłabiać (choć czasami osiąga się to barbarzyńskimi metodami) i uzależniać! Tu, nawiasem mówiąc, kryje się „marchewka” dla kompradorów działających w interesie metropolii. 


Zaczynają rozumować:

 „Tak, to oczywiste, że mój kraj przegra, ale ja osobiście będę w korzystnej sytuacji”.


To główny, ostateczny i jedyny znaczący cel tzw. misji cywilizacyjnej Zachodu - poprzez wykorzystanie metod propagandy i socjotechniki w celu osłabienia konkurentów i zapewnienia zachowania ich dominującej pozycji.


Mam nadzieję, że moje słowa będą ostrzeżeniem dla idealistów, bo nie bez powodu popularna mądrość mówi:

„Ostrzeżony jest uzbrojony!”





Savinykh Andrei

Okręg wyborczy: Chkalovsky № 96


Przewodniczący Stałej Komisji Spraw Międzynarodowych


Członkostwo w stałych delegacjach w organizacjach międzyparlamentarnych, komisjach międzyparlamentarnych, grupach roboczych Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentami państw obcych:


Deputacja Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi do Zgromadzenia Parlamentarnego Związku Białorusi i Rosji
Delegacja Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi do Zgromadzenia Parlamentarnego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie
Grupa Robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. współpracy z Parlamentem Islamskiej Republiki Iranu
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentem Republiki Iraku
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentem Islamskiej Republiki Pakistanu
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego im. Republika Białorusi w sprawie współpracy z Parlamentem Konfederacji Szwajcarskiej
Grupą Roboczą Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. współpracy z parlamentem Republiki Turcji



https://www.belta.by/comments/view/eksport-demokratii-v-realnosti-natselen-na-ukreplenie-dominirovanija-zapada-7779/

http://house.gov.by/en/deputies-en/view/savinykh-andrei-1110/




wtorek, 25 października 2016

Ukraińcy są w rzeczywistości Niemcami?



Ukraińcy są w rzeczywistości Niemcami? Sekret ukraińskiej dywizji Waffen-SS

Autor: Kamil Janicki | 20 września 2012 | 23,237 odsłon


W ramach Waffen-SS utworzono kilkadziesiąt mniejszych i większych oddziałów sojuszniczych, złożonych z przedstawicieli niemal wszystkich narodów Europy. Najwięcej kontrowersji zawsze budziło powołanie ukraińskiej dywizji „Galizien”. Czy Niemcy byli aż tak zdesperowani, by werbować znienawidzonych przez siebie Słowian? A może po prostu… nie uważali Ukraińców za Słowian?

Na przestrzeni wojny, kiedy nazistowskie imperium stopniowo poszerzało swoje granice, Niemcy stawiali czoła coraz większym problemom ludnościowym. Sama Rzesza liczyła niespełna 70 milionów mieszkańców. Zdecydowanie zbyt mało, by zapewnić sobie zupełną kontrolę nad całym kontynentem. Na szczęście nazistowska ideologia pozwalała na wykorzystywanie dla niemieckich potrzeb innych Aryjczyków.




Plakat werbunkowy zachęcający do wstępowania do dywizji Waffen-SS „Galizien”.









Łatwo było wykazać – w myśl niemieckiej pseudonauki – że Aryjczykami są Norwegowie, Szwedzi, Duńczycy czy Szwajcarzy. Nie było też większych problemów z włączeniem do germańskiej rodziny Francuzów. Na tym jednak się nie skończyło. Urząd werbunkowy SS, kierowany przez Gottloba Bergera, dostał zadanie poszukiwania germańskiej krwi w całej Europie!

To właśnie zatrudnieni w nim eksperci uznali Estończyków za lud zgermanizowany, a Łotyszy za częściowo germański (choć już Litwini dostali etykietę „spolonizowanych” podludzi). Także Bośniaków określono mianem ludu „gotyckiego”, pochodzącego od Persów. Takie wnioski pozwoliły na sformowanie łotewskich, estońskich i bośniackich oddziałów Waffen-SS. Z perspektywy samych esesmanów wszystko to były jednostki germańskie, a nie cudzoziemskie. Bardzo podobnie sprawa miała się z Ukraińcami.

Głównym architektem utworzenia ukraińskiej dywizji Waffen-SS był Otto von Wächter – nazistowski aparatczyk narodowości austriackiej, który od lutego 1942 roku pełnił funkcję gubernatora dystryktu galicyjskiego Generalnego Gubernatorstwa. Już sam fakt utworzenia takiego dystryktu odzwierciedlał popularną wśród nazistów opinię na temat Galicji i jej mieszkańców.
Polacy uważali Galicję za sztuczny twór utworzony jako usprawiedliwienie dla rozbiorów Rzeczpospolitej pod koniec XVIII wieku. Naziści spoglądali na tę kwestię zupełnie inaczej. Jak wyjaśnia Christopher Hale w książce „Kaci Hitlera. Brudny sekret Europy”, eksperci Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS byli przekonani, iż około 25 procent populacji Rusinów (to jest Ukraińców) posiada znaczną ilość germańskiej krwi

Te 25 procent miało zamieszkiwać właśnie w Galicji: dawnym kraju koronnym Austrii, który w opinii nazistów cieszył się „niemiecką” państwowością już od średniowiecza. Dzięki temu Galicję można było uznać za obszar na którym należało jedynie rozbudzić prawdziwą, niemiecką tożsamość ludności, która błędnie uważała się za Ukraińców.

Szef SS, Heinrich Himmler, poparł taką wizję, a nawet zdołał przekonać do niej Hitlera. Ten zresztą co do idei także się z nią zgadzał – w końcu był Austriakiem i jako taki widział w Galicji utraconą prowincję.

Tak właśnie wyglądali "aryjscy" Ukraińcy ze Stanisławowa.
Tak właśnie wyglądali „aryjscy” Ukraińcy ze Stanisławowa.

Na terenie dystryktu galicyjskiego Generalnego Gubernatorstwa można było rozpocząć rekrutację, ale pod jednym, ścisłym warunkiem. Himmler i Hitler zgodzili się na utworzenie dywizji galicyjskiej, ale nie ukraińskiej. I wbrew powszechnej opinii właśnie taką dywizją była SS-Galizien. Himmler zabronił wręcz używania takich określeń jak „dywizja ukraińska” czy „naród ukraiński” – zarówno w rozmowach, jak i dokumentach.

W nazwie nowej dywizji, której formowanie rozpoczęto w pierwszych miesiącach 1943 roku, nie było wzmianki o Ukrainie, jej członków określano mianem Galicjan i nawet symbol oddziału zupełnie odcinał się od ukraińskich tradycji. Jak pisze Christopher Hale, gubernator Wächter zadecydował, że dywizja będzie używała starego austriackiego symbolu Galicji, złotego lwa, a nie ukraińskiego godła narodowego – tryzuba.

Otto von Wächter u zwyczajnej ukraińskiej rodziny. W wolnych chwilach ten Pan planował jak by tu zlikwidować naród ukraiński i mordował tysiące Żydów…
Otto von Wächter u zwyczajnej ukraińskiej rodziny. W wolnych chwilach ten Pan planował jak by tu zlikwidować naród ukraiński i mordował tysiące Żydów…

O dziwo sami Ukraińcy nie spostrzegli się, że proponowana im „własna” dywizja ma na celu przyspieszenie likwidacji narodu ukraińskiego, a nie wzmocnienie jego pozycji w ramach hitlerowskiego imperium. Himmler przyznał zresztą, że zadaniem 14 Dywizji Grenadierów SS „Galizien” jest zapoznanie ludności ukraińskiej z pojęciem bycia Niemcami.

Mimo to podczas miesięcznej rekrutacji zgłosiło się – bagatela – 81 999 Ukraińców. Chłopaków gotowych oddać życie za Hitlera i za… Galicję.

Źródło:









piątek, 1 sierpnia 2014

Rozkład państwa przebiega w czterech etapach




Jesteśmy tuż przed 4 etapem. Pompowanie Wybawcy...

Dotychczas trzymany w zamrażarce Janusz Mikke otrzymał poparcie.

Czyż nie pisałem o tym już dawno temu?


http://maciejsynak.blogspot.com/p/nadal-aktualne-uprkartuzypl.html



O 4 etapie:
Z wykładu Jurija Bezmienowa, rosyjskiego dysydenta zbiegłego na zachód w latach osiemdziesiątych.

Rozkład państwa przebiega w czterech etapach:



1.   Demoralizacja – 15-20 lat

2.   Destabilizacja – 2-5 lat

3.   Kryzys – ok. 2 miesięcy

4. „Normalizacja” (przez obce wojska, opozycjonistę - „lidera-zbawcę”)



 


Wywiady zostały zrealizowane jeszcze za ZSRR w latach '80-tych, wiemy co się wydarzyło później na świecie ( tzn. USA jeszcze nie upadły, za to upadł(?) Związek Radziecki.......).
Zastanawiające i niepokojące jest, że ten człowiek opisuje to, co powszechnie obserwujemy w Polsce.


Jak i w całym świecie zachodnim.


Wszystkie powyższe wywiady, prelekcje mają jedną wspólną cechę – tłumaczą nam, że za kolorowym światem czasopism i telewizji chowa się przemyślany plan demoralizacji i destabilizacji państwa. 


Są takie opracowania, strategie – opracowane już wieki temu (13 zasad Sun Tzu) , a tylko doprecyzowane na przestrzeni ostatnich stu lat. I tylko od nas zależy, czy je rozpoznamy....
 


 
Na koniec cytat z Jurija Bezmienowa:


„W dzisiejszym świecie, jeśli jesteś neutralny, już jesteś wrogiem swojego kraju.
Musisz aktywnie stanąć po stronie swojego kraju, czyli po właściwej stronie.”





SZCZEGÓŁY:

http://chomikuj.pl/astromaria/Filmy+dokumentalne/Jak+napa*c5*9b*c4*87+na+pa*c5*84stwo+-+Jurij+Bezmienow
 
       
http://werwolfcompl.blogspot.com/p/xi.html




sobota, 3 września 2011

Czwarty etap w tym roku?

.



4 etapy podboju państwa:



1. Demoralizacja – 15-20 lat

2. Destabilizacja – 2-5 lat

3. Kryzys – ok. 2 miesięcy

4. „Normalizacja” (przez obce wojska, „lidera-zbawcę”)





"Tymczasem, PKW pracuje na pełnych obrotach nad ustawieniem składu zawodników, którzy zagrają w meczu o mandaty. Po skandalach z rejestracją Obywatelskich List Wyborczych Komitetu Nowego Ekranu, gdzie sam Sąd Najwyższy postawił do pionu harcowników z PKW, mamy wysyp kolejnych skandali. Marek Król, startujący do Senatu z list komitetu „Obywatele do Senatu“ stał się niewidzialny dla arbitrów z komisji warszawskiej. Złożył w terminie ustawowym 2 500 podpisów, były kamery reporterskie filmujące zdarzenie i pieczęcie urzędów potwierdzające fakt złożenia kart w komisji, ale dla urzędników-sędziów nie istnieje. Komitet Wyborczy Wyborców Romana Sklepowicza wniósł skargę do Sądu Najwyższego przeciwko PKW i zażądał dodatkowego wydłużenia terminu zbierania podpisów do dnia 2. października. Perturbacje wokół rejestracji list Nowej Prawicy i dziwne opowieści z okolic frontu kampanii Marka Jurka tylko zaogniają obraz możliwych nieprawidłowości i wskazują na wytężoną pracę kretów z okolic służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. Coś dziwnego zaczyna się bełtać wokół tej kampanii i tego nie da zamieść się pod dywan. Polecą głowy. Kiedy i czyje?

Zanim polecą głowy, musi pojawić się w głowie pytanie: Ale o co chodzi? Wiadomo, że błędów nie popełnia tylko ten, co nic nie robi, a PKW ma ręce pełne roboty. Niby nic się nie stało: główni gracze zostali dopuszczeni do zawodów a płotki niech sobie szukają wybiegów prawnych, gdyż i tak szans nie mają w walce z Goliatem elektoratu wierzącego w wojnę dwóch obozów, że głos trzeba oddać na PO - przeciw PiS lub na PiS - przeciw PO.

Można przyjąć takie założenie, że cel uświęca środki, przejść ponad łamaniem prawa przez instytucje odpowiedzialne za pilnowania prawidłowości przebiegu wyborów i schować głowę w piasek. Tak było w ostatnich wyborach samorządowych, gdzie skala nieprawidłowości i podejrzeń o fałszerstwa wyborcze przekroczyła rubikon, lecz media wspólnie z politykami PO i PSL, sprytnie ukręciły spiskowej hydrze łeb. Wyśmiano spiskowców (z PiS) i o sprawie nieprawdopodobnie dużej liczby nieważnych głosów dyplomatycznie zapomniano.

Ale o co chodzi tym razem? Najprawdopodobniej, uda się opozycji (PiS) zamontować na 9. października w każdym lokalu wyborczym męża zaufania. Pojawi się więc na scenie alternatywna Obywatelska Komisja Wyborcza, sprawnie zliczająca w drugim obiegu głosy z urn. Czy to spędza sen z powiek Donalda Tuska a raczej grupy trzymającej władzę i sterującej Polską z tylnego siedzenia? A co, jeśli zaryzykujemy hipotezę, że tak jest w istocie?

A to, że wówczas, im więcej nieprawidłowości wokół kampanii i rejestracji list, tym lepiej dla grupy trzymającej władzę. Pojawia się drugie dno i spacerujące po tym dnie Konie Trojańskie. Gdyby np. PiS wygrał, można unieważnić wybory pod byle pretekstem i przejść do wariantu B.

Wariant B, wariant ostateczny. Do zatwierdzenia takiego scenariusza potrzebna będzie pieczęć prezydenta Bronisława Komorowskiego. Czy prezydent III RP ma interes, aby popierać bezwarunkowo interes Donalda Tuska? Otóż, nie. Zdecydowanie nie. Musiałby upaść na głowę lub bać się okrutnie jakiegoś zombi, pogrobowca dawnych czynów, który nagle powstaje z grobu niepamięci i miesza tak, że sytuacja wymyka się spod kontroli."






http://pozamatriks.nowyekran.pl/post/25640,scenariusze-piekielnie-alternatywne

.